Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Microsoft ostrzega przed wykorzystywaniem opisanego przez nas sposobu na dalsze otrzymywanie poprawek do 32-bitowego Windows XP. Skorzystanie z poprawek nieprzetestowanych pod kątem XP może doprowadzić do uszkodzenia systemu operacyjnego. Poprawki bezpieczeństwa, które można dzięki temu zainstalować, zostały przygotowane dla systemów Windows Embedded i Windows Server 2003 i nie chronią w pełni użytkowników Windows XP. Osoby korzystające z Windows XP, które zainstalują te poprawki, będą narażone na znaczne ryzyko wystąpienia problemów z pracą systemu operacyjnego, gdyż poprawek nie testowano pod kątem zgodności z Windows XP. Najlepszym sposobem, w jaki użytkownicy Windows XP mogą chronić swój system jest zaktualizowanie go do Windows 7 lub Windows 8.1 - czytamy w oświadczeniu Microsoftu. « powrót do artykułu
  2. W komorze grobowej z epoki żelaza w Le Chêne w dolinie Aube odkryto najprawdopodobniej pozostałości najstarszego implantu zębowego w Europie Zachodniej. Jego właścicielką była kobieta, która w chwili śmierci miała 20-30 lat. Jej górny lewy środkowy siekacz zastąpiono żelaznym trzpieniem. Niewykluczone, że kiedyś tkwiła na nim "korona" z drewna czy kości. Poza właścicielką sztucznego zęba w kompleksie datowanym na 3. stulecie przed naszą erą pochowano jeszcze 3 dorosłe kobiety (2 groby znajdowały się wewnątrz otoczonego prawdopodobnie palisadą kwadratu, a 2 w jego pobliżu). Stanowisko odkryto podczas budowy. Pochówki miały wszelkie cechy kultury lateńskiej. Ich wiek określono dzięki licznym metalowym obiektom, w tym brązowym naszyjnikom (torques), bransoletom, fibulom, a także naszyjnikom z bursztynu. Dokładniejsze badanie zawartości grobów o wielkości 1,8-2,5 m3 pokazało, że wszystkie wyłożono drewnem. Protezę znaleziono w pochówku LCH1. Szkieletu już w większości nie było. Zachowały się wyłącznie gęstsze części trzonu kości udowej i kilka fragmentów czaszki. Pomiary przeprowadzone na kości udowej ujawniły, że należała ona do bardzo drobnej osoby, pasującej do zmienności zaobserwowanej wśród kobiet z populacji archeologicznych. Szkielet bardzo źle się zachował, ale zęby znajdowały się w pozycji anatomicznej; znaleziono trzonowce, przedtrzonowce, kły i siekacze. Gdy zobaczyłem ten kawałek metalu, w pierwszym momencie zapytałem: co to? - opowiada Guillaume Seguin z firmy Archéosphère, który w 2009 r. odkopywał kości. Zęby zapakowano w torebki i zabrano do badań. Seguin dość szybko zdał sobie sprawę, że zmarła miała 31 zębów, a żelazny trzpień znajdował się w miejscu brakującego 32. Francuz wątpi jednak w przydatność takiego rozwiązania. Po pierwsze, żelazo rdzewieje w środowisku organizmu (nie bez powodu współcześnie stosuje się tytan). Po drugie, w 3. stuleciu p.n.e. nie było mowy o sterylności, dlatego wokół trzpienia mógł się utworzyć ropień, a zakażenie doprowadziło do zgonu (ponieważ szczątki kobiety kiepsko się zachowały, nie da się jednak potwierdzić tego scenariusza). W Egipcie czy na Bliskim Wschodzie znajdowano starsze implanty, ale większość z nich wstawiano po czyjejś śmierci, by poprawić wygląd. Choć u kobiety z Le Chêne również mogło się tak stać, autorzy artykułu z pisma Antiquity powołują się na kilka dowodów wskazujących na przedśmiertne zastosowanie implantu. Seguin i naukowcy z L'Université de Bordeaux przypominają, że w okresie, z którego pochodzą pochówki z Le Chêne, Galowie utrzymywali kontakt z ówczesnymi mistrzami stomatologii - Etruskami. Ważący 0,56 g trzpień wykonano w całości z żelaza. Ma on 24 mm długości, a w najszerszym miejscu jego średnica wynosi 4,4 mm. Ponieważ poza górnym środkowym siekaczem nie brakowało innych zębów, nie znaleziono śladów próchnicy ani zużycia, w momencie zgonu kobieta nie była bardzo stara (miała, jak powiedzieliśmy na początku, ok. 20-30 lat). Fakt, że brakowało tylko jednego zęba, wskazuje raczej na uraz niż na patologię. Utrata środkowego siekacza nie wpłynęła w większym stopniu na żucie, ale miała istotne skutki estetyczne lub fonetyczne. Użycie implantu służyłoby zatem podtrzymaniu korzystnego wizerunku.
  3. Najnowsze studium badaczy z Uniwersytetu Oksfordzkiego wykazało, że choroba psychiczna skraca życie o 10-20 lat. To tyle samo, a nawet więcej niż przy wypalaniu dużej liczby papierosów (ang. heavy smoking). Naukowcy bazowali na artykułach przeglądowych wspominających o ryzyku zgonu w przypadku problemów psychicznych, nadużywania narkotyków i alkoholu, demencji, zaburzeń ze spektrum autyzmu, zaburzeń uczenia czy dziecięcych zaburzeń behawioralnych. Skupiono się na 21 tekstach. Dotyczyły one 1,7 mln osób i ponad 250 tys. zgonów. Okazało się, że przeciętny spadek długości życia u pacjentów z zaburzeniem afektywnym dwubiegunowym, schizofrenią, uzależnieniem od narkotyków/alkoholu i nawracającą depresją wynosi, odpowiednio, 9-20, 10-20, 9-24 i 7-11 lat. Dla porównania: u nałogowego palacza długość życia spada o 8-10 lat. Odkryliśmy, że wiele przypadłości psychicznych wiąże się ze skróceniem życia o tyle, co w przypadku wypalania co najmniej 20 papierosów dziennie - podkreśla dr Seena Fazel. Autorzy artykułu z pisma World Psychiatry przyznają, że istnieje sporo przyczyn podwyższonego ryzyka zgonu wśród chorych psychicznie. Fazel wspomina m.in. o nadużywaniu narkotyków i alkoholu oraz częstszych śmierciach samobójczych. Społeczne piętno choroby psychicznej może [też] oznaczać, że u wielu ludzi nie leczy się dobrze zgłaszanych problemów ze zdrowiem fizycznym. Poważnym błędem jest, wg Fazela, rozdzielanie chorób psychicznych i fizycznych. Wiele przyczyn chorób psychicznych ma także konsekwencje fizyczne, a choroby psychiczne pogarszają prognozy dla całej gamy dolegliwości fizycznych, szczególnie dla choroby serca, cukrzycy i nowotworu. Wszystko to można zmienić. Istnieją skuteczne leki i terapie psychologiczne. Jak podkreśla Fazel, skoro da się zmobilizować polityków i zdobyć fundusze na skuteczną walkę z paleniem i jego skutkami, trzeba zrobić coś podobnego w dziedzinie zdrowia psychicznego. « powrót do artykułu
  4. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego stwierdzili, że DNA upakowuje się łatwiej w ciasnej główce wirusa (bakteriofaga), gdy da mu się szanse na rozluźnienie. DNA to długa, nieporęczna cząsteczka, która przez ujemny ładunek sama się odpycha. Co istotne, w główce bakteriofagów dzięki motorowi molekularnemu może być upchana do gęstości prawie dorównującej kryształowi. To jeden z najpotężniejszych motorów, jakie znamy - podkreśla prof. Douglas Smith. Zespół Smitha śledzi proces "składania" wirusów, izolując poszczególne elementy systemu. Podczas eksperymentów pustą główkę i motor molekularny przyczepiono do mikroskopijnego koralika (dało się nim poruszać za pomocą lasera). Do innego koralika przymocowano wirusowe DNA. To trochę jak łowienie. Wymachujemy cząsteczką DNA naprzeciwko wirusowego motoru i jeśli mamy szczęście, motor schwyta DNA i zacznie je wciągać. Proces postępuje i wyhamowuje, a przerwy stają się coraz dłuższe, gdy w miarę napełniania główki motor musi przeciwdziałać coraz większym siłom. Gdy współpracownik Smitha Zachary Berndsen opóźniał motor, pozbawiając go energii chemicznej, okazało się, że po restarcie tempo pakowania wzrastało. Im dłuższy przestój, tym większe przyspieszenie. W zamkniętej przestrzeni główki pełne rozluźnienie DNA zachodzi w ponad 10 min. To czas 60.000 razy dłuższy niż w przypadku "wolnego" DNA. To, jak szybko wirus pakuje DNA, jest zdeterminowane raczej fizyką niż chemią - twierdzi Smith. Tendencja DNA do samoodpychania wspomaga rozluźnienie, a więc i pakowanie. Można by sądzić, że lepkość będzie wspomagać ten proces, ale stwierdziliśmy, że jest na odwrót - opowiada Nicholas Keller. Eliminowanie ujemnych ładunków, zwłaszcza do punktu, w którym DNA zaczynało się samo przyciągać, utrudniało pakowanie DNA, a wszystko dlatego, że DNA może utykać w konformacjach hamujących motor. Poza wiedzą nt. działania wirusów studium opisane na łamach Physical Review Letters prezentuje naturalny system do modelowania fizyki długich polimerów w zamkniętych przestrzeniach. « powrót do artykułu
  5. Zespół prowadzony przez naukowców z Sahlgrenska Academy wykazał, że niedawno odkryta bakteria odkleszczowa Candidatus Neoehrlichia mikurensis stanowi ryzyko głównie dla już chorych osób, które zażywają leki immunosupresyjne. Candidatus Neoehrlichia mikurensis (w skrócie Neoehrlichię) odkryto i opisano w 2010 r. Bakterię, która jest roznoszona przez gryzonie i kleszcze w Azji i Europie, wykryto w 19 przypadkach (6 odnotowano w Szwecji). W ramach studium akademicy z Niemiec, Szwajcarii, Czech i Szwecji przyjrzeli się bliżej 11 przypadkom. Ludzie obarczeni największym ryzykiem [zakażenia] mają generalnie ponad 50 lat, cierpią albo na chorobę hematologiczną, albo reumatyczną i przechodzą aktualnie terapię immunosupresyjną z, np., chemioterapią lub kortyzonem - wyjaśnia Christine Wennerås. W raporcie kompilującym dane kliniczne i laboratoryjne uwzględniono zarówno przypadki opublikowane (6), jak i nieopublikowane (5) z lat 2010-2013. Mediana wieku pacjentów, głównie mężczyzn (8), wynosiła 67 lat. Chorzy mieszkali w Szwecji, Szwajcarii, Niemczech i Czechach. Prawie wszyscy (10) przeszli terapię immunosupresyjną, a u większości (8) przeprowadzono splenektomię. Co ciekawe, kontakt z kleszczem przypominała sobie mniej niż połowa. Nie ma danych dotyczących częstości występowania neoehrlichiozy u ludzi. Powodem jest przede wszystkim trudność wykrycia infekcji. Bakterii nie da się hodować, a to oznacza, że nie jest ona wychwytywana przez rutynowe praktyki diagnostyczne. Co więcej, objawy są zwodnicze: u kilku pacjentów występowały np. zakrzepy w nogach lub naczyniach głowy i nie powiązano tego z zakaźną przyczyną. Inne typowe symptomy, takie jak gorączka, bóle mięśniowe i stawowe, mogą być [z kolei] wywoływane przez pierwotną chorobę. Nie wiemy prawie nic o tym, jak infekcja wpływa na zdrowych skądinąd ludzi, którzy nie przyjmują immunosupresantów. Po zdiagnozowaniu neoehrlichiozy pacjent zdrowieje całkowicie po przeleczeniu antybiotykami. « powrót do artykułu
  6. Naukowcy udokumentowali najdłuższą znaną lądową migrację zwierząt w Afryce. W jej ramach tysiące zebr przemierzają w sumie 500 kilometrów. Specjaliści z WWF, namibijskiego Ministerstwa Środowiska i Turystyki, Elephants Without Borders oraz botswańskiego Wydziału Dzikiej Przyrody i Parków Narodowych, przez dwa lata śledzili za pomocą obroży GPS osiem zebr. Okazało się, że zwierzęta każdego roku przemierzają drogę pomiędzy rzeką Chobe w Namibii a Parkiem Narodowym Nxai Pan w Botswanie. W linii prostej miejsca te dzieli 250 kilometrów. To niespodziewane odkrycie, gdyż żyjemy w epoce dominacji ludzi, gdy sądzimy, że wiemy niemal wszystko o przyrodzie. Pokazuje ono, jak ważne są dalsze badania środowiska naturalnego - mówi doktor Robin Naidoo z WWF. Odkrycie lądowej migracji na tak duże odległości jest naprawdę czymś niezwykłym. Trzeba bowiem uświadomić sobie, że ludzie przerwali zwierzęce szlaki komunikacyjne. W samej Afryce coraz częściej stawiane są fizyczne przeszkody, które odcinają zwierzęta od tradycyjnych terenów migracji. Wspomniana migracja odbywa się całkowicie na terenie Kavango Zambezi Transfrontier Conservation Area (KAZA). To największy na świecie międzynarodowy obszar chroniony. Zajmuje on około 440 000 kilometrów kwadratowych i jest położony w Namibii, Botswanie, Zimbabwe, Angoli i Zambii. To dowodzi, jak ważne dla zachowania środowiska naturalnego jest chronienie wielkich obszarów nieograniczonych granicami państw. Uczeni chcą teraz sprawdzić, czy trasa tej niezwykłej migracji jest zakodowana w genomie zwierząt czy też jest to informacja społeczna, przekazywana z pokolenia na pokolenie. « powrót do artykułu
  7. Chiński rząd podobno wywiera naciski na miejscowe banki, by zrezygnowały z wykorzystywania highendowych serwerów IBM-a i zastąpiły je maszynami rodzimej produkcji. Pekin oskarża USA o prowadzenie szeroko zakrojonej akcji cyberszpiegowskiej. Informacje o stanowisku chińskiego rządu pojawiły się dzień po tym, jak Chiny poinformowały, iż Stany Zjednoczone dokonują ataków na infrastrukturę rządową oraz na chińskie firmy. Chińskie agencje rządowe, Ministerstwo Finansów oraz Ludowy Bank Chin sprawdzają, czy wykorzystywanie serwerów IBM-a mogło naruszyć bezpieczeństwo finansowe kraju. Przedstawiciele czterech największych państwowych banków twierdzą, że nic im nie wiadomo o żadnych naciskach. Dodali, że wymiana któregokolwiek z systemów bankowych to skomplikowane zadanie. Chińscy urzędnicy muszą zdawać sobie sprawę, że spełnienie ich żądania jest nierealne. Obecnie w ChRL nie istnieje żadna miejscowa firma zdolna do wyprodukowania serwerów przetwarzających tak olbrzymie ilości danych, jakie są w posiadaniu banków. Najwięksi na świecie producenci wysoko wydajnych serwerów to firmy amerykańskie. « powrót do artykułu
  8. W Kongu odkryto olbrzymie torfowisko wielkości Anglii. Jego obecność wstępnie zasugerowały zdjęcia satelitarne, później podejrzenia potwierdziła ekspedycja, na którą wyruszono w kwietniu z wioski Itanga. To niesamowite, że na naszej planecie ciągle istnieją niezbadane obszary. Nieliczni ludzie zapuszczają się na te bagna, ponieważ są to rejony, w których ciężko się porusza i pracuje - podkreśla dr Simon Lewis z Uniwersytetu w Leeds. W ekspedycji wzięli udział naukowcy z Uniwersytetu w Leeds, Wildlife Conservation Society-Congo oraz Uniwersytetu im. Marien Ngouabi, którzy przyznają, że choć trzeba było stawiać czoła wielu dzikim zwierzętom, to i tak największym problemem okazały się przemoczone stopy. Byliśmy tam przez 3 tygodnie, a suche stopy mieliśmy wyłącznie, leżąc w namiocie. Namiot należy rozbijać na platformie, bo ziemia jest stale nasiąknięta wodą. Specjaliści dodają, że po torfowisku można się przemieszczać tylko przez kilka miesięcy pod koniec pory suchej. Wg nich, zajmuje ono powierzchnię 100-200 tys. km2, a torf sięga na głębokość 7 m. By powstały torfowiska, rozkład materii roślinnej powinien zachodzić wolno, dlatego naturalnie większość z nich występuje w strefach chłodnych. Rzadko znajduje się je w gorących tropikach, stąd też nasze odkrycie jest tak niezwykłe. Akademicy podkreślają, że analizując materiał, uda się zdobyć dane nt. roli spełnianej przez Kotlinę Konga w kształtowaniu przeszłego i współczesnego klimatu (torfowiska są magazynami dwutlenku węgla). Zespół pobrał próbki torfu, by ocenić wiek i zbadać znajdujące się tam rośliny. Torfowisko z Konga nie wydaje się zagrożone; przyczynia się do tego jego położenie. « powrót do artykułu
  9. Kim Dotcom założył partię polityczną, która weszła koalicję i ma zamiar startować we wrześniowych wyborach do nowozelandzkiego parlamentu. Partia Dotcoma nazywa się Internet Party i połączyła się z lewicową maoryską Mana Party tworząc Internet Mana. Sam Kim Dotcom nie będzie zajmował żadnego stanowiska w Internet Mana. Ma czynne prawo wyborcze, jednak, jako że nie jest obywatelem Nowej Zelandii, nie posiada biernego prawa wyborczego. Przewodniczący Internet Party, Vikram Kumar, zapowiedział on, że obie partie wchodzące w skład Internet Mana zachowają swoją odrębność polityczną. Internet Party jest nakierowana na młodych wyborców, obiecuje tani internet, tworzenie miejsc pracy w przemyśle wysokich technologii oraz ochronę prywatności. Z kolei Mana Party zajmuje w parlamencie jedno z 7 miejsc zarezerwowanych dla mniejszości maoryskiej. To niemarksistowska lewicowa partia, która opowiada się za pomocą dla najuboższych. « powrót do artykułu
  10. Dzięki dokonaniu niewielkich zmian w rejestrze posiadacze 32-bitowego Windows XP prawdopodobnie będą mogli instalować poprawki pomimo zakończenia przez Microsoft wsparcia dla tego systemu. Jest to możliwe, gdyż koncern z Redmond będzie do roku 2019 wspierał system Windows Embedded PoSReady 2009, który korzysta z jądra XP. Zmiany w rejestrze spowodują, że mechanizm Windows Update będzie traktował XP jak PoSReady 2009. Osoby, które zdecydują się na zastosowanie opisanego poniżej tricku muszą pamiętać, że nie ma gwarancji, iż wszystkie poprawki dla PoSReady 2009 będą działały. Ponadto opisany sposób jest przeznaczony tylko dla 32-bitowych wersji. Posiadacze odpowiedniej wersji XP powinni znaleźć klucz HKLM\SYSTEM\WPA\PosReady i stworzyć tam wartość Dword o nazwie Installed oraz ustawić jej wartość na 1. Zmian można dokonać albo ręcznie, albo też stworzyć w notatniku następujący plik z rozszerzeniem .reg: Windows Registry Editor Version 5.00 [HKEY_LOCAL_MACHINE\SYSTEM\WPA\PosReady] „Installed”=dword:00000001 Po uruchomieniu pliku zostaną przeprowadzone odpowiednie zmiany w rejestrze. « powrót do artykułu
  11. Kora wzrokowa wykorzystuje również dane pochodzące z uszu. Dźwięki tworzą wyobrażenia wzrokowe, mentalne obrazy i automatyczne projekcje, dlatego, jeśli np. jesteś na ulicy i słyszysz odgłos zbliżającego się motocykla, oczekujesz, że zza rogu wyłoni się właśnie motor. Gdyby się okazało, że to koń, byłbyś bardzo zaskoczony - podkreśla prof. Lars Muckli z Uniwersytetu w Glasgow. W ramach studium przeprowadzono 5 eksperymentów z wykorzystaniem rezonansu magnetycznego (MRI). W ten sposób badano działanie wczesnej kory wzrokowej 10 ochotników. W jednym z eksperymentów badani słuchali 3 odgłosów: śpiewu ptaka, szumu ulicy i rozmawiającego tłumu. Okazało się, że za pomocą specjalnego algorytmu do identyfikacji unikatowych wzorców aktywności mózgowej można było odróżnić dźwięki przetwarzane przez wczesną korę wzrokową. Dotąd nie wiedziano, że wczesna kora wzrokowa przetwarza dane słuchowe i choć istnieją pewne anatomiczne dowody na dwustronne połączenia w mózgach małp, nasze studium jako pierwsze wykazało analogiczny fenomen u ludzi - cieszy się Muckli. W przyszłości przetestujemy, jak informacja słuchowa wspiera przetwarzanie wzrokowe, ale przypuszczamy, że generuje przewidywania, które pomagają systemowi wzrokowemu skupić się na zaskakujących zdarzeniach [...]. « powrót do artykułu
  12. Naukowcy dowiedli, że meteoryt, który w ubiegłym roku eksplodował nad Czelabińskiem zderzył się wcześniej z innym meteorytem. Na podstawie fragmentów jadeitu w znalezionych szczątkach meteorytu stwierdzono, że do zderzenia doszło przy prędkości około 4800 kilometrów na godzinę. To zderzenie mogło oddzielić asteroid znad Czelabińska od jego macierzystego meteorytu i skierować go w kierunku Ziemi - mówi Shin Ozawa z japońskiego Uniwersytetu Tohoku. Zderzenie, mimo że doszło do niego około 290 milionów lat temu, może pomóc naukowcom stwierdzić, w jaki sposób kosmiczne skały są kierowane w stronę naszej planety. Analiza zebranych szczątków meteorytu znad Czelabińska wykazała, że wewnątrz znajduje się rzadko spotykana forma jadeitu zatopiona na w szklistym materiale, który powstaje, gdy dochodzi do zderzenia dwóch skał, ich stopienia i ponownego utwardzenia się. Jadeit powstaje w warunkach wysokiego ciśnienia i wysokich temperatur. Dzięki szczegółowym badaniom wiadomo, że meteoryt czelabiński zderzył się z obiektem o średnicy 150 metrów. « powrót do artykułu
