Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Kolejny tryumf sztucznej inteligencji

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

no nie zgodze się, bez interakcji nie ma niczego, tym bardziej inteligencji. bez interakcji mogę powiedzieć że jabłko nie spadnie mi na czache tylko zamieni się w motylka i odleci, i dopóki nie bedzie interakcji, nie sprawdze czy tak na pewno jest to moja "inteligencja" będzie wędrowała w tą dziwną stronę bo niby dlaczego nie?

Mówisz o fazie nauki, a nie o inteligencji. Inteligencja to umiejętność korzystania z wiedzy.

Jeśli musisz podzielić jabłko, bo "coś tam", np. na 4 części (pomijam powód podziału oraz dlaczego np. cztery, to osobny temat na "inteligencję").

Jak to robisz?

1) bierzesz jabłko, kroisz na pół i co.."O! Są dwie części, to może jeszcze raz przekroję jedną"... "O! Są 3 części!" itd

2) planujesz, że musisz przekroić 3 razy żeby otrzymać 4 części (albo 2 razy, jeśli jesteś inteligentny i korzystasz z doświadczenia). Planujesz to w głowie, nie ma interakcji.

 

Jeśli używasz sposobu 2, to to jest inteligencja. Jak bardzo zaawansowana? Wiemy, że niektóre zwierzęta umieją używać narzędzi. To jest IMHO inteligencja, planują, że trzeba wziąć narzędzie do jakiejś czynności. To jak bardzo są inteligentne zależy od złożoności planowania. Używanie patyków czy kamieni to nie to samo co zbudowanie koparki, bo trzeba wybudować 20 piętrowy wieżowiec.

 

 

 

Żaba to faktycznie stwór niezbyt inteligentny, ale czy można potraktować ją "zero-jedynkowo", dając jej na skali inteligencji dokładnie 0? Uważam, że nie, że cechy takie jak np. inteligencja nie pojawiają się skokowo, że są to płynne przejścia, w których granicę między "tak" i "nie" możemy wyznaczyć tylko umownie

No, i cały czas chodzi o tą granicę. Może dobrym miernikiem jest "wynalazczość"? Jeśli "coś" (maszyna?) jest w stanie stworzyć np. nowe narzędzie, to będzie to inteligencja w kategoriach "ludzkich".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Dokładnie. To totalna pamięciówa, do tego nieraz w zawrotnym tempie.

Jednak najważniejsze- pacjenci to nie klony! Nie mają takich samych wymiarów , koloru skóry, biochemii, genów. Nawet bliźnięta Homozygotyczne bywają inne!!

I co na to maszyna? Na razie jeszcze pozostaje w tyle.

Przyjdzie taki czas. Że wejdziesz do budki jakby telefonicznej.

Komputer zmierzy wzrost, wagę, określi wiek.

Zmierzy parametry krwi, wykona rentgena, wykona kilka innych skanowań wnętrza ciała.

Określi rezonansem jądrowym jakie są wirusy jakie bakterie.

A na wyjściu dostaniesz pakiet lekarstw z opisem jak stosować + ew. skierowania do specjalistów.

I nawet House będzie mógł pozazdrościć diagnozy

A wszystko w ciągu 10 minut.

;)

Ba, wiele z tych rzeczy jest już możliwe, ale bardziej ze względów organizacyjno-finansowych nie jest stosowane.

Bo lekarz który spojrzy na ciebie, mógłby się nawet w ocenie płci pomylić a i tak diagnozę by podobną postawił:

1. trzeba poleżeć - L4

2. trzeba antybiotyki - te same dla każdego

:D

A przy lekarstwach dla dzieci to już lepiej aptekarzowi ufać, przynajmniej nie wyda leków dla dorosłych dziecku w wieku 2 lat.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no wyszukujecie co rusz nowe argumenty, ze maszyny juz teraz są lepsze ale za drogie- lub lada moment bedą lepsze.

Ja tez moge tak wymyślać.

Pacjent to nie maszyna. Bardzo wielu nie chce współpracować. Kłamią. Zmieniają dawkowanie, albo wcale nie przyjmują lekow. Zatajają wazne informacje w wywiadzie. Zazywają multum NLPZ-tów i całą gamę innych leków bez recepty nie przyznając sie do tego. Nie stosują diety itp.

Czy maszyna jest na to przygotowana. Czy posiada teorię umysłu (ToM) w swoim oprogramowaniu?

Nie posiada!!!

 

Ja juz pomijam kwestię symulantów, wyłudzaczy i naciągaczy. Jest ich relatywnie mało, ale potrafią zepsuć cały dzień.

A na dodatek groźba kontroli z NFZ, orzecznika ZUS-u i kilku innych upierdliwych instytucji oraz naciski własnego dyrektora szpitala by za wszelką cenę wypracowywĆ rentowność, bo miesiąc sie nie zbilansuje.

Dajcie juz spokój z tą maszyną, nie męczcie biedaczki.

 

Witam zatem szanowną maszynkę w prawdziwym zyciu :)

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja uważam, że Rzeczywistość, to samoorganizujące się i ewoluujące bezprawie. Ta samoorganizacja (i ewolucja) też nie wynika z jakiegoś "prawa". Wynika jedynie z wypadkowej wzajemnych oddziaływań.

Jak na Byt Bez Reguł to sporo ich tam masz na początek. Pierwsze prawo:  nie ma żadnych praw, po drugie: zmienia się (samoorganizacja i ewolucja), po trzecie są oddziaływania i mają wypadkowe.

Dodałbym jeszcze czwartą fundamentalną: różnica wywołuje ruch - najczęściej w celu zlikwidowania różnic - ale nie wiem czy takie natężenie teleologii jest do zaakceptowania. 

Jestem pewien że nie ma sporu między nami, tylko zła komunikacja - twierdzę Rzeczywistość istnieje niezależnie od jej badaczy i ich modeli.

 

 

 

Nie no wyszukujecie co rusz nowe argumenty, ze maszyny juz teraz są lepsze ale za drogie- lub lada moment bedą lepsze. Ja tez moge tak wymyślać.

No wiesz, w  tym chodzi o nasze lenistwo. Skonstruujemy sobie inteligencję i ona będzie za nas myśleć. Niezmordowanie, nieustannie, a my tylko będziemy konstruować ich więcej i więcej, aż będziemy wiedzieć Wszystko. 

Automatyczne leczenie to tylko efekt uboczny. Ale do tego jeszcze trochę. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
twierdzę Rzeczywistość istnieje niezależnie od jej badaczy i ich modeli.

 

Co do tego nie było sporu między nami. Różnica była tylko w tym, czy prawa są cechą samej Rzeczywistości, czy naszego widzenia Rzeczywistości. i jakie jest ich oddziaływanie na Rzeczywistość. Sterują nią, czy nie.

 

Jak na Byt Bez Reguł to sporo ich tam masz na początek. Pierwsze prawo: nie ma żadnych praw, po drugie: zmienia się (samoorganizacja i ewolucja), po trzecie są oddziaływania i mają wypadkowe. Dodałbym jeszcze czwartą fundamentalną: różnica wywołuje ruch

 

Jest tylko jedna "reguła" - brak reguł. Reszta to tylko możliwe konsekwencje tego braku: jeśli nie ma reguły, to nie ma też zakazów. W odpowiednio długim ciągu losowych cyfr muszą pojawić się też ciągi, w których będziemy mogli dopatrywać się dowolnych reguł, w tym bardzo skomplikowanych, wyglądających na całkowicie deterministyczne, a nawet stworzone przez jakąś siłę nadprzyrodzoną... "bo przecież same zrobić się nie mogły". A jednak - właśnie gdyby ich nie było, to by znaczyło, że ktoś przy tym grzebał, że istniał zakaz pojawiania się takich nibyzdeterminowanych ciągów. :D To zresztą jest metoda sprawdzania losowości takich ciągów.

Czyli brak reguł nie tylko dopuszcza, ale nawet powoduje, że bardzo prawdopodobne, na granicy pewności, stają się lokalne (niby)determinizmy - samoorganizacja, ewolucja, oddziaływania i ich wypadkowe, różnice i ruchy, itd., itp. Oczywiście do tego potrzebna jest odpowiednio duża próbka. W małej tego nie będzie.

 

I mocno mi wygląda na to, że tak właśnie jest z Rzeczywistością - im bardziej w niej naukowym kijkiem się grzebie, tym bardziej jej pozorna jednoznaczność się rozłazi. Podejrzewam, że ostatecznym P(rawem) TOE, jeśli nawet nie dla naszego Wszechświata (gdyby to była zbyt mała próbka), to dla Multiuniwersum będzie:

PMu = Φ

:D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie no wyszukujecie co rusz nowe argumenty, ze maszyny juz teraz są lepsze ale za drogie- lub lada moment bedą lepsze.

 

Tu właśnie następuje pewne nieporozumienie, bo

1. Nikt nie twierdzi, ze jakieś wielkie AI już istnieje mamy jakieś bardzo wyspecjalizowane systemy które są namiastką AI, ale daleko im do niej, dlatego AlphaGo, nie ma "łap" aby pionki przesówać, bo i po co, skoro chcą udowodnić/sprawdzić coś innego. Od "łap" są inni, i oni tam rzucają i nawet łapią piłki itp. ale za to w GO nie potrafią grać.

 

2. Generalnie nasz świat kieruje się "zasadą" cena do zysków, i dlatego, wiele prac dalej wykonują ludzie, bo są po prostu tańsi, a wymyślenie i wybudowanie jakiejś maszyny jest po prostu za drogie i się nigdy nie zwróci. 

 

 

Piszesz,

 

 

Jest cała diagnostyka obrazowa, ale ostry stan (uraz i to powazny). Nie ma czasu programować maszyny pod tego pacjenta. Czy sztuczniak sie w ogóle przyda?

To jest tak jak z Twoim pytaniem o "łapę" i grę GO. Najpierw pytasz o planszę, potem dokładasz kolory, rozmiar planszy, potem jej usadowienie itd.

 

Można to jakoś uogólnić do jakiejś klasy problemu, i to będzie maszyna potrafiła nic więcej. W medycynie też pewnie mogą być maszyny (jeżeli właśnie to będzie opłacalne), obsługującą, pewną klasę problemów, a nie już konkretnego pacjenta gdzie jest nowy pacjent dodajemy nowe dane dla nowego. I

Jest ostry stan, lekarz (czy maszyna, czy może razem) szybko klasyfikuje go czy ten przypadek podpada pod klasę obsługiwany przez maszynę X czy jednak jest to dość niestandardowe, i tylko będą wspierali się innymi maszynami..

 

 

 

Co do mózgu- fakt, tkanka miękka- ale te same zasady. Najpierw dokładne skany z diagnostyki obrazowej. Potem wszystko wprowadzone do pamięci. Potem program nie przekraczania wartości brzegowych (jakaś forma ostrzezenia- moze dzwonek lub blokada ruchu?) I neurochirurg przystępuje do zabiegu. Jednak rolę główną gra tu człowiek, który indywidualnie dla kazdego pacjenta programuje sztuczniaka. Czujecie to?

 

Ja to czuję :D. I to też właśnie zastępowanie ludzi przez maszyny. Bo jak wcześniej, było potrzebnych np. N lekarzy do dokonania, samej interpretacji skanowania , teraz część zrobi maszyna, już paru odpada, potem jakaś obróbka danych, kalkulowanie jak przeprowadzić zabieg, a tutaj, maszyna sama pobiera dane, może pomaga  ustalić te wartości brzegowe, itd. znów nie trzeba np. 10 lekarzy specjalistów z danej branży ale np. 8. 

I tak sumarycznie w "gospodarce" może okazać się, że wcześniej (jakby nie było wyspecjalizowanych maszyn) potrzeba było "100" lekarzy, a teraz np. 60, czyli 40 procentom maszyny odebrały pracę.

 

 

 

 

Utyję i mam zyłę odłokciową bardziej ruchomą i nie tak widoczną. Nie bedę ćwiczył i jej średnica się zmniejszy. A przez to trzeba będzie dobrać inny kaliber wenflonu do wkłucia i się wkłuć. Zrobi to maszyna? Pytam bo nie wiem, choć sądzę ze jest obecnie bez szans?
 

 

Pewnie nikt z nas Ci nie odpowie na to pytanie, bo nikt się na tym (Twojej branży) nie zna ;) . Tu jest pewien problem, bo Ty (może nie dosłownie Ty, ale chodzi mi o generalnie nazwijmy to lekarzy), nie wiesz jakie są możliwości realne albo mniej realne, opłacalne czy też nie, ba nawet możesz nie zdawać sobie sprawy, że coś można np. stosunkowo łatwo rozwiązać, a inne wg. Ciebie trywialne rzeczy, dla maszyn są naprawdę trudne/kosztowne. A z drugiej strony, nazwijmy ich "deweloperzy", nie mają pojęcia co mogą ulepszyć, bo nie znają potrzeb, ba nawet nie wiedzą jak  bo się zwyczajnie nie znają, tzn. nie wiedzą w czym naprawdę jest problem.

 

I w tej branży potrzeba jest właśnie jakiejś współpracy. Wcale nietrywialnej, Bo "ja" nie będę wiedział o co zapytać, a "Ty" możesz nie widzieć, że coś oczywistego dla "Ciebie" jest dla mnie może być dla mnie/maszyny problemem. I może być problem z przyzgotowaniem przez "Ciebie" specyfikacji dla mnie. a ja nawet jak ją zobaczę to nie potrafię zweryfikować czy czegoś (jakiegoś przypadku, parametru ) brakuje czy nie, a ćwiczenie na żywym organizmie może być problemem ;) . Możemy na modelu, ale to tylko model i też możemy pominąć "coś".

 

 

Co do wenflonu (nie znam się :P) domniemam, że maszyna nie będzie rozpoznawała czy ktoś przytył czy nie, tylko będzie analizowała aktualny stan, ale wydaje mi się, że tutaj maszyna jest niepotrzebna, człowiek to robi szybko i sprawnie,(domyślam się, że pielęgniarki) nie zajmuje mu to wiele czasu, nie widzę korzyści (są jakieś?) robienia tego przez maszynę, przecież i tak ktoś tę maszynę musiał by przytachać (przy każdym łóżku była by droga) i podłączyć. 

Naprawdę nie widzę sensu, ale kto wie, może jakiś jest.


[Edit]

Tak mi się przypomniała sytuacja, z banalnej branży biurowej (a co dopiero mówić o medycynie), kiedyś przypadkiem widzę znajomą jak tam jakieś dane wrzucała do excela, coś tam przeliczała i ogólnie kupę robótek ręcznych robiła, zajmowało jej to jeden dzień. Pytam się jej dlaczego nie zapytała to mogę napisać jej takie makro które zrobi jej to w "minutę", samo zaimportuje dane, samo przeliczy i wyrzuci wyniki. 

A ona na to: "A to tak się da? Nie wiedziałam". I gdybym nie przeszedł, ona by nigdy nie zapytała, bo dla niej to było normalne, bo zawsze tak robiła, i nigdy by nie zaoszczędziła jednego dnia na miesiąc.

 

Przypuszczam, że takich małych spraw w medycynie są tysiące. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co do wenflonu (nie znam się ) domniemam, że maszyna nie będzie rozpoznawała czy ktoś przytył czy nie, tylko będzie analizowała aktualny stan,

Właściwie maszyna może być lepsza od człowieka w te klocki. Może posługiwać się podczerwienią, ultradźwiękami i dostać trójwymiarowy obraz żył, do jakiego człowiek nie ma dostępu. Ponadto może monitorować położenie igły podczas wkłuwania. Ale taniej by było skonstruować jakieś gogle tego typu i dać to człowiekowi. HI mamy za darmo :D

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ale taniej by było skonstruować jakieś gogle tego typu i dać to człowiekowi.
 

 

Kur, chciałbym mieć (poużywać, ale bez wbijania igieł haha) takie gogle, już oczami wyobraźni widzę jakie są zaj*biste :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
napisać jej takie makro które zrobi jej to w "minutę", samo zaimportuje dane, samo przeliczy i wyrzuci wyniki

Amator. :D

Załatwiłeś sobie dożywotni obowiązek wsparcia*. Dojdzie kolumna, albo zmieni się wersja eksela i klops. Mam jedynie nadzieję, że zmieniłeś pracę, a ten pasztet zostawiłeś komu innemu. Przyjmij radę: dawaj userowi wędkę. Co prawda uczenie makr jest dłuższe i szkody mogą być zdecydowanie większe, ale w dłuższym czasie to się bardziej opłaca.

 

*Może nie będzie tak źle, a przyjemność obcowania z użytkownikiem wynagradza koszty;)

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Amator. Załatwiłeś sobie dożywotni obowiązek wsparcia. Dojdzie kolumna, albo zmieni się wersja eksela i klops. Mam jedynie nadzieję, że się zmieniłeś pracę, a ten pasztet zostawiłeś komu innemu. Przyjmij radę: dawaj userowi wędkę. Co prawda uczenie makr jest dłuższe i szkody mogą być zdecydowanie większe, ale w dłuższym czasie to się bardziej opłaca

 

haha, to było bardzo dawno temu, już mnie tam nie ma,  i z tego co wiem, dalej to jest używane :D . A to była dość duża prowizorka, ale na wysokim poziomie ogólności. Co do wędek to się w pełni zgadzam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Afordancja

O to mi chodziło. Gdybyś dalej brnął w ten temat zacząłbym, ze na przedramieniu są zmiany. Moze rumień zapalny, moze otarcie naskórka, moze znamię itp. Pielęgniarka w ułamek sekundy wie czy moze się wkłuwać przez to coś do zyły nie robiąc krzywdy pacjentowi- czy szuka innego miejsca.

 

Jest jeszcze cała psychiatria. Tam to dopiero jest odjazd z pacjentami. Maszyna ich nie zdiagnozuje zeby nie wiem co. Bo nie ma teorii umysłu (ToM). :D

 

Co do lekarzy rodzinnych i ich surowego oceniania.

Nie wiecie jak trudna to fucha i z jakimi dylematami tam lekarz walczy. Zainteresowanych odsyłam do terminu stawka kapitacyjna. Ja wytrzymałem dawno temu jakieś 6 miesięcy w tym fachu. Obecnie za ok 140 zl rocznie rodzinny ma robić całą diagnostyke pacjentowi. A teraz haczyk- to czego nie wyda stanowi jego roczny dochód. Tak działa "sk..r..ysy..ński" nfz.

Czyli wyda wszystko on/ona i jego/jej rodzina nie mają nic. Pic polega na tym zeby mieć jak najwiecej młodych pacjentow do siebie zapisanych, bo oni nie chorują i nie trzeba im robić badań. Na starych wydaje sie rocznie wiecej niz przydział ale odbija sie na młodych.

To dlatego rodzinni nie chcą zlecać badań i skierowań, często leczą na ślepo stając przed dylematem uda sie czy nie wyleczyć. Pomóc pacjentowi czy zaoszczedzić dla własnych dzieci.

Taki oto mamy w Polsce humanitarny system ochrony zdrowia wprzężony w system płacowy lekarzy. To genialne posunięcie władz- bo lekarz jest tu zawsze winny, bo tak zostało napisane pieprzone prawo!!!

Nie jest problemem leczyć i diagnozować jak maszyna, gdy mozna wydać ile się chce, nie mając nad sobą bata dyrekcji, oraz instytucji kontrolnych (typu nfz, nadzór farmaceutyczny itp.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie jest problemem leczyć i diagnozować jak maszyna, gdy mozna wydać ile się chce, nie mając nad sobą bata dyrekcji, oraz instytucji kontrolnych

Myślę, że wszyscy to rozumieją i się zgadzają, ale to tym bardziej lepiej dla pacjenta. Maszyny (teoretycznie) dyrektor placówki nie zmusi do stawiania innej diagnozy czy zlecania innych badań. Ma być dobrze i już (i tu pojawia się pole do popisu dla wszelkiej maści "alternatywnych" urządzeń, które są "przyjaźniejsze" dla kieszeni ZOZu ;) )

 

 

 

ze na przedramieniu są zmiany. Moze rumień zapalny, moze otarcie naskórka, moze znamię itp.

Czy tego wszystkiego nie ma w podręczniku? Nie uczą tego na medycynie? Uczą. My też zmierzamy do tego, że wszystko co nie opiera się na intuicji lekarza da się (z reguły) przedstawić w postaci algorytmu. Czy ma rumień? Czy ma zmanię? Etc.

A to co czym pisał

 

I w tej branży potrzeba jest właśnie jakiejś współpracy. Wcale nietrywialnej

To jest właśnie potrzeba "inżyniera danych" i jest to główna bolączka systemów ekspertowych tak jak pisałem parę postów wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Pielęgniarka w ułamek sekundy wie czy moze się wkłuwać przez to coś do zyły nie robiąc krzywdy pacjentowi- czy szuka innego miejsca.

 

Doskonale to rozumiem, nie wiem czy akurat ten przykład, ale obstawiam, że jest wiele przykładów które da się wystarczająco uogólnić i przewidzieć wszystkie (Godne uwagi) przypadki.

 

 

 

i. A teraz haczyk- to czego nie wyda stanowi jego roczny dochód. Tak działa "sk..r..ysy..ński" nfz.

Tak, znam to, niestety, wg. mnie kiepski system, niedobry dla pacjenta i ostatecznie dla lekarza (bo musi bezsensownie kombinować zamiast skupić się na swojej branży).

 

 Podsumowując, założę się, że jak bym Cię pomęczył, ba, być może przypatrzył się może nie Twojej pracy ale Twoim problemom które Cię może nawet denerwują, bo są dla Ciebie po prostu wkurzającą bezsensowną monotonną pracą mało twórczą, i Cie podpytywał, to byś znalazł (albo ja), taką rzecz którą maszyna (np. program, bo "mechanika" jest mi nie po drodze)  może Cię nie wyręczy, ale wesprze(a może jednak wyręczy ;) )  i zyskasz w ciągu rok N wolnych godzin które możesz wykorzystać na bardziej twórcze rzeczy :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie.

Tu masz rację. Pewnie wiele schematycznych czynności dałoby sie opisać w formie jakiegoś algorytmu maszyny i byłoby to użyteczne dla wszystkich. Tylko czy nfz za to zapłaci?

Na razie widzę to tak, ze człowiek jest uniwersalnie wielozadaniowy i stosunkowo tani, bo zalezy mu na zyciu- i tym szantazują go decydenci.

Dobranoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tylko czy nfz za to zapłaci?

To jest na pewno jakiś problem.

 

hm..ale czy zawsze. (Bardzo strzelam, i może się mylę), Załóżmy, że mamy przychodnię z lekarzami rodzinnymi. (Czyli ktoś ten biznes ma).

I oferuję im (nie, nie mam takiej ;) ), maszynkę która ludziom w kolejce, mierzy temperaturę wagę, ciśnienie i co tam się łatwo da.

Plus maszyna zadaje jakieś standardowe pytania.

 

Gdy pacjent wchodzi do lekarza, lekarz już widzi wszystko, zadaje pytani te które mu przyszły do głowy niestandardowo.

I w ten sposób np. potrafi w ciągu dniówki, obsłużyć o 20% pacjentów więcej.

 

Czyli cała przychodnia, nie potrzebuje np. 5 lekarzy tylko 4, jego zarobek roczny jest np. (kurcze nie wiem) podobny do kosztu maszyny(razem z kosztami konserwacji na 10 lat ;) ), ok, niech będzie dwuletni (naprawdę nie wiem).

Czyli właścicele przychodni niezależnie od NFZu mogli by zdecydować się na kupno takiej maszyny.

Czyli jak by nie patrzeć długoterminowo opłaca się tę maszynę kupić, bo po 2 latach już wychodzimy do przodu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pacjent to nie maszyna. Bardzo wielu nie chce współpracować. Kłamią. Zmieniają dawkowanie, albo wcale nie przyjmują lekow. Zatajają wazne informacje w wywiadzie. Zazywają multum NLPZ-tów i całą gamę innych leków bez recepty nie przyznając sie do tego. Nie stosują diety itp.

A lekarz jest na to przygotowany?

Pewnie. Pełna olewka. Skoro pacjent kombinuje to po co leczyć? Ja też przykombinuje i udam że leczę.

Maszyna to nie lekarz.

Ale podkreślam, nie dziś, jutro.

I w przypadku lekarzy i w przypadku maszyn będzie statystyka.

Tylko w przypadku lekarzy dużo się gada o podejściu indywidualnym żeby ukryć statystyki.

A w przypadku maszyn będzie się robić wszystko żeby statystyki pokazać.

O!!! Maszyna nie zadziałała w przypadku 1 % przypadków -  poproszę o odszkodowanie.

O!!! Lekarz działa w 1 % przypadków - o odszkodowaniu trzeba pomarzyć bo ważne jest indywidualne podejście :D

PS. Nie jestem lekarzem. Bywam pacjentem.

To pacjent powinien lekarza oceniać i tak zresztą jest. Całkowicie nienormalne jest aby lekarz oceniał lekarza.

To jest tak jakbyś kupił coś, zepsuło by się, a sprzedawca oceniał: przecież działa.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
po 2 latach już wychodzimy do przodu

To bylaby bardzo szybka stopa zwrotu. A gdyby ja postawic w szpitalu wojewodzkim i podlaczyc do wszytskich urzadzen szpitalnych - zwalniamy technikow (technik to nie lekarz) i zatrudniamy jedna osobe do konserwacji "tego" to-to i mamy zwrot jeszcze szybciej.

A tak powaznie Watson od IBM kosztowal 3miliony dolarow (2010) teraz bylby tanszy. Ale IBM chce udostepnic API do Watsona wiec takie maszynki przez Ciebie zaproponowane to juz beda dostepne wkrotce.

No dla jezyka polskiego troche pozniej ;)

 

Mialem nieaktualne informacje - API juz jest.

Edytowane przez Krzychoo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

A tak powaznie Watson od IBM kosztowal 3miliony dolarow (2010) teraz bylby tanszy. Ale IBM chce udostepnic API do Watsona wiec takie maszynki przez Ciebie zaproponowane to juz beda dostepne wkrotce.

 

Tak Watsona staram się śledzić i wiem o API :)

Jednak Watson to już maszyna dużego kalibru, a ja mówię o czymś naprawdę prostym, nie o żadnym "AI" które coś tam interpretuje (Aczkolwiek podanie jakiś prsotych wskazówek, jest możliwe), tylko o prostej maszynce, która wyręcza lekarza i zaoszczędza jego czas na zadawanie pytań (mogło by to być jakieś drzewko pytań) itp.mogło by to podnieść znacznie szybkość a może i jakość.

 

No a maszyny a la Watson cóż..wierzę, ba jestem prawie przekonany, że takie Watsony będą gościć "wkrótce" na naszych PCtach, ba może nawet komórkach.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

maszynkę która ludziom w kolejce, mierzy temperaturę wagę, ciśnienie i co tam się łatwo da.

"maszynki" do mierzenia takich rzeczy stoją już w co drugiej aptece, kwestia tego, że są czasami płatne i nie są podłączone do komputera lekarza.

Z pytaniami gorzej, bo albo umożliwiamy odpowiedź w języku naturalnym (problem), albo umożliwiamy zaznaczanie predefiniowanych odpowiedzi na ekranie (ograniczony wybór). Ale dało by się zrobić, po prostu pielęgniarka przy zapisie do lekarza informuje, że może wejść tylko ten, który zrobił już "badanie" na maszynie. Pozostaje kwestia psychiki. Jak idę do swojego to pogada, popyta, a to, a tamto, a siamto. To niby (?) jest strata czasu, ale też pewnie pozwala lekarzowi zebrać jakiś wywiad. A tak, wchodzisz, nawet się nie rozbierzesz, a już dostajesz receptę + zalecenia. Wizyta 1 min. Czy byłbyś z takiej zadowolony?

 

 

 

No a maszyny a la Watson cóż..wierzę, ba jestem prawie przekonany, że takie Watsony będą gościć "wkrótce" na naszych PCtach, ba może nawet komórkach.

"Przeca" teraz wszystko musi być w chmurze (oprócz gazów ;) ), więc jak jest API to już może być na komórce!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

"maszynki" do mierzenia takich rzeczy stoją już w co drugiej aptece, kwestia tego, że są czasami płatne i nie są podłączone do komputera lekarza.

 

Tak, ale raczej myślę o czymś bardziej z integrowanym i z przesyłem danych do lekarza (W pokoju obok ;) ).

Idealnie by było jak by to były wszelkie możliwe badania bezinwazyjne. jak natlenienie krwi (przydaje się to? ;) ) tętno, cukru itp.  raczej nie da się zmierzyć bezinwazyjnie.

(no chyba, że by ktoś chciał, lekkie ukucie, a tu cukier itd. (Ale to już zwiększa koszty przychodni więc by nie przeszło)

 

 

 

Z pytaniami gorzej, bo albo umożliwiamy odpowiedź w języku naturalnym (problem), albo umożliwiamy zaznaczanie predefiniowanych odpowiedzi na ekranie (ograniczony wybór).

 

Raczej nie szedł bym w jakieś rozbudowane odpowiedzi w języku naturalnym to aż taki nie jest problem, problemem jest to, że lekarz musiał by to czytać, a to raczej czasowo wyszło by do tyłu.

Predefiniowane odpowiedzi (tak/nie..skala itp.) nie są takie złe, dzięki temu mogło by być zrobione drzewko pytań, i w zależności od odpowiedzi, kierunek "rozmowy" szedł by w różne strony. (u lekarza rodzinnego nie spodziewał bym się nie wiadomo czego).

 

 

 

przy zapisie do lekarza informuje, że może wejść tylko ten, który zrobił już "badanie" na maszynie. Pozostaje kwestia psychiki. Jak idę do swojego to pogada, popyta, a to, a tamto, a siamto. To niby (?) jest strata czasu, ale też pewnie pozwala lekarzowi zebrać jakiś wywiad. A tak, wchodzisz, nawet się nie rozbierzesz, a już dostajesz receptę + zalecenia. Wizyta 1 min. Czy byłbyś z takiej zadowolony?

 

Ależ luz, lekarz dalej może popytać o pogodę itp., ale nie musi zadawać wielu pytań, ba wiele pytań zostało zadane wcześniej na które lekarz często nie ma czasu(a w 90% przypadków odpowiedz brzmi "nie") , bo kolejka itp.

Co do 1 minutowej wizyty to powiem Ci jak wyglądała ostanio moja. (Nie lubię do tej baby łazić, ale tylko ona była do "wyboru").

 

- Co panu jest?

- No gardło mnie boli, katar, ale nie kaszlę, chyba nie mam temperatury, nie mierzyłem. 

(nie skończyłem się jeszcze wywnętrzać ;) , bo z katarem i bólem gardła to nie chodzę zazwyczaj do lekarza ;) , a usłyszałem 

- aha, 

 

 

Po czym wypisała mi receptę z jakimś antybiotykiem, wapno itp.(nie spojrzała mi w gardło, kurtkę ledwie zdjąłem bo ciepło było) 

To była, lepsza z wizyt u niej ;) bo nie lubię jej z innego powodu, chce za wszelką cenę jakoś udupić pacjenta, już miałem przygotowane riposty na wszelkie jej docinki ;) ale miała widać dobry humor.

Ogólnie nie oceniam, bo wyzdrowiałem ;) , ale jak by wizyta wyglądała tak samo, ale wcześniej by mnie maszyna przepytała, na najróżniejsze pytania, czuł bym się lepiej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@thikim

Twój post jest bardzo emocjonalny.

Jeśli zwrócisz uwagę na treść, to mój post dotyczył piętrzenia problemów maszynie. I w tym kontekście go pisałem- a nie żeby dołożyć łatkę  pacjentom.

Zresztą we wcześniejszym poście napisałem, że tacy pacjenci to margines, ale bardzo niemiły.

 

Co do oceny, to się mylisz. To rynek powinien weryfikować czy na lekarza jest popyt, czy nie. A rynek to nie tylko pacjent! Niestety w tym kraju rynek to nfz. Monopolista, który sam ustala limity chorób (absurd!) i nie zawsze chce płacić za nadwykonania. Oczywiście po drugiej stronie też zdarzają się nadużycia. I powinny być surowo karane.

 

Bardziej martwi mnie, że Ty robisz coś czego nienawidzę- uogólniasz. Lekarze to, lekarze tamto. Nie ma wszystkich takich samych lekarzy, tak jak i hydraulików. Są i złodzieje i chamy, ale też altruiści i społecznicy. Srednia jest pewnie taka jak całego społeczeństwa. Najlepszą zasadą jest traktowanie każdego indywidualnie.

 

P.S.

A tak na marginesie, lekarzy (a zwłaszcza pielęgniarek) jest z roku na rok mniej. Mówiąc bez ogródek jest za mało już od lat. Małe ośrodki zdrowia błagają o choćby jednego lekarza. I zamiast zachęcić do zawodu materialnie, powołuje się nowe uniwersytety medyczne w coraz mniejszych miastach, żeby zwiększyć liczbę studiujących. A młodzież zna języki i po stażu podyplomowym ucieka z tego kraju, bo na zachodzie są parokrotnie wyższe zarobki. Od kilku lat nawet stażu nie robią tu, tylko po dyplomie jadą na staż za granicę i już nie wracają.

Gdyby działał wolny rynek usług medycznych i ubezpieczeń medycznych, wszystko inaczej by wyglądało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Gdyby działał wolny rynek usług medycznych i ubezpieczeń medycznych, wszystko inaczej by wyglądało.

Pewnie byłoby lepiej, ale skąd ludzie, którzy do tej pory nie mieli okazji odłożyć kasy, braliby na leczenie? Kto z tych, co zarabiają najniższą krajową mógłby się leczyć? Ale to spory offtopic.

 

 

 

Tak, ale raczej myślę o czymś bardziej z integrowanym i z przesyłem danych do lekarza (W pokoju obok ;) ).

Z tym chyba nie problem. Widzę tu pewną niszę. Chcecie wejść do spółki? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Z tym chyba nie problem. Widzę tu pewną niszę. Chcecie wejść do spółki?

 

haha, wchodzę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

No a maszyny a la Watson cóż..wierzę, ba jestem prawie przekonany, że takie Watsony będą gościć "wkrótce" na naszych PCtach, ba może nawet komórkach.  

Oj lepiej nie. Sam będziesz wpisywał co Ci jest to zbagatelizujesz jedne objawy, a podkręcisz inne i z zapalenia wyrostka zrobisz nowotwór jelita... Lepiej aby lekarz wprowadzał dane, które może zweryfikować pytaniami pomocniczymi.

 

Pewnie byłoby lepiej, ale skąd ludzie, którzy do tej pory nie mieli okazji odłożyć kasy, braliby na leczenie? Kto z tych, co zarabiają najniższą krajową mógłby się leczyć?
To akurat proste. coś a'le drugi filar przy zbieraniu na emeryturę. Część kasy dajesz na konkretnego ubezpieczyciela. Lekarz Cię przyjmuje i nie ma pojęcia jaką kasę wpłacasz, wie tylko od jakiego ubezpieczyciela przyszedłeś. Rynek zweryfikuje...
Model oczywiście bezczelnie uproszczony, ale to nie temat na wielkie plany jak to zrobić rzeczywiście dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Oj lepiej nie. Sam będziesz wpisywał co Ci jest to zbagatelizujesz jedne objawy, a podkręcisz inne i z zapalenia wyrostka zrobisz nowotwór jelita... Lepiej aby lekarz wprowadzał dane, które może zweryfikować pytaniami pomocniczymi.

 

aj aj, nie chodziło mi o medyczne aspekty, raczej jak cortana/siri tylko o wiele wiele bliżej AI.

Naprawdę przydał by mi się taki asystent z prawdziwego zdarzenia, nie tępe "dodaj do kalendarza" ale gdzie wyrażam jakaś myśl a on mi przypomni (w zależności od pogody, dnia, lokacji i czego tam sobie jeszcze wymyśle) poszuka itp.

 

Co do medycznych, to było by to porównanie do szukania w google gdzie wynik często niezależnie od wpisanych objawów -> możesz mieć raka  ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...