Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Gazeta Asahi Shimbun twierdzi, że Fujitsu ma zamiar sprzedać TSMC swoją fabrykę układów scalonych w Kuwana. Produkowane są w niej układy LSI dla urządzeń domowych. Przed dwoma dniami Kazuhiko Kato, wiceprezes Fujitsu, poinformował, że wydział produkcji układów scalonych przyniósł w ciągu ostatnich trzech miesięcy miliardy jenów strat. Nie jesteśmy w stanie pokryć kosztów stałych - stwierdził Kato. Fujitsu nie jest jedyną firmą, która ma zamiar wycofać się z rynku produkcji układów scalonych. Podobno również Renesas Electronics Corp. próbuje sprzedać TSMC swoją główną fabrykę w prefekturze Yamagata. Obie firmy - Fujitsu i Renesas - rozmawiają też z Panasonikiem w sprawie powołania do życia nowej spółki, w ramach której zintegrowano by przynoszące straty wydziały produkcji układów scalonych wszystkich firm.
  2. Japońska agencja kosmiczna (JAXA) przygotowała specjalne akwarium, które trafiło na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Nie będzie ono miało jednak na celu zapewnienie astronautom rozrywki czy odprężenia. Naukowcy chcą się przekonać, w jaki sposób mikrograwitacja wpływa na organizmy morskie. Możliwe będzie badanie też wpływu promieniowania kosmicznego czy degradacji kości i atrofii mięśni w warunkach zmniejszonej grawitacji. Badania potrwają do 90 dni i pozwolą zrozumieć mechanizmy występowania schorzeń trapiących ludzi na Ziemi. Akwarium zamieszkują ryżanki japońskie. Te niewielkie rybki, ze względu na swój krótki okres rozrodu, są często wykorzystywane podczas badań naukowych. Wiadomo, że rozmnażają się w warunkach mikrograwitacji, można będzie zatem prowadzić badania na wielu generacjach. Ich dodatkową zaletą jest przezroczyste ciało, pozwalające na łatwe obserwowanie szkieletu i organów wewnętrznych. Ponadto genom ryżanki jest dobrze poznany, dzięki czemu możliwe będzie łatwe zidentyfikowanie wszelkich anomalii genetycznych wywołanych radiacją. Akwarium wyposażono w zaawansowany system cyrkulacji wody zapewniający odpowiednią temperaturę, czystość i napowietrzenie. Specjalnie na potrzeby eksperymentu opracowane nowe filtry, które udoskonalono przede wszystkim pod kątem oczyszczania wody z bakterii. Dzięki temu możliwe jest utrzymanie ryb w dobrej kondycji przez nawet 90 dni i ich rozmnażanie. W ciągu trzech miesięcy na ISS powinny narodzić się trzy pokolenia ryżanek. Ryby będą automatycznie karmione, diody LED zapewnią symulację dnia i nocy, a eksperyment będzie bez przerwy obserwowany przez dwie kamery.
  3. Brytyjscy specjaliści ostrzegają, że osoby, które używają iPhone’a przez długi czas przy niskich temperaturach narażają się na RSI (repetitive strain injury). Choroba ta związana jest z długotrwałym przebywaniem w jednej, często nienaturalnej, pozycji. Można ją zaobserwować np. u fanów gier komputerowych czy osób bardzo dużo piszących na klawiaturze. Palce osoby używającej iPhone’a musza przyjmować niewygodne pozycje. Jeśli telefon używany jest przez długi czas, dochodzi do RSI. Podczas używania iPhona wykorzystywane są bardzo małe mięśnie, które męczą się znacznie szybciej – mówi Tim Hutchful z British Chiropractic Association. Do zmęczenia i uszkodzeń dochodzi częściej w niskich temperaturach, gdyż wówczas do mięśni dopływa mniej krwi. Mówi, rozwojowi RSI sprzyja sposób trzymania iPhone’a podczas wprowadzania tekstu. Hutchful radzi, by użytkownicy ograniczali wprowadzenia tekstu i dbali o to, by ich dłonie były ciepłe.
  4. Szwedzki serwis Pirate Bay ma zamiar kupić Księstwo Sealandii. Jeden z najbardziej znanych serwisów wymiany plików, który pozwala na pobranie nielegalnych wersji oprogramowania, filmów czy muzyki, chciałby nabyć państewko, o którym niedawno informowaliśmy. Pirate Bay rozpoczęło kampanię "Kupić Sealandię". Chce w jej ramach zebrać 100 milionów funtów i przenieść swoją działalność tak, by nie podlegać prawu. Każda z osób, która wpłaci pieniądze na konto serwisu otrzyma obywatelstwo Sealandii. O ile, oczywiście, uda się kupić księstwo. Jeśli nie, pieniądze zostaną wydane na zakup jakiejkolwiek niewielkiej wysepki, która zostałaby ogłoszona niepodległym państwem.
  5. Pojawiły się plotki, jakoby Sony miało po raz kolejny opóźnić europejski debiut konsoli PlayStation 3. Z oficjalnych doniesień wynika, że urządzenie zadebiutuje na rynkach Starego Kontynentu w marcu przyszłego roku. Pogłoski mówią, że premiera zostanie przesunięta na kwiecień, a może nawet na wrzesień 2007. Sony Computer Entertainment Europe zaprzecza, że ma takie plany i twierdzi, że jest gotowe do marcowej premiery. Witryna ComputerAndVideoGames, powołując się na wysokiego rangą przedstawiciela przemysłu, informuje, że najbardziej prawdopodobnym terminem pojawienia się PS3 w Europie jest kwiecień, chociaż inne źródło mówi o wrześniu. Sony wciąż ma problemy z odpowiednią liczbą laserów potrzebnych do wbudowanego w konsoli czytnika Blu-ray. Ponadto firmie ciągle nie udało się dostarczyć zapowiadanej liczby konsoli na kluczowe rynki USA i Japonii. Z danych analityków wynika, że w listopadzie Sony udało się sprzedać 383 tysiące konsoli, podczas gdy firma zapowiadała, że w samym dniu premiery dostępnych będzie 500 tysięcy urządzeń. Ponadto koncern zapowiada, że do końca bieżącego roku nabywców znajdą 2 miliony PS3, a w marcu 2007 liczba ta wzrośnie do 6 milionów. Nie wiadomo, czy firmie uda się osiągnąć zakładane cele.
  6. OCZ postanowiło poszerzyć swoją linię pamięci Platinum DDR2 certyfikowanych przez Nvidię. Tym razem do sprzedaży trafią kości PC2-8500. Układy taktowane są zegarem o częstotliwości 1066 MHz, a ich timingi wynoszą 4-5-5. Zostały one sprawdzone przez Nvidię pod kątem współpracy z dwoma kartami graficznymi i przeznaczone są właśnie dla komputerów korzystających z trybu SLI. Wszystkie układy z tej serii są ręcznie testowane, a producent objął je dożywotnią gwarancją.
  7. Telewizja wysokiej rozdzielczości nie zdążyła jeszcze zadomowić się na rynku, a już ruszają prace nad doskonalszym standardem transmisji obrazu. Japończycy, którzy mają ogromne zasługi w pracach nad telewizją HD, chcą oglądać przekazy w oszałamiającej rozdzielczości 33 milionów pikseli. Realizacją projektu Super Hi-Vision zajmuje się NHK – japoński nadawca publiczny. Pierwszy przekaz w opracowywanym standardzie można było obejrzeć już w 2005 roku – 18-minutowe nagranie miało rozdzielczość 7680×4320 punkty, a więc 16 razy więcej niż w promowanych obecnie urządzeniach wyświetlających 1080 linii. Obecnie zakłada się, że sygnał telewizyjny będzie przesyłany światłowodami na odległości dochodzące do 260 kilometrów. Podczas testów uzyskano wymaganą do transmisji prędkość 24 gigabitów na sekundę – to zasługa wykorzystania 16 długości fali światła jednocześnie. Oprócz połączeń, Japończycy stworzyli również kodek (standard cyfrowej kompresji i dekompresji obrazu), dzięki któremu wspomniane 24 gigabity można upakować w paśmie 160 do 600 megabitów na sekundę. Podobnemu zabiegowi poddano również 24-kanałowy dźwięk: zamiast 28 Mbit/s potrzeba od 7 do 28 megabitów. Dzięki kompresji, szybkie łącza światłowodowe umożliwią przesyłanie wielu kanałów Super Hi-Vision w tym samym czasie. Kompletny system telewizyjny NHK ma być gotowy od użycia już za siedem lat. Oczekuje się, że zostanie on zaakceptowany jako międzynarodowy standard. Prace poparło również japońskie ministerstwo komunikacji, przeznaczając na projekt 300 milionów jenów (2,7 miliona USD).
  8. Australijski odpowiednik polskiego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, skierował do sądu sprawę przeciwko firmie Google. Analitycy mówią, że niekorzystny dla wyszukiwarkowego giganta wyrok może mieć poważne konsekwencje dla całej branży reklamy internetowej. Australian Competition and Consumer Commision (ACCC) uważa, że Google wprowadza klientów w błąd publikując reklamy, które prowadzą do witryn innych producentów, niż spodziewa się internauta. Organizacja twierdzi też, że wyszukiwarka niedostatecznie wyróżnia linki sponsorowane spośród wyników wyszukiwania. Kłopoty Google’a zaczęły się w 2005 roku, kiedy to w wyszukiwarce można było zobaczyć linki sponsorowane dwóch sprzedawców samochodów z miasta Newcastle w Nowej Południowej Walii. Jednak osoby, które kliknęły na któryś z odnośników, nie zobaczyły strony żadnego z tych sprzedawców, ale były przenoszone na witrynę konkurującego z nimi magazynu „Trading Post”, również zajmującego się sprzedażą samochodów. Stało się tak dlatego, że to właśnie „Trading Post” wykupił reklamy i ustalił taką, a nie inną ich treść. ACCC uważa, że jest to praktyka, która wprowadza klienta w błąd i domaga się od Google’a, by uniemożliwiał stosowanie takich zabiegów. Organizacja początkowo wystąpiła też do sądu przeciwko „Trading Post”, jednak wycofała się po tym, gdy firma zobowiązała się zaprzestać wykupywania reklam wykorzystujących nazwy konkurencyjnych przedsiębiorstw. Shara Evans, szefowa firmy konsultingowej Market Clarity uważa, że jeśli sąd przyzna rację ACCC, będzie to oznaczało, iż Google zostanie zobowiązany do monitorowania treści reklam. A to z kolei może mieć olbrzymi negatywny wpływ na cały rynek internetowej reklamy. To pierwsza tego typu sprawa na świecie. Co prawda amerykańska Federalna Komisja Handlu badała już podobne przypadki, jednak nie domagała się od sądu by ostatecznie rozstrzygnął wszelkie wątpliwości. Proces rozpocznie się 21 sierpnia.
  9. Bill Gates w wywiadzie dla The New York Times stwierdził, że nie wierzy w to, iż zapowiadane oprogramowanie Google’a dla telefonów komórkowych może zagrozić pozycji Microsoftu na tym rynku. Podobno wyszukiwarkowy koncern przygotowuje swoje własne oprogramowanie dla urządzeń przenośnych i chce zaistnieć na rynku, na którym udziały Microsoftu wynoszą 10%. Ile produktów, które Google ma na rynku, przynosi im zysk? – pytał Gates. Wprowadzili około 30 różnych produktów i mają jeden, który przynosi im zyski. Próbujecie robić prognozy na podstawie produktu, którego jeszcze nie widzieliście, o którym oni mówią, że będzie najlepszy i rozdawany za darmo – stwierdził Gates.
  10. Po ogłoszeniu nie najlepszych wyników finansowych za ostatni kwartał, prezes Yahoo!, Jerry Yang, powiedział, że jego firma jest otwarta na propozycję Microsoftu, ale szuka też alternatywnych rozwiązań. Yang stwierdził też, że nowa strategia firmy dotycząca technologii, użytkowników i reklamy "zaczyna przynosić efekty". Prezes portalu zasugerował również, że, chociaż rynek wyszukiwarek jest bardzo atrakcyjny, to jednak Yahoo! bardziej zależy na rynku internetowej reklamy. W sobotę, 26 kwietnia, upływa termin ultimatum, jakie Microsoft wystosował do Yahoo!. Ogłoszenie kwartalnych wyników finansowych ma ogromne znaczenie w walce o przejęcie portalu. Dobre wyniki pozwoliłyby przekonać udziałowców portalu, że obecny zarząd dobrze pracuje, firma się rozwija i nie ma powodów, by ją sprzedawać. Tymczasem okazało się, że wyniki samego portalu były niewiele lepsze od ubiegłorocznych. Lwią część przychodów zapewniło Yahoo! posiadanie 39% udziałów w portalu Alibaba, który prowadzi największy w Chinach sklep internetowy. Samo Yahoo! nie poprawiło zbytnio swej kondycji finansowej, więc spora część inwestorów, zawiedziona słabymi wynikami, może poprzeć starania Microsoftu o przejęcie portalu.
  11. Współczesne procesory stały się tak wydajne, że nie nadążają za nimi układy pamięci, stając się w ten sposób wąskim gardłem systemu kompuerowego i innych urządzeń. Kryptograf Joseph Ashwood mówi, że znalazł rozwiązanie. Ashwood jest autorem nowej architektury pamięci, którą nazwał Ashwood Architecture. Zakłada ona, że przy każdej każdej kości pamięci będzie umieszczany osoby kontroler. Dzięki takiemu rozwiązaniu będziemy mieli do czynienia z pamięciami z dostępem równoległym. Wiele danych mogłoby więc w tym samym momencie docierać do kości pamięci. Ashwood mówi, że taka architektura zapewnia w przypadku układów DDR2 przepustowość rzędu 16 Gb/s. Tymczasem standardowa przepustowość wynosi 12 Gb/s. Przyznaje jednak, że jego pomysł ma też pewne mankamenty. Przede wszystkim – architektury nie sprawdzono w praktyce. Nie powstała jeszcze żadna kość zbudowana według pomysłu kryptografa. Architektura istnieje tylko na papierze. Pocieszający jest fakt, że została ona pozytywnie zweryfikowana przez specjalistów z Carnegie Mellon University. Drugi problem – równoległy dostęp do pamięci powoduje wydłużenie czasu dostępu do konkretnej komórki pamięci. Jednak, jak twierdzi Ashwood, straty są równoważone poprzez możliwość wykonania wielu poleceń w tym samym czasie. Wszystko brzmi dość tajemniczo i nie znamy szczegółów Ashwood Architecture. Wynalazca złożył wniosek patentowy i dopóki nie zostanie on pozytywnie rozpatrzony, szczegóły nie będą ujawnione.
  12. Naukowcy z Groningen University w Holandii wykazali, że osoba prawdziwie zakochana w swoim partnerze uważa go za kogoś bardziej atrakcyjnego, niż jest w rzeczywistości (Body Image). W ramach eksperymentu poproszono 186 osób (93 pary), by oceniły atrakcyjność swoją i swojej drugiej połówki. Okazało się, że panowie dawali swoim żonom/dziewczynom wyższe noty niż one same. Ku zaskoczeniu niektórych, podobne zjawisko odnotowano jednak także u panów. Ocena atrakcyjności przez partnerki była korzystniejsza od "cenzurki" wystawionej samemu sobie. Pary biorące udział w badaniu były ze sobą średnio ok. 14 lat, a respondenci mieli powyżej 35 lat. Psycholodzy podkreślają, że ludzie są w stosunku do siebie bardziej krytyczni, niż jest to wskazane. Wg nich, uzyskane wyniki potwierdzają wnioski wypływające z wielu wcześniejszych studiów. Mamy tendencję do przeceniania wagi, jaką przedstawiciele płci przeciwnej przykładają do różnych cech wyglądu fizycznego. Panie zazwyczaj sądzą, że mężczyźni gustują w szczuplejszych kobietach z większym biustem, a panowie, że kobiety poszukują bardziej muskularnych osiłków z rozbudowaną klatką piersiową. Nie pokrywa się to jednak z rzeczywistymi preferencjami. Zaakceptowanie sposobu, w jaki partner postrzega nasze ciało, na pewno sprzyja pogłębianiu więzi. Ponadto sądząc, że związaliśmy się z kimś ładnym, czujemy się lepiej.
  13. Konstruktorzy zatrudnieni przez Nissan Motor stworzyli specjalny kombinezon i gogle, po ubraniu których poczujemy się jak osoba w podeszłym wieku. Ubiór symuluje problemy z utrzymaniem równowagi, słabszy wzrok, sztywne stawy i dodaje do naszej wagi 5 kilogramów. Nie służy jednak do zabawy, a ma być narzędziem pracy dla... projektantów samochodów. To przeważnie młodzi ludzie i nie są w stanie wyobrazić sobie co dzieje się z ciałem starszej osoby. Nie potrafią więc zaprojektować samochodu optymalnego dla osób w podeszłym wieku. Problemy z poruszaniem się, bóle krzyża, kłopoty z podniesieniem ręki - chcieliśmy poznać wszelkie niedogodności - mówi Etsuhiro Watanabe, szef zespołu projektowego. Dodaje, że używanie samochodu jest łatwe dla młodych ludzi, ale on i jego zespół chcą projektować je tak, by i starsi korzystali z nich z łatwością. Japońskie społeczeństwo szybko się starzeje. Specjaliści oceniają, że około roku 2050 aż 40% populacji będą stanowiły osoby, które ukończyły 65. rok życia. Odpowiednie zaprojektowanie towarów jest więc koniecznością. Tym bardziej, że ponad 40% samochodów Nissana sprzedawanych w USA i Japonii kupują osoby mające co najmniej 50 lat. Bardzo trudno się jeździ. Człowiek traci wolność, do której jest przyzwyczajony i gdy się porusza, odczuwa ograniczenia - mówi Naoki Yamamoto, pracownik Nissana, który wypróbował nowy "postarzający" kombinezon.
  14. Wybierając drinki, w których alkohol zmieszano z napojami słodzonymi słodzikami, szybciej się upijamy. Jak zauważają badacze australijscy, są one mniej kaloryczne, ale szybciej przechodzą przez żołądek, co powoduje większy skok stężenia alkoholu we krwi. Do takich wniosków naukowcy doszli, obserwując 8 młodych i zdrowych mężczyzn. Poziom alkoholu we krwi mierzono im w dwóch sytuacjach: 1) po wypiciu wódki zmieszanej z napojem posłodzonym cukrem, 2) po wypiciu tej samej ilości wódki, lecz zmieszanej z napojem posłodzonym słodzikiem. Posługując się USG, Australijczycy obserwowali proces opróżniania się żołądka. Okazało się, że po wypiciu "dietetycznego" drinka żołądek opróżniał się mniej więcej o 15 minut wcześniej. Poziom alkoholu we krwi osiągał swój szczyt po tym samym czasie (bez względu na rodzaj wypitego drinka) — po 30 minutach. Różnica ujawniała się w najwyższym odnotowywanym stężeniu alkoholu we krwi: w grupie ze słodzikiem wynosiło ono średnio 0,05%, a w grupie ze zwykłym cukrem tylko 0,03%. Rozważając moc wypijanych drinków, ludzie powinni więc brać pod uwagę nie tylko moc użytego alkoholu, lecz także to, czym posłodzono sok. Warto też pamiętać o tym, że kobiety częściej się odchudzają i, co za tym idzie, częściej korzystają z produktów dietetycznych, w tym słodzików. Po wypiciu tej samej ilości alkoholu przez kobietę i przez mężczyznę u płci pięknej występuje większe jego stężenie we krwi. Wyniki opisywanych badań opublikowano we wrześniowym wydaniu American Journal of Medicine.
  15. Określenie "płynny lunch" kojarzysz głównie z szybkim piwem w połowie dnia? W trosce o własną dietę warto nieco zmienić nastawienie. Badacze pracujący dla producenta żywności, firmy Unilever, donoszą, że odpowiednio przygotowane niskokaloryczne napoje mogą pomóc w utracie wagi. Okazuje się bowiem, że "napompowanie" posiłku odpowienim gazem może zwiększyć uczucie sytości oraz wypełnienia żołądka, a przez to opóźniać potrzebę sięgnięcia po kolejną przekąskę lub zmniejszać jej objętość. Badanie, którego wyniki zaprezentowano na Europejskim Kongresie o Otyłości w Genewie, przeprowadzono na dwudziestu czterech ochotnikach. Karmiono ich, w zależności od etapu eksperymentu, posiłkiem podobnym do milkshake\'a lub jego pomniejszoną o połowę porcją, w której różnicę objętości zniwelowano za pomocą gazu podobnego do tego, którym "pompuje się" bitą śmietanę w aerozolu. Stwierdzono, że wypełniony gazem posiłek daje silniejsze uczucie sytości niż jego tradycyjny odpowiednik. Naprawdę zaskoczyło nas to, że uzyskane w ten sposób uczucie sytości utrzymywało się przez jedną do dwóch godzin, a nawet dłużej. Zdajemy sobie sprawę z dotykającego niektórych osób problemu zanikania tego uczucia już po piętnastu minutach, dlatego było to dla nas miłą niespodzianką - powiedział agencji prasowej AFP Siergiej Melnikov, pełniący w Unileverze funkcję szefa grupy związanej z badaniami nad otyłością. Okazuje się jednak, że nie każdy użyty do tego celu gaz spełnia swoje zadanie. Na przykład dwutlenek węgla, używany w napojach gazowanych, zupełnie nie sprawdza się na tym polu. Jak tłumaczy Melnikov, to muszą być gazy, które można ustabilizować w pożywieniu tak, aby nie opuściły organizmu po dotarciu do żołądka. Na razie nie wiadomo, czy możliwe byłoby wzbogacenie w podobny sposób posiłków spożywanych w stanie stałym. Przedstawiciel producenta ucina spekulacje: Potrzebujemy więcej dowodów. Ale na pewno jest to zaledwie początek drogi.
  16. Od czasu uderzenia meteorytu mieszkańców wioski w południowym Peru nęka tajemnicza choroba. W zeszłą sobotę (15 września) w południe ludzi przestraszył odgłos wybuchu i wyraźnie widoczna na niebie kula ognia. Wielu podejrzewało, że to katastrofa lotnicza. Miejscowość znajduje się w Andach, a konkretnie w departamencie Puno, w pobliżu granicy z Boliwią. Od tego czasu mieszkańcy wioski uskarżają się na wywołane dziwnym zapachem bóle głowy i wymioty – powiedział peruwiańskiemu radiu RPP Jorge Loprez, przedstawiciel miejscowego wydziału zdrowia. Hospitalizowano również 7 policjantów, którzy udali się na wizję lokalną. Przed przyjęciem do szpitala podano im tlen. Na miejsce katastrofy wysłano ekipę ratowniczą i ekspertów. Znaleziono krater o średnicy 30 i głębokości 6 metrów. Z otworu wydobywała się wrząca woda. Wokół leżały odłamki skały i popiół. Tubylcy byli bardzo zaniepokojeni – poinformował inny przedstawiciel władz, Marco Limache. Okoliczni mieszkańcy obawiają się, że nękające ich objawy to efekt napromieniowania. Sprawa jest na tyle poważna, że na miejsce upadku udadzą się ekperci Instytutu Geofizycznego. José Ishitsuka Iba, szef obserwatorium astronomicznego, które należy do Instytutu, nie wyklucza jednak, że tajemnicza choroba to... efekt psychozy, którym ulegli mieszkańcy. Przyznaje on, że meteoryty mogą nieść ze sobą radioaktywny materiał, jednak w Peru spadł niewielki meteoryt, a więc i materiału nie było dużo. Nie mógł on więc wpłynąć na zdrowie mieszkańców. Opinię o zbiorowej psychozie lub innym pochodzeniu objawów zdają się potwierdzać słowa Modesto Monoi, byłego prezesa Instytutu Energii Jądrowej. Jego zdaniem mieszkańcy wykazują efekty, które pojawiają się, gdy człowiek wystawiony jest na działanie dużej ilości siarki. A meteoryty siarki nie zawierają. Na miejsce upadku meteorytu wybierają się też lekarze z Departamentu Zdrowia z Puno.
  17. Anna Streżyńska, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, zapowiedziała, że do roku 2010 Telekomunikacja Polska SA zostanie podzielona na dwie spółki. Jednocześnie pani prezes opowiedziała się przeciwko powołaniu europejskiego regulatora rynku telekomunikacyjnego. Komisja Europejska uważa, że nowy urząd zapewni większą swobodę działania różnym firmom, będzie mógł nakazać podzielenie istniejących telekomów, a w rezultacie doprowadzi do spadku cen. Anna Streżyńska mówi, że jego powołanie jest niepotrzebne. Jedyną nową rzeczą jest ten międzynarodowy europejski regulator. Regulatorzy uważają, że nie jest on potrzebny. Uważamy, że nie jest potrzebne kolejne ciało, które będzie miało takie same lub właściwie podobne kompetencje, bo po pierwsze to dodatkowe koszty, po drugie spowolnienie procedur, po trzecie ich komplikacja, po czwarte trochę dla nas utrata suwerenności i takiego spojrzenia lokalnego na nasze potrzeby. I wreszcie na koniec taki paneuropejski regulator oznacza dalsze kroki w przyszłości, czyli być może w ogóle utratę przez kraje członkowskie możliwości regulowania rynków krajowych – powiedziała Streżyńska w radiu PiN. Stwierdziła jednocześnie, ze w połowie przyszłego roku zapadnie decyzja, czy i jak zostanie podzielona TP SA. To jest prawie pewnik, musiałabym dostać bardzo mocne argumenty, żeby tego nie zrobić. Jeżeli byśmy w połowie przyszłego roku podjęli decyzję na tak, to druga połowa roku byłaby na przygotowanie decyzji i 2009 rok byłby przeznaczony na działania regulacyjne – mówi Streżyńska.
  18. Naukowcy z MIT dokonali kolejnego ważnego odkrycia w dziedzinie biologii molekularnej. Badając jedną z bakteryjnych protein, odkryli oni, dlaczego spełnia ona znacznie więcej funkcji niż inne białka podobnej wielkości. Zespół prof. Grahama Walkera odkrył, że białko zwane UmuD należy do nowo odkrytej kategorii "białek wewnętrznie nieuporządkowanych" (ang. intrinsically disordered proteins). Mimo iż białko UmuD występuje w komórkach bakteryjnych, może mieć istotne znaczenie dla zrozumienia niektórych ludzkich chorób. Dzięki temu odkryciu jesteśmy o krok bliżej od zrozumienia funkcji tzw. translesion DNA polymerases (w wolnym tłumaczeniu: polimeraz DNA kopiujących mimo pęknięć), nietypowego rodzaju polimeraz ludzkiego DNA. Są to białka zdolne do kopiowania ludzkiego DNA, lecz - w przeciwieństwie do "klasycznych" polimeraz - są one w stanie kopiować materiał genetyczny nawet z pękniętego chromosomu. Dzięki temu możliwe jest zachowanie całej informacji genetycznej komórki i zapewnienie jej przeżycia nawet przy rozległym uszkodzeniu DNA. Z drugiej jednak strony, proces ten zawsze prowadzi do powstania nowych mutacji w miejscu "naprawionego" uszkodzenia. Może to prowadzić do sytuacji, w której komórka - zamiast obumrzeć w wyniku uszkodzenia DNA - złośliwieje i staje się zalążkiem nowotworu. Z powodu złożonej funkcji translesion DNA polymerases mogą być istotne dla rozwoju tych chorób. UmuD, tak jak każde inne białko, musi przejść proces tzw. składania, zanim osiągnie zdolność do pełnienia swojej funkcji. O analogicznym procesie w przypadu cząsteczek RNA pisaliśmy niedawno. Co jest jednak ciekawe, białka wewnętrznie nieuporządkowane nie posiadają ściśle zdefiniowanej struktury przestrzennej stąd wzięła się ich nazwa). Dzięki temu, że mają pewną dowolność tworzenia struktur, mogą wiązać znacznie więcej rodzajów cząsteczek w porównaniu do "klasycznych" białek podobnej wielkości. [One] posiadają pewną strukturę, lecz rozumianą inaczej, niż do tej pory nam się wydawało - mówi prof. Walker. W dużych stężeniach, przy których - ze względów technicznych - przeważnie wykonuje się analizy struktury białek, UmuD tworzy zazwyczaj tzw. strukturę harmonijkową. Okazuje się jednak, że dzięki zastosowaniu nowej techniki, możliwe było zbadanie kształtu cząsteczek przy stężeniu występującym naturalnie w komórce bakteryjnej. Zaskakujący jest fakt, że w takich warunkach białko to tworzy przypadkowe zwoje zamiast uporządkowanej struktury. Dalsze badania wskazują, iż białka wewnętrznie nieuporządkowane po połączeniu z innymi proteinami mogą zmienić kształt, co umożliwia im kontakt z innymi molekułami. W ten sposób powstaje chronologiczna sekwencja konfiguracji atomów tego białka. Dodatkowo, pomimo dość "luźnej" struktury, proteina ta występuje przeważnie w parach (dimerach). Sugeruje to, że istnieje pewna preferowana struktura, bardziej prawdpodobna od innych. Nadal nie wiadomo jednak, jakie mechanizmy regulują powstawanie poszczególnych form białka UmuD. Odkrycie dokonane w MIT może rzucić nowe światło na rolę UmuD w tzw. systemie SOS, aktywowanym w komórkach bakteryjnych po rozległych uszkodzeniach DNA. Polega on na działaniu mechanizmów naprawy DNA "za wszelką cenę": aktywowane są wszelkie mechanizmy naprawcze, włącznie z tymi, które odtwarzają ciągłość DNA kosztem rozległych mutacji. Jednym z typów "białek systemu SOS" są właśnie wspomniane wcześniej translesion DNA polymerases. Proces działania tych protein przeżywają bardzo nieliczne komórki, lecz często są one wówczas znacznie silniejsze niż przed zadziałaniem szkodliwego czynnika (można podejrzewać, że w analogicznej sytuacji u człowieka powstaje nowotwór). Z kolei rolą białka UmuD w systemie SOS jest m.in. interakcja właśnie z takim typem polimeraz oraz regulacja ich aktywności i zdolności do wiązania DNA. Oprócz naukowców z MIT, w projekcie brali udział badacze z Uniwersytetu Federalnego w Rio de Janeiro w Brazylii. Szczegółowa publikacja dotycząca tego zagadnienia ukazała się w czasopiśmie Proceedings of the National Academy of Sciences.
  19. Papugi kakapo nie wyginą! Udało się je uratować z pomocą biologów z Uniwersytetu w Glasgow. Zielono upierzone kakapo (Strigops habrotilus) to nieloty zamieszkujące Nową Zelandię. Są roślinożerne i prowadzą nocny tryb życia. Zmiany środowiskowe i wprowadzenie polujących na nie ssaków doprowadziły do tego, że w 1995 roku liczebność gatunku spadła do 51 osobników. Papugi te bardzo rzadko wyprowadzają lęgi. Dzieje się tak, ponieważ karmią pisklęta owocami dwóch endemicznych drzew: sosny Halocarpus biformis oraz rimu (Dacrydium cupressinum), a owocują one tylko raz na 2 do 6 lat. W międzyczasie ptaki żywią się liśćmi, trawami i ziołami, w których nie ma wystarczających ilości składników odżywczych do wykarmienia młodych. Biolodzy środowiskowi i ewolucyjni z Glasgow współpracowali z nowozelandzkim Departamentem Ochrony Środowiska. Stworzyli suplement, dzięki któremu kakapo miały składać więcej jaj nawet w tzw. latach chudych (gdy nie owocowały ich ulubione drzewa). Kakapo rozmnażały się niechętnie. Kiedy zbadaliśmy pożywienie, zaczęliśmy podejrzewać, że należy za to obwiniać ich menu. Składanie jaj to wymagający okres dla ptaków. Aby wyprodukować jaja dobrej jakości, potrzebują określonych składników odżywczych. Podczas eksperymentów podawaliśmy suplementy ze wszystkimi substancjami, których, wg nas, brakowało w diecie papugi. Chcieliśmy w ten sposób sprawdzić, czy uda nam się wpłynąć na jej rozmnażanie. Okazało się, że samice zażywające tabletki składały znacznie więcej jaj. W 2002 roku, pierwszym roku suplementacji, złożyły łącznie 67 jaj – wyjaśnia David Houston, profesor zoologii z Uniwersytetu w Glasgow. Kakapo nadal są zagrożone wyginięciem. Ponieważ rozmnażają się nieregularnie, proces "wychodzenia na prostą" będzie długi.
  20. IBM we współpracy z austriacką firmą VDEL oraz z LX Polska zaoferuje na terenie Rosji peceta "wolnego od Microsoftu". Maszyna będzie sprzedawana z preinstalowanym systemem firmy Red Hat i IBM-owskim pakietem biurowym Lotus Symphony. Sprzęt będzie produkowany i dostarczany przez partnerów VDEL i LX Polska. Błękitny Gigant zapewnia, że komputery z rodziny Open Referent będą o połowę tańsze, niż tradycyjne maszyny. Wbrew pozorom nie chodzi tutaj, a przynajmniej nie bezpośrednio, o rozpropagowanie opensource\'owego systemu na rynku konsumenckim. Gra toczy się o wyższą stawkę. W Rosji wiele firm i instytucji państwowych po raz pierwszy buduje swoje wielkie sieci. Rynek Federacji jest więc bardzo atrakcyjny dla producentów oprogramowania. Microsoft już zaangażował się w Rosji w kampanie edukacyjne, a w ubiegłym miesiącu podpisał umowę z największym rosyjskim operatorem komórkowym. Dzięki niej małe firmy będą mogły korzystać z tańszych laptopów z preinstalowanym systemem Vista. Opensource\'owi rywale giganta z Redmond też nie zasypiają gruszek w popiele i próbują przedstawić Rosjanom swoje produkty. Robią to na tyle skutecznie, że opensource\'owe pecety zamówiło już Ministerstwo Obrony, Aerofłot i Alfa Bank. Trzeba przy tym pamiętać, że zatrudnieni w firmach i instytucjach, którzy zetkną się w pracy z danym rozwiązaniem, chętniej skorzystają z niego w domu. Wynik walki o rynek przedsiębiorstw przełoży się w przyszłości na rynek użytkownika indywidualnego.
  21. Darul Uloom Deoband, wpływowa konserwatywna islamska szkoła teologiczna w indyjskim stanie Uttar Pradesz wydała dekret (fatwę), który dopuszcza zawieranie ślubów przez Internet. Wystarczy, by małżonkowie widzieli się za pośrednictwem kamer. Internet spełnia rolę prawnika i, jako taki, jest formalnie zdolny do nadzorowania zarówno „ljaab” (złożenie oferty) jak i „Qabool” (przyjęcia jej przez pannę młodą) – oświadczył duchowny Khalid Safiullah Rehmani. Islamscy duchowni debatowali nad ważnością internetowych ślubów od 2005 roku, gdy w miejscowości Lucknow zawarto pierwszy tego typu kontrakt małżeński. Szkoła Deoband ma duże wpływy w Azji Południowej. Znana jest ze swojego konserwatywnego podejścia do kwestii płci. Niedawno jej klerycy ogłosili, że dziewczynki nie powinny uczęszczać do koedukacyjnych szkół. Teraz zgodzili się na internetowe małżeństwa, pod warunkiem, że będzie przestrzegane islamskie prawo, a to wymaga, by prócz prawnika (tutaj: Internetu) obecnych było jeszcze dwóch świadków.
  22. Jeden z kanadyjskich uniwersytetów postanowił wykorzystać fakt, że dzieci lubią gry i spędzają całe godziny przed ekranem komputera. Jego pracownicy opracowali grę, której bohaterowie ścigają statkiem kosmicznym złodziei manuskryptu Szekspira. Przy okazji grający poznają życiorys pisarza i fragmenty jego dzieł. Oficjalna premiera gry nastąpiła przed kilkoma dniami w rocznicę śmierci Szekspira. Specjaliści pracowali nad nią przez dwa lata, a jej stworzenie kosztowało 44 800 dolarów, co jest niewielką sumą, w porównaniu z budżetami współczesnych gier. W grze "Speare” znajduje się też odnośnik do Canadian Adaptations of Shakespeare, bazy danych dotyczących pisarza. Znajdują się w niej m.in. konspekty dla nauczycieli, filmy wideo dotyczące Szekspira oraz elektroniczne wersje jego dzieł. "Speare” pomagała stworzyć firma ApolloGames. Na jej stronie można pobrać demonstracyjną wersję gry lub zakupić oryginał.
  23. Wizje pisarzy science-fiction i reżyserów takich jak George Lucas są coraz bliższe realizacji. W ciągu najbliższych lat na polach bitew prawdopodobnie pojawią się żołnierze wyposażeni w laserowe karabiny. Stany Zjednoczone wydają miliony dolarów na badania nad laserową bronią i już wkrótce może ona zostać tak zminiaturyzowana, że znajdzie się na wyposażeniu każdego żołnierza. USA prowadzą prace nad bronią laserową od 1972 roku. Mimo upływu 35 lat broń laserowa jest tak duża, że musi być montowana na ciężarówkach lub w samolotach. Służy do zwalczania rakiet przeciwnika, a nie do walki z jego żołnierzami. Osobista broń laserowa będzie niezwykle niebezpiecznym rodzajem dłoni. Karabin korzystający z promienia światła będzie w stanie wypalić w żołnierzu przeciwnika dziurę o średnicy ponad pół centymetra. Będzie to wymarzona broń dla snajperów. W przeciwieństwie do tego, co widzieliśmy w „Gwiezdnych wojnach” nie będzie widocznego promienia, więc pozycja strzelca nie zostanie zdradzona. Co więcej jej zasięg wyniesie około 8 kilometrów, a że promień lasera porusza się po linii prostej (tor lotu kuli jest parabolą) i podróżuje z prędkością światła, trafienie jest niemal pewne tak długo, jak cel pozostaje widoczny. Oczywiście takiej broni jeszcze nie ma, a przed naukowcami, którzy nad nią pracują, stoi kilka poważnych wyzwań. Lasery, które obecnie stosowane są jako broń, to przede wszystkim lasery chemiczne. Zyskują one energię dzięki gwałtownym reakcjom chemicznym, dzięki którym osiągają moc rzędu megawata. Główne ich wady to problem z przechowywaniem chemikaliów powodujących korozję oraz niebezpieczny dym wydobywający się podczas wykorzystywania lasera. Dlatego też najbardziej prawdopodobnym kandydatem do zastosowania w broni osobistej jest laser bazujący na ciele stałym. Ten najstarszy typ laserów jest obecnie powszechnie używany. Wykorzystuje się go od usuwania tatuaży po operacje okulistyczne. Lasery na ciele stałym korzystają z energii elektrycznej. Oczywiście laser, który żołnierz mógłby trzymać w ręku, nie osiągnie mocy megawata – nie istnieją bowiem na tyle zminiaturozowane źródła energii. Jednak najprawdopodobniej tak olbrzymia moc nie byłaby potrzebna. Żołnierzom piechoty wystarczą być może lasery o mocy jednego kilowata. W tej chwili są dostępne 100-kilowatowe lasery produkcji Boeinga i Grunmana. Mieszczą się one na platformie samochodu ciężarowego. Ich zminiaturyzowania do rozmiarów karabinu należy spodziewać się w ciągu 2 (to ocena optymistów) do 10 (tak twierdzą pesymiści) lat.
  24. Poniższa wiadomość to nasz żart primaaprilisowy. Gdy przed kilkoma miesiącami Microsoft i Novell podpisały swoje głośnie porozumienie o współpracy, niemal natychmiast pojawiły się plotki, że podobną umowę z Microsoftem mogą zawrzeć inne firmy, w tym Red Hat. Pogłoski te wydają się obecnie potwierdzać. Na stronach Microsoftu przypadkowo pojawiła się informacja, datowana na 3 kwietnia, o porozumieniu pomiędzy koncernem Gatesa a producentem popularnej dystrybucji Linuksa. Podobną informację zawarł Red Hat w kwartalnym raporcie złożonym amerykańskiej Komisji Giełd i Papierów Wartościowych. Umowa przewiduje wymianę technologii, licencji oraz patentów. Przewidziano w niej również, że obie firmy będą chroniły siebie i swoich klientów przed pozwami o naruszenie własności intelektualnej jakiejkolwiek ze stron. Microsoft zobowiązał się ponadto do zatrudnienia w Redmond co najmniej 30 dotychczasowych pracowników Red Hata, którzy zasilą microsoftowe Centrum Pomocy oraz będą współpracowali z inżynierami giganta w celu dostosowania produktów obu firm. Umowa przewiduje też, że w ciągu 5 lat Microsoft zapłaci Red Hatowi 436 milionów dolarów, a Red Hat zobowiązał się do udostępnienia swoich kanałów dystrybucyjnych produktom Microsoftu. W opublikowanych przypadkowo dokumentach znalazło się również stwierdzenie, że rady nadzorcze obu firm nie sprzeciwiają się dalszemu zacieśnianiu współpracy. Zdaniem części analityków może być to zapowiedź przejęcia Red Hata przez Microsoft. Inni z kolei zwracają uwagę, iż umowa pomiędzy obiema firmami przewiduje współpracę w węższym zakresie niż ta pomiędzy Novellem a Microsoftem i rady nadzorcze jedynie dały zarządom wolną rękę w jej rozszerzeniu. Przedstawiciele Microsoftu i Red Hata odmówili komentarzy na temat umowy.
  25. The Inquirer donosi, iż w ramach IBM-owskiego programu badawczego Extreme Blue powstało oprogramowanie, które pozwoli niesłyszącym korzystać z telefonu komórkowego. Wypowiadane przez rozmówcę słowa są przekładane na język migowy i pokazywane na ekranie. Aplikacja jest w tej chwili całkowicie zależna od serwera. Przygotowuje on odpowiedni strumień wideo na którym cyfrowo generowana postać pokazuje poszczególne znaki. Uczeni mają nadzieją, że Sisi (od: say it, sign it) będzie można przygotować w formie aplikacji Java, która będzie instalowana w samych telefonach. Jeśli tak się stanie, osoby niesłyszące będą mogły bez przeszkód korzystać z „komórek”.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...