Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

glaude

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    738
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Zawartość dodana przez glaude

  1. No właśnie nie jestem pewien, czy aby na pewno? http://kopalniawiedzy.pl/naczelne-metabolizm-wydatek-energetyczny-wzrost-reprodukcja-starzenie-tempo-Herman-Pontzer-David-Raichlen,19504 Ten link to jedno, ale rzeczą znaną od dawna jest fakt, że utrzymanie tak dużego mózgu jak ludzki nie byłoby możliwe bez kilku rzeczy: 1. Krótki przewód pokarmowy do trawienia mięsa i roślin (inaczej niż u naczelnych, które są roślinożerne) 2. "Kuchenna rewolucja"- czyli robienie termiczne pokarmów, co zwiększa przyswajalność i skraca trawienie 3. mniejszy metabolizm mięśniowy (ale i w konsekwencji siła) u ludzi w stosunku do np. szympansów.
  2. Warto też dodać, że astrocyty z regionów namnażania (opuszka węchowa, zakręt zębaty/ formacja hipokampa) potrafią różnicować się w neurony. A to dodatkowo może przełożyć się na szeroko pojętą inteligencję, gdyż obstawiam, ze ludzkie neurony są sprawniejsze od mysich. Inna sprawa, czy myszy są ewolucyjnie przystosowane do zapewnienia neuronom na odpowiednim poziomie dowóz tlenu i glukozy, żeby ich metabolizm był na wysokich obrotach?
  3. @TrzyGrosze Nie wiem o jakie gry konkretnie chodzi- bo nawet nie wiedziałem, że jest taka klasa gier. Natomiast jeśli chodzi np. o instrument muzyczny, to sytuacja przedstawia się tak, że nauczenie się grania to wytworzenie reprezentacji wewnętrznych różnych modalności: słuch, wzrok, dotyk, propriocepcja (różna siła i długość np. dmuchnięcia czy naciśnięcia). To wytwarzanie reprezentacji polimodalnych dla samych nut/dźwięków/lokalizacji w instrumencie itp. Do tego trzeba dodać myślenie (kojarzenie)- na dalszym oczywiście etapie. Przecież jeśli "leci" jakaś melodia, to muzyk od razu w umyśle przetwarza dźwięki na konkretne klawisze, nuty, ruchy palców. A to, ze względu na "nieskończoną" liczbę piosenek zajęcie dla umysłu na całe życie. To dlatego każda gra wydaje się w tym sensie skończona i zawiera wiele razy mniej kombinacji niż gra na instrumencie. Oczywiście nie znaczy, że się zgadzam ze zdaniem tych profesorów, bo według mnie już takie sudoku rozwija mózg jak najbardziej. Tym więcej, ze dotyczy planowania (jak szachy) i w zasadzie ma nieograniczoną bazę nowych wersji.
  4. Niczego to nie zrewolucjonizuje i już tłumaczę dlaczego. Donacja (pobranie krwi) wedle przepisów może trwać maksymalnie 10 minut. Można ja wydłużyć do 12 minut w wyjątkowej sytuacji tzn. przy powolnym, ale RÓWNOMIERNYM (!!!) przepływie. Przy przepływie nierównomiernym w drenie dość często aktywuje się kaskada krzepnięcia. W zasadzie natychmiast przechodzi wtedy do worka i skrzep robi się z tej krwi, która w worku na wagomieszarce nie połączyła się jeszcze dobrze z antykoagulantem- najczęściej cytrynianem. Wygląda to w worku jak duży czerwony glut i nadaje się tylko do spalenia, bo tylko tak można utylizować odpady tkankowe. To dlatego na wagomieszarce podczas donacji cały czas wyświetlany jest nie tylko dokładny czas poboru, ale nawet najmniejsze wahnięcia przepływu na fotokomórce.
  5. Ano właśnie i dyskusja zbliżyła się do tego momentu, gdzie twardo należy sobie powiedzieć: co jest nauką- a co nie. Dla mnie wszystko , co podlega zasadom "popperowskim" nauką jest. Cała reszta zaś to nie dziedziny nauki, ale dziedziny wiedzy lub jak kto woli "nauki objawione". A zaliczam do nich z grubsza: meteorologię, ekonomię, historię, religioznawstwo, prawo i całą masę dyscyplin humanistycznych. Dla mnie nadawanie stopni naukowych w tych dziedzinach to delikatnie mówiąc nietakt. Waham się jedynie co do statusu filozofii. Jej jestem skłonny przyznać szlachetne miano dziedziny nauki, chociaż zajmuje się ona w dużej mierze zagadnieniami niemierzalnymi i nieweryfikowalnymi.
  6. Jak to dobrze, że na medycynie nie trzeba pisać żadnych bzdurnych prac, które odkrywają Amerykę po raz "enty"
  7. Sytuacje, jak te opisane powyżej są, troszkę przeinaczeniem faktów neurobiologicznych. Prawdą jest, że to mózg podejmuje decyzje, ale my (czyli rozum i emocje) też jesteśmy (mniejszą) częścią tego mózgu. Generalnie chodzi o tak zwane "uświadamianie". Decyzje są podejmowane niejawnie wcześniej, przez inne ośrodki mózgowe, a dopiero po kilkuset milisekundach (ok. 0,5 s) trafiają do tych struktur mózgowych, które kojarzone są ze świadomością i dopiero wtedy odczuwamy je świadomie. A ponieważ dla naszego "JA" ta różnica czasowa jest niezauważalna, odbieramy nasze decyzje jako świadome i przemyślane, co de facto nie ma miejsca. Pierwszy dowiódł to Benjamin Libet w swoim słynnym już eksperymencie, gdzie na podstawie potencjałów gotowości był w stanie przewidzieć wcześniej zachowanie człowieka badanego, zanim on tego doświadczył. I jest to prawda. Nie ma to jednak, według mnie, nic wspólnego z odpowiedzialnością prawną osób, które złamały prawo. To zupełnie inne kwestie. Przecież nawet "Nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności"!!! jak więc mogłaby to zrobić mylnie interpretowany fakt neurobiologiczny?
  8. Cyt.: "Podczas prac nad doktoratem Leiva stwierdziła, że hemoglobina z buraków cukrowych jest bardzo podobna do ludzkiego białka, a zwłaszcza do jego formy występującej w mózgu." Mogła byś rozwinąć ten wątek o Hb w mózgu?
  9. Co do systemów ekspertowych. One nie radzą sobie z wieloma zmiennymi, a tak jest w przypadku krzepnięcia. Ja przypomnę tylko, że są 2 (wewnątrz- i zewnątzpochodna kaskada krzepnięcia) i w każdej bierze udział dużo osoczowych czynników krzepnięcia. A gdzie płytki? A gdzie produkty rozpadu? A gdzie kofaktory krzepnięcia (nawet zwykła Vit. K)? W czym jest lepszy laborant? W tym, ze on pobraną probówkę oceni pod względem fachowym, czy nie jest w niej zbyt mało materiału do badania, czy wizualnie (np. EDTA) nie jest wyizolowany, czy też nie ma hemolizy itp. A następnie opisaną przez laboranta (bądź naklejoną kodem kreskowym) probówkę wstawi w odpowienie miejsce w gilzie maszyny. A oprócz tego napędzi samogonu, ktory wszyscy z przyjemnością na rozgrzewkę wypiją ;-) Moje zdanie jest takie, ze chyba najlepiej rokuje system wychładzania głowy (kask termiczny?). Co do tych cudownych dawkowań jakimiś mikroigłami automatycznymi, to czyste sf, a ponadto wybudzani byliby po 6 miesiącach. Jak wtedy uruchomić tę mikrokapsułkę. I jak przez tyle czasu zareaguje na nią organizm. Przecieź wokól ciała obcego moze się wytworzyć tkanka bliznowata?
  10. @radar napisał: "Co do wyprowadzania z torporu i monitorowania stanu pacjenta: komputer " Nie bardzo. I już piszę dlaczego. Żeby wyprowadzać kogoś z hipotermii, nawet wyziębionego pijaka znalezionego w rowie melioracyjnym, trzeba mu dawkować leki p-zakrzepowe. Inaczej dojdzie do zakrzepicy, a w konsekwencji do zatorowości. A nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że to stan zagrażający życiu. Żeby dawkować te leki (precyzyjnie), trzeba co rusz robić badania i na tej podstawie obliczać dakę (lub skończyć terapię). Żeby robić badania trzeba mieć: 1. Laboratorium i obsługujących go ludzi (laborant). 2. Ludzi umiejących pobrać próbkę krwi i/lub podać leki i.v., i.m., i. sc. (pielęgniarka). 3. Lekarza czuwającego nad zdrowiem "pacjentów". Z ziemi raczej się tego nie zrobi, bo żadna maszyna nie jest w stanie zastąpić w tych czynnościach, przynajmniej obecnie, ludzi. A utrzymywanie przez tak długi czas (6 miesięcy) wkłucia dożylnego jest z oczywistych powodów niemożliwe. Każdy kto był w szpitalu pamięta przecież dokładnie co ile dni wymieniano mu wenflon i ile dodatkowo było przy tym zachodu ("przemywanie" heparyną , często i antybiotykami).
  11. Wszyscy piszą o problemach technicznych, a nikt o medycznych. Przecież żeby wprowadzić kogoś w stan hipotermii, trzeba go nieustannie monitorować. Człowiek to istota dynamiczna (jak każdy organizm). Kto będzie czuwał nad każdym astronautą i w razie czego zainterweniuje? Chyba nie jego towarzysz, który też znajduje się w podobnym stanie? Człowiek to nie mrożonka, którą można wrzucić do zamrażarki i trzymać cały rok bez obawy, że coś się z nią stanie! To jedno. Jeszcze ważniejsze jest to, kto go z tego stanu wyprowadzi??? Przecież nie od dziś wiadomo, że u ludzi torpor to nie jest stan fizjologiczny i nie mamy ewolucyjnych mechanizmów wychodzenia z hipotermii. Dlatego w momencie podwyższania ciepłoty ciała (vide np. operacje kardiochirurgiczne) tak ważne jest dokładne i precyzyjne dawkowanie p-zakrzepowe! Kto to zrobi i jak? Można oczywiście pomyśleć o samej hipotermii głowy. I choć przyznam, że nie znam się specjalnie na tym, to znam przypadek pewnej lekarki (bodaj pani radiolog z Norwegii), która potknąwszy się na szlaku w górach upadła głową na skałę. Szczęściem doznając urazu ( i tracąc przytomność) wpadła samą głową do strumyka górskiego z zimną wodą. Twarz była na wierzchu, a ponieważ pień mózgu był nienaruszony, podstawowe funkcje życiowe działały na wolnych obrotach- przy wychłodzonej przez kilka godzin czaszce. To ja uratowało po odnalezieniu i po ok. roku, po intensywnej rehabilitacji wróciła całkowicie do zdrowia i do pracy w szpitalu. Być może jest to pewien pomysł- wychładzanie samej głowy np. za pomocą specjalnego kasku?
  12. Czyli w zasadzie nic nie wyjaśnili. Zbadali po prostu pewną koncepcję i doprecyzowali nieco wcześniejszą wiedzę. Jednak do wyjaśnienia pozostała jeszcze większość tematu. To tak jakby ze zdziwieniem odkryć, że po oderwaniu połowy odnóży chrząszcz wolniej by się poruszał.
  13. Piszesz o iluzji gumowej ręki. To podobno dość łatwa sztuczka. Sztuczka z bebechami (według mnie oczywiście) polega na stałej, fizjologicznej podprogowej impulsacji sensorycznej z narządów wewnętrznych do mózgowych reprezentacji wewnętrznych tych narządów. W momencie zwiększenia tej impulsacji, dochodzi do przekroczenia progowych wartości tych reprezentacji wewnętrznych i ich odczuwania. Według mnie te reprezentacje są (co najmniej) zdublowane: 1. Pozytywne doznania (ekstaza)- reprezentacje "bebechów", których aktywacja jest korzystna dla organizmu i którą należy podtrzymywać i do niej dążyć 2. Negatywne doznania ((ból)- reprezentacje "bebechów", których aktywacja jest dla organizmu niekorzystna i której należy unikać i natychmiast przerywać. No wlaśnie według mnie to jednak SSN muszą się kalibrować na czysto fizycznych mechanizmach. Tak zakłada hipoteza markerów somatycznych A. Damasio. Jest taki obraz wywołujący iluzję ruchu rotacyjnego, którego twórcą jest Akiyoshi Kitaoka pt. "wirujące węże". Tu link do niego (slajd nr 21): http://neuroestetyka.wdfiles.com/local--files/prezentacje/Neuroestet5.pdf Do tej pory V. Ramachandran nie znajduje wyjaśnienia zagadki tej iluzji. Wydaje mi się, że ja nalazłem- ale nie wykluczam swojego błędu na jakimś etapie. Próbowałem zainteresować moim pomysłem pewnego profesora z Lublina, doktora z Nenckiego, pewną doktor z IFPS, a ostatnio (z miesiąc temu) wysłałem artykuł do pewnego pisma. I cisza. Wyszedłem z prostego założenia Damasio, że wyższe piętra nerwowe (kora nowa) ma olbrzymie, rozwinięte reprezentacje większości tego co mają niższe piętra i na nich się kalibrują począwszy od wczesnego dzieciństwa- a nawet życia płodowego (np. słuch). Jednak według mnie, nie wszystkie reprezentacje "podkorza" mają swoje odpowiedniki w korze. Wyszedłem z takiego założenia badając rzadki udarowy zespół- Zespół Odpychania Bocznego (Pusher Syndrom). Uważam, że odpowiedzialny jest za niego ten "moduł" kory mózgu, który u zdrowego człowieka wywołuje właśnie iluzje "wirujących węży". Dzięki temu wymyśliłem bardzo tanie (gotowe w kilka minut 'rękodzieło' domowe) okulary do rehabilitacji tegoż zespołu udarowego. Jeśli do końca października nie dostanę odpowiedzi, co z moim artykułem uderzam z nim za granicę. Mam dość czekania, tym bardziej, że sprawa wydaje mi się bardzo rozwojowa jeśli chodzi o percepcją wzrokową ruchu przez korę skroniową i czołową, konsolidację pamięci proceduralnej w fazie REM snu i wizualne efekty towarzyszące zwrotom głowy- bo przecież póki co nie znaleziono korowych reprezentacji błędników.
  14. To trochę mało wydajny system. Myślę, że słyszałeś o hipotezie markerów somatycznych Antonio Damasio. Gdyby dysze potraktować jak mięśnie, czujniki radarowe jako część ukł. wzrokowego, a wszystko podporządkować nadrzędnemu systemowi żyroskopowemu (jako błędnikowi) i do tego dorzucić samouczocą się sieć neuronową z nadrzędnym programem zapewniającym stałą pionizację (powiedzmy +/- 5-7 stopni kątowych)- to taką autonomiczną maszynę można śmiało by określić jak techno-owada. Ale do autonomicznej istoty myślącej (intencjonalnie rozwiązującej różne problemy), jeszcze daleka. A do istoty świadomej lata świetlne.
  15. Dlaczego "zeżarło" większość komentarzy pod ty tematem?
  16. Co do zespołu Cotarda, to celowo dałem ten przykład, bo ja mam świadomość, że taki pacjent żyje- natomiast on nie. Mało tego, to że w ogóle rozpatruje takie mysli , to wynik tego, że kiedyś był zdrowy. Dzięki temu przed udarem mózgowym nabył (do magazynów pamięci trwałej) odpowiedniej wiedzy. Gdyby od urodzenia nie miał reprezentacji wewnętrznych swoich "bebechów" nigdy świadomości by nie wytworzył. Dlaczego tak sądzę- bo nie mógłby wytworzyć samoświadomości. Co do systemu czuwającego nad zasileniem na czas maszynę w energię. Mam inne zdanie od twojego. Twój przykład jest dla mnie systemem a'la żaba (ogólnie płaz). To system bodziec-reakcja. Tak jest u żaby. Gdy widzi w górnym polu widzenia poruszające się ciemne punkty to je przechwytuje i zjada. Jeśli będą to latające małe robociki, zachowa się tak samo- i nie nauczy się, żeby tego złomu nie łapać. Natomiast, gdy wokół niej będzie tysiące much, ale leżących (martwych)- żaba ich nie będzie widzieć i umrze z głodu. Tak też jest obecnie z maszynami. System naprowadzająco-dokujący zainstalowany w kontakcie elektrycznym ma stałą łączność radiową z odkurzaczem rumba i tak to działa. Brak jednego elementu w tej układance i wszystko bierze w łeb. A to nie jest świadomość. Na koniec posta mam pytanie: Jak wyglądają te systemy neuronowe, które symulują działanie sieci w komputerach? Chodzi mi o to, jak one są zbudowane (tylko błagam bez wzorów, bo jestem "matemato-fobem"), czy łączone są w sieci pojedyncze neurony (to one są jednostką)- czy symulujecie kolumny korowe (lub ich odpowiednik) i łączycie ze sobą? Jakich neuronów używacie- czy wszystkie mają takie same parametry generowania potencjałów (i takich samych potencjałów), czy też są toniczne i fazowe? A może jest ich (neuronów) tyle typów co u Iżykiewicza, albo jeszcze więcej? Czy glej (przecież fale wapniowe są faktem) jest brany pod uwagę w takich symulacjach jako czynnik wpływający na pracę neuronów?
  17. Mózgu nigdy nie poczujesz, bo glej i neurony nie są unerwione :-) Unerwione są w nim tylko naczynia i opony (czuciowo i bólowo). Nie ma czegoś takiego jak podświadomość, to radosna twórczość Freuda, który wymyślił tylko na początku kariery mądre rzeczy (amnezja dziecięca, agnozja)- a potem brnął w ślepą uliczkę. Co do bebechów. Jeśli w z. Cotarda nie czujesz bicia własnego serca- nawet we wściekłości, nie czujesz oddychania, nie czujesz pracy jelit po zjedzeniu, nie czujesz ruchu mięsni- czy uczucia ciężaru własnego ciała (ale wszystko to widzisz/słyszysz)- to co jest iluzją, to czy istniejesz, czy też umarłeś? Jak ocenisz siebie i dane przetwarzane tele- i interoreceptorów? To co napisałeś o grze to identyczne systemy reagujące inaczej, bo tak zostały zaprogramowane. Poza tym nie widzę moędzy nimi różnicy. A system dokujący energię to mają już odkurzacze np. rumba, ale nie świadomość głodu. To odruch monosynaptyczny (rdzeniowy). Wystaw taką rumbę na boisko szkolne, a system dokujący energię diabli wezmą i nie załaduje baterii.
  18. Sam już sobie częściowo odpowiedziałeś na to pytanie w P.S. System, który nie wie o swoim istnieniu (samoświadomość) jest pozbawiony świadomości. System, który nie czuje swoich "bebechów" (ale się słyszy, widzi, czuje swój dotyk) jest systemem nie w pełni świadomym (zaburzonym, jak w zespole Cotarda czy zespole obcej ręki). A co to jest "udawana świadomość"? Jeśli maszyna będzie odczuwać strach (zagrożenie)- konkretnie identyfikowalne przez nią (nie lęk) w sytuacji, która potencjalnie nie jest niebezpieczna- ale prowadzi do niebezpieczeństwa i odpowiednio wtedy zareaguje tzn., że jest tego świadoma. Maszyna, która nie "czuje bólu i strachu" świadoma w pełni nie jest. Maszyna, która nie czuje swojego "ciała" (swoich części, ich ułożenia i przybliżonych stanów tych części, albo "głodu"- konieczności zasilenia energii) świadoma w pełni nie jest. Maszyna, która jest niezorientowana co do miejsca, czasu, okoliczności w jakich się znalazła (i dlaczego się znalazła)- świadoma w pełni nie jest. Jeśli będzie to wszystko realizować- świadoma będzie i to najpełniej.
  19. Myślę, że się trochę nie dogadujemy ze względu na subtelności języka. Ja nie wiem na ilu modalnościach działa twoja hipotetyczna maszyna. Czy są modalności wiodące, albo wiodące podsystemy w obrębie modalności. Dla mnie równoległość ( i w konsekwencji synchronizacja) jest konieczna, bo ośrodki decyzyjne „zgłupieją”. Jak można np. podejmować decyzje, bez spływania wszystkich możliwych danych o tym samym obiekcie w różnym czasie z różnych modalności lub nawet ich podsystemów? Przecież w takim układzie system decyzyjny może podjąć 2-3 te same realizacje decyzji na ten sam bodziec- i każdą taką samą! Po co 3 razy robić to samo? Co do świadomości- uważam, ze jak najbardziej istnieje. Jednak maszynom długo jeszcze nie będzie dana, że względu na informatyków. Maszyny (systemy obliczeniowe itp.) tworzone są do rozwiązywania konkretnych zadań (tak jest po prostu napisany program)- a organizmy żywe stworzone są dla siebie- mają przetrwać i wszystko co robią podporządkowane jest temu (albo potomstwu). I nieważne jakich aspektów życia, warunków środowiska zewnętrznego, czy zasobów to dotyczy. Istoty żywe mają przede wszystkim (!!!) reprezentacje wewnętrzne „bebechów” i reprezentacje wewnętrzne „stanów tych bebechów”. Wiąże się to pośrednio z systemem motywacyjnym (ukł. nagrody/kary), ale przede wszystkim z odczuwaniem siebie, czyli z filozoficznym poczuciem JA i jego dobrostanu- bądź cierpienia. A tego maszyny nie mają i naukowcom je projektującym wcale do tego nie spieszno. Świadomość to według mnie system zhierarchizowanego, intencjonalnego przeglądania zasobów pamięci pod kątem tego, co aktualnie dla organizmu najważniejsze, najprzyjemniejsze, najciekawsze itp. Oczywiście taki system składa się co najmniej z 4 podsystemów: Pamięć trwała Liniowy system hierarchizacji System poczucia JA Przeglądarka (pamięć operacyjna) Środkowe dwa podsystemy (bardzo stare ewolucyjnie) tworzą wspólnie system Uwagi. To one na podstawie stanu środowiska zewnętrznego i potrzeb wewnętrznych („bebechów”- czyli JA) sterują wyborem tego, co z pamięci trwałej dostanie się do operacyjnej (przeglądarki). Odbywa się to według mnie na zasadzie hamowania globalnego (tak jak efekt „coctail party” w układzie przetwarzania słuchowego). W moim modelu nie uwzględniłem systemu tworzenia pamięci trwałej (coś a'la formacja hipokampa), gdyż w zasadzie istota może działać bez niego i być świadoma (choć nie wszystkiego)- natomiast faktycznie nabywać pamięci trwałej się bez tego nie da. A to jest dowód na to, że internalizm jest właściwym rozwiązaniem
  20. @Astroboy Oczywiście masz rację- mój błąd, przepraszam. Tu abstrakt, chociaż słabo nakreślający temat tytułowy: http://www.termedia.pl/Artykul-pogladowy-Percepcja-krosmodalna,46,17393,0,0.html Oczywiście, że wykonują, jednak nie o to mi chodziło. Muszę doprecyzować, bo moje skróty myślowe gmatwają sprawę. Chodzi mi nie tylko o samo przetwarzanie równoległe bodźca w kilku systemach- ale ich zsynchronizowanie w czasie i scalanie tego następnie w jeden obiekt, a dalej w jedno konkretne rozpoznawalne i identyfikowalne pojęcie. Bez tego samo przetwarzanie równoległe jest nic nie warte i "szkoda na nie prądu". No właśnie. Dla mnie to równoległość jest tu kluczem. Jak można coś ocenić/rozpoznać przetwarzając to tylko w jednym systemie jednej modalności- albo w kilku (tej samej modalności)- ale bez scalania? Przecież scalanie wymaga super synchronizacji tych procesów- a to siłą rzeczy idealnego przetwarzania równoległego! Ja już nie wspominam o kilku modalnościach i ich (pod)systemach przetwarzania. Nawet wspomnianej przez Ciebie maszynie do oceniania jabłek, gdyby podstawić gruszkę (mutanta) wyglądającą jak jabłko (a nie trudno o taką), zaklasyfikowałaby ją błędnie jako jabłko. A człowiek by tego nie zrobił. Być może mam słabą wyobraźnię, a na 100% nie matematyczną, ale nie mogę pojąć metody, która by to umożliwiała maszynie bez przetwarzania równoległego i scalania.. No właśnie. Symulacje to nie to samo, co realne funkcjonowanie. Na (super)komputerach podejrzewam, ze da sie zasymulować nawet wszechświaty równoległe. Jednak to, czy one istnieją to już inna "bajka". Tu sam programista ustala sobie parametry początkowe i jakieś funkcje przetwarzania- a w rzeczywistej fizyce jest to już dane i niestety niezmienne. I albo coś działa dobrze, albo słabo i mało wydajnie- albo wcale. Ja podtrzymuję je nawet przy sakkadach (jak i Ty), ale maszyna nie. Ja nawet nie potrzebuję otwartych oczu, moja pamięć operacyjna manipuluje pojęciami dowolnie, choć proces jest mało wydajny. I tu dochodzimy do podziału pamięci jak-takiej, a to już implikuje odwieczny problem filozoficzny o wyższości internalizmu nad eksternalizmem, co siłą rzeczy prowadzi do sporu o naturę świadomości. Świetnie mi się z Tobą pisze. Jeśli masz cierpliwość, to chętnie się czegoś nauczę od Ciebie poprzez wymianę poglądów, bo nie ukrywam, że matematycznie i informatycznie to oscyluję w okolicach zera absolutnego.
  21. Dotyczyło to tzw. odmiany jabłek- czyli ich kształtu i odcieni. Tak samo, a nawet lepiej wyćwiczysz ludzi. I to ludzie są na obecnym etapie w Działach Zapewnienia Jakości cenzorami- a nie maszyny. A to co piszesz to jedna-dwie cechy. Spróbuj jeszcze tę maszynę wyposażyć w system decyzyjny, o świeżości owoców, uśrednionej ich dojrzałości- a co za tym idzie sortowanie według tych danych na konkretne przeznaczenie. I sprawa się komplikuje. Nie piszę już o tym, czy ocenionego owoca omyłkowo nie weźmie za nowego, gdy taśma w razie usterki cofnie się o 2-3 jabłka? Przetwarzanie równoległe. Jesteś pewnie informatykiem i dlatego rozwiązujesz zupełnie inne problemy niz neuronaukowiec. Przetwarzanie równoległe jest (według mnie) konieczne dla inteligentnej istoty autonomicznej. Jak według Ciebie można maszynie zaimplementować poruszanie, albo choćby orientowanie się, w otaczającym świecie. Przecież musi być system podtrzymywania "obiektów" w pamięci operacyjnej. Bez tego za każdą "percepcją" maszyna rozpoznawałaby co ułamek sekundy inny obiekt i odnotowywała go jako nowego. Przy czym liczba obiektów zapewne byłaby duża. Jak maszyna jest w stanie zanalizować w ten sposób środowisko nie myląc się? Jak może dokonywać w takim układzie złożonych (inteligentnych) decyzji? Nie może, na takim etapie jest na poziomie płaza (np. żaby). Przetwarzanie równoległe schodzi pionowo w dół podtrzymując pobudzenie tego co wywołało to konkretne pobudzenie u góry. Idzie do góry pobudzając non-stop (w razie potrzeby) to co zostało pobudzone przez pecepcję i pobudza w poziomie struktury równoległe, które uległy w tym samym czasie (na ten sam obiekt) pobudzeniu, ale siła tego pobudzenia jest np. niższa. P.S. To co poruszyłem zahacza już trochę o tzw. świadomość, więc moze się już zatrzymam- bo w tym temacie i tak nikt nic mądrego jeszcze nie wymyślił.
  22. Cyt.: "Znaczy, że po wyłączeniu prądu, pamięć nie "znika"." To rozumiem- jednak chodzi mi o to, czy raz zapisana informacja może zostać choćby nieco zmieniona na tym nośniku- czy już nie. Albo mamy to co już zostało zapisane (dożywotnio)- albo można ten nośnik już tylko odtworzyć z tą informacją lub zniszczyć, żeby nie było na nim nic? Czy też jest taka sytuacja, że informacja tam zapisana przebywa na nośniku dożywotnio- ale może być zarówno odtwarzana, jak i zmieniana co do treści? Bo na magnetycznych nośnikach pamięci można dane zmieniać (a przynajmniej tak mi się wydaje)- chociaż mogę się mylić, bo jestem informatycznym analfabetą.
  23. @Afordancja To nie to samo. Sieci neuronowe są połączone z góry na dół i z dołu do góry- oczywiście nie tak samo. Daje to tę przewagę, że opracowanie równoległe na każdym z etapów wpływa zarówno na piętra wyższe, jak i niższe, a nawet równoległe- i to nawet w innej modalności (tzw. synestezja krosmodalna). Link tutaj: http://www.termedia.pl/Artykul-pogladowy-Percepcja-krosmodalna,46,17393,1,0.html Dzieje się tak ze względu na specyfikę charakterystyki pobudzeniowej potencjałów postsynaptycznych. Budowa kory jest modularna, a konkretne moduły (kolumny korowe) mogą zostać skutecznie pobudzone ("włączone") nawet przez zupełnie inne neurony presynaptyczne. Jednym słowem mózg jest zdegenerowany jak DNA, różne wzorce wywołują ten sam potencjał (np. daja vu)- ale jednocześnie zapewnia to szybkie przetwarzanie najważniejszych rzeczy, przy możliwie najmniejszym nakładzie energii. Trzeba pamiętać, że aby organizm przetrwał musi być ekonomiczny energetycznie i jak najbardziej wydajny w swoim środowisku pod każdym względem. Oczywiście maszynom jeszcze daleko do tego. Daleko do wszystkiego. P.S. Kiedyś filozofowie zrobili sobie jaja, z jakiejś maszyny stworzonej przez informatyków (najprościej komputer z kamerą). Miał on wgrany system do rozpoznawania czy dany obiekt jest krzesłem- czy nie. Jakiś filozof przyprowadził osła i ... maszyna rozpoznała go jako krzesło.
  24. Nie o takiej równoległości myślałem. Chodzi mi o równoległe przetwarzanie danego bodźca/ów w kilku systemach przetwarzania w obrębie jednej modalności. I dalej równoległe przetwarzanie bodźca/ów (obiektu) w wielu modalnościach jednocześnie- a następnie scalanie tego w jedno pojęcie zapisane w pamięci lub rozpoznane w pamięci. Nazywa się to grupowaniem systemowym (klastrowaniem). Oczywiście żeby te wszystkie procesy odbywały się równolegle, musi istnieć dodatkowy system, który będzie je w czasie rzeczywistym synchronizował. Zaczątki takiego systemu robi(ł) ten pan: http://luna.umcs.lublin.pl/ Projekt nazywał się "maszyny płynowe" i był teoretyczną symulacją pierwszego procesu (czyli percepcji). Link z artykułem był tutaj, ale coś mi nie chodzi:www.luna.umcs.lublin.pl/lectures/gmwojcik-ipipan.pdf
  25. To przyznam, że w takim razie nie zrozumiałem istoty działania tego systemu. Myślałem, że dany procesor (chyba to ów materiał zmiennofazowy?) odpowiada za konkretną jednostkę/jednostki pamięci, które następnie są przetwarzane przez inne procesory- na zasadzie sieci konwergencyjno-dywergencyjnej. Ta idea wydała mi się obiecująca, gdyż w takim urządzeniu można wprowadzić przetwarzanie równoległe, bez którego nie ma mowy o inteligentnych, reagujących intencjonalnie w świecie rzeczywistym maszynach. P.S. Co to znaczy, ze pamięć jest nieulotna? To znaczy, że jest już niemodyfikowalna?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...