-
Liczba zawartości
37640 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
247
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Naukowcy informują o powiązaniu mutacji w konkretnym genie ze zwiększonym ryzykiem nawracających spontanicznych poronień. Jeśli ich przypuszczenia się potwierdzą, możliwe będzie rozpoczęcie prac nad lepszymi metodami diagnozy i leczenia kobiet doświadczających poronień. Z pisma Open Biology dowiadujemy się, że mutacje w genie FOXD1 zostały po raz pierwszy zidentyfikowane u myszy. Następnie międzynarodowy zespół naukowy postanowił sprawdzić, czy u 556 kobiet, u których dochodziło do nawracających spontanicznych poronień (RSA) wspomniany gen również jest zmutowany. Okazało się, że tak. Grupę kontrolną stanowiło 271 kobiet, u których nie stwierdzono RSA. Badania wykazały, że u kobiet z mutacją FOXD1 występuje statystycznie znacznie większe ryzyko pojawienia się RSA - stwierdzili naukowcy. RSA jest rozpoznawane, gdy u kobiety doszło do co najmniej trzech poronień w ciągu pierwszych pięciu tygodni ciąży. Problem ten dotyczy około 1% ciąż. Uczeni zauważyli też, że u kobiet, u których nie doszło nigdy do poronienia - i tylko u nich - występuje pewna konkretna odmiana wspomnianego genu. Być może chroni ona przed poronieniem. FOXD1 nie jest pierwszym genem, który jest podejrzewany o przyczynianie się do wielokrotnych poronień. Trudno jest jednak zdobyć dowody, wskazujące na sposób, w jaki gen taki ma wpływ na przedwczesne zakończenie ciąży. « powrót do artykułu
-
U osób cierpiących na migreny w jamie ustnej może występować więcej bakterii redukujących azotany. Istnieje teoria, że pewne pokarmy wyzwalają migrenę. Chodzi o czekoladę, wino, a zwłaszcza produkty zawierające azotany [takie jak przetworzone mięso czy zielone warzywa liściaste] - opowiada Antonio Gonzalez z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Myśleliśmy, że być może istnieje związek między tym, co ludzie jedzą, ich mikrobiomem i doświadczeniami migrenowymi. Azotany mogą być redukowane przez bakterie mikrobiomu jamy ustnej do azotynów. W pewnych okolicznościach krążące azotyny są zaś przekształcane do tlenku azotu, a ten wspomaga zdrowie sercowo-naczyniowe, poprawiając przepływ krwi i zmniejszając ciśnienie. Amerykanie podkreślają, że ok. 4 na 5 pacjentów przyjmujących leki zawierające azotany na bóle w klatce lub zastoinową niewydolność serca wspomina jednak o skutku ubocznym w postaci migren. W ramach badań naukowcy określali obecność i liczebność genów 3 reduktaz - azotanowej, azotynowej i tlenku azotu - w próbkach z jamy ustnej i kału uczestników American Gut Project (AGP). Gonzalez i Embriette Hyde sekwencjonowali fragment genu 16S rRNA, dzięki czemu można było zidentyfikować gatunki bakterii występujące w 172 próbkach z jamy ustnej i 1996 próbkach kału. Z wypełnionych wcześniej kwestionariuszy wiadomo było, kto cierpi na migreny, a kto nie. O ile autorzy publikacji z pisma mSystems nie wykryli różnic w ogólnym składzie społeczności bakteryjnych migrenowców i niemigrenowców, o tyle w liczebności poszczególnych gatunków już tak. Znaczące różnice w zakresie operacyjnych jednostek taksonomicznych (ang. operational taxonomic units, OTUs) dotyczyły paciorkowców (Streptococcus) i Pseudomonas. W obu rodzajach występują zaś gatunki z potencjałem w zakresie redukcji azotanów. Za pomocą narzędzia bioinformatycznego PICTUSt naukowcy stwierdzili, że u osób cierpiących na migreny w próbkach z kału występuje niewielki, ale istotny statystycznie wzrost liczebności genów wymienionych wcześniej enzymów. W próbkach z jamy ustnej ich wzrost był znaczący. Gonzalez i Hyde podkreślają, że w kolejnych etapach studium pacjenci zostaną podzieleni na grupy w oparciu o typy migreny. Naukowcy sprawdzą, czy u bakterii mikrobiomu jamy ustnej rzeczywiście zachodzi ekspresja genów związanych z redukcją azotanów, zmierzą stężenie NO we krwi i ocenią, czy istnieje korelacja ze stanem migrenowym. « powrót do artykułu
-
Naukowcy i inżynierowie z należącego do MIT Plasma Science and Fusion Center dokonali ważnego kroku w kierunku produkcji czystej energii. W tokamaku Alcator C-Mod uzyskali rekordowo wysokie ciśnienie plazmy, które, po raz pierwszy w historii, przekroczyło 2 atmosfery. Od ponad 50 lat wiadomo, że aby wykorzystać w warunkach ziemskich fuzję jądrową konieczne jest rozgrzanie plazmy do temperatury ponad 50 milionów stopni oraz stabilne utrzymanie plazmy w określonej przestrzeni. Konieczne jest przy tym, aby wszystkie te trzy czynniki - gęstość plazmy, czas utrzymania w określonej przestrzeni oraz temperatura - osiągnęły pewną wartość graniczną, powyżej której otrzymuje się z reaktora plazmowego więcej energii niż się doń wprowadza w celu podtrzymania reakcji. Ciśnienie, będące wypadkową gęstości i temperatury, stanowi zatem 2/3 koniecznych do spełnienia warunków. Ilość uzyskiwanej energii rośnie wraz z ciśnieniem, na każdy dwukrotny wzrost ciśnienia otrzymujemy czterokrotny wzrost produkcji energii. Reaktor Alcator C-Mod liczy sobie już 23 lata, a pracujący z nim naukowcy wciąż poprawiają jego osiągi. Przed dwoma tygodniami ustanowili nowy rekord ciśnienie plazmy. Wyniosło ono 2,05 atmosfery, a temperatura wewnątrz reaktora wyniosła 35 milionów stopni Celsjusza. W ciągu sekundy w plazmie zachodziło 300 bilionów reakcji, centralne pole magnetyczne miało natężenie 5,7 tesli. Reakcja zachodziła w przestrzeni wielkości około 1 metra sześciennego, a plazma była stabilnie utrzymywana przez pełne 2 sekundy. Dotychczas w reaktorach podobnych do Alcatora udawało się osiągać podobne temperatury, jednak przy ciśnieniach bliższych 1 atmosferze. Ciśnienie z Alcatora było zaś o około 70% wyższe niż rekordowe ciśnienie uzyskane w reaktorach innego typu. Alcator C-Mod to jedyny na świecie kompaktowy reaktor fuzyjny o silnym polu magnetycznym wyposażony w tokamak. Można w nim uzyskać pole magnetyczne o natężeniu do 8 tesli oraz plazmę o temperaturze przekraczającej 80 milionów stopni. Pobity przezeń rekord najprawdopodobniej utrzyma się przez lata, gdyż zakończono finansowanie prac Alcatora. Już w 2012 roku amerykański Departament Energii zdecydował, że w związku z przeznaczaniem olbrzymich środków na międzynarodowy projekt ITER, zaprzestaje finansowania Alcatora. Wkrótce po tym Kongres przyznał pieniądze na przedłużenie pracy Alcatora na kolejne trzy lata. Okres finansowania zakończył się 30 września bieżącego roku, a oficjalne zamknięcie Alcatora nastąpiło 23 września. Jeśli w międzyczasie nie zostanie zbudowany inny reaktor, to obecnie ustanowiony rekord zostanie prawdopodobnie pobity dopiero przez ITER. Reaktor ten będzie 800 razy większy od Alcatora, ale ma pracować ze słabszym polem magnetycznym. Obecnie przewiduje się, że ITER osiągnie ciśnienie 2,6 atmosfery w roku 2032, gdy będzie pracował pełna parą. « powrót do artykułu
-
Zawody skończyły się dla niego 2,5-cm otworem w przełyku
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Czterdziestosiedmioletni Amerykanin, który brał udział w zawodach polegających na zjadaniu pikantnych burgerów, trafił do szpitala, gdzie wykryto u niego duży otwór w przełyku. W raporcie opublikowanym na łamach Journal of Emergency Medicine napisano, że mężczyzna zjadł burgera posmarowanego piure z papryczki Naga Jolokia (z ponad milionem jednostek w skali Scoville'a do niedawna była ona uznawana za najostrzejszą paprykę świata). Krótko po posiłku pojawił się u niego gwałtowny odruch wymiotny i wymioty oraz ciężki ból brzucha i w klatce piersiowej. Ponieważ objawy się nasilały, 47-latek zadzwonił po pogotowie. W szpitalu zdiagnozowano u niego zespół Boerhaavego, czyli pęknięcie przełyku powodujące silny ból zamostkowy. Rtg. klatki piersiowej uwidoczniło płyn w jamie opłucnej (był umiejscowiony po lewej stronie). Tomografia komputerowa jamy brzusznej i miednicy ujawniła odmę śródpiersia z powietrzem wokół części dalszej przełyku. Pacjenta zabrano na salę operacyjną. W czasie zabiegu chirurdzy stwierdzili 2,5-cm otwór w dalszej części przełyku, śródpiersiowe nagromadzenie płynów, w tym treści pokarmowej, oraz lewostronną odmę opłucnej. Rurkę intubacyjną pozostawiono na 2 tygodnie. Po kolejnych 9 dniach pacjenta wypisano do domu ze zgłębnikiem do sztucznego karmienia. Autorzy publikacji podkreślają, że zwykle Naga Jolokia nie powoduje poważnych skutków ubocznych. Nie wiadomo więc, co spowodowało pęknięcie przełyku w tym przypadku: stan zapalny, gwałtowny odruch wymiotny czy połączenie jednego i drugiego. « powrót do artykułu -
Władze Ekwadoru zdecydowały o odebraniu Julianowi Assange'owi dostępu do internetu. Decyzję taką podjęto po ujawnieniu przez Wikileaks e-maili Hillary Clinton. Assange od lat przebywa na terenie ambasady Ekwadoru w Londynie, gdzie schronił się przed aresztowaniem i ekstradycją do Szwecji. Po ostatnim ujawnieniu e-maili ukradzionych pani Clinton rząd Ekwadoru podjął decyzję o odebraniu Assange'owi możliwości korzystania z internetu. Rząd Ekwadoru przestrzega zasady niewtrącania się w wewnętrzne sprawy innych krajów. Nie zakłócamy wyborów, nie preferujemy żadnego z kandydatów. Ekwador postanowił skorzystać ze swoich suwerennych praw i czasowo ograniczyć dostęp do części swojej sieci znajdującej się na terenie Ambasady w Zjednoczonym Królestwie. To czasowe ograniczenie nie uniemożliwia organizacji Wikileaks prowadzenia swojej działalności dziennikarskiej - oświadczył rząd Ekwadoru. Assange poinformował, że utracił dostęp do sieci w ostatnią sobotę, gdy Wikileaks ujawniła e-maile z tekstem wystąpienia, jakie wygłosiła podczas prywatnego płatnego spotkania w banku Goldman Sachs. Przedstawiciele Wikileaks twierdzą, że Ekwador zablokował Assange'owi dostęp do sieci na prośbę amerykańskiego sekretarza stanu Johna Kerry'ego. Departament Stanu zaprzecza tym doniesieniom. « powrót do artykułu
-
Microsoft alarmuje, że coraz większym problemem są oszustwa polegające na tym, że przestępcy dzwonią do użytkowników i przedstawiają się jako pracownicy pomocy technicznej Microsoftu. Z raportu firmy dowiadujemy się, że z taką sytuacją miało do czynienia około 68% użytkowników. W 10% przypadków ludzie ci stracili pieniądze. Oszuści używają powszechnie dostępnych informacji, za pomocą których się uwiarygadniają i starają się przekonać potencjalne ofiary, iż wystąpił problem z ich komputerem. W ten sposób albo nakłaniają je do zapłacenia za naprawę nieistniejących problemów albo - gdy uda im się namówić ofiarę, by zainstalowała wskazane przez nich oprogramowanie - kradną dane osobowe. Ulubionym celem oszustów są osoby starsze, które są przez przestępców kierowane na fałszywe strony dla swojej grupy wiekowej. Wiemy, że konsumenci stracili na rzecz oszustów setki milionów dolarów. Bardzo ciężko ocenić tę kwotę, gdyż ofiary często są tak zawstydzone lub przestraszone, iż nie informują o problemie. Wiele z nich może być nieświadomych, że kontaktowali się z nimi oszuści - mówi Courtney Gregoire z Microsoftu. « powrót do artykułu
-
Agenda peruwiańskiej Służby Leśnej (Servicio Nacional Forestal y de Fauna Silvestre, SERFOR) zajmuje się na wniosek komitetu walczącego z zanieczyszczeniem rzeki Coata (Comité de Lucha contra la contaminación del río Coata) sprawą śmierci 10 tys. krytycznie zagrożonych żab Telmatobius culeus. Zawiadomienie złożyła Maruja Inquilla Sucasaca. Żaba głębinowa z jeziora Titicaca (T. culeus) żyje, jak wskazuje jej nazwa, w jeziorze Titicaca oraz w jego dopływach. Jednym z nich jest właśnie Coata. Aktywiści demonstrowali ok. 100 martwych płazów na centralnym placu miasta Puno, stolicy regionu o tej samej nazwie. Musiałam to zrobić. Władze nie zdają sobie sprawy, w jakich warunkach żyjemy. Nie mają pojęcia, jak duże jest zanieczyszczenie - podkreśla Sucasaca. Specjaliści z SERFOR-u zajęli się badaniem martwych okazów T. culeus ze strefy buforowej Rezerwatu Narodowego Titicaca. W tym celu udali się w dwa miejsca, w których nieżywe żaby można znaleźć na obu brzegach rzeki. W inspekcji wzięła udział także policja. W pierwszym punkcie na odcinku ok. 200 m znaleziono circa 500 martwych okazów. Były one zjadane przez liczne ptaki, głównie mewy. W oparciu o doniesienia mieszkańców i próbki pobrane po zdarzeniu uważa się, że na odcinku ponad 50 km - od mostu Cacachi do ujścia rzeki do jeziora - zginęło ponad 10 tys. żab. Próbki mają zostać zbadane przez Roberta Elíasa i Enrique Ramosa z ogrodu zoologicznego w Denver, którzy spróbują określić przyczynę zgonu wyjątkowych zwierząt. Mają one zredukowane płuca i bogato unaczynioną skórę z dużymi fałdami na grzbiecie, nogach i brzuchu. Żaby te mogą się pochwalić największą liczbą czerwonych krwinek wśród płazów, najmniejszą objętością erytrocytów oraz dużą zawartością hemoglobiny. W ciągu ostatnich 20 lat populacja T. culeus bardzo się zmniejszyła wskutek nadmiernego odłowu, żerowania na kijankach przez inwazyjne pstrągi oraz zniszczenia habitatu. « powrót do artykułu
-
Matki z nadwagą ryzykują zdrowie własnych dzieci
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Kobiety z nadwagą z większym prawdopodobieństwem wydają na świat dzieci, które są biologiczne starsze od dzieci kobiet o normalnej wadze. To zaś oznacza, że dzieci kobiet z nadwagą są bardziej narażone na ryzyko rozwoju chronicznych chorób. Biologiczny wiek człowieka jest powiązany z długością telomerów. Telomery skracają się przy każdym podziale komórkowym. Krótkie telomery są powiązane z chorobami układu krążenia, cukrzycą typu II czy miażdżycą - zauważa Tim Nawrot z belgijskiego Uniwersytetu w Hasselt. Nawrot i jego koledzy dysponowali danymi nt. BMI 743 kobiet, które po pewnym czasie zaszły w ciążę. Gdy kobiety urodziły naukowcy pobrali próbki krwi z łożyska i pępowiny oraz zmierzyli długość telomerów w komórkach krwi. Okazało się, że BMI matki ma znaczący wpływ na długość telomerów u dziecka. Dzieci kobiet z nadwagą miały telomery o 2,5% krótsze niż dzieci kobiet o wadze prawidłowej. W przypadku kobiet otyłych dzieci miały telomery o 5,5% krótsze. To olbrzymia, znacząca różnica. W normalnych warunkach potrzeba 5-10 lat, by telomery skróciły się o 5,5% - mówi Nawrot. Obecnie jednak nie można stwierdzić, czy dzieci kobiet otyłych będą żyły o 5 lat krócej niż dzieci kobiet o prawidłowej wadze. Nie jesteśmy w stanie tego przewidzieć. Musielibyśmy przeprowadzić długoterminowe badania i śledzić życie tych dzieci - stwierdza uczony. Zdaniem naukowców na długość telomerów może wpływać tkanka tłuszczowa. Wiadomo, że tłuszcz może prowadzić do pojawiania się stanów zapalnych, wskutek czego powstają reaktywne związki chemiczne prowadzące do stresu oksydacyjnego. Ten z kolei może poprzez łożysko wpływać negatywnie na dziecko i jego telomery. « powrót do artykułu -
Pogorszenie smaku pomidorów po schłodzeniu to skutek zmian w zakresie syntezy lotnych związków i przejściowych zmian metylacji DNA. Schłodzenie pomidorów poniżej 12°C powoduje, że przestają one wytwarzać pewne związki, które przyczyniają się do ich smaku. Naukowcy z Chin oraz Uniwersytetów Cornella i Florydzkiego stwierdzili, że schłodzenie w domowej lodówce bądź przemysłowych magazynach prowadzi do spadku liczby transkryptów (kopii nici matrycowej DNA o sekwencji identycznej z sekwencją nici kodującej) enzymów syntetyzujących kluczowe lotne związki oraz czynników transkrypcyjnych ważnych dla dojrzewania. Autorzy raportu z pisma PNAS wykazali, że po 7 dniach przechowywania w temperaturze ok. 4°C, pomidory traciły część związków odpowiedzialnych za ich charakterystyczną woń. Po przywróceniu na parę dni temperatury 20°C ekspresja tylko części genów powracała do stanu wyjściowego, co znajdowało swoje odzwierciedlenie w ocenie konsumentów. Testy smakowe, w których wzięło udział 76 osób, pokazały, że schłodzone pomidory nie były tak dobre jak pomidory świeże. Co ważne, pomidory chłodzone przez 3 dni nie tracą związków zapachowych. Denise Tieman z Uniwersytetu Florydzkiego zauważyła, że spadek temperatury powoduje przejściowy wzrost metylacji promotorów (czyli regionów genów inicjujących transkrypcję). Tieman i inni analizują teraz możliwość wyhodowania pomidorów nietracących właściwości zapachowo-smakowych przy chłodzeniu. « powrót do artykułu
-
Naukowcy z Uniwersytetu Arizony odkryli, że wyższy wskaźnik masy ciała (BMI) negatywnie wpływa na funkcjonowanie poznawcze starszych dorosłych. Powodem jest stan zapalny. Im wyższe BMI, tym bardziej nasilony stan zapalny, a wcześniejsze badania wykazały, że stan zapalny, zwłaszcza mózgu, może negatywnie wpływać na działanie mózgu - wyjaśnia doktorant Kyle Bourassa. Bourassa i prof. David Sbarra analizowali dane z English Longitudinal Study of Aging (ELSA). Wykorzystując 2 próbki z tego studium - jedną ok. 9-tys. i drugą ok. 12,5-tys. - panowie przyglądali się starzejącym się dorosłym przez 6 lat. Dysponowali informacjami nt. BMI, stanu zapalnego i umiejętności poznawczych. Im wyższe BMI ochotników na początku badania, tym wyższe poziomy białka C-reaktywnego (CRP), markera układowego stanu zapalnego, w następnych 4 latach. [...] Zmiany CRP w ciągu 4 lat prognozowały z kolei zmiany zdolności poznawczych 6 lat od rozpoczęcia studium. [Oznacza to], że masa tych ludzi pozwalała wnioskować o pogorszeniu funkcjonowania poznawczego na skutek nasilenia zapalenia układowego. Wyniki dają jasny, całościowy obraz, w jaki sposób BMI wiąże się z pogorszeniem funkcjonowania poznawczego. Należy jednak pamiętać, że na razie są to tylko badania korelacyjne, a korelacja nie oznacza związku przyczynowo-skutkowego. Nasze rezultaty sugerują mechanistyczny szlak, ale nie możemy potwierdzić przyczynowości do momentu, aż eksperymentalnie zmniejszymy wagę, a później ocenimy wpływ chudnięcia na stan zapalny i zdolności poznawcze - dodaje Sbarra. « powrót do artykułu
-
Bohater popularnego serialu Dr. House jest świetnym diagnostą. Szczegółowo badając pacjenta, jego przeszłość, zbierając informacje o jego rodzinie czy mieszkaniu, jest w stanie zdiagnozować wiele rzadkich chorób. Endokrynolog Jürgen Schäfer z Centrum Niezdiagnozowanych i Rzadkich Chorób Szpitala Uniwersyteckiego w Marburgu przyznaje, że po obejrzeniu jednego z odcinków Dr. House'a zdiagnozował swojego pacjenta, który cierpiał na gorączkę. Okazało się, że jej przyczyną było zatrucie kobaltem pochodzącym z implantów bioder. Po tym wydarzeniu uczeni z Marburga zaczęli zastanawiać się, czy zautomatyzowanie informacji o pacjencie nie pomogłoby w diagnostyce. Centrum, w którym pracuje doktor Schäfer, ma obecnie pod opieką 6000 pacjentów. Niektórzy z tych bardzo zdesperowanych ludzi mają bardzo długą historię leczenia. Dostarczają nam nawet 5 kilogramów dokumentacji - mówi Schäfer. Samo przejrzenie i analiza tych dokumentów zajmują zespołowi specjalistów całe dni lub tygodnie. Niemcy zwrócili się o pomoc do inżynierów IBM-a i przeprowadzili eksperyment, w którym wykorzystano słynny superkomputer Watson. Schafer i jego kolega Tobias Müller wybrali 500 pacjentów, a ich dane wgrano do pamięci Watsona. Następnie poproszono komputer o zdiagnozowanie kilkudziesięciu z tych pacjentów. W przypadku każdego z nich Watson - opierając się na udostępnionych mu danych - podał całą listę chorób, na które osoby te mogły cierpieć. Choroby usystematyzował pod kątem prawdopodobieństwa trafności diagnozy. We wszystkich przypadkach najbardziej prawdopodobne choroby wymienione przez Watsona zgadzały się z tym, co wcześniej orzekli lekarze. Jednak w przeciwieństwie do lekarzy Watson nie potrzebował dni i tygodni. Wyniki podał w ciągu sekund. Zachęceni tym sukcesem lekarze i inżynierowi postanowili, że od grudnia Watson w znacznie szerszym zakresie zajmie się diagnostyką. Pacjenci będą musieli wypełnić bardzo szczegółowy kwestionariusz, dzięki któremu Watson wyłowi maksymalnie wiele czynników, jakie mogły mieć wpływ na ich zdrowie. Jest tam nawet pytanie o to, jakie zwierzęta mieli w dzieciństwie. Mieliśmy kiedyś pacjenta, u którego występowały niewyjaśnione objawy ze strony układu pokarmowego. Okazało się, że miał akwarium. Zdiagnozowaliśmy u niego tropikalną bilharcjozę, którą zaraził się od swoich ślimaków - mówi Müller. Niewykluczone, że Watson będzie w stanie zidentyfikować choroby nieznane medycynie. Jeśli w prawidłowy sposób zaimplementują Watsonowi literaturę medyczną, a on niczego tam nie znajdzie, może to oznaczać, że mamy do czynienia z nieznaną chorobą. Może to pomóc w szybszym identyfikowaniu takich chorób - mówi Peter Bentley, informatyk z University College London, który specjalizuje się w wykorzystywaniu technik maszynowych w diagnostyce. « powrót do artykułu
-
Mleko diabłów tasmańskich może pomóc w zwalczeniu wielolekoopornych superbakterii. Naukowcy z Uniwersytetu w Sydney odkryli, że antydrobnoustrojowe peptydy z mleka diabłów zabijają lekooporne bakterie, w tym metycylinooporne gronkowce złociste (ang. methicyllin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA) czy enterokoki oporne na wankomycynę. Australijczycy skupili się na torbaczach ze względu na ich biologię: młode z niedojrzałym układem odpornościowym kończą bowiem rozwój w wypełnionej bakteriami torbie lęgowej, a mimo to przeżywają i mają się dobrze. Jak podkreślają autorzy raportu z pisma Scientific Reports, dzieje się tak dzięki katelicydynom, peptydom o działaniu podobnym do defensyn. Ekspresja katelicydyn zachodzi w wyściółce torby lęgowej, skórze i mleku samic diabłów. Wykazują one aktywność przeciw patogenom z mikrobiomu torby. Z 6 zidentyfikowanych katelicydyn Saha-CATH5 i 6 działają na szerokie spektrum bakterii, w tym na MRSA i paciorkowce kałowe (Enterococcus faecalis). Saha-CATH3 wpływa natomiast na grzyby. Dla porównania, u ludzi syntetyzowany jest tylko jeden taki peptyd - LL-37. Badania na innych torbaczach wykazały, że kangury mniejsze mają 8 takich peptydów, a oposy 12 - opowiada doktorantka Emma Peel, dodając, że analizy mleka koali dopiero się rozpoczęły. Badacze podkreślają, że torbacze mają więcej genów katelicydyn niż ssaki wyższe. Opos krótkoogonowy (Monodelphis domestica) ma ich np. 12, podczas gdy ludzie i myszy tylko 1. Jak dotąd, ze względu na dostępność danych genetycznych, katelicydyny scharakteryzowano tylko u kangurów mniejszych, oposów krótkoogonowych i dziobaka (Ornithorhyncus anatinus). Spośród katelicydyn kangurów mniejszych przetestowano 2 i obie wykazywały szerokie spektrum działania przeciwdrobnoustrojowego, zabijając m.in. lekooporne pałeczki ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa) i pałeczki zapalenia płuc (Klebsiella pneumoniae). Australijczycy mają nadzieję, że peptydy torbaczy pozwolą opracować nowe antybiotyki dla ludzi. « powrót do artykułu
-
Zawarte w pszenicy proteiny nie tylko przyczyniają się do niezwiązanej z celiakią wrażliwości na gluten, ale również biorą udział w tworzeniu stanów zapalnych w wielu chorobach chronicznych, takich jak stwardnienie rozsiane, astma czy reumatoidalne zapalenie stawów. Większość dotychczasowych badań skupiała się na glutenie i jego wpływie na przewód pokarmowy. Niemieccy naukowcy z Uniwersytetu Jana Gutenberga postanowili przyjrzeć się nieco innej rodzinie białek występujących w pszenicy. Na warsztat wzięli inhibitory amylazy i trypsyny (ATI). Przeprowadzone badania wykazały, że białka te mogą powodować stany zapalne poza przewodem pokarmowym, w tym w węzłach chłonnych, nerkach, śledzionie i mózgu. Zdobyli też dowody sugerujące, że ATI mogą pogarszać objawy takich chorób jak reumatoidalne zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane, astma, niealkoholowe stłuszczenie wątroby czy toczeń rumieniowaty. ATI stanowią nie więcej niż 4% białek w pszenicy, jednak mogą wywoływać silne reakcje zapalne w układzie pokarmowym, które później przenoszą się na inne obszary organizmu. Uczeni uważają, że ATI mogą przyczyniać się też do niezwiązanej z celiakią nietolerancji glutenu. To uznana przez medycynę sytuacja, gdy człowiek, który nie choruje na celiakię, odnosi korzyści z diety bezglutenowej. U osób taki pojawiają się różne objaw w obrębie brzucha, w tym bóle czy nieregularne ruchy pęcherza. Trudno jest jednak odróżnić wrażliwość na gluten od zespołu jelita drażliwego. Bywa jednak i tak, że w nadwrażliwości na gluten pojawiają się objawy poza układem pokarmowym, takie jak bóle głowy, stawów czy egzema. Objawy takie szybko ustępują po odstawieniu glutenu, jednak najprawdopodobniej nie powoduje ich sam gluten. Profesor Detlef Schuppan, który stoi na czele grupy badawczej ma nadzieję, że nowe badania pozwolą uściślić i lepiej zdefiniować to, co obecnie zwiemy nietolerancją glutenu. « powrót do artykułu
-
Australijczycy stworzyli niezwykle stabilny kubit
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Technologia
Australijscy inżynierowie stworzyli kwantowy bit (kubit), który zachowuje superpozycję 10-krotnie dłużej niż dotychczas uzyskane kubity. To znacząco wydłuża czas, w którym kwantowy komputer może przeprowadzać operacje. Nowy kubit został utworzony ze spinu pojedynczego atomu umieszczonego na krzemie połączonego z polem elektromagnetycznym. Stworzyliśmy nowy kwantowy bit, w którym spin pojedynczego elektronu jest powiązany z silnym polem elektromagnetycznym. Taki kubit jest bardziej wszechstronny i odporny na zmiany niż sam elektron, przez co pozwala nam na zbudowanie bardziej niezawodnego komputera - mówi Arne Laucht z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Największym wyzwaniem podczas budowy komputerów kwantowych jest zachowanie delikatnej superpozycji na tyle długo, by można było przeprowadzić użyteczne obliczenia - przypomina Andrea Morello, który stał na czele zespołu naukowego. Nasze trwające dekadę badania pozwoliły na stworzenie najbardziej stabilnego kubitu w ciele stałym. Uzyskaliśmy go dzięki zakodowaniu informacji kwantowej w spinie pojedynczego atomu fosforu na krzemowym układzie scalonym oraz dzięki statycznemu polu magnetycznemu - dodał. Opracowaliśmy nowy sposób na zakodowanie tej informacji: poddaliśmy atom działaniu bardzo silnego oscylującego pola magnetycznego o częstotliwości mikrofal i w ten sposób mogliśmy zdefiniować bit kwantowy jako orientację spinu zależną od pola mikrofalowego - wyjaśnia Morello. Tak stworzony kwantowy bit zachował superpozycję przez 2,4 milisekundy. Nowy kubit może być kontrolowany na przykład poprzez proste modulowanie częstotliwości pola mikrofalowego, podobnie jak w radiu FM. W pewnym sensie jest on bardziej odpowiedzialny na zakłócenia niż poprzednie kubity, gdyż informacja jest kontrolowana przez częstotliwość, a to bardzo stabilna cecha. Dotychczasowe kubity były kontrolowane przez amplitudę, która znacznie łatwiej ulega zakłóceniu wskutek działania czynników zewnętrznych. « powrót do artykułu -
Archeolodzy odkryli 'drugą Wieliczkę' na Podkarpaciu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Tysiące fragmentów naczyń, które służyły do produkcji soli ok. 2,5-3 tys. lat temu, odkryli archeolodzy w Tyrawie Solnej (woj. podkarpackie). To unikatowe miejsce. Najbliższe ślady pozyskiwania soli w pradziejach pochodzą z rejonu Wieliczki - poinformował PAP dr Maciej Dębiec. Już od niemal 30 lat archeolodzy wiedzą, że w Tyrawie Solnej pod ziemią kryją się pozostałości po dawnej działalności człowieka. Jednak dopiero w tym roku rozpoczęli w tym miejscu szersze badania wykopaliskowe, które pozwoliły odkryć zaskakujące znaleziska w postaci instalacji solowarskich. Ich konstrukcja była prosta - wynika z badań dr. Macieja Dębca z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Rzeszowskiego, który kieruje projektem wykopaliskowym w Tyrawie Solnej wraz z prof. Thomasem Saile z Uniwersytetu w Ratyzbonie (Niemcy). Wodę z okolicznego słonego źródła wlewano do dużych naczyń ceramicznych o spiczastym dnie lub na stopce. Te umieszczano na specjalnie skonstruowanych do tego celu glinianych piecach (których fragmenty również zachowały się do naszych czasów). Pod piecami palono drewno. Dzięki temu odparowywała woda, a wewnątrz naczynia pozostawała bryła soli. Żeby się do niej dostać - rozbijano je, a sypką sól osuszano, by nadawała się na handel czy wymianę. Były to naczynia słabej jakości, wypalane w temperaturze zaledwie 600 stopni Celsjusza, kruche i przeznaczone tylko do tego celu - opowiada dr Dębiec. Według archeologa ludzie byli zmuszeni do dość częstego przenoszenia instalacji solowarskich. Z badań geofizycznych, czyli takich, które umożliwiają zajrzenie pod ziemię bez wbicia łopaty - wynika, że w okolicy najprawdopodobniej znajdują się inne, podobne instalacje. Przyczyna zmiany miejsca była prozaiczna - w celu odparowywania wody potrzebne były duże ilości drewna. Prościej było przenieść piece i naczynia, niż dostarczać opału z większych odległości - uważa dr Dębiec. Archeolodzy czekają na wyniki analiz specjalistycznych, które pomogą precyzyjnie określić wiek znalezisk. Wstępnie szacują, że odkryte instalacje solowarskie były używane na przełomie epoki brązu i żelaza. Było to z pewnością około 3-2,5 tysięcy lat temu, co czyni nasze odkrycie unikatowym w skali kraju. Jedyne znane dotychczas pradziejowe konstrukcje solowarskie z terenu obecnej Polski znane były z Małopolski, z okolic Wieliczki - zaznacza dr Dębiec. Pod Krakowem w rejonie Wieliczki sól przetwarzano już w epoce neolitu, zatem ok. 6 tys. lat temu. Już wówczas ceniono ją za to, że konserwowała żywność i nadawała potrawom smak. Nie wiadomo, na jaką skalę produkowano sól w rejonie Tyrawy Solnej - zastrzega archeolog. Ale pewną wskazówką jest duża aktywność ludzi w tym rejonie już kilka tysięcy lat temu. Okolica nie sprzyjała działalności rolniczej, więc najprawdopodobniej to sól była magnesem przyciągającym społeczności pradziejowe do osiedlania się w tym miejscu - uważa dr Dębiec. Kolejne badania wykopaliskowe w Tyrawie Solnej planowane są w przyszłym roku, gdyż reliktom po dawnych instalacjach solowarskich zagraża erozja oraz działalność ludzka. Korzystając ze specjalistycznej aparatury geofizycznej naukowcy będą próbowali znaleźć podobne miejsca. « powrót do artykułu -
Sprawa morderstwa sprzed 322 lat znalazła swój finał?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Podczas prac budowlanych w Leineschloss latem 2016 r. odkryto szkielet. Wiedząc, że 322 lata temu po schadzce z żoną elektora Hanoweru Zofią Dorotą z Celle zaginął tu szwedzki hrabia Filip Krzysztof von Königsmarck, naukowcy zaczęli się zastanawiać, czy nie są to przypadkiem szczątki zamordowanego arystokraty. W zbiorach biblioteki Uniwersytetu w Lund znajduje się ponad 300 listów miłosnych kochanków. Podarował nam je Pontus de la Gardie, kolekcjoner materiałów archiwalnych dotyczących rodzin szlacheckich. Nie jest to jakaś szczególnie duża liczba, bo w XVII w. ludzie cały czas pisali listy, nawet po kilka dziennie - wyjaśnia prof. Håkan Håkansson. Dwudziestodziewięcioletni hrabia zaginął po nocnej schadzce z 27-letnią Zofią Dorotą, przyjaciółką z dzieciństwa i kochanką, która była w tym czasie żoną Jerzego Ludwika, elektora Hanoweru i pierwszego króla Wielkiej Brytanii z dynastii hanowerskiej. Z powodów politycznych poślubiła go w wieku 16 lat, jednak małżeństwo było nieudane. Jerzy wolał towarzystwo swojej wieloletniej kochanki Melusine von der Schulenburg, a w 1694 r. Zofia Dorota planowała ucieczkę z Filipem. Niestety, romans hrabiego i księżniczki został ujawniony, najprawdopodobniej przez kochankę ojca Jerzego Ludwika księcia Ernesta Augusta - Klarę Elżbietę von Platen. Wywołało to skandal, a Filip zaginął. Ludzie podejrzewali, że za morderstwem stał Jerzy Ludwik, lecz ciała nigdy nie znaleziono. Håkansson opowiada, że lisy miłosne Filipa i Zofii były często pisane szyfrem. Myślę, że potrzebowali szyfru, by ukryć wrażliwe informacje. Musieli mieć kogoś zaufanego do dostarczania korespondencji. Niestety, zakazany związek skończył się bardzo źle. On zaginął bez śladu, a pod koniec 1694 r. Jerzy rozwiódł się z Zofią i uwięził ją zamku w Ahlden niedaleko rodzinnego Celle. Pozostała tam do śmierci w 1726 r. Znalezione latem kości i inne tkanki zostały zbadane przez patologów, przyczyny śmierci jednak nie ustalono. DNA z kości zostanie porównane z materiałem genetycznym żyjących krewnych Filipa Krzysztofa von Königsmarcka i być może sprawa morderstwa sprzed 322 znajdzie w końcu swój finał. « powrót do artykułu -
Wysoki cholesterol sprzyja chorobie zwyrodnieniowej stawów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Wysoki cholesterol może uruchamiać stres oksydacyjny w mitochondriach komórek chrząstki, prowadząc do ich obumierania i ostatecznie - do choroby zwyrodnieniowej stawów. Zespół dr Indiry Prasadam z Uniwersytetu Technologicznego Queensland wykorzystał 2 modele zwierzęce, naśladujące ludzką hipercholesterolemię (podwyższone stężenie cholesterolu w osoczu). U myszy wykorzystano modyfikację genową (ApoE-/-), która skutkowała hipercholesterolemią, a u szczurów zastosowano podejście dietetyczne. U obu gatunków gryzoni stosowano dietę bogatą w cholesterol i ubogą (kontrolną). Później zwierzęta przeszły operację prowadzącą do destabilizacji kolan. Zarówno u myszy, jak i szczurów z grup karmionych wyskocholesterolową paszą osteoartroza osiągała bardziej zaawansowany poziom niż w grupach kontrolnych. Obserwowano typowe dla tej choroby objawy: utratę kolagenu i proteoglikanów (w tym degradację agrekanu) oraz powstawanie wyrośli kostnych (osteofitycznych), degradację chrząstki i przebudowę strukturalną kości podchrzęstnej. Klinicznie istotne dawki wolnego cholesterolu skutkowały dysfunkcją mitochondriów, nadprodukcją reaktywnych form tlenu (RFT), zwiększoną ekspresją degeneracyjnych/hipertroficznych markerów w chondrocytach i rozkładem substancji międzykomórkowej chrząstki. Kiedy zwierzętom podano obniżający poziom cholesterolu lek - atorwastatynę - lub docierające do mitochondriów przeciwutleniacze, rozwój osteoartrozy okazał się mniejszy niż w grupach niepoddawanych temu zabiegowi. Jak widać, hipercholesterolemia przyspiesza postępy choroby zwyrodnieniowej stawów, wpływając na dysfunkcję mitochondriów w chondrocytach (oddziałuje na produkcję RFT i apoptozę). « powrót do artykułu -
Przed kilkunastoma godzinami Chiny wystrzeliły w przestrzeń kosmiczną załogową misję Shenzhou 11. Na jej pokładzie znalazło się dwóch astronautów, którzy zadokują do eksperymentalnej stacji kosmicznej Tiangong 2 i pozostaną na jej pokładzie przez 30 dni. Shenzhou 11 to jedna z misji, które mają przygotować Chiny do budowy pełnowymiarowej stacji kosmicznej. Ta ma powstać już za sześć lat. W ramach Shenzhou 11 zostaną przeprowadzone eksperymenty medyczne i będą testowane systemy, technologie oraz procedury, które zostaną wykorzystane w 2018 roku podczas wystrzelenia głównego modułu chińskiej stacji kosmicznej. Dowódca chińskiego programu kosmicznego, generał Zhang Youxia poinformował, że start Shenzhou 11 okazał się sukcesem. Po tym komunikacie wystąpił minister obrony narodowej Fan Changlong i odczytał list gratulacyjny od prezydenta Xi Jinpinga, a premier Li Keqiang i dyrektor biura propagandy Liu Yunshan osobiście odwiedzili pekińskie centrum kontroli lotów, by pogratulować jego pracownikom. Misja Shenzhou 11 to 6. chińska misja załogowa. W jej ramach chińscy astronauci pobiją krajowy rekord pobytu w przestrzeni kosmicznej. Tiangong 2 to kolejna już chińska eksperymentalna stacja kosmiczna. Poprzednia - Tiangong 1 - trafiła na orbitę w 2011 roku. Tiangong 2 wystrzelono zaledwie przed miesiącem. Pierwsza chińska misja załogowa miała miejsce w 2003 roku. Chiny stały się wówczas trzecim, po ZSRR (FR) i USA, krajem, który samodzielnie wysłał człowieka w przestrzeń kosmiczną. Od tamtego czasu chińscy astronauci odbyli spacer w przestrzeni kosmicznej, na powierzchni Księżyca wylądował łazik Yutu. Chiny zapowiadają też załogową misję na Marsa i nie wykluczają lądowania na Księżycu. Chiny nie biorą udziału w pracach Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, głównie z powodu obaw Amerykanów, którzy twierdzą, iż chiński program kosmiczny ma głównie aspekt militarny. « powrót do artykułu
-
Flawanole z kakao korzystnie wpływają na wiele biomarkerów zdrowia sercowo-naczyniowego. Prof. Simin Liu i studentka Xiaochen Lin przeanalizowali 19 losowych badań kontrolowanych (w sumie wzięło w nich udział 1139 ochotników). Sprawdzali, czy w porównaniu do placebo, spożycie kakao bogatego we flawanole wiąże się z poprawą biomarkerów zdrowia kardiometabolicznego. Odkryliśmy, że spożycie flawanoli kakao może zmniejszyć dyslipidemię (podwyższone trójglicerydy), insulinooporność i zapalenie układowe, które wszystkie należą do subklinicznych czynników ryzyka chorób kardiometabolicznych. Amerykanie zauważyli istotną statystycznie niewielką-umiarkowaną poprawę w grupie jedzących kakao bogate we flawanole. Największą poprawę stwierdzono u ochotników, którzy spożywali 200-600 mg flawanoli dziennie. Autorzy publikacji z Journal of Nutrition podkreślają, że występowały u nich zarówno znaczące spadki glukozy oraz insuliny (wskaźnika HOMA-IR, który oblicza się wg wzoru: insulinemia na czczo (mU/ml) × glikemia na czczo (mmol/l)/ 22,5; w warunkach fizjologicznych wartość wskaźnika wynosi 1,0, a wyższe wartości przemawiają za insulinoopornością), jak i wzrosty dobrego cholesterolu HDL. U osób jedzących więcej flawanoli, następowały spadki insulinooporności i poziomu trójglicerydów, ale już nie wzrosty HDL, zaś u spożywających mniej flawanoli jedynie znaczące wzrosty HDL. Jeśli już poprawa biomarkerów była widoczna, dotyczyła obu płci i nie zależała od postaci spożywanych flawanoli (czy była to gorzka czekolada, czy np. napój). Grupy eksperymentalne z analizowanych przez nas badań jadły głównie gorzką czekoladę. Tylko w kilku wykorzystano napoje bazujące na kakao. Z tego powodu wyniki nie mogą być generalizowane na różne rodzaje cukierków czekoladowych czy białą czekoladę, w których zawartość cukru/dodatków do żywności może być większa niż w gorzkiej czekoladzie - wyjaśnia Lin. Liu zaznacza, że zdaje sobie sprawę z ograniczeń analizowanych studiów; wszystkie były bowiem małe i krótkotrwałe. Poza tym nie wszystkie biomarkery zmieniły się na lepsze. Żadnego z badań nie zaprojektowano także w taki sposób, by bezpośrednio sprawdzać, czy konsumpcja flawanoli prowadzi do spadku liczby przypadków zawałów lub cukrzycy typu 2. « powrót do artykułu
-
Powstał pierwszy ranking empatii w różnych krajach
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
W pierwszym tego typu badaniu naukowcy porównali empatię narodów z całego świata. Na pierwszym miejscu uplasował się Ekwador, na drugim i trzecim, odpowiednio, Arabia Saudyjska i Peru, podczas gdy USA zajęły 7. pozycję. Autorzy raportu z Journal of Cross-Cultural Psychology przeanalizowali wyniki online'owego kwestionariusza, na który odpowiedziało nieco ponad 100 tys. osób (104.365). Respondentów pytano o współodczuwanie oraz zdolności w zakresie wyobrażania sobie punktu widzenia innych ludzi. Kraje z niedużą próbą, w tym większość państw afrykańskich, wykluczono z analizy. Ostatecznie sporządzono ranking 63 krajów. Oto jak prezentuje się pierwsza dziesiątka najbardziej empatycznych krajów: Ekwador, Arabia Saudyjska, Peru, Dania, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Korea, USA, Tajwan, Kostaryka i Kuwejt. Jeden ze współautorów publikacji, William Chopik z Uniwersytetu Stanowego Michigan, podkreśla, że biorąc pod uwagę długą historię agresji i wojen z państwami w regionie, był bardzo zaskoczony, że na wysokich pozycjach w rankingu uplasowały się aż 3 kraje ze Środkowego Wschodu. Wg niego, przyczyną jest nieróżnicowanie przez kwestionariusz empatii w stosunku do obywateli innych i własnego państwa. Najmniej empatycznym krajem okazała się Litwa. Generalnie aż 7 krajów z ostatniej dziesiątki rankingu to kraje europejskie. Chopik, Ed O'Brien z Uniwersytetu Chicagowskiego i Sarah Konrath z Indiana University ustalili ponadto, że w krajach z wyższą empatią występuje większe nasilenie kolektywizmu, ugodowości, sumienności, samooceny, emocjonalności, subiektywnego dobrostanu i zachowań prospołecznych. Odnosząc się do wyniku swoich rodaków, Chopik wyjaśnia, że w ostatnich dekadach Amerykanie bardzo się zmienili, co doprowadziło do silniejszej koncentracji na sobie niż na innych. Ludzie mają większy problem niż kiedykolwiek dotąd z tworzeniem znaczących bliskich relacji. USA zajmują więc 7. pozycję na liście, ale w zależności od tego, jak zmieni się społeczeństwo w kolejnych 20-50 latach, możemy być świadkami dalszych spadków albo wzrostu. W 2011 r. ukazało się badanie O'Briena i Konrath, które pokazywało, że w ciągu 20 lat studenci college'u stali się mniej empatyczni. Za potencjalnie istotne czynniki uznano wzrost popularności mediów społecznościowych, nasilenie przemocy i znęcania się, zmianę praktyk rodzicielskich i wzrost oczekiwania sukcesu. Pierwsze badanie empatii w kontekście międzykulturowym jest bardzo ważne, ale jak dodaje Chopik, to tylko uchwycenie zjawiska w danym momencie, bo kultura ciągle się zmienia. « powrót do artykułu -
W połowie lat 90. oszacowano, że w obserwowalnym wszechświecie znajduje się około 120 miliardów galaktyk. Szacunki oparto głównie na przeprowadzonych w 1996 badaniach Hubble Deep Field. W ich ramach naukowcy przez 10 dni obserwowali niewielki wycinek nieba, zarejestrowali galaktyki odległe nawet o 12 miliardów lat i ekstrapolowali wyniki na cały wszechświat. Uzyskali wynik około 120 miliardów galaktyk. Od początku jednak wiedziano, że Hubble nie zarejestrował wszystkich możliwych do zaobserwowania galaktyk. W 2009 roku NASA udoskonaliła teleskop i przeprowadzono kolejne badania, dzięki którym zauważono galaktyki odległe nawet o 13 miliardów lat świetlnych. Wzięli też pod uwagę możliwość istnienia galaktyk na tyle małych i słabo świecących, że teleskopy ich nie widzą. Najnowsze szacunki dotyczące liczby galaktyk we wszechświecie mówią o... 2 bilionach tego typu obiektów. Steven Finkelstein, astronom z University of Texas, mówi, że szacunki dokonane m.in. przez Christophera Consliece z University of Nottingham nie są przesadzone. Sam Consliece stwierdza, że zdaniem teoretyków galaktyk może być jeszcze więcej. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości szacunki staną się jeszcze bardziej dokładne. Obecnie jesteśmy w stanie bezpośrednio obserwować około 10% ze wspomnianych 2 bilionów galaktyk. Jednak za dwa lata w przestrzeń kosmiczną ma trafić Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba, który zajrzy jeszcze głębiej w kosmos. Najnowsze szacunki są zgodne z teorią mówiącą, że początkowo galaktyki są niewielkie, a później zaczynają się łączyć i powstają duże galaktyki. Możliwe zatem, że wiele galaktyk uwzględnionych w najnowszych badaniach już nie istnieje. Pochodzące z nich światło podróżowało do nas bardzo długo i liczne obserwowane przez Hubble'a galaktyki mogą od dawna być już częścią galaktyk większych. Stąd też rzeczywista liczba obecnie istniejących galaktyk może być znacznie mniejsza niż wspomniane 2 biliony. « powrót do artykułu
-
Naukowcy w Uniwersytetów w Sussex i Bristolu wykorzystali fale dźwiękowe do uniesienia wielu kolorowych niewielkich kulek, a następnie manipulowali nimi za pomocą pól elektrycznych. W ten sposób uzyskali unoszące się w powietrzu piksele, z których można tworzyć obrazy. Nowa technologia, zwana JOLED, zostanie zaprezentowana w bieżącym tygodniu podczas konferencji w Japonii. Stworzyliśmy w powietrzu wyświetlacz z unoszącymi się swobodnie pikselami. Każdy z pikseli może być w kontrolowany sposób obrócony, dzięki czemu możemy uzyskać różne kolory i obrazy. Otwiera to nowe możliwości, gdzie komputery i mobilne wyświetlacze będą mogły zostać rozszerzone na trójwymiarowe środowisko ponad wyświetlaczem - mówi profesor Sriram Subramanian z University of Sussex. Fizyczne piksele są unoszone w powietrzu za pomocą zestawu miniaturowych głośników ultradźwiękowych, a można nimi manipulować dzięki zmianom pola elektrycznego generowanego przez niewielkie elektrody. JOLED można opisać jako lewitujący e-ink, który może zmieniać kształt - mówi doktor Deepak Sahoo z Sussex. Najbardziej ekscytującym aspektem naszych badań jest udowodnienie, że możliwe jest skonstruowanie w pełni funkcjonalnego wyświetlacza stworzone z wielkiej liczby niewielkich unoszących się w powietrzu przedmiotów. Myślimy o pikselach jako o niewielkich kwadratach zdolnych do zmiany koloru, które są powiązane z wyświetlaczem. JOLED zmienia naszą percepcję, pokazując, że mogą istnieć fizyczne piksele unoszące się w powietrzu. W przyszłości mogą dzięki temu powstać złożone trójwymiarowe obrazy zbudowane z pikseli, które będzie można dotknąć - stwierdza Asier Marzo z University of Bristol. « powrót do artykułu
-
Południowoamerykański Naspers sprzedał Allegro i Ceneo. Nabywcami, którzy wyłożyli łącznie 3,25 miliarda dolarów, są fundusze private equity Cinven, Mid Europa Partners i Permira. Jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu Naspera decyzja o sprzedaży Grupy Allegro jest spójna ze strategią Grupy, której celem jest jej zwieszenie wartości dla akcjonariuszy. Od czasu do czasu Grupa wycofuje się z wcześniejszych inwestycji by zrealizować zysk na zainwestowanym kapitale, a Allegro jest dobrym tego przykładem. Napster pozostaje obecny w Polsce poprzez swoje pozostałe aktywa (OLX, PayU, Otomoto i Otodom) i będzie nadal je rozwijał w celu uzyskania w przyszłości odpowiednich zwrotów z kapitału. O sprzedaniu Allegro mówiono już od miesięcy. Zainteresowane nabyciem polskiego portalu były ponoć Alibaba oraz eBay. Naspers otrzymał jednak wyjątkowo atrakcyjną ofertę od grupy funduszy private equity i teraz Allegro trafi w ich ręce. Jednym z nowych właścicieli Allegro jest Cinven. To założony przed 40 laty fundusz z siedzibą główną w Londynie. Inwestuje on w usługi dla biznesu, nowoczesne technologie, firmy telekomunikacyjne i media czy w usługi zdrowotne. Nabywa europejskie firmy, które wymagają inwestycji rzędu co najmniej 100 milionów euro. Obecnie Cinven zarządza aktywami o łącznej wartości 10,6 miliarda euro. Drugi z właścicieli Allegro, Mid Europa Partners, to brytyjska firma powstała w 1999 roku. Jej inwestycje koncentrują się na Europie Środkowej i Wschodniej. Zwykle inwestuje w firmy o wartości 100-500 milionów euro których zakup wymaga wydatkowania 75-200 milionów euro. Mid Europa zarządza aktywami o wartości około 2 miliardów euro. Permira, trzeci z funduszy, który zainwestował w Allegro, również pochodzi z Wielkiej Brytanii. Firma została założona w 1985 roku i inwestuje na rynku usług finansowych, opieki zdrowotnej, technologii, przemysłowym i konsumenckim. Permira zarządza aktywami o wartości 30 miliardów euro. « powrót do artykułu
-
Glukometry zrewolucjonizowały monitoring cukrzycy. Dotąd jednak nie ma analogicznych rozwiązań dla pacjentów, które pozwalałyby szybko i łatwo diagnozować zawał serca. Przełomem może być urządzenie zespołu bioinżynierów z Uniwersytetu Teksańskiego w Dallas. Początek objawów zawału serca jest zazwyczaj stopniowy; trwa parę minut. Dla kogoś, kto może go mieć, każda sekunda do diagnozy i wdrożenia leczenia jest na wagę złota - podkreśla dr Shalini Prasad. Prasad i Nandhinee Radha Shanmugam opracowały elastyczny i mechanicznie stabilny jednorazowy czujnik do monitorowania poziomu krążących białek, które są uwalniane z uszkodzonego mięśnia sercowego na początku zawału. Panie przypominają, że wzrost stężenia troponin obserwuje się po około 4–8 godzinach od zawału, a powrót do prawidłowych wartości następuje przeważnie w ciągu 10 dni. Niskie poziomy troponiny we krwi kapilarnej korelują z wyższym stężeniem we krwi tętniczej, dlatego Amerykanki skupiły się na wykrywaniu ich ultraniskich poziomów w niewielkich objętościach krwi z palca. Zespół Prasad wyposażył elektrody z tlenku cynku w specjalne nanostruktury. Poprawiają one wiązanie troponin do powierzchni elektrody, co sprawia, że urządzenie jest bardzo wrażliwe. Nasza technika uzyskiwania tych nanostruktur na powierzchni różnych substratów otwiera nowy i ekscytujący kierunek badań w dziedzinie elektrochemicznego biowykrywania innych biomolekuł, np. glukozy, cholesterolu czy kwasu moczowego - podsumowuje Prasad. « powrót do artykułu
-
Przed 56 milionami lat, ledwie 10 milionów po tym, jak w Ziemię uderzyła asteroida przyczyniając się do zagłady dinozaurów, na naszej planecie doszło do szybkiego wzrostu dwutlenku węgla i globalnego ocieplenia. W czasie paleoceńsko-eoceńskiego maksimum termicznego (PETM) średnie temperatury na Ziemi wzrosły o 5-8 stopni w ciągu 20 000 lat. Nie wiadomo jednak, jaka była przyczyna uwolnienia się CO2 do atmosfery i związanego z tym ocieplenie. Podczas niedawnego spotkania Stowarzyszenia Geologicznego Ameryki zaprezentowano pracę, opublikowaną obecnie w Science, której autorzy twierdzą, że PETM zostało spowodowane przez uderzenie w Ziemię niewielkiej komety. Hipoteza o uderzeniu komety jest oparta na znalezionych w osadach szklistych ciemnych mikrotektytów, których występowanie powiązane jest z uderzeniami w Ziemię przedmiotów pochodzących z przestrzeni kosmicznej. Mikrotektyty znaleziono w osadach u wybrzeża New Jersey. Odkrycia dokonał geochemik z Rensselaer Polytechnic Institute Morgan Schaller, który wraz ze swoją studentką Morgan Fung postanowili datować osady. Przyglądali się pobranemu materiałowi w poszukiwaniu skamieniałości otwornic, wykorzystywanych do datowania materiału. Jednak zamiast otwornic trafili na miniaturowe ślady uderzenia obiektu w powierzchnię naszej planety. Najbardziej zdumiewający jest fakt, że osady te były wielokrotnie badane i nikt dotychczas nie zauważył tego, co Schaller i Fung. Uczeni są przekonani, że materiał, o którym mowa, nie pochodzi z wulkanu. Zawiera bowiem mniej niż 0,03% wody i znajdują się w nim inkluzje z kwarcu szokowego, które są charakterystyczne dla uderzenia. Skład chemiczny materiału jest różny od mikrotektytów z innych znanych uderzeń. Nie wszyscy są przekonani do interpretacji Schallera i Fung. Jerry Dickens, oceanograf z Rice University uważa, że mikrotektyty były obecne już w czasie, gdy rozpoczynało się PETM. Było ich bardzo dużo i pochodziły z wcześniejszych uderzeń. Jednak gdy trwało PETM, w ocieplającym się świecie przyspieszyła erozja, w okolicy dzisiejszego New Jersey gromadziły się osady bogate w węgiel i tlen. To z kolei przyczyniło się do rozwoju mikoorganizmów, które rozłożyły węgiel oraz mikrotektyty. Dlatego też nie ślady uderzeń nie występują w starszych warstwach, z czasów, gdy rzeczywiście doszło do uderzeń i pojawienia się mikrotektytów. Odkryciem jest jednak podekscytowany Birger Schmitz, geolog ze szwedzkiego Lund University. Jego zdaniem bardzo prawdopodobne, że obecność mikrotektytów wskazuje na uderzenie komety na początku PETM. Jednak, jak zauważa, przedstawione dowody wskazują, że nie było to olbrzymie zderzenie. Średnica kometa nie przekraczała kilku kilometrów, a to nie powinno spowodować zmian w skali globalnej. Nie wiem, w jaki sposób niewielka asteroida mogła spowodować PETM - stwierdził Schmitz. Jego zdaniem jedynym możliwym wyjaśnieniem jest przyjęcie, że asteroida upadła w miejscu bogatym w węgiel, np. w naturalny zbiornik ropy. Inni uczeni przypominają, że rdzenie z New Jersej były pobierane za pomocą wierteł obrotowych, a taka metoda wprowadza wiele zanieczyszczeń. Dlatego też bardzo ważne jest precyzyjne datowanie znalezionego materiału. Wciąż zatem nie wiemy, co spowodowało PETM. Jeśli jednak doszło do uderzenia niewielkiej asteroidy, to mogła ona zapoczątkować całą serię wydarzeń, które w efekcie doprowadziły do zmian w skali globalnej. « powrót do artykułu