Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Księga rekordów Guinnessa' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 30 wyników

  1. Siedemdziesięcioletni Chińczyk Zhang Quan z miasta Chongqing potrafi naprawdę głośno klaskać. Jak zmierzyły lokalne służby ochrony środowiska, wydaje wtedy dźwięk o natężeniu 107 decybeli. To tylko o 3 decybele mniej od szczytowych osiągnięć śmigła helikoptera. Kiedy klaszczę, nawet mnie samego bolą uszy, a co dopiero innych. Dlatego właściwie nigdy tego nie robię – stwierdza staruszek. Pracownicy biura ekologicznego potwierdzają, że gdyby klaskał zbyt często, mógłby zostać aresztowany za zagrożenie hałasem. Zhang Quan ma nadzieję, że zostanie wpisany do Księgi rekordów Guinnessa.
  2. Filipińczyk Junrey Balawing dostał niecodzienny prezent na swoje osiemnaste urodziny. Został oficjalnie uznany za najniższego mężczyznę na świecie. Media obiegło zdjęcie nastolatka pozującego z certyfikatem Księgi rekordów Guinnessa, który jest niemal tak duży jak on. Balawing pochodzi z biednej wiejskiej rodziny, a konkretnie z Sindangan na wyspie Mindanao. Jego ojciec twierdzi, że syn przestał rosnąć w wieku 2 lat. Mierzy 59,93 cm i jest o ponad 7 cm niższy od poprzedniego rekordzisty Nepalczyka Khagendry Thapy Magara, który był numerem jeden na liście najniższych zaledwie przez kilka miesięcy, bo od października zeszłego roku. Rodzina podkreśla, że chłopak ma problemy ze staniem i chodzeniem, ale może zawsze liczyć na pomoc lokalnej społeczności. Poza Junreyem w rodzinie jest jeszcze troje dzieci normalnego wzrostu. Lekarze nie umieli powiedzieć, co doprowadziło do zatrzymania wzrostu rekordzisty.
  3. Rosyjski specjalista od miniatur Anatolij Konenko zbudował najmniejsze akwarium świata. Choć znajduje się w nim zaledwie 10 ml wody, ułożył w środku kamyczki, posadził kilka roślin, a na końcu wprowadził do nowego lokum grupę rybek, a konkretnie młodych danio pręgowanych. Biorąc to pod uwagę, trzeba zapewne ściśle monitorować wzrost zwierząt, by nie dopuścić do momentu, aż będzie im za ciasno. Miniakwarium mierzy 3x2,4x1,4 cm. Wodę trzeba wlewać strzykawką, inaczej istnieje duże ryzyko, że strumień wody z kranu czy butelki zniszczy misternie zaplanowany krajobraz. Rybki transportuje się podbierakiem wielkości naparstka. Rosjanin dba o samopoczucie rybek, dlatego skonstruował do swojego miniakwarium pompę powietrza. Konenko zajmuje się miniaturami od 30 lat. Trafił już do Księgi rekordów Guinnessa za najmniejszą książkę świata. W większości przypadków podczas pracy musi się posługiwać mikroskopem. http://www.youtube.com/watch?v=AG4AvV6wz5Q
  4. Stewie to przedstawiciel rasy Maine Coon, który został ostatnio uznany za najdłuższego kota świata. Od czubka nosa do czubka ogona rekordzista mierzy 123,19 cm (48,5 cala). Tym samym pokaźnemu pięciolatkowi udało się zdetronizować poprzedniego najdłuższego kota, również Maine Coona, który był od niego o 0,5 cala krótszy. Robin Hendrickson i Erik Brandsness, właściciele docenionego przez przedstawicieli Księgi rekordów Guinnessa czworonoga, mieszkają w Reno w Nevadzie. Jak twierdzą, postanowili zgłosić Stewie'ego, ponieważ często słyszeli od ludzi, że nigdy nie widzieli tak długiego kota. http://www.youtube.com/watch?v=dV2BGw8HMGY
  5. Jedenastoletnią Swallow z hrabstwa West Yorkshire w północnej Anglii uznano za najmniejszą krowę świata. Przedstawicielka rasy dexter mierzy zaledwie 85 cm. Rekordzistkę wpisano właśnie do Księgi rekordów Guinnessa. Rasa dexter nie należy do największych – wysokość samic w kłębie wynosi 102 cm, a buhajów 107 – ale Swallow przypomina rozmiarami raczej owcę, a nie krowę. Jak reszta bydlęcego rodu dnie spędza, gryząc trawę na pastwisku. Ma też jedną nietypową cechę – lub słuchać radia. Szczególnie upodobała sobie stację BBC. Co ciekawe, miniaturowe zwierzę urodziło 9 cieląt o prawidłowych dla swojej rasy rozmiarach. Teraz jest w ciąży z 10. młodym. Jak poinformowano, najmłodsze cielę już jest większe od matki. Właścicielami krówki są Martyn i Caroline Ryderowie.
  6. Mieszkanka południowego Tajwanu Huang Yuyen pobiła rekord liczby zabitych komarów. W ciągu miesiąca uśmierciła 4 mln tych owadów i zdobyła nagrodę w wysokości nieco ponad 3 tys. dolarów (ok. 9150 zł). Pogromczyni bzyczących bestii pozostawiła daleko w tyle 72 rywali, przedstawiając jury urobek w postaci ponad 1,5 kg trucheł. Trzeba docenić jej wyczyn, ponieważ osoba, której przypadło drugie miejsce, mogła się pochwalić dwukrotnie mniejszym "łupem". Konkurs zorganizował producent pułapek na owady firma Imbictus International. Yuyen zgłoszono do Księgi rekordów Guinnessa, lecz nawet przy dobrych chęciach trudno uwierzyć w jej wydajność, bo by w ciągu 30 dni zdobyć 4 mln komarów, musiałaby, nie zajmując się niczym innym, a już na pewno nie śpiąc, zabijać 92,5 owada na minutę (a w miesiącu z 31 dniami "tylko" 89,6). Może jednak wzięła się na sposób i zamiast polować na pojedyncze osobniki, trafiała od razu w większe chmary. Komary stanowiły na Tajwanie poważne zagrożenie zdrowotne, do czasu oficjalnego wytępienia malarii na wyspie w 1965 r. Nadal obarcza się je jednak odpowiedzialnością za rozprzestrzenianie dengi. Chorobę tę wywołują wirusy z rodziny Flaviviridae.
  7. W Rzymie w wieku 21 lat zmarł najniższy poruszający się o własnych siłach mężczyzna świata He Pingping. Urodził się w 1988 r. w Wulanchabu w Mongolii Wewnętrznej - autonomicznym regionie na północy Chin. Cierpiał na jeden z typów karłowatości pierwotnej i mierzył zaledwie 74,6 cm. W 2008 roku został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa. Przed dwoma tygodniami (3 marca) przyjęto go do szpitala, ponieważ uskarżał się na bóle w klatce piersiowej. Z powodu komplikacji kardiologicznych zmarł 13 marca, ale wiadomość upubliczniono dopiero teraz. Chińczyk przyjechał do stolicy Włoch, by wziąć udział w kręceniu programu telewizyjnego pt. Lo Show Dei Record. Firma Europroduzione ujawniła, że wielki mały człowiek zdążył wystąpić w dwóch odcinkach. Fernandez de Araoz, dyrektor ds. komunikacji, poinformował, że He Pingping trafił na oddział intensywnej terapii 3 dni po hospitalizacji. Tam stwierdzono chorobę serca oraz wysoki poziom cholesterolu. Mężczyzna zmarł w sobotę po południu. Na życzenie rodziny ciało zostanie wkrótce przetransportowane do Azji, gdzie odbędzie się pogrzeb. Jak na tak małego człowieka wywarł na świat ogromny wpływ – podkreśla redaktor naczelny Księgi rekordów Guinnessa Craig Glenday.
  8. Wielki George to dog niemiecki z Arizony w USA, który został właśnie wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako najwyższy pies świata. Waży aż 111 kg, a w kłębie mierzy 109 cm. Jego właścicielem jest David Nasser. Ponieważ do przedstawicieli Księgi docierały sprzeczne dane odnośnie do gabarytów psa, do Tucson został wysłany sędzia, który miał przeprowadzić własne pomiary. Ostatecznie 4-letni obecnie Wielki George zdetronizował dotychczasowego rekordzistę – Tytana z Kalifornii (notabene również doga niemieckiego). Okazało się bowiem, że przerósł go o ¾ cala, czyli 1,9 cm. Dog o pięknym grafitowym umaszczeniu, którego można podziwiać na poświęconej mu witrynie internetowej, zdobył za jednym zamachem dwa tytuły – najwyższego żyjącego psa i najwyższego psa w historii. Do domu swoich państwa trafił w wieku 7 tygodni. Już wtedy miał potężne łapy. Nie przestawał rosnąć i przybierać na wadze, dlatego wszyscy zaczęli się w pewnym momencie zastanawiać, jak duży będzie. George dysponuje własnym łóżkiem, a podczas podróży samolotem już mógł się nacieszyć świeżo zdobytą sławą, nie trafił bowiem do luku bagażowego, ale zajął rząd 3 foteli. Wzbudził zresztą niemałe poruszenie. Pasażerowie przybywali tłumnie, by zrobić mu zdjęcie.
  9. W niedzielną noc na Plaży Karnawałowej w Dżakarcie w niebo wzbiło się ponad 10 tysięcy papierowych lampionów. Jak poinformowały indonezyjskie władze, w ten sposób pobito rekord świata. Dokładna liczba lampionów wypuszczonych przez 7 tys. uczestników Freedom Faithnet Global ma być znana dopiero po podliczeniu przez przedstawicieli Księgi rekordów Guinnessa. Gołym okiem było jednak widać, że poprzedni rekord 3682 światełek, ustanowiony w Kolumbii zaledwie styczniu, na sto procent przeszedł do historii. Jak opowiada Lucia Sinigagliesi, sędzina Księgi, władze już wręczyły ludziom zebranym na plaży certyfikaty potwierdzające ustanowienie nowego rekordu. Noc była nadzwyczaj spokojna i pogodna jak na początek indonezyjskiej pory deszczowej. Lampiony z papieru stanowią część tradycji kulturowej Azji Wschodniej. Konstruuje się je z olejowanego papieru ryżowego, rozpiętego na bambusowej ramie. Wewnątrz umieszcza się płonącą świeczkę bądź ogniwo paliwowe z materiałami woskopochodnymi. W tym roku ceremonię wypuszczenia lampionów zadedykowano głównie problemom ekologicznym.
  10. W Australii w nobliwym wieku 23 lat zmarła najstarsza owca świata. Krzyżówka ras Polwarth i Dorchester żyła dwukrotnie dłużej od przeciętnych przedstawicieli swojego gatunku. Szczęściara (Lucky) już dwa lata temu została wpisana do Księgi rekordów Guinnessa. Zwierzę nie przetrwało fali upałów z temperaturami przekraczającymi 30°C. Samica spędziła całe życie na farmie w Lake Bolac koło Melbourne. To tam została znaleziona jako porzucone przez matkę jagnię. Jak opowiada właścicielka rekordzistki Delrae Westgarth, Szczęściara wychowała 35 własnych młodych. W czasie upałów bezzębna i dręczona na starość artretyzmem Lucky trafiła do swojej zagrody, włączono nawet klimatyzację, ale nie udało się jej uratować.
  11. Min Bahadur Sherchan, Nepalczyk, który w wieku 76 lat wszedł na Mount Everest, został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako najstarszy zdobywca najwyższej góry świata. Na przyjęciu zorganizowanym po otrzymaniu certyfikatu w poniedziałek w Katmandu 78-letniemu obecnie wyczynowcowi osobiście gratulował premier Nepalu Madhav Kumar Nepal. Kiedy Sherchan wspiął się na Czomolungmę w maju 2008 roku, miał 76 lat i 340 dni. Zanim na początku br. wystosował do komitetu Księgi oficjalne pismo w swojej sprawie, za rekordzistę w tej kategorii uznawano 71-letniego japońskiego himalaistę Katsusuke Yanagisawę. Sherchan to były żołnierz, dotąd mało znany w środowisku wspinaczy. Udało mu się zdobyć Everest przy pierwszym podejściu. Chciał tego dokonać dla światowego pokoju. Byłem zdeterminowany zdobyć górę lub umrzeć, próbując.
  12. Palestynki z Hebronu uszyły największą na świecie haftowaną suknię. W pracach konstrukcyjnych, bo takiego określenia należałoby chyba użyć w odniesieniu do projektu realizowanego z takim rozmachem, uczestniczyło aż 150 kobiet. Ich dzieło ma 32,6 m długości i 18,1 m szerokości. Wszyscy, zarówno organizatorzy przedsięwzięcia, jak i jego realizatorki, mają nadzieję, że czerwono-czarna suknia trafi do Księgi rekordów Guinnessa. Nie da się ukryć, że byłby to doskonały sposób na promocję lokalnego rzemiosła, zwłaszcza że od lat Zachodni Brzeg kojarzy się raczej ze Strefą Gazy i walkami niż z jakimikolwiek tradycjami. Po Intifadzie Al-Aksa – powstaniu rozpoczętym 28 września 2000 r. - wiele kobiet z Zachodniego Brzegu zarabia na życie rękodzielnictwem. Izraelskie restrykcje dotyczące przemieszczania/transportu osób i towarów doprowadziły bowiem do znacznego pogorszenia sytuacji ekonomicznej tutejszej ludności. Podobnie zresztą jak utrata części najżyźniejszych ziem oraz zasobów naturalnych.
  13. Mulaj Ismail, drugi sułtan Maroka z dynastii Alawitów, został kiedyś wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako mężczyzna będący ojcem największej na świecie liczby dzieci. Spłodził ich ponoć 888, ale Dorothy Einon z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego dowodzi, że nawet przy stałym dostępie do płodnych kobiet jest to z kilku powodów niemożliwe. Powód pierwszy to częstotliwość, z jaką dochodzi do jajeczkowania. Mulaj musiałby mieć niezwykły dar wyczuwania u swoich wybranek krótkiego okresu płodności. Po drugie, kobiety, które współżyją nieregularnie, mają dłuższe cykle i rzadziej owulują. Jeśli więc przyjąć, że władca miał swój własny 500-osobowy harem, wszystkie kobiety współżyły nieregularnie, a szanse na uprawianie seksu w okresie płodnym były jeszcze niższe. Na tym jednak nie koniec przeszkód piętrzących się na drodze do zostania ojcem rekordzistą. Wbrew pozorom, do ciąży nie dochodzi wcale tak często. Nawet gdyby Mulaj kochał się z kobietą w idealnym momencie i jajeczko zostałoby zapłodnione, tylko 42% zygot przeżywa do 12. dnia ciąży. Einon zwraca też uwagę na zjawisko niepłodności, tutaj w dodatku mówimy o sytuacji rodem ze społeczeństwa rozwijającego się. Co więcej, błędem jest zakładać, że wszystkie partnerki sułtana były cnotliwymi białogłowami i współżyły tylko z nim. Mimo wysiłków stróżujących eunuchów część dzieci spłodzili więc zapewne inni mężczyźni. Jeśli Mulaj Ismail kopulował codziennie z wieloma kobietami, liczebność plemników w jego spermie musiała bardzo spaść (o ich jakości nie wspominając). Brytyjka uważa, że to mało prawdopodobne, by różnica pomiędzy maksymalną liczbą potomków mężczyzn i kobiet była tak duża. Stąd tezy przedstawione w artykule pt. "Ile dzieci może mieć jeden mężczyzna?", który opublikowano na łamach pisma Evolution and Human Behavior.
  14. Lee Redmond, 67-letnia mieszkanka Salt Lake City, jest, a właściwie była do środy (11 lutego) właścicielką najdłuższych kobiecych paznokci na świecie. Jej rekord został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, ale wskutek wypadku samochodowego złamała swoje hodowane od 30 lat "wypustki". Rzecznik szeryfa hrabstwa Salt Lake Don Hutson poinformował, że w karambolu zderzyły się 4 auta. Redmond została wyrzucona z pojazdu i z co najmniej dwoma innymi poszkodowanymi trafiła do szpitala. Tym razem rekordzistka zajmowała miejsce pasażera, ale na co dzień sama była kierowcą. Gdy paznokcie Amerykanki mierzono 23 lutego ubiegłego roku w Madrycie, miały łączną długość 8,65 m, a paznokieć wyrastający z kciuka osiągnął imponującą długość 89 cm. Craig Glenday, wydawca Księgi, wyraził ubolewanie z powodu straty pani Redmond. "Pojawiała się w naszych programach telewizyjnych na całym świecie i przekonywała dzieci w szkołach, że bycie innym jest w porządku. [...] Paznokcie stanowiły fundamentalną część jej życia i unikalnego charakteru. Mamy nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Pielęgnacja tak długich paznokci była kosztowna. Lee zwykła je malować i jak sama przyznawała w wywiadach, kompletny manikiur zajmował jej kilka tygodni. Pogodna mieszkanka Salt Lake City na swój sposób radziła sobie z domowymi obowiązkami, w tym z przygotowywaniem posiłków. Potrafiła wystukać numer na telefonie komórkowym, choć robiła to inaczej niż reszta ludzi, bo za pomocą zgiętego w stawie palca wskazującego.
  15. Khalil Semhat, rolnik z południowego Libanu, wykopał najcięższego ziemniaka na świecie. Okaz waży 11,3 kg i urósł na polu w pobliżu Tyru. Zaskoczony mężczyzna upiera się, że nie stosował żadnych nawozów, a coś takiego widzi pierwszy raz w życiu, chociaż uprawą roli para się, odkąd był chłopcem. Pięćdziesięciosześciolatek musiał poprosić przyjaciela, by pomógł mu wyrwać giganta. Sytuacja szybko zaczęła przypominać zmagania z rzepką w wierszu Tuwima. Semhat ma nadzieję, że jego superkartofel trafi do Księgi rekordów Guinnessa. Obecnie rekord należy do K. Sloan z wyspy Man. Brytyjski ziemniak był jednak sporo mniejszy od libańskiego, gdyż ważył "zaledwie" 3,5 kg. Aż chce się powtórzyć za Smoleniem: "O bulwa, jaki ziemniak"...
  16. Wydawałoby się, że dzwonek w telefonie ma po prostu informować o przychodzącym połączeniu lub SMS-ie i nie powinien być zbyt długi, bo w końcu i tak ktoś odbierze albo włączy się poczta głosowa. Najwyraźniej Japończycy mają na ten temat odmienne zdanie, bo firma Dwango udostępniła swoim klientom dzwonek, który trwa aż 61 minut i 40 sekund. Prawdopodobnie zostanie on wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, na razie jednak nie wiadomo, do której konkretnie kategorii. Usługa jest dostępna wyłącznie w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wcześniej ta sama firma stworzyła dzwonek słyszany tylko przez psy. Wszystkie sygnały są dostępne dla osób, które wykupiły miesięczny pakiet za 315 jenów.
  17. Klimat prefektury Iwate w Japonii wydaje się sprzyjać wielolistnym koniczynom. Dwudziestego piątego maja 2002 roku Shigeo Obara z Hanamaki znalazł tam 18-listną Trifolium repens. Została ona wpisana do Księgi rekordów Guinnessa. Trzeciego czerwca br. ten sam ogrodnik natrafił na okaz z 21 liśćmi. Listki o długości ok. 1 cm układają się jak płatki róży. Całość osadzona jest na 3-cm łodyżce. W przeszłości Obara zawodowo zajmował się badaniem roślin uprawnych. Hobbistycznym studiowaniem koniczyny w swoim ogrodzie para się już od ponad 50 lat. Po raz pierwszy zainteresował się mutacjami Trifolium repens w 1951 r., gdy natknął się na sporą kępę czterolistnych okazów. Od tego czasu krzyżuje ze sobą rośliny ze swojej działki. W ten sposób chce odkryć geny związane z liczbą, kolorem, wzorami i rozmiarami liści koniczyny. Japończyk zamierza powiadomić urzędników z Księgi o nowym rekordzie, na razie jednak wstrzymuje się z wypełnieniem wniosku. Liczy na to, że wkrótce znajdzie się egzemplarz z jeszcze większą niż 21 liczbą liści. Już teraz jeden z członków jego rodziny wspominał o koniczynie 27-listnej, ale to niepotwierdzony przypadek. W naszej kulturze symbolem szczęścia jest koniczyna 4-listna, okazuje się jednak, że także inne wersje "listności" coś oznaczają. Wg mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni, 5-listne okazy wróżą bogactwo, a 6-listne sławę. W obliczu odkryć Obary chyba nadszedł czas na uzupełnienie listy...
  18. David Richardson i Daisy Cooper z hrabstwa Derbyshire w Wielkiej Brytanii twierdzą, że są szczęśliwymi posiadaczami najstarszego psa na świecie. Suczka Bella ma, wg nich, 29 lat. Oznacza to, że gdyby dokonać przeliczeń na wiek psi, sędziwa matrona skończyłaby już 200 lat. Bella jest czarnym kundelkiem ze sporą domieszką labradora. Richardson wziął ją w 1982 roku z schroniska RSPCA (Royal Society for the Prevention of Cruelty to Animals). Miała wtedy co najmniej 3 lata. Niestety, organizacja nie dysponuje żadnymi danymi na temat Belli, a przedstawiciele Księgi Rekordów Guinnessa utrzymują, że bez nich nie można zweryfikować rekordu suki. Początkowo Richardson myślał, że Bella jest najstarszym psem Zjednoczonego Królestwa. Potem zorientował się, że być może nie ma sobie równych na całym świecie. Czas odcisnął na niej swoje piętno, ale staruszka nadal wychodzi na spacery do parku. Je niewiele, bo pozostały jej już tylko dwa zęby, ale nadal przepada za słodyczami. Kiedy 26 lat temu Richardson przyszedł do schroniska, nie pozwolono mu wziąć owczarka niemieckiego, ponieważ ukończył już 50 lat. Wybierałem między Bellą a innym psem. Ona wyglądała na bardziej przyjazną, dlatego zdecydowałem się właśnie na nią. Gareth Deaves, menedżer z Księgi rekordów Guinnessa, opowiada o udokumentowanych przypadkach psich matuzalemów. Ostatni rekord należał do 28-letniego Butcha z USA, który zmarł w 2003 roku. Jak do tej pory nikomu nie udało się jednak przebić australijskiego psa pasterskiego o imieniu Bluey, który przeżył 29 lat. Chętnych zapraszamy do obejrzenia krótkiego filmu z Bellą w roli głównej.
  19. Szwajcarzy słyną z produkcji precyzyjnych urządzeń, np. zegarków. Teraz firma SwissMiniGun wyprodukowała najmniejszą broń palną świata. Jej całkowita długość nie przekracza 5,5 cm. Strzela się z niej amunicją bocznego zapłonu (ang. rimfire ammunition) kalibru 2,34 mm. Wpisana do Księgi rekordów Guinnessa miniatura jest rewolwerem dwutaktowym. Poza rozmiarami, nie różni się niczym od broni zwykłych rozmiarów. Napastnika na pewno nim nie postraszymy, chyba że wykorzystamy moment zaskoczenia... Za cacko ze stali nierdzewnej (jest też wersja ze złota) trzeba zapłacić ok. 6500 franków szwajcarskich.
  20. Windy z naszych bloków nie porażają prędkością, ale przejażdżka dźwigiem z drapacza chmur Taipei 101 to rozrywka zdecydowanie dla odważnych. Urządzenie zostało wpisane do Księgi rekordów Guinnessa jako najszybsza winda świata. Dystans dzielący 5. piętro od tarasu widokowego z 89. poziomu przebywa się w ciągu zaledwie 37 sekund, z prędkością niemal 61 kilometrów na godzinę. Windę wyposażono w 3-stopniowy system zabezpieczeń, ale i tak wiele osób obawia się wystrzelenia w niebo. Jeszcze trochę, a pasażerów trzeba by usadzać w fotelach z pasami jak astronautów. Dźwig zabierze 24 osoby (pod warunkiem, że nie ważą razem więcej niż 1600 kilogramów). Taipei 101 oddano do użytku 31 grudnia 2004 roku. Nazwa wieżowca pochodzi od 101 nadziemnych pięter, które dumnie królują nad miastem. Pod ziemią znajdziemy jeszcze 5 poziomów. Dostawcą dwóch szybkobieżnych wind jest Toshiba.
  21. Krzywa Wieża w Pizie nie jest już najbardziej przechyloną budowlą na świecie. Jej miejsce w Księdze rekordów Guinnessa zajęła wieża kościółka z Suurhusen w Niemczech. Kandydaturę zgłoszono w czerwcu, teraz oficjalnie ogłoszono wynik. Najpierw przedstawiciele komitetu Księgi musieli dokonać oficjalnych pomiarów. Okazało się, że wieża w Niemczech jest odchylona od pionu pod kątem 5,19 stopnia, a kampanila katedry pizańskiej tylko pod kątem 3,97°. Olaf Kuchenbecker z biura Księgi rekordów Guinnessa w Hamburgu potwierdził, że mamy nowy rekord. Kościół wybudowano w XIII wieku, ale 27-metrową wieżę dostawiono do niego dopiero w 1450 roku. Usadowiono ją na drewnianych fundamentach, a wilgotna gleba spowodowała, że z biegiem lat konstrukcja coraz bardziej się przechylała. Od 1982 budowlę próbowano ustabilizować, ostatecznie udało się to 11 lat temu. Kościółek można zwiedzać, a jego opiekunowie liczą na datki na renowację.
  22. Badacze z Uniwersytetu Stanowego Nowego Meksyku odkryli najpikantniejszą papryczkę chilli świata. Pochodząca z indyjskiego stanu Assam odmiana Bhut Jolokia została wpisana do Księgi Rekordów Guinnessa. W powtarzanych kilkakrotnie testach uzyskała milion jednostek ostrości Scoville'a (SHU od ang. Scoville Hotness Unit), czyli dwukrotnie więcej niż poprzednia rekordzistka Red Savina ("tylko" 577 000 SHU). Paul Bosland z uniwersyteckiego Instytutu Papryczki Chili zebrał nasiona, kiedy w 2001 roku przebywał w Indiach. Przez trzy lata hodował rośliny, by uzyskać jeszcze większą liczbę nasion. To wystarczyło na założenie całkiem sporej uprawy i przeprowadzenie badań. O rezultatach poinformowało dzisiaj (26 października) Amerykańskie Stowarzyszenie Nauk Ogrodniczych. Nazwę Bhut Jolokia tłumaczy się jako widmowa chili. Myślę, że to dlatego, iż jest tak ostra, że po jej zjedzeniu można wyzionąć ducha! Bosland sądzi, że odkrycie tak pikantnej papryki ma duże znaczenie dla ekonomii przemysłu spożywczego. Będzie można znacznie ograniczyć ilość przyprawy dodawanej do pakowanych produktów żywnościowych.
  23. Sześćdziesięcioletni Akira Haraguchi wyrecytował wczoraj z pamięci 100 tys. miejsc po przecinku liczby pi. Zajęło mu to 16 godzin. Pobił w ten sposób własny rekord z 1995 roku. Wtedy jednak doszedł "tylko" do 83431. miejsca po przecinku. Wydarzenie miało miejsce w Kisarazu na wschodzie Tokio. Podczas bicia rekordu Haraguchi robił sobie co dwie godziny pięciominutowe przerwy na odpoczynek i małą przekąskę w postaci kulek z ryżu. Liczba pi fascynuje naukowców, a zwłaszcza matematyków, od stuleci. Oznacza stosunek obwodu okręgu do jego średnicy. Zazwyczaj podaje się jej wartość w skróconej formie, do 3. miejsca po przecinku (3,141). W Księdze rekordów Guinnessa nie widnieje nazwisko Haraguchiego. Oficjalnie rekord należy do innego Japończyka, Hiroyuki Goto, który również w 1995 roku wyrecytował 42195 miejsc po przecinku słynnej liczby pi. Rzecznik 60-latka, Naoki Fujii, powiedział, że podczas próby bicia rekordu wszystkie czynności jego pracodawcy dokładnie filmowano, by móc potem dostarczyć taśmę do weryfikacji odpowiedniemu komitetowi. Haraguchi rozpoczął recytację w środę o 9 rano, swój wcześniejszy rekord wyrównał w nocy ze środy na czwartek, do 100-tysięcznej liczby po przecinku doszedł o pierwszej dwadzieścia osiem w czwartek. W 2002 roku matematycy z Uniwersytetu Tokijskiego, korzystając z pomocy superkomputera, pobili rekord świata, odczytując w liczbie pi 1,24 bln miejsc po przecinku.
  24. Najcięższy człowiek świata, 42-letni Manuel Uribe Garza, waży 360 kg. Wcześniej Meksykanin ważył więcej, ale udało mu się schudnąć o 200 kg. Świętował to osiągnięcie w marcu, opuszczając po raz pierwszy od długiego czasu swoją przyczepę w Monterrey na północy kraju. Sukces zawdzięcza grupie lekarzy i specjalistów ds. żywienia oraz diecie strefowej (zone diet), spopularyzowanej przez Barry'ego Searsa. Uribe wystąpił w 2006 roku w telewizji, szukając pomocy przy zmniejszeniu wagi. Nakręcono wtedy o nim film dokumentalny pt. "Najcięższy człowiek świata". Ze skrajną otyłością mężczyzna walczy od 20 lat. Prawie pół życia spędził w łóżku. Aby ulżyć podobnym sobie, pan Manuel założył fundację dla ludzi z nadmierną wagą ciała. Na stronie WWW można się zapoznać z historią jego życia, napisać do niego maila, złożyć datek lub podyskutować na forum. W przyszłorocznym wydaniu Księgi rekordów Guinnessa ukażą się zdjęcia Meksykanina oraz lista sposobów odchudzania i zabiegów chirurgicznych, jakie przeszedł. W 2008 roku ma go odwiedzić wydawca, który rozpozna możliwość uznania jego drugiego rekordu: największej liczby zrzuconych kilogramów. W marcu br. Garza ustalił sobie kolejny cel: ostatecznie chce osiągnąć wagę 120 kg.
  25. Czterdziestodwuletni Tony Wright z Penzance w Kornwalii pobił ustanowiony w 1964 roku przez Randy'ego Gardnera rekord w długości pozbawienia snu. Czterdzieści trzy lata temu osiągnięcie 17-letniego Amerykanina wpisano do Księgi rekordów Guinnessa, teraz jednak organizacja wycofała swoje poparcie dla tego typu projektów, twierdząc, że szkodzą one zdrowiu. Gardner uczestniczył w przeprowadzanym w San Diego naukowym eksperymencie studenckim. Tony Wright rozpoczął swoje zmagania z własnym organizmem 14 maja o 6 rano. Jego zachowanie można było obserwować za pośrednictwem kamer internetowych i przemysłowych. Specjalnie dla BBC Radio Cornwall Anglik prowadził też blog. Kiedy 25 maja o 6.15 przekroczył magiczną liczbę 264 godzin, w Studio Barze rozdzwoniły się telefony. Wright udzielił lokalnym mediom wielu wywiadów. Dziennikarze podkreślali, że ku zaskoczeniu wszystkich wolał przy tym stać niż siedzieć. Ostatecznie wytrzymał bez snu 266 godzin. Przestrzegał przy tym, jak sam mówi, diety człowieka pierwotnego z epoki kamiennej. Żywił się bananami, awokado, ananasami i orzechami i pił sok marchwiowy. Zgodnie z wynikami jego własnych badań, takie menu korzystnie wpłynęło na biochemię mózgu naczelnych i pozwoliło im osiągnąć pełnię rozwoju. Wright podkreśla, że podczas bicia rekordu czuł się dobrze. Przeżył tylko kilka chwil, kiedy jego mowa stała się niezrozumiała, a kolory wydawały się bardzo jaskrawe. Anglik wierzy, że różne części ludzkiego mózgu potrzebują różnej liczby godzin snu, dlatego przy odpowiednim przygotowaniu możliwe jest niespanie nawet przez kilka dni. Zastosowana dieta miała mu ponoć pomagać w łatwiejszym przełączaniu się z wykorzystywania jednej półkuli na drugą. Koniec końców zmęczony rekordzista udał się na zasłużony spoczynek.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...