Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

darekp

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1335
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez darekp

  1. @rahl Ano, prawda, niestety. Prowokacje i zaczepki może i są do przyjęcia, jeśli za nimi kryje się jakiś głębszy przekaz, w tym przypadku, jak widać, takowego brak.
  2. Nie użytkowałem i nie mam praktycznie żadnej znajomości tematu, jednak Twój post odebrałem jako wypowiedź bardziej ogólną, że chodzi o wszystkie przedmioty zrobione z polietylenu, a rzeczone "dildo" jest tylko jakąś egzemplifikacją, takim "x-em" w zdaniu "dla każdego x zrobionego z polietylenu..."
  3. To jest jak system naczyń połączonych. Użytkowanie ma wpływ na wielkość popytu (np. zazwyczaj dopóki użytkujesz jakąś rzecz, nie masz potrzeby kupowania jej nowszej wersji), a popyt - na wytwarzanie.
  4. Jeśli tak, to mocno zgłupieli w trakcie tej przeprowadzki - od poziomu istoty inteligentnej do jakiegoś jednokomórkowca
  5. Ja raz do roku dostaję - chyba nie jednozdaniowe ale mimo wszystko bardzo mało zdaniowe - pismo z wysokością podatku od nieruchomości, rozbiciem kwoty na cztery raty i informacją, że mogę zapłacić od razu w całości. A że kwota trochę ponad 100 zł to płacę od razu. Czyli jednak tak jakby się da "po zachodniemu";) Przynajmniej na poziomie lokalnym (burmistrz, wójt itd).
  6. Ujdzie, aczkolwiek klasyka w tej dziedzinie też jest fajna i też dobrze się sprawdza w zwiększaniu świadomości etc.
  7. darekp

    Prawołapne kocice

    To jeszcze należałoby zbadać, czy na wyniki ma wpływ to, ze wszystkie koty były wysterylizowane;)
  8. Ja tam pewnie jestem za mało inteligentny, żeby zrozumieć, to, co napisał przedmówca, bo myślę i myślę i zrozumieć nie mogę, czy np. Czesi (jeden z najbardziej ateistycznych narodów na świecie) są inteligentniejsi od Niemców, bo chociażby po stopniu rozwoju gospodarczego tego nie widać, albo jak odróżnić lewicowca używającego "czystej inteligencji" od takiego używającego "nieczystej" (tj. zakłóconej przez przez emocje i wyrachowanie) i jeszcze chociażby czy powinno być tak (a może nie), że lepsza inteligencja powinna lepiej kontrolować emocje i wyrachowanie albo sprawniej odróżniać, kiedy emocje podpowiadają coś "mądrego", nad czym inteligencja powinna się pochylić, a kiedy nie, ale, żeby się nie wdawać w jakieś off-topiki polityczne, prosiłbym chociaż o wytłumaczenie, w jaki sposób z powyższych rozważań wynika końcowa zdaje się teza, że: bo ona jest poprzedzona słowem "dlatego", co sugeruje jakoweś logiczne wynikanie I proszę o to niezależnie od tego, że sam niespecjalnie boję się tej automatyzacji;) P. S. I może jeszcze, czy jednostki bojące się automatyzacji, ale nie mówiące o tym otwarcie są mniej mniej inteligentne (czyli innymi słowy trochę bardziej inteligentne) od tych mówiących otwarcie?
  9. Co prawda trochę OT, ale w trosce o polszczyznę: https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/w-we;10062.html
  10. Nie nazwałby Cejrowskiego mistrzem, pisze zabawnie, żeby wciągnąć czytelnika. To czuć. Jak i to, że podkoloryzowuje różne sprawy. Zgoda, że może warto byłoby znaleźć porządne naukowe opracowania, najlepiej w formie dającej się przeczytać laikowi (takiemu jak ja) w wolnej chwili po pracy. Tylko że osobiście nie znam. P.S. Jedyna informacja, jaką przeczytałem w źródłach o zacięciu naukowym (już nie pamiętam gdzie), to właśnie to, że wiele ludów pierwotnych nie ma pojęcia "człowiek" na określenie przedstawicieli gatunku homo sapiens. "Człowiek" to członek własnego plemienia.
  11. Szklarski (oj, to jeszcze wcześniejsze lata - pierwsza połowa podstawówki;)) oprócz serii o Tomku napisał trzy książki o Indianach Dakota. Zdecydowanie bardziej wpisujące się w ten "laurkowy obraz". Jeszcze można by dorzucić Cejrowskiego, Halika (o ile coś pisał, nawet nie wiem, na pewno nie czytałem), B. Pawlikowską.
  12. Ja też kilkanaście lat temu (końcówka lat 90-tych ubiegłego wieku, na dobrą sprawę mogło być nawet 20). Na pewno książki zawsze przedstawiają wiele rzeczy w postaci uproszczonej, zgadza się, ale akurat MWC nie był pod tym względem taki zły, było w nim jakieś dążenie do pokazania jak mogło realnie wyglądać życie Indian i białych w czasach "kowbojskich" (przynajmniej tak zapamiętałem).
  13. Podobnie zresztą Indianie północnoamerykańscy - wszystkie te liczne plemiona przeważnie wzajemnie się nienawidziły, bywało, że wolały sojusz z białymi przeciwko innemu plemieniu indiańskiemu, mieli specyficzną kulturę, podobno w języku większości z nich słowo "człowiek" oznaczało tylko członka własnego plemienia (i tak bywało zdaje się u wielu innych ludów pierwotnych), wyrywkowo przyjmowali wynalazki techniczne od białych (np. koń i broń palna - tak, rolnictwo - nie). Inkowie z kolei mieli kiepską organizację państwa (przeczytałem kiedyś takie domysły: http://naukaniedlaopornych.blogspot.com/2012/10/dlaczego-przegrali-czyli-o-grzechu.html i w ten sposób je wtedy zrozumiałem, nie wiem, jak bym odczytał teraz). I pewnie wiele innych "grzechów". P.S. I żeby nie było wątpliwości: ja ich lubię (kiedyś na innym portalu mi zarzucono uprzedzenia). Tylko trzeba widzieć rzeczy jakimi są (zarówno wady jak i zalety) P.S 2. I jeśli ktoś ma czas, polecam książkę "Mały wieki człowiek" - IMHO daje wyczucie wielu takich spraw (przy równoczesnym zachowaniu dużej sympatii dla Indian).
  14. darekp

    Astro-blondynki (offtop)

    Przez jakiś czas próbował swoich sił jeszcze jako Astrogirl z tego co pamiętam. I było parę takich sytuacji niepewnych, gdy pojawiała się jakaś nowa osoba, mówiąca to samo co Astro.
  15. darekp

    Astro-blondynki (offtop)

    Cóż, Thikim chyba generalnie ma rację... Astro rzeczywiście od dawna nie było na forum. Ta jego "*bytowa" inkarnacja to był taki zakalec, że IMHO wzbudzał troskę o stan jego zdrowia (serio, nie dowierzałem, że to ta sama osoba). Jak dla mnie, Astro, zdradziłeś się tym zdaniem. To jest Twój styl. Wyłaź z ukrycia ;-) Tekst z chomikiem i jeszcze któreś zdanie wcześniej chyba Ci podpowiedziała jakaś pani, ale im dalej, tym lepiej widać, że cienko Ci idzie samodzielne rzeźbienie
  16. Nawet małe (procentowo) oszczędności mogą być istotne, zwłaszcza dla biznesu prywatnego i gdy obraca się milionami. Po drugie, przyszedł mi pewien domysł - tylko domysł - związany z tym, że Falcon Heavy jest przeznaczony do wynoszenia 2-krotnie mniejszego ładunku niż Saturn (a jeszcze i to, że jest to największy z kilku modeli Falconów). Może po prostu zmieniły się czasy i teraz jest zapotrzebowanie na coś innego. Saturn V był rakietą do jednorazowego wynoszenia czegoś wielkiego, natomiast teraz może być (w sumie to jest) zapotrzebowanie żeby w miarę regularnie i często wynosić na orbitę jakieś mniejsze ładunki. Coś wielkiego, co ma polecieć na Księżyc czy ew. Marsa to raczej pewnego rodzaju "rzadkość", "wyjątek" i jeszcze zawsze pozostaje możliwość wyniesienia w częściach i zmontowania na orbicie. Czyli zwyciężyłby pragmatyzm. Trochę taka sytuacja, jakby przenieść egipskiego faraona do naszych czasów i on dziwiłby się, czemu mając takie środki techniczne nie budujemy piramid, może nawet większych od tych z jego czasów. Moglibyśmy, ale właściwie po co?
  17. Mówisz i masz: Saturn V - koszt projektu prawie 50 mld dolarów we współczesnych pieniądzach (uwzględniając inflację) (https://en.wikipedia.org/wiki/Saturn_V) Koszt pojedynczego startu to - jak już pisał Rahl - ponad milard dolarów (tamże). W przypadku Falcona Heavy planowany koszt pojedynczego startu to 90 mln dolarów (http://spacenews.com/spacexs-new-price-chart-illustrates-performance-cost-of-reusability/) przy czym Falcon Heavy ma wynosić na LEO ładunek 63,8 ton, a Saturn V wynosił ok. 2 razy większy (artykuł na Wikipedii w wersji angielskiej podaje 140 ton, polskiej 118 ton). Nawet jeśli w rzeczywistości Falcon Heavy okaże się droższy, to i tak jest duży zapas na korzyść Falcona.
  18. darekp

    Astro-blondynki (offtop)

    Hm... Bardziej chyba zwykła biologia, kobiety w większym stopniu potrzebują mieć mężczyzn "na wyłączność", bo związki damsko-męskie wymagają od nich większego zaangażowania (dzieci!). To my, mężczyźni traktujemy to jako zabawę i raczej nie zawsze to jest mądre. Ależ Marzena utrzymywała żartobliwy ton przez pewien czas, ale potem Thikim przekroczył jakąś granicę. Czy KW to odpowiednie miejsce na "bajerowanie" i "podrywy" - wątpię.
  19. Ja bym się spodziewał raczej, że działa coś w rodzaju jakiegoś twierdzenia Goedla... A czy to złośliwe , czy piękne (albo może i obie rzeczy naraz;)), to cóż, kwestia gustu. Jaki nudny stałby się świat, w którym nie byłoby już nic do odkrycia...
  20. OK, w takim razie nie zrozumiałem, myślałem, że piszesz na poważnie. Zresztą to mnie trochę zdziwiło, czegoś nie załapałem widocznie;)
  21. Hm, przypuśćmy, że jest tak jak to widzą Jajcenty i Pogo. Naszym Wszechświatem rządzi skończona liczba praw, w pewnym momencie w przyszłości ktoś poznał wszystkie i co więcej, w oparciu o nie jest w stanie obliczyć pozycję każdego ziarenka piasku za milion lat, ruchy każdej pchły itd. słowem wszystko co się dzieje w naszym Wszechświecie. Siedzi sobie taki człowieczek zadowolony i obserwuje np. przez 1000 lat, że wszystkie zjawiska przebiegają zgodnie z jego obliczeniami. Nagle, bach, w 1001-szym roku pojawia się pojazd kosmiczny przybyszów z innego równoległego wszechświata. I okazuje się, ze cała ta wszechwiedza absolutna była ograniczona;) czy nawet w jakimś sensie względna;) Po drugie, ile np. terabajtów pamięci potrzebuje ten wszechwiedzący człowieczek do przechowywania swojej wszechwiedzy? Musi pamiętać co najmniej położenia początkowe wszystkich atomów we Wszechświecie, zakładając determinizm (nie wiem, czy Jajcenty i Pogo zakładają, mam wrażenie, że jakby pośrednio zakładają). Co jeśli okaże się, że do przechowywania tych terabajtów potrzeba przerobić na kości pamięci np. 1/4 Wszechświata? A co jeśli nie starczy całej materii Wszechświata (on musiałby umieć przewidywać swoje ruchy w przyszłości, czyli wytworzyć w swoim mózgu model swojego mózgu, tu może powstać jakieś "zapętlenie"). I co z paradoksami logicznymi? Jeśli wszechwiedzący człowieczek wie, że wskutek jedzenia pączków zachoruje na raka, to nie będzie ich jadł. Jeśli chciałby przeczytać książkę, to nie musi, bo wie, co w niej jest. Było takie opowiadanie Philipa K. Dicka bodajże, w którym człowiek "widzący" przyszłość w ogóle nie myślał, nie potrzebował tego, wybierał działania przynoszące mu największe korzyści w przyszłości....
  22. Żeby odpowiedzieć na tą ankietę, trzeba zdefiniować występujące w niej pojęcia: - co to jest "SI" (czy taka, jak mamy obecnie, czyli bez świadomości, czy taka ze świadomością chociażby, no i oczywiście jak bardzo powinna być inteligentna, czy bardziej od człowieka, o ile itp. itd), - co to jest 'bóg", - co znaczy "cyfrowy" (bo nikt nie powiedział, że SI w przyszłości będą oparte na krzemowych chipach), - i ew. co to znaczy "nowy" (być może przy dostatecznie precyzyjnej definicji "boga" zniknie potrzeba objaśniania "nowego boga", ale nie jestem pewien) ;P Czyli tylko do "czy" nie mam wątpliwości;)
  23. Rahl, czytałem, ale po przeczytaniu czułem jakiś niedosyt i zacząłem szukać w Google dokładniejszych informacji o kosztach, wtedy trafiłem na ten wykres. Wydawało mi się, ze warto zamieścić link do niego, jako pewnego rodzaju uzupełnienie do tego co m. in. Ty napisałeś. Być może powinienem jakoś inaczej sformułować komentarz, ale nie chce mi się teraz już łamać nad tym głowy, i tak nie wyedytuję go i nie zmienię.
  24. Dlaczego nie można wrócić do rakiety Saturn V? Wygląda na to, że Amerykanie się nieźle wykosztowali na program Apollo: https://en.wikipedia.org/wiki/File:NASA_budget_linegraph_BH.PNG Wtedy to była kwestia polityczna, tego, żeby nie ponieść porażki prestiżowej w pojedynku z ZSRR, zatem pieniądze musiały się znaleźć, teraz nie ma konkurencji, więc...
  25. Weźmy pod uwagę tylko jeden etap - wyhamowanie. Energia kinetyczna sondy podróżującej z prędkością 0,1 c wynosi (wezmę przybliżenie newtonowskie, bo efekty relatywistyczne będą przy tej prędkości jeszcze dość słabe) to m*(0,1c)^2/2 = 0,005*m*c^2. Zatem aby całkowicie wyhamować taką sondę potrzeba energii odpowiadającej anihilacji pięciu promili jej początkowej masy (no bo E=delta_m*c^2, zatem delta_m = E/(c^2) = 0,005 * m). Taką energię można by uzyskać z anihilacji, ale to oznaczałoby, że np. jednokilogramowa sonda musiałaby zabierać ze sobą 2,5 grama antymaterii jako paliwo (zakładając brak strat energii - bardzo nierealistyczne założenie). Wyprodukowanie choćby grama antymaterii jest obecnie chyba poza naszymi możliwościami technicznymi (nie wiem, czy dobrze pamiętam, ale w akceleratorach produkuje się z wielkim trudem po kilka, góra kilkadziesiąt atomów anty-wodoru (??)). Formalnie rzecz biorąc wystarczyłaby jeszcze synteza termojądrowa, bo deficyt masy podczas niej wynosi trochę ponad 6,6 promila (https://pl.wikipedia.org/wiki/Deficyt_masy, https://brainly.pl/zadanie/4179651, jądro atomu helu-4 ma masę 4,00150, podczas gdy dwa jądra deuteru mają masę 2*2,014102, stąd wychodzi deficyt masy 2*2,014102-4,00150 = 0,0267, czyli w wersji "promilowej" 0,0267/(2*2,014102) = 0,00663 masy początkowej). Ale pomiędzy 5-cioma promilami i 6,6 jest tak mała różnica, że jeśli wziąć pod uwagę straty energii, to, że sam silnik hamujący musi mieć niezerową masę itd. itp. to sprawa marnie wygląda ;( P.S. A słynna radziecka Car bomba (https://pl.wikipedia.org/wiki/Car_bomba, ilość energii odpowiadająca anihilacji 2,3 kg materii) nie wystarczyłaby do zatrzymania Tesli Elona Muska rozpędzonej do prędkości 0,1c
×
×
  • Dodaj nową pozycję...