Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

W odpowiednich warunkach woda może stać się metalem, a następnie izolatorem, stwierdzili uczeni z Cornell University. W PNAS ukazał się artykuł, w którym Neil Ashcroft, Roald Hoffmann i Andreas Hermann opisują wyniki swoich teoretycznych obliczeń.

Wynika z nich, że przy ciśnieniu rzędu 1-5 terapaskali woda tworzy stabilne struktury. Mimo, że ciśnienie takie jest dziesiątki milionów razy większe od ciśnienia ziemskiego, istnienie wody w takim stanie nie jest wykluczone. Wręcz przeciwnie, może ona powszechnie występować nawet w naszym Układzie Słonecznym. Tak olbrzymie ciśnienie może panować wewnątrz Urana.

Z wyliczeń uczonych wynika, że powyżej 1 terapaskala poszczególne molekuły wody przestają istnieć, a H2O zostaje ściśnięta tworząc siatkę połączeń tlenu i wodoru, która przyjmuje najróżniejsze kształty. Już wcześniej obliczano, że przy ciśnieniu 1,55 TPa woda staje się metalem i ma najbardziej stabilną strukturę. Naukowcy z Cornell poszli dalej i udało im się wyliczyć, że najbardziej stabilna jest woda przy ciśnieniu wyższym od 4,8 TPa. Wówczas jednak traci ona właściwości metalu i staje się izolatorem.

Jak zauważa profesor Ashcroft, najbardziej niezwykłym wnioskiem wypływającym z obliczeń jest odkrycie, że olbrzymie ciśnienie powoduje, iż woda przestaje być ciałem stałym i w pewnym momencie zamienia się w kwantową ciecz. Trudno jest to sobie wyobrazić - topienie lodu pod wpływem podwyższonego ciśnienia - stwierdził naukowiec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawe. Jeszcze ciekawsze byłyby praktyczne zastosowania.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O praktycznym zastosowaniu nie ma mowy :P To doskonały przykład tego, jak teraz 'robi się naukę' :/

 

Nie żebym był za badaniami sponsorowanymi, bo jednak wiele przełomowych odkryć powstało przez przypadek.. Ale myślę że skrajności w obie strony są niezbyt wskazane. Na pewno autorzy dołożyli się do sumy ludzkiej wiedzy, myślę jednak że ta wiedza długo nie będzie do niczego potrzebna.

 

Minęło 40 lat od lądowania na Księżycu, komputery przez ten czas rozwinęły się gdzieś tak milion-krotnie, a ludzkość jakoś nie potrafi dolecieć na skrawek Układu Słonecznego (mimo że 'skurczył się o jedną planetę' :P), a nawet na najbliższą nas planetę.. Za to mamy karty kredytowe, reklamy, Facebooka i iphony :/

 

Jak podróże międzyplanetarne staną się w miarę codzienną sytuacją, to wtedy wiedza taka jak w artykule może stać się użyteczna ;)

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praktyczne zastosowanie jest bardzo ciekawe, choć oczywiście nie dotyczy technologii. Ciekawe jest gdyż, jeśli woda może być metalem oraz izolatorem w jądrach planet, to może to wyjaśniać mocne pola magnetyczne gazowych gigantów. Zresztą niekoniecznie tylko woda ma takie właściwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Praktyczne zastosowanie jest bardzo ciekawe, choć oczywiście nie dotyczy technologii. Ciekawe jest gdyż, jeśli woda może być metalem oraz izolatorem w jądrach planet, to może to wyjaśniać mocne pola magnetyczne gazowych gigantów. Zresztą niekoniecznie tylko woda ma takie magnetyczne właściwości.

W tekście pisze że woda stała się metalem (w sensie właściwości), ale nie pisze nic o jej właściwościach magnetycznych, więc to "zastosowanie" jest chyba trochę naciągane.

Tak na marginesie to nie słyszałem żeby duże pole magnetyczne na gazowych olbrzymach było jakąś zagadką: http://pl.wikipedia....sz#Magnetosfera . Wyjaśnienie to ma ręce i nogi, a że może komuś nie zgadzać się w obliczeniach to nie znaczy żeby wyszukiwać cudowne teorie bez żadnych podstaw.

Kolejna rzecz to są tylko wyliczenia (i całe szczęście ;-) )

 

Całkowicie się zgadzam z Lucky_one, nauka bardzo często skręca ostatnio w ślepe uliczki, niektórzy naukowcy starają na siłę coś wyliczać, właściwie od początku byłoby wiadomo że to nie ma zastosowania. Jeśli przyjmują swoje modele za 100% pewne to lepiej swój czas poświęciliby na stworzenie programu który mógłby zasymulować zachowanie dowolnej cząstki (choćby prostej) przy zadanym parametrze - ciśnieniu.

 

@lucky_one: ludzie zaspokajają wszystkie swoje potrzeby, na razie nie ma potrzeby latania w kosmos, to jest powód dlaczego nie latamy. Jeśli będzie jakaś wojna (choćby zimna ;-) ) z przeludnienia to szybko zaczniemy latać w kosmos na fuzji zimnej lub gorącej ;-) . Myślę też że w nauce (szczególnie w fizyce) jest trochę jak w grze komputerowej gdzie na kolejny "level" doświadczenia trzeba dużo dłużej zapracować niż na poprzedni. Na samym końcu długiej drogi rozwijania nauki otworzy się nam "God mode", albo będzie "End Game" ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Już wcześniej obliczano, że przy ciśnieniu 1,55 TPa woda staje się metalem

 

Od jutra przystępuję do produkcji drutu z wody, przedpłaty na pierwszą rolkę proszę składać na konto (na razie będzie to drut do pracy w temperaturze poniżej zera Celcjusza).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tekście pisze że woda stała się metalem (w sensie właściwości), ale nie pisze nic o jej właściwościach.....

Z całym szacunkiem ~Fuzja, ale nie pisz tutaj "pisze", powinno byc -"jest napisane". Dzieki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mógłby autor news'a dać informacje o jakich właściwościach metali mówimy albo jakiś materiał źródłowy?

Bo szczerze mówiąc to są to skąpe informacje

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Źródło: Cornell University. Czyli tutaj: http://www.news.cornell.edu/stories/Jan12/NewIce.html

Ale po szczegóły trzeba udać się do PNAS, a to jest już płatne.

 

High pressure ices PNAS 2012 109 (3) 745-750; published ahead of print December 29, 2011, doi:10.1073/pnas.1118694109

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z całym szacunkiem ~Fuzja, ale nie pisz tutaj "pisze", powinno byc -"jest napisane". Dzieki:)

Wybacz, śpieszyłem się, postaram się w pisać poprawnie :P Ta pisownia to trochę taka gwara moich okolic. Ważne, że każdy rozumie. ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lucky_one - Jak czytam takie wypowiedzi to mi ręce opadają

To, że ty nie widzisz praktycznego zastosowania jakichś badań wcale nie znaczy, że takowe nie istnieje.

Wiele takich "badań" znajduje zastosowanie w dopiero co opracowywanych technologiach - więc się o tym nie dowiemy wcześniej niż zostanie ona wdrożona. Często także są one efektami ubocznymi badań prowadzonych na szerszą skalę.

Poza tym, jesteś niezbyt konsekwentny - z jednej strony piszesz o badaniach na siłę (bo akurat dany temat cię nie interesuje) a z drugiej chciałbyś lecieć w kosmos dla samego latania w kosmos - co jest znacznie gorszym marnowaniem zasobu i czasów niż takie właśnie badania.

Moim zdaniem jakiekolwiek badania, które wnoszą coś do sumy ludzkiej wiedzy mają sens. Nigdy nie wiemy kiedy jakiś pozornie mało istotny fragment wiedzy nie okaże się rozwiązaniem jakiegoś dużego problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nigdy nie wiemy kiedy jakiś pozornie mało istotny fragment wiedzy nie okaże się rozwiązaniem jakiegoś dużego problemu.

 

Wymień jakiś duży problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymień jakiś duży problem.

 

A o co Ci teraz chodzi?

Każdy kto jest trochę dłużej na KW, wie że masz wiedzę i mógłbyś sam ich wymienić całkiem sporo.

Ja też uważam podobnie jak rahl. A cała astronomia badająca bigbang, roszerzanie wszechświata, ilość i rodzaj gwiazd, planet, czarną materię i energię, itp. jakby nie dotyczy naszego życia tu i teraz, a jednak gdzieś na uboczu tej wiedzy mamy satelity telekomunikacyjne, gps, zagładę dinozaurów czy nawet pojawienie się życia na Ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż skoro mam sam wymyślić problem to go przedstawiam : problem problemów : po co żyjemy jako ludzie??

 

 

Wszystkie inne problemy wynikają z tego jednego, a on wynika (a już ustaliłem) z samoświadomości ludzi sytych, żyjących w pokoju (inaczej: gdyby świadomości nie było główny problem by nie istniał).

 

Ktoś zna odpowiedz ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymień jakiś duży problem.

 

Faktem jest, że wiele wydawać by się mogło abstrakcyjnych i bezużytecznych badań w przeszłości, okazało się rewolucjonizować nasze życie. Zauważ, że jeśli pewnego dnia ludzkość może wyjdzie w gwiazdy, wiedza o mechanice wewnętrznej planet i innych ciał niebieskich może okazać się kluczowa chociażby dla identyfikacji potencjalnych planet zdatnych do wykorzystania lub też trafniejszego przewidywania zachowania poszczególnych ciał niebieskich (dla nas może to być śmieszne i niewyobrażalne, ale kto wie czy w przyszłości nie będzie istotne nawet coś takiego jak moment supernowej gwiazdy).

 

Otóż skoro mam sam wymyślić problem to go przedstawiam : problem problemów : po co żyjemy jako ludzie??

 

Wszystkie inne problemy wynikają z tego jednego, a on wynika (a już ustaliłem) z samoświadomości ludzi sytych, żyjących w pokoju (inaczej: gdyby świadomości nie było główny problem by nie istniał).

 

Ktoś zna odpowiedz ??

 

Teoria osobista.

 

Życie sobie powstało przez przypadek, istoty oparte o geny sobie ewoluowały, przetrwanie m.in. osiągały przez posiadanie centralnej władzy tj. mózgu, mózg się rozwijał, a wraz z nim ośrodek racjonalnego, abstrakcyjnego i kreatywnego myślenia (gdyż to on dawał największą przewagę ewolucyjną). U człowieka (choć może wcześniej nawet!) ośrodek ten osiągnął taki poziom, że zaczął sobie sam zdawać sprawę z tego że istnieje i powstał z niewoli podświadomości - pierwotnej formy mózgu. I na tym koniec, obecnie żyjemy jako pseudowyzwoleni niewolnicy podświadomości, manipulowani w kierunku celów które ona uważa za właściwe (tj. poprzez emocje i odczucia). Jedni są sterowani podświadomymi emocjami w większym stopniu, drudzy w mniejszym (choć i tak cel ostateczny wydaje się u każdego wypływać z dominującej emocji/pragnienia). Jedni akceptują tę niewolę, drudzy z nią próbują walczyć. Najczęściej próba wyzwolenia kończy się wymanipulowaniem w pseudoracjonalnym pozornie logicznym kierunku, przykładem jest chociażby religijność. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że wbrew naukowej zasadzie, by zawsze kwestionować każdy fakt, ludzki podświadomy umysł zadowala się pierwszym spójnym rozwiązaniem, dopóki nie zostanie ono podważone przez rzeczywistość.

 

W myśl tej teorii życie jako takie nie ma żadnego celu ponad to, że jest elementem przepływu sił we wszechświecie, nie różniącym się od obracającej planety czy wypalającej się gwiazdy. Racjonalność człowieka wydaje się znajdować tylko jedną drogę wyzwolenia z tego niewolnictwa: nieśmiertelność rozwojowa, czyli ciągły i wieczny wzrost władzy na sobą i otoczeniem. Niewykonalne w chwili obecnej i trudne do wyobrażenia. Jedyną alternatywą zapewniającą zdrowie umysłowe jest akceptacja, świadoma czy podświadoma.

 

Może trochę naciągane i na pewno nie poparte dowodami (bo skąd je wziąć), ale w końcu to tylko teoria.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
obecnie żyjemy jako pseudowyzwoleni niewolnicy podświadomości, manipulowani w kierunku celów które ona uważa za właściwe (tj. poprzez emocje i odczucia)

 

Pięknie powiedziane, zakładając że podświadomość (jak to nazwałeś) wyhodowała jednostkę ludzką to musiała się liczyć z powstaniem samoświadomości (inaczej mówiąc liczyła na tę samoświadomość).

 

Tak jak podświadomość narodu finansuje szkolnictwo aby w tłumie uczniów znalazł się choć jeden który popchnie całość maszynerii w jakimś konkretnym nowym kierunku albo inny życiowy przypadek : rodzice finansują dziecko do czasu aż samo zacznie tak dbać o swoje sprawy że można być już o nie spokojnym (stąd takie kombajny ustrojowe które zrównują wszystkich albo popadają w stagnację bez wyraźnego postępu (w kierunku celu podświadomości) lub świadomie manipulujące innymi świadomościami musiały upaść lub niebawem upadną (przestaną istnieć jak strony internetowe, występując tylko jako pamięć Google - historia).

 

Dalej to nie wyjaśnia wcześniejszego pytania: po co żyjemy jako ludzie??

 

Pojawia się też pytanie czy podświadomość jest: indywidualną cechą każdego człowieka, czy też jest zbiorowa (łącząca doświadczenia wszystkich ludzi - taki internet ) a może tak samo jak w przypadku świadomości dla realizacji większych celów indywidualne podświadomości łączą się w grupy (taki np: zakład przemysłowy gdzie potrzeba wielu świadomości by coś produkować).

 

Dalsze pytanie to czy aby na pewno ta podświadomość tak startuje od zera jak napisałeś:

 

Życie sobie powstało przez przypadek, istoty oparte o geny sobie ewoluowały, przetrwanie m.in. osiągały przez posiadanie centralnej władzy tj. mózgu, mózg się rozwijał, a wraz z nim ośrodek racjonalnego, abstrakcyjnego i kreatywnego myślenia (gdyż to on dawał największą przewagę ewolucyjną). U człowieka (choć może wcześniej nawet!) ośrodek ten osiągnął taki poziom, że zaczął sobie sam zdawać sprawę z tego że istnieje i powstał z niewoli podświadomości - pierwotnej formy mózgu.

 

... a może ta podświadomość posiada jakiś końcowy wynik który z mozołem próbuje biologicznie zbudować .....(wszak jest 10 000 całek z których wynik obliczyły komputery, ale rozwiązać ich obecną metodologią nikt nie potrafi (albo za mało próbujących)) .

 

W myśl tej teorii życie jako takie nie ma żadnego celu ponad to, że jest elementem przepływu sił we wszechświecie, nie różniącym się od obracającej planety czy wypalającej się gwiazdy.

 

 

Z tym się nie zgodzę, (żaden listek na drzewie nie jest zbędny ) wiec jedno jest pewne , wszystko co istnieje czemuś służy - ludzkość sporo kosztuje planetę - to i do czegoś wielkiego służy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Pojawia się też pytanie czy podświadomość jest: indywidualną cechą każdego człowieka, czy też jest zbiorowa (łącząca doświadczenia wszystkich ludzi - taki internet )
a może ta podświadomość posiada jakiś końcowy wynik który z mozołem próbuje biologicznie zbudować

Wszystko zależy od charakteru wszechświata. Moja teoria dopuszcza 2 możliwości, mimo iż ja się skłaniam tylko ku tej pierwszej:

 

1. Wszechświat jest zamkniętą i skończoną "symulacją", tj. jednorodne prawa wszechświata rządzą nim po kres jego istnienia, a różnorodność zapewniona jest poprzez unikalną ilość i charakter energii "przyłożony" w momencie powstania wszechświata (big bang). Nieuchwytność precyzyjnej logiki praw natury na najniższym poziomie jest przejawem głębokiego (może nieskończonego) poziomu komplikacji wszechświata i otoczenia które na niego wpływa.

W tym przypadku podświadomość to po prostu przejaw przepływu tej energii, podobnie jak wszystko inne we wszechświecie, a dla obserwatora z zewnątrz (istoty poza wszechświatem) jesteśmy niczym już nakręcony film tj. liniowi i niezmienni, można tylko nas "obejrzeć" w poszczególnych momentach.

 

2. Wszechświat jest czymś w rodzaju gry, również powstał poprzez "przyłożenie" pewnej określonej energii o określonym charakterze podczas big bang. Jednakże swego rodzaju "istota" poza wszechświatem jest aktywnym uczestnikiem i składnikiem rozwoju wszechświata (tak jak decyzje gracza kształtują przebieg rozgrywki w grze). Nie jest wykluczone, że istot tych jest więcej i wzajemnie konkurują lub współpracują, podobnie jak w grach MMO. Jest pewne, że istoty te miałyby swój cel, a także reguły "rozgrywki".

Przykładowym przejawem tej możliwości byłoby życie na ziemi jako całość, manipulowane przez (najprawdopodobniej) jedną istotę pozawszechświatową. Wskazuje na to np. znaczna ale nie całkowita przewidywalność zjawisk fizycznych, tj. brak jest ewidentnych śladów manipulacji indywidualnej (pozwolę sobie nie wierzyć w tzw. "cuda"), ale z drugiej strony istnieją takie problemy jak np. zasada nieoznaczoności, czy ciągła niemożność odkrycia fundamentu wszechświata (najmniejszej cząstki elementarnej) - która w takich warunkach byłaby zbyt nieuchwytna dla istoty z tego wszechświata. Tworzyłoby to iluzję logicznego wszechświata (którym niewątpliwie by on był bez ingerencji tych "istot", czyli jak w pkt 1).

 

Tak więc w przypadku punktu 2, celem ludzi jako takich byłoby realizowanie celów tej istoty, jakimikolwiek by one nie były. W przypadku pkt 1, celem ludzi jest po prostu istnieć tak jak chcą sobie istnieć i nic więcej.

 

Zaznaczam też, że zarówno 1 jak i 2, to z naszego punktu widzenia przejawy tego samego, gdyż dla obiektu we wszechświecie zarówno siły nim rządzące (wspomniane reguły wszechświata), jak i ewentualne manipulacje "istot", to jedno i to samo, a różni się jedynie tym, że niewątpliwie wszechświat byłby daleko bardziej skomplikowany dzięki ingerencji tych "istot", ponieważ siłą rzeczy musiałyby być bardziej skomplikowane (lub inaczej funkcjonujące) od tworu, którym jest wszechświat. Ponieważ jednak nie mamy żadnego punktu odniesienia, nie jesteśmy w stanie ocenić czy nasz wszechświat jest prosty czy skomplikowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uważam że trochę się zagalopowałeś, o dnach oceanów niewiele wiadomo (to tylko 10 km od nas), najgłębszy odwiert to 13km , księżyc 540tyś km , do najbliższej gwiazdy spoza 4lata świetlne , na większe dystanse to obserwacje o małym stopniu prawdziwości (przypomnę rowy marsjańskie, czy też drzewa na księżycu) do tego połowa organów ludzkiego ciała nie wiadomo do czego służy (albo mogłaby służyć) inne zjawiska jak NLP, Eksterioryzacja, Bilokacja , Hipnoza itp. prawie nietknięte obszary a wnioski wyciągamy o wielkim wybuchu gdy nawet swojej historii sprzed 12tyś lat udokumentowanej nie mamy.

 

Gospodarki się telepią jak wróbel na zimnie, dalej jeździmy tramwajami , spalamy paliwa kopalne coś tu nie gra , a nie gra bo nie rozumiemy otaczającej rzeczywistości i jej znaczenia (w tym swojego w niej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Hidden

Model wszystkich wierzących w teorię wielkiego wybuchu ma jedną zasadniczą wadę - początek. Absurdem jest próba udowodnienia powstania czegoś z niczego. No bo co - nagle znikąd pojawiła się boska cząstka inicjująca powstanie wszechświata jaki dziś znamy? Nonsens.

Zawsze musi być przyczyna i skutek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teoria wielkiego wybuchu nigdy nie wykluczała istnienia przyczyn tego zdarzenia, jakiekolwiek by one nie były. Należy być także ostrożnym z założeniami w stylu "zawsze musi być przyczyna i skutek", gdyż prawdopodobnie wszystko jest względne i prawdziwe tylko z pewnego specyficznego punktu odniesienia, choć przyznaję że alternatywy dla tak fundamentalnych założeń muszą być niezwykle trudne do wyobrażenia.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze musi być przyczyna i skutek.

 

Ostatnie eksperytmenty optyki kwantowej sugerują, że skutek może pojawić się przed przyczyną. Zatem być może przyczyna dopiero się zdarzy.

Wogóle istnieje podejrzenie, że założenie stałości praw fizyki w czasie jest nieuprawnione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Wogóle istnieje podejrzenie, że założenie stałości praw fizyki w czasie jest nieuprawnione.

 

No i było się uczyć?? :) Ale nawet jeśli to prawda , to i tak jest to najpewniejsza rzeczywistość jaką znamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy zaobserwowano, w czasie rzeczywistym i skali molekularnej, jak powstaje woda. Naukowcy z Northwestern University zarejestrowali łączenie się atomów wodoru i tlenu. Obserwacji dokonano w ramach badań, w czasie których uczeni chcieli zrozumieć działanie palladu jako katalizatora reakcji prowadzącej do powstawania wody.
      Uzyskanie wody za mocą palladu nie wymaga ekstremalnych warunków, zatem może być wykorzystane w praktyce do pozyskania wody tam, gdzie jest trudno dostępna. Na przykład na innych planetach. Przypomnijmy sobie Marka Watneya, granego przez Matta Damona w „Marsjaninie”. Spalał paliwo rakietowe, by uzyskać wodór, a następnie dodawał do niego tlen. Nasz proces jest bardzo podobny, ale nie potrzebujemy ognia i innych ekstremalnych warunków. Po prostu zmieszaliśmy pallad i gazy, mówi jeden z autorów badań, profesor Vinayak Dravid.
      O tym, że pallad może być katalizatorem do generowania wody, wiadomo od ponad 100 lat. To znane zjawisko, ale nigdy go w pełni nie rozumieliśmy, wyjaśnia doktorant Yukun Liu, główny autor badań. Młody uczony dodaje, że do zrozumienia tego procesu konieczne było połączenie analizy struktury w skali atomowej oraz bezpośredniej wizualizacji. Wizualizowanie całego procesu było zaś niemożliwe.
      Jednak w styczniu 2024 roku na łamach Science Advances profesor Dravid opisał nowatorką metodę analizowania molekuł gazu w czasie rzeczywistym. Uczony wraz z zespołem stworzyli ultracienką membranę ze szkła, która więzi molekuły gazu w reaktorach o strukturze plastra miodu. Uwięzione atomy można obserwować za pomocą transmisyjnego mikroskopu elektronowego w próżni wysokiej.
      Za pomocą nowej metody uczeni zaobserwowali, jak atomy wodoru wnikają do próbki palladu, rozszerzając jej sieć atomową. Po chwili – ku zaskoczeniu uczonych – na powierzchni palladu pojawiły się krople wody. Myślę, że to najmniejsze kiedykolwiek zaobserwowane krople. Tego się nie spodziewaliśmy. Na szczęście nagraliśmy to i możemy udowodnić, że nie oszaleliśmy, cieszy się Liu.
      Po potwierdzeniu, że pojawiła się woda, naukowcy zaczęli szukać sposobu na przyspieszenie reakcji. Zauważyli, że najszybciej zachodzi ona, gdy najpierw doda się wodór, później tlen. Atomy wodoru wciskają się między atomy palladu, rozszerzając próbkę. Gdy do całości zostaje dodany tlen, wodór opuszcza pallad, by połączyć się z tlenem, a próbka kurczy się do wcześniejszych rozmiarów.
      Badania prowadzone były w nanoskali, ale wykorzystanie większych kawałków palladu pozwoliłoby na uzyskanie większej ilości wody. Autorzy badań wyobrażają sobie, że w przyszłości astronauci mogliby zabierać ze sobą pallad wypełniony wodorem. Gdy będą potrzebowali wody, dodadzą tlen. Pallad jest drogi, ale nasza metoda go nie zużywa. Jedyne, co jest tutaj zużywane, to gaz. A wodór to najpowszechniej występujący gaz we wszechświecie. Po reakcji pallad można wykorzystywać ponownie, mówi Liu.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponad połowa największych jezior na świecie traci wodę, wynika z badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół naukowy z USA, Francji i Arabii Saudyjskiej. Przyczynami tego stanu rzeczy są głównie globalne ocieplenie oraz niezrównoważona konsumpcja przez człowieka. Jednak, jak zauważają autorzy badań, dzięki opracowanej przez nich nowej metodzie szacunku zasobów wody, trendów oraz przyczyn jej ubywania, można dostarczyć osobom odpowiedzialnym za zarządzanie informacji, pozwalającymi na lepszą ochronę krytycznych źródeł wody.
      Przeprowadziliśmy pierwsze wszechstronne badania trendów oraz przyczyn zmian ilości wody w światowych jeziorach, wykorzystując w tym celu satelity oraz modele obliczeniowe, mówi główny autor badań, Fangfang Yao z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Boulder (CU Boulder). Mamy dość dobre informacje o słynnych jeziorach, jak Morze Kaspijskie, Jezioro Aralskie czy Salton Sea, jeśli jednak chcemy dokonać szacunków w skali globalnej, potrzebujemy wiarygodnych informacji o poziomie wód i objętości jeziora. Dzięki tej nowej metodzie możemy szerzej spojrzeć na zmiany poziomu wód jezior w skali całej planety, dodaje profesor Balaji Rajagopalan z CU Boulder.
      Naukowcy wykorzystali 250 000 fotografii jezior wykonanych przez satelity w latach 1992–2020. Na ich podstawie obliczyli powierzchnię 1972 największych jezior na Ziemi. Użyli też długoterminowych danych z pomiarów poziomu wód z dziewięciu satelitów. W przypadku tych jezior, co do których brak było danych długoterminowych, wykorzystano pomiary wykorzystane za pomocą bardziej nowoczesnego sprzętu umieszczonego na satelitach. Dzięki połączeniu nowych danych z długoterminowymi trendami byli w stanie ocenić zmiany ilości wody w jeziorach na przestrzeni kilku dziesięcioleci.
      Badania pokazały, że 53% największych jezior na świecie traci wodę, a jej łączny ubytek jest 17-krotnie większy niż pojemność największego zbiornika na terenie USA, Lake Meads. Wynosi zatem około 560 km3 wody.
      Uczeni przyjrzeli się też przyczynom utraty tej wody. W przypadku około 100 wielkich jezior przyczynami były zmiany klimatu oraz konsumpcja przez człowieka. Dzięki tym badaniom naukowcy dopiero teraz dowiedzieli się, że za utratą wody w jeziorze Good-e-Zareh w Afganistanie czy Mar Chiquita w Argentynie stoją właśnie takie przyczyny. Wśród innych ważnych przyczyn naukowcy wymieniają też odkładanie się osadów. Odgrywa ono szczególnie ważną rolę w zbiornikach, które zostały napełnione przed 1992 rokiem. Tam zmniejszanie się poziomu wody jest spowodowane głównie zamuleniem.
      Podczas gdy w większości jezior i zbiorników wody jest coraz mniej, aż 24% z nich doświadczyło znacznych wzrostów ilości wody. Są to głównie zbiorniki znajdujące się na słabo zaludnionych terenach Tybetu i północnych części Wielkich Równin oraz nowe zbiorniki wybudowane w basenach Mekongu czy Nilu.
      Autorzy badań szacują, że około 2 miliardów ludzi mieszka na obszarach, gdzie w zbiornikach i jeziorach ubywa wody, co wskazuje na pilną potrzebę uwzględnienia takich elementów jak zmiany klimatu, konsumpcja przez człowieka czy zamulanie w prowadzonej polityce. Jeśli na przykład konsumpcja przez człowieka jest ważnym czynnikiem prowadzącym do utraty wody, trzeba wprowadzić mechanizmy, które ją ograniczą, mówi profesor Ben Livneh. Uczony przypomina jezioro Sevan w Armenii, w którym od 20 lat poziom wody rośnie. Autorzy badań łączą ten wzrost z wprowadzonymi i egzekwowanymi od początku wieku przepisami dotyczącymi sposobu korzystania z wód jeziora.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Specjaliści od biomechaniki z Cornell University obliczyli maksymalną wysokość, z jakiej możemy skoczyć do wody bez większego ryzyka wyrządzenia sobie krzywdy. Uwzględnili rodzaj skoku, a zatem to, która część ciała najpierw styka się z wodą. Woda jest 1000-krotnie gęstsza niż powietrze, więc skacząc przemieszczamy się z bardzo rzadkiego do bardzo gęstego medium, co wiąże się z silnym uderzeniem, mówi profesor Sunghwan Jung, główny autor artykułu opublikowanego na łamach Science Advances.
      Z eksperymentów wynika, że w przypadku osoby, która nie przeszła odpowiedniego treningu, skok do wody z wysokości ponad 8 metrów grozi uszkodzeniami kręgosłupa i karku w sytuacji, gdy jako pierwsza z wodą styka się głowa. Jeśli zaś skoczymy tak, by jako pierwsze z wodą zetknęły się dłonie, to przy skoku z wysokości ponad 12 metrów ryzykujemy uszkodzeniem obojczyka. Z kolei uszkodzenie kolana jest prawdopodobne przy skoku na stopy z wysokości ponad 15 metrów.
      Chcieliśmy sprawdzić, jak pozycja przy skoku do wody wpływa na ryzyko odniesienia obrażeń. Motywowała nas też chęć opracowania ogólnej teorii dotyczącej tego, jak obiekty o różnych kształtach wpadają do wody. Prowadziliśmy więc analizy zarówno kształtu ludzkiego ciała i różnych rodzajów skoków, jak i ciał zwierząt. Mierzyliśmy przy tym oddziałujące siły, dodaje Jung.
      Na potrzeby badań naukowcy wydrukowali trójwymiarowe modele ludzkiej głowy i tułowia, głowy morświna zwyczajnego, dzioba głuptaka zwyczajnego oraz łapy jaszczurki z rodzaju Basiliscus. W ten sposób mogli zbadać różne kształty podczas zetknięcia się z wodą. Wrzucali do niej swoje modele, mierzyli działające siły oraz ich rozkład w czasie. Brali pod uwagę wysokość, z jakiej modele wpadały do wody, a znając działające siły oraz wytrzymałość ludzkich kości, mięśni i ścięgien byli w stanie wyliczyć ryzyko związane ze skakaniem do wody z różnych wysokości. Biomechanika człowieka dysponuje olbrzymią literaturą dotyczącą urazów w wyniku upadków, szczególnie wśród osób starszych, oraz urazów sportowych. Nie znam jednak żadnej pracy dotyczącej urazów podczas skoków do wody, mówi profesor Jung.
      Badania dają nam też wiedzę na temat przystosowania się różnych gatunków zwierząt do nurkowania. Na przykład głuptak zwyczajny ma tak ukształtowany dziób, że może wpadać do wody z prędkością do 24 m/s czyli ponad 86 km/h. Jung i jego zespół od dłuższego czasu badana mechanikę nurkowania zwierząt. Obecnie naukowcy skupiają się na tym, jak lisy nurkują w śniegu.
      Jesteśmy dobrymi inżynierami. Potrafimy zbudować samolot i okręt podwodny. Ale przechodzenie pomiędzy różnymi ośrodkami, co sprawnie robią zwierzęta, nie jest łatwym zadaniem. A to bardzo interesująca kwestia. Inżynierowie chcieliby np. budować drony, które sprawnie poruszałyby się w powietrzu, a później wlatywały pod wodę. Może dzięki naszym badaniom wpadną na odpowiednie rozwiązania. My zaś próbujemy zrozumieć podstawy mechaniki, dodaje Jung.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Laboratorium Centralnym Katowickich Wodociągów pracują sommelierzy, którzy oceniają wodę pod kątem smaku i zapachu. Osoby te musiały przejść testy i szkolenie. Jak można się domyślić, by testy wody były wiarygodne, należy je prowadzić w specjalnych warunkach.
      Gdzie i jak pracuje sommelier od wody
      W pracowni analizy sensorycznej musi być zachowana temperatura 23 stopni Celsjusza, z tolerancją odchylenia wynoszącą 2 stopnie. Stanowiska, przy których sommelierzy przeprowadzają testy, są oddzielone od siebie boksami, pozbawione okien i wyposażone w oświetlenie, którego parametry określone są w normach. Wszystko po to, by nic ich nie rozpraszało i nie wpływało negatywnie na ich zdolności – wyjaśnia analityczka Laboratorium Centralnego Sylwia Morawiecka.
      Jak dodaje, godzinę przed analizą nie powinno się jeść ani używać perfum (dzięki temu nie zaburza się pracy receptorów węchowych i kubków smakowych). W pomieszczeniu, w którym pracują sommelierzy, przed badaniem włączane jest urządzenie pochłaniające wszelkie niepotrzebne zapachy.
      Analitycy określają, zgodnie z wymaganiami zawartymi w polskich normach, podstawowe smaki (słodki, słony, gorzki, metaliczny, kwaśny i umami) i zapachy (ziemisty i apteczny, stęchły/gnilny). Występowanie któregoś z nich nie wyklucza automatycznie przydatności do spożycia; intensywność musi się po prostu mieścić w przyjętych granicach (akceptowalnych dla konsumentów).
      Rozwiązywanie problemów
      Gdy woda zalega w sieci wewnętrznej budynku, jakość wody może się pogorszyć (smak i zapach stają się bardziej wyczuwalne). W takiej sytuacji zalecane jest odpuszczenie wody przed jej użyciem - wyjaśniono na stronie Urzędu Miasta Katowice.
      Zdarza się, że woda w budynku spełnia normy - nie jest skażona bakteriami i ma właściwe parametry mikrobiologiczne i chemiczne, a mimo to jej smak i zapach jest nieakceptowany przez klientów. Przyczyną może być zastanie wody w tym budynku lub stare, skorodowane rury. Sommelier w trakcie analizy smaku i zapachu niejednokrotnie jest w stanie określić, co jest powodem zmiany smaku i zapachu testowanej wody - tłumaczy cytowana przez PAP kierowniczka Laboratorium Centralnego Katowickich Wodociągów Anna Jędrusiak.
      Praca nie dla każdego
      Tylko ok. 50% chętnych ma właściwą wrażliwość sensoryczną. Na początku osoba zdobywająca upoważnienie do wykonywania badań oznaczania smaku i zapachu przechodzi testy. Jędrusiak wyjaśnia, że przygotowywane są „problematyczne” próbki. [...] Czekamy, czy [kandydat na sommeliera] określi, co jest nie tak. Potem jeszcze przechodzi szkolenie. Ale nawet osoba o takich kwalifikacjach ma pewne ograniczenia - może przebadać w jednej serii 6-8 próbek, potem wrażliwość spada, to zjawisko można też zaobserwować podczas wąchania perfum.
      Odnosząc się do pytania, czy sommelierem może zostać osoba paląca papierosy, Jędrusiak stwierdza, że choć nikt jest dyskryminowany, w praktyce palaczom trudniej przejść testy, bo ich wrażliwość jest nieco inna. Obecnie w zespole pracuje jedna osoba paląca.
      Z biegiem czasu i wzrostem doświadczenia zmysły się wyostrzają. Sylwia Morawiecka przyznaje, że zawsze potrafiła dobrze wyczuwać zapachy i smaki, ale dziś umie je oznaczyć na niższym poziomie.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W górnych 2 kilometrach skorupy ziemskiej znajduje się około 24 milionów kilometrów sześciennych wody. To w większości woda pitna. Jednak poniżej tego rezerwuaru, zamknięte w skałach, znajdują się kolejne rozległe zasoby wodne, złożone głównie z solanki liczącej sobie setki milionów, a może nawet ponad miliard lat. Najnowsze szacunki pokazują, że zasoby te, wraz z położoną powyżej wodą, stanowią największy rezerwuar wody na Ziemi.
      Dotychczas uważano, że największymi, poza oceanami, rezerwuarami wody na Ziemi są lodowce i lądolody, których objętość wynosi około 30 milionów km3. Okazuje się jednak, że prawdopodobnie musimy zweryfikować swoje przekonania.
      Dość dobrze wiemy, ile wody znajduje się w górnej 2-kilometrowej warstwie skorupy ziemskiej. Jednak zasoby położone poniżej, na głębokości nawet do 10 kilometrów, są znacznie słabiej poznane. Ich oszacowania podjęli się naukowcy z międzynarodowego zespołu, w skład którego wchodzili uczeni z USA, Kanady, Wielkiej Brytanii i Hongkongu.
      Uczeni zbadali strefę „głębokich wód podziemnych”, położonych na głębokości 2–10 kilometrów. W swojej pracy uwzględnili rozkład skał osadowych oraz skrystalizowanych oraz szacunki dotyczące związku porowatości skał z głębokością, na jakiej się znajdują. Szacunki wykazały, że na głębokości poniżej 2 kilometrów znajduje się około 20 milionów km3 wody. Jeśli szacunki te są prawidłowe, to w skorupie ziemskiej, na głębokości do 10 kilometrów zamkniętych jest 44 miliony km3 wody. To zaś oznacza, że wody tej jest więcej, niż wody zamkniętej w lądolodach. Odkrycie takie pozwoli lepiej zrozumieć budowę planety i procesy geochemiczne zachodzące na Ziemi.
      Szacunki te zwiększają nasze rozumienie ilości wody na Ziemi i dodają nowy wymiar do rozumienia cyklu hydrologicznego, mówi Grant Ferguson, hydrolog z University of Saskatchewan.
      Te głęboko położone zasoby wody nie mogą być co prawda wykorzystane w celach spożywczych czy do nawadniania, ale dokładne szacunki ilości wody oraz tego, czy i w jaki sposób jest ona włączona w obieg wody na powierzchni, są potrzebne do planowania takich działań jak produkcja wodoru, składowanie odpadów atomowych czy pobieranie z powietrza i bezpieczne składowanie dwutlenku węgla. Jeśli bowiem chcemy np. bezpiecznie składować pod ziemią odpady atomowe, musimy znaleźć takie miejsce, do którego nie ma dostępu woda, trafiająca później na powierzchnię lub do płytko położonych zbiorników podziemnych. Unikniemy w ten sposób zanieczyszczenia wód, z których korzystamy.
      Głęboko położone zbiorniki wody, te znajdujące się na głębokości poniżej 2 kilometrów, mogą być izolowane od setek milionów czy miliarda lat. Mogą nie mieć żadnego połączenia ze światem zewnętrznym. Są więc kapsułami czasu, dzięki którym możemy lepiej poznać warunki panujące na Ziemi w przeszłości. Mogą też zawierać wciąż aktywne mikroorganizmy sprzed setek milionów lat.
      Naukowcy mogą szacować głęboko położone zasoby wodne obliczając, jak wiele wody może być zamkniętych w skałach. To zaś zależy od porowatości skał. Wcześniejsze szacunki skał znajdujących się na głębokości 2–10 kilometrów skupiały się na skałach krystalicznych, jak granit, które charakteryzują się niską porowatością. Jednak autorzy najnowszych badań dodali do tych szacunków skały osadowe, znacznie bardziej porowate. I stwierdzili, że mogą one przechowywać dodatkowo 8 milionów kilometrów sześciennych wody.
      Jako, że woda ta jest położona głęboko i często wśród skał o niskiej przepuszczalności, w dużej mierze nie jest włączona w cykl hydrologiczny planety. Tym bardziej, że to głównie solanka, która może być o 25% bardziej gęsta od wody morskiej. A to jeszcze bardziej utrudnia jej przedostanie się do wyżej położonych warstw skorupy ziemskiej. Nie jest to jednak całkowicie wykluczone. Różnica ciśnień w obszarach położonych na różnych wysokościach może powodować, że obieg wody sięga naprawdę głęboko. W kilku miejscach Ameryki Północnej udokumentowano obieg wody, w ramach którego woda z powierzchni trafia nawet głębiej niż 2 kilometry w głąb skorupy ziemskiej.
      Najnowsze szacunki bardzo zainteresowały specjalistów badających biosferę. Dotychczas odkryliśmy mikroorganizmy na głębokości 3,6 kilometra. Jeśli gdzieś jest woda w stanie ciekłym, jest też spora szansa na obecność mikroorganizmów. Mogą one żyć dzięki reakcjom chemicznym. Jeśli wokół nich znajdują się odpowiednie pierwiastki, mogą je wykorzystać do wytwarzania energii, mówi mikrobiolog Jennifer Biddle z University of Delaware. Badanie tych głęboko położonych wód może też powiedzieć nam sporo o potencjalnym życiu w innych miejscach Układu Słonecznego. Jeśli i na Marsie znajdują się głęboko położone zbiorniki wodne, może tam być życie. Zatem tego typu habitaty na Ziemi mogą być bardzo dobrymi analogiami innych ciał niebieskich, jak Mars czy Enceladus, księżyc Saturna, który na pewno zawiera wodę w swoim wnętrzu, dodaje Biddle.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...