Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'jaja' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 27 wyników

  1. Liczbę jaj składanych przez żółwie zielone (Chelonia mydas) na filipińskiej wyspie Baguan - najdalej wysuniętej na wschód w archipelagu Wysp Żółwich - monitoruje się od 1984 r. W zeszłym roku gady pobiły rekord. W 14.220 jamach złożyły 1,44 mln jaj. W drugim pod względem "obfitości" 1995 r. znaleziono 12.311 gniazd. Jak podkreśla Romeo Trono, dyrektor wykonawczy Conservation International na Filipinach, 1,44 mln jaj to świetny wynik, który pozwala wierzyć w lepszą przyszłość Ch. mydas. Skoro dojrzałość płciową osiąga ok. 1% lęgu, zeszłoroczny sukces reprodukcyjny z Baguan zasili populację 13 tysiącami dorosłych osobników. Po wyżu z roku 1995 nastąpił ogromny spadek - wg danych z Wydziału Środowiska i Zasobów Naturalnych, w 2003 r. znaleziono nieco ponad 4 tys. jam z jajami. Mimo że Baguan stanowi obszar chroniony, żółwiom zagraża kłusownictwo, kradzież jaj na pokarm i handel, nielegalne metody połowu ryb oraz niedostateczny stopień wdrożenia uregulowań prawnych. Na szczęście wzrastająca ponownie liczba gniazd sugeruje, że gdy żółwie są chronione na plażach lęgowych i wodach przez odpowiednio długi czas, mogą się odrodzić - uważa Bryan Wallace z Conservation International. Co ważne, dzięki wspólnym wysiłkom różnych organizacji, prawo jest przestrzegane w coraz większym stopniu. Strażników z rezerwatu przeszkolono, wzmożono patrole i skorzystano z pomocy ochotników z lokalnych społeczności. Niebagatelne znaczenie ma też zapewne zaangażowanie filipińskiej straży przybrzeżnej oraz marines.
  2. Drapieżniki wybierają ofiary, by zrównoważyć dietę i zwiększyć swoje szanse na spłodzenie/wydanie na świat zdrowego potomstwa. Międzynarodowy zespół naukowców po raz pierwszy wykazał, że dla polujących ważniejsza bywa wartość odżywcza ofiary niż jej kaloryczność (Proceedings of the Royal Society B). Biolodzy obserwowali poczynania biegaczowatych Anchomenus dorsalis. Gatunek obejmuje swym zasięgiem prawie całą Europę i żywi się ślimakami nagimi, mszycami, ćmami, larwami chrząszczy i mrówkami. Akademicy zebrali samice A. dorsalis i podzielili je na 2 grupy. Jedna mogła wybierać między kąskami wysokobiałkowymi a wysokotłuszczowymi. Druga nie miała już tyle szczęścia: część karmiono wyłącznie produktami obfitującymi w proteiny, a część tylko bogatymi w tłuszcz. W ich przypadku trudno więc było mówić o zbalansowanej diecie. Grupa z wolnością wyboru jadła wszystkiego po trochu, ponieważ równowaga białek i tłuszczów zapewnia optymalne warunki do wytworzenia zdrowych jaj. Mając dostęp do protein i tłuszczów, biegacze produkowały więcej jaj. Wcześniejsze badania pokazały, że owady roślinożerne, takie jak gąsienice motyli i koniki polne, oraz wszystkożerne, np. muszki owocowe i świerszcze, starannie dobierają pokarmy, by zbalansować dietę, jednak w odniesieniu do drapieżników zakładano, że ważniejsza jest ogólna kaloryczność niż skład/wartość odżywcza. Chociaż w ramach najnowszego studium Brytyjczycy, Australijczycy, Duńczycy i Nowozelandczycy skupili się tylko na drapieżnym owadzie, uważają, że zasada równoważenia diety obowiązuje wszystkie drapieżniki.
  3. Przedrzeźniacze białobrewe (Mimus saturninus) rzadko wyrzucają jaja podrzucone przez starzyki granatowe (Molothrus bonariensis), ponieważ poprzetykanie własnych jaj cudzymi zmniejsza prawdopodobieństwo zaatakowania cennych zasobów przez kolejnych rozbójników. Autorami studium, którego wyniki ukazały się w piśmie Proceedings of the Royal Society B, są ornitolodzy z Uniwersytetu w Oksfordzie oraz Uniwersytetu w Buenos Aires. Starzyki regularnie odwiedzają gniazda przedrzeźniaczy i dziurawią ich jaja. Gdy skończą, składają swoje własne jaja. Przedrzeźniacze robią porządki (wyrzucają zniszczone jaja) i choć atakują siejące spustoszenie M. bonariensis, ich jaja wydają im się już nie przeszkadzać. Wysiadują je na równi z pozostałymi, mimo że różnice w wyglądzie od razu rzucają się w oczy. Podczas 3 sezonów lęgowych naukowcy sfilmowali wizyty 130 starzyków granatowych. Manipulowali składem lęgu, aby porównać przeżywalność jaj gospodarza przy różnej liczbie jaj podrzuconych. Okazało się, że jaja przedrzeźniacza z większym prawdopodobieństwem unikały przebicia, gdy w gnieździe leżało więcej jaj starzyka. Spośród 347 badanych gniazd w 89% pojawiło się obce jajo. W 35% doliczono się ponad 3 jaj starzyków, a w 16% ponad 6 (najczęściej pasożyty składały ich ok. 3). Można by się spodziewać, że większe natężenie pasożytnictwa powinno zachęcić gospodarza do wyewoluowania skuteczniejszych metod obrony. W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót: im większe natężenie pasożytnictwa, tym częstsze ataki dziurawiące i tym ważniejsze staje się "rozrzedzenie" ryzyka. Gdy wokół więcej pasożytów, gospodarz odnosi więcej korzyści, tolerując pasożytnicze jaja - podkreśla główna autorka raportu Ros Gloag. Plusy przeważają nad minusami, ponieważ inaczej niż w przypadku pojawienia się kukułek, przedrzeźniacze białobrewe dobrze sobie radzą w konkurencji ze starzykami - porastają piórami w podobnym tempie, co ptaki z lęgów pozbawionych pasożytów - tłumaczy prof. Alex Kacelnik.
  4. Czemu samce owadów starają się pozostać w pobliżu samic po spółkowaniu? Do tej pory przeważał pogląd, że monitorując zachowanie partnerki i uniemożliwiając jej kolejne akty płciowe, samiec zwiększa prawdopodobieństwo, że to on będzie ojcem. Tymczasem ostatnie badania nad świerszczami polnymi pokazują, że nie ma tu mowy o agresji czy dominacji, a rycerskie samce ryzykują wręcz życie, gdy ochraniając swoje wybranki, pozwalają im pierwszym wejść do norki. Samice owadów kopulują z wieloma samcami, a ostatni partner z największym prawdopodobieństwem zapładnia jaja. Utrudnianie kontaktów z innymi samcami wydaje się więc dobrym sposobem na zapewnienie sobie ojcostwa. Gdy jednak entomolodzy z Uniwersytetu w Exeter przeprowadzili eksperymenty na dzikich świerszczach polnych (Gryllus campestris), okazało się, że taka interpretacja sytuacji daleka jest od rzeczywistości. Brytyjczycy badali owady w ciągu 2 sezonów rozrodczych. Przeanalizowali ponad 200 godzin nagrań z kamery na podczerwień. Badali też DNA świerszczy i znakowali je. Dr Rolando Rodríguez-Muñozof nie zauważył żadnych oznak agresji samców wobec samic ani prób ograniczania ruchu samicy do lub z norki. Przepuszczając wybranki przodem, samce często narażały się na niebezpieczeństwo, np. atak ptaków. Relacje między świerszczami są inne od tego, co zakładaliśmy. Zamiast być tyranizowane, samice są raczej ochranianie przez samce. Możemy nawet powiedzieć, że samce są rycerskie. Żyjąc w pojedynkę, samce i samice równie często padają ofiarą drapieżników, gdy jednak połączą się w pary, samce są zabijane o wiele częściej, a samice zawsze przeżywają atak. Nie jest to jednak całkowicie altruistyczne - samce nadal odnoszą korzyści. Nawet jeśli zginą, przeżywająca samica nosi ich plemniki. W ten sposób samce upewniają się, że ich materiał genetyczny przetrwa. Zespół z Exeter wykorzystał 96 kamer i mikrofonów. Monitorowano populację świerszczy polnych z północnej Hiszpanii. Na grzbiecie każdego osobnika umieszczano miniaturową tabliczkę z numerem. By zbadać DNA, pobierano wycinek odnóża. Naukowcy sprawdzali, które osobniki ze sobą spółkowały, ile czasu samiec i samica spędzili razem, ile czasu każdy samiec poświęcił na zwabienie samic oraz ile odbyło się walk, kiedy jeden samiec próbował podejść do norki, w której znajdował się inny samiec. Samce bardzo chronią swoje partnerki, ale wykazują dużą agresję w stosunku do potencjalnych rywali. Samce zamieszkujące z samicami wygrywają więcej walk ze zbliżającymi się rywalami niż w sytuacji, gdy walczą na własną rękę [tylko dla siebie] - podsumowuje profesor Tom Tregenza.
  5. Ocieplenie klimatu zagraża żółwiom, wpływając na ich rozmnażanie. Można jednak mówić, że pojawiło się światełko w tunelu, bo okazuje się, że jaja części żółwi zielonych (Chelonia mydas) są naturalnie gorącoodporne. Badacze z Uniwersytetów w Exeter i Groningen badali żółwie zielone składające jaja na Wyspie Wniebowstąpienia, która wchodzi w skład kolonii brytyjskiej Święta Helena i znajduje się na Oceanie Atlantyckim, ok. 1600 km od wybrzeży Afryki. Odkryli, że jaja składane przez żółwice na naturalnie gorących plażach wytrzymują wysokie temperatury lepiej od jaj składanych na chłodnej plaży kilka kilometrów dalej. Na gorętszej plaży znajduje się ciemny piasek, podczas gdy na plaży chłodniejszej o 2-3 stopnie Celsjusza leży piasek biały. By złożyć jaja, samice Ch. mydas płyną od wybrzeży Ameryki Południowej do Wyspy Wniebowstąpienia. Większość samic wybiera do tego plaże, na których same wykluły się z jaj, dlatego populacje mogą się przystosowywać do specyficznych warunków środowiskowych. Akademicy umieścili jaja złożone na każdej z plaż w dwóch inkubatorach: ustawionym na temperaturę 32,5 i 29°C. Zauważyli, że jaja z cieplejszej plaży lepiej "radziły sobie" w wyższej temperaturze niż jaja z chłodniejszej plaży. […] Po raz pierwszy zademonstrowano przystosowanie do lokalnych warunków środowiskowych u żółwi morskich, co jest tym bardziej zadziwiające, że wzięte pod uwagę plaże dzieli zaledwie 6 km – podkreśla dr Jonathan Blount. Tolerujące ciepło populacje mogą być kluczowe, jeśli chodzi o umożliwienie gatunkom przystosowania się do ocieplającego się świata. Takie adaptacje rozwijały się zapewne w ciągu życia wielu pokoleń, dopiero więc zobaczymy, czy ewolucja żółwi dotrzyma kroku przewidywanej przez naukowców szybkiej zmianie klimatu. Na pewno jednak okresowe przemieszczanie się żółwi przystosowanych do gorąca do innych lęgowisk może pomóc w rozpowszechnieniu ich korzystnych genów – podsumowuje główny autor badań, doktorant Sam Weber. http://www.youtube.com/watch?v=nIfYZ5xdBYs
  6. Z wiekiem obniża się płodność samic ptaków – składają mniej jaj i robią to później w sezonie lęgowym, przez co ich pisklęta mają ograniczony dostęp do pożywienia. Okazuje się, że zegar biologiczny można spowolnić. Warunkiem jest związanie się z odpowiednim samcem. Josh Auld z National Evolutionary Synthesis Center w Durham, jeden z autorów studium opisanego w internetowym wydaniu pisma Oikos, podkreśla, że dotąd dysponowano wieloma dowodami, które potwierdzały spadek płodności u samic, niewiele było jednak wiadomo o roli spełnianej przez samce. Sądzono, że samce się [w tej materii] nie liczą. Ale to nieprawda... Wyniki są bardzo nieoczekiwane. Trzeba się zastanowić, czy odnoszą się one ogólniej do wszystkich kręgowców – zaznacza Saran Twombly z Wydziału Biologii Środowiskowej amerykańskiej Narodowej Fundacji Nauki, która sfinansowała badania. W latach 1979-2007 na Korsyce obserwowano sikory modre, które składają jaja raz do roku i często za każdym razem ojcem zostaje inny samiec. Obrączkując ptaki i monitorując ich gniazda, ornitolodzy byli w stanie stwierdzić, kto z kim kopulował, jak wiele jaj zostało złożonych i kiedy oraz jak radziły sobie pisklęta. W ramach opisywanego studium naukowcy przeanalizowali dane dotyczące niemal 600 samic i 600 samców. Okazało się, że to, jak szybko spadała płodność samicy, zależało częściowo od jej partnera, a dokładniej mówiąc, nie tyle od jego wieku czy tożsamości, co od przeszłości reprodukcyjnej. Płodność samicy obniżała się wolniej, gdy spółkowała z młodym samcem, który miał po raz pierwszy zostać ojcem. Samice wiążące się ciągle z samcami wcześnie zaczynającymi swoją przygodę reprodukcyjną znajdowały się w zdecydowanie lepszej sytuacji. Nie starzały się tak szybko – podkreśla Auld. Wydaje się, że samce szybko zostające ojcami (w pierwszym roku życia) są zdrowsze lub bardziej doświadczone od samców odraczających początek życia płciowego. Współautorka studium Anne Charmantier z francuskiego National Center for Scientific Research uważa, że w grę może wchodzić np. mniejsze obciążenie pasożytami. Niewykluczone też, że doświadczone samce są nie tylko sprawne seksualnie, ale i lepiej sprawdzają się w roli rodziców.
  7. W rejonach Europy, gdzie ociepliło się od 1990 r., kukułki zwyczajne (Cuculus canorus) zmieniły gatunki ptaków, którym podrzucają swoje jaja. Kiedyś gustowały w niemigrujących lub przemieszczających się na niewielkie odległości, teraz wolą długodystansowców. Badaniem zmiany zwyczajów kukułek zajął się zespół Andersa Pape Møllera z francuskiego CNRS (Centre national de la recherche scientifique). Jak wyjaśnić zaobserwowane zjawisko? Møller tłumaczy, że kukułki odlatują na zimę do subsaharyjskiej Afryki. Wskutek ocieplenia klimatu ich dotychczasowe "ofiary" rozmnażają się jednak wcześniej i gdy C. canorus powraca wiosną, trudno byłoby podrzucić im jaja. Francuzi przeglądali muzealne i prywatne kolekcje jaj, rozmawiali z ludźmi obserwującymi ptaki i analizowali literaturę przedmiotu. W ten sposób stworzyli bazę danych z 32843 zapisami, sięgającymi wstecz do lat 50. XIX wieku. Określając trendy w składaniu jaj, Møller i inni sprawdzali, jakie były temperatury wiosenne w poszczególnych państwach w latach 1958-1989 i od roku 1990. W Europie doszło do punktowych zmian temperatur i dlatego, począwszy od 1990 r., w pewnych rejonach Skandynawii wiosną wskazania termometrów wzrosły o ponad 2 stopnie Celsjusza, podczas gdy na różnych obszarach Europy Wschodniej ociepliło się nieznacznie bądź w ogóle. W krajach, gdzie temperatury wzrosły najsilniej, przed 20 laty kukułki zaczęły w mniejszym stopniu interesować się gniazdami 49 gatunków ptaków migrujących na niewielkie odległości, m.in. rudzików zwyczajnych (Erithacus rubecula), pokrzywnic (Prunella modularis) czy świergotków łąkowych (Anthus pratensis). W tym samym czasie skupiły się bardziej na 73 gatunkach, które przebywają większe dystanse, np. trzcinniczkach (Acrocephalus scirpaceus). Wg Møllera, powodem zmiany kukułczych przyzwyczajeń nie jest skurczenie liczebności populacji ptaków migrujących na niewielkie odległości. Jeśli takie zjawisko miało w ogóle miejsce, to raczej wśród długodystansowców. Ornitolog zaznacza, że trend jest tak silny, że kukułki wyspecjalizowane w gatunkach przebywających niewielkie gatunki mogą wyginąć przez brak synchronizacji cyklów rozmnażania. W Europie istnieje ok. 20 linii kukułek, które przystosowały się do wykorzystywania określonych gatunków gospodarzy, uzyskując konkretny kolor i wzór jaj.
  8. Elektroniczne nosy zatrudniono do wykrywania zepsutych materiałów na liniach produkcyjnych. Nie są one jednak zbyt dokładne. W założeniu kwarcowe pręciki mają drgać z inną częstotliwością, gdy zwiążą się z substancją docelową. Okazuje się jednak, że e-nos łatwo zmylić, gdyż nieco inne związki z cząsteczkami o podobnej wadze dają bowiem fałszywie pozytywne wyniki. Jak temu zaradzić? Skorzystać z wynalazków natury, w tym przypadku ze skrzeku żaby szponiastej (Xenopus laevis). Zespół bioinżyniera Shoji Takeuchiego z Uniwersytetu Tokijskiego zmodyfikował niedojrzałe żabie jaja, wprowadzając do nich fragmenty DNA jedwabnika morwowego, tantnisia krzyżowiaczka i muszki owocowej. Chodziło o to, by dochodziło w nich do ekspresji białek będących receptorami węchu. Japończycy wybrali afrykańskiego płaza, ponieważ jest on dokładnie przebadany i wiadomo, jak zachodzi ekspresja protein. Następnie komórki umieszczono między elektrodami w specjalnie zaprojektowanym, wypełnionym cieczą kartridżu i mierzono przepływ sygnałów elektrycznych w odpowiedzi na wiążące się z receptorami rozmaite cząsteczki zapachowe. Okazało się, że taki nos jest w stanie odróżnić bardzo podobne molekuły. Wstrzyknęliśmy DNA do oocytów i w ten sposób uzyskaliśmy bardzo użyteczny i tani czujnik. Zastosowaliśmy 3 rodzaje feromonów i jeden środek zapachowy (odorant), wszystkie bardzo podobne chemicznie, a one [jaja] potrafiły bez problemu odseparować i wykryć różne typy zapachów oraz związków. Wrażliwość żabiego czujnika wynosi kilka części wagowych substancji w miliardzie (109) części wagowych roztworu. Aparat umie naraz rozpoznać kilka związków, które różnią się, dajmy na to, tylko izomerią wiązania podwójnego bądź grupą funkcyjną, np. ─OH, ─CHO czy ─C(═O)─. Takeuchi stworzył nawet robota, który kręci głową, gdy jego nos z prawdziwego zdarzenia wyczuje feromony ćmy. Naukowcy z Kraju Kwitnącej Wiśni zamierzają rozbudować opisaną technologię. Już teraz cieszą się, że wspólny zmysł węchu może rozciągnąć nową nić porozumienia między człowiekiem a maszyną. Ekipa z Tokio ma nadzieję, że dzięki jej wynalazkowi uda się zaprojektować lepsze urządzenia do wykrywania gazowych zanieczyszczeń powietrza, np. dwutlenku węgla. Komar znajduje ludzi właśnie dzięki CO2, co oznacza, że dysponuje receptorami do jego detekcji. Gdyby więc wyekstrahować materiał genetyczny owada i wprowadzić go do skrzeku, stworzenie odpowiedniego sensora powinno się powieść.
  9. Christopher Rogers z Uniwersytetu w Wolverhampton zaproponował nową metodę określania czasu zgonu (ang. post-mortem interval, PMI). Stwierdził, że chrząstce poświęca się w tym kontekście bardzo mało uwagi, a ma ona duży potencjał. Wg Brytyjczyka, jest szczególnie użyteczna, ponieważ nie zawiera naczyń krwionośnych, dlatego rozkłada się wolniej od innych tkanek. Dodatkowo "otulina" z tkanek miękkich minimalizuje ryzyko zewnętrznego skażenia. Chcąc przetestować swoją teorię, Rogers i zespół zakopali zwłoki świń, odtwarzając w ten sposób warunki panujące w płytkich ludzkich grobach. Truchła pozostawiono, by rozkładały się przez różny czas, maksymalnie przez 13 tygodni. Wyniki eksperymentu zostały przedstawione na konferencji Forensic Research and Teaching w Coventry. Ustalono, że rozkład chrząstki zachodzi w ramach kilku dobrze wyodrębnionych etapów. Co najważniejsze, kryształy powstające w niej po 3 tygodniach zanikają po 6. Rogers uważa, że kryształy w chrząstce można by wykorzystać do wyznaczania daty zgonu, ale najpierw trzeba jeszcze przeprowadzić badania w różnych warunkach, np. innych rodzajach gleby czy temperaturach. Dla odmiany Andrew Chick z Nottingham Trent University sprawdzał, czy palenie tytoniu wpływa na obliczanie PMI. Kryminolodzy często przyglądają się żerującym na ciele owadom, które pojawiają się w przewidywalnej kolejności. Jeśli jednak tytoń zmieniałby zachowanie owadów, wydawana na tej podstawie opinia byłaby również bezużyteczna. Ekipa Chicka pozostawiła w lesie 3 padłe świnie. W gardziel dwóch z nich wstrzyknięto nikotynę (u palacza to właśnie tutaj dochodzi do nagromadzenia szkodliwej substancji). Eksperyment będzie prowadzony przez 5 lat, ale pierwsze wyniki uzyskano już teraz. Otóż muchy plujki wyraźnie unikają ciał palaczy, a jeśli już decydują się na złożenie w nich jaj, poprzestają na pojedynczych sztukach, nie tworząc charakterystycznych skupisk. Kiedy wylęgają się czerwie, żerując, skwapliwie omijają nasycone alkaloidem rejony. Podobnie zachowują się chrząszcze. Oznacza, że ciało palacza rozkłada się wolniej. Jeśli doniesienia zespołu Chicka się potwierdzą, specjaliści zyskają sposób na odróżnienie zwłok osób palących i niepalących. Brytyjczyk wspomina, że na błędy w ocenie PMI wpływają też narkotyki. Kokaina, na przykład, zwiększa rozmiary larw.
  10. U większości gatunków pszczół, gdy robotnice składają jaja, zawsze wylęgają się z nich trutnie. Wyjątkiem są pszczoły południowoafrykańskie (Apis mellifera capensis). Składają one jaja, z których wylęga się potomstwo płci żeńskiej, ale tylko wtedy, kiedy umiera królowa. Madeleine Beekman i Ben Oldroyd z Uniwersytetu w Sydney usunęli z ośmiu kolonii pszczół południowoafrykańskich królowe i ich jaja. Okazało się, że trutówki fizjologiczne – czyli robotnice z rozwiniętymi i funkcjonującymi jajnikami - niemal natychmiast złożyły własne jaja. Australijczycy ponownie umieścili w ulach jaja matek, lecz robotnice wolały wykarmiać na nowe królowe własne larwy (Molecular Ecology). Entomolodzy uważają, że zachowanie A. m. capensis ułatwia ich hodowlę. Śmierć królowej nie stanowi bowiem większego problemu.
  11. Nurkując w Atlantyku u wybrzeży miasta Vigo, hiszpańscy biolodzy ujrzeli konika morskiego, na którym mątwa pospolita (Sepia officinalis) złożyła omyłkowo swoje jaja. Najwyraźniej z powodu złej widoczności uznała go za wodorosty. Jak łatwo się domyślić, przyszłe pokolenie "pomknęło" z rybą w siną dal. Doktorantka Fiona Read z Instytutu Badań Morskich w Vigo oraz specjalizujący się w fotografii podwodnej Manuel Enrique Garcia Blanco jako pierwsi utrwalili akt składania jaj przez dziką mątwę zwyczajną. Naukowcy z Galicji zajmują się ekorozwojem łowisk w północno-zachodniej Hiszpanii, w tym starego typu polowaniami na mątwy, jakie praktykuje się jeszcze w kilku tutejszych wioskach. Blanco pływał m.in. w rejonie wyspy Toralla (w ekosystemie Ria de Vigo), gdzie mątwy przybywają na gody i składają jaja. Podczas jednego z nurkowań sfilmował kopulującą parę. Po zakończeniu aktu samica umieściła jaja na trawie morskiej. W ciągu 2 godzin udało się uwiecznić, jak w dwóch różnych lokalizacjach złożyła w mniej więcej 3-minutowych odstępach 15 jaj. Przymocowywała je do roślin, dzięki czemu opierały się oddziaływaniom prądów morskich. Podobnie zachowują się mątwy zwyczajne hodowane w akwariach. Blanco nagrał jednak coś jeszcze – pływającego wokół konika morskiego z dwoma jajami mątwy na ogonie. Mątwa złożyła raczej jaja na rybie niż na trawie morskiej. Bazując na sposobie składania jaj przez te zwierzęta, można stwierdzić z niemal 100-proc. pewnością, że Sepia officinalis zamocowała jaja na ukrytym w roślinności koniku – przekonuje Read. Ponieważ jaja ciasno oplatały ogon nieszczęśnika, biolodzy obawiali się o jego życie, dlatego też po nakręceniu ujęcia zdecydowali się je odczepić. Konik przeżyje, ale jaja uległy [...] uszkodzeniu.
  12. Ptasie mamy komunikują się ze swoimi pisklętami jeszcze przed wylęgiem, zostawiając im wiadomość w jaju. Badacze z Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Cambridge wyjaśniają, że zmieniając warunki panujące w jaju, samice kanarków informują rozwijające się młode o sytuacji, z jaką spotkają się na zewnątrz. W odpowiedzi pisklęta dostosowują sposób dopominania się o pożywienie. Jeśli wiadomość "wspomina" o hojnych rodzicach, pojawiwszy się na świecie, pisklęta energiczniej domagają się pożywienia. Młode, które będą wychowywane przez gorszych czy ograniczonych zasobami rodziców, po wylęgu prezentują mniej roszczeniową postawę. Pamiętając o komunikacie z jaja, pisklęta szybciej przybierają na wadze, ponieważ dopasowują swoje żądania do możliwości dostawczych matki i ojca. W ten sposób mogą uniknąć proszenia w sytuacji, kiedy nie dostaną pokarmu, lub bezczynności, gdy dałoby się uzyskać więcej. Zespół z Cambridge zamieniał jaja pomiędzy gniazdami kanarków, przez co młode wychowywały się w środowisku, którego się nie spodziewały. Ta praca zmienia nasze rozumienie środowiska prenatalnego u ptaków. Od jakichś 20 lat wiedzieliśmy, że zapewnione przez matkę substancje z jaja mogą wpłynąć na rozwój pisklęcia. Powszechne założenie było jednak takie, że są to środki, za pomocą których matki manipulują młodymi w sposób odpowiadający bardziej im samym niż pisklętom. My wykazaliśmy, że jest dokładnie na odwrót: substancje zamknięte w jaju są dostosowane do młodego. Jeśli eksperymentalnie zaburzymy komunikat z jaja, to raczej pisklę zostanie bezpośrednio ukarane, a nie matka – podsumowuje dr Rebecca Kilner.
  13. Inskrypcje na fragmentach skorup strusich jaj z RPA to najstarszy przykład wykorzystania symbolizmu przez człowieka współczesnego. Datowanie wskazuje, że skorupy mają ok. 60 tys. lat. Pochodzą ze stanowiska Diepkloof w Prowincji Przylądkowej Zachodniej. Naukowcy zajmowali się ich badaniem od 1999 roku (Proceedings of the National Academy of Sciences). Motyw tworzą dwie równoległe linie, które, jak przypuszczamy, tworzyły koło. Niestety, nie dysponujemy całym jajem – wyjaśnia dr Pierre-Jean Texier z Uniwersytetu Bordeaux, który jest niemal pewien, że znaki to próba graficznej komunikacji. Wyryte linie krzyżują się pod kątem prostym lub ostrym. Powtarzając ten motyw, nasi przodkowie próbowali coś zakomunikować. Najprawdopodobniej chcieli wyrazić tożsamość indywidualną bądź grupową. Myślenie symboliczne, które pozwala na reprezentowanie jednego obiektu za pomocą innego, to krok milowy w rozwoju naszego gatunku. To dlatego tak ważne jest rozstrzygnięcie, kiedy staliśmy się do niego zdolni. Najstarszym przykładem myślenia pojęciowego jest biżuteria z muszli, którą odkryto w jaskini Skhul w Izraelu oraz Oued Djebbana w Algierii. Artefakty te mają 90-100 tys. lat. Koraliki z muszli ślimaków odkopano też w namuliskach jaskini Blombos w RPA. Wszystkie były niemal tej samej wielkości, poza tym dokładnie naprzeciw naturalnego ujścia nawiercono otwory. Wg Christophera Henshilwooda, archeologa z Uniwersytetu w Bergen, ktoś pozbierał je i przekształcił w naszyjnik mniej więcej 75 tys. lat temu. W Blombos znaleziono też 9 rzeźbionych płytek ochrowych, ale naniesiony na nie wzór jest inny niż ten ze stanowiska Diepkloof. W przypadku tego ostatniego o wadze znaleziska może choćby świadczyć duża liczba ponacinanych skorup, zebrano ich bowiem aż 270. "Masowość" wyklucza w pewien sposób hipotezę o przypadkowości bruzd. Członkowie międzynarodowego zespołu, włączając w to Guillaume'a Porraza z Uniwersytetu w Tybindze, próbowali odtworzyć wzór ze strusich jaj za pomocą krzemienia. Wbrew pozorom, to nie takie proste, bo skorupki są dość twarde. Trzeba się przebić przez warstwę zewnętrzną, by móc rzeźbić w miększej wewnętrznej. W wyniku eksperymentów wykazano, że ładne różowe, łososiowe i niebieskie zabarwienie skorup jest naturalne. Naukowcy uzyskali podobny efekt bez uciekania się do pigmentów, układając po prostu skorupy w pobliżu paleniska. Rzeźbienia umieszczano na skorupach przekształcanych w rodzaj dzbanów na wodę. Zidentyfikowano aż 4 wzory, które mogły wskazywać na właściciela bądź przeznaczenie pojemników lub służyły do odróżnienia jaj. Przed odkryciem z Diepkloof sądzono, że pierwsze przejawy sztuki, kultury czy pisemnej komunikacji należy wiązać dopiero z późną epoką kamienną (okresem sprzed 35-10 tys. lat). To wtedy powstały jaskiniowe rysunki naskalne. Skorupy są jednak niemal dwukrotnie starsze. Wyryte abstrakcyjne wzory powszechnie uznaje się za dowód na myślenie symboliczne. Unikatowa kolekcja nie prezentuje zwykłego wykonania pojedynczego geometrycznego wzoru, ale rozwój tradycji graficznej oraz złożone wykorzystanie symboli, pośredniczących w kontaktach społecznych. Ponieważ wydaje się, że istnieją reguły użycia wzorów, za ich pomocą zapisywano funkcję danego jaja bądź jego właściciela. Ze skorup korzystano codziennie, dlatego stanowiły idealny nośnik dla znaków informacyjnych.
  14. W stanie Tamil Nadu w południowych Indiach znaleziono setki skamieniałych dinozaurzych jaj. Zespół geologów z Periyar University natrafił na nie przypadkiem 12 września. Naukowcy szukali wtedy miejsca do rozpoczęcia wykopalisk w basenie rzeki Kaweri. Odpoczywając przy strumieniu w pobliżu wioski Ariyalur, zobaczyli zakopane w dnie sferyczne obiekty. Mogli się domyślać, z czym mają do czynienia, biorąc pod uwagę fakt, że obszar ten słynie ze skamielin dinozaurów już od XIX wieku (1843 r.), gdy pierwszy raz ukazały się one oczom pary Brytyjczyków. Wkrótce natknęliśmy się na kilka ich skupisk i zdaliśmy sobie sprawę, że to prawdopodobnie gniazda. Geolodzy zrobili zdjęcia, a następnie wysłali je do ekspertyzy do ośrodka w Pudiyarturiyal i doktora Kelmera z Międzynarodowego Centrum Badań nad Dinozaurami, gdzie potwierdzono, że to rzeczywiście jaja prehistorycznych gadów. Należały one do karnozaurów (Carnosauria) i zauropodów (Sauropoda). Dalsze badania są prowadzone przy współpracy specjalistów z Niemiec, Szwajcarii i USA. Szef indyjskiej ekipy, dr Ramkumar, opowiada, że jaja miały od 13 do 20 cm średnicy i leżały w kupkach po 7-8 w piaskowych gniazdach o przekroju 1,25 m, rozproszonych na powierzchni ok. 2 kilometrów kwadratowych (na brzegach i w dnie cieków). Znaleziono je w kilku warstwach gleby. Oznacza to, że dinozaury wracały tu przez wiele lat. Jaja pokrywała warstwa pyłu wulkanicznego, co wg geologa, tłumaczy, czemu pozostały one niezapłodnione, nic się z nich nie wylęgło, a dinozaury ostatecznie wyginęły. Przypomnijmy, że jedna z teorii wyginięcia dinozaurów jest taka, że zabiła je seria wybuchów wulkanicznych na dzisiejszym płaskowyżu Dekan w Indiach. Po raz pierwszy jaja dinozaurów znaleziono we Francji w 1859 r. Potem natrafiano na nie w ponad 200 miejscach na całym świecie, często właśnie w Azji. Zespół doktora Ramkumara zaapelował do rządów centralnego i stanowego o ochronę "jurajskiego skarbu". Obszar wykopalisk ogrodzono. Wiele wskazuje na to, że to największy obszar lęgowy w tej okolicy, a może nawet w Indiach. Ramkumar i jego studenci pojechali do Ariyaluru, by przeszukiwać tutejsze skały i osady w ramach studium finansowanego przez indyjskie i niemieckie instytucje naukowe. Oprócz jaj, w ich ręce wpadły skamieniałe kości, odchody, a także odciski jaj.
  15. Wyjce, uważane dotąd za wyłącznie roślinożerne, zostały przyłapane na gorącym uczynku: kamera utrwaliła ich wypad do kurnika, gdzie pożywiały się jajami (International Journal of Primatology). Zachowanie wyewoluowało wśród wyjców czarnych (Alouatta caraya), żyjących w lesie w stanie Rio Grande do Sul w Brazylii. Choć uznaje się je za jedne z najlepiej poznanych małp Nowego Świata, nikt wcześniej nie widział, by jadły coś pochodzenia zwierzęcego. Były one zatem nawet nie tyle wegetarianami, co weganami. Jak wyjaśnia jeden z członków zespołu dr Julio Bicca-Marques z Grupy Badań Prymatologicznych Pontifícia Universidade Católica do Rio Grande do Sul, typowe menu wyjców składa się owoców i liści, a także kwiatów, pączków, łodyg, kory czy szypułek. W literaturze przedmiotu nie ma żadnych wzmianek o pokarmach zwierzęcych. Wyjątkiem bywają stawonogi, np. chrząszcze, ale te są konsumowane przez przypadek razem ze zrywanymi liśćmi. W 2005 r. Helissandra Prates, studentka doktora Marquesa, zaobserwowała dwa młode wyjce wylizujące coś w gnieździe gołębia w Estancia Casa Branca. Okazało się, że w środku leżało rozbite jajo. Niezbite dowody tkwiły w znalezionych później małpich odchodach. Dwa lata później Carina Muhle, inna studentka tego samego prymatologa, która jest zresztą współautorką jego najnowszego artykułu, także widziała wyjce jedzące ptasie jaja. Tym razem miało to miejsce w lesie Beco Xavier. Przez 8 miesięcy odnotowała 19 przypadków kradzieży jaj przez grupę składającą się z 5 osobników. Za każdym razem małpy zakradały się do kurnika. Choć wszystkie uczestniczyły we włamaniu i przeszukiwaniu, większość jaj zjadał jeden podrostek. Naukowcy podejrzewają, że wyjce dostosowują swoją dietę do warunków środowiskowych, zwłaszcza gdy w słabo zróżnicowanym botanicznie sadzie czy lesie mieszka dużo małp. Jaja stanowią wtedy zastępcze źródło białek. Dr Bicca-Marques i jego żona Claudia Calegaro-Marques, którzy pisali w 1989 r. pracę magisterską o wyjcach, byli chyba świadkami pojawienia się tego zachowania. Obserwowali wtedy kilkanaście Alouatta caraya. Co prawda nigdy nie jadły one jaj, ale czasem wyjmowały je z gniazd, oglądały ze wszystkich stron, a potem wkładały z powrotem.
  16. Po 15 latach odrzucania zalotów Billy'emu, 110-letniemu żółwiowi śródziemnomorskiemu, udało się nakłonić 47-letnią Tammy do zmiany zdania. Gdy upojna randka dobiegła końca, samica złożyła 7 jaj, z których po 8-12 tygodniach wyklują się młode. Pozostaje pogratulować wytrwałości! Właściciel pary gadów Peter Crane znalazł jaja zakopane w ziemi. Nieco wcześniej ujrzał żółwicę pełzającą w rabacie z kwiatami. Hodowca wspomina, że Tammy od dawna odrzucała awanse Billy'ego, który niestrudzenie ganiał ją po ogrodzie. Crane dostał Billy'ego od 80-letniego krewnego 15 lat temu, zwierzę było jednak związane z jego rodziną już od bardzo dawna, bo od momentu narodzin w 1899 r. Jak widać, żółw jest pełen życia, a z wiekiem jeszcze nabiera wigoru. Mimo że Tammy jest prawie 2-krotnie większa od swojego adoratora, podczas spółkowania naznaczył jej karapaks wgnieceniem. Rodzice podarowali Peterowi Tammy, gdy miał 3 lata. Jakiś czas temu wybudował swoim podopiecznym dwa boksy, ale potem odkrył, że ku zdziwieniu wszystkich para zamieszkała w jednym lokum.
  17. O korzystnym wpływie konsumpcji jaj na zdrowie człowieka mówi się ostatnio coraz więcej. Podczas odbywającej się w Nowym Orleanie konferencji Experimental Biology 2009 badacze z Uniwersytetu Connecticut oraz firmy Exponent przedstawili wyniki swoich badań na ten temat. Badacze z Connecticut zajęli się wpływem poszczególnych składników odżywczych spożywanych podczas śniadania na uczucie głodu o różnych porach dnia oraz na łączną wartość energetyczną pozostałych posiłków. W tym celu podawano dorosłym mężczyznom śniadanie o identycznej wartości energetycznej, lecz zupełnie różnym składzie. Panowie z pierwszej grupy przyjmowali posiłek złożony z jaj, zaś pozostałym serwowano pieczywo. Wyniki doświadczenia nie pozostawiają złudzeń: ochotnicy spożywający na śniadanie jaja odnosili liczne korzyści. Pozostałe posiłki spożywane przez nich w ciągu dnia były mniej kaloryczne, zaś oni sami po trzech godzinach od spożycia posiłku czuli się znacznie lepiej od kolegów spożywających pieczywo. Później zaczynali także odczuwać głód. Na tym nie koniec. Ci spośród uczestników studium, którzy w momencie jego rozpoczęcia cierpieli na nadwagę, zostali także przebadani pod kątem wagi ciała. Wykazano w ten sposób, że panowie spożywający na śniadanie jaja zrzucali wagę aż o ok. 65% szybciej, niż mężczyźni przypisani do drugiej grupy. Co więcej, nie stwierdzono jakiegokolwiek wpływu spożywania nabiału na poziom poszczególnych frakcji lipidów w osoczu krwi. Dotyczy to zarówno cholesterolu, jak i triglicerydów. Osobne badania, których wyniki także zaprezentowano na konferencji Experimental Biology 2009, zostały wykonane przez naukowców z firmy Exponent. Śledzili oni losy pacjentów, którzy w latach 1988-94 uczestniczyli w NHANES III - szeroko zakrojonym studium dotyczącym wpływu diety na stan zdrowia. Wyniki studium są bardzo pomyślne dla miłośników jaj. Wieloletnia obserwacja stanu ich zdrowia nie wykazała jakiegokolwiek wzrostu ryzyka choroby wieńcowej. Co więcej, ryzyko zgonu oraz zawału serca dla osób spożywających 1-6 jaj na tydzień okazało się znacznie niższe, niż u tych, które spożywały poniżej jednego jaja na 7 dni. "Zwykłe" jajo jest pokarmem niezwykłym. Zawiera niemal wszystkie substancje niezbędne do rozwoju oraz utrzymania organizmu człowieka w dobrym stanie. Znajdziemy w nim m.in. większość witamin, dobrze przyswajalne białka oraz szerokie spektrum lipidów. Teraz, gdy potwierdzają się informacje na temat ich korzystnego wpływu na zdrowie człowieka, być może warto wprowadzić małą korektę do własnej diety?
  18. Badacze z University of Surrey twierdzą, że spożycie jajek nie ma większego wpływu na poziom cholesterolu. Co więcej, większość ludzi może jeść tyle jajek w koszulkach, na twardo i miękko, na ile ma ochotę, bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Brytyjczycy przeanalizowali badania dotyczące wartości odżywczych jajek i stwierdzili, że przekonanie, że nie powinno się przekraczać "bariery" 3 jaj tygodniowo, nadal pokutuje w świadomości społecznej. Gdy British Egg Information Service przeprowadziło wśród konsumentów ankietę, okazało się, że aż 45% wierzy, że ograniczanie liczby zjadanych jaj jest sensowne i służy jakiemuś celowi. Profesor Bruce Griffin przekonuje, że jest dokładnie na odwrót. Jajka powinny stanowić część zdrowej diety, ponieważ, podobnie jak kiełki, zawierają mnóstwo wartościowych składników odżywczych. Bardziej szkodliwe od jedzenia jaj jest spożywanie nasyconych kwasów tłuszczowych i to na nie powinno się zwracać szczególną uwagę. Ilość nasyconych tłuszczów w menu oddziałuje na stężenie cholesterolu we krwi kilkakrotnie silniej niż stosunkowo niewielkie ilości cholesterolu pokarmowego. Podwyższony poziom złego cholesterolu LDL rzeczywiście zwiększa ryzyko chorób serca, ale cholesterol pokarmowy pozwala wyjaśnić tylko 1/3 stężenia substancji w organizmie. Czynnikami ryzyka są za to palenie, nadmierna waga i brak ruchu.
  19. Podczas gdy kukułki specjalizują się w podrzucaniu jaj innym, para samców pingwina próbowała zastosować odwrotny wybieg: ukraść je i wysiedzieć, a potem wychować młode jak własne. Homoseksualna para została oddzielona od swoich pobratymców, ponieważ opiekunowie w ogrodzie zoologicznym Polarland Park w Harbinie przyłapali je na gorącym uczynku. Dwa trzyletnie samce próbowały oszukać prawowitych właścicieli jaj, kładąc im na stopach kamienie. Świetnie nadają się one do zabawy z pisklętami, więc gdyby rodzice dali się zwieść, podstępni panowie zyskaliby okazję do przeprowadzenia skoku na jaja. Eksperci z zoo podkreślają, że choć ptaki są homoseksualne, nadal powoduje nimi instynkt i chcą zostać ojcami. Jednym z obowiązków dorosłego samca jest opieka nad jajami. Mimo że w tym przypadku nie jest to możliwe z powodów biologicznych, potrzeba nie zanika. Opiekunowie zaznaczają, że oddzielenie pomysłowych ptaków od reszty pingwinów nie jest dyskryminacją, ponieważ w przeciwnym razie ich zachowanie wprowadziłoby spore zamieszanie w stadzie w krytycznym dla niego okresie lęgowym. Dwa lata temu Muzeum Historii Naturalnej w Oslo zorganizowało pierwszą światową wystawę dotyczącą homoseksualizmu wśród zwierząt. Przedstawiając przykłady gejów i lesbijek w szeregach żyraf, pingwinów, papug, chrząszczy, waleni i dziesiątków innych istot, jej pomysłodawcy udowadniali, że ludzka homoseksualność nie powinna być postrzegana jako "nienaturalna".
  20. W południowo-wschodnim Peru odkryto gatunek ptaków wysiadujących jaja na lodowcu. Dotychczas uważano, że zachowują się tak wyłącznie pingwiny. Co ciekawe, kluczową rolę w dokonaniu odkrycia odegrał... 14-latek. Młodym odkrywcą jest Spencer Hardy, syn specjalisty z zakresu nauk o Ziemi, Douglasa. Jego tata przebywał w obrębie Pokrywy Lodowej Quelccaya, największego lodowca Ziemi zlokalizowanego w rejonie tropikalnym. Podczas badań nad zmianami klimatu naukowiec zaobserwował pióra ptaków oraz pozostałości ich gniazd. Postanowił podzielić się odkryciem ze Spencerem, od lat zainteresowanym studiowaniem życia ptaków. Odkąd miał siedem lat, Spencer był zafascynowany badaniem ptaków i ich różnych gatunków, mówi Douglas Hardy, pracujący dla Uniwersytetu Massachusetts. Naukowiec dał swojemu synowi okazję do sprawdzenia własnej wiedzy - przesyłał mu zdjęcia ptaków i wszelkich pozostałości po ich obecności na lodowcu. Jak tłumaczy, gdyby nie syn, w ogóle nie zainteresowałby się zbieraniem takich informacji. Fotografie wykonane w Peru trafiały przez Internet do Spencera, który szybko sporządził listę gatunków, które mogły być widoczne na zdjęciach. Zebrane informacje przekazano specjalistom z waszyngtońskiego Smithsonian Institution, którzy zidentyfikowali pióra jako pozostałość po bytowaniu diuk białoskrzydłych (Diuca speculifera), należących do rzędu wróblowatych. Ostatecznym potwierdzeniem odkrycia było odnalezienie na lodowcu kompletnego gniazda diuk wraz z porzuconymi jajami. Miało to miejsce w czerwcu bieżącego roku. Obserwacje pana Hardy'ego wykazały, że gniazda zlokalizowane były przeważnie kilkadziesiąt centymetrów od krawędzi obszaru występowania lodu. Najprawdopodobniej jest to pewien rodzaj kompromisu: taka lokalizacja utrudnia dostęp drapieżników z jednej strony, zaś z drugiej zapobiega wychłodzeniu dojrzewającego wewnątrz jaj potomstwa. Diuki wykorzystują lodowiec na własną korzyść, tłumaczy starszy z członków duetu. Jeżeli będą w stanie oderwać się od ziemi i wejść do wnętrza szczeliny w lodowcu, znajdą tam ochronę przed wychłodzeniem oraz śniegiem i deszczem. Wydaje się, że przedstawiciele D. speculifera są doskonale przygotowani do życia w surowych warunkach. Pomimo przenikliwego zimna, huraganowych wiatrów i obniżonej zawartości tlenu radzą sobie świetnie, a jaja składają najprawdopodobniej wyłącznie na lodowcu. Co więcej, w ogóle nie opuszczają niegościnnego terenu, nawet podczas najzimniejszych miesięcy roku. Jak więc widać, organizmy żywe wykazują niezwykłą determinację i wykorzystają każdą, najmniejszą nawet okazję, by znaleźć sobie dogodne miejsce do życia...
  21. Pisklęta, które wylęgają się z jaj składanych jako pierwsze, częściej są dobrymi śpiewakami (Behavioural Ecology and Sociobiology). Masayo Soma i zespół z Riken Brain Science Institute w Wako postanowili sprawdzić, czy i ewentualnie jak kolejność wylęgu wpływa na możliwości wokalne ptaków. Biolodzy przypuszczali, że starsze z piskląt są mniej zestresowane, a wzrastając zagarniają większą część zasobów - pożywienia i opieki rodzicielskiej - dlatego powinny lepiej śpiewać. To bardzo istotne, gdyż za pomocą treli samce wabią samice, a najzdrowsze osobniki wytrzymują najdłużej, mają najbardziej donośny głos i tworzą najbardziej złożone kompozycje. Do swoich badań Japończycy wybrali mewkę japońską (Lonchura striata domestica), nazywaną po angielsku ziębą bengalską. Gatunek ten nie występuje w naturze, został wyhodowany kilkaset lat temu w Kraju Kwitnącej Wiśni. Udało się to dzięki skrzyżowaniu ze sobą spokrewnionych gatunków astryldów. Naukowcy pozamieniali rodziców i jaja, przez co hierarchia wiekowa była niezależna od kolejności znoszenia jaj. Dziewięć par mewek wyprowadziło 16 lęgów po 4 pisklęta. Dodatkowo do klatek wprowadzono 9 dorosłych samców, by maluchy słuchały pieśni więcej niż jednego ptaka. Gdy ptaki dorosły, nagrano ich śpiew. Okazało się jednak, że kolejność wylęgania i hierarchia w gnieździe nie były czynnikami decydującymi o ich możliwościach wokalnych. Należało zaś zwrócić uwagę, z którego jaja wykluł się dany osobnik: złożonego na początku czy później. Zwierzęta z pierwszych jaj wygrywały z pozostałymi w kategorii złożoności śpiewu. Ekolodzy ewolucyjni, np. Roxana Torres z Universidad Nacional Autónoma de México, podkreślają, że składając jaja, samice nie rozkładają po równo kluczowych dla rozwoju substancji. Nietrudno się domyślić, że wpływa to na stan zdrowia i osiągnięcia potomstwa. Naukowcy długo jednak nie byli pewni, czym są te substancje. Typowano występujące w żółtku androgeny. Pani Soma dywagowała, że w pierwszych jajach może być ich więcej. Na razie jednak nie uzyskano spójnych wyników, które by potwierdzały, że u wszystkich lub przynajmniej u większości gatunków wzrost stężenia hormonów przynosi wymierne korzyści zdrowotne. László Garamszegi, biolog z Uniwersytetu w Antwerpii, także ma swoje typy. Uważa, że na rozwój mózgu mogą wpływać matczyny testosteron, karotenoidy lub witaminy A i E.
  22. Wytwarzanie kolorowych jaj jest dla samic ptaków nadludzkim (a właściwie nadptasim) wysiłkiem. Robią to, mimo że w ten sposób narażają na szwank własne zdrowie. Po co? Ponieważ ich partnerzy z większym prawdopodobieństwem zostają i opiekują się rodziną, gdy w gnieździe leżą intensywnie błękitne jaja (Behavioural Ecology and Sociobiology). Za niebieską barwę skorupki odpowiada biliwerdyna, powstająca w wątrobie z rozpadu hemoglobiny. Jest to jednak nie tylko substancja koloryzująca, ale przede wszystkim ważny przeciwutleniacz, który nie dopuszcza do uszkadzania komórek ciała przez wolne rodniki. Dlaczego niebieski wyzwala w samcach instynkty opiekuńcze? Ornitolodzy przypuszczają, że skoro samica wytwarza barwnik z antyutleniacza, pan ptak odbiera to jako wskaźnik dobrego stanu zdrowia. Judith Morales i zespół z Uniwersytetu w Vigo w Hiszpanii postanowili sprawdzić, czy samica rzeczywiście składa kolorowe jaja kosztem własnego zdrowia. Monitorowali 100 budek lęgowych w okolicach Lozoya. Do obserwacji wybrali 48 samic muchołówki żałobnej (Ficedula hypoleuca). Gdy ptaki zakończyły budowę gniazda, usuwano je z budki albo wyjmowano na chwilę i wsadzano na powrót. Chodziło o to, by wszystkie osobniki doświadczyły skutków jakiejś ludzkiej interwencji. Po skonfiskowaniu gniazda ptaki zaczynały jego odbudowę w ciągu 2 dni. Następnie badacze dokonywali pomiarów koloru złożonych jaj. Posługiwali się przenośnym spektrofotometrem. Tydzień później pobierali próbkę krwi samicy. Hiszpanie stwierdzili, że ani złożenie jaskrawoniebieskich jaj, ani konieczność odbudowy gniazda z osobna nie obniżały stężenia biliwerdyny we krwi. Łączne działanie obu tych czynników było już jednak szkodliwe dla zdrowia. W przyszłości naukowcy sprawdzą, jak niski poziom przeciwutleniacza wpływa na szanse przeżycia samicy i jej potomstwa. Morales podejrzewa, że podobny los spotyka nie tylko muchołówki, ale i inne ptaki, które składają błękitne jaja i parami opiekują się młodymi.
  23. Ptaki posługują się kolorem, by odróżnić własne jaja od podrzuconych przez pasożyty lęgowe, np. kukułki. Gdy zidentyfikują obce jajo, wyrzucają je z gniazda (Biology Letters). Zespół doktora Marka Haubera z Uniwersytetu w Auckland zauważył, że ptaki są w stanie rozpoznać niewielkie zmiany długości fal, zwłaszcza w zakresie ultrafioletu, co znacznie ułatwia sprawę. W dodatku zakres postrzeganych przez nie barw jest naprawdę spory. Ornitolodzy australijscy współpracowali z badaczami z Uniwersytetu w Birmingham oraz Uniwersytetu Palackiego w Ołomuńcu. W ramach eksperymentu do gniazd drozdów śpiewaków (Turdus philomelos) w Australii i Nowej Zelandii podrzucano pomalowane jaja. Ich kolory były zbliżone do właściwego koloru jaj tego gatunku (w porze lęgowej samica składa od 3 do 5 bladobłękitnych jaj z czerwonymi, czarnymi lub brązowymi cętkami). Okazało się, że drozdy wyrzucały odmieńców z gniazda, zwłaszcza jeśli pojawiały się różnice w zakresie ultrafioletu lub krótkich fal niebieskich.
  24. U mężczyzn w średnim wieku, którzy tygodniowo jedzą 7 lub więcej jajek, zwiększa się prawdopodobieństwo wcześniejszej śmierci. Wg autorów artykułu z American Journal of Clinical Nutrition, podczas 20 lat trwania studium wcześniejszym zgonem ryzykowali wszyscy mężczyźni z cukrzycą, którzy jedli jakiekolwiek jajka. Badania dotyczyły bezpieczeństwa spożywania jaj. Nie dociekano, co konkretnie zwiększa ryzyko zgonu. Doktorzy Luc Djousse i J. Michael Gaziano z Harvardu twierdzą, że panowie bez cukrzycy mogą bez obaw o swoje zdrowie jeść do 6 jaj tygodniowo. O ile konsumpcja do 6 jajek tygodniowo nie zwiększa szans zgonu z jakiegokolwiek powodu, o tyle spożywanie siedmiu lub więcej jaj w tygodniu wiąże się z 23-proc. wzrostem ryzyka śmierci. Jeśli jednak mężczyzna choruje na cukrzycę, pałaszowanie jakichkolwiek jajek 2-krotnie zwiększa ryzyko zgonu. Naukowcy postulują, by przeprowadzić badania na większej i bardzie zróżnicowanej próbie osób z populacji generalnej. Eksperci komentujący uzyskane wyniki zachowują pewien sceptycyzm. Tłumaczą np., że do jaj trzeba podchodzić tak samo, jak do innych produktów spożywczych. Same w sobie nie są ani złe, ani dobre i mogą stanowić część zdrowej dla serca diety. Zespół badał 21.327 mężczyzn, którzy przez 20 lat, od 1981 roku, brali udział w Physicians' Health Study (Studium Stanu Zdrowia Lekarzy). Ochotnicy regularnie opisywali swój stan zdrowia oraz styl życia (nawyki żywieniowe, aktywność fizyczną itp.). W ciągu dwóch dekad odnotowano 1550 zawałów serca, 1342 wlewy i ponad 5 tysięcy zgonów. Spożywanie jajek nie wiązało się z zawałem serca czy wylewem. Panowie spożywający najwięcej jaj, byli natomiast starsi, grubsi, jedli więcej warzyw, ale mniej płatków śniadaniowych, mieli tendencje do spożywania alkoholu, palenia oraz mniejszej aktywności fizycznej. Wszystkie te czynniki zwiększają ryzyko zawału i/lub wylewu.
  25. Dzięki tłustej wydzielinie gruczołów kuprowych ptaki wodne, np. kaczki czy łabędzie, nie muszą się obawiać zamoczenia piór. Pięknie się błyszczą, ale nie chodzi tu tylko o względy estetyczne czy higieny osobistej. Rozprowadzając wosk dziobem po piórach, zwierzęta chronią się przed zimnem i wilgocią. To duży plus, ale i zagrożenie. Wosk składa się bowiem głównie z silnie pachnących monoestrów. Ich woń przyciąga drapieżniki. Szczególnie zagrożone są ptaki wysiadujące jaja. Z tego powodu pewne gatunki, np. niektóre kaczki i ptaki brodzące, "przełączają" swoje gruczoły na wytwarzanie słabiej pachnących diestrów. Zespół Jeroena Reneerkensa z Uniwersytetu w Groningen odkrył, że jeśli u danego gatunku tylko jedno z partnerów wysiaduje jaja, przełączenie występuje wyłącznie u niego. Gdy zaś w wychowywaniu potomstwa panuje równouprawnienie, diestry zaczynają produkować oba ptaki. W artykule opublikowanym w piśmie Ibis — The International Journal of Avian Science Holendrzy udowadniają, że produkcja diestrów jest dla zwierząt bardziej kosztownym procederem. Ale czego nie robi się dla własnych dzieci...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...