Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
Rowerowiec

Elektrownia ruchu drzew

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Nie wiedziałem za bardzo gdzie napisać, co kiedys przyszło mi do głowy.

Dużo jeździłem rowerem po lasach i zawsze zastanawiałem się, jak duża jest siła wiatru która porusza drzewami.

Kiedyś pomyślałem sobie, że przecież da się jakoś tę energię spożytkować i przy okazji nie niszczyć srodowiska.

 

Mój wymysł wygląda tak (na przykładzie tylko jednego drzewa):

Drzewo porusza się na boki i generalnie są to ruchy wahadłowe, więc koronę drzewa mocujemy linami do generatora, który jest na dole i który jest napedzany linami, które poprzez system zapadkowy pozawalają mu na obroty w jedną stronę. To już kwestia opracowania mechanizmu na dole. Myslę, że byłoby to po 1 linie na stronę świata. Wtedy 4 liny napędzałyby ciągle jeden generator.

Pojedyncze drzewo nie jest jakos specjalnie wydajne, ale cała farma drzew juz tak. Liny też nie przeszkadzałyby w użytkowaniu lasu i były łatwo wydłużane, w ciągu zycia drzewa. I mamy najważniejszą rzecz, czyli lasy, które nie dość że generują tlen, to jeszcze prąd.

 

Co myślicie?

Edytowane przez Rowerowiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm.

 

1) wyzwanie mechaniczne.

2) miliony generatorów niewielkiej mocy, prawdopodobieństwo awarii razy liczby sztuk = horror służb utrzymania ruchu

3) zużycie surowców i energii na wyprodukowanie i utrzymanie prawie na pewno czyni całość ujemnie wpływającą na środowisko. Chyba żeby zastosować jakieś proste materiały, drewno, sznurki, :)

 4) synchronizacja - energetycy właśnie budzą się z krzykiem :)

 

Z powodu wrodzonej wredności jakoś łatwiej mi krytykować :)

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomysł ciekawy ale pierwsza sprawa. Chcesz wykorzystać zmiany wiatru a nie same wiatry i tu może być już problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oprócz zmiany wiatrów także powiewy, wiec nie jest tak źle, chociaż nigdy nie przyglądalem się drzewom jak często się "bujają" kontra są przechylone w jedną stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli by zamiast sznurków wykorzystać materiały generujące energię, gdy się je wygina to i mechanicznie byłoby nieco lepiej i logistycznie również:)

Pomysł ciekawy, ale raczej nierealny :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze przewody, którymi ta drewniana energia miałaby płynąć - zakładam, że nie byłyby zakopane w ziemi (korzenie drzew mogłyby je uszkodzić), więc pewnie las zmieniłby się w plątaninę lin i kabli, które szlag by trafiał przy każdej gwałtowniejszej burzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest do wykorzystania głównie przy pojedynczych drzewach lub an skraju lasu. W środku drzewa będą się mniej bujać, bo są osłonięte przez inne drzewa, więc koszty mogą być za wysokie w stosunku do zysków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomysł ciekawy, choć przypomina próby "ujarzmienia" pływów. Pierwsze wzmianki to XI wiek, ale jak wiemy, do dziś próby pozostają jedynie próbami (kasa poszła już na to niezła ;)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tymi pływami dziwi mnie trochę, że nikt nie próbował jeszcze pomysłu z bojkami na sznurkach... A przynajmniej o niczym takim nie słyszałem.

przyczepić luźno pływającą bojkę na sznurku do dna... oczywiście sznurek zwijany na szpulkę i się zwija i rozwija w miarę jak fale targają bojką.

Jak targa za mocno, to wchodzimy w tryb awaryjny: bojka wypełnia się wodą i jest zwijana do dna i w ten sposób chronimy system przed uszkodzeniami podczas sztormów.

System można wypróbować niewielkimi kosztami w małej skali... miniaturowy prototyp to pewnie za kilkaset zł w garażu można złożyć. Sznurek, piłka sprężyna kilka desek, silnik elektryczny (w roli prądnicy), miernik elektryczny i dostęp do sporego akwarium lub innego zbiornika, w którym można do woli robić fale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie taki system ze zwijanymi bojami brzmi ciekawie, ale diabeł zawsze tkwi w szczegółach. Gdyby uzuskaną energię elektryczną można było przesyłać bezprzewodowo... Przesyłanie wymaga tworzenia odpowiednich instalacji, które również muszą być odporne na działanie sztormów. Z tego powodu takie farmy powstawałyby pewnie w pobliżu wybrzeży - a tu mamy niestabilne dno. Do tego organizmy morskie, które szybko kolonizowałyby takie sznurki i blokowały mechanizm zwijający.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe... fakt. Konserwacja tego pochłonęłaby więcej energii niż by się naprodukowało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pogo, to co masz w sygnaturce, to chyba zdanie klucz do całego mojego pomysłu. Niestety :(

Z tego co zauważyłem, lasy w górach są bardziej podatne na wiatry wiejące w różnych kierunkach. Sam u siebie mam 30 metrowe drzewa, których jest kilkanście i wyginają się znacznie w każdą stronę i często. Z takiej gromadki nie byłoby problemu odprowadzić kilka przewodów. Liny wcale nie muszą być grube.

Raczej myślałem, że elektrownia ruchu drzew, to dobra alternatywa dla wiatraków lub paneli słonecznych.

 

Synhronizacja to chyba nie byłby duży problem, bo jeśli wykorzystujemy elektrownie jako alternatywę dla wiatraków, to i tak ładujemy akumulatory, które służą za bufor. Chyba czym więcej generatorów, tym mniejsze skoki napięć.

Konserwacja boj to byłby znacznie większy problem, niż drzew ;)

Materiały generujące energie podczas rozciągania, to byłby klucz do sukcesu, ale niestety są za drogie.

 

Tak to jest, gdy chce się połączyć ekologię z ekonomią :unsure:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rowerowiec, sygnaturka Pogo nie jest potrzebna, skoro masz tak doskonały poligon doświadczalny. ;) Jeśli nie widzisz problemu synchronizacji, to podziałaj ze swoimi trzydziestometrowymi drzewami (koszty własne chyba nie będą duże – zacząłbym od tanich chińskich generatorków ;)). Z niecierpliwością czekam Twoich osiągów w kontekście kWh/pln. ;) Pamiętaj, że trzeba dostarczyć prąd przemienny o odpowiedniej częstotliwości i amplitudzie, bo koszty ładowania akumulatorów u Ciebie, podejrzewam, będą nazbyt wysokie. ;)

 

P.S. Wybacz, ale też w naturze mam wredotę i łatwość krytykowania (może dlatego zdecydowanie rzadko z czymś wyskoczę; zwykle wcześniej skrytykuję się sam z dwadzieścia razy). ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

w naturze mam wredotę i łatwość krytykowania

Nie, nie. Po prostu z braku osobistego zaangażowania, ocena projektu może być chłodna i obiektywna. W innej sytuacji jest autor, dla którego jego pomysł, zawsze jest ukochanym dzieckiem. I nie ma na to siły ( znane z autopsji :( ). Taka prawda, poparta psychologią.

-------------

A wyginanie się drzew wcale nie jest takie częste. Wiatraki wykorzystując siłę nośną powstałą na łopatach, generują prąd już przy wietrze 4m/s, ( słaby wiatr wg Beauforta), natomiast drzewo stawiając prostacki opór, wygina się dopiero przy wietrze ok.11m/s ( silny wiatr wg Beauforta). A w okresie bezlistnym ( nie dotyczy iglaków ;) ), to już trzeba sztormu żeby je rozbujać.

Powyższe, to jeszcze jeden element układanki potrzebny, aby za pomocą ołowka, karteczki i kalkulatora zweryfikować UŻYTECZNOŚĆ EKONOMICZNĄ tego oryginalnego pomysłu, ponieważ oryginalnych i opatentowanych ale niefunkcjonalnych pomysłów są miliony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do tego dołóżmy, ze drzewo obwiązane linami, które też opór stawiają, zacznie się mniej uginać przy tym samym wietrze. Będzie też wymagało silniejszego wiatru aby w ogóle do tego doszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wszystkie opinie.

Czyli wniosek z tego taki, że pomysł można umieścić pośród setek pomysłów na energię.

To chyba też ma dobre strony. To pokazuje nam, że energia jest wszędzie, ale my nie potrafimy jej złapać i wykorzystać.

 

Najgorsze jest to, że my ludzie z północy (zima pół roku) musimy kombinować jak wytworzyć energię, podczas gdy paradoksalnie największa bieda jest w krajach gdzie prawie cały rok jest ciepło i świeci słońce. Chyba takie kombinowanie jednak coś daje skoro nadal żyjemy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To pokazuje nam, że energia jest wszędzie, ale my nie potrafimy jej złapać i wykorzystać.

 

Tak formalnie to z zasady zachowania energii wynika, że zasadniczo nigdy jej nie braknie.

To z entropią mamy problem :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...