-
Liczba zawartości
37610 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
246
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Związki zaburzeń odżywiania z pewnym białkiem bakteryjnym
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Choć zaburzenia odżywiania występują u ok. 5-10% populacji generalnej, ich mechanizm molekularny nadal pozostaje nieznany. Ostatnie badania naukowców z INSERM-u sugerują jednak, że źródłem problemu może być białko ClpB, wytwarzane przez pewne bakterie naturalnej mikroflory jelitowej, np. pałeczki okrężnicy (Escherichia coli). Przez podobieństwa w budowie produkowane przeciwko niemu przeciwciała reagują z hormonem sytości melanotropiną. W ramach nowego studium Francuzi stwierdzili, że ClpB naśladuje melanotropinę. W jego obecności organizm produkuje przeciwciała, które wiążą się z melanotropiną, modyfikując wpływ hormonu. Sytość jest osiągana (anoreksja) albo nie (bulimia bądź przejadanie). Co istotne, samo bakteryjne białko wykazuje działanie anoreksygeniczne (hamujące apetyt). W ramach eksperymentów akademicy modyfikowali skład mikroflory jelitowej myszy i obserwowali ich reakcje immunologiczne i behawioralne. Okazało się, że u gryzoni, którym podano nieprodukujące ClpB zmutowane E. coli, spożycie pokarmu i poziom przeciwciał przeciw melanotropinie nie uległy zmianie. W drugiej grupie, której podano pałeczki okrężnicy wytwarzające ClpB, oba parametry się zmieniły. Prawdopodobny wpływ ClpB na zaburzenia odżywiania u ludzi ustalono, analizując dane 60 pacjentów. Zdiagnozowano ich za pomocą kwestionariusza Eating Disorders Inventory-2 (EDI-2), który uwzględnia zarówno parametry objawowe (niezadowolenie ze swojego wyglądu czy dążenie do szczupłości), jak i cechy psychologiczne związane z zaburzeniami odżywiania (np. perfekcjonizm, zaburzenia regulacji impulsów, a także niską samoocenę). Okazało się, że poziom przeciwciał przeciw ClpB i melanotropinie był w ich osoczu wyższy. Ponadto profil odpowiedzi immunologicznej określał, czy zaburzenie odżywiania rozwinie się w kierunku anoreksji, czy bulimii. Obecnie pracujemy nad testem krwi, bazującym na wykrywaniu bakteryjnego białka ClpB - opowiadają Pierre Déchelotte i Sergueï Fetissov. Prowadzone są też badania na myszach, które mają wykazać, w jaki sposób korygować działanie ClpB, by zapobiec generowanym przez nie zaburzeniom przyjmowania pokarmu. Zgodnie ze wstępnymi obserwacjami, będzie można zneutralizować to białko za pomocą specjalnego przeciwciała, nie wpływając przy tym na hormon. « powrót do artykułu -
Naukowcy z University of Texas Southwestern Medical Center odkryli słaby punkt w szlaku metabolicznym komórek. Dzięki niemu być może uda się powstrzymać rozrost guzów nowotworowych w płucach. Kluczowym elementem szlaku metabolicznego jest PPARy (receptor gamma aktywowany proliferatorami peroksysomów). To proteina, która reguluje metabolizm glukozy i lipidów w zdrowych komórkach. Badacze wykazali, że jeśli za pomocą leków przeciwcukrzycowych aktywuje się PPARy w komórkach nowotworu płuc, to proteina ta może powstrzymać podział komórek. Odkryliśmy, że aktywowanie PPARy prowadzi do dużej zmiany metabolicznej komórek nowotworowych. Zmiana ta upośledza zdolność komórek do obrony przed stresem oksydacyjnym - stwierdził profesor Ralf Kittler. Zwiększony stres oksydacyjny ostatecznie hamuje rozwój guza. Odkryliśmy, że aktywowanie PPARy zapobiegło podziałom komórek nowotworowych zarówno w badaniach in vitro jak i podczas eksperymentów na myszach. Zaobserwowaliśmy tam niemal całkowite powstrzymanie rozwoju guza - dodaje uczony. Naukowiec wyjaśnia, że metabolizm komórek nowotworowych już powoduje, że są one narażone na zwiększony stres oksydacyjny, więc każdy jego dodatkowy wzrost może zaszkodzić komórce. Tymczasem, jak się okazało, aktywowanie PPARy prowadzi właśnie do zwiększenia poziomu wolnych rodników w komórkach. To ważne odkrycie, gdyż wśród leków aktywujących PPARy znajduje się zatwierdzony przez FDA środek, który jest stosunkowo dobrze tolerowany w porównaniu z chemioterapią. Poznanie mechanizmu jego działania dostarcza nam informacji, które pozwalają na określenie, które guzy mogą reagować na leczenie. Połączenie tych środków z tradycyjnymi lekami przeciwnowotworowymi może uczynić leczenie bardziej efektywnym - dodaje Kittler. « powrót do artykułu
-
Dojrzewające szczury, które wypijały duże ilości płynów, zawierających cukier lub syrop glukozowo-fruktozowy w stężeniach odpowiadających popularnym napojom, miały problemy z pamięcią i zapalenie mózgu. Rozwijał się też u nich stan przedcukrzycowy. Podobne problemy nie pojawiały się ani u dorosłych gryzoni, które piły słodkie napoje, ani u młodocianych osobników, które nie spożywały cukru. Mózg jest szczególnie podatny na wpływy dietetyczne w krytycznych okresach rozwoju, takich jak dojrzewanie - podkreśla prof. Scott Kanoski z Uniwersytetu Południowej Kalifornii. W eksperymentach naukowców wzięło udział 76 szczurów. Jak tłumaczą autorzy raportu z pisma Hippocampus, z cukru lub z syropu glukozowo-fruktozowego pochodziło ok. 35-40% spożywanych kalorii. Dla porównania, wg Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC), średnio cukry dodane stanowią ok. 17% kalorii przyjmowanych przez amerykańskich nastolatków. Gryzonie testowano w labiryntach (w ten sposób oceniano ich pamięć przestrzenną). Dorastające szczury, które piły słodzone roztwory, zwłaszcza z syropem glukozowo-fruktozowym, wypadały gorzej od wszystkich grup, co wg Kanoskiego, może być skutkiem stanu neurozapalnego w hipokampie. Jak widać, skutkiem diety bogatej w cukry są nie tylko przyrost wagi czy zaburzenia metaboliczne, ale i pogorszenie zdolności poznawczych. W przyszłości Kanoski chce sprawdzić, jak wpływają na mózg różne cukry proste i syrop glukozowo-fruktozowy. « powrót do artykułu
-
Naukowcy skupieni w Union of Concerned Scientists ostrzegają, że amerykańskie miasta nadbrzeżne powinny przygotować się na coraz częstsze powodzie i podtopienia. Już teraz, w związku z globalnym ociepleniem i podnoszeniem się poziomu oceanów, częstotliwość podtopień rośnie. Zdaniem uczonych w ciągu 15 lat powodzie staną się chroniczne. Nie są to sytuacje katastrofalne, jednak przynoszą zniszczenia infrastruktury i własności prywatnej. Nasze analizy pokazują, że podtopienia spowodowane pływami staną się zjawiskiem niemal uniwersalnym - stwierdzili uczeni, którzy przeprowadzili badania w 52 społecznościach zamieszkujących wybrzeża od stanu Maine po Florydę i Zatokę Meksykańską w Teksasie. W latach 1880-2009 światowy poziom oceanów zwiększył się o około 20 centymetrów. Obecnie wzrost jest szybszy niż w przeszłości. W ciągu najbliższych 15 lat 2/3 badanych przez nas społeczności będzie doświadczało podtopień co najmniej trzykrotnie częściej niż obecnie - informują uczeni. Do najbardziej dramatycznych zmian dojdzie na środkowym Atlantyku. Miasta takie jak Waszyngton czy Annapolis mogą do roku 2030 spodziewać się ponad 150 podtopień rocznie. W mieście New London w stanie Connecticut dochodzi obecnie do 2 podtopień rocznie. W ciągu najbliższych 30 lat ich liczba może zwiększyć się do 35. Pogarsza się też sytuacja w Miami, jednym z najbogatszych miast świata. Położone pod miastem zasoby wody słodkiej są zastępowane przez wodę słoną, a do roku 2030 liczba podtopień zwiększy się z obecnych 6 do ponad 45 rocznie. A do roku 2045 liczba podtopień może być 40-krotnie większa niż obecnie - ostrzegają uczeni. « powrót do artykułu
