Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Nowa MOND odpowiada na problemy, z którymi sobie nie radziła i nie potrzebuje ciemnej materii

Rekomendowane odpowiedzi

Dwaj członkowie Czeskiej Akademii Nauk zaproponowali nową hipotezę zmodyfikowanej dynamiki newtonowskiej (MOND), która wzbudziła zainteresowanie środowiska fizycznego. MOND modyfikuje zasady dynamiki Newtona o nieliniową zależność siły od przyspieszenia. Obywa się ona bez ciemnej materii oraz ciemnej energii, dobrze opisuje zjawiska zachodzące w galaktykach, ale nie radzi sobie z opisem w większej skali. Nie zyskała więc powszechnej akceptacji. Praca Constantinosa Skordisa i Toma Złośnika ma to zmienić.

Od wielu lat fizycy akceptują hipotezę istnienia ciemnej materii, dzięki której można wyjaśnić pewne obserwowane zjawiska, których w standardowy sposób wyjaśnić się nie da. Nie wszyscy jednak się z nią zgadzają, wskazując na brak fizycznych dowodów na obecność ciemnej materii. Dlatego też pojawiła się hipoteza MOND mówiąca o istnieniu grawitacji nieznanego typu. Jednak różne odmiany MOND nie były w stanie wyjaśnić pewnych cech mikrofalowego promieniowania tła (CMB).
Skordis i Złośnik twierdzą, że stworzyli model MOND, który opisuje i CMB i soczewkowanie grawitacyjne.

Ich model wychodzi od oryginalnego założenia MOND o istnieniu dwóch pól zachowujących się razem jak grawitacja. Jedno pole jest skalarne, drugie wektorowe. Czescy uczeni dodali parametry sugerujące utworzenie we wczesnym wszechświecie pól modyfikujących grawitację. Pola takie zachowują się jak ciemna materia z innych hipotez. Pola te, jak twierdzą badacze, ewoluowały tak, że stały się siłami opisywanymi przez MOND.

Skordis i Złośnik twierdzą, że ich model wyjaśnia zarówno soczewkowanie grawitacyjne, jak i cechy CMB. Na następnym etapie swoich rozważań chcą sprawdzić, czy wyjaśnia ona obfitość litu we wszechświecie oraz różnice w pomiarach tempa rozszerzania się wszechświata. Hipotezy zakładające istnienie ciemnej materii nie potrafią bowiem wyjaśnić tych zagadek.

Szczegóły pracy przeczytamy w artykule New Relativistic Theory for Modified Newtonian Dynamics opublikowanym na łamach Physical Review Letters.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej, fakt udupienie hipotetycznej czarnej materii i energii musi mocno uwierać w rowa dużą część publikujących. To nie przejdzie. Okazało by się, że 20 lat publikacji co niektórych amatorów można wrzucić do kosza. Niestety wzajemne kółko adoracji nie dopuści do tego.  A teraz można rozpocząć hate 3 ... 2 ... 1 ...  

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zarówno teorie ciemnej materii jak i MOND - muszą pasować bo je kilkadziesiąt lat dopasowywano :) do wyników...
Podobnie jak teoria strun :D którą na siłę dopasowywano i poprawiano kiedy tylko obserwacje były sprzeczne.
Ja nie wykluczam niczego na razie.
Może MOND, może DM, może piąta siła, może dark fluid. Może kombinacja powyższych.

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, thikim napisał:

Zarówno teorie ciemnej materii jak i MOND - muszą pasować bo je kilkadziesiąt lat dopasowywano :) do wyników...
Podobnie jak teoria strun :D którą na siłę dopasowywano i poprawiano kiedy tylko obserwacje były sprzeczne.
Ja nie wykluczam niczego na razie.
Może MOND, może DM, może piąta siła, może dark fluid. Może kombinacja powyższych.

wow - niesamowite, a więc teorie są teoriami bazującymi na obserwacjach a nie na nieobserwacjach? jakie to zaskakujące i sprośne - o fe - przecież wiadomo, że są tacy, którzy wiedzą jak wygląda świat i znają zasady, nie potrzebują do tego żadnych obserwacji.

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W Twoim przewrotnym zarzucie za dużo rzeczy uprościłaś.
Pomyśl jakby się poczuł Einstein gdyby ogłosił STW, a tu ktoś mówi: sorry, ale Merkury to się trochę inaczej porusza.
I teraz Einstein miałby dwa wyjścia: 

1. Dodać poprawkę nazwimy ją "Ergo Sum" żeby się zgadzało. Nie ważne że z d*py ale wyniki by się zgodziły.
2. Ogłosić że STW nie jest prawdziwa.
Odważę się zasugerować że Einstein nie dodałby "Ergo Sum" bo był czlowiekiem który szukał prawdy a nie gówna i zresztą znane jest jego powiedzenie że byłoby to bardziej złe dla obserwacji niż dla teorii w którą po prostu wierzył - tak była piękna.
Tylko że STW obserwacje Merkurego i wiele innych potwierdziły.

A z DM i MOND jest tak że trochę inaczej historia wyglądała:
była obserwacja
powstała teoria, najpierw DM
pojawiły się kolejne obserwacje
no to może nasza teoria była piękna a ale ahoj z nią, rezygnujemy z piękna i dajemy poprawki i powstała teoria nr 2

a potem powstały teorie nr 3,4,5 itd.
I tak powstają dalej, każda kolejna coraz trudniej weryfikowalna.
Kto nie rozumie jak powstała STW temu rzeczywiście nie szkodzi że ktoś sobie tam co chwila coś dodaje (w DM, MOND i teorii strun) żeby było dobrze.
Najwyraźniej też nie zrozumiałaś co napisałem wcześniej. Obserwacja ma pierwszeństwo przed teorią, ale dobrej teorii nie tworzy się stosując n-te poprawki do złej teorii. Bo kto pamięta aproksymacje funkcjami ten wie że każdy zbiór doświadczeń da się opisać jakąś funkcją ale w poszukiwaniu teorii nie chodzi o opisanie jakąś funkcją jakiś danych tylko o znalezienie funkcji która opisze także i przyszłe dane ponieważ opisuje jak najdokładniej Rzeczywistość a nie tylko obserwacje.
Prościej: zadaniem teorii jest opisać Rzeczywistość a nie obserwacje które są n/nieskończoność czyli prawie zerowym odwzorowaniem rzeczywistości.
Obserwacje są jedynie drobnymi punktami naprowadzającymi nas na właściwy tor gdy zbłądzimy.
Pewnie i tak było za trudno. To jeszcze prościej:
E=mc2 - tak wiem że to uproszczenie ale pomińmy pełną wersję.
przychodzi obserwacja że jednak coś nie tak z fotonami jest
to Einstein pisze:
E=mc2 +kp
ale nie zgadza się gdzieś tam dalej bo inna obserwacja, to Einstein pisze:
E=mc2 +kp+ by
ale nie zgadza się kolejna to Einstein pisze:
E=mc2 +kp+ by+0,5453465948566m
I takie właśnie swoim tekstem postępowanie pochwaliłaś.
Oczywiście - być może zanadto uprościłem. Kryterium piękna - mimo iż sprawdziło się w STW nie musi być kryterium zasadnicznym dla rzeczywistości.
Ale nie można jechać też na zasadzie że tu se pierdolne poprawkę to się zgodzi, bo tak można zawsze robić tylko to zawodzi najczęściej gdy zrobimy krok dalej. Doraźne poprawki są dobre tylko doraźnie.
Ba, cała teoria ziemiocentryczna to były takie właśnie doraźne poprawki dla każdej planety z osobna.
W sumie dobre porównanie - te obecne DM, MOND, struny to są takie właśnie na siłę robione poprawki żeby coś się zgodziło jak w ziemiocentyzmie. 
To się ro***erdoli przy pierwszej dobrej teorii jak domek z kart.
Wciąż jest jednak szansa że kombinacja pierwotnych wersji tych teorii wyjaśniłaby wszystko - bez śmierdzących poprawek.

Edytowane przez thikim
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 22.10.2021 o 16:01, thikim napisał:

Podobnie jak teoria strun :D którą na siłę dopasowywano i poprawiano kiedy tylko obserwacje były sprzeczne.

Bardzo zabawne ale nieprawdziwe. Nikt nie modyfikował teorii strun, bo teoria strun jest unikalna. Chciałbym też poznać te sprzeczne obserwacje, krytycy narzekają że ich nie ma :P

Istnienie ciemnej materii jest konieczne, bo są galaktyki które jej nie zwierają a zachowanie jest sprzeczne z MOND.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 hours ago, peceed said:

Istnienie ciemnej materii jest konieczne, bo są galaktyki które jej nie zwierają a zachowanie jest sprzeczne z MOND.

Dokładnie, paradoksalnie galaktyka bez DM jest jednym z dowodów na istnienie DM :)

 

Lista alternatywnych teorii do GR jest długa. Lekko licząc powstało kilkadziesiąt alternatyw w zeszłym wieku, więc będzie trzeba wydzielić kącik na kolejny kurhanik :) Jeden wariant MOND dopuszczał, zdaje się, fale grawitacyjne FTL, co uwaliła obserwacja kilonovy z 2017 roku.

https://en.wikipedia.org/wiki/Alternatives_to_general_relativity

Nie rozumiem tego bólu d*py związanego z DM. Jest to hipoteza która najlepiej pasuje do obserwacji. Po za tym większość cząstek modelu standardowego została odkryta w drugiej połowie zeszłego wieku, a na potwierdzenie przewidzianego teoretycznie bozonu Higgsa trzeba było czekać prawie 50 lat. Kilka mniej uchwytnych, hipotetycznych cząstek DM to chyba nie jest koniec świata dla anty-mainstreamowców? Poziomy energetyczne na których operuje LHC nie powalają, jak się zerknie na wymagania przewidywanych dalszych unifikacji, więc są jeszcze do odkrycia rzeczy, które się nawet fizjologom teoretycznym nie śniły :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Dokładnie, paradoksalnie galaktyka bez DM jest jednym z dowodów na istnienie DM

Proponuję pisać "paradoksalnie", bo prawdziwych paradoksów w tym nie ma.
Innym elementem przemawiającym za DM jest dynamika powstawania galaktycznych CD i w ogóle struktur galaktycznych po  BB.

W sumie to większość materii jest niedostępna dla naszych zmysłów - od większości fal EM przez neutrony do neutrin.

Najbardziej ekscytującą możliwością jest istnienie ciemnego sektora o skomplikowanej strukturze cząsteczek, być może z własnym życiem dla którego to my jesteśmy dziwną ciemną materią.

W dniu 23.10.2021 o 16:05, Astro napisał:

Była sobie "tak piękna teoria", w którą wierzył nie tylko Einstein, że rozjechanie się z nią Rzeczywistości było tak brzydkie, że aż bolało. By bronić niekwestionowanego piękna powstała konieczność wprowadzenia bytu, którego nadal nikt nie WIDZI.

Była sobie "tak piękna teoria", w którą wierzył nie tylko Fermi, że rozjechanie się z nią Rzeczywistości było tak brzydkie, że aż bolało. By bronić niekwestionowanego piękna powstała konieczność wprowadzenia bytu, którego nadal nikt nie WIDZI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie rozumiem tego bólu d*py związanego z DM. Jest to hipoteza która najlepiej pasuje do obserwacji.

No jednak ja mam ów ból d. Jednak jest tak, że brakuje pewnych sił i zaproponowano DM. Niestety okazało się, że to działa na zasadzie: tu działa a tam już nie, zróbmy nowy model do nowych wyników. Ma to nie wiele wspólnego z jakością jaką zaprezentował pan E. Abstrahuję od tego czy ma rację czy nie: 

https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_unsolved_problems_in_physics

Oczywiście jest wiele prób rezygnacji z DM, a mnie się podoba taki kierunek:

https://www.researchgate.net/publication/326988843_An_Explanation_for_Galaxy_Rotation_Rates_without_Requiring_Dark_Matter

Oczywiście 'podoba' ma niewiele wspólnego z tym, jak jest naprawdę :)  Link, który podałem nie różni się za bardzo od innych podejść. Czyli mamy jakieś tam dane zmieńmy model tak aby wpasował się do wyników. Pytanie czy wykorzystany model w innych problemach/ obserwacjach również działa.   

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
51 minut temu, l_smolinski napisał:

Niestety okazało się, że to działa na zasadzie: tu działa a tam już nie, zróbmy nowy model do nowych wyników.

Świat '"ciemnej" materii może być tak samo skomplikowany jak nasz. Robione modele mają charakter wysoce spekulatywny z braku danych, to inny problem niż guz nabity na głowie przez spadające jabłko.

54 minuty temu, l_smolinski napisał:

Ma to nie wiele wspólnego z jakością jaką zaprezentował pan E.

Są wielkie szanse że w dzisiejszych  czasach E nie miałby żadnych wielkich przełomowych osiągnięć - problemy przed którymi stoimy są zupełnie inne niż 120 lat temu. Trzeba dobrze trafić w swoje czasy ze swoimi zdolnościami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 24.10.2021 o 10:39, peceed napisał:

Bardzo zabawne ale nieprawdziwe. Nikt nie modyfikował teorii strun, bo teoria strun jest unikalna.

Raczej to brak wiedzy jak rozwijała się teoria strun:
1. lata siedemdziesiąte - początki teorii strun jako możliwego wyjaśnienia silnych oddziaływań - później się okazało że chromodynamika kwantowa wyjaśnia to lepiej.
nie udało się, zwolennicy teorii strun nie stracili rezonu
2. lata osiemdziesiąte - teoria strun połączy grawitację z pozostałymi siłami i stanie się teorią wszystkiego
ahoj, znowu nie wyszło, teoria strun potrzebuje 9 wymiarów przestrzennych a żadna obserwacja nie potwierdza istnienia nawet jednego z tych 6 dodatkowych
nie ważne powiedzieli teoretycy - te wymiary są tak małe że ich nie widać
ahoj, ale potrzeba supersymetrii, czyli nowych cząstek supersymetrycznych
ale nie mamy tych cząstek, żadne doświadczenie nie potwierdza ich istnienie
ahoj, potrzeba więcej energii odpowiedzieli teologowie strun, zbudujemy LHC
LHC nie wykrył supersymetrycznych cząsteczek
ahoj, potrzebujemy jeszcze więcej energii i jeszcze innej supersymetrii - R-parzystości
3. lata dziewięćdziesiąte i dodatnia stała kosmologiczna
ahoj, powiedzieli już fanatycy teorii strun, to nic że nasza teoria lepiej pasuje do ujemnej stałej kosmologicznej, da się dopasować, i dopasowali
no to popatrzmy co nam wyszło, wyszło nam niemal nieograniczona liczba możliwych kombinacji powiązań grawitacji z innymi oddziaływaniami
ahoj, powiedzieli klauni, może i nie da się przewidzieć naszego Wszechświata z jego cząstkami ale można przewidzieć każdy inny :)
ale potrafimy przewidzieć co się stanie z informacją w czarnej dziurze,
ok, powiedzieli eksperymantatorzy, sprawdźmy to
ahoj, odpowiedzieli strunowi fantaści -  tylko nie ma takich czarnych dziur w naszym wszechświecie bo możemy to zrobić dla ujemnej stałej kosmologicznej, czyli znowu - nie ten wszechświat
ahoj,  ale że nikt nie jest w stanie podać teorii dla wszechświata z dodatnią stałą kosmologiczną - to teoria strun znowu wyszła zwycięsko ze starcia :D
ale za to jesteśmy w stanie przewidzieć grawitację, tylko z takimi dodatkowymi polami - których oczywiście nikt nie odkrył w naszym wszechświecie
ahoj, dodamy kolejne założenia żeby było dobrze powiedzieli wariaci.
ale te poprawki dla dodatniej kosmologicznej nie działają
ahoj, od czterdziestu lat poprawiamy to co nie damy znowu rady poprawić powiedziały strunowce :)

I tak już prawie 50 lat strunowcy przekształcają swoje teorie żeby pasowały i co nóż to nie pasują jak tylko jest jakaś obserwacja.
Ostatni pomiar prędkości rozchodzenia się fal grawitacyjnych sugeruje że grawitacja też nie zauważa dodatkowych wymiarów.
Ahoj z pomiarami, te wymiary są na pewno za małe nawet dla grawitacji. Są za małe dla całego naszego wszechświata
Są oczywiście korzyśći z teorii strun. Tylko że w matematyce.

To pisałeś peceed że nikt nie modyfikował teorii strun? :D
sorry że pominąłem całą tę waszą rewolucję strunową i M-teorie - też nic nie wniosły.



 

9 godzin temu, peceed napisał:

Najbardziej ekscytującą możliwością jest istnienie ciemnego sektora o skomplikowanej strukturze cząsteczek, być może z własnym życiem dla którego to my jesteśmy dziwną ciemną materią.

To dużo wyjaśnia jeśli Ty szukasz teorii ekscytujących a nie prawdziwych :)
Sorry miałem Cię za bardziej poważnego niż z dziedziny jednorożców i wróżek.
Napisałem wcześniej i powtórzę: najpewniej jest to jakaś kombinacja wielu różnych spraw (DM).

12 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Nie rozumiem tego bólu d*py związanego z DM. Jest to hipoteza która najlepiej pasuje do obserwacji.

Uogólnienie. Nie każdą obserwację najlepiej wyjaśnia DM. Niektóre obserwacje lepiej wyjaśnia MOND.
A nowy MOND w zasadzie wyjaśnia więcej niż DM. Tylko co z tego jeśli wyprzedzając dyskusję o wiele dni napisałem:
"Zarówno teorie ciemnej materii jak i MOND - muszą pasować bo je kilkadziesiąt lat dopasowywano :) do wyników..."

I nie ważne jakie będą przyszłe wyniki: teolodzy na pewno zdołają dopasować i DM i MOND i struny do tych nowych wyników. Wiara nie zna przeszkód :)

Edytowane przez thikim
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, thikim napisał:

I nie ważne jakie będą przyszłe wyniki: teolodzy na pewno zdołają dopasować i DM i MOND i struny do tych nowych wyników. Wiara nie zna przeszkód

Czyli co? Wiemy, że jesteśmy w ciemnej d*pie, ale zaczęliśmy się tam urządzać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Astro napisał:

Nie wiem czy się dobrze rozumiemy, a przynajmniej ja. Mógłbyś rozwinąć?

Zasada zachowania pędu i neutrino.

16 godzin temu, thikim napisał:

Uogólnienie. Nie każdą obserwację najlepiej wyjaśnia DM. Niektóre obserwacje lepiej wyjaśnia MOND.

Bez znaczenia, bo do wyjaśnienia jest zbiór obserwacji jako całość. Istnienie ciemnej materii jest pewne. MOND jest opcjonalna i całkowicie dopuszczalna.

16 godzin temu, thikim napisał:

To pisałeś peceed że nikt nie modyfikował teorii strun? :D

Nikt. Teoria strun istnieje w sensie platońskim i my ją odkrywamy.

16 godzin temu, thikim napisał:

LHC nie wykrył supersymetrycznych cząsteczek

Jak w kiepskim dowcipie:

-Jest 10 świadków którzy widzieli jak pobił pan poszkodowanego.
-Wysoki sądzie, mogę przyprowadzić 20 którzy tego nie widzieli.

Tutaj LHC robi za świadków co nie widzieli.

16 godzin temu, thikim napisał:

1. lata siedemdziesiąte - początki teorii strun jako możliwego wyjaśnienia silnych oddziaływań - później się okazało że chromodynamika kwantowa wyjaśnia to lepiej.
nie udało się, zwolennicy teorii strun nie stracili rezonu

Nie było wtedy takich osób, byli teoretycy którzy chcieli wyjaśnić obserwacje. Teorie strunowe pojawiają się jako naturalne uogólnienie cząsteczki punktowej. Przy czym nie należy mylić teorii strun z teoriami strunowymi - to nie to samo.

16 godzin temu, thikim napisał:

teoria strun potrzebuje 9 wymiarów przestrzennych a żadna obserwacja nie potwierdza istnienia nawet jednego z tych 6 dodatkowych
nie ważne powiedzieli teoretycy - te wymiary są tak małe że ich nie widać

Punktowych cząsteczek też nikt nie widział.
Nikt poważny nie ma problemu z wymiarowością TS - to jest jej przewidywanie.
Co zabawne nikt nie widział też przestrzeni 3-wymiarowej. To jedynie model który pojawia się w naszych głowach. Ponieważ mam uszkodzony obszar mózgu odpowiadający za percepcję głębi (widzę trójwymiarowo ale nie przestrzennie) doskonale zdaję sobie sprawę z tej umowności - dla mnie obiekty nie znajdują się dalej, tylko są mniejsze, a trójwymiarowość jest skrajnie uproszczona. Mogę przeprowadzić eksperymenty które pokazują że duże obiekty zachowują jakby były w świecie 3d.

16 godzin temu, thikim napisał:

lata dziewięćdziesiąte i dodatnia stała kosmologiczna

Bzdura. Stała kosmologiczna występuje wyłącznie w równaniach OTW Einsteina, to co obserwujemy to zjawisko które w ogóle nie wymaga "stałej". Tak samo jak nie potrzebowała jej inflacja.

16 godzin temu, thikim napisał:

ale że nikt nie jest w stanie podać teorii dla wszechświata z dodatnią stałą kosmologiczną - to teoria strun znowu wyszła zwycięsko ze starcia :D

Tak to już jest, gdy nie ma innej teorii konkurencyjnej, i coraz lepiej rozumiemy dlaczego być nie może z powodów matematycznych.
Konsystentne teorie dopełnianiające KTP w małych skalach muszą być strunowe.

16 godzin temu, thikim napisał:

Ahoj z pomiarami, te wymiary są na pewno za małe nawet dla grawitacji.

Ano są. Z tym że nie muszą być, a to różnica. Mogą istnieć wszechświaty strunowe z większą ilością wymiarów przestrzennych, tylko że ich powstanie jest skrajnie nieprawdopodobne jeśli początek jest opisywany przez kondensat gazu strunowego - tylko 3 duże wymiary przestrzenne są w stanie się nadąć.

17 godzin temu, thikim napisał:

sorry że pominąłem całą tę waszą rewolucję strunową i M-teorie - też nic nie wniosły.

To właśnie M-teoria pokazała że teoria strun jest unikalna, a dotychczasowe "różne" teorie należy rozumieć podobnie jak różne mapy dla tej samej rozmaitości.
Najzabawniej musiała wyglądać sytuacja osób które aktywnie tworzyły alternatywną dla teorii strunowych Supergrawitację :P

Jak to mówią psy szczekają a karawana jedzie dalej - postęp nie odbywa się na forach internetowych ;)
Jak na razie jest to gra do zera - nikt nie pokazał że teoria strun nie może opisywać rzeczywistości.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.10.2021 o 14:11, thikim napisał:

ahoj, powiedzieli klauni, może i nie da się przewidzieć naszego Wszechświata z jego cząstkami ale można przewidzieć każdy inny

Teoria nie ma przewidywać tylko być zgodna z doświadczeniem. Oczekiwanie "przewidywania" nowych zjawisk to naiwność i historyczna naleciałość.

W dniu 25.10.2021 o 14:11, thikim napisał:

o dużo wyjaśnia jeśli Ty szukasz teorii ekscytujących a nie prawdziwych :)

Ja niczego nie szukam. Ekscytacja to naturalne zjawisko u osób ciekawych świata. Wszelkie nowe informacje które istotnie zmieniają oczekiwany obraz rzeczywistości powinny być tak odbierane, to piękne uczucie pozwala przebudować model rzeczywistości w mózgu.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Warto obejrzeć jak Penrose i Sabina jadą z Kaku i przy okazji ze zwolenników teorii strun i multiwersum bo o tym jest ta dyskusja.
Penrose: w ogóle nie rozumiem o czym mówisz :D
Jak obejrzycie to zobaczycie jak wygadany jest Kaku, ile potrafi słów wcisnąć bez związku z tematem jako dowód czy dla teorii strun czy dla multiwersum, ale jego argumenty są trochę jak jakiejś kwantowej wróżki. Dużo ładnych słów bez jakiegokolwiek logicznego związku. Stąd najczęstsze odpowiedzi Penrosa to że nie rozumie o czym Kaku mówi :)
Sabina jest ostrzejsza i dopytuje co Kaku miał na myśli. A Kaku zręcznie (bo mówcą jest dobrym) uchyla się cały czas od podania jakichkolwiek konkretów.

 

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdyby większość ciemnej materii istniała nie w postaci w formie cząstek, a mikroskopijnych czarnych dziur, to mogłyby one wpływać na orbitę Marsa tak, że bylibyśmy w stanie wykryć to za pomocą współczesnej technologii. Zatem zmiany orbity Czerwonej Planety mogłyby posłużyć do szukania ciemnej materii, uważają naukowcy z MIT, Uniwersytetu Stanforda i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. A wszystko zaczęło się od odrodzenia hipotezy z lat 70. XX wieku i pytania o to, co stałoby się z człowiekiem, przez którego przeszłaby miniaturowa czarna dziura.
      Pomysł, że większość ciemnej materii, której wciąż nie potrafimy znaleźć, istnieje w postaci miniaturowych czarnych dziur, narodził się w latach 70. Wysunięto wówczas hipotezę, że u zarania wszechświata z zapadających się chmur gazu powstały niewielkie czarne dziury, które w miarę ochładzania się i rozszerzania wszechświata, rozproszyły się po nim. Takie czarne dziury mogą mieć wielkość pojedynczego atomu i masę największych znanych asteroid. W ostatnich latach hipoteza ta zaczęła zdobywać popularność w kręgach naukowych.
      Niedawno jeden z autorów badań, Tung Tran, został przez kogoś zapytany, co by się stało, gdyby taka  pierwotna czarna dziura przeszła przez człowieka. Tran chwycił za coś do pisania i wyliczył, że gdyby tego typu czarna dziura minęła przeciętnego człowieka w odległości 1 metra, to osoba taka zostałaby w ciągu 1 sekundy odrzucona o 6 metrów.  Badacz wyliczył też, że prawdopodobieństwo, by taki obiekt znalazł się w pobliżu kogokolwiek na Ziemi jest niezwykle małe.
      Jednak Tung postanowił sprawdzić, co by się stało, gdyby miniaturowa czarna dziura przeleciała w pobliżu Ziemi i spowodowała niewielkie zmiany orbity Księżyca. Do pomocy w obliczeniach zaprzągł kolegów. Wyniki, które otrzymaliśmy, były niejasne. W Układzie Słonecznym mamy do czynienia z tak dynamicznym układem, że inne siły mogłyby zapobiec takim zmianom, mówi uczony.
      Badacze, chcąc uzyskać jaśniejszy obraz, stworzyli uproszczoną symulację Układu Słonecznego składającego się z wszystkich planet i największych księżyców. Najdoskonalsze symulacje Układu biorą pod uwagę ponad milion obiektów, z których każdy wywiera jakiś wpływ na inne. Jednak nawet nasza uproszczona symulacja dostarczyła takich danych, które zachęciły nas do bliższego przyjrzenia się problemowi, wyjaśnia Benjamin Lehmann z MIT.
      Na podstawie szacunków dotyczących rozkładu ciemnej materii we wszechświecie i masy miniaturowych czarnych dziur naukowcy obliczyli, że taka wędrująca we wszechświecie czarna dziura może raz na 10 lat trafić do wewnętrznych regionów Układu Słonecznego. Wykorzystując dostępne symulacje rozkładu i prędkości przemieszczania się ciemnej materii w Drodze Mlecznej, uczeni symulowali przeloty tego typu czarnych dziur z prędkością około 241 km/s. Szybko odkryli, że o ile efekty przelotu takiej dziury w pobliżu Ziemi czy Księżyca byłyby trudne do obserwowania, gdyż ciężko byłoby stwierdzić, że widoczne zmiany wywołała czarna dziura, to w przypadku Marsa obraz jest już znacznie jaśniejszy.
      Z symulacji wynika bowiem, że jeśli pierwotna czarna dziura przeleciałaby w odległości kilkuset milionów kilometrów od Marsa, po kilku latach orbita Czerwonej Planety zmieniłaby się o około metr. To wystarczy, by zmianę taką wykryły instrumenty, za pomocą których badamy Marsa.
      Zdaniem badaczy, jeśli w ciągu najbliższych dziesięcioleci zaobserwujemy taką zmianę, powinniśmy przede wszystkim sprawdzić, czy nie została ona spowodowana przez coś innego. Czy to nie była na przykład nudna asteroida, a nie ekscytująca czarna dziura. Na szczęście obecnie jesteśmy w stanie z wieloletnim wyprzedzeniem śledzić tak wielkie asteroidy, obliczać ich trajektorie i porównywać je z tym, co wynika z symulacji dotyczących pierwotnych czarnych dziur, przypomina profesor David Kaiser z MIT.
      A profesor Matt Caplan, który nie był zaangażowany w badania, dodaje, że skoro mamy już obliczenia i symulacje, to pozostaje najtrudniejsza część – znalezienie i zidentyfikowanie prawdziwego sygnału, który potwierdzi te rozważania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Japoński akcelerator cząstek SuperKEKB pobił światowy rekord świetlności. Pracujący przy nim naukowcy obiecują, że to dopiero początek. W ciągu najbliższych lat chcą zwiększyć świetlność urządzenia aż 40-krotnie, co ma pozwolić zarówno na odkrycie ciemnej materii, jak i wyjście z fizyką poza Model Standardowy. Mamy nadzieję, że akcelerator pozwoli nam wykryć ciemną materię – o ile ona istnieje – i badać ją w niedostępny obecnie sposób, mówi profesor Kay Kinoshita z University of Cincinnati.
      Świetlność akceleratora to liczba kolizji, która w nim zachodzi. Podczas tych zderzeń powstają nowe cząstki. Im więc więcej zderzeń, tym więcej cząstek, więcej danych i większa szansa n a zarejestrowanie czegoś nowego.
      SuperKEKB zderza pozytony i elektrony przyspieszane w 3-kilometrowym tunelu. Akcelerator został uruchomiony w 2018 roku i naukowcy ciągle pracują nad zwiększaniem jego jasności. Profesor Alan Schwartz i jego studenci z University of Cincinnati zaprojektowali i zbudowali jeden z detektorów akceleratora. To krok milowy w projektowaniu akceleratorów. SuperKEKB wykorzystuje architekturę tzw. „nano strumieni”. W technice tej strumienie cząstek są ściskane wzdłuż osi pionowej, dzięki czemu są bardzo cienkie, wyjaśnia Schwartz. To pierwszy na świecie akcelerator, który korzysta z tej techniki.
      Ze względu na rozmiary cząstek, szansa, że dojdzie do zderzenia, jest niewielka. Im bardziej ściśnięty strumień, tym większe zagęszczenie cząstek i tym większe prawdopodobieństwo zderzeń. Obecnie wysokość wiązki w punkcie zderzenia wynosi 220 nanometrów. W przyszłości ma to być zaledwie 50 nanometrów, czyli około 1/1000 grubości ludzkiego włosa.
      Profesor Kay Kinoshita poświęciła całą swoją naukową karierę zagadnieniu zwiększania świetlności akceleratorów. Uczona pracuje nad tym zagadnieniem od 1982 roku. To bardzo interesujące, gdyż jest bardzo wymagające. Wiesz, że robisz coś, czego nikt nigdy nie zrobił, mówi.
      Poprzednik SuperKEKB, akcelerator KEKB, który działał w latach 1999–2010 w KEK (Organizacja Badań nad Akceleratorami Wysokich Energii), również był światowym rekordzistą. Urządzenie pracowało ze świetlnością 2,11x1034 cm-2s-1. Dopiero w 2018 roku rekord ten został pobity przez Wielki Zderzacz Hadronów, który osiągnął świetlność 2,14x1034 cm-2s-1. Rekord LHC nie utrzymał się długo, dnia 15 czerwca 2020 roku SuperKEKB osiągnął świetlność 2,22x1034 cm-2s-1. Już tydzień później, 21 czerwca naukowcy poinformowali o nowym rekordzie. Teraz SuperKEKB pracuje ze świetlnością wynoszącą 2,40x1034 cm-2s-1.
      W ciągu najbliższych lat świetlność SuperKEKB ma wzrosnąć 40-krotnie. Docelowo ma ona wynieść 8x1035 cm-2s-1.
      Sukces SuperKEKB to sukces międzynarodowej współpracy. Nadprzewodzące magnesy, które ostatecznie skupiają strumienie cząstek zostały zbudowane we współpracy z amerykańskimi Brookhaven National Laboratory oraz Fermi National Accelerator Laboratory. Systemy monitorowania kolizji to dzieło SLAC National Accelerator Laboratory i University of Hawaii. Naukowcy ze Szwajcarii (CERN), Francji (IJCLab), Chin (IHEP) i USA (SLAC) biorą udział w pracach i badaniach, w których wykorzystywany jest akcelerator. Wykorzystujący diament system monitorowania promieniowania oraz system przerywania wiązki to dzieło włoskich Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej oraz Uniwersytetu w Trieście, a system monitorowania jasności powstał w Rosji.
      Wiązki elektronów i pozytonów rozpędzane w SuperKEKB zderzają się w centrum detektora Belle II, który opisywaliśmy przed 2 laty. To niezwykłe urządzenie zostało zbudowane przez grupę 1000 fizyków i inżynierów ze 119 uczelni z 26 krajów świata. I to właśnie wewnątrz Belle II naukowcy mają nadzieję znaleźć ciemną materię i rozpocząć badania jej właściwości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe dane z najczulszego na świecie wykrywacza ciemnej materii pozwalają zawęzić obszar poszukiwań, przybliżając nas do odkrycia jednej z największych tajemnic wszechświata. Jednocześnie jednak pokazują, że odnalezienie cząstek ciemnej materii będzie bardzo trudne. O ile w ogóle zostaną znalezione, gdyż eksperyment o którym mowa – LUX-ZEPLIN – szuka słabo oddziałujących masywnych cząstek (WIMP). Nigdy ich nie zarejestrowano, jednak są one jednym z głównych kandydatów na cząstki, z których składa się ciemna materia.
      Nowe dane opublikowano przed trzema dniami podczas TeV Particle Astrophysics 2024 Conference w Chicago oraz LIDINE 2024 Conference w São Paulo.
      Znajdujący się w Sanford Underground Research Facility w Dakocie Południowej LUX-ZEPLIN to najbardziej czuły eksperyment poszukujący ciemnej materii, przede wszystkim WIMPów. Pracuje przy nim ponad 250 naukowców z USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Australii, Portugalii i Korei Południowej.
      Najnowsze dane oznaczają znaczący postęp w stosunku do wcześniejszych poszukiwań WIMP. Przeszukaliśmy wielki zakres mas, w których cząstki ciemnej materii mogłyby wchodzić w interakcje ze zwykłą materią i nie znaleźliśmy ciemnej materii. Jej poszukiwania to zdecydowanie maraton, a nie sprint. LZ zebrał trzykrotnie więcej danych, niż dotychczas przeanalizowaliśmy, więc piłka wciąż jest w grze, mówi profesor Henning Flaecher z Uniwersytetu w Bristolu.
      LZ nie znalazł WIMPów powyżej masy 9 GeV/c2. Trzeba tutaj zauważyć, że 1 GeV/c2 to masa atomu wodoru. Jeśli porównamy poszukiwania ciemnej materii z szukaniem zakopanego skarbu, to wykopaliśmy 5-krotnie głębszą dziurę niż wcześniejsi poszukiwacze. Jednak aby to zrobić nie wystarczy i milion łopat. Trzeba stworzyć nowe urządzenie, obrazowo opisuje wysiłki naukowców profesor Scott Kravitz z University of Texas w Austin.
      Wykrywacz musi pracować przez 1000 dni, by możliwe było wykorzystanie jego maksymalnej czułości. Obecna analiza zawiera dane z 280 dni pracy. Pochodzą one z 220 dni pomiędzy marcem 2023 a kwietniem 2024 oraz z 60 dni podczas pierwszej kampanii badawczej. Pełny zestaw 1000 dni pracy naukowcy chcą osiągnąć przed końcem 2028 roku.
      LZ usiłuje zarejestrować interakcje pomiędzy materią a ciemną materią. Urządzenie musi być więc niezwykle precyzyjnie skalibrowane, by maksymalnie zredukować szum tła. Wykrywacz znajduje się niemal 1,5 kilometra pod ziemią. To w znacznym stopni chroni go przed promieniowaniem kosmicznym. Jego sercem jest zbiornik zawierający 7 ton czystego ksenonu oraz 500 fotodetektorów, które mają zarejestrować rozbłysk światła pochodzący z interakcji pomiędzy WIMP a jądrem ksenonu.
      Urządzenie zbudowane zostało z tysięcy ultraczystych elementów o bardzo niskim promieniowaniu. Jego konstrukcja jest warstwowa, przypomina cebulę. Każda z warstw ma blokować zewnętrzne promieniowanie lub śledzić interakcje pomiędzy cząstkami, by wykluczyć fałszywe sygnały. Podczas najnowszej analizy po raz pierwszy zastosowano też technikę celowego dodawania fałszywych sygnałów. Dzięki temu podczas analizy naukowcy wiedzą, że mają w danych fałszywe sygnały – nie wiedzą jednak które to – a to pozwala na uniknięcie sytuacji, w której zbyt pochopnie uzna się jakiś sygnał na wskazujący na istnienie WIMP. Ludzie mają tendencję do dostrzegania wzorców w danych. Jest więc bardzo ważnym, by unikać wszelkich tego typu pomyłek, dodaje profesor Scott Haselschwardt z University of Michigan.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 10 latach pionierskiej pracy naukowcy z amerykańskiego SLAC National Accelerator Laboratory ukończyli wykrywacze ciemnej materii SuperCDMS. Dwa pierwsze trafiły niedawno do SNOLAB w Ontario w Kanadzie. Będą one sercem systemu poszukującego dość lekkich cząstek ciemnej materii. Urządzenia mają rejestrować cząstki o masach od 1/2 do 10-krotności masy protonu. W tym zakresie będzie to najbardziej czuły na świecie wykrywacz ciemnej materii.
      Twórcy detektorów mówią, że przy ich budowie wiele się nauczyli i stworzyli wiele interesujących technologii, w tym elastyczne kable nadprzewodzące, elektronikę działającą w ekstremalnie niskich temperaturach czy lepiej izolowane systemy kriogeniczne, dzięki czemu całość jest znacznie bardziej czuła na ciemną materię. A dodatkową zaletą całego eksperymentu jest jego umiejscowienie 2 kilometry pod ziemią, co pozwoli na wyeliminowanie znaczniej części zakłóceń ze strony promieniowania kosmicznego. SNOLAB i SuperCDMS są dla siebie stworzone. Jesteśmy niesamowicie podekscytowani faktem, że detektory SuperCDMS mają potencjał, by bezpośrednio zarejestrować cząstki ciemnej materii i znacząco zwiększyć nasza wiedzę o naturze wszechświata, mówi Jodi Cooley, dyrektor SNOLAB. Zrozumienie ciemnej materii to jedno z najważniejszych zadań nauki, dodaje JoAnne Hewett ze SLAC.
      Wiemy, że materia widzialna stanowi zaledwie 15% wszechświata. Cała reszta to ciemna materia. Jednak nikt nie wie, czym ona jest. Wiemy, że istnieje, gdyż widzimy jej oddziaływanie grawitacyjne z materią widzialną. Jednak poza tym nie potrafimy jej wykryć.
      Eksperyment SuperCDMS SNOLAB to próba zarejestrowania cząstek tworzących ciemną materię. Naukowcy chcą w nim wykorzystać schłodzone do bardzo niskich temperatur kryształy krzemu i germanu. Stąd zresztą nazwa eksperymentu – Cryogenic Dark Matter Search (CDMS). Uczeni mają nadzieję, że w temperaturze o ułamek stopnia wyższej od zera absolutnego uda się zarejestrować wibracje kryształów powodowane interakcją z cząstkami ciemnej materii. Takie kolizje powinny zresztą wygenerować pary elektron-dziura, które – przemieszczając się w krysztale – wywołają kolejne wibracje, wzmacniając w ten sposób sygnał.
      Żeby jednak tego dokonać, detektory muszą zostać odizolowane od wpływu czynników zewnętrznych. Dlatego też eksperyment będzie prowadzony w SNOLAB, laboratorium znajdującym się w byłej kopalni niklu, ponad 2000 metrów pod ziemią.
      Stopień trudności w przeprowadzeniu tego typu eksperymentów jest olbrzymi. Nie tylko bowiem konieczne było stworzenie nowatorskich wykrywaczy, co wymagało – jak już wspomnieliśmy – 10 lat pracy. Wyzwaniem był też... transport urządzeń. Aby chronić je przed promieniowaniem kosmicznym, należało jak najszybciej dostarczy je z USA do Kanady. Oczywiście na myśl przychodzi przede wszystkim transport lotniczy. Jednak im wyżej się wzniesiemy, tym cieńsza warstwa atmosfery nas chroni, zatem tym więcej promieniowania kosmicznego do nas dociera.
      Wybrano więc drogę lądową, ale... naokoło. Pomiędzy Menlo Park w Kalifornii, gdzie powstały wykrywacze, a kanadyjską prowincją Ontario znajdują się Góry Skaliste. Ciężarówka z wykrywaczami musiałaby więc wjechać na sporą wysokość nad poziomem morza, co wiązałoby się z większym promieniowaniem docierającym do detektorów. Dlatego też jej trasa wiodła na południe, przez Teksas. Już następnego dnia po dotarciu do Ontario urządzenia zostały opuszczone pod ziemię, gdzie czekają na instalację. Jeszcze w bieżącym roku do Kanady trafią kolejne SuperCDMS, a wstępne przygotowania do uruchomiania laboratorium mają zakończyć się w 2024 roku. Naukowcy mówią, że po 3-4 latach pracy laboratorium powinno zebrać na tyle dużo danych, że zdobędziemy nowe informacje na temat ciemnej materii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Troje astronomów –  José Luis Bernal, Gabriela Sato-Polito i Marc Kamionkowski – uważa, że sonda New Horizons mogła zarejestrować rozpadające się cząstki ciemnej materii. Uważają oni, że niespodziewany nadmiar światła zarejestrowany przez sondę, może pochodzić z rozpadających się aksjonów, hipotetycznych cząstek ciemnej materii.
      Na optyczne promieniowanie tła składa się całe światło widzialne emitowane przez źródła znajdujące się poza Drogą Mleczną. Światło to może nieść ze sobą istotne informacje na temat struktury wszechświata. Problem w badaniu tego światła polega na trudności w jego odróżnieniu od światła, którego źródła znajdują się znacznie bliżej, szczególnie od światła Słońca rozproszonego na pyle międzyplanetarnym.
      Wystrzelona w 2006 roku sonda New Horizons znajduje się obecnie w Pasie Kuipera. Pył międzyplanetarny jest tam znacznie bardziej rozproszony niż bliżej Słońca. Niedawno sonda użyła instrumentu o nazwie Long Range Reconnaissance Imager (LORRI) do pomiaru światła. Ku zdumieniu specjalistów okazało się, że optyczne promieniowanie tła jest dwukrotnie bardziej jasne, niż należałoby się spodziewać z ostatnich badań dotyczących rozkładu galaktyk.
      Astronomowie z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa uważają, że ten nadmiar światła może pochodzić z rozpadu aksjonów. Uczeni, chcąc wyjaśnić wyniki obserwacji LORRI, zbadali model, w którym aksjony rozpadałyby się do fotonów. Obliczyli, jak rozkładałaby się energia fotonów z takiego rozpadu i w jaki sposób przyczyniałoby się to zarejestrowania nadmiarowego światła przez LORRI. Wyniki sugerują, że nadmiar fotonów mógłby pochodzić z aksjonów o masie mieszczącym się w zakresie 8–20 eV/c2. Powinny one dawać wyraźny sygnał w przyszłych pomiarach intensywności światła.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...