Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'mózg' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 419 wyników

  1. Ludzie wolą, by zwracać się do nich, wybierając prawe ucho i chętniej wykonają jakieś zadanie czy zastosują się do prośby, gdy "wnioskodawca" skieruje się raczej do prawego niż do lewego ucha. Doktorzy Luca Tommasi i Daniele Marzoli z Università G. d'Annunzio - Chieti e Pescara wykazali, że istnieje naturalne odchylenie stronne, podyktowane asymetrią funkcjonalną półkul mózgu (Naturwissenschaften). Jedną z najlepiej poznanych asymetrii jest dominacja prawego ucha w zakresie bodźców słownych. Ma to zapewne podłoże w specjalizacji językowej lewej półkuli. Większość badań w tym zakresie to typowe eksperymenty laboratoryjne, mało kto sprawdzał jednak, które ucho rzeczywiście dominuje w codziennym życiu. Tommasi i Marzoli obserwowali preferencję w zakresie ucha podczas kontaktów społecznych w hałaśliwych klubach nocnych. W pierwszym studium przyglądano się 286 klubowiczom, którzy rozmawiali, podczas gdy w tle grała głośna muzyka. W 72% sytuacji partner interakcji znajdował się po prawej ich stronie. Spostrzeżenie to potwierdza wyniki badań laboratoryjnych i kwestionariuszy. W ramach drugiego studium psycholodzy podchodzili do 160 imprezujących osób i mamrotali. Wypowiadali pozbawione sensu, niesłyszalne kwestie i czekali, którą stroną dany człowiek się do nich zwróci. Potem prosili o papierosa. Pięćdziesiąt osiem procent klubowiczów nastawiało prawe ucho, a 42% lewe. Tylko kobiety wykazywały konsekwentną preferencję prawego ucha. W tym przypadku nie zaobserwowano związku między liczbą otrzymanych papierosów a uchem, do którego dotarło pytanie. W ostatnim eksperymencie naukowcy celowo wypowiadali prośbę o papierosa do lewego lub prawego ucha 176 gości klubów nocnych. Okazało się, że dostawali więcej papierosów, kierując słowa do ucha prawego. Zdaniem Włochów, udało się potwierdzić, że prawe ucho/lewa półkula dominują w komunikacji werbalnej, a półkule specjalizują się w emocjach o różnych znakach: prawa w negatywnych (unikaniu), a lewa w pozytywnych (zbliżaniu).
  2. Po raz pierwszy udało się wykazać, że używanie narzędzi – nawet przez kilka minut - przekształca mózgową mapę ciała. Allesandro Farné z Université Lyon I wykazał, że w takiej sytuacji zmienia się postrzeganie długości ręki. Oznacza to, że podczas posługiwania się różnymi przyrządami mózg włącza je do reprezentacji ciała (Current Biology). By sprawdzić, czy tak się rzeczywiście dzieje, Francuzi zaplanowali serię eksperymentów z udziałem 14 ochotników. Do ręki przyczepiono im mechaniczny chwytak. Dzięki niemu mogli zdobyć obiekty znajdujące się poza ich zasięgiem. Wkrótce po zakończeniu ćwiczeń ruchowych wolontariuszy proszono o określenie odległości, w jakiej znajdują się ich łokcie bądź czubek środkowego palca (czyli o wyznaczenie długości ramienia lub całej ręki; odpowiedni punkt był stymulowany dotykowo przez naukowców). Okazało się, że do prawdziwej długości systematycznie doliczano długość chwytaka. Chwytanie czy wskazywanie obiektów zachodziły prawidłowo, lecz ręka poruszała się wolniej i wykonanie zadań zajmowało więcej czasu. Farné uważa, że mózg włączył do reprezentacji ręki obszary kontrolujące narzędzie i jeszcze nie powrócił do stanu pierwotnego. Wg niego, z podobną plastycznością funkcjonalną mamy do czynienia podczas nauki posługiwania się przeszczepioną ręką bądź protezą. [...] Zdolność do inkorporacji narzędzi jest kluczowa dla posługiwania się nimi. Nie musimy patrzeć na usta lub dłoń, gdy myjemy zęby, ponieważ nasz mózg "przemienia" szczoteczkę w część naszego ciała.
  3. Pozycje przybierane przez urodzone przedwcześnie dzieci wskazują na ich przyszły iloraz inteligencji i ewentualne zaburzenia uczenia. Wczesne ruchy dzieci były dotąd obserwowane pod kątem ryzyka rozwoju porażenia mózgowego. Zespół Phillipy Butcher z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego postanowił jednak sprawdzić, czy na tej podstawie można przewidzieć niepełnosprawność intelektualną. Jeśli udałoby się zidentyfikować dzieci "zagrożone" niższym ilorazem inteligencji, można by interweniować na wcześniejszych etapach rozwoju, zapewniając bogatsze środowisko. Naukowcy z antypodów skupili się na maluchach urodzonych przed 33. tygodniem ciąży. Zdecydowali się na to, ponieważ wcześniaki te z większym prawdopodobieństwem mają niski iloraz inteligencji niż dzieci rozwijające się typowo. Akademicy sfilmowali 65 niemowląt 11-16 tygodni po wyznaczonym dla nich terminie porodu, który natura, niestety, zlekceważyła. Sprawdzali, ile normalnych pozycji przyjmują na przestrzeni 5 minut. Zliczali np. sytuacje, kiedy palce jednej dłoni były rozczapierzone (co wskazuje, że dziecko może nimi poruszać niezależnie) oraz gdy maluch leżał na plecach z głową ułożoną prosto, a nie przechyloną na którąś ze stron. Jak wiadomo, nie jest to łatwe, bo niemowlęta mają stosunkowo dużą i ciężką główkę. Parę lat później (7-11) badano inteligencję tej samej grupy dzieci. Okazało się, że u wszystkich 16 maluchów, które nie przybierały w ogóle lub zaledwie jedną prawidłową pozę, iloraz inteligencji wynosił mniej niż 100. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja dzieci przybierających prawidłową pozę 2 razy lub więcej. U 60% z nich iloraz inteligencji przekraczał magiczną setkę. Butcher uważa, że w grę wchodzi zależność o dwóch różnych kierunkach. Albo określone postawy ciała są wskaźnikiem prawidłowego rozwoju mózgu, albo dobra sprawność ruchowa pozwala poznawać świat i rozwijać inteligencję.
  4. Do podtrzymywania świadomości mózg zużywa ogromną ilość energii. Stan ten nadal pozostaje dla naukowców tajemnicą. Dotąd próbowano go zrozumieć, obrazując aktywność mózgu np. podczas zapamiętywania, ale takie podejście ma kilka minusów. Robert G. Shulman, emerytowany profesor Uniwersytetu Yale, podkreśla, że na wykonanie takich zadań zużywa się ok. 1% osiągalnej dla mózgu energii. Wg niego, reszta, czyli 99%, jest przeznaczana na podtrzymywanie świadomości. U głęboko znieczulonych ludzi obserwuje się 50-proc. spadek zużycia energii przez mózg. Kiedy podczas eksperymentu głaskano łapy lekko znieczulonych szczurów, które są zwierzętami o dość wysokim podstawowym zapotrzebowaniu energetycznym, funkcjonalny rezonans magnetyczny pokazał, że sygnał został odebrany przez korę czuciową i wiele innych rejonów mózgu. Gdy gryzonie znieczulono głęboko, impuls zatrzymywał się na korze czuciowej. Oznacza to, że w sytuacji, gdy człowiek lub zwierzę traci świadomość, zmienia się zarówno ogólny poziom energetyczny, jak i sygnały odbierane przez fMRI. Sugerujemy zatem, że świadomość wymaga zaangażowania dużych ilości energii. Shulman przekonuje, że świadomość powinno się uznawać za właściwość osoby, a nie mózgu.
  5. Dlaczego ludzie zapadają na nowotwory częściej od szympansów? Dr John McDonald, pracownik uczelni Georgia Tech, twierdzi, że zwiększona podatność na choroby z tej grupy jest "efektem ubocznym" ewolucji naszych mózgów. Dlaczego ewolucja układu nerwowego miałaby mieć tak wiele wspólnego z nowotworami narządów całego organizmu? Zdaniem McDonalda, winę ponosi apoptoza, czyli zjawisko eliminacji bezużytecznych i uszkodzonych komórek. Proces ten zachodzi u ludzi znacznie mniej intensywnie, niż u innych naczelnych, przez co zwiększa się prawdopodobieństwo przetrwania komórek mogących stać się zarzewiem nowotworu. Swoje wnioski badacz oparł na analizie aktywności genów w materiale pobranym z pięciu organów: mózgu, jądra, wątroby, nerki oraz serca. W porównaniu do szympansów, we wszystkich próbkach pobranych od ludzi zaobserwowano wyraźne wyciszenie genów odpowiedzialnych za apoptozę. Wyniki naszych analiz sugerują, że ludzie nie są równie efektywni co szympansy w przeprowadzaniu procesu programowanej śmierci komórek. Jesteśmy przekonani, że ta różnica mogła wyewoluować jako środek pozwalający na zwiększenie rozmiaru mózgu oraz poprawę związanych z tym zdolności poznawczych u ludzi, lecz kosztem tego mogła być zwiększona podatność na nowotwory, tłumaczy dr McDonald. Autor hipotezy zaznacza wyraźnie, że ma ona wyłącznie charakter spekulacji. Nie bez powodu opublikował ją na łamach czasopisma Medical Hypothesis. Mimo to, przyznać trzeba, że powiązanie ze sobą inteligencji człowieka oraz jego podatności na nowotwory to odważna, lecz całkiem sensowna myśl.
  6. Badanie płynu owodniowego otaczającego płody z zespołem Downa ujawniło istnienie stresu oksydacyjnego. Jest to stan zaburzonej równowagi między przeciwutleniaczami i utleniaczami, który może prowadzić do uszkodzenia komórek. Naukowcy mają nadzieję, że zdobyte informacje pozwolą im opracować nowe metody leczenia trisomii jeszcze w łonie matki. Diana Bianchi i Donna Slonim analizowały mRNA zawieszone luźno w płynie owodniowym zdrowych i chorych dzieci. W ten sposób udało im się zidentyfikować istotne zmiany molekularne, dostrzegalne już podczas 4. miesiąca ciąży. Co więcej, okazało się, że były one przede wszystkim skutkiem działania genów znajdujących się na innych chromosomach niż 21., choć zaobserwowano również słabiej wyrażone zmiany w ekspresji genów zlokalizowanych właśnie na nim. W porównaniu do zdrowych płodów, odnotowano różnice w aktywności aż 414 genów. W kolejnym etapie badań panie sprawdzają, czy mRNA znajdujące się w komórkach płynu owodniowego jest identyczne z tym unoszącym się luźno. Gdyby się to potwierdziło, wystartują laboratoryjne testy skuteczności różnych związków przeciwutleniających. Amerykanki podkreślają, że trzeba głębiej zbadać to zagadnienie. Chociaż nie wiemy, do jakiego stopnia stres oksydacyjny wpływa na rosnący płód, mamy pewność, że tego typu nienormalne środowisko nie sprzyja optymalnemu rozwojowi. W ramach studium Bianchi i Slonim opierały się mocno na analizach obliczeniowych i bioinformatyce. Mimo że poszczególne metody analityczne wskazywały na różne i niezależne zestawy genów, wszystkie demaskowały tego samego winnego: stres oksydacyjny i jego skutki. Bianchi uważa, że stres oksydacyjny może się m.in. przyczyniać do nieprawidłowego wzrostu mózgu.
  7. W przeszłości obturacyjny bezdech senny (OBS) powiązano z zaburzeniami procesu uczenia czy wzrostem ryzyka przedwczesnej śmierci. Najnowsze badania zespołu z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii wskazują jednak na coś znacznie gorszego – w mózgu osoby z OBS zachodzą zmiany przypominające te widywane u chorych z udarem bądź umierających (Journal of Cerebral Blood Flow and Metabolism). Australijczycy jako pierwsi prześledzili sekunda po sekundzie, co dzieje się w mózgu śpiących ludzi z OBS. Zwykło się uważać, że bezdechowe chrapanie w żadnym razie nie wywołuje żadnych ostrych skutków w działaniu mózgu, ale to oczywista nieprawda – podkreśla profesor Caroline Rae. Prof. Rae i współpracownicy z Uniwersytetu w Sydney posłużyli się spektroskopią rezonansu magnetycznego. Zbadali 13 mężczyzn z głębokim i nieleczonym obturacyjnym bezdechem sennym. Okazało się, że nawet umiarkowany spadek saturacji krwi tlenem wpływał znacząco na stan bioenergetyczny mózgu. Oznacza to, że niedobór tlenu podczas snu jest bardziej szkodliwy niż podczas czuwania, być może dlatego, że normalne mechanizmy kompensacyjne wtedy nie działają. Podczas krótkich nawet epizodów OBS spada poziom adenozynotrifosforanu (ATP, związku będącego uniwersalnym zapasem energii), wzrasta zaś stężenie fosforu nieorganicznego. Nie dochodzi przy tym do zmiany pH mózgu ani poziomu fosfokreatyny. Nie uruchamiają się zatem mechanizmy chroniące przed niedoborem tlenu. Skoro to, co dzieje się (i powtarza) w mózgu osoby z OBS przypomina udar czy umieranie, powinna się zmienić społeczna percepcja chrapania – postuluje profesor Rae. Ludzie patrzą na osoby, które chrapią, i uważają, że to jest śmieszne. Musimy z tym skończyć. Rae zaznacza, że nie wiadomo, czemu ciało reaguje w ten sposób na niedobór tlenu. Może to rodzaj niedokrwiennego uodporniania. Niewykluczone, że mózg resetuje swój status bioenergetyczny, by stać się bardziej odpornym na niedobór tlenu.
  8. Emocje wyrażane przez mowę wywołują w mózgu unikatowe wzorce aktywności. Co więcej, zdania nie muszą mieć sensu, a nawet składać się z istniejących słów. Ważne, że przekazują określone uczucia. Do tej pory wiedziano, że pierwotna kora słuchowa w większym stopniu reaguje na emocjonalne wokalizacje niż na neutralną mowę. Na skanach nie udawało się jednak odróżnić jednego uczucia od innych. Próbując rozwiązać problem, Thomas Ethofer i zespół z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Genewie zastosowali łącznie dwie metody: funkcjonalny rezonans magnetyczny i analizę wzorców multiwariancji (ang. multivariate pattern analysis, MVPA). W przeszłości naukowcy przyglądali się wzrostowi aktywności w poszczególnych rejonach, Szwajcarzy zwrócili uwagę na ogólne wzorce aktywności, co dało lepszy ogląd całości. W eksperymencie wzięły udział 22 osoby. Słuchały one niby-zdania "ne kalibam sout molem", wypowiadanego przez dziesięciu aktorów na 5 sposobów: ze złością, smutkiem, ulgą, radością i neutralnie. Dzięki MVPA można było nie tylko połączyć wzorce aktywności ze słyszanymi w głosie uczuciami, ale także zidentyfikować, co usłyszał badany, na podstawie oglądu obszarów rozświetlających się w jego mózgu. Wszystko wskazuje na to, że pierwotna kora słuchowa nie tylko wykrywa dźwięk, ale też specjalizuje się w przetwarzaniu emocji. To ważna wskazówka w odniesieniu do diagnozowania i terapii zaburzeń na różne sposoby związanych z uczuciami, np. depresji, schizofrenii czy autyzmu.
  9. Mięśnie rozbudowują się dzięki ćwiczeniom, np. na siłowni. By uzyskać podobny efekt w przypadku mózgu, warto zwrócić się ku medytacji. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles zbadali za pomocą rezonansu magnetycznego o wysokiej rozdzielczości grupę medytujących osób. Dzięki temu zauważyli, że u ludzi, którzy praktykują od dawna, pewne obszary mózgu są większe niż w grupie kontrolnej. W wyniku medytacji wzrastała objętość hipokampa, kory okołooczodołowej (ang. orbito-frontal cortex), wzgórza i zakrętu skroniowego dolnego. Wszystkie te rejony uczestniczą w procesach regulacji emocjonalnej. Wiemy, że osoby, które stale medytują, mają niezwykłą zdolność wywoływania pozytywnych uczuć, zachowywania równowagi emocjonalnej i angażowania się w przemyślane zachowania. Obserwowane różnice w anatomii mózgu mogą dać nam wskazówkę, skąd się to bierze – uważa dr Eileen Luders. W amerykańskim eksperymencie wzięły udział 44 osoby: 22 trafiły do grupy kontrolnej, a 22 angażowały się w rozmaite formy medytacji, np. zazen, śamathę i vipassanę. Przedstawiciele drugiej grupy praktykowali medytację od 5 do 46 lat, średnia wynosiła jednak 24 lata. Ponad połowa twierdziła, że szczególnie ważna jest głęboka koncentracja, większość przyznawała, że na medytowanie poświęca od 10 do 90 minut dziennie. Oprócz rezonansu magnetycznego 3D, Kalifornijczycy zastosowali dwie metody mierzenia różnic w budowie mózgu. Pierwsza polegała na automatycznym podzieleniu mózgu na kilka obszarów zainteresowania, co pozwalało na bezpośrednie porównywanie rozmiarów konkretnych struktur. Druga bazowała na segmentowaniu na poszczególne rodzaje tkanek, przez co można było np. zestawiać ilość istoty szarej w wybranych rejonach. W ten właśnie sposób neurolodzy stwierdzili, że u osób medytujących powiększa się objętość prawego hipokampa, ilość istoty szarej w prawej korze okołooczodołowej, prawym wzgórzu i lewym zakręcie skroniowym dolnym. Nie znaleziono za to obszarów, których wielkość byłaby u niemedytujących większa niż u medytujących. W przyszłości zespół Luders zamierza sprawdzić, czy medytowanie wiąże się ze zmianami na poziomie mikroskopowym, m.in. wzrostem liczby neuronów i ich wielkości lub przekształceniem wzorców połączeń nerwowych. Ponieważ omawiane studium nie było badaniem podłużnym, nie można stwierdzić, czy praktyki duchowe doprowadziły do rozrostu określonych rejonów mózgu, czy też medytujący od początku mieli tam więcej istoty szarej, co przyciągnęło ich do aktywności tego rodzaju. Luders skłania się jednak do pierwszej hipotezy, powołując się na liczne badania dotyczące plastyczności mózgu i wpływu wzbogacenia środowiska na zmiany w jego strukturze.
  10. Niektóre części mózgu Alberta Einsteina były zbudowane w nietypowy sposób. Pozwala to wyjaśnić, co umożliwiło mu stworzenie teorii względności, ale także jego zamiłowanie do muzyki. Po śmierci sławnego fizyka w 1955 roku jego mózg został zakonserwowany, sfotografowany i pomierzony przez patologa Thomasa Harveya. Znajomy lekarza pociął większą jego część i przygotował 240 preparatów mikroskopowych. Potem co pewien czas rozsyłał je do specjalistów, którzy stworzyli na tej podstawie zaledwie kilka publikacji. Harvey zachował resztę mózgu w słoju i przy każdej przeprowadzce woził go ze sobą w kartonowym pudle. Wreszcie w 1998 r. zdecydował się przekazać swój skarb Uniwersyteckiemu Centrum Medycznemu w Princeton. Pierwsze anatomiczne studium mózgu fizyka zawdzięczamy Sandrze Witelson, neurobiolog z McMaster University. Wyniki swoich dociekań opublikowała w 1999 r. Pracowała z fotografiami Harveya, które stanowią jedyne źródło danych na temat wyglądu mózgu jako całości. Kanadyjski zespół zauważył, że płaty ciemieniowe noblisty – odpowiadające za funkcje matematyczne i przestrzenno-wzrokowe – były o 15% szersze od przeciętnych. O dziwo, mózg Einsteina ważył 1230 g, co lokuje go w dolnych "stanach" średniej (mózg przeciętnego mężczyzny waży ok. 1375 g). Dziesięć lat później Dean Falk, antropolog z Uniwersytetu Stanowego Florydy, analizowała te same zdjęcia. Porównała mózg Einsteina z zestawem 25 zdjęć i pomiarów mózgów nieboszczyków. Dzięki temu natrafiła na ślad guzowatej struktury w części kory ruchowej, która kontroluje lewą rękę. W ramach wcześniejszych badań takie "pagórki" powiązano z uzdolnieniami muzycznymi, a fizyk od dzieciństwa grał przecież na skrzypcach. Ekipa Falk potwierdziła doniesienia Witelson na temat rozmiarów płatów ciemieniowych Einsteina. Po przyrównaniu ich do zestawu innych publikowanych zdjęć, tym razem 58, Amerykanie odnaleźli bardzo rzadki układ bruzd i wypukłości. Występował on w obu płatach ciemieniowych i, wg naukowców, mógł odpowiadać za niezwykłe zdolności noblisty w zakresie konceptualizowania problemów fizycznych. Sam Einstein często wspominał, że myśli raczej obrazami i wrażeniami, a nie pojęciami. Inni badacze, np. Frederick Lepore ze Szpitala Uniwersyteckiego im. Roberta Wooda Johnsona w Nowym Brunszwiku, uważają, że Albert Einstein nie do końca był ciemieniowym geniuszem. Powołują się przy tym na szkolne oceny, z których wynika, że doskonale radził sobie z łaciną, lecz jego piętę achillesową stanowiły geografia i sztuka.
  11. Bezwarunkowa miłość stanowi złożoną formę oddziaływań pomiędzy siedmioma rejonami mózgu. Uruchamiają się wtedy sieci neuronalne tylko częściowo pokrywające się z aktywowanymi przez miłość erotyczną, dzięki czemu zdobyto dowód, że miłość bezwarunkowa to zupełnie inna kategoria emocji. Profesor Mario Beauregard z Uniwersytetu w Montrealu podkreśla, że do tej pory niewiele wiedziano o podłożu neurologicznym tego uczucia. Interesowano się nim, ponieważ naukowcy uważali, że z powodów ewolucyjnych powinniśmy być w stanie kochać w ten sposób wyłącznie ludzi, którzy pomagają nam przekazywać czy rozsiewać po świecie nasze geny, czyli np. małżonków i dzieci. Tymczasem emocja ta pojawia się często także w innych sytuacjach. Poszukując wyjaśnienia zagadki, Kanadyjczycy zebrali grupę słabo opłacanych asystentów osób z zaburzeniami uczenia (założyli, że są to ludzie z potwierdzoną zdolnością obdarzania bliźnich silną bezwarunkową miłością). Beauregard poprosił ich o wzbudzenie w sobie tego uczucia. W czasie badania rezonansem magnetycznym należało je tylko podtrzymywać. Okazało się, że jedynie trzy z siedmiu aktywnych obszarów rozświetlają się również w przypadku miłości romantycznej. Co więcej, w niektórych z nich uwalnia się hormon szczęścia dopamina. To ważne, ponieważ od dawna wiadomo, że wzrost stężenia tej aminy katecholowej ma działanie nagradzające, a nawet euforyczne. Nagradzająca natura bezwarunkowej miłości ułatwia tworzenie się silnych więzów emocjonalnych, a to z kolei stanowi klucz do przetrwania gatunku ludzkiego...
  12. Dr Ian Frampton z Great Ormond Street Hospital zbadał ponad 200 osób z anoreksją z Wielkiej Brytanii, USA i Norwegii i doszedł do wniosku, że predyspozycje do zachorowania kształtują się jeszcze w życiu płodowym. Wskutek zaburzonego rozwoju mózgu niektóre dzieci stają się bardziej podatne na czynniki ryzyka, w tym na promowany rozmiar zero. Specjaliści uważają, że odkrycie to może zrewolucjonizować metody terapii anoreksji. Pod kątem wrażliwości na określone czynniki dałoby się badać już 8-letnie dziewczynki i w razie potrzeby zacząć leczenie. Wcześniej sądzono, że to chroniczna niedowaga prowadzi do zmian w mózgu, teraz okazuje się, że jest dokładnie na odwrót. Gdyby chodziło wyłącznie o wpływ mediów, trudno byłoby wyjaśnić, czemu anoreksja rozwija się tylko u części odbiorców komunikatów dotyczących idealnej wagi. Większość badanych za pomocą testów neuropsychologicznych osób stanowiły kobiety w wieku od 12 do 25 lat, które leczyły się w prywatnych klinikach w Edynburgu i Maidenhead. Okazało się, że u ok. 70% występowały zaburzenia w poziomie neuroprzekaźników albo niewielkie zmiany w budowie mózgu, albo i to, i to. Frampton uważa, że tego typu cechy mogą występować u jednej na kilkaset dziewcząt. Wg niego, anoreksja jest dziełem przypadku, a nie skutkiem złej diety matki czy wynikiem oddziaływania czynników środowiskowych, np. określonych chemikaliów. Niewłaściwe połączenia w obrębie kory wyspy u jednych dzieci prowadzą do ADHD, dysleksji bądź depresji, a u innych zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia zaburzeń odżywiania.
  13. U pacjentów po amputacjach pojawia się niekiedy złudzenie istnienia odjętej kończyny. Występuje również zjawisko określane mianem ponadliczbowej kończyny fantomowej (ang. supernumerary phantom limb, SPL). Dotyczy ono chorych, którzy są jednostronnie sparaliżowani po udarze. Zespół z Genewskiego Szpitala Uniwersyteckiego przeanalizował ostatnio przypadek 64-letniej kobiety z SPL, dzięki czemu określono, jakie obszary mózgu są zaangażowane w to dziwne doświadczenie. Zazwyczaj osoby z SPL wyraźnie odczuwają obecność ponadliczbowej kończyny, lecz nie mogą nią intencjonalnie poruszać ani jej nie widzą. Niektórzy jednak twierdzą, że nie tylko ją dostrzegają, ale za jej pomocą wyczuwają także różne obiekty. Wg neurologów, oznacza to, że za SPL odpowiada wiele obszarów mózgu. Szwajcarzy badali 64-letnią kobietę, która przeszła udar i była sparaliżowana po lewej stronie ciała. Kilka dni po udarze zaczęła doświadczać istnienia fantomu poniżej łokcia sparaliżowanej ręki. Twierdziła, że jest blady, mlecznobiały i przezroczysty. Utrzymywała też, że może widzieć, poruszać, a nawet używać dodatkowej kończyny, dotykając np. głowy i prawego ramienia. Chora mogła się nią posługiwać, gdy świadomie zdecydowała, że ma na to ochotę. Drapanie ponadliczbową ręką po głowie przynosiło jej ponoć realną ulgę w swędzeniu. Fantomowa ręka nie była w stanie operować przedmiotami. Ekipa Asaida Khateba wykonała 64-latce funkcjonalny rezonans magnetyczny w czasie, gdy ta poruszała naprawdę i wyobrażała sobie ruchy zdrowej prawej ręki oraz gdy wyobrażała sobie ruchy sparaliżowanej kończyny oraz SPL. Ruchy prawej ręki były związane z aktywacją obszarów lewej półkuli, odpowiadających za ruch, percepcję bodźców i przetwarzanie danych wzrokowych. Podobne, lecz słabsze wzorce aktywności obserwowano w przypadku wyobrażonych ruchów prawej ręki. Jak można się domyślić, wyobrażone ruchy sparaliżowanej ręki aktywowały rejony ruchowe prawej półkuli. Kiedy pacjentkę poproszono o podrapanie się SPL po lewym policzku, okazało się, że uaktywniły się obszary związane zarówno z ruchem, jak i widzeniem, co potwierdziło jej wcześniejsze wypowiedzi. Ku zdumieniu wszystkich drapanie ponadliczbową kończyną wywoływało wrażenia czuciowe. Na tej podstawie Szwajcarzy uważają, że istnieją różne typy SPL, które inaczej się manifestują. Dotyczy to m.in. stopnia kontroli ruchowej oraz wrażliwości na czuciowe sprzężenie zwrotne. Dowody wskazują, że [...] mamy do czynienia z niedopasowaniem między zastaną czuciowo-ruchową mapą ciała a odbiegającymi nagle od normy wzorcami komunikacji między mózgiem a sparaliżowaną kończyną. Autorzy studium uważają, że udało im się wytropić brakujące ogniwo między doświadczeniem fantomowej kończyny i przebywania poza własnym ciałem.
  14. Najnowsze badania sugerują, że o inteligencji człowieka decyduje mielina, czyli istota biała pokrywająca aksony. Co więcej, jej jakość jest w dużej mierze determinowana genetycznie, co oznacza, że inteligencja jest częściowo dziedziczona. Mielina działa jak izolacja w kablu elektrycznym, nie dopuszcza do wycieku sygnałów elektrycznych i przyspiesza ich podróż. Im ma ona lepszą jakość, tym szybciej wędrują sygnały. Badania jakości mieliny można przeprowadzić za pomocą stosunkowo nowej technologii obrazowania tensora dyfuzji (DTI). Paul Thompson i jego zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles przeprowadzili skany DTI mózgów 92 par bliźniąt jedno- i dwujajowych. Znaleźli dowody na silną korelację pomiędzy jakością białej materii a wynikami w standardowych testach na inteligencję. Wyniki zespołu z UCLA chwalą inni eksperci, którzy przyznają, że być może znaleziono odpowiedź na pytanie o to, co ma decydujący wpływ na inteligencję. Specjaliści mówią, że należy uważniej przyjrzeć się białej materii, gdyż dotychczas interesowano się przede wszystkim szarą. Tym bardziej, że wcześniejsze skany DTI wykazały uszkodzenia białej materii u osób z chorobą Alzheimera, chronicznych alkoholików czy tych, które doświadczyły urazów mózgu. Badania na bliźniętach wykazały, że jakość białej materii jest w dużej mierze zdeterminowana genetycznie, chociaż stopień wpływu genów jest różny w zależności od obszaru mózgu. Na przykład wydaje się iż genetyka w 85% procentach decyduje o jakości mieliny w płacie ciemieniowym, odpowiedzialnym m.in. za przetwarzanie zadań matematycznych, logicznych i zdolności wzrokowo ruchowe, podczas gdy w przypadku płata skroniowego, odgrywającego główną rolę w uczeniu się i pamięci, wpływ genów oszacowano na 45%. Amerykańscy uczeni poszukiwali też genu, który może być odpowiedzialny za jakość mieliny. Prawdopodobnie jest nim gen BDNF kodujący białko o tej samej nazwie.
  15. Skorzystanie z usług doradcy finansowego wyłącza obszary mózgu odpowiedzialne za samodzielne podejmowanie decyzji ekonomicznych. Naukowcy z Emory University posłużyli się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI). Chcieli zbadać, jakie mechanizmy neuronalne są zaangażowane w podejmowanie decyzji, zwłaszcza w sytuacji podwyższonego ryzyka, i w jaki sposób rada konsultanta ulega włączeniu w ten proces. Zespół doktora Gregory'ego Bernsa, neuroekonomisty i psychiatry z Emory, prosił ochotników o dokonywanie wyborów między gwarantowaną wypłatą a loterią. Przez część eksperymentu podejmowali oni decyzje samodzielnie, przez resztę prezentowano im sugestie ekspertów. Funkcjonalny rezonans magnetyczny wykazał, że obszary odpowiedzialne za podejmowanie decyzji były aktywne, kiedy wolontariusze podejmowali decyzję na własną rękę, lecz wyłączały się w obecności porady specjalisty – wyjaśnia dr Jan B. Engelmann. Co ważne, rady ekspertów były zachowawcze i nie gwarantowały największych możliwych zysków. Zaufanie do finansisty prowadziło jednak do wyłączenia samodzielnego myślenia. Studium wskazuje, że mózg zrzuca z siebie odpowiedzialność, gdy może skorzystać z rady zaufanego eksperta. Problem polega na tym, że jeśli doradca okaże się niekompetentny lub skorumpowany, ryzykuje się stratą – podsumowuje Berns.
  16. U dorosłych biegle władających wieloma językami w większym stopniu niż u pozostałych uaktywnia się część mózgu odpowiedzialna za zapamiętywanie serii. Kathrin Klingebiel i dr Brendan Weekes z University of Sussex powtarzają eksperyment z udziałem dzieci ze szkół podstawowych z Brighton i Belgii. Badania potrwają dwa lata. Maluchy z Wielkiej Brytanii jako drugiego języka uczą się francuskiego, natomiast uczniowie belgijscy uczęszczają na lekcje angielskiego. Dzięki temu można prześledzić zależności między pamięcią serii, pamięcią obiektów oraz nauką języka. Pamięć serii jest badana następująco. Dzieci słyszą listę nazw zwierząt. Potem dostają rysunki tych samych gatunków, które należy ułożyć w porządku odzwierciedlającym kolejność wymieniania. Podczas zeszłorocznego badania trzyjęzycznych dorosłych Belgów psycholodzy z Sussex odkryli, że osoby bez problemu uczące się drugiego języka nie tylko dobrze zapamiętywały obiekty, ale także porządek ich pojawiania się. W przypadku dzieci spodziewamy się, że te z nich, które trafnie zrekonstruują listę, łatwiej uczą się drugiego języka. Nie wiemy, czy jest to zdolność, z którą się rodzimy, czy też mamy raczej do czynienia z wyuczoną strategią. Bez wątpienia pomoże to jednak w opracowaniu skutecznych metod nauczania – przekonuje dr Weekes.
  17. Bezprzewodowa stymulacja różnych obszarów mózgu bądź uszkodzonych nerwów to marzenie każdego neurologa. Wygląda na to, że się ziściło, ponieważ dwaj badacze z Case Western Reserve University opracowali miniaturowe ogniwa fotoelektryczne z nanocząsteczek półprzewodnika. Pobudzają one neurony po wcześniejszym aktywowaniu za pomocą podczerwieni bądź światła widzialnego. Ben Strowbridge i Clemens Burda wszczepili nanocząsteczki bezpośrednio do tkanki mózgu (nie należała ona do człowieka). Dzięki temu udało im się pobudzić neurony. W przyszłości panowie zamierzają aktywować w tym samym czasie rozproszone grupy komórek nerwowych. Gdyby się to udało, można by w nowy sposób odtwarzać typowe dla zdrowego mózgu złożone wzorce aktywności. W odróżnieniu od głębokiej stymulacji mózgu (ang. deep brain stimulation, DBS), metoda akademików z Case Western Reserve University nie wymaga implantowania metalowych elektrod. To ważne, ponieważ im bardziej DBS zbliża się do odtworzenia naturalnych wzorców aktywności, tym bardziej inwazyjna się staje. Poza tym, jak wyjaśnia Burda, elektrody mogą fizycznie zniszczyć neurony. Równie groźne bywają reakcje chemiczne z ich materiałem "budulcowym". Do tej pory Amerykanie eksperymentowali z przekrojami (skrawkami) mózgu. W kolejnym etapie chcą wypróbować przydatność technologii w stymulowaniu dłuższych szlaków nerwowych w nietkniętym mózgu.
  18. Występując razem na scenie, gitarzyści nie tylko dostrajają do siebie instrumenty, ale również swoje fale mózgowe (BMC Neuroscience). Naukowcy z Instytutu Ludzkiego Rozwoju Maxa Plancka w Berlinie oraz Uniwersytetu w Salzburgu zbadali 8 par gitarzystów. W ramach eksperymentu muzycy grali krótki utwór jazzowy (jazz fusion). Odtwarzali go razem do 60 razy, a elektrody przyczepione do skóry głowy wychwytywały aktywność elektryczną mózgu. Analizując zapis EEG, badacze zauważyli, że zgodność faz fal wewnątrz i pomiędzy mózgami uczestników wzrastała znacząco w dwóch sytuacjach: 1) po uruchomieniu metronomu w czasie przygotowań do eksperymentu oraz 2) po rozpoczęciu wspólnej gry. Najsilniejszą synchronizację zaobserwowano w obszarach czołowych i centralnych. Rejony skroniowe i ciemieniowe również mocno się do siebie dostrajały w co najmniej połowie par. Wyniki nie sugerują, czy sprzężenie jest reakcją na oglądanie czyichś działań/grę, efektem rytmu wybijanego przez metronom i słuchania muzyki, czy też najpierw następuje synchronizacja mózgów, która poprawia jakość wspólnego wykonania. Tym niemniej doniesienie zainteresuje pewnie osoby przygotowujące się do bicia kolejnego rekordu gitarowego na wrocławskim Rynku...
  19. Amerykańscy naukowcy doszli do wniosku, że standardowy lek używany w chemioterapii może spowodować, że niewielka populacja agresywnych komórek nowotworowych w mózgu stanie się jeszcze bardziej złośliwa. Zrozumienie mechanizmu uzłośliwiania się komórek pod wpływem leków pomoże lepiej leczyć nowotwory. Glejak wielopostaciowy to najczęściej spotykany rodzaj nowotworu mózgu u ludzi. Jest on bardzo oporny na leczenie. Naukowcy uważają, że ta oporność jest wywoływana przez niewielką grupę komórek zwanych populacją boczną (side populations). U badanych myszy komórki z tej grupy stanowią jedynie 4-8 procent wszystkich komórek nowotworowych. Ale to właśnie one potrafią tworzyć wiele różnych typów komórek nowotworowych i odbudować guza od podstaw, używając do tego celu np. komórek macierzystych. Najczęściej stosowanym środkiem do leczenia glejaka mózgu jest temozolomid. Badania wykazały, że zabija on wiele komórek, ale prowadzi do powiększenia się populacji bocznej. Podczas badań na myszach stwierdzono, że po podaniu temozolomidu populacja boczna zwiększyła się tak bardzo, że stanowiła 30% wszystkich komórek nowotworowych. Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja, gdy temozolomidem potraktowano komórki, którym brakowało genu PTEN, odpowiedzialnego za ochronę przed nowotworami. Wówczas populacja boczna stanowiła 75% komórek. Zbadano też prędkość rozwoju nowotworu z populacji bocznej pod wpływem temozolomidu. Okazało się, że u zdrowych myszy, którym wszczepiono komórki populacji bocznej traktowane wcześniej temozolomidem, guz utworzył się średnio po 25 dniach. U myszy, której wszczepiano komórki populacji bocznej nie mające wcześniej kontaktu z lekarstwem, guzy powstawały po ponad 40 dniach. To wskazuje, że pod wpływem lekarstwa złośliwe komórki jeszcze bardziej się uzłośliwiają. Te, których nie zabije temozolomid, stają się znacznie bardziej agresywne. Naukowcy nie zalecają jednak porzucenia telezomidu. Wiadomo bowiem, że pacjenci, którym się go podaje, żyją dłużej.
  20. Mózg przetwarza fryzury w inny sposób niż cechy twarzy. Dlatego więc naukowcy zaczęli przypuszczać, że skoro część osób cierpi na ślepotę twarzy (prozopagnozję), pewna niewielka grupa może doświadczać analogicznego zjawiska ślepoty włosów. Brad Duchaine z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego mówi, że bardzo chętnie spotkałby kogoś takiego, ale na razie o nikim nie słyszał. Neurolog, który specjalizuje się w prozopagnozji, zaznacza, że jego pacjenci potrafią się doskonale maskować i kompensować swoje niedobory. Moi prozopagnostycy mówią mi, że rozpoznając ludzi, stale posługują się włosami. Ja sam w dużej mierze na nich polegam. Czterdzieści lat temu stwierdzono, że odwrócenie do góry nogami bardzo zaburza rozpoznawanie twarzy, podczas gdy w przypadku innych obiektów, np. samochodów, nic takiego się nie dzieje. Była to wskazówka, że mózg traktuje twarz wyjątkowo. Wiedząc to, Duchaine postanowił sprawdzić, czy efekt inwersji pojawi się również w odniesieniu włosów. Kilkudziesięciu ochotników poproszono o zapamiętanie fryzur, które wycięto z zestawu twarzy. Następnie zaprezentowano im zbiór pomieszanych znanych i nieznanych układów włosów. Należało z niego wybrać wyłącznie widziane wcześniej fryzury. Okazało się, że gdy fryzury obrócono, rozpoznawalność spadała średnio o 15-18%, a po uwzględnieniu twarzy aż o 25%. Jak widać, mózg przywiązuje dużą wagę do włosów i niekoniecznie traktuje je jak cechę twarzy. Gdyby uznawał je za składowe fizjonomii, osoby z prozopagnozją miałyby problemy z odróżnianiem fryzur, a nie zaobserwowano takiego deficytu. Na razie chorych nie poddawano badaniu z odwróconymi fryzurami, ale Brytyjczyk wierzy, że wypadliby tak samo, jak ludzie wolni od prozopagnozji. Pawan Sinha z MIT-u podkreśla, że dotąd zewnętrzne cechy twarzy (tj. włosy i linię żuchwy) uznawano za wskazówki przydatne podczas oceny kogoś obcego z dużej odległości, tymczasem eksperyment naukowców z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego wskazuje, że przydają się one również podczas bliższych kontaktów. Ekspert przestrzega jednak przed rozbieraniem twarzy na czynniki pierwsze. Powinniśmy myśleć o twarzy jako o całości. [...] Dodatkowo w większości naturalnych sytuacji spoglądamy na nią z dystansu utrudniającego wydzielenie poszczególnych elementów.
  21. Oluchi Nwaubani to dwulatka, która po 20 minutach spędzonych na dnie basenu niemal całkowicie powróciła do zdrowia. Jej mózg był pozbawiony dopływu tlenu przez ok. 18 minut, czyli 3-krotnie dłużej niż czas prowadzący zazwyczaj do jego śmierci. Rodzicom dziewczynki powiedziano, że nawet jeśli przeżyje, może nie być w stanie mówić ani chodzić. Tymczasem mała Brytyjka biega wokół i bez problemu się komunikuje. Do wypadku doszło we wrześniu ubiegłego roku. Ratownicy błyskawicznie dotarli na miejsce. Oluchi trafiła najpierw do Royal London Hospital w Whitechapel, a stąd na oddział intensywnej terapii w innej placówce. Po 3 dniach oddychała już samodzielnie. Specjaliści uważają, że wszystko zakończyło się dobrze z co najmniej 3 powodów. Po pierwsze, dziewczynce udzielono natychmiastowej pomocy. Po drugie, wpadła do zimnej wody, która mogła spowolnić przebieg procesów życiowych, a organizm maluchów wychładza się szybciej niż u dorosłych ze względu na wyższy stosunek powierzchni ciała do wagi. Po trzecie wreszcie, niebagatelną rolę odegrał jej bardzo młody wiek. Wbrew obiegowej opinii, małe dzieci są całkiem silne – mają bardzo zdrowe serca, płuca i mózgi – przekonuje Ffion Davies, członkini i konsultantka Królewskiego College'u Pediatrii i Zdrowia Dziecka. Przykład Oluchi Nwaubani nie jest odosobniony. W 1986 r. do podobnego wypadku doszło w Stanach Zjednoczonych. Dwuletnia wtedy Michelle Funk wpadła do zimnej wody rzeki Utah i była w niej zanurzona przez ok. 70 min. Gdy w 1988 r. w prasie medycznej opublikowano artykuł nt. czynionych przez nią postępów, rozwijała się niemal całkowicie normalnie.
  22. Białko występujące naturalnie w mózgach ssaków jest w stanie ograniczyć, a nawet całkowicie zatrzymać wzrost choroby Alzheimera - dowodzą badacze z Uniwerystetu Kalifornijskiego. O ich odkryciu informuje czasopismo Nature Medicine. Do odkrycia doszło podczas badania właściwości mózgowego czynnika neurotrofowego (ang. brain-derived neurotrophic factor - BDNF). Jak dowiedziono dzięki szeregowi doświadczeń na kilku gatunkach ssaków, w niektórych przypadkach jest on w stanie całkowicie zablokować degenerację mózgu związaną z rozwojem choroby Alzheimera. W prawidłowo funkcjonującym organizmie badana proteina wytwarzana jest przez tzw. korę śródwęchową - element mózgu współpracujący z hipokampem i wspomagający pamięć epizodyczną i przestrzenną. Produkcja tego białka obniża się w przebiegu choroby Alzheimera i wiele wskazuje na to, że właśnie zjawisko to może być jedną z przyczyn schorzenia. Aby potwierdzić rolę badanej substancji, przeprowadzono serię eksperymentów, do których wykorzystano m.in. transgeniczne myszy podatne na rozwój choroby Alzheimera, hodowle komórkowe, starzejące się szczury i rezusy, a także zwierzęta z uszkodzoną korą śródwęchową. W każdym z modeli porównywano żywotnośc neuronów stymulowanych BDNF (białko to podawano zarówno w formie gotowego białka, jak i genu, na podstawie którego komórki wytwarzały je samodzielnie) oraz pozbawionych dostępu do tej substancji. Przeprowadzone doświadczenia wykazały, że stymulacja neuronów badaną proteiną poprawiała kondycję umysłową zwierząt, wpływając korzystnie na ich zdolność do zapamiętywania oraz uczenia się. Znacznemu polepszeniu ulegała też żywotność komórek nerwowych, które były wyraźnie większe i bardziej aktywne pod względem sygnalizacji międzykomórkowej. Korzystne objawy zaobserwowano szczególnie w obrębie hipokampa, będącego pierwszym obszarem mózgu atakowanym zwykle przez chorobę Alzheimera. BDNF nie jest pierwszym związkiem o potwierdzonym działaniu ochronnym na neurony. Wcześniej ten sam zespół wykazał korzystny wpływ białka o nazwie NGF, czyli nerwowego czynnika wzrostu (ang. nerve growth factor), na ich kondycję. Obecnie trwają testy kliniczne terapii polegających na podawaniu genu kodującego tę proteinę wprost do mózgów pacjentów. Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego zapowiedzieli podjęcie starań o uruchomienie serii podobnych badań na ludziach z wykorzystaniem BDNF.
  23. Gra z ludzkim bądź komputerowym przeciwnikiem w inny sposób pobudza ludzki mózg. Jeśli więc chcemy osiągnąć określone rezultaty, to wybór partnera nie powinien być dziełem przypadku (BMC Neuroscience). Zespół doktora Kracha i profesora Kirchera z Uniwersytetu w Marburgu przeprowadził badanie obrazowe mózgu ochotników, którzy grali w grę hazardową. Wierzyli oni, że muszą się zmierzyć z żywą istotą lub maszyną, ale nie mogli sprawdzić, kto lub co siedzi naprawdę po drugiej stronie. Chodziło o określenie wpływu płci (bycie kobietą bądź mężczyzną) i przeciwnika (rywalizacja z człowiekiem lub komputerem) na wzorce aktywacji przyśrodkowej kory przedczołowej (ang. medial prefrontal cortex, mPFC). Wybrano właśnie mPFC, ponieważ jest to rejon związany z tworzeniem tzw. teorii umysłu, a więc modelu myśli, intencji oraz emocji innych ludzi. Podczas gry można było współpracować z konkurentem, by podzielić się potem wygraną lub oszukać go i zgarnąć wszystko dla siebie. Gdy na oszustwo decydowały się obie strony, wszyscy przegrywali. Choć badani o tym nie wiedzieli, w rzeczywistości zawsze grali z komputerem, który w każdej rundzie działał losowo. Niemcy zaobserwowali, że pewne rejony mózgu aktywowały się zawsze, bez względu na to, czy ochotnik myślał, że gra z człowiekiem, czy z maszyną. Były to przyśrodkowa kora przedczołowa, przedni zakręt obręczy (ang. anterior cingulate cortex, ACC) oraz prawa okolica zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego (ang. temporoparietal junction, TPJ). To właśnie te obszary odpowiadały za generowanie teorii umysłu. Kiedy ochotnik był jednak przekonany, że gra z drugim człowiekiem, nasilała się aktywność rejonów związanych z planowaniem i przewidywaniem: mPFC oraz ACC. Okazało się też, że w porównaniu do kobiet, u mężczyzn dochodziło do silniejszego pobudzenia różnych rejonów, w tym okolic przyśrodkowoczołowych, kiedy sądzili oni, że grają z człowiekiem. Wg Kracha, można to wyjaśnić na kilka sposobów. Badanym mówiono, że ludzkim przeciwnikiem jest zawsze przedstawiciel płci brzydkiej, a w ramach wcześniejszych studiów wykazano, że kobiety i mężczyźni obierają inne strategie w obecności rywala mężczyzny. Niewykluczone też, że panie lepiej wyczuwały, że w rzeczywistości zawsze konkurują z maszyną, przez co ich mózg cały czas angażował się w podobnym stopniu.
  24. U młodych ludzi, którzy często palą marihuanę, z większym prawdopodobieństwem dochodzi do zaburzenia rozwoju części mózgu odpowiadających za pamięć, uwagę, podejmowanie decyzji, język oraz funkcje wykonawcze (Journal of Psychiatric Research). Manzar Ashtari, szef zespołu badawczego ze Szpitala Dziecięcego w Filadelfii, ujawnia, że chodzi o krytyczne rejony, rozbudowywane w późnym okresie dojrzewania. W studium wzięli udział wyłącznie młodzi mężczyźni w wieku ok. 19 lat. Średnio od 13. do 18.-19. r.ż. wszyscy używali dużych ilości marihuany. W roku poprzedzającym zerwanie z nałogiem dziennie wypalali do 6 skrętów. Amerykański zespół przeprowadził obrazowanie tensora dyfuzji. Dzięki tej metodzie można obserwować przepływ wody przez tkanki mózgu. "Odbiegające od normy wzorce dyfuzji wody, które występowały u tych mężczyzn, sugerują uszkodzenie bądź zatrzymanie tworzenia się osłonek mielinowych. Jeśli mielina nie działa prawidłowo, przekazywanie sygnałów między neuronami może ulec zwolnieniu. Mielina jest dobrym izolatorem o białawej barwie i stanowi jeden ze składników istoty białej. Amerykanie sądzą, że wczesny kontakt z narkotykami zmienia rozwój struktur oraz połączeń w ramach istoty białej, zwłaszcza pomiędzy czołowymi, ciemieniowymi i skroniowymi rejonami mózgu. [...] Zwolniony transfer informacji negatywnie wpływa na funkcjonowanie poznawcze.
  25. Organ tak ważny, jak mózg, musi być należycie zabezpieczony. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego zaobserwowali na jego powierzchni sieć "zapasowych" naczyń krwionośnych, które w normalnych warunkach niemal nie przenoszą krwi, lecz w sytuacji zablokowania naturalnych dróg dopływu krwi natychmiast otwierają się, przywracając krążenie życiodajnego płynu. Poprzednie badania wykazały, że w reakcji na niedokrwienie mózgu dochodzi do spowolnienia przepływu krwi, mierzonego jako szybkość poruszania się pojedynczych komórek. Było to uznawane za zjawisko niekorzystne, osłabiające dopływ tlenu oraz leków. Teraz okazuje się, że efekt ten jest kompensowany przez zwiększenie średnicy naczyń, dzięki czemu rzeczywisty przepływ krwi (tzn. jej objętość docierająca w określone miejsce w jednostce czasu) pozostaje na bezpiecznym poziomie. Istnienie drugiej, "zapasowej" sieci naczyń krwionośnych znacznie zwiększa prawdopodobieństwo przeżycia udaru. Jak tłumaczy główny autor studium, prof. David Kleinfeld, przypomina to nieco funkcjonowanie sieci ulic w dużym mieście: ruch miejski spowalnia się znacznie słabiej niż mogłoby się wydawać, ponieważ w momencie, kiedy jedna z ulic zostaje zablokowana, można przenieść się na inną. Wygląda na to, że właśnie do tego dochodzi na powierzchni mózgu. Sekretem skuteczności odkrytego systemu jest jego organizacja, charakteryzująca się istnieniem licznych rozgałęzień i obejść. Umożliwia ona dotarcie krwi do określonego miejsca w mózgu nawet wtedy, gdy część "awaryjnego" obiegu krwi zostanie zablokowana. Pozwala to na minimalizację uszkodzeń, do jakich dochodzi podczas udaru mózgu. Średnica to główny czynnik determinujący sposób przepływu krwi przez naczynia. Otwórz delikatnie naczynie, a zaobserwujesz ogromną zmianę w ilości przepływającej przez nie krwi, tłumaczy dr Andy Shih, jeden z autorów odkrycia, i dodaje: przepływ krwi jest przywrócony, a wiele wskazuje na to, że te naczynia są bardzo odporne na [efekty] udaru. Funkcjonują całkiem normalnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...