Search the Community
Showing results for tags ' start'.
Found 9 results
-
Po raz pierwszy doszło do nieudanego wystrzelenia satelitów z konstelacji Starlink. W wyniku awarii satelity znalazły się na bardzo niskiej orbicie i wkrótce spłoną w atmosferze. Firma SpaceX zapewnia, że nie stanowią one zagrożenia. Pierwsze Starlinki trafiły na orbitę w 2019 roku. Obecnie konstelacja składa się z ponad 6000 niewielkich satelitów znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO). Dwadzieścia satelitów Starlink zostało wystrzelonych przed 4 dniami na pokładzie rakiety Falcon 9 z Vandenberg Space Force Base. Pierwszy stopień rakiety spisał się bez zarzutu, wynosząc na orbitę drugi stopień i satelity. Następnie oddzielił się od nich i z powodzeniem wylądował. Było to już 329. udane lądowanie rakiety nośnej przeprowadzone przez SpaceX. Pierwsze uruchomienie silników 2. stopnia przebiegło zgodnie z planem, jednak pojawił się wyciek ciekłego tlenu. W związku z tym silnik Merlin, który miał wynieść satelity na prawidłową orbitę, nie spełnił swojego zadania. Co prawda satelity zostały prawidłowo zwolnione, ale znajdują się na orbicie o dużym mimośrodzie, która w najniższym punkcie znajduje się zaledwie 135 kilometrów nad Ziemią. To ponaddwukrotnie niżej, niż powinny się znaleźć. Na tej wysokości pojazdy doświadczają znacznego tarcia o atmosferę, przez co z każdym obiegiem tracą 5 kilometrów wysokości w apogeum (najwyższym punkcie orbity). Oddziaływanie atmosfery na satelity jest tak silne, że ich silniki nie poradzą sobie z wyniesieniem pojazdów na prawidłową orbitę. Dlatego wkrótce satelity wejdą w atmosferę i w niej spłoną. SpaceX oświadczyła, że nie zagrażają one ani innym satelitom, ani ludziom na Ziemi. To przypomina nam, jak wymagające technicznie są loty w kosmos. Dotychczas przeprowadziliśmy 364 udane starty rakiet Falcon – które bezpiecznie dostarczały astronautów, ładunki i tysiące satelitów Starlink na orbitę – co czyni z rodziny Falcon jedną z najlepszych serii rakiet nośnych w historii, czytamy w firmowym oświadczeniu. « powrót do artykułu
-
NASA wyznaczyła datę kolejnej próby startu misji Artemis I. Będzie ona miała miejsce 14 listopada, a 69-minutowe okienko startowe otworzy się o godzinie 6:07 czasu polskiego. Dotychczas podjęto dwie próby startu, a po drugiej z nich nie było pewne, czy we wrześniu uda się przeprowadzić trzecią próbę. Mimo, że usterki, które uniemożliwiły obie próby, udało się usunąć, do Florydy zaczął zbliżać się huragan Ian, w związku z czym podjęto decyzję o przetransportowaniu rakiety do hangaru. Przeprowadzone po przejściu huraganu inspekcje i analizy wykazały, że przygotowanie rakiety i stanowiska startowego nie wymaga zbyt dużo pracy. Zdecydowano więc o podjęciu drobnych napraw w systemie ochrony termicznej, ponownym załadowaniu lub wymianie akumulatorów, przeprowadzeniu niewielkich zmian w systemie awaryjnego przerwania lotu. Rakieta wyjedzie z hangaru w kierunku stanowiska startowego 4 listopada. NASA zarezerwowała sobie dwa rezerwowe okna startowe, na 16 i 19 listopada. Wystrzelenie misji podczas którejś z trzech wymienionych dat – 14, 16 lub 19 listopada – będzie oznaczało, że misja Artemis I potrwa około 26 dni. « powrót do artykułu
-
NASA nie jest pewna, czy w bieżącym miesiącu uda się przeprowadzić kolejną próbę startu misji Artemis I. Nawet gdyby naprawiono element, który uniemożliwił przeprowadzenie ostatniego startu, na przeszkodzie mogą stanąć względy formalne. Wkrótce bowiem upływa okres certyfikacji systemu autodestrukcji rakiety. Dotychczas dwukrotnie próbowano wystrzelić Artmis I. Podczas pierwszej próby zauważono kilka problemów, jednak najpoważniejszym z nich – tym z powodu którego start przerwano – była niemożność schłodzenia jednego z silników do wymaganej temperatury -251 stopni Celsjusza. Później okazało się, że winny był czujnik, który wskazywał niewłaściwą temperaturę silnika. Kilka dni później, 3 września, przeprowadzono kolejną próbę startu. Tym razem podczas tankowania rakiety pojawił się wielki wyciek wodoru. Start więc odwołano. Najprawdopodobniej winnym jest wadliwy zawór przy instalacji tankowania. Inżynierowie muszą teraz zdecydować, czy zawór uda się wymienić i przetestować na stanowisku startowym, czy też trzeba będzie to zrobić w Vehicle Assembly Building. Obecnie otwarte okienko startowe misji Artemis I zamyka się jutro, 6 września. Już w momencie odwołania sobotniego startu stało się jasne, że nie będzie ono więcej dostępne. Przepisy wymagają bowiem, by pomiędzy 2. a 3. próbą startu rakiety upłynęły co najmniej 72 godziny. Zatem NASA musi czekać na kolejne okienko startowe. Otworzy się ono 19 września i potrwa do 28 września. Tutaj jednak pojawia się kolejny problem. Przepisy wymagają, by wszystkie rakiety startujące w przestrzeń kosmiczną z terenu USA były wyposażone w ręczny lub automatyczny system autodestrukcji. Jest on uruchamiany, gdy rakieta zejdzie z kursu i może zagrozić ludziom na ziemi. W taki system były wyposażone nawet rakiety nośne i zewnętrzny zbiornik paliwa promów kosmicznych. Dla rakiet startujących ze wschodnich wybrzeży USA systemy autodestrukcji są certyfikowane na 25 dni. Gdy certyfikat straci ważność, konieczne jest zresetowanie ich akumulatorów i ponowna certyfikacja. A jest to proces, który można przeprowadzić wyłącznie w Vehicle Assembly Building (VAB). Transport rakiety to bardzo skomplikowany i powolny proces. Odległość pomiędzy stanowiskiem startowym a VAB wynosi ponad 5 kilometrów. Transport, w zależności m.in. od warunków pogodowych, może trwać od 8 do 11 godzin. Rakiety przewożone są za pomocą imponującego pojazdu CT-2 (crawler-transporter). Istnieje więc spore ryzyko, że we wrześniu nie uda się przeprowadzić kolejnej próby starty misji. Trudno będzie też skoordynować start na początku października. Wtedy bowiem zaplanowany jest start rakiety, która zawiezie astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Co prawda w Kennedy Space Center jest więcej niż jedno stanowisko startowe, ale tutaj znowu pojawia się kwestia bezpieczeństwa. Podczas startu rakiety żadna inna rakieta nie powinna znajdować się na innym stanowisku startowym. Jeśli więc NASA nie zdąży na drugie z wrześniowych okien startowych i nie uda się skoordynować startu w oknie 1-4 października, to kolejne okna otwierają się 14 oraz 17–22 października. « powrót do artykułu
-
Już jutro, 29 sierpnia o godzinie 14:33 czasu polskiego, otworzy się dwugodzinne okienko startowe dla misji Artemis I. To pierwszy etap programu powrotu człowieka na Księżyc i pierwszy test lotu najpotężniejszej na świecie rakiety nośnej SLS (Space Launch System). Rakiety, która w przyszłości ma zawieźć astronautów na Marsa. SLS została zaprojektowana z myślą o realizacji programów głębokiej eksploracji kosmosu. Jest częścią planu, w ramach którego NASA pozostawia misje w okolicach Ziemi w ręku przedsiębiorstw prywatnych. W 2004 roku prezydent Bush zarysował nowe zadanie dla NASA, powrót człowieka na Księżyc i budowę stałej stacji kosmicznej na Srebrnym Globie. Stało się to impulsem do rozpoczęcia prac nad programem Constellation, w ramach którego miały powstać nowe potężne rakiety nośne oraz pojazd załogowy Orion. Program został w 2010 roku odwołany przez prezydenta Obamę, który niedługo potem przedstawił zarys nowego programu, SLS. Nowy program zawierał wiele elementów Constellation, a jego głównym celem było stworzenie załogowego systemu głębszej eksploracji kosmosu i lądowanie człowieka na Marsie. Program SLS uległ dalszym zmianom za czasów prezydentury Donalda Trumpa. Zdecydowano wówczas o znacznym przyspieszeniu momentu lądowania człowieka na Księżycu. Datę tego wydarzenia wyznaczono na 2024 rok, a projekt powrotu na Księżyc nazwano Artemis (Artemida). To wyraźne nawiązanie do misji Apollo, Artemida – bogini Księżyca – jest siostrą-bliźniaczką Apolla. Wiemy, że wyznaczonego przez Trumpa terminu nie uda się dotrzymać, jednak główne założenia programu Artemis się nie zmieniły. Bezzałogowa Artemis I to pierwszy wspólny test lotu rakiety SLS i pojazdu załogowego Orion. Celem misji jest lot Oriona na orbicie Księżyca i powrót na Ziemię. Za dwa lata ma odbyć się załogowy lot Artemis II. W jego ramach Orion wraz z czteroosobową załogą wykona najpierw szereg zadań na orbicie Ziemi, a następnie poleci poza Księżyc. Po raz pierwszy od 50 lat człowiek znajdzie się tak daleko od Ziemi. Zgodnie z obecnymi planami człowiek ma powrócić na Księżyc z 2025 roku w ramach misji Artemis III. Będzie to misja kilkuetapowa. Najpierw na orbitę wokół Księżyca trafi Human Landing System (HLS). Następnie wystrzelone zostaną SLS i Orion oraz ich 4-osobowa załoga. Orion zadokuje do HLS, dwoje astronautów przesiądzie się do Human Landing System i za jego pomocą wylądują na Księżycu, gdzie spędzą 6,5 doby. W tym czasie odbędą co najmniej 2 spacery po powierzchni. Później HLS zabierze ich do oczekującego Oriona, a ten przywiezie astronautów na Ziemię. Jednocześnie od 2024 roku ma być budowana niewielka stacja kosmiczna Lunar Gateway, która znajdzie się w pobliżu Księżyca. Lunar Gateway będzie hubem komunikacyjnym, laboratorium naukowym, parkingiem dla łazików i innych robotów oraz miejscem krótkotrwałego pobytu astronautów. Będzie to ważny element programu Artemis, wspomagający robotyczną i załogową eksplorację Księżyca oraz punkt przystankowy w załogowych wyprawach na Marsa. SLS, na której start właśnie czekamy, to najpotężniejsza obecnie rakieta, jaką dysponuje ludzkość. Misja Artemis I będzie realizowana za pomocą wersji Block 1, która jest zdolna wynieść na niską orbitę okołoziemską (LEO) ładunek o masie 95 ton. Taka sama rakieta zostanie wykorzystana podczas pierwszych misji załogowych na Księżyc. Na rok 2027 zaplanowano debiut potężniejszej wersji, Block 1B, za pomocą której na LEO można będzie wynieść 105 ton, a w 2031 ma pojawić się Block 2 zdolna do wyniesienia 130 ton. Najpotężniejszą rakietą w historii była Saturn V, która zadebiutowała w 1967 roku, a ostatni lot odbyła w roku 1973. Na LEO mogła wynieść 140 ton ładunku. Wszystko wskazuje na to, że SLS nie będzie długo cieszyła się renomą najpotężniejszej dostępnej ludzkości rakiety. W najbliższym czasie SpaceX ma zamiar przeprowadzić testowy lot rakiety Starship SuperHeavy, której ostateczna wersja ma być zdolna do wyniesienia 150 ton na LEO. SpaceX będzie starała się o uzyskanie od NASA zezwoleń na wykorzystanie swojej rakiety w załogowych misjach marsjańskich. Pojazd Orion, który wystartuje za pomocą SLS, to załogowy statek kosmiczny zbudowany z myślą o długotrwałych misjach załogowych poza LEO. Wyposażono go m.in. w pojazd ratunkowy oraz możliwość awaryjnego przerwania misji na każdym jej etapie. Przeszedł on już pierwszy bezzałogowy test w przestrzeni kosmicznej, gdy w 2014 roku został wystrzelony za pomocą rakiety Delta IV Heavy. Trwający 4,5 godziny test zakończył się powodzeniem. W przyszłości Orion może zostać wykorzystany zarówno podczas misji na Marsa, do punktów libracyjnych, jak i załogowych misji na asteroidy. « powrót do artykułu
-
Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba wystartował z kosmodromu w Gujanie Francuskiej. Doszło do udanego oddzielenia się górnego członu rakiety nośnej. Następnie Webb rozwinął własne panele słoneczne i zaczął pozyskiwać energię na własne potrzeby. Kontrola naziemna misji informuje, że teleskop jest zorientowany w odpowiedni sposób w stosunku do Słońca. Sześć kół zamachowych odpowiedzialnych za kontrolę położenia teleskopu jest prawidłowo zasilanych i utrzymują teleskop w prawidłowym położeniu. Dzięki temu wielka osłona przeciwsłoneczna, która całkowicie rozłoży się w ciągu najbliższych kilku dni, będzie w stanie ochronić JWST przed promieniowaniem słonecznym i ciepłem. Obecnie Teleskop zmierza w kierunku znajdującego się 1,5 miliona kilometrów od Ziemi punktu libracyjnego L2, gdzie wokół którego będzie krążył przez kolejne lata. Dotrze tam za miesiąc. Za około 10 godzin Webba czeka kolejny ważny krok w jego podróży – uruchomienie i korekta kursu. « powrót do artykułu
-
Planowany na 18 grudnia start Teleskopu Kosmicznego Jamesa Webba został opóźniony o kilka dni po incydencie, do którego doszło podczas przygotowań do startu. Nowa zaplanowana data startu to 22 grudnia bieżącego roku. Do incydentu doszło podczas przygotowań do zamontowania teleskopu na specjalnym adapterze łączącym go z rakietą Ariane 5. Nagłe nieplanowane zwolnienie zatrzasku, który mocuje Webba do adaptera, wywołało wibracje, które przeszły przez teleskop, poinformowała NASA. W oświadczeniu prasowym przekazano, że doszło do tego w czasie prac, za które całkowicie odpowiedzialna jest francuska firma Arianespace. To właśnie jej zlecono wyniesienie Teleskopu, który wystartuje z Gujany Francuskiej. Jego skomplikowaną drogę do Ameryki Południowej już wcześniej opisywaliśmy. Obecnie specjalny zespół pod przewodnictwem NASA prowadzi śledztwo, które ma określić, jak doszło do incydentu oraz przeprowadzić testy, by sprawdzić, czy żadna część teleskopu nie uległa uszkodzeniu. Teleskop to z jednej strony urządzenie bardzo delikatne, z drugiej jednak niezwykle wytrzymałe. Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba to największy i najpotężniejszy z dotychczas wybudowanych teleskopów pracujących poza Ziemią. Na on zaobserwować pierwsze gwiazdy i galaktyki. Pracuje w podczerwieni, gdyż im dalej położone od nas obiekty, tym bardziej emitowane przez nie światło, w drodze ku Ziemi, przesuwa się w kierunku czerwieni. Tymczasem NASA już planuje budowę kolejnego teleskopu kosmicznego, znacznie większego od Webba. « powrót do artykułu
- 3 replies
-
- Gujana Francuska
- start
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Pierwszy start chińskiej rakiety nowej generacji, Długi Marsz 7A (Long March 7A), nie przebiegł po myśli jego organizatorów. Wynoszony przez nią tajny satelita nie trafił – jak planowano – na orbitę geostacjonarną. Wiadomo, że start się odbył, co potwierdzają zdjęcia i materiały wideo udostępnione przez osoby, które z daleka obserwowały wydarzenie. Rakieta wzniosła się w powietrze wczoraj o godzinie 14:34 czasu polskiego z Centrum Wenchang. Zwykle Chińska Korporacja Nauki i Technologii Kosmicznej ogłasza sukces w czasie krótszym niż godzina po starcie. Tym razem jednak zaległa cisza. Dopiero po dwóch godzinach państwowe media podały, że misja się nie udała. Rakieta miała wynieść satelitę nowej generacji nr 6. Również i tutaj nic więcej nie wiemy. Wiadomo natomiast, że w Centrum Lotów Kosmicznych w Wenchang trwają działania związane z epidemią koronawirusa oraz, że przygotowania do startu rakiety nie były trzymane w tajemnicy. Wcześniej nie informowano o starcie, nie poinformowano też o zamknięciu przestrzeni powietrznej nad centrum. To odstępstwo od dotychczasowej praktyki. Poprzednie starty były bowiem transmitowane na żywo. Wiadomo też, że w Wenchang przygotowywany jest start rakiety Długi Marsz 5B. Nie wiadomo, czy obecna porażka będzie miała wpływ na zaplanowane na połowę kwietnia przedsięwzięcie. Rakieta Długi Marsz 7A to udoskonalony wariant pojazdu Długi Marsz 7. Ma ona na swoim koncie dwa starty. Ostatni z nich odbył się w 2017 roku. Jako, że nie znamy przyczyny niepowodzenia misji Długiego Marszu 7A, nie możemy jednoznacznie stwierdzić, czy i jaki wpływ będzie miała ona na chiński program kosmiczny. To rakieta modułowa i dzieli ona wiele elementów z innymi chińskimi rakietami. Najgorszym chyba scenariuszem dla Państwa Środka byłyby problemy z silnikami YF-100. Mogą one bowiem wpłynąć na misje z użyciem rakiet Długi Marsz 5, w tym na planowaną na lipiec pierwszą chińską misję planetarną – wyprawę do Marsa. Może mieć to też negatywny wpływ na plany budowy własnej stacji kosmicznej. Jeśli problem dotyczy silników YF-115 wykorzystywanych w drugim stopniu rakiety, to będzie miało to wpływ na serie Długi Marsz 6 i 7. Wkrótce ma zostać zaprezentowana nowa wersja Długiego Marszu 6. Z kolei problemy z górnym stopniem rakiety miałyby negatywny wpływ na starszą serię Długi Marsz 3. Rakiety te są wykorzystywane do wynoszenia satelitów na orbitę geostacjonarną. « powrót do artykułu
- 3 replies
-
- Długi Marsz 7A
- Chiny
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
Nowozelandzka firma Rocket Lab staje się światowym liderem na rynku wynoszenia niewielkich prywatnych satelitów. Jej dyrektor i założyciel, Peter Beck, informując o siódmej udanej misji, powiedział, że obecnie dokonujemy startów niemal co miesiąc. Jeśli zwiększymy częstotliwość do jednego startu co dwa tygodnie, a może nawet co tydzień, to będziemy światowym liderem pod względm liczby startów i wyniesionych satelitów. Wspomniana misja była trzecią w tym roku, którą Rocket Lab przeprowadziła za pomocą niewielkich rakiet Electron. Wszystkie misje przeprowadzone przez Rocket Lab przebiegły bez zakłóceń, a firma umieściła na orbicie już 35 satelitów. Kolejna misja Rocket Lab zorganizowana na zlecenie klienta odbędzie się w ciągu najbliższych tygodni. Jak poinformowało przedsiębiorstwo, do końca bieżącego roku ma ono zamówienia na jedną misję miesięcznie. A w przyszłym roku chce przeprowadzać misję co dwa tygodnie. « powrót do artykułu
-
- Rocket Lab
- Electron
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Na mniej niż minutę przed startem z Przylądka Canaveral przerwano start rakiety Falcon 9 Block 5 firmy space X. To nowa wersja Falcona 9, która ma być bardziej potężna i łatwiejsza w użyciu niż wersje wcześniejsze. Kolejna okazja do wystrzelenia rakiety pojawi się dzisiaj o godzinie 22:14 czasu polskiego, a okienko startowe zamknie się w sobotę o godzinie 0:21. Rakieta i ładunek są w dobrym stanie, oświadczył rzecznik prasowy firmy. Później na Twitterze SpaceX poinformowało, że doszło do standardowego automatycznego przerwania procedury startowej. Nie podano jednak przyczyny przerwania startu. Głównym celem misji Falcona jest wyniesienie na orbitę satelity Bangabandhu Satellite-1. To pierwszy satelita komunikacyjny Bangladeszu, który ma trafić na wysoką orbitę okołoziemską. Rakiety Falcon 9 Block 5 to rakiety wielokrotnego użytku. Mają być one wykorzystywane nawet 10-krotnie. Niewykluczone, że to te rakiety zawiozą astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Pierwsza misja załogowa Falcon 9 Block 5 z kapsułą Dragon i astronautami na pokładzie mogłaby odbyć się już w grudniu bieżącego roku. Jeśli dojdzie ona do skutku będzie to pierwszy od 2011 roku start załogowego pojazdu kosmicznego z terenu USA. Model Block 5 to ostatni etap rozwoju rakiet Falcon 9. SpaceX skupi się teraz na rozwoju rakiet BFR. Rakiety te mają zadebiutować w 2022 roku i mają być zdolne do wyniesienia na niską orbitę okołoziemską ładunku o masie 150 ton. Jeśli SpaceX zrealizuje i te zapowiedzi, to na godnego konkurenta firma będzie musiała poczekać wiele lat. Równie potężne systemy są planowane bowiem dopiero na lata 2028-2029. Zapowiadają je Chiny (Long March 9, 140 ton na LEO), Rosja (Energia-5V, do 150 ton na LEO) oraz USA (SLS Block 2, 130 ton na LEO). « powrót do artykułu
-
- SpaceX
- Falcon 9 Block V
-
(and 2 more)
Tagged with: