Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

glaude

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    738
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Zawartość dodana przez glaude

  1. To co napisałeś to prawda. Ale gdy oprócz widoku (najczęściej kolor czerwony) owocu, mozesz wyczuć jeszcze zapach dojrzałych owoców i to z odległości kilku metrów przy bezwietrznej pogodzie. Sprawdzasz jeden gatunek owoca organoleptycznie- to jednak nie ten. Szukasz w pobliżu dalej. Znajdujesz, zjadasz go i juz wiesz, ze to ten. Szukasz pozostalych owoców tego gatunku i zjadasz tyle ile mozesz. Tak to działa. A wydajna dehydrogenaza szybko usuwa alkohol z krwi, zeby układ nagrody nie poczuł "sytości" alkoholowej- bo wtedy przerwie jedzenie. Bodaj tu w kopalni był artykuł o wypijanej ilości napojów prze ludzi bez pragnienia. Jedni ochotnicy pili czysty sok, inni z odrobiną (niewyczuwalną) ilością alkoholu. Badani o niczym nie wiedzieli. Mieli tylko wypić tyle soku ile zechcą. Okazało się, ze nawet śladowa ilość alkoholu stanowi nagrodę, bo nieświadomi niczego ochotnicy wypili więcej "drinka" niz ci co pili sam sok.
  2. Raczej "wspólny przodek"- a nie "wspólny człowiek". To akurat najbardziej bzdurna część interpretacji faktu posiadania aktywnej dehydrogenazy alkoholowej. Naczelne nie jedzą zgniłych owoców (chyba że w klęsce głodowej- ale czy ktoś to potwierdził?). ADH4 wyewoluowała po to, żeby zjadać najbardziej wartościowe (dojrzałe) owoce. Po prostu najdojrzalsze owoce, czyli najsłodsze (mające najwięcej cukru), zaczynają w bardzo niewielkim stopniu fermentować dzięki drożdżom kolonizującym ich skórkę. Jak każdy wie cukry fermentują w etanol. W pewnym momencie ten proces ustaje (wytwarza się stan równowagi) i owoc dalej jest słodki, a jednocześnie zawiera śladowe ilości alkoholu. Oczywiście piszę o owocach pełnowartościowych z nierozerwaną skórką, nieobtłuczonych i niegnijących. Żeby dobrze rozpoznawać takie owoce z największą ilością cukru sam kolor nie wystarczy. Stąd mechanizm nakierowany na rozpoznawanie alkoholu. Im szybciej więc ADH4 usunie alkohol z krwi, tym większa szansa na zjedzenie większej ilości wartościowych owoców, kiedy jest ich największy "wysyp". Oczywiście żeby całość działała wspaniale, zostało to włączone (jak wszystko, co zapewnia przetrwanie) w tzw. ukł. nagrody. Problem w tym, że jedni ludzie mają ten mechanizm bardziej wydajny- a inny mniej. Nie było to problemem, gdy spożywano tylko owoce. Stało się okropnym problemem, gdy zaczęto fermentować alkohole (wino) w starożytności. Wtedy to okazało się, że zbyt silny ów mechanizm prowadzi ludzi go posiadających do zespołu uzależnienia alkoholowego. Co gorsza dotyczy to też naczelnych i u populacji, które mają dostęp do alkoholi (np. małpy na karaibskich plażach dopijające drinki plażowiczów). U nich odsetek alkoholików w populacji, jest taki sam jak u ludzi. Stąd widać jak stary jest to ewolucyjnie mechanizm.
