Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

glaude

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    738
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Zawartość dodana przez glaude

  1. @antykwant To co napisałeś to nic innego jak tzw. eksternalizm- obecnie raczej zarzucony przez zdecydowaną większość badaczy umysłu na rzecz tzw. internalizmu. Ja mam nieco odmienny pogląd na te kwestie. Tzn. od początku rozwoju ukł. nerwowego człowieka, do ok. (max.) 8-12 roku życia jesteśmy według mnie eksternalistami. Natomiast później stajemy się coraz bardziej internalistami. I to do tego stopnia, że w późnej starości w zasadzie umysł jest zamknięty na świat zewnętrzny i przetwarza tylko reprezentacje wewnętrzne z (i tak już słabo funkcjonującej) pamięci. Niestety stary umysł nie potrafi już tworzyć nowych reprezentacji- brak nowych neuronów i plastyczności neuro-glejowej.
  2. Metoda napewno lepsza od lustrzanej, jeśli chodzi o skuteczność- bo nie trzeba sobie nic wyobrażać. Kończyna sterowana korą ruchową i wirtualna, to ta sama kończyna. Ma tylko jedna wadę- cenę. Pudełko z lustrem u boku jest śmiesznie tanie. Wirtualna rzeczywistość już nie. A nie można zapomnieć, ze fantomowe kończyny to domena krajów biednych, bo tam jest najwięcej konfliktów zbrojnych (i ich ofiar) i tam jest najwięcej kalek po wybuchach min.
  3. Mnie całkowicie przekonuje wyjaśnienie apotemnofilii, jakie podał Vilayanur Ramachandran. Co prawda to tylko hipoteza, ale logiczna. Zresztą tego samego wytłumaczenia użył do wyjaśnienia udczuć osób transseksualnych, "płynących" z zewnętrznych narządów płciowych, których przecież nie posiadają. Ot nasz mózg to taki bio-komputer, który nie zawsze działa zgodnie ze stanem faktycznym.
  4. To jeszcze nie dowód, ze to agenda rządowa za tym stoi. Poza tym rosyjskie wyrazy... Czy Rosjanie byliby takimi idiotami, żeby zwracać na siebie uwagę w taki sposób???
  5. W rosji to w ogóle jest wylęgarnia. Tam wiele funkcji , które przed rozpadem ZSRR było państwowych po transformacji z braku środków sprywatyzowano, lub pozwolono na powstawanie nowych podmiotów je wykonujących. Nie poszło to niestety z jakością w parze. Dlatego w Rosji jest olbrzymia plaga AIDS. Prywatne służby krwi nie robiły badań dawcom (bo tak taniej) i pobierały krwe od zakażonych. Przetoczenia jej pacjentom spowodowały epidemię, a którą teraz nie mogą sobie poradzić. Tak samo z TBC. Żelazna zasada mówi, ze należy ją leczyć kilkoma lekami przeciwprątkowymi jednocześnie i przez kilka miesięcy. Leczenie jednym lekiem mija się z celem, ponieważprątki nabierają odporności. Tak samo leczenie kilkoma- ale krótkie. Na zdrowiu się nie oszczędzi! P.S. Jak na ironię to Rosja wymaga od wjeżdżających obcokrajowców (np. tirowców) aktualnego badania o braku markerów HIV1/HIV2.
  6. Cyt.: "zaobserwowane zjawisko świadczy o świadomości bezpośredniego otoczenia". Ja bym to nazwał zwykłymi ruchami gałek ocznych w odpowiedzi na obiekt poruszający się (wodzenie), a o świadomości nawet bym nie wspomniał. Sakady to ruchy szybkie, w niewielkim zakresie i precyzyjne- a nie kilkaset stopni kątowych w ciągu sekundy, do tego dostosowane do obiektów nieporuszających się.
  7. Mogliby zarabiać na turystyce z EU i USA (safari i tym podobne klimaty)- tylko, że oni tego nie dostrzegają. Dla nich to fanaberie białasów, którzy w dalszym ciągu kojarzeni są z kolonializmem. Smutne.
  8. glaude

    Śpiewająca małpa

    @pogo Ludzie musieli mówić już dobry milion lat temu, co poświadcza duża- i do tego znacznie zróżnicowana lokalnie kultura oraz jej wytwory materialne.Ponad milion lat temu były skolonizowane tak zimne rejony, jak Dmanisi w obecnej Gruzji- czy tropikalna Jawa! Ludzie przemieszczali się na wyspy i to dość odległe. Musieli jakoś się tam przemieścić: zbudować (wespół) ca najmniej tratwę; zaplanować logistycznie, a następnie wykonać/zgromadzić żarcie; zapas narzędzi i wody! Jak zdołasz osiągnąć to bez języka? Poza tym Ci "badacze" języka to nieuki (i to w swojej dziedzinie!), no bo jak wytłumaczyć w takim układzie fakt istnienia języków tonalnych, których jest dość spora ilość- tak jak i ludzi nimi mówiących (np. Chińczycy)? Burzy to kompletnie tę pseudo-hipotezę. P.S. Sytstem wydawania dźwięków jest równie stary u ssaków, jak u ptaków. Nie sądzę więc, że ktoś od kogoś (i to na zdecydowanie wcześniejszym stapie ewolucji) musiał coś zapożyczać. Zresztą obie gromady są pod wzflędem istnienia podobnie stare. Nie wiem, czy nawet u gadów (przodków obu gromad) nie istnieje prosty system komunikacji akustycznej oparty na modulacji dźwiękowych komunikatów? Tak więc nie ma tu jakiejkolwiek mowy o poprawności "hipotezy". Jest natomiast OLBRZYMIA korelacja między mimiką (i to dosławną)- a sposobem modulowania dźwięku. Polecam poczytanie na temat PERCEPCJI/SYNSTEZJI KROSMODALNEJ. Np. gdy człowiek unosi brwi ze zdziwienia równocześnie wypowiadając "CO?"- podnosi też częstotliwość dźwięku głoski "O" (zwiększa się wysokość dźwięku). To swoiste "PODNIESIENIE" (brwi i częstotliwości głosu), to to równoważnik znaku zapytania.
  9. glaude

    Śpiewająca małpa

    Jak dla mnie to jakieś brednie. Cyt: "Pomiędzy 50 a 80 tysięcy lat temu"- skąd ta pewność co do czasu??? Jakieś dowody, czy tylko urojeniowe fantazje bajkopisarzy? A pomysł z ptakami, cóż nawet nie wiem jakich słów użyć do komentowania tego typu twórczości? Skrzydła nietoperzy też przypominają ptasie i nie świadczy to o niczym innym niż o konwergencji!!! Przecież dźwięki wydawane przez jakiekolwiek zwierzęta są modulowane, nie tylko przez ptaki. Zgadzam się tylko co do tego, ze prozodia jest starsza niż semantyka i syntaktyka. Uuuufffff, jak dobrze, ze to nie za moje podatki :-)
  10. Mała wrzutka odnośnie tych odczytów. Lekarze, którzy mają takie "odczyty" na konferencjach nie jest wielu. Do tego to nie jest pierwszy lepszy lekarz, bo takiego nikt by nie chciał słuchać. To jest zawsze ktoś z olbrzymim autorytetem w branży, dużym dorobkiem naukowym i (o zgrozo) ... ktoś kto ma duży wpływ na status zawodoway innych lekarzy. Czyli są to kierownicy (profesorowie) klinik na uniwersytetach medycznych. To oni uczą studentów i narzucają im sposoby leczenia chorych ( w tym zalecane leki). Oczywiście nie robią tego tylko sami, bo to czynią jedynie na wykładach i podczas egzaminu. Robią to "rękami" adiunktów i asystentów, którzy mają codzienny kontakt ze studentem na ćwiczeniach i kolokwiach. Żeby proces był wydajniejszy jest to przeciągane na kształcenie podyplomowe- czyli robienie specjalizacji, które trwa tyle samo co studia (6-7 lat), bo przecież staże cząstkowe odbywa się w klinikach. Itak oto wystarczy, że firma opłaci śmietankę- zamiast jak kiedyś wielu lekarzy (prezenty, wycieczki itp.), a i tak zbierze kokosy. Tego procederu nie da się zatrzymać, bo firmy farmaceutyczne to olbrzymie lobby z górą pieniędzy. Muszą na tym zarabiać, bo samo wprowadzenie pojedynczego leku na rynek to wiele lat badań (kilka etapów), nakładów pieniężnych i niepewność co do ewentualnych objawów nieporządanych. Stąd bardzo nieczyste praktyki prowadzenia badań niezarejestrowanych leków w krajach III świata. Jak ktoś jeszcze nie oglądał filmu "Wierny ogrodnik" to gorąco polecam- tak postępuje większość firm.
  11. To o czym piszecie nie dotyczy w zasadzie oka! Dotyczy kory przetwarzającej ruch. Do tego nawet nie potrzeba oka, co dobitnie udowadniają wyczyny niewidomych ludzi, przemieszczających się skutecznie na podstawie nawigacji z modalności słuchowej. Nawet nie jest potrzebna I-rzędowa kora wzrokowa- bo ze wzgórków górnych blaszki pokrywy, poprzez poduszkę wzgórza idzie szlak omijający V1, co z kolei dowodzą osoby przejawiające tzw, ślepowidzenie. Ale do rzeczy. Kora przetwarzająca modalność wzrokową to ponad 50% ludzkiej kory nowej. Podzielona jest w zasadzie na 2 główne szlaki: dolny (tzw. "co") i górny (tzw. "jak"- dawny "gdzie"). Działają względnie niezależnie. Tzn. szlak górny jest starszy ewolucyjnie i niezależny, zaś dolny.zależny częściowo od górnego. Przejawia się to tym, że przy ruchach gałki (sakadach), szlak dolny nie przekazuje potencjałów z siatkówki. Czyli układ jest przez krótkie chwile 'ślepy'! Bodźce wzrokowe są przepuszczane w postaci potencjałów tylko przy fiksacji. Jak więc dobitnie widać naturalny "stroboskop" działa na codzień, tylko przy bardzo krótkich odcinkach czasowych i jest nieazuważalny. To co ćwiczą ci hokeiści to nic innego jak partycypowanie ruchu obiektów na podstawie tylko początkowych danych o ich położeniu i ruchu, i skąpych danych dotyczących kolejnych współrzędnych ruchu. Czyli w zasadzie to samo co normalne widzenie, tylko np. co 3-4 "klatkę" obrazu. Bo, o czym wiedzą filmowcy, ruch płynny dla ludzkiej kory, to określona liczba klatek na sekundę. Szybszych obrazów ludzka kora nie przetwarza tak dokładnie, a wolniejsze dają poczucie wolno puszczanych slajdów a nie rzeczywistego otoczenia/obiektów w ruchu. Kiedyś, na bodajże National Geografic pokazywali jakie zdolności partycypowania ruchu obiektu ma Christiano Ronaldo. Piłkarz z rzutu rożnego wykopywał piłkę przy pełnym świetle i w tej samej chwili światlo gasło. Ronaldo miał po ciemku dobiec z pola karnego do bramkowego w miejsce, gdzie według niego piłka spadnie i strzelić gola. O dziwo zawsze trafiał nogą w piłkę, choć nie zawsze trafial po ciemku do bramki. Reasumując te okulary to według mnie dobra metoda treningowa, ale zła metoda do realnej gry. W realnej grze jest za dużo zmiennych: inni gracze, częsta zmiana kierunku i prędkości piłki, i jej rotacji.
  12. @pogo Coś takiego, tylko w większym nasileniu, ma miejsce u niewielkiej liczby ludzi dotkniętych akinetopsją. To bardzo rzadka ułomność pojawiająca się po bardzo selektywnych (wręcz precyzyjnych) udarach mózgowych w płacie potylicznym. Konkretnie chodzi o korę wyższego rzędu (V5) przetwarzającą informacje ruchowe z modalności wzrokowej. Pacjenci dotknięci tą lezją widzą świat jako osobne "stopklatki"- kompletnie bez ruchu. Sami nie są zdolni do życia. Nie potrafią przejść przez ulicę, gdyż ich mózg nie jest w stanie oszacować z jaką prędkością jedzie auto i kiedy należy przechodzić, zeby pod niego nie wpaść. Nie potrafią nalać z czajnika herbaty, bo zawsze przeleją itp. Duża część świata umyka ich wzrokowi. Trochę więcej o tej rzadkiej dolegliwości tutaj: http://www.charaktery.eu/slownik-psychologiczny/A/172/Akinetopsja/ Te okulary to takie 'stopklatki' tylko w szybszym tempie niż u ludzi dotkniętych akinetopsją. Wyczulają, poprzez ten trening, korę wzrokową na bardziej dokładne przewidywanie ruchu obiektów na podstawie skąpych (co ileś milisekund) obrazów.
  13. glaude

    Chikungunya w Ameryce

    Nie słyszałem jeszcze nic o tym wirusie, ale co do WNV (wirusa zachodniego Nilu), to sezonowo w Europie jest obecny nawet w Rumunii i na Węgrzech. Skąd wiadomo, że to nie przypadki przywleczone np. z wczasów w Grecji i/lub Egipcie? Bo zachorowania dotyczą najczęściej ludzi z domu starców (+80), którzy nie wyjeżdżali ze swojego kraju od wielu lat. A ponieważ są to najczęściej osoby o obniżonej odporności zachorowanie ma najczęściej najcięższą postać- neuroinfekcji kończącej się zazwyczaj dla tych pacjentów śmircią. Tak więc komary przenoszące tę chorobę przy dalszym ocieplaniu klimatu za kilka lat pojawią się pewnie i u nas.
  14. Powiem szczerze, że pierwszy raz się spotykam z nazwą konektom. Polska nazwa to po prostu połączenia krótkie i długie- przy czym długie zwyczajowo nazywa się pęczkami. Nazwa konektom na wszystko (spoidła, pęczki, połączenia krótkie) napewno jest wygodniejsza, chociaż mniej precyzyjna.
  15. Faktycznie moja skucha. Zobaczyłem "podnamiotowej" zamiast "nadnamiotowej". Dzięki za zwrócenie uwagi. Co sierpa, to pierwszy raz się spotykam, że byłby równoznaczy z namiotem. Poza tym kora to kora, a nie część nadnamiotowa- i to mnie zwiodło, bo termin "podnamiotowy" jest używany często- a z nadnamiotowym spotykałem się (tu) pierwszy raz. Podobnie jak i z konektomem, zamiast ze spoidłem. Niemniej niedopatrzenie moje.
  16. Pod namiotem leży móżdżek! Pełna nazwa z mianownictwa anatomoczngo to namiot móżdżku. Tak więc napisanie: "U kobiet natrafiono na rozbudowany konektom między prawą a lewą półkulą części nadnamiotowej." A następnie: "W obrębie móżdżku sytuacja wyglądała dokładnie odwrotnie: to u panów występowała wzmożona łączność między półkulami, podczas gdy u płci pięknej dominowały połączenia wewnątrzpółkulowe"- wyklucza się. Trzeba sprawdzić w artykule źródłowym, które zdanie jest prawidłowe- i to nieprawidłowe wykasować.
  17. Kolejny dowód na to, ze psy mają neurony lustrzane
  18. W sumie w tym skrutowym artykule nic nie jest wyjaśnione. Na stronie uniwersytetu też w zasadzie niewiele więcej jest napisane. Bo jeśli dobrze rozumiem (a raczej przypuszczam), to kolce mogą zarówno zwalniać przewodnictwo (zmniejszać potencjał błonowy) jak i przyspieszać (zwiększać) przed "dojściem" go wzgórka aksonowego? I jaki ewentualny mechanizm byłby proponowany na wyjaśnienie tego procesu? Do Natur, czy PNAS nie zajrzę, więc jeśli można to poproszę o przysłowiową garść szczegółów.
  19. Ano tak to już jest z zespołem zamknięcia, że zniszczony jest kompletnie brzuszny most, czyli w zasadzie wszystkie szlaki ruchowe. Z tego wyłączone są tylko nerwy okoruchowe, które wychodzą po grzbietowej stronie. pacjenci tacy najczęściej wszystko słyszą, widzą, czują (nawet ból i np. swędzenie), natomiast poza oczami nie ruszaja niczym- leżą jak kłoda. I niestety dlatego tak często są w ich przypadku rozpoznawane śpiączki- zamiast zespołu zatrzaśnięcia. Prosta obserwacja ruchu oczu i/lub zrobienie EEG na potwierdzenie obserwacji może zapobiedz takim tragediom.
  20. Nie sprecyzowano o jaką poezję chodziło. Bo jeśli o klasyczną ze stałą liczbą sylab w wersie i rymem- to taki wynik należało domniemywać. To po prostu "piosenka mówiona", z rytmem (RAP tez jest przecież muzyką), zmianą tonacji i prozodią. Gdyby jednak skanowano mózgi deklamatorów w trakcie czytania wiersza białego wynik nie musiałby byc już taki oczywisty.
  21. Ale nie napisali, jak poradzili sobie z impedancją. Bez pasty ściernej i spirytusu nie sposób (nawet przy świeżo umytych włosach) uzyskać dobre parametry zapisu EEG. Nie wspominam już soli fizjologicznej lub żelu przewodzącym. Biorąc zaś pod uwagę osoby łyse, dodatkowo jeszcze z nakryciem głowy (z nich idą przecież odprowadzenia) elektrody będą "pływały" chyba? No i ciekawi mnie sam montaż "kapelusza"- o chyba uniwersalnym rozmiarze (rozciągliwy?), bo rozumiem, że odprowadzenia będą czołowe (pasmo beta) i potyliczne (pasmo alfa)?
  22. @radar Podałeś bardzo dobry przykład. Oczywiście teoretycznie można sobie wyobrazić urządzenie obdarzone świadomością, które nie potrafi czuć siebie (ani wnętrza, ani granic), ale ma to zapisane w oprogramowaniu. Tzn. jakieś stałe dane wprowadzone, zeby określały tę maszynę, jako indywidualność. Ona może wtedy pracować w trybie analizowania świata zewnętrznego i reagowania na niego. Tylko, że wtedy nie będzie posiadała zdolności do reagowania intencjonalnego- na swoje potrzeby i dostosowanie tych reakcji, do reakcji na zmiany świata zewnętrznego. A wtedy nie wiadomo, czy jej reakcje można nazwać świadomymi- czy też np. nie porywa się z motyką na słońce, albo odwrotnie z armatą na komara? Taką sytuację mamy u ludzi chorych psychicznie z omamami, czy jeszcze gorzej z urojeniami. Oni reagują wtedy adekwatnie do swoich halucynacji- ale nieadekwatnie do rzeczywistości. Oni nie są tego świadomi (no bo to w końcu zaburzenia świadomości)- czy jak mawiają psychiatrzy: NIE MAJĄ WGLĄDU W SWOJE ZACHOWANIE. I wracając do twojego pytania. Skynet musiałby nie tylko czuć swoje części- czyli umieć je odwzorować w swoim opragramowaniu ( iich stan), albo mieć chociaż diodę kontrolną każdego urządzenia: czy dioda się pali, czy nie- ale także mieć system gradacji. System gradacji określa, co można pominąć i nie reagować- np. mały ból palca można zignorować, ale ból serca już nie i trzeba rozpocząć jakieś działanie naprawcze. Dlatego uszkodzenie jakiejś peryferyjnej klawiatury Skyneta, czy drukarki pzawdopodobnie nie wywołałoby jego reakcji obronnych. Ale już próba zniszczenia serwerów z danymi strategicznymi- powinna mobilizować wszystkie siły urządzeń podległych i możliwości obliczeniowe Skyneta. Inaczej reagowałby zbyt histerycznie przy każdej pier**le, a to kosztuje zbyt wiele energii i może osłabiać znacznie Skyneta jako takiego, a nawet narażać na unicestwienie przy naprawdę ważnych sytuacjach.
  23. Grzegorzu Penrose nie ma pojęcia o nerobiologii i kognitywistyce, lub szerzej o neuronauce poznawczej. To co Ty uważasz za mechanizmy kwantowe według mnie takie nie jest. To po prostu operowanie na olbrzymiej liczbie danych przez olbrzymią liczbę bioprocesorów ułożonych piętrowo w układ wielu sieci wzajemnie na siebie oddziałujących, którego z racji naszych ograniczeń nie jesteśmy w stanie symulować ani w zakresie wilekości i dokładności- ani w czasie rzeczywistym. Do tego dochodzi jeszcze neuroplastyczność. System sensoryczny kory wcale nie jest super dokładny i to wynika z sumowania przestrzennego- nie cały układ musi synchronicznie zadziałać, zeby neurony odbiorcze wygenerowały potencjał czynnościowy. Mało tego, mogą zadziałać różne części tego mikroukładu dając ten sam potencjał (np. rozpoznając konkretną twarz)- byleby wyzwoliły potencjał! To podobny mechanizm, jak w DNA- różne triplety zasad kodują ten sam aminokwas. Nie ma w tym magii Penrose'a, jest za to duża ilość neuronów z jeszcze większą liczbą zakończeń synaptycznych i rozbudowanymi ogromnie drzewkami dendrytycznymi. Do tego dochodzą różne rodzaje neuronów, zapewniające tzw. hamowanie oboczne (pobudzające i interneurony hamujące). A jeszcze więcej niż neuronów jest w korze nowej komórek glejowych (zapewniają przebudowę połączeń i powstawanie nowych neuronów)- odpowiedzialnych m.in. za neuroplastyczność. Zapewnia to niesamowitą ilośc kombinacji. A i zapomniałbym o najważniejszym. Odwrotnie niż w komputerach, w organizmach żywych Hardware jest jednocześnie Softwarem. I od tego należy zacząć, jeśli szuka się różnic w funkcjonowaniu. Ale póki co nie dysponujemy taką mikrotechniką żeby zejść z urządzeniami do takiej skali. P.S. Na zakończenie- nie ma świadomości (nie podałeś mi jeszcze swojej definicji tego pojęcia), bez odczuwania siebie ("bebechów"). Maszyna musi czuć najpierw siebie (swoje wnętrze i granice), żeby rozróżniać: co to ja- a co obce i monitorować parametry (czyli odczuwać sibie i swoje różne stany), a dopiero na tej podstawie może budować obraz świata- jego części i wzajemne interakcje tych części z samym sobą, zeby rozwinąć świadomość. Jak na razie maszyny nie są wogóle programowane do kontroli swojego środowiska wewnętrznego i utrzymywania jego "homeostazy" w odpowiedzi na zmieniające się cechy środowiska zewnętrznego, a już tym bardziej do kontroli swoich granic i reakcji świata zewnętrznego z tymi granicami.
  24. * Pisząc o niższych piętrach miałem na myśli śródmózgowie. U kręgowców rzecz jasna, bo zupełnie nie wiem, jak to wygląda u kałamarnic i ośmiornic, a je też podejrzewam o posiadanie "świadomości", a przynajmniej o złożone działania intencjonalne, w sytuacjach na tyle skomplikowanych, ze wykluczają przypadkowe złożone zachowania i działania.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...