Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Wyraz triumfu jest uniwersalny dla wszystkich kultur. Zwycięzca wyrzuca w górę ręce, często zaciskając pięści, dodatkowo na twarzy pojawia się charakterystyczny grymas. Amerykańscy psycholodzy wykazali także, że ekspresja triumfu różni się od dumy (Evolution and Human Behavior). Odkryliśmy, że triumf obejmuje inne zachowania niż duma, w dodatku pojawiają się one szybciej po zwycięstwie. Triumf ma własną sygnaturę ekspresji - natychmiastową, automatyczną i uniwersalną - tłumaczy David Matsumoto z San Francisco State University. W ostatnim czasie Matsumoto sprawdzał, czy analizując w 2008 r. zdjęcia sportowców z olimpiady, nie oznaczył przypadkiem błędnie wyrazów triumfu jako dumy. Dotąd triumfowi jako emocji poświęcono bardzo mało badań. Niektórzy psycholodzy wierzą, że to podkategoria dumy, ale Amerykanin uważa, że mamy do czynienia z dwiema odrębnymi emocjami. Uczestnikom najnowszego studium pokazywano zdjęcia zawodniczek i zawodników dżudo z 17 krajów, którzy właśnie wygrali medalową walkę na Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Atenach (2004). Z listy należało wybrać nazwę emocji najlepiej pasującej do uwiecznionego zachowania. Panel sędziów tworzyli Amerykanie, ale w jednym z 3 eksperymentów uwzględniono dwie grupy mieszkańców Korei Południowej. Jak można się domyślić, naukowcom chodziło o zbadanie przedstawicieli dwóch kultur: indywidualistycznej i kolektywistycznej. W pierwszym eksperymencie do zdjęć trzeba było dopasować nazwę emocji (na liście znalazły się m.in. gniew, pogarda, obrzydzenie, strach, radość, smutek czy zaskoczenie). W grupie 1. do standardowej listy dopisano dumę, w grupie 2. triumf, a w 3. i jedno, i drugie. Okazało się, że grupa 1. oznaczała niektóre ekspresje jako dumę, grupa 2. określiła wszystkie zachowania mianem triumfu, a w grupie 3. pewne pozy/miny systematycznie nazywano triumfem, a inne dumą. W drugim studium zadanie badanych było takie samo, lecz na liście uwzględniono więcej pozytywnych emocji. Psycholodzy obawiali się bowiem, że mogli zniekształcić wyniki, ograniczając liczbę pozytywnych kategorii. W trzecim studium wzięły udział dwie grupy Koreańczyków. Uzyskano bardzo spójne wyniki. Za każdym razem na zdjęciach zaliczonych do kategorii "triumf" sportowcy wyrzucali ręce nad głowę, zaciskali pięści, a na twarzy pojawiał się grymas (czasem zwycięzcy krzyczeli). W przypadku dumy ręce odciągano od tułowia (zawodnik opierał je np. po bokach), dłonie pozostawały otwarte, głowa była odchylona do tyłu, a na twarzy malował się lekki uśmiech. Największe różnice obserwuje się w wyrazie twarzy. Kiedy ktoś triumfuje po walce [...], jego twarz wygląda agresywnie. W niczym nie przypomina to delikatnego uśmieszku dumnej z siebie osoby. Matsumoto tłumaczy, że triumf to deklaracja sukcesu, podczas gdy duma świadczy o tym, że ktoś się dobrze ze sobą czuje/ma o sobie dobre mniemanie. To ostatnie wymaga samoanalizy, czyli czasu, co wyjaśnia, czemu ekspresja triumfu wyprzedza przejawy dumy. Analiza zdjęć wykorzystanych w studium ujawniła, że ekspresja triumfu występowała średnio 4 s po walce, a duma dopiero po 16 s. Matsumoto sądzi, że przejawy triumfu mogły spełniać ważną rolę w ewolucji, np. pomagając w sygnalizowaniu statusu i dominacji we wczesnych społeczeństwach.
  2. Awaria elektrowni atomowej Fukushima Daiichi przyczyni się do 130 przypadków śmierci i 180 przypadków nowotworów, wyliczyli naukowcy z Uniwersytetu Stanforda. Do tych liczb należy dodać niemal 600 osób, które straciły życie podczas ewakuacji. Większość materiału radioaktywnego z uszkodzonej elektrowni trafiło do oceanu. Na lądzie pozostało tylko 19% skażonego materiału, a zatem stosunkowo niewiele. Skłoniło to część specjalistów do przypuszczeń, że wypadek nie będzie miał większych konsekwencji dla ludzi. Miesiąc po awarii szef Komitetu Naukowego ds. Wpływu Promieniowania Atomowego stwierdził, że zdrowie publiczne nie ucierpi. Doktor John Ten Hoeve i profesor Mark Z. Jacobson postanowili sprawdzić tego typu opinie. Użyli rozwijanego przez 20 lat trójwymiarowego modelu atmosfery, by przewidzieć rozprzestrzenianie się materiału radioaktywnego. Na to nałożyli model badający wpływ radiacji na ludzi. Tego typu badania obarczone są dużym marginesem błędu. Dlatego też uczeni dowiedzieli się, że wskutek awarii umrze od 15 do 1300 osób (najbardziej prawdopodobna liczba to 130), a od 24 do 2500 osób zachoruje na nowotwory (najbardziej prawdopodobna liczba to 180). Najwięcej ofiar będzie w Japonii, a wpływ na Azję czy Amerykę Północną będzie niewielki. W USA z powodu awarii umrze od 0 do 12 osób, a na nowotwory zachoruje od 0 do 30. Naukowcy zauważyli również, że w czasie ewakuacji zmarło około 600 osób. Byli to przeważnie ludzie starsi oraz chronicznie chorzy, którzy nie wytrzymali stresu. Z symulacji wynika, że ewakuacja zapobiegła 245 przypadkom śmierci z powodu podwyższonego poziomu promieniowania. A to oznacza, że mogła przyczynić się do większej liczby zgonów niż sama katastrofa. Uczeni przestrzegają jednak przed wyciąganiem pochopnych wniosków. Pamiętajmy, że należy działać tak, jakby miał sprawdzić się najgorszy scenariusz - mówi Jacobson. Naukowcy przeprowadzili też podobną symulację do hipotetycznej identycznej katastrofy w Diablo Canyon Power Plant w pobliżu kalifornijskiego miasta San Luis Obispo. Okazało się, że mimo czterokrotnie mniejszej gęstości zaludnienia liczba ofiar śmiertelnych i przypadków zachorowań byłaby o 25% wyższa niż w Japonii. Stałoby się tak dlatego, że znacznie większa część materiału radioaktywnego z Diablo Canyon pozostałaby na lądzie i zagroziła mieszkańcom San Diego i Los Angeles. Jacobson podkreśla, że w symulacjach skupiono się tylko na niewielkim fragmencie kosztów awarii. My sprawdzaliśmy tylko wpływ na zdrowie związany z przypadkami raka. A przecież Fukushima to olbrzymie zanieczyszczenie wody i gleby, wywrócenie do góry nogami życia wielu ludzi, spadek zaufania do rządu, olbrzymie koszty finansowe oraz cierpienie wielu ludzi - zauważa uczony.
  3. Kiedyś rośliny z dużymi nasionami polegały na pomocy trąbowców gomfoterów. Mimo że duże neotropikalne ssaki wyginęły ok. 10 tys. lat temu, drzewa nie podzieliły ich losu. Długo nie było wiadomo dlaczego, teraz ujawniono, że dzięki zapobiegliwym aguti, które bezustannie zakopują i przenoszą nasiona. W ramach eksperymentu do ponad 400 nasion przymocowano niewielkie nadajniki radiowe. W ten sposób międzynarodowy zespół naukowców ustalił, że aż 85% trafiło do kryjówek aguti. Okazało się jednak, że zamiast zjadać zapasy, gryzonie urządzały ciągłe przeprowadzki spiżarni. Jedno z badanych nasion było przenoszone aż 36 razy (zwykle zwierzęta poprzestawały jednak na góra 5 razach). By przyłapać aguti na wykopywaniu, biolodzy musieli się posłużyć zdalną kamerą. Stwierdzili, że częste przenoszenie zdobyczy było spowodowane wzajemnym podkradaniem. Przez to 35% nasion kończyło w odległości ponad 100 m od rośliny macierzystej. Aguti przemieszczały nasiona na skalę, jakiej nikt z nas się nie spodziewał - podkreśla Patrick Jansen ze Smithsonian Tropical Research Institute (STRI). Oznakowując nasiona, byliśmy w stanie śledzić je podczas wędrówek w pyskach aguti, sprawdzać, czy nie zostały zabrane w korony drzew przez wiewiórki i czy nie skończyły przypadkiem w norach kolczaków. To pozwoliło nam lepiej zrozumieć, w jaki sposób poszczególne gatunki gryzoni przyczyniają się do rozprzestrzeniania nasion [...] - podsumowuje Ben Hirsch, naukowiec z STRI i Uniwersytetu Stanowego Ohio.
  4. We wrześniu 2010 r. użytkownicy aplikacji Street View Google'a mogli po raz pierwszy odbyć wirtualną podróż po Antarktydzie. Od 17 lipca br. oprócz panoram z pingwinami maskowymi z Halfmoon Island da się również podziwiać antarktyczne obiekty historyczne, np. wnętrze chaty Ernesta Henry'ego Shackletona z 1908 r. czy okolice bazy Roberta Falcona Scotta z 1911 r. Na oficjalnym blogu Google'a napisano, że dzięki współpracy z dwiema instytucjami - Polarnym Centrum Geoprzestrzennym University of Minnesota i Nowozelandzkim Zarządem Dziedzictwa Antarktycznego - dodano panoramiczne zdjęcia wielu ważnych lokalizacji. Poza wymienionymi na początku, znalazły się wśród nich np. ceremonialne miejsce na biegunie południowym, South Pole Telescope (SPT), radioteleskop zbudowany w stacji Amundsena-Scotta czy kolonia pingwinów Adeli z Przylądka Roydsa na Wyspie Rossa (tego samego, na którym założono bazę Shackletona).
  5. Do sądu wróciła sprawa Hansa Reisera, linuksowego guru skazanego za zamordowanie żony. Tym razem odbyła się krótka, jednodniowa rozprawa, podczas której ława przysięgłych uznała, że Reiser ponosi finansową odpowiedzialność za morderstwo i przyznała jego dzieciom odszkodowanie. Reiser, twórca systemu plików ReiserFS, został w 2006 roku oskarżony o zamordowanie żony Niny. Początkowo twierdził, że wróciła ona do Rosji, skąd pochodziła. Jednak gdy nie dano mu wiary, w zamian za zamianę wyroku z 25 lat do dożywocia na 15 lat do dożywocia, pokazał, gdzie ukrył ciało zamordowanej. Teraz, pracujący pro bono prawnicy z kancelarii Morrison & Foerster, wnieśli przeciwko mordercy sprawę o odszkodowanie. Sąd uznał, że Reiser ma zapłacić swojemu 12-letniemu synowi i 11-letniej córce po 25 milionów dolarów odszkodowania oraz skazał go dodatkowo na 10 milionów grzywny. Prawnik dzieci, Arturo Gonzalez stwierdził, że nie ma pojęcia, czy Reiser ma jakiekolwiek pieniądze. Zdecydował się jednak na wniesienie sprawy, gdyby okazało się, że morderca ukrył jakiś majątek lub też gdyby w przyszłości zarobił jakieś pieniądze. Podczas obecnego procesu Reiser powtórzył to, co twierdził na wcześniejszej rozprawie. Upierał się, że jego żona cierpiała na zespół Munchausena. To zaburzenie podczas którego osoba mająca innych pod swoją opieką krzywdzi ich - nawet zabija - by wzbudzić sympatię i współczucie dla siebie.
  6. Współczesne innowacyjne rozwiązania technologiczne w edukacji dostarczają nie tylko narzędzi do nauki języka obcego, ale również wprowadzają oraz rozwijają nowe metody nauki. Narzędzia online do wykorzystywane w e-learningu oraz urozmaicające tradycyjna metodę nauki języka obcego przedstawia poniższy opis. Dla pełnego zrozumienia został on podzielony na ćwiczenie wszystkich umiejętności językowych oraz wzbogacony o dodatkowe formy do samodzielnej, praktycznej nauki języka. Umiejętność słuchania ze zrozumieniem Umiejętność słuchania ułatwia naukę mówienia – jedną z najtrudniejszych umiejętności w procesie uczenia się języka obcego. Ważnym czynnikiem jest systematyczność, a taką możliwość daje nam obcowanie z materiałem autentycznym tak często jak to tylko możliwe. Narzędzia, które ułatwiają nam nabycie tej umiejętności, są: - podkasty, kilkuminutowe audycje na różne tematy – w zależności od zainteresowań odbiorców, popularne wśród miłośników iPodów lub iPadów. Słuchane wielokrotnie pomagają oswoić się z naturalnym językiem, słownictwem oraz akcentem, podnoszą efektywną naukę, jednocześnie wpływają na satysfakcję odbiorcy. - Lyrics Training, doskonałe narzędzie dla miłośników muzyki. Proponujemy ćwiczenie umiejętności słuchania ze zrozumieniem poprzez słuchanie utworów muzycznych wraz z tekstem do uzupełnienia w wielu wersjach językowych (brytyjskiej, amerykańskiej, kanadyjskiej, etc.) oraz o różnych stopniach trudności. Dla chętnych do rozwijania tej umiejętności, a tym samym wzbogacenia tematyki zajęć oraz dostarczania zagadnień do późniejszych konwersacji, proponujemy także: - filmy w oryginale - webinary tematyczne - kanał YouTube - TEDy – konferencje i wykłady online; wybór tematyczny TEDów jest tak duży, że nawet najbardziej wymagający odbiorca znajdzie coś dla siebie. Umiejętność czytania ze zrozumieniem Jest to kolejna umiejętność odgrywająca istotna rolę w nauce. Pozwala rozwijać zasób słownictwa, dostarcza wyrażeń do budowania własnych wypowiedzi, uczy myślenia w języku obcym. Nauka jest tym przyjemniejsza, im bardziej ciekawa jest tematyka. Ćwiczenie tej umiejętności można doskonalić poprzez czytanie: - artykułów z prasy zagranicznej w oryginalnej wersji językowej - e-booków - blogów - podkastów w formie prezentacji w wersji audio Umiejętność mówienia Jest to najtrudniejsza z umiejętności, na jej skuteczność wpływają pojedyncze umiejętności nabywane w całym procesie edukacji, pomagają cechy charakteru, a kontrowersyjne tematy często staja się skutecznym bodźcem. Ćwiczenie mówienia mogą nam ułatwić i uprzyjemnić liczne narzędzia internetowe. - podkasty, tworzone przez uczniów na zadany temat, indywidualnie lub w grupie, mogą stać się elementem konwersacji. Jeśli są samodzielnie stworzonym materiałem, podnoszą stopień przyswajania wiedzy oraz ułatwiają jej zapamiętywanie. Dodatkowym atutem może być tematyka – im ciekawsza, tym chętniej realizowana. - webinary - vocaroo – program do nagrywania własnych wypowiedzi. Umiejętność pisania Ćwiczenie tej umiejętności również może stać się przyjemne, najważniejsze jest by uczeń miał poczucie ćwiczenia form praktycznych, niezbędnych w środowisku biznesowym oraz codziennym. W tym celu doskonale sprawdzają się: - blogi o tematyce ogólnej, hobbystyczne, a także specjalistyczne. Bloga można komentować lub pisać samodzielnie lub w grupie, wspólnie tworzyć zawartość bloga lub dzielić się wiedzą. - wiadomość e-mail. Ćwiczenie pisania także może przybrać formę wymiany korespondencji. W ten sposób można nauczyć się tworzenia zapytań ofertowych, fakturowania w języku obcym, tworzenia umów, monitów i innych. Przykłady narzędzi internetowych wykorzystywanych w edukacji można mnożyć. Powyższe przykłady stanowią tylko zarys możliwości jakie proponujemy oferując najbardziej innowacyjne rozwiązania w edukacji, stając w obliczu nowych wyzwań jakie stawia przed nami nowoczesna edukacja w XXI wieku. Jednak w nauce języka obcego, ćwiczenie poszczególnych umiejętności to nie wszystko. Sporo uwagi należy poświęcić innym istotnym zagadnieniom w kontekście wyzwań innowacyjnej edukacji. Gramatyka Wciąż ważnym aspektem pozostaje ćwiczenie struktur gramatycznych. Formę klasycznych wykładów mogą przybrać materiały szkoleniowe w formie pojedynczych, tematycznych webinarów, będących instrukcją dla uczących się oraz umożliwiających wielokrotne powracanie do szkolenia, jeśli tylko u uczącego się zajdzie taka potrzeba. Tego typu szkolenia mogą tworzyć zarówno lektorzy, jak i uczniowie. Należy pamiętać by teoria wciąż była poparta praktyką, zatem ćwiczenia w wersji tradycyjnej lub online są elementem niezbędnym. Słownictwo Trudno wyobrazić sobie przyswajanie wiedzy w języku obcym bez rozwijania słownictwa. Tutaj ponownie należy podkreślić, iż nieocenionym, przynoszącym ogromne efekty wymogiem jest systematyczność. Gwarancją sukcesu jest również ciągłe utrwalanie nowo-nabytego słownictwa. W tym celu warto praktykować znajomość słownictwa poprzez: - czytanie - gry słownikowe - krzyżówki - quizy Godna polecenia jest strona quizlet, gdzie można nie tylko samodzielnie tworzyć popularne fiszki w wersji online dostosowane do naszych indywidualnych potrzeb. Wystarczy wybrać słówka, które chcemy zapamiętać, a następnie skorzystać z możliwości programu w przyjemny sposób ćwicząc zapamiętywanie nowego słownictwa. Doskonałym uzupełnieniem wzbogacania słownictwa jest wersja mobilna ćwiczenia słówek (tzw. m-learning). Wystarczy smartphone, aplikacja do nauki słówek, trochę czasu oraz dobre chęci. Case study Skuteczną formą nauki jest praca w grupie nad wspólnym projektem. Pomaga rozwijać komunikację w grupie, rozwijać zainteresowania, jednocześnie praktykując wiedzę językową. Takie możliwości dają nam: - Facebook, portal społecznościowy, gdzie tworząc własną stronę możemy pracować nad jednym bądź wieloma projektami, wymieniając swoje opinie na dany temat. - WordPress, strona, dzięki której możemy wspólnie tworzyć tematyczną stronę internetową lub bloga. - forum, służące komunikacji między uczestnikami, pomagające we wspólnej pracy metodą projektu. Lekcja języka obcego odbywa się przy pomocy dostępnych programów, przyjaznych dla odbiorcy, takich jak: - program PowerPoint - Prezi – strona do tworzenia prezentacji oraz dodawania materiałów dodatkowych, takich jak muzyka, wizualizacji. Dostępna także w wersji mobilnej. - Edmodo – edukacyjny portal społecznościowy, pozwalający na interakcję student-student lub nauczyciel-student. - mybrainshark – strona internetowa, umożliwiająca prezentację lekcji online, z możliwością nagrywania, tworzenia własnego materiału online, dzielenia się kontentem, ćwiczy również umiejętności komunikacyjne. Lektor Rozwiązania technologiczne służą jedynie jako narzędzie do nauki języka obcego, urozmaicające tradycyjne metody nauki. Obecność lektora jest w dalszym ciągu niezbędna. Zmienia się jednak jego podejście – współtworzy on zawartość lekcji online, tworzy ćwiczenia do zadań, współpracuje w grupą online, monitoruje postępu uczniów – wzbogacając nowe rozwiązania edukacyjne, jest nie tylko pedagogiem, ale również innowatorem.
  7. Na polskim rynku pojawiła się słowacka firma Piano Media, która pomaga mediom internetowym we wprowadzeniu płatnych treści. Chęć skorzystania z jej usług wyraziły 42 serwisy należące do sześciu wydawnictw. Znajdują się wśród nich m.in. Gazeta Wyborcza czy Forbes. Dostęp do płatnej części serwisów będzie kosztował 19,99 złotych miesięcznie. Piano Media zajmie się pobieraniem opłat oraz dystrybucją pieniędzy pomiędzy wydawcami. Część z płaconych przez internautów kwot słowacka firma zostawi dla siebie. Myślimy, że ludzie kupią płatne treści kosztujące tyle co jedna czy dwie filiżanki kawy - mówi Peter Richards, menedżer Piano Media na Polskę. Od dzisiaj na witrynach, które są zainteresowane współpracą z Piano Media, pojawi się logo tej firmy. Będzie to informacja, iż od września część treści witryny będzie dostępna tylko za opłatą. Oczywiście większa część witryn nadal będzie udostępniana bezpłatnie, co ma przyciągnąć użytkowników. Jednak z najbardziej wartościowych treści będą mogli skorzystać tylko abonenci. Piano Media proponuje jeden profil, dający dostęp do wszystkich płatnych serwisów. Raz płacisz, raz się logujesz i masz dostęp do całości. Nie wierzymy w model, w którym ludzie kupują wiele subskrypcji. Chodzi o wygodę - stwierdził Richards. Dotychczas zainteresowanie ofertą Słowaków wyraziły Agora, Murator, Ringier Axel Springer, Media Regionalne, Polskapresse oraz Edytor.
  8. Muzyczna rękawica autorstwa inżynierów z Georgia Tech poprawia czucie i możliwości ruchowe osób po urazie rdzenia (ang. spinal cord injury, SCI). Urządzenie o nazwie Mobile Music Touch (MMT) przypomina rękawiczkę na rower z przymocowaną na wierzchu kostką z elektroniką. Używa się jej w połączeniu z keyboardem. Wibracje wskazują uczącej się gry osobie, który klawisz należy w danym momencie wcisnąć. Podczas testów przypadkowo okazało się, że trenując z MMT, kilku pacjentów z tetraplegią (porażeniem czterokończynowym) doświadczyło poprawy czucia w palcach. Po wstępnych rezultatach z 2011 r. podejrzewaliśmy, że rękawiczka może pomóc osobom z SCI. Byliśmy jednak zaskoczeni, jak bardzo "poprawiły się" one w czasie studium. Posługując się MMT, niektórzy uczestnicy zaczęli np. odczuwać, po raz pierwszy od wypadku, teksturę prześcieradła i ubrań - podkreśla dr Tanya Markow. Markow pracowała z ludźmi z ograniczonym czuciem lub ruchomością rąk. W każdym przypadku uraz rdzenia nastąpił ponad rok przed rozpoczęciem eksperymentu. Podczas 2-miesięcznego studium trzy razy w tygodniu przez pół godziny ochotnicy ćwiczyli grę na keyboardzie. Połowa wspomagała się rękawicą MMT. MMT łączy się bezprzewodowo z wyposażonym w odpowiednią aplikację komputerem, odtwarzaczem MP3 lub smartfonem. W czasie, gdy podświetlają się odpowiednie klawisze, użytkownik rękawicy czuje drgania w okolicy palca, którym powinien się posłużyć. Później wystarczy zapamiętać sekwencję ruchów i ćwiczyć ich płynność. Ponieważ nauka gry na pianinie nie była głównym celem studium, uczestnicy używali MMT także w innych okolicznościach. Mieli nosić rękawiczkę po 2 godziny 5 razy w tygodniu (już bez stukania w keyboard). Ponieważ wcześniejsze wyniki sugerowały, że bierne korzystanie z drgającego urządzenia przyspieszało opanowywanie utworów i czas przechowywania ich w pamięci, Amerykanie mieli nadzieję, że pojawi się również efekt rehabilitacyjny. By ocenić ewentualną poprawę, pod koniec studium uczestnicy przeszli szereg testów na sprawność chwytania i wrażliwość dotykową. Okazało się, że osoby korzystające z systemu MMT wypadały znacznie lepiej niż pacjenci uczący się gry na pianinie w zwykły sposób. Niektórym badanym łatwiej było pochwycić przedmioty. Jeden z ochotników przyznał, że zaczął odczuwać gorąco kubka z kawą od razu po dotknięciu, a nie dopiero po jakimś czasie. Markow sądzi, że poprawa zdolności motorycznych jest skutkiem wznowienia aktywności mózgowej, która u części ludzi z SCI ulega uśpieniu. Wibracje mogą wyzwalać aktywność kory ruchowej dłoni, co z kolei prowadzi do wyładowań w całej korze motorycznej. Mając to na uwadze, w przyszłych badaniach zespół z Georgia Tech chciałby uwzględnić funkcjonalny rezonans magnetyczny (fMRI). MMT stanowi twórcze rozwinięcie Piano Touch, rękawicy z 2008 r. (opracował ją zespół studenta Kevina Huanga). Sprzęt do rehabilitacji dłoni może się niektórym wydawać nudny i monotonny, poza tym nie zapewnia żadnego sprzężenia zwrotnego ani zachęt. Mobile Music Touch radzi sobie ze wszystkimi tymi wyzwaniami i czyni cuda w przypadku pacjentów z SCI z osłabionym czuciem i słabością - podsumowuje Thad Starner, lider ekipy, która podchwyciła pierwotny pomysł Huanga. Na szczególne podziękowania zasługuje Deborah Backus, dyrektor działu badań nad stwardnieniem rozsianym w Shepherd Center, ponieważ to ona w znacznym stopniu odpowiada za ewolucję MMT.
  9. Inżynierowie z Tajwanu zbudowali prawdziwy generator liczb losowych. Tego typu urządzenie zwiększy bezpieczeństwo danych, pozwalając na lepsze ich szyfrowanie. Obecnie stosowane generatory są w rzeczywistości generatorami liczb pseudolosowych, gdyż podawane przez nie liczby nie są całkowicie losowe. Tajwańczycy z Narodowego Uniwersytetu Tsing Hua wykorzystali bazujące na memrystorze pamięci rezystywne (RRAM). Oba urządzenia przechowują dane nie w formie ładunku elektrycznego ale rezystancji. Są zwykle zbudowane z odpowiedniego materiału umieszczonego pomiędzy elektrodami. Zmieniając napięcie na elektrodach zmienia się oporność materiału. Tajwańczycy opracowali własny RRAM, który nazwali contact RRAM (CRRAM). Standardowy RRAM zbudowany jest z materiału umieszczonego pomiędzy elektrodami, tymczasem CRRAM to warstwa ditlenku krzemu znajdująca się pomiędzy drenem tranzystora a wolframowym stykiem. Całość jest mniejsza niż standardowe pamięci RRAM. Ponadto w CRRAM prąd przepływa przez niewielką część układu, dzięki czemu efektywnie wyłapuje i uwalnia elektrony uwięzione tymczasowo w ditlenku krzemu. Proces więzienia i uwalniania elektronów jest całkowicie przypadkowy, dzięki czemu uzyskujemy generator liczb losowych. Tych naturalnych fluktuacji nie można przewidzieć, gdyż nie wpływa na nie ani oprogramowanie, ani żadne wykorzystywane przez ludzi równania. Nie można zatem odgadnąć, jakie liczby zostaną wygenerowane. To pozwoli na udoskonalenie systemów szyfrujących - mówi profesor Chrong-Jung Lin. Uczony zdradził, że kluczem do sukcesu jest niewielka powierzchnia - o wymiarach 80x80 nanometrów - na której przebiega cały proces. Dzięki niemu zaburzenia w przepływie elektronów tworzą silny szum odpowiadający za 10-procentową zmianę rezystancji materiału. Sygnały generowane w tradycyjny sposób osiągają wartość 1-2 procent i wymagają wzmocnienia, co prowadzi do błędów - dodaje Lin. Miniaturowy układ stworzony przez Tajwańczyków zużywa niewiele prądu, idealnie zatem nadaje się do zabezpieczenia transakcji dokonywanych za pośrednictwem urządzeń przenośnych.
  10. Wykryta za pomocą rezonansu magnetycznego akumulacja sodu w mózgu może być biomarkerem degeneracji neuronów w przebiegu stwardnienia rozsianego (Radiology). Dr Patrick Cozzone z Centre de Résonance Magnétique Biologique et Médicale (CRMBM) odkrył, że u pacjentów z wczesnymi stadiami SR sód gromadził w specyficznych rejonach mózgu, natomiast u osób z bardziej zaawansowaną chorobą akumulację obserwowano w całym narządzie. U tych ostatnich nagromadzenie Na w istocie szarej rejonów motorycznych było bezpośrednio skorelowane ze stopniem przejawianej niepełnosprawności. Naukowcy z różnych europejskich instytucji badali rzutowo-remisyjną postać stwardnienia rozsianego (ang. relapsing-remitting multiple sclerosis, RRMS). Najczęściej wykorzystywanym jądrem rezonansowym jest proton, jednak autorzy opisywanego studium skorzystali z jąder sodu (23Na; generalnie MRI pozwala na sporządzenie map gęstości jąder pierwiastków o niezerowym momencie magnetycznym, a więc m.in. wodoru, sodu, fosforu czy azotu). Eksperymenty prowadzono na aparacie wytwarzającym pole magnetyczne o natężeniu 3 tesli. By opracować [i skalibrować] techniki wykonywania sodowego MRI na pacjentach, przez 2 lata współpracowaliśmy z chemikami i fizykami. Wreszcie za pomocą specjalnego sprzętu i oprogramowania zbadano 26 chorych z SR, w tym 14 osób z wczesnym etapem choroby (poniżej 5 lat) i 12 z chorobą zaawansowaną (trwającą dłużej niż 5 lat). Wyodrębniono też dopasowaną pod względem wieku i płci grupę kontrolną. Okazało się, że u chorych z wczesną postacią RRMS anormalnie wysokie stężenia sodu występowały w specyficznych rejonach mózgu, m.in. pniu mózgu, móżdżku i biegunie skroniowym. U chorych z zaawansowanym RRMS wysokie stężenia sodu stwierdzano w całym mózgu, także w prawidłowo wyglądającej tkance. Uznając poziom Na za biomarker degeneracji neuronów, będzie można oceniać skuteczność opracowywanych farmaceutyków.
  11. Joaquin Almunia, unijny komisarz ds. konkurencyjności, rozpoczął śledztwo przeciwko Microsoftowi. Amerykański koncern, wbrew umowie z Unią Europejską, usunął z systemu operacyjnego ekran wyboru przeglądarki. Przed kilku laty Microsoft, oskarżany o to, że nieuczciwie faworyzuje Internet Explorera dołączając go do systemu Windows, został zmuszony do prezentowania użytkownikom ekranu wyboru oprogramowania do przeglądania internetu. Umowa przewidywała, że taki ekran będzie prezentowany na terenie UE do 2014 roku. Jednak w lutym 2011 roku, po opublikowaniu Service Packa 1 dla Windows 7 ekran zniknął. Przez rok nikt nie zwrócił na to uwagi. Dopiero teraz Komisja Europejska poinformowała Microsoft o wszczęciu śledztwa. Koncern z Redmond natychmiast przeprosił i poinformował, że usunięcie ekranu wyboru nie było zamierzonym działaniem, a efektem błędu w SP1. Jednak jeszcze w grudniu ubiegłego roku firma zapewniała, że ekran działa tak, jak powinien. Microsoft dostarczył już odpowiednie oprogramowanie przywracające ekran wyboru. Firma zatrudniła też zewnętrznego konsultanta, który ma wyjaśnić, jak doszło do usunięcia ekranu.
  12. Wystarczy wziąć do ręki kieliszek z winem czy kufel piwa, by współpracownicy i szef zaczęli gorzej oceniać nasze możliwości intelektualne. Psycholodzy nazwali zaobserwowany efekt "odchyleniem upojonego idioty". Naukowcy z Univeristy of Michigan i Uniwersytetu Pensylwanii podkreślają, że choć wypełniony winem kieliszek jest dla wielu osób atrybutem wysublimowanego intelektualisty, w rzeczywistości naczynie z procentami wpływa na nasz image negatywnie. Psycholodzy przeanalizowali 5 studiów, które łącznie objęły ponad 1300 ochotników. Wyniki sugerują, że dzierżenie w dłoni kieliszka z winem może [...] obniżyć postrzeganą inteligencję. Odchylenie upojonego idioty bywa zatem kosztowne w sytuacjach służbowych, które zakładają spożycie alkoholu. W jednym ze studiów mężczyźni i kobiety oceniali inteligencję osób trzymających w dłoni szklankę piwa, wina lub wody. Okazało się, że postaci z alkoholem uznawano za znacząco mniej inteligentne. W innym eksperymencie należało ustosunkować się do argumentów wysuwanych przez ludzi wyposażonych w piwo lub napój bezalkoholowy. Także i tutaj piwoszy uznawano za mniej błyskotliwych, a ich argumenty za mniej przekonujące. W 3. ze studiów 300 menedżerów wyższego szczebla przeprowadzało rozmowy kwalifikacyjne podczas kolacji. Kandydaci mogli zamawiać wino albo napój bezalkoholowy. Decydując się na wino, popełniali poważny błąd, ponieważ potencjalni pracodawcy uznawali, że w mniejszym stopniu nadają się do objęcia stanowiska. Co ciekawe, sami przepytywani sądzili, że kieliszek wina im pomoże. Analizując podłoże opisanego zjawiska, Scott Rick (University of Michigan) i Maurice E. Schweitzer (Uniwersytet Pensylwanii) stwierdzili, że związek spożycie alkoholu-upośledzenie możliwości poznawczych jest nam tak dobrze znany, że wystarczy wskazówka w postaci widoku napoju wyskokowego, by priming objawił się w całej swej krasie. Amerykanie podkreślają, że odchylenie nie jest napędzane przekonaniem, że mniej inteligentni ludzie częściej spożywają alkohol.
  13. Specjaliści z ImagineOptix Corporation i North Carolina State University opracowali nową technikę zamiany światła niespolaryzowanego w spolaryzowane. Dzięki niej projektory wykorzystujące ciekłe kryształy mogą być niemal dwukrotnie bardziej wydajne pod względem energetycznym. Wszystkie projektory ciekłokrystaliczne korzystają ze światła spolaryzowanego. Jednak efektywne źródła światła emitują je w postaci niespolaryzowanej, konieczna jest zatem jego konwersja. Najczęściej stosuje się w tym celu filtry. Jednak powodują one olbrzymie straty, sięgające ponad 50% pierwotnie wygenerowanego światła. Jakby tego było mało, to utracone światło jest zamieniane w ciepło, stąd konieczność używania głośnych wentylatorów, które i tak nie zapobiegają znacznemu ogrzewaniu się projektorów. Nowa technologia umożliwia zamianę niemal 90% światła niespolaryzowanego w spolaryzowane. System składa się z kilku nieruchomych elementów. Najpierw niespolaryzowane światło przechodzi przez macierz soczewek, które skupiają je na kratownicy, w której znajdują się okrągłe otwory. Następnie trafi na siatkę polaryzacyjną zbudowaną z ciekłych kryształów. Siatka łączy światło z otworów w pary o przeciwnej polaryzacji. Później światło przechodzi przez płytkę półfalową, nadającą wszystkim promieniom taką samą polaryzację. W końcu trafia ono na drugą macierz soczewek, które łączą poszczególne promienie w jeden. System ten można szeroko zastosować w komercyjnych rozwiązaniach. Projektory korzystające z baterii będą dzięki niemu pracowały niemal dwukrotnie dłużej. Wszystkie projektory ciekłokrystaliczne będą mogły zapewnić dwukrotnie większą jasność przy tym samym poborze energii. Nie możemy jedynie obiecać, że lekcje czy spotkania na których wykorzystana zostanie nowa technologia staną się przez to dwukrotnie bardziej interesujące - powiedział doktor Michael Escuti, jeden z autorów badań.
  14. Naukowcy z Brigham and Women's Hospital (BWH) odkryli, że u kobiet w średnim wieku i starszych zaburzenia lękowe w postaci fobii wiążą się z krótszymi telomerami. Studium sugeruje zatem, że lęk fobiczny stanowi czynnik ryzyka przyspieszonego starzenia. Telomery to ochronne sekwencje z nukleotydów, które zabezpieczają przed "przycinaniem" chromosomów po ich podwojeniu w czasie podziału komórki. Charakterystyczna natura telomerów jest cennym narzędziem badawczym. Jeżeli bowiem wiadomo, że skracają się one po każdym podziale komórkowym, to pomiar ich długości stanowi wskaźnik biologicznego "wieku" komórki (czytaj: liczby przeprowadzonych podziałów). Jak dotąd postarzałe, skrócone, telomery zostały przez naukowców powiązane z podwyższonym ryzykiem nowotworów, chorób serca czy demencji. W ramach przekrojowego badania, którego wyniki ukazały się w PLoS ONE, Amerykanie uzyskali próbki krwi od 5243 kobiet w wieku od 42 do 69 lat (brały one udział w Studium Zdrowia Pielęgniarek, ang. Nurses' Health Study). Naukowcy określili długość telomerów oraz przyjrzeli się wynikom kwestionariuszy dot. fobii. Okazało się, że wysoki poziom lęku fobicznego współwystępował ze znacznie krótszymi telomerami. Różnica długości telomerów pomiędzy kobietami z silnymi fobiami i osobami zdrowymi odpowiadała dodatkowym 6 latom życia. Wielu ludzi zastanawia się, czy i [ewentualnie] jak stres przyspiesza starzenie. Nasze studium wskazuje na korelację między rozpowszechnioną formą lęku a mechanizmem przedwczesnego starzenia. Należy jednak pamiętać, że ten typ badania nie pozwala na ustalenie związku przyczynowo-skutkowego i kierunku zależności: czy najpierw pojawia się lęk, czy skrócenie telomerów - podsumowuje dr Olivia Okereke z Wydziału Psychiatrii.
  15. Zespół z University of Cincinnati zidentyfikowali w mieście Tikal największą tamę wybudowaną przez Majów. Konstrukcja miała długość 79 i wysokość 10 metrów. W zbudowanym przez człowieka zbiorniku, który zamykała, można było przechowywać 76 000 metrów sześciennych wody. Odkrycie tamy rzuca nowe światło na sposób, w jaki Majowie zarządzali zasobami naturalnymi oraz jak byli w stanie utrzymać tak duże miasto jak Tikal, w którym mogło mieszkać 60 000 - 80 000 osób. To znacznie więcej, niż może być utrzymane z samego tylko korzystania z zasobów środowiska. Majowie utrzymali zaś w tropikach liczne, złożone społeczeństwo przez ponad 1500 lat. Taka populacja miała olbrzymie potrzeby, jeśli chodzi o zasoby. Tymczasem do dyspozycji miała jedynie kamienne narzędzia oraz odpowiadającą im technologię, a mimo to opracowali zaawansowany skuteczny system zarządzania zasobami, który przez długi czas zapewniał miastu rozkwit - mówi profesor antropologii Vernon Scarborough. Najważniejszą sprawą było zapewnienie dostępu do wody, gdyż opady występują sezonowo i często zdarzają się susze. Majowie świetnie wszystko zaplanowali. Place, budynki, drogi i kanały były połączone w jeden wielki system zbierania wody. W Tikal zbierali praktycznie całą wodę, która spadła na terenie miasta. Trafiała ona do zbiorników, gdyż np. place były nachylone tak, by woda ściekała w wyznaczonym kierunku. Zespół Scarborougha uważa, że wielka tama - nazwana Tamą Pałacową - powstała jeszcze przed okresem klasycznym, który przypada na lata 250-800. To druga co do wielkości tama prekolumbijskiej Ameryki. Większa była jedynie Tama Purron, wybudowana w Dolinie Tehuacan, która ostatecznie osiągnęła wysokość 19 metrów i pozwoliła na przechowywanie 370 000 metrów sześciennych wody, podczas gdy maksymalna pojemność zamkniętego nią zbiornika wynosiła 5,1 miliona metrów sześciennych.
  16. Nowe studium z wykorzystaniem EEG ujawniło, że przetwarzając dane językowe, dalecy jesteśmy od analizowania wszystkich wyrazów po kolei czy nawet zwracania uwagi na słowa kluczowe. Płytkość przetwarzania zdemaskowano za pomocą złudzeń semantycznych, w tym przypadku zdań z wyrazami-pułapkami, np. "Gdzie po katastrofie lotniczej powinno się pogrzebać ocalałych?". Brytyjscy naukowcy zauważyli, że ok. połowy ludzi odpowiada na takie pytanie, jak gdyby chodziło o ofiary, a nie ocalonych. Bardzo podobnie sprawy się mają w przypadku pytania "Czy mężczyzna może poślubić siostrę wdowy po sobie?". Większość osób stwierdza wtedy, że tak. Odkrycia zespołu prof. Hartmuta Leutholda z Uniwersytetu w Glasgow wskazują, że zamiast budować znaczenie zdania po głębokiej analizie składowych, jak dotąd zakładano, posługujemy się powierzchownym i wybrakowanym przetwarzaniem. Podczas eksperymentów określano aktywność mózgu osób, które słyszały lub odczytywały zdania z trudnymi do wykrycia anomaliami semantycznymi (słowami pasującymi od kontekstu, ale jednocześnie tworzącymi wyrażenia pozbawione sensu). Okazało się, że ochotnicy dawali się zwieść iluzjom. Co więcej, ich mózg nawet nie odnotowywał dziwnych wyrazów. Analiza działania mózgu pokazała, co nie powinno zresztą dziwić, że częściej posługujemy się spłyconym przetwarzaniem w warunkach większego obciążenia poznawczego. Prof. Leuthold uważa, że dzięki znajomości naszych słabości możemy zapobiegać fatalnym w skutkach błędom, np. pomijaniu krytycznych informacji w podręcznikach czy dokumentach. Poza tym z taką wiedzą da się zadbać o skuteczną komunikację. Lektor w wiadomościach może np. kłaść nacisk na ważne słowa, które w innym razie zostałyby pominięte (w tekście pisanym odpowiednikiem tego zabiegu byłoby zastosowanie kursywy czy wytłuszczanie). Ważny wydaje się także sposób konstruowania zdań. Dobrym pomysłem jest podawanie ważnych informacji na początku, ponieważ z większym prawdopodobieństwem pomijamy niezwykłe wyrazy, kiedy znajdują się na końcu zdania. Profesor zaleca też posługiwanie się stroną czynną, a nie bierną, bo przy tej drugiej popełniamy więcej błędów interpretacyjnych.
  17. Yahoo! podjął zaskakującą decyzję. Na fotel prezesa firmy powołano... Marissę Mayer. Piękna blondynka z Google’a przez lata była jednym z głównych przeciwników Yahoo!. Pani Mayer, uznana w swoim czasie przez Fortune za jedną z 50 najpotężniejszych kobiet biznesu, zdecydowała o kształcie takich serwisów jak Google Maps, Google Earth czy Google.com. Mayer ma obecnie 37 lat, a do Google’a dołączyła w 1999 roku jako 20. pracownik firmy. Nowa prezes Yahoo! pochodzi z niewielkie miasteczka Wausau w stanie Wisconsin. W szkole średniej ta typowa intelektualistka, członkini szkolnego klubu dyskusyjnego postanowiła zostać... cheerleaderką. Jako „pomponiara“ postawiła sobie za cel walkę ze stereotypem głupiej blondynki-cheerleaderki. Później były studia na Uniwersytecie Stanforda, gdzie spotkała Page’a i Brina, a ci zaproponowali jej pracę w swoim właśnie rozwijanym projekcie. W tym czasie na zdolną studentkę czekało już 12 innych ofert pracy. Mogła zostać wykładowczynią na Carnegie Mellon, konsultantką w McKinsey czy programistką w Oracle’u. Jednak niezwykłe okoliczności, w jakich zetknęła się z pracownikami Google’a spowodowały, że podjęła decyzję o zatrudnieniu się w nowo powstającej firmie. Później wspominała, że jej pierwszym rozmówcą był mężczyzna, który stwierdził, że tak naprawdę nie powinien przeprowadzać z nią rozmowy o pracę, gdyż sam został zatrudniony dzień wcześniej i jeszcze nie wie, czym się Google zajmuje. Już cztery lata później była dyrektorem ds. produktów i to ona decydowała, który z serwisów oraz w jakim kształcie zostanie udostępniony użytkownikom Google’a. Teraz Mayer zostanie piątym prezesem Yahoo! w ciągu ostatnich pięciu lat. To dla mnie wielka szansa, by mieć globalny wpływ na użytkowników oraz pomóc firmie w zarządzaniu jej portfolio, przyciągnąć wielkie talenty i zainspirować ludzi - powiedziała nowa pani prezes w wywiadzie. Mayer będzie musiała opracować strategię wyjścia Yahoo! z kryzysu oraz skutecznej konkurencji przeciwko Google’owi. Yahoo! przegrywa konkurencję i z byłym pracodawcą Mayer, i z Facebookiem. Ma mniej użytkowników oraz mniej reklamodawców. Odbiciem pogarszającej się sytuacji jest cena akcji portalu. W maju 2008 roku Microsoft chciał przejąć Yahoo! płacąc 33 dolary za akcję. Była to kwota o kilkadziesiąt procent wyższa, niż ówczesna cena akcji. Teraz akcje Yahoo! sprzedawane są za mniej niż 16 USD. Od września 2008 roku nie przekroczyły granicy 20 dolarów.
  18. Agencja marketingowa Momentum Madrid zainstalowała w 18 miejscach w Hiszpanii inteligentne automaty z napojami, które przy wzrastającej temperaturze dają zniżki na napój Limon & Nada. Automaty znajdują się głównie w parkach wodnych i w pobliżu atrakcji turystycznych. Mają działać od lipca do września. Na wyświetlaczu przez cały czas widnieją aktualna temperatura i rabat. Zakresy temperatury i związane z nimi ceny ustala się w punkcie sprzedaży, dlatego są one specyficzne dla poszczególnych maszyn, zamierzenie było jednak takie, aby przy każdym "kroku" temperaturowym zaproponować klientom ok. 30-proc. zniżkę. W ten sposób przy temperaturze do 25 st. Celsjusza za 330-ml puszkę trzeba by np. zapłacić 2 euro, kiedy słupek rtęci pokaże 26-29°C - 1,4 euro, a przy upałach powyżej 30°C już tylko euro. Stworzeniem oprogramowania zajęła się firma Varadero Software Factory. Automaty są podłączone do sieci teleinformatycznej, z której otrzymują informacje o lokalnej temperaturze i polecenie odpowiedniej zmiany ceny.
  19. Dzięki naukowcom z Princeton University wykorzystywany do wykrywania chorób oraz podczas badań biologicznych test laboratoryjny może być 3 miliony razy bardziej czuły niż obecnie. Uczeni połączyli standardowe narzędzia biologiczne z nanotechnologią. Zwiększona czułość testu pozwoli na znacznie wcześniejsze wykrycie nowotworu czy choroby Alzheimera. Standardowy test immunologiczny naśladuje działanie układu odpornościowego i reaguje na specyficzne biomarkery, czyli związki chemiczne będące wskaźnikami choroby. W obecności biomarkera test zaczyna świecić. Im więcej biomarkera, tym mocniejsza fluorescencja. Jednak gdy biomarkera jest mało, światło emitowane przez test jest tak słabe, że nie można go wykryć. Uczeni z Princeton połączyli test z wyprodukowaną przez siebie nanostrukturą ze złota i szkła. Składa się ona z niewielkich szklanych kolumienek o średnicy 60 nanometrów każda. Kolumienki umieszczono na złotym podłożu, pokryto złotymi „cętkami“ i nałożono złote „czapeczki“. Tak bardzo wzmocniło to fluorescencję, że do wykrycia światła wystarczy 3 miliony razy mniej biomarkera niż obecnie. Profesor Stephen Chou, który stał na czele grupy badawczej mówi, że laborant nie zauważy żadnej różnicy w obsłudze udoskonalonego testu. Wszelkie procedury wyglądają identycznie. Kluczem do sukcesu jest nowy nanomateriał D2PA, nad których Chou pracuje od wielu lat. To cienka warstwa złota otoczona szklanymi kolumienkami znajdującymi się w odległości 200 nanometrów od siebie, na których umieszczono złote cętki o średnicy 10-15 każda, a góry kolumienek przykryto złotymi „czapeczkami“. Ta unikatowa struktura w niezwykły sposób wpływa na przenoszenie światła - aż miliard razy zwiększa zjawisko rozproszenia Ramana. Profesor Chou chce teraz przeprowadzić badania porównujące skuteczność testu immunologicznego z D2PA oraz standardowego testu przy wykrywaniu nowotworów piersi i prostaty. We współpracy z Memorial Sloan-Kettering Cancer Center prowadzone są zaś prace nad stworzeniem testu do wykrywania na wczesnym etapie obecności białek obecnych w chorobie Alzheimera.
  20. Amerykańscy akademicy odkryli skamieniałego żółwia sprzed 60 mln lat z idealnie okrągłym karapaksem. Wg niektórych, Puentemys mushaisaensis, bo tak go nazwano, wyglądał jak duża opona czy koło ratunkowe. Naukowcy ze Smithsonian Tropical Research Institute w Panamie, Uniwersytetu Stanowego Karoliny Północnej oraz Florydzkiego Muzeum Historii Naturalnej prowadził wykopaliska na stanowisku La Puente w kopalni węgla kamiennego Cerrejón w północnej Kolumbii. Miejsce to jest żyłą złota dla paleontologów, bo poza rzeczonym P. mushaisaensis znaleziono tu także Titanoboa, ważącego ponad tonę (ok. 1100 kg) i mierzącego 13 metrów węża, oraz reprezentantów wymarłego rodzaju Carbonemys, którzy osiągali rozmiary samochodu typu smart. Z 1,5-m długością P. mushaisaensis tylko nieznacznie ustępował pelomeduzom, co potwierdza hipotezę, że po wymarciu dinozaurów tropikalne gady były o wiele większe od swoich współczesnych kuzynów. Jak podkreśla dr Edwin Cadena z Uniwersytetu Karoliny Północnej, główny autor artykułu opublikowanego na łamach Journal of Paleontology, okrągły karapaks nie był zwykłym ozdobnikiem czy wybrykiem natury. Wg niego, utrudniał życie drapieżnikom, np. Titanoboa, które nie były w stanie tak szeroko rozewrzeć pyska, by żółw mógł się w nim pomieścić. Niewielkie wysklepienie i okrągły kształt zwiększały też powierzchnię wystawioną na oddziaływanie promieni słonecznych, co ułatwiało regulację temperatury ciała.
  21. Najnowszy wyrok kalifornijskiego sądu, który uznał RIM-a winnym naruszenia patentów, to nie tylko problem dla producenta Blackberry. Jeśli zostanie on utrzymany może w przyszłości zagrozić całemu rynkowi smartfonów. RIM został w 2008 roku pozwany przez firmę Mformation Technologies, która stwierdziła, że BlackBerry Enterprise Server, wykorzystywany przez korporacyjnych klientów do zarządzania urządzeniami BlackBerry, narusza patent należący do powoda. Federalna ława przysięgłych właśnie podtrzymała oskarżenia Mformation i nakazała RIM-owi zapłacenie odszkodowania w wysokości 8 USD za każde naruszające patent urządzenie. Przeżywający kłopoty RIM będzie zatem musiał - o ile przegra apelację - zapłacić 147,2 miliona dolarów. Jednak nie ta kwota jest najważniejsza, ale cena, jaką wyznaczono za pojedyncze naruszenie. Znany ekspert ds. patentów, Florian Mueller wyjaśnia: opłaty liczone od pojedynczego urządzenia są podobno wnoszone przez Apple’a na rzecz Nokii i przez niektórych producentów urządzeń z Androidem na rzecz Microsoftu. I wysokość tych opłat jest porównywalna z wysokością zasądzoną przez kalifornijską ławę przysięgłych, która prawdopodobnie została zmylona przez prawników Msformation. Trzeba bowiem zauważyć, że opłaty dla Microsoftu czy Nokii dotyczą olbrzymiej liczby patentów. Firmy te posiadają dziesiątki tysięcy patentów, a licencjonujące je produkty korzystają z setek z nich. Jeśli zatem np. producent smartfonu z Androidem płaci Microsoftowi 8 USD od urządzenia, to płaci za setki (albo i więcej) patentów. Tymczasem w przypadku Msformation mowa jest o pojedynczym patencie. Zdaniem Muellera, gdyby cena pojedynczej licencji była taka, jaką uzyskał Msformation, to przeciętny smartfon byłby nawet o 2000 dolarów droższy niż obecnie. Wyroki ławy przysięgłych nie ustanawiają precedensu - jest on ustanawiany tylko wyrokiem sądu. Jeśli jednak wyrok ławy zostałby podtrzymany przez sędziego, a później przez sąd apelacyjny, mielibyśmy do czynienia z przerażającym precedensem. Biorąc pod uwagę liczbę sporów patentowych toczonych obecnie na rynku smartfonów, byłaby to katastrofa - stwierdził Mueller.
  22. Walka z pożarami to trudne i niebezpieczne zajęcie, nic więc dziwnego, że ciągle trwają prace nad udoskonaleniem sprzętu służącego gaszeniu ognia. Pisaliśmy już o zwalczaniu żywiołu za pomocą prądu elektrycznego oraz pracach nad cybernetycznym strażakiem. Teraz DARPA dowodzi, że płomienie można gasić też za pomocą fali dźwiękowej. Specjaliści z Agencji przeprowadzili eksperyment, podczas którego umieścili głośniki w pobliżu ognia i zaprezentowali, jak dźwięk wpływa na płomienie. Dźwięk z głośników wpływa na przepływ powietrza i umożliwia kontrolowanie obszaru, na którym znajdują się płomienie. Granice ognia można zmniejszyć tak bardzo, że w końcu płomienie zgasną. Co ciekawe, dźwięk nie musiał być zbyt głośny, by ugasić ogień. Wykazaliśmy, że fizyka spalania jest dla nas nadal czymś zaskakującym. Być może z naszego eksperymentu narodzą się nowe pomysły dotyczące sposobów badania zjawiska spalania - mówi Matthew Goodman, jeden z menedżerów w DARPA.
  23. Naukowcy ustalili optymalny interwał, z jakim powinno się przeprowadzać gastroskopie w najbardziej zagrożonych rakiem żołądka częściach świata (CANCER). Choć zapadalność na raka żołądka w społeczeństwach zachodnich spada, choroba jest nadal powszechna we wschodniej Azji, np. Chinach, Japonii czy Korei. Jako że rokowania zależą w dużej mierze od momentu postawienia diagnozy, dr Il Ju Choi z National Cancer Center (NCC) w Korei postanowił ustalić, co jaki czas powinno się optymalnie prowadzić skryning. Jego zespół przeanalizował przypadki 2485 osób, u których raka żołądka wykryto właśnie w NCC. W oparciu o czas, jaki minął między gastroskopią, podczas której wykryto chorobę, a wcześniejszą endoskopią, pacjentów podzielono na 7 grup; poza osobami badanymi w rocznych, 2-, 3-, 4- i 5-letnich interwałach uwzględniono też grupę ludzi badanych przed ponad 5 laty i niebadanych nigdy. W Korei zaleca się obecnie, by w populacji powyżej 40. roku życia prowadzić skryning co 2 lata. Naukowcy odkryli, że etapy wykrycia raka były podobne przy interwałach od roku do trzech. W przypadku mniejszych częstotliwości badania w momencie zdiagnozowania choroba była o wiele bardziej zaawansowana. Optymalną strategią wydaje się badanie co 3 lata. Częstsza gastroskopia nie zapewnia większych korzyści. Wyjątkiem jest przynależność do rodziny z historią raka żołądka. U pacjentów z rodzinnym obciążeniem rak był bowiem częściej bardziej zaawansowany przy wykryciu po 3-letnim niż jednorocznym interwale badań.
  24. Nielegalne uprawy konopi indyjskich zagrażają kunie wodnej (Martes pennanti), drapieżnemu ssakowi występującemu wyłącznie w Ameryce Północnej. By pozbyć się niechcianych gości, niektórzy hodowcy stosują rodentycydy, co jak można się domyślać, nie odbija się korzystnie na lokalnej faunie. Biolodzy z filii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis i Berkeley, Służby Leśnej Stanów Zjednoczonych, California Department of Fish and Game i paru innych instytucji wykryli dostępne w handlu środki gryzoniobójcze w ciałach kun wodnych z hrabstwa Humboldt w pobliżu Parku Narodowego Redwood i z części pasma górskiego Sierra Nevada w i wokół Parku Narodowego Yosemite. Akademicy tłumaczą, że M. pennanti przypieczętowują swój los, polując na zwierzęta, które zjadły trutkę. Prawdopodobnie też same od czasu do czasu skuszą się na zabójczy posiłek, zwabione dodatkami smakowymi naśladującymi bekon, ser czy masło orzechowe. Zespół, którego artykuł ukazał się w piśmie PLoS ONE, przypuszcza, że zagrożone śmiertelnym zatruciem mogą być również lisy rude ze Sierra Nevada (Vulpes vulpes necator) czy puszczyki plamiste. Nasze ustalenia są bardzo zaskakujące, ponieważ niecelowane zatrucie tymi związkami typowo widuje się u dzikich zwierząt w środowiskach miejskim i rolniczym. W Kalifornii kuny wodne zamieszkują [jednak] dojrzałe lasy [...] parków narodowych, prywatnych ziem przemysłowych czy terenów plemiennych - w pobliżu nigdzie nie ma obszarów miejskich ani rolnych - podkreśla Mourad Gabriel. Badania 58 padłych kun wykazały, że aż 79% zetknęło się z rodentycydem o działaniu antykoagulacyjnym (w 96% przypadków był to brodifakum). Rodentycydy 2. generacji są bardziej toksyczne, ponieważ powodują zgon nawet po jednorazowym spożyciu. Zanim pojawią się objawy kliniczne, mija nawet tydzień, co oznacza, że niczego nieświadome zwierzę może w tym czasie paść ofiarą drapieżników. Związki te hamują recykling witaminy K, co prowadzi do problemów z krzepnięciem. Grozi to niekontrolowanym krwawieniem. Ponieważ stężenie środków gryzoniobójczych było wysokie we wszystkich badanych populacjach, trudno wskazać konkretne źródła zatrucia. Na szczęście wiele zdechłych kun nosiło obroże GPS, dzięki czemu da się stwierdzić, że choć nie zawędrowały do miast czy na pola uprawne, ich habitaty pokrywały się z nielegalnymi hodowlami konopi. W przypadku jednego z analizowanych obszarów w odległości 7,5 mili (12 km) zniszczono np. ponad 2 tysiące roślin. Wokół sadzonek i wzdłuż plastikowych rur irygacyjnych wykryto duże ilości rodentycydów. Zgony kun następowały od połowy kwietnia do połowy maja, czyli w optymalnym okresie wysadzania konopi. Wtedy młode rośliny są najbardziej narażone na ataki szkodników. Niestety, pokrywa się to z czasem rozmnażania kun. Jak można przeczytać w uniwersyteckiej relacji prasowej, władze rozważają możliwość wpisania kun wodnych z Kalifornii, Oregonu i Waszyngtonu na listę zwierząt chronionych federalnym Endangered Species Act (ESA). Z M pennanti można by uczynić gatunek osłonowy, którego ochrona pociągnęłaby za sobą ochronę innych współwystępujących gatunków.
  25. Kanadyjsko-amerykański zespół wyewoluował populację muszek owocowych, które potrafią liczyć. Osiągnięcia Tristana Longa z Wilfrid Laurier University i Williama Rice'a z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara stanowią poparcie dla idei, że mechanizmy nerwowe leżące u podłoża podstawowych umiejętności arytmetycznych pojawiły się po raz pierwszy przed milionami lat. O tym, że różne gatunki zwierząt są w stanie liczyć, wiemy już od jakiegoś czasu i ciągle pojawiają się nowe doniesienia na ten temat. Dotąd jednak nikt nie próbował wzmocnić zdolności matematycznych genetycznie. Wspomniany na początku duet naukowców postanowił to zmienić i rozpoczął eksperymenty na owocówkach. W czasie 20-min sesji treningowych muszki widziały 2, 3 lub 4 mignięcia światła, przy czym podwójne i poczwórne sygnały skojarzono z silnymi drganiami, wywoływanymi przez umieszczoną obok akwarium szczoteczkę elektryczną. Później następowała krótka przerwa, następnie owady ponownie trafiały do skrzynki z mrugającymi światłami. Mimo awersji do potrząsania, większość muszek nie umiała się nauczyć skojarzenia między negatywnym bodźcem a liczbą mrugnięć. Po 40 pokoleniach wszystko się jednak zmieniło i warunkowanie klasyczne zaczęło działać. Long podkreśla, że w kolejnym etapie badań chciałby określić, w jaki sposób zmieniła się neuroarchitektura owocówek. Później, porównując grupy kontrolną i eksperymentalną, naukowcy próbowaliby wskazać geny odpowiedzialne za polepszoną zdolność rachowania. Akademicy od dawna podejrzewali, że ludzka umiejętność liczenia bazuje na wrodzonych podstawach, które poprzedzają język i złożone wnioskowanie. Gdyby muszki owocowe pozwoliły do nich dotrzeć, można by pomyśleć o metodach terapii dyskalkulii.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...