Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Joanna Jałocha, Łukasz Bratek i profesor Marek Kutschera z Polskiej Akademii Nauk w Krakowie wyliczyli, że galaktyce NGC 4736 nie towarzyszy ciemna materia. Jeśli te obliczenia są prawidłowe, oznacza to, że galaktyka nie ma w ogóle lub ma bardzo mało ciemnej materii. To zadziwiające - mówi astrofizyk Jurg Diemand z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz.

Gwiazdy w galaktykach krążą tak szybko wokół centrum, że powinny od niego odlecieć. Coś jednak je utrzymuje na orbicie. Masa wszystkich obserwowalnych obiektów oraz masa gazów w galaktykach jest zbyt mała, by ich grawitacja mogła powstrzymać gwiazdy przed opuszczeniem galaktyki. Tak więc jest jeszcze coś, co je tam trzyma. Jedna z teorii mówi, że to to tzw. ciemna materia, której nie jesteśmy w stanie zaobserwować. Według innej, znanej jako zmodyfikowana dynamika Newtonowska (MOND), dzieje się tak, ponieważ siły grawitacji mogą zachowywać się inaczej, niż w ziemskich warunkach.

Polscy naukowcy zaobserwowali, że galaktyka spiralna NGC 4736 zachowuje się dość nietypowo. Im dalej od „zatłoczonego” przez gwiazdy środka, tym ruch w tej galaktyce jest wolniejszy. Innymi słowy w NGC 4736 zachowuje się tak, jakbyśmy się tego spodziewali. Jakby nie było w pobliżu ani ciemnej materii, ani nie działała MOND.

Galaktyka jest dość mała, dlatego, aby dokonać dokładnych obliczeń Polacy musieli opracować nowe metody analizy danych. Z ich obliczeń wynika, że masa widocznych gwiazd i gazu jest równa masie całej galaktyki.

Dotychczas wszystkie stosowane metody zawsze wykazywały istnienie ciemnej materii.
Stacy McGaugh, specjalistka ds. formowania się i ewolucji galaktyk z University of Maryland, nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, czy wyliczenia polskich naukowców są prawidłowe. Zauważa, że jeśli są, to NGC 4736 jest wyjątkową galaktyką.

Jeśli wyliczenia polskiego zespołu się potwierdzą, astronomowie będą mieli nie lada orzech do zgryzienia.

Jurg Diemand mówi, że ciemna materia umożliwia formowanie się galaktyk. To ona przyciąga gaz, z którego z czasem powstają gwiazdy. Nie wiadomo, w jaki sposób mogłyby powstać galaktyki, którym nie towarzyszy ciemna materia.

Ze szczegółowym opisem nowej metody analizy można zapoznać się w Sieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja to zawsze widzialem tak, ze w centrum galaktyki jest ogroomna (jezeli chodzi o mase czyli wieklosci bliskiej 0) czarna dziura i to ona trzyma to wszystko do kupy :) ale wymyslilem to sobie jak mialem jakies 13 lat wiec prosze o wybaczenie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba sie pomylili... :)

A może jest więcej we wszechświecie takich galaktyk? Czemu by nie? Te czarne dziury mnie przerażają :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co tu napisano oraz z załączonego zdjęcia  :P wynika, że jest to nietypowa galaktyka, w które nie ma masywej centralnej czarnej dziury niepozwalającej na ucieczkę w przestrzeń gromadom gwiazd. Nasuwa się wniosek, który potwierdzają np. obserwacje galaktyk, w których centralne masywne czarne dziury wypuszcją rozbłyski gamma w obszarach biegunowych. Oznaczałoby to, że w pewnych warunkach szybkoobracające się ciała generują tzw. pola torsyjne, które w wypadku obserwowanej galaktyki powodują większe zredukowanie masy inercyjnej rotującego ciała niż jego masy grawitacyjnej. Dzięki polu torsyjnemu gwiazdy utrzymywane są prawdopodobnie w wirującym pierścieniu widocznym na zdjęciu. W warunkach ziemskich efekt redukcji ciężaru lub masy inercyjnej obracającego się nadprzewodnika zaobserwował doświadczalnie podobno Jewgienij Podkletnow. Badaniami pól torsyjnych oraz ujednoliconą teorią pola zajmuje się między innymi prof. Gienadij Szypow. Za swoje kontrowersyjne prace był też krytykowany w Rosji.  :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety brak danych odnośnie położenia i wieku tej galaktyki nie pozwala wyciągnąć jakichś wniosków. Jeśli obliczenia okażą się poprawne, będzie to kolejny dowód na istnienie ciemnej materii ( a przeciw MOND) - bo kilka lat temu wykazano na podstawie obserwacji, że niekiedy może się ona oddzielić od "zwykłej". Ale nie wiadomo, czy w danym przypadku można się doszukiwać takiego scenariusza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Cytat

W warunkach ziemskich efekt redukcji ciężaru lub masy inercyjnej obracającego się nadprzewodnika zaobserwował doświadczalnie podobno Jewgienij Podkletnow.

a ja to zjawisko obserwuję w wyobraźni od wielu lat i wydaje mi się zupełnie naturalne. aż dziwne, że w oparciu o tą zasadę nie buduje się pojazdów latających.  ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  Cytat
Dzięki polu torsyjnemu gwiazdy utrzymywane są prawdopodobnie w wirującym pierścieniu widocznym na zdjęciu

 

Torsje wywołuje przepływ ładunku, gdzieś tu był film na ten temat od dirt....  8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Akurat na kanale Copernicus Center pojawiła się prelekcja p. Jałochy-Bratek (tak...) podsumowująca stan (nie)wiedzy na temat hipotetycznej ciemnej materii. Dla mnie cenna choćby z tego powodu, ze tego typu podsumowanie widzę po raz pierwszy. Zazwyczaj ciemna materia jest zbywana dwoma zdaniami zawierającymi jedną liczbę i jeszcze jednym zdaniem zawierającym liczbę odpowiadającą ciemnej energii, Raczej też nikt się nie rozwodzi nad wielkoskalową jednorodnością Wszechświata, bo najwyraźniej taki jest aktualny konsens. Prelegentka, jakby to powiedzieć, nieco skrobie po tym obrazku.

Co do samej NGC 4736, jej nietypowość wykryta przez pp. Bratków jest wspomniana w angielskim, lecz nie w polskim haśle Wikipedii. Jestem ciekaw czy nadal prawdą jest, że badania te nie zostały skonfrontowane przez innnych badaczy.

Prelekcja p. Jałochy-Bratek zaciekawila mnie jeszcze z psychologicznego punktu widzenia, ale nie powiem dlaczego, bo bardzo słabo operuję pojeciami z tej dziedziny. Powiem tylko że stosunek isygnału do szumu jest tu dość niski i w dodatku zdaje się spadac z upływem czasu, lecz mniej mnie to zirytowało, a bardziej przykuło uwagę.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego nietypowa? Wszystkie takie są :) Tylko obliczenia są do bani.

Ani MOND ani ciemna materia. 

A zapomniałem. Następny większy akcelerator na pewno odkryje s-cząstki :D

Edytowane przez thikim
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

  W dniu 27.12.2017 o 07:30, thikim napisał:
Tylko obliczenia są do bani.

Ufam rachunkom kalkulatorów i komputerów. Do bani może być model. To jednak inna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

MOND cuchnie. Stala kosmologiczna aka ciemna energia - też cuchnie i to jeszcze jak. Póki jednak wychodzą z tego jakieś przydatne w praktyce wzory i zastosowania, niech się une bawiom dalij za moje piniendze.

To że modele są złe, to też niewielki problem. Robią na tych modelach które mają. Kwestia czasu, kiedy sami wywalą je (niechcący) z hukiem. Ale jakiś model trzeba przy robieniu przyjąć, nawet prrzeczuwając że jest zły. Ważne jest żeby napędy taśmowe w tym całym CERNie działały dobrze, no i backupy też.

 

(edit: właśnie sobie przypomniałem, że na tych taśmach zapisuje się malutki ułamek danych z detektorów, na podstawie predefiniowanych filtrów odrzucających zdarzenia nieinteresujące. To też może być jakaś pułapka)

A propos następnych akceleratorów (na wczesnym etapie budowy) jedno pytanko, bo może coś przeoczyłem. Pojawiły się od czasów koncepcji LHC jakieś nowe idee dotyczące ich konstrukcji, czy też koncept polega z grubsza na tym żeby zbudować jeszcze dłuższą rurę?

Zaskoczyła mnie p. Bratkowa stwierdzeniem, że cząstka o masie 10000 protonów to jakiś problem dla LHC... zanim sobie nie uświadomiłem że chodzi jej prawdopodobnie o masę spoczynkową.

Edytowane przez tolep

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie

 

 

  W dniu 26.12.2017 o 18:30, tolep napisał:
Jestem ciekaw czy nadal prawdą jest, że badania te nie zostały skonfrontowane przez innnych badaczy.

to badania te nie wnoszą niczego nowego obserwacyjnie. Matematycznie model spójny i bez zarzutu. Konfrontacje rozstrzygają jednak nie wirtualne, a realne kopie. M94 nie jest zapewne wyjątkiem, np.

http://inspirehep.net/record/1268501/files/Pages_from_C13-03-09--1_187.pdf

 

 

 

  W dniu 27.12.2017 o 08:01, tolep napisał:
Stala kosmologiczna aka ciemna energia - też cuchnie

Einstein ostatecznie do tego się przyznał. Może taki kierunek

https://www.spidersweb.pl/2017/02/stala-kosmologiczna.html

 

Ostatecznie, tropem infantylnego uproszczenia, OTW jest do bani (tu można wstawić uśmiech). Jak coś nie działa, to zawsze winni mogą być żydzi/ masoni/ trzecia kolumna/ […](*) Święte Oficjum pewnie podpowie co trzeba skreślić. Konstruktywizmu (model alternatywny, który działa) jednak brak.

 

(*) niepotrzebne skreślić/ […](**)

(**)Ibid.

 

 

 

  W dniu 27.12.2017 o 08:01, tolep napisał:
To też może być jakaś pułapka

Zawsze. Masz jakiś argument za tym, że jest? Odrzucenie grawitacji w kontekście oddziaływania elektronu z protonem w atomie wodoru to też pułapka? Ponoć, jak niektórzy sądzą. Ponad 40 rzędów wielkości może być ostatecznie ułudą?

 

 

 

  W dniu 27.12.2017 o 08:01, tolep napisał:
czy też koncept polega z grubsza na tym żeby zbudować jeszcze dłuższą rurę?

Konceptów nie brak. Brak jest kasy. W końcu wojny i satysfakcja pewnego pana w świergoleniu najważniejsze.

 

 

 

  W dniu 27.12.2017 o 08:01, tolep napisał:
zanim sobie nie uświadomiłem że chodzi jej prawdopodobnie o masę spoczynkową.

To zwykle rozumie się mówiąc o masie. Może być w tym jednak haczyk. Święte Oficjum jednak milczy.

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

  W dniu 27.12.2017 o 08:01, tolep napisał:
jedno pytanko, bo może coś przeoczyłem. Pojawiły się od czasów koncepcji LHC jakieś nowe idee dotyczące ich konstrukcji, czy też koncept polega z grubsza na tym żeby zbudować jeszcze dłuższą rurę?

Tak. Niezależnie od rodzaju: liniowy czy kołowy - potrzeba większych rozmiarów. A tu ekonomia szybko mówi: dość.

Można jednak także skupić się na detektorach i liczyć na szczęście:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Cząstka_O-mój-Boże

Jeśli takie cząstki się trafiają na Ziemi to być może lepiej się nastawić na ich detekcję niż na na budowę akceleratorów wielkości Układu Słonecznego. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

  W dniu 27.12.2017 o 15:06, thikim napisał:
Można jednak także skupić się na detektorach i liczyć na szczęście: https://pl.wikipedia...stka_O-mój-Boże Jeśli takie cząstki się trafiają na Ziemi to być może lepiej się nastawić na ich detekcję

Nie rozumiem. Bóg istnieje? Raczej kiepska statystyka z jednego punktu, ale skupiaj się pan jak lubisz

Proszę tylko o jedno. Nie ekstrapoluj pan z jednego punku, co zwykle czynisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 1878 roku pewien utalentowany muzycznie student fizyki z Uniwersytetu Monachijskiego zapytał swojego wykładowcę, szanowanego profesora von Jolly, czy dobrze wybrał kierunek studiów. Ten odpowiedział mu, że lepiej by zrobił, gdyby studiował muzykę, gdyż fizyka jest niemal w pełni rozwiniętą dziedziną nauki i nie pozostało w niej praktycznie nic do odkrycia. Student nazywał się Max Planck i 20 lat później położył podwaliny pod mechanikę kwantową.
      Obecni wykładowcy fizyki z pewnością nie ośmieliliby się powiedzieć studentom, by zajęli się czymś innym. Na pewno zaś nie w kontekście „końca fizyki”. Mogliby raczej powtórzyć za Sokratesem „wiem, że nic nie wiem”. I właśnie o tym traktuje „Ciemna materia i ciemna energia. Tajemnicze 95% wszechświata” Briana Clegga.
      Autor zaczyna od koncepcji zaproponowanej przez Arystotelesa i błyskawiczne przeskakuje do początku XX wieku. Nie jest to bowiem książka o historii rozwoju ludzkiej wiedzy na temat wszechświata, a o dziejach naszej niewiedzy. O tym, skąd się wzięła ciemna materia i ciemna energia oraz jak te koncepcje się rozwijały. To niezwykle wciągająca opowieść o naukowcach, ich pracy, odkryciach i sporach. O tym co wiedzą, a co im się wydaje, że wiedzą. A także o tym, jakie psikusy potrafią sprawić gwiazdy, galaktyki, pył międzygalaktyczny i większe struktury w kosmosie. Na jej łamach spotkamy najwybitniejsze nazwiska fizyki – wspomnianego już Plancka, Zwicky'ego, Hoyle'a, Einsteina, Hubble'a i innych. Dowiemy się, jak pracowali, co badali i jak budowali nasze obecne wyobrażenie o wszechświecie.
      Clegg potrafi wciągnąć czytelnika w opowieść. Dzięki niemu możemy lepiej zrozumieć nie tylko koncepcje ciemnej materii i ciemnej energii, ale też dowiedzieć się, jak niezwykle skomplikowane problemy stoją przed kosmologią i czemu służą niesamowite instrumenty badawcze, których nigdy zbyt wiele.
      I gdy już czytelnikowi wydaje się, że zaczął rozumieć, gdy rwie się, by dowiedzieć się jeszcze więcej o ciemnej materii i ciemnej energii, Clegg – niczym obuchem – wali go w głowę MOND-em. Bo... może ciemna materia i energia nie istnieją? Sprawdźcie zresztą sami.
      Książka „Ciemna materia i ciemna energia. Tajemnicze 95% wszechświata” Briana Clegga miała wczoraj premierę. Wydał ją Helion, a my zostaliśmy jej patronem medialnym. Teraz możecie ją kupić z 20-procentowym rabatem.
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) pozwala na oglądanie kosmosu tak dokładnie, jak nigdy wcześniej. Dostarczył wielu danych, które zaskoczyły naukowców i zmusiły ich do uściślenia obowiązujących teorii, przyczynił się do pojawienia nowych hipotez, ma udział w interesujących odkryciach. Lior Shamir z Kansas State University poinformował na łamach Monthly Notices of the Royal Astronomical Society o kolejnej zaskakującej obserwacji. Uczony zauważył, że zdecydowana większość galaktyk spiralnych obraca się w tę samą stronę, przeciwną względem obrotu Drogi Mlecznej.
      Jeśli kierunek obrotu galaktyk byłby przypadkowy, to liczba galaktyk obracających się zgodnie z ruchem wskazówek zegara powinna być mniej więcej taka sama, co liczba galaktyk obracających się w stronę przeciwną. Tymczasem gdy Shamir przeanalizował dane dotyczące 263 galaktyk obserwowanych przez Webba w ramach programu James Webb Space Telescopce Advanced Deep Extragalactic Survey (JADES) okazało się, że 2/3 z nich (158) obraca zgodnie z ruchem wskazówek zegara, a obrót 1/3 (105) zachodzi w kierunku przeciwnym. To od razu rzuca się w oczy. Nie trzeba mieć specjalnych zdolności czy wiedzy, by zobaczyć, że liczby są tak bardzo różne. Dzięki JWST każdy może to zobaczyć, dziwi się Shamir.
      To nie pierwszy raz gdy Shamir, ale też i inni uczeni, zauważają taki rozdźwięk. W swojej pracy Shamir wspomina na przykład o galaktykach obrazowanych w ramach SDSS (Sloan Digital Sky Survey). Badania ponad 36 000 galaktyk również pokazują nierównowagę i – co interesujące – im bardziej galaktyki są od nas oddalone, tym nierównowaga ta większa.
      Wracając jednak do obecnych badań, Shamir stwierdza, że istnieją dwa możliwe wyjaśnienia zaobserwowanego zjawiska. Być może wszechświat obracał się w momencie narodzin. Wyjaśnienie to jest zgodne z teoriami takimi jak kosmologia czarnej dziury, zgodnie z którą cały wszechświat znajduje się wewnątrz czarnej dziury. Jeśli jednak rzeczywiście wszechświat obracał się w momencie narodzin, to oznacza, że obowiązujące teorie są niekompletne, mówi Shamir.
      Ziemia, wraz z Układem Słonecznym, krążą wokół centrum Drogi Mlecznej. Efekt Dopplera powoduje, że galaktyki obracające się w przeciwnym kierunku, niż obrót Ziemi względem centrum naszej galaktyki, będą wydawały się nam jaśniejsze. Tutaj może tkwić kolejne z możliwych wyjaśnień naszej zagadki. Astronomowie powinni brać pod uwagę wpływ prędkości obrotowej Drogi Mlecznej – zjawisko to się pomija, gdyż powszechnie uważa się, że jego wpływ jest pomijalny – na pomiary dotyczące innych galaktyk.
      Jeśli rzeczywiście w tym tkwi problem, to musimy inaczej skalibrować instrumenty do obserwacji głębokich partii kosmosu. Zmiana kalibracji i pomiarów odległości pozwoliłaby też rozwiązać kilka ważnych zagadek kosmologicznych, takich jak prędkość rozszerzania się wszechświata czy istnienie galaktyk, które – zgodnie z obecnymi pomiarami – są starsze od wszechświata, mówi Shamir.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Teleskop Webba dostarczył wielu wyjątkowych informacji, które pozwalają lepiej zrozumieć wszechświat. Były wśród nich i takie, które spowodowały, że zaczęto mówić o kryzysie w kosmologii i konieczności rewizji modeli. Jak bowiem stwierdzono, we wczesnym wszechświecie istniały galaktyki znacznie bardziej masywne, niż wynika to z obecnie stosowanych modeli. Tak masywne galaktyki nie powinny pojawić się tak krótko po Wielkim Wybuchu. Autorzy najnowszej pracy twierdzą jednak, że – przynajmniej niektóre z nich – są znacznie mniej masywne, niż się wydawało.
      Autorką najnowszych badań jest Katherine Chworowsky i jej zespół z University of Texas w Austin. Jak zauważyli badacze, galaktyki położone dalej, a więc starsze, wciąż były mniejsze od tych, położonych bliżej. Wszystko się więc zgadzało. To była wskazówka, że warto przyjrzeć się bliżej temu zjawisku.
      Naukowcy wykonali więc szczegółową analizę danych z Webba zebranych w ramach projektu Cosmic Evolution Early Release Science (CEERS) i znaleźli w nich sygnały świadczące o istnieniu szybko przemieszczającego się wodoru. Wszystko więc wskazuje na to, że galaktyki, które wydają się zbyt masywne, jak na swój wiek, zawierają czarne dziury, które w bardzo szybkim tempie wchłaniają otaczający je gaz. Ten szybko poruszający się gaz emituje tak dużo światła, że wydaje się, iż galaktyki zawierają znacznie więcej gwiazd, niż w rzeczywistości. A więc, że są znacznie bardziej masywne. Gdy badacze usunęli te „podejrzane” galaktyki z analizy, okazało się, ze cała reszta starych galaktyk mieści się w ramach przewidzianych obecnymi modelami. Tak więc standardowy model kosmologiczny nie przeżywa kryzysu. Za każdym razem, gdy mamy teorię, która tak długo wytrzymała próbę czasu, potrzebujemy przytłaczających dowodów, by ją obalić. A tak nie jest w tym przypadku, mówi profesor Steven Finkelstein, którego badania w ramach projektu CEERS dostarczyły dowodów wykorzystanych przez zespół Chworowsky.
      O ile więc naukowcom udało się rozwiązać główny problem dotyczący zbyt dużej masy galaktyk we wczesnym wszechświecie, nierozwiązana pozostała jeszcze jedna zagadka. W danych Webba widzimy bowiem niemal dwukrotnie więcej masywnych starych galaktyk, niż wynika to z modelu kosmologicznego. Może we wczesnym wszechświecie galaktyki bardziej efektywnie zmieniały gaz w gwiazdy, zastanawia się Chworowsky.
      Gwiazdy powstają, gdy gaz schłodzi się na tyle, że zapada się pod wpływem grawitacji. Dochodzi wówczas do jego kondensacji w gwiazdę. Jednak w miarę kurczenia się obłoku gazu, jego temperatura wzrasta i pojawia się ciśnienie skierowane na zewnątrz. W naszym kosmicznym sąsiedztwie istnieje równowaga obu tych sił - skierowanego do wewnątrz ciśnienia chłodnego gazu i skierowanego na zewnątrz ciśnienia zapadającej się gwiazdy, przez co gwiazdy tworzą się bardzo powoli. Być może jednak we wczesnym wszechświecie, który był bardziej gęsty od obecnego, ciśnienie skierowane na zewnątrz napotykało większy opór, więc gwiazdy tworzyły się szybciej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Astronomowie z Indii i Kanady zarejestrowali emisję radiową w paśmie 21 cm pochodzącą z wyjątkowo odległej galaktyki. Ich osiągnięcie otwiera drogę do lepszego poznania wszechświata, szczególnie jego odległych części. Daje ono np. nadzieję na znalezienie odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób w odległych galaktykach powstają gwiazdy. Galaktyki emitują różne rodzaje sygnałów radiowych. Dotychczas mogliśmy rejestrować ten konkretny sygnał tylko z bliższych galaktyk, co ograniczało naszą wiedzę, mówi Arnab Chakraborty, doktorant na kanadyjskim McGill University.
      Emisja w paśmie 21 centymetrów pochodzi z atomów wodoru, który szczególnie interesuje naukowców. Atomowy wodór to podstawowy budulec gwiazd, ma też olbrzymi wpływ na ewolucję galaktyk. Zatem, by lepiej zrozumieć ewolucję wszechświata, naukowcy chcą zrozumieć ewolucję gazu w różnych punktach jego historii. A dzięki indyjskiemu Giant Metrewave Radio Telescope oraz wykorzystaniu techniki soczewkowania grawitacyjnego udało się zarejestrować emisję z atomów wodoru znajdujących się w bardzo odległej galaktyce.
      Dotychczas najbardziej odległą galaktyką, dla której zarejestrowano emisję w paśmie 21 cm, był obiekt oddalony od nas o 4,1 miliarda lat. Przesunięcie ku czerwieni tej galaktyki wynosiło z=0.376. Przesunięcie ku czerwieni to zjawisko polegające na wydłużaniu się fali promieniowania elektromagnetycznego w miarę oddalania się źródła emisji od obserwatora. W przypadku światła widzialnego falami o największej długości są fale barwy czerwonej, stąd nazwa zjawiska. Kanadyjsko-indyjski zespół zarejestrował teraz emisję z galaktyki, dla której z wynosi 1.29, co oznacza, że jest ona oddalona od nas o 8,8 miliarda lat świetlnych. Przechwycony sygnał został z niej wyemitowany, gdy wszechświat liczył sobie zaledwie 4,9 miliarda lat. Ze względu na gigantyczną odległość, do chwili, gdy przechwyciliśmy sygnał, emisja z pasma 21 cm przesunęła się do pasma 48 cm, mówi Chakraborty.
      Zarejestrowanie tak słabego sygnału z tak wielkiej odległości było możliwe dzięki zjawisku soczewkowania grawitacyjnego, w wyniku którego fale emitowane ze źródła są zaginane jak w soczewce przez obecność dużej masy – na przykład galaktyki – pomiędzy źródłem a obserwatorem. W tym przypadku soczewkowanie wzmocniło sygnał 30-krotnie, dzięki czemu mogliśmy zajrzeć tak głęboko w przestrzeń kosmiczną, wyjaśnia profesor Nirupam Roy. Badania wykazały, że masa wodoru atomowego w obserwowanej galaktyce jest niemal dwukrotnie większa niż masa gwiazd.
      Uzyskane wyniki dowodzą, że już za pomocą obecnie dostępnych technologii jesteśmy w stanie coraz bardziej szczegółowo badać coraz odleglejsze obszary wszechświata i śledzić jego ewolucję.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu w Kopenhadze, badając populacje gwiazd poza Drogą Mleczną, dokonali odkrycia, które może zmienić nasze rozumienie wielu procesów astronomicznych, w tym tworzenia się czarnych dziur, powstawania supernowych oraz tego, dlaczego galaktyki umierają.
      Od lat 50. ubiegłego wieku przyjmuje się, że populacje gwiazd w innych galaktykach są podobne do tej, którą obserwujemy w Drodze Mlecznej – składają się one z gwiazd o dużej, średniej i małej masie. Duńscy naukowcy, na podstawie obserwacji 140 000 galaktyk do których analizy wykorzystano liczne zaawansowane modele, doszli do wniosku, że rozkład mas gwiazd w innych galaktykach wcale nie jest podobny do tego, co obserwujemy w najbliższym sąsiedztwie. Okazało się, że w odległych galaktykach gwiazdy mają zwykle większą masę niż w Drodze Mlecznej i u jej sąsiadów.
      Masa gwiazd wiele nam mówi. Jeśli zmienimy masę gwiazd, zmieni się też liczba supernowych oraz czarnych dziur powstających z masywnych gwiazd. Zatem uzyskane przez nas wyniki oznaczają, że musimy jeszcze raz rozważyć wiele naszych założeń, gdyż odległe galaktyki wyglądają inaczej niż nasza, mówi główny autor badań, Alber Sneppen z Instytutu Nielsa Bohra.
      Założenie, że rozkład wielkości i mas gwiazd z w odległych galaktykach jest taki sam jak w naszej, przyjęto przed około 70 laty dlatego, że nie wyliśmy w stanie wystarczająco szczegółowo galaktyk tych badać. Widzieliśmy jedynie wierzchołek góry lodowej i od dawna podejrzewaliśmy, że założenie, iż inne galaktyki wyglądają jak nasza, nie jest zbyt dobrym założeniem. Nikt jednak nie próbował dowieść, że w innych galaktykach populacje gwiazd wyglądają inaczej. Nasze badania pozwoliły nam to wykazać, a to otwiera drogę do lepszego zrozumienia tworzenia się galaktyk i ich ewolucji, wyjaśnia profesor Charles Steinhardt.
      Naukowcy wykorzystali katalog COSMO, wielką międzynarodową bazę danych zawierającą ponad milion obserwacji światła z galaktyk, od takich znajdujących się w naszym najbliższym sąsiedztwie, po obiekty odległe o 12 miliardów lat świetlnych. Autorzy analizy twierdzą na przykład, że odkryli, dlaczego w pewnym momencie galaktyki przestają tworzyć nowe gwiazdy. Teraz, gdy lepiej określiliśmy masy gwiazd, widzimy nowy wzorzec. Najmniej masywne galaktyki tworzą gwiazdy, a bardziej masywne ich nie tworzą. To wskazuje, że istnieje uniwersalny trend opisujący śmierć galaktyk, mówi Sneppen.
      Z badań wynika również, że większość galaktyk posiada bardziej masywne populacje gwiazd, niż sądzono. Ze szczegółami pracy można zapoznać się na łamach The Astrophysical Journal.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...