Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'samica' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 44 wyników

  1. Pewna samica humbaka (Megaptera novaeangliae) pobiła rekord długości podróży w kategorii ssaków. W poszukiwaniu partnera przepłynęła co najmniej 9800 km od Atlantyku do Oceanu Indyjskiego. Po raz pierwszy sfotografowano ją w grupie innych waleni na znanym tarlisku w okolicach rafy Abrolhos Bank u południowo-wschodnich wybrzeży Brazylii w sierpniu 1999 roku. Po ponad 2 latach – we wrześniu 2001 r. – ssaka ponownie sfotografowano. Tym razem miało to miejsce na tarlisku koło wyspy Île Sainte-Marie (leży ona u wschodnich wybrzeży Madagaskaru). Samicę można było rozpoznać dzięki unikatowemu kształtowi ogona oraz wzorowi plam na skórze po jego spodniej stronie. To najdłuższa udokumentowana wędrówka w wykonaniu ssaka; dłuższa o 400 km od najdłuższej sezonowej migracji, o jakiej kiedykolwiek wspominano [i mniej więcej 2-krotnie dłuższa od odległości przebywanej zwykle przez te walenie] – podkreśla dr Peter Stevick z College of the Atlantic w Bar Harbor. Obserwacja ta bardzo zaskoczyła biologów, którzy dotąd sądzili, że to raczej samce humbaków, a nie samice wybierają się tak daleko w poszukiwaniu partnerki, dodatkowo wydawało się, że M. novaeangliae migrują raczej między półkulą północną i południową (od żerowiska do tarliska i na odwrót). Rekordowe osiągnięcia samicy mogą jednak sugerować, że humbaki przemieszczają się nie tylko wzdłuż południków, ale także w kierunkach wschód-zachód. W przyszłości trzeba to będzie sprawdzić, na wypadek gdyby był to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Nowe wiadomości nt. zwyczajów humbaków są na wagę złota. Gatunek został bowiem znacznie przetrzebiony przez wielorybników (na szczęście się odradza). Poza tym doliczono się 7 grup rozmnażających się we własnym gronie, co rodzi obawy przed ograniczeniem puli genetycznej. Stevick sądzi, że samica odbyła de facto dwie podróże. Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym, że zwierzę odbyło normalną migrację do Antarktyki [aby się pożywić] i stamtąd obrało kurs na Madagaskar. Wg Amerykanina, takie wyprawy pozwalają gatunkowi na lepsze przystosowanie. Gdyby ssaki ciągle wracały na gody w to samo miejsce, a w międzyczasie zaszłaby jakaś zmiana środowiskowa, adaptacja mogłaby się już nie powieść.
  2. Przez ponad 2 tys. lat biolodzy zastanawiali się, jaką funkcję spełnia przypominająca papier muszla samicy żeglarka (Argonauta argo). Jest zbyt cienka, by chronić przed drapieżnikami, ale dywagowano, że służy do przechowywania jaj. Zespół doktora Juliana Finna z Muzeum Wiktorii w Melbourne udowodnił, że zwierzęta gromadzą tu powietrze, a uwalniając je, dokładnie kontrolują kierunek przemieszczania w głębinach. Pierwsze obserwacje dotyczące głowonogów z rodziny Argonautidae zostały przeprowadzone przez Arystotelesa w IV w. p.n.e. To jednak dopiero Australijczycy dostrzegli, jak zwierzęta nabierają powietrza na powierzchni wody i co z nim dalej robią. Skorupy występują tylko u samic, które mają długość do 50 cm. Węglan wapnia wydziela się z dwóch siatkowatych struktur zlokalizowanych na górnej parze ramion. Samce żeglarka są o wiele mniejsze, mierzą zaledwie centymetr. Kieszenie powietrzne widywano już wcześniej w pseudopapierowych muszlach zarówno dzikich, jak i trzymanych w niewoli A. argo, ale nikt nie miał pojęcia, skąd się tam wzięły ani do czego służą. Anegdota z czasów Arystotelesa głosi, że samice żyją w skorupach i tworzą je, by korzystać z nich jak z żagla podczas podróży przez ocean. Najnowsze badania pokazały, że samica pobiera powietrze na powierzchni wody. Wykorzystuje do tego lejek, który tworzy się, gdy skręca muszlę w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Następnie za pomocą ramion zwierzę zamyka pęcherzyk powietrza w górnej części skorupy. Żeglarki nurkują nawet na głębokość 750 m, dlatego tak zmieniają ilość nabieranego powietrza, by dopasować swoją gęstość do gęstości wody. Dzięki temu zyskują tzw. zerową pływalność i w odróżnieniu od innych głowonogów, mogą bez wysiłku zawisać w toni na stałej głębokości na dowolny czas. Finn uważa, że wykorzystując kieszenie powietrzne, w okresie godów samica żeglarka równoważy masę jaj. Dzięki temu nie uderza nimi o dno. Trzymając się średnich głębokości, zwierzęta unikają turbulencji wywoływanych przez fale oraz drapieżników z powierzchni, np. ptaków. Biolog opowiada, że proces pobierania powietrza i zanurzania przez samicę przebiega w 5 etapach. Głowonóg płynie na większe głębokości ruchem odrzutowym. Wzrastające ciśnienie zmniejsza objętość zaczerpniętego powietrza, a zatem i pływalność. Ostatecznie masa ciała zostaje całkowicie zniwelowana. Finn sądzi, że wcześniej nie dostrzeżono wyjątkowych umiejętności żeglarków, ponieważ eksperymenty prowadzono w zbyt płytkiej wodzie. Australijczycy obserwowali natomiast schwytane przez japońskich rybaków dzikie A. argo. Finn urządzał im sesje nurkowania, uwalniając z nich uprzednio całe powietrze. Żeglarki natychmiast się wynurzały i ponownie uzupełniały zapas.
  3. Ptasie mamy komunikują się ze swoimi pisklętami jeszcze przed wylęgiem, zostawiając im wiadomość w jaju. Badacze z Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Cambridge wyjaśniają, że zmieniając warunki panujące w jaju, samice kanarków informują rozwijające się młode o sytuacji, z jaką spotkają się na zewnątrz. W odpowiedzi pisklęta dostosowują sposób dopominania się o pożywienie. Jeśli wiadomość "wspomina" o hojnych rodzicach, pojawiwszy się na świecie, pisklęta energiczniej domagają się pożywienia. Młode, które będą wychowywane przez gorszych czy ograniczonych zasobami rodziców, po wylęgu prezentują mniej roszczeniową postawę. Pamiętając o komunikacie z jaja, pisklęta szybciej przybierają na wadze, ponieważ dopasowują swoje żądania do możliwości dostawczych matki i ojca. W ten sposób mogą uniknąć proszenia w sytuacji, kiedy nie dostaną pokarmu, lub bezczynności, gdy dałoby się uzyskać więcej. Zespół z Cambridge zamieniał jaja pomiędzy gniazdami kanarków, przez co młode wychowywały się w środowisku, którego się nie spodziewały. Ta praca zmienia nasze rozumienie środowiska prenatalnego u ptaków. Od jakichś 20 lat wiedzieliśmy, że zapewnione przez matkę substancje z jaja mogą wpłynąć na rozwój pisklęcia. Powszechne założenie było jednak takie, że są to środki, za pomocą których matki manipulują młodymi w sposób odpowiadający bardziej im samym niż pisklętom. My wykazaliśmy, że jest dokładnie na odwrót: substancje zamknięte w jaju są dostosowane do młodego. Jeśli eksperymentalnie zaburzymy komunikat z jaja, to raczej pisklę zostanie bezpośrednio ukarane, a nie matka – podsumowuje dr Rebecca Kilner.
  4. Choć wydawałoby się, że o tym, który samiec ropuchy olbrzymiej będzie spółkował z samicą, decyduje wynik walki pomiędzy panami, to nie do końca prawda. Jeśli samicy nie odpowiada zwycięzca, może się tak napompować, że zalotnik nie będzie w stanie utrzymać się na niej podczas kopulacji (Biology Letters). Dotąd zakładano, że zdolność nadymania pojawiła się w toku ewolucji u żab i ropuch jako metoda obrony przed drapieżnikami. Napastnik przygląda się takiemu płazowi i stwierdza, że jest za duży, by go zjeść. Wg doktora Benjamina Phillipsa z Uniwersytetu w Sydney, jednego z członków australijsko-holenderskiego zespołu, nadymanie się może być rozpowszechnionym mechanizmem wyboru partnera. Identycznie zachowują się zarówno żaby, jak i ropuchy. Biolodzy wyjaśniają, że samiec agi chwyta każdą samicę, która znajdzie się w jego zasięgu i nie zwalnia uścisku, póki nie wyprze go inny samiec. Podczas eksperymentów zaobserwowali jednak, że jeśli samica napompuje się, spada zdolność samca do utrzymania się na jej sztucznie powiększonym ciele. Phillips podkreśla, że już wcześniej naukowcy zauważyli, że samice nadymają się podczas męsko-męskich rozgrywek zapaśniczych. Widząc to, niesłusznie zakładali, że napompowanie to reakcja na stres fizyczny, wywołany przypadkowymi popchnięciami, kopnięciami i szturchnięciami walczących. Nasze wyniki pokazują, że samice mogą w rzeczywistości manipulować wynikami współzawodnictwa samców, nadymając się w skrupulatnie wybranym momencie. Jak zapewniają biolodzy, nie chodzi o widzimisię samicy, ale o pomoc w wyborze jak najsilniejszego ojca dla potomstwa.
  5. Zgodnie z klasycznymi poglądami na temat rozwoju płciowego, zarodek typowego przedstawiciela ssaków rozwija się "domyślnie" jako samica, zaś powstanie osobnika płci męskiej wymaga aktywnej interwencji ze strony genu znajdującego się na chromosomie Y, charakterystycznym dla samców. Odkrycie dokonane przez naukowców z niemieckiego instytutu EMBL podaje tę teorię w wątpliwość. Odkrycia dokonano podczas badań nad genem Foxl2, kodującego jeden z tzw. czynników transkrypcyjnych, czyli białek regulujących aktywność genów. Ponieważ sekwencja ta jest zlokalizowana na jednym z tzw. autosomów, czyli chromosomów występujących w równej liczbie u obu płci, mało kto spodziewał się, jak ważną rolę w determinacji płci może ona odgrywać. Przełom nastąpił, gdy zespół Mathiasa Treiera z EMBL udowodnił, że aktywność białkowego produktu Foxl2 jest niezbędna dla zachowania fizjologicznej funkcji jajników. Z pracy opublikowanej w czasopiśmie Cell wynika, że zanik funkcji tej proteiny nawet u dojrzałych myszy powoduje upośledzenie pracy receptora estrogenów - głównej grupy hormonów płciowych u samic. Efektem zaburzeń hormonalnych jest przekształcenie warstwy ziarnistej jajnika, czyli populacji komórek wspomagających dojrzewającą komórkę jajową, do postaci komórek Sertoliego, pełniących analogiczną funkcję w jądrach podczas dojrzewania plemników, oraz komórek Leydiga, odpowiedzialnych za produkcję testosteronu. Co prawda nie prowadzi to do całkowitego odwrócenia płci, lecz widać wyraźnie, iż Foxl2 jest konieczny dla utrzymania fizjologicznych cech organizmu samicy. Dalsze badania nad determinacją płci u myszy wykazały, że zadaniem Foxl2 jest blokowanie aktywności białka Sox9 - innego czynnika transkrypcyjnego, aktywowanego z kolei przez białko Sry, czyli występującą na chromosomie Y sekwencję DNA determinującą rozwój osobników męskich. W świetle nowego odkrycia wydaje się, że rolą Sry jest więc nie tyle aktywacja Sox9, co pobudzenie go w stopniu pozwalającym na zniwelowanie aktywności Foxl2. Istnieje też odwrotna zależność: Foxl2 dąży do zablokowania czynności Sox9, zapewniając osobnikowi rozwój w kierunku cech typowych dla samic. Dokonane odkrycie może wyjaśniać liczne zjawiska o nieznanym dotąd podłożu. Niemieccy naukowcy liczą, że pomoże ono m.in. w zrozumieniu przyczyn niektórych zaburzeń rozwojowych oraz przypadków maskulinizacji kobiet w okresie menopauzy.
  6. Samice krabów uca, zwanych też skrzypkami, uprawiają seks ze swoimi sąsiadami, by ci pomagali im bronić norek przed innymi samcami (Biology Letters). Przedstawiciele obu płci muszą bronić swoich wykopanych w błotnistym piasku nor, ale o ile samce dysponują dużymi szczypcami, samce mają tylko małe szczypczyki, służące do unoszenia do otworu gębowego fragmentów osadów. Cóż więc mogą począć w takiej sytuacji? Prof. Patricia Backwell i jej zespół z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego wykorzystali wcześniejsze badania, w ramach których ustalono, że w pewnych okolicznościach samce wyświadczają samicom przysługę i stają się ich ochroniarzami. Wśród zwierząt to rzadkie zjawisko. Dotąd zaobserwowano je tylko u krabów uca oraz świergotków nadmorskich (Anthus petrosus). Dla obrońcy takie pomaganie jest ryzykowne: może stracić powiększone szczypce, odnieść rany lub nawet zginąć. Poza tym podczas chronienia cudzej nory coś może się stać z jego własną, stojącą pod nieobecność właściciela otworem. Skoro jednak granice sąsiednich terytoriów zostały wcześniej ustalone, lepiej wspólnie chronić się przed innym, niekiedy groźniejszym wrogiem. Okazuje się też, że Uca annulipes nie bronią sąsiadek za darmo, ponieważ samice płacą im seksem. Na samym początku studium biolodzy zbadali zwyczaje prokreacyjne krabów zamieszkujących przybrzeżną równinę błotną portu w Durbanie. W większości przypadków samice spółkowały w norze ze starannie wybranym samcem. Czasem jednak kopulacja odbywała się z sąsiadem, wtedy jednak samica "oddawała" mu się na powierzchni. Jeden z członków ekipy, prof. Michael Jennions, zaznacza, że skoro wybredne zazwyczaj samice nagle współżyją z całkowicie przeciętnymi samcami, muszą mieć z tego jakąś korzyść. By stwierdzić jaką, Australijczycy przeprowadzili szereg prób na przybrzeżnych równinach błotnych Mozambiku. Do pancerza zwierzęcia przykleili łańcuch i umieszczali je w pobliżu wejścia do nory samicy (w ten sposób sztucznie "stworzyli" intruza). Kiedy osobnik na uwięzi był samcem, samiec z okolicznej nory przychodził sąsiadce z pomocą w 95% przypadków, a więc w 20 na 21 prób. Gdy jednak napastnikiem była samica, stawał się mniej rycerski i zjawiał się tylko w 15% sytuacji (w 3 na 20 podejść). Atak na intruza nie miał związku z jego rozmiarami. Czemu warto pomagać samicy z norki obok? Ponieważ jest słabym i niewielkim sąsiadem, poza tym dobrze mieć w pobliżu chętną do kopulacji samicę. Na razie biolodzy nie ustalili, czy samiec nie zajmie się obroną sąsiadki, jeśli ta odmówi mu seksu.
  7. Samce motyli Heliconius charithonia siadają na poczwarkach samic na 10 dni przed wylęgiem imago. W ten sposób upewniają się, że będą ich pierwszymi partnerami (Proceedings of the Royal Society B). Rodzi się tylko jedno pytanie: skąd panowie wiedzą, że usiedli na przyszłych samicach? Okazuje się, że wchodząc w okres dojrzewania, żeńskie poczwarki wydzielają pewien feromon. Catalina Estrada i zespół z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin wyekstrahowali z oskórka 10 poczwarek szereg związków. W laboratorium zidentyfikowali też lotne związki organiczne, wydzielane przez 12 innych poczwarek. Stwierdzili, że związkiem unikatowym dla poczwarek samic był monoterpen tlenku linalolu, a dla samców linalol. Następnie Amerykanie pomalowali wszystkie poczwarki oboma zapachami. W takiej sytuacji samce Heliconius charithonia jedynie z rzadka siadały na poczwarkach samic pachnących linalolem. Jeśli jednak pomazano je tlenkiem linalolu, "zagnieżdżały się" na nich w 65% przypadków, a więc tak często jak na poczwarkach żeńskich niepoddawanych żadnym zabiegom.
  8. Niektóre samice zeberki (Taeniopygia guttata) wybierają słabszego samca, a nie tego najlepszego z najlepszych. Czegoś podobnego dotąd w naturze nie obserwowano (Proceedings of the Royal Society B). Marie-Jeanne Holveck i Katharina Riebel z Uniwersytetu w Lejdzie podzieliły pisklęta amadyn zebrowatych na małe (składające się z 2-3 osobników) bądź duże grupki (5-6 osobników). Założyły, że ptaki wychowujące się w tych drugich będą miały do dyspozycji mniejszą część zasobów, dlatego staną się słabsze, a samce będą gorszymi śpiewakami. Kiedy pisklęta dorosły, 24 samice wysokiej i niskiej "jakości" umieszczono w klatce, gdzie mogły wybrać słuchanie śpiewu chuderlawego bądź doborowego samca, dziobiąc jeden z dwóch czerwonych guzików. Okazało się, że wszystkie silne samice wybierały silne samce, a słabe równie słabowitych partnerów. Holenderki obserwowały też zachowania reprodukcyjne ptaków. Osobniki dopasowane odżywieniem i witalnością spółkowały o wiele szybciej niż zwierzęta niedopasowane. Kiedy słabsza samica sparowała się z supersamcem, składała większe jaja. Panie biolog sądzą, że działo się tak dlatego, iż miały one "poczucie", że spotkało je coś niespodziewanego, na wyrost i zaopatrywały jaja w większą ilość składników odżywczych. Wiele wskazuje na to, że zeberki dobierają się pod względem postrzeganej atrakcyjności, podobnie jak ma to miejsce u ludzi. Skoro zjawisko to występuje u tak różnych gatunków, możemy mieć do czynienia z ogólną prawidłowością – podkreśla Holveck.
  9. Samce mogą dostosowywać prędkość i skuteczność działania swoich plemników do postrzeganej atrakcyjności samicy (Proceedings of the Royal Society B). Badania przeprowadzono na kurze bankiwa (Gallus gallus). Ptak ten należy do rodziny kurowatych i uznaje się go za dzikiego przodka dobrze wszystkim znanej kury domowej. Biolodzy uważają, że dzięki studium zdobyli kolejne dowody na potwierdzenie tezy, iż gatunki współżyjące z wieloma osobnikami (promiskuityczne), do których należy także człowiek, zwiększają szanse na zapłodnienie, gdy samica jest warta zachodu. U kurów bankiwa żeńską atrakcyjność determinuje pojawienie się grzebienia, który jest fenotypowo i genetycznie związany z liczbą i masą składanych przez samicę jaj – tłumaczą doktorzy Charlie Cornwallis i Emily O'Connor. Na potrzeby eksperymentu Brytyjczycy zbierali ejakulat dominujących i podporządkowanych samców kurów bankiwa, hodowanych na Uniwersytecie Sztokholmskim. Kopulowały one z atrakcyjnymi lub "brzydszymi" samicami. Naukowcy oddzielili plemniki od płynu nasiennego, a następnie przeanalizowali ich liczbę/ilość oraz inne cechy. Istniał silny związek między szybkością plemników a objętością ejakulatu, w którym się znalazły. Większe ilości trafiały do atrakcyjnych samic. Samce mogą zmieniać prędkość plemników wprowadzanych do dróg rodnych samic, strategicznie uruchamiając lewy i prawy nasieniowód. Działają one niezależnie, więc procesem wytrysku da się manipulować. Stymulacja wzrokowa ze strony pociągającej samicy prowadzi najprawdopodobniej do użycia obu nasieniowodów. Zróżnicowanym udziałem prawego i lewego nasieniowodu można wytłumaczyć metodę, dzięki której samce zmieniają liczbę plemników w ejakulacie. To rozpowszechnione zjawisko o niewyjaśnionym dotąd mechanizmie. W przyszłości Cornwallis i O'Connor zamierzają przeprowadzić badania, dzięki którym lepiej poznamy sposób regulowania ilości płynu nasiennego i liczby plemników w ejakulacie. Chcą też sprawdzić, w jak wpływa to na współczynnik dzietności.
  10. Jason Edwards specjalizuje się w fotografii naukowo-przyrodniczej. Ostatnio dostał szansę jedyną w swoim rodzaju – mógł uwiecznić tkwiące w torbie matki miesięczne młode kangura rudego. Gdy w parku narodowym na północy Nowej Południowej Walii robił zdjęcia pustynnych ssaków na potrzeby międzynarodowego projektu, do współpracującej z nim pani biolog zbliżył się dziki, ale najwyraźniej zaznajomiony z ludźmi kangur. Kobieta rozpoznała w nim osieroconą samicę, którą uratowała i wykarmiła 6 lat temu. Zwierzę szybko przypominało sobie swoją wybawicielkę. W torbie samicy znajdowało się ledwo miesięczne kangurzątko. Po kilku dniach mówienia do kangurzycy i przebywania z nią kobieta mogła się zbliżyć do swej wychowanki na tyle blisko, by otworzyć jej kieszeń. Edwards nie zastanawiał się długo. Szybko zmienił obiektyw i zaczął pstrykać raz za razem. Patrzyłem przez obiektyw i szukałem po prostu czegoś jasnego na tle ciemności. Zrobiłem kilka klatek, zanim kangurzyca ściągnęła mięśnie i jej kieszeń zamknęła się jak żyłka w plastikowej torebce. Odskoczyła na parę metrów i zaczęła skubać trawę [...]. Takie fotografie należą do rzadkości. Nic więc dziwnego, że ta trafiła na wystawę Eureka Prize for Science Photography w Sydney. Edwards miał świadomość, że jego postępowanie może zaszkodzić matce czy młodemu. Wiadomo bowiem, że w chwili silnego stresu samica usuwa niekiedy dziecko z torby. Powołał się jednak na swoje 25-letnie doświadczenie z makrofotografią i zaznaczył, że dobrostan mamy i dziecka był dla niego najważniejszy. Artysta posłużył się specjalną lampą, montowaną na soczewkach do makrofotografii. Daje ona światło mniej jasne od dziennego. Rozwiązanie wypróbował najpierw na znajdującym się w pobliżu ciemnym drzewie. Oboje zachowywaliśmy się bardzo cicho, poza tym byłem z kimś, kto ma duże doświadczenie z tymi zwierzętami. Po wszystkim kangurzyca czuła się dobrze.
  11. Jak, będąc młodym samcem, podejść do samic, spółkować z nimi i nie narazić się na ataki starszych kolegów? Najlepiej udać drugą samicę. Trzeba tylko zamaskować swoje jaskrawe kolory i przybrać brązowawe umaszczenie. Na taki właśnie sposób wzięły się południowoafrykańskie jaszczurki Platysaurus broadleyi. Samce należące do opisywanego gatunku są wyjątkowo barwne i bardzo terytorialne. Samice nie mogą się pochwalić tak imponującym wyglądem, ponieważ ich skóra jest jednolicie brązowa. Młode samce celowo nabierają kolorów wyłącznie na brzuchu, tak więc osiągają dojrzałość płciową, wyglądając nadal jak samica – opowiada prof. Scott Keogh z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego. Gdyby tylko barwy pojawiły się na grzbiecie czy po bokach, zwierzęta te stałyby się identyfikowalne jako samce i nigdy nie zbliżyłyby się do samic. Oszukiwanie wyglądem nie jest długotrwałe, natura zezwala tylko na jeden sezon takich wybryków. Biolodzy podejrzewali, że młode samce mamią wyglądem, lecz nadal pachną jak osobniki płci męskiej. Chcąc to sprawdzić, przeprowadzili ciekawy eksperyment laboratoryjny. Usunęli ze skóry zwierząt wszelkie feromony i tłuszcze, a następnie oznaczyli młodych udawaczy i samice zapachami męskimi bądź żeńskimi. Potem pokazywali je typowo umaszczonym dorosłym samcom, które za pomocą języka badały sygnały chemiczne. Czując woń samicy, zaczynały się zalecać, a zapach samca wywoływał u nich agresję. By uniknąć zdemaskowania za pomocą węchu, młode samce nie mogą znajdować się zbyt blisko konkurentów. Nie wszystkie upodobniają się do samic i nie wiadomo, jaki odsetek ucieka się do tej sztuczki.
  12. Fizjologiczne reakcje na stres są bardzo różne u przedstawicieli poszczególnych płci u myszy - wynika z najnowszego studium. Odkrycie może mieć istotny wpływ na wiarygodność niektórych eksperymentów. Jak tłumaczy autor odkrycia, dr Tim Karl pracujący dla Garvan Institute of Medical Research, ma to ogólne przełożenie na to, jak [należy] używać modeli zwierzęcych. Badacz zaznacza, że liczne eksperymenty przeprowadza się obecnie głównie na myszach płci męskiej, lecz wyciągane z nich wnioski są traktowane jako wspólne dla obu płci. Jego zdaniem jest to sytuacja daleka od idealnej. Istotne różnice w fizjologii zwierząt zaobserwowano podczas badań nad reakcjami na stres. Badacze analizowali wpływ jednego z neuroprzekaźników, zwanego neuropeptydem Y (NPY). Zasadniczą rolą tego związku jest tłumienie sygnałów wywołujących u zwierzęcia niepokój. Wpływa on także na takie zachowania, jak agresja czy uczucie łaknienia. Przeprowadzone dotychczas analizy wykazywały, że podawanie leków naśladujących działanie NPY redukuje reakcje lękowe w przypadku ekspozycji na czynniki wywołujące stres. Logicznym jest więc, że modyfikacja genetyczna prowadząca do "wyłączenia" genu kodującego tę cząsteczkę prowadzi do powstania zwierząt bardzo podatnych na stres. Jest tylko jeden problem: niemal wszystkie badania na ten temat prowadzono dotychczas na mysich samcach. Gdy te same eksperymenty powtórzono na samiczkach, uzyskano wyraźnie odmienne wyniki. Aby ustalić rolę NPY w organizmie myszy, dr Karl i jego współpracownicy pozbawili gryzonie obu płci funkcjonalnej kopii genu dla tego neuroprzekaźnika. Ku zaskoczeniu samych naukowców okazało się, że zachowania samców były znacznie bardziej "rozregulowane", niż reakcje samiczek. Badacz podkreśla, że uzyskane rezultaty są przekonującym argumentem przemawiającym za przeprowadzaniem badań laboratoryjnych na zwierzętach obu płci. Jest to szczególnie istotne dla eksperymentów związanych z analizą działania leków oraz wpływu manipulacji i defektów genetycznych na fizjologię zwierząt. Niestety, dotychczas rezygnowano ze stosowania takiej metodologii. Istniały dwie zasadnicze przyczyny takiej taktyki: chęć zaoszczędzenia pieniędzy oraz fakt, że zachowania samców są bardziej ustabilizowane z uwagi na względnie stabilny poziom hormonów płciowych. Interesujący jest fakt, iż u myszy płcią bardziej podatną na zaburzenia lękowe są samce. Może to zaskakiwać, gdyż u ludzi obserwowana jest dokładnie odwrotna tendencja. Być może jednak oznacza to po prostu, że przyczyną tych anomalii stosunkowo rzadko są zjawiska związane z neuropeptydem Y, a rzeczywista przyczyna tej przypadłości jest zupełnie inna. Zdaniem dr. Karla odkrycie jest jednak na tyle istotne, że naukowcy powinni rozważać prowadzenie swoich badań na zwierzętach obu płci. Podkreśla jednak, że nawet to nie daje gwarancji uzyskania prawidłowych rezultatów: robiąc badania na modelu zwierzęcym musisz bardzo uważać, lecz czasem jest to jedyne narzędzie, na jakim możemy pracować badając pewne choroby.
  13. Wytwarzanie kolorowych jaj jest dla samic ptaków nadludzkim (a właściwie nadptasim) wysiłkiem. Robią to, mimo że w ten sposób narażają na szwank własne zdrowie. Po co? Ponieważ ich partnerzy z większym prawdopodobieństwem zostają i opiekują się rodziną, gdy w gnieździe leżą intensywnie błękitne jaja (Behavioural Ecology and Sociobiology). Za niebieską barwę skorupki odpowiada biliwerdyna, powstająca w wątrobie z rozpadu hemoglobiny. Jest to jednak nie tylko substancja koloryzująca, ale przede wszystkim ważny przeciwutleniacz, który nie dopuszcza do uszkadzania komórek ciała przez wolne rodniki. Dlaczego niebieski wyzwala w samcach instynkty opiekuńcze? Ornitolodzy przypuszczają, że skoro samica wytwarza barwnik z antyutleniacza, pan ptak odbiera to jako wskaźnik dobrego stanu zdrowia. Judith Morales i zespół z Uniwersytetu w Vigo w Hiszpanii postanowili sprawdzić, czy samica rzeczywiście składa kolorowe jaja kosztem własnego zdrowia. Monitorowali 100 budek lęgowych w okolicach Lozoya. Do obserwacji wybrali 48 samic muchołówki żałobnej (Ficedula hypoleuca). Gdy ptaki zakończyły budowę gniazda, usuwano je z budki albo wyjmowano na chwilę i wsadzano na powrót. Chodziło o to, by wszystkie osobniki doświadczyły skutków jakiejś ludzkiej interwencji. Po skonfiskowaniu gniazda ptaki zaczynały jego odbudowę w ciągu 2 dni. Następnie badacze dokonywali pomiarów koloru złożonych jaj. Posługiwali się przenośnym spektrofotometrem. Tydzień później pobierali próbkę krwi samicy. Hiszpanie stwierdzili, że ani złożenie jaskrawoniebieskich jaj, ani konieczność odbudowy gniazda z osobna nie obniżały stężenia biliwerdyny we krwi. Łączne działanie obu tych czynników było już jednak szkodliwe dla zdrowia. W przyszłości naukowcy sprawdzą, jak niski poziom przeciwutleniacza wpływa na szanse przeżycia samicy i jej potomstwa. Morales podejrzewa, że podobny los spotyka nie tylko muchołówki, ale i inne ptaki, które składają błękitne jaja i parami opiekują się młodymi.
  14. Zapach kociego moczu działa na myszy odstraszająco. To jasne. Najnowsze badania wykazały jednak, że stanowi także pewien rodzaj afrodyzjaku. Czując woń kociej uryny, samce gryzoni stają się bardziej męskie i skuteczniej uwodzą samice (Journal of Ethology). Bazując na wynikach wcześniejszych studiów, naukowcy spodziewali się, że zapach kota może pomóc w ochronie upraw przed gryzoniami. Aby sprawdzić, czy ich przypuszczenia są słuszne, zaprojektowali eksperyment, w ramach którego myszy były przez 2 miesiące wystawione na oddziaływanie woni swojego odwiecznego wroga. Ku ich zaskoczeniu sześć tygodni ciągłego kontaktu z wonią kota nie doprowadziło do wykształcenia chronicznej reakcji lękowej, lecz do pojawienia się superagresywnych samców. Angażowały się one w 2 razy więcej walk niż myszy stykające się, także przez 2 miesiące, z zapachem moczu królika. Zapach samych walecznych myszy także stał się w większym stopniu wykrywalny dla samic. Gdy samicom w okresie płodnym dawano do powąchania dwie próbki samczego moczu, spędzały one więcej czasu na badaniu i delektowaniu się wonią uryny gryzoni kontaktujących się uprzednio z zapachem kota niż królika. Jian-Xu Zhang, specjalista ds. feromonów z Instytutu Zoologii Chińskiej Akademii Nauk, wyjaśnia, na jakiej zasadzie takie samce stają się atrakcyjne dla partnerek. Samice generalnie lubią agresywne samce, a osobniki narażone na ciągły kontakt z kocim moczem mogą się wydawać wyjątkowo silne, ponieważ umieją przetrwać w sytuacji ciągłego zagrożenia ze strony drapieżników. Zhang uważa, że odkrycia jego zespołu mogą doprowadzić do polepszenia warunków życia zwierząt trzymanych w niewoli, np. w zoo. Wystarczy, że ogrody zoologiczne umieszczą na wybiegu urządzenie emitujące zapach drapieżcy. Jego mieszkańcy staliby się wtedy bardziej pobudzeni i żywotni.
  15. Liuba, mały mamut odnaleziony w doskonałym stanie na terenie rosyjskiej Arktyki (w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym), pozwolił uczonym zza naszej wschodniej granicy sporządzić najdokładniejszy w historii opis wnętrzności tych prehistorycznych zwierząt. Maluchowi nadano imię żony myśliwego, który natrafił na niego w zeszłym roku. W lutym ciało przodka słonia powróciło do Rosji z Japonii, gdzie badano je za pomocą tomografu komputerowego. Po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć, jak narządy wewnętrzne były zlokalizowane w jamie ciała mamuta. To bardzo istotne z naukowego punktu widzenia – podkreśla Aleksiej Tichonow, szef projektu, a zarazem zastępca dyrektora Instytutu Zoologii Rosyjskiej Akademii Nauk. Organy młodej samicy były do tego stopnia dobrze zachowane, że w sercu wyraźnie było widać wszystkie przedsionki i komory, a w wątrobie żyły. To najlepiej zachowany okaz nie tylko mamuta, ale także zwierzęcia prehistorycznego. Badania Liuby wykazały, że była jeszcze oseskiem, a gdy zmarła 37 tysięcy lat temu, miała zaledwie 3-4 miesiące. Nie zachowała się co prawda jej okrywa włosowa, ale już skóra była zupełnie nietknięta zębem czasu, przez co nie doszło do skażenia narządów wewnętrznych współczesnymi drobnoustrojami. Podczas tomografii nie znaleziono żadnych urazów ani złamań. Drogi oddechowe i pokarmowe mamuta były za to wypełnione szlamem, co doprowadziło biologów do uzasadnionego wniosku, że musiał utonąć. Jeśli zrobimy biopsję tkanek Liuby bez odmrażania jej, istnieje duża szansa, że uzyskamy obiecujące rezultaty w zakresie genetyki i mikrobiologii. Wierzę, że mapa genetyczna mamuta zostanie ukończona w ciągu roku lub dwóch. Na potrzeby Liuby opracowaliśmy metodę dekodowania genomu właściwie każdego prehistorycznego zwierzęcia. Tichonow spekuluje, że o ile nikt nie będzie raczej chciał ożywiać mamutów, o tyle zostaną zapewne podjęte próby reintrodukcji gatunków, które wyginęły stosunkowo niedawno, np. ptaka dodo. Ciało Liuby jest przechowywane w skonstruowanym specjalnie do tego celu pojemniku. Utrzymywane są tam ujemne temperatury, by nie dopuścić do rozłożenia się tkanek ssaka. Wkrótce Liuba poleci do stolicy okręgu Salechardu. Latem będzie ją tam można podziwiać na wystawie. Już przygotowano dla niej szklaną gablotę, która zapewni odpowiednie warunki eksponowania.
  16. U samców amazońskich delfinów zaobserwowano zachowania, które dotychczas zauważono jedynie u ludzi i szympansów. Okazało się, że wodne ssaki przynoszą samicom prezenty, by je zdobyć. Grupa brytyjskich i brazylijskich naukowców badała ponad 6000 grup delfinów zamieszkujących rezerwat Mamiraua. Wśrod tych grup u 221 zauważono co najmniej jednego delfina, zwykle samca, który przynosił samicy wodorosty, patyk lub muł. W grupach, w których występowało takie zachowanie, znajdowała się przeważnie co najmniej jedna dorosła samica. Okazało się, że w tych grupach, w których samiec przynosił prezenty samicy, samce były bardziej agresywne wobec siebie, co świadczy o tym, iż prezenty nie były zachętą do zabawy, ale miały znaczenie seksualne. Taka interpretacja zachowań zwierząt została później poparta badaniami genetycznymi. Porównanie DNA dorosłych i młodych wykazało, że samce, które najczęściej przynosiły prezenty, najczęściej były też ojcami. Wyniki badań, prowadzonych przez Tony’ego Martina z British Antarctic Survey i Verę da Silva z Instituto Nacional de Pesquisas de Amazonia, zostały zaprezentowane podczas konferencji poświęconej ssakom wodnym.
  17. Zapach silnego samca powoduje, że mózg samicy zaczyna rosnąć, ponieważ pojawiają się w nim nowe neurony. Podobnego efektu nie zaobserwowano w przypadku kontaktu z osobnikami zajmującymi niższą pozycję w hierarchii lub wykastrowanymi. To właśnie opisane zjawisko odpowiada za preferencje seksualne myszy, ale nie tylko ich. Feromony oddziałują, według naukowców, na dwa obszary dorosłego mózgu, w których najczęściej tworzą się nowe komórki nerwowe: 1) opuszkę węchową (odpowiadającą, jak sama nazwa wskazuje, za odbieranie zapachów) i 2) hipokamp (strukturę związaną z powstawaniem i przechowywaniem wspomnień). Kiedy u samic myszy nie dopuszczano do wzrostu mózgu w odpowiedzi na woń wydzielaną przez supersamca, przestawał się jej podobać i nie pociągał jej seksualnie. Żeńskie feromony wywoływały u samców ten sam efekt, ale był on znacznie mniej spektakularny (Nature Neuroscience). Neurolodzy z Uniwersytetu w Calgary zidentyfikowali, jakie hormony oddziałują w ten sposób na mózg. Jak mówi Samuel Weiss, można je będzie w przyszłości wykorzystać do naprawy lub polepszenia działania uszkodzonych przez uraz czy chorobę rejonów mózgu. Trzeba jednak podkreślić, że pytanie, czy i ewentualnie jak feromony wpływają na ludzi, pozostaje nadal otwarte.
  18. Lampart amurski (Panthera pardus orientalis) jest gatunkiem skrajnie zagrożonym wyginięciem. Niestety, myśliwi z Dalekiego Wschodu Rosji zabili jedną z 7 żyjących na wolności samic tego kota — poinformował WWF. W zeszłym tygodniu obrońcy przyrody oświadczyli, że w naturalnym środowisku pozostało tylko od 25 do 34 osobników. Tymczasem potrzeba co najmniej 100, aby zagwarantować przetrwanie gatunku, które zależy w głównej mierze od liczebności miotów żeńskich. Wśród dzikich zwierząt na świat przychodzi jednak więcej młodych samców, ponieważ pod wpływem stresu koty płodzą osobniki płci męskiej. Zabójstwo lamparta może być skutkiem tchórzostwa lub głupoty, w tym przypadku jednego i drugiego — skomentował w oświadczeniu Paweł Fomenko, koordynator WWF-u ds. bioróżnorodności na rosyjski Daleki Wschód. Co ważne: nie słyszano o przypadkach zaatakowania człowieka przez lamparta amurskiego. Myśliwy trafił kocicę w kość ogonową. Zwierzę upadło, a następnie uderzono je czymś ciężkim w głowę. Strażnicy przyrody zostali powiadomieni o zajściu w anonimowym liście. Odnaleźli martwą lamparcicę po jednodniowych poszukiwaniach. Szacuje się, że zabito ją 15-16 kwietnia. Pracownicy WWF-u naciskają na rosyjskie władze, by zwiększyć kontrolę nad parkami narodowymi, chronić środowisko naturalne kotów oraz zapewniać im pożywienie, którego zasoby kurczą się wskutek działalności człowieka.
  19. Chilijscy weterynarze z Santiago Metropolitan Zoo uwolnili w zeszły wtorek (12 września) na pogórzu Andów 2 kondory wielkie. Kondory te są uważane za największe ptaki latające świata, a rozpiętość ich skrzydeł sięga nawet 2,75 m! Ptaki wypuszczono po kilkutygodniowym leczeniu. Gdy je znaleziono, były chore i ranne. Jeden z osobników to 3-letni samiec (zraniony przez kłusowników), a drugi o rok młodsza samica z uszkodzonymi piórami, cierpiąca z powodu niedożywienia. Dyrektorka zoo, Teresa Rey, powiedziała, że celem pracowników nie jest przetrzymywanie zwierząt w klatkach, ale zachowanie i odtworzenie gatunków w ich naturalnym środowisku. Kondor jest symbolem narodowym Chile.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...