Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita" policja i służby specjalne chcą, by witryny internetowe gromadziły i przechowywały dane o odwiedzających je osobach. Miałoby to pomagać w przyszłych śledztwach. Dane właściciel witryny gromadziłby na własny koszt, a służby miałyby do nich zdalny dostęp przez 24 godziny na dobę, bez wiedzy właściciela witryny i na jego koszt.

Pomysł taki pojawił się 8 czerwca na spotkaniu przedstawicieli służb mundurowych. Powołano też grupę roboczą, która ma zaproponować odpowiednie zmiany w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną.

Właściciele witryn z forami dyskusyjnymi, komunikatorów czy blogów mieliby obowiązek przechowywania informacji przez 5 lat.

Przeciwko propozycjom protestują już przedstawiciele portali, prasy oraz prawnicy. Zauważają, że są one niezgodne z Konstytucją i zasadami demokratycznego państwa, narażą prasę na utratę wiarygodności, a portale na poważne koszty. W przypadku największych z nich może to być nawet kilkadziesiąt milionów złotych rocznie.

AKTUALIZACJA:

Pomysłodawcy opisanego wyżej pomysłu wycofali się z niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak działa polska policja... lubią szukać na człowieka hak, oj i to bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym zeby ktoś w temacie wypowiedział się czy podobne pomysly zostaly wprowadzone w jakimkolwiek innym kraju UE.

 

Z tego co pamietam pare lat temu tylko byla afera w Niemczech, gdzie klient sieci lokalnej zażyczył sobie usunięcia jakichkolwiek logów ze swoim IP z danych dostawcy internetu. I z tego co pamietam, firma wykonała prośbę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

We Francji mają podobne pomysły. Im bardziej zbiurokratyzowany kraj, tym bardziej biurokracja próbuje wtrącać się w życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikłe szanse są na przeforsowanie tego bubla, społeczność zjadłaby ich żywcem, crakerzy rozpoczęliby ataki a programy typu TOR powstawałyby jak grzyby po deszczu.

Demokracji już od dawna nie ma a w Polsce jej nigdy nie było. Państwo jest w rękach garstki ludzi od których zależy jego przyszłość. Tyle, że oni sobie nic z tego nie robią ponieważ wprowadzając ustawę/poprawkę czy cokolwiek najpierw omawiane są korzyści typu stołek/kasa. To samo dotyczy suwerenności Kraju, poszła sobie na urlop na czas nieokreślony przy wejściu do UE.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak  to mówił Marks, aby wprowadzić socjalizm nie jest potrzebna rewolucja. Wystarczy wprowadzić system demokratyczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ciekawe czy któryś z pomysłodawców nie jest znajomym kogoś, albo w samej osobie kimś kto albo posiada udziały w profesjonalnych serwerowniach, albo zajmuje się dystrybucją serwerów do archiwizacji ^^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Jak  to mówił Marks, aby wprowadzić socjalizm nie jest potrzebna rewolucja. Wystarczy wprowadzić system demokratyczny.

Potwierdzasz w ten sposób, że skrajny liberalizm nie jest dla ludzi postawą naturalną?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie. Potwierdzam, że głupota jest dla tłumu postawą naturalną. Bo z jednej strony ludziom strasznie przeszkadza wtrącanie się państwa w ich sprawy i ograniczanie wolności, a potem głosują na PO, PiSy i inne takie, żeby im "państwo" fundowało "za darmo" różne rzeczy. Z jednej strony chcą być bogaci, a z drugiej popierają podwyższanie podatków i rozbudowywanie socjału.

Indywidualizm i wolność to są cechy, na których wyrosła nasza cywilizacja i to dzięki nim kraje ten cywilizacji są najbardziej znaczącymi krajami na świecie.

 

A najbardziej w tym wszystkim dziwię się młodym ludziom, którzy generalnie chcą więcej wolności niż mniej, ale tylko deklaratywnie. Nie potrafią zrozumieć podstawowej rzeczy - że liberalizm to nic więcej i nic mniej niż po prostu możliwość decydowania o swoim życiu i konieczność ponoszenia wszelkich konsekwencji swoich decyzji. Że jeśli w liberalizmie ktoś chce utrzymywać 5 meneli i 20 urzędników to ma do tego święte prawo, ale nie ma prawa zmuszać do tego innych. Że w liberalizmie jeśli chcesz mieć np. emeryturę, to ją masz, a jeśli nie chcesz - to jej nie masz. Że nikt nie ma prawa nikogo na siłę chronić przed konsekwencjami jego wyborów. Jednak młodzi, którzy tak niby pragną tej wolności, gdy przychodzi co do czego to są jej przeciwni i wybierają do władzy... widać kogo.

 

Bardzo podobał mi się przykład podany przez Friedmana bodajże. Mówił on mniej więcej tak - jeśli w starożytności Katon Starszy mógł siedzieć sobie na słońcu przed swoją willą, popijać piwo i pisać po łacinie, to było to możliwe dzięki temu, że miał niewolników, którzy pracowali na swoje i jego utrzymanie. A jesli obecnie Zenek Kowalski może sobie siedzieć przed swoją chałupą, popijać bełta i bluzgać łaciną to jest to możliwe tylko dzięki temu, że ma niewolników, którzy pracują na swoje i jego utrzymanie. Dziwi mnie to, że ludzie zgadzają się być niewolnikami Zenka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Indywidualizm i wolność to są cechy, na których wyrosła nasza cywilizacja

Tak? To dlaczego dominacji nad światem nie mają np. tygrysy, z natury żyjące przez większość czasu w samotności i żyjące na własny rachunek? Bo widzisz, mnie się zawsze wydawało, że cechami, które wyniosły ludzi ponad inne gatunki pod względem rozwoju, była właśnie zdolność do tworzenia wspólnot, wspólnych osiedli i wspierania się.

i to dzięki nim kraje ten cywilizacji są najbardziej znaczącymi krajami na świecie.

Które? Chiny na przykład? :P Bo chwilowa potęga Twoich ukochanych Juesej ostatnio strasznie podupadła. Sto lat jeszcze nie minęło od I WŚ, kiedy faktycznie po raz pierwszy się pokazali jako potęga, a dziś już wszystko wskazuje na to, że bardzo szybko się staczają.

 

A wspomniany przez Ciebie Zenek jest przykładem na to, że jego próba bycia indywidualistą (a raczej egoistą, czyli osobą dość pokrewną z charakteru z liberałami) szkodzi społeczeństwu. Bo zapominasz chyba, że nawet najbardziej zatwardziały i głupi socjalizm zakłada, że obywatele powinni pracować, a pomoc otrzymywać tylko wtedy, kiedy jej potrzebują (a nie wtedy, kiedy sobie wymyślą, że im się nie chce nic robić). Tak więc Zenek wcale nie jest ucieleśnieniem socjalizmu, jak starasz się tutaj bez powodzenia insynuować :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak? To dlaczego dominacji nad światem nie mają np. tygrysy, z natury żyjące przez większość czasu w samotności i żyjące na własny rachunek? Bo widzisz, mnie się zawsze wydawało, że cechami, które wyniosły ludzi ponad inne gatunki pod względem rozwoju, była właśnie zdolność do tworzenia wspólnot, wspólnych osiedli i wspierania się

 

Mówimy o ludziach czy zwierzętach? Bo chyba się pogubiłeś.

 

A skoro mówimy o ludziach i wspominamy o cywilizacjach, to jeszcze raz powtórzę - wolność i indywidualizm, czyli to, co odróżnia naszą cywilizację (a więc zachodnie chrześcijaństwo) dały nam przewagę nad cywilizacjami kolektywistycznymi.

 

 

Które? Chiny na przykład? :P Bo chwilowa potęga Twoich ukochanych Juesej ostatnio strasznie podupadła. Sto lat jeszcze nie minęło od I WŚ, kiedy faktycznie po raz pierwszy się pokazali jako potęga, a dziś już wszystko wskazuje na to, że bardzo szybko się staczają.

 

Chiny to idealny przykład na poparcie stwierdzenia, że liberalizm powoduje wzrost bogactwa, znaczenia i potęgi.  Bo jedyne, co musiał zmienić Xiaoping to system gospodarczy. Zastąpił komunizm liberalizmem gospodarczym, co od razu spowodowało gwałtowny rozwój. Chiny skopiowały więc rozwiązania z naszego kręgu cywilizacyjnego, co tylko wychodzi im na dobre.

Co do USA - jesteś kolejnym prorokiem, które spotykam w ciągu ostatnich ponad 20 lat, a który mówi mi, jak to USA się staczają :D O to, to się nie bój.

Oczywiste jest, że każde imperium kiedyś upadnie, i USA nie są wyjątkiem.

Względna potęga naszego kręgu cywilizacyjnego jest coraz mniejsza w porównaniu z innymi cywilizacjami. I proces ten widać właśnie mniej więcej od zakończenia I wojny. Jest to spowodowane z jednej strony coraz większą akceptacją dla rozwijązań antyrozwojowych w naszym kręgu cywilizacyjnym (upraszczając - dla rozwiazań socjalistycznych), a z drugiej - coraz większą akceptacją przez kraje spoza naszego kręgu (Chiny, Indie, Wietnam, Japonia) dla rozwiązań prorozwojowych (czyli liberalnych).

 

Co do liberalizmu. Wystarczy zrobić jedną drobną rzecz, by ludzie w ciągu kilku miesięcy zapragnęli w swoim kraju liberalizmu. Wystarczy pokazać im, jak bardzo są łupieni przez państwo i różnych cwaniaków. A zatem wystarczy... dać im możliwość samodzielnego płacenia podatków. Bez pośredników. Niech pracodawca wypłaca każdemu pracownikowi pełną pensję i niech ten pracownik samodzielnie opłaca wszystkie podatki. Wówczas po kilku miesiącach ten pracownik, obencnie miłośnik socjału, natychmiast zmieni zdanie.

Ale politycy i urzędnicy nigdy czegoś takiego nie zrobią. Za dużo mają do stracenia.

 

Sądzisz, Mikroos, że ludzie chcą żyć w systemie z natury niesprawiedliwym? A obecny system jest niesprawiedliwy do szpiku kości. W liberalizmie, jeśli chodzi o rzeczy najistotniejsze i najważniejsze do przeżycia, jak sobie na coś zapracujesz, to to masz, a jak sobie nie zapracujesz, to możesz to mieć (o ile ktoś Ci da). W obecnym systemie jak sobie zapracujesz, to może będziesz to miał, ale na pewno nie tyle, ile wypracowałeś, a jak nie zapracujesz, to raczej będziesz miał i często więcej, niż ten, który zapracował.

 

A wspomniany przez Ciebie Zenek jest przykładem na to, że jego próba bycia indywidualistą (a raczej egoistą, czyli osobą dość pokrewną z charakteru z liberałami) szkodzi społeczeństwu. Bo zapominasz chyba, że nawet najbardziej zatwardziały i głupi socjalizm zakłada, że obywatele powinni pracować, a pomoc otrzymywać tylko wtedy, kiedy jej potrzebują (a nie wtedy, kiedy sobie wymyślą, że im się nie chce nic robić). Tak więc Zenek wcale nie jest ucieleśnieniem socjalizmu, jak starasz się tutaj bez powodzenia insynuować :D

 

A tutaj właśnie udowadniasz, że nie masz pojęcia jak działa liberalizm i czym jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Mówimy o ludziach czy zwierzętach? Bo chyba się pogubiłeś.

Wprost przeciwnie. Właśnie dzięki rozwiniętemu mózgowi i umiejętności wspólnego budowania ludzie stali się istotami wyższymi od zwierząt.

A skoro mówimy o ludziach i wspominamy o cywilizacjach, to jeszcze raz powtórzę - wolność i indywidualizm, czyli to, co odróżnia naszą cywilizację (a więc zachodnie chrześcijaństwo) dały nam przewagę nad cywilizacjami kolektywistycznymi.

Tyle tylko, że własnie chrześcijaństwo zakłada wzajemne wspieranie się jednostek, a więc tak naprawdę socjalizm.

Chiny to idealny przykład na poparcie stwierdzenia, że liberalizm powoduje wzrost bogactwa, znaczenia i potęgi.  Bo jedyne, co musiał zmienić Xiaoping to system gospodarczy. Zastąpił komunizm liberalizmem gospodarczym, co od razu spowodowało gwałtowny rozwój. Chiny skopiowały więc rozwiązania z naszego kręgu cywilizacyjnego, co tylko wychodzi im na dobre.
Zapominasz o jednym: gdyby tego społeczeństwa nie trzymano w ryzach, już dawno w kraju doszłoby do rewolucji pomimo teoretycznego liberalizmu. Pamiętaj, że ten chiński liberalizm powoduje bogactwo wyłącznie dla jednostek, a reszta żyje w skrajnej biedzie.
Co do USA - jesteś kolejnym prorokiem, które spotykam w ciągu ostatnich ponad 20 lat, a który mówi mi, jak to USA się staczają :D O to, to się nie bój.

Przecież po kryzysie (a może w jego trakcie? przekonamy się niedługo) widać to gołym okiem jak nigdy dotąd.

Oczywiste jest, że każde imperium kiedyś upadnie, i USA nie są wyjątkiem.

Tyle, że Twoje ukochane Jueseje zaczynają upadać po stu latach. Szybko dość.

Sądzisz, Mikroos, że ludzie chcą żyć w systemie z natury niesprawiedliwym? A obecny system jest niesprawiedliwy do szpiku kości.
Niesprawiedliwe jest co najwyżej postępowanie jednostek, których ten system nie eliminuje dostatecznie skutecznie.
W liberalizmie, jeśli chodzi o rzeczy najistotniejsze i najważniejsze do przeżycia, jak sobie na coś zapracujesz, to to masz, a jak sobie nie zapracujesz, to możesz to mieć (o ile ktoś Ci da).

Ale jednocześnie społeczeństwo jako takie przestaje istnieć, a podstawowe więzi społeczne zanikają. To akurat widać wybitnie dobrze po USA, gdzie pozywa się do sądów własnych sąsiadów, a ludzie nie mają przyjaciół, tylko psychoterapeutów. Tak więc podstawowe relacje społeczne zanikają i jest to jeszcze gorsze, niż możliwa niesprawiedliwość wynikająca z wspierania słabszych w pewnym ograniczonym zakresie. I właśnie dlatego ani skrajny socjalizm, ani skrajny liberalizm nie jest rozwiązaniem dla świata.

W obecnym systemie jak sobie zapracujesz, to może będziesz to miał, ale na pewno nie tyle, ile wypracowałeś, a jak nie zapracujesz, to raczej będziesz miał i często więcej, niż ten, który zapracował.

To już nie jest wina samej solidarności społecznej, tylko tego, że jedni jej nadużywają, a inni nie kontrolują tego procesu.

A tutaj właśnie udowadniasz, że nie masz pojęcia jak działa liberalizm i czym jest.
Wprost przeciwnie :P To Ty starasz się za wszelką cenę udowadniać nieprawdziwą tezę, że społeczeństwo nie w pełni liberalne oznacza automatycznie system rozdawniczy i oszukańczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mówię jedynie, że im więcej liberalizmu tym więcej potęgi i bogactwa, a Ty ciągle opowiadasz o błędach i wypaczeniach socjalizmu, który jest oki, tylko niektórzy nie dorośli :P

 

Opieraj się na faktach, nie na wyobrażeniach o błędach i wypaczeniach. USA i Wielka Brytania ostatnio przeżywały rozkwit gospodarczy za liberalnych Reagana i Thatcher. Im w państwie więcej liberalizmu, tym ludzie bogatsi. Im więcej socjalizmu - tym biedniejsi. I to są empiryczne fakty, nie bajania miłośników rozdawnictwa.

 

A propos rozdawnictwa... a pokaż mi przykład uczciwego rozdawnictwa?

 

PS. A co do Chin i rozwoju mówisz straszne bzdury... właściwie nie argumenty, a powtarzanie haseł za kolesiami pokroju polityków PiS czy SLD.

O tym, jak się odbywa bogacenie społeczeństwa proponuję von Misesa "Mentalność antykapitalistyczną" i "Interwencjonizm" (obie lekkie i łatwe), poprzez Friedmannów po "Wolność narodów" Smitha.

 

PS2. Widzę też, że mamy tu poważne problemy z definicjami, rozumieniem przyczyn, skutków, zachodzących procesów. Skoro twierdzisz, że kryzys w USA to efekt działania liberalizmu, a Zenek to typowy przykład liberalizmu, to oznacza, że mówimy zupełnie innymi językami. Nie ma sensu definiować tutaj podstawowych pojęć. Take rozmowa jest bez sensu, skoro raz uważasz, że liberalizm to jakiś skrajny egoizm i róbta co chceta, a za chwilę twierdzisz, że liberalizm to wtrącanie się państwa w rynek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

A wspomniany przez Ciebie Zenek jest przykładem na to, że jego próba bycia indywidualistą (a raczej egoistą, czyli osobą dość pokrewną z charakteru z liberałami) szkodzi społeczeństwu. Bo zapominasz chyba, że nawet najbardziej zatwardziały i głupi socjalizm zakłada, że obywatele powinni pracować, a pomoc otrzymywać tylko wtedy, kiedy jej potrzebują (a nie wtedy, kiedy sobie wymyślą, że im się nie chce nic robić). Tak więc Zenek wcale nie jest ucieleśnieniem socjalizmu, jak starasz się tutaj bez powodzenia insynuować :P

Mówmy może o realnych rozwiązaniach co? bo w założeniach to np komunizm miał zlikwidować państwo jako takie (a czym to się skończyło na pewno wiesz)

 

co zaś się tyczy Chin, to zasada tam jest prosta: masz władzę? masz kapitalizm, a co za tym idzie i bogactwo nie masz władzy? masz komunizm a co za tym idzie biedę.

 

ps osobiście jestem za państwem minimalistycznym, ciągle istniejacym ale ograniczającym swoją ingerencję w życie obywateli do niezbędnego minimum (zostały np służby mundurowe czyli policja/wojsko/cło, "wyleciało" by natomiast państwowe szkolnictwo (wraz z stosownym ministerstwem, nie ma potrzeby odgórnego narzucania czegokolwiek w tym zakresie)), służba zdrowia czy obowiązkowy system emerytalny). Co więcej ze względu na mały budrzet takiego państwa można by ograniczyć podatki do np vat-u (który sprawiedliwy jest, im więcej kupujesz tym więcej masz a więc i łożysz na państwo)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Ja mówię jedynie, że im więcej liberalizmu tym więcej potęgi i bogactwa, a Ty ciągle opowiadasz o błędach i wypaczeniach socjalizmu, który jest oki, tylko niektórzy nie dorośli :D

Tyle, że ja nigdzie nie napisałem, że popieram socjalizm :P Twierdzę jedynie, że zarówno fanatyczny liberalizm, jak i fanatyczny socjalizm, mają swoje wady i nie są rozwiązaniem.

Opieraj się na faktach, nie na wyobrażeniach o błędach i wypaczeniach. USA i Wielka Brytania ostatnio przeżywały rozkwit gospodarczy za liberalnych Reagana i Thatcher.

I jednocześnie był to okres powstawania ogromnych różnic w społeczeństwie. Dodajmy, że różnic powstających nie tylko z własnej winy obywateli czy ich pracowitości.

Im w państwie więcej liberalizmu, tym ludzie bogatsi.

Niektórzy.

A propos rozdawnictwa... a pokaż mi przykład uczciwego rozdawnictwa?

A czy ja gdzieś napisałem, że popieram rozdawnictwo? Pomiędzy fanatycznym liberalizmem a rozdawnictwem jest jeszcze cała gigantyczna przestrzeń.

skoro raz uważasz, że liberalizm to jakiś skrajny egoizm i róbta co chceta

Przecież właśnie tak jest :D

a za chwilę twierdzisz, że liberalizm to wtrącanie się państwa w rynek.

O, a to gdzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie stoję po stronie Mariusza, a dokładnie moje stanowisko przedstawił sig - faktycznie, powinno być tak, żeby ludzie decydowali za co płacą podatki to raz, a dwa - powinna być demokracja bezpośrednia, w której politycy byliby ciałem opiniotwórczym - przygotowawywaliby projekty ustaw, a przegłosowywało by je społeczeństwo. Można by nawet pokusić się o państwo federacyjne, żeby łatwiej było uprawiać tę demokrację bezpośrednią..

 

Tylko słusznie zostało powiedziane - politycy i urzędnicy nigdy do czegoś takiego nie dopuszczą, bo zbyt wiele by stracili..

 

Zgodzę się natomiast z mikroosem, że żadna skrajność nie jest dobra - nigdy. Niemniej to co postulował sig, nie jest skrajnym liberalizmem - bo przecież państwo zachowywało by swój minimalistyczny kształt - terytorium, wojsko, policję, wspólny język i wspólny interes, mianowicie by ludziom żyło się lepiej - do tego każdy (może poza emo i moherkami :P) dąży naturalnie.

 

Aha - i dodam, że nasze niedorosłe do odpowiedzialności społeczeństwo na pewno na początku sparzyło by się takim liberalizmem, bo na przykład przestano by płacić na służbę zdrowia, ale nikt nie odłożyłby pieniędzy na wypadek utraty tegoż zdrowia, a później by był płacz że nikt mu nie chce pomóc.. I tym podobne przypadki. Ale po kilku pokoleniach do zakutych łbów by dotarło, że wolność nie znaczy tylko 'robię co chcę' ale również 'odpowiadam za to co robię'. Niemniej taki system byłby o tyle dobry, że przetrwaliby Ci, którzy są zaradni i zdeterminowani - nie byłoby miejsca dla użalających się nad sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"wyleciało" by natomiast państwowe szkolnictwo (wraz z stosownym ministerstwem, nie ma potrzeby odgórnego narzucania czegokolwiek w tym zakresie)), służba zdrowia czy obowiązkowy system emerytalny).

no szkolnictwo to nie za bardzo się zgodzę. IMHO szkolnictwo jest ważniejsze nawet niż wojsko. Oczywiście z punktu widzenia długofalowego bezpieczeństwa Państwa.

Zlikwidować obowiązkowy system emerytalny tak, każdy może sobie sam odkładać i decydować jak to robić, ale służba zdrowia? Co zrobisz jak ulegniesz wypadkowi? Przyjedzie do Ciebie karetka czy najpierw będziesz musiał zrobić przelew (podać nr ubezpieczenia) i jak okaże się, że masz za małe i jesteś za daleko to powiedzą, że im się nie opłaca do Ciebie jechać...

 

Mariusz, a co Ty byś proponował np. przy następnych wyborach? Co powinno się zmienić i jak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@lucky_one

 

zawsze istnieją rozwiązania pośrednie, przejściowe. Prosty przykład: dwudziestoletni (liczba rzucona z sufitu, jak zawsze jestem gotowy negocjować :P ) okres przejściowy, w którym ubezpieczenie jest obowiązkowe, ale wybór prywatnego ubezpieczyciela należy do samego pacjenta. Przez ten czas całe pokolenie zdąży się nauczyć, że jakość opieki zależy od własnej decyzji pacjenta, ale jednocześnie nikt nie zostanie na lodzie, jak w skrajnym liberalizmie. Potem pomyśli się (a może nawet zadecyduje w referendum?), co dalej. W tak długim czasie spokojnie powstanie i zdąży się ustabilizować mechanizm wolnorynkowy, konkurencja i konieczność dbania o jak najlepszy stosunek ceny usługi do jej jakości. A o to przecież wszystkim chodzi.

 

Moim zdaniem właśnie takie rozwiązania są najlepsze. To nie jest tak, że jestem socjalistą (bo absolutnie nie jestem, jak notorycznie stara się insynuować Mariusz), tylko moim zdaniem skrajne formy zostawiania ludzi samym sobie to bardzo zły pomysł, który co prawda faktycznie promuje najlepszych (albo po prostu cwaniaków z szerokimi plecami), ale jednocześnie niszczy najsłabszych i jednocześnie prowadzi do degeneracji społeczeństwa, co jest chyba najgorszym, co może spotkać i państwo, i naród.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze szkołą masz rację... Co do służby zdrowia, jeśli miałaby zostać państwowa, to dużo musiało by się zmienić  - bo zbyt wiele pieniędzy ucieka.

 

Ale myślę że rozwiązanie odnośnie wspomnianego wypadku mogłoby być takie: udzielają Ci pomocy zgodnie z wszelkimi możliwościami i wiedzą jakie posiadają. Dopiero wtedy wystawiają rachunek i:

a) podajesz im swój numer ubezpieczenia

:D płacisz gotówką/przelewem czy w jakiejkolwiek innej formie

c) masz dług, który musisz oddać lub odpracować na ich rzecz (z odsetkami równymi inflacji, a nie lichwiarskie 20% jak teraz w bankach)

 

-----

 

o! i tu się z Tobą mikroos zgadzam - to by było chyba najlepsze rozwiązanie :P Aczkolwiek z tym okresem przejściowym postulowałbym okres może 10-ciu lat - gdyż przez 20 ludzie nie zauważyliby chyba różnicy - zmiany zachodziłyby zbyt wolno, więc obojętne by im było gdzie się ubezpieczają, czyli wszystko stało by w miejscu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
rozwiązanie odnośnie wspomnianego wypadku mogłoby być takie: udzielają Ci pomocy zgodnie z wszelkimi możliwościami i wiedzą jakie posiadają. Dopiero wtedy wystawiają rachunek

To znaczy: przy optymistycznym założeniu, że przeżyjesz? To jest najsłabszy punkt tej całej opowieści :P Bo w przeciwnym wypadku kogoś trzeba by było obciążyc kosztami. Tylko kogo? Innych świadczeniobiorców? Państwo? Klinikę? Rodzinę? Żadne z tych rozwiązań nie jest sprawiedliwe.

 

Poza tym wystawianie rachunku po fakcie i bez ustalenia szczegółów jest nieuczciwe samo w sobie, bo nie każdy ma np. ochotę przeżyć, jeżeli ceną za przeżycie ma być rachunek na kilkadziesiąt tysięcy złotych (dajmy na to, konieczne do wydania na rekonstrukcję kręgosłupa po wypadku), a niektórzy po przebudzeniu mogą uznać, że wydanie 50 tys. złotych za operację, po której jest się sparalizowanym do końca życia (a z czegoś trzeba przecież oddać!), w żaden sposób się nie kalkuluje. Właśnie z tego powodu uważam, że ubezpieczenie powinno być obowiązkowe, tak, by każdy był pewny, że otrzyma pomoc i ta pomoc nie zrujnuje mu reszty życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze EDIT mi się skończył podczas pisania posta:/

lucky_one

1) wspólnego języka to już nie będziesz miał jak zlikwidujesz szkolnictwo.

2) Co zrobisz z ludźmi 40+, 50+, 60+ ? Oni większość życia spędzili w innym systemie, nie musieli (i nie mogli przewidzieć!), że będą musieli odkładać sami, ba, państwo im zabierało haracz więc nie mieli z czego odkładać, to co im teraz powiesz, skoro pracy dla takich ludzi z reguły nie ma. Powiesz, musicie być zaradni? Czego sobie nie odłożyliście? To nie mój problem i jeśli sobie nie odłożycie kasy, nie będziecie "zaradni" (słowo klucz w liberaliźmie) to "zdychajcie moherki z głodu"?

 

Zgadzam się, że państwo powinno mieć minimalistyczny wpływ na życie człowieka, ale ten minimalizm rozumiem inaczej:

policja tak, wojsko zawodowe tak, publiczna służba zdrowia tak! (reforma jest potrzebna, ale mimo, że mnie na prywatną stać, zdaje sobie sprawę, że wielu ludzie nie stać, a nie chce żeby było jak w USA, gdzie ludzie stoja w kolejkach do namiotow lekarzy bez granic), ZUS nie!, szkolnictwo państwowe tak! (tu też potrzebna jest spora reforma, ale jestem przeciwnikiem zdania, że jak ktoś ma być inżynierem to nie potrzebuje polskiego czy biologii. Człowiek powinien być wszechstronnie wykształcony, przynajmniej do wieku "przedstudenckiego". Nie wyobrażam sobie 10-latków, który już w tym wieku decydują kim chcieliby zostać w przyszłości i czego mają się uczyć. Brak szkolnictwa jak zaproponował sig, wiąże się też z utratą tożsamości narodowej więc samo istnienie państwa staje się zagrożone - język, historia), gospodarka - możliwie wolny rynek, ale z ochroną konsumenta (patrz post wcześniej) itd. ale to wszystko jest już efektem finalnym reform. Pomiędzy powinien być jeszcze okres przejściowy zeby Ci, którzy nie mieli szansy się przystosować (czasu i pieniędzy) mogli przeżyć.

Powiem Wam jeszcze, dla podgrzania atmosfery, że jestem za zachowaniem przywilejów zawodowych dla tych, którzy je teraz mają. Mogę wyjaśnić dlaczego...

 

pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile popieram postulat pozostawienia szkolnictwa do matury w rękach państwa i zgadzam się z tym, że wykształcenie zdobyte w tym czasie powinno być wszechstronne, trzeba mocno pomyśleć nad samymi programami nauczania. Zobaczcie, że na biologii więcej mówi się np. o rozmnażaniu grzybów, niż o nowotworach czy cukrzycy u człowieka razem wziętych. Podobnie z językiem polskim: po 12 latach nauki bardzo wielu uczniów pamięta treść lektur, a nie potrafi mówić w ojczystym języku, o poprawnym napisaniu listu formalnego nie wspominając. Przykłady można by zresztą mnożyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest niestety tak ze mogą być tylko 2 stany albo nierównego podziału bogactwa albo równego podziału biedy. Oba są niesprawiedliwe tylko ze ten drugi działa w dodatku de motywująco na tych którzy mogąc zrobić ale im się nie opłaca bo im więcej zarobią tym im więcej wezmą. Jest miedzy innymi przez to mniej wydany.

 

Co do szkolnictwa jak najbardziej nieobowiązkowe i nie darmowe (oczywiscie w połączeniu ze zmniejszeniem obciążeń). Jak coś jest za darmo to jest bezwartościowe. Po pierwsze obecny system marnuje niesamowite ilości pieniędzy jeden uczeń w szkole podstawowej kosztuje podatnika tysiące złotych rocznie. Po drugie pieniądze te są wydawane bezsensu na wszystkich miałem w klasie w podstawówce takiego "elementa" i już wtedy wiadomo było ze nic z niego nie będzie obecne przebywa na wczasach na koszt podatnika w zakładzie karnym mając już któryś z kolei wyrok. Tylko ze miał obowiązek szkolny i chodził do podstawówki ale po co? więcej szkody wyrządził niż dobrego jemu z "wykształcenia". Nieobowiązkowe szkolnictwo to idealny motywator. Patrz szkolnictwo podczas wojny wtedy wszyscy się uczyć chcieli. A tym co nie chcieli i tak to było niepotrzebne, ktoś musi kopać rowy a takie szkolnictwo idealnie pokazuje kto te rowy kopać będzie... 

 

System w jakim żyjemy to idealna maszynka do marnotrawienia pieniędzy. Weźmy przetarg na stronę dla prezydenta 350 tyś a za coś dokładnie takiego samego firma x czy y jak dobrze poszuka zapłaci 15 tyś ze wszystkim z zakupem serwera włącznie (mówimy o podobnym poziomie świadczenia usług a nie hostingu za 50 pln albo serwerze za kilka euro za granicą) ale inaczej się wydaje swoje a inaczej czyjeś.

Służba zdrowia to kolejna pomyłka. Policzcie ile w skali roku i skali swojego życia jeden podatnik wydaje na to i co za to otrzymuje. ale reforma jest nie możliwa bo leczenie musi być "za darmo" w państwowej służbie zdrowia bo tak właśnie są przyzwyczajeni ci 50 i 60 cio latkowie a in obecni dojdą do tego wieku tez będą tak przyzwyczajeni i nigdy z g..a nie wyjdziemy. A jak się temu przyjrzeć to służba zdrowia to sposób na wyjmowanie pieniędzy z kieszeni podatników i transferowanie ich do firm farmaceutycznych. To jest system tak kulawy ze i tak się sam w końcu kiedyś przewróci tylko ze wtedy będzie z późno na cokolwiek. I tylko protesty bo to bo tamto a lekarz jest na 5 ciu etatach. 

 

 

Co do samego tematu inwigilacji to jest tyko kolejna rzecz która wpisuje się w długofalową politykę naszego państwa w stosunku do obywateli. Z jednej strony walczy się z cyfrową alienacja a z drugiej chce się każdego w sieci szpiegować. Do tego chce się przymusić nawet emerytów do podśniadania kont w bankach. Znając te głupie zakusy za chwile do dowodu osobistego i na kartę kredytową będą chcieli włożyć nam rfid.

 

Pocztę już w pewnym sensie kontrolują: 

 

http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article263749/Tajne_sluzby_sledza_nasze_listy.html

 

Co do internetu to już mają takie możliwości i powinno im starczyć! a chcieli by żeby mogli bez pytania i powodu ponieważ na razie jest pewna iluzoryczna nad tym kontrola i usługodawca może służby po prostu wyśmiać a przy takiej regulacji zrobią co będą chcieli i kiedy im się będzie podobać. Szczególnie ze znalezienie wszystkiego co związane z kowalskim będzie nietrywialne bo będzie trzeba sprawdzić teoretycznie wszystkie takie firmy raczej to może być wykorzystywane do łapania niewygodnych np autorów albo zdobywania "współpracowników" metodami ubeckimi na zasadzi ze wiemy ze masz kochanke a twoja zona nie i tak dalej CBA już się ćwiczy.

 

I dalej

http://new-arch.rp.pl/artykul/874831_Sluzby_specjalne__czy_totalne.html

 

i jeszcze raz

http://ppbw.pcss.pl/integracja.html

 

i tak dalej i z każdej strony.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

http://technologie.gazeta.pl/technologie/1,82011,6948816,Sluzby_na_razie_nie_beda_swobodnie_buszowac_w_internecie.html

 

Wychodzi na to, że Rzepa szukała na siłę materiału na zapełnienie sezonu ogórkowego. Ktoś rzucił pomysł bez jakiejkolwiek konsultacji z prawnikami, a gazeta to podchwyciła i zrobiła z tego wielką akcję pt. "zła PO chce nam zaglądać do komputerów". Żałosne, jak większość poczynań Rzepy. I to chyba tyle w tym temacie.

 

---

 

Co do edukacji zaś, nie zgodzę się z Tobą, Tolo. Zobacz, że czasy są zupełnie inne. W dzisiejszym świecie, w przeciwieństwie do tego z połowy XX w., nie da się żyć choćby bez umiejętności pisania i czytania. A do tego, niestety, szkoły są konieczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Inżynierowie w University of Texas at Austin stworzyli najmniejsze w dziejach urządzenie do przechowywania danych. Profesor Deji Akiwande i jego zespół opierali się na opisywanych już przez nas badaniach, w czasie których powstał atomistor, najcieńsze urządzenie do składowania danych. Teraz naukowcy poczynili krok naprzód zmniejszając przekrój swojego urządzenie do zaledwie 1 nm2.
      Kluczem do dalszej redukcji rozmiarów urządzenia było dobre poznanie właściwości materiałów w tak małej skali i wykorzystanie roli defektów w materiale. Gdy pojedynczy dodatkowy atom metalu wypełnia dziurę, przekazuje materiałowi nieco ze swojego przewodnictwa, co prowadzi do zmiany czyli pojawienia się efektu pamięciowego, mówi Akinwande. Mniejsze układy pamięci pozwolą na stworzenie mniejszych komputerów i telefonów. Układy takie zużywają też mniej energii, pozwalają przechować więcej danych w mniejszej przestrzeni, działają też szybciej.
      Wyniki tych badań przecierają drogę do opracowania przyszłych generacji interesującego Departament Obrony sprzętu takiego jak ultragęste układy pamięci, neuromorficzne systemy komputerowe, systemy komunikacyjne działające w zakresie fal radiowych i inne, mówi Pani Veranasi, menedżer w US Army Research Office, które finansowało najnowsze badaniach.
      Atomristor, na którym oparto najnowsze badania, był już najcieńszym układem pamięci. Jego grubość wynosiła zaledwie 1 atom. Jednak dla zmniejszenia urządzeń ważny jest również ich przekrój poprzeczny. Tym, czego poszukiwaliśmy było spowodowanie by pojedynczy atom kontrolował funkcje pamięci. Udało się nam to osiągnąć, mówi Akinwande.
      Nowe urządzenie należy do kategorii memrystorów, urządzeń zdolnych do modyfikowania oporności pomiędzy dwoma punktami końcowymi bez potrzeby używania bramki w roli pośrednika. Opracowana właśnie odmiana memrystora, którą stworzono dzięki wykorzystaniu zaawansowanych narzędzi z Oak Ridge National Laboratory, daje szanse na osiągnięcie gęstości zapisu rzędu 25 Tb/cm2. To 100 krotnie więcej niż obecnie dostępne komercyjne układ flash.
      Nowy układ pamięci wykorzystuje dwusiarczek molibdenu (MoS2). Jednak jego twórcy zapewniają, że w tej roli można wykorzystać setki innych materiałów o podobnej budowie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na internetowych czarnych rynkach pojawiła się oferta sprzedaży danych 92 milionów Brazylijczyków. Jej cena wywoławcza to 15 000 dolarów. Wiadomo, że oferentem jest ktoś zarejestrowany jako X4Crow, a bazę wystawiono na wielu forach, do których dostęp uzyskuje się za zaproszeniem lub poprzez płatną rejestrację.
      Jak twierdzi sprzedający, baza zawiera nazwiska, daty urodzenia oraz identyfikatory podatkowe około 92 milionów Brazylijczyków. Baza w formacie SQL zajmuje 16 gigabajtów, a zaprezentowane fragmenty wskazują, że jest ona podzielona na poszczególne stany.
      Witryna BleepingComputer poinformowała, że otrzymała próbkę bazy danych. Dziennikarze potwierdzili, że dane te są prawdziwe oraz zawierają m.in. informacje o nazwisku matki. Nie wiadomo, co jest źródłem bazy, jednak sprzedający poinformowali dziennikarzy, że pochodzi ona ze źródeł rządowych.
      Sprzedający twierdzą, że dzięki informacjom z tej bazy możliwe jest pozyskanie dodatkowych informacji, jak dane z dowodów osobistych czy praw jazdy. Niewykluczone, że możliwe jest też zdobycie innych danych osobowych, jak numery telefonów, e-maili, informacji o zawodzie, wykształceniu, członkach rodziny, numerach rejestracyjnych pojazdów i wielu innych.
      Próba sprzedaży danych dotyczących milionów obywateli Brazylii to kolejny w ostatnich tygodniach przykład na masowy wyciek danych z instytucji rządowych. We wrześniu wycikeły informacje na temat około 20 milionów obywateli Ekwadoru, a na początku października do sieci trafiły informacje podatkowe dotyczące około 20 milionów obywateli Rosji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Brytyjska policja wykorzystuje specjalny algorytm, który informuje śledczych, które sprawy można rozwiązać. Okazało się, że jednostki, które korzystają z tego algorytmu, prowadzą śledztwa w mniej niż połowie spraw, jakie do nich trafiają. Reszta jest od razu umarzana, gdyż algorytm stwierdza, że i tak nie uda się ich rozwiązać.
      Stosowanie algorytmu oszczędza czas i pieniądze, ale rodzi obawy o to, że policja w ogóle nie zajmuje się sprawami, które – wbrew temu co stwierdził algorytm – można by rozwiązać.
      Obecnie algorytm używany jest wyłącznie w przypadku bójek i innych zakłóceń porządku publicznego, jednak niewykluczone, że w przyszłości będzie stosowany też do innych rodzajów przestępstw.
      Zwykle, gdy policja dowiaduje się o przestępstwie, na miejsce wysyłani są śledczy, którzy zbierają dane i na ich podstawie, opierając się na własnym doświadczeniu, decydują, czy dalej prowadzić sprawę. Jednak w ostatnich latach wskutek zmian w sposobie raportowania, brytyjska policja ma do czynienia ze znacznie większą liczbą zgłaszanych przestępstw.
      Stąd też pomysł na wykorzystanie Evidence Based Investigation Tool (EBIT), algorytmu, który ocenia prawdopodobieństwo rozwiązania sprawy. Jest on od roku używany przez policję z Kent, gdzie pobicia i zakłócenia porządku publicznego stanowią około 30% zgłaszanych przestępstw.
      Jak informuje sama policja, przed wprowadzeniem EBIT funkcjonariusze prowadzili śledztwa w około 75% zgłaszanych spraw. Od czasu gdy używają EBIT odsetek prowadzonych śledztw spadł do 40%. Policjanci chcieliby prowadzić śledztwo w każdej sprawie i złapać sprawcę. Jeśli jednak analiza możliwości rozwiązania sprawy wskazuje, że śledztwo nie ma szans powodzenia, może lepiej użyć zasobów w innych, bardziej obiecujących, śledztwach, mówi Ben Linton z Metropolitan Police.
      Autorem EBIT jest Kent McFadzien z University of Cambridge. Trenował on swój program na próbce tysięcy napadów i zakłóceń porządku publicznego. Zidentyfikował osiem czynników decydujących o tym, czy sprawa może zostać rozwiązana, takich jak np. obecność świadków, nagrań z kamer przemysłowych czy znajomość nazwiska potencjalnego przestępcy. Jednak, jako że czynniki takie mogą się zmieniać, EBIT każdego dnia umieszcza w spisie spraw możliwych do rozwiązania jedną lub dwie takie sprawy, których rozwiązanie ocenia jako mało prawdopodobne. Policjanci nie wiedzą, które to sprawy, gdyż algorytm nie informuje ich o szczegółowej ocenie, wymienia tylko sprawy możliwe do rozwiązania. W ten sposób algorytm jest ciągle testowany i trenowany.
      Istnieją jednak obawy, że jako iż EBIT jest trenowany na już zakończonych śledztwach, pojawiające się błędy mogą być w nim wzmacniane. Jeśli na przykład w jakimś regionie nie ma kamer przemysłowych, algorytm może uznawać sprawy z tego regionu za trudne lub niemożliwe do rozwiązania, przez co mieszkańcy regionu będą poszkodowani, gdyż policja nie zajmie się przestępstwami mającymi tam miejsce.
      Jeśli trenujemy algorytm na historycznych danych dotyczących aresztowań i zgłoszeń przestępstw, wszelkie odchylenia i dysproporcje będą trafiały do algorytmu, który będzie się ich uczył i je wzmacniał, ostrzega Joshua Loftus z Uniwersytetu Stanforda.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ujęcie seryjnego mordercy nazwanego przez prasę Golden State Killer pokazało, jak przydatnymi narzędziami w rękach policji mogą być ogólnodostępne bazy danych genealogicznych, w których obywatele dobrowolnie pozostawiają próbki DNA. Teraz analizy przeprowadzone przez naukowców wykazały, że już za kilka lat – przynajmniej w USA – przed śledczymi nie ukryje się nikt, kto pozostawił na miejscu przestępstwa swój ślad genetyczny.
      Jeśli jesteś biały, mieszkasz w USA i twój daleki krewny korzysta z serwisów genealogicznych, to istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że policja zidentyfikuje cię dzięki kodowi genetycznemu. Badania przeprowadzone właśnie przez naukowców z Columbia University wykazały, że wykorzystując próbkę DNA daleko spokrewnionej osoby i z grubsza szacując wiek poszukiwanego przestępcy, policja już teraz jest w stanie zawęzić krąg podejrzanych do mniej niż 20 osób. A wszystko to dzięki bazie danych zawierających kod genetyczny zaledwie 1,3 miliona osób.
      Wykorzystanie takiej metody pozwala w tej chwili na identyfikację około 60% białych Amerykanów, nawet jeśli oni sami nigdy nie udostępnili swojego DNA. Za kilka lat będzie tak można zidentyfikować każdego, mówi Yaniv Erlich, genetyk c Columbia Univeristy.
      Naukowcy postanowili bliżej przyjrzeć się tej metodzie po tym, jak policja wykorzystała ją do złapania seryjnego mordercy, który działał w latach 70. i 80. DNA pozostawione przez niego na miejscach zbrodni zostało porównane z bazą danych GEDmatch. To bezpłatny serwis, zawierający dane o mniej niż milionie osób, do którego każdy może przesłać próbkę, a firmy takie jak 23andMe przeanalizują DNA i określą krąg spokrewnionych osób, które również przesłały próbki.
      W całej tej sprawie najbardziej niezwykły jest fakt, że schwytany morderca był bardzo daleko spokrewniony z osobami, których DNA znajdowało się w bazie. Na tyle daleko, że najprawdopodobniej się nie znali. Otóż Golden State Killer i osoby, których DNA było w przeszukanej bazie mieli tych samych prapradziadków. Pradziadkowie byli inni, dziadkowie byli inni, rodzice też byli inni. Do tych informacji wystarczyło dodać szacowany wiek mordercy i miejsca popełnienia przestępstw, by znacząco zawęzić krąg poszukiwanych.
      Naukowcy szybko zaczęli zastanawiać się, jak wiele osób o nieznanym DNA można zidentyfikować za pomocą takich serwisów. W tym celu Erlich i jego zespół przyjrzeli się bazie MyHeritage, która zawiera 1,28 miliona profili DNA. Analiza wykazała, że jeśli mieszkasz w USA, a twoi przodkowie pochodzą z Europy, to istnieje 60% szans, że osoba, z którą masz wspólnych prapradziadków lub jesteście bliżej spokrewnieni, dostarczyła swój profil genetyczny do MyHeritage. Dla osoby, której przodkowie pochodzą z Afryki Subsaharyjskiej odsetek ten spada do 40%.
      Erlich postanowił też sprawdzić, jaka jest szansa, że w takiej sytuacji policja zidentyfikuje cię podobnie, jak Golden State Killera. Okazało się, że dodając do informacji genetycznej takie dane jak szacunkowa ocena wieku i prawdopodobna lokalizacja geograficzna można zmniejszyć początkową pulę 850 osób do zaledwie 17 podejrzanych.
      GEDmatch, dzięki której policja znalazła mordercę, zawiera DNA około 0,5% dorosłej populacji USA. Gdy odsetek ten wzrośnie do 2% dzięki tej bazie będzie można zidentyfikować ponad 90% osób mających europejskie korzenie. To zaskakujące, jak niewielka musi być ta baza, mówi genetyk Noah Rosenberg z Uniwersytetu Stanforda.
      Co więcej, połączenie baz policyjnych z ogólnodostępnymi może dać jeszcze lepsze wyniki. Jak donosi najnowszy numer Cell, analizy wykazały, że ponad 30% osób, których profil DNA znauduje się w policyjnej bazie danych, można skojarzyć z ich krewnymi z komercyjnych baz danych. Jakby jeszcze tego było mało, dodatkowe łączne analizy danych zawartych w obu typach baz pozwalają ujawnić szczegóły wyglądu podejrzanego lub jego krewnych, jak kolor oczu czy przebyte choroby. Z tymi bazami można zrobić więcej, niż się powszechnie uważa,  mówi Rosenberg.
      Uczeni zwracają uwagę, że takie analizy, które są pocieszające z punktu widzenia pracy policji, mogą jednak stanowić zagrożenie dla prywatności. Rozwiązaniem może być np. przesyłanie serwisom genealogicznym swoich danych DNA w formie zaszyfrowanej. Wówczas policja mogłaby z nich korzystać tylko we współpracy z danym serwisem, a zatem za zgodą sądu. Erlich uważa też, że USA powinny zmienić prawo dotyczące prywatności osób zgłaszających się na ochotnika do badań naukowych.
      Teoretycznie osoby takie powinny być trudne do zidentyfikowana. jednak Erlich wykorzystał bazę GEDmatach do zidentyfikowania anonimowej kobiety, która dostarczyła swoją próbkę naukowcom. Jej dane zostały zanonimizowane przez instytucję badawczą, jednak kobieta korzystała też z serwisów genealogicznych, a tam dane nie są anonimowe. Zatem ktoś, kto działa w złej wierze i ma dostęp do próbek w instytucjach naukowych, może pokusić się o identyfikację osób biorących udział w badaniach.
      Być może rozwiązaniem byłoby przyjęcie przez Kongres przepisów ograniczających policji możliwość korzystania z danych genealogicznych. Użycie takich baz byłoby uzasadnione w przypadkach poważnych przestępstw jak morderstwo, ale już nie w drobnych sprawach.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Słynny haker George „GeoHot“ Hotz, który zdobył rozgłos w wieku 17 lat łamiąc zabezpieczenia iPhone’a został zatrzymany przez policję za posiadanie marihuany. GeoHot, który obecnie pracuje w Facebooku i bierze udział w pracach sponsorowanego przez portal zespołu „Chronic Dev Team“ pracującego nad „uwolnieniem iPada i iPhone’a“, jechał ze swojego domu w Kalifornii do Austin w Teksasie, gdzie odbywa się coroczny festiwal cyfrowej rozrywki South by Southwest.
      Policja, świadoma tego, że na festiwal przybywają głównie młodzi ludzie, sprawdzała na granicy Teksasu samochody. W pojeździe prowadzonym przez Hotza policyjny pies zasygnalizował obecność narkotyków.
      GeoHot został zatrzymany, a jego samochód przeszukano. Policja znalazła w nim czekoladę wzbogaconą marihuaną. Narkotyku była w niej minimalna ilość, jednak policjanci wzięli pod uwagę ciężar całej czekolady, tak, jakby w całości została wykonana z marihuany. Na tej podstawie wyliczyli, że GeoHot posiada narkotyki o wartości 800 dolarów, co stanowi przestępstwo. Hakera aresztowano, a później zwolniono po wpłaceniu 1500 dolarów kaucji.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...