Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Miał szukać ciemnej materii, a zarejestrował ciemną energię?

Rekomendowane odpowiedzi

Prowadzony głęboko pod włoskimi Alpami eksperyment XENON1T mógł wykryć ciemną energię, twierdzą członkowie międzynarodowej grupy badawczej, na której czele stali uczeni z Cambridge University. W artykule opublikowanym na łamach Physical Review D uczeni z Wielkiej Brytanii, Włoch, Holandii, Francji i USA donoszą, że część z niewyjaśnionych sygnałów mogło zostać spowodowanych interakcją z ciemną energią, a nie ciemną materią dla której XENON1T został zaprojektowany.

XENON1T znajduje się we włoskim Laboratorium Narodowym Gran Sasso położonym 1400 metrów pod masywem Gran Sasso. To wykrywacz ciemnej materii, a jego umiejscowienie głęboko pod ziemią ma chronić przed promieniowaniem kosmicznym generującym fałszywe sygnały. Zgodnie z teoretycznymi założeniami, cząstki ciemnej materii mają zderzać się z atomami w detektorze, a sygnały ze zderzeń będą rejestrowane.

Centralna część XENON1T to cylindryczny zbiornik o długości 1 metra wypełniony 3200 kilogramami płynnego ksenonu o temperaturze -95 stopni Celsjusza. Gdy ciemna materia zderzy się z atomem ksenonu, energia trafia do jądra, które pobudza jądra innych atomów. Wskutek tego pobudzenia pojawia się słaba emisja w zakresie ultrafioletu, którą wykrywają czujniki na górze i na dole cylindra. Te same czujniki są też zdolne do zarejestrowania ładunku elektrycznego pojawiającego się wskutek zderzenia.

Przed rokiem informowaliśmy, że „Najczulszy detektor ciemnej materii zarejestrował niezwykłe sygnały. Fizycy nie wiedzą, czym one są", a kilka miesięcy później pojawiła się informacja o kilku interesujących hipotezach dotyczących tych sygnałów. Nikt wówczas nie przypuszczał, że rozwiązaniem zagadki może być ciemna energia, gdyż XENON1T nie został przygotowany do jej rejestrowania.

Autorzy najnowszych badań stworzyli model fizyczny, który wyjaśnia część z tych niezwykłych sygnałów. Zgodnie z nim, mamy tu do czynienia z cząstkami ciemnej energii, które powstały w regionie Słońca o silnych polach magnetycznych.

To, co jesteśmy w stanie obecnie dostrzec stanowi mniej niż 5% wszechświata. Cała reszta jest dla nas ciemna. Wszechświat składa się w 27% z ciemnej materii, a 68% stanowi ciemna energia. Pomimo tego, że obie te składowe są dla nas niewidoczne, znacznie więcej wiemy o ciemnej materii, gdyż jej obecność sugerowano już w latach 20. ubiegłego wieku. O tym, że musi istnieć też ciemna energia dowiedzieliśmy się dopiero w 1998 roku, wyjaśnia doktor Sunny Vagnozzi z Kavli Institute for Cosmology na Cambridge University. Wielkie eksperymenty, jak XENON1T zostały zaprojektowane tak, by bezpośrednio wykrywać ciemną materię, rejestrując zderzenia jej cząstek z cząstkami zwykłej materii. Jednak uchwycenie ciemnej energii jest jeszcze trudniejsze.

Chcąc wykryć ciemną energię naukowcy poszukują dowodów jej oddziaływania grawitacyjnego na otoczenie. Wiemy, że w największej skali – całego wszechświata – ciemna energia odpycha obiekty od siebie, dlatego też wszechświat rozszerza się coraz szybciej.

Przy tego typu złożonych badaniach często pojawiają się niewytłumaczalne sygnały, które po analizach zwykle okazują się różnego typu zakłóceniami. Gdy w XENON1T zarejestrowano w ubiegłym roku wspomniane już tajemnicze sygnały, pojawiło się kilka pomysłów na to, czym mogą one być. Najpopularniejsze wyjaśnienie brzmiało, że zarejestrowano aksjony, hipotetyczne cząstki tworzące ciemną materię, oraz że pochodziły one ze Słońca. Jednak analizy wykazały, że liczba aksjonów, które musiałyby dotrzeć do nas ze Słońca, by wywołać taki sygnał w XENON1T musiałaby być bardzo duża. Tak duża, że gdyby gwiazdy emitowały tyle aksjonów, to gwiazdy o masie większej od masy Słońca ewoluowałyby w inny sposób, niż ewoluują.

Autorzy najnowszych badań przyjęli więc założenie, że tajemnicze sygnały wywołała ciemna energia. I stworzyli model, który pokazuje, co powinien zarejestrować XENON1T gdyby dotarła doń ciemna energia wygenerowana w tachoklinie, obszarze Słońca, w którym pola magnetyczne są wyjątkowo silne.

Naukowcy byli zaskoczeni, gdy okazało się, że ich model pasuje do obserwacji. Uzyskane wyniki sugerują bowiem, że wykrywacze takie jak XENON1T mogą być też używane do poszukiwania ciemnej energii. Vagnozzi i jego koledzy zastrzegają jednak, że ich badania wciąż wymagają potwierdzenia. Musimy wiedzieć, że to nie jest jakieś zakłócenie. Jeśli jednak XENON1T coś zarejestrował, to w niedalekiej przyszłości powinniśmy zarejestrować podobne, ale znacznie silniejsze sygnały, mówi Luca Visinelli z Narodowych Laboratoriów Frascati we Włoszech.

Uczony ma tutaj na myśli badania prowadzone przez znacznie większe i doskonalsze urządzenia. Takie jak LUX-ZEPLIN, XENONnT czy PandaX-xT, które już rozpoczęły pracę lub w najbliższym czasie ją rozpoczną.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to nie jest aby propaganda, bo ludzie się pytali "co Wy tam badacie". No i skąd te dane, 5 procent, 27 procent... czy to marketingowy sposób uprawiania nauki? Blaga. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie nie pytają, bo 90% społeczeństwa nie jest świadoma istnienia eksperymentu i nie jest w stanie przeczytać tego artykułu ze zrozumieniem :) Jak skończysz czytać psalmy, to możesz zerknąć na pomiary odległości supernowych, barionowe oscylacje akustyczne, CMBR, obserwacje rotacji galaktyk, zderzenie Bullet Cluster, soczewkowanie grawitacyjne, itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie, którzy pragną (szukają) prawdy... na ogół czytają różne rzeczy "naukowe", czy też "filozoficzne"... nader często tacy ludzie w swoim poszukiwaniu prawdy... albo zaczynają od czytania psalmów, albo na czytaniu psalmów kończą...

ludzie, którzy nie czytają psalmów, co do zasady nie szukają prawdy... a co więcej swoje życie podporządkowują bezrefleksyjnemu zaspakajaniu swoich pragnień (instynktów) przez co są na ogół "nieuświadomionymi" hedonistami

koncepcja istnienia "ciemnej materii" to nic innego jak naukowy dowód na MOŻLIWOŚĆ istnienie świata o których mowa w tychże psalmach... jeśli bowiem ciemna materia różni się zasadniczo przede wszystkim tym od zwykłej materii, że nie oddziałuje "elektromagnetycznie", a przyjmiemy, że ma analogiczną strukturę, tj. istnieją w niej "cząstki elementarne" tworzące większe struktury, które w  końcu tworzące coć na podobieństwo atomów, to trudno nie uznać, że znany nam Wszechświat (powiedzmy 5% znanej masy) przenika znacznie większy (bo ok. 25 % znanej masy) Wszechświat z ciemnej maeterii, w którym "spokojnie" można zmieścić całe zastępy archaniołów...

zesztą... te zastępy archaniołów można zmieścić również w równoległych Wszechświatach...
a nawet w istniejącym Wszechświecie...

możemy się jedynie "wykłócać", czy inteligentne życie powstało tylko na Ziemii, a jeśli powstało gdzie indziej, to czy te inteligentne formy życia należy nazwać "archaniłami", "bogami" czy "kosmitami" oraz czy mieliśmy z tymi istotami już kontakt czy nie, i czy w ogóle można z Nimi się jakoś skontaktować oraz jaki maja charakter, i jak powinniśmy się wobec nich odnosić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacząć od czytania psalmów to nie wstyd. Wstydem jest skończyć na czytaniu psalmów, że tak pozwolę sobie sparafrazować kogoś bardziej znanego :) Nie przesadzałbym z tym dochodzeniem do prawdy, bo mity, półprawdy i całe kłamstewka się do tego nie zaliczają :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co do dochodzenia do prawdy...

W filozofi greckiej wymyślono pojęcie "doksa" (wiedza niepewna... mniej lub bardziej uzasadnione przypuszczenie, mniemamnie) i "episteme" (wiedza pewna)...

Można wiec zapytać na tym tle, co ze współczesnej nauki stanowi "episteme" skoro nawet niewzruszone prawdy matematyczne czy logiki formalnej można uważać za generalizacje praw geometrii działającej w znanym nam Wszechświecie, a wiemy, że geometria taka nie działa w skrajnych warunkach?

Współczesna nauka to tylko zbiór TEORII, mniej lub bardziej "konkurencyjnych" czy "koherentnych" ze sobą... dziś niektóre z nich są teoriami ogólnie przyjętymi, niejako obowiązującymi, ale za kilka lat mogą wzbudzać u Potomnych pytanie o to jak "My-Współcześni" mogliśmy wierzyć w takie "bzdury", a niektóre dziś uznane "bzdury" mogą zostać uznane jutro za "niewzruszalne prawdy"...

Co Nam więc pozostaje oprócz "dochodzenia do prawdy" :)
Wg mnie tylko "mniemania" oczywiście mniej lub bardziej racjonalnie wywiedzione, logicznie ułożone, udowodnione doświadczalnie, ale jednak "mniemania"...

-------------------
co do kończenia swego życia na etapie czytania psalmów...
Jak historia pokazuje tak skończyli Leibniz, Kartezjusz czy Newton.. i zapewne paru innych... więc z tym "wstydem" to nie przesadzałbym...
-------------------
ale problem nie jest w kolejności czytania psalmów... ale w tym, ze Ci którzy ich nie czytają biorą się za ich pisanie... O ile te "biblijne" psalmy wydają się mi napisanymi w sposób dobrze przemyślany, i prowadzą do "rozsądnych" rozwiązań praktycznych, a przede wszystkich do współczesnych czasów przetrwały tylko takie, które zostały solidnie przetestowane... to te współcześne "objawienia niewzruszonych prawd" w sposób nadwyraz jakskrawy wydają się mieć rozliczne mankmanety i prowadzą w mojej subiektywnej ocenie do realizacji w ostatecznym rozrachunku niezbyt rozsądnych pomysłów... choćby na linii Lenin, Mao, Pol Pot, i współcześni "kontynuatorzy" w postaci neomarksizmu, czyli "feminizm" i najniowsze super-produkt... "LGBTQ+"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obszernie, szkoda, że nie na temat :) Jakby te psalmy miały jakiekolwiek znaczenie na pracę Newtona. Przegapiłem odniesienia w bibliografii? [info od boga]

Na palcach jednej ręki można policzyć teorie, które okazały się błędne. Na ogół prace są rozszerzane, jak prace Newtona. To, że nauka się zmienia to nie jest jej wada tylko zaleta. Zmiana to jest prawidłowa reakcja kiedy pojawiają się nowe dane, które rozszerzają poprzednie modele opracowane na podstawie nie kompletnych obserwacji. Za to twoje psalmy się nic nie zmieniają. U was dochodzenia do prawdy w ogóle nie ma i nigdy nie było, bo do czego niby mielibyście "dochodzić", skoro cała prawda została objawiona? :)

Faktycznie, feminizm wymieniony w jednej linii z Pol Potem zbudza zwierzęcy strach, szczególnie u słabych, co to muszą sprawować kontrolę nad kobietami. I tak oto szczęśliwym trafem dotarłem do końca postu, unikając materializacji pewnego prawa, gdyż Pol Pota, Mao i Lenina nijak nie da się podciągnąć pod prawo Godwina :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ad. Na palcach jednej ręki można policzyć teorie, które okazały się błędne.

oj sporo by się znalazło...
co ciekawsze na niektóre "bzdurne" pomysły wpadają nawet genialni ludzie...

Francis Crick (odkrywca budowy DNA) i... teoria panspermy

Gauss (twórca geometrii nieeuklidesowej, rozkładu Gaussa, "książe matematyki") i... pomysł wycięcia wszystkich drzew na Syberii aby zasadzić nowe drzewa tam gdzie na Ziemii uprawia się zboża, aby zwrócić uwagę... Marsjan, że na Ziemii jest... INTELIGENTNE życie :)

Galileusz udawadniał, że Ziemia obraca się wokół Słońca na podstawie pływów morskich. Jego adwersarze wykazywali jednak, że gdyby ruch Ziemi wokół Słońca miał powodować pływy, to obserwowano by TYLKO JEDEN pływ w ciagu doby, a przecież występują dwa pływy... Galileusz w tej sytuacji... wyśmiał adwersarzy

pytanie ile w tych teoriach było "nauki" a ile spekulacji, czyli pseudonauki...
i czy dzisiaj jest rzeczywiście lepiej...


----------
ad.
czy psalmy miały jakiekolwiek znaczenie na pracę Newtona

Newton był przekonany, że świat został stworzony przez Boga (nawiasem mówiąc był przeciwnikiem dogmatu o Trójcy), w którym Bóg ustanowił prawa i świat ten sobie później po swtorzeniu juz zasadniczo działał sam... czyli koncepja Boga jako "Zegarmistrza Świata". Skoro świat jest zegarem to wszystko w nim rzadzi się stałymi prawami, które z kolei można odkryć i ując w język matematyki... Wniosek... jakby Newton był przekonany że światem kierował przypadek, to nie zajmowałby się rzucaniem jabłkami... bo wychodziłby z założenia, ze nie da się w takim swiecie odkryć żadnych praw...

To założenie, że świat działa racjonalnie bo Bóg, który stworzył świat jest racjonalny było założeniem, które legło u podstaw współczesnej nauki...  Co więcej gdyby chrześcijaństwo nie wychodziło z założenia, że Bóg jest racjonalny (jest Logos), tj. że dzięki rozumowi (nauce) można zrozumieć prawdy objawione przez Boga, to kościół nie tylko by nie zajmował się rozwojem nauki oraz pielęgnowaniem spuścizny antycznej, ale by zapewne wytępił naukę do cna... Ważne też było to, że kościół nie uznał, iż Biblia jest objawieniem "oczywistym i zawierajacym wszysto co trzeba"... bo gdyby to zrobił stałoby się to co zaczęło się dziać w islamie gdzieś od X wieku, w którym uznano, ze Koran jest objawieniem wystarczajacym do wszystkiego, i przez to nie ma co się już zajmować czynkolwiek innym niż studiowaniem Koranu... i przez co naukę sprowadzono do wkuwania na blachę Koranu...


----------
ad. nauka się zmienia to nie jest jej wada tylko zaleta. Zmiana to jest prawidłowa reakcja kiedy pojawiają się nowe dane, które rozszerzają poprzednie modele opracowane na podstawie nie kompletnych obserwacji.

zgadzam się z tym... jest to... Karl Popper ale jeszcze jest co najmniej... Thomas Kuhn


----------
ad. "Za to twoje psalmy się nic nie zmieniają"
ad. "cała prawda została objawiona"

Można zmieniać interpretację, a interpretacja może zmienić całkowicie pierwotne znaczenie... :) Zmiany interpretacji dokonywane są między innymi wskutek wyników badań naukowych...

Ponadto "psalmy" to nie jest podręcznik fizyki, mimo kilku "enigmatycznych" wzmianek o charakterze "ontologicznym", które można w nich znaleźć... Dlatego "lektura psalmów" w żadnej mierze nie powinna być traktowana jako przeszkoda do zajmowania się nauką... chyba że pod względem czasowym, tj. jak ktoś tak zaczytuje się psalmami, że mu na nic innego juz czasu nie starcza...


----------
Umieszczenie Marksa, Mao, Pol Pota w jednej lini z feminizmem jest o tyle zasadne, że jest to ten sam schemat myślenia... przyjmuje się że istnieje społeczeństwo, w którym dominuje w istocie nieskomplikowany konflikt wewnętrzny (do wyboru walka klas czy płci), w tym społeczeństwie pojawia się wskutek procesów dziejowych (na pewnym etapie społeczeństwa) grupa oświeconej mniejszości (klasa przewodnia czy aktywiści) którzy mają monopol na prawdę (bo są najbardziej uświadomieni), ich dziejowym zadaniem jest wyrwać resztę z objęć ciemności i poprowadzić ku świetlanej przyszłości, najpierw trzeba jednak pokonać "siły reakcji", a w walce nie liczy się "prawda", ale skuteczność (cel uświęca środki - Machiawelli), więc jak fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów (Hegel)... istotą walki jest zmiana świadomości społeczeństwa, czyli zbudowanie "nowego człowieka", przez co koniecznym jest zburzenie wszystkiego co było przedtem (tradycji), zaś ostatecznym celem jest budowa "nowego ładu" w którym wszyscy będą szczęśliwi... a wszystko to jest "prawdą naukową" (scjentyzm)


-----------
co do odnośników... bazuję na powszechnie znanych faktach... zresztą po wpisaniu w Goggle stosownych haseł wyskoczy sporo "źródeł" aczkolwiek te źródla to tak naprawdę przepisywanie przez jednego od drugiego...


----------
co do Godwina... to sądzę, że osoby o moich poglądach dostanę łatkę "nazisty" wcześniej niż Pan/Pani (cyjanobakteria) :)


----------
zgadzam się że za bardzo odeszliśmy od "ciemnej materii"... ale zauważę, że wśród moich komentarzy nie ma tego, w którym nastąpiło "pierwsze" odejście od meritum treści artykułu... dałem się sprowokować ze względu na sugestię, że "psalmy odciągają ludzi od nauki", co odczytałem jako tezę, że "religia (katolicyzm) jest wrogiem nauki (rozumu)" i że "jak się wypleni religię to wszyscy będą już racjonalistami", a rozpędzając się, że "zniknie wszelkie zło na świecie"... bo jak wiadomo "religia to zło"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.09.2021 o 07:25, slaaa napisał:

przyjmuje się że istnieje społeczeństwo, w którym dominuje w istocie nieskomplikowany konflikt wewnętrzny (do wyboru walka klas czy płci), w tym społeczeństwie pojawia się wskutek procesów dziejowych (na pewnym etapie społeczeństwa) grupa oświeconej mniejszości (klasa przewodnia czy aktywiści) którzy mają monopol na prawdę (bo są najbardziej uświadomieni), ich dziejowym zadaniem jest wyrwać resztę z objęć ciemności i poprowadzić ku świetlanej przyszłości, najpierw trzeba jednak pokonać "siły reakcji", a w walce nie liczy się "prawda", ale skuteczność (cel uświęca środki - Machiawelli), więc jak fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów (Hegel)... istotą walki jest zmiana świadomości społeczeństwa, czyli zbudowanie "nowego człowieka", przez co koniecznym jest zburzenie wszystkiego co było przedtem (tradycji), zaś ostatecznym celem jest budowa "nowego ładu" w którym wszyscy będą szczęśliwi... a wszystko to jest "prawdą naukową" (scjentyzm)

Całkiem fajnie zdefiniowany kościół katolicki. Brawo, naprawdę ciekawie ujęte!

W przeszłości, naszych przodków, przede wszystkim w Europie, ale nie tylko,  przekształcano w "nowych ludzi" przy pomocy zadań i fundamentow ćwiczeń Loyoli, czyli wychowania w duchu katolickim wszelkimi metodami. Trzeba przyznać, że KK po potężnym kopie w tłusty zad w XVI wieku, ostro wziął się do roboty w kształtowaniu nowego człowieka. "I wyszło całkiem nieźle".

Do dziś nasz polski kosściół narodowo-maryjny jest efektem działania tej naprawdę imponującej organizacji. Pod koniec XVI w., w dobie ostrej kontreformacji, Jezuici wymyślili, że jednym ze sposobów na dotarcie do społeczeństwa analfabetów, de facto mało pojmujących z publicznego uprawiania magii czyli tzw. liturgii, są teatrzyki w postaci np. drogi krzyżowej. Działania "Towarzystwa Męki Pańskiej" to był strzał w dziesiątke. To nieco bałwochwalcze, teatralne pojmowanie religii trafiło na podatny grunt. Ludowi zaimponowała postać cierpiącej Maryi, która wręcz wyrosła na królową Polski.

Jest to o tyle zastanawiające, że kobieta przez wieki, w patriarchalnym, religijnym społeczeństwie, była na samym dnie. Ciągle poddana władzy  to ojca, a to męża, swój najwyższy status osiągała jako wdowa, ale tylko wtedy gdy dysponowała jakimś majątkiem nieruchomym. 

Mistrzowskim posunięciem w kształtowaniu nowego, katolickiego człowieka było zaś wprowadzenie konfesjonału. Zwierzanie się ze swych spraw intymnych, na klęczkach, przy zachowaniu psychologicznych pozorów anonimowości (ta śmieszna kratka), rodziło dość intymne relacje. Nie dość, że poddany chłop pańszczyźniany, de facto i de iure był niewolnikiem, to jeszcze odbierano mu tę resztkę wolności , tę sferę intymności. Zastąpienie spowiedzi powszechnej  po Soborze Tydenckim, spowiedzią indywidualną, była w Rzeczpospolitej ( i nie tylko, oczywiście w krajach, w których kontreformacja zwyciężyła) niemałym szokiem. Na tyle dużym, że w celu zmobilizownia ludzi w przekształcenie w "nowego człowieka", zaczęto wprowadzać kary za brak spowiedzi.  

 

W dniu 18.09.2021 o 07:25, slaaa napisał:

co odczytałem jako tezę, że "religia (katolicyzm) jest wrogiem nauki (rozumu)"

Kiedyś,  na pewnym etapie nie była. Nie ukrywam, że bardzo bliskie mi jest spojrzenie Yuvala  Harrarego, że religia ścisle związana z magią, była niezbędnym etapem w rozwoju homo sapiens.  Myślenie magiczne, ścisle związane z rozwojem mowy, języka fikcjotwórczego, umożliwiło powstanie bytów abstrakcyjnych takich jak...duchy, bogowie, pieniądz, państwo,  flaga, hymn, jedny naród etc...abstrakcja, która umożliwia wielkim grupom ludzi unifikacje niemożliwą w świecie zwierząt (przynajmniej kręgowców bo o społecznym świecie  owadów mało wiemy - no ale mrówki same w kosmos nie latają ;)).

 

Edytowane przez venator
  • Dzięki! (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, venator said:

Całkiem fajnie zdefiniowany kościół katolicki. Brawo, naprawdę ciekawie ujęte!

Jeszcze nie widziałem tak pięknie zaoranego kartofliska, aż się łezka w oku kręci :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, venator napisał:

Całkiem fajnie zdefiniowany kościół katolicki. Brawo, naprawdę ciekawie ujęte!

Wiele rzeczy z tego co piszesz wg mnie jest OK, ale w tym momencie już za duża nieścisłość. Wiele rzeczy dałoby się pod taką "definicję" podciągnąć (lewicowe ruchy rewolucyjne czy feministyczne, o których wspomniano wyżej też, nawet chyba bardziej). "Nowego człowieka" też wielu próbowało wykształtować, chociażby panowie (nie wątpię, że panowie - patriarchat) z wystąpienia R. Kotarskiego: https://www.ted.com/talks/radoslaw_kotarski_dlaczego_tak_malo_pamietasz_ze_szkoly?language=pl (od 2:50). Nie związani z katolicyzmem.

KK przynajmniej współcześnie (nie wiem jak w przeszłości) nie stawia sobie za cel nadrzędny jakieś "kształtowanie nowego człowieka", tylko przygotowanie człowieka do drugiego życia po śmierci (niezależnie od tego czy ktoś w takie życie wierzy, czy nie). Dlatego często jest krytykowany, że za mało angażuje się w działalność charytatywną czy tp. (więc tu trzeba się zdecydować za co go krytykować, jeśli ktoś chce krytykować).

Jezuici istnieją dopiero od XVI wieku i mają wieku mniejszych lub większych przeciwników także w KK (znane jest wzajemne dystansowanie się od poglądów "tych drugich" między dominikanami i jezuitami). 

13 godzin temu, venator napisał:

Jest to o tyle zastanawiające, że kobieta przez wieki, w patriarchalnym, religijnym społeczeństwie, była na samym dnie.

Być może (podkreślam, że być może, nie mam dostatecznie dużej wiedzy, żeby to ustalić w sposób jakiś bardziej pewny) po prostu KK/chrześcijaństwo jednak "coś" robiło dla kobiet, chociażby przykładowo https://www.youtube.com/watch?v=h10O_fsAoV4 (link podaję niechętnie, bo autor w tym wypadku może być mniej lub bardziej nieobiektywny, z drugiej strony jednak twierdzi, że przestudiował oryginały w łacinie). Albo istniały jakieś mechanizmy "samoregulacji" powodujące, że kobieta nie mogła być tak bardzo zepchnięta na dół. Być może nawet nie da się obecnie tego ustalić na  100 % (być może nawet czytając św. Tomasza w oryginale ludzie go różnie zinterpretują w zależności od swojego światopoglądu).

Jeżeli chcesz posłuchać dominikanina (nomen omen) zgłaszającego dużo wątpliwości do instytucji spowiedzi, to też mógłbym podać link, no problem:)

13 godzin temu, venator napisał:

Kiedyś,  na pewnym etapie nie była.

Ale obecnie jak rozumiem już przestała? I robi się wątpliwość bo z jednej strony wychodzi, że nowoczesny człowiek ("nowy człowiek"? ;P) pewnie od niej będzie odchodził, jako rzeczy niepotrzebnej, a z drugiej strony @cyjanobakteria ciągle ostatnio pisze, że jego życiu/zdrowiu zagrażają fundamentaliści. Obstawiam, że (może zabrzmi to nieładnie, ale cóż niestety tak wychodzi) @cyjanobakteria tworzy prawdę rodzaju większego niż 2 (w klasyfikacji ks. Tischnera lub jakiejś podobnej), tj. albo zmyśla, albo celowo prowokuje forumowiczów, żeby zajęli się jego ulubioną tematyką (zgadnijcie co wg mnie jest bardziej prawdopodobne ;P). Na moje wyczucie jest już raczej przesądzone, że ludzie będą odchodzić od religii instytucjonalnej, zostanie nieliczna grupa tych, którzy dość świadomie doszli do jakichś przemyśleń/zrozumienia czego, dokonali w życiu jakiegoś wyboru itp. Więc eksperymentalnie przekonamy się za kilkadziesiąt lat, czy to była "dobra zmiana". Ludzie nie potrafią funkcjonować bez informacji co "nadaje życiu sens", a co nie, co jest "dobre" albo "złe", a nauka nie udziela odpowiedzi na takie pytania. A nawet gdyby udzielała, to jest za trudna dla wielu (kreacjoniści, antyszczepionkowcy,..).

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 hours ago, darekp said:

Ale obecnie jak rozumiem już przestała? I robi się wątpliwość bo z jednej strony wychodzi, że nowoczesny człowiek ("nowy człowiek"? ;P) pewnie od niej będzie odchodził, jako rzeczy niepotrzebnej, a z drugiej strony @cyjanobakteria ciągle ostatnio pisze, że jego życiu/zdrowiu zagrażają fundamentaliści. Obstawiam, że (może zabrzmi to nieładnie, ale cóż niestety tak wychodzi) @cyjanobakteria tworzy prawdę rodzaju większego niż 2 (w klasyfikacji ks. Tischnera lub jakiejś podobnej), tj. albo zmyśla, albo celowo prowokuje forumowiczów, żeby zajęli się jego ulubioną tematyką (zgadnijcie co wg mnie jest bardziej prawdopodobne ;P).

Wiadomo, że religia to jest ulubiony temat każdego ateisty. Przykładowo, jak wstaje rano to się przeciągam i zastanawiam, komu przywalić w internecie :) Jak będzie trzeba to podziamgam i wypluje wafelek albo przestawię znaki na Częstochowę :) Może przetrzyj szkiełka i się trochę ogarnij. Zgadzam się, że to przyśpieszy laicyzację społeczeństwa. Do tego widzę, że inteligentna młodzież daje solidny odpór, co sobie cenię! Ale jak sądzisz, że nie zagrażają to jesteś optymistą. Dużej części społeczeństwa to się nawet podoba, a pranie mózgu i ogłupianie podgryza PKB. Nie wiem czy widziałeś, pewnie masz na to wywalone, ale kreacjoniści próbują się zainstalować w systemie nauki. Twórczości Tischnera nie znam, psalmów z resztą też nie :) Żadnej prawdy wyższego stopnia nie wymyślam. Nie podoba mi się pranie mózgów i indoktrynacja religijna. Nowy podręcznik do WOS w LO, o ile to jest prawdziwa informacja, bo nie chodzę na WOS, w ogóle do szkoły już nie chodzę :) To jest zwykłe kłamstwo, nie wiem którego rzędu wg. klasyfikacji Tischnera. Może prawda niższego rzędu? Nawet by mnie to nie zdziwiło.

c67ac8e135e64062144a36ccc625e13f.jpg

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednakże przytaczanie merytorycznych argumentów, czy też informowanie o zagrożeniach tak jak to zrobiłeś powyżej, to coś innego, niż pisanie wypowiedzi w stylu "przed zaśnięciem rozmyślam o tym, ilu moich wiadomych wrogów życzyłoby mi, żebym się nie obudził". W przypadku pierwszego możliwe, że nawet bym się dopisał do akcji przeciwko, w przypadku drugiego, no cóż, pozostaje łamanie sobie głowy, co autor chciał takim wpisem osiągnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, darekp napisał:

Być może (podkreślam, że być może, nie mam dostatecznie dużej wiedzy, żeby to ustalić w sposób jakiś bardziej pewny) po prostu KK/chrześcijaństwo jednak "coś" robiło dla kobiet, chociażby przykładowo

Święty Tomasz z Akwinu zdecydowanie odrzucał umieszczenie kobiety jako kobie‑ ty w obszarze zła. Wskazywał raczej na obszar nieco niższego, ale koniecznego dobra. Nauczał, że „jak na doskonałość świata składają się różne stopnie rzeczy, tak również i na doskonałość ludzkiej natury składa się różność płci”17.

Cytat z "Geniusz kobiety w nauczaniu kościoła" ks. A. Zwolińskiego, s. 50.

Cóż, czołowy święty średniowiecznego Kościoła miał takie rozterki - kobieta nie jest złem, jest niższym dobrem. Celowo podkreśliłem niższym.

Tutaj jednak nie chodzi o pojedyńczych ludzi, świętych czy nieświętych, a o cały system. Kościół był beneficjentem ówczesnego systemu, zarówno w kwestii gospodarczej (w Polsce był największym posiadaczem ziemskim), jak i politycznym.  

Czasy nowożytne, rozpoczęte reformacją, są ścisle związane z rozwojem instytucji niewolnictwa na niespotykaną dotąd skalę. W końcu średniowiecza zanika niewolnictwo antyczne, a pojawia się w formie  zinstutucjonalizowanej, obejmującej olbrzymie grupy społeczne - w Europie Środkowej i Wschodniej to niewolnictwo pańszczyźniane, na Zachodzie, penitencjarne, a w Rosji mieszane. Kacper Pobłocki, w wydanej niedawno świetnej książce "Chamstwo" - o historii pańszczyzny (i w mniejszym stopniu niewolnictwa nowożytnego na Zachodzie), dysponując rozległą literaturą, opisuje jak ten system w ogóle działał, nie załamując się  przez tyle  wieków.

Otóż dlatego, że był to system niewolniczo-patriarchalny. Niewolnik, nieważne czy na plantacji trzciny cukrowej, bawełny, czy też chłop pańszczyźniany, schodząc z pańskiego wracał do swego miejsca zamieszkania. I w tym momencie to on stawał się panem, bo przysługiwała mu władza ojcowska i mężowska. A na najniższym szczeblu znajdowała się kobieta - od maleńkiego wychowywana do posłuszeństwa, pracowitości, cnotliwości i małomówności. A jak te przymioty był niewystarczające, to się je wydobywało biciem.  Dlatego dla niewolnika-mężczyzny ten system był przynajmniej znośny.

 

8 godzin temu, darekp napisał:

Albo istniały jakieś mechanizmy "samoregulacji" powodujące, że kobieta nie mogła być tak bardzo zepchnięta na dół.

Pozycja prawna kobiet była różna w różnych państwach i okresach. Ale ogólnie była to niska pozycja, czasem wręcz na samym dnie społecznej hierarchii.

Choć zdarzały się rodziny gdzie to kobieta dzięki silnej, dominującej osobowości, rządziła. Nierzadkie takie przpyadki miały miejsce zwłaszcza na Kresch Rzeczpospolitej, wśród tamtejszych szlachcianek - nazywano je wtedy wilczycami stepowymi.

Natomiast samoregulacja, powodująca, że kobiety starały się nie  być zepchnięte na sam dół, nazywały się realizmem magicznym. Pobłocki poświęca temu zagadnieniu sporo miejsca.

Istotne było posiadanie wiedzy tajemnej, najlepiej z zakresu zielarstwa czy wiedzy weterynaryjnej lub znachorskiej. Istotna była również umiejetność zamawiania czyli czynienia czarów.

Służąca w pańskim dworze, kobieta o najniższej pozycji społecznej, nie raz katowana, mogła się zemścic. Bita kańczugą, a często poprostu pięścią,  to ona przyrządzała w końcu panu posiłek albo wychowywała pańskie dzieci. Mogła rzucić urok powodując, że piwo się skwasiło, wilki wyżarły owce lub czary przyniosły inne straty gospodarcze albo jeszcze gorzej - przyniosły chorobę. Powodzeniem cieszył się w Polsce pokrzyk wilcza jagoda, silnie trująca roślina. Wierzono, że podobnie jak mandragora (alruana), jego korzeń przeistacza się w człekokształtną istotę. Gdy czarownica uprawiała białą magię, to pokrzyk był pieszczony i stawał się dobrym duszkiem, gdy uprawiała czarną magię - pokrzyk był wyklinany i obrażany. Przeistaczał się wówczas w demona, któy przynosił Pecha (celowo z dużej bo była to istota spersonifikowana).

Pobłocki przytacza tu sporo źródeł świadczących o tym, że szlachta bała się i to bardzo, takich praktyk magicznych. Nieraz ratowało to poddanych przed zbytnim katowaniem lub wręcz przed śmiercią.

Kościół zwalczał to jako zabobon, ale pozbawiał w ten sposób najbardziej bezbronnych jakiejkolwiek tarczy chroniącej przed kompletnym zbydlęceniem. 

8 godzin temu, darekp napisał:

Jezuici istnieją dopiero od XVI wieku i mają wieku mniejszych lub większych przeciwników także w KK (znane jest wzajemne dystansowanie się od poglądów "tych drugich" między dominikanami i jezuitami). 

W Polsce zdobyli największe wpływy, a ogólnie stanowili najskutecznejszy oręż kontrreformatorów. Przez blisko 200 lat mieli kluczowy wpływ na edukacje naszej szłachty - narodu politycznego.

 

8 godzin temu, darekp napisał:

Ale obecnie jak rozumiem już przestała?

Trudno generalizować. Na pewno można tak powiedzieć o wszelkich fundamentalizmach religijnych. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.09.2021 o 20:37, czernm20 napisał:

No i skąd te dane, 5 procent, 27 procent... czy to marketingowy sposób uprawiania nauki?

Efekt bardzo skrupulatnego liczenia obserwowanej części wszechświata. Liczy się gwiazdy, galaktyki, ich masę, masę brakującą itd. Dziesiątki lat obserwacji i zbierania danych.
Tak, dla laika może być zaskoczeniem że nauki ścisłe mają charakter ilościowy.

3 godziny temu, venator napisał:

Otóż dlatego, że był to system niewolniczo-patriarchalny. Niewolnik, nieważne czy na plantacji trzciny cukrowej, bawełny, czy też chłop pańszczyźniany, schodząc z pańskiego wracał do swego miejsca zamieszkania. I w tym momencie to on stawał się panem, bo przysługiwała mu władza ojcowska i mężowska. A na najniższym szczeblu znajdowała się kobieta - od maleńkiego wychowywana do posłuszeństwa, pracowitości, cnotliwości i małomówności.


Bzdura do kwadratu. System trwał, bo nie miał jak się załamać. Alternatywą dla chłopów była śmierć głodowa albo śmierć w walce, a tej byli gorsi - i właśnie dlatego zostali chłopami. Nastąpiła specjalizacja, sztywny podział społeczeństwa na stany. Można powiedzieć że w pewnym sensie powstały osobne "plemiona". Nie dało się uciec, bo wszędzie było tak samo.

Mężczyźni "rządzą" rodzinami we wszystkich kulturach czy to prymitywnych czy bardziej rozwiniętych w tym sensie, że to oni dysponują mobilnością i siłą.
Kobieta musiała zajmować się dziećmi i domem, inaczej... wyginęlibyśmy. To efekt zwykłego dymorfizmu płciowego i specjalizacji, oraz całkowicie odmiennej strategii rozrodczej.
Kobiety które wybierały rolę "feministek" nie przekazywały swoich genów. Rola "kury domowej" jest optymalną strategią dla kobiety maksymalizującą ilość dożywającego dorosłości potomstwa, chyba że znajduje się wyżej w hierarchii społecznej (kobiety znajdowały się u góry dokładnie tak samo jak mężczyźni).
Mężczyzn też nikt się nie pytał czy nie woleliby wychowywać i rodzić dzieci - tacy osobnicy również bardzo szybko "wyginęliby".
Kobiety miały też całkiem sporo do powiedzenia w zakresie kto jest ojcem ich dzieci.
Kultury które zaczynają eksperymentować z rolami pełnionymi przez płcie załamują się całkowicie przez zanik rozrodczości, obserwujemy to obecnie na zachodzie. W dawnych czasach kultury bardzo sprawnie podlegały doborowi naturalnemu przez dobór grupowy osobników w których funkcjonowały. Jakiekolwiek głupie pomysły które zmniejszały rozrodczość grupy albo zdolność do walki (współczesny "kobiety w armii" świetnie pasuje) błyskawicznie zanikały poprzez zanik grup w których funkcjonowały.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 hours ago, darekp said:

Jednakże przytaczanie merytorycznych argumentów, czy też informowanie o zagrożeniach tak jak to zrobiłeś powyżej, to coś innego, niż pisanie wypowiedzi w stylu "przed zaśnięciem rozmyślam o tym, ilu moich wiadomych wrogów życzyłoby mi, żebym się nie obudził". W przypadku pierwszego możliwe, że nawet bym się dopisał do akcji przeciwko, w przypadku drugiego, no cóż, pozostaje łamanie sobie głowy, co autor chciał takim wpisem osiągnąć.

Przecież to był żart! :) Astro napisał o tym, że molekuły powietrza nie leżą w pokoju na podłodze, a ja zażartowałem, nawiązując do entropii, że można jej pomóc i że mam tylu wrogów, że jak mnie znajdą to uduszą we śnie poduszką :) Na forum od jednej tylko larwy dostałem 10 minusików, w tym pierwszy za to, że napisałem ze 2 lata temu, o ile mnie pamięć nie myli, że Trump wycofuje wojska bez ładu i składu. Żarty, żartami, jednak taki jest klimat w Polsce, że może się zdarzyć, że ktoś ci wrzuci płytę chodnikową do pokoju przez okno za, dajmy na to, wywieszenie tęczowej flagi albo plakatu z Trzaskowskim.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, venator napisał:

niewolnictwo pańszczyźniane

Skoro już wprowadzasz "luz" w kwestii nazewnictwa (wydaje mi się, że jednak pańszczyzny zazwyczaj nie nazywa się niewolnictwem) to można powiedzieć, że po dziś dzień wszyscy jesteśmy chłopami pańszczyźnianymi - tylko że teraz pracujemy na państwo a nie na pana (dzień wolności podatkowej w Polsce w tym roku 22 czerwca, w USA przykładowo jest w kwietniu). Tak że w gruncie rzeczy nie wiadomo, czy jest jakiś "postęp" czy go nie ma ;) (i imho znalazłoby się sporo innych powodów, żeby mieć wątpliwości w tej kwestii, tylko nie mam teraz czasu pisać, jestem w pracy i wrócę do domu b. późno).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

jednak taki jest klimat w Polsce, że może się zdarzyć, że ktoś ci wrzuci płytę chodnikową do pokoju przez okno za, dajmy na to, wywieszenie tęczowej flagi albo plakatu z Trzaskowskim

Swoją drogą fajny temat na eksperyment socjologiczny. Z jednej strony tęczowe flagi i Trzaskowski naprzemiennie z Tuskiem, z drugiej flagi kościelne i Kaczyński naprzemiennie z Macierewiczem, a jako grupę kontrolną flagi III Rzeszy i portrety AH.

 

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, peceed napisał:

Bzdura do kwadratu. System trwał, bo nie miał jak się załamać. Alternatywą dla chłopów była śmierć głodowa albo śmierć w walce, a tej byli gorsi - i właśnie dlatego zostali chłopami. Nastąpiła specjalizacja, sztywny podział społeczeństwa na stany. Można powiedzieć że w pewnym sensie powstały osobne "plemiona". Nie dało się uciec, bo wszędzie było tak samo.

Zanim nazwiesz coś bzdurą to proszę zapoznaj sie z pracami historyków, którzy tą tematyka zajmują się bądź zajmowali od lat: Topolskiego, Kuli, Leszczyńskiego, Pobłockiego, Tazbira  i wielu innych, którzy te kwestie dokładnie przeanalizowali. Bo na razie to powtarzasz może nie banialuki, ale szkolne stereotypy sprzed lat. 

Alternatyw mieli chłopi czy nawet niewolnicy  więcej niż wpólczesny pracownik najemny, który jest wtłoczony z jednej strony w obowiązki pracownicze, w drugiej w przymus państwowy.

Pierwszą i podstawową było istnienie dużych wolnych przestrzeni bez żadnej faktycznej kontroli ze strony państwa czy też warstwy panującej. Pobłocki nazwał to bezpaństwami.

Najsłynniejsza była Zomia - to nazwa raczej nieoficjalna, zamieszkana przez ok. 100 mln ludzi w Azji Płd-Wsch.

https://en.wikipedia.org/wiki/Southeast_Asian_Massif

O Zomi byl  nawet artykuł w KW:

https://kopalniawiedzy.pl/Zomia-Azja,19717,1   :

W kilku górskich dialektach Azji słowo zo oznacza odległy, mia - ludzi.  Zomia to nazwa nadana transgranicznemu obszarowi  skupiającemu miliony ludzi żyjących poza kontrolą swoich państw, ich organów i prawa stanowionego. Rzeczywistość tych ludzi w istocie jest bardzo odległa od nasze[...]

Grupa badaczy na czele ze Scottem uznaje Zomię za teren skupiający dwa rodzaje ludzi. Po pierwsze, zamieszkują ją grupy etniczne od lat osiadłe w górach. Ich styl życia jest postrzegany jako relikt dawnych czasów, kiedy większość ludzi żyła poza państwem, formując własne plemiona i klany. Po drugie uznają, że Zomia jako 'społeczność peryferyjna' powstała poniekąd w reakcji na utworzenie centrów gospodarczych i ośrodków będących pod władzą rządów. Skupia zatem ludzi opuszczających organizujące się politycznie obszary, np. Lahu, Hani, Akha, ludzy przenieśli się z terenów podległych państwowej władzy.

W Polsce bezpaństw też było sporo. Najsłynniejsze to Dzikie Pola na płd-wsch. Kresach Rzeczpospolitej. Ich najbardziej znanymi mieszkańcami byli siczowi Kozacy Zaporoscy, którzy stworzyli swoistą zmilitaryzowaną strukturę opartą o bezpośrednią demokracje wojenną. Ale Dzikie Pola były pełne uciekinierów wyrywających się z feudalnego systemu, a także zwykłych awanturników i hultajów. Innymi bezpaństwami były:

- Puszcza Karpacka. Silnie rozwinięte zbójnictwo, które znów było dosyć silnie zdemokratyzowane. To stamtąd wywodzą się znani bezpaństwowcy - Huculi. W XVI-XVIII w. trudno dostępne górskie lasy pełne były grup zbójnickich. Najsłynniejszy, Janosik nijak się miał do Ihnata Wysoczana z Pokucia. Ten ostani był tak potężny, że  w czasie Powstania Chmielnickiego zebrał pod broń nawet 40 tyś czerni (nawet jak podzielimy przez 4 to i tak sporo), czyli de facto ludzi nie godzących się na pańszczyźniany porządek. Obległ na zamku Pniów lokalna szlachtę, która schroniła się w jego  murach. Do pokonania tego bezpaństwowca zaciągneto 8 choragwi wojska, w tym husarie. 

- Rozległe lasy Polski północno-wschodniej i Litwy, w tym Puszczy Zielonej i Białej. W puszczach mieszkali budnicy, zajmujacy się gospodarką leśną, na terenie Puszczy Białej i Zielonej byli to Kurpie.

-Puszca Notecka. Była bezpaństwem przede wszystkim dla mieszkańców Śląska i Wiekopolski.

Poza Polską były to np. małe, demokratyczne " republiki pirackie", w zasadzie społeczności, inne rozległe tereny bez państwowej kontroli lub kontroli iluzorycznej - najsłynniejszym bezpaństwem był Dziki Zachód, w USA bardziej znany jako Old West lub Far West.

Co jest cechą charakterystyczną bezpaństw? Odrzucenie ówczesnego porządku prawnego i społecznego, często  silna demokratyzacja i przede wszystkim gospodarka, która nie opierała się na monokulturze zbożowej.

.

Cytat

Alternatywą dla chłopów była śmierć głodowa albo śmierć w walce, a tej byli gorsi

Jeden z najwybitniejszych wodzów począku XVIII w., król Szwecji Karol XII też pewnie tak myślał. Efekt, ponad tysiac zabitych Szwedów, którzy w Wojnie Północnej bili regularne armie Polski, Rosji, Saksonii  ;):

https://histmag.org/Szwedzki-Wietnam-walki-Karola-XII-w-lasach-kurpiowskich-22772

Także z tym byciem gorszym na polu walki bym uważał. Mądrzy władcy, zdolności wojskowe, bitnośc i zawziętość tych bezpaństwowców potrafili wykorzystać. Np. granicę habsburską chronili graniczarzy, wywodzący się z adriatyckich piratów bitni mieszkańcy pogranicza, bezpaństwowcy.

Dlaczego więc ten system się nie załamywał? Wbrew temu co napisał @peceed dlatego, że istniała alternatywa. Ucieczka w bezpaństwa - Topolski na podstawie swoich badań szacuje, że w ciagłym ruchu, w ciągu roku  było nawet 10% chłopstwa -ogrom (na podstawie procesów o zbiegostwo)!

Po co było więc robić rewolucje jak była alternatywa w postaci całkowcie odmiennego sytemu społecznego?

Większość ludzi była jednak oportunistami i nie wybierała ucieczki w całkiem odmienny świat. Pełnorolni chłopi pańszczyźniani też byli beneficjantami tego sytemu - mieli swoją służbe wywodzącą się z najniższych warstw wsi - komorników, pokątników etc. Na Południu USA niemało było czarnoskórych palntatorów i właścicieli niewolników. O tym się jednak mało pisze. ;) Niektórzy zaś  tylko  okresowo zrywali z codziennym życiem. Szczyt ruchu hajdmackiego czyli rozbójniczego w XVIII w. Ukrainie, przypadał na lato, gdy trawy były soczyste a kiesy puste - najwieksze  zadłużenie chłopów w pańskich karczmach przypadało na czerwiec, trzeba było sobie odbić, również na pańskim.

19 godzin temu, peceed napisał:

Mężczyźni "rządzą" rodzinami we wszystkich kulturach czy to prymitywnych czy bardziej rozwiniętych w tym sensie, że to oni dysponują mobilnością i siłą.
Kobieta musiała zajmować się dziećmi i domem, inaczej... wyginęlibyśmy. To efekt zwykłego dymorfizmu płciowego i specjalizacji, oraz całkowicie odmiennej strategii rozrodczej.

Rządzą od niedawna. J. Scott, antropolog cytowany w zalinkowanym przeze mnie artykule w KW, wiąże paternalizm ścisle z monokulturą zbożową, wyrosłych na tym fundamencie państwach, instytucji niewolnictwa i religii monoteistycznej  (bój-ojciec).

A tu wywiad do przeczytania jak to drzewiej bywało z tym paternalizmem:

https://przekroj.pl/spoleczenstwo/matriokracja-nadchodzi-a-w-zasadzie-to-wraca-milada-jedrysik

14 godzin temu, darekp napisał:

Skoro już wprowadzasz "luz" w kwestii nazewnictwa (wydaje mi się, że jednak pańszczyzny zazwyczaj nie nazywa się niewolnictwem) to można powiedzieć, że po dziś dzień wszyscy jesteśmy chłopami pańszczyźnianymi - tylko że teraz pracujemy na państwo a nie na pana (dzień wolności podatkowej w Polsce w tym roku 22 czerwca, w USA przykładowo jest w kwietniu).

Nie, nazywam rzeczy po imieniu. To w XXw. ten temat wykoślawili historycy, być może na usprawiedliwienie pańskiej Polski - w końcu cały czas żyjemy w cieniu rocznic,  nieudanych w ogromnej większości, powstań. 

Dlaczego pańszczyzna była niewolnictwem  - bo było takim de iure i de facto. Opierała się na poddaństwie osobistym, gruntowym i sądowym.

Dziś pracodawca może co najwyżej zwolnić z pracy, wtedy pan mógł, w majestacie prawa, powiesić. Czujesz róznice?

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ad.
"Kobieta przez wieki, w patriarchalnym, religijnym społeczeństwie, była na samym dnie"...

to zwięzłe ujęcie kluczowego dogmatu współczesnego feminizmu...

Jak jednak ten dogmat odnosi się do rzeczywistości?

Weźmy życie Żydów w czasach Chrystusa, takie jak je przedstawia Nowy Testament...
Jest to niewątplwiie, w zgodzie z kanonami feminizmu, społeczeństwo stricte patriachalne i zarazem przesiąknięte fanatyzmem religijnym...

-------------
Jedna z pierwszych scen... Józef z Maryją udają się na spis powszechny, Maryja jest w ciąży,rodzi gdzieś po drodze... "w szopie bo nie ma miejsca w gospodzie", jest ostrzeżenie przed rzezią niewiniątek, i w efekcie ucieczka do Egiptu...
W tym obrazie Maryja podróżuje na osiołku, a dużo starszy Józef, będący głową rodziny, majacy jak na ówczesne warunki popłatny fach (jest cieślą), idzie obok pieszo, prowadząc osiołka...

Gdyby kobieta była czymś podrzędnym dla swego męża, jak postuluje to feminizm, to w zgodzie z logiką, to Józef powinien siedzieć na osiołku, a kobieta maszerować obok pieszo, jeszcze objuczona tobołami...

Na dobrą sprawę, obraz Marii na osiołku jest tylko wizją potomnych, bo w Nowym Testamencie nie ma żadnych szczegółów, o tym kto siedział na osiołku, a kto dreptał obok pieszo... ale nikomu po prostu od antyku po dziś dzień nie przyszedł do głowy inny obraz...

------------
Weźmy więc pokrewną w czasie drugą scenę... Herodowi wpada w oko córka kochanki... Herot za jeden taniec zapewne w skąpym odzieniu, obiecuje córce swojej kochanki wszystko o co poprpsi... Córka jest dobrą córusią swojej matki, więc słucha swojej matki... a matka postanawia wyrównać rachunki z Janem Chrzcicielem, który nazywa ją publicznie ladacznicą...  Dlatego, pod wpływem matki, córka zażycza sobie od Heroda za swój taniec brzucha, taką drobnostkę, jak "głowa Jana Chrzciciela na półmisku"... Herodowi nie podoba sie to życzenie, choćby z chłodnej klakulacji politycznej, ale przecież dał publicznie słowo... więc głowa Jana Chrzciela ląduje na półmisku...

Zgodnie z feminizmem, gdzie kobiety są na samym dnie, a mężczyźni robią z nimi co chcą, Herod powinien zrobić z córką swojej kochanki co się mu żywnie podobało, czyli ją po prostu zgwałcić, a jednak nie gwałci jej mimo zapewne że ma niezłą na to ochotę, ale PROSI i to o taniec, za który słono jest gotowy zapłacić... Potem gdy cena okazuje się bardzo wysoka, dotrzymuje danego słowa, danego de facto córce swojej "niewolnicy seksualnej"...

---------------
i kolejny obraz, mniej więcej 35 lat później, trzeci obraz... Piłat, będący namiestnikiem kraju, odpowiadajacy tylko przed cesarzem (Tyberiuszem znanym z tego że nie patyczkował się z motłochem, ani z pasożytami w samym Rzymie, ale za to zabraniał łupić urzędnikom zarządzającym prowincjami lokalnej ludności) ma władzę każdego Żyda w promieniu kilkudziesięciu km skazać na ukrzyżowanie bez jakis większych formaności... ba może nawet wydac rozkaz zabicia kazdego z żołnierzy rzymskich, ktorzy mu podlegają... i o to jak Żydzi przyprowadzają Piłatowi jakiegoś "pomyleńca", aby uzyskać jego skazanie na ukrzyżowanie... Piłat widzi, że to "niegrożny pomyleniec", a zarazem za którym nikt się nie stawi... Piłat bawi się w gierki z Zydami i przy okazji sasiednim wladcą... bo go to nic nie kosztuje, a może przytrzec nosa kilku osobom za którymi zapewne nie przepada... ale w końcu Żydzi znajdują sposob aby przystawić Pilata do muru... Zydzi twierdzą, że jak Piłat nie wyświadczy im przysługi, tj, nie pozwoli ukrzyżować tego "pomyleńca", to oskarżą Piłata o zdradę stanu przed cesarzem... a to oznacza w praktyce że Piłat straci dosłownie swoją głowę.. W tym momencie, kiedy los Chrystusa wydaje się być już przesądzony, żona Piłata przesyła informację Piłatowi, że miała zły sen... i nie powiniem skazywać tego "pomyleńca"...

i co robi Piłat... wielu uważa, że nie chciał splamić swego sumienia, ale to był polityk rzymski i dowódca wojsk okupacyjnych... więc sumienie to Piłat miał już dawno splamione... z cała pewnością Piłat nie miał w zwyczaju patyczkować się z jakimś "pomyleńcami" jak chodzi o dobro cesarstwa i jego własną głowę...

raczej trzeba przyjąć, że Piłat kombinuje, i to jak tylko może, aby nie podpaść żonie, ktora podkreślmy to... miała zły sen... oczywiście zły sen dla Rzymianina, to było COŚ ważnego, bo Rzymianie byli bardzo przesądni... ale bez przesady...

------------
Zmieńmy epokę...
Polska koniec XIX wieku...
równie patriarchalnie i religijne...

Jest to czas kiedy "wolna" kobieta
może co najwyżej zostać guwernantką panicza...
co jednak często jest sposobem trzymania panicza
od zaglądania do miejsca gdzie mógłby nabawić się syfilizmu...
bo jak wiadomo w kazdym większym miasteczku są koszary wojsk zaborczych
a jak są koszary to musi być i burdel...
druga opcja... to zatrudnić się na 10-12 godzin w szwalni w Łodzi czy Żyrardowie
gdzie i tak może wpaść w oko majstrowi...
a co wiecej jest normą, że szwaczka "dorabia" po godzinach

i co robi w tym czasie
główna bohaterka w Lalce Prusa...
wyrażajac to niewybrednie, ale w zasadzie w zgodzie z prawdą... "młoda siksa", która ma dwie lewe ręce i nic nie reprezentuje z sobą...
dyktuje warunki bogatemu, doświadczonemu inteligentnemum facetowi jakim jest Wokulski i to w sytuacji gdy Jej rodzina chce ją "sprzedać" Wokulskiemu...

przecież jakby ta "młode dziewcze" było niewolnicą, to Rodzina by ją bez ceregieli sprzedała Wokulskiemu, nie dbajac o jakieś pozory... a Wokulski by kupił "towar", a jednak śledzimy na kiluset stronachj opis całego przedstawienia, w którym młoda siksa kaprysi... a jej rodzina czyli oferenci i potencjalny kupiec czyli Wokulski dostosowuja się do zagrywek młodej siksy...
 
Gdzie więc tu w tych społeczeństwach kobieta jest "na samym dnie" ?

Jezuici pojawili się dopiero grubo 1500 lat po śmierci Chrystusa...
która przynajmniej od kilku wieków była w zasadzie chrześcijańska
więc to czy Loyola przyłożył rękę do cierpień naszego chłopa pańszczyźnianego czy nie
nie miało specjalnie znaczenia dla sukcesu kościoła przynajmniej w Europie

aczkolwiek sztuczki były znane na długo przed pojawieniem sie kościoła...
więc takich Loyoli nie brakowało na wcześniejszych etapach...

niemniej o sukcesie kościoła nie przesądziły tanie socjotecniczne sztuczki...
ani macice kobiet (jak o sukcesie islamu)
czy pieniądze bogatych matron (jak czasami sugeruje się w discovery)

to był bardzo skomplikowany proces...
w którym kosciół zwyciężył neoplatonizm, gnozę, wchodnie kulty, zaratusztrianizm...

chrzęścijaństwo to na początku oznaczało rewolucję w myśleniu
bo w świecie rzymskim
kochać można było tylko coś lepszego od siebie
a jednak w tym swiecie było sporo niewolników i kobiet
i to oni zostali dla chrzescijaństwa na początku...
gdyż zapewniało im sens życia (na ziemii są wykorzystywania, ale za to czeka ich niebo)
oraz nadawało im godność (nie są podrzędnymi istotami ale stworzonymi na obraz Pana i równi ze swymi Panami przez Boegiem)


potem dołączyła do chrześcijan część elity rzymskiej...
przez co powstała synteza tego co było najlepsze
w Jerozolimie, Atenach i Rzymie, tj.

żydowski system wartości oraz koncepcja Boga
mamy racjonalizm Greków
mamy pragmatyzm Rzymian

a wówczas było imperium
ktore potrzebowało czegoś co by je spajało
i zarazem napędzało...
oraz legiony które roznosiły te idee
na prowincję

a potem po upadku imperium
kolejnym państwo pasował image związane z kościołem
(korona od papieża to było coś co zapewniało prestiz
i względny święty spokój od konkurentów)
do tego jedyna stała struktura władzy w terenie to biskupstwa

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@slaaa !!!

3 godziny temu, slaaa napisał:

"Kobieta przez wieki, w patriarchalnym, religijnym społeczeństwie, była na samym dnie"...

to zwięzłe ujęcie kluczowego dogmatu współczesnego feminizmu...

Jak jednak ten dogmat odnosi się do rzeczywistości?

Możesz sobie wyłuskiwać i przytaczać historyczno-klechdowe przykładziki o zabarwieniu seksualnym, pasujące pod Twój swiatopogląd, ale nie przebijesz faktu, że kobieta jest pełnoprawnym człowiekiem od bardzo niedawna:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wyborcze_dla_kobiet#Chronologia_praw_wyborczych_kobiet

 

 

 

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak na chłopski rozum, to instytucjonalny patriarchat na pewno był/jest szkodliwy, sprzyja wielu patologiom (i w ogóle dużo złego mógłbym tu dopisać, ja nie lubię sytuacji, gdy ktoś ogranicza moją wolność i dokładnie tak samo nie lubię sytuacji, gdy cudza wolność jest ograniczana - no bo, wiadomo, "nie czyń drugiemu...."), ale z drugiej strony na pewno zdarzały sytuacje gdy po prostu ten patriarchat istniał "na papierze" a praktyka od niego mniej lub bardziej odbiegała. I chyba o to chodziło @slaaa 

2 godziny temu, 3grosze napisał:

kobieta jest pełnoprawnym człowiekiem od bardzo niedawna:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_wyborcze_dla_kobiet#Chronologia_praw_wyborczych_kobiet

No i znów, kobiety mają obecnie "na papierze" pełnoprawny udział we władzy*) a w praktyce jest ich tam mniej, niż mężczyzn. Sprawa jest jakaś bardziej skomplikowana, niż to, co mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka (i takie po prostu jest życie - rzadko zdarzają się sytuacje czarno-białe). 

*) Tu się robi miejsce na oddzielny wątek, że to jest tylko jedno z wielu kryteriów, nie dla każdego nawet najważniejsze, bo np. ja je w dużym stopniu olewam (BTW mieliśmy kiedyś w pracy szkolenie z psychologii, na którym w testach wyszło m. in., że nie mam predyspozycji do kierowania innymi), dla mnie liczy się spokój, stabilność finansowa itp. a władza wg mnie niech sobie będzie, bo w jakimś tam zakresie jest potrzebna, niech pilnuje porządku itp. a pod innymi względami najlepiej by było, żeby trzymała się ode mnie z daleka (i ja od niej) i niedużo wtrącała się do mojego życia, bo ja w wielu sprawach potrafię poradzić sobie sam ;P

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolega slaa specjalizuje się widzę w produkcji tasiemców. Pisz krótko, najlepiej na temat i przytaczaj historyjek dla naiwniaków na forum popularnonaukowym.

 

On 9/18/2021 at 6:25 AM, slaaa said:

Francis Crick (odkrywca budowy DNA) i... teoria panspermy

Gauss (twórca geometrii nieeuklidesowej, rozkładu Gaussa, "książe matematyki") i... pomysł wycięcia wszystkich drzew na Syberii aby zasadzić nowe drzewa tam gdzie na Ziemii uprawia się zboża, aby zwrócić uwagę... Marsjan, że na Ziemii jest... INTELIGENTNE życie :)

Galileusz udawadniał, że Ziemia obraca się wokół Słońca na podstawie pływów morskich. Jego adwersarze wykazywali jednak, że gdyby ruch Ziemi wokół Słońca miał powodować pływy, to obserwowano by TYLKO JEDEN pływ w ciagu doby, a przecież występują dwa pływy... Galileusz w tej sytuacji... wyśmiał adwersarzy

pytanie ile w tych teoriach było "nauki" a ile spekulacji, czyli pseudonauki...
i czy dzisiaj jest rzeczywiście lepiej...

Panspermia nie jest obaloną teorią i nie jest głupia. Ma swoje problemy, bo nie rozwiązuje problemu abiogenezy i nie jest z tego powodu popularna. Pytałem o konkretne teorie naukowe a nie pomysły Gaussa na Syberii. Masz źródło tych rewelacji o Galileuszu? Nigdzie nie znalazłem, że kogokolwiek obśmiał. Jego hipoteza nie tłumaczyła wszystkich zjawisk. Jako, że zbliżam się liczbą postów do roku w którym inkwizycja skazała go na dożywotni areszt (1616) za poparcie heliocentryzmu, warto o tym przypomnieć. Łaskawie JP2 po kilku wiekach mu to odpuścił, o ile mnie pamięć nie myli.

 

On 9/18/2021 at 6:25 AM, slaaa said:

Wniosek... jakby Newton był przekonany że światem kierował przypadek, to nie zajmowałby się rzucaniem jabłkami...

To tylko twoje spekulacje. Jakby nie tracił czasu na dumanie nad głupotami, to być może by więcej osiągnął. Aczkolwiek, prawdopodobnie wyczerpał swoje możliwości, co nie zmienia faktu, że wyprzedził epokę. Z resztą odwoływanie się do naukowców którzy żyli przed Darwinem jest tanim trikiem teistów. Przed Darwinem rozumienie świata było zupełnie inne i trudno było być ateistą.

 

On 9/18/2021 at 6:25 AM, slaaa said:

To założenie, że świat działa racjonalnie bo Bóg, który stworzył świat jest racjonalny było założeniem, które legło u podstaw współczesnej nauki...

Nieuprawnione założenie. Wsteczny ruch obrotowy Wenus tłumaczono na początku też ingerencją twojego boga. Wszystko tak można wytłumaczyć. Wiesz jak to się nazywa? God of the gaps :) Jest wiele przykładów w ewolucja, które przeczą temu rzekomemu racjonalizmowi. Z resztą nie ma to znaczenia, dla teistów jak coś jest racjonalne to dlatego, że bóg tak chciał, bo jest racjonalny, a jak nie jest to dlatego, że jest tajemniczy, a wyroki boskie są niezbadane :)

 

On 9/18/2021 at 6:25 AM, slaaa said:

Dlatego "lektura psalmów" w żadnej mierze nie powinna być traktowana jako przeszkoda do zajmowania się nauką...

Czytanie psalmów jest przeszkodą, bo zabiera czas, który można poświęcić na czytanie innych książek. A do tego same psalmy robią wodę z mózgu, co nie sprzyja krytycznemu myśleniu :)

 

On 9/18/2021 at 6:25 AM, slaaa said:

co do Godwina... to sądzę, że osoby o moich poglądach dostanę łatkę "nazisty" wcześniej niż Pan/Pani (cyjanobakteria) :)

Nie o tym jest to prawo.

 

On 9/18/2021 at 6:25 AM, slaaa said:

ale zauważę, że wśród moich komentarzy nie ma tego, w którym nastąpiło "pierwsze" odejście od meritum treści artykułu...

W tym samym zdaniu odniosłem się do meritum, co pominąłeś, więc nie zrzucaj na mnie winy. Nikt na tym wątku nie odniósł się do meritum, to jest kosmologii albo eksperymentu, z wyjątkiem mnie i Peceeda.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@venator Po ponownym przeczytaniu powyższych wpisów wyszło mi, że jednej rzeczy nie rozumiem (albo przynajmniej "najbardziej nie rozumiem";)):

W dniu 20.09.2021 o 03:51, venator napisał:

abstrakcja, która umożliwia wielkim grupom ludzi unifikacje niemożliwą w świecie zwierząt (przynajmniej kręgowców bo o społecznym świecie  owadów mało wiemy - no ale mrówki same w kosmos nie latają ;))

Z drugiej strony pozytywnie wypowiadasz się o wolności (czy też dokładniej negatywnie o niewolnictwie, na to samo wychodzi). To wygląda na pewną niekonsekwencję, bo taka wielka zunifikowana grupa ludzi kojarzy się raczej z pewnym ograniczeniem czy też nawet brakiem wolności  - w skrajnym przypadku, sytuacja powiedzmy jak z mrówkami, dokładnie jedna osoba jest wolna - "królowa", a pozostałe "mrówki" jedynie wykonują jej polecenia. Kojarzy się bardziej z totalitaryzmem niż z wolnością.

13 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Masz źródło tych rewelacji o Galileuszu? Nigdzie nie znalazłem, że kogokolwiek obśmiał.

Galileusz stworzył teorię, że przypływy i odpływy są skutkiem ruchu Ziemi dookoła Słońca - nie oddziaływania Księżyca. Opisał ją w swojej książce "Dialog o dwóch najważniejszych systemach świata: ptolemeuszowym i kopernikowym", czytałem ją jeszcze w szkole podstawowej (gdy skończyły mi się książki popularnonaukowe do czytania w bibliotece, to wypożyczyłem ją;)). Ta teoria przypływów jest oczywiście błędna (wg dzisiejszej wiedzy) i w książce zresztą też brzmiała strasznie mętnie, chyba nawet nie dałem rady przeczytać do końca z tego co pamiętam.

18 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Czytanie psalmów jest przeszkodą, bo zabiera czas, który można poświęcić na czytanie innych książek

W tym sensie to również czytanie postów Cyjanobakterii, gdy pisze coś niewiele wnoszącego do tematu :P

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdyby większość ciemnej materii istniała nie w postaci w formie cząstek, a mikroskopijnych czarnych dziur, to mogłyby one wpływać na orbitę Marsa tak, że bylibyśmy w stanie wykryć to za pomocą współczesnej technologii. Zatem zmiany orbity Czerwonej Planety mogłyby posłużyć do szukania ciemnej materii, uważają naukowcy z MIT, Uniwersytetu Stanforda i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. A wszystko zaczęło się od odrodzenia hipotezy z lat 70. XX wieku i pytania o to, co stałoby się z człowiekiem, przez którego przeszłaby miniaturowa czarna dziura.
      Pomysł, że większość ciemnej materii, której wciąż nie potrafimy znaleźć, istnieje w postaci miniaturowych czarnych dziur, narodził się w latach 70. Wysunięto wówczas hipotezę, że u zarania wszechświata z zapadających się chmur gazu powstały niewielkie czarne dziury, które w miarę ochładzania się i rozszerzania wszechświata, rozproszyły się po nim. Takie czarne dziury mogą mieć wielkość pojedynczego atomu i masę największych znanych asteroid. W ostatnich latach hipoteza ta zaczęła zdobywać popularność w kręgach naukowych.
      Niedawno jeden z autorów badań, Tung Tran, został przez kogoś zapytany, co by się stało, gdyby taka  pierwotna czarna dziura przeszła przez człowieka. Tran chwycił za coś do pisania i wyliczył, że gdyby tego typu czarna dziura minęła przeciętnego człowieka w odległości 1 metra, to osoba taka zostałaby w ciągu 1 sekundy odrzucona o 6 metrów.  Badacz wyliczył też, że prawdopodobieństwo, by taki obiekt znalazł się w pobliżu kogokolwiek na Ziemi jest niezwykle małe.
      Jednak Tung postanowił sprawdzić, co by się stało, gdyby miniaturowa czarna dziura przeleciała w pobliżu Ziemi i spowodowała niewielkie zmiany orbity Księżyca. Do pomocy w obliczeniach zaprzągł kolegów. Wyniki, które otrzymaliśmy, były niejasne. W Układzie Słonecznym mamy do czynienia z tak dynamicznym układem, że inne siły mogłyby zapobiec takim zmianom, mówi uczony.
      Badacze, chcąc uzyskać jaśniejszy obraz, stworzyli uproszczoną symulację Układu Słonecznego składającego się z wszystkich planet i największych księżyców. Najdoskonalsze symulacje Układu biorą pod uwagę ponad milion obiektów, z których każdy wywiera jakiś wpływ na inne. Jednak nawet nasza uproszczona symulacja dostarczyła takich danych, które zachęciły nas do bliższego przyjrzenia się problemowi, wyjaśnia Benjamin Lehmann z MIT.
      Na podstawie szacunków dotyczących rozkładu ciemnej materii we wszechświecie i masy miniaturowych czarnych dziur naukowcy obliczyli, że taka wędrująca we wszechświecie czarna dziura może raz na 10 lat trafić do wewnętrznych regionów Układu Słonecznego. Wykorzystując dostępne symulacje rozkładu i prędkości przemieszczania się ciemnej materii w Drodze Mlecznej, uczeni symulowali przeloty tego typu czarnych dziur z prędkością około 241 km/s. Szybko odkryli, że o ile efekty przelotu takiej dziury w pobliżu Ziemi czy Księżyca byłyby trudne do obserwowania, gdyż ciężko byłoby stwierdzić, że widoczne zmiany wywołała czarna dziura, to w przypadku Marsa obraz jest już znacznie jaśniejszy.
      Z symulacji wynika bowiem, że jeśli pierwotna czarna dziura przeleciałaby w odległości kilkuset milionów kilometrów od Marsa, po kilku latach orbita Czerwonej Planety zmieniłaby się o około metr. To wystarczy, by zmianę taką wykryły instrumenty, za pomocą których badamy Marsa.
      Zdaniem badaczy, jeśli w ciągu najbliższych dziesięcioleci zaobserwujemy taką zmianę, powinniśmy przede wszystkim sprawdzić, czy nie została ona spowodowana przez coś innego. Czy to nie była na przykład nudna asteroida, a nie ekscytująca czarna dziura. Na szczęście obecnie jesteśmy w stanie z wieloletnim wyprzedzeniem śledzić tak wielkie asteroidy, obliczać ich trajektorie i porównywać je z tym, co wynika z symulacji dotyczących pierwotnych czarnych dziur, przypomina profesor David Kaiser z MIT.
      A profesor Matt Caplan, który nie był zaangażowany w badania, dodaje, że skoro mamy już obliczenia i symulacje, to pozostaje najtrudniejsza część – znalezienie i zidentyfikowanie prawdziwego sygnału, który potwierdzi te rozważania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Japoński akcelerator cząstek SuperKEKB pobił światowy rekord świetlności. Pracujący przy nim naukowcy obiecują, że to dopiero początek. W ciągu najbliższych lat chcą zwiększyć świetlność urządzenia aż 40-krotnie, co ma pozwolić zarówno na odkrycie ciemnej materii, jak i wyjście z fizyką poza Model Standardowy. Mamy nadzieję, że akcelerator pozwoli nam wykryć ciemną materię – o ile ona istnieje – i badać ją w niedostępny obecnie sposób, mówi profesor Kay Kinoshita z University of Cincinnati.
      Świetlność akceleratora to liczba kolizji, która w nim zachodzi. Podczas tych zderzeń powstają nowe cząstki. Im więc więcej zderzeń, tym więcej cząstek, więcej danych i większa szansa n a zarejestrowanie czegoś nowego.
      SuperKEKB zderza pozytony i elektrony przyspieszane w 3-kilometrowym tunelu. Akcelerator został uruchomiony w 2018 roku i naukowcy ciągle pracują nad zwiększaniem jego jasności. Profesor Alan Schwartz i jego studenci z University of Cincinnati zaprojektowali i zbudowali jeden z detektorów akceleratora. To krok milowy w projektowaniu akceleratorów. SuperKEKB wykorzystuje architekturę tzw. „nano strumieni”. W technice tej strumienie cząstek są ściskane wzdłuż osi pionowej, dzięki czemu są bardzo cienkie, wyjaśnia Schwartz. To pierwszy na świecie akcelerator, który korzysta z tej techniki.
      Ze względu na rozmiary cząstek, szansa, że dojdzie do zderzenia, jest niewielka. Im bardziej ściśnięty strumień, tym większe zagęszczenie cząstek i tym większe prawdopodobieństwo zderzeń. Obecnie wysokość wiązki w punkcie zderzenia wynosi 220 nanometrów. W przyszłości ma to być zaledwie 50 nanometrów, czyli około 1/1000 grubości ludzkiego włosa.
      Profesor Kay Kinoshita poświęciła całą swoją naukową karierę zagadnieniu zwiększania świetlności akceleratorów. Uczona pracuje nad tym zagadnieniem od 1982 roku. To bardzo interesujące, gdyż jest bardzo wymagające. Wiesz, że robisz coś, czego nikt nigdy nie zrobił, mówi.
      Poprzednik SuperKEKB, akcelerator KEKB, który działał w latach 1999–2010 w KEK (Organizacja Badań nad Akceleratorami Wysokich Energii), również był światowym rekordzistą. Urządzenie pracowało ze świetlnością 2,11x1034 cm-2s-1. Dopiero w 2018 roku rekord ten został pobity przez Wielki Zderzacz Hadronów, który osiągnął świetlność 2,14x1034 cm-2s-1. Rekord LHC nie utrzymał się długo, dnia 15 czerwca 2020 roku SuperKEKB osiągnął świetlność 2,22x1034 cm-2s-1. Już tydzień później, 21 czerwca naukowcy poinformowali o nowym rekordzie. Teraz SuperKEKB pracuje ze świetlnością wynoszącą 2,40x1034 cm-2s-1.
      W ciągu najbliższych lat świetlność SuperKEKB ma wzrosnąć 40-krotnie. Docelowo ma ona wynieść 8x1035 cm-2s-1.
      Sukces SuperKEKB to sukces międzynarodowej współpracy. Nadprzewodzące magnesy, które ostatecznie skupiają strumienie cząstek zostały zbudowane we współpracy z amerykańskimi Brookhaven National Laboratory oraz Fermi National Accelerator Laboratory. Systemy monitorowania kolizji to dzieło SLAC National Accelerator Laboratory i University of Hawaii. Naukowcy ze Szwajcarii (CERN), Francji (IJCLab), Chin (IHEP) i USA (SLAC) biorą udział w pracach i badaniach, w których wykorzystywany jest akcelerator. Wykorzystujący diament system monitorowania promieniowania oraz system przerywania wiązki to dzieło włoskich Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej oraz Uniwersytetu w Trieście, a system monitorowania jasności powstał w Rosji.
      Wiązki elektronów i pozytonów rozpędzane w SuperKEKB zderzają się w centrum detektora Belle II, który opisywaliśmy przed 2 laty. To niezwykłe urządzenie zostało zbudowane przez grupę 1000 fizyków i inżynierów ze 119 uczelni z 26 krajów świata. I to właśnie wewnątrz Belle II naukowcy mają nadzieję znaleźć ciemną materię i rozpocząć badania jej właściwości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe dane z najczulszego na świecie wykrywacza ciemnej materii pozwalają zawęzić obszar poszukiwań, przybliżając nas do odkrycia jednej z największych tajemnic wszechświata. Jednocześnie jednak pokazują, że odnalezienie cząstek ciemnej materii będzie bardzo trudne. O ile w ogóle zostaną znalezione, gdyż eksperyment o którym mowa – LUX-ZEPLIN – szuka słabo oddziałujących masywnych cząstek (WIMP). Nigdy ich nie zarejestrowano, jednak są one jednym z głównych kandydatów na cząstki, z których składa się ciemna materia.
      Nowe dane opublikowano przed trzema dniami podczas TeV Particle Astrophysics 2024 Conference w Chicago oraz LIDINE 2024 Conference w São Paulo.
      Znajdujący się w Sanford Underground Research Facility w Dakocie Południowej LUX-ZEPLIN to najbardziej czuły eksperyment poszukujący ciemnej materii, przede wszystkim WIMPów. Pracuje przy nim ponad 250 naukowców z USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Australii, Portugalii i Korei Południowej.
      Najnowsze dane oznaczają znaczący postęp w stosunku do wcześniejszych poszukiwań WIMP. Przeszukaliśmy wielki zakres mas, w których cząstki ciemnej materii mogłyby wchodzić w interakcje ze zwykłą materią i nie znaleźliśmy ciemnej materii. Jej poszukiwania to zdecydowanie maraton, a nie sprint. LZ zebrał trzykrotnie więcej danych, niż dotychczas przeanalizowaliśmy, więc piłka wciąż jest w grze, mówi profesor Henning Flaecher z Uniwersytetu w Bristolu.
      LZ nie znalazł WIMPów powyżej masy 9 GeV/c2. Trzeba tutaj zauważyć, że 1 GeV/c2 to masa atomu wodoru. Jeśli porównamy poszukiwania ciemnej materii z szukaniem zakopanego skarbu, to wykopaliśmy 5-krotnie głębszą dziurę niż wcześniejsi poszukiwacze. Jednak aby to zrobić nie wystarczy i milion łopat. Trzeba stworzyć nowe urządzenie, obrazowo opisuje wysiłki naukowców profesor Scott Kravitz z University of Texas w Austin.
      Wykrywacz musi pracować przez 1000 dni, by możliwe było wykorzystanie jego maksymalnej czułości. Obecna analiza zawiera dane z 280 dni pracy. Pochodzą one z 220 dni pomiędzy marcem 2023 a kwietniem 2024 oraz z 60 dni podczas pierwszej kampanii badawczej. Pełny zestaw 1000 dni pracy naukowcy chcą osiągnąć przed końcem 2028 roku.
      LZ usiłuje zarejestrować interakcje pomiędzy materią a ciemną materią. Urządzenie musi być więc niezwykle precyzyjnie skalibrowane, by maksymalnie zredukować szum tła. Wykrywacz znajduje się niemal 1,5 kilometra pod ziemią. To w znacznym stopni chroni go przed promieniowaniem kosmicznym. Jego sercem jest zbiornik zawierający 7 ton czystego ksenonu oraz 500 fotodetektorów, które mają zarejestrować rozbłysk światła pochodzący z interakcji pomiędzy WIMP a jądrem ksenonu.
      Urządzenie zbudowane zostało z tysięcy ultraczystych elementów o bardzo niskim promieniowaniu. Jego konstrukcja jest warstwowa, przypomina cebulę. Każda z warstw ma blokować zewnętrzne promieniowanie lub śledzić interakcje pomiędzy cząstkami, by wykluczyć fałszywe sygnały. Podczas najnowszej analizy po raz pierwszy zastosowano też technikę celowego dodawania fałszywych sygnałów. Dzięki temu podczas analizy naukowcy wiedzą, że mają w danych fałszywe sygnały – nie wiedzą jednak które to – a to pozwala na uniknięcie sytuacji, w której zbyt pochopnie uzna się jakiś sygnał na wskazujący na istnienie WIMP. Ludzie mają tendencję do dostrzegania wzorców w danych. Jest więc bardzo ważnym, by unikać wszelkich tego typu pomyłek, dodaje profesor Scott Haselschwardt z University of Michigan.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 10 latach pionierskiej pracy naukowcy z amerykańskiego SLAC National Accelerator Laboratory ukończyli wykrywacze ciemnej materii SuperCDMS. Dwa pierwsze trafiły niedawno do SNOLAB w Ontario w Kanadzie. Będą one sercem systemu poszukującego dość lekkich cząstek ciemnej materii. Urządzenia mają rejestrować cząstki o masach od 1/2 do 10-krotności masy protonu. W tym zakresie będzie to najbardziej czuły na świecie wykrywacz ciemnej materii.
      Twórcy detektorów mówią, że przy ich budowie wiele się nauczyli i stworzyli wiele interesujących technologii, w tym elastyczne kable nadprzewodzące, elektronikę działającą w ekstremalnie niskich temperaturach czy lepiej izolowane systemy kriogeniczne, dzięki czemu całość jest znacznie bardziej czuła na ciemną materię. A dodatkową zaletą całego eksperymentu jest jego umiejscowienie 2 kilometry pod ziemią, co pozwoli na wyeliminowanie znaczniej części zakłóceń ze strony promieniowania kosmicznego. SNOLAB i SuperCDMS są dla siebie stworzone. Jesteśmy niesamowicie podekscytowani faktem, że detektory SuperCDMS mają potencjał, by bezpośrednio zarejestrować cząstki ciemnej materii i znacząco zwiększyć nasza wiedzę o naturze wszechświata, mówi Jodi Cooley, dyrektor SNOLAB. Zrozumienie ciemnej materii to jedno z najważniejszych zadań nauki, dodaje JoAnne Hewett ze SLAC.
      Wiemy, że materia widzialna stanowi zaledwie 15% wszechświata. Cała reszta to ciemna materia. Jednak nikt nie wie, czym ona jest. Wiemy, że istnieje, gdyż widzimy jej oddziaływanie grawitacyjne z materią widzialną. Jednak poza tym nie potrafimy jej wykryć.
      Eksperyment SuperCDMS SNOLAB to próba zarejestrowania cząstek tworzących ciemną materię. Naukowcy chcą w nim wykorzystać schłodzone do bardzo niskich temperatur kryształy krzemu i germanu. Stąd zresztą nazwa eksperymentu – Cryogenic Dark Matter Search (CDMS). Uczeni mają nadzieję, że w temperaturze o ułamek stopnia wyższej od zera absolutnego uda się zarejestrować wibracje kryształów powodowane interakcją z cząstkami ciemnej materii. Takie kolizje powinny zresztą wygenerować pary elektron-dziura, które – przemieszczając się w krysztale – wywołają kolejne wibracje, wzmacniając w ten sposób sygnał.
      Żeby jednak tego dokonać, detektory muszą zostać odizolowane od wpływu czynników zewnętrznych. Dlatego też eksperyment będzie prowadzony w SNOLAB, laboratorium znajdującym się w byłej kopalni niklu, ponad 2000 metrów pod ziemią.
      Stopień trudności w przeprowadzeniu tego typu eksperymentów jest olbrzymi. Nie tylko bowiem konieczne było stworzenie nowatorskich wykrywaczy, co wymagało – jak już wspomnieliśmy – 10 lat pracy. Wyzwaniem był też... transport urządzeń. Aby chronić je przed promieniowaniem kosmicznym, należało jak najszybciej dostarczy je z USA do Kanady. Oczywiście na myśl przychodzi przede wszystkim transport lotniczy. Jednak im wyżej się wzniesiemy, tym cieńsza warstwa atmosfery nas chroni, zatem tym więcej promieniowania kosmicznego do nas dociera.
      Wybrano więc drogę lądową, ale... naokoło. Pomiędzy Menlo Park w Kalifornii, gdzie powstały wykrywacze, a kanadyjską prowincją Ontario znajdują się Góry Skaliste. Ciężarówka z wykrywaczami musiałaby więc wjechać na sporą wysokość nad poziomem morza, co wiązałoby się z większym promieniowaniem docierającym do detektorów. Dlatego też jej trasa wiodła na południe, przez Teksas. Już następnego dnia po dotarciu do Ontario urządzenia zostały opuszczone pod ziemię, gdzie czekają na instalację. Jeszcze w bieżącym roku do Kanady trafią kolejne SuperCDMS, a wstępne przygotowania do uruchomiania laboratorium mają zakończyć się w 2024 roku. Naukowcy mówią, że po 3-4 latach pracy laboratorium powinno zebrać na tyle dużo danych, że zdobędziemy nowe informacje na temat ciemnej materii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Troje astronomów –  José Luis Bernal, Gabriela Sato-Polito i Marc Kamionkowski – uważa, że sonda New Horizons mogła zarejestrować rozpadające się cząstki ciemnej materii. Uważają oni, że niespodziewany nadmiar światła zarejestrowany przez sondę, może pochodzić z rozpadających się aksjonów, hipotetycznych cząstek ciemnej materii.
      Na optyczne promieniowanie tła składa się całe światło widzialne emitowane przez źródła znajdujące się poza Drogą Mleczną. Światło to może nieść ze sobą istotne informacje na temat struktury wszechświata. Problem w badaniu tego światła polega na trudności w jego odróżnieniu od światła, którego źródła znajdują się znacznie bliżej, szczególnie od światła Słońca rozproszonego na pyle międzyplanetarnym.
      Wystrzelona w 2006 roku sonda New Horizons znajduje się obecnie w Pasie Kuipera. Pył międzyplanetarny jest tam znacznie bardziej rozproszony niż bliżej Słońca. Niedawno sonda użyła instrumentu o nazwie Long Range Reconnaissance Imager (LORRI) do pomiaru światła. Ku zdumieniu specjalistów okazało się, że optyczne promieniowanie tła jest dwukrotnie bardziej jasne, niż należałoby się spodziewać z ostatnich badań dotyczących rozkładu galaktyk.
      Astronomowie z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa uważają, że ten nadmiar światła może pochodzić z rozpadu aksjonów. Uczeni, chcąc wyjaśnić wyniki obserwacji LORRI, zbadali model, w którym aksjony rozpadałyby się do fotonów. Obliczyli, jak rozkładałaby się energia fotonów z takiego rozpadu i w jaki sposób przyczyniałoby się to zarejestrowania nadmiarowego światła przez LORRI. Wyniki sugerują, że nadmiar fotonów mógłby pochodzić z aksjonów o masie mieszczącym się w zakresie 8–20 eV/c2. Powinny one dawać wyraźny sygnał w przyszłych pomiarach intensywności światła.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...