Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. W Sandia National Laboratory w Albuquerque trwają prace nad komputerami przyszłości. Dzięki prowadzonym tam badaniom mają powstać maszyny, jakich ludzie będą używali za 20 czy 50 lat. Erik DeBenedictis, jeden z naukowców z Computing Research Center mówi, że on i jego koledzy skupiają się na technologiach, które będą używane, gdy Prawo Moore'a straci swoją ważność. Prawo, sformułowane przez współzałożyciela Intela Gordona Moore'a w 1965 roku przewiduje, że co dwa lata liczba tranzystorów na układzie scalonym będzie zwiększała się dwukrotnie. Wielokrotnie już ogłaszano koniec Prawa Moore'a, ale technologia wciąż dotrzymuje mu kroku. Jednak teraz, zdaniem DeBenedictisa, bardzo szybko zbliżamy się do granicy, poza którą straci ono ważność. Jest całkowicie jasne, że możliwości redukowania rozmiarów połączeń pomiędzy poszczególnymi podzespołami bardzo szybko się wyczerpują. Nie można stworzyć połączeń, które będą mniejsze niż atom. Już teraz są one tak małe, że niezbyt dobrze przewodzą prąd. Dowodem na to, że formuła Prawa Moore'a się wyczerpuje jest fakt, iż ciągle możemy zmniejszać tranzystory, ale ilość zużywanej przez nie energii nie spada równie szybko jak w przeszłości - wyjaśnia DeBenedictis. Tradycyjna elektronika nadal będzie czyniła postępy, jednak nie będą one tak spektakularne jak w przeszłości. Jeśli zatem chcemy dokonywać tak szybkiego postępu jak dotychczas, musimy zacząć prace nad nowymi platformami. Musimy wziąć pod uwagę nowe rozwiązania, zająć się problemem zarządzania olbrzymimi ilościami danych jakie wszyscy tworzymy, potrzebujemy nowych technologii, które będą znacznie bardziej wydajne,a przy tym muszą mieć odpowiednią cenę - dodaje Dan Olds z The Gabriel Consulting Group. Jednym z rozwiązań przyszłości mogą być komputery działające podobnie jak mózg. Obecne maszyny są bardzo dobre w zadaniach obliczeniowych, księgowych, naukowych, w rozwiązywaniu problemów opisywanych równaniami, ale kompletnie nie radzą sobie z zadaniami opierającymi się na zdrowym rozsądku, nie potrafią rozpoznawać wzorców, radzić sobie z niepewnością czy podejmować mądrych decyzji - zauważa John Wagner z Sandia National Laboratory. Naukowcy chcieliby stworzyć komputer, który – działając na podobieństwo mózgu – będzie w stanie rozwiązywać w czasie rzeczywistym realne problemy dotyczące jego otoczenia, a przy tym nie będzie zużywał więcej energii niż ludzki mózg. « powrót do artykułu
  2. Szwedzka policja aresztowała współzałożyciela serwisu The Pirate Bay, Petera Sunde. W 2009 roku został on skazany za pomoc w naruszaniu praw autorskich na rok więzienia i grzywnę. Później wyrok zmniejszono do 8 miesięcy. Sunde nie stawił się do więzienia i był poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Wiadomo, że w ubiegłym miesiącu mieszkał w Berlinie, startował też w Finlandii w wyborach do Europarlamentu. W wywiadzie udzielonym wcześniej serwisowi Ars Technica wydawał się pewien, że nie zostanie zatrzymany. Twierdził, że tak naprawdę nikt poza Szwecją go nie szuka, że może swobodnie podróżować. Sunde i inni pracownicy The Pirate Bay wielokrotnie odwoływali się od wyroków skazujących. Gdy szwedzki Sąd Najwyższy podtrzymał wyroki, skazani zwrócili się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Tam jednogłośnie odrzucono ich apelacje. Inny z założycieli The Pirate Bay, Gottfrid Svartholm Warg, został w 2012 roku zatrzymany w Kambodży. Obecnie przebywa w szwedzkim więzieniu. Kolejny, Fredrik Neij nigdy nie został aresztowany i prawdopodobnie mieszka w Laosie. « powrót do artykułu
  3. Były dyrektor wykonawczy Microsoftu, Steve Ballmer, kupił za 2 miliardy dolarów drużynę koszykówki Los Angeles Clippers. Zespół od 1981 roku należał do Donalda Sterlinga, który na jego zakup wydał 12,5 miliona USD. Porozumienie o zgodzie na sprzedaż drużyny podpisała Shelly Sterling, występująca w imieniu rodzinnego trustu. Liczący sobie 80 lat Donald Sterling został niedawno uznany przez neurologów za umysłowo niezdolnego do podejmowania decyzji, dlatego też sama żona mogła prowadzić negocjacje z NBA i Ballmerem. Teraz umowa zostanie przesłana do NBA, gdzie musi zostać zaakceptowana. Akceptację musi uzyskać też sam Ballmer, który – aby zostać właścicielem drużyny występującej w NBA – potrzebuje poparcia 75% właścicieli innych drużyn. Prawnik Donald Sterlinga Max Blecher poinformował media, że jego klient nie jest umysłowo niezdolny do podejmowania decyzji. Inny z jego prawników, Bobby Samini, oświadczył, że nie było sprzedaży. Nie może być sprzedaży bez podpisu Donalda. Niedawno Donald Sterling stał się bohaterem skandalu. Jego żona ujawniła nagranie, w którym miał do niej pretensje o to, że ona i Magic Johnson zrobili sobie wspólne zdjęcie. Na nagraniu prosi też, by nie przyprowadzała do ich domu swoich czarnoskórych przyjaciół. Gdy rozmowa wyszła na jaw, szefostwo NBA wydało Sterlingowi dożywotni zakaz wstępu na mecze NBA i rozpoczęto naciski, by sprzedał on drużynę. Ballmer, który jest fanem koszykówki, już w przeszłości próbował kupić drużynę Sacramento Kings, którą planował przenieść do Seattle. Teraz zapewnił, że nie będzie przenosił Clippersów. Sam ma podobno zamiar przeprowadzić się do Los Angeles. Były szef Microsoftu wygrał walkę o drużynę m.in. konsorcjum zorganizowanym przez milionera z branży muzycznej Davida Geffena, w skład którego wchodziły m.in. Oprah Winfrey czy wdowa po Steve'e Jobsie Laurene Jobs. Ballmer, który jako jedyny samodzielnie przystąpił do starań o zakup Los Angeles Clippers, będzie najbogatszym właścicielem drużyny sportowej w USA. Dotychczas tytuł ten należał do współzałożyciela Microsoftu Paula Allena, który jest właścicielem Seattle Seahawks (NFL) i Portland Trail Blazers (NBA). « powrót do artykułu
  4. Naukowcy z Instytutu Badawczego Senckenberga opisali najstarszą jak dotąd skamieniałość ptaka zapylającego. W dobrze zachowanym żołądku zwierzęcia z kopalni Messel w powiecie Darmstadt-Dieburg w Hesji znajdowały się 2 rodzaje sfosylizowanych ziaren pyłku roślin okrytonasiennych. O ile proces jest dobrze znany i rozumiany współcześnie, o tyle historia geologiczna zapewniła niewiele dowodów na [wcześniejsze] zapylanie przez ptaki. Od czasu do czasu trafiały się wskazówki, takie jak charakterystyczny kształt dzioba, że kiedyś występowały nektarożerne ptaki, ale jak dotąd nie było ostatecznego dowodu - wyjaśnia ornitolog dr Gerald Mayr. Ku uciesze Niemców ostatnio udało się go jednak zdobyć. To kolejne odkrycie, które uwypukla znaczenie stanowiska Messel - zaznacza paleobotanik dr Volker Wilde, tłumacząc, że w pewnym sensie udało się upiec 2 pieczenie na jednym ogniu. Po pierwsze, zdobyto bezpośredni dowód na zwyczaje żywieniowe ptaka, a po drugie, zademonstrowano, że ptaki odwiedzały kwiaty już 47 mln lat temu. Dowody kopalne na istnienie zapylających owadów (entomofilię) sięgają kredy. Dotąd jednak nie było wiadomo, kiedy rozpoczęło się zapylanie przez kręgowce, a szczególnie ptaki. Przed odkryciem opisanym na łamach Biology Letters najstarsze pośrednie wskazówki dot. ptasich zapylaczy pochodziły z wczesnego oligocenu (sprzed ok. 30 mln lat). W żołądku ptaka z Messel zachowały się ziarna pyłku różnej wielkości. Wraz z budową szkieletu świadczy to o nektarożerności. Skoro 47 mln lat temu żyły nektarożerne ptaki, musiały wtedy również występować przystosowane do ornitofilii rośliny. Do tej pory nie natrafiliśmy na rośliny z tej ery geologicznej, które stanowiłyby dowód na istnienie ornitofilii [...] - opowiada Wilde. Trudno się jednak temu dziwić, skoro charakterystyczne cechy roślin zapylanych przez ptaki, np. czerwone kwiaty czy brak zapachu, nie ulegają fosylizacji - dodaje Mayr. « powrót do artykułu
  5. Firma SpaceX, partner NASA, zaprezentowała udoskonaloną wersję pojazdu Dragon, który ma wynieść ludzi w przestrzeń kosmiczną, a być może nawet zawieźć ich na Marsa. Dragon V2 został nieco zmieniony w porównaniu z wersją wcześniejszą. Panele słoneczne umieszczono na kadłubie, rezygnując z rozkładanych paneli wystających poza obręb Dragona. Zastosowano też nowy system ratunkowy, który pozwoli załodze na awaryjne ewakuowanie się w dowolnym momencie lotu. Dragon może zabrać 7 astronautów oraz najważniejszy ładunek i zasoby potrzebne do przeżycia. Dragon to pojazd wielokrotnego użycia. Wyposażono go w wysuwane nogi, silniki i spadochrony, dzięki czemu może łagodnie precyzyjnie lądować. Po lądowaniu i zatankowaniu Dragon będzie gotowy do kolejnej misji. Po 10 misjach będzie poddawany szczegółowemu przeglądowi technicznemu. Tak długo, jak będziemy wyrzucali rakiety i pojazdy, nigdy nie będziemy mieli dobrego dostępu do przestrzeni kosmicznej. Zawsze będzie to niezwykle kosztowne, powiedział prezes SpaceX, Elon Musk, nawiązując do obecnie stosowanych jednorazowych pojazdów załogowych. Dotychczas SpaceX wykonała na zlecenie NASA 3 z 12 zamówionych misji. W ich ramach bezzałogowy pojazd dostarczał ładunek na Międzynarodową Stację Kosmiczną. « powrót do artykułu
  6. Ludzie bywają tak zabiegani, że zapominają o piciu. By zapobiegać odwodnieniu, przy okazji reklamując konkretną markę wody mineralnej, zaprojektowano jednak ostatnio specjalną zakrętkę do butelki z wyskakującą co godzinę chorągiewką. W Refresh Cap wbudowano minutnik, który resetuje się po zakręceniu butelki. Rozwiązanie dla marki Vittel stworzono w paryskim oddziale agencji marketingowej Ogilvy. Wydaje się, że mogłoby się ono sprawdzić nie tylko w przypadku zapracowanych, ale i seniorów, którzy przez zmniejszone łaknienie często nie wypijają odpowiednich ilości płynów. « powrót do artykułu
  7. Firma iSight Partners poinformowała o odkryciu zaawansowanej operacji cyberszpiegowskiej prowadzonej od trzech lat przez irańskich hakerów. Napastnicy stworzyli fałszywe konta w serwisach społecznościowych oraz fałszywe witryny informacyjne, dzięki którym szpiegowali wojskowych i polityków m.in. z USA i Izraela. Wiadomo, że wśród ich ofiar znajdują się m.in. czterogwiazdkowy amerykański admirał, ambasadorowie i przedstawiciele władzy wykonawczej USA oraz amerykański personel pracujący w Afganistanie, Wielkiej Brytanii, Izraelu, Syrii i Arabii Saudyjskiej. iSight odmówiła podania nazwisk osób, które Irańczycy wzięli na celownik. Firma nie jest też w stanie stwierdzić, czy i jakie informacje zostały ukradzione. Wiadomo, że hakerzy próbowali zdobyć dane potrzebne do logowania się w sieciach rządowych i korporacyjnych, poszukiwali też danych wywiadowczych na temat broni oraz negocjacji dyplomatycznych. Skoro prowadzili te działania tak długo, to można przypuszczać, że odnosili jakieś sukcesy - stwierdziła Tiffany Jones z iSight. Napastnicy założyli fałszywe konta 14 osób, działali na Facebooku, LinkedIn, Google+ oraz Twitterze. Tam nawiązywali kontakt z interesującymi ich osobami, zapraszali na swoje profile. Początkowo wysyłali odnośniki do wiarygodnych źródeł informacji, z czasem odnośniki te infekowali czy przekierowywali ofiary na fałszywe portale, gdzie pojawiała się prośba o zalogowanie. To powolny, cichy atak. Chcą pozostać poza podejrzeniami, w ukryciu - mówi Jones. iSight poinformowała o ataku zarówno ofiary, serwisy społecznościowe, FBI oraz władze odpowiednich krajów. Przedstawiciele firmy poinformowali, że irańscy hakerzy zwiększyli swoją aktywność od 2010 roku. Wtedy to irańskie instalacje atomowe zostały zaatakowane przez robaka Stuxnet, który został najprawdopodobniej stworzony przez USA i Izrael. iSight nie posiada dowodów, by wspomniana powyżej operacja hakerska była prowadzona przez rząd w Teheranie, jednak biorąc pod uwagę stopień jej skomplikowania można przypuszczać, że hakerzy mieli co najmniej rządowe wsparcie. Przed dwoma laty informowaliśmy o założeniu przez cyberszpiegów fałszywego profilu szefa Naczelnego Dowództwa Połączonych Sił Zbrojnych w Europie admirała Stavridisa.
  8. W związku z ostatnim wyrokiem Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który orzekł, iż mieszkańcy krajów Unii Europejskiej mają prawo domagać się od wyszukiwarek, by usunęły informacje na ich temat, Google uruchomił usługę pozwalającą na wystosowanie żądania usunięcia naszych danych osobowych z wyników wyszukiwania. Wyrok przewiduje, że możemy domagać się usunięcia tych wyników wyszukiwania zawierających nasze nazwisko, które zawierają „dane nieadekwatne, nieistotne, przestarzałe lub nadmiarowe w stosunku do celu, w którym są przetwarzane”. Google obiecuje, że będzie indywidualnie przetwarzał każde zapytanie, by znaleźć równowagę pomiędzy prawem do bycia zapomnianym a prawami do dystrybucji informacji. Użytkownik powinien poinformować Google'a o każdym odnośniku, którego usunięcia się domaga. Powinien wyjaśnić też, w jaki sposób wynik wyszukiwania jest z nim związany oraz dlaczego powinien zostać usunięty. « powrót do artykułu
  9. W pewnych częściach mózgu mężczyzn, którzy oglądają dużo materiałów pornograficznych, występuje mniej substancji szarej. Nie wiadomo jednak, jaki jest kierunek zależności: czy to pornografia odpowiada za zaobserwowane spadki, czy jest dokładnie na odwrót. By to rozstrzygnąć, naukowcy z Instytutu Ludzkiego Rozwoju Maxa Plancka w Berlinie proponują, by w przyszłości oceniać wpływ tego typu materiałów w badaniach podłużnych lub wystawiać niedoświadczonych ochotników na ich oddziaływanie i oceniać skutki. Powołując się na podobieństwa dot. korzystania z pornografii oraz zachowań związanych z uzależnieniem czy poszukiwaniem nagrody i nowości, akademicy dywagowali, że u częstych użytkowników może dochodzić do zmian w obszarach czołowo-prążkowiowych (ang. frontostriatal circuitry). Objętość substancji szarej mierzono za pomocą morfometrii bazującej na wokselach (ang. voxel-based morphometry, VBM). Niemcy zebrali grupę 64 mężczyzn w wieku od 21 do 45 lat, którzy mieli duży kontakt z pornografią. Początkowo nie ujawniono, co będzie przedmiotem studium. Poinformowano tylko ogólnikowo, że to badanie z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego. Podczas późniejszego wywiadu telefonicznego panów poinformowano, że będą padać pytania dot. pornografii, ale nikt przez to nie zrezygnował. W kwestionariuszu ochotników pytano o ilość oglądanego porno. Średnią wyliczono na nieco ponad 4 godziny tygodniowo. Mózgi mężczyzn skanowano podczas oglądania zdjęć z witryn pornograficznych oraz ujęć gimnastykujących się ludzi. Nasze badania pokazują, że przy silniejszym korzystaniu z pornografii w prawym jądrze ogoniastym [strukturze prążkowia] występuje mniej istoty szarej. Kiedy panom prezentowano materiały erotyczne, występowała zmniejszona aktywność rejonu odpowiadającego za motywację - lewej skorupy. Oprócz tego stwierdzono zmniejszoną łączność funkcjonalną prawego jądra ogoniastego i lewej grzbietowo-bocznej kory przedczołowej. Wszystko to może odzwierciedlać m.in. zmiany w plastyczności nerwowej, będące wynikiem intensywnej stymulacji układu nagrody. Alternatywnie mogą to być istniejące wcześniej właściwości. By doświadczyć przyjemności, jednostki z mniejszą objętością prążkowia mogą potrzebować silniejszej zewnętrznej stymulacji - podsumowują autorzy artykułu z pisma JAMA Psychiatry. « powrót do artykułu
  10. Dieta wzbogacona winogronami chroni strukturę i funkcje siatkówki. Naukowcy z Bascom Palmer Eye Institute przy Uniwersytecie w Miami sprawdzali, czy suplementacja winogronami może zabezpieczyć fotoreceptory myszy z degeneracją siatkówki. Gryzonie podzielono na 3 grupy; stosowano dietę wzbogaconą winogronami (odpowiednik 3 porcji winogron dziennie u ludzi) albo jedną z dwóch diet kontrolnych. Okazało się, że w porównaniu do grup kontrolnych, u zwierząt z 1. grupy występowały 3-krotnie silniejsze reakcje czopków i pręcików. Siatkówki były również grubsze. Ponadto Amerykanie zauważyli, że spożycie winogron chroniło funkcje siatkówki w związanym ze stresem oksydacyjnym modelu zwyrodnienia plamki żółtej. Dalsze analizy pokazały, że winogronowa dieta skutkowała niższym poziomem białek zapalnych i wyższym stężeniem protein ochronnych w siatkówce. Wydaje się, że by sprzyjać zdrowiu oczu, winogrona mogą działać na wiele sposobów: od wywoływania zmian sygnalizacyjnych na poziomie komórkowym po bezpośrednie przeciwdziałanie stresowi oksydacyjnemu - podsumowuje dr Abigail Hackam. « powrót do artykułu
  11. Spanie w zbyt jasnym pokoju wydaje się podwyższać ryzyko nadmiernej wagi ciała. W analizie Instytutu Badań nad Nowotworami z Londynu uwzględniono 113 tys. kobiet. Panie proszono, by wybrały, które stwierdzenie najlepiej opisuje warunki panujące nocą w ich sypialni: 1) jest wystarczająco jasno, by czytać, 2) jest wystarczająco dużo światła, by widzieć pokój, ale nie czytać, 3) jest wystarczająco dużo światła, by widzieć znajdującą się naprzeciw dłoń, ale nie pokój, 4) jest zbyt ciemno, by widzieć rękę/noszę maseczkę do spania. Odpowiedzi zestawiano z różnymi wskaźnikami otyłości. Okazało się, że u kobiet śpiących w jaśniejszych pomieszczeniach wyższe były zarówno wskaźnik masy ciała (BMI), jak i stosunek obwodu talii do bioder i obwód pasa. W tej bardzo dużej grupie osób wystąpiła korelacja między opisywaną ekspozycją na światło w nocy a nadwagą i otyłością. Nie ma jednak wystarczająco dużo dowodów, by stwierdzić, czy zaciemnienie pokoju będzie mieć jakieś znaczenie dla masy ciała. Mogą istnieć inne wyjaśnienia tego związku, ale [trzeba przyznać, że] wyniki są intrygujące i uzasadniają dalsze naukowe badania - podkreśla prof. Anthony Swerdlow. Niewykluczone, że światło w sypialni zaburza działanie zegara biologicznego. Studium zostało sfinansowane przez organizację Breakthrough Breast Cancer. Wnioski wypracowano podczas długoterminowych badań nad czynnikami ryzyka raka piersi (otyłość jest jednym z nich). « powrót do artykułu
  12. Fotony mogą zastąpić elektrony w roli nośnika informacji w elektronice. Problem jednak w tym, że urządzenia fotoniczne nie mogą być mniejsze niż długość fali światła, a to oznacza, że muszą być wielokrotnie większe niż obecnie wykorzystywane podzespoły elektroniczne. Rozwiązaniem tego problemu jest wykorzystanie nie fotoniki, a plazmoniki, która wykorzystuje fakt, iż po uderzeniu fotonów w metal na jego powierzchni pojawiają się plazmony. Pozwala to wykorzystać energię elektromagnetyczną światła w skali mniejszej od długości fali. Od niedawna wiadomo, że plazmony powstają też w grafenie i podobnych mu dwuwymiarowych materiałach. Co więcej, grafenowe plazmony mają tę przewagę nad plazmonami powierzchniowymi, że za pomocą napięcia na bramce logicznej można kontrolować ich energię. Naukowcom z centrum badawczego CIC nanoGUNE, firmy Graphenea oraz Instytutu Nauk Fotonicznych (ICFO) udało się wykazać, że antena wykonana z grafenu, a składająca się z metalowej kolumienki umieszczonej na grafenie, może przechwycić światło podczerwone i zamienić je w plazmony grafenowe. Plazmony grafenowe są tu pobudzane wyłącznie za pomocą światła, urządzenie jest kompaktowe, a faza i czoło fali mogą być bezpośrednio kontrolowane za pomocą geometrii anten. To podstawowe warunki, pozwalające na opracowanie praktycznych urządzeń korzystających ze skupiania i kierowania światła - mówi Pablo Alonso-González. « powrót do artykułu
  13. He Langcai, rolnik z prowincji Hunan, spędził 10 lat na opracowywaniu walizki, która jest jednocześnie elektrycznym skuterem. Mężczyzna zaprezentował swój wynalazek na stacji kolejowej w Changsha. Wsiadł na pojazd i udał się nim do oddalonego o parę kilometrów domu. Walizkowy skuter waży 7 kg, mogą się nim przemieszczać 2 osoby. Z doniesień medialnych wynika, że na jednym doładowaniu da się nim przejechać 50-60 km z maksymalną prędkością 20 km/h. Co ciekawe, pojazd wyposażono również w GPS i alarm przeciwwłamaniowy. Kierowca siada okrakiem na walizce. Przepustnicą, światłami i hamulcem steruje się, kręcąc rączkami. Pomysł na walizkowy skuter zrodził się w głowie Hu w 1999 r., gdy zgubił bagaż, jadąc odebrać w USA nagrodę za wynalezienie samochodowego systemu bezpieczeństwa. « powrót do artykułu
  14. Związana z cynizmem podejrzliwość (ang. cynical distrust), definiowana jako przekonanie, że inni mają głównie egoistyczne motywy, zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia demencji. Warto przypomnieć, że dotąd cynizm wiązano z innymi problemami zdrowotnymi, np. chorobami serca. Wyniki uzupełniają inne dane, które pokazują, że czyjeś podejście do życia i osobowość mogą mieć wpływ na zdrowie. Zrozumienie, jak cechy osobowościowe takie jak cynizm oddziałują na ryzyko demencji, może pomóc w opracowaniu metod prewencyjnych - podkreśla dr Anna-Maija Tolppanen z Uniwersytetu Wschodniej Finlandii. W ramach studium 1449 osobom w średnim wieku 71 lat dano do wypełnienia testy na demencję i kwestionariusz mierzący poziom cynizmu (wykazano, że ten ostatni jest rzetelny i wyniki pozostają stałe na przestrzeni lat). Ludzi pytano, w jakim stopniu zgadzają się z twierdzeniami w rodzaju "Bezpieczniej nie ufać nikomu". W oparciu o uzyskaną punktację badanych podzielono na 3 grupy: z niskim, umiarkowanym i wysokim poziomem podejrzliwości. W sumie 622 osoby ukończyły 2 testy na demencję, przy czym 2. z nich średnio 8 lat od rozpoczęcia studium. W tym czasie u 46 zdiagnozowano demencję. Kiedy Finowie wzięli poprawkę na inne czynniki ryzyka demencji, w tym nadciśnienie, wysoki poziom cholesterolu i palenie, okazało się, że ludzie z wysokim poziomem cynicznej podejrzliwości zapadali na nią 3-krotnie częściej od badanych z pierwszej z wydzielonych podgrup. Ze 164 ochotników z wysokim poziomem podejrzliwości otępienie wystąpiło u 14 osób, w porównaniu do 9 z 212 reprezentantów grupy z niskim natężeniem podejrzliwości. Autorzy artykułu z pisma Neurology sprawdzali także, czy ludzie z wysokim poziomem podejrzliwości wcześniej umierają. W tej części studium uwzględniono przypadki 1146 osób. Ich losy śledzono średnio przez 10 lat. W tym czasie odnotowano 361 zgonów. Początkowo cynizm wydawał się korelować z wcześniejszą śmiercią, lecz gdy naukowcy uwzględnili np. pozycję socjoekonomiczną, palenie czy stan zdrowia, związek zanikł. « powrót do artykułu
  15. Na Madagaskarze pojawiła się ropucha azjatycka (Duttaphrynus melanostictus), krewna agi (Rhinella marina). W liście do pisma Nature 11 sygnatariuszy alarmuje, że może to oznaczać ekologiczną katastrofę. Pierwszego reprezentanta tego gatunku widziano tam w marcu, później zdarzało się to jeszcze kilkakrotnie. Biolodzy podkreślają, że należy podjąć natychmiastowe działania, by usunąć ropuchy azjatyckie, zanim zdążą się rozprzestrzenić. Istnieje bowiem zagrożenie, że jadowite D. melanostictus zatrują bufotoksynami miejscowe zwierzęta i/lub zarażą je śmiertelną grzybicą płazów chytrydiomykozą (łac. chytridiomycosis). To niepokojące, bo Madagaskar cechuje niesamowita endemiczna bioróżnorodność [...] - podkreśla jeden z autorów doniesienia Jonathan Kolby z Uniwersytetu Jamesa Cooka. Ropuchy azjatyckie, bardzo wytrzymały i łatwo przystosowujący się gatunek, widziano początkowo w Toamasinie, głównym porcie Madagaskaru. Najprawdopodobniej przybyły one w kontenerach z południowo-wschodniej Azji. Biolodzy obawiają się, że dojdzie do powtórki tego, co z udziałem ag stało się w Australii. W latach 30. R. marina wypuszczono w Queensland (miały one walczyć ze szkodnikami upraw trzciny cukrowej). Ich liczebność szybko wzrastała, a ropucha opanowywała kolejne terytoria. Teraz uznaje się, że wywarła znaczący - negatywny - wpływ na bioróżnorodność Australii. Co prawda ropuchy azjatyckie nie dorównują agom rozmiarami, ale również są jadowite. Naukowcy przypominają, że tutejsza fauna nigdy wcześniej nie zetknęła się z toksynami D. melanostictus, dlatego prawdopodobnie nie dysponuje odpowiednimi mechanizmami obronnymi. Kolby dodaje, że należy sobie zadać pytanie, czy ropuchy azjatyckie nadal można wyeliminować? Czy zorientowaliśmy się wystarczająco wcześnie? Oczywiście wszyscy mamy nadzieję, że tak. « powrót do artykułu
  16. W sierpniu podczas konferencji Siggraph badacze z MIT-u, Adobe Systems i University of Virginia zaprezentują algorytm, który zmieni selfie w artystyczne zdjęcia podobne do dzieł znanych fotografów. Mistrzowie aparatu zyskują sławę dzięki wypracowaniu własnego unikatowego stylu. Wyjątkowe efekty, jakie uzyskują, wymagają m.in. bardzo drobiazgowego kontrolowania światła. Nowy algorytm ma dać użytkownikom smartfonów możliwość wybrania mistrzowskiego stylu przy wykonywaniu autoportretów, tzw. selfie. Eksperci zajmujący się grafiką od dawna pracują nad „transferem stylów”. Jednak, jak się okazuje, dotychczasowe techniki nie sprawdzają się podczas pracy z ludzką twarzą. Rozpoczęliśmy nasze badania od tych stylów, ale okazało się, że nie współpracują one dobrze z twarzami. Nasze oczy są niezwykle wrażliwe właśnie na ludzkie twarze i nie tolerujemy najmniejszych błędów - mówi YiChang Shih z MIT-u. Shih i współpracujący z nim eksperci nazwali swoją technikę „local transfer”. W przeciwieństwie do obecnych technik, opierających się na globalnych ustawieniach, do których dostosowywana jest fotografia, w przypadku nowej techniki przeprowadzana jest bardziej szczegółowa analiza. Jeśli np. mamy do czynienia z osobą noszącą okulary i podczas wykonywania zdjęcia od szkieł odbije się światło, współczesne techniki będą kompensowały to światło w skali całego obrazu. Nowy algorytm skompensuje tylko część obrazu, a oczy – bardzo ważny element twarzy – będą podlegały osobnej obróbce. Jednak, jak przyznaje Shih, nawet „local tranfer” nie powoduje, że zmodyfikowane zdjęcia wyglądają całkowicie naturalnie. Dlatego też naukowcy wykorzystali kolejny algorytm, nazwany „multiscale matching”. Na twarzy występują rózne tekstury w różnych skalach. Chcemy, by na zdjęciu małe tekstury, jak np. pory na skórze czy włosy, wyglądały podobnie. Jednak ich obróka może zepsuć wygląd dużych tekstur - nosa lub ust - i negatywnie wpłynąć na oświetlenie całej sceny. Tutaj przychodzi z pomocą właśnie "multiscale matching". Dla każdego nowego obrazu tworzy on wykorzystywaną w obróbce grafiki piramidę Laplace'a, dzięki czemu możliwe jest zidentyfikowanie charakterystycznych cech obrazu w różnych skalach. Następnie algorytm koncentruje się na modyfikacji tych cech. Na obecnym stadium rozwoju technologia działa najlepiej w przypadku zdjęć, których charakterystyki są do siebie podobnie. Tam, gdzie występują duże różnice może dać dziwaczne efekty, np. na twarzy dziecka mogą pojawić się zmarszczki. Eksperymenty przeprowadzone na 94 fotografiach wykazały jednak, że zwykle efekty obróki są dobre. Robert Bailey z Disruptive Innovation Group firmy Adobe przyznaje, że koncern będzie chciał stworzyć, na bazie opisanych badań, aplikację przeznaczoną dla konsumentów. Dodaje, że już teraz nowa technika daje lepsze wyniki niż tradycyjne filtrowanie obrazów. Obecne filtry nie dają tak wiarygodnej stylizacji - mówi. « powrót do artykułu
  17. Liczba osób zmagających się z otyłością bądź z nadwagą sięgnęła na świecie 2,1 mld. Jak przypominają autorzy artykułu z pisma The Lancet, w 1980 r. statystyki wspominały o 875 mln. Międzynarodowy zespół naukowców identyfikował przeglądy, np. Światowej Organizacji Zdrowia, raporty (np. rządowe) i publikowane studia obejmujące dane na temat wzrostu i wagi; w sumie uwzględniono 1769 takich dokumentów. Wg ekspertów, uwspółcześnienie naszego świata doprowadziło do fizycznej bierności na wszystkich poziomach. Na świecie w latach 1980-2013 odsetek dorosłych mężczyzn z BMI równym 25 lub większym wzrósł z 28,8% do 36,9%. Wśród kobiet odnotowano wzrost z 29,8 do 38%. Częstość występowania nadwagi i otyłości wzrosła również znacząco wśród dzieci i młodzieży z krajów rozwiniętych; w 2013 r. stwierdzano je u 23,8% chłopców i 22,6% dziewcząt. Co istotne, częstość występowania BMI równego bądź wyższego od 25 wzrosła też u dzieci i młodzieży z krajów rozwijających się: z 8,1 do 12,9% w 2013 r. w przypadku chłopców i z 8,4% do 13,4% w przypadku dziewczynek. Ponad połowa z 671 mln otyłych ludzi mieszka w 10 krajach (wymieniono je w odpowiedniej kolejności): USA, Chinach, Indiach, Rosji, Brazylii, Meksyku, Egipcie, Niemczech, Pakistanie oraz Indonezji. Prof. Ali Mokdad z Institute for Health Metrics and Evaluation (IHME) w Seattle podkreśla, że na razie żadnemu krajowi nie udało się jeszcze wygrać z otyłością, bo to stosunkowo nowy problem. W krajach rozwijających się mieszka więcej otyłych kobiet niż mężczyzn. Wskaźniki są wyższe dla kobiet, bo te muszą wykonywać wiele zadań. Dbając o rodzinę i pracując, panie nie mają kiedy zajmować się swoją wagą. W krajach rozwiniętych większość otyłych osób stanowią z kolei mężczyźni. Mokdad tłumaczy to dłuższymi czasami dojazdu do pracy, np. po przeprowadzce na przedmieścia i dłuższymi okresami nieaktywności (te ostatnie wynikają z korzystania z komputerów). Prof. Hermann Toplak z Uniwersytetu w Grazu dodaje, że dzieci i dorośli nie budują wystarczającej masy mięśniowej, a na przestrzeni lat klasyczne jedzenie zastąpiło niekontrolowane przyjmowanie pokarmów w ciągu całego dnia. « powrót do artykułu
  18. Pasożytnicza błonkówka Apocryta westwoodi grandi jest w stanie przebić się przez warstwy niedojrzałego owocu figi dzięki pokładełku przypominającemu wiertło. Co ciekawe, znajdujące się na jego powierzchni zębokształtne struktury utwardza cynk. Potomstwo A. westwoodi grandi żywi się larwami innych owadów, które już rozwijają się wewnątrz owoców. Chcąc sprawdzić, czym różni się pokładełko A. westwoodi grandi oraz owadów zapylających kwiaty figi, dr Namrata Gundiah z Indyjskiego Instytutu Nauki w Bangalore nawiązała współpracę ze studentem Laksminathem Kundanatim. Duet zauważył, że czubek bardzo długiego (7-8 mm) i cienkiego (~15 μm) pokładełka pasożytniczej błonkówki wygląda jak wiertło z zębami, a u zapylacza ma postać łyżeczki. Po dokładniejszym przyjrzeniu okazało się, że mniej więcej w miejscu, gdzie pokładełko A. westwoodi grandi zagina się podczas składania jaj, w trzonie znajdują się drobne zagłębienia (zapobiegają one złamaniu narządu). Na czubku zlokalizowano także struktury czuciowe, które prawdopodobnie pomagają w doprowadzeniu pokładełka do najlepszej lokalizacji na złożenie jaj. Samica musi testować środowisko chemiczne wewnątrz owocu [...]. Musi też działać szybko, bo jak widać na wideo, w pobliżu czyhają na nią drapieżniki. W dalszej kolejności Gundiah i Kundanati zajęli się materiałem budulcowym "wiertła". Zapytaliśmy, co może zwiększać twardość struktur. Skupiając na czubku wiertła strumień elektronów, naukowcy rejestrowali widma rentgenowskie. W ten sposób odkryli, że zęby są wzbogacone cynkiem. Cynk przede wszystkim zwiększa twardość, co wpływa na odporność wiertła na ścieranie. By ocenić twardość wzbogacanych cynkiem zębów, robiono nacięcia za pomocą ostrza mikroskopu sił atomowych (ang. atomic force microscope, AFM). Gundiah opowiada, że trafienie w ząb było naprawdę trudne. Zazwyczaj AFM wykonuje się na stosunkowo dużych powierzchniach i nie ma znaczenia, gdzie się dotrze i gdzie się natnie materiał, tutaj jednak było inaczej... Koniec końców udało się ustalić, że twardość ząbków wynosi 0,5 GPa, a to niemal tyle samo, co w przypadku cementu akrylowego. Wiedząc, że na przestrzeni życia błonkówki wielokrotnie przekłuwają pokładełkiem niedojrzałe figi, biolodzy postanowili zbadać, jakie siły wyginające mogą na nie działać. Posługując się aparatem z obiektywem mikroskopowym, Kundanati sfilmował owady na terenie kampusu, a następnie wyliczył, że pokładełka tolerują siły sięgające niemal 7 μN. Wyniki złożonych badań ukazały się w Journal of Experimental Biology. Duet ma nadzieję, że przydadzą się one do opracowania narzędzi do operacji mikrochirurgicznych. « powrót do artykułu
  19. Dzięki pracom uczonych z Vanderbilt University w przyszłości możemy pozbyć się tradycyjnych baterii i akumulatorów z urządzeń elektrycznych. Świeżo upieczony magister Andrew Westover i profesor Cary Pint pracują nad materiałem, który jednocześnie może być np. obudową smartfonu i zapewniać mu energię potrzebną do pracy. Urządzenia te dowodzą, że możliwe jest stworzenie materiałów zdolnych do przechowywania i uwalniania znaczących ilości energii elektrycznej w czasie, gdy są poddawane naciskowi lub wibracjom. Andrew zrealizował nasze marzenie o opracowaniu materiałów strukturalnych przechowujących energię - mówi profesor Pint. Gdy możesz przechowywać energię w komponentach wykorzystanych do budowy systemu, otwiera się przed tobą cała gama nowych możliwości. Nagle wszelkie urządzenia związane ze zdrowiem, rozrywką, komunikacją czy podróżą przestają być zależne od kabli i zewnętrznych źródeł energii - dodaje uczony. Urządzenie, które powstało na Vanderbilt University, to rodzaj superkondensatora, który przechowuje energię w postaci naładowanych jonów na powierzchni porowatego materiału. Współczesne baterie przechowują energię chemiczną. Superkondensatory mogą być przyszłością systemów przechowywania energii. Charakteryzuje je jednak niewielka gęstość energii. Muszą więc być większe i cięższe, by przechować tyle samo energii co akumulatory litowo-jonowe. Pomiary wydajności akumulatora zmieniają się, gdy energię przechowujesz w ciężkich materiałach, które musisz włączyć w urządzenie. Superkondensatory przechowują dziesięciokrotnie mniej energii niż współczesne akumulatory litowo-jonowe, ale mogą pracować tysiące razy dłużej. To oznacza, że lepiej nadają się do zastosowań strukturalnych. Nie ma sensu budować domu, samochodu czy pojazdu kosmicznego, w których co kilka lat musisz wymieniać akumulator, by całość działała - mówi Pint. Pomysł Westovera polega na stworzeniu materiału zawierającego krzemowe elektrody, w których za pomocą środków chemicznych wytrawiono nanopory. Całość została następnie pokryta cienką ochronną warstwą węgla podobną do grafenu. Pomiędzy elektrodami znajduje się warstwa polimeru będąca zbiornikiem naładowanych jonów. Gdy dwie elektrody zostaną jednocześnie naciśnięte, polimer przedostaje się do porów w krzemie. Tam się schładza i utwardza, tworząc niezwykle silne wiązania mechaniczne. W ten sposób zapobiega się najpoważniejszemu problemowi związanemu z produkcją wielowarstwowych materiałów, na które mogą działać różne obciążenia – ich delaminacji. Połączenie nanoporów z polimerowym elektrolitem spaja całość niezwykle mocno. Na razie trudno powiedzieć, jak w warunkach rzeczywistych sprawdzi się nowy materiał. W literaturze fachowej brak bowiem informacji o jakichkolwiek testach prowadzonych w warunkach rzeczywistych na strukturalnych materiałach przechowujących energię. « powrót do artykułu
  20. Microsoft zaprezentował Skype Translatora, który niemal w czasie rzeczywistym tłumaczy rozmowę prowadzoną w dwóch językach. W czasie pokazu można było zobaczyć osobę mówiącą po angielsku i osobę mówiącą po niemiecku, a ich słowa przekładał nowy program Microsoftu. Nowa technologia to połączenie możliwości Skype'a i komunikatora internetowego z Microsoft Translator. Całość korzysta z technologii rozpoznawania mowy bazującej na sieciach neuronowych. Wersja beta Skype Translatora zostanie udostępniona jeszcze przed końcem bieżącego roku. Będą mogli z niej korzystać użytkownicy Windows 8. Satya Nadella, dyrektor wykonawczy Microsoftu, poinformował, że dział Microsoft Research zaczął pracować nad technologiami rozpoznawania mowy przed 15 laty. Jak zapewnił, stworzona technologia ma pewną niezwykłą właściwość. Wraz z nauką każdego kolejnego języka jest coraz lepsza w językach, których dotychczas się nauczyła. Gdy zatem zna angielski i uczymy ją mandaryńskiego, to udoskonala się też w angielskim. Jeśli następnie będziemy uczyli ją hiszpańskiego, to poprawi się jej znajomość i angielskiego, i mandaryńskiego. « powrót do artykułu
  21. Naukowcy z Carnegie Mellon University poinformowali, że bogato ozdobione klasy w szkołach rozpraszają uwagę dzieci i powodują, że gorzej się one uczą. Anna V. Fisher, Karrie E. Godwin i Howard Seltman badali, w jaki sposób ozdobione ściany w klasach wpływają na skupienie się dzieci i ich zdolność do nauczenia się. Uczeni odkryli, że tam, gdzie klasy były bardzo mocno udekorowane dzieci były bardziej rozproszone, więcej czasu poświęcały pobocznym zajęciom i wynosiły z lekcji mniej informacji niż wówczas, gdy dekoracje usunięto. W badaniach wzięło udział 24 przedszkolaków. Dzieci umieszczono w specjalnie przygotowanej klasie urządzonej w laboratorium. Brały udział w lekcjach dotyczących sześciu tematów, z którymi wcześniej nie miały styczności. Trzy tematy były poruszane w bardzo mocno udekorowanej klasie, trzy w słabo udekorowanej. Okazało się, że lepiej zapamiętały to, czego uczono w klasie mniej udekorowanej. Szczególnie dużą różnicę zaobserwowano podczas testu sprawdzającego wiedzę. Dla tematów wykładanych w klasie mocno udekorowanej odsetek prawidłowych odpowiedzi wyniósł 42%, a dla klasy słabo udekorowanej – 55%. Przyglądano się też zachowaniu dzieci i wykazano, że w klasie udekorowanej spędziły one 38,4% czasu na zajmowaniu się rzeczami niezwiązanymi z nauką, podczas gdy w klasie słabo udekorowanej przeznaczyły na zajęcia poboczne 28,4% czasu. Dzieci spędzają cały dzień w tej samej klasie. Dowiedliśmy, że bodźce wzrokowe wpływają na to, ile się nauczą - mówi profesor Fisher. Jednak naukowcy nie zalecają natychmiastowego usunięcia z klas ozdób czy pomocy naukowych. W żaden sposób nie sugerujemy, że jest to odpowiedź na wszystkie problemy edukacyjne. Potrzebne są dalsze badania, które pomogą odpowiedzieć na pytanie o wpływ otoczenia na uwagę i uczenie się dzieci w prawdziwych klasach. Zamiast usuwać wszystkie dekoracje nauczyciele powinni zastanowić się, czy niektóre z nich nie rozpraszają dzieci - dodaje uczona. « powrót do artykułu
  22. Naukowcy z Carnegie Mellon University poinformowali, że bogato ozdobione klasy w szkołach rozpraszają uwagę dzieci i powodują, że gorzej się one uczą. Anna V. Fisher, Karrie E. Godwin i Howard Seltman badali, w jaki sposób ozdobione ściany w klasach wpływają na skupienie się dzieci i ich zdolność do nauczenia się. Uczeni odkryli, że tam, gdzie klasy były bardzo mocno udekorowane dzieci były bardziej rozproszone, więcej czasu poświęcały pobocznym zajęciom i wynosiły z lekcji mniej informacji niż wówczas, gdy dekoracje usunięto. W badaniach wzięło udział 24 przedszkolaków. Dzieci umieszczono w specjalnie przygotowanej klasie urządzonej w laboratorium. Brały udział w lekcjach dotyczących sześciu tematów, z którymi wcześniej nie miały styczności. Trzy tematy były poruszane w bardzo mocno udekorowanej klasie, trzy w słabo udekorowanej. Okazało się, że lepiej zapamiętały to, czego uczono w klasie mniej udekorowanej. Szczególnie dużą różnicę zaobserwowano podczas testu sprawdzającego wiedzę. Dla tematów wykładanych w klasie mocno udekorowanej odsetek prawidłowych odpowiedzi wyniósł 42%, a dla klasy słabo udekorowanej – 55%. Przyglądano się też zachowaniu dzieci i wykazano, że w klasie udekorowanej spędziły one 38,4% czasu na zajmowaniu się rzeczami niezwiązanymi z nauką, podczas gdy w klasie słabo udekorowanej przeznaczyły na zajęcia poboczne 28,4% czasu. Dzieci spędzają cały dzień w tej samej klasie. Dowiedliśmy, że bodźce wzrokowe wpływają na to, ile się nauczą - mówi profesor Fisher. Jednak naukowcy nie zalecają natychmiastowego usunięcia z klas ozdób czy pomocy naukowych. W żaden sposób nie sugerujemy, że jest to odpowiedź na wszystkie problemy edukacyjne. Potrzebne są dalsze badania, które pomogą odpowiedzieć na pytanie o wpływ otoczenia na uwagę i uczenie się dzieci w prawdziwych klasach. Zamiast usuwać wszystkie dekoracje nauczyciele powinni zastanowić się, czy niektóre z nich nie rozpraszają dzieci - dodaje uczona. « powrót do artykułu
  23. Sąd przychylił się do wniosku prokuratury i skazał byłego przywódcę LulzSec, Hectora Xaviera Monsegura, na karę 7 miesięcy więzienia, czyli tyle, ile Monsegur spędził już w więzieniu. Dzięki współpracy z FBI Monsegur uniknął wieloletniego więzienia. Grupa LulzSec wyłoniła się z ruchu Anonimowych i przeprowadzała liczne ataki na wielkie koncerny oraz agendy rządowe. W 2011 roku FBI aresztowała Monsegura, który działał pod pseudonimem „Sabu”. Monsegur rozpoczął współpracę z FBI, a z czasem przyznał się do wielu zarzucanycn mu czynów. Mężczyzna dostarczył śledczym wielu kluczowych informacji, które pozwoliły na robicie LulzSec. Dzięki niemu aresztowano ośmiu najważniejszych członków LulzSec, w tym Jeremy'ego Hammonda, który w swoim czasie był najbardziej poszukiwanym cyberprzestępcą na świecie. Monsegur wyszedł z sądu jako wolny człowiek, jednak przez rok będzie znajdował się pod nadzorem kuratora. « powrót do artykułu
  24. Dr Mike Sutton, kryminolog z Nottingham Trent University, twierdzi, że Karol Darwin dopuścił się plagiatu i nie tylko miał świadomość istnienia pracy Patricka Matthew, szkockiego właściciela ziemskiego, który w 1832 r. opisał naturalny proces doboru faworyzujący najlepiej przystosowanych, ale i czerpał z niej pełnymi garściami. Darwin opublikował swoją teorię w 1859 r. Uczony akceptował fakt, że Matthew w jakiś sposób ją wyprzedził, ale nie przyznawał się do plagiatu, utrzymując, że pracował niezależnie. Sprawdzając, czy tak rzeczywiście było, Sutton spędził wiele lat na porównywaniu urywków On Naval and Timber Aboration i O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, poszukiwaniu cytatów oraz danych oddziałujących na Mattew i Darwina. Mimo twierdzeń Darwina, że idee Matthew przeszły bez echa, nowo odkryte dane udowadniają, że w rzeczywistości były szeroko reklamowane i czytane. Zważywszy na ciężar zgromadzonych dowodów, nie mam wątpliwości, że Darwin czytał książkę Matthew, a później zajął się replikowaniem odkrycia i kluczowych zagadnień. To praca Matthew przekonała Darwina do znaczenia doboru naturalnego. Darwinowi przyznano naukowe pierwszeństwo, wychodząc z założenia, że co komu przyjdzie z odkrycia, jeśli nikogo nie przekona się do jego wagi. Argument ten sprawdzałby się jednak wyłącznie w sytuacji, gdyby na Darwina nie wpływało wcześniejsze odkrycie Matthew. Teraz możemy zaś być pewni, że przyrodnik inspirował się poprzednikiem. Badania Suttona rozpoczęły się od próby wykazania, że to Darwin ukuł termin "dobór naturalny". Szybko okazało się, że powstał on wcześniej niż można by się spodziewać. Gdy na łamach Gardeners' Chronicle Matthew wskazał na podobieństwa obu dzieł, Darwin zareagował, twierdząc, że nigdy nie widział On Naval and Timber Aboration. Przyznał tylko, że Matthew wyprzedził jego teorię. Sutton zauważył jednak, że wielu bliskich znajomych Darwina było świadomych istnienia pracy właściciela ziemskiego, niektórzy ją nawet cytowali. Kryminolog dotarł też do niepublikowanych esejów Darwina, które mają uderzająco podobną tematykę. W mojej opinii Darwin dopuścił się największego [...] oszustwa naukowego w historii, kopiując całą hipotezę doboru naturalnego, terminologię Matthew, jego obserwacje i twórcze wyjaśnienia. Bez Patricka Matthew "O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego" nigdy by nie zostało napisane. Z Suttonem nie zgadza się jednak autor 3 biografii Darwina James Moore z Open University, który przypomina, że choć w podobnym czasie do takiego samego wniosku dochodziły tysiące ludzi, tylko Darwin rozwinął tę teorię. « powrót do artykułu
  25. Chiński rząd rozpoczął kampanię na rzecz wyeliminowania z komunikatorów internetowych plotek oraz infiltracji wrogich sił. Wraz z rosnącą zamożnością społeczeństwa rośnie też liczba osób wykorzystujących smartfony, a wśród ich użytkowników jest coraz więcej osób korzystających z komunikatorów. Państwowe Biuro Informacji Internetowej stwierdziło, że niektórzy ludzie wykorzystują komunikatory do „rozpowszechniania nielegalnych i szkodliwych informacji, które poważnie naruszają publicznych interes i porządek w cyberprzestrzeni”. Urzędnicy zapowiedzieli, że na celownik wezmą publiczne konta, które rozpowszechniają informacje na wielką skalę i mobilizują duże rzesze zwolenników. Najpopularniejszym chińskim komunikatorem jest WeChat, który ma 800 milionów użytkowników. Korzystają z niego nie tylko osoby prywatne, ale również wiele firm i organizacji. Urzędnicy chcą uderzyć w konta, z których rozpowszechniane są plotki, informacje odnoszące się do przemocy, terroryzmu i pornografii. Firmy obsługujące komunikatory, takie jak WeChat, Momo, Mi Talk oraz Yixin zapowiedziały, że będą współpracowały z władzami. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...