Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Facebook ostrzega, że może zostać zmuszony do wycofania się z Europy

Rekomendowane odpowiedzi

31 minut temu, peceed napisał:

Tutaj mamy jasną sytuację. Wystarczy wprowadzić proste prawo, że Facebook nie ma prawa kasować niczego bez wyroku sądu.

Jak by była jasna sytuacja to tak by było i nie mielibyśmy o co się spierać.

Ale sprawa jest problematyczna bo proponujesz  żeby amerykańska firma podlegała pod polskie prawo. Czyli również polskie komunikatory,sklepy internetowe, serwisy www mają podlegać pod prawo amerykańskie? A co z usługami z Japonii,Korei,Australii czy Iranu i xxx innych państw?

41 minut temu, peceed napisał:

w chwili obecnej zwykły użytkownik ma okołozerową możliwość decydowania o charakterze usługi

Tak jak przy wyborze samochodu,chleba i salcesonu, masz bardzo małą wiedzę i jeszcze mniejszą możliwość zmiany składu produktu. Jedynie przez wolny rynek i własny wybór możesz wprowadzić małe, pozytywne sprzężenie zwrotne.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, thikim napisał:

Ci którzy pluli tak wtedy na Szwecję - a wielu ich było - powinni dziś mały rachunek sumienia sobie zrobić.

Szwedzki model prewencji przed Sarsem jest dostosowany do specyfiki socjologicznej tego społeczeństwa: rzadkość występowania  domostw wielopokoleniowych, mała gęstość zaludnienia, no i ich słynna mega strefa osobista. Całkiem inaczej te czynniki wyglądają we  Włoszech i Hiszpanii, gdzie (jak tempik przypomniał) krematoria się zatykały.

3 godziny temu, peceed napisał:
10 godzin temu, 3grosze napisał:

prof. dr hab. Joanna Sokołowska
Więcej: https://weekend.gazeta.pl/weekend/1,152121,26245108,ignorowanie-pandemii-to-wynik-nieznajomosci-matematyki.html

Naprawdę ktoś taki to dla kolegi autorytet w dziedzinie statystyki?

Sentencja Pani Profesor trafna i dosadna.:D 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, tempik napisał:

Ale sprawa jest problematyczna bo proponujesz  żeby amerykańska firma podlegała pod polskie prawo.

To chyba nic dziwnego,  skoro chce robić biznes w Polsce? Oczywiście może udawać że jest firmą amerykańską i z Polską nie ma nic wspólnego, ale wtedy może zostać zablokowana. To nie jest tak, że startują z pozycji siły, a raczej korzystają z pewnych luk i bezwładności systemów prawnych.
Zderzenie z rzeczywistością będzie ich boleć, bo odbije się to na ich wysoce optymistycznej wycenie która nie przejmowała się takimi czynnikami ryzyka.
 

1 godzinę temu, tempik napisał:

Tak jak przy wyborze samochodu,chleba i salcesonu, masz bardzo małą wiedzę i jeszcze mniejszą możliwość zmiany składu produktu.

Przy wszystkich tych produktach są dziesiątki norm i przepisów które regulują postać produktu, praktycznie bez wyjątku powstałych w celu zabezpieczeniu interesów klientów.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, tempik napisał:

Tak jak przy wyborze samochodu,chleba i salcesonu, masz bardzo małą wiedzę i jeszcze mniejszą możliwość zmiany składu produktu.

Jest istotna różnica, bo skład żywności jest w miarę jasny, substancje są znane, można dość do odpowiednich szczegółów. W przypadku regulaminu Szajsbooka wszystko zależy od widzimisię moderatorów. Żeby było tak jak piszesz, trzeba by było ustalić międzynarodowe normy co to znaczy "mowa nienawiści", "seksizm" itd. Co ciekawe, obecnie już są wprowadzone pewne sztywne i ścisłe reguły, które prowadzą do kompletnych absurdów: https://nowosci.com.pl/nowy-regulamin-facebooka-zakazane-slowa-i-tresci-co-sie-zmieni-jakich-slow-nie-mozna-uzywac-lista-zakazanych-slow/ar/13126956

Cytat

ZAKAZANE SŁOWA NA FACEBOOKU? JAKIE TREŚCI? OTO LISTA:

treści wyrażające pogardę - przykłady:

  • „Nienawidzę...”,
  • „Nie lubię...",
  • „X są najgorsi”

frazy sugerujące ułomność fizyczną, psychiczną lub moralną - przykłady: „zdeformowany”, „niedorozwinięty”, „odrażający”, „brzydki”, „opóźniony w rozwoju”, „kretyn”, „niskie IQ”, „głupi”, „idiota”, „puszczalska”, „oszust”, „skąpiec”, „na krzywy ryj”

treści atakujące osobę lub grupę osób - przykłady:

  • każdą formę propagowania przemocy lub przedstawiania w dobrym świetle śmierci, chorób, krzywdy
  • odniesienia lub porównania do brudu, bakterii, chorób i odchodów
  • odniesienia lub porównania do zwierząt, które są kulturowo postrzegane jako gorsze pod względem intelektualnym lub fizycznym
  • odniesienia lub porównania do niższej formy człowieczeństwa
  • szydzenie z pojęcia, przypadków lub ofiar przestępstw z nienawiści, nawet jeśli treść nie dotyczy żadnej konkretnej osoby
  • określone porównania odczłowieczające zarówno w formie pisanej, jak i graficznej
 

treści wyrażające obrzydzenie - przykłady:

  • "Ohyda”,
  • „Paskudztwo”,
  • „Obrzydlistwo”

 

2 godziny temu, 3grosze napisał:

Szwedzki model prewencji przed Sarsem jest dostosowany do specyfiki socjologicznej tego społeczeństwa: rzadkość występowania  domostw wielopokoleniowych, mała gęstość zaludnienia, no i ich słynna mega strefa osobista. Całkiem inaczej te czynniki wyglądają we  Włoszech i Hiszpanii

A nieco wcześniej:

W dniu 29.09.2020 o 11:06, 3grosze napisał:

Pokazałeś wybiórczo dane z Niemiec, Polski i Węgier gdzie SARS nie szalał, a dlaczego średnia zgonów się zachowała, zostało Tobie wytłumaczone, ale nie pojąłeś.

