wilk

Taki obrazek układany na ziemi np. z kamieni, który był widoczny z lotu ptaka. Potem starożytni za niewielką opłatą ładowali chętnych na katapultę, by mogli go podziwiać. Taka lokalna atrakcja turystyczna. ;-)

Jaki absolwent - taka praca. ;-)

Dlatego obwiązuję głowę folią aluminiową i zlecam innym pisanie za mnie komentarzy. Ciekawy raport nt. wrażliwości ludzi w kwestii podejścia do udostępniania konkretnych rodzajów danych: http://niebezpieczni...i-niz-polakami/ Podobny przypadek: http://di.com.pl/new...e_polecamy.html

Związku nie ma, ale ponarzekać trzeba. A support i tak do 2020.

Brawo! Teraz pora na pozostałe patenty na prostokąt i nietechniczne, oczywiste sprawy.

Ty tak na poważnie?

Rany, absurdu ciąg dalszy. Ostatnio spotkałem się z zabawną historią powstania socjalizmu. Otóż gdy wszyscy jaskiniowcy normalnie szli na polowanie, to jeden zamiast tego postanowił wprosić się na darmowy obiad u sąsiada.

Akurat problem z autoagresją antywirusów nie jest jednostkowy i Kaspersky wcale tutaj nie wyróżnia się. Kod wykradł były pracownik i były to tylko fragmenty starej wersji. Jeśli już, to bardziej przejmowałbym się samą osobą założyciela.

Chwila, wydawcy umożliwiają indeksowanie swoich treści, aby ludzie łatwiej do nich właśnie trafiali i zarabiają sobie na reklamach czy abonamentach na własnych stronach i teraz jeszcze chcą udziału w tym, że ich wyniki dają im zyski? Ciekawe jaki będzie kolejny poziom rekurencji absurdu - żądania opłat od ISP, a może już od samych użytkowników (oczywiście nie za treści, a za to, że do nich trafili).

Możliwe, że byłoby to dla niego traumatyczne przeżycie (zaburzone kontakty społeczne). Ale bardziej chyba chodzi tu jednak o linię obrony.

Bo płytki, to się wsadza do koperty/boksa i chowa do szafki, a nie opala z nimi. ;-) Szczególnie jeśli mówisz o archiwizacji.

Ciekawe, zapewne zrobili to za pomocą "sierotki", ale czy osoba taka nie musi być poinformowana, że pobierana jest od niej próbka? Chyba, że to tylko na potrzeby nakazu aresztowania, a dopiero wówczas zrobią normalny test.

Sędzia i kat w jednej osobie? Zapowiada się ładna fala pozwów.

Albo odwrotnie…

Może i MS o to chodzi. Swoim działaniem zniechęcił do tego rozwiązania, sprowadził do obecnych banalnych i absurdalnych dyskusji i jeśli DNT się nie obroni, to całkowicie straci na znaczeniu.

Najlepiej na początek rozgraniczyć zastosowania, bowiem innych parametrów oczekujemy od funkcji do generowania sum kontrolnych - tu ważna jest wydajność, a innych od funkcji do uwierzytelniania - tutaj wprost przeciwnie.

Błędne założenie. Google nie twierdzi, że ich algorytm jest super-hiper-extra. Jest po prostu optymalny i patrząc po wynikach póki co najlepiej spełnia swoje zadania. Co więcej często modyfikowany, bo oszuści (pozycjonerzy) wykorzystują go, by manipulować rankingiem. Inną sprawą jest dostosowanie do prawa, gdzie musi istnieć pewien zestaw czarnych list (np. linki zablokowane na mocy DMCA). Kompletna bzdura. Jak mikroos napisał, Google respektuje meta robots oraz robots.txt, więc jak ktoś czuje się okradany i nie chce być indeksowany, to może z tego skorzystać. Oczywiście zniknie wówczas zupełnie z wyników wyszukiwania, coś za coś.

W porządku, ale w dalszym ciągu to tylko domniemania. Kierując się nimi naukowiec mógłby nawet powiedzieć, że był tam pradawny gabinet dentystyczny, tylko wierteł jeszcze nie odnaleźli, ale wciąż szukają i wcale nie można tego wykluczyć!

Równie dobrze cierpiący sam mógł poszukiwać sposobu uśmierzenia sobie bólu.

Drukowanie banknotów też jest spoko. A tu się nie zgodzę, bo GPL nie odbiera autorstwa.

Było trochę nieścisłości (obecnie odświeżam sobie Voyagera), aczkolwiek wiele z tych przeliczeń zakłada maksymalną prędkość (która mogła być utrzymywana przez krótki czas), podczas gdy prędkość podróżna była znacznie niższa. Do tego dochodziły naprawy, uzupełnianie zapasów, itd. Także to trochę naprawiało sprawę.

…podając po raz kolejny swoje dane osobowe. :>

Fakt, to bardziej taki socjalizm niż altruizm - popieranie rozdawania cudzego innym. Co do Gatesa, to mu się nie dziwię, ma pokaźne (własne) pieniądze na koncie, tutaj jego interesem jest chęć pomocy (a przynajmniej odczuwanie, że się taką pomoc niesie).

W żadnym razie nie jest nieprawdziwe, bo o ile nie porusza się w stosunku do lokalnej przestrzeni bąbla, to porusza się dla obserwatora poza nią.

Całkiem normalne. Jesteśmy altruistami dopóki nam się to opłaca lub mamy w tym interes.