Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

W przyszłości Słońce zamieni się w kryształ

Rekomendowane odpowiedzi

Naukowcy z University of Warwick zdobyli pierwsze bezpośrednie dowody wskazujące, że białe karły – a taką gwiazdą stanie się Słońce po swej śmierci – ulegają krystalizacji, a na nieboskłon pełen jest takich olbrzymich kryształów.

Dokonane przez astronomów obserwacje wskazują, że jądra białych karłów są zbudowane z zestalonego tlenu i węgla, które przeszły przemianę fazową podobną do tej, jaką przechodzi woda zamieniająca się w lód. Proces odbywa się, oczywiście, w znacznie wyższej temperaturze. Ponadto krystalizacja spowalnia stygnięcie gwiazd, a to oznacza, że niektóre białe karły mogą być o miliardy lat starsze niż się obecnie przypuszcza.

Najnowszego odkrycia dokonał zespół doktora Piera-Emmanuela Tremblaya, który korzystał głównie z danych dostarczonych przez satelitę Gaia Europejskiej Agencji Kosmicznej.

Białe karły należą do najstarszych gwiazd we wszechświecie. Są bardzo użyteczne, gdyż astronomowie potrafią obliczać ich wiek, przez co można wykorzystywać je w roli kosmicznych zegarów do szacowania wieku pobliskich gwiazd.
Białe karły powstają po ustaniu reakcji jądrowych w gwiazdach o małej lub średniej masie. Gwiazdy o masie Słońca zamieniają się z czasem w białe karły węglowe lub węglowo-tlenowe.

Pier-Emmanuel Tremblay i jego zespól wybrali 15 000 białych karłów znajdujących się w odległości do około 300 lat świetlnych od Ziemi i przeanalizowali dane dotyczące ich jasności i koloru. Odkryli nadmiar gwiazd o specyficznej jasności i kolorze, których nie można było dopasować ani do grupy o tym samym wieku, ani masie. Gdy przyjrzeli się następnie modelom ewolucji gwiazd okazało się, że dobrze pasują one wysuniętej przed 50 laty hipotezy o możliwości krystalizacji białych karłów. Krystalizacja opóźnia stygnięcie gwiazdy i uczeni z Warwick wyliczyli, że niektóre z białych karłów mogą być nawet o 2 miliardy lat starsze, niż wynikałoby to z ich temperatury.

Wszystkie białe karły krystalizują w pewnym momencie swojej ewolucji. To oznacza, że w naszej galaktyce istnieją miliardy krystalicznych sfer. Samo Słońce stanie się skrystalizowanym białym karłem za około 10 miliardów lat, mówi Tremblay.

W jądrach białych karłów panuje niezwykle wysokie ciśnienie, przez co tworzący je gaz staje się cieczą. Gdy temperatura jądra spadnie do około 10 milionów stopni Celsjusza, rozpoczyna się proces krystalizacji.

Nie tylko zdobyliśmy dowody na energię wydzielaną w procesie krystalizacji, ale zauważyliśmy, że do wyjaśnienia tych zjawisk potrzeba przyjęcia znacznie większego uwalniania energii niż zakładano. Sądzimy, że dzieje się tak, gdyż najpierw krystalizuje tlen, który tonie w rdzeniu. To proces podobny do tworzenia się osadów na dnie rzek. Tonący tlen wypych w górę węgiel i to właśnie ten proces uwalnia dodatkową energię, mówi Tremblay.

Uczony dodaje, że teraz zyskaliśmy dodatkowe dane, które pozwolą lepiej ocenić wiek białych karłów oraz innych gwiazd. Dzięki precyzyjnym pomiarom rozumiemy budowę wnętrza białych karłów tak dobrze, jak nigdy wcześniej. Przed Gaią mieliśmy dokładne dane o odległości i jasności 100-200 białych karłów. Teraz mamy takie dane o 200 000 takich gwiazd.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biały karzeł węglowy? No to jest nadzieja dla polskiej energetyki... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie jest węgiel kamienny ani tym bardziej brunatny. To bardziej grafit lub nawet diament.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, ex nihilo napisał:

Nie szkodzi, też sie pali

Nie ciesz się. Nic z tego. Zakładając, że karzełek będzie miał połowę masy i połowę promienia naszego Słońca, wyniesienie Mg ładunku na 100 km to jakieś 50 GJ. Cała entalpia tworzenia dwutlenku węgla to jakieś 40 GJ/Mg -  ja tu, siostry, duże manko w dżulach widzę :D Jak zwykle polecam własnoręczne policzenie ;)

edit: Tak mi przyszło do głowy... Mamy tam tlen i węgiel, jakby tak na powierzchni rozpalić ognisko to moglibyśmy się cieszyć ciepłem jeszcze przez jakiś czas. Wystarczy lokalnie na powierzchni wytworzyć coś w okolicach warunków normalnych i karzeł powinien się palić jak świeczka :D

 

 

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Jajcenty napisał:

wyniesienie Mg ładunku na 100 km to jakieś 50 GJ. Cała entalpia tworzenia dwutlenku węgla to jakieś 40 GJ/Mg -  ja tu, siostry, duże manko w dżulach widzę :D 

Siostry widzą (przypuszczam:D)  sens jubilerski, a nie energetyczny .  Chłopakom wyszło manko, a dziewczynki zysk będą miały.:P

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, 3grosze napisał:

Chłopakom wyszło manko, a dziewczynki zysk będą miały

tylko problem jest w tym, że dziewczynki zawsze pożądają coś co jest rzadkie i trudno dostępne. Więc jakby ziemskie plaże byłyby skupiskiem błyszczących diamentów to nawet by się nie schyliły po takie byle co.

 

5 godzin temu, Szedar napisał:

W końcu diament można spalać lokalnie, a energię słać choćby fotonami

przecież białe karły ciągle mocno promieniują. trochę w innych zakresach i skóra by schodziła razem z kośćmi , ale zawsze można przekonwertować na spokojniejsze fotony już na ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słońce będzie najpiękniejszym diamentem w historii wszechświata,a może nawet i wieloświata,będzie się świecić przez ogromną część czasu w kosmosie,a może będzie jednym z 400 miliardów gwiazd z takim blaskiem,najpierw stanie się białym, a potem carnym karłem i będzie świecić tak długo,dopóki nie skończą sie pierwsiastki do zasilenia diamentowego Słońca!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 12.01.2019 o 09:52, tempik napisał:

przecież białe karły ciągle mocno promieniują. trochę w innych zakresach i skóra by schodziła razem z kośćmi , ale zawsze można przekonwertować na spokojniejsze fotony już na ziemi.

Chodzi o te karły co już są trochę wystudzone, czyli czarne. Ratujemy górnictwo i energetykę węglową :) Mówią, że czarnych jeszcze nie ma, ale ja sądzę, że nie obserwujemy ich bo okazuje się, że są czorne od wungla! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Jajcenty napisał:

Chodzi o te karły co już są trochę wystudzone

Jeśli przez te parę mld lat wnętrze ziemi niewiele ostygło, to chyba o wiele masywniejszy biały karzeł startujący z dużo większej temperatury nie ma szans żeby ostygnąć.  Trochę zabawne są te gwiazdy. Mają czysty węgiel i czysty tlen ale nie mogą wybuchnąć czy chociaż spalić się jak w piecu bo jest za gorąco i za duże ciśnienie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 12.01.2019 o 04:02, Szedar napisał:

W końcu diament można spalać lokalnie, a energię słać choćby fotonami.

Do spalania diamentu będzie potrzebny tlen, ten zaś znajduje się w rdzeniu. Do jego wydobycia potrzebna będzie znacznie większa energia niż ta, którą się uzyska chemicznie :(

W dniu 12.01.2019 o 09:52, tempik napisał:

tylko problem jest w tym, że dziewczynki zawsze pożądają coś co jest rzadkie i trudno dostępne

W tym wypadku, po schyleniu się, dziewczynka mogłaby się już nie wyprostować, ponieważ ciążenie będzie tam nieco większe niż na Ziemi. Z drugiej strony, możliwe, że taki biały karzeł będzie celem wypraw kondycyjnych. Już samo leżenie na powierzchni może spłaszczyć lepiej niż jakakolwiek ziemska kuracja odchudzająca :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy klimatolodzy z Instytutu Nielsa Bohra na Uniwersytecie w Kopenhadze poinformowali, że na podstawie badań rdzeni lodowych odkryli erupcję wulkaniczną, która wydarzyła się około 2900 roku przed naszą erą i musiała mieć katastrofalne skutki dla ówczesnych społeczności rolniczych północnej Europy, ich koledzy z wydziału archeologii, Narodowego Muzeum Danii i Muzeum Borholmu, jeszcze raz przyjrzeli się „kamieniom słonecznym” ze stanowiska Vasagård na Bornholmie.
      Erupcje wulkaniczne miewały wpływ na ludzką historię. Dość wspomnieć erupcję Thery, wybuch na Alasce z roku 43, który wywołał głód i choroby w basenie Morza Śródziemnego czy najsłynniejszą z erupcji, kiedy to Wezuwiusz zniszczył Pompeje, dając nam unikatową możliwość badania starożytnego rzymskiego miasta.
      Na neolitycznym stanowisku Vasagård na Bornholmie znaleziono ponad 600 tzw. kamieni słonecznych. Te niewielkie płaskie kamyki z wyrzeźbionymi wzorami i motywami Słońca znajdowane są tylko na tej wyspie. Zdaniem archeologów są symbolem płodności ziemi i prawdopodobnie zostały poświęcone Słońcu, by zapewnić sobie pomyślność zbiorów. Mieszkańcy neolitycznego Bornholmu wykonali wiele takich kamieni, które następnie włożyli do wykopów wraz z pozostałościami rytualnych posiłków, potłuczonych glinianych naczyń, zwierzęcych kości oraz obiektów z krzemienia i przysypali ziemią.
      Kamienie datowane są na około 2900 rok p.n.e. Gdy więc archeolodzy dowiedzieli się o odkryciu erupcji wulkanicznej, która mniej więcej w tym samym czasie wyrzuciła do atmosfery wielkie ilości pyłów, a te przesłoniły Słońce na północy Europy, natychmiast połączyli oba fakty. Od dawna wiemy, że Słońce było ważnym punktem odniesienia dla wczesnych kultur rolniczych północnej Europy. Zbiory były zależne od Słońca. Gdy ono zniknęło na dłuższy czas z powodu pyłu, który pojawił się w stratosferze, musiało to być przerażające doświadczenie dla neolitycznych rolników, mówi Rune Iversen z Uniwersytetu w Kopenhadze. Uczeni sądzą, że istnieje związek pomiędzy erupcją wulkaniczną, wywołaną przez nią zmianą klimatu i pojawieniem się rytualnych „kamieni słonecznych”. Mamy teraz podstawy przypuszczać, że neolityczni mieszkańcy Bornholmu poświęcali kamienie słoneczne by chronić się przed dalszą niekorzystną zmianą klimatu, albo też wyrażali w ten sposób wdzięczność za to, że Słońce wróciło, dodaje naukowiec.
      Około 2900 roku p.n.e. neolityczne kultury północnej Europy doświadczyły nie tylko pogorszenia się klimatu. Badania DNA wykazały, że w tym samym czasie panowały epidemie śmiertelnych chorób. Z danych archeologicznych wiemy natomiast, że w tym czasie zanika też dominująca dotychczas kultura pucharów lejkowatych.
      „Kamienie słoneczne” z Bornholmu nie mają swojego odpowiednika w Europie. Najbliższe, co przychodzi mi do głowy w kontekście kultury słońca w neolicie są niektóre grobowce z południowej Skandynawii i struktury takie jak Stonehenge, przez niektórych łączone z Słońcem. Kamienie słońca są bez wątpienia z nim związane. To niezwykłe odkrycie, które pokazuje, depozyty ku czci Słońca są bardzo starym zjawiskiem. Na południu Skandynawii pojawiają się one ponownie w postaci licznych dużych skarbów złotych przedmiotów złożonych po wielkiej erupcji wulkanicznej z 536 roku, dodaje Lasse Vilien Sørensen z Narodowego Muzeum Danii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed trzema dniami, gdy świat świętował Wigilię Bożego Narodzenia, sonda Parker Solar Probe przeleciała rekordowo blisko Słońca. Operatorzy misji z Johns Hopkins Applied Physics Laboratory odebrali przed kilkoma godzinami dane potwierdzające, że przelot przebiegł zgodnie z planem. To pierwszy sygnał z PSP od czasu, gdy rozpoczęła ona procedurę bliskiego przelotu.
      Parker Solar Probe znalazła się w odległości 6,1 miliona kilometrów od powierzchni Słońca, pędząc z prędkością 692 tysięcy km/h. Teraz nadzór misji czeka na informacje o stanie sondy. Mają one nadejść w ciągu najbliższych godzin. Natomiast 1 stycznia na Ziemię powinny trafić dane, z których dowiemy się więcej na temat warunków panujących w obszarze, w który zapuściła się sonda. Żaden wykonany przez człowieka obiekt nigdy nie znalazł się tak blisko gwiazdy, Parker dostarczy nam informacji z niezbadanych obszarów, mówi Nick Pinkine, menedżer misji.
      Parker Solar Probe została wystrzelona w sierpniu 2018 roku. Po raz pierwszy „dotknęła Słońca” dnia 28 kwietnia 2021 roku. Zewnętrzna krawędź Słońca jest wyznaczana przez powierzchnię krytyczną Alfvéna. To miejsce poniżej którego Słońce i jego siły grawitacyjne i magnetyczne bezpośrednio kontrolują wiatr słoneczny. W kwietniu 2021 roku PSP spędziła 5 godzin poniżej powierzchni krytycznej Alfvéna, w obszarze, gdzie ciśnienie i energia pola magnetycznego gwiazdy są silniejsze niż ciśnienie i energia cząstek przezeń emitowanych. Tym samym PSP stała się pierwszym pojazdem kosmicznym, który dotknął atmosfery naszej gwiazdy.
      Parker Solar Probe to urządzenie rozmiarów małego samochodu. Jego celem jest atmosfera Słońca znajdująca się w odległości około 6,5 miliona kilometrów od powierzchni gwiazdy. Głównym zadaniem misji jest zbadanie, w jaki sposób w koronie Słońca przemieszcza się energia i ciepło oraz odpowiedź na pytanie, co przyspiesza wiatr słoneczny. Naukowcy wiążą z misją olbrzymie nadzieje, licząc, że zrewolucjonizuje ona rozumienie Słońca, Układu Słonecznego i Ziemi.
      Pojazd może przetrwać temperatury dochodzące do 1370 stopni Celsjusza. Pomaga mu w tym gruba na 11,5 centymetra osłona termiczna (Thermal Protection System) z kompozytu węglowego. Jej zadaniem jest ochrona czterech instrumentów naukowych, które badają pola magnetyczne, plazmę, wysokoenergetyczne cząstki oraz obrazują wiatr słoneczny. Instrumenty mają pracować w temperaturze pokojowej.
      TPS składa się z dwóch paneli węglowego kompozytu, pomiędzy którymi umieszczono 11,5 centymetra węglowej pianki. Ta strona osłony, która jest zwrócona w kierunku Słońca została pokryta specjalną białą warstwą odbijającą promieniowanie cieplne. Osłona o średnicy 2,5 metra waży zaledwie 72,5 kilograma. Musiała być ona lekka, by poruszająca się z olbrzymią prędkością sonda mogła wejść na odpowiednią orbitę wokół naszej gwiazdy.
      Parker Solar Probe jest pierwszym pojazdem kosmicznym NASA nazwanym na cześć żyjącej osoby. W ten sposób uhonorowano profesora astrofizyki Eugene'a Parkera z University of Chicago. Zwykle misje NASA zyskują nową, oficjalną nazwę, po starcie i certyfikacji. Tym razem było inaczej. W uznaniu zasług profesora Parkera na polu fizyki Słońca oraz dla podkreślenia, jak bardzo misja jest związana z prowadzonymi przez niego badaniami, zdecydowano, że oficjalna nazwa zostanie nadana przed startem. Tym samym Parker stał się pierwszym człowiekiem, który zobaczył start misji NASA nazwanej jego imieniem. Uczony zmarł w 2022 roku, w wieku 94 lat.
      Aby nie ulec potężnej grawitacji Słońca, które stanowi przecież 99,8% masy Układu Słonecznego, PSP musiał osiągnąć prędkość nie mniejszą niż 85 000 km/h. Nie jest to łatwe, dlatego też pojazd aż siedmiokrotnie korzystał z asysty grawitacyjnej Wenus.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tysiące kilometrów pod naszymi stopami, wewnątrz płynnego jądra Ziemi, znajduje się nieznana dotychczas struktura, donoszą naukowcy z Australian National University (ANU). Struktura ma kształt torusa (oponki), znajduje się na niskich szerokościach geograficznych i jest równoległa do równika. Nikt wcześniej jej nie zauważył.
      Jądro Ziemi składa się z dwóch warstw, sztywnej wewnętrznej oraz płynnej zewnętrznej. Nowo odkryta struktura znajduje się w górnych partiach jądra zewnętrznego, gdzie jądro spotyka się z płaszczem ziemskim.
      Współautor badań, geofizyk Hrvoje Tkalčić mówi, że fale sejsmiczne wędrują wolniej w nowo odkrytym regionie, niż w reszcie jądra zewnętrznego. Region ten znajduje się na płaszczyźnie równikowej, na niskich szerokościach geograficznych i ma kształt donuta. Nie znamy jego dokładnej grubości, ale uważamy, że rozciąga się on na kilkaset kilometrów poniżej granicy jądra i płaszcza, wyjaśnia uczony.
      Uczeni z ANU podczas badań wykorzystali inną technikę niż tradycyjne obserwacje fal sejsmicznych w ciągu godziny po trzęsieniu. Badacze przeanalizowali podobieństwa pomiędzy kształtami fal, które docierały do nich przez wiele godzin od wstrząsów. Zrozumienie geometrii rozprzestrzeniania się fal oraz sposobu, w jaki przemieszczają się przez jądro zewnętrzne, pozwoliło nam zrekonstruować czasy przejścia przez planetę i wykazać, że ten nowo odkryty region sejsmiczny cechuje wolniejsze przemieszczanie się fal, stwierdza Tkalčić.
      Jądro zewnętrzne zbudowane jest głównie z żelaza i niklu. To w nim, dzięki ruchowi materiału, powstaje chroniące Ziemię pole magnetyczne, które umożliwiło powstanie złożonego życia. Naukowcy sądzą, że szczegółowe poznanie budowy zewnętrznego jądra, w tym jego składu chemicznego, jest kluczowe dla zrozumienia pola magnetycznego i przewidywania tego, kiedy może potencjalnie osłabnąć.
      Nasze odkrycie jest istotne, gdyż wolniejsze rozprzestrzenianie się fal sejsmicznych w tym regionie wskazuje, że znajduje się tam dużo lekkich pierwiastków. Te lżejsze pierwiastki, wraz z różnicami temperatur, pomagają w intensywnym mieszaniu się materii tworzącej jądro zewnętrzne. Pole magnetyczne to podstawowy element potrzebny do podtrzymania istnienia życia na powierzchni planety, zwraca uwagę profesor Tkalčić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Darwin był pierwszym naukowcem, który zwrócił uwagę na ruchy nutacyjne roślin. Od tamtej pory badający je uczeni dowiedzieli się, że te zwykle koliste lub wahadłowe ruchy służą, między innymi, poszukiwaniu podpory przez pędy. Jednak ruchy nutacyjne wykonuje też podążający za słońcem słonecznik. I, jak wszyscy wiemy, chodzi tutaj o zwrócenie się w stronę źródła światła. Jednak, jak dowodzą naukowcy z Izraela i USA, nie jest to działanie wyłącznie samolubne. Okazuje się bowiem, że gęsto rosnące słoneczniki poruszają się tak, by rzucać jak najmniej cienia na sąsiadujące rośliny.
      Już wcześniejsze badania pokazały, że jeśli słoneczniki są gęsto zasiane, ich wzorzec wzrostu przypomina zygzak. Jedna rośilna jest wychylona do przodu, sąsiednia do tyłu. W ten sposób cała społeczność maksymalizuje dostęp do światła słonecznego. Co więcej, potrafią odróżnić cień rzucany na przykład przez budynek, od cienia innych roślin. Jeśli wyczują cień budynku, nie zmieniają kierunku wzrostu, bo wiedzą, że to nic nie da. Jeśli jednak wyczują cień innej rośliny, rosną tak, by od tego cienia się oddalić, bo i ta roślina będzie się oddalała, wyjaśnia główna autorka badań, profesor Yasmine Meroz z Uniwersytetu w Tel Awiwie.
      Autorzy badań prowadzili eksperyment, w czasie którego co kilka minut fotografowali gęsto zasiane słoneczniki. Mogli w ten sposób śledzić ruchy każdej z roślin. Przeanalizowaliśmy ruch każdej z roślin w grupie, obserwowaliśmy ich taniec podczas wzrostu i przekonaliśmy się, że każda roślina stara się rosnąć tak, by nie blokować światła swojemu sąsiadowi. Zaskoczeniem dla nas był olbrzymi zakres ruchów, sięgający trzech rzędów wielkości. W zależności od sytuacji rośliny albo niemal nie zmieniały swojej pozycji, albo przesuwały się nawet o 2 centymetry co kilka minut w różnych kierunkach, dodaje uczona.
      Ta duża elastyczność ruchów pozwala słonecznikom na zadbanie o sąsiada i zmaksymalizowanie jego fotosyntezy. Gdyby słoneczniki były zdolne do wykonywania tylko ruchów o dużym zakresie, lub tylko tych o małym zakresie, częściej by się przesłaniały i rzucały cień na sąsiadów. To przypomina taniec w zatłoczonym miejscu, gdzie każdy z tancerzy porusza się tak, by wokół było jak najwięcej miejsca.[...] Dynamika ruchu słoneczników to połączenie reakcji na cień innych roślin z przypadkowymi ruchami niezależnymi od zewnętrznego bodźca, stwierdza Meroz.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Członkowie międzynarodowego zespołu badawczego STAR Collaboration, jednego z czterech projektów prowadzonych w Relatywistycznym Zderzaczu Ciężkich Jonów (RHIC) w Brookhaven National Laboratory – w którym odtwarzane są warunki, jakie panowały we wczesnym wszechświecie – ogłosili odkrycie najcięższego jądra antymaterii. Składa się ono z antyprotonu, dwóch antyneutronów oraz antyhiperonu i zostało nazwane antyhiperwodorem-4. Odkrycia dokonano analizując wyniki 6 miliardów zderzeń jąder atomowych.
      Antymateria ma, z wyjątkiem przeciwnego ładunku elektrycznego, te same właściwości co materia: tę samą masę, taki sam czas życia przed rozpadem, wchodzi w takie same interakcje, wyjaśnia Junlin Wu, świeżo upieczony magister ze Wspólnego Wydziału Fizyki Jądrowej Uniwersytetu w Lanzhou i Instytutu Współczesnej Fizyki Chińskiej Akademii Nauk. Wciąż za to nie wiemy, i jest to jedna z najważniejszych zagadek współczesnej fizyki, dlaczego wszechświat zbudowany jest głównie z materii, a nie antymaterii i dzieje się tak mimo tego, że podczas Wielkiego Wybuchu powstało tyle samo antymaterii co materii.
      RHIC to idealne miejsce do prób szukania odpowiedzi na to pytanie. To pierwszy i jeden z zaledwie dwóch – drugim jest Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) – akcelerator, w którym zderzane są ciężkie jony. W urządzeniu zderzane są ciężkie jony pędzące z prędkością bliską prędkości światła. Po zderzeniu powstaje mieszanina kwarków i gluonów, w której biorą początek nowe cząstki. I tak, jak we wczesnych wszechświecie, cząstki materii i antymaterii rodzą się tam w niemal równych proporcjach. Badacze mają nadzieję, że badając te cząstki znajdą przyczynę, dla której symetria została zachwiana na rzecz wszechświata zbudowanego z materii.
      U podstaw naszych eksperymentów leży proste przypuszczenie, że jeśli chcemy poznać przyczynę asymetrii materii i antymaterii, to musimy najpierw odkryć nowe cząstki antymaterii, mówi fizyk Hao Qiu, doradca naukowy Junlina Wu.
      Naukowcy ze STAR Collaboration już wcześniej znajdowali antymaterię w danych ze zderzeń w RHIC. W 2010 roku odkryli antyhipertryt, pierwsze jądro antymaterii zawierającą hiperon. Hiperony to cząstki, które zawierają co najmniej jeden kwark dziwny, ale nie zawierające kwarka górnego i dolnego. Wchodzą one w skład hiperjąder. Pierwsze hiperjądro odkryli w 1952 roku Marian Danysz i Jerzy Pniewski z Uniwersytetu Warszawskiego.
      Odkrycie antyhiperwodoru-4 oznacza nie tylko znalezienie najcięższego jądra antymaterii, ale również trafienie na igłę w stogu siana. Hiperjądra żyją bowiem tak długo, jak istnieje hiperon, a czas jego życia nie przekracza 10-10 sekundy. Ponadto, by powstał antyhiperwodór-4, z zupy kwarkowo-gluonowej powstałej po zderzeniu ciężkich jąder w RHIC muszą wyłonić się wszystkie cztery składowe nowego jądra, muszą one powstać w odpowiednim miejscu, przemieszczać się w tym samym kierunku, by w odpowiednim czasie się połączyć i na krótko utworzyć antyhiperwodór-4.
      Zidentyfikowanie nowej cząstki antymaterii było możliwe dzięki zidentyfikowaniu cząstek, na które się ona rozpadła. Jednym z produktów rozpadu był antyhel-4, drugim jest pion o ładunku dodatnim. Jako że już wcześniej odkryliśmy antyhel-4, użyliśmy tej samej metody do jego zidentyfikowania, a następnie dokonaliśmy rekonstrukcji cząstki macierzystej, wykorzystując w tym celu π+, wyjaśnia Wu. Rekonstrukcja taka polega na śledzeniu wstecz trasy przemieszczania się antyhelu-4 i π+, co pozwala stwierdzić, czy obie cząstki pojawiły się w tym samym punkcie. Nie było to łatwe zadanie. Naukowcy musieli przeanalizować miliardy zderzeń. Każdy zauważony antyhel-4 mógł mieć coś wspólnego nawet z 1000 pionów. Trzeba było więc sprawdzić każdą z możliwości. Kluczem do sukcesu było znalezienie takiej pary antyhel-4-π+, której trajektoria rozpoczynała się w tym samym punkcie. Znaleziono 22 takie pary, a analiza wykazała, że sześć takich wydarzeń to szum tła. Tym samym uczeni ze STAR Collaboration mogli poinformować o wykryciu 16 jąder antyhiperwodoru-4.
      Naukowcy porównali czas życia antyhiperwodoru-4 z hiperwodorem-4 oraz antyhipertrytu i hipertrytu. Nie znaleźli żadnych zasadniczych różnic. Ich badania potwierdziły istnienie symetrii, a zatem prawdziwość obecnych modeli fizycznych. Obecnie pracują nad porównaniem masy wspomnianych cząstek i antycząstek.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...