Grociki mogą pomóc w uściśleniu lokalizacji bitwy pod Zawichostem, jednej z naważniejszych batalii stoczonych przez wojska polskie w XIII w.
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Humanistyka
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
W drugiej połowie zeszłego miesiąca przeprowadzono kolejny etap prac na stanowisku w Zawichoście-Trójcy. Archeolodzy zamierzali przede wszystkim rozpoznać zasięg i wielkość osady wczesnośredniowiecznej oraz zweryfikować hipotezę dot. XI-w. cmentarza w jej pobliżu.
Systematyczne rozpoznawanie stanowiska w Zawichoście-Trójcy jest prowadzone od 2020 r. Przypomnijmy, że w ramach poszukiwań z wykrywaczami metali znaleziono m.in. skarb srebrny, złożony z niemal 1900 monet piastowskich z XII w.
Wielkość i zasięg wczesnośredniowiecznej osady
W trakcie tegorocznych badań, w oparciu o wyniki badań powierzchniowych i obserwacji z użyciem drona, udało się ustalić zasięg i wielkość osady wczesnośredniowiecznej w Trójcy. Okazało się, że w XI-XII wieku jej zabudowania zajmowały powierzchnię co najmniej 20 hektarów. Dla porównania, w XIV wieku miasto Sandomierz w obrębie murów obronnych wraz z zamkiem miało powierzchnię ok. 17 hektarów - podkreśla dr hab. Marek Florek z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie.
Lokalizacja cmentarza
Nie udało się jednoznacznie potwierdzić hipotezy, że w XI w. na północny zachód od dzisiejszego kościoła Świętej Trójcy istniał cmentarz. Archeolodzy zdobyli jednak nowe wskazówki co do jego prawdopodobnej lokalizacji.
Liczne znaleziska
W trakcie wykopalisk odkryto kilka tysięcy fragmentów naczyń glinianych, przede wszystkim XI- i XII-w., oraz kilkaset kości zwierzęcych. Wśród szczątków zwierzęcych zwraca uwagę duża liczba kości owcy i kozy, zidentyfikowano także kości należące do konia, świni, bydła, [a] wśród kości zwierząt dzikich prawdopodobnie również tura - wylicza dr hab. Marek Florek. Archeolodzy odnaleźli również gliniane przęśliki, żelazne noże, srebrne monety (m.in. XI-w. denary krzyżowe), srebrne kabłączki skroniowe, szklane pierścionki i odpady powstałe podczas odlewania z ołowiu.
Odkryto też kolejne monety ze zniszczonego przez orkę skarbu srebrnego, nazywanego skarbem III. Natrafiono na niego podczas zeszłorocznych wykopalisk. W jego skład wchodziły, jak tłumaczy dr hab. Florek, zachowane w całości lub we fragmentach monety niemieckie, m.in. denary Ottona II, Ottona III, Ottona II i Adelajdy, denary Ottona II i Ottona III, Ottona i Adelajdy, Henryka IV Świętego, saksońskie denary krzyżowe, monety angielskie króla Aethelreda I, arabski dirhem oraz drobne ułamki ozdób srebrnych zdobionych filigranem i granulacją. Ponieważ niektóre fragmenty monet i ozdób były ze sobą posklejane, można się domyślić, że kiedyś znajdowały się one w jednym pojemniku, np. skórzanym lub płóciennym woreczku.
W ramach towarzyszących wykopaliskom poszukiwań natrafiono także na różne metalowe artefakty: żelazne groty strzał (także typów powszechnie używanych na Rusi), ozdoby i elementy stroju (np. brązowe klamry do pasów), żelazne i ołowiane odważniki, krzyżyki czy monety.
Tajemniczy ołowiany krążek
Na szczególną uwagę zasługuje odlany z ołowiu krążek, naśladujący denary krzyżowe. Należy podkreślić, że oryginalne monety wybijano ze srebrnej blachy, a nie odlewano. Kamienne formy odlewnicze do odlewania takich krążków odkryto kilka lat temu w trakcie badań archeologicznych przy kościele św. Jakuba w Sandomierzu. Do czego takie krążki ołowiane służyły, pozostaje zagadką.
Ważna osada handlowo-rzemieślnicza
Tegoroczne badania potwierdzają, że w XI w. Trójca była ważną osadą handlowo-rzemieślniczą. Leżała przy przeprawie przez Wisłę, na skrzyżowaniu szlaków komunikacyjnych łączących Europę Wschodnią (Ruś z jej głównymi ośrodkami Kijowem i Nowogrodem) z Europą Zachodnią, a także wybrzeże Bałtyku z Kotliną Karpacką i Europą Południową. Wszystko wskazuje na to, że szczególnie intensywne kontakty handlowe utrzymywano ze Skandynawią i Rusią.
Odpady, półfabrykaty i gotowe wyroby z ołowiu, które znaleziono w tym i w zeszłym roku, wskazują, że w XI-XII w. w Trójcy działał nie tylko targ, ale i warsztaty rzemieślnicze, specjalizujące się w metalurgii metali kolorowych.
Badania prowadził Instytut Archeologii UMCS we współpracy z Nadwiślańską Grupą Poszukiwawczą „Szansa” z Annopola i firmą archeologiczną „Trzy Epoki” Moniki Bajki. Po konserwacji i opracowaniu zabytki zostaną przekazane do Muzeum Zamkowego w Sandomierzu. W przyszłym roku badania będą kontynuowane.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na terenie dawnej średniowiecznej wsi Trójca, która obecnie jest częścią Zawichostu (woj. świętokrzyskie), znaleziono wyjątkowy zabytek, ołowianą pieczęć - bullę - książęcą. Jak podkreślił dr hab. Marek Florek z Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Sandomierzu, zabytki tego typu są niezwykłą rzadkością. Jeszcze kilkanaście lat temu nie znano ich wcale, stąd historycy nawet nie zdawali sobie sprawy, że polscy książęta używali również pieczęci ołowianych.
Bulle nie tylko papieskie czy należące do książąt ruskich
Pierwotnie zdawano sobie sprawę, że w średniowieczu bulle wykorzystywali: 1) papieże (w okolicach Sandomierza znaleziono ołowiane pieczęcie Eugeniusza IV i antypapieża Jana XXIII; znajdują się one w zbiorach Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu) i 2) książęta ruscy (ci ostatni nawiązywali w ten sposób do tradycji bizantyńskich). Dzięki odkryciom ostatnich lat później ustalono, że bullami posługiwali się także książęta polscy.
Jak dotąd odkryto jedynie 5 takich zabytków (wszystkie w najważniejszych ośrodkach wczesnośredniowiecznej Polski, ew. w ich okolicach): w Gnieźnie, Poznaniu, miejscowości Głębokie koło Ostrowa Lednickiego, Sierpcu koło Płocka i w okolicach Brześcia Kujawskiego.
XII-wieczna bulla książęca z Zawichostu-Trójcy
Tak jak na pozostałych 5 bullach, na jednej stronie pieczęci z Zawichostu widnieje św. Wojciech, patron królestwa polskiego, a na drugiej postać księcia, który trzyma tarczę i włócznię z proporcem. Na otoku znajdują się słabo widoczne napisy. Na podstawie analogii do lepiej zachowanych egzemplarzy możemy domyślać się, że postaci świętego towarzyszy napis: SIGILLVM VE (VERITATIS lub VERUM), zaś postaci władcy: BOLEZLAI DICIS P+L, a więc "prawdziwa pieczęć Bolesława księcia Polski".
Kto używał ołowianych pieczęci?
Na razie nie udało się ustalić, który książę (albo książęta) wykorzystywał bulle. Jak wyjaśnia dr Florek, po odkryciu pierwszego egzemplarza w okolicach Ostrowa Lednickiego, a więc jednej z wczesnopiastowskich rezydencji książęcych, przypuszczano nawet, że mogła to być bulla Bolesława Chrobrego. Obecnie wskazuje się raczej księcia Bolesława Krzywoustego lub, co wydaje się bardziej prawdopodobne, jego syna, Bolesława Kędzierzawego.
Bolesław Kędzierzawy i znaczenie Trójcy oraz Zawichostu w średniowieczu
Po śmierci Henryka Sandomierskiego Bolesław Kędzierzawy objął księstwo sandomierskie. Za jego panowania (1166-73) w Zawichoście utworzono archidiakonat; siedzibą archidiakona był kościół pod wezwaniem św. Trójcy (to od jego wezwania wzięła się nazwa wsi, na terenie której odkryto pieczęć).
Opisywana bulla to kolejne znalezisko, które potwierdza średniowieczne znaczenie zarówno Trójcy, jak i Zawichostu. Jak widać, Jan Długosz słusznie określił je mianem caput terrae sandomiriensis, czyli "głowa" (najważniejszy ośrodek) ziemi sandomierskiej.
Odkrywcy bulli i jej dalsze losy
Do odkrycia bulli doszło podczas działań prowadzonych pod kierownictwem pana Wojciecha Rudziejewskiego-Rudziewicza przez Nadwiślańską Grupę Poszukiwawczą Stowarzyszenia "Szansa". Zabytek został przekazany do sandomierskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Kielcach. Po pełnym opracowaniu ma on trafić do Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Członkowie Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego Pamięć z Włostowa przekazali do sandomomierskiej Delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków znalezioną w Ossolinie koło Klimontowa bullę (pieczęć) ołowianą Eugeniusza IV - papieża w latach 1431-47.
Bullę o średnicy 38 i grubości 5 mm odkryto 18 kwietnia. Jest zachowana w całości, w bardzo dobrym stanie (stwierdzono jedynie niewielkie uszkodzenia mechaniczne). Na awersie umieszczono przedstawienia - w ujęciu 3/4 - głów apostołów Pawła (po lewej) i Piotra (po prawej); są one zwrócone do siebie. Głowy oddzielają od siebie łukowate linie z drobnych perełek, między którymi znajduje się umieszczony symetrycznie na osi pieczęci krzyż o rozszerzających się ramionach. Nad przedstawieniami głów widnieje napis SPASPE (litera E jest uszkodzona i słano czytelna), będący akronimem od SANCTUS PAULUS SANCTUS PETRUS. Jak poinformował Kopalnię Wiedzy dr hab. Marek Florek z Delegatury, na rewersie bulli u góry widoczny jest krzyż, poniżej zaś napis rozmieszczony w 3 rzędach: EVGEN/IVS PP/IIII, czyli Eugeniusz Papa (papież) IV (czwórka została zapisana w często stosowany w średniowieczu sposób, jako 4 kolejne łacińskie cyfry I).
Dr Florek dodaje, że w chwili obecnej trudno jest ustalić, w jakich okolicznościach bulla, a właściwie jakiś dokument wydany przez papieża Eugeniusza IV i opatrzony jego pieczęcią, trafił do Ossolina. Być może pochodził on z kościoła w pobliskich Goźlicach. Możliwe również, że był pierwotnie przechowywany w archiwum znajdującym się niegdyś na zamku w Ossolinie.
Bulla z Ossolina to 2. tego typu znalezisko z okolic Sandomierza. W 2014 r. w Brzeziu koło Opatowa znaleziono połowę podobnej ołowianej pieczęci Jana XXIII (jego pontyfikat przypadał na lata 1410-1414; później uznano go za uzurpatora - antypapieża).
Podobnie jak bulla z Brzezia bulla z Ossolina zostanie przekazana do Muzeum Diecezjalnego w Sandomierzu.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Pan Kamil Bilski ze Stowarzyszenia Wspólne Dziedzictwo z Opatowa przekazał do sandomierskiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków "skarb" monet z późnego średniowiecza. Jak poinformował Kopalnię Wiedzy dr hab. Marek Florek, w jego skład wchodzi 118 denarów wybitych w czasach panowania królów Władysława Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka, być może w początkach panowania Jana Olbrachta, oraz jeden denar prawdopodobnie Władysława Jagiełły.
Denar Jagiełły jest wybity ze srebra niskiej próby. Denary jego synów (Władysława Warneńczyka i Kazimierza Jagiellończyka), podobnie zresztą jak niewiele się od nich różniące denary Olbrachta, są mniejsze. Mimo że nominalnie srebrne, zawierają znikome ilości srebra (do kilkunastu procent) albo nie zawierają go w ogóle. Niektóre były tylko powierzchniowo posrebrzane.
Jak podkreśla dr Florek, ze względu na to, że były wybijane masowo, a w okresie panowania Władysława Warneńczyka był to jedyny rodzaj emitowanego przez niego pieniądza, denary jagiellońskie są znajdowane dość licznie, jednak przede wszystkim w postaci depozytów, inaczej "znalezisk gromadnych" albo tzw. skarbów, a więc większej liczby monet celowo ukrytych.
Niejednokrotnie takie skarby składają się nawet z kilku tysięcy denarów. Największy z nich, odkryty we Wrocławiu, zawierał ich ponad 100 tys. Znacznie rzadziej denary jagiellońskie są znajdowane pojedynczo czy po parę sztuk. Przyczyną jest to, że monety te 1) są bardzo małe (mniejsze od dzisiejszej 1-groszówki) i z 2) powodu ciemnej zazwyczaj barwy, która wynika ze znikomej zawartości srebra, nie rzucają się w oczy.
"Skarb" z Goźlic k. Klimontowa można określić jako sakiewkowy - monety stanowiły bowiem zapewne zawartość sakiewki, która została raczej zgubiona, a nie celowo ukryta. Miejsce, w którym znaleziono monety, stanowiło w średniowieczu centrum wsi; obok kościoła znajdowała się tu karczma.
Znaleziony w Goźlicach "skarb" denarów jagiellońskich jest tym bardziej interesujący, że z okolic Sandomierza nie znamy w zasadzie zbiorowych znalezisk monet z tego okresu - dodaje dr Florek.
Po opracowaniu monety zostaną przekazane do Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.