  3. @ThikimPrzecież to zasada, a czy zaprogramujesz tak komórkę zwierzęcą, sieć nerwową czy maszynę nie ma znaczenia. Nie rozumiem o jaką głębokość chodzi. @Afordancja :-) Dobrze wiesz, ze nie istnieje ogólnie akceptowalna definicja świadomości, więc o teście nie moze być mowy. Mozna spróbować testem Turinga, ale on jest stricte na myślenie (inteligentne)- jakby była ustalona bezdyskusyjna definicja inteligencji
  4. No właśnie nie. Po pierwsze jest coś takiego jak poczucie istnienia. I ono jest w zasadzie związane z czuciem- a ściślej z przetwarzaniem tego czucia (percepcją). Stąd sama nazwa poczucie, dobrze oddaje istotę sprawy. Oczywiście żeby mieć poczucie istnienia czegokolwiek, należy najpierw mieć poczucie istnienia siebie. I tu dochodzimy do istoty jaźni lub (jak chcą filozofowie umysłu)- JA. Najlepiej udowodnię to na najdokładniej poznanej modalności czuciowej, mianowicie wzrokowej. Ślepota korowa, jaka dotyka ludzi z uszkodzoną wzrokową korą pierwszorzędową jest modelowym przykładem. Ludzie z taką lezją nie dość, że nic nie widzą, to jeszcze nie są w stanie sobie nic wyobrazić- a nawet przypomnieć i to pomimo działania całej reszty ukł. wzrokowego! Nawet twarzy matki, wyglądu samochodu, czy widoku słońca. W ogóle nie są w stanie zrozumieć co to znaczy widzieć- mimo, że do niedawna mogli to robić w 100%. Natomiast zupełnie nie przeszkadza im to w poruszaniu się, omijaniu przeszkód, uchylaniu się przed wystającymi przedmiotami. Ten efekt to tzw. ślepowidzenie. A najlepsze jest to, że ci ludzie w ogóle nie są świadomi, że to robią!!! Idąc nie mają pojęcia, że coś omijają, przed czymś się schylają itp. Nie mają świadomości tego, bo nie percepują wzrokowo. Ich szlak drobnokomórkowy, odpowiedzialny za percepcję wzrokową jest nieaktywny od najistotniejszego momentu. Zaś szlak wielkokomórkowy jest tylko systemem efektorowym- działa, ale nie daje poczucia działania. Co do drugiego zdania. Proces też jest jeden. Mechanizm tego korowego przetwarzania według mnie jest wszędzie w mózgu ten sam. Oddziałuje jednak z różnymi modalnościami, a nawet "submadalnościami", stąd bogactwo doznań świadomości i bogactwo pamięci. Z tym się całkowicie zgadzam, tylko, że nikt nie potrafi jeszcze tego zapisać matematycznie. A jseli nawet potrafi, to czysto hipotetycznie. Jeszcze dużo czasu minie, zanim wyprodukują myślącą (i świadomą) maszynę. Dokładnie dwóch: 1. Neurony wpisane w sieć z mechanizmem ujemnego sprzężenia zwrotnego (ukł. kary). 2. Neurony wpisane w sieć z mechanizmem dodatniego sprzężenia zwrotnego (ukł. nagrody).
  5. @thikim Na 100% czucie to podstawa świadomości, ale nie napisałeś nic o systemach motywacyjnych i to wielopoziomowych- a to obok czucia podstawa świadomości. System neuronalny musi mieć poczucie (gradację) co jest ważniejsze, a co mniej ważne- w postaci choćby "zwykłych" emocji. @Afordancja Moja własna definicja świadomości to POCZUCIE ISTNIENIA. I obojętne czego. Jeśli mam poczucie istnienia siebie- to jest samoświadomość. Im mam więcej poczucia istnienia struktur świata- tym bardziej jestem świadomy. Gdy mam poczucie istnienia swojej pamięci- mam poczucie istnienia czasu, oraz istnienia myśli (marzeń), które są zupełnie różne od percepcji świata. Tego ostatniego nie mają schizofrenicy z omamami, czy urojeniami. Oczywiście nie twierdzę, że mam rację. Takie pojmowanie świadomości ułatwia mi poruszanie się po tematach neuronauki.
  6. Takie podejście to klasyczny komputacjonizm, na którym wyrosła swojego czasu kognitywistyka. Jednak teraz cały ten "trend" jest w odwrocie. Przeżywa wyraźny kryzys. Bo tak się akurat złożyło, że w "naturalnych systemach neuronowych" (zwierzęta i ludzie), co potwierdzi @Afordancja, hardware jest jednocześnie softwarem. Nie ma czystego oprogramowania, które można z mózgu przenieść na twardy dysk i będzie to funkcjonować jako umysł tej samej osoby. Od dawna zwracali na to uwagę filozofowie umysłu pod postacią tzw. świadomości fenomenalnej. Dorzucił do tego swoje 3 grosze A. Damasio w formie teorii markerów somatycznych. A obecnie już otwarcie mówi się o tzw. umyśle ucieleśnionym. Ważne, że w Polsce też jest badacz mający ciekawą koncepcję. To prof. A. Chmielecki. Napisał ostatnio ciekawą pozycję pt. "Podstawy psychoniki. Ku alternatywie dla cognitive science", która jest w zasadzie kontynuacją wcześniejszej "Między mózgiem i świadomością. Próba rozwiązania problemu psychofizycznego". Nie ze wszystkim się z nim zgadzam, zwłaszcza jeśli chodzi o rolę wzgórza- a już potencjały (czy też może raczej przekaźnictwo) magnetyczne w poduszce wzgórza, to dla mnie science fiction bez żadnych dowodów. Jednak reszta jest bardzo sensowna. Jeśli ktoś chce przeczytać, to zalecam to robić w kolejności ich napisania. Do tego doradzam czytanie mniej więcej od połowy, bo stricte filozoficzny bełkot z początku każdej z nich, pozwalam przebrnąć przez pierwszą połowę tylko osobom po magisterce z "filo".
  7. Mensa, to bardziej klub towarzysko-snobistyczny niż realna organizacja wynalazców, geniuszy lub noblistów. Takie koło łowieckie, ale bez myśliwych. Zwykła ciekawostka, bardziej towarzystwo wzajemnej adoracji i wspomagania (jak bodajże rotary), niż przykład czegokolwiek związanego z elitarnymi umysłami. Jeśli mnie pamięć nie myli, to chyba Doda jest członkiem mensy?
  8. @Jajcenty Dobre. Kiedyś był taki dowcip o poważnym radzieckim biologu. Sprawdzał percepcję słuchową muchy rozkazując jej: "idi". Robił to następnie po każdorazowym wyrwaniu jednej pary odnóży- i mucha szła do momentu wyrwania ostatniej pary "kończyn". W swoim dzienniku naukowiec radziecki zapisał: "Po wyrwaniu ostatniej pary odnózy mucha ogłuchła" Prezentujesz podobną logikę. Sprawdź może, skoro jesteś taki dociekliwy, dane statystyczne każdego kraju oddzielnie. Tzn. ile jest klubów szachowych, ilu członków (szachistów), ile zawodów różnej rangi w roku, oraz rozkład płciowy zawodników w każdym kraju. Może na tej podstawie dojdziesz do innych wniosków. P.S. Pewnie nie uwierzysz, ale w Grecji nie ma skoczków narciarskich- a sekcje tego sportu nie istnieją. A w krajach Afryki, to pewnie nawet nie wiedzą o takiej dyscyplinie sportu. Jakieś przemyślenia w związku z tym?
  9. Dziewczynki są na pewno bardziej sumienne i obowiązkowe. Chłopiec musi czuć albo bat nad sobą, albo czuć dużą nagrodę za wykonanie zadania żeby zrobić coś dobrze i na czas, lub musi to być jego pasja. Ważnym bodźcem in plus dla chłopca jest też rywalizacja, ona dodatkowo nakręca emocje. Silna rywalizacja spala natomiast kobiety, które "ewolucyjnie" skore są do współpracy. Poza tym mężczyźni w dziedzinach matematycznych są zdecydowanie inteligentniejsi. Nawet jeśli w grę nie wchodzą nagrody/kary i rywalizacja. Najlepszym przykładem jest tak peryferyjna dziedzina "sportu" jak szachy. Myślę (chociaż nie mam pewności), że w pierwszej setce rankingów szachowych nie ma ani jednej kobiety. A jeśli się mylę, to najwyżej o 1-2 sztuki. P.S. Nadto, co było już napisane przez kogoś, krzywa Gausa odnośnie każdej cechy (inteligencji też) jest bardziej płaska u mężczyzn- za to bardziej rozciągnięta. Wygląda więc na to, że elementem konserwatywnym w ewolucji są samice (muszą zapewnić stabilność potomstwu), zaś polem doświadczalnym w zakresie nowych rozwiązań (mutacji) są samce.
  10. To chyba normalne, że pamięć operacyjna jest z zamkniętymi oczami pozbawiona dopływu bodźców (zakłóceń) z otoczenia, przez co łatwiej się jest przebić danym z pamięci trwałej. Aż dziw, że potrzebowali do tego badań (i pewnie grantu na nie). Kto wykłada na to pieniądze?
  11. @thikim 2 doby grzebałem w sieci, swoich materiałach (papierowych) i zasobach swojej pamięci i muszę przyznać Ci rację. Sterowanie ręką jest najskuteczniejsze: najszybsze i najbardziej precyzyjne. Mało tego, może się odbywać przy niepełnych danych wzrokowych (wyrywkowych- czyli nieciągłych) a na dokładkę uwaga wzrokowa (to na co patrzy plamka żółta siatkówki) nie musi być skupiona na kontrolowaniu ruchu ręki. Jednym słowem do nawigowania ruchu ręki wystarczy peryferium siatkówki. Dzieje się tak dlatego, że percepcja wizualna świata (to co odbieramy jako świadomość wzrokową) jest przetwarzane w korze mózgu tzw. szlakiem dolnym (brzusznym). Natomiast aspekty sterowania ruchowego i percepcja ruchu odbywa się w szlaku górnym (grzbietowym). To fakt znany od dość dawna. To co mnie jednak najbardziej zaskoczyło odnośnie rozwiązania sterowania gier, o które Ci chodziło- to brak artykułów w prasie medycznej i neuropsychologicznej. Nikogo to widać nie interesuje. I nagle mnie olśniło. Głuchoniemi!!! Przecież oni bez przerwy w ten sposób funkcjonują. No i wszystko jest dokładnie przebadane (nie tak jak odnośnie nawigowania gier). Okazało się, że oni świetnie a do tego błyskawicznie i bezbłędnie nawigują ruchami swoich dłoni i palców, a są to ruchy bardzo precyzyjne. A na koniec najlepsze. Percepując ruchy swojego rozmówcy (tzw. miganie) głuchoniemy nie śledzi w ogóle jego dłoni. Cały czas patrzy się na jego twarz! Dzieje się tak dlatego, że mimiką w języku migowym komunikuje się znaki interpunkcyjne (wykrzyknik, znak zapytania itp.) i używa też jak emotikonów. Jest to więc ważniejsze dla "słuchającego" niemego niż znaki dłoni, gdyż ustala całą tzw. prozodię- a w zdaniach wielokrotnie złożonych jest ona kluczowa do zrozumienia. I mimo to ruchy palców i dłoni migającego są bezbłędnie odczytywane przez patrzącego. To tym bardziej godne uwagi, że miganie jest w trójwymiarze, tzn. że te same znaki pokazane bliżej lub dalej rozmówcy mają trochę inne znaczenie. Tak więc ostrość wzroku (a co za tym idzie uwaga świadomości wzrokowej), która jest nastawiona tylko na twarz rozmówcy nie przeszkadza kompletnie w dokładnym odczytywaniu znaków jego dłoni i równoczesnym nadawaniu swoich znaków (migania) do niego. A to dlatego, że systemy nimi zawiadujące są przetwarzane równolegle i zupełnie niezależnie od siebie. P.S. Nawiasem mówiąc znacznie prostszy jest przykład kierowcy. Świetnie wszystko widzi i jednocześnie prowadzi samochód. A używa do tego (jednocześnie) i rąk i nóg. Takie badanie można łatwo wykonać na symulatorze samochodu (np. program gry na laptopie) i oglądanie pracy mózgu grającego na EEG (potencjały wzrokowe) a może nawet na fMRI i katalogowaniu liczby błędów. Choć z fMRI mogą być problemy, bo ono ma fatalną rozdzielczość czasową.
  12. @pogo To czego doświadczyłeś to był zwykły uraz przeciążeniowy (naciągnięcie, naderwanie, bądź mikrouraz). Nie zaś żadne zmęczenie, a tym bardziej tzw. zakwasy. Po prostu robiłeś coś nienaturalnego dla mięśni gałkoruchowych- trenowałeś "wydłużone" sakkady. Mięśnie szybkie odpowiedzialne za te ruchy są stworzone do precyzyjnych, ale bardzo krótkich skoków. Długie skoki je naciągają i powodują mikrourazy. To z tym miałeś do czynienia, ponieważ oczy nie wyewoluowały do technik szybkiego czytania i taki wysiłek nadwyręża ich strukturę. Chociaż podejrzewam, że po dłuższym treningu te dolegliwości udałoby się wyeliminować. Przy fizjologicznych ruchach (wodząco-śledzących, czy sakkadach) mięśnie oczu są niezmordowane. I to jest niepodważalne. Spróbuj natomiast iść w spokojnym tempie przez np. 10 godzin. Już tego samego dnia "poczujesz" dystans, a następnego będziesz "umierał" razem ze swoimi mięśniami nóg i kręgosłupa. I to tylko przy fizjologicznym spacerze w wolnym tempie! No chyba, ze jesteś wytrenowanym maratończykiem albo chodziarzem.
  13. @thikim Ja pisałem ogólnie, o funkcjach motorycznych "ukł. oko-głowa"- a nie o sterowaniu (czy też raczej nawigowaniu) gier, bo po prostu się na tym nie znam. Jestem technofobem i wszystko co świeci (komórki, tablety, komputery wszelkiej maści oraz ich pochodne) i posiada oprogramowanie (jakiekolwiek) to dla mnie czarna magia. Dobrze radzę sobie jedynie z programami do EEG- ale bez tego nie mógłbym zarabiać na rodzinę, więc to raczej konieczność niż pasja. Bo czasy papierowych zapisów EEG już (niestety) nie wrócą Natomiast do sterowania/nawigowania grami czy wirtualną rzeczywistością według mnie najlepiej nadają się potencjały mięśniowe (EMG). Na razie takie rozwiązania wykorzystuje się jedynie do drogich (ale wspaniałych) protez ręki. Są one skomplikowane, bo w motoryce dłoni bierze udział duża ilość mięśni, a co z tym związane dużo neuronów kory ruchowej. Tu linkuję zdjęcie tzw. homunkulusa mięśniowego (graficzne przedstawienie jak dużo kory ruchowej zawiaduje różnymi rejonami ciała) i dokładnie na nim widać, że najwięcej neuronów kieruje ruchami (małych) mięśni twarzy i właśnie ręki. Karkiem zaś mała ilość: http://pl.wikipedia.org/wiki/Kora_ruchowa#mediaviewer/File:Homunculus.PNG Elektrody przyklejone do kilku kluczowych mięsni karku zbierałyby (w czasie rzędu ms) współrzędne ruchu głowy, a odpowiedni algorytm komputerowy przetwarzałby to na współrzędne ruchu wzroku w przestrzeni (czy wirtualnej przestrzeni). Ruch gałek ocznych (sakkad) można by pominąć, gdyż przy ruchach głowy (proporcjonalnie dużych) jest nieistotnie mały. Przy dłuższym treningu oczy pewnie nauczyłyby się utrzymywać pozycję "na środku", co czyniłoby cały proces nawigowania jeszcze łatwiejszym. Myślę, że do działanie wystarczyłyby 4 odprowadzenia (elektrody) z kluczowych mięśni karku. Po 2 elektrody na prawą i lewą stronę karku. Jedyna dla mnie niewiadoma to stopień skomplikowania programu informatycznego do równoległego przetwarzania danych z potencjałów mięśniowych- chodzi o amplitudę (w uV) i czas (w ms). Gdyby to zrobić, sprawa jest prosta, bo ludzka świadomość nie działa szybciej niż 100-200 ms, więc komputer spokojnie da sobie radę z nadążaniem w czasie rzeczywistym, skoro kineskopy telewizorów lampowych dawały radę oszukiwać ludzką świadomość wzrokową jednością wyświetlanego obrazu
  14. Każdy mięsień oczny, a są to 4 proste (górny, dolny, boczny i przyśrodkowy), oraz 2 skośne (górny i dolny) składają się z 2 rodzajów włókien. Jedne to włókna, "wolne" (wykonują ruchy wolne ale za to o dużej amplitudzie)- tzw. śledzące. Drugie włókna "szybkie" (wykonują ruchy o małej amplitudzie, za to szybkie)- tzw. sakkady. Ruchy śledzące są niezależne od woli (odruchowe), zaś sakkady są zależne (świadome). Najłatwiej się o tym przekonać, gdy spróbujemy świadomie, płynnie przenieść wzrok z jednego miejsca (np. okna) na drugie (np. drzwi)- ale bez poruszania głową!!! Okazuje się to niemożliwe- odbywa się to tylko skokowo (sakkadą). Dlatego ruchy świadome oczu o szerszym zakresie niż skok sakkady realizowane są poprzez ruchy głowy. Główny (i płynny!!!) ruch odbywający się w górę/dół czy na boki wykonują mięśnie karku, a punktowy mały przeskok jest "autorstwa" ocznych sakkad. Jest to tzw. układ oko-głowa. Ruchy śledzące są zawiadywane przez ośrodki korowe w korze ciemieniowej, zaś sakkady (jak i świadome ruchy głowy) przez korę czołową. Oczywiście ruch świadomy (ten z jednoczesnym ruchem głowy) jest bardziej skomplikowany gdyż ośrodki korowe muszą odejmować "od siebie" lub dodawać współrzędne z pola widzenia względem obu ruchów (gałek ocznych i głowy). Można jednak takimi ruchami sygnalizować niewerbalnie kierunki drugiemu człowiekowi samą głową. U ludzi (zwłaszcza u kobiet) także same ruchy (sakkady) oczu wskazują na sygnalizowanie kierunku i na działania. Jest to możliwe, gdyż człowiek ma małe tęczówki, a duże białkówki i ruch oczu jest dość łatwo percepowany przez inne osobniki. Coś takiego jest niemożliwe np. u szympansów, gdyż one mają duże tęczówki- a ruch ich oczu nie odsłania rąbka białkówki. Dlatego szympansy reagują na sygnalizowanie kierunku ruchami głowy innych osobników. A na koniec ciekawostka. Mięśnie oczu to najwięksi atleci. Są niezmordowane. Mogą pracować bez odpoczynku. I robią to. Nawet we śnie nasze oczy pracują- szczególnie w fazie REM.
  15. Ze 2 lata temu oglądałem film dokumentalny, w którym opiekunka szympansów w jakimś zoo twierdziła, że potrafi rozpoznać, z reakcji wokalnych szympansów, jakie owoce im zaserwowano. Nie potrafiła podać jak to rozróżniała, ani naśladować tych komunikatów- jednak odgadywała je bezbłędnie. Teraz jest już punkt zaczepienia do rozkodowania "mowy" szympansów i okazuje się, że ma to więcej wspólnego z prozodią niż artykulacją.
  16. 87% skuteczności to świetny wynik. To naprawdę dobry program. Nie wiem jak działa ten algorytm, ale sądzę, że ma jeszcze spore rezerwy i przy szukaniu słabych punktów wynik da się poprawić.
  17. Jestem pod wrażeniem. Wreszcie postęp. To może mały kroczek, jednak do tej pory nie było nic. Trochę przypomina mi to hipotetyczną 'maszynę' Searla pt. "Chiński pokój"- przynajmniej w samym zamyśle i realizacj, bo jeśli chodzi o rozmach to jeszcze dużo brakuje.
  18. Triatlonistów? Chyba freediverów (nurków bezdechowych).
  19. To czym jest tu napisane, to proces lokalny- a nie globalny. To zdanie dobitnie świadczy o tym, że dotyczy to kolców dendrytycznych- a więc pojedynczych neuronów postsynaptycznych, co zwiększa wagę synaptyczną dla konkretnego wejścia aksonalnego. A pisząc precyzyjniej zwiększa wrażliwość neuronu postsynaptycznego na impulsację z konkretnego neuronu presynaptycznego. Myślę, że nawet naukowcy zajmujący się tym zagadnieniem, nie badali tego pod kątem twoich zastosowań.
  20. Autorzy tych doniesień chyba desperacko szukają sponsorów (czytaj: grantów) na co najmniej kilka lat. Temat chodliwy (dieta) - a rodzinę (i siebie) za coś trzeba utrzymać. W dużym koncernie spożywczym robota w dziale nowych produktów zapewniona na kilka lat. A gdy uda się wspiąć na kierownicze stanowisko - to nawet do końca życia. Niestety nauka to coraz częściej biznez.
  21. Artykuł tendencyjny, popierający niekontrolowane przyjmowanie przez nieświadomych ludzi ibuprofenu. Skutkuje to oczywiście pogrubieniem portfeli producentów i farmaceutów. Samo wprowadzenie przepisów o nierecepturowym charakterze sprzedaży NLPZ w małych opakowaniach był pierwszym krokiem do nabijania im kabzy. Takie prace "naukowe" j.w., to już jawne nawoływanie do codziennego łykania, bez względu czy są ku temu wskazania - czy nie. Może jeszcze jednocześnie podawać kwas acetylosalicylowy i paracetamol z ibuprofenem? Efekt będzie potrójny! Albo jeszcze lepiej: wszystkie w/w substancje czynne w jednej tabletce, a najlepiej półprzezroczystej, opalizującej kapsułce o jaskrawej barwie? W takiej postaci, z bajerancką reklamą w TV to musi się SPRZEDAĆ!!!
  22. Chociaż nie znam się na wyświetlaczach (jestem ortodoksyjnym technofobem) - artykuł, który linkuję jest na temat, naukowy i z porządnego pisma: http://kosmos.icm.edu.pl/PDF/2014/211.pdf
  23. Pomysł z niedrgawkowym stanem padaczkowym nie jest nowy. Sugerowano już, że katatonia może być wyrazem zaburzeń napadowych w przednim zakręcie obręczy. Problem w tym, że ten obszar kory jest też niekiedy posądzany o inne zaburzenia napadowe: o tzw. ujemne mioklonie i napady akinetyczne. A to tylko pokazuje, jak dużo w neuronauce jeszcze przed nami.
  24. Rezonans magnetyczny (MRI), czy czynnościowy rezonans magnetyczny (fMRI)? Pytam, bo według mnie takie badanie i wnioskowanie możliwe jest to tylko na fMRI.
  25. Tak szczerze, to nigdy nie grałem Grają za to moje dzieci. I wcale im tego nie zabraniam- bo wolę to, niżby miały "naparzać" w jakieś strzelanki. P.S. Najbardziej rozwijające dla intelektu jest to co ... intelektualne. Tak jak napisałeś w momencie opanowania instrumentu "zabawa" jest skończona. Za to zaczyna się świat wyobraźni. I ten poziom zapewnia stałą stymulacją dla rozwoju intelektu. Dlatego to, któryś z wielkich kompozytorów mógł największe swoje dzieła skomponować mimo całkowitej głuchoty. Bazował na reprezentacjach wewnętrznych w swoim mózgu i przetwarzając je tworzył nowe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...