-
Naukowcy z Universita degli Studi di Milano twierdzą, że wystawienie na oddziaływanie marihuany w okresie dorastania może poważnie zaburzyć rozwój układu odpornościowego, prowadząc do autoimmunologicznych i przewlekłych chorób zapalnych w dorosłości. Jednym słowem Włosi przekonują, że korzystanie w konopi w wieku nastoletnim stanowi czynnik ryzyka takich chorób, jak stwardnienie rozsiane, reumatoidalne zapalenie stawów czy nieswoiste zapalenia jelit (ang. inflammatory bowel disease, IBD). Podczas 10-dniowego eksperymentu autorzy publikacji z Journal of Leukocyte Biology wstrzykiwali myszom, których wiek odpowiadał ludzkiemu wiekowi 12-18 lat, tetrahydrokannabinol (THC), czyli główną substancję psychoaktywną konopi. Grupie kontrolnej gryzoni podawano placebo. Po upływie 2 miesięcy, gdy obie grupy zwierząt osiągnęły pełną dorosłość, zespół ocenił funkcjonowanie układu odpornościowego, w tym 1) zdolność wytwarzania przez leukocyty cytokin (cytokiny pobudzają limfocyty B do podziałów i różnicowania, w wyniku czego powstaje bardzo dużo komórek, z których większość to produkujące przeciwciała komórki plazmatyczne) czy 2) fagocytowania cząstek przez makrofagi. W eksperymentalnej grupie myszy akademicy zaobserwowali zmiany w odpowiedzi immunologicznej, a konkretnie przesunięcie ku prozapalnemu i cytotoksycznemu fenotypowi. Gdyby naukowcom udało się powtórzyć uzyskane wyniki, świadczyłoby to o tym, że dojrzewanie jest kluczowym etapem kształtowania wrażliwości układu odpornościowego. « powrót do artykułu
-
Jak mózg kobiety reaguje na jej własne dziecko i psa?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Próbując określić podobieństwo reakcji mózgu na związek z dzieckiem i psem, naukowcy z Massachusetts General Hospital zbadali za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) kobiety, które miały co najmniej jedno dziecko w wieku 2-10 lat oraz psa, który mieszkał z nimi przynajmniej od 2 lat. Kilka wcześniejszych badań pokazało, że po kontakcie z czworonogami w mózgu wzrasta poziom neurohormonów, np. oksytocyny. Nowe technologie obrazowania pomagają nam zrozumieć neurobiologiczne podstawy relacji [człowiek-pies] - zaznacza Lori Palley. Leżącym w skanerze kobietom pokazywano serię zdjęć. Wśród nich znajdowały się fotografie własnego dziecka i psa, przeplatające się z wizerunkami nieznanego dziecka i psa innej ochotniczki. Jak piszą autorzy artykułu z PLoS ONE, rejony związane z emocjami, nagrodą, przetwarzaniem wzrokowym czy kontaktami społecznymi wykazywały podwyższoną aktywność zarówno pod wpływem zdjęcia własnego dziecka, jak i psa. Okazało się jednak, że ważny dla tworzenia więzi region istoty czarnej/pola brzusznego nakrywki uaktywniał się tylko w odpowiedzi na zdjęcie własnego dziecka. Co ciekawe, zakręt wrzecionowaty, który odgrywa ważną rolę w rozpoznawaniu twarzy i innych procesach przetwarzania wzrokowego, wykazywał silniejszą odpowiedź na fotografię własnego psa niż dziecka. Wyniki sugerują, że istnieje wspólna sieć mózgowa, ważna dla tworzenia i podtrzymywania więzi w parach. Jest ona aktywowana, gdy matki widzą zdjęcia własnych dzieci i psów. Zaobserwowaliśmy też różnice w aktywacji pewnych rejonów, które mogą oddawać odmienności ewolucji i funkcji tych relacji. Sądzimy, że wzmożona reakcja zakrętu wrzecionowatego na psa odzwierciedla fakt, że w komunikacji człowiek-zwierzę ważniejszą rolę spełniają wskazówki wzrokowe, a nie werbalne - podsumowuje Luke Stoeckle. W przyszłości naukowcy chcą powtórzyć badania na większej próbie, na innych niż matki populacjach oraz z innymi gatunkami zwierząt. « powrót do artykułu -
Po pięciu latach pracy amerykański Departament Energii ogłosił powstanie najpotężniejszego w USA i najdłuższego na świecie eksperymentu do badania neutrino. Sukces jest tym większy, że – w przeciwieństwie do olbrzymiej części wielkich projektów realizowanych z budżetu państwa – NOvA został zakończony w terminie i wydano nań mniej pieniędzy niż przewidziano w budżecie. NOvA składa się z dwóch potężnych wykrywaczy neutrin oddalonych od siebie o 800 kilometrów. Używa też najpotężniejszego ziemskiego źródła neutrin, które są generowane w Fermi National Accelerator Laboratory. Wiązka wysyłana jest do północnej Minnesoty. Najpierw przechodzi przez położony w pobliżu Fermilab 300-tonowy wykrywacz, a na końcu swojej drogi trafia do ważącego 14 000 ton wykrywacza w Ash River w pobliżu granicy z Kanadą. Porównanie neutrin z obu wykrywaczy pozwoli zbadać, w jaki sposób zmieniają się one w czasie i przestrzeni. Przez najbliższe sześć lat Fermilab będzie wysyłało przez oba detektory dziesiątki bilionów neutrin na sekundę. Naukowcy mają nadzieję, że codziennie w detektorze w Ash River uda się przechwycić kilka z nich. Te cząstki tak rzadko wchodzą w interakcje z materią, że każda zaobserwowana interakcja jest ważnym wydarzeniem. Neutrina występują w trzech odmianach, tzw. zapachach. Istnieją neutrina elektronowe, taonowe i mionowe. Cząstki oscylują, czyli zmieniają się, pomiędzy tymi zapachami. NOvA ma pozwolić na odkrycie przyczyn oscylacji. Eksperyment został zaprojektowany przede wszystkim do badania przejścia neutrina mionowego w elektronowe. Jeśli uda się poznać naturę neturin być może dowiemy się, dlaczego wszechświat jest zbudowany z materii i dlaczego cała materia nie uległa anihilacji wskutek spotkania z antymaterią po Wielkim Wybuchu. Być może uda się też określić masy poszczególnych zapachów neutrin, a przynajmniej stwierdzić, które z nich jest najcięższe. Badania nad neutrinami to dla Fermilab jedno z głównych zadań na przyszłość i ważna część światowych badań nad fizyką cząstek - mówi dyrektor laboratorium Nigel Lockyer. Dotychczas Fermilab było znane głównie z niezwykle zasłużonego dla nauki Tevatronu. Teraz może jeszcze bardziej przysłużyć się nauce, gdyż ma do dyspozycji wyjątkowe urządzenia. Detektor w Minnesocie to prawdopodobnie największa wolnostojąca konstrukcja z tworzyw sztucznych. Liczy 61 metrów długości, 15 metrów wysokości i 15 metrów szerokości. Oba wykrywacze zostały wykonane z PCV. Oba wypełniono ciekłym scyntylatorem, który emituje światło gdy wejdzie w interakcję z neutrino. Światło to jest przesyłane do systemu zbierającego dane, a ten tworzy trójwymiarowy obraz interakcji, który jest następnie analizowany przez naukowców.
-
Większy język z podwyższoną ilością tłuszczu może być wskaźnikiem obturacyjnego bezdechu sennego (ang. obstructive sleep apnea, OSA) u otyłych dorosłych. Naukowcy ze Szkoły Medycznej Perelmana na Uniwersytecie Pensylwanii badali ilość tłuszczu w języku 31 otyłych osób z OSA oraz 90 otyłych dorosłych bez tej dolegliwości. Wszyscy przeszli badanie rezonansem magnetycznym. Określano rozmiary oraz położenie tłuszczu w obrębie górnych dróg oddechowych. Mierzono także mięśnie. Wcześniejsze badania wykazały, że ludzki język zawiera dużo tłuszczu i że otłuszczenie języka oraz jego waga są dodatnio skorelowane ze stopniem otyłości. W ramach tego studium po raz pierwszy badano pacjentów z OSA i stwierdzono, że u osób z obturacyjnym bezdechem sennym występują większe złogi tłuszczu niż u przedstawicieli grupy kontrolnej - podkreśla prof. Richard J. Schwab. Naukowcy odkryli również korelację między objętością tłuszczu w języku a nasileniem OSA. Choć otyłość to najważniejszy czynnik ryzyka OSA, wchodzące w grę patomechanizmy nie są dobrze rozpoznane. Naukowcy sądzą, że podwyższona ilość tłuszczu nie tylko powiększa rozmiary języka, ale i zmniejsza jego siłę, upośledzając zdolność do prawidłowego funkcjonowania w roli rozszerzacza górnych dróg oddechowych. W ramach przyszłych badań Amerykanie chcą sprawdzić, czy schudnięcie zmniejsza otłuszczenie języka i czy poprawa oddychania w czasie snu ma związek ze zmianami w zawartości tłuszczu w języku. « powrót do artykułu
-
Pracując z nicieniami Caenorhabditis elegans, zespół Seana Currana z Uniwersytetu Południowej Kalifornii wpadł na trop szlaku genetycznego, który pozwala obejść, a właściwie zahamować wpływ wysokocukrowej diety na przyrost wagi. Autorzy raportu z pisma Nature Communications sprowadzili wszystko do kluczowego genu, w przypadku którego firmy farmaceutyczne mają już opracowany lek. Dotąd Amerykanie pracowali wyłącznie na C. elegans i hodowlach ludzkich komórek, ale badany szlak genetyczny występuje u szerokiego wachlarza organizmów, od drożdży poczynając, na ludziach kończąc. Teraz planowane są eksperymenty na myszach. Curran i inni stwierdzili, że zmutowane osobniki z hiperaktywnym genem SKN-1 mogą być trzymane na wysokocukrowej diecie i w ogóle przy tym nie tyją (w takich samych warunkach waga zwykłych C. elegans znacząco się zwiększa). Gen SKN-1 występuje również u ludzi, ale w tym przypadku nazywa się Nrf2. Białko Nrf2 jest czynnikiem transkrypcyjnym, który wiąże się ze specyficzną sekwencją DNA, by kontrolować zdolność komórki do odtruwania lub naprawiania szkód wywołanych reaktywnymi formami tlenu (reguluje transkrypcję genów enzymów antyoksydacyjnych). Co istotne, Nrf2 zostało dobrze zbadane u ssaków. Mając nadzieję na uzyskanie większych ilości przeciwutleniaczy i spowolnienie starzenia, firmy farmaceutyczne pracowały już nad małocząsteczkowymi lekami obierającymi na cel Nrf2. Choć perspektywa pigułki, która pomoże regulować reakcję organizmu na pokarm, jest bardzo pociągająca, takie działania są też obciążone ryzykiem. Wcześniejsze badania wykazały bowiem, że zwiększona aktywność Nrf2 wiąże się z agresywnymi nowotworami. Być może to kwestia czasowania i lokalizacji. Gdybyśmy umieli [...] w razie potrzeby aktywować Nrf2 w konkretnych tkankach, być może potrafilibyśmy wykorzystać jego [...] plusy - podsumowuje Curran. « powrót do artykułu
-
W nowojorskim Central Parku znaleziono martwą samicę baribala
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
W poniedziałek rano w nowojorskim Central Parku znaleziono pod krzakiem martwą młodą samicę baribala. Ani policja, ani mieszkańcy nie wiedzą, skąd się tam wzięła. Niedźwiedzie nie występują w parku, żaden ogród zoologiczny nie zgłosił zaginięcia, a ludziom nie wolno trzymać baribali w charakterze zwierząt domowych. Choć wydaje się, że samica doznała urazu, na razie trudno powiedzieć, jak zmarła. Zespół z policyjnego wydziału ds. okrucieństwa wobec zwierząt przeczesał teren po zachodniej stronie parku i doszedł do wniosku, że ciało zostało tu przyciągnięte. Jest mało prawdopodobne, że młode przyszło samo. Patrick Thomas, zastępca dyrektora Bronx Zoo, podkreśla, że niedźwiedzie występowały kiedyś w Nowym Jorku, ale było to bardzo, bardzo dawno temu. Zastrzelenie jednego z nich odnotowano np. w 1630 r. « powrót do artykułu -
Filmowcy niejednokrotnie wysyłali swoich bohaterów w głęboką przestrzeń kosmiczną. Wielomiesięczną lub nawet wieloletnią podróż filmowi astronauci spędzali najczęściej w głębokim śnie. Być może scenariusz taki zostanie zrealizowany przez NASA. Amerykańska agencja kosmiczna zaangażowała się w badania prowadzone przez firmę SpaceWorks Enterprises. Ich celem jest sprawdzenie, czy na czas długotrwałych podróży można wprowadzić astronautów w głęboki sen. Pierwszą długotrwałą załogową podróżą kosmiczną będzie wyprawa na Marsa. Przy współczesnej technice podróż na Czerwoną Planetę potrwa pół roku. W tym czasie astronautom trzeba będzie zapewnić pożywienie, wodę, rozrywkę oraz dostarczyć energię do systemów umożliwiających przeżycie wewnątrz pojazdu kosmicznego. Gdyby jednak udało się wprowadzić podróżników w stan głębokiego snu, nie potrzebowaliby oni rozrywki, a ich zapotrzebowanie na wodę i pożywienie zostałoby znacznie zredukowane. Można by zmniejszyć też ilość zużywanej energii. Oczywistym jest więc, że taki sposób podróżowania jest tańszy i prostszy. Badania prowadzone przez SpaceWorks Enterprises i NASA koncentrują się na torporze. To stan kontrolowanego obniżenia temperatury ciała przez zwierzęta stałocieplne. Spowalniana jest wówczas praca organizmu. W torpor wchodzą m.in. nietoperze i małe ptaki. Zwykle trwa on od kilku godzin do kilku dni, a stan ten charakteryzuje się mniejszym stopniem spowolnienia metabolizmu niż hibernacja. Ludzie mogą wejść w torpor w czasie hipotermii. NASA chce sprawdzić, czy możliwe jest bezpieczne wprowadzenie człowieka w torpor trwający ponad 180 dni. Podstawy techniki są znane. Lekarze potrafią w celach terapeutycznych wywołać u pacjentów hipotermię. Używane przy tym specjalistyczne urządzenia mogą na kilka godzin wprowadzić człowieka w torpor. Jednak prawdziwym wyzwaniem jest wydłużenie tego czasu. Dotychczas udało się utrzymać torpor u człowieka przez tydzień. Podczas podróży w przestrzeni kosmicznej pojawi się jeszcze jeden problem. Nad uśpionymi astronautami trzeba będzie na bieżąco czuwać. Konieczne jest więc opracowanie metody monitoringu w czasie rzeczywistym wraz z możliwością dostosowania torporu oraz wybudzenia astronauty w razie potrzeby. « powrót do artykułu
-
Media donoszą, że zespół Google X, odpowiedzialny m.in. za prace nad autonomicznym samochodem, rozwija koncepcję wielkich wyświetlaczy składanych z mniejszych ekranów. Obecnie takie połączone wyświetlacze można zobaczyć m.in. na wystawach sklepowych, jednak obraz jest poprzedzielany ramkami mniejszych ekranów, z których zbudowano wyświetlacz. Google X próbuje opracować technologię, która umożliwi budowę dużych wyświetlaczy bez wewnętrznych ramek. Jak twierdzą media, na czele grupy pracującej nad wspomnianym projektem stoi była profesor MIT-u Mary Lou Jepsen. Pani profesor jest współzałożycielką trzech firm zajmujących się technologią wyświetlania obrazu, a jej zespół składa się z byłych inżynierów Samsunga i Qualcommu. Rzecznik prasowa Google'a odmówiła komentarza na temat projektu. Nie wiadomo nawet, jak duże będą ekrany składające się na gigantyczny wyświetlacz ani jakie rozmiary może osiągnąć sam wyświetlacz. Trudno zatem mówić o ewentualnej cenie czy dacie debiutu nowej technologii. « powrót do artykułu
-
Zdaniem analityków Gartnera drony i inne roboty zastąpią do 2025 roku 33% pracowników. Taką opinię wygłosili podczas konferencji Symposium/ITxpo. Jak stwierdził Peter Sondergaard, dyrektor ds. badawczych Gartnera, w ciągu najbliższych pięciu lat drony na dobre zagoszczą w rolnictwie, będą pomagały w tworzeniu map czy przeprowadzały inspekcje rurociągów. Jego zdaniem drony należą do nowej klasy inteligentnych maszyn, ich możliwości coraz bardziej się zwiększają, dlatego też można je będzie wykorzystywać do coraz większej liczby zadań. Zdolności poznawcze robotów z czasem zwiększą się do tego stopnia, że będą wykonywały pracę analityków finansowych, będą odpowiedzialne za diagnostykę medyczną oraz analizę najróżniejszego rodzaju danych. Gartner przewiduje, że do roku 2025 co trzecie stanowisko pracy będzie zajmowane przez oprogramowanie, roboty i inteligentne maszyny. Cyfrowa przedsiębiorczość będzie wymagała mniej pracy od człowieka. Maszyny będą szybciej rozumiały i analizowały dane niż ludzie - stwierdził Sondergaard. Z jego opinią zgadza się Lawrence Strohmaier z Nuverra Envirnmental Solutions. Zauważa, że mamy do czynienia ze zmianą polegającą na tym, iż osoby wykonujące jakieś czynności są zastępowane przez roboty. Rośnie więc zapotrzebowanie na programistów, którzy będą tworzyli oprogramowanie dla robotów, na osoby konstruujące nowe roboty. To zjawisko, które znamy z przeszłości, gdy wiele wykonywanych przez ludzi czynności zostało powierzonych maszynom. « powrót do artykułu
-
Kanadyjscy i holenderscy naukowcy odkryli rzadką chorobę genetyczną, która wpływa zarówno na tętno, jak i pracę przewodu pokarmowego. Przewlekła dysrytmia przedsionkowo-jelitowa (ang. Chronic Atrial Intestinal Dysrhythmia, CAID) wiąże się z mutacją, która może się datować nawet na XII w. Ustalenia zespołu z CHU Sainte-Justine, Uniwersytetu Montrealskiego, CHU de Québec, Université Laval oraz Instytutu Hubrechta pokazują, że rytmiczne skurcze serca i jelit są ściśle powiązane za pośrednictwem pojedynczego genu. Naukowcy opracowali też test diagnostyczny na występowanie CAID. Test zidentyfikuje [...] zespół charakteryzujący się łączną obecnością różnych objawów ze strony serca i jelit - opowiada dr Gregor Andelfinger, kardiolog pediatryczny z CHU Sainte-Justine. Objawy są poważne, a leczenie bardzo agresywne i inwazyjne - dodaje dr Philippe Chetaille z CHU de Québec. Na poziomie kardiologicznym pacjentom doskwiera głównie niskie tętno, czyli bradykardia. U połowy wymaga to wszczepienia rozrusznika (czasem już w dzieciństwie). W przypadku układu pokarmowego przewlekła rzekoma niedrożność jelit wymusza często żywienie wyłącznie dożylne. Co więcej, wielu chorych będzie musiało przejść operację przewodu pokarmowego. Analizując DNA pacjentów z 2 grup - Skandynawów i francuskojęzycznych Kanadyjczyków - naukowcom udało się zidentyfikować mutację genu SGOL1 (jest ona wspólna dla wszystkich pacjentów wykazujących oba rodzaje objawów). By rozwiać wątpliwości dotyczące roli mutacji, upewniliśmy się, że nie występuje ona u chorych wykazujących tylko jeden z profili objawów - wyjaśnia Andelfinger. Dr Jeroen Bakkers z Instytutu Hubrechta badał danio pręgowane (Danio rerio) z tą samą mutacją. Zmutowane ryby wykazywały identyczne objawy sercowe jak ludzie, co potwierdza sprawczą rolę SGOL1. Akademicy prześledzili drzewo genealogiczne 8 francuskojęzycznych Kanadyjczyków z CAID (posłużyli się bazą danych historycznych BALSAC). Udało się wskazać wspólnych przodków, a konkretnie parę, która wzięła ślub we Francji w 1620 r. Testy molekularno-genetyczne pokazały, że mutacje szwedzka i francusko-kanadyjska mają to samo pochodzenie, sugerując istnienie efektu założyciela i ważną rolę odgrywaną przez migrację. Zgodnie z wyliczeniami naukowców, mutację można prześledzić do XII w. Szlakami wikingów podążyła ona ze Skandynawii do Normandii, a później w XVII w. z osadnikami do Nowej Francji. Autorzy raportu z Nature Genetics uważają, że mutacja SGOL1 zmniejsza ochronę zapewnianą pewnym komórkom nerwowym i mięśniowym w jelicie oraz sercu, przez co wskutek przyspieszonego cyklu replikacji podlegają one przedwczesnemu starzeniu. « powrót do artykułu
-
Naukowcy z Lawrence Livermore National Laboratory (LLNL) obawiają się, że dotychczas niedoszacowywano tempa ocieplania się Ziemi. Uczeni porównali dane z pomiarów bezpośrednich z pomiarami satelitarnymi oraz modelami klimatycznymi i doszli do wniosku, że półkula południowa pochłania dwukrotnie więcej ciepła niż dotychczas sądzono. Szacunki dotyczące półkuli północnej są prawidłowe. Uczeni z LLNL szacują, że od 1970 roku półkula południowa ogrzała się dwukrotnie bardziej niż wynikałoby to z pomiarów bezpośrednich. Błąd wziął się z faktu, że pomiary takie były wykonywane w bardzo ograniczonym zakresie. Jeśli specjaliści z LLNL mają rację, oznacza to, że światowe oceany pochłaniają od 24 do 58 procent więcej energii niż sądzono. Wenju Cai z australijskiego CSIRO, zauważa, że wyniki uzyskanie przez Amerykanów sugerują, iż planeta ogrzewa się szybciej niż sądziliśmy. Z tych badań wynika, że nierównowaga energetyczna systemu jest większa - mówi. W literaturze specjalistycznej rozpowszechniona jest opinia, że nasze dane dotyczące ogrzewania się oceanów półkuli południowej są zaniżone. Nasze badania są pierwszymi, które pozwalają ocenić nam, jak bardzo niedoszacowaliśmy tego zjawiska - stwierdził Paul Durack z LLNL. W przeciwieństwie do półkuli południowej północna część globu została dobrze przebadana przez statki handlowe oraz bogate kraje znajdujące się na północ od równika. Na południu ruch jest mniejszy, a i bogatych krajów mniej, stąd też znacznie mniejsza liczba wykonanych pomiarów. « powrót do artykułu
-
Naukowcy z Rockefeller University zaprezentowali programowalny antybiotyk, który selektywnie obiera na cel szkodliwe mikroorganizmy, zwłaszcza te z genami lekooporności, nie szkodząc przy okazji łagodnym bakteriom. Podczas eksperymentów udało nam się poinstruować enzym bakteryjny [nukleazę DNA] Cas9, by znajdował określoną sekwencję DNA i ją wycinał. Wybiórcze podejście pozostawia nietknięty zdrowy mikrobiom. Badania wykazały, że dzięki temu da się kontrolować lekooporność i zapobiegać wtórnym infekcjom, eliminując 2 poważne problemy, związane z terapią klasycznymi antybiotykami - wyjaśnia Luciano Marraffini. Enzym Cas9 to część szlaku zgrupowanych, regularnie rozmieszczonych krótkich sekwencji palindromowych CRISPR (ang. clustered regularly interspaced short palindromic repeats), czyli systemu obrony bakterii przed egzogennymi elementami genetycznymi, np. bakteriofagami. CRISPR składa się z prostych powtórzeń (ang. direct repeats), rozdzielonych unikatowymi sekwencjami łącznikowymi (ang. spacer). Sekwencje łącznikowe zawierają fragmenty DNA fagów lub plazmidów; w 2007 r. wykazano doświadczalnie, że kawałki DNA fagów, które podczas infekcji fagami zostały włączone do CRISPR jako nowe sekwencje łącznikowe, zapewniają komórkom trwałą odporność na zakażenia konkretnym bakteriofagiem. Enzymy związane z CRISPR wykorzystują sekwencje łącznikowe do identyfikowania i niszczenia najeźdźców. Mając to wszystko na uwadze, Amerykanie przygotowali sekwencje łącznikowe odpowiadające genom konkretnych bakterii i razem z genem Cas9 wprowadzili je do komórek. Resztę pracy wykonywała sama komórka. W zależności od lokalizacji celu, Cas9 może albo uśmiercić całą komórkę, albo tylko wyeliminować wybrany przez naukowców gen. Wcześniej wykazaliśmy, że jeśli Cas9 jest zaprogramowany, by atakować cel z bakteryjnego genomu, zabije bakterię. Bazując na tych pracach, wybraliśmy celowane sekwencje, które pozwoliły nam wybiórczo uśmiercić szczep bakterii z mieszanej populacji - wyjaśnia David Bikard. W początkowych eksperymentach zespół Bikarda wybrał gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus) opornego na kanamycynę. Terapia z wykorzystaniem Cas9 programowanego na fragment genu oporności zabiła większość lekoopornego szczepu, nie wpływając na gronkowce wrażliwe na antybiotyk. Zabijanie bakterii to tylko jedna z opcji. W drugiej serii eksperymentów akademicy skierowali bowiem Cas9 na kodujące oporność na tetracyklinę plazmidy wielolekoopornego gronkowca złocistego. W wyniku takiego zabiegu oporne komórki stały się wrażliwe na tetracyklinę. Zaobserwowano też ciekawe zjawisko u wrażliwych komórek, które wydawały się "zaszczepione" i nie wychwytywały plazmidów kodujących oporność. W ostatniej serii eksperymentów Chad Euler potwierdził na myszach wcześniejsze wyniki z badań laboratoryjnych. Gryzoniom ogolono grzbiety i zakażono skórę opornymi na kanamycynę gronkowcami złocistymi. Choć wyniki są obiecujące, należy ulepszyć system dostawy. Do dostarczania zaprogramowanego Cas9 wykorzystywano fagi, ale wirusy te atakują tylko określone rodzaje komórek. Trzeba więc wynaleźć mniej wybiórcza platformę transportu. Marraffini sądzi, że dzięki programowalnym enzymom Cas9 będzie można badać społeczności bakteryjne ludzkiego organizmu. Można by analizować te populacje, eliminując po kolei poszczególne grupy i badając skutki. « powrót do artykułu
-
Amerykańska Marynarka Wojenna (US Navy) poinformowała, że już wkrótce zacznie używać bezzałogowych łodzi patrolowych, które będą chroniły okręty wojenne poruszające się po niebezpiecznych wodach. Już w sierpniu bieżącego roku Office of Naval Research przeprowadziło pokaz, w ramach którego 13 bezzałogowych łodzi chroniło okręt płynący rzeką James w Virginii. Podczas pokazu pięć łodzi zostało przy okręcie, a 8 przeprowadziło inspekcję podejrzanej jednostki, która zbliżyła się do chronionego okrętu. Otoczyły one jednostkę, dzięki czemu pilnowany przez nie okręt mógł bezpiecznie płynąć dalej. Zrealizowano w ten sposób scenariusz bezpiecznego przepłynięcia przez cieśninę. To mogłaby być Cieśnina Malakka czy Ormuz - mówi kontradmirał Matthew Klunder. Podczas pokazu wykorzystano, chętnie używane przez wojsko, łodzie hybrydowe. Zwykle ich załogę stanowi 3-4 marynarzy. Jednak po wyposażeniu ich w automatyczne systemy 1 osoba może nadzorować pracę 20 łodzi. Automatyczne jednostki zostały przygotowane tak, by w razie zerwania połączenia z ośrodkiem dowodzenia natychmiast przerywały pracę. Dodatkowym zabezpieczeniem są dwa dodatkowe łącza komunikacyjne. Gdyby łódź zaczęła zachowywać się w nieprzewidziany sposób, można je wykorzystać do jej zatrzymania. Autonomiczne łodzie patrolowe mają więcej swobody niż wojskowe drony. W przeciwieństwie do nich nie muszą być ciągle sterowane przez człowieka. Mogą samodzielnie dotrzeć do wyznaczonego celu. Grupa łodzi może synchronizować swoją trasę i podążać nią, automatycznie omijając przeszkody. Admirał Klunder zapewnia, że wykorzystana technologia – nazwana CARACaS (Control Architecture for Robotic Agent Command and Sensing) – jest bardzo tania i można ją z łatwością instalować. Mówimy tutaj o tysiącach dolarów. Nie o milionach. Nie musimy kupować nowych łodzi - wyjaśnia. Wojskowy nie wyklucza stosowania CARACaS na większych jednostkach. « powrót do artykułu
-
Psychologowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego z Los Angeles (UCLA) przeprowadzili badania, z których wynika, że im bliżej jesteśmy momentu, w którym biali przestaną być większością mieszkańców USA, tym bardziej w grupie tej spada poparcie dla wielokulturowości. W studium wzięło udział 98 białych osób z całego kraju. Połowę stanowili mężczyźni, a połowę kobiety. Średnia wieku badanych wynosiła 37 lat. Badanych losowo podzielono na dwie grupy. Jednej z nich powiedziano, że do roku 2050 biali przestaną być większością [w rzeczywistości niektórzy eksperci twierdzą, iż stanie się tak już w roku 2043], drugą zaś poinformowano, że biali będą większością do co najmniej roku 2050. Następnie obu grupom zadano serię pytań dotyczących ich stosunku do zróżnicowania i wielokulturowości. Biali chłodno podchodzą do koncepcji różnorodności, gdy dowiadują się, że stracą swój większościowy status w USA - mówi profesor Yuen Huo, jeden z autorów badań. Badani mieli na skali od 1 (całkowicie się nie zgadzam) do 7 (całkowicie się zgadzam) ocenić stwierdzenia takie jak: „Jednym z celów naszego państwa powinno być uczenie ludzi różnych narodowości, ras i kultury, jak mieszkać i pracować razem” czy „Amerykanie powinni rozumieć, że różnice kulturowe i doświadczenie życiowe mogą prowadzić do wykształcenia różnych wartości i sposobów myślenia”. W grupie, w której badani sądzili, że biali utrzymają status większości, średnia ocena wynosiła 5,67. Tam, gdzie badanych poinformowano o bliskiej utracie większości średnia ocena wyniosła 5,15. W sytuacji, gdy biali Amerykanie zostają poinformowani o obecnych trendach demograficznych, widzimy wyraźny spadek poparcia dla różnorodności. Większość Amerykanów uznaje różnorodność za pozytywne zjawisko, jednak wielu białych, gdy dowiaduje się, że przestaną być większością, mniej entuzjastycznie popiera różnorodność - mówi główny autor badań, Felix Danbold. Różnice ujawniały się też ze względu na preferencje polityczne. Średnia ocena nadana przez zwolenników Partii Republikańskiej wyniosła 4,5, zwolennicy Demokratów dali średnią ocenę 5,8, a osoby określające się jako niezależne – 5,7. Średnia dla kobiet wyniosła 5,7, dla mężczyzn – 5,1. Naukowcy mówią, że badani nie obawiają się konkurencji ekonomicznej czy zderzenia wartości kulturowych. Dla białych zmiany demograficzne zagrażają poczuciu, że biali Amerykanie najlepiej reprezentują amerykańską tożsamość. Biali od dawna odnoszą korzyści z faktu, że są postrzegani jako ta grupa etniczna, która najlepiej reprezentuje bycie Amerykaninem. Gdy teraz pomyślimy o przyszłości, w której biali nie stanowią już ponad połowy społeczeństwa, widzimy, że zagraża to twierdzeniu, iż biali najlepiej reprezentują amerykańskie wartości. To z kolei powoduje spadek poparcia dla różnorodności i dla przyjmowania emigrantów - wyjaśnia Huo. Danbold dodaje, że w dyskusjach na temat demografii i reakcji na zmiany demograficzne w USA bardzo często pomija się to poczucie zagrożenia tożsamości. Kolejny eksperyment, tym razem z udziałem 194 białych Amerykanów, wykazał, że aż 73% białych uważa, iż to właśnie ich własna grupa etniczna najlepiej reprezentuje amerykańskie wartości i styl życia. « powrót do artykułu
-
Do listy kancerogenów prowadzonej przez amerykański Departament Zdrowia dodano cztery nowe substancje. To związki chemiczne używane w przemyśle. Do grupy czynników wywołujących nowotwory dopisano orto-toluidynę, substancję dodawaną do wyrobów gumowych, pestycydów i barwników. W jej przypadku udowodniono związek z nowotworami pęcherza u ludzi. Trzy kolejne substancje trafiły do grupy środków, co do których istnieje uzasadnione podejrzenie, iż wywołują nowotwory u ludzi. Te substancje to 1-bromopropan używany do czyszczenia urządzeń optycznych, elektronicznych i metali, środek do konserwacji drewnianych płotów czy słupów energetycznych pentachloropentol oraz kumen, który jest rozpuszczalnikiem farb i lakierów, dodaje się go do paliwa lotniczego, jest też obecny w dymie tytoniowym. Identyfikowanie substancji, które mogą narazić ludzi na rozwój nowotworów pomaga w zapobieganiu tym chorobom. Nasz raport to cenne źródło informacji dla prawodawców oraz agencji badawczych. Dostarcza też przeciętnemu człowiekowi informacji o tym, czego powinien unikać - mówi Linda Birnbaum z National Institute of Environmental Health Sciences. Orto-toluidyna była już od 1983 roku podejrzana o działanie rakotwórcze. Specjaliści z Departamentu Zdrowia uznali, że obecnie istnieje wystarczająco dużo dowodów, by bez wątpienia stwierdzić, iż wywołuje ona nowotwory. Związek ten nie jest produkowany w USA, jednak każdego roku tamtejsze fabryki sprowadzają około 450 ton orto-toluidyny. Na jej działanie narażeni się przede wszystkim pracownicy fabryk chemicznych, które ją wykorzystują. W przypadku pozostałych trzech związków nie ma wystarczających dowodów, by stwierdzić ich kancerogenność u ludzi, istnieją natomiast wystarczające dowody na wywoływanie nowotworów u zwierząt. Podczas eksperymentów laboratoryjnych u gryzoni, które wdychały opary 1-bromopropanu rozwinęły się guzy w wielu organach, zarówno na skórze, w płucach, jak i innych organach wewnętrznych. Z kolei myszy, które wdychały kumen rozwinęły nowotwory płuc i wątroby. Podobne guzy rozwinęły się po ekspozycji na pentachloropentol. « powrót do artykułu
-
Obecnie stosowane leki na cukrzycę typu 2. eliminują objawy, lecz nie przyczynę choroby. Nowe badania z Rutgers University pokazują jednak, że zmodyfikowany lek przeciwpasożytniczy nikolozamid może trafiać w samo źródło problemu. Jak wyjaśnia prof. Victor Shengkan Jin, taki lek należy znaleźć jak najszybciej, bo jedynym sposobem eliminowania przyczyny jest dziś operacja: technika zwana ominięciem żołądkowo-jelitowym. Można ją jednak wykonać wyłącznie u skrajnie otyłych osób. [Poza tym] jest obciążona poważnym ryzykiem, w tym ryzykiem śmierci, co oznacza, że nie jest realistycznym rozwiązaniem dla większości pacjentów. Liczba chorych z cukrzycą rośnie. Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom (CDC) szacuje, że na chorobę tę zapadnie 40% dzisiejszej populacji USA. W cukrzycy typu 2. organizm nie wytwarza wystarczających ilości insuliny albo wykształca się insulinooporność. Jin sądzi, że główną przyczyną tej ostatniej jest akumulacja nadmiaru tłuszczu w wątrobie i tkance mięśniowej. Tłuszcz zaburza proces wchłaniania glukozy przez tkanki. Ponieważ cukier nie ma się gdzie podziać, pozostaje w krwiobiegu i w dużych stężeniach może uszkadzać np. nerki. Celem naszego badania było znalezienie bezpiecznego i praktycznego sposobu na zmniejszenie zawartości tłuszczu w wątrobie. Do przetestowania koncepcji wykorzystaliśmy myszy. Udało nam się usunąć tłuszcz, a to z kolei poprawiło zdolność gryzoni do prawidłowego wykorzystania insuliny i obniżania poziomu cukru we krwi. Dzięki białkom rozprzęgającym z mitochondriów, zmodyfikowany lek przeciwko zakażeniom tasiemcem - etanoloaminowa sól nikolozamidu (ang. niclosamide ethanolamine salt, NEN) - spalał tłuszcz w hepatocytach. Wyobraźmy sobie, że komórka jest jak samochód, a mitochondria jak silnik. To, co robiliśmy, można opisać jako wrzucanie luzu i wciskanie gazu, tak by silnik pracował na pełnych obrotach, ale nie poruszał samochodu. Jako że tłuszcz stanowi nadmiar paliwa komórki, jego spalanie utrzymuje się aż do opróżnienia zbiornika. Pozostaje mieć nadzieję, że bez zakłócającego wpływu tłuszczu cukier będzie normalnie wprowadzany do komórek. Przy prawidłowym wychwycie glukozy można teoretycznie wyleczyć cukrzycę, ale jak podkreśla Jin, na razie wyniki nie są wcale pewne. Amerykański zespół nie przez przypadek wybrał nikolozamid. Zależało nam na bezpiecznym i praktycznym związku, służącym do spalenia tłuszczu z komórek. Przejrzeliśmy literaturę przedmiotu i odkryliśmy zatwierdzony przez Agencję Żywności i Leków [FDA] lek, wywołujący u pasożytów zjawisko, które chcieliśmy ujrzeć w hepatocytach. Choć nie jest to lek stosowany u ludzi, zmodyfikowana wersja substancji cechuje się świetnym profilem bezpieczeństwa u ssaków. Jest więc bardzo prawdopodobne, że u naszego gatunku będzie się zachowywać podobnie. « powrót do artykułu
-
Nowo odkryty koń trojański, który atakuje system Android, wymazuje dane z karty SD, blokuje aplikacje takie jak WhatsApp, Facebook czy Hangout oraz uniemożliwia korzystanie z domyślnej aplikacji do korzystania z SMS-ów. Sam za to wysyła co 5 sekund SMS-y do wszystkich kontaktów z książki adresowej. W treści SMS-ów czytamy: „Elite has hacked you. Obey or be hacked”. Taka sama wiadomość jest wysyłana też do każdej osoby, która przesłała wiadomość SMS na zarażony telefon. Nawet, jeśli nie znajduje się w książce adresowej. Trojan o nazwie Elite Trojan ukrywa się w aplikacji o nazwie Angry Birds Transformers. Po aktywowaniu rzekomej gry szkodliwy kod prosi o przyznanie mu dodatkowych uprawnień w celu zweryfikowania poprawności instalacji. Gdy użytkownik wyrazi zgodę, trojan uzyskuje dostęp do karty SD, którą formatuje. Następnie szkodliwy kod czeka, aż użytkownik uruchomi aplikację do prowadzenia czatów. Wówczas blokuje ją, a w okienku wyświetla tekst „Obey or be hacked”. « powrót do artykułu
-
Dziennikarze Wall Street Journal poinformowali, że jeszcze dzisiaj HP ogłosi decyzję o wydzieleniu z firmy wydziałów zajmujących się produkcją drukarek i pecetów. Zostanie z nich utworzone nowe przedsiębiorstwo. HP skupi się na rozwijaniu technologii serwerowych i usług dla biznesu. Koncern ma zatem zamiar bardziej się wyspecjalizować i bezpośrednio konkurować z IBM-em, który przed laty sprzedał firmie Lenovo swój wydział produkujących pecety, a ostatnio pozbył się na jej rzecz także produkcji serwerów x86. Obecnie jest dobry czas na wydzielenie produkcji pecetów z HP. Wydziały odpowiedzialne za tworzenie drukarek oraz komputerów osobistych osiągają dobre wyniki finansowe. Razem przynoszą HP aż połowę z 27,6 miliarda dolarów kwartalnego przychodu. W ostatnim kwartale przychody pecetowego wydziału HP zwiększyły się o 12% rok do roku. Sprzedaż drukarek co prawda spadła, jednak to bardzo dochodowa działalność. Zysk operacyjny z jej prowadzeni wyniósł bowiem 1,03 miliarda dolarów, zysk wydziału produkcji pecetów to 346 milionów USD. Można zatem przypuszczać, że znajdą się chętni by je kupić i zapłacić odpowiednią cenę. Wall Street Journal twierdzi, że operacja wydzielenia obu wydziałów zakończy się w przyszłym roku. W związku z nią zajdą też pewne przetasowania na najwyższych szczeblach zarządzania HP. Dyrektor wykonawcza (CEO) firmy, Meg Whitman, zostanie prezesem zarządu firmy zajmującej się pecetami i drukarkami oraz pozostanie na stanowisku CEO HP. Obecna niezależna dyrektor Patricia Russo, była CEO Alcatela-Lucenta, obejmie stanowisko prezesa zarządu HP. Dyrektorem wykonawczym firmy produkującej pecety i drukarki zostanie Dion Weisler, który obecnie jest wiceprezesem ds. systemów osobistych i drukujących.
-
W przyszłym roku, wraz z debiutem Windows 10, Microsoft radykalnie zmieni sposób dostarczania poprawek do swojego systemu. Użytkownik będzie miał do wyboru trzy rodzaje aktualizacji i będzie mógł zdecydować, co mu najbardziej odpowiada. Dotychczas koncern z Redmond dostarczał raz w miesiącu biuletyny, zawierające zarówno poprawki bezpieczeństwa, nowe funkcje, jak i poprawki niezwiązane z bezpieczeństwem. Teraz taki sposób publikacji poprawek będzie tylko jedną z trzech opcji do wyboru. Metodę tę wybierze zapewne większość użytkowników domowych, którzy zwykle akceptują wszystkie dostarczane im poprawki. W jej ramach otrzymamy to, co dotychczas – w tym poprawki bezpieczeństwa, zmiany w interfejsie, nowe funkcje czy większe aktualizacje do kolejnych wersji przejściowych – a biuletyny będą udostępniane natychmiast po tym, jak zostaną przygotowane. W tej chwili nie jest jasne, czy aktualizacje będą publikowane co miesiąc czy też częściej. Tak częste aktualizacje prawdopodobnie nie będą odpowiadały większości przedsiębiorstw. Dlatego też z myślą przede wszystkim o firmach stworzona zostanie inna metoda publikacji poprawek. Publikowane w jej ramach biuletyny będą zawierały tylko i wyłącznie poprawki bezpieczeństwa oraz krytyczne poprawki systemowe. Tutaj nie znajdziemy nowych funkcji czy zmian w interfejsie użytkownika, a jedynie łaty zapewniające bezpieczeństwo, poprawiające wydajność i stabilność systemu. Tym rodzajem poprawek można będzie, jak to jest obecnie, zarządzać za pomocą Windows Server Update Services (WSUS) i innych narzędzi do zarządzania łatami. W końcu trzeci sposób instalowania poprawek będzie pośrednim między oboma już opisanymi. Microsoft opublikuje tutaj duży zestaw poprawek, a użytkownik będzie miał około 4 miesięcy na ich zainstalowanie - wyjaśnia Michael Silver z firmy analitycznej Gartner. Eksperci chwalą plany Microsoftu. Zauważają, że dzięki temu firmy będą mogły np. zdecydować, że na część używanych przez nie komputerów poprawki mają być dostarczane najszybciej jak to tylko możliwe, a z kolei na maszyny krytyczne dla pracy firmy mają trafiać wyłącznie poprawki bezpieczeństwa po sprawdzeniu ich przez administratorów. To właśnie to, czego firmy potrzebują. Chcą, by ich maszyny były aktualizowane, ale nie chcą zmian, które mogą negatywnie wpłynąć na pracę - zauważa Silver.
-
Czynniki socjoekonomiczne i trendy w modzie wiążą się ze wzrostem częstości przypadków czerniaka złośliwego - twierdzą naukowcy z Wydziału Dermatologii Ronalda O. Perelmana NYU Langone Medical Center. Autorzy artykułu z pisma American Journal of Public Health dywagowali, że wczesna diagnoza i coraz lepsze raportowanie nie wyjaśniają w pełni stałego wzrostu liczby przypadków czerniaka. Z tego powodu Amerykanie przyjrzeli się przeobrażającemu wpływowi trendów socjoekonomicznych od początku XX w. Analizowali style ubierania się, normy społeczne, paradygmaty medyczne, postrzeganie opalonej skóry, trendy ekonomiczne oraz wzorce podróżowania. By móc dokonywać porównań między poszczególnymi okresami, wyliczali procent odsłoniętej powierzchni ciała. Na początku ubiegłego stulecia ludzie byli okryci niemal od stóp do głów. Preferowano porcelanową skórę, bo opalenizna kojarzyła się z pracującą na zewnątrz biedotą. Wg specjalistów, zmianę stosunku do opalania mogło utorować ówczesne podejście lekarzy do słońca. Warto przypomnieć, że na początku XX w. promienie słoneczne uznawano za lekarstwo na wiele przypadłości, w tym krzywicę i gruźlicę. Wspominano również o jego dobroczynnym wpływie na ogólny stan zdrowia - wyjaśnia dr David Polsky. W niepowiązanych z medycyną kręgach twierdzenia te przekładały się na przekonanie, że opalanie jest czymś korzystnym. Zapewne wskutek rozwoju technicznego, ludzie zaczęli mieć więcej czasu wolnego, dlatego częściej wybierali stroje kąpielowe i sportowe, które zakrywały mniej ciała. Głosy wspominające o szkodliwości wystawiania na ultrafiolet generalnie ignorowano. Kolejnym ważnym czynnikiem było odwrócenie stosunku do opalonej skóry, która stała się symbolem przyjemnego stylu życia i dobrego stanu zdrowia klasy wyższej. Wzrost częstości występowania czerniaka z biegiem lat martwi szczególnie ze względu na niższy średni wiek zdiagnozowania i śmierci niż w przypadku innych najczęściej występujących nowotworów. Utrata liczby lat życia jest niemal tak duża jak przy raku piersi - przypomina Polsky. Naukowcy zauważyli pozytywne zjawisko w Australii. Wg nich, niekorzystną modę światowej stolicy nowotworów skóry udało się odwrócić przez społeczną kampanię edukacyjną i zmianę poglądów na opalanie. « powrót do artykułu
-
W niedalekiej przyszłości do zbadania jelita grubego pod kątem występowania nowotworu nie będzie potrzebna kolonoskopia czy rezonans magnetyczny. Wystarczą... jogurt i badanie moczu. Profesor Sangeeta Bhatia z MIT-u pracuje nad syntetycznymi molekułami, która można wprowadzić do organizmu za pośrednictwem jogurtu. Molekuły te wchodzą w interakcje z komórkami rakowymi, a wynikiem tego procesu jest pojawienie się w moczu biomarkerów nowotworu. Wystarczy zatem zbadać mocz osoby, która spożyła jogurt, by stwierdzić, czy nie cierpi ona na nowotwór jelita grubego. Uczony opracował dotychczas nanocząsteczki, które po wstrzyknięciu do krwi wchodzą w interakcje z nowotworem, a biomarker przenika do moczu. Test Bhatii przeszedł pomyślne próby na myszach, u których pomógł wykryć lub wykluczyć nowotwory jelita grubego oraz marskość wątroby. Teraz naukowiec pracuje nad papierową wersją testu.. Nowy test ma być równie łatwy w użyciu jak standardowy test ciążowy. Do jego wykonania nie będzie potrzebny specjalistyczny sprzęt, zatem można go będzie używać w domu. Wynalazek Bhatii powinien znacznie zmniejszyć umieralność na raka jelita grubego. Aż 90% osób cierpiących na tę chorobę mogłoby przeżyć co najmniej 5 lat, gdyby nowotwór został odpowiednio wcześnie wykryty. Jednak, jak wynika z danych American Cancer Society, jedynie 40% osób jest diagnozowanych wystarczająco wcześnie. W krajach trzeciego świata odsetek ten jest jeszcze niższy. « powrót do artykułu