Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Hemoglobina irbisa śnieżnego, który żyje m.in. w Himalajach i na Wyżynie Tybetańskiej, nie jest wcale lepiej przystosowana do życia na dużych wysokościach niż hemoglobina kota domowego. Biorąc to pod uwagę, specjaliści uważają, że tolerowanie przez irbisy skrajnego niedotlenienia stanowi wynik modyfikacji innych etapów szlaku transportu O2. Członkowie rodziny kotowatych [Felidae] mają hemoglobinę z niezwykle niskim powinowactwem do tlenu - opowiada Jay Storz z Uniwersytetu Nebraski, przez co jest im ciężko pozyskać tlen z rozrzedzonego powietrza. Ponieważ irbisy śnieżne radzą sobie nawet na wysokościach powyżej 6000 m n.p.m., amerykańsko-duński zespół biologów zastanawiał się, czy ich hemoglobina uległa jakiejś modyfikacji, by przenosić więcej O2 niż u innych Felidae. By to sprawdzić, przeprowadzono zakrojone na szeroką skalę badania. Współpracując z ogrodami zoologicznymi z USA, akademicy pozyskali próbki krwi dużych kotów, w tym 2 lwów afrykańskich, tygrysa, lamparta czy 4 irbisów śnieżnych. Jan Janecka i Trevor Anderson z Duquesne University sklonowali i zsekwencjonowali geny hemoglobin. Ku zdumieniu wszystkich analiza sekwencji wykazała, że u irbisów śnieżnych także występuje substytucja pojedynczego aminokwasu (β2His→F), która pojawiła się u wspólnego przodka kotowatych. Gdy naukowcy mierzyli utlenowanie hemoglobin kotowatych w i pod nieobecność 2,3-bisfosfoglicerynianu (2,3-BPG), który pomaga Hb wyładować tlen, gdy jest potrzebne, wszystkie bez wyjątku wykazywały niskie powinowactwo do O2 i niską wrażliwość na 2,3-BPG (obie cechy są skutkiem wspomnianej wcześniej substytucji). Storz uważa, że irbisy kompensują sobie niską pojemność tlenową krwi głębszym oddychaniem, dlatego Janecka chce w przyszłości porównać funkcjonowanie tygrysów i irbisów śnieżnych na wysokościach. « powrót do artykułu
  2. W Sedgwick Museum of Earth Sciences, najstarszym z muzeów University of Cambridge, można oglądać wyjątkowy zabytek - mapę geologiczną Anglii i Walii z 1816 roku. Niezwykłe dzieło autorstwa Williama Smitha jest pierwszą tego typu mapą na świecie i prawdopodobnie jedynym takim zabytkiem dostępnym zwiedzającym. Mapa to dzieło naprawdę niezwykłe. Mierzy 2,6x1,8 metra i powstała dzięki ciężkiej, wieloletnie pracy samego Smitha. Mężczyzna przez 10-15 lat przemierzał Anglię i Walię, badał skały, notował skały występujące w konkretnych miejscach i na tej podstawie stworzył pierwszą w dziejach mapę geologiczną. Jest ona niezwykle dokładna. Informacje w niej zawarte są na tyle ścisłe, że można ją wykorzystywać i obecnie. Między mapą Smitha a współczesnymi mapami nie ma większych różnic, a dzisiejsi brytyjscy geolodzy wykorzystują tę samą kolorystykę, którą zaproponował Smith. Podobnie jak i on oznaczają np. formacje kredowe kolorem zielonym. Mapa Smitha jest do dzisiaj wykorzystywana jako baza do tworzenia map współczesnych. Ze względu na jej rozmiary sprzedawano ją w 15 oddzielnych częściach lub w walizce podróżnej. Smith dokonał niezwykłego dzieła. To najstarsza na świecie mapa geologiczna. Smith gdy zaczynał nie miał żadnej wiedzy na ten temat. Nikt wcześniej nie próbował stworzyć czegoś takiego. To niezwykłe, co jeden człowiek osiągnął przez 15-20 lat podróżując po kraju jako urzędnik nadzorujący kanały żeglugowe. [...] Ta mapa zapoczątkowała nowoczesną geologię. To jak Magna Carta geologii, początek nowoczesnej nauki. Dlatego jest ona tak ważna - mówi dyrektor Segwick Museum Ken McNamara. Smith jako pierwszy zauważył, że można wykorzystać skamieniałości do badania formacji geologicznych. Specjaliści sądzą, że obecnie na świecie istnieje około 70 kopii mapy Smitha. Oryginał powstał w 1815 roku. Przez wiele lat sądzono, że w muzeum są dwie kopie. Jedna w formie książki składającej się z 15 kart, druga, świetnie zachowana, w skórzanej walizce podróżnej. Przed dwoma laty, w jednej z ksiąg znaleziono złożoną trzecią mapę Smitha. W tej samej książce znajdowały się też inne wczesne mapy geologiczne. Pracownicy muzeum sądzą, że map tych nie oglądano od ponad 100 lat. Mapa, pomimo warunków jej przechowywania, zachowała się w nie najlepszym stanie. Kolory mocno wyblakły, zatem przed włożeniem do książki musiała być długo wystawiona na działanie światła, była tez pokryta odchodami insektów. Dzięki długotrwałej pracy ekspertów odzyskała ona dawny blask. Wiadomo, że w ciągu czterech lat od powstania stworzono nieco ponad 400 kopii mapy. Różnią się one między sobą, gdyż mężczyzna nie przerywał pracy i na nowe edycje mapy nanosił kolejne informacje. Mapa, którą wystawiono na widok publiczny, została podpisana przez Smitha 23 stycznia 1816 roku. Smith, podobnie jak wielu innych pionierów, nieprędko zyskał uznanie współczesnych. Brytyjskie Towarzystwo Geologiczne, które powstało w 1809 roku było elitarnym klubem bogatych dobrze urodzonych amatorów geologii. Syn kowala nie pasował do tego towarzystwa i nie mógł liczyć na jego uznanie. Towarzystwo zaczęło wydawać własne mapy kilka lat po ukazaniu się mapy Smitha. Sam Smith popadł w długi, z powodu których spędził kilka miesięcy w więzieniu. W końcu jednak jego dzieło zyskało uznanie. W 1831 roku został pierwszą osobą, które Towarzystwo Geologiczne nadało swoje najwyższe odznaczenie, Medal Wollastona. Medal wręczył Smithowi Adam Sedgwick, geolog, którego imię nosi muzeum. Jesteśmy, jak sądzę, jedynym miejscem na świecie, które wystawiło na widok publiczny jedną z legendarnych map Smitha. Chcemy, by jak najwięcej ludzi mogło osobiście zobaczyć tę niezwykłą piękną mapę - dodaje McNamara. « powrót do artykułu
  3. Dieta bogata w rafinowane cukry zwiększa ryzyko depresji u kobiet w wieku pomenopauzalnym. Zespół dr. Jamesa Gangwischa z Wydziału Psychiatrii Centrum Medycznego Uniwersytetu Columbii przyglądał się indeksowi i ładunkowi glikemicznemu diety, rodzajowi spożywanych węglowodanów, a także występowaniu depresji u ponad 70 tys. kobiet w wieku pomenopauzalnym, które między 1994 a 1998 r. brały udział w Women's Health Initiative Observational Study Narodowych Instytutów Zdrowia. Im bardziej rafinowane węglowodany, tym wyższy ich indeks glikemiczny (IG). Biały chleb, biały ryż czy słodkie napoje wyzwalają hormonalną reakcję organizmu, która wywołuje lub nasila zmiany nastroju, zmęczenie oraz inne objawy depresji. Amerykanie zauważyli, że większe IG, spożycie cukrów dodanych i oczyszczonych zbóż wiązało się z podwyższonym, zaś większe spożycie błonnika, pełnych ziaren, warzyw i nieowocowych soków z obniżonym ryzykiem depresji w tej grupie wiekowej kobiet. Jak podkreślają autorzy artykułu z American Journal of Clinical Nutrition, za pomocą interwencji dietetycznych można by zarówno zapobiegać, jak i leczyć depresję. Dalsze badania powinny zweryfikować potencjał tej opcji terapeutycznej i określić, czy analogiczne rezultaty występują w szerszej populacji. « powrót do artykułu
  4. Samsung wdraża nową politykę łatania systemu Android. Firma ma zamiar dostarczać poprawki regularnie w miesięcznych odstępach. W ostatnim czasie Samsung, we współpracy z operatorami sieci, szybko załatał swoje urządzenia z rodziny Galaxy, którym zagrażała dziura Stagefright. Firma, bazując na tych doświadczeniach, chce regularnie poprawiać niedociągnięcia w Androidzie. Wraz z ostatnimi poprawkami przemyśleliśmy nasze podejście do łatania naszych urządzeń i zdecydowaliśmy o regularnym dostarczaniu poprawek. Oprogramowanie jest wciąż atakowane na coraz to nowe sposoby, zatem czas naszej reakcji to krytyczny czynnik decydujący o bezpieczeństwie urządzeń. Wierzymy, że nasza nowa polityka znakomicie poprawi bezpieczeństwo i zapewni użytkownikom jak najlepsze doświadczenia - stwierdził wiceprezydent Dong Jin Koh. Samsung prowadzi obecnie negocjacje z operatorami sieci komórkowych na całym świecie. Firma obiecuje, że wkrótce zdradzi więcej szczegółów na temat swojej nowej polityki. « powrót do artykułu
  5. Błonkówki Reclinervellus nielseni są mistrzyniami manipulacji swoimi ofiarami - pająkami zombi, które bez odpoczynku przez 10 godzin budują dla nich specjalną sieć z kokonem do przepoczwarczenia. Zespół Keiza Takasuki z Uniwersytetu Kobe podejrzewa, że larwy pasożyta wykorzystują hormon, prawdopodobnie spokrewniony z ekdysteroidami, który bardzo przypomina hormon wytwarzany przez same Cyclosa argenteoalba. Substancja ta [...] może oddziaływać na układ endokrynny pająka, prowadząc do nadaktywności i niezwykłych zachowań związanych z budową sieci. Japończycy schwytali pająki w kapliczkach w miastach Tamba i Sasayama. Podczas obserwacji w laboratorium okazało się, że część zwierząt padła ofiarą błonkówek, które złożyły w nich bądź na nich jaja. Każdy z napadniętych C. argenteoalba pracował niestrudzenie przez ok. 10 h, by stworzyć niezwykle wytrzymałą pajęczynę z kokonem i błyszczącymi dekoracjami. Stało się to tuż przed wejściem owadów w stadium poczwarki. Autorzy raportu z The Journal of Experimental Biology stwierdzili, że pajęczyna zwierała tyle nici, że była 2,7-40 razy bardziej wytrzymała od pajęczyny wykorzystywanej do odpoczynku czy chwytania posiłku. Po ukończeniu pajęczyny larwy wprowadzały się do kokonu, a pająk był wabiony na środek sieci i zabijany. Japończycy odkryli, że dekoracje odbijają promienie UV, co prawdopodobnie zapobiega uszkodzeniu przez ptaki czy duże owady. « powrót do artykułu
  6. Blu-ray Disc Association (BDA) poinformowała, że od 24 sierpnia rozpocznie licencjonowanie nośników i urządzeń dla formatu Ultra HD Blu-ray. Szacuje się, że do roku 2019 z technologii Ultra HD będzie korzystało 95,6 miliona gospodarstw domowych. Spodziewamy się szybkiego wzrostu popularności Ultra HD w najbliższych latach. Możliwość korzystania z obrazu w tym formacie będzie jednak uzależniona z jednej strony od dostawców treści, którzy będą nadawali odpowiedni sygnał, a z drugiej od przepustowości sieci domowych - mówi Paul Erickson, analityk w firmie IHS Technology. Standard UHD ma zapewnić obraz o wiekszej liczbie kolorów, szybkość odtwarzania ma wynosić do 60 ramek na sekundę, a rozdzielczość do 3840x2160 pikseli. BDA wymaga, by odtwarzacze Ultra HD Blu-ray były wstecznie kompatybilne i odtwarzały obecnie używane płyty Blu-ray. « powrót do artykułu
  7. Microsoft opublikował pierwszą wielką aktualizację dla Windows 10. Poprawka KB3081424 jest przeznaczona dla wszystkich użytkowników najnowszego systemu operacyjnego. Jej objętość to aż 325 megabajtów. Aktualizacja nie zawiera żadnych łatek bezpieczeństwa. Znajdują się w niej nowe mechanizmy i ulepszenia, które poprawiają funkcjonalność Windows 10. W KB3081424 zawarto również wszystkie wcześniejsze poprawki dla Windows 10, zatem osoby, które regularnie aktualizowały system nie będą musiały pobierać całej aktualizacji. Pobrane zostaną tylko brakujące fragmenty. Publikacja tak dużej aktualizacji to jednocześnie pierwszy poważny test polowy nowego mechanizmu pobierania poprawek przez Windows 10. WUDO (Windows Update Delivery Optimization) wykorzystuje znaną np. z sieci BitTorrent technologię P2P do dostarczania aktualizacji. Takie rozwiązanie może być korzystne np. dla osób, które posiadają kilka urządzeń z Windows 10 w tej samej sieci i dzielą się plikami. WUDO tak pokieruje aktualizacją, by po pobraniu poprawek na jedno urządzenie inne pobrały je już z sieci lokalnej. Część użytkowników zaczęła się skarżyć. Jeden z nich apeluje, by Microsoft szerzej informował o zawartości poprawek. Inny z kolei chce, by koncern informował, jak wiele danych jest do pobrania. « powrót do artykułu
  8. Ledwie przed tygodniem doniesiono o istnieniu poważnej luki w Androidzie, a już dowiadujemy się o istnieniu kolejnej dziury. Tym razem system nękany jest błędem, który pozwala na przeprowadzenie ataku DoS. Błąd przekroczenia zakresu liczby całkowitej podczas przetwarzania plików MKV w odtwarzaczu plików multimedialnych powoduje, że dochodzi do restartu urządzenia. Poważny problem mają ci użytkownicy, w których systemie odtwarzacz ma włączoną funkcję autostartu. Takie urządzenie może wpaść w pętlę ciągłych resetów. Jak informuje Wish Wu, inżynier z Trend Micro, ataku można dokonać albo infekując urządzenie za pomocą złośliwej aplikacji, albo nakłaniając użytkownika, by odwiedził witrynę, która zawiera odpowiednio spreparowany plik multimedialny. "Usunięcie takiej aplikacji jest dość trudne. Po infekcji przestępcy mogą trzymać ją w ukryciu, by zaatakować wiele dni lub miesięcy później, a użytkownik może ciągłe restarty przypisać problemom z samym systemem" - mówi Wu. Dziurę znaleziono w w wersjach od 4.0.1 do 5.1.1, co oznacza, że występuje w około 89% urządzeń z Androidem. Dotychczas nie zauważono, by była wykorzystywana przez cyberprzestępców. « powrót do artykułu
  9. Węgiersko-amerykański zespół astronomów donosi o odkryciu największej struktury w obserwowalnym wszechświecie. Pierścień dziewięciu rozbłysków gamma, a zatem galaktyk, ma średnicę 5 miliardów lat świetlnych. O jego odkryciu poinformowali uczeni pracujący pod kierunkiem profesora Lajosa Balazsa z Obserwatorium Konkoly w Budapeszcie. Dotychczas największą znaną strukturą była odkryta przed dwoma laty wielka grupa kwazarów. Wszystkie wspomniane rozbłyski gamma znajdują się w odległości około 7 miliardów lat świetlnych od Ziemi. Tworzą one okrąg o średnicy około 36 stopni na nieboskłonie, czyli 70-krotnie większej niż Księżyc w pełni. Jak mówi profesor Balazs, oznacza to, że struktura, w której się pojawiły ma ponad 5 miliardów lat świetlnych średnicy. Szansa na to, że taki rozkład źródeł rozbłysków jest przypadkowy, a zatem nie należą one do jednej struktury wynosi 1:20 000. Najnowsze odkrycie to kolejne już podważenie teorii mówiącej, że w największej skali wszechświat jest jednorodny oraz że nie powinniśmy być w stanie zauważyć struktur większych od 1,2 miliarda lat świetlnych. Jeśli mamy rację, to ta struktura przeczy obecnym modelom wszechświata. Znalezienie czegoś tak olbrzymiego było wielką niespodzianką. Wciąż nie rozumiemy, w jaki sposób struktura ta mogła powstać - mówi profesor Balazs. « powrót do artykułu
  10. Zidentyfikowano wytwarzane przez makrofagi białko, które hamuje regenerację mięśni po urazie. Usuwając myszom białko CD163, naukowcy ze Szkoły Medycyny Emory University wzmagali naprawę mięśni i powrót krążenia po urazie niedokrwiennym. Amerykanie podkreślają, że rozkład mięśni występuje w reakcji na uraz bądź bezczynność, np. w czasie unieruchomienia w gipsie, a także w przebiegu różnych chorób, np. cukrzycy czy nowotworów. Jak wyjaśnia dr Aloke Finn, CD163 było znane naukowcom głównie jako cząsteczka wymiatająca nadmiar hemoglobiny z organizmu. Dotąd nie znano jednak jej roli w regulacji naprawy mięśni. Po urazie wskutek niedokrwienia jednej z kończyn u myszy pozbawionych CD163 stwierdzano lepszy przepływ krwi i naprawę mięśni niż u gryzoni z grupy kontrolnej. Badając zwierzęta bez CD163, zespół Finna zauważył, że także w nieuszkodzonej łapie naczynia krwionośne i włókna mięśniowe stały się o ok. 10% większe. Byliśmy zdumieni. W jaki sposób coś, co zrobiliśmy, by wywołać uraz w jednej kończynie, wspomogło regenerację drugiej łapy, skoro ta nie była uszkodzona? Choć autorzy publikacji z pisma Nature Communications wspominają, że u ludzi można by spróbować odtworzyć skutki usunięcia CD163, stosując przeciwciała, to wg nich jest jeszcze za wcześnie na takie praktyki i trzeba przeprowadzić kolejne badania. Biorąc pod uwagę uzyskane wyniki, warto jednak przypomnieć, że wiele studiów wykazało, że u starzejących się ludzi następuje wzrost stężenia CD163. Obecnie akademicy z Emory oceniają wpływ CD163 na miażdżycę. Finn i inni stwierdzili, że w odpowiedzi na uraz makrofagi uwalniają rozpuszczalną formę CD163. Hamuje ona wpływ innego białka TWAEK, które stymuluje komórki mięśni do podziałów. Pod nieobecność CD163 TWEAK wywiera silniejszy wpływ i najwyraźniej stymuluje wzrost mięśni także w lokalizacjach oddalonych od miejsca urazu. Po wprowadzeniu do organizmu zwykłych myszy TWEAK w żaden sposób nie wpływało na wzrost mięśni, co naukowcy tłumaczą obecnością krążącego CD163. By wykazać, że TWEAK jest konieczne do nasilenia regeneracji u myszy pozbawionych CD163, ekipa Finna wstrzyknęła myszom przeciwciała przeciw TWEAK. Nasze wyniki wskazują na specyficzny mechanizm regeneracji mięśni. TWEAK może być czynnikiem proregeneracyjnym. TWEAK wydaje się przekazywać sygnały zapalne, ponieważ aktywuje czynnik transkrypcyjny NF-κB, który włącza geny warunkujące odpowiedź komórki na czynniki zapalne i jest ważną częścią mechanizmu immunologicznej kontroli stanu zapalnego. O ile przewlekły stan zapalny źle wpływa na regenerację mięśni, o tyle sygnały związane z podwyższonym poziomem TWEAK u zwierząt pozbawionych CD163 zdecydowanie jej sprzyjają. Uraz niedokrwienny to sytuacja, w której TWEAK może pobudzać komórki porgenitorowe mięśni do namnażania. Jeśli jednak cały czas masz dużo TWEAK, komórki mięśni mogą nie wiedzieć, kiedy przychodzi pora na różnicowanie i dojrzewanie. « powrót do artykułu
  11. Przed czterema dniami wszedł w życie nowy regulamin świadczenia usług przez Microsoft. Czytamy w nim, że firma może opublikować poprawki, które uniemożliwią korzystanie z pirackich gier czy "nieautoryzowanego sprzętu". Regulamin dotyczy korzystania ze wszystkich usług Microsoftu, jak Office 365, Outlook.com, Xbox Live, Skype i inne. Objęte jest nim też oprogramowanie firmy i, jak można przypuszczać, będzie on dotyczył znacznej części użytkowników Windows 10, gdyż zapewne będą oni korzystali z microsoftowych usług i kont. W regulaminie czytamy, że koncern zastrzega sobie prawo do takich aktualizacji i zmian w konfiguracji swoich usług, które uniemożliwią dostęp do usługi, zablokują możliwość grania w pirackie gry czy używania nieautoryzowanego sprzętu. O ile dwa pierwsze zastrzeżenia są jasne i nie budzą wątpliwości, to powstaje pytanie, co koncern rozumie pod pojęciem "nieautoryzowanego sprzętu". Najprawdopodobniej jest tu mowa np. o sprzętowych dodatkach do Xboksa, które nie zyskały akceptacji Microsoftu. « powrót do artykułu
  12. W układzie pokarmowym dżdżownic występują związki, które chronią je przed toksynami wytwarzanymi, by odstraszyć roślinożerców. W ten sposób pierścienice radzą sobie z niedostępną dla innych bogatą w polifenole dietą. W układzie pokarmowym dżdżownic występuje unikatowa klasa powierzchniowo czynnych metabolitów. [Od terminu Megadrile, którym określa się skąposzczety prowadzące głównie lądowy tryb życia], nazwaliśmy je drilodefensynami - opowiadają autorzy artykułu z pisma Nature Communications. Biolodzy tłumaczą, że wszystkie rośliny wyższe produkują polifenole, które nadają im charakterystyczny kolor i działają jak przeciwutleniacze, ale z drugiej strony zapewniają ochronę przed roślinożercami. Te same polifenole oddziałują także na rozkładającą opadłe liście mikro- i makrofaunę glebową, dlatego w pośredni sposób regulują napływ składników odżywczych i obieg węgla. Dotąd nie było jednak wiadomo, w jaki sposób dżdżownice, główny składnik zwierzęcej biomasy wielu gleb, radzą sobie z wysokopolifenolową dietą. Zespół z Imperial College London analizował skład płynnej zawartości układu pokarmowego. Odkrycie nowych związków było możliwe dzięki zastosowaniu technik wizualizacji bazujących na spektrometrii mas - obrazowania MALDI. Brytyjczycy znaleźli drilodefensyny w przewodzie pokarmowym 14 gatunków dżdżownic, a już nie u blisko spokrewnionych pijawek czy rureczników mułowych. Jak wylicza dr Manuel Liebeke, na każdą osobę na Ziemi przypada co najmniej 1 kg drilodefensyn z dżdżownic zamieszkujących glebę. Obfitość nie oznacza jednak nadmiaru i dżdżownice prowadzą recykling tych cennych związków. Drilodefensyny przeciwdziałają hamującemu wpływowi polifenoli na enzymy trawienne (normalnie polifenole wiążą się i wytrącają rozpuszczalne białka), dlatego im więcej polifenoli w pożywieniu, tym więcej pierścienice wytwarzają drilodefensyn. Zjawisko to zaobserwowano zarówno w populacjach laboratoryjnych, jak i dzikich. Gdyby nie było drilodefensyn, opadłe liście leżałyby na ziemi przez bardzo długi czas, tworząc grubą warstwę. Krajobraz byłby nierozpoznawalny, a obieg węgla w przyrodzie zostałby zaburzony - podkreśla dr Jake Bundy. Pierwsza wzmianka o czymś, co teraz można by uznać za drilodefensynę, pojawiła się w 1988 r., kiedy złożono wniosek patentowy dot. cząsteczki, która miała rozszerzać naczynia krwionośne. W tradycyjnej medycynie chińskiej zażywanie jej wymagało spożywania suszonych dżdżownic, jednak dr Bundy przestrzega, że suszenie mogło dezaktywować drilodefensynę. « powrót do artykułu
  13. W najnowszej wersji systemu OS X odkryto poważną dziurę, która pozwala napastnikowi na zdobycie przywilejów administratora bez potrzeby znajomości hasła. Dziura występuje w dodanym do OS X 10.10 mechanizmie rejestrowania błędów. Nie został on odpowiednio zabezpieczony, przez co napastnik może stworzyć dowolny plik i umieścić go w dowolnym miejscu systemu. Przestępcy już korzystają z nowo odkrytego błędu. Eksperci ds. bezpieczeństwa zauważyli pojawienie się w sieci złośliwego programu, który jest w stanie modyfikować pliki konfiguracyjne systemu ofiary, w tym pliki określające prawa i sposób dostępu do powłoki systemu. W dobie coraz częściej stosowanych piaskownic i innych technik zabezpieczających coraz popularniejsze stają się ataki pozwalające na zwiększenie uprawnień napastnika. Często są one połączone z wykorzystywaniem dziur w jądrze OS-u. Eksperci mówią, że dziura w systemie Apple została załatana w wersjach beta 10.10.5 oraz 10.11. Użytkownicy najnowszej wersji OS X 10.10.4 nie są w stanie samodzielnie zabezpieczyć się przed atakiem. Muszą czekać na wydanie poprawki przez Apple'a. « powrót do artykułu
  14. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) wydała zgodę na sprzedaż pierwszego leku na receptę, który powstaje w drukarce 3D. Lekiem tym jest rozpuszczalna tabletka przeciwdrgawkowa. Lek Spritam firmy Aprecia Pharmaceuticals ma posłużyć do leczenia dzieci i dorosłych cierpiących na pewne typy drgawek będące następstwem epilepsji. Producent mówi, że dzięki procesowi druku 3D jest w stanie zwiększyć ilość substancji czynnej do 1000 miligramów na tabletkę. Spritam ma trafić do sprzedaży w pierwszym kwartale przyszłego roku. FDA już wcześniej dopuszczała do sprzedaży przedmioty wykonane metodą druku 3D, w tym protezy. W ubiegłym roku FDA zorganizowała nawet warsztaty dla firm zainteresowanych wykorzystaniem druku 3D do tworzenia implantów czy protez. Tym razem - po raz pierwszy w historii - dopuściła do obrotu drukowane lekarstwo na receptę. « powrót do artykułu
  15. Buzz Aldrin, drugi człowiek, który stanął na Księżycu, pokazał elektroniczną kopię jednej z pamiątek z niezwykłej wyprawy. Jest nią... delegacja podróży wystawiona przez NASA. Delegacja wystawiona na pułkownika Edwina E. Aldrina opisuje - oczywiście - trasę podróży. Z pierwszej strony dowiadujemy sie, że pułkownik za pomocą rządowych środków transportu podróż pomiędzy Przylądkiem Kennedy'ego na Florydzie, Księżycem, Oceanem Spokojnym a następnie Hawajami. Na stronie drugiej znajdujemy już szczegóły, z których dowiadujemy się, że Aldrinowi należy się dieta za podróż prywatnym samochodem z Ellington Air Force Base w Teksasie do Cape Kennedy. Stamtąd używał już rządowych środków transportu. A były nimi: z Cape Kennedy, Floryda do Księżyca - rządowy pojazd kosmiczny, z Księżyca na Cape Kennedy, Floryda - rządowy pojazd kosmiczny. Z delegacji dowiadujemy się, że rządowe posiłki oraz kwatery zostały zapewnione na wszystkie wymienione dni podróży. « powrót do artykułu
  16. TrackingPoint wyprodukowała broń, która z każdego potrafi uczynić snajpera. Broń, którą wyposażono w Wi-Fi, USB, mobilne aplikacje, broń, której użytkownik musi jedynie wskazać cel, a strzelaniem zajmuje się system komputerowy. I wszystko to jest chronione, jak się okazuje, łatwym do złamania hasłem. Eksperci ds. bezpieczeństwa twierdzą, że dzięki manipulacji wspomnianym technologiami włamywacz może zdalnie wskazać broni inny cel czy całkowicie ją unieruchomić. Runa Sandvik i jej mąż Michael Auger odwiedzili w ubiegłym roku targi broni, na których TrackingPoint prezentowała swoją konstrukcję. To było nowe zastosowanie technologii, zasugerowałam więc, byśmy kupili tę broń, spróbowali się do niej włamać, by zobaczyć, co można z tym zrobić - mówi pani Sandvik. Broń TrackingPoint korzysta z guzika umieszczonego nad spustem. Służy on do oznaczania celu. Broń śledzi cel i na bieżąco zmienia parametry strzału tak, by po naciśnięciu spustu - co może nastąpić w dowolnym momencie - cel został trafiony. Komputer, który odpowiada ca sterowanie ogniem jest wyposażony w moduł Wi-Fi, który jest domyślnie wyłączony. Jednak, jak mówi Sandvik, łącze, służące do pobierania z sieci aktualizacji oprogramowania, jest chronione słabym hasłem. Jedna ze zdalnych aplikacji odpowiada za przesłanie obrazu na komputer właściciela, inna pozwala mu na wprowadzenie własnych ustawień dotyczących np. prędkości wiatru, wilgotności i innych parametrów wykorzystywanych przez komputer. Eksperci odkryli, że napastnik znajdujący się w zasięgu łącza Wi-Fi broni (ok. 25 metrów) może dostać się do lokalnej sieci i manipulować ustawieniami, a nawet uzyskać uprawnienia administratora. Sandvik uważa, że jeśli napastnik dostanie się do plików systemowych, może podsuwać broni aktualizacje, które na stałe zmienią wykorzystywane przez nią parametry. Właściciel nie będzie sobie zdawał sprawy z tego, że doszło do włamania. Dopiero po oddaniu strzału czy raczej serii strzałów może zorientować się, że coś jest nie tak, gdy jego doskonała broń będzie trafiała nie tam, gdzie sobie życzył. Jedyne, czego nie może zrobić atakujący to zdalne naciśnięcie spustu. Ten trzeba nacisnąć osobiście. « powrót do artykułu
  17. Na filarze skalnym Dunnicaer u północno-wschodnich wybrzeży Szkocji (Aberdeenshire) odkryto najstarszą fortyfikację Piktów. Datowanie radiowęglowe potwierdziło, że jest starsza nawet od zamku Dunnottar. Z pomocą doświadczonych wspinaczy w kwietniu br. archeolodzy z Uniwersytetu w Aberdeen dostali się na filar, którego szczyt mierzy co najwyżej 20 na 12 m. Mimo niewielkiej powierzchni teras dr Gordon Noble wierzył, że może się tu znajdować coś bardzo ważnego i wcale się nie mylił. Podczas wstępnego rozpoznania natrafiono na ślady wałów obronnych, podłogi i palenisko. Teraz próbki poddano datowaniu radiowęglowemu, które sugeruje, że stanowisko datuje się na III lub IV w., co czyni je najstarszym fortem piktyjskim. To najbardziej ekstremalne prace archeologiczne, jakie prowadziłem. Na stanowisko można się dostać tylko za pomocą lin i to przy odpływie, a wcześniej nigdy się nie wspinałem [...]. Gdy tylko zaczęliśmy dokonywać znaczących odkryć, wyzwanie związane z dotarciem na stanowisko szybko poszło w zapomnienie. Wiedzieliśmy, że to miejsce ma potencjał, bo w 1832 r. grupa młodzieży z Stonehaven wspięła się na Dunnicaer, poddając się urokowi opowieści tubylca, któremu wielokrotnie śniło się ukryte tu złoto. Śmiałkowie nie znaleźli co prawda złota, ale natrafili na ozdobne kamienie z symbolami piktyjskimi (rzucając je do morza, zorientowali się, że niektóre były także rzeźbione). Parę lat później, gdy wiedza o piktyjskich kamieniach zaczęła się rozpowszechniać, część z nich wydobyto z wody. Zawsze sądziliśmy, że te kamienie są dziwne albo wczesne, bo w porównaniu do innych znanych kamieni piktyjskich wydawały się prymitywne. To skłoniło nas do rozpoczęcia wykopalisk [złożonych z 5 rowów]. Wg archeologów, na Dunnicaer posadowiono ważny fort. Widzimy, że zwłaszcza od południa, zbudowano tam dębowo-kamienne wały obronne, co pasuje do stylu późniejszych fortów piktyjskich. Materiały nie pochodziły stąd, a ich dostarczenie musiało być prawdziwym wyzwaniem. Datowanie radiowęglowe pokazało, że fort z Dunnicaer był wykorzystywany stosunkowo krótko i prawdopodobnie Piktowie przeprowadzili się na południe do większego zamku Dunnottar. Noble wyjaśnia, że dowody wskazują, że już nawet w tamtych czasach zachodziła erozja Dunnicaer, możliwe więc, że filar stał się za mały dla społeczności, która zbudowała fort. « powrót do artykułu
  18. Fizycy wykazali, że kwantowy akumulator, czyli urządzenie bazujące na kubitach przechowujących energię, może być ładowany znacznie szybciej niż konwencjonalne akumulatory. Co więcej, czas ładowania jest tym krótszy im więcej kwantowo splątanych kubitów ładujemy. Teoretyczne rozważania nad kwantowym akumulatorem, nazwanym przez autorów "quantacell", ukazały się na łamach New Journal of Physics. Świat nauki jest bardzo zainteresowany odpowiedzią na pytanie, czy fizyka kwantowa może usprawnić procesy termodynamiczne. W naszym artykule dowodzimy, że tam, gdzie chcemy, by proces zachodził w krótkim czasie, splątanie kwantowe prowadzi do znaczącego przyspieszenia - mówi główny autor badań, fizyk Felix C. Binder z Oxford University. Naukowcy przyjrzeli się akumulatorowi złożonemu z kubitów. Kubitami mogą być jony, atomy, fotony itp. Kubity mogą przyjmować jeden z dwóch stanów, mogą znajdować się też w superpozycji, czyli w obu stanach jednocześnie. W akumulatorze kwantowym te dwa stany reprezentowałyby dwa poziomy energetyczne. Ładowanie akumulatora polegałoby na przełączeniu ze stanu niskiej energii do stanu energii wysokiej, rozładowywanie byłoby procesem odwrotnym. Naukowcy mówią tutaj o "kubitach pracy" ("work qubits" lub "wits"), gdyż przechowują one energię, za pomocą której można wykonać pracę. Zasadniczą różnicą pomiędzy standardowym akumulatorem a akumulatorem kwantowym jest wykorzystanie w tym drugim zjawiska splątania. Kubity są tak silnie ze sobą powiązane, że można ja opisać tym samym stanem kwantowym. Naukowcy wykazali, że powiązanie kubitów ze sobą oznacza znaczne skrócenie przestrzeni, jaką muszą przebyć, by zmienić stan. W naszym akumulatorze oznacza to skrócenie czasu potrzebnego do przełączenia się pomiędzy stanami wysokiej i niskiej energii. Fizycy z Oksfordu wykazali, że jeśli np. mamy jeden kubit i jego naładowanie (zmiana stanu) wymaga godziny, to przy sześciu splątanych kubitach czas ten skróci się do 10 minut. Teoretycznie wygląda to bardzo obiecująco, jednak musimy pamiętać, że stany kwantowe są niezwykle nietrwałe i niszczy je dekoherencja, czyli interakcja z otoczeniem. Kolejną przeszkodą na drodze do powszechnego użycia kwantowych akumulatorów jest fakt, że mogą przechowywać one niewielkie ilości energii. Energia systemów kwantowych jest zwykle o wiele rzędów wielkości mniejsza od najmniejszej ilości energii wykorzystywanej przez przedmioty codziennego użytku. Problemem jest tutaj rozmiar. Nasze badania to teoretyczny dowód, że fizyka kwantowa może przyspieszyć napełnianie systemów energią. Mogą one zostać w praktyce wykorzystane w dwóch przypadkach: 1) gdy urządzenia mechaniczne staną się tak małe, że ilość wykorzystywanej przez nie energii będzie porównywalna z ilością energii używanej w systemach kwantowych, 2) gdy systemy kwantowe zostaną na tyle powiększone i będziemy potrafili je na tyle kontrolować, by wykorzystać je w praktyce - mówi współautor badań John Goold z Międzynarodowego Centrum Fizyki Teoretycznej w Trieście. Naukowcy będą nadal badać kwantowe akumulatory. Podstawowe pytanie, na jakie chcą odpowiedzieć w przyszłości, brzmi: czy akumulatory kwantowe mogą dostarczyć pracy (energii uporządkowanej) czy jedynie ciepła (energii nieuporządkowanej). To, co w naszej pracy nazywamy "kwantowym akumulatorem" istnieje już w laboratoriach. Każdy kontrolowany system kwantowy ze stabilnymi stanami energetycznymi może być postrzegany jako akumulator. Pytanie brzmi, czy taki termodynamiczny opis systemów kwantowych może być pomocy podczas eksperymentów z jonami, atomami, materią skondensowaną czy światłem - zastanawia się Binder. « powrót do artykułu
  19. W płacie skroniowym psów znajduje się region odpowiedzialny za przetwarzanie twarzy. Nadano mu nazwę DFA (od ang. dog face area). Nasze badania pokazują, że psi mózg dysponuje wrodzonymi metodami przetwarzania twarzy, a to zdolność, którą dotąd dobrze udokumentowano wyłączenie u ludzi i innych naczelnych - opowiada Gregory Berns z Emory University. Obecność obszarów poświęconych przetwarzaniu twarzy sugeruje, że zdolność ta została wbudowana przez ewolucję poznawczą. To może wyjaśniać dużą wrażliwość na ludzkie wskazówki społeczne. Berns jest szefem Projektu Pies, w ramach którego czworonogi uczono wchodzenia do skanera do funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI) i pozostawania w bezruchu bez znieczulenia czy przywiązywania. Wcześniej zespół Helen Berns zademonstrował, że psi ośrodek nagrody (jądro ogoniaste) reaguje silniej na zapach znajomych ludzi niż na wonie znanych psów. Teraz naukowcy skoncentrowali się na tym, jak psy reagują na twarze, w porównaniu do obiektów codziennego użytku. Psy są, oczywiście, bardzo społecznymi istotami, dlatego sensowne wydaje się, by reagowały na twarze. Chcieliśmy wiedzieć, czy ta reakcja jest wyuczona, czy wrodzona. Podczas fMRI psy oglądały zarówno zdjęcia, jak i filmy. Jak podkreślają Amerykanie, wyzwanie było spore, bo zwykle psy nie stykają się z 2-wymiarowymi obrazami i trzeba je było nauczyć, by zwracały uwagę na ekran. Niestety, tylko 6 z 8 psów było w stanie utrzymać wzrok na każdym obrazie przez co najmniej pół minuty. Okazało się, że obszar w płacie skroniowym reagował znacząco silniej na filmy z twarzami ludzi niż z obiektami. Region ten reagował podobnie na zdjęcia ludzkich i psich twarzy, przy czym reakcja na nie była znacząco silniejsza od reakcji na obiekty codziennego użytku. Gdyby reakcja na twarze była wyuczona przez skojarzenie ludzkiej twarzy z jedzeniem, należałoby się spodziewać aktywacji układu nagrody, a tak się nie stało. Przeprowadzone kilkadziesiąt lat temu badanie EEG owiec wskazało kilka reagujących wybiórczo na twarze neuronów. Studium zidentyfikowało parę reagujących selektywnie na twarze komórek, a nie cały obszar kory - wyjaśnia prof. Daniel Dilks. Psy mieszkają z ludźmi dłużej niż jakiekolwiek inne zwierzę. Są bardzo społeczne i dotyczy to nie tylko przedstawicieli własnego gatunku. Zdobycie informacji o psim poznaniu i postrzeganiu może nam powiedzieć więcej o procesach poznawczych jako takich. « powrót do artykułu
  20. Powtarzające się cykle utraty i ponownego wzrostu wagi ani u kobiet, ani u mężczyzn nie wpływają na ogólne ryzyko nowotworu. Prowadząc analizy, naukowcy wzięli poprawkę m.in. na wskaźnik masy ciała (BMI). Wcześniejsze badania na zwierzętach i ludziach sugerowały, że wahania wagi mogą wpływać na procesy biologiczne, które mogą się przyczyniać do nowotworzenia (chodzi o akumulację limfocytów T, wzmocnienie reakcji zapalnych w tkance tłuszczowej i obniżoną cytotoksyczność komórek NK). Wyników wielu z tych badań nie udało się jednak powtórzyć, ponadto co najmniej 2 z uprzednich studiów nie wskazywały na związki między wahaniami wagi i nowotworem. Zespół dr Victorii Stevens, dyrektor ds. strategicznych American Cancer Society, przyglądał się zależnościom między wahaniami wagi i nowotworami w grupie 62.792 mężczyzn i 69.520 kobiet z Cancer Prevention Study II Nutrition. Począwszy od 1992/1993 r., zaczęto zbierać szczegółowe informacje od osób w wieku 50-74, które brały udział w zakrojonym na szerszą skalę Cancer Prevention Study II (CPS II). Miało to pozwolić na zbadanie wpływu odżywiania na występowanie i śmiertelność nowotworów. Amerykanie przyglądali się wahaniom wagi oraz występowaniu nowotworów ogółem i występowaniu 15 rodzajów nowotworów. W ciągu 17 lat studium na nowotwór zapadło ponad 25 tys. uczestników (15.333 mężczyzn i 9.984 kobiety). Wahania wagi wykrywano, pytając, ile razy ktoś celowo zrzucał ≥10 funtów (4,54 kg), a później ponownie tył. Okazało się, że po uwzględnieniu różnych czynników u obu płci efekt jo-jo nie wiązał się ani z ogólnym ryzykiem nowotworu, ani z ryzykiem konkretnych rodzajów nowotworów. Zgodnie z naszą wiedzą, to jak dotąd największe i najpełniejsze badania dot. tych zagadnień. « powrót do artykułu
  21. Podczas The Ackerman Family Bar-Ilan University Expedition to Gath prowadzonej przez profesora Arena Maeira, odkryto fortyfikacje oraz bramę do filistyńskiego miasta Gat. W Gat, które w X i IX wieku p.n.e. było największym miastem regionu, mieszkał biblijny Goliat. Profesor Maeir mówi, że brama do Gat jest jedna z największych tego typu budowli znalezionych na trenie Izraela. Jej rozmiary to oznaka potęgi i wpływu miasta. W pobliżu bramy znaleziono imponujące fortyfikacje i wiele budynków, jak świątynia czy warsztat, w którym wytapiano żelazo. Około roku 830 przed Chrystusem Gat zostało zdobyte i zburzone przez wzmiankowanego w Biblii króla Damaszku Chazaela. Odkryta właśnie brama również została wspomniana w Piśmie Świętym: Dawid przejął się tymi słowami, a że obawiał się bardzo Akisza, króla Gat, zaczął udawać wobec nich szalonego, dokonywać wśród nich nierozumnych czynności: tłukł rękami w skrzydła bramy i pozwalał ślinie spływać na brodę (1 Sm 21:13-14). Miejsce, w którym znajdowało się Gat, jest nieprzerwanie zasiedlone od 5. tysiąclecia przed Chrystusem. Na bizantyjskiej Madaba Map z VI wieku n.e. jest ono zwane Saphitha, krzyżowcy nazywali je Blanche Garde, oznaczono je też na arabskich mapach z XIII i XVI wieku. Wśród najważniejszych obiektów odkrytych podczas 20 lat wykopalisk należy wymienić filistyńskie świątynie z XI - IX wieku p.n.e, dowody na trzęsienie ziemi, które miało miejsce w VIII wieku przed Chrystusem (być może jest to trzęsienie, o którym wspomina Księga Amosa), najstarsze znane inskrypcje filistyńskie wśród których znajdujemy imiona podobne do imienia Goliat, liczne przedmioty wiązane z kulturą Filistynów czy szczątki najstarszego znanego nam systemu oblężniczego na świecie, który został skonstruowany przez wojska króla Chazaela. Miejsce wykopalisk jest też najstarszym znanym przykładem osadnictwa filistyńskiego w Kanaanie, odkryto również warstwy wcześniejszego kanaickiego miasta, widoczne są też pozostałości po twierdzy krzyżowców Blanche Garde, w której przebywał Ryszard Lwie Serce. « powrót do artykułu
  22. Trzmiel transportujący pyłek zamienia zwrotność myśliwca na stabilność pasażerskiego jumbo jeta - twierdzi zespół dr. Sridhara Raviego, inżyniera lotnictwa z RMIT University. Literatura pokazuje, że trzmiele mogą przenosić do nieco ponad połowy masy swojego ciała w pyłku lub niemal całą swoją masę w nektarze - wyjaśnia Ravi. O ile jednak nektar jest przechowywany na tułowiu, o tyle pyłek trafia na tylne odnóża, dlatego naukowcy dywagowali, jak położenie ładunku wpływa na cechy lotu owadów. Dywagowali, że gdy trzmiel transportuje pyłek, dzięki przeciwwadze z odnóży zyskuje większą stabilność (pojawiły się nawet porównania do linoskoczków). Może się to jednak również wiązać ze spowolnionym braniem zakrętów i utrudnionym manewrowaniem w czasie ucieczki przed drapieżnikiem czy lądowania na poruszających się kwiatach. Przez wzgląd na położenie blisko środka ciężkości ładunek w postaci nektaru powinien za to wspomagać zwrotność. Autorzy publikacji z pisma PNAS przeprowadzili serię eksperymentów w tunelu aerodynamicznym z automatycznym kwiatem. Wzięło w niej udział 14 trzmieli Bombus impatiens. Naukowcy umieścili na owadach znaczniki, a później posługując się nagraniami z szybkiej kamery, analizowali prędkość, przyspieszenie i ustawienie. Jeśli trzmiel miał wylądować na nieruchomym kwiatku przy gwałtownym wietrze, leciał bardziej stabilnie i wydajnie, gdy był załadowany pyłkiem. Kiedy dla odmiany trzeba było namierzać poruszający się kwiat przy stałych warunkach wiatrowych (gładkim przepływie), zręczniejsze manewrowanie umożliwiał ładunek z nektaru. Kiedy w ostatnim eksperymencie owady miały podążać z poruszającym się kwiatem w turbulentnym wietrze, korzyści nie zapewniał żaden z rodzajów ładunku. Nigdy dotąd nie prowadzono takich testów. Wykazały one, że działa tu zasada coś za coś. Jeśli zatem coś jest stabilne, nie będzie zwrotne, a jeśli jest zwrotne, prawdopodobnie nie będzie stabilne. Badania pokazały, że warunki wiatrowe mogą wpływać na wybór źródeł pokarmu przez zapylaczy. Wiele wskazuje na to, że w wietrzne lub deszczowe dni trzmiele będą wolały zbierać pyłek. « powrót do artykułu
  23. Swastik Kar i Srinivas Sridhar z Northeastern University przez cztery lata pracowali przy finansowany przez DARPA projekcie, którego zadaniem było spowodowanie, by grafen reagował na podczerwień. Jednak zrobili znacznie więcej, niż od nich wymagano. Stworzyli materiał, który wykazuje interesujące właściwości magnetyczne, optyczne i elektryczne. DARPA będzie więc mogła używać grafenu nie tylko do systemów termowizyjnych. Musieliśmy zacząć od samego początku. Wszystko od początku stworzyć. Ruszyliśmy w podróż, wytyczyliśmy drogę, nową ścieżkę badań - mówi Kar. Opracowany przez nich materiał składa się z grafenu, boru, azotu i tlenu. Bor i azot został dodany celowo, by nadać grafenowi właściwości izolatora. Żaden z naukowców nie pomyślał jednak o dodaniu tlenu. Nie wybraliśmy tlenu, to tlen wybrał nas - cieszy się Kar. Naukowcy spędzili wiele czasu starając się usunąć tlen ze swojego stopu, gdyż obawiali się, że tlen przeszkodzi w uzyskaniu pożądanych właściwości. W pewnym momencie nas olśniło. Zrozumieliśmy, że nie możemy ignorować roli tlenu w sposobie łączenia się naszych pierwiastków. Zamiast go usuwać postanowiliśmy dodawać go w sposób kontrolowany - wyjaśnia Sridhar. Okazało się bowiem, że to tlen decyduje w jaki sposób bor, węgiel i azot tworzą jeden kryształ. To tlen kontrolował strukturę geometryczną całości - dodaje uczony. Naukowcy nazwali nowy materiał 2D-BNCO, co wskazuje, że jest to dwuwymiarowa struktura składająca się z boru, azotu, węgla i tlenu. Naukowcy przeprowadzili już eksperymenty i wyliczenia, które dowiodły, że materiał ma interesujące właściwości elektryczne i optyczne. Teraz skupią się na badaniu jego właściwości mechanicznych i magnetycznych. Przed nami wciąż jeszcze długa droga, ale mamy dowody na to, że możemy manipulować właściwościami elektrycznymi materiału. A gdy już odnajdziemy jego optymalną strukturę będzie on miał wymaganą przez DARPA czułość termiczną oraz wiele innych, niezwykle interesujących właściwości - mówi Sridhar. « powrót do artykułu
  24. Nowojorski sąd ostatecznie odrzucił wniosek obrońców praw zwierząt o uznanie dwóch szympansów za "osoby prawne". Barbara Jaffe z Sądu Najwyższego stanu Nowy Jork uznała, że szympansom nie przysługuje zasada habeas corpus. To zasada mówiąca, że ten, kto przetrzymuje inną osobę w więzieniu powinien, na żądanie sądu, przedłożyć dowód, iż ma prawo do takich działań. Jeśli dowód nie zostanie przedłożony, uwięziony jest wolny. W praktyce zasada dotyczy służby więziennej, a petycję o przedstawienie habeas corpus składa do sądu osoba uwięziona. W kwietniu, o czym szczegółowo informowaliśmy, sędzia Jaffe rozpoczęła postępowanie upominawcze w imieniu dwóch szympansów przebywających obecnie na Stony Brook University. Teraz sędzia uznała, że zwierzętom nie można przyznać praw wynikających z habeas corpus. Richard Epstein, wykładowca prawa z New York University napisał, że decyzja... jest właściwa nie tylko ze względu na istniejący precedens, ale również dlatego, że cały zamysł polegający na nadaniu zwierzętom pewnych praw jest niewłaściwy od samego początku. Obrońcy praw zwierząt nie składają jednak broni i podkreślają bardzo korzystne opinie, wyrażone przez sędzinę w uzasadnieniu wyroku. Steven Wise, prezes organizacji The Nonhuman Rights Project (NhRP), która wniosła sprawę do sądu zauważa, że sędzia Jaffe napisała, iż uznanie za osoby prawne niekoniecznie jest ograniczone do ludzi, a skoro tak to próba rozciągnięcia tego pojęcia na szympansy jest zrozumiała i pewnego dnia może się powiedzie. Sędzia dodała, że z punktu widzenia prawa "osobą prawną" są czasami np. korporacje. Zauważyła też, że koncepcja osoby ewoluuje. Jeszcze nie tak dawno temu tylko białym mężczyznom, posiadaczom nieruchomości przysługiwały pełne prawa opisane w Konstytucji USA, napisała w uzasadnieniu i przytoczyła słowa sędziego Sądu Najwyższego USA Anthony'ego Kennedy'ego, który w 2003 roku w uzasadnieniu wyroku dotyczącego praw homoseksualistów stwierdził, że czasy, w jakich żyjemy, mogą czynić nas ślepymi na pewne prawdy, a późniejsze generacje mogą uznać że prawa uznawane przez nas za właściwe i potrzebne były używane tylko do opresji. Ostatecznie jednak sędzia Jaffe uznała, że wiąże ją precedens, a w szczególności wyrok sądu wyższej instancji, który w grudniu ubiegłego roku odmówił innemu szympansowi uznania za "osobę prawną". Nawet jeśli nie byłabym związana precedensem, to kwestia nadania szympansom prawa do korzystania z zasady habeas corpus powinna zostać rozwiązana jeśli nie przez władze ustawodawcze, to przez Sąd Apelacyjny, gdyż to ich decyzje mają wpływ na politykę całego stanu. Wspomniany wcześniej Richard Epstein stwierdził, że zwierzęta nie są rzeczami, ale nie są też ludźmi. Zdaniem uczonego The Nonhuman Rights Project odchodzi od głównego problemu, jakim powinno być zastanowienie się, jakie formy ochrony powinny przysługiwać zwierzętom i dlaczego. Steven Wise zapowiada, że jego organizacja jeszcze w bieżącym roku złoży wniosek o nadanie prawa habeas corpus słoniom przetrzymywanym w niewoli w innym stanie. « powrót do artykułu
  25. By dostać się na staż chirurgiczny w osławionym Kurashiki Central Hospital w południowej Japonii, kandydaci muszą przejść przez serię wyzwań. W pierwszym teście trzeba za pomocą narzędzi chirurgicznych pozginać w żurawia origami karteczkę o powierzchni 1,5 cm2. W dalszej kolejności adepci sztuki medycznej muszą odtworzyć ciało wypreparowanego owada. Po złożeniu - bez uszkadzania - 13 elementów powinien on mierzyć ok. 35 mm. Najtrudniejsze wydaje się jednak ostatnie zadanie - sporządzenia miniaturowych sushi z pojedynczym (circa 5-mm) ziarenkiem ryżu oraz innymi tradycyjnymi składnikami. Na każde zadanie kandydaci mają kwadrans. Warto składać jak najwięcej żurawi, owadów i sushi, bo wyższa liczba poprawnych wykonań zwiększa szanse na staż na chirurgii. Specjaliści ze szpitala wybrali takie właśnie zadania, bo wszystkie wymagają olbrzymiej koncentracji, koordynacji i pewnej ręki, czyli umiejętności bardzo pożądanych u chirurgów. Dodatkowo egzaminatorzy mogą ocenić, jak ktoś funkcjonuje pod presją. Poza nietypowym testem praktycznym zgłaszający się zdają także pisemny egzamin teoretyczny. W tym roku o staż mogło się starać tylko 40 studentów, ale nie wiadomo, ilu ostatecznie przyjęto. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...