Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Na pewno dokonaliśmy postępu? Rolnicy mają mniej wolnego niż łowcy-zbieracze.

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 14.07.2019 o 14:51, venator napisał:

Absurd. Chcesz zanegować tysiące prac naukowych dokumentujących stały i przyspieszający postęp technologiczny w epoce paleolitu, który w efekcie dał rolnictwo i stałe osadnictwo?

No i co? Przez 2,5mln lat (tutaj cały paleolit czasu im daję;))  wynaleźli łuk, bumerang i miotacz dzidy!:D

W dniu 14.07.2019 o 14:51, venator napisał:

który w efekcie dał rolnictwo i stałe osadnictwo?

Tak wnioskując, to w  efekcie paleolitu na Księżyc dolecieliśmy.

 

W dniu 14.07.2019 o 14:51, venator napisał:
W dniu 14.07.2019 o 14:20, 3grosze napisał:

Otóż tak trwał i było mu dobrze, bo w tym okresie jego intelekt nie był równy naszemu.

Na jakiej podstawie tak sądzisz?

Twoim twierdzeniom choćby  przeczy wiedza na temat astronomii człowieka paleolitycznego:

https://www.ed.ac.uk/news/2018/cave-paintings-reveal-use-of-complex-astronomy

  The world’s oldest sculpture, the Lion-Man of Hohlenstein-Stadel Cave, from 38,000 BC, was also found to conform to this ancient time-keeping system.

A to już górny paleolit, homo sapiens. A przez 2,5mln lat NIC.

W dniu 14.07.2019 o 14:51, venator napisał:
W dniu 14.07.2019 o 14:20, 3grosze napisał:

Otóż tak trwał i było mu dobrze, bo w tym okresie jego intelekt nie był równy naszemu.

Na jakiej podstawie tak sądzisz?

Twoim twierdzeniom choćby  przeczy wiedza na temat astronomii człowieka paleolitycznego:

https://www.ed.ac.uk/news/2018/cave-paintings-reveal-use-of-complex-astronomy

massive carved stones about 11,000 years old, crafted and arranged by prehistoric people who had not yet developed metal tools or even pottery.

Pozwolę siebie zacytować:

"A to już górny paleolit, homo sapiens. A przez 2,5mln lat NIC."

 

W dniu 14.07.2019 o 14:37, ex nihilo napisał:

Czy jak Cię wsadzą do sklepu pełnego żarcia wszelkiego (za free), to też weźmiesz kijek i zaczniesz nim grzebać w trawniku przed sklepem, żeby tam kartofle posadzić, bo tego będzie wymagał Twój intelekt?

:D.To też argument za ich biernością: tylko się najeść!

Edytowane przez wilk
usunąłem masę pustych linii na końcu posta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, 3grosze napisał:

Tak wnioskując, to w  efekcie paleolitu na Księżyc dolecieliśmy

Dokładnie tak. Podziały na paleolit, mezolit, neolit etc. wymyślili archeolodzy co by im łatwiej było na materiale pracować. 

 Historia to jest ciąg przyczynowo-skutkowy. To podobno z Lema: "nikt w paleolicie nie robił seminariów jak neolit zrobić.";)

Po prostu się zrobiło. I sporo w tym przypadku. 

 

Edytowane przez venator
  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, 3grosze napisał:

.To też argument za ich biernością: tylko się najeść!

No pewnie, lepiej niebiernie bez sensu grzebać kijkiem w trawniku, po to tylko, żeby glizdy ziemne straszyć (opps... jednak sens się znalazł) ;)
Ale... weź może pod uwagę, że te bierne i tępe małpoludy jakoś po wszystkich kontynentach się rozlazły (o Antarktydzie zapomniały sklerotyki), przystosowały się do życia w temperaturach od -50 do +50, mamuta utłuc i żeżreć potrafiły, i miśka też, przepływać całkiem niezłe odległości po otwartym morzu, wykombinowały absolutnie niezawodne zapalniczki (w dodatku walające się w dowolnych ilościach pod nogami), nauczyły się żaby i inne takie na truciznę przerabiać, wymyśliły kleje nie gorsze od współczesnych, a może i lepsze, bo za darmochę, z psiurami się skumplowały, itp., itd., etc. Może też i dlatego, że z lenistwa nie chciało im się grzebać kijkiem w trawniku po to tylko, żeby ziemne glizdy wkurzać, czym bez wątpienia by zasłużyły na pochwałę 3grosze ileś tam tysięcy lat później ;)
 

14 godzin temu, 3grosze napisał:

A jak tylko pojawił się neantrop z intelektem porównywalny z naszym (górny paleolit, 40.000lat temu) to od razu:D (w skali całego paleolitu ) wymyślił rolnictwo. 

Raczej nie będzie wymagała dowodu teza, że pierwotne "rolnictwo" pojawiało się wiele tysięcy razy przed pojawieniem się neantropa. I taką samą ilość razy zanikało, jako mało użyteczne w tamtym czasie i warunkach. Chwilowy sens mogło mieć, ale tylko tyle.
 

W dniu 13.07.2019 o 13:14, venator napisał:

To, że współczesny łowca, podobnie zapewne jak człowiek górnopaleolityczny, poświęca 19-24 h/tyg na zdobycie pożywienia, nie oznacza, że tak beztrosko miał neandertalczyk. Ten najpewniej zwierzynę tropił i żmudnie podchodził, korzystając z zasłon terenowych, co sugeruje budowa stawów biodrowych. Był słabym biegaczem i słabym oszczepnikiem. I możliwe, że na polowaniach spędzał całe dnie.

Nie podejrzewam neandertalczyków o aż taką ofermowatość, żeby przez całe dnie musieli organizować sobie żeberka na wieczornego grilla. Przypuszczam, że stosowali inne, ale równie skuteczne metody - wabienie, doły, pętle, zapędzanie w zasieki, płoszenie ogniem, wykorzystywali urwiska, może trucizny... itd. Zwierząt raczej nie brakowało i przy ówczesnej gęstości zaludnienia pdp znacznie mniej bały się ludzi niż teraz. Zresztą i teraz, nawet w naszych lasach, jeśli ktoś potrafi, może zbliżyć się do nawet dosyć płochliwych zwierzaków na odległość bezpośredniego kontaktu.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, 3grosze napisał:

Bez żadnego postępu. Bo mu tak było dobrze.

Nie jestem pewien, czy o to chodzi, ale pomyśl, że wtedy jeszcze w pewnym sensie nie wynaleziono "postępu". Myślenie w kategoriach "postępu" to kwestia ostatnich 200-300 lat (https://pl.wikipedia.org/wiki/Postęp). To coś o czym ew. myślimy (albo i nie, bo w np. naukach ścisłych rzadko używa się słów "postęp" i "rewolucja") my, ludzie z czasów nowożytnych, bo mieliśmy te 200-300 lat bardzo szybkiego rozwoju (i to niekoniecznie zawsze rozwoju/postępu w sensie pozytywnym zresztą). Ludzie z przeszłości byli zapewne w wielu sprawach bardziej pragmatyczni, robili coś, jeśli przynosiło korzyści, a nie "dla idei" czy "dla postępu" samego w sobie. Nie wiedzieli/nie wierzyli, że jeśli przez xxx tysięcy lat będą wałkować jakąś technologię nie przynoszącą widocznych korzyści, to w końcu zaowocuje lotem na Księżyc :D Bo skąd niby mogli wiedzieć? 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, ex nihilo napisał:

Ale... weź może pod uwagę, że te bierne i tępe małpoludy jakoś po wszystkich kontynentach się rozlazły (o Antarktydzie zapomniały sklerotyki),

Tak, to świadczy o sprycie i inteligencji;):

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczur 

"Szczury występują na wszystkich kontynentach oprócz Antarktydy"

 

4 godziny temu, ex nihilo napisał:

Może też i dlatego, że z lenistwa nie chciało im się grzebać kijkiem w trawniku po to tylko, żeby ziemne glizdy wkurzać, czym bez wątpienia by zasłużyły na pochwałę 3grosze ileś tam tysięcy lat później ;)
 

Tak, ironizuję, ale z  łowcy-zbieracza przedstawianego przez nihilo:

nasza inteligencja (homo sapiens sapiens) i ZADOWOLENIE  z takiego trybu życia.

Łowca-zbieracz, to cały paleolit (2,5mln lat), homo sapiens sapiens, to ostatnie 50.000lat    https://en.wikipedia.org/wiki/Homo_sapiens

The term Middle Paleolithic is intended to cover the time between the first emergence of H. sapiens (roughly 300,000 years ago) and the emergence of full behavioral modernity (roughly 50,000 years ago, corresponding to the start of the Upper Paleolithic ).

Im prostsza inteligencja, tym mniej do szczęścia potrzeba (lew afrykański: aktywność 4godz, odpoczynek 20godz).   

A kiedy homo zmądrzał, to przestało go bawić "struganie patyczków" tylko zaczął się bawić klockami: Stonehenge, czy https://www.smithsonianmag.com/history/gobekli-tepe-the-worlds-first-temple-83613665/ (za venator). Oprócz "gapienia się na drugi brzeg rzeki" spojrzał wyżej i pomyślał: https://www.ed.ac.uk/news/2018/cave-paintings-reveal-use-of-complex-astronomy (za venator). Zaczął budować bardziej skomplikowane chatki (ale bezpieczniejsze, wodoodporne i cieplejsze), których żal było opuszczać. To ostatnie kilkanaście tysięcy lat, z całego 2,5mln okresu łowiecko-zbierackiego.

I na swoją zgubę "rolnictwo" wymyślił.:(

 

4 godziny temu, ex nihilo napisał:

Raczej nie będzie wymagała dowodu teza, że pierwotne "rolnictwo" pojawiało się wiele tysięcy razy przed pojawieniem się neantropa. I taką samą ilość razy zanikało, jako mało użyteczne w tamtym czasie i warunkach.

A to normalne przy doświadczalnictwie o wielu zmiennych i wyniku odłożonym w czasie. Dobrze, że falsyfikacji jeszcze nie wymyślili, bo wprowadzenie wynalazku opóżniłoby się. 

Godzinę temu, darekp napisał:
19 godzin temu, 3grosze napisał:

Bez żadnego postępu. Bo mu tak było dobrze.

Nie jestem pewien, czy o to chodzi, ale pomyśl, że wtedy jeszcze w pewnym sensie nie wynaleziono "postępu". Myślenie w kategoriach "postępu" to kwestia ostatnich 200-300 lat

Jak zwał, tak zwał. Ja tylko porównuję dorobek łowcy-zbieracza: 2,5mln lat versus 10.000lat "rolnika".

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 minuty temu, 3grosze napisał:

  

Im prostsza inteligencja, tym mniej do szczęścia potrzeba (lew afrykański: aktywność 4godz, odpoczynek 20godz).    

I na swoją zgubę "rolnictwo" wymyślił.:(

 

nasza aktywność wynika z udomowienia nas a nie inteligencji. Jesteśmy udomowieni jak konie do pracy, krowy do dojenia, świnie na mięso (armatnie). Na tym polega socjalizacja od przedszkola, wstań, siadaj, ocen 1 albo 6 (zamiast cukru dla konia czy tresowanego psa). To że daliśmy sie udomowic świadczy o zaniku inteligencji

i jescze sie cieszymy jak dobrze nas udomowili, jacy jestesmy szczesliwi pracujac.  Konia udomowiliśmy a zebre nie potrafimy, tak jak i szympansa z którym mamy 99% wspolnych genow. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 minut temu, Szedar napisał:

wykorzystały ludzi do budowy okrętów i zawojowały świat.

Na wyspy tak zawędrowały. Lądy samodzielnie. Spory dotyczą, kto kogo tropiąc zawojował świat.:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Szedar napisał:

 Myślę, że inteligencja jest bardziej pierwotna, ale to tylko moje luźne rozmyślania.

naszą śmiercionośną bronią nie jest inteligencja (... miał bodaj o 20% większy mózg) a właściwości społeczne. STADO.  Współcześnie wmówili nam ideologie liberalna (wolność i indywidualizm, patrz PO a więc sprzeczną z istota człowieczeństwa) żeby stepić moc naszą, podzielic nas. Indywidualny człowiek = 0. Dlatego jesteśmy dobrymi niewolnikami bo podzieleni, indywidualistyczni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, 3grosze napisał:

Tak, to świadczy o sprycie i inteligencji;):

https://pl.wikipedia.org/wiki/Szczur 

"Szczury występują na wszystkich kontynentach oprócz Antarktydy"

Eee tam... wszy i pchli lepsze - i ludków i szczurków wykorzystały :D

A co do pracy:
https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/ludzieistyle/1683040,1,5-rzeczy-ktorych-ludzie-zaluja-w-ostatnim-dniu-swojego-zycia.read

  • Dzięki! (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 15.07.2019 o 10:04, 3grosze napisał:

Im prostsza inteligencja, tym mniej do szczęścia potrzeba (lew afrykański: aktywność 4godz, odpoczynek 20godz).   

 

 

 

Za to w czasie rui kopuluje nawet kilkadziesiąt razy dziennie, ponoć do 150 orgazmów w dwa dni. 

A tak na marginesie. Orgazm u świni trwa 15 minut. Wolelibyście być świnią czy lwem?  

Szczęście to rzecz względna. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, venator napisał:

Szczęście to rzecz względna.

hm..łączysz szczęście z orgazmem... to pewnie przez wieloznaczność językową słowa "szczęście".

Tu by chyba bardziej pasowało słowo Dobrostan albo jakieś inne, ale w każdym razie szcześcia z tego wątku nie łączył bym z poczuciem  szczęścia  w trakcie/po orgazmu ;) 

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

7 godzin temu, venator napisał:

Wolelibyście być świnią czy lwem?  

I czekać na te 15min lub 150x/2dni błogostanu, ekstazy czy rozkoszy ( tu ukłon w stronę Afordancji) kilka tygodni (jak samca dopuści, czyli ruję będzie miała)? A jak samiczka zaciąży to szlaban na kilka miesięcy. Więc harem potrzebny.Niewykonalne (ekonomia). To ja już wolę po ludzku. Z jedną (ekonomia), która może codziennie, przez cale życie (na szczęście nie chce:excl: , bo prolaktyna całą dopaminę by mi skasowała).

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.07.2019 o 00:02, Afordancja napisał:

hm..łączysz szczęście z orgazmem

Oczywiście: "Szczęście jest emocją, spowodowaną doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne". 

 

Wracając do meritum, podoba mi się hipoteza Raya Kurzweiel'a, dotycząca postępu technologicznego. Otóż Kurzweil uważa, że można ekstrapolować prawo Moore'a na postęp technologiczny. Przebiega on więc wykładniczo. Kurzweil przywołał kiedyś  anegdotę/legendę  o chińskim wynalazcy  szachów, która dobrze oddaje istotę problemu. 

Było to mniej więcej tak: Cesarz zafascynowany nową grą strategiczną, zaprosił na dwór wynalazce. Ten zapytany o nagrodę, odparł, że chciałby otrzymać ryż wg. następującego wzoru. Na pierwszym polu  szachownicy jedno ziarno, na drugim dwa, na trzecim cztery, i tak do 64 pola. etc. Cesarz ochoczo przystał na to  rozwiązanie. Nie wiadomo za bardzo, kiedy zrozumiał swój błąd.Zakończenie jest raczej smutne. Pierwsze to takie, że zbankrutował, bo nie da się wyhodować tyle ryżu na Ziemi. Drugie, bardziej prawdopodobne, że kazał ściąć głowę genialnemu wynalazcy.

Kurzweil uważa, że postęp jest jak to ziarno. Dajmy na to, że dolny i środkowy paleolit jest na pierwszym polu, górny (tzw. "rewolucja górnopaleolityczna) na drugim, neolit ( tzw. rewolucja neolityczna) na trzecim etc (to oczywiście mój przykład). Natomiast wg. Kurzweil'a ludzkość jest obecnie w połowie szachownicy.  Uważam, że śledząc historie naszej cywilizacji można rzeczywiście  dojść do takich wniosków. 

Czeka nas stale rosnące, ogromne przyspieszenie technologiczne. Będzie ono ogromnym wyzwaniem dla człowieka, ale w myśl zasady historia magistra vitae, chyba jednak warto zgłębiać doświadczenia przodków. 

Wygląda na to, że Kurzweil ma rację . Jeśli do tego dodamy teorię zasobu ostatecznego, autorstwa Juliana Simona, która to dobrze tłumaczy dlaczego stateczna teoria  zasobów  Malthausa się nie sprawdziła, to mamy ładną, logiczna układankę. 

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Lojalność wobec firmy to obosieczny miecz, ostrzegają badacze z Duke University. Z ich badań wynika bowiem, że menedżerowie mają tendencję do wykorzystywania takich ludzi i częściej nakładają na nich dodatkowe zadania czy proszą o zostanie po godzinach niż pracowników, którzy nie są tak lojalni.
      Firmy chcą mieć lojalnych pracowników i wiele badań pokazuje, że ludzie tacy przynoszą pracodawcy różnorodne korzyści. Jednak wygląda na to, że menedżerowie mają skłonność do wykorzystywania ich, mówi doktor Matthew Stanley.
      W przeprowadzonych online badaniach wzięło udział niemal 1400 menedżerów. Przedstawiono im fikcyjną postać 29-letniego pracownika Johna oraz firmy, w której pracował. Firma nie była w zbyt dobrej kondycji finansowej. Celem badania było określenie, z jakim prawdopodobieństwem menedżerowie będą prosili Johna o wzięcie nadgodzin i wykonanie dodatkowych obowiązków bez dodatkowej zapłaty.
      Okazało się, że gdy John był przedstawiony jako lojalny pracownik, z większym prawdopodobieństwem proszono go o bezpłatną pracę na rzecz firmy, niż wówczas, gdy był przedstawiony jako pracownik nielojalny. Prawdziwa była też sytuacja odwrotna. Gdy Johna opisano jako kogoś, kto bez dodatkowej zapłaty bierze na siebie dodatkowe obowiązki, menedżerowie określali go jako pracownika bardziej lojalnego, niż Johna, który odmawiał tego typu pracy. Co interesujące, oba typy pracownika były określane przez menedżerów jako tak samo uczciwi i szczerzy. To zaś wskazuje, że to właśnie lojalność, a nie inne cechy, są kojarzone z wykonywaniem darmowej pracy. To samonapędzający się mechanizm. Lojalni pracownicy są zwykle eksploatowani. A gdy zgodzą się na eksploatację, rośnie ich reputacja jako lojalnych pracowników, co powoduje, że z większym prawdopodobieństwem zostaną w przyszłości wybrani jako cel eksploatacji, mówi Stanley.
      Jednym z powodów, dla których menedżerowie częściej wykorzystują lojalnych pracowników, jest ich wiara w to, że to zapłata za bycie lojalnym. Okazało się bowiem, że postrzeganie kogoś jako lojalnego wiąże się z postrzeganiem tej osoby, jako zobowiązanej do poświęceń dla firmy. Takie wykorzystywanie lojalnych pracowników przez menedżerów nie musi jednak wynikać ze złej woli. Może być spowodowane ignorancją lub czymś, co psychologowie nazywają nazywają „etyczną ślepotą”. Większość osób chce być dobra. Jednak w codziennym życiu zadziwiająco często przekraczamy naszą osobistą granicę dobra i zła. Najczęściej jest to spowodowane etyczną ślepotą, gdy ludzie nie widza, że to, co robią, jest niezgodne z ich zasadami i wartościami, wyjaśnia Stanley.
      Uczony dodaje, że jego badania nie powinny być przyczyną, dla której przestaniemy być lojalni wobec firmy. Pokazują one bowiem skutek uboczny zwykle pozytywnego zjawiska. Cenimy lojalnych ludzi. Postrzegamy ich pozytywnie. Często są oni nagradzani. Lojalność nie ma jedynie negatywnej strony. To złożone zagadnienie, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli chcemy lepiej zrozumieć warunki rozwoju, do jakich dzieci mogą być najlepiej przystosowane, powinniśmy przyjrzeć się łowcom-zbieraczom, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of Child Psychology and Psychiatry. W końcu, jak przypominają, H. sapiens przez ponad 95% swojej historii był łowcą-zbieraczem.
      Zdaniem doktorów Nikhila Chudhary'ego i Annie Swanepoel badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić warunki, w jakich żyją dzieci w krajach rozwiniętych.
      Badacze zauważają, że większa intensywność kontaktu bezpośredniego, dotyku, większa sieć osób opiekujących się dzieckiem mogą być korzystne dla rozwiniętych społeczeństw. A dla dziecka korzystne będzie więcej kontaktu z innymi dziećmi oraz bardziej aktywna edukacja w grupach składających się z dzieci w różnym wieku. Dlatego też antropolog ewolucyjny Chaudhary i psychiatra dziecięca Swanepoel wzywają do podjęcia badań nad zdrowiem psychicznym dzieci w społecznościach łowiecko-zbierackich.
      Uczeni zauważają, że dzieci z takich społeczeństw prowadza zupełnie inny tryb życia niż dzieci z krajów rozwiniętych. Spotykają się też z wieloma wyzwaniami i trudnościami, jakich nie doświadczają ich rówieśnicy z naszej części świata, dlatego też ich dzieciństwa nie należy idealizować.
      Naukowcy opisali zaobserwowane przez siebie różnice, które mogą znacząco wpływać na dobrostan dzieci. Zauważyli, że dzieci w krajach rozwiniętych mają niewiele kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Na przykład w Bostwanie w plemieniu !Kung dzieci w wieku 10-20 tygodni aż przez 90% dnia mają fizyczny kontakt z innym człowiekiem, a gdy płaczą to w niemal 100% otoczenie reaguje, najczęściej je przytulając i pocieszając. Krzyczenie czy upominanie płaczącego dziecka są tam niezwykle rzadkie. Tak wielkie zwracanie uwagi na dziecko jest możliwe, gdyż bardzo dużą rolę w opiece odgrywają inni ludzie niż rodzice.
      W wielu społecznościach zbieracko-łowieckich bardzo rozpowszechnione jest allorodzicielstwo, kiedy to osoby inne niż rodzice opiekują się dziećmi. Allorodzice zajmują się nimi przez połowę czasu. Na przykład wśród Efe w DRK dziecko przed osiągnięciem 18 tygodnia życia ma średnio 14 opiekunów dziennie, a opieka nad nim jest przekazywana średnio 8-krotnie w ciągu godziny.
      Obecnie rodzice mają znacznie mniej pomocy w opiece nad dzieckiem ze strony sieci rodziny i znajomych niż prawdopodobnie mieli w czasie całej ewolucyjnej historii człowieka. Ta różnica może wytwarzać presję ewolucyjną, która jest szkodliwa i dla dzieci i dla opiekunów, mówi Chaudhary. Dostępność innych opiekunów może zmniejszać zarówno poziom stresu w rodzinie, jak i ryzyko depresji u matki, które mają bardzo negatywny wpływ na dobrostan i rozwój dziecka, dodaje uczony.
      Autorzy badań podkreślają, że allorodzicielstwo to jedna z kluczowych cech adaptacyjnych człowieka i jest czymś przeciwnym niż proponowane obecnie intensywne macierzyństwo, zakładające, że matki powinny samodzielnie zajmować się dziećmi. Taka narracja może prowadzić do wyczerpania matki i mieć niebezpieczne konsekwencje, mówią Chaudhary i Swanepoel.
      Generalnie rzecz ujmując, w społecznościach łowiecko-zbierackich dziećmi opiekuje się olbrzymia liczba osób, nierzadko na dziecko przypada więcej niż 10 opiekunów. Tymczasem w krajach rozwiniętych zasady opieki są zupełnie inne, nawet w miejscach nastawionych na opiekę nad dziećmi. Na przykład brytyjskie Ministerstwo Edukacji wymaga, by w żłobkach przypadał 1 opiekun na 3 dzieci w wieku do 2 lat i 1 opiekun na 4 dzieci w wieku 2-3 lat. Niemowlęta i dzieci w wieku poniemowlęcym w społecznościach łowców-zbieraczy mają w najbliższym otoczeniu licznych opiekunów. Z punktu widzenia dziecka ta bliskość i interakcja są zupełnie czymś innym niż to, czego doświadczają dzieci w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziećmi będzie zajmowało się jeszcze mniej osób niż obecnie, musimy rozważyć możliwość, że odbędzie się to ze szkodą dla dzieci, uważają naukowcy.
      U łowców-zbieraczy dzieci odgrywają znacznie większą rolę w opiece nad niemowlętami niż w społeczeństwach rozwiniętych. W niektórych miejscach już czterolatkowie opiekują się młodszymi dziećmi i potrafią dobrze to robić, a czymś normalnym jest dziecko, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego zajmuje się niemowlętami. Tymczasem w krajach rozwiniętych zaleca się, by opiekunem niemowlęcia był co najmniej starszy nastolatek. W krajach rozwiniętych dzieci mają dużo zajęć w szkole i mniej możliwości do opiekowania się innymi dziećmi. Powinniśmy co najmniej rozważyć opiekę nad niemowlętami przez starsze rodzeństwo, dzięki czemu będzie mogło ono rozwinąć swoje umiejętności społeczne, wyjaśnia Chaudhary.
      Autorzy badań zauważają też, że w społecznościach łowiecko-zbierackich rzadko mamy do czynienia z takim modelem nauczania, jak u nas. Najczęściej dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. A dzieci w wieku 2-16 lat dużą część czasu spędzają w grupach o mieszanym wieku bez nadzoru dorosłych. Uczą się od siebie nawzajem, nabywając wiedzę i nowe zdolności poprzez zabawę i eksplorację. Tam nauka i zabawa to jedność. W krajach rozwiniętych czynności te są wyraźnie rozdzielone.
      Uczenie się w klasach jest czymś obcym temu, jak człowiek uczył się przez niemal całą swoją historię. Oczywiście naukowcy zauważają, że umiejętności potrzebne w społeczeństwie łowiecko-zbierackich są zupełnie inne od tego, co jest potrzebne w gospodarkach rynkowych, gdzie nauka w klasach jest niezbędna. Jednak dzieci mogą posiadać pewne psychologiczne cechy odnośnie bardziej naturalnego sposobu nauczania, które można by wykorzystać również w krajach rozwiniętych, stwierdzają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Erozja gleby na środkowym zachodzie USA przebiega od 10 do 1000 razy szybciej od jej formowania się, informują naukowcy z University of Massachusetts. Dzięki... eksplodującym gwiazdom są oni pierwszymi, którzy dokładnie określili tempo naturalnej erozji gleby sprzed przybycia europejskich rolników. Odkrycie to ma olbrzymie znaczenie zarówno dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego, zapobiegania zmianom klimatycznym, jak i dla polityki.
      Do określenia naturalnej erozji gleby naukowcy wykorzystali rzadki pierwiastek beryl-10. Pojawia się on w glebie, gdy wysokoenergetyczne cząstki z gwiazd eksplodujących w Drodze Mlecznej trafiają w skorupę ziemską. Rozbijają one obecny w glebie tlen, pozostawiając niewielkie ilości berylu-10, które można wykorzystać do zbadania średniego tempa erozji na przestrzeni tysięcy i milionów lat.
      Wybraliśmy się na 14 niewielkich dziewiczych obszarów prerii, które wciąż istnieją w stanach Iowa, Minnesota, Dakota Południowa, Nebraska i Kansas. Pobraliśmy rdzenie gleby datowane do ostatniej epoki lodowej. Przywieźliśmy do laboratorium i przesialiśmy glebę, by wyodrębnić poszczególne ziarna. Następnie usunęliśmy wszystko, co nie było kwarcem, a później przeprowadziliśmy proces chemicznego oczyszczania, dzięki któremu wyizolowaliśmy beryl-10. Uzyskana próbka zmieściłaby się na czubku szpilki, mówi profesor Isaac Larsen. Beryl wysłano następnie do laboratorium, gdzie specjaliści policzyli poszczególne atomy, co pozwoliło Larsenowi i jego kolegom dokładnie oszacować tempo erozji od epoki lodowej do dzisiaj.
      Dzięki temu po raz pierwszy wiemy, jakie jest naturalne tempo erozji gleby na Midweście. A skoro wiemy, jakie ono było zanim osiedlili się tutaj Europejczycy, wiemy też, jak współczesne rolnictwo przyspieszyło ten proces, dodaje Caroline Quarrier. Wyniki nie są optymistyczne. Średnie tempo erozji sprzed epoki rolnictwa wynosiło w badanych przez nas miejscach 0,04 mm na rok, mówi Larsen.
      Amerykański Departament Rolnictwa określa dopuszczalny limit erozji gleby na 1 mm/rok, czyli 25-krotnie większy niż poziom naturalny. Tymczasem w niektórych miejscach erozja jest aż 1000-krotnie szybsza niż naturalna. To zła wiadomość, gdyż górna warstwa gleby jest kluczowa dla rolnictwa. Degradacja gleb oznacza zmniejszenie plonów i olbrzymie straty gospodarcze.
      Autorzy badań uspokajają jednak, że nie powinniśmy wpadać w panikę. Istnieją bowiem znane i sprawdzone techniki uprawy, jak np. uprawa zerowa, o których wiadomo, że nie naruszają gleby w takim stopniu, jak uprawa płużna. Kluczowe jest zmniejszenie obecnego poziomu erozji do poziomu naturalnego, mówi Larsen.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najstarsze dowody działalności rolniczej pochodzą z Żyznego Półksiężyca, regionu Bliskiego Wschodu, w którym ludzie zaczęli się osiedlać oraz udomawiać zwierzęta i rośliny przed 11 000 lat. Od ponad 100 lat toczy się debata na temat rozprzestrzeniania się rolnictwa na świecie, a jej podstawowe pytanie brzmi, czy rolnictwo rozprzestrzeniło się drogą wymiany kulturowej czy migracji?
      Dotychczas wiele dowodów genetycznych wskazywało na to, że pierwsi europejscy rolnicy byli potomkami społeczności łowiecko-zbierackich z Anatolii. Jednak najnowsze badania wskazują, że pochodzenia tych rolników nie można przypisać jednemu tylko regionowi.
      Wcześniejsze analizy wskazywały, że pierwsi neolityczni farmerzy różnili się pod względem genetycznym od innych ludzkich grup z tamtego okresu. Jednak niewiele było wiadomo o ich pochodzeniu. Teraz odkryliśmy, że pierwsi rolnicy Anatolii i Europy pochodzi od wymieszanych grup łowców-zbieraczy z Europy i Bliskiego Wschodu, mówi doktor Nina Marchi z Uniwersytetu w Bernie, jedna z głównych autorek najnowszych badań. Proces łączenia się tych grup rozpoczął się około 14 000 lat temu. Później nastąpił trwający tysiące lat okres ekstremalnego różnicowania genetycznego.
      Przeprowadzenie badań było możliwe dzięki połączeniu dwóch technik: pozyskania i analizy materiału genetycznego wysokiej jakości z prehistorycznych szkieletów oraz demograficznemu modelowaniu uzyskanych danych. Potrzebowaliśmy danych genetycznych najwyższej jakości, dzięki czemu mogliśmy zrekonstruować procesy demograficzne na przestrzeni ostatnich 30 000 lat, dodaje inny z autorów badań, Laurent Excoffier. To właśnie on, wraz z profesorem Joachimem Burgerem z Uniwersytetu Gutenberga w Moguncji i Danielem Wegmannem z Uniwersytetu we Fryburgu, zainicjował nowatorskie podejście do badań. Na potrzeby badań antropolodzy z Uniwersytetu Gutenberga pozyskali z każdego szkieletu około 20 000 razy więcej sekwencji DNA niż robi się do zwykle podczas tego typu prac.
      Zebranie i analiza materiału kostnego potrzebnego do badań trwały około 10 lat. Prace nad umieszczeniem wyników badań w kontekście historycznym koordynował doktor Maxime Brami. Młody uczony przyznaje, że był zaskoczony uzyskanymi wynikami. Pierwsi rolnicy Europy wydają się być potomkami populacji łowców-zbieraczy żyjących na obszarze od Bliskiego Wschodu po Bałkany. Żadne badania archeologiczne nie były w stanie dostarczyć nam takich informacji, mówi. A profesor Burger dodaje, że podczas badań nie tylko udało się rzucić światło na pochodzenie pierwszej populacji neolitycznej na świecie, ale również opracować ogólny model ewolucji człowieka na terenie Azji Południowo-Zachodniej i Europy. Oczywiście pozostały jeszcze do wypełnienia luki czasowe i przestrzenne, więc nasze badania nie oznaczają końca studiów nad ewolucją człowieka na tym obszarze, stwierdza Excoffier. Uczeni już planują kolejne prace. Chcą wykorzystać stworzony przez siebie model w połączeniu z danymi genetycznymi populacji z późniejszego neolitu i epoki brązu.
      Z wynikami badań można zapoznać się na łamach pisma Cell w artykule The genomic origins of the world's first farmers.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niektóre gatunki nietoperzy są ważnymi zapylaczami roślin uprawnych, odchody innych nietoperzy stanowią cenny nawóz. Jeszcze inne wyświadczają nam olbrzymią przysługę żywiąc się owadami. Zamieszkujący Amerykę Północną niewielki nocek myszouchy zjada każdej nocy około 3000 owadów. Jednak zawleczona z Europy choroba dziesiątkuje obecnie populację tego ssaka, przez co amerykańskie rolnictwo ponosi straty sięgające 500 milionów dolarów rocznie.
      W 2006 roku w jednej z jaskiń w stanie Nowy Jork zidentyfikowano grzyba, który zaczął atakować hibernujące nietoperze, zaburzając ich procesy hibernacji i zabijając nawet do 80% osobników w kolonii. Grzyb błyskawicznie rozprzestrzenił się w jaskiniach USA i Kanady, wywołując tzw. chorobę białego nosa, nazwaną tak od charakterystycznego białego nalotu na nosach zaatakowanych zwierząt. Po kilku latach patogen zidentyfikowano jako Gaomycas destructans. Rośnie on wyłącznie w temperaturach od 4 do 15 stopni Celsjusza. Grzyba tego zidentyfikowano też w Europie, jednak tutaj nie powoduje on zwiększonej śmiertelności nietoperzy. To sugeruje, że na terenie Europy jest on patogenem oportunistycznym, nie stanowiącym zagrożenia. Jednak amerykańskie nietoperze nie są na niego odporne.
      W wyniku infekcji Gaomycas destructans nietoperze stają się bardziej aktywne, zużywają nagromadzone na czas hibernacji zapasy tłuszczu i umierają przed nadejściem wiosny. Dotychczas w USA i Kanadzie grzyb zabił miliony nietoperzy. Nocek myszouchy jest gatunkiem zagrożonym, a amerykańscy rolnicy ponoszą coraz większe straty. Nietoperze zapewniały bowiem najtańsze i najbardziej skuteczne usługi usuwania szkodników. Gdy nie ma nietoperzy, owadów szkodzących plonom jest coraz więcej, niszczą więc coraz więcej upraw, a rolnicy ponoszą coraz większe koszty próbując robić to, co wcześniej za darmo robiły nietoperze – zwalczać szkodniki. O skali problemu niech świadczy fakt, że ulubiony posiłek nocka, owad z gatunku Diabrotica virgifera virgifera powoduje roczne straty w uprawach kukurydzy rzędu 1 miliarda dolarów. A to tylko jeden z gatunków, którymi żywi się nocek.
      Utrata nietoperzy wpływa negatywnie zarówno na plony, jak i na samą wartość ziemi uprawnej. Przeprowadzone badania wykazały, że cena dzierżawy akra ziemi uprawnej spadła o 2,84 USD za akr w hrabstwach, w których spadła populacja nietoperzy i o 1,50 USD/akr w hrabstwach sąsiadujących. Doszło też to zmniejszenia aerału upraw. W hrabstwach, gdzie choroba dziesiątkuje nietoperze z działalności rolniczej wyłączono średnio 1102 akry (446 ha), a w hrabstwach sąsiednich utracono 582 akry (236 ha).
      Gdy darmowe usługi kontrolowania szkodników znikają, to właściciele ziemi uprawnej na której plony były niższe niż średnia, a koszty uprawy i tak wysokie muszą albo zmierzyć się z dodatkowym spadkiem plonów, albo z dodatkowymi kosztami związanymi z koniecznością zakupu środków chemicznych do zwalczania insektów. Czynniki te mogą spowodować, że uprawa stanie się nieopłacalna, wyjaśnia profesor Dale Manning z Colorado State University (CSU). Naukowcy zauważyli też dodatkowy problem. Otóż populacje nietoperzy się nie odradzają. Obecnie badania pokazują, że doszło do ich załamania, a liczba zwierząt pozostaje na niskim poziomie. Nie wiemy, czy populacje się odrodzą, dodaje uczony.
      Manning i jego koledzy z CSU oraz University of Illinois, współpracują z badaczami z U.S. Fish and Wildlife Services. Ci podali im wyliczenia kosztów wdrożenia dwóch potencjalnych rozwiązań problemu. Jednym z nich może być opracowanie szczepionki dla nietoperzy, drugim zaś – oprysk fungicydem jaskiń, w których nietoperze hibernują. Obie metody byłyby mniej kosztowne, niż utrata nietoperzy. Na przyszły miesiąc zaplanowano konferencję White-Nose Syndrome National Meeting, w której udział wezmą naukowcy zajmujący się chorobą białego nosa oraz przedstawiciele agend rządowych.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...