Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1335
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez darekp

  1. Cóż, niewątpliwie dla Twoich potrzeb świat bez MS byłby OK. Nie powinienem zapominać, że są liczne zastosowania naukowe, gdzie Winzgroza nie jest potrzebna. Z drugiej strony wyprowadzać stąd wniosek, że Microsoft nie zrobił nic poważnego to chyba jednak przesada w drugą stronę, nawet na KW pojawiają się czasem doniesienia o ciekawych pracach prowadzonych przez Małomiękkiego (którego jakimś wielkim fanem zresztą nie jestem). A jak zdefiniujesz "dużość i profesjonalność"? Wystarczy zajrzeć na oferty pracy dla programistów, żeby zobaczyć, że większość (chyba) jest pod Win. Subiekt firmy InsERT jest "duży i profesjonalny"? Gra "Witcher 3" jest "duża i profesjonalna"? Komputeryzacja ZUS-u przez firmę Prokom była "duża i profesjonalna"? Strona internetowa dużego polskiego lub zagranicznego banku (obstawiam w ciemno, że przynajmniej jeden ma zrobioną w ASP.NET) jest "duża i profesjonalna"?
  2. Astro, a możesz podać przykłady (np. w punktach, niekoniecznie trzech ) takich wiodących twórców intelektualnych? Bo na moje wyczucie takowych jakby nie ma. Ot różne firemki - większe i mniejsze - coś tam sobie dłubią i czasem im coś ciekawego wychodzi, czasem nie i MS w tej dziedzinie jakoś niespecjalnie odstaje ani na plus ani na minus. Czy linuksiarze zrobili ostatnio coś "rozwijającego intelektualnie"? Słabo się orientuję, ale zdaje się nowe wersje Linuksa to ostatnimi czasy głównie zmiany w wyglądzie okienek (na "ładniejsze" - czyli z godnie z obecnymi trendami więcej pustych kolorowych prostokątów), wprowadzanie gdzie się da tworu o nazwie systemd (nie wiem, czy on jest dobry czy zły, ale nie odniosłem wrażenia, że jakoś szczególnie "intelektualny", może się mylę) i zabawy z Dockerem (no, na pewno ułatwienie w pracy, ale czy "intelektualnie rozwijające"?). Tak że nie wiem....
  3. Generalnie zgoda. Aczkolwiek znalazłyby się jakieś wyjątki. Na przykład Iron Sky (jest akcja;)) A z drugiej strony przebrnąłem kiedyś przez jeden z najdłuższych (najdłuższy?) komiksów na świecie: xkcd Time ( http://geekwagon.net/projects/xkcd1190/, źle się otwiera, trzeba przewinąć na początek). Pracowicie klikając Next przy każdym obrazku, czytając wszystko co było napisane, bez żadnego oszukiwania. Już prawie nic z tego nie pamiętam, ale to było... jak podróż statkiem kosmicznym do innego układu słonecznego P.S. Oczywiście w znaczeniu, że takie nudne ) A jednak z jakiegoś powodu to zrobiłem
  4. Mi się wydaje, że podobny sposób myślenia opisał Cejrowski w jednej ze swoich książek - niektóre plemiona Indian znad Amazonki uciekają coraz bardziej w głąb dżungli przed cywilizacją białego człowieka. Chowają się w coraz bardziej niedostępne zakątki. To jest taki ich świadomy wybór, wyczuwają, że kontakt z naszym światem zniszczy ich kulturę. I co o tym myśleć - nie da się uciekać w nieskończoność, więc to jest tylko takie "zyskanie na czasie", odsunięcie problemu "na później". Być może na wtedy, kiedy będę już martwy - tylko co z tego, skoro np. moje dzieci będą żyły? To nie jest rozwiązanie. Pomimo tego że IMHO w tym dążeniu do zachowania własnej kultury jest coś zasługującego na szacunek. Czyli taka jakby sytuacja w której odpowiedź jest chyba tylko jedna - ale to nie jest łatwa odpowiedź (w przypadku tych Indian - pójść na "zderzenie" z "białasami" ale zacisnąć zęby i zachować coś z własnej tożsamości, w przypadku króla - zbudować maszynę, ale zarazem podjąć jakiś - pewnie bardzo duży - wysiłek, żeby do czegoś niekorzystnego z jego punktu widzenia - nie dopuścić) (??)
  5. Ano, oczywiście, że źle. Bo - niezależnie od tego, że on nie zbudował - ktoś inny go prędzej czy później zbuduje P.S. Żeby nie było wątpliwości - moja odpowiedź nie jest w 100 % na poważnie Tzn. nie mam poczucia, że to rzeczywiście jest takie oczywiste...
  6. Trochę się kojarzy ze znaną scenką z Lema: - Moja maszyno cyfrowa! Moja dobra! - jest tak a tak, elektrosmok pragnie mnie tronu pozbawić, z królestwa wyrzucić, ratuj i mów, co czynić, aby go pokonać?! (...) Zabrzęczała maszyna, zaszumiała, odchrząknęła i rzekła: - Rzecz jest prosta. Należy zbudować elektrosmoka, potężniejszego niż ten, który na Księżycu siedzi. Pokona on księżycowego, połamie mu wszystkie gnaty elektryczne i w ten sposób dopnie się celu! - Ach, to doskonale! - odparł król. - A czy możesz sporządzić mi plan tego smoka? - Będzie to supersmok - rzekła maszyna. - Nie tylko plany umiem sporządzić, ale i jego samego, co zaraz uczynię, ale zaczekaj chwilkę, królu! - I w samej rzeczy zaszuściła, zahuczała, zajaśniała składając coś w swym wnętrzu i już coś, jak pazur olbrzymi, elektryczny, płomienisty, wysunęło się jej z boku, kiedy król zakrzyknął: - Stara maszyno cyfrowa, stój! (...), przecież elektrosmok, którego sporządzisz, pokona tamtego smoka, ale sam pewno zostanie na jego miejscu, jakże będzie można jego z kolei usunąć?! - Sporządzając innego, następnego, jeszcze potężniejszego - wyjaśniła maszyna. - Ależ nie! nie rób wobec tego nic, proszę, cóż mi z tego, że na Księżycu będą smoki coraz straszliwsze, kiedy ja tam żadnego nie chcę! - A, to inna rzecz - odparła maszyna - czemuś mi tego od razu nie powiedział? Widzisz, jak nielogicznie się wyrażasz?
  7. To nic nowego, ludzkie zmysły zasadniczo działają w skali wykładniczej/logarytmicznej (nigdy mnie pamiętam, która nazwa jest odpowiednia). Tak jest np. z decybelami. I gdy chociażby podnosimy ciężar, to 1 kg różnicy przy ciężarze rzędu kilograma (o gramach nie mówiąc;)) jest odczuwalny, ale gdy podnosimy kilkadziesiąt kilogramów, to już nie. Podwyżka 500 zł dla kogoś kto zarabia 1000 zł miesięcznie na rękę jest dobrze odczuwalna, dla zarabiającego 10 tys. praktycznie wcale;) Niemniej jednak - wydaje mi się - gdyby to były jakieś długoterminowe badania - to ludzie w końcu by zaczęli wyczuwać jakąś różnicę. Że lody nie są już takie jak dawniej. Chociaż pewnie nie potrafiliby powiedzieć, na czym polega różnica. Ja dość często wyczuwam, że czekolady nie są tak dobre jak kiedyś - a przecież ich "procentowość" od kilku(nastu?) lat uległa zmniejszeniu - te czekolady (z orzechami chociażby) które dawniej miały 50 % kakao, teraz z reguły mają 45 %.
  8. darekp

    Irytujące drony

    Też mam takie odczucia. Dźwięk małych latających pojazdów przypomina bzyczenie komara czy innego podobnego paskudztwa. A dlaczego (ewolucyjnie zapewne) nie lubimy owadów, to już tłumaczyć nie trzeba;)
  9. Oj, myślę, że w tej kwestii jestem wybitnym antytalenciem, nie potrafiłbym:) Jak widzę np. taką M. Ogórek na zdjęciach to myślę o zupełnie innych sprawach, a gdyby tak obejrzeć, bo ja wiem, zdjęcia wszystkich parlamentarzystów po kolei, to pewnie byłaby zupełna masakra.
  10. No nie wiem..., gdyby chociaż ten Height podawał Twój wzrost w cm, to zrobiłoby wrażenie;) I jeszcze zamiast Width byłby Weight - wszystko na podstawie zdjęcia Bo na podstawie Anger, Feaer, Happiness itd. ustalić poglądy polityczne raczej się nie da
  11. Aż mnie zaciekawiło, czy jest analogiczna baza danych dla Polaków. Chętnie bym się dowiedział, jakie są przypuszczenia na temat mojego wyznania;) A to świadczy o niebywale sprawnych metodach zdobywania informacji. Żeby zdołać tak dla każdego ludzia-wyborcy oddzielnie określić jego poglądy z dokładnością co do poszczególnych punktów - choćby nawet tylko w przybliżeniu - to ho ho, niezły wyczyn.
  12. Myślę, że w praktyce nie obyłoby się bez udziału człowieka. Blisko lądu sytuacja chyba jest prosta. Na pełnym morzu być może potrzebna byłaby taka jakby policja oceaniczna - tylko że chyba prywatna - tacy "ochroniarze":) Rozstawione na oceanie co kilka tysięcy kilometrów lotniskowce i w przypadku, gdy coś się dzieje - choćby tylko utrata łączności z tankowcem - leci myśliwiec sprawdzić co się stało i w przypadku gdy to jest atak piratów - robi im kuku;) Koszt lotu takiego myśliwca byłby duży ale z drugiej strony sytuacje, gdy musi lecieć, byłyby bardzo rzadkie (bo kto by chciał z czymś takim walczyć?), więc mogłoby to się opłacić. Do tego oczywiście dużo jakiejś elektroniki, radarów, obserwowanie z satelitów wszystkich łodzi kręcących w pobliżu tankowców (nie wiem czy na dzisiaj jest taka technologia, ale jeśli nie to pewnie tylko kwestia czasu). Wiadomo, że piraci nawet po udanym ataku będą potrzebowali czasu, żeby dopłynąć do brzegu, więc dopaść ich się by prawie zawsze udawało. Piloci siedzieli by przez większość czasu na lotniskowcach i by się nudzili. Do utrzymania porządku wystarczyłaby sama ich obecność. W ten sposób powstałby nowy zawód - "strażnik oceanu";) Całkiem fajny zawód;) Futurystyczne technologie, piraci, walka z przestępcami;) Można by wykorzystać jako pomysł do pisania jakichś książek SF. Prawie jak wiedźmin Sapkowskiego;) Ma ktoś talent literacki? Pierwsze opowiadanie zaczynałoby się oczywiście od zdania "To miał być zwyczajny rutynowy lot." A potem by się sytuacja komplikowała:))
  13. Gdy wpisać"umiarkowane" jest lepiej, zdarzają się nawet wyniki z tego roku (można posortować po dacie).
  14. hm, częściowo masz rację, ale jednak trochę zmieniają: - Ludzie na pokładzie tankowca mogą być uzbrojeni i się bronić. - Jest kwestia oporów moralnych: łatwiej zaatakować i zatopić bezduszne urządzenie techniczne niż coś z żywymi ludźmi na pokładzie, na ten drugi przypadek pewnie nie każdy pirat pójdzie. Co innego kogoś okraść, co innego kogoś zabić. Iluż to przestępców mówi "ja tylko okradałem (obrzydliwie bogatych) bankierów, nie ich klientów"? (przynajmniej tak jest w filmach, nie wiem, jak w życiu)?
  15. Zgoda Prędkość pewnie będzie porównywalna ze współczesnymi załogowymi tankowcami, bo wynika z kwestii technicznych (walka z oporem wody) a nie z obecności/nieobecności człowieka na pokładzie. To nie samolot myśliwski, gdzie można sobie pozwolić na większe przeciążenia podczas wykonywania manewrów, gdy na pokładzie nie ma człowieka:) To co powiecie na żądanie okupu? Przypływają dwie łodzie somalijskich piratów z dużą kupą materiałów wybuchowych i nadają przez radio ultimatum do właściciela statku: albo przelewacie nam okup na konto (oczywiście odpowiednio skalkulowany, żeby był niższy niż cena ropy w tankowcu), albo wysadzamy. A jak wysadzą, to wiadomo: strata ropy, strata tankowca, katastrofa ekologiczna i usuwanie jej skutków.
  16. Może lepiej nie, Niemcy jako silniejsze raczej nie pozwolą na zmianę nazwy swojego kraju, za to pewnie łatwo wymogłyby podobne ujednolicenia w zakresie nazw takich jak Kraj Warty, Nieder/Oberschliesen, czy może nawet Generalne Gubernatorstwo
  17. No właśnie, kwantowa (patrz niżej). Tak, ale z Neandertalczykiem nie pogadasz o niczym mającym przykładowo przymiotnik "kwantowy" w nazwie;) Mnie, podobnie jak Afordancję, bardziej interesują te inteligencje zdolne zbudować cywilizację techniczną. Mam taką intuicję, że może być łatwiej zacząć od zebrania kilku przykładów inteligencji technicznej i po porównaniu, znalezieniu cech wspólnych, próbować poszukiwać tych nietechnicznych. Tak, moja trzecia pomyłka/nieścisłość.
  18. No cóż, archeolodzy/palentolodzy nie odkopali jakoś do tej pory budynków/fabryk/maszyn zbudowanych przez inne gatunki rozumne żyjące na Ziemi (zakładam, że obecnie takowych nie ma - oprócz homo sapiens - i że w związku z tym jedyna kwestia do "uargumentowania" dotyczy tego, czy były kiedyś w przeszłości). Tak, tutaj jest moje niedociągnięcie, myślę, że głównie terminologiczne, nie znam dobrej nazwy na określenie typu inteligencji wytwarzającej wyżej wspomniane budynki, maszyny etc. Sprawa wyjątkowo śliska i skomplikowana, zwłaszcza, że i sami homo/hetero sapkowie nie zawsze wytwarzali... Ale wydawało mi się, że przynajmniej w pierwszym przybliżeniu jest wyczuwalne, o co mi chodziło (o istoty tworzące te maszyny, piszące książki, latające w kosmos lub coś podobnego). Mea culpa po raz drugi, rzeczywiście nieco więcej, niż więcej, a pewnie nawet nieco więcej niż nieco więcej. Albo i duuużo więcej;) Temat, którego może lepiej nie poruszać za bardzo - grozi powstaniem na KW działu Religia - ale IMHO to jest Coś/Ktoś, co wykracza poza statystykę, statystyka jest może jednym z Jego aspektów, w każdym razie tradycyjne imię "Jestem, który jestem" jest jakby bardziej precyzyjne. Nie tylko (aczkolwiek być może przynajmniej częściowo też) Statystyka, ale również - w jakimś tam zakresie mniej lub bardziej częściowym - Prawa Fizyki, a może nawet jakiś Sens albo i Myśl Przewodnia. A pewnie i masa innych rzeczy, które mi w tej chwili nie przyszły do głowy (albo nigdy nie przyjdą). Czyli Coś Co Jest, a nic z tych rzeczy, które możemy w prosty sposób przypiąć do naszych ludzkich pojęć ) Ale tu oczywiście każdy może wierzyć w co chce:))
  19. Mi się wydaje, że Thikim opiera się na obserwacji, że życie na Ziemi powstało stosunkowo szybko po ostygnięciu a inteligencja typu ludzkiego tylko jeden raz i to stosunkowo późno w porównaniu z czasem istnienia życia - czy chociażby tylko istnienia zaawansowanych wielokomórkowców z planem budowy takim jak ludzie (z wyodrębnionym mózgiem, kończynami zdolnymi do manipulacji narzędziami itp.). To jest jakieś "dziwne" - mogłoby się wydawać, że inteligencja zawsze popłaca, więc powinna być silna presja ewolucyjna na jej rozwój. IMHO to rzeczywiście bardzo mocny argument - aczkolwiek rzeczywiście może tu odgrywać rolę to że mamy tylko jedną "próbkę" i w innych "próbkach" mogło przebiegać inaczej. I prywatnie często czuję jakąś "rezerwę" w stosunku do teoryj Thikima;). Z drugiej strony - nawet wśród "ludziów" wiele plemion zatrzymało się gdzieś na epoce kamiennej (np. Indianie amerykańscy), pomimo, że inteligencja jest taka sama jak u tych z cywilizacji "rozwiniętych". Tak, jakby rzeczywiście były jakieś czynniki utrudniające rozwój w takim kierunku jak cywilizacja zachodnia. Przynajmniej na planecie Ziemia. Ale w tym wszystkim jest więcej domysłów niż jakiejkolwiek solidnej wiedzy
  20. W pewnym sensie nic nowego: "Krzywa wzrostu Toma jest taka jak u niedożywionych dzieci z Afryki. Najprawdopodobniej będzie niższy od rówieśników o 10, a może i 14 centymetrów.". Aczkolwiek, z drugiej strony, potwierdzenie na większej próbie.
  21. To ta SI nie będzie wystarczająco inteligentna, żeby sama ocenić swoje możliwości i zobaczyć, że są ograniczone?
  22. Może jestem tępy, albo przechodzę jakieś chwilowe zaćmienie umysłu, ale wydaje mi się, że odpowiedź "po co" jest oczywista - żeby zapewnić powszechną szczęśliwość, brak głodu chorób i wojen itd. itp. Tudzież przedłużanie życia of course. Inna sprawa, że to tylko marzenie, w rzeczywistości pewnie wyjdą jakieś nowe ograniczenia itd. Ale zawsze się kierowaliśmy tym marzeniem. Samochód też wynaleziono "po coś" i to mniej więcej z podobnego powodu. Zawsze goniliśmy za czymś co nierealizowalne. Więc nie widzę trudności w odpowiedzi na pytanie "po co". Inna sprawa z "czy"/"kiedy". Cóż, niewątpliwie...
  23. Tak, autorzy w gruncie rzeczy ustosunkowali się do tego pisząc: Czyli gdy przedstawiciele jednego gatunku proto-człowieko-szympansa (nie wiem, jak jest jego nazwa fachowa, ale mniejsza o to) rozleźli się po sporej części Afryki i Europy, to łatwiej było o rozdzielenie genów, bo ci z Europy nie biegali z powrotem do kolebki gatunku w Afryce na rozmnażanie, żeby wszędzie utrzymywać tę samą pulę genową. My nie bociany, żeby pół roku spędzać tu, a pół tam;) Aczkolwiek z drugiej strony wydaje mi się - jako laikowi - że formalnie rzecz biorąc - można się czepiać metodologii tych badań. Skoro autorzy akceptują to, że wiatr nawiał do Europy pył z izotopami uranu i in. pierwiastków z Afryki, to powinni chyba też brać pod uwagę, że mógł nawiać również pyłki roślin? A gdyby się uprzeć, to pewnie i jakąś szczękę małpoluda - jedną lub dwie - różne trąby powietrze mogłyby przenieść z Afryki do Europy;) Deszcze podczas których z nieba spadają żaby lub ryby podobno się zdarzają
  24. darekp

    :)

    Raczej wymuszanie cudu na Panu Bogu (widziałem kiedyś takie podsumowanie bodajże "sądów bożych" w jakiejś książce pisanej przez księdza, jeśli pamięć mnie nie myli). Aczkolwiek (przynajmniej tak mi na szybko przychodzi do głowy) raczej niekoniecznie musi być to coś zawsze ocenianego negatywnie Skoro pastor wierzył i nie narażał nikogo innego oprócz siebie... Ot, eksperymentalne potwierdzenie, że Pan Bóg bardziej ceni stworzone prze siebie prawa fizyki tudzież pana Darwina od pana Mtethwy P.S. A może na odwrót? Od razu zabrał go do siebie w nagrodę za gorliwą wiarę? Tylko szkoda, że nie potwierdził to jakimiś oznakami świętości
  25. darekp

    Kącik literacki

    No, jeszcze może dla porządku z "klasyki" można by dorzucić Zajdla (Cylinder van Troffa się nie zestarzał, wróciłem niedawno, nie wiem jak Limes Inferior). A spoza SF (przyznaję, że od dawna prawie nie czytam SF, tak się jakoś złożyło): Maly Wielki Człowiek Przygody dobrego wojaka Szwejka Gottland Ja przebrnąłem kiedyś w liceum (aczkolwiek zrozumiałem pewnie tylko częściowo). Poległem na Summa technologiae
×
×
  • Dodaj nową pozycję...