
Internet zmienia miasta. Ale nie tak, jak kiedyś przewidywano
By
KopalniaWiedzy.pl, in Technologia
-
Similar Content
-
By KopalniaWiedzy.pl
Na łamach Nature opublikowano artykuł, którego autorzy wykazali istnienie związku pomiędzy ewolucją człowieka a naturalnymi zmianami klimatu powodowanymi przez zjawiska astronomiczne. Od dawna podejrzewano, że klimat miał wpływ na ewolucję rodzaju Homo, jednak związek ten trudno udowodnić, gdyż w pobliżu miejsc występowania ludzkich skamieniałości rzadko można znaleźć wystarczająco dużo danych, by opisać klimatu w czasie, gdy ludzie ci żyli.
Dlatego też naukowcy z Korei Południowej, Niemiec, Szwajcarii i Włoch wykorzystali model komputerowy opisujący klimat na Ziemi na przestrzeni ostatnich 2 milionów lat. To pozwoliło na określenie klimatu, jaki panował w miejscu i czasie, w którym żyli badani przez naukowców ludzi. W ten sposób opisano warunki klimatyczne preferowane przez poszczególne gatunki homininów. Stalo się to punktem wyjścia do stworzenia ewoluującej w czasie mapy z obszarami potencjalnie zamieszkanymi przez naszych przodków.
Nawet jeśli różne grupy archaicznych ludzi preferowały różny klimat, to wszystkie one reagowały na zmiany klimatu wywoływane takimi zjawiskami astronomicznymi jak zmiana nachylenia ekliptyki, ekscentryczność orbity czy precesję. Zmiany takie mają miejsce w okresach od 21 tysięcy do 400 tysięcy lat, mówi Axel Timmermann, główny autor badań i dyrektor Centrum Fizyki Klimatu na Uniwersytecie Narodowym Pusan w Korei Południowej.
Uczeni, żeby sprawdzić, czy związek pomiędzy zmianami klimatu a ewolucją rzeczywiście istnieje, powtórzyli swoją analizę, ale zmieniali dane dotyczące datowania poszczególnych skamieniałości, przypadkowo je między sobą podmieniając. Jeśli zmiany klimatu nie miały związku z ewolucją, to takie podmienienie danych nie powinno wpłynąć na wyniki analizy. Okazało się jednak, że wyniki analizy dla danych prawdziwych i przypadkowo wymieszanych zasadniczo się między sobą różniły. Wyraźnie widoczne były różnice we wzorcach wyboru habitatów przez Homo sapiens, Homo neanderthalensis i Homo haidelbergensis. Wyniki te pokazują, że co najmniej na przestrzeni ostatnich 500 000 lat zmiany klimatu, w tym okresy zlodowaceń, odgrywały kluczową rolę w wyborze habitatu przez te gatunki, co z kolei wpłynęło na miejsca znalezienia skamieniałości, mówi Timmermann.
Postanowiliśmy też poznać odpowiedź na pytanie, czy habitaty różnych gatunków człowieka nakładały się na siebie w czasie i przestrzeni, dodaje profesor Pasquale Raia z Università di Napoli Federico II w Neapolu. Na podstawie tak uzyskanych danych dotyczących nakładających się habitatów, zrekonstruowano drzewo ewolucyjne człowieka. Wynika z niego, że neandertalczycy i denisowianie wyodrębnili się z eurazjatyckiego kladu H. heidelbergensis około 500–400 tysięcy lat temu, a H. sapiens pochodzi z południowoafrykańskiej populacji H. heidelbergensis, od której oddzielił się około 300 tysięcy lat temu.
Nasza bazująca na klimacie rekonstrukcja drzewa ewolucyjnego człowieka jest więc dość podobna do rekonstrukcji wykonanej w ostatnim czasie na podstawie danych genetycznych lub danych morfologicznych. Dzięki temu możemy zaufać uzyskanym przez nas wynikom, cieszy się doktor Jiaoyan Ruan z Korei Południowej.
Niezwykłej rekonstrukcji dokonano za pomocą południowokoreańskiego superkomputera Aleph, który pracował nieprzerwanie przez 6 miesięcy, by stworzyć największą z dotychczasowych symulacji przeszłego klimatu. Model obejmuje aż 500 terabajtów danych. To pierwsza ciągła symulacja ziemskiego klimatu obejmująca ostatnie 2 miliony lat i uwzględniająca pojawiania się i znikanie pokryw lodowych czy zmiany w stężeniach gazów cieplarnianych. Dotychczas paleoantropolodzy nie używali tak rozległych modeli paleoklimatycznych. Nasza praca pokazuje, jak przydatne są to narzędzia, dodaje profesor Christoph Zollikofer z Uniwersytetu w Zurichu.
Uczeni mówią, ze w swoich danych zauważyli interesujący wzorzec dotyczący pożywienia. Wcześni afrykańscy hominini żyjący pomiędzy 2 a 1 milionem lat temu preferowali stabilne warunki klimatyczne, co ograniczało ich do wąskich habitatów. Przed około 800 tysiącami lat doszło do zmiany klimatu, w wyniku której grupa znana pod ogólnym terminem H. heidelbergensis dostosowała się do szerszego spektrum źródeł pożywienia, dzięki czemu mogli wędrować po całym globie, docierając do odległych regionów Europy i Azji, dodaje Elke Zeller z Korei. Nasze badania pokazują, że klimat odgrywał kluczową rolę w ewolucji rodzaju Homo. Jesteśmy, kim jesteśmy, gdyż przez wiele tysiącleci udało nam się dostosowywać do powolnych zmian klimatu, wyjaśnia profesor Timmermann.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Ludzie w znaczący sposób zmieniali otaczający ich ekosystem już 125 000 lat temu. A robili to neandertalscy łowcy-zbieracze. Do takich wniosków doszedł zespół naukowy pracujący pod kierunkiem uczonych z Uniwersytetu w Lejdzie. Uczeni poinformowali na łamach Science Advances, że neandertalczycy celowo używali ognia to pozbywania się lasów i zarośli.
Archeolodzy od dawna zadają sobie pytanie o to, w jaki sposób i kiedy człowiek zaczął wpływać na ekosystem planety. Widzimy coraz więcej – generalnie dość słabych – oznak bardzo wczesnego wpływu tego typu, mówi profesor archeologii Wil Roebroeks.
W kopalni węgla brunatnego na stanowisku Neumark-Nord w pobliżu Halle od kilku dekad prowadzone są prace archeologiczne.
Znaleziono tam m.in. szczątki setek zabitych zwierząt, kamienne narzędzia i olbrzymie ilości węgla drzewnego. Ślady te znaleziono w miejscu, w którym przed 125 000 lat znajdował się las, zamieszkany przez konie, jelenie, bydło, lwy, słonie i hieny. Ten mieszany las liściasty liściasty rozciągał się od Holandii po Polskę. W niektórych miejscach znajdowały się jeziora, a na brzegach niektórych z nich znaleziono dowody na pobyt tam neandertalczyków.
Naukowcy zauważyli, że w czasie, gdy pojawił się tam H. neanderthalensis jednolity las w niektórych miejscach ustąpił otwartym przestrzeniom, a przyczyną zanikania lasu były pożary. Oczywiście powstało pytanie, czy ustąpienie lasu miało związek z przybyciem ludzi czy też ludzie pojawili się tam, bo las ustąpił. Znaleźliśmy wystarczająco dużo dowodów by stwierdzić, że to łowcy-zbieracze przez co najmniej 2000 lat celowo utrzymywali takie otwarte przestrzenie, stwierdzają autorzy badań. Gdy bowiem przeprowadzili badania porównawcze nieodległych od siebie jezior, których okolice były porośnięte takim samym lasem zamieszkanym przez takie same zwierzęta, okazało się, że tylko tam, gdzie neandertalczyków nie było, istniała gęsta roślinność.
Dotychczas sądzono, że ludzie w znaczący sposób wpływali na wygląd krajobrazu dopiero po pojawieniu się rolnictwa. Wielu archeologów sądziło jednak, że na mniejszą skalę odbywało się to już wcześniej. Roebroeks mówi, że Neumark-Nord to najstarszy znany nam przykład takich zmian. Uczony dodaje, że wiele nam to też mówi o wczesnych łowcach-zbieraczach. Nie byli oni po prostu ludźmi, którzy przemierzali zastany krajobraz polując na zwierzęta i zbierając pożywienie. W sposób świadomy kształtowali ten krajobraz.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Około 1650 r. p.n.e. na południu Doliny Jordanu istniało wielkie miasto. Był to największy ośrodek południowego Lewantu. Miasto było 10-krotnie większe od Jerozolimy i 5-krotnie większe od Jerycha. To było niezwykle ważne miejsce. Znaczna część obrazu kulturowego tego obszaru kształtowała się właśnie tutaj, mówi emerytowany profesor James Kennett. Niedługo potem historia miasta gwałtownie dobiegła końca.
Pracujący na stanowisku Tall el-Hammam archeolodzy znaleźli tam warstwy, świadczące o istnieniu osadnictwa przez tysiące lat. Miejscowość była budowana, niszczona i odbudowywana przez liczne wieki. Jednak nagle, w środkowej epoce brązu pojawia się 1,5-metrowa warstwa, która przyciągnęła uwagę specjalistów, gdyż zawiera niezwykły materiał. Wśród szczątków, które mogłyby świadczyć potężnych zniszczeniach spowodowanych trzęsieniem ziemi lub wojną, znajdują się fragmenty ceramiki, której powierzchnia zamieniła się w szkło, „ugotowane” cegły i częściowo stopione materiały budowlane. Wszystko to świadczy o działaniu wysokich temperatur, znacznie wyższych, niż można było uzyskać za pomocą ówczesnej technologii. Zdaniem Kennetta, emerytowanego profesora nauk o Ziemi Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara, temperatura musiała przekraczać 2000 stopni Celsjusza.
Profesor Kennett wraz z grupą naukowców z innych amerykańskich uniwersytetów i instytucji badawczych, opublikowali na łamach Nature: Scientific Reports artykuł, w którym przedstawiają dowody, że Tall el-Hammam zostało zniszczone przez eksplozję meteorytu na miarę meteorytu tunguskiego. Jeśli mają rację, to mielibyśmy do czynienia z pierwszym znanym nam miastem zniszczonym przez meteoryt i – jak od kilku lat proponują niektórzy badacze – z biblijną Sodomą.
Niezwykła bogata w węgiel warstwa zniszczenia sprzed 3600 lat w Tall el-Hammam wyznacza moment nagłego opuszczenia centrum miejskiego na południu Doliny Jordanu. W szerokim na 30 kilometrów obszarze Doliny opuszczono jednocześnie 15 innych miast i ponad 100 wiosek. Obszar ten pozostał niezamieszkany przez 300-600 lat, czytamy w podsumowaniu badań.
Naukowcy piszą o całkowicie zniszczonym mieście, a rozkład znalezionych kości wskazuje na ekstremalne rozczłonkowanie ciał mieszkających tu ludzi. Analizy wykazały obecność sferuli bogatych w żelazo i krzem oraz stopionych metali. Myślę, że jednym z ważniejszych odkryć jest zdeformowany kwarc, który został poddany wysokiemu ciśnieniu, dodaje Kennett.
O tym, że nad Tall el-Hammam wybuchł meteoryt ma też świadczyć wysoka koncentracja soli w badanej warstwie. Jej średnie stężenie wynosi aż 4%, a w niektórych miejscach dochodzi do 25%. Siła eksplozji mogła rozrzucić po okolicy sól z pobliskiego Morza Martwego i jego wybrzeży. I to właśnie ta sól mogła spowodować, że na setki lat liczba ludności na tych obszarach Doliny Jordanu zmniejszyła się z dziesiątków tysięcy do być może kilkuset nomadów. Na wysoce zasolonej glebie nic nie rosło, zatem ludzie na wieki opuścili te tereny. Zdobyte dowody wskazują, że w Tall el-Hammam i na okolicznych obszarach ludzie zaczęli osiedlać się około 600 lat po ich gwałtownym opuszczeniu.
Od czasu odkrycia, iż Tall el-Hammam zostało nagle zniszczone i to być może w wyniku eksplozji meteorytu, toczy się dyskusja, czy nie mogło być ono biblijną Sodomą, jednym z dwóch miast zgładzonych przez Boga za grzechy ich mieszkańców. Opisy z Księgi Rodzaju odpowiadają temu, co mogłoby się dziać podczas eksplozji meteorytu. Nie ma jednak żadnego naukowego dowodu, że zniszczone miasto to rzeczywiście starotestamentowa Sodoma, mówi Kennett. Jeśli nawet nie jest to Sodoma, to losy miasta mogły zainspirować opowieść, którą znajdziemy w Biblii.
Szczegóły badań nad losami Tall el-Hammam możemy poznać w artykule A Tunguska sized airburst destroyed Tall el-Hammam a Middle Bronze Age city in the Jordan Valley near the Dead Sea.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Profesor Vikash Gayah z Pennsylvania State University próbuje usprawnić ruch w mieście. Uczony uważa, że można to zrobić poprzez likwidację możliwości skrętu w lewo na niektórych skrzyżowaniach. Jednak określenie miejsc, w których powinno się zabronić skręcania w lewo, jest niezwykle trudne. Ostatnio opracował nową metodę, która ułatwia wybór takich miejsc.
Wszyscy mamy doświadczenia z długotrwałym oczekiwaniem na skrzyżowaniu, aż będziemy mogli skręcić w lewo. A jeśli już wolno skręcać, to trzeba zatrzymać ruch w innych kierunkach, przez co całe skrzyżowanie jest mniej produktywne. Ze skrętem w lewo wiążą się też poważniejsze wypadki, szczególnie z udziałem pieszych. Chcemy wyeliminować skręty w lewo, by stworzyć bezpieczniejsze skrzyżowanie o większej przepustowości, stwierdza uczony.
Gdy na niektórych skrzyżowaniach zabronimy skrętu w lewo, kierowcy będą musieli znaleźć alternatywne drogi dotarcia do celu. Może to czasem oznaczać dłuższą podróż, ale Gayah uważa, że zwiększenie przepustowości ruchu w mieście zrekompensuje ten dodatkowy dystans.
Problem jednak w tym, by dobrze wybrać skrzyżowania, na których chcemy wprowadzić taki zakaz. Jeśli mamy do rozważenia zaledwie 16 skrzyżowań i na każdym z nich możemy pozwolić, bądź nie pozwolić na skręt w lewo, to już tutaj jest 65 000 możliwych konfiguracji. A wszystko staje się jeszcze bardziej skomplikowane, jeśli zaczniemy rozważać wpływ ruchu na jednym skrzyżowaniu, a ruch na skrzyżowaniu następnym. Robi się z tego tyle możliwości, że nigdy możemy nie znaleźć tego najlepszego, stwierdza uczony.
Metoda Gayaha korzysta z algorytmów heurystycznych, które niecona skróty poszukują rozwiązania. Nie gwarantują one jednak znalezienie najlepszego z możliwych. Zgadujemy. Uczymy się z tego, co odgadliśmy i następnym razem zgadujemy już lepiej. Z czasem możemy w ten sposób bardzo się zbliżyć do optymalnego rozwiązania, mówi.
Z artykułu opublikowanego na łamach Transportation Research Record dowiadujemy się, że Gayah połączył dwa algorytmy. Pierwszy z nich, algorytm PBIL (population-based incremental learning), służy do próbkowania różnych konfiguracji skrzyżowań i wyboru najlepszych z nich. Następnie metodą optymalizacji bayesowskiej uczony analizuje wybrane konfiguracje, by sprawdzić, jak ograniczenia na konkretnych skrzyżowaniach wpływają na ruch na skrzyżowaniach sąsiednich. Zamiast zaczynać od optymalizacji bayesowskiej, która ma rozważać przypadkowo wybrane konfiguracje, dajemy algorytmowi najlepsze wyniki z PBIL. Pierwsza metoda tworzy nam punkt startowy, druga go udoskonala.
Obecnie uczony pracuje ze zgeneralizowaną siecią drogową. Nie można wziąć najlepszej konfiguracji dla Nowego Jorku i zastosować jej do San Francisco. Za to zgeneralizowaną sieć można dostosować do każdego miejsca, zapewnia.
« powrót do artykułu -
By KopalniaWiedzy.pl
Studenci z Koła Naukowego Biologów im. dr. Włodzimierza Chętnickiego Uniwersytetu Białostockiego (UwB) zbadają kwietne łąki. Poszukają odpowiedzi na pytania, jak planować i urządzać łąki kwietne w miastach, by najlepiej spełniły [...] swoją rolę w ekosystemie i pozytywnie oddziaływały na mieszkańców aglomeracji.
Projekt "Eden city, czyli jak zwiększyć bioróżnorodność w miastach i dobre samopoczucie ludzi" zdobył dofinansowanie w konkursie "Studenckie koła naukowe tworzą innowacje" Ministerstwa Edukacji i Nauki. Jego realizacja ma trwać rok.
Kwietne łąki, oprócz niewątpliwych walorów estetycznych, zwiększają bioróżnorodność miast, wpływają pozytywnie na bioretencję oraz redukują zanieczyszczenie powietrza. Kwitnące kwiaty dostarczają pokarmu owadom, w tym zagrożonym zapylaczom. Zaś same owady i nasiona roślin są z kolei bazą pokarmową np. dla ptaków – wylicza dr Agata Kostro-Ambroziak, opiekunka Koła Naukowego Biologów. Jednak jest wiele typów łąk, zależnie od składu gatunkowego i właściwości tworzących je roślin. Jest też wiele rodzajów miejsc, w których można je zakładać. Niestety, często decyzje o tym, gdzie jaka łąka powstaje, są dość przypadkowe albo uwzględniają [one] tylko efekt estetyczny.
Kostro-Ambroziak dodaje, że konsekwencje istnienia łąki są różnorodne i wbrew pozorom, nie zawsze wyłącznie pozytywne. Wg niej, skład gatunkowy, położenie, a także wielkość takich zbiorowisk oddziałują zarówno na dostępność zasobów pokarmowych, jak i możliwości migracyjne oraz bezpieczeństwo zwierząt, które z łąk korzystają. Decyzje o założeniu łąki kwietnej przyciągającej owady czy ptaki muszą być przemyślane, ale brakuje opracowań naukowych pokazujących, które czynniki decydują o tym, w jaki sposób założone w miastach łąki różnego typu wpływają na bioróżnorodność.
Rozstrzygnięciem tych kwestii chcą się zająć studenci z UwB. Zbadają ponad 50 łąk kwietnych z 3 miast: Białegostoku, Bydgoszczy i Łodzi. Będziemy analizować skład gatunkowy roślin i bioróżnorodność fauny na łąkach różnego typu: monokulturowych, jednorocznych i wieloletnich, położonych w miejscach dwojakiego rodzaju: wzdłuż pasów ruchu i w sąsiedztwie terenów zielonych czy rekreacyjnych – tłumaczy przewodnicząca Koła Urszula Jabłońska.
Młodym badaczom zależy także na ustaleniu, jak łąki kwietne oddziałują na psychikę ludzi i ich samopoczucie. Od dawna wiadomo, że "betonowa pustynia" czy nieustanny ruch samochodów to czynniki stresogenne dla ludzi. Zieleń w miastach łagodzi ten efekt, działa odprężająco. Są badania potwierdzające, że łąki kwietne są przez ludzi lepiej odbierane niż np. koszone trawniki - opowiada dr Agata Kostro-Ambroziak. Ale czy kwietne łąki wpływają na obniżenie poziomu stresu fizjologicznego mieszkańców miast? Czy położenie i typ łąki ma tu znaczenie? Czy jednokolorowe łąki rzepakowe lub słonecznikowe są tak samo skuteczne w poprawie naszego samopoczucia jak wielobarwna łąka wielogatunkowa? A może to położenie łąki kwietnej ma istotny wpływ na jej odbiór przez mieszkańców miast, a tym samym ich samopoczucie?
Odpowiedzi na te pytania biolodzy chcą uzyskać dzięki badaniom ankietowym. W ich przygotowaniu i przeprowadzeniu pomoże psycholog.
Na podstawie danych terenowych i ankietowych będzie mógł powstać optymalny model planowania i zarządzania łąkami kwietnymi. We współpracy z zarządcami zieleni [...] powstanie zestaw uniwersalnych wskazówek dotyczących zakładania łąk kwietnych w polskich miastach, uwzględniających zarówno zwiększenie bioróżnorodności, jak i zdrowie oraz samopoczucie mieszkańców - wyjaśniono w komunikacie prasowym uczelni.
Efekty pracy zespołu będą rozpowszechniane w mediach (również społecznościowych), na stronie internetowej i w aplikacji Eden city. Znajdą się tam wyniki badań. Oprócz tego wskazane kanały posłużą do upowszechniana wiedzy o łąkach kwietnych. Już dziś studenci zapraszają wszystkich chętnych do śledzenia fejsbukowej strony Koła, gdzie będą pojawiały się aktualności związane z realizacją projektu, w tym zaproszenie do wzięcia udziału w badaniach ankietowych.
Członków Koła będą wspierać eksperci z różnych dziedzin: dr Edyta Jermakowicz (ekologia roślin), dr Paweł Mirski (ornitologia, analizy przestrzenne), dr Jarosław Kotowicz (matematyka) oraz dr Katarzyna Simonienko (psychologia). Działką dr Kostro-Ambroziak jest entomologia.
« powrót do artykułu
-
-
Recently Browsing 0 members
No registered users viewing this page.