Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Trwają prace nad robotami, które będą badały jaskinie na Marsie i poszukają schronienia dla ludzi

Rekomendowane odpowiedzi

Naturalne jaskinie to ważne cele przyszłych misji NASA. Będą one miejscem poszukiwań dawnego oraz obecnego życia w kosmosie, a także staną się schronieniem dla ludzi, mówi Ali Agha z Team CoSTAR, który rozwija roboty wyspecjalizowane w eksploracji jaskiń. Jak wcześniej informowaliśmy, na Księżycu istnieją gigantyczne jaskinie, w których mogą powstać bazy.

Team CoSTAR, w skład którego wchodzą specjaliści z Jet Propulsion Laboratory i California Instute of Technology to jednym z zespołów, który przygotowuje się do wzięcia udziału w tegorocznych zawodach SubT Challenge organizowanych przez DARPA (Agencja Badawcza Zaawansowanych Projektów Obronnych).

CoSTAR wygrał ubiegłoroczną edycję SubT Urban Circuit, w ramach której roboty eksplorowały tunele stworzone przez człowieka. Teraz coś na coś trudniejszego i mniej przewidywalnego. Czas na naturalne jaskinie i tunele.

Specjaliści z CoSTAR i ich roboty pracują w jaskiniach w Lava Beds National Monument w północnej Kalifornii. Jaskiniowa edycja Subterranean Challenge jest dla nas szczególnie interesująca, gdyż lokalizacja taka bardzo dobrze pasuje do długoterminowych planów NASA. Chce ona eksplorować jaskinie na Księżycu i Marsie, w szczególności jaskinie lawowe, które powstały w wyniku przepływu lawy. Wiemy, że takie jaskinie istnieją na innych ciałach niebieskich. Kierowany przez Jen Blank zespół z NASA prowadził już testy w jaskiniach lawowych i wybrał Lava Beds National Monument jako świetny przykład jaskiń podobnych do tych z Marsa. Miejsce to stawia przed nami bardzo zróżnicowane wyzwania. Jest tam ponad 800 jaskiń, mówi Ben Morrell z CoSTAR.

Eksperci zwracają uwagę, że istnieje bardzo duża różnica w dostępności pomiędzy tunelami stworzonymi przez człowieka, a naturalnymi jaskiniami. Z jednej strony struktury zbudowane ludzką ręką są bardziej rozwinięte w linii pionowej, są wielopiętrowe, z wieloma poziomami, schodami, przypominają labirynt. Jaskinie natomiast charakteryzuje bardzo trudny teren, który stanowi poważne wyzwanie nawet dla ludzi. Są one trudniej dostępne, z ich eksploracją wiąże się większe ryzyko, są znacznie bardziej wymagające dla systemów unikania kolizji stosowanych w robotach.

Agha i Morrell mówią, że jaskinie lawowe ich zaskoczyły. Okazały się znacznie trudniejsze niż sądzili. Stromizny stanowią duże wyzwanie dla robotów. Powierzchnie tych jaskiń są niezwykle przyczepne. To akurat korzystne dla robotów wyposażonych w nogi, jednak roboty na kołach miały tam poważne problemy. Przed urządzeniami stoją tam zupełnie inne wyzwania. Zamiast rozpoznawania schodów i urządzeń, co było im potrzebne w tunelach budowanych przez człowieka, muszą radzić sobie np. z nagłymi spadkami czy obniżającym się terenem.

Miejskie tunele są dobrze rozplanowane, nachylone pod wygodnymi kątami, z odpowiednimi zakrętami, prostymi korytarzami i przejściami. Można się tam spodziewać równego podłoża, wiele rzeczy można z góry zaplanować. W przypadku jaskiń wielu rzeczy nie można przewidzieć.

Celem SubT Challenge oraz zespołu CoSTAR jest stworzenie w pełni autonomicznych robotów do eksploracji jaskiń. I cel ten jest coraz bliżej.

Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy podczas jednego z naszych testów robot Spot [Boston Dynamics – red.] w pełni autonomicznie przebył całą jaskinię. Pełna autonomia to cel, nad którym pracujemy zarówno na potrzeby NASA jak i zawodów, więc pokazanie, że to możliwe jest wielkim sukcesem, mówi Morrell. Innym wielkim sukcesem było bardzo łatwe przełożenie wirtualnego środowiska, takiego jak systemy planowania, systemy operacyjne i autonomiczne na rzeczywiste zachowanie się robota, dodaje. Jak jednak przyznaje, zanotowano również porażki. Roboty wyposażone w koła miały problemy w jaskiniach lawowych. Dochodziło do zużycia podzespołów oraz poważnych awarii sprzętu. Ze względu na epidemię trudno było sobie z nimi poradzić w miejscu testów, stwierdza ekspert.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszą roboty z Boston Dynamic skonfigurować do pracy w stanie zmniejszonej grawitacji. Chociaż maszynki mają na pewno wiele akcelerometrów w kończynach i innych podzespołach, z których można pobrać odczyty, więc być może nie będzie trzeba wprowadzać poważnych zmian, aczkolwiek na pewno będzie trzeba przetestować :)

Ciekawa misja swoją drogą. Szczerze mówiąc bardziej mnie to interesuje niż wysyłanie ludzi. Za cenę załogowej misji można wysłać pewnie kilkanaście o ile nie kilkadziesiąt tego typu robotów. Pamiętam też, że NASA też pracowała nad możliwością drukowania 3D z regolitu na Księżycu, co też mogłoby być wykonane przez roboty. Chodziło przede wszystkim o drukowanie konstrukcji.

 

2 hours ago, Astro said:

Ba! Kto wie, co się w nich kryje... :)

"The cave is collapsing!"
"This is no cave!"
―Leia Organa and Han Solo

https://starwars.fandom.com/wiki/Exogorth

:)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Astro said:

No i jeszcze ten notoryczny brak tlenu...

Uszczelki im się nie utlenią :)

NASA wysłała MOXIE na Marsa, więc nic nie jest stracone (w kontekście utleniania uszczelek) :)

 

1 hour ago, Astro said:

No właśnie. Głupole z NASA sądzili, że taki czerw załapie się na kuchenkę mikrofalową jak Pathfinder?

Zastanawiam się kto z ekipy Lucasa wpadł na pomysł, żeby wstawić to coś? Pewnie sam Lucas :) Już jako małolatowi wydawało mi się to skrajnie bezsensowne. Nigdy nie byłem zwolennikiem Gwiezdnych Wojen, bo za dużo tam jest głupot. Są filmy SF, które nie odrywają się tak od rzeczywistości czy logiki. Może jakbym urodził się wcześniej, to bym miał lepszy odbiór.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Nigdy nie byłem zwolennikiem Gwiezdnych Wojen, bo za dużo tam jest głupot.

No wiem :D ale jakoś puszczam to płazem, w końcu to western. Za to irytują mnie motywy podróży w czasie - chyba nie widziałem filmu który poradziłby sobie z paradoksem w zadowalający mnie sposób. Poza epizodem z Ijonem Tichym w pętli czasu.:D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Jajcenty napisał:

Za to irytują mnie motywy podróży w czasie - chyba nie widziałem filmu który poradziłby sobie z paradoksem w zadowalający mnie sposób.

Chyba podobnie kwestia użycia guziczka wyłączającego świadomość istnienia paradoksu. Autorzy filmów zawsze robią coś, żeby go uniknąć: albo udają, że go nie ma i prowadzą akcję tak, żeby do niego nie doszło, albo ktoś na początku ostrzega bohatera "jeśli spotkasz samego siebie, dojdzie do osobliwości w czasoprzestrzeni i pół Wszechświata wybuchnie" i wtedy już bohater sam się stara (oczywiście z sukcesem;)). W zasadzie ten problem można by przenieść na każdy  film, którym są loty z prędkością nadświetlną (bo wtedy też podróż wstecz w czasie zachodzi).

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo zresztą ludzie w całej masie filmów (nie tylko SF) nie potrzebują jedzenia. A nawet jeśli potrzebują, to już kwestia, skąd mają pieniądze na utrzymanie się, to zupełny odlot od rzeczywistości.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale to jest normalne, że podstawowe czynności się pomija, jak jedzenie czy spanie chyba, że fabuła tego wymaga. W GW jest zbyt dużo głupot nagromadzonych, które mi działają na nerwy, ale może kiedyś zrobię kolejne podejście :) Nowszych części nie widziałem, ostatnią może z 15 lat temu, ale podejrzewam, że są lepiej zrobione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Astro napisał:

Nie do końca. Słyszałeś kiedyś, żeby R2D2 albo 3CPO skarżył się: doładuj mnie proszę, krytyczny poziom baterii? Przecież oni już dawno nie znają takich problemów. ;)

https://9gag.com/gag/aMxQ0q6
:P
 

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Niby tak, ale to jest normalne, że podstawowe czynności się pomija, jak jedzenie czy spanie chyba

Albo zmiana magazynków w Rambo i Drużynie A?

EDIT:

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Byliśmy bardzo szczęśliwi, gdy podczas jednego z naszych testów robot Spot [Boston Dynamics – red.]

Słabo, czyli sami niewiele opracoali, tylko kupili robota z Boston Dynamics.

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Jaskinie natomiast charakteryzuje bardzo trudny teren, ...  Stromizny stanowią duże wyzwanie dla robotów. Powierzchnie tych jaskiń są niezwykle przyczepne. To akurat korzystne dla robotów wyposażonych w nogi, jednak roboty na kołach miały tam poważne problemy. .. Zamiast rozpoznawania schodów i urządzeń, co było im potrzebne w tunelach budowanych przez człowieka, muszą radzić sobie np. z nagłymi spadkami czy obniżającym się terenem.

Czy w takim razie nie lepiej latać?

 

 

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, radar napisał:

Albo zmiana magazynków w Rambo

Magazynki są dla leszczy, Rambo miał taśmę z amunicją.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
44 minutes ago, radar said:

Słabo, czyli sami niewiele opracoali, tylko kupili robota z Boston Dynamics.

Z drugiej strony mogą się skupić na czym innym niż budowanie kolejnego prototypu robota. Pewnie jeszcze długo nie będzie możliwości kupienia robota z półki i wysłania go w kosmos bez modyfikacji, bo są budowane do działania w atmosferze ziemskiej, ale taki dzień nadejdzie. Kilka lat temu widziałem robota Nao, który jest dostępny w sprzedaży, chociaż jest dość drogi, jak dla przeciętnego zjadacza chleba. Zbudowanie odpowiednika wcale nie byłoby tanie. Generalnie roboty są drogie, szczególnie te, które wymagają dużo serwomechanizmów. Jak ktoś chce działać nad softem, to ma jednak sprzęt z głowy. Ja osobiście lubię majsterkować, ale z drugiej strony robot klasy BD to nie w kij dmuchał i projekt na dekady sam w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Pewnie jeszcze długo nie będzie możliwości kupienia robota z półki i wysłania go w kosmos bez modyfikacji

Jedyny problem to chłodzenie. Zatem trzeba ubrać robota w odpowiedni skafander :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minutes ago, peceed said:

Jedyny problem to chłodzenie. Zatem trzeba ubrać robota w odpowiedni skafander :P

Nie jest tak źle. Dobra czapeczka z aerożelu i poranna rozgrzewka wystarczy :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno nie widziałem nowego filmu od Boston Dynamics i nie wiem, co mam powiedzieć :) Za najpóźniej 10 lat nie będziemy w stanie odróżnić robota po ruchach od żywego człowieka czy zwierzęcia. Jestem zaskoczony płynnością i dynamiką.

 

13 godzin temu, Astro napisał:

Na Marsie mniejsze g, ale z siłą nośną kiepsko....

Nie krakaj, bo wykrakasz :) NASA niedawno wysłała na Marsa drugą furę z latającym cackiem w bagażniku :)

 

13 godzin temu, Astro napisał:

Jest. Silnik na plecach na Marsie nie zadziała. Nawet gdyby, to kto mu wahy wleje? Kolega o takich samych okrągłych łapach korka w baku nie odkręci...

Przecież widać, że mają kilka robotów. Jeden drugiemu może nalać wahy a i po plecach podrapie, tylko muszą im zainstalować końcówkę biznesową od dystrybutora paliwa :)

 

Właśnie zerknąłem na https://shop.bostondynamics.com/

Spot w wersji Explore kosztuje $74,500, a do tego dochodzi koszt payloadu, a jest kilka do wyboru w granicach $20-30k, plus ewentualnie moc obliczeniowa CPU/GPU (on-robot computation), też kosztowna, szczególnie GPU.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, radar napisał:

Słabo, czyli sami niewiele opracoali, tylko kupili robota z Boston Dynamics.

jak się próbuje być dobrym we wszystkim, to się nie jest dobrym w niczym, jedni się specjalizują w robieniu robotów, drudzy w wysyłaniu ich w kosmos
chociaż jeśli mówimy o nasa, to to drugie też im tak sobie wychodzi, skoro od 10 lat nie potrafią swoich astronautów wysłać własnymi statkami kosmicznymi na ISS...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, c3bbb3b said:

chociaż jeśli mówimy o nasa, to to drugie też im tak sobie wychodzi, skoro od 10 lat nie potrafią swoich astronautów wysłać własnymi statkami kosmicznymi na ISS

NASA akurat i budowanie robotów i wysyłanie ich w kosmos wychodzi bardzo dobrze. Wysłali na Marsa kilka łazików, które działały znacznie dłużej. Curiosity z 2012 to jest Lamborghini w dziedzinie robotyki. A pod koniec lutego druga fura tej klasy z małym dronem dotrze na Marsa. A że przez priorytety nie mają pojazdów do wysyłania biomasy na LEO? Polityka NASA jest taka, że oddali loty na niską orbitę branży prywatnej.

New Horizons z kolei niedawno zbadał na obrzeżach Układu Słonecznego obiekt Ultima Thule, który nie był znany w momencie rozpoczynania misji.

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Astro napisał:

Jest. Silnik na plecach na Marsie nie zadziała

Dokładnie. Dodatkowo, teraz "cały podbój kosmosu" opiera się na energii słonecznej (tak, atomu też), a w jaskiniach będzie z tym krucho.

9 godzin temu, c3bbb3b napisał:

jak się próbuje być dobrym we wszystkim, to się nie jest dobrym w niczym,

Ale to jest konkurs na wysyłanie/zbudowanie robota, a nie na kupieniu i oprogramowaniu,no, przynajmniej nie powinien być. A dlaczego nie powinien? No skoro napotkali takie problemy z podłożem to powinni jakoś na to zareagować, a nie że stromo i coś tam. Jeszcze jakby kupili te dwunożne to niech tam, ale spota?

Najlepiej chyba latać, wzlatujesz na x metrów, rozpoznajesz nowe miejsce lądowania i tam lądujesz, po drodze mapując teraz. Spadzizny, rodzaj podłoża, ślisko, krucho, etc. cię aż tak nie interesują. Sęk w tym, że latanie też jest kosztowne energetycznie:/ Chyba, że jednak po ziemi (a na Marsie to po czym, gruncie? :))  i na kablu z baterii na powierzchni?

Co do robotów, to mi się zawsze podobał ten:

 

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widziałem chyba kiedyś ten film. Ciekawa konstrukcja, ale film jest z 2008, ciekawe czy są nowsze projekty. Chyba nie proponujesz wysłać węża na piaszczystą (ekhem) planetę? Sagi Dune nie czytałeś? :)

Tego typu serwa, wbrew pozorom, mają dosyć wysokie zapotrzebowanie na prąd, a nie przekłada się to na użyteczną prędkość. Latanie jest energetycznie kosztowne, głównie ze względu na konieczność wzniesienia się i na opór przy dużych prędkościach. Na długich odcinkach i pułapach przelotowych na Ziemi wcale nie jest gorzej niż poruszanie się na kołach, a już na pewno lepiej niż czołganie się po ziemi czy w regolicie :)

Główny problem z lataniem na obcej planecie, to jest ryzyko katastrofy. Wystarczy, że pojazd krzywo wyląduje i po zabawie. Na Marsie atmosfera jest rozrzedzona i helikopter, który poleciał z Perseverance jest wyśrubowany do granic możliwości. Obroty na wirniku z tego, co pamiętam to jakieś 35k RPM. Robot, który będzie ewentualnie badał jaskinie, będzie musiał wracać do bazy, żeby się podładować. To jest chyba jasne. Oczywiście, jak gdzieś utknie, to już go nie zobaczymy. NASA będzie latać ulltra-konserwatywnie, ale i tak oceniają ryzyka na wysokie. Dlatego robot nie będzie się nawet zbliżał do łazika.

Zbudowałem kiedyś robota typu hexapod na serwach Dynamixel AX-12A. Nie była to tania zabawka, głównie ze względu na ilość i cenę serw. Cały czas mam go w zasięgu ręki, ale przed Spotem mnie nie obroni, bo to nie ta liga :) Mój to bardziej model zdalnie sterowany, niż autonomiczny robot. Przekładanie nóg nie jest trywialne, ale są projekty i kod w sieci, który można wykorzystać. Można traktować każde odnóże jako oddzielnego robota-ramię.

Wygląda podobnie, jak ten na zdjęciu:
https://github.com/adammck/hexapod

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

a już na pewno lepiej niż czołganie się po ziemi czy w regolicie

Po pierwsze primo nie wiadomo, co jest w jaskini, może nie ma piasku i pyłu. Po drugie primo, nie widzę przeszkód, żeby część lub wszystkie te elementy miały też koła. Siła ten konstrukcji to rekonfigurowalność i zastępowalność. No, ale prądu to to żre pewnie :)

M-TRAN III to konstrukcja z 2005:) Takich "fajnych" nowszych projektów nie widziałem, tylko koncepty, ale jak chcesz to poczytaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Self-reconfiguring_modular_robot

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, radar said:

Siła ten konstrukcji to rekonfigurowalność i zastępowalność.

Być może rekonfigurowalność i zastępowalność nie jest priorytetem.

 

1 hour ago, radar said:

No, ale prądu to to żre pewnie :)

Dużo zależy od technologi. Profesjonalny robot tego typu będzie lepszy, być może oparty na innej technologii serwomechanizmów i na pewno nie będzie tyle pobierał prądu.

Jest coś takiego jak passive dynamics, co jest bardziej naturalnym i energooszczędnym sposobem poruszania się.
https://en.wikipedia.org/wiki/Passive_dynamics

Ja byłem osobiście zaskoczony tym ile dobre serwa o sporym uciągu pobierają prądu nawet w trybie stand by. Poniżej wycinek ze specyfikacji, przy czym mam ich 18x (3x6 w nogach) + ewentualnie do manipulatora, łącznie co najmniej 2.5A w stand by bez obciążenia! :) To są serwa dla robotów, więc nie najtańsze, ale z niższej półki, za to z wszystkimi bajerami typu odczyt pozycji i innych parametrów, łączenie szeregowe (daisy chaining) i tak dalej.

Max Current, 900 mA
Standby Current, 140 mA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Z załogową misją na Marsa wiążą się nie tylko duże koszty i problemy techniczne. Jedne i drugie można w końcu przezwyciężyć. Znacznie trudniejsze do pokonania będą ograniczenia ludzkiego organizmu. Wyewoluowaliśmy na Ziemi i jesteśmy przyzwyczajeni do ziemskiej grawitacji oraz zapewnianej przez atmosferę ochrony przed promieniowaniem kosmicznym. Niejednokrotnie informowaliśmy o problemach zdrowotnych astronautów. Pobyt w kosmosie może uszkadzać mózg, nerki, prowadzić do anemii. Od lat pojawiają się też doniesienia o negatywnym wpływie na wzrok.
      Oftalmolog Santiago Costantino z Uniwersytetu w Montrealu poinformował, że co najmniej 70% osób, które przebywały na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej cierpi na związany z lotem w kosmos zespół neurookulistyczny (SANS, spaceflight-associated neuro-ocular syndrome). Uczony wraz z zespołem chcieli przyjrzeć się zmianom biomechanicznym, które prowadzą do pojawienia się SANS. W tym celu przeanalizowali dane dotyczące 13 astronautów, którzy przebywali na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej od 157 do 186 dni. Średnia wieku astronautów wynosiła 48 lat. Pochodzili oni z różnych krajów, ośmioro z nich w chwili badań miało za sobą jedną misję, były wśród nich 4 kobiety.
      Naukowcy porównali trzy parametry, które mierzyli przed i po misji: sztywność gałki ocznej, ciśnienie wewnątrzgałkowe oraz amplitudę pulsu oka. Pierwszy z parametrów badano za pomocą koherencyjnej tomografii optycznej, dwa pozostałe – metodą tonometrii.
      Naukowcy zauważyli, że w czasie misji doszło do znaczących zmian właściwości biomechanicznych gałek ocznych. Ich sztywność zmniejszyła się o 33%, ciśnienie węwnątrzgałkowe spadło o 11%, a amplituda pulsu był niższa o 25%. Tym zmianom fizycznym towarzyszyły objawy takie jak zmniejszenie rozmiarów gałki ocznej, zmiana obszaru, w którym oko widzi ostry obraz oraz – w części przypadków – obrzęk nerwu wzrokowego oraz fałdowanie siatkówki. Okazało się też, że u pięciu astronautów naczyniówka ma grubość większą niż 400 mikrometrów i nie było to skorelowane z wiekiem, płcią ani wcześniejszym pobytem w przestrzeni kosmicznej. "Brak powszechnego ciążenia zmienia dystrybucję krwi w organizmie, zwiększając przepływ krwi w głowie i spowalniając krążenie żylne w oczach. Prawdopodobnie dlatego dochodzi do zwiększenia grubości naczyniówki, gęstej sieci naczyń krwionośnych, odpowiedzialnej za odżywianie siatkówki.
      Zdaniem naukowców powiększenie się naczyniówki w wyniku braku grawitacji może rozciągać włókna kolagenowe w twardówce, prowadząc do długotrwałych zmian właściwości mechanicznych gałki ocznej. Badacze sądzą też, że pulsowanie krwi w warunkach mikrograwitacji może prowadzić do pojawienia się zjawiska uderzeń hydraulicznych, w wyniku których nagłe zmiany ciśnienia przepływu krwi wywołują w oku wstrząsy mechaniczne prowadzące do znacznego przemodelowania tkanek oka.
      Autorzy badań uważają, że zmiany te nie powinny stanowić problemu w przypadku misji trwających 6 do 12 miesięcy. Po powrocie na Ziemię oczy astronautów powróciły do normy, a problemy ze wzrokiem można było korygować za pomocą okularów. Problemem mogą być jednak dłuższe misje, takie jak załogowa wyprawa na Marsa, która może trwać nawet ponad 30 miesięcy. Obecnie nie znamy ani skutków tak długotrwałego pobytu w warunkach mikrograwitacji, ani nie potrafimy im zapobiegać.
      Zaobserwowane przez nas zmiany właściwości mechanicznych oka mogą być biomarkerami SANS. Pomoże to zidentyfikować tych astronautów, którzy są szczególnie narażeni na ryzyko, zanim jeszcze pojawią się u nich problemy spowodowane długotrwałym pobytem w przestrzeni kosmicznej, mówi Costantino.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Załogowa podróż na Marsa nie będzie łatwym i szybkich przedsięwzięciem. Tymczasem, chociażby z powodu negatywnego wpływu na zdrowie stanu nieważkości i promieniowania kosmicznego, powinna zająć ona jak najmniej czasu. Dlatego też w należącym do NASA Langley Research Center w Virginii trwają prace nad napędem, dzięki któremu astronauci powinni dolecieć na Czerwoną Planetę i wrócić na Ziemię w ciągu około 2 lat.
      Tamtejsi inżynierowe pracują nad jądrowym napędem elektrycznym. Ma on wykorzystywać reaktor atomowy do wytwarzania energii elektrycznej, która będzie jonizowała wydobywające się z dysz paliwo zapewniając ciąg pojazdowi kosmicznemu.
      W ramach projektu Modular Assembled Radiators for Nuclear Electric Propulsion Vehicles (MARVL) powstaje jeden z najważniejszych elementów napędu, jego system rozprowadzania ciepła. Inżynierowie NASA chcą, by miał on budowę modułową i by można było go złożyć w przestrzeni kosmicznej za pomocą autonomicznych robotów. W ten sposób unikniemy konieczności umieszczenia wszystkiego w rakiecie nośnej, co da nam nieco większą elastyczność i pozwoli na zoptymalizowanie całego projektu, mówi Amanda Stark, odpowiedzialna za MARVL.
      Takie rozwiązanie jest bardzo pożądane. Cały układ rozprowadzania ciepła może mieć, po pełnym rozłożeniu, wymiary boiska do futbolu amerykańskiego (ok. 5400 m2). Można więc sobie wyobrazić, z jakimi trudnościami wiąże się umieszczenie takich instalacji w rakiecie startującej z Ziemi. Zespół Strak chce, by poszczególne elementy wcześniej wysłać w przestrzeń kosmiczną. Tam roboty złożyłyby instalację, w której będzie krążyła substancja chłodząca, na przykład stop sodu i potasu.
      Trzeba zauważyć, że taka technologia wpłynęłaby też na architekturę samego pojazdu, do którego instalacja będzie montowana. Istniejące dotychczas pojazdy kosmiczne nie były projektowane z myślą o składaniu czegokolwiek w kosmosie. Mamy tutaj więc okazję, by zastanowić się, jak taki pojazd powinien być zbudowany, jak należy go przygotować, jak będzie wyglądał.
      Projekt MARVL jest rozwijany w ramach programu Early Career Initiative. Biorące w nim udział zespoły mają dwa lata na opracowanie szczegółów swojego pomysłu. Stark i jej zespół współpracują z firmą Boyd Lancaster, która specjalizuje się w przemysłowych systemach chłodzenia. Do pomocy mają też specjalistów od układów rozpraszania ciepła oraz ekspertów specjalizujących się w przepływie cieczy z NASA. Po dwóch latach prac NASA oczekuje, że twórcy MARVL przystąpią do budowy niewielkiego działającego na Ziemi prototypu. Jeśli projekt się powiedzie, podobne rozwiązania mogą zostać zastosowane podczas innych misji, nie tylko załogowych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed trzema dniami, gdy świat świętował Wigilię Bożego Narodzenia, sonda Parker Solar Probe przeleciała rekordowo blisko Słońca. Operatorzy misji z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory odebrali przed kilkoma godzinami dane potwierdzające, że przelot przebiegł zgodnie z planem. To pierwszy sygnał z PSP od czasu, gdy rozpoczęła ona procedurę bliskiego przelotu.
      Parker Solar Probe znalazła się w odległości 6,1 miliona kilometrów od powierzchni Słońca, pędząc z prędkością 692 tysięcy km/h. Teraz nadzór misji czeka na informacje o stanie sondy. Mają one nadejść w ciągu najbliższych godzin. Natomiast 1 stycznia na Ziemię powinny trafić dane, z których dowiemy się więcej na temat warunków panujących w obszarze, w który zapuściła się sonda. Żaden wykonany przez człowieka obiekt nigdy nie znalazł się tak blisko gwiazdy, Parker dostarczy nam informacji z niezbadanych obszarów, mówi Nick Pinkine, menedżer misji.
      Parker Solar Probe została wystrzelona w sierpniu 2018 roku. Po raz pierwszy „dotknęła Słońca” dnia 28 kwietnia 2021 roku. Zewnętrzna krawędź Słońca jest wyznaczana przez powierzchnię krytyczną Alfvéna. To miejsce poniżej którego Słońce i jego siły grawitacyjne i magnetyczne bezpośrednio kontrolują wiatr słoneczny. W kwietniu 2021 roku PSP spędziła 5 godzin poniżej powierzchni krytycznej Alfvéna, w obszarze, gdzie ciśnienie i energia pola magnetycznego gwiazdy są silniejsze niż ciśnienie i energia cząstek przezeń emitowanych. Tym samym PSP stała się pierwszym pojazdem kosmicznym, który dotknął atmosfery naszej gwiazdy.
      Parker Solar Probe to urządzenie rozmiarów małego samochodu. Jego celem jest atmosfera Słońca znajdująca się w odległości około 6,5 miliona kilometrów od powierzchni gwiazdy. Głównym zadaniem misji jest zbadanie, w jaki sposób w koronie Słońca przemieszcza się energia i ciepło oraz odpowiedź na pytanie, co przyspiesza wiatr słoneczny. Naukowcy wiążą z misją olbrzymie nadzieje, licząc, że zrewolucjonizuje ona rozumienie Słońca, Układu Słonecznego i Ziemi.
      Pojazd może przetrwać temperatury dochodzące do 1370 stopni Celsjusza. Pomaga mu w tym gruba na 11,5 centymetra osłona termiczna (Thermal Protection System) z kompozytu węglowego. Jej zadaniem jest ochrona czterech instrumentów naukowych, które badają pola magnetyczne, plazmę, wysokoenergetyczne cząstki oraz obrazują wiatr słoneczny. Instrumenty mają pracować w temperaturze pokojowej.
      TPS składa się z dwóch paneli węglowego kompozytu, pomiędzy którymi umieszczono 11,5 centymetra węglowej pianki. Ta strona osłony, która jest zwrócona w kierunku Słońca została pokryta specjalną białą warstwą odbijającą promieniowanie cieplne. Osłona o średnicy 2,5 metra waży zaledwie 72,5 kilograma. Musiała być ona lekka, by poruszająca się z olbrzymią prędkością sonda mogła wejść na odpowiednią orbitę wokół naszej gwiazdy.
      Parker Solar Probe jest pierwszym pojazdem kosmicznym NASA nazwanym na cześć żyjącej osoby. W ten sposób uhonorowano profesora astrofizyki Eugene'a Parkera z University of Chicago. Zwykle misje NASA zyskują nową, oficjalną nazwę, po starcie i certyfikacji. Tym razem było inaczej. W uznaniu zasług profesora Parkera na polu fizyki Słońca oraz dla podkreślenia, jak bardzo misja jest związana z prowadzonymi przez niego badaniami, zdecydowano, że oficjalna nazwa zostanie nadana przed startem. Tym samym Parker stał się pierwszym człowiekiem, który zobaczył start misji NASA nazwanej jego imieniem. Uczony zmarł w 2022 roku, w wieku 94 lat.
      Aby nie ulec potężnej grawitacji Słońca, które stanowi przecież 99,8% masy Układu Słonecznego, PSP musiał osiągnąć prędkość nie mniejszą niż 85 000 km/h. Nie jest to łatwe, dlatego też pojazd aż siedmiokrotnie korzystał z asysty grawitacyjnej Wenus.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Io, księżyc Jowisza, to najbardziej aktywne pod względem wulkanicznym ciało Układu Słonecznego. Jest on rozmiarów mniej więcej ziemskiego Księżyca, a istnieje na nim około 400 aktywnych wulkanów. Księżyc został odkryty przez Galileusza 8 stycznia 1610 roku, jednak na odkrycie wulkanów trzeba było czekać do 1979 roku. Pierwszy dowód na aktywność wulkaniczną zauważyła Linda Morabito na zdjęciach przesłanych przez sondę Voyager 1.
      Od czasu odkrycia Morabito specjaliści zastanawiali się, w jaki sposób lawa zasila wulkany. Czy płytko pod powierzchnią znajduje się ocean lawy, czy też źródła są bardziej zlokalizowane. Wiedzieliśmy, że dane z dwóch bardzo bliskich przelotów sondy Juno powinny pozwolić na bliższe przyjrzenie się temu zagadnieniu, mówi Scott Bolton z Southwest Research Institute w San Antonio.
      W grudniu 2023 i lutym 2024 sonda Juno przeleciała w odległości zaledwie 1500 kilometrów od powierzchni Io. Za pomocą radaru dopplerowskiego działającego w dwóch zakresach, zebrała bardzo szczegółowe dane na temat grawitacji księżyca. W ten sposób udało się zebrać bardziej szczegółowe informacje na temat występującego na Io grzania pływowego.
      Io znajduje się bardzo blisko gigantycznego Jowisza. Obiegając planetę, doświadcza zmian jej pola grawitacyjnego, które powodują, że księżyc jest bez przerwy ściskany i rozciągany. To zaś wywołuje ciągłe tarcie, roztapiające fragmenty wnętrza księżyca. Wiedzieliśmy, że jeśli pod powierzchnią istnieje ocean magmy, sygnatura grzania pływowego będzie znacznie większa, niż w przypadku bardziej sztywnej struktury wewnętrznej. Zatem, w zależności od danych zebranych przez Juno z pola grawitacyjnego Io, powinniśmy wiedzieć, czy pod powierzchnią księżyca znajduje się ocean, wyjaśnia Bolton.
      Naukowcy porównali dane z Juno z dwoma wcześniejszymi przelotami wykonanymi przez inne misje i stwierdzili, że Io nie posiada oceanu magmy. Z tego wynika, że każdy wulkan Io jest prawdopodobnie zasilany z własnej komory magmowej.
      Odkrycie, że grzanie pływowe nie musi prowadzić do powstania magmowego oceanu spowodowało, że musieliśmy przemyśleć wewnętrzną strukturę Io. Ma to też znaczenie dla naszego rozumienia innych księżyców, jak Enceladus i Europa, a nawet dla planet pozasłonecznych, dodaje Ryan Park z Solad System Dynamics Group w Jet Propulsion Laboratory.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      NASA poinformowała o opóźnieniu dwóch kolejnych misji załogowych, jakie mają się odbyć w ramach programu Artemis. Artemis II, w ramach której ludzie mają polecieć poza orbitę Księżyca, została przesunięta z września 2025 na kwiecień 2026, a lądowanie człowieka na Księżycu – Artemis III – przesunięto z końca 2026 na połowę 2027. Opóźnienie związane jest z koniecznością dodatkowych prac przy osłonie termicznej kapsuły załogowej Orion.
      Decyzję o opóźnieniu podjęto po zapoznaniu się z wnioskami ze śledztwa w sprawie niespodziewanej utraty przez osłonę Oriona części niecałkowicie spalonego materiału w czasie wchodzenia w atmosferę Ziemi podczas bezzałogowej misji Artemis I. Mimo to misja Artemis II zostanie przygotowana z wykorzystaniem osłony już zamocowanej do Oriona. Badania wykazały bowiem, że osłona dobrze zabezpieczy pojazd oraz załogę. NASA zmieni jednak nieco trajektorię lądowania, by zmniejszyć obciążenie osłony. A trzeba przyznać, że musi ona wiele wytrzymać. Jej zadaniem jest uchronienie kapsuły przed temperaturami dochodzącymi do 2700 stopni Celsjusza, jakie pojawiają się w wyniku tarcia o atmosferę. Po wejściu w nią pojazd pędzi z prędkości ponad 40 tysięcy km/h i za pomocą siły tarcia zostaje spowolniony do ponad 500 km/h. Dopiero przy tej prędkości rozwiną się spadochrony i kapsuła łagodnie wyląduje na powierzchni Pacyfiku.
      Przez kilka ostatnich miesięcy NASA i niezależny zespół ekspertów szukali przyczyn, dla których podczas misji Artemis I niecałkowicie spalony materiał z osłony uległ zużyciu w inny sposób, niż przewidziany. Przeprowadzono ponad 100 różnych testów, które wykazały, że gazy, powstające wewnątrz materiału osłony w wyniku oddziaływania wysokiej temperatury, nie mogły wystarczająco szybko się ulatniać, co spowodowało popękanie części materiału i jego odpadnięcie. Mimo tego osłona spełniała swoje zadanie. Czujniki wewnątrz kapsuły wykazały, że temperatura pozostała stabilna i komfortowa dla człowieka.
      Teraz, na podstawie badań osłony z misji Artemis I, inżynierowie przygotowują osłonę dla misji Artemis III, dbając o to, by gazy mogły z niej równomiernie uchodzić. Zanim jednak dojdzie do misji Artemis III, wystartuje Artemis II, w ramach której ludzie odlecą od Ziemi na największą odległość w historii. Zadaniem tej 10-dniowej misji będzie przetestowanie systemów podtrzymywania życia, sprawdzenie mechanizmów ręcznego sterowania kapsułą oraz zbadanie, w jaki sposób astronauci wchodzą w interakcje z urządzeniami kapsuły.
      Dotychczas kapsuła Orion dwukrotnie opuszczała Ziemię. Po raz pierwszy w 2014 roku, gdy na krótko trafiła na orbitę i po raz drugi w roku 2022, gdy w ramach 25-dniowej misji bezzałogowej NASA wysłała ją na orbitę Księżyca.
      Przesunięcie misji Artemis III zwiększa też prawdopodobieństwo, że kolejne opóźnienia nie będą konieczne. Podczas misji bowiem wykorzystany zostanie górny człon rakiety Starship firmy SpaceX, który posłuży do lądowania na Księżycu. Starship jest wciąż rozwijana, dotychczas przeprowadzono jedynie 6 jej testów. Decyzja NASA o opóźnieniu misji daje więc przy okazji firmie Elona Muska więcej czasu na dopięcie wszystkiego na ostatni guzik.
      Pomimo opóźnienia USA wciąż wyprzedzają Chiny pod względem najbliższej planowej misji załogowej na Księżyc. Państwo Środka chce bowiem wysłać astronautów na Srebrny Glob około 2030 roku. Ten pośpiech ma podłoże nie tylko ambicjonalne. NASA chce być pierwsza po to, by Chiny nie mogły ustalać zasad pracy na Księżycu. Obecny szef NASA twierdzi bowiem, że nie można wykluczyć, iż gdyby pierwsi wylądowali Chińczycy, to mogliby spróbować zakazać lądowania innym w tym samym regionie.
      Oba kraje planują lądowanie w pobliżu południowego bieguna Srebrnego Globu.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...