Zaplątał się kolega w swojej nielogiczności i niekonsekwencji. Niech się kolega zdecyduje, czy wybiórczo dane pokazujmy, czy wyróżniamy poszczególne regiony. Tylko niech już trzyma się tego jednego, a nie ciągle zmienia zdanie, żeby sobie dopasować do tezy, której nie potrafi obronić.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Antylogik napisał:

Co ciekawe, obecnie już są wprowadzone pewne sztywne i ścisłe reguły, które prowadzą do kompletnych absurdów

Jeszcze gorsze jest to, że cenzurą zajmuje się AI. Sytuacja w której idioci instruują AI co trzeba robić dostajemy idiotyzmy na sterydach.

A co jeśli napiszę komuś, że "jest bystry jak Afroamerykanin" i będę twierdził, że to był komplement? Czy winna jest osoba, która jednak się obraziła?
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, peceed napisał:

A co jeśli napiszę komuś, że "jest bystry jak Afroamerykanin" i będę twierdził, że to był komplement? Czy winna jest osoba, która jednak się obraziła?

Czasy cenzury prlowskiej to złoty czas kabaretu. Przy odpowiednio dużym stężeniu aluzji, insynuacji, ironi AI się zupełnie pogubi, a my wyrobimy sobie wyrafinowane poczucie humoru np "ŁKS myśli że mazurek Dąbrowskiego to ciasto"

  • Lubię to (+1) 1
  • Haha 1
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, peceed napisał:

A co jeśli napiszę komuś, że "jest bystry jak Afroamerykanin" i będę twierdził, że to był komplement? Czy winna jest osoba, która jednak się obraziła?

Żyjemy w chorych czasach, a dowodem na to jest choćby to: https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-08-13/rada-jezyka-polskiego-slowo-murzyn-jest-obrazliwe-nie-uzywajmy-go-publicznie/

Cytat

"Niewątpliwie słowa »Murzyn« i »Murzynka« są obarczone bagażem negatywnych konotacji" - uznał ekspert Rady Języka Polskiego. Przypomniał, że w latach 70. i 80. XX wieku funkcjonowały jako neutralne określenia osób czarnoskórych, ale na przestrzeni lat zmieniły swoje znaczenie.

Pamiętam dobrze pewną klasówkę z j. polskiego z ortografii. Było całe opowiadanie, w którym pojawiało się słowo "Murzyn" i pisałem je z małej litery. To był błąd, bo trzeba było z dużej (kiedyś się mówiło "wielkiej", a "dużej" to był błąd), dlatego jakoś zapamiętałem to na całe życie. Dziś sobie myślę, że gdybym napisał z małej litery, to nie tylko miałbym gorszą ocenę, ale zapewne za zachowanie by mnie ukarano.

Kolejny dowód na to, że lewactwo wylewa się strumieniami do naszego życia jest próba wyrzucenia W pustyni i w puszczy z listy lektur, bo ponoć propaguje rasizm: https://noizz.pl/kultura/polonistka-chce-usunac-w-pustyni-i-w-puszczy-z-listy-lektur-uczy-pogardy/6720cft

Cytat

Katarzyna Fiołek jest nauczycielką języka polskiego. Postanowiła wysłać petycję do Ministra Edukacji Narodowej w sprawie usunięcia z listy lektur szkolnych "W pustyni i w puszczy" autorstwa Henryka Sienkiewicza. Polonistka zaczyna od tego, że w postniewolniczym świecie, w którym ludzie wciąż giną z powodu koloru skóry, ta książka nie powinna być dla polskich dzieci podstawowym źródłem informacji o innych rasach i religiach.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, Antylogik napisał:

Zaplątał się kolega w swojej nielogiczności i niekonsekwencji. Niech się kolega zdecyduje, czy wybiórczo dane pokazujmy, czy wyróżniamy poszczególne regiony. Tylko niech już trzyma się tego jednego, a nie ciągle zmienia zdanie, żeby sobie dopasować do tezy, której nie potrafi obronić.

Ech... nielogicznie postąpiłem wytykając nielogiczność argumentacji osoby w pełni świadomej swojej antylogiczności, która powyższym cytatem daje kolejny sygnał, że nie podejmuje nawet minimalnego wysiłku doszlusowania do średniej inteligencji populacji. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Antylogik napisał:

Debile. Obraźliwym słowem w języku polskim było "czarny". W minimalnym stopniu, ale z dwojga możliwości to było ono. Murzyn było równie neutralne jak Chińczyk czy Aborygen.
Kiedy pojawiła się potrzeba obrażania na tle rasowym, musiano wynaleźć "bambusa" i "asfalt". Całkiem ładnie wykombinowano z "czarnuchem", tylko że bez kontekstu to słowo nie miało takiego znaczenia, to neologizm stworzony wyłącznie ze względu na konieczność przekładu amerykańskiego rasizmu.
Pewnie jakiś amerykański debil pomyślał że tłumaczenie "Murzyn" na "Nigger" to jest 1:1 więc w Polsce żyją rasiści i rozpoczęła się kampania "harmonizacji".
 

24 minuty temu, Antylogik napisał:

Katarzyna Fiołek jest nauczycielką języka polskiego. Postanowiła wysłać petycję do Ministra Edukacji Narodowej w sprawie usunięcia z listy lektur szkolnych "W pustyni i w puszczy" autorstwa Henryka Sienkiewicza. Polonistka zaczyna od tego, że w postniewolniczym świecie, w którym ludzie wciąż giną z powodu koloru skóry, ta książka nie powinna być dla polskich dzieci podstawowym źródłem informacji o innych rasach i religiach.

Jasne, bo pani polonistka żyje w świecie bez telewizora, sportu i Netflixa i Youtube.
 

27 minut temu, Antylogik napisał:

Przypomniał, że w latach 70. i 80. XX wieku funkcjonowały jako neutralne określenia osób czarnoskórych, ale na przestrzeni lat zmieniły swoje znaczenie.

Bzdura. Nigdy nie spotkałem się z inwektywą "ty murzynie", efekt byłby komiczny ale nie obraźliwy.

Edytowane przez peceed
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, 3grosze napisał:

nielogicznie postąpiłem wytykając nielogiczność argumentacji osoby w pełni świadomej swojej antylogiczności, która powyższym cytatem daje kolejny sygnał, że nie podejmuje nawet minimalnego wysiłku doszlusowania do średniej inteligencji populacji. 

Gdyby kolega użył logiki, to zauważyłby, że skoro słowo "logik" oznacza kogoś, kto posługuje się logiką, to znaczy, że antylogik oznacza kogoś, kto używa antylogiki, tj. sprzeczności. Którą wykazałem u kolegi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Antylogik napisał:

antylogik oznacza kogoś, kto używa antylogiki, tj. sprzeczności.

:)

To muszę kolegę zmartwić, ponieważ  człon anty- w wyrazach złożonych,  oznacza przeciwieństwo wyrazu zasadniczego, więc kolega cały czas miał tylko złudzenie swojej wyjątkowości. :(

Ale nicku, pomimo uświadomienia co do znaczenia, proszę nie zmieniać. Pasuje jak ulał.

19 minut temu, Antylogik napisał:

sprzeczności. Którą wykazałem u kolegi.

Nie wykazał kolega żadnej sprzeczności, tylko kolega (zaczynam lubić to słowo; sympatyczność do dyskusji wnosi) pomylił piernik z wiatrakiem i się koledze pomieszało, co zaowocowało złudzeniem sukcesu wytknięcia urojonej rzeczonej sprzeczności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, 3grosze napisał:

To muszę kolegę zmartwić, ponieważ  człon anty- w wyrazach złożonych,  oznacza przeciwieństwo wyrazu zasadniczego

O przeciwieństwach porozmawiamy, gdy dowie się kolega co w ogóle oznacza "przeciwieństwo". Przeciwieństwem czarnucha nie jest białas, ale nie-czarnuch, czyli może być to żółtek albo nawet pies. Białas to antonim słowa czarnuch. Tak samo antylogika nie jest przeciwieństwem logiki, a antylogik nie jest przeciwieństwem logika. Jest antonimem logika. Zatem po raz kolejny błędnie rozumuje kolega, że jeżeli logik oznacza kogoś kto używa logiki, to anty-logik musi oznaczać kogoś, kto nie używa logiki. Teraz być może kolega zaczyna rozumieć swój błąd, do którego oczywiście się nie przyzna. Powtarzam zatem, że antylogik będzie oznaczał kogoś kto używa sprzeczności. Po to aby wykazać właśnie nielogiczność, niekonsekwencję lub bełkot. Jak u kolegi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Antylogik napisał:

antylogika nie jest przeciwieństwem logiki, a antylogik nie jest przeciwieństwem logika. Jest antonimem logika.

Antonim oznacza przeciwstawność wyrazu podmiotowego. Synonimem przeciwstawności wg Sjp jest słowo przeciwieństwo, więc to co piszesz i myślisz, to żenująca ignorancja, którą jestem zmuszony ujawnić publicznie! 

Przeciwieństwo = przeciwstawność, czyli niestety Antylogiku,  antylogik jest nielogiczny.:(

Kolega powinien rozumieć,  że aby być ogólnie rozumianym, należy rozumnie używać języka w stopniu co najmniej komunikatywnym, co oznacza stosowanie się do zdefiniowanych reguł: człon anty- ma jednoznacznie znaczenie w języku polskim.

Prywatną jego interpretację można sobie używać w prywatnej rozmowie z samym sobą.:P

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, 3grosze napisał:

Synonimem przeciwstawności wg Sjp jest słowo przeciwieństwo, więc to co piszesz i myślisz, to żenująca ignorancja, którą jestem zmuszony ujawnić publicznie! 

Serio? Jeśli kolega ma rację i Antylogik to osoba nie myśląca logicznie, to próby dyskusji z nią i przekonywanie przy użyciu logiki raczej nie mają sensu. Jeśli nie ma racji, to dyskusja również nie ma sensu, bo i tak nie przekona do swojej racji.
Nie widzę dobrego wyjścia z tej sytuacji, więc może warto zmienić temat :P 
 

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, peceed napisał:

Jeśli kolega ma rację i Antylogik to osoba nie myśląca logicznie, to próby dyskusji z nią i przekonywanie przy użyciu logiki raczej nie mają sensu. Jeśli nie ma racji, to dyskusja również nie ma sensu, bo i tak nie przekona do swojej racji

Liczę jeszcze, że może to być jakiś nowy nurt filozoficzny, który ma wizję "antylogiki", ale  nie tłumaczy jej literalną interpretacją tego słowa złożonego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, peceed napisał:

Jeśli kolega ma rację i Antylogik to osoba nie myśląca logicznie

Dzwine, że kolega dyskutuje z kimś kto nie rozumie logicznej różnicy między przeciwieństwem a antynomią, bo mówi, że to to samo, bo to synonim, bo tak pwn napisała. Trochę powagi. Tenże (skompromitowany) kolega powie w takim razie, że skoro materia to układ cząstek, to antymateria to nie układ cząstek, albo układ nie-cząstek. A przecież antymateria to nadal pewnego rodzaju materia. Idąc tym tropem można powiedzieć, że antylogika to rodzaj logiki, czego przykładem jest logika parakonsystentna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
40 minut temu, Antylogik napisał:

bo mówi, że to to samo, bo to synonim, bo tak pwn napisała. Trochę powagi.

Jak mocno byś zaklinał swoją (indywidualną, acz złudną) rzeczywistość, szedł w zaparte, samoobronnie robił zasłonę dymną swojej ignorancji rzucając inwektywami, to PWN jest tutaj autorytatywne i negowanie tego, to już śmieszność. Twoim sukcesem tutaj jest połączenie oślej ignorancji z śmiesznością, czyli taki żenujący kabaret.

40 minut temu, Antylogik napisał:

 kolega powie w takim razie, że skoro materia to układ cząstek, to antymateria to nie układ cząstek, albo układ nie-cząstek. A przecież antymateria to nadal pewnego rodzaju materia. Idąc tym tropem można powiedzieć, że antylogika to rodzaj logiki, czego przykładem jest logika parakonsystentna.

Ech...aż kusi z dobroci serca doradzić: czytaj rozumnie, ale po tylu kolejnych próbach podania ręki błądzącemu, nielogicznym staje się taka bezowocna troska.

40 minut temu, Antylogik napisał:

Idąc tym tropem można powiedzieć

Raczej  klepać. I to niestety tutaj się dzieje!

40 minut temu, Antylogik napisał:

A przecież antymateria to nadal pewnego rodzaju materia

A antylogika, to logika Antylogika. Też byt funkcjonujący:D (ale nigdzie indziej), a nie abstrakcyjny.

Antylogiku, padła propozycja ze strony peeceda aby nie brnąć z tą urągającą logice dyskusją, więc akceptuję (postaram się nie reagować) jeszcze jeden Twój post o treści, której się domyślam;) i ...miłego dnia.

Edytowane przez 3grosze
  • Zasmucony 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 30.09.2020 o 15:11, tempik napisał:

nie mamy? czyli kto? my naród? ja peceed? jakaś organizacja rządowa? na kogo chcesz scedować funkcje kontrolne? i kto będzie kontrolował tego kontrolera ? 

W tej chwili też jest jakiś kontroler. Z reguły sa to instytucje rządowe, które sprawdzają przestrzeganie prawa (albo działają z urzędu albo na wniosek pokrzywdzonego).

W dniu 30.09.2020 o 17:55, tempik napisał:

Ale sprawa jest problematyczna bo proponujesz  żeby amerykańska firma podlegała pod polskie prawo

To jest rzeczywistość akurat. Może nieoczywista w czasach internetu, ale jednak obecna rzeczywistość. Jak już napisałem wcześniej, każda, bez wyjątków, firma oferująca usługi na terenie danego kraju musi przestrzegać prawa tego kraju, inaczej może zostać np. zablokowana (patrz internetowe kasyna etc, i nie twierdzę, że to dobrze). Dobrze to zresztą pokazuje ten artykuł, FB nie twierdzi przecież, że "my jesteśmy z usa i pocałujcie nas w..." tylko "martwi się", że nie będzie mógł obracać tymi danymi bez oporu. Ciekawa jest też ich argumentacja, bo normalnie duże firmy starają się umiejscowiać centra bazodanowe blisko klienta, czyli byłoby gdzieś w EU, to jest być może nawet taniej i zapewnia lepszą jakośc usługi, i generalnie stawiamy stop i nie transferujemy danych. Technologicznie nie ma przeszkód. Kto wie, może nawet i finansowo (vs. technologia). Ale jednak nie, to "wielki problem, który może wymusić na nas wycofanie się z EU", czyli co robią z tymi danymi i ile są one warte, gdy jest RODO, a ile gdy go nie ma? :huh:

23 godziny temu, 3grosze napisał:

jeszcze jeden Twój post o treści, której się domyślam;) i ...miłego dnia.

@Mariusz Błoński, przepraszam Panowie, ale osoboście uważam, że coś takiego nie powinno miec miejca. Utyskujecie w różnych komentarzach na cenzurę prewencyjną, wolnośc słowa etc., a tu takie same praktyki. Żeby chociaż zachowywał się niekulturalnie albo coś, On po prostu upiera się przy swoim i ma do tego prawo. Nikt nie każe odpowiadać na jego wywody...

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 30.09.2020 o 17:55, tempik napisał:

Ale sprawa jest problematyczna bo proponujesz  żeby amerykańska firma podlegała pod polskie prawo.

W zakresie działania na terytorium innego państwa nie ma znaczenia jaka jest firma.
Jest oczywiście pewien problem z eksterytorialnością internetu. No ale po to wymyślono domeny narodowe.
I teraz Facebook jest na domenie com.
Ale idziemy dalej. Gdyby facebook działał tylko w necie to rzeczywiście - Polska by nie miała za dużo do gadania. Ale FB jest firmą która działa także w Polsce i już nie mówię o przestrzeni wirtualnej.

https://warszawa.naszemiasto.pl/facebook-wybral-warszawe-na-siedzibe-lokalnego-biura/ar/c1-1255525
No i sorry, jak się gdzieś siedzibę buduje to ta siedziba podlega pod prawo miejsca gdzie się ją buduje. To wystarcza.

34 minuty temu, radar napisał:

przepraszam Panowie, ale osoboście uważam, że coś takiego nie powinno miec miejca. Utyskujecie w różnych komentarzach na cenzurę prewencyjną, wolnośc słowa etc., a tu takie same praktyki.

A co myślałeś? Cenzura jest zła jak nas cenzurują. Jak my innych to jest dobra.

To powszechna obłuda:

Cytat

Do języka potocznego wszedł zwrot moralność Kalego. Oznacza podwójny system oceny uczynków, w zależności od tego, kto ich dokonuje

Wolność słowa pasuje większości gdy sami mówią. Ja akurat jestem wolnościowcem więc uważam że należy ją rozszerzyć ale nie wszyscy są wolnościowcami.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, radar napisał:

Ale jednak nie, to "wielki problem, który może wymusić na nas wycofanie się z EU", czyli co robią z tymi danymi i ile są one warte, gdy jest RODO, a ile gdy go nie ma?

Ja tego nie widzę, jak jakiś smutny pan siada nad algorytmem idącym w mln linii, pisanym przez setki programistów, i próbuje go przeanalizować pod kontem RODO.

zresztą o czym my mówimy... Czy MS kiedykolwiek ujawnił swoje zamknięte kody? wyjaśnił jakie dane gdzie i kiedy są zbierane?

ale wiecie, rozumiecie, jakiś tam szeregowy urzędnik UE zna tylko windowsa i krytyczny raport właśnie smaruje w wordzie więc przymknie oko bo boi się przesiadki na linuxa :D

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, radar napisał:

przepraszam Panowie, ale osoboście uważam, że coś takiego nie powinno miec miejca. Utyskujecie w różnych komentarzach na cenzurę prewencyjną, wolnośc słowa etc., a tu takie same praktyki.

E? ale przecież tam nie było próby cenzurowania ani apelu? Ja tam widzę dyskusję o znaczeniu prefiksu 'anty' i dlaczego antylogika jest lepsza od logiki. No i trzeba przyznać, że spora część korzysta z prawa nie brania w tym udziału :D 

Peceed jedynie nabrał doświadczenia i się nim podzielił :D 

 

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, radar napisał:

 

@Mariusz Błoński, przepraszam Panowie, ale osoboście uważam, że coś takiego nie powinno miec miejca. Utyskujecie w różnych komentarzach na cenzurę prewencyjną, wolnośc słowa etc., a tu takie same praktyki. Żeby chociaż zachowywał się niekulturalnie albo coś, On po prostu upiera się przy swoim i ma do tego prawo. Nikt nie każe odpowiadać na jego wywody...

 

@radarSię co najwyżej 3grosze obrazi. I to wszystko :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, tempik napisał:

Ja tego nie widzę, jak jakiś smutny pan siada nad algorytmem idącym w mln linii, pisanym przez setki programistów, i próbuje go przeanalizować pod kontem RODO.

Nie przesadzajmy. Jeśli mają kod zorganizowany w odpowiedni sposób to powinni wiedzieć jakie serwisy do czego sięgają. A jak mają kod spaghetti to już ich sprawa (i koszty). Kolejny raz, każda firma obracająca danymi (nie mówiąc o tak dużej firmie) musi być przygotowana na audyt, i takie audyty się odbywają, więc oni już dobrze wiedzą co i gdzie jest. Co najwyżej mogą próbować to ukryć, ale to się chyba nie opłaca patrząc na potencjalne kary.

Ba, przecież te ich "poprawki do konstytucji" chronią prywatność obywateli USA i oni dobrze wiedzą, która część kodu sięga po co i dlaczego (jeśli nie idelanie to oczywiście w dość dobrym przybliżeniu). Teraz wystarczy rozszerzyć to na obywatali nie-USA. Ponieważ jednak prawodastwo USA tego nie przewiduje to "jedyne" co wystarczy zrobić to nie transferować tych danych do USA.

EDIT: coś mi ciągle to "w" zjada w prawodawstwie :(

Edytowane przez radar

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, radar napisał:
W dniu 1.10.2020 o 10:52, 3grosze napisał:

jeszcze jeden Twój post o treści, której się domyślam;) i ...miłego dnia.

przepraszam Panowie, ale osoboście uważam, że coś takiego nie powinno miec miejca. Utyskujecie w różnych komentarzach na cenzurę prewencyjną, wolnośc słowa etc., a tu takie same praktyki. Żeby chociaż zachowywał się niekulturalnie albo coś, On po prostu upiera się przy swoim i ma do tego prawo. 

E tam.Nie zrozumiałeś.

Jajcenty zrozumiał:

5 godzin temu, Jajcenty napisał:

E? ale przecież tam nie było próby cenzurowania ani apelu? Ja tam widzę dyskusję o znaczeniu prefiksu 'anty' i dlaczego antylogika jest lepsza od logiki.

Tak w ogóle, to gdzie Ty w tym zdaniu widzisz próbę cenzury:

W dniu 1.10.2020 o 10:52, 3grosze napisał:

więc akceptuję (postaram się nie reagować) jeszcze jeden Twój post o treści, której się domyślam;)

Pytam serio.Wykorzystam Twoje uzasadnienie jako  kolejne doświadczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 29.09.2020 o 10:26, Antylogik napisał:

Pokazałem statystyki zgonów w Europie i wykres sam mówi za siebie - w naszym regionie Europy nie ma i nie było żadnej epidemii, żadnej pandemii. Inaczej bowiem wzrost zgonów wyszedłby poza normalność. A skoro nie wyszedł, to znaczy, że można go zaliczyć do tej samej grupy co grypa, wirusowe zapalenie wątrąby itp.

 

W dniu 29.09.2020 o 12:51, Warai Otoko napisał:

To czy mamy do czynienia z pandemią czy epidemią nie zalezy od statystyk zgonów... Epidemię grypy mamy co roku. 

Chociaż nie chciałem już kontynuować tego wątku plandemii, to może tylko zwrócę uwagę, że są różne definicje epidemii. Jest art. https://europepmc.org/article/med/11802306

Cytat

The term epidemic is variously defined. The broad definition given by epidemiologists--namely, more disease than is anticipated by previous experience

Podobnie tu: https://journals.sagepub.com/doi/10.1111/jlme.12155?icid=int.sj-abstract.similar-articles.1

I tak np. wg 3 wydania Oxford Comapnion to Medicine epidemia to występowanie ilości przypadków jakiejś choroby wyraźnie powyżej normalnych oczekiwań. Z tego punktu widzenia grypa sezonowa nie jest epidemią. Co więcej, skoro nawet na grypę niektórzy umierają, to znaczy, że jeśli mówimy o liczbie przypadków zakażeń wyraźnie powyżej oczekiwań, to znaczy, że i śmiertelność powinna być powyżej oczekiwań - to jest logiczna konsekwencja. Zatem to, co napisałem, jest jak najbardziej prawidłowe, a w każdym razie nie można z góry tego odrzucać.

Edytowane przez Antylogik

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sprawa Rosenbergów to jedna z najgłośniejszych afer szpiegowskich w dziejach. Julius i Ethel Rosenberg zostali w 1951 roku uznani winnymi szpiegostwa na rzecz ZSRR. Wykradli USA tajemnice dotyczące m.in. radarów, sonarów, silników rakietowych, a przede wszystkim – broni atomowej. Dostarczone przez nich informacje znacząco przyspieszyły prace ZSRR nad taką bronią. Małżonków skazano na śmierć i stracono. Obecnie wiemy, że Julius rzeczywiście był szpiegiem, chociaż istnieją wątpliwości, czy wykradł tajemnice atomowe, a Ethel mogła jedynie wiedzieć o działalności męża, ale nie brać w tym udziału.
      Bez wątpienia wiemy jednak, co najmniej trzech szpiegów działało w Los Alamos National Laboratory, gdzie w ramach supertajnego Manhattan Project pracowano nad bronią atomową. Byli to David Greenglass (brat Ethel Rosenberg), Klaus Fuchs i Theodore Hall.
      Okazuje się jednak, że był jeszcze jeden „atomowy” szpieg, o którym opinia publiczna nie miała pojęcia. Na jego ślad wpadli dwaj historycy, emerytowany profesor Emory University John Earl Haynes oraz były pracownik Biblioteki Kongresu USA Harvey Klehr.
      Panowie współpracują ze sobą od dłuższego czasu. Wspólnie piszą książki o szpiegostwie epoki Zimnej Wojny. Wydali m.in. Venona: Decoding Soviet Espionage in America czy Spies: the Rise and Fall of the KGB in America. Gdy w 2011 roku FBI odtajniło dziesiątki tysięcy stron dokumentów, Klehr i Haynes zabrali się za ich analizę. Teraz, na łamach wydawanego przez CIA pisma Studies in Intelligence obaj naukowcy informują, że zidentyfikowanym przez nich szpiegiem o pseudonimie „Godsend” był Oscar Seborer, pracownik Los Alamos National Laboratory.
      Już na początku lat 90. ubiegłego wieku, bazując na wspomnieniach byłych oficerów radzieckiego wywiadu, pojawiły się przesłanki, kto mógł być czwartym szpiegiem. Jednak w 1995 roku okazało się, że była to część kampanii dezinformacji prowadzonej przez Rosjan w celu ochrony aktywnego agenta.
      Klehr i Haynes wskazali na Seborera zarówno na podstawie wspomnianych odtajnionych dokumentów, jak i częściowo odtajnionych dokumentów dotyczących Operation SOLO. Była to prowadzona przez FBI w latach 1952–1980 operacja wokół dwóch braci, członków Partii Komunistycznej USA, którzy byli informatorami FBI. Dotychczas odtajniono dokumenty Operacji SOLO jedynie do roku 1956. Jak więc piszą Klehr i Haynes, bez odpowiedzi pozostaje wiele pytań dotyczących zarówno działalności Seborera oraz jego losów po tym, jak uciekł do ZSRR.
      Jak się okazuje, Seborera bardzo łatwo było przeoczyć, gdyż jego nazwisko pojawia się zaledwie na kilkudziesięciu stronach wśród dziesiątków tysięcy dokumentów. Klehrowi i Haynesowi udało się jednak ustalić, że pochodził on z żydowskiej rodziny emigrantów, którzy do USA przybyli z Polski, że był częścią siatki osób powiązanych z radzieckim wywiadem, a niektórzy z tych ludzi byli członkami Partii Komunistycznej.
      Wiemy tez, że Seborer był z wykształcenia inżynierem, w 1942 roku zaciągnął się do US Army, a w 1944 roku został przeniesiony do Los Alamos National Laboratory w Nowym Meksyku i przez dwa lata pracował przy Projekcie Manhattan. Po wojnie pracował jako inżynier-elektryk w US Navy. W tym czasie jego przełożeni informowali, że Seborer stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa, ale wydaje się, że ich opinia była raczej związana z tym, iż był on powiązany ze znanymi komunistami niż z podejrzeniami o szpiegostwo. Wiemy też, że w 1952 roku Seborer wraz z bratem, szwagierką i teściową uciekł z USA. Z czasem zamieszkał w Moskwie, gdzie zmarł w 2015 roku.
      Z dokumentów związanych z Operacją SOLO wynika, że Seborer był szpiegiem. Oskar był w Nowym Meksyku – wiesz, co mam na myśli. [...] Nie narysuję ci schematu, takie słowa, według odtajnionych dokumentów, skierował członek Partii Komunistycznej prawnik Isidore Needleman do jednego z informatorów. Needleman był na tyle nieostrożny, że napisał do informatora notatkę, w której czytamy: On [Seborer] przekazał im [Rosjanom] formułę bomby „A”.
      Dokumenty KGB ujawnione w 2009 roku poszerzają naszą wiedzę o działalności szpiega. Dowiadujemy się z nich, że KGB miało w Los Alamos szpiega o pseudonimie „Godsend”, który przekazał tajemnice atomowe, a później zmienił pracę. Zgadza się to z tym, co wiemy o Seborerze. Z dokumentów wynika też, że „Godsend” nie działa sam. Wspomagali go „Godfather”, „Relative” i „Nata”. To pseudonimy dwóch braci i siostry Seborera, którzy byli aktywnymi komunistami i mieli powiązania z radzieckim wywiadem.
      Naukowcy wciąż nie wiedzą, jakie konkretnie sekrety przekazał Seborer i czy członkowie jego rodziny byli bezpośrednio zaangażowani w działalność szpiegowską. Wiemy bardzo dużo o tym, do jakich informacji mieli dostęp Fuchs, Hall i Greenglass i częściowo wiemy też, co przekazali Rosjanom. Na temat Seborera wiemy tylko, że coś przekazał, napisali Klehr i Haynes.
      Nie wiadomo zatem, jakie znaczenie dla radzieckiego wywiadu miały informacje od „Godsenda”. Warto jednak zauważyć, jak stwierdzają badacze, że w jego pogrzebie – 60 lat po ucieczce Seborera z USA – uczestniczył przedstawiciel rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
      Z całym artykułem na temat Seborera można zapoznać się na stronach CIA [PDF].

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W miejscu dawnej faktorii handlowej Michilimackinac w cieśninie Mackinac, która łączy jeziora Michigan i Huron, archeolodzy znaleźli wykonany z białej gliny fragment główki fajki. Zabytek odkryto podczas wykopalisk w piwnicy jednego z domów. To nie pierwsze znalezisko archeologiczne w XVIII-wiecznym forcie, ale jedno z najbardziej wyjątkowych. Na fajce widać bowiem odcisk pieczęci przedstawiającej skaczącego jelenia. Takimi znakami posługiwali się w latach 1660–1776 fajkarze z Goudy w Republice Zjednoczonych Prowincji (Holandii).
      To kolejny przykład międzynarodowych sieci handlowych, których częścią był Michilimackinac, mówią archeolodzy pracujący przy wykopaliskach.
      Badania w Michilimackinac rozpoczęto w 1959 roku. To jeden z najdłużej trwających projektów archeologicznych w Ameryce Północnej. Pierwszym właścicielem domu E, w którym znaleziono fajkę, był handlarz futrami Charles Henri Desjardins de Rupallay de Gonneville. Mieszkał tam do połowy XVIII wieku. Później w domu zamieszkał niezidentyfikowany angielski kupiec.
      W 2015 roku pod domem E znaleziono świetnie zachowany różaniec z kości słoniowej. W forcie znaleziono też m.in. kostkę do gry, mosiężny guzik z intaglio, ozdobę z broni, którą sprzedawano rdzennym mieszkańcom, ceramikę i wiele innych zabytków.
      Pierwszym Europejczykiem, o którym wiemy, że zawitał w okolice późniejszego Michilimackinac był Jean Nicolet, który w 1634 roku przebył cieśninę Mackinac w poszukiwaniu Przejścia Północnego. W roku 1671 jezuita ojciec Jacques Marquette przybył nad cieśninę wraz z Huronami i w pobliżu istniejącej tam wioski Odawów założył Misję św. Ignacego. W kolejnych latach wokół misji zaczął kwitnąć handel futrami. Misja przetrwała do 1705 roku wówczas, dwa lata po tym, jak większość Huronów i Odawów odeszła na południe, jezuici opuścili i spalili misję. Jednak ojciec Joseph Marest wracał tam co roku, by nauczać Odawów. W 1712 roku przybyli tam Francuzi, którzy założyli obóz wojskowy, przygotowując się do walki z plemieniem Foxów, a trzy lata później Francuzi zbudowali Fort Michilimackinac. Przez kilka dziesięcioleci odgrywał on znaczącą rolę w lokalnej polityce oraz działaniach wojennych na większa i mniejszą skalę. W roku 1781 został przeniesiony na wyspę Mackinac, a porzucone budynki fortu spalono. Budynki cywilne z czasem przykrył piach. Prace archeologiczne rozpoczęły się tam 170 lat później.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwie kalifornijskie firmy, Upside Foods oraz Eat Just, dostały od Departamentu Rolnictwa zgodę na sprzedaż kurzego mięsa pochodzącego z hodowli tkankowych. Tym samym mogą rozpocząć komercyjną produkcję i sprzedaż takiego mięsa na terenie USA. To niezwykle istotne wydarzenie dla całego przemysłu zainteresowanego produkcją mięsa z tkanek, gdyż Stany Zjednoczone to jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy, rynek na świecie. Pierwszym krajem, który dopuścił sprzedaż takiego mięsa był Singapur. W 2020 roku odpowiednie zezwolenie otrzymała tam firma Good Meat, która jest wydziałem Eat Just.
      O dopuszczeniu produktu żywnościowego na rynek USA decydują dwie agendy rządowe – Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) oraz Departament Rolnictwa (DoA). FDA odpowiada za zbadanie bezpieczeństwa samego produktu, rolą DoA jest sprawdzenie całego ciągu produkcyjnego pod kątem bezpieczeństwa i spełniania odpowiednich wymagań. Zgody od FDA obie firmy otrzymały w ciągu ostatnich miesięcy.
      Upside Foods i Eat Just – oraz inne podobne im firmy – produkują swoje mięso używając komórek zwierzęcych, które namnażają w bioreaktorach. Teraz takie mięso można będzie sprzedawać w USA jako „kurczaka z hodowli komórkowych”.
      Oba wspomniane przedsiębiorstwa planują najpierw sprzedaż swojego mięsa do restauracji. Na sprzedaż detaliczną klientom indywidualnym przyjdzie pora w następnej kolejności. Na razie wiadomo, że mięso Eat Just w pierwszej kolejności trafi do nieujawnionej jeszcze restauracji w Waszyngtonie, natomiast kurczaka z Upside Foods można będzie spróbować już pod koniec lata w lokalu Bar Crenn w San Francisco.
      Uzyskane przez nas zezwolenie zupełnie zmieni sposób, w jaki mięso trafia na nasze stoły. To wielki krok w kierunku bardziej zrównoważonej przyszłości, takiej, która szanuje wybór i życie. Nie możemy się doczekać, aż konsumenci skosztują przyszłości, mówi doktor Uma Valeti, dyrektor Upside Foods.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prezydent Biden zatwierdził przeznaczenie 900 milionów dolarów na budowę stacji ładowania samochodów elektrycznych. Podczas North American International Auto Show w Detroit prezydent stwierdził, że niezależnie od tego czy będziecie jechali wybrzeżem autostradą I-10 [prowadzi z Kalifornii na Florydę - red.] czy I-75 [wiedzie z Michigan na Florydę] stacje do ładowania będą wszędzie i można je będzie znaleźć równie łatwo jak stacje benzynowe.
      Wspomniane 900 milionów USD będą pochodziły z zatwierdzonego w ubiegłym roku planu infrastrukturalnego na który przewidziano bilion dolarów, z czego 550 miliardów na transport czy internet szerokopasmowy i infrastrukturę taką jak np. sieci wodociągowe.
      W 2020 roku amerykański transport odpowiadał za 27% amerykańskiej emisji gazów cieplarnianych. To najwięcej ze wszystkich działów gospodarki. Władze Stanów Zjednoczonych chcą, by do roku 2030 samochody elektryczne stanowiły połowę całej sprzedaży pojazdów w USA. Poszczególne stany podejmują własne, bardziej ambitne inicjatywy. Na przykład Kalifornia przyjęła przepisy zgodnie z którymi od 2035 roku zakaże sprzedaży samochodów z silnikami benzynowymi.
      Obecnie pojazdy elektryczne stanowią jedynie 6% sprzedaży samochodów w USA. Jedną z najważniejszych przyczyn, dla których Amerykanie nie chcą kupować pojazdów z silnikiem elektrycznym jest obawa o łatwy dostęp do punktów ładowania. Obecnie w całym kraju takich punktów jest poniżej 47 000. Biden chce, by do roku 2030 ich liczba wzrosła do 500 000.
      W dokumencie zatwierdzającym wspomniane 900 milionów USD znalazła się też propozycja, by narzucić stanom obowiązek zakładania stacji ładowania pojazdów elektrycznych do 50 mil na głównych drogach stanowych i autostradach. Stany o dużym odsetku społeczności wiejskich już wyraziły obawę, że z takim obowiązkiem sobie nie poradzą. Dlatego też dla takich stanów oraz na potrzeby centrów miejskich i ubogich społeczności przygotowano program grantowy o łącznej wartości 2,5 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pożary lasów w USA są czterokrotnie bardziej rozległe i zdarzają się trzykrotnie częściej niż jeszcze w roku 2000, informują specjaliści z Cooperative Institute for Research in Environmental Sciences (CIRES) na University of Colorado Boulder. Wyniki przeprowadzonej przez nich analizy zostały opublikowane na łamach Science Advances. Naukowcy wykazali, że duże pożary nie tylko zdarzają się częściej, ale dochodzi do nich też na nowych obszarach, które wcześniej nie płonęły.
      Virginia Iglesias i jej zespół postanowili sprawdzić, jak zmieniły się rozmiar, częstotliwość oraz zasięg pożarów w USA. Przeanalizowali więc dane dotyczące ponad 28 000 pożarów z lat 1984–2018. Informacje czerpali z bazy danych Monitoring Trends in Burn Severity (MTBS), w której gromadzone są zarówno satelitarne zdjęcia pożarów, jak i stanowe oraz federalne informacje na ich temat.
      Naukowcy odkryli, że w latach 2005–2018 na całym terytorium kontynentalnych USA doszło do większej liczby pożarów niż w ciągu wcześniejszych dwóch dekad. Na wschodzie i zachodzie liczba pożarów uległa podwojeniu, a na Wielkich Równinach jest ich obecnie 4-krotnie więcej niż wcześniej. Zwiększył się też obszar objęty pożarami. W poprzednich dekadach roczna mediana obszaru objętego pożarami na zachodzie kraju wynosiła 4019 km2, obecnie zaś wzrosła do 14 249 km2. Na Wielkich Równinach zaś odnotowano wzrost z 1204 km2 do 3354 km2.
      Naukowcy przyjrzeli się też ekstremom i stwierdzili, że na zachodzie i Wielkich Równinach wzrosła częstotliwość występowania wielkich pożarów oraz ryzyko, że równocześnie będzie dochodziło do więcej niż jednego wielkiego pożaru.
      Więcej wielkich pożarów występujących w tym samym czasie już teraz zmienia skład i strukturę pokrywy roślinnej, wpływa na występowanie pokrywy śnieżnej i dostępność wody pitnej. To poważne wyzwanie dla systemu ochrony przeciwpożarowej, które zagraża życiu, zdrowiu i majątkom milionów Amerykanów, mówi Iglesias.
      Uczeni zauważyli też, że we wszystkich regionach kraju zwiększył się zasięg występowania pożarów. To oznacza, że odległości pomiędzy pożarami są mniejsze, a także, że pożary zaczęły występować w miejscach, w których wcześniej ich nie było.
      Wyniki analizy potwierdzają to, co od pewnego czasu podejrzewały media, opinia publiczna i sami strażacy. Niestety, natura nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Wraz z ocieplaniem się klimatu rośnie ryzyko występowania coraz większych i coraz częstszych pożarów. Najgorsze jeszcze przed nami, stwierdził współautor badań, William Travis.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...