  13. Amerykańska prokuratura wstawiła się w sądzie za „Sabu”, przywódcą hakerskiej grupy LulzSec, która wyłoniła się z Anonimowych i przeprowadziła w 2011 roku serię głośnych ataków na wielkie firmy. Hector Xavier Monsegur „Sabu” został aresztowany przez FBI około 7 czerwca 2011 roku. Biuro nie nagłośniło faktu jego zatrzymania. W sierpniu tego samego roku Monsegur przyznał się do 12 zarzucanych mu czynów i rozpoczął współpracę z FBI. Dzięki niemu zatrzymano kolejnych członków LulzSec. Teraz władze postanowiły odwdzięczyć się „Sabu” za współpracę. Prokurator Preet Bharara zwrócił się do sądu z wnioskiem, by Monsegur został skazany za swoją działalność jedynie na 7 miesięcy, które już spędził w więzieniu. Mężczyźnie grozi od 21 do 26 lat więzienia. Monsegur jeszcze w dniu aresztowania dostarczył agentom FBI dodatkowych informacji, uzupełniając dane, które znaleźli na jego komputerze. W maju 2012 roku wpadł w kłopoty, gdyż bez uzgodnienia z FBI umieścił różne wpisy w internecie. Jego zwolnienie za kaucją zostało anulowane i trafił do aresztu. Wyszedł z niego w grudniu 2012 roku. To właśnie ten okres od maja do grudnia miałby być jedyną karą, jaką poniesie. Dzięki informacjom dostarczonym przez Monsegura aresztowano m.in. Jeremy'ego Hammonda, który w swym czasie był najbardziej poszukiwanym cyberprzestępcą w USA. W listopadzie 2013 roku Hammond przyznał się do zarzutu uczestnictwa w konspiracji mającej na celu dokonywanie włamań komputerowych i został skazany na 10 lat więzienia oraz 2,5 miliona dolarów grzywny. Dzięki Monsegurowi aresztowano w sumie 8 członków LulzSec. « powrót do artykułu
  14. Rosyjski Alfa-Bank nagradza swoich klientów za prowadzenie zdrowego trybu życia. Motywuje ich do ruchu wyższymi stopami procentowymi. Online'owa platforma Activity powstała we współpracy z moskiewską 42 Agency. Jak tłumaczą pomysłodawcy, wystarczy wykonać 3 proste kroki (jeden z etapów składa się jednak de facto z wielu kroków; z im większej ich liczby, tym lepiej). Najpierw trzeba połączyć konto z aplikacjami monitorującymi aktywność (RunKeeper, Fitbit lub Jawbone UP), a później ruszać się jak najwięcej. Zależna od natężenia aktywności kwota jest przekazywana ze zwykłego konta na konto oszczędnościowe z wyższym (6%) oprocentowaniem. Kluczem do wyższej stopy procentowej jest tylko i wyłącznie ruch. Użytkownicy platformy oszczędzają ponoć 2 razy szybciej i ruszają się 1,5 raza więcej niż przeciętny człowiek. « powrót do artykułu
  15. Jeszcze w 1961 roku Jezioro Aralskie było czwartym największym jeziorem na świecie. Pomysły komunistycznych planistów doprowadziły jednak do jednej z największych katastrof ekologicznych i obecnie zbiornik zajmuje zaledwie 10% swojej wcześniejszej powierzchni. Załamał się cały ekosystem, dno jeziora jest pełne pestycydów, które wiatr wywiewa na olbrzymie odległości, zanieczyszczeniu uległy źródła wody pitnej. Najnowsze badania pokazały jednak, że jezioro może się odrodzić. Siergiej Kriwogonow i jego koledzy z Instytutu Geologii i Mineralogii w Nowosybirsku odkryli, że w ciągu ostatnich 2000 lat Jezioro doświadczało znaczących zmian. W roku 1961, zanim ZSRR zaczął przeprowadzać swoje projekty irygacyjne, lustro wody Jeziora Aralskiego znajdowało się na wysokości 54 metrów nad poziomem morza. Tymczasem zespół Kriwogonowa stwierdził, że w latach 400-600 znajdowało się ono zaledwie na wysokości 10 m.n.p.m. Później znacząco się podniosło, by w latach 1000-1500 opaść do 29 metrów. Po 1600 roku Jezioro zwiększało swój zasięg aż do rozpoczęcia sowieckich projektów. Historia uczy nas, byśmy się nie poddawali - mówi Philip Micklin z Western Michigan University. W 1989 roku poziom wód jeziora znajdował się na wysokości 40 metrów nad poziomem morza, a północna część Aralu oddzialiła się od reszty. W 2005 roku wybudowano tamę oddzielającą część północną od południowej. Miało to zapobiec utracie wody. Od tamtego czasu poziom wód części północnej podniósł się o kolejne 2 metry, a do jeziora wrócił jeden z rodzimych gatunków ryb. Niestety, część południowa ciągle się kurczy. Obecnie jej lustro znajduje się na wysokości 29 m.n.p.m. Nie są prowadzone żadne prace, które miałyby zachować część południową. W odrodzeniu się Jeziora Aralskiego pomogłoby zredukowanie ilości wody używanej do podlewania pól. To jednak zniszczyłoby okoliczne rolnictwo, zatem jak na razie przyszłość Jeziora Aralskiego rysuje się w czarnych barwach. « powrót do artykułu
  16. W lipcu Kalifornia zacznie przyjmować wnioski o zarejestrowanie autonomicznych samochodów. Pierwsze tablice zostaną wydane we wrześniu. Autonomiczny samochód będzie mógł wyjechać na drogę pod warunkiem, że na miejscu kierowcy będzie siedział trzeźwy, zdrowy psychicznie człowiek posiadający prawo jazdy i ubezpieczenie. Jego zadaniem będzie przejęcie kontroli nad samochodem w razie potrzeby. Konieczne będzie też wykupienie polisy ubezpieczeniowej na kwotę 5 milionów dolarów. Zestaw tablic będzie kosztował 150 USD. Przepisy o rejestracji autonomicznych samochodów powstały na potrzeby firm, które chcą testować takie pojazdy. Na razie zdecydowano, że jedna firma będzie mogła zarejestrować do 10 samochodów, a osoba siedząca za kierownicą musi przejść odpowiednie przeszkolenie przez producenta samochodu. To pierwsze z całego zestawu przepisów, które mają być wdrożone w Kalifornii jeszcze w bieżącym roku. Można się spodziewać, że w miarę rozpowszechniania się autonomicznych pojazdów prawo będzie zmieniana tak, by samodzielnie jeżdżącym samochodem mogły poruszać się osoby nieposiadające prawa jazdy czy nietrzeźwe. « powrót do artykułu
  17. Autonomiczne ślizgacze przypominające krokodyle pozwoliły naukowcom z USA zbadać jakość wody w kenijskiej rzece Mara. Biolodzy zdecydowali się na ten podstęp, podejrzewając, że skoro rzeka jest toaletą dla ok. 4000 hipopotamów, może to mieć niekorzystny wpływ na żyjące w dalszym jej biegu ryby. Ślizgacze przemknęły przez hipopotamie baseny, skanując dno w poszukiwaniu osadów z odchodów i prowadząc pomiary jakości wody. Ludzie nie zapuszczają się do będących królestwem hipopotamów wód, ale brunatne łodzie były przez giganty dość dobrze tolerowane, całkiem jak krokodyle. Zdarzył się tylko jeden krótki atak. Nigdy nie zapomnimy tych 30 sekund - twierdzi prof. Paul Scerri z Carnegie Mellon University, dodając, że koniec końców ślizgacz wymknął się 2,5-t hipopotamowi. To niezły wyczyn, jak na wypełniony workami z powietrzem obiekt z formowanego próżniowo polimeru. Amanda Subalusky, Christopher Dutton i David Post z Uniwersytetu Yale oraz Emma Rosi-Marshall z Carnegie Mellon University badają jakość wody w Marze od 2008 r. Naukowcy przypuszczali, że hipopotamy, które spędzają noce, żerując na sawannie, a dnie, pluskając się i defekując w rzece, odpowiadają ze problemy z jakością wody, zwłaszcza w okresach zmniejszonego przepływu. Subalusky wylicza, że każdego dnia hipopotam wytwarza ok. 10 kg mokrych odchodów. Gdy poziom wód jest wysoki, są one z łatwością zmywane w dół rzeki, ale w czasie niskiego przepływu osadzają się na dnie hipopotamich basenów, gdzie żerują na nich zużywające tlen bakterie. Kiedy później przepływ wody się zwiększa, stężenie O2 w leżących niżej odcinkach rzeki spada, co może prowadzić do masowego śnięcia ryb. Subalusky i Dutton sądzą, że dzieje się tak przez wymywanie odchodów z basenów hipopotamów. Dotąd jednak nie było jak sprawdzić, czy to prawda. Hipopotamy to znane z atakowania łodzi bardzo terytorialne i agresywne zwierzęta. Wchodząc do rzeki, musimy pracować z uzbrojonymi strażnikami, a i tak nigdy nie dostalibyśmy się do hipopotamiego basenu - opowiada Subalusky. W marcu br. do Kenii trafiły 3 autonomiczne ślizgacze, które wykorzystują smartfony z Androidem. W czasie 3-tygodniowego pobytu zespół Scerriego dotarł ślizgaczem (za każdym razem jednym) do ponad 10 hipopotamich basenów. Dzięki sonarowym czujnikom stworzono mapy głębi basenów oraz oceniono głębokość osadów z fekaliów. Inne sensory mierzyły temperaturę wody, zawartość tlenu i przewodnictwo elektryczne. Dane są nadal analizowane i jeszcze ich nie opublikowano. Choć nie można więc wyciągać wniosków, wszyscy mają nadzieję, że uda się ustalić parę istotnych rzeczy, bo w przypadku kilku basenów pomiary przeprowadzono przed i po epizodzie wymywania. Łodzie ucharakteryzowano na krokodyle, bo tak zasugerował będący Masajem przewodnik. « powrót do artykułu
  18. Naukowcy i obrońcy praw zwierząt od dawna spierają się o myszy laboratoryjne biegające w kołowrotkach. Obrońcy praw zwierząt twierdzą, że bieganie w kołowrotku to rodzaj neurotycznego zachowania wywołanego uwięzieniem na małej przestrzeni. Część naukowców mówi, że zwierzęta wydają się lubić bieganie w kołowrotku i nawet wydają się nieszczęśliwe, gdy się im go zabierze. Dwóch holenderskich neuropsychologów, Johanna Meijer i Yuri Robbers opisało w Proceedings of the Royal Society B: Biological Sciences wyniki eksperymentu, który ma rozstrzygnąć ten spór. Naukowcy ustawili w ogródku kołowrotek, odizolowali go tak, by duże zwierzęta nie mogły go zniszczyć i za pomocą kamery na podczerwień filmowali, co się tam dzieje. W pobliżu położono też nieco żywności, by zwabić małe zwierzęta. Okazało się, że z kołowrotka korzystało sporo małych zwierząt. Przede wszystkim myszy, ale pojawiały się też żaby, szczury i nawet trzonkooczne. Uczeni, zachęceni tymi wynikami, ustawili kolejny kołowrotek i kamerę na pobliskich wydmach, w miejscu niedostępnym dla ludzi. Wyniki przeszły najśmielsze oczekiwania. W ciągu trzech lat z obu kołowrotków skorzystało ponad 200 000 zwierząt, głównie myszy. Były wśród nich i takie, które wskakiwały do kołowrotka, biegały, wyskakiwały, ponownie wskakiwały i biegały. Rekordzistka biegała przez 18 minut. Meijer i Robbers twierdzą, że zwierzęta korzystały z kołowrotka, gdyż sprawia im to przyjemność. Ich eksperyment z pewnością zostanie wykorzystany w czasie dyskusji nad zachowaniem myszy laboratoryjnych.
  19. Wśród uchodźców istnieje duże zapotrzebowanie na leczenie onkologiczne. Dotąd z oczywistych względów skupiano się na chorobach zakaźnych i niedożywieniu, lecz artykuł z pisma Lancet Oncology jasno pokazuje, że obecnie kwestią, z którą kraje przyjmujące uciekinierów sobie nie radzą, jest właśnie leczenie nowotworów. Pomóc mogą chociażby skryning prowadzony w obozach, np. badania mammograficzne, wdrożenie internetowej bazy danych, która zapobiegałaby przerwaniu terapii, a także innowacyjne schematy finansowania. Zespół doktora Paula Spiegla przyglądał się wnioskom o finansowanie, złożonym do Komitetu Opieki Nadzwyczajnej (ECC) Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców. Między 2010 a 2012 r. w Jordanii ECC oceniało 1989 wniosków. Pięćset jedenaście dotyczyło nowotworów, przede wszystkim piersi i jelita grubego. Zatwierdzono i sfinansowano ok. 50% podań. Wnioski odrzucano przy zbyt kosztownym leczeniu lub złych prognozach. W 2011 r. najwyższa przyznana indywidualnie kwota wynosiła 4626 dol., a rok później 3501 dol. Kraje Środkowego Wschody przyjęły miliony uchodźców, najpierw z Iraku, potem z Syrii. Masowy napływ ludności obciążył ich systemy opieki zdrowotnej na wszystkich poziomach. Pomoc międzynarodowych organizacji i darczyńców, aby rozbudować obiekty opieki zdrowotnej i zapłacić za dodatkowy personel i leki, okazała się niewystarczająca. W 4 pierwszych miesiącach zeszłego roku Ministerstwo Zdrowia Jordanii musiało np. zapłacić ok. 53 mln dol. za leczenie uchodźców. Dotąd reakcja na kryzysy humanitarne bazowała w dużej mierze na doświadczeniach z obozów uciekinierów w subsaharyjskiej Afryce, gdzie priorytetem były choroby zakaźne i niedożywienie. W XXI w. uchodźstwo jest jednak czymś bardziej długofalowym i coraz częściej występuje w krajach o średnim dochodzie, gdzie poziomy chorób przewlekłych, np. nowotworów, są wyższe - podsumowuje Spiegel. « powrót do artykułu
  20. Microsoft potwierdził, że będzie bezpłatnie udostępniał producentom tabletów system Windows 8.1 with Bing. W systemie tym Bing będzie domyślnie ustawioną wyszukiwarką. Plotki o takim rozwiązaniu pojawiły się już jakiś czas temu, nie było jednak wiadomo, czym ma być Windows 8.1 with Bing. Sądzono, że będzie tanią lub bezpłatną aktualizacją dla użytkowników Windows 7. Teraz koncern z Redmond wyjaśnił, w jaki sposób pozycjonuje swój produkt. Rezygnacja z pobierania opłat licencyjnych przez Microsoft oznacza, że Windows 8.1 będzie mógł trafić do tańszych produktów, a z drugiej strony, że koncern będzie musiał znaleźć jakiś sposób na zarabianie na swoim systemie. Pierwsze tanie tablety z OS-em Microsoftu zostaną zaprezentowane na targach Computex, które odbędą się na początku czerwca na Tajwanie. Niektóre z tych tabletów zostaną też wyposażone w MS Office lub roczną subskrypcję na Office 365. Sam Windows 8.1 został specjalnie przygotowany tak, by można było go zainstalować na urządzeniach z zaledwie 1-gigabajtową pamięcią operacyjną i 16 gigabajtami pamięci masowej. Microsoft już wcześniej ogłosił, że producentom urządzeń o przekątnej ekranu mniejszej niż 9 cali będzie udostępniał bezpłatnie system Windows Phone. Obecnie na rynku tabletów dominuje Android. W 2013 roku aż 61% sprzedanych tabletów korzystało z tego właśnie systemu. Na drugim miejscu znajdziemy Apple'a z 35-procentowym udziałem. Tablety z Windows stanowiły w ubiegłym roku zaledwie 3,4% sprzedaży. « powrót do artykułu
  21. Profesor Ken Takeuchi wraz ze swoim zespołem z Uniwersytetu Chuo opracowali metodę znacznego zwiększenia prędkości zapisu, długości życia oraz zmniejszenia zużycia energii przez dyski SSD. Pamięci NAND, z których korzystają SSD, nie pozwalają na nadpisywanie danych w komórkach. Nowe informacje mogą być zapisane tylko w wolnych obszarach pamięci. Dlatego też dyski SSD zapisują dane tam, gdzie akurat jest miejsce, a dopiero później kasują stare niepotrzebne dane. To nie tylko wydłuża ich czas pracy, gdyż dane trzeba usunąć, by zwolnić miejsce, ale prowadzi też do znacznej fragmentacji danych na dysku, który przez to pracuje dłużej. SSD radzą sobie z fragmentacją w ten sposób, że dane są później, w miarę zwalniania kolejnych bloków, przekładane tak, by stanowiły logiczną całość. Cały proces zajmuje co najmniej 100 milisekund, zatem znacznie dłużej niż w przypadku tradycyjnych HDD. Japończycy opracowali nowe oprogramowanie, zwane „LBA (logical block address) scrambler”, które działa pomiędzy systemem operacyjnym a FTL (flash translation layer). FTL jest odpowiedzialne za zamianę adresów logicznych na fizyczne po stronie kontrolera SSD. LBA scrambler współpracuje z FTL i przygotowuje adresy fizyczne danych do zapisu tak, by dane te trafiły w sąsiedztwo bloków, które mają być wyczyszczone w następnym kroku. W ten sposób w każdym bloku rośnie odsetek fragmentów, które muszą być wyczyszczone, przez co zmniejsza się ilość danych, które trzeba przenieść w ramach zapobiegania fragmentacji. Japończycy przetestowali swoją technologię i okazało się, że dzięki jej zastosowaniu prędkość zapisu danych zwiększyła się aż o 300%, zużycie energii spadło o 60%, a liczba cykli zapisu/odczytu spadła nawet o 55%, co wydłuża życie całego SSD.
  22. Policja z Mumbaju prowadzi ponoć dochodzenie, czemu Francesco's Pizzeria zaczęła realizować zamówienia za pomocą drona. Urząd Kontroli Lotów podkreśla, że przepisy wymagają, by przed takim lotem uzyskać stosowne pozwolenie. Rzecznik pizzerii torpeduje zarzuty, twierdząc, że nie naruszono żadnych zasad bezpieczeństwa (przepisy określają m.in., jakiego pułapu nie wolno przekraczać drobnym obiektom latającym i bardzo o to dbano, kwadrokopter nigdy nie znajdował się poza zasięgiem kontrolera, poza tym bateria drona wyczerpuje się po przebyciu circa 8 km). W eksperymentalnym locie (11 maja) pizzę dostarczono do drapacza chmur oddalonego o ok. 1,5 km od lokalu. Na pomysł wpadł właściciel Mikhel Rajani. Wdrożył go Fahad Azad, specjalista z M.S. Saboo Siddik College of Engineering. Restauracja twierdzi, że realizacja zamówień dronem to idealne rozwiązanie dla gnębionego korkami miasta. Kwadrokopter kosztuje bowiem ok. 200 dol. i zużywa mniej niż 65 watów energii. Indyjskie służby bezpieczeństwa obawiają się aktów terrorystycznych przeprowadzanych za pomocą paralotni czy dronów, nic zatem dziwnego, że zdarzenie wywołało tak szeroki odzew. « powrót do artykułu
  23. Uspokajające właściwości rumianku można zachwalać na różne sposoby, ten malezyjskiej firmy BOH jest jednak z pewnością wyjątkowy. Na torebkach herbaty umieszczono bowiem obrazki-symbole stresu, które po umieszczeniu we wrzątku przechodzą "pokojową" transformację. Stan umysłu zestresowanej osoby reprezentują, m.in.: chmura burzowa, wybuchający wulkan czy zły niedźwiedź. Do druku wykorzystano jadalny tusz, który rozpuszczając się w wodzie, przekształca płomień w kroplę, a jastrzębia w gołębia. Autorami pomysłu są projektanci z malezyjskiego oddziału M&C Saatchi. « powrót do artykułu
  24. Komitet Sił Zbrojnych Senatu USA przyjął projekt przeznaczenia 100 milionów dolarów na prace nad silnikiem rakietowym, który posłuży do wynoszenia amerykańskich satelitów wojskowych i szpiegowskich na orbitę. Projekt został skierowany pod obrady Senatu. Po napaści Rosji na Ukrainę i oderwaniu Krymu kraje Zachodu wprowadziły pewne sankcje wobec Rosji. Najdalej poszły Stany Zjednoczone, które m.in. zawiesiły niemal całość współpracy w przestrzeni kosmicznej. W odpowiedzi przed 10 dniami Rosja zapowiedziała, że nie będzie sprzedawała Amerykanom silników NK-33 i RD-180 jeśli będą oni wykorzystywali je podczas wystrzeliwania satelitów wojskowych i szpiegowskich. Mimo, że amerykańscy prawodawcy bardzo szybko zajęli się tym problemem – Izba Reprezentantów już wcześniej przygotowała przepisy mające zmniejszyć amerykańską zależność od Rosji – to USA i tak mogą czekać spore problemy. Senacki projekt ustawy przewiduje, że nowy amerykański silnik powstanie w ciągu 5 lat. To może oznaczać, że wykorzystywane przez Amerykanów rakiety Atlas V zostaną uziemione na 2-3 lata. « powrót do artykułu
  25. Nowe badanie genetyczne wykazało, że populacje długopłetwców (in. humbaków) z północnego Pacyfiku, północnego Atlantyku i półkuli południowej różnią się od siebie bardziej niż sądzono i należałoby je traktować jako podgatunki. Pracami zespołu kierowali specjaliści z British Antarctic Survey (BAS) i Stanowego Uniwersytetu Oregonu. Przeanalizowano największy i najbardziej kompletny jak dotąd zestaw danych genetycznych. Długopłetwce są najdalej migrującymi ssakami. Choć przemieszczają się między zimowymi terenami godowymi (wodami tropikalnymi i subtropikalnymi) a letnimi żerowiskami w wodach polarnych, wydaje się, że szlaki poszczególnych populacji się nie przecinają. Dr Jennifer Jackson wyjaśnia, że dzielą je rzadko przecinane ciepłe wody równikowe. Kolor korpusu i spodu płetwy ogonowej humbaków z północnych oceanów jest ciemniejszy niż zwierząt z półkuli południowej. Przed tym studium nie zdawaliśmy sobie sprawy, że te subtelne różnice są wyrazem długoterminowej izolacji populacji w 3 basenach [...]. Próbki pobrano od dzikich waleni za pomocą strzałek biopsyjnych. Przyglądano się mitochondrialnemu DNA (mtDNA) dziedziczonemu po matce oraz DNA jądrowemu (nDNA) od obojga rodziców. MtDNA pozwala ustalić, jak samice długopłetwców przemieszczały się na przestrzeni ostatniego miliona lat. Jądrowe DNA, które ewoluuje wolniej, zapewnia ogólny wzorzec ruchów gatunku jako całości. Odkryliśmy, że choć w pewnych okresach w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat samice przemieszczały się z jednej półkuli na drugą, to generalnie pozostawały w oceanie urodzenia. Ta izolacja oznacza, że przez długi czas ewoluowały półniezależnie, stąd więc humbaki z 3 oceanów powinny być klasyfikowane jako podgatunki. W ramach przyszłych badań genetycznych naukowcy chcieliby zdobyć więcej informacji o trasach przeszłych migracji. Duże zmiany w oceanach mogą zostawiać sygnatury w kodzie genetycznym gatunków morskich. Maksimum ostatniego zlodowacenia [LGM] spowodowało np., że wiele zwierząt wycofało się na południe [...] lub szukało na północy miejsc wolnych od lodu. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...