Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Amerykańskie Towarzystwo Astronomiczne informuje, że jeden z dwóch nieużywanych teleskopów szpiegowskich klasy Hubble'a, które w ubiegły roku zostały podarowane NASA przez US National Reconnaissance Office (NRO), może zostać wykorzystany podczas misji poszukiwania planet pozasłonecznych i ciemnej energii. Przed kilkoma dniami, podczas 222. spotkania Towarzystwa, przedstawiono projekt wzbogacenia misji WFIRST- AFTA (Wide-Field Infrared Survey Telescope - Astrophysics Focused Telescope Assets) o jeden ze wspomnianych teleskopów. Program WFIRST-AFTA dysponuje budżetem w wysokości 1,63 miliarda dolarów. Wykorzystanie teleskopu pozwoliłoby na znakomite zwiększenie możliwości programu WFIRST praktycznie bez zwiększania jego budżetu - powiedział Paul Hertz, dyrektor działu astrofizyki w wydziale misji naukowych NASA. Ponadto, dodanie tego teleskopu oznaczałoby wposażenie misji WFIRST w instrument, który pozwoliłby na badanie planet krążących wokół pobliskich gwiazd - dodał. W lutym NASA zwołała burzę mózgów, podczas której specjaliści przedstawiali pomysły na jak najlepsze wykorzystanie niezwykłego prezentu od wywiadu. Propozycje podzielono na siedem kategorii: teleskop kosmiczny na orbicie Marsa, obserwatorium egzoplanet, poszukiwanie obiektów o niskiej jasności, zaawansowany teleskop pracujący w świetle widzialnym i ultrafiolecie, optyczny węzeł komunikacyjny w kosmosie służący transmisji danych podczas głębokiej eksploracji przestrzeni kosmicznej, obserwatorium dynamiki systemu Słońce-Ziemia oraz pogody kosmicznej, badania górnych warstw atmosfery Ziemi. Pomysł wykorzystania jednego z teleskopów podczas misji WFIRST został 30 maja przedstawiony dyrektorowi NASA Charlesowi Boldenowi. Ten zlecił urzędnikom przygotowanie wstępnego planu dotyczącego tego projektu. Żadne decyzje jeszcze nie zapadły.
  2. W Japonii przeprowadzono wstępne testy pociągu maglev L0. Pojazd ma rozpocząć regularne kursy w 2027 roku i połączy Tokio z Nagoją. Będzie składał się z 16 wagonów i zabierze do 1000 pasażerów, a jego maksymalna prędkość ma wynosić 500 km/h. Skróci to czas podróży pomiędzy wymienionymi miastami z obecnych 90 do 40 minut. Podczas testu wykorzystano lokomotywę i cztery wagony, ciągnięte przez specjalny wózek. Badanie miało sprawdzić wytrzymałość konstrukcji. Oficjalne testy zostaną przeprowadzone we wrześniu. Japonia była pierwszym krajem, w którym zaczęły jeździć pociągi maglev, czyli pojazdy unoszące się nad torami dzięki polu magnetycznemu. W 1964 roku taki pojazd woził kibiców odbywających się właśnie Igrzysk Olimpijskich. Poruszał się z prędkością do 209 km/h. Obecnie światowy rekord prędkości maglev należy do chińskiego pojazdu z Szanghaju. Jest on w stanie pędzić z prędkością 431 km/h, chociaż jego średnia rzeczywista prędkość wynosi około 240 km/h. Japonia dysponuje najszybszymi na świecie liniami szybkiej kolei. W Kraju Kwitnącej Wiśni używanych jest ponad 2200 kilometrów takich linii, a średnia prędkośc pociągów wynosi 320 km/h. Rząd w Tokio ma ambitne plany rozwoju szybkiej kolei. W 2045 roku szybka kolej ma połączyć Tokio i Osakę, a w przyszłości ma ona kursować pomiędzy wszystkimi dużymi miastami wyspy Honsiu.
  3. In-Q-Tel, niedochodowe przedsiębiorstwo badawczo-rozwojowe pracujące na rzecz służb specjalnych USA podpisało umowę z Narrative Science, firmą specjalizującą się w automatycznej analizie danych biznesowych i komunikacji w języku naturalnym. Umowa przewiduje, że Narrative Science stworzy specjalną wersję swojego silnika Quill. Jest on wykorzystywany w narzędziach oferowanych przez Narrative Science, a In-Q-Tel chciałby dysponować jego wersją stworzoną pod kątem wywiadowczej analizy informacji. Narzędzia oparte na specjalnej wersji Quill mają posłużyć do automatycznej analizy rozległych baz danych i przygotowywania raportów wywiadowczych napisanych językiem naturalnym. Całość zadania ma być wykonywana bez udziału człowieka. Uzytkownik końcowy ma szybko otrzymać jasno napisany, łatwy do zrozumienia raport na interesujący go temat.
  4. W odnalezionym przed ponad 100 laty neandertalskim żebrze wykryto dysplazję włóknistą kości. Gdy dotąd natrafiano na tego typu nowotworopodobne zmiany, były one o co najmniej 100 tys. lat młodsze. Trzycentymetrowy fragment żebra odkopano w schronisku skalnym w Krapinie w Chorwacji. Jak tłumaczy jeden z autorów artykułu z PLoS ONE David Frayer, dysplazja włóknista może nie dawać żadnych objawów, może też być bardzo bolesna. Biorąc pod uwagę wielkość tej konkretnej zmiany oraz jej wygląd [guz mocno wystaje], należałoby założyć, że chory neandertalczyk odczuwał ból. Wykopaliska w Krapinie rozpoczęły się w 1899 r. i trwały do 1905 r. (ich kierownikiem był Dragutin Gorjanović-Kramberger). Znaleziono ok. 900 kości przedstawicieli rodzaju Homo z późnego plejstocenu. Poza tym archeolodzy zebrali kolekcję kamiennych narzędzi oraz szczątki zwierząt. W latach 80. XX w. naukowcy z Uniwersytetu Pensylwanii prześwietlili wszystkie kości z Krapiny. W 1999 r. ukazała się nawet książka z kompletem radiogramów. Przeważnie były one naprawdę dobrej jakości, ale jedno ze zdjęć prześwietlono (widniało na nim nasze żebro, a parametry rtg. okazały się niewłaściwe, bo radiolodzy nie wiedzieli, że prawidłową kość beleczkową zastąpiła tu tkanka łączna). Ostatnio żebro zaczęto ponownie badać. Posłużono się m.in. mikrotomografią komputerową. Na skanie widać pustą "skorupę" bez istoty gąbczastej. Podobną strukturę widujemy [również] u współczesnych pacjentów. To dokładnie ten sam rodzaj procesu - podkreśla Janet Monge, kurator działu antropologii fizycznej Muzeum Uniwersytetu Pensylwanii.
  5. Skandal związany z inwigilacją na wielką skalę zatacza coraz szersze kręgi. Amerykańska prasa twierdzi, że w ramach programu PRISM NSA ma dostęp do danych o użytkownikach i klientach Apple'a, Microsoftu, Facebooka, Google'a, Skype'a, Yahoo, YouTube'a, AOL, PalTalk i wielu innych. Monitoruje też ponoć sieci AT&T, Sprinta oraz operatorów kart płatniczych. Dziennikarze The Washington Post twierdzą, że otrzymali pliki PowerPointa z tajną prezentacją możliwości projektu PRISM. Podobno NSA wykorzystuje go głównie do monitorowania osób mieszkających poza granicami USA. Ze slajdów wynika, iż program jest prowadzony od sierpnia 2007 roku. Zapoczątkowała go administracja prezydenta Busha, a za prezydenta Obamy rozrósł się do niebywałych rozmiarów. Dane z PRISM znajdują się podobno w 1 na 7 raportów wywiadowczych przygotowywanych przez służby. Wymienione powyżej firmy zaprzeczyły, by rząd miał bezpośredni dostęp do ich serwerów i stwierdziły, że dane na temat użytkowników są przekazywane tylko na żądanie sądu i w konkretnych przypadkach, nie zaś masowo. Twierdzą też, że nie mają pojęcia o istnieniu programu PRISM. To pokazuje, że Kongres dał władzy wykonawczej zbyt duże uprawnienia odnośnie naruszenia prywatności, a istniejące zebepieczenia wolności obywatelskich są nieodpowiednie - powiedział Jameel Jaffer, zasstępca dyrektora ds. prawnych Amerykańskiej Unii Wolności Obywatelskich (ACLU). Wysoki rangą przedstawiciel rządu twierdzi, że PRISM może zbierać dane dotyczące tylko osób mieszkających poza USA i nieposiadających amerykańskiego obywatelstwa. Wielu posłów i senatorów popiera PRISM. Republikanin Mike Rogers, przewodniczący Komitetu Wywiadu Izby Reprezentantów mówi, że dzięki PRISM powstrzymano duży atak terrorystyczny na USA, a demokratyczna senator Dianne Feinstein, szefowa Senackiego Komitetu Wywiadu, na pytanie o PRISM stwierdza to jest obrona Ameryki. Nie wszyscy są jednak tak entuzjastycznie nastawieni. Niezależny senator Bernie Sanders stwierdził: Stany Zjednoczone nie powinny zbierać danych o połączeniach telefonicznych dziesiątków milionów niewinnych Amerykanów. To nie jest demokracja. To nie jest wolność. Z kolei senator Rand Paul powiedział: Nadzorowanie przez NSA całej komunikacji telefonicznej odbywającej się w sieci Verizona to zdumiewający zamach na Konstytucję. Po ujawnieniu, że służby skarbowe szukały haków na dysydentów politycznych, a Departament Sprawiedliwości zbierał dane o telefonach wykonywanych prze dziennikarzy, wydaje się że obecna administracja sięgnęła kolejnego dna.
  6. Lenovo uruchomiło swoją pierwszą w USA linię produkcyjną. Przy produkcji pecetów w Północnej Karolinie zatrudnionych zostało 115 osób. W USA będą powstawały niektóre modele komputerów z linii Think. Będą one produkowane w miejscowości Whitsett. Dotychczas istniały tam centrum logistyczne, centrum obsługi klienta oraz magazyn zwrotów. Lenovo notuje rekordowy wzrost udziałów rynkowych w USA, a zakład w Whitsett umożliwi nam umocnienie swojej pozycji. Zakład produkcyjny to dowód naszej wiary w rynek Ameryki Północnej. Naszym zdaniem produkcja w USA ma przed sobą przyszłość - powiedział Yunqing Yang, prezes Lenovo. Wspomnianą linię produkcyjną uruchomiono w styczniu. Teraz rozpoczęła ona normalną codzienną pracę.
  7. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA) odkryli nową populację prymitywnych, opornych na stres komórek pluripotencjalnych. Można je łatwo pozyskać z tkanki tłuszczowej. Różnicują się one do wszystkich typów komórek (nie trzeba się przy tym odwoływać do jakichkolwiek manipulacji genetycznych). Wieloliniowe wytrzymałe na stres komórki macierzyste tkanki tłuszczowej (ang. multi-lineage stress-enduring stem cells from adipose tissue, Muse-AT) odkryto przez przypadek, gdy w wyniku awarii aparatury laboratoryjnej zginęły wszystkie komórki poza Muse-AT. Podczas dalszych testów Amerykanie stwierdzili, że silny stres de facto uaktywnia Muse-AT. Komórki te wyizolowano z tkanki tłuszczowej odessanej w trakcie liposukcji. Stwierdzono, że zachodzi w nich ekspresja wielu markerów embrionalnych komórek macierzystych. Zespół prof. Gregoria Chazenbalka ustalił, że mogą się one różnicować do komórek mięśni, kości, serca, neuronów, adipocytów oraz hepatocytów. Badania genetyczne potwierdziły ich potencjał w zakresie regeneracji tkanek. Ta populacja komórek trwa w uśpieniu w tkance tłuszczowej. [Wszystko się zmienia], gdy znajdą się one w wyjątkowo niekorzystnym położeniu. [Dowody wskazują, że] Muse-AT mogą przetrwać w warunkach akceptowalnych zazwyczaj wyłącznie dla komórek nowotworowych - tłumaczy Chazenbalk. Kalifornijczycy sądzą, że nowo odkryte komórki okażą się przydatne w terapii chorób serca, udarów czy chorób neurodegeneracyjnych. Oczyszczanie oraz izolowanie Muse-AT nie wymaga użycia sorterów komórek czy innego specjalistycznego sprzętu. Można je hodować w postaci zawiesinowej (tworzą wtedy sfery) lub adherentnej (w tym przypadku powstają charakterystyczne agregaty). Udawało nam się je wyizolować za pomocą prostej i wydajnej metody [wystarczyło zadziałać na próbkę za pomocą temperatury i odciąć dopływ tlenu oraz składników odżywczych]. Proces zajmował 6 godz. od momentu pozyskania tkanki tłuszczowej. Komórki te wydają się bardziej prymitywne od przeciętnych komórek macierzystych tkanki tłuszczowej [...]. Dotąd naukowcy wykorzystywali embrionalne komórki macierzyste oraz indukowane komórki pluripotencjalne, lecz wykazywały one tendencję do niekontrolowanego różnicowania i namnażania, co skutkowało pojawieniem się potworniaków. Komórki Muse zostały odkryte w 2010 r. przez Mari Dezawę z Uniwersytetu Tohoku. Wyizolowano je ze szpiku kostnego i skóry. Japończycy zademonstrowali, że w modelu zwierzęcym nie wywołują one potworniaków. Kolejnym krokiem akademików z UCLA powinno być zatem ustalenie, czy Muse-AT również są bezpieczne. W dalszej kolejności Amerykanie przetestują na zwierzętach zdolność Muse-AT do regenerowania uszkodzonej bądź dysfunkcyjnej tkanki (ocenią ich wzrost i działanie w organizmie). Chazenbalk podkreśla, że dzięki Muse-AT będzie można zrozumieć komórki nowotworowe, które wykazują ogromną oporność na stres.
  8. Pogłoska o mojej śmierci była przesadzona - mogłaby za Markiem Twainem powtórzyć telewizja. Wbrew przewidywaniom wielu osób, rozwój internetu, coraz większa popularność streamingu wideo ani szybko zwiększająca się przepustowość infrastruktury telekomunikacyjnej nie zagroziły istnieniu telewizji. Wręcz przeciwnie, dane z USA wskazują, że tradycyjna telewizja ma się bardzo dobrze i sieć jej nie zagraża. Przeciętny Amerykanin spędza miesięcznie przed telewizorem 156 godzin, gdy tymczasem oglądanie multimediów za pomocą internetu zajmuje mu jedynie 28,5 godziny. Zwiększa się też przeciętna ilość czasu spędzona na oglądaniu telewizji. W latach 1991-1992 John Smith spędzał przed telewizorem 4 godziny i 6 minut dziennie. W latach 2011-2012 średnia wzrosła do 4 godzin 51 minut. Amerykanie są na tyle przywiązani do telewizji, że tylko w 31 milionach gospodarstw domowych znajduje się 1 odbiornik. Dwa telewizory posiadają 64 miliony gospodarstw, 75 milionów korzysta z 3 odbiorników, a aż 119 milionów - z czterech. O pozycji telewizji świadczy też rosnąca liczba kanałów. W 2010 roku w USA nadawano 1781 kanałów telewizyjnych. Czterdzieści lat wcześniej było ich 862. Siłę telewizji dostrzegają też reklamodawcy, którzy na zachwalanie swoich produktów za pośrednictwem telewizora wydali 76,6 miliarda USD, a na reklamę internetową przeznaczyli 36,6 miliarda dolarów. Jak zatem można się przekonać, rozpowszechnianie się internetu nie powoduje spadku zainteresowania telewizją.
  9. Brytyjski Guardian ujawnił, że amerykańska Narodowa Agencja Bezpieczeństwa (NSA) masowo zbiera dane o połączeniach telefonicznych Amerykanów. Problem dotyczy też obcokrajowców, gdyż rejestrowane są również połączenia z zagranicą. W kwietniu bieżącego roku sąd, na wniosek FBI i NSA, wydał firmie Verizon, jednemu z największych amerykańskich telekomów, tajny nakaz codziennego przekazywania NSA informacji o wszystkich rozmowach telefonicznych prowadzonych za pośrednictwem infrastruktury Verizona. Nakaz został wydany przez Foreign Intelligence Surveillance Court. To specjalny sąd powołany w 1978 roku do rozpatrywania wniosków o założenie podsłuchu podejrzanym o pracę dla obcych wywiadów. Niepokój budzi jednak fakt, że obecny nakaz dotyczy wszystkich rozmów, a zatem nadzorem objęto miliony osób, bez względu na to, czy są o cokolwiek podejrzane. Nakaz obowiązuje do 19 lipca. Na jego podstawie do organów ścigania trafiają dane o liczbie osób biorących udział w połączeniu, czasie jego trwania, dane geolokalizacyjne, identyfikatory rozmawiających oraz data i godzina nawiązania połączenia. Nakazem nie jest objęta sama treść rozmowy. Niezwykły jest szeroki zakres śledzonej komunikacji. Zwykle FISC wydaje nakaz dotyczący konkretnych osób lub też ograniczonej grupy podejrzanych. Sprawy nie chcieli komentować ani przedstawiciele amerykańskich organów ścigania, ani przedstawiciele Verizona. Tych drugich można usprawiedliwić, gdyż sąd zakazał firmie udzielania jakichkolwiek informacji dotyczących nakazu. Nie wiadomo, czy podobny nakaz wydano tylko Verizonowi, czy też dotyczy on innych operatorów telekomunikacyjnych. Jednak powyższe wydarzenie rzuca nowe światło na zakamuflowane ostrzeżenia, jakie publicznie od dwóch lat przekazuje dwóch demokratycznych senatorów - Ron Wyden i Mark Udall. Obaj są członkami senackiego komitetu ds. wywiadu, więc prawo zabrania im mówienia wprost o sprawach, o których dowiedzieli się w związku z wykonywanymi obowiązkami. Eksperci od lat ostrzegają, że rząd federalny coraz chętniej masowo inwigiluje własnych obywateli.
  10. Problemy zdrowotne związane z otyłością, np. choroby serca, mogą oszczędzić jedno pokolenie, ujawniając się dopiero w następnej generacji. Naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu odkryli, że umiarkowanie otyłe kobiety mogą wpłynąć na wagę urodzeniową i ryzyko zagrożenia cukrzycą wnucząt, mimo że tego typu skutki nie ujawniły się u ich własnych dzieci. Szkoci dodają, że dotąd koncentrowano się na stanie zdrowia otyłych kobiet i ich dzieci, pomijając członków rozszerzonej rodziny. Uczeni przyglądali się umiarkowanie otyłym samicom myszy, które przed i w czasie ciąży karmiono paszą bogatą w tłuszcze i cukry. Okazało się, że przekazywały one czynniki ryzyka/powikłania otyłości drugiej generacji potomstwa, podczas gdy w pierwszej w ogóle się one nie ujawniały. Nie wiadomo dokładnie, czemu pierwsze pokolenie jest chronione. Zespół dywaguje, że może chodzić o różnice w przybieraniu na wadze w czasie ciąży lub o specyficzne pokarmy spożywane podczas oczekiwania na narodziny potomstwa. Biorąc pod uwagę fakt, że światowa epidemia otyłości przybiera na sile, ważne, byśmy zrozumieli, jak [nasze zachowania] wpłyną na przyszłe pokolenia [naukowcy nazywają to programowaniem rozwojowym]. Podczas kolejnych badań powinniśmy wziąć pod lupę ludzi. W ich przypadku trzeba będzie jednak uwzględnić czynniki genetyczne, środowiskowe, społeczne oraz kulturalne - podsumowuje dr Amanda Drake.
  11. Microsoft we współpracy z FBI, organizacjami takimi jak Financial Services - Information Sharing and Analystis Center, American Bankers Association i innymi, doprowadził do likwidacji botnetów, które ukradły z kont bankowych ponad 500 milionów dolarów. Śledztwo w tej sprawie Microsoft rozpoczął w 2012 roku. We współpracy z firmami z sektorów finansowego i technologicznego odkryto, że przestępcy używają szkodliwego kodu o nazwie Citadel, który po infekcji zapisuje naciśnięcia klawiszy. Złodzieje zdobywali w ten sposób dane potrzebne do logowania się do banku. Ofiarami przestępców padły liczne firmy oraz około pięciu milionów mieszkańców USA, Europy, Singapuru czy Australii. W ubiegłym tygodniu Microsoft złożył do sądu pozew przeciwko operatorom botnetów i otrzymał zgodę na jednoczesne przerwanie połączenia pomiędzy 1462 botnetami, a milionami zainfekowanych komputerów. Wczoraj pracownicy koncernu w towarzystwie US Marshals przejęli dane z botnetów, zajęli serwery z centrów operacyjnych w New Jersey i Pennsylvanii. Informacje o botentach zostały przekazane do CERT-u, dzięki czemu możliwa była ochrona infrastruktury telekomunikacyjnej poza USA. W tym samym czasie FBI poinformowało o sprawie organa ścigania w innych krajach. Biuro zdobyło też nakazy przeszukań prywatnych mieszkań podejrzanych o dokonanie cyberprzestępstw. Przedstawiciele Microsoftu mówią, że ze względu na rozległość operacji prowadzonej przez przestępców, prawdopodobnie nie uda się wyeliminować wszystkich botnetów wykorzystujących kod Citadel. Koncern zapowiedział też, że we współpracy z dostawcami internetu i oddziałami CERT (Computer Emergency Response Team) będzie informował właścicieli zarażonych komputerów o infekcji.
  12. Curiosity szykuje się do długiej podróży. Łazik kończy badania niewielkiego obszaru - nazwanego Glenleg - przy którym wylądował pół roku temu i wkrótce rozpocznie 8-kilometrową wyprawę do nowego miejsca badań. To będzie najdłuższa dotychczas podróż Curiosity po powierzchni Czerwonej Planety. Aby dojechać do Glenelg łazik musiał przebyć 500 metrów. Wyprawa do Mount Sharp potrwa wiele miesięcy. Nie wiemy, kiedy dotrzemy do Mount Sharp. To misja badawcza, więc sam fakt, że celem jest Mount Sharp nie oznacza, że po drodze nie zbadamy napotkanych ciekawych rzeczy - mówi Jim Erickson z Jet Propulsion Laboratory (JPL). Zdjęcia Mount Sharp ujawniają, że jest ona zbudowana z warstw. Naukowcy mają nadzieję, że ich badanie dostarczy wielu informacji na temat przeszłości Marsa. Warto w tym miejscu przypomnieć, że przed trzema miesiącami Curiosity wykonał główne zadanie swojej misji. Wiercenia w skale John Klein dostarczyły dowodów, że na Marsie istniały warunki pozwalające na podtrzymanie życia. Im dłużej Curiosity przebywa na Marsie, tym większego doświadczenia nabywają jego operatorzy. Gdy prowadzono wiercenia w John Klein, każdy kolejny krok zajmował co najmniej dobę. Gdy następnie wiercono w skale Cumberland, cała operacja została wykonana w ciągu doby. Wykorzystaliśmy doświadczenie zdobyte podczas pierwszego wiercenia. Ponadto częściej używaliśmy trybu autonomicznej ochrony łazika. Dzięki temu mogliśmy wykonywać poszczególne czynności zaraz po sobie, bez konieczności sprawdzania stanu łazika - wyjaśnia Joe Melko,odpowiedzialny za zbieranie próbek. Przed opuszczeniem Glenleg Curiosity przeprowadzi jeszcze obserwacje trzech obszarów - granicy pomiędzy skałami a piaskiem oraz miejsc nazwanych "Shaler" i "Point Lake". Zdaniem ekspertów "Shaler" może być warstwą osadów naniesionych przez rzekę, a "Point Lake" może mieć pochodzenie wulkaniczne lub osadowe.
  13. Podróż autobusem bywa próbą dla cierpliwości pasażerów, jednak w tokijskim Star Fighterze z pewnością nikt się nie będzie nudził. W pojeździe nie ma okien, bo nie o widoki stolicy tu chodzi, ale o doświadczenie kosmosu na Ziemi. W podłodze zamontowano włazy, nie mogło również zabraknąć śluzy powietrznej. W miejscu okien wiszą tzw. hiperszyby, czyli ekrany LCD. Podczas jazdy przemykają przez nie kosmiczne pejzaże. W oparciach foteli z przodu znajdują się wyświetlacze. Po ich menu nawiguje się za pomocą dżojstika. Gdy wybrzmią ostatnie słowa przewodnika, opada kurtyna oddzielająca przedział kierowcy od pasażerów i zaczyna się prezentacja kosmicznej sagi. Jest rok 20XX. W pobliżu planety Cocoon odkryto świecący [...] obiekt. Śmiałkowie z różnych części świata próbują go odnaleźć. Biuro turystyczne WILLER-X zaprojektowało nowe wahadłowce Star Fighter i zapowiedziało serię wypraw po skarb (możliwe, że to legendarny magiczny kryształ, który zaginął gdzieś w prehistorycznym kosmosie). Za przebrnięcie przez wszystkie etapy zabawy dostaje się drobną nagrodę. Operator Star Fighterów, firma Willer Travel, proponuje 1) przejażdżkę z Dworca Shinjuku na dużą sztuczną wyspę Odaiba i z powrotem (za bilet na Odaiba Free Plan trzeba zapłacić ok. 23 dol.), 2) symulację treningu astronautów (Astronaut Training Simulation Experience kosztuje 75-80 dol., w cenę biletu wliczono wycieczkę do Centrum Kosmicznego Tsuba) lub 3) wypad naukowo-muzealny (uiściwszy opłatę w wysokości 28 dol., pasażerowie zwiedzają m.in. Narodowe Muzeum Nowych Nurtów oraz Wynalazczości Miraikan).
  14. U kobiet zakażenia szpitalne są rzadsze niż u mężczyzn. Badacze ze Szkoły Pielęgniarstwa Columbia University sugerują, że przyczyn należy upatrywać w międzypłciowych różnicach dotyczących flory bakteryjnej skóry. Podczas studium zakażenia krwi stwierdzano u 10 kobiet na 1000 i u 16 mężczyzn na 1000. Jeśli chodzi o zakażenia ran pooperacyjnych, wskaźnik wyliczony dla płci pięknej był niemal 2-krotnie niższy niż u panów (44:10.000 vs. 74:10.000). Po zidentyfikowaniu czynników ryzyka infekcji klinicyści mogliby opracować celowane metody prewencyjne oraz strategie podwyższania przeżywalności - podkreśla Bevin Cohen. Naukowcy analizowali przypadki 82.225 pacjentów z nowojorskich szpitali. Oceniając koszty zakażeń, zauważyli, że u kobiet zdarzają się one znacznie rzadziej. Gdy zespół wziął poprawkę na rozmaite czynniki, w tym na jednostkę chorobową i przebieg hospitalizacji, międzypłciowa różnica była nadal istotna statystycznie. Różnica okazała się największa w grupie wiekowej 12-49-latków. Na razie nie wiadomo, jak wyjaśnić uzyskane wyniki. Wcześniejsze badania wykazały jednak, że bakteryjna kolonizacja skóry wokół ran pooperacyjnych jest u mężczyzn większa niż u kobiet. Cohen przyznaje, że szczególnym zaