Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36965
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Naukowcy z Deakin University odkryli potencjalny 7. smak - węglowodanowy. Teraz chcą sprawdzić, w jaki sposób skłania on ludzi do spożywania pokarmów skrobiowych. Australijczycy zademonstrowali, że wrażliwość na ten smak nasila spożycie energii i węglowodanów oraz prowadzi do większego obwodu w talii. Najbardziej poszukiwanymi węglowodanami są cukry, które cenimy za bardzo przyjemny słodki smak. Nasze badanie pokazało jednak, że niezależnie od słodyczy, istnieje zupełnie inna jakość smakowa wywoływana przez pozostałe węglowodany - opowiada prof. Russell Keast. Zespół Keasta przyglądał się 2 węglowodanom: maltodekstrynie i oligofruktozie. Oba występują w popularnych pokarmach, np. chlebie, makaronie czy ryżu. Podczas wstępnych testów dr Julia Low wykazała, że i polisacharyd, i fruktan mogą być wyczuwane w ustach. Akademicy z Centre of Advanced Sensory Science (CASS) postanowili więc sprawdzić, czy wrażliwość na węglowodany wiąże się z nasileniem spożycia pokarmów skrobiowych. Autorzy publikacji z Journal of Nutrition zebrali grupę 34 dorosłych i odkryli znaczące korelacje między wrażliwością danej osoby na węglowodany a spożyciem węglowodanów i energii oraz obwodem w talii. Im wrażliwszy ktoś był, tym więcej jadł pokarmów skrobiowych i więcej mierzył w pasie. Przyglądaliśmy się obwodowi w talii, bo stanowi on dobrą miarę ryzyka chorób związanych z dietą - wyjaśnia dr Low. Warto przypomnieć, że 2 lata temu zespół Keasta nazwał tłuszcz 6. smakiem. Co ciekawe, podczas badań nad tłustym smakiem odkryliśmy, że ludzie, którzy są na niego wrażliwsi, zjadają mniej tłustych pokarmów. W przypadku węglowodanów jest dokładnie na odwrót. W przyszłości Australijczycy chcieliby poznać mechanizm leżący u podłoża tego zjawiska. « powrót do artykułu
  2. Z raportu AdDuplex wynika, że Windows 10 Fall Creators Update nie sprawia dotychczas większych problemów i w ciągu tygodnia aktualizacja została zainstalowana na 5,3 proc. pecetów z Windows 10. Microsoft udostępnia duże zestawy poprawek stopniowo, by uniknąć ewentualnych problemów z kompatybilnością. Jednak, jak się wydaje, Fall Creators Update nie będzie takich problemów sprawiała i koncern może zdecydować się na jej szybsze rozpowszechnianie. Obecnie w segmencie rynku pecetów z Windows 10 dominuje Windows 10 Creators Update (wersja 1703), z której korzysta 74,6 proc. osób. Drugą pod względem popularności wersją jest Windows 10 Anniversary Update (1607), wykorzystywana przez 17,3 proc. użytkowników Windows 10. Następny na liście jest Windows 10 Fall Creators Update (1709). Z Windows 10 (1511) korzysta 1,9% osób, a z Windows 10 (1057) – 0,7 proc. Przyszłą wersję Windows 10, zwaną Redstone 4, zainstalowało dotychczas 0,3 proc. użytkowników biorących udział w testach wewnętrznych. Fall Creators Update rozpowszechnia się szybciej, niż wcześniejsze aktualizacje, jednak AdDuplex zastrzega, że musimy poczekać do przyszłego miesiąca, by przekonać się, czy nie jest to tylko chwilowe zjawisko wywołane efektem nowości. Innym bardzo istotnym faktem jest spostrzeżenie, że do czasu pojawienia się Crators Update jej poprzedniczka, Anniversary Update, zdążyła zagościć na 92% komputerów z Windows 10. Obecnie, w momencie pojawienia się Fall Creators Update jej poprzedniczka, Creators Update, była zainstalowana na około 75% maszyn. Tempo upowszechniania się aktualizacji jest istotne ze względu na oferowany przez Microsoft cykl wsparcia, który stanowi ważną część firmowego modelu software-as-a-service. Dotychczas koncern każdą z edycji każdego z systemów wspierał przez 10 lat, co powodowało, że przez dekadę musiał przygotowywać poprawki dla coraz większej liczby wersji tego samego OS-u. Biorąc pod uwagę fakt, że w ciągu dekady debiutowały 2-3 systemy operacyjne, utrzymanie takie systemu musiało być niezwykle trudne, kosztowne i pracochłonne. Teraz uznano, że poszczególne wersje będą wspierane przez około 18 miesięcy. Microsoft wdraża model zgodnie z którym jednocześnie wspiera jedynie dwie edycje systemu po uznaniu ich za CBB (Current Branch for Business). W modelu tym po ukazaniu się edycji N+2 (czyli drugiej po najstarszej wspieranej), w ciągu około 60 dni kończy się wsparcie dla edycji N, dotychczasowa edycja N+1 staje się edycją N, a edycja N+2 zostaje edycją N+1 i cykl się powtarza. Jeśli chcemy sprawdzić, którą wersją Windows 10 dysponujemy, powinniśmy w dolnym lewym rogu ekranu kliknąć na ikonę lupy, w pasku wyszukiwania wpisać winver i nacisnąć Enter. Pojawi się okienko z informacją o aktualnie zainstalowanej wersji. « powrót do artykułu
  3. Chińskie miasta mogą być pierwszymi, w których będzie można skorzystać z technologii łączności 5G. Telekomy z Państwa Środka intensywnie pracują nad wdrożeniem nowej technologii, a naciski na jej szybki rozwój wywierają politycy. W tej sytuacji 5G może szybciej być dostępna w Chinach niż w Japonii, Korei czy USA. Pierwsze komercyjne sieci 5G mają ruszyć w 10 chińskich miastach już w przyszłym roku. By to osiągnąć chińscy operatorzy telefonii komórkowej muszą zainstalować 100 000 stacji bazowych. Obecnie w samym Szanghaju istnieje około 7000 stacji. Chińscy producenci sprzętu telekomunikacyjnego, tacy jak Huawei czy ZTE nie tylko są w stanie dostarczyć odpowiednie urządzenia, ale również aplikacje dla klientów. Dzięki temu mogą jak równy z równym konkurować z zagranicznymi przedsiębiorstwami. Dla porównania Korea zaprezentuje sieć 5G podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2018, Japonia oficjalnie uruchomi pierwsze sieci 5G podczas Igrzysk Olimpijskich 2020, a amerykańskie telekomy rozpoczną testy polowe 5G nie wcześniej niż w przyszłym roku. « powrót do artykułu
  4. By pobić rywali, samce czawyczy (Oncorhynchus tshawytscha) potrafią błyskawicznie dostosować prędkość plemników. Pracując nad doktoratem, Michael Bartlett z University of Canterbury badał powiązania między statusem społecznym samca (dominacja odzwierciedla bowiem ryzyko współzawodnictwa) a jakością jego spermy (prędkością). Gdy ryzyko współzawodnictwa rośnie, samce czawyczy w mniej niż 48 godzin zwiększają prędkość przemieszczania plemników. Praca Bartletta pt. "Ryzyko współzawodnictwa napędza pośredniczone przez płyn nasienny błyskawiczne zmiany ejakulatu" ukazała się w piśmie eLife. Rozszerzona wiedza nt. wpływu płynu nasiennego na funkcjonowanie plemników przekłada się m.in. na lepsze rozumienie męskiej płodności. Odkryliśmy, że gdy samce zmieniały prędkość plemników (via płyn nasienny), oddziaływało to na liczbę zapłodnionych jaj, w porównaniu do rywala. Innymi słowy, dostrajanie prędkości plemników kształtowało sukces reprodukcyjny samca. Błyskawiczna modyfikacja prędkości plemników była spowodowana przez różnice w obrębie płynu nasiennego, a nie zmiany samych plemników. Nadal nie wiemy, o jaką składową płynu nasiennego chodzi. Dr Patrice Rosengrave z Uniwersytetu Otago dodaje, że naukowcy przeprowadzali eksperymenty, w których "wypuszczali" plemniki 2 samców i sprawdzali, które zapłodnią największą liczbę jaj. Tak jak się można było spodziewać, samce z szybkimi plemnikami zapładniały więcej ikry. Oprócz tego "płyn nasienny od samców z szybkimi plemnikami przyspieszał plemniki innych samców". « powrót do artykułu
  5. Technologie sztucznej inteligencji potrafią dokonywać zadziwiających rzeczy, jednak czasem okazują się bezradne jak noworodek. Naukowcy z japońskiego Kyushu University udowodnili, że zmieniając pojedyncze piksele na obrazie są w stanie oszukać algorytmy sztucznej inteligencji i zmusić je do całkowicie błędnego sklasyfikowania obiektu. Jiawei Su, Danilo Vasconcellos Vargas i Sakurai Kouichi postawili przed sobą dwa cele. Pierwszy to oszukać w sposób przewidywalny i powtarzalny głęboką sieć neuronową, a drugi – zautomatyzować swój atak tak bardzo, jak możliwe. Naukowcy zastanawiali się, czy uda się np. zmusić algorytmy sztucznej inteligencji wyspecjalizowane w rozpoznawaniu obrazów by uznały znajdujący się na zdjęciu samochód za psa. Okazało się, że nie tylko jest to możliwe, ale można to zrobić manipulując pojedynczym pikselem, czyli wprowadzając zmianę, której człowiek najprawdopodobniej nie wyłapie. Podczas swojego ataku naukowcy wykorzystali technikę ewolucji różnicowej (differential evolution, DE), która posłużyła do zidentyfikowania najlepszego celu. Testowano ataki na jeden, trzy i pięć pikseli. Oczywiście, im więcej pikseli zmieniono, tym bardziej skuteczny był atak. Podczas ataków na trzy piksele w 1024-pikselowym obrazie sztuczna inteligencja błędnie klasyfikowała obraz w 82 proc. przypadków. Przy ataku na pięć pikseli odsetek ten rósł do 87,3 proc. Przy zmianie pojedynczego piksela odsetek błędnych klasyfikacji wynosił 73,8 proc. W czasie badań naukowcy zmusili w ten sposób algorytm sztucznej inteligencji do zaklasyfikowania zdjęcia psa do każdej z dziewięciu kategorii, którymi były samolot, samochód, ptak, kot, jeleń, żaba, koń, statek i ciężarówka. Ze szczegółami ataku można zapoznać się w sieci (arXiv). « powrót do artykułu
  6. Shanidar 1, neandertalczyk, którego szczątki odkryto w 1957 r. w jaskini Szanidar w Kurdystanie, dożył dzięki pomocy innych słusznego wieku czterdziestu kilku lat. Stało się tak, mimo że w wyniku licznych urazów/chorób (np. utraty przedramienia) oraz głuchoty nie mógł polować czy wystrzegać się drapieżników. [...] Już sama głuchota czyniła go łatwiejszym łupem dla wszechobecnych drapieżników i uzależniała od wsparcia pozostałych członków grupy - podkreśla Erik Trinkaus z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis. Wcześniejsze badania czaszki i innych kości Shanidara 1 pokazały, że odniósł on poważny uraz bocznej części głowy. Doszło też do złamania i ewentualnej amputacji prawej ręki na wysokości łokcia, a także urazu prawej nogi. Oprócz tego naukowcy wspominają o układowych zmianach degeneracyjnych. W ramach najnowszej analizy Trinkhaus i Sébastien Villotte z Francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych potwierdzili, że kostne wyrostki w kanałach słuchowych neandertalczyka mogły doprowadzić do całkowitej utraty słuchu. Bycie łowcą-zbieraczem w plejstocenie wiązało się z licznymi wyzwaniami. Bez sprawnych zmysłów stawało się to jeszcze trudniejsze. Shanidar 1 mógł przeżyć tak długo tylko dzięki dużemu wsparciu grupy. « powrót do artykułu
  7. Zmiana klimatu może doprowadzić do zagłodzenia na śmierć krytycznie zagrożonych maki szerokonosych (Prolemur simus). Naczelne te żywią się niemal wyłącznie jednym gatunkiem bambusa. Choć mogą jadać źdźbła, wolą bardziej odżywcze, delikatniejsze pędy. Źdźbła są wykorzystywane tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, a więc w porze suchej. Ocieplenie będzie zaś sprawiać, że maki zostaną zmuszone do spożywania ździebeł przez coraz dłuższy czas. Ostatecznie, jak wskazują dane anatomiczne, behawioralne, paleontologiczne i klimatyczne, P. simus będą powoli umierać z głodu. W przypadku skrajnie wyspecjalizowanych pokarmowo zwierząt, np. maki szerokonosych, zmiana klimatu bywa cichym zabójcą. Poleganie na suboptymalnych częściach pokarmu przez nieco dłuższy czas może zadecydować o ich losie - wyjaśnia Patricia Wright ze Stony Brook University. Wright i jej koledzy z Finlandii i Australii wykazali, że tak jak pandy wielkie, maki szerokonose są wyposażone w wyspecjalizowane zęby, które pozwalają im przez część roku spożywać zdrewniałe źdźbła bambusa. Chcąc zdobyć więcej informacji o nawykach żywieniowych maki, autorzy publikacji z pisma Current Biology obserwowali naczelne z Parku Narodowego Ranomafana na Madagaskarze. W sumie odnotowali ponad 2 tys. przypadków żerowania. Okazało się, że aż 95% czasu żerowania przypadało na pojedynczy gatunek bambusa. Źdźbła były jednak spożywane wyłącznie od sierpnia do listopada, gdy przez suszę nie dało się już zdobyć pędów. Porównanie obecnego zasięgu maki i rozkładu gatunku z przeszłości (naukowcy wykorzystali do tego celu skamieniałości) sugeruje, że kiedyś naczelne te występowały na większym obszarze Madagaskaru. P. simus utrzymały się tylko tam, gdzie pora sucha jest relatywnie krótka. Niestety, prognozy klimatyczne pokazują, że w rejonach obecnego występowania maki pory suche będą się stawać coraz dłuższe. Ponieważ naczelne będą wtedy mogły jeść wyłącznie źdźbła, zagrozi to ich przetrwaniu. Naukowcy podkreślają, że uzyskane wyniki mają znaczenie nie tylko dla maki, ale i dla pand wielkich. Choć do tej pory zakładano, że zagrażają im wylesienie i zmiany w dystrybucji bambusów, wydaje się, że w grę wchodzi też inny niedoceniany wcześniej czynnik: dostępność preferowanych/bardziej odżywczych części rośliny. Podobne zjawisko może dotyczyć innych zwierząt z wysoce wyspecjalizowaną dietą. Zespół Wright ma nadzieję, że bogatsza wiedza o maki doprowadzi do utworzenia korytarzy bambusowych, które połączą izolowane populacje i rozszerzą habitaty. « powrót do artykułu
  8. Bezpieczeństwo pacjentów powinno być priorytetem w każdej instytucji i firmie, której działalność związana jest z ochroną zdrowia. Zbliża się sezon na zwiększoną ilość szczepień, a co za tym idzie przychodnie, lecznice i szpitale będą przechowywać większą ilość tego cennego materiału w swoich lodówkach. Bardzo ważne jest aby lodówki spełniały rygorystyczne normy temperaturowe, aby materiał przechowywany wewnątrz nie był narażony na skoki temperaturowe, a warunki przechowywania były rejestrowane za pomocą specjalistycznych rejestratorów z pamięcią zapisu. Firma DANLAB oferuje najwyższej jakości chłodziarki do przechowywania szczepionek renomowanych angielskich firm Labcold oraz Lec Medical. Dodatkowo, aby zapewnić możliwość udokumentowania warunków przechowywania w ofercie firmy są specjalistyczne rejestratory oraz systemy GSM mogące z wyprzedzeniem poinformować użytkownika o nieprawidłowościach temperaturowych, wysyłając SMSy do maksymalnie 8 zaprogramowanych wcześniej numerów telefonów. Urządzenia oferowane przez firmę DANLAB wyróżniają się zaawansowaną technologią i nowoczesnym, przyjaznym designem, większość modeli dostępnych jest „od ręki”, a firma oferuje dodatkowo na Państwa życzenie specjalistyczny montaż oraz szkolenie Państwa Pracowników. Wybór odpowiedniej chłodziarki farmaceutycznej nie jest łatwym zadaniem. Istotna przy wyborze jest nie tylko cena, ale należy zwrócić szczególną uwagę na sprawdzonego producenta, dostępność do serwisu, dostępność do szkoleń oraz możliwość otrzymania urządzenia zastępczego na czas ewentualnej naprawy. Na życzenie DANLAB może zaoferować urządzenie zastępcze na czas naprawy, a wysoce wykwalifikowany serwis za pomocą wzorcowanych urządzeń może dokonać mapowania komory urządzenia. Zyskujecie Państwo pewność że cenny materiał będzie przechowywany w stabilnych warunkach temperaturowych, bez niepotrzebnych skoków temperatury. W przypadku stwierdzenia jakiekolwiek nawet najmniejszych odchyleń temperatury od normy, może zajść konieczność utylizacji materiału, co z jednej strony naraża na straty przechowywanego materiału a z drugiej na koszty utylizacji - dlatego tak ważne jest aby urządzenia które znajdują sie w placówkach medycznych były sprawdzone i profesjonalne. Pacjenci muszą mieć pewność, że instytucja, z której usług korzystają, dołożyła wszelkich starań co do warunków przechowywania materiału. Aż trudno wyobrazić sobie sytuację, że dziecko zostaje zaszczepione szczepionką przechowywaną niezgodnie z zaleceniami… może to pociągnąć za sobą daleko idące konsekwencje. DANLAB jako specjalistyczna firma z ponad dziesięcioletnim stażem na rynku rozumie oczekiwania swoich klientów. Jesteśmy wyłącznym dystrybutorem profesjonalnych wysokiej jakości angielskich chłodziarek farmaceutycznych Labcold i Lec Medical. Są to urządzenia niezawodne i solidne, zaprojektowane, aby sprostać wymaganiom rozwijającej się medycyny i farmacji. Szeroka oferta pojemności pozwala dostosować wielkość urządzenia do wymagań użytkownika; oferujemy pojemności od 36 litrów (mniejsze urządzenia można zawiesić na ścianie) aż do kilkuset litrów pojemności - urządzenia wolnostojące. Chłodziarki farmaceutyczne oferowane przez firmę DANLAB spełniają wymagania najbardziej wymagających placówek medycznych i laboratoriów. Zadowolenie dotychczasowych klientów jest najlepszą rekomendacją naszych produktów i potwierdzeniem, że oferowane przez nas chłodziarki są jednym z najbezpieczniejszych urządzeń do przechowywania szczepionek, leków i próbek. Dodatkowym atutem jest niewątpliwie szybki czas dostawy, serwis sprzętu na terenie Polski oraz elastyczne podejście do szkoleń z zakresu obsługi. « powrót do artykułu
  9. Dyrektor FBI Christopher Wray przyznał, że pracownikom Biura nie udało się dostać do ponad połowy urządzeń mobilnych przejętych w ramach śledztw w ciągu ostatniego roku. Nie mogli oni zatem uzyskać dostępu do przechowywanych tam informacji. Podczas konferencji policyjnej odbywającej się w Filadelfii Wray poinformował, że problem dotyczył ponad 6900 urządzeń. Delikatnie mówiąc, to bardzo poważny problem. Negatywnie wpływa on na cały wachlarz prowadzonych śledzw. Zarówno w sprawach narkotykowych, handlu żywym towarem, terroryzmu, działań kontrwywiadowczych po śledztwa przeciwko gangom, przedstępczości zorganizowanej czy przestępstwa przeciwko dzieciom, stwierdził Wray. Jego zdaniem musi istnieć równowaga pomiędzy prawem do prywatności, a narzędziami wykorzystywanymi przez organa ścigania. Dyrektor Wray dodał też, że jest bardzo ważne, by Kongres przedłużył obowiązywanie ustawy o inwigilacji wywiadowczej, która przestanie obowiązywać z końcem bieżącego roku. Ustawa ta pozwala organom ścigania na zbieranie informacji o zagranicznych bojownikach, osobach podejrzewanych o cyberprzestępczość, rozpowszechnianie broni masowego rażenia i o innych celach poza granicami USA. Jeśli ustawa ta nie zostanie przedłużona w formie, w jakiej obecnie ubowiązuje, będziemy mieli do czynienia z kolejnym martwym punktem naszej działalności, stwierdził Wray. « powrót do artykułu
  10. Zdjęcia śmieciowego jedzenia rozpraszają 2-krotnie bardziej niż fotografie zdrowych produktów. Badania zespołu z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa potwierdzają więc, że rzeczywiście najlepiej nie robić zakupów, będąc głodnym. Chcieliśmy sprawdzić, czy zdjęcia pokarmów, zwłaszcza wysokotłuszczowych i wysokokalorycznych, będą rozpraszać ludzi rozwiązujących skomplikowane zadanie. Pokazaliśmy im więc marchewki i jabłka, a te ich spowolniły. Pokazaliśmy im rowery i pineski, stało się podobnie. Kiedy jednak zademonstrowaliśmy ciasto czekoladowe i hot-dogi, spowolnienie było ok. 2-krotnie większe - opowiada prof. Howard Egeth. Egeth i Corbin A. Cunningham stworzyli niezwiązane z jedzeniem zadanie komputerowe. Ochotników poproszono o jak najszybsze udzielanie odpowiedzi. Gdy ludzie pracowali, na obrzeżach ekranu na chwilę wyświetlały się zdjęcia (były widoczne zaledwie przez 125 milisekund, a więc zbyt krótko, by w pełni zdać sobie sprawę, co przedstawiały). Na fotografiach uwieczniono zdrowe produkty, produkty wysokotłuszczowe i wysokokaloryczne oraz obiekty niebędące jedzeniem. Co prawda wszystkie rozpraszały pracujących, ale pączki, chipsy, ser i cukierki robiły to niemal 2-krotnie bardziej skutecznie. Zdjęcia, dajmy na to, marchewki nie rozpraszały zaś bardziej niż rowery albo piłki. W kolejnym eksperymencie inna grupa ochotników przed rozpoczęciem testu zjadała 2 minibatoniki. Okazało się, że po czekoladzie wysokotłuszczowe, wysokokaloryczne produkty już nie rozpraszały ludzi bardziej niż zdjęcia zdrowych pokarmów. Naukowcy zastanawiają się, czy mniejsza ilość czekolady lub inna przekąska podziałałyby tak samo. [...] Co by się stało, gdybyśmy dali ludziom jabłko czy napój light albo za dobre wykonanie zaoferowali nagrodę pieniężną, która stanowiłaby realny powód do unikania rozpraszania? Czy zdjęcia śmieciowego jedzenia i tak by zrobiły swoje? Cunningham zaznacza, że uzyskane dotąd wyniki pokazują, że nawet jeśli jedzenie jest zupełnie nieistotne, a ludzie sądzą, że ciężko pracują i się skupiają, pokarmy i tak podstępnie zawłaszczają naszą uwagę. Chyba że mamy okazję i sięgniemy po pyszne co nieco... « powrót do artykułu
  11. Kobiety częściej umierają w 1. roku po zawale. Zawał jest nadal postrzegany jako zjawisko dotyczące głównie mężczyzn. Naukowcy z Uniwersytetu Technicznego w Monachium podkreślają, że w pewnym sensie jest to prawda, bo stanowią oni ok. 2/3 pacjentów hospitalizowanych z tego powodu. Badania z ostatnich lat pokazały jednak, że kobiety częściej umierają z powodu zawałów lub ich powikłań. Dzieje się tak, bo występujące u nich zawały są inne. Statystycznie panie są w momencie zawału 10 lat starsze i częściej cierpią na choroby towarzyszące, np. cukrzycę. Ponadto u kobiet zawał jest rzadziej wyzwalany przez zwężenie tętnicy, które stosunkowo łatwo byłoby naprawić. Cierpią one za to na rozsianą chorobę wieńcową, w przypadku której miejscowa ablacja ma mniejsze szanse powodzenia. Chcieliśmy sprawdzić, czy po wzięciu poprawki na te czynniki ryzyko umieralności kobiet po zawale nadal będzie wyższe - wyjaśnia dr Romy Ubrich. Jeśli patrzy się na cały 5-letni okres po zawale, gdy weźmie się poprawkę na wiek, choroby towarzyszące i rodzaj leczenia, zazwyczaj nie ma dużych różnic międzypłciowych. Zaskoczyły nas jednak dane dla pierwszych 365 dni po zawale. W tym czasie prawdopodobieństwo zgonu kobiet było aż 1,5 raza wyższe. Istnieje wiele potencjalnych przyczyn tego zjawiska. Kardiolog prof. Georg Schmidt wspomina o czynnikach społecznych i psychologicznych. W życiu codziennym po zawale kobiety stykają się często z innymi oczekiwaniami niż mężczyźni. Oczekuje się od nich, że wcześniej zaczną normalnie funkcjonować, co oznacza, że poddaje się je większemu stresowi. Innym ważnym czynnikiem wydaje się współczynnik chorobowości związany z zaburzeniami depresyjnymi. Schmidt podkreśla, że przyszłe badania powinny wziąć pod lupę przyczyny różnic międzypłciowych (chodzi zarówno o czynniki społeczno-psychologiczne, jak i ewentualne biologiczne). « powrót do artykułu
  12. Naukowcy z Zoo Global w San Diego i Uniwersytetu w Mars Hill badali kwestie związane z płodnością urodzonych w niewoli nosorożców południowych (Ceratotherium simum simum). Stwierdzili, że jednym z czynników przyczyniających się do niepowodzeń rozrodczych może być dieta zawierająca soję i lucernę. Przez niepowodzenia rozrodcze samic populacji nosorożców południowych żyjących w niewoli nie można uznać za samowystarczalną. Nasze badania sugerują, że prawdopodobną tego przyczyną są związki wytwarzane przez rośliny wchodzące w skład ich menu. Chodzi m.in. o soję czy lucernę - opowiada dr Christopher Tubbs z Zoo Global. Amerykanie podkreślają, że gatunki roślinożerne często karmi się soją i lucerną, tymczasem zawierają one dużo fitoestrogenów, które mogą zaburzać naturalne cykle. Autorzy publikacji z pisma Pachyderm analizowali historyczne dane dot. sukcesu reprodukcyjnego nosorożców południowych z ogrodów zoologicznych Ameryki Północnej. Okazało się, że był on niższy u samic urodzonych w niewoli. Trzy lata temu opiekunowie z San Diego Zoo Safari Park zmienili nosorożcom dietę na niskofitoestrogenową. Rutynowy monitoring statusu reprodukcyjnego naszych nosorożyc pokazał, że modyfikacja diety przyniosła pozytywne efekty. Dwie samice, które wcześniej się nie rozmnażały, zaszły w ciążę i urodziły zdrowe cielęta. « powrót do artykułu
  13. W reakcji na dźwięki o niskiej częstotliwości, które są typowe dla morskiego zanieczyszczenia hałasem, ostryżyce japońskie (zwane też ostrygami wielkimi) błyskawicznie zamykają muszle. Choć zanieczyszczenie mórz hałasem stanowi poważny problem, dotąd zgromadzono niewiele informacji nt. jego wpływu na bezkręgowce. Nie wiadomo np., czy postrzegają one dźwięki i czy hałas może wpływać na to, co normalnie słyszą. Jean-Charles Massabuau z Uniwersytetu Bordeaux prowadził eksperymenty laboratoryjne na 32 małżach. Ostrygom odtwarzano za pomocą głośnika dźwięki z pewnego zakresu częstotliwości. Sprawdzano, ile ostryżyc i jak szybko zamknie muszle. Ułożenie połówek muszli stanowi wskaźnik dobrostanu u ostryg; są one szeroko otwarte, gdy zwierzę się osiedli, ale szybko się zamykają w reakcji na zagrożenia i stres. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE zauważyli, że jeśli energia akustyczna była wystarczająco duża, przy częstotliwościach 10-1000 Hz ostryżyce szybko zamykały muszle. Maksymalną wrażliwość odnotowano przy 10-200 Hz, a więc przy niskich częstotliwościach. Naukowcy wyjaśniają, że w zakresie wrażliwości ostryg mieszczą się dźwięki i wibracje rozbijających się fal oraz prądów. Zespół uważa, że małże mogą słyszeć fale pływowe, dzięki czemu reagują na zmiany związane ze wzrostem poziomu wody. Większość zanieczyszczenia hałasem powodują statki towarowe, a gros wydawanych przez nie dźwięków mieści się w niskich częstotliwościach. Inne źródła morskiego zanieczyszczenia hałasem także generują dźwięki o niskiej częstotliwości (akademicy wymieniają tu eksplozje, badania sejsmiczne, turbiny wiatrowe czy roboty palowe wykonywane za pomocą kafarów). Dla odmiany niewielkie łodzie rekreacyjne czy rowery wodne emitują zbyt wysokie dźwięki, by ostrygi mogły je postrzegać. « powrót do artykułu
  14. Srebrne nanocząstki (AgNPs) mają świetne właściwości antybakteryjne. Blokują enzymy i powodują, że błony bakterii mają nieregularny kształt, przez co dochodzi do zahamowania wzrostu czy apoptozy. Niestety, tworzą one konglomeraty i tracą swoje cenne właściwości. By temu zapobiec, można je powlekać złotem, ale to również nie jest dobre, bo srebro zostaje zasłonięte. Ostatnio jednak Japończycy zauważyli, że rozwiązaniem problemu jest naświetlanie pokrytych złotem nanocząstek (Ag@Au NPs) laserem pulsowym. Kiedy na Ag@Au NPs podziała się laserem, zmienia się ich morfologia. Z trójkątnych płytek powstają sfery. Zespół z Uniwersytetu w Kumamoto, Keio University i firmy Dai Nippon Toryo wyjaśnia, że dzieje się tak, bo pod wpływem temperatury metal zaczyna się topić. Prosta struktura pojedynczego kryształu płytek zmienia się w liczne drobne domeny krystaliczne. Stosunek srebra do złota nanocząstek przed napromienieniem wynosił ok. 22:1, ale po naświetlaniu spadł do blisko 4,5:1. Naukowcy uznali to za skutek defektów złotej powłoki, które pozwoliły "uciec" jonom srebra. Koniec końców wady dały korzystne rezultaty, bo uwolnienie srebra podziałało bakteriobójczo. Opracowaliśmy metodę aktywowania antybakteryjnych właściwości srebra na żądanie. Nasze eksperymenty pokazały, że o ile nienaświetlane Ag@Au NPs miały poślednie właściwości przeciwbakteryjne, o tyle pod wpływem lasera pulsowego dochodziło do ich znacznego nasilenia. Mamy nadzieję, że uda się dalej rozwinąć tę technologię jako metodę radzenia sobie z lekoopornymi bakteriami - opowiada prof. Takuro Niidome. Autorzy publikacji z pisma Nanoscale ujawniają, że naświetlone laserem Ag@Au NPs silnie oddziaływały na pałeczki okrężnicy (Escherichia coli); przeżywalność kolonii wynosiła 0%. Mimo że srebrne nanocząstki były tak samo skuteczne, Japończycy zaznaczają, że Ag@Au NPs można aktywować na zawołanie, poza tym, w odróżnieniu od AgNPs, nie tworzą one skupisk. « powrót do artykułu
  15. Prof. Richard Whiteley z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego (ANU) uważa, że archeolodzy i historycy sztuki mylą się co do tego, jak Rzymianie produkowali swoje szkło kameowe. Specjalista ma zaprezentować swoje ustalenia na konferencji w Muzeum Brytyjskim. Wg Australijczyka, szkło kameowe produkowane między 30 r. p.n.e. a 50 r. n.e., a więc i słynną wazę portlandzką datowaną na koniec I w. p.n.e. lub początek I w. n.e., mylnie uznaje się za szkło dmuchane. Whiteley, którego szklane dzieła sztuki są znane na całym świecie, podkreśla, że z jego badań wynika, że szkło kameowe wytwarzano za pomocą techniki pâte de verre, gdzie pastę szklaną modeluje się przez wyciskanie w formie i termiczne stapianie. Profesor zlecił mikrotomografię komputerową fragmentu szkła kameowego z Wydziału Klasycznego ANU. Skany ujawniły kształt, ułożenie i skład bąbli powietrza, uwięzionych między białą i niebieską warstwą szkła. Pamiętam moment, gdy to zobaczyłem i powiedziałem: o Boże, to niesamowite. Na powierzchni ujrzałem bowiem ślady obróbki na zimno, co nie zgadzało się z założeniem, że wykorzystano metodę dmuchania. Od dziesięcioleci rzeźbię i kształtuję szkło dłońmi. Ślady, które dostrzegłem [na zdjęciach z TK], widuję w pracy. Występował tam układ bąbli, który stanowi wynik uciskania i zmiany kierunku. Uważam, że zimny granulat szklany pakowano do formy. Później całość dociskano kulą stopionego niebieskiego szkła, które od tyłu podgrzewało biały granulat. Profesor dodaje, że w wyniku dmuchania nie uzyskano by bąbla takiej wielkości, w dodatku płaskiego. Jakby tego było mało, odkryliśmy wycinek, gdzie niebieskie szkło miesza się z białym granulatem. Whiteley przypomina, że do podobnych wniosków doszła w latach 90. XX w. niemiecka artystka Rosemarie Lierke. Jej tez nie zaakceptowano jednak z braku dowodów. « powrót do artykułu
  16. Microsoft wstrzymuje produkcję urządzenia Kinect i skupia się na rozwoju HoloLens. Twórca Kinecta Alex Kipman i menedżer odpowiedzialny za Xboksa Matthew Lapsen poinformowali, że produkcja Kinecta ma się ku końcowi. Microsoft zapewni wsparcie użytkownikom Kinecta dla Xboksa, ale nie będzie produkował już tego urządzenia. Kupić je można będzie jedynie z drugiej ręki lub tam, gdzie sklepy mają je jeszcze na stanie. Przedstawiciele Microsoftu nie rozwodzili się zbytnio nad przyczynami, dla których podjęto taką decyzję. Skrytykował ją za to Golan Levin dyrektor Studio for Creative Inquiry na Carnegie-Mellon University. Ktoś stwierdził, że sprzedaje się zbyt mało gier wykorzystujących to urządzenie. To wstyd. Robi mi się przykro, gdy słyszę, że narzędzie, które używane jest w tak wielu zastosowaniach, stało się tak powszechne, jest platformą dla tak wielu kreatywnych eksperymentów, postępu kulturowego, które przyczynia się do kolejnych wynalazków na tak wielu polach nie pasuje do podstawowego modelu biznesowego firmy, stwierdził uczony. Kinect zadebiutował w 2010 roku. Urządzenie, które powstało z myślą o graczach korzystających z Xboksa 360, śledziło ruchy użytkownika, pozwalając na wykorzystanie całego ciała podczas rozgrywki. Pierwsza wersja Kinecta sprzedała się w 35 milionach egzemplarzy. Urządzenie trafiło nawet do Księgi Rekordów Guinessa jako najszybciej sprzedający się gadżet elektroniczny. Jego popularność wśród graczy szybko się zmniejszyła i nie pomogły próby ulepszenia urządzenia dla Xbox One. Kinectem zainteresowali się jednak specjaliści z wielu różnych dziedzin. Na przykład szwajcarski Instytut Medycyny Sądowej użył go do stworzenia prototypowego systemu pomagającego przy sekcji zwłok. Eksperymentowano też z wykorzystaniem urządzenia na sali operacyjnej. W tym wypadku służył on chirurgowi do przełączania wyświetlanych na ekranie obrazów. Lekarz nie musiał prosić o to asystenta, mógł samodzielnie przełączać obrazy i manipulować nimi, nie dotykając przy tym niczego i zachowując sterylność. Z kolei naukowcy z University of Warwick wykorzystali Kinect do udoskonalenia sterowania robotem poszukującym ofiar trzęsień ziemi. Jednak naukowcy czy artyści wykorzystujący Kinecta do eksperymentów z nowymi rodzajami wyrazu, nie zapewnią Microsoftowi odpowiedniego poziomu sprzedaży. Dlatego też koncern rezygnuje z produkcji urządzenia i całe swoje wysiłki skupia na HoloLens. « powrót do artykułu
  17. Skóra pomaga regulować ciśnienie krwi i tętno w odpowiedzi na zmiany ilości tlenu w środowisku. Wcześniejsze badania pokazały, że kiedy tkanka jest niedotleniona, np. na dużych wysokościach lub przy zanieczyszczeniu powietrza, paleniu czy otyłości, dopływ krwi ulega zwiększeniu (po części jest on kontrolowany przez białka z rodziny HIF). By sprawdzić, jaką rolę spełnia skóra w przepływie krwi przez drobne naczynia, naukowcy z Uniwersytetu w Cambridge i Karolinska Institutet wystawiali myszy na zmniejszone stężenia tlenu. Gryzonie zmodyfikowano genetycznie, tak by nie wytwarzały w skórze pewnych białek HIF. W 9 przypadkach na 10 nadciśnienie wydaje się pojawiać spontanicznie, bez znanej przyczyny. Większość badań w tej dziedzinie koncentruje się na roli odgrywanej przez takie narządy, jak mózg, serce i nerki, dlatego niewiele wiemy, jaki jest wpływ innych tkanek i organów - opowiada prof. Randall Johnson. Nasze studium zaprojektowano w taki sposób, by zrozumieć pętlę sprzężenia zwrotnego między skórą i układem sercowo-naczyniowym. Pracując z myszami, mogliśmy manipulować kluczowymi genami pętli. Okazało się, że u myszy, którym brakowało jednego z białek skóry (HIF-1α lub HIF-2α), zmieniała się reakcja na niskie poziomy tlenu, co wpływało na tętno, ciśnienie, temperaturę i ogólny poziom aktywności. Gryzonie, u których nie występowały białka kontrolowane przez HIF, reagowały podobnie. Autorzy publikacji z pisma eLife zauważyli, że reakcja zdrowych myszy na niedotlenienie także jest bardziej złożona niż dotąd sądzono. W pierwszych 10 minutach tętno i ciśnienie rosną, później zaś (niekiedy nawet na 36 godzin) oba parametry spadają poniżej zwykłego poziomu. Po upływie mniej więcej 2 dób od ekspozycji ciśnienie i tętno wracają do normy. Brytyjsko-szwedzki zespół zauważył, że utrata HIF bądź innych białek zaangażowanych w reakcję na niedotlenienie w skórze powoduje znaczne zmiany dot. pory zainicjowania odpowiedzi i czasu jej trwania. Wyniki sugerują, że reakcja skóry na niski poziom tlenu może istotnie wpływać na sposób pompowania krwi przez serce. Niskie poziomy tlenu - przejściowe czy stałe - są czymś powszechnym i mogą się wiązać ze środowiskiem, a także paleniem lub otyłością. Mamy nadzieję, że nasze studium pomoże w ustaleniu, jak reakcja organizmu na takie warunki zwiększa ryzyko albo nawet wywołuje nadciśnienie - opowiada dr Andrew Cowburn. Zważywszy, że skóra jest największym narządem, nie powinno zaskakiwać, że odgrywa jakąś rolę w regulacji takich fundamentalnych mechanizmów, jak ciśnienie krwi - podsumowuje Johnson. « powrót do artykułu
  18. Analizy genetyczne pochodzącej sprzed czasów normańskich czaszki kobiety odkrytej w ogrodzie w Hoxne są kolejnym dowodem, że to wschodnia Anglia była epicentrum trądu, który rozprzestrzenił się stamtąd na Wyspy Brytyjskie. Niewykluczone, że trąd zawleczono ze Skandynawii wraz z futrami i mięsem wiewiórek. Czaszkę kobiety z Hoxne odkryto przypadkiem pod koniec ubiegłego wieku. Naukowcy zauważyli na niej typowe dla trądu uszkodzenia, takie jak np. zniszczenie kolca nosowego. Datowanie radiowęglowe pozwoliło stwierdzić, że kobieta, która żywiła się głównie pszenicą, żytem i zupami warzywnymi z niewielkim dodatkiem mięsa, żyła w latach 885-1015. W kościach znaleziono ślady DNA bakterii Mycobacterium leprae. Widoczne uszkodzenia kości czaszki wskazują, że choroba miała bardzo duży wpływ na życie kobiety. Musiała mieć mocno zdeformowaną twarz, prawdopodobnie doszło też do uszkodzenia nerwów w kończynach. Analizy DNA M. leprae ujawniły, że mamy do czynienia z tym samym szczepem bakterii, którym był np. zarażony mężczyzna z Great Chesterford, który żył w latach 415-545. To zaś wskazuje, że ten szczep bakterii trądu był obecny na południowym wschodzie Brytanii przez setki lat. Te nowe dowody w połączeniu z faktem ciągłej obecności we Wschodniej Anglii szpitali dla trędowatych, które istniały tam już w XI wieku potwierdza tezę, że choroba występowała tutaj endemicznie i pojawiła się wcześniej, niż w innych częściach kraju, mówi główna autorka badań, Sarah Inskip z St. John's College w Cambridge. Oczywiście jest możliwe, że rzekome nagromadzenie przypadków trądu we Wschodniej Anglii jest przypadkiem. Po prostu mogliśmy odkryć tutaj więcej niż w innych częściach kraju ludzkich szczątków z okresu średniowiecza, a szczątki mogły zostać lepiej zachowane dzięki obecności w tutejszej glebie dużych ilości kredy, która dobrze zachowuje kości. Jednak takie same warunki występują na przykład w Hampshire i Dorset, gdzie odkopano wiele anglo-saskich cmentarzy i jak dotychczas nie znaleziono tam żadnych dowodów na występowanie trądu, dodaje uczona. Ten sam szczep bakterii trądu został znaleziony w średniowiecznych szkieletach w Danii i Szwecji. Autorzy najnowszych badań sugerują, że trafił on do Wschodniej Anglii i utrzymywał się tam poprzez kontakt z wysoce cenionymi futrami i mięsem wiewiórek, które na Wyspach sprzedawali Wikingowie. Ważnymi portami handlowymi były wówczas King's Lynn i Yarmouth. Ostatni przypadek trądu u ludzi zanotowano w Wielkiej Brytanii przed ponad 200 laty. Niedawno jednak zauważono, że na trąd chorują wiewiórki na Brownsea Island w Dorset. Analizy szczepu, którymi zarażają się wiewiórki wykazały, że jest on blisko spokrewniony z tym, który zaatakował kobietę z Hoxne. Wiadomo też, że ten sam szczep infekuje też pancernika dziewięciopaskowego, od którego zarażają się ludzie na Florydzie. Badania dowodzą, że ludzie mogą zarażać się od pancerników, więc niewykluczone, że zarażają się też od wiewiórek. Oczywiście powstaje pytanie, jak długo bakteria może przetrwać w futrze czy mięsie, wiadomo jednak, że w przeszłości wiewiórki były czasem trzymane jako zwierzęta domowe, mówi Inskip. WHO informuje, że obecnie na całym świecie na trąd choruje ponad 216 000 przypadków osób. « powrót do artykułu
  19. Dotąd biolodzy zakładali, że zwierzęta zjadają kawałki tworzyw sztucznych, bo przypominają one ich ofiary. Nowe badanie nad koralowcami pokazuje jednak, że może istnieć dodatkowa przyczyna. Parzydełkowce nie mogą się kierować wzrokiem, bo nie mają oczu. Wydaje się natomiast, że po prostu lubią smak plastiku. Podczas naszych eksperymentów koralowce zjadały wszystkie rodzaje tworzyw, ale 3-krotnie bardziej odpowiadały im mikroplastiki niepokryte bakteriami niż tworzywa z bakteriami na powierzchni. To sugeruje, że plastik zawiera coś, co sprawia, że jest smaczny - opowiada Austin S. Allen, doktorant z Duke University. Kiedy tworzywo wychodzi z fabryki, znajdują się na nim setki dodatków chemicznych. Pojedyncze związki lub ich połączenia mogą działać na koralowce jak stymulant żerowania - wyjaśnia Alexander C. Seymour. Autorzy publikacji z pisma Marine Pollution Bulletin podkreślają, że konieczne są dalsze badania, które pokażą, jakie substancje wpływają na koralowce i czy te same dodatki są stymulantami żerowania także u innych gatunków morskich. Ponieważ plastiku nie da się w dużej mierze strawić, może on prowadzić do niedrożności jelit, fałszywego uczucia sytości czy zmniejszenia rezerw energetycznych zwierzęcia. Po 24 godzinach w jamie chłonąco-trawiącej polipów nadal znajdowało się ok. 8% wychwyconego plastiku - opowiada Allen. Amerykanie wyjaśniają, że mikroplastik może uwalniać do organizmów koralowców i do środowiska setki substancji. Biologiczne działanie większości z nich pozostaje owiane tajemnicą. W przypadku niektórych, np. ftalanów, potwierdzono zaś, że są środowiskowymi estrogenami i androgenami. Do eksperymentów Allen i Seymour wykorzystali koralowce zebrane u wybrzeży Karoliny Północnej. W pierwszym z nich koralowcom oferowano 8 rodzajów mikroplastiku. Sprawdzano, czy parzydełkowce będą woleć "kęsy" tworzywa, czy inne obiekty zbliżonej wielkości, np. ziarna piasku. Odkryliśmy, że koralowce zjadały wszystkie rodzaje plastiku i w dużej mierze ignorowały piasek - twierdzi Allen. W 2. eksperymencie grupy koralowców umieszczano w różnych komorach. Każdej przez pół godziny dawano taką samą ilość "pokarmu" (zwietrzałego plastiku). Części oferowano jednak plastik niepokryty bakteriami, a części cząstki z biofilmem bakteryjnym. Eksperyment wykazał, że koralowce mogą zjeść oba rodzaje plastiku, ale zdecydowanie (3:1) wolą czyste tworzywo. Naukowcy mają nadzieję, że kiedy uda się ostatecznie ustalić, co sprawia, że tworzywa tak smakują zwierzętom, będzie można zmienić ich skład. Jeśli staną się niedobre, znacznie zmniejszy się stwarzane przez nie zagrożenie. « powrót do artykułu
  20. Międzynarodowa grupa astronomów zauważyła na powierzchni nadolbrzyma Zeta Puppis plamy, które napędzają wielkie spiralne struktury w jej wietrze gwiazdowym. Zeta Puppis ma masę 60-krotnie większą od masy Słońca, a jej powierzchnia jest siedmiokrotnie cieplejsza. Masywne gwiazdy to rzadkość i zwykle występują w układach podwójnych lub wielokrotnych. Zeta Puppis jest wyjątkowa. To masywna gwiazda samotnie wędrująca przez przestrzeń kosmiczną z prędkością 60 km/s. Wyobraźcie sobie obiekt sześćdziesięciokrotnie bardziej masywny od Słońca, który porusza się sześćdziesięciokrotnie szybciej od pocisku, mówią naukowcy. Profesor Dany Vanbeveren z Vrije Universiteit w Brukseli mówi, że być może w przeszłości Zeta Puppis weszła w interakcje z układem podwójnym lub wielokrotnym i została wyrzucona z dużą prędkością w przestrzeń. Uczeni wykorzystali sieć nanosatelitów BRIght Target Explorer (BRITE), za pomocą której przez sześć miesięcy monitorowali powierzchnię Zeta Puppis. Jednocześnie za pomocą naziemnych teleskopów obserwowano jej wiatr gwiazdowy. Tahina Ramiaramanantsoa wyjaśnia, że obserwacje ujawniły powtarzający się co 1,78 doby wzorzec, który występował na powierzchni i w wietrze gwiazdowym. Powtarzające się sygnały okazały się wirem na powierzchni, który napędzał rotację wiatru gwiazdowego. Mamy tu do czynienia z obracającymi się razem obszarami oddziaływań (CIR). Badając światło emitowane przez zjonizowany hel w wietrze gwiazdowym widzieliśmy wyraźne wzorce o kształcie litery 'S' utworzone przez ramiona CIR, mówi Tahina. Okres pojawiania się tych wzorców i ich zmiany w skali godzinowej były bardzo silnie skorelowane z zachowaniem niewielkich bardzo gęstych regionów wiatru gwiazdowego. Wyniki powyższych badań stanowią poważny przełom na drodze do rozwiązania zagadki dotyczącej potencjalnego związku pomiędzy zmiennością powierzchni masywnych gorących nadolbrzymów, a zmiennością wiatru gwiazdowego. « powrót do artykułu
  21. Naukowcy przekonują, że w 1929 r. w pobliżu miasta Aitape w Papui-Nowej Gwinei znaleziono czaszkę najstarszej znanej ofiary tsunami. Zmarła ona ok. 6 tys. lat temu. Skąd przekonanie, że to ofiara tego żywiołu? Czaszka znajdowała się w osadach wykazujących charakterystyczne cechy prehistorycznego tsunami. Jeśli mamy rację co do tego, jak ta osoba zmarła tysiące lat temu, [...] być może uda nam się przekonać współczesnych sceptyków, że wszyscy mieszkańcy Ziemi powinni postrzegać zmianę klimatu i rosnący poziom mórz jako prawdziwe zagrożenia [...] - podkreśla John Terrell z Muzeum Historii Naturalnej w Chicago. Terrell, jeden ze współautorów artykułu z pisma PLoS ONE, od 1990 r. prowadzi badania archeologiczne i antropologiczne w pobliżu Aitape. Mark Golitko, jego kolega z Muzeum, wyjaśnia, że czaszką interesowano się praktycznie od zawsze, bo należy ona do nielicznych wczesnych pozostałości szkieletowych z tego rejonu. Początkowo uważano, że jej właścicielem był Homo erectus, ale przeprowadzono dokładniejsze datowanie radiowęglowe osadów, które wskazało na okres 5-6 tys. lat temu. Wtedy poziom morza był wyższy i obszar mógł się znajdować tuż nad linią brzegową. W 2014 r. Golitko i inni wrócili w miejsce, gdzie znaleziono czaszkę. Chcieli poszukać wskazówek dotyczących śmierci jej właściciela. Dzięki temu byliśmy w stanie potwierdzić to, co od dawna podejrzewaliśmy. Geologiczne podobieństwa między osadami w miejscu odkrycia czaszki i osadami odłożonymi podczas tsunami z 1998 r., które uderzyło w to samo wybrzeże, sprawiły, że zdaliśmy sobie sprawę, że ludzkie populacje z tego rejonu przez tysiące lat były narażone na masywne zalania - opowiada James Goff z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Na podstawie zgromadzonych dowodów naukowcy uważają, że właściciel czaszki albo został zabity przez tsunami, albo żywioł zniszczył jego pochówek i zakopał czaszkę, ale już nie resztę szkieletu. Łatwo dać się omamić pięknu wybrzeża w okolicach ujścia rzeki Sepik i uwierzyć, że to najbardziej rajskie miejsce na ziemi. Ta czaszka jest jednak świadkiem, że tak jak gdzie indziej, zdarzają się tu katastrofy naturalne, które niespodziewanie wywracają świat do góry nogami - podsumowuje Terrell. « powrót do artykułu
  22. Wpisany na Listę Dziedzictwa Światowego UNESCO brazylijski Park Narodowy Chapada dos Veadeiros trawi pożar. Ogień zniszczył już 540 km2. Dyrektor parku Fernando Tatagiba powiedział w wywiadzie udzielonym BBC Brasil, że podejrzewa podpalenie. Na początku ogień pojawił się bowiem w pasie przeciwpożarowym. Mimo że z żywiołem walczy ponad 100 osób, od 17 października nie udało się go opanować. To najgorszy pożar w najnowszej historii parku. Z oczywistych powodów obszar jest teraz zamknięty dla turystów. W Chapada dos Veadeiros mieszka aż 50 endemicznych, rzadkich lub zagrożonych wyginięciem gatunków zwierząt. Spośród nich warto wymienić jaguara czy sarniaka pampasowego. W parku występuje 1476 gatunków roślin. « powrót do artykułu
  23. Najbardziej społecznie odizolowane samce orek są 3-krotnie bardziej zagrożone zgonem w dowolnym roku niż samce zajmujące najbardziej centralne pozycje społeczne. Zjawisko jest o wiele silniejsze w latach niedoboru pożywienia. Nie dotyczy ono samic; prawdopodobnie dlatego, że samce są większe i potrzebują większego wsparcia grupy, by zdobyć wystarczającą ilość pożywienia. Badania prowadzono na chronionej Ustawą o zagrożonych gatunkach populacji orek SRKW (od ang. southern resident killer whales). Liczebność tej krytycznie zagrożonej grupy to zaledwie 76 osobników. Studium podkreśla znaczenie więzi społecznych dla samców orek. Pokazuje ono, że mniej połączone społecznie samce częściej umierają w trudnych czasach - opowiada dr Samuel Ellis z Uniwersytetu w Exeter. Orki silnie współpracują. Samce z centrów grup mają zapewne lepszy dostęp do informacji społecznych i więcej okazji do dzielenia się pokarmem. Orki z morza Salish (rejonu między południowo-zachodnią Kolumbią Brytyjską a północno-zachodnią częścią stanu Waszyngton) są od 40 lat opisywane przez dr. Kena Balcomba z Centrum Badania Waleni (Center for Whale Research, CWR), który uważa, że największym zagrożeniem jest dla nich działalność człowieka. Podstawowym pożywieniem tych waleni są łososie. Niestety, ich liczebność spadła w wyniku nadmiernego odławiania. Na terenach rozrodu ryb pobudowano zaś tamy. Dr Dan Franks z Uniwersytetu Yorku, współautor artykułu z Proceedings of the Royal Society B, podkreśla, że badanie pokazało, że przewidując przyszłość zagrożonych populacji, należy rozważyć pozycje społeczne i więzy rodzinne zwierząt. Wcześniejsze badania zademonstrowały, że uspołecznienie wpływa na długość ludzkiego życia. Teraz po raz pierwszy udało się wykazać, że pozycja społeczna na przestrzeni życia pozwala wnioskować o przetrwaniu gatunków nieczłowiekowatych. Ponieważ walenie są obserwowane od kilkudziesięciu lat, można je rozpoznać na podstawie znaków szczególnych. Widząc, które osobniki regularnie pływają razem w danym roku i na przestrzeni lat, zaczęliśmy rozumieć sieć społeczną [...] - opowiada prof. Darren Croft. W ramach studium za zajmowanie centralnej pozycji społecznej uznawaliśmy sytuację, gdy dany osobnik miał wiele kontaktów indywidualnych lub stanowił łącznik między co najmniej 2 grupami. « powrót do artykułu
  24. W ciągu ostatnich dwóch dekad w organizmach ludzi wyraźnie wzrósł poziom glifosatu, kontrowersyjnego związku chemicznego obecnego w preparacie Roundup firmy Monsanto. Wzrost zauważalny jest od roku 1994, w którym to na terenie USA dopuszczono do upraw genetycznie modyfikowane rośliny odporne na działanie glifosatu. Badania, których wyniki opublikowano na łamach Journal of American Medical Association, ukazały się w czasie, gdy Komisja Europejska odnowiła licencję na stosowanie glifosatu na terenie UE. Tym razem dopuszczono go do użycia na pięć lat, czyli o dwa lata krócej niż standardowo. Uczeni z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego przebadali próbki moczu 100 osób mieszkających w Kalifornii. Próbki pochodziły z lat 1993-2016. Jak wykazały badania, wykrywalne poziomy glifosatu zwiększyły się z 0,20 mikrograma na litr w latach 1993-1996 do 0,44 mikrograma na litr w latach 2014-2016. Roundup firmy Monsanto jest jednym z najszerzej stosowanych herbicytów na świecie. Przed wprowadzeniem na rynek genetycznie modyfikowanych upraw u bardzo niewielu osób występowały wykrywalne ilości glifosatu, mówi główny autor badań Paul Mills. Nasza ekspozycja na te związki chemiczne znacząco wzrosła, jednak nie wiele osób zdaje sobie sprawę z faktu, że spożywa je codziennie wraz z żywnością, dodaje uczony. Zarejestrowane poziomy glifosatu są znacznie niższe niż dopuszczają to normy. W USA dzienny limit spożycia tego środka wynosi 1,75 miligrama na kilogram, natomiast w Unii Europejskiej dopuszczono 0,3 miligrama na kilogram. W roku 2015 Światowa Organizacja Zdrowia uznała glifosat za substancję prawdopodobnie rakotwórczą. Dotychczas prowadzono niewiele badań nad wpływem glifosatu na ludzi, jednak badania na zwierzętach pokazują, że chroniczne wystawienie na działanie tego środka ma negatywne skutki dla zdrowia. Greenpeace prowadzi kampanię mającą na celu wprowadzenie zakazu stosowania glifosatu na terenie UE. Monsanto, producent Roudupu podkreśla, że glifosat spełnia wszystkie wymagania, by zostać zatwierdzony do użytku, a przeciwnicy tego środka są populistami. Parlament Europejski podjął niewiążącą rezolucję wzywającą do wprowadzenia od roku 2022 zakazu stosowania glifosatu. « powrót do artykułu
  25. Japoński producent makaronu instant opracował widelec, który maskuje odgłosy siorbania. Choć tradycyjnie siorbanie miało oznaczać pochwałę dla jedzenia, niektórym zaczęło ono przeszkadzać (w mediach społecznościowych mówi się nawet o "makaronowej przemocy"). Inspiracją dla firmy Nissin Food Products były japońskie toalety, które można zaprogramować, by maskując wstydliwe odgłosy, odtwarzały odgłosy spłukiwania. Widelec ma pokaźne rozmiary: 4,4 cm średnicy i 15,2 cm długości. Wyposażono go w mikrofon wykrywający odgłosy siorbania. Wynaleźliśmy system detekcji najdelikatniejszego nawet siorbania. Gdy sztuciec odnotuje siorbanie, wysyła sygnał do telefonu komórkowego, który zaczyna odtwarzać dźwięki płynącej wody. Nissin ma rozpocząć sprzedaż tylko wtedy, gdy do połowy grudnia uda się zgromadzić 5 tys. zamówień. Cena widelca to 14.800 jenów (ok. 130 dolarów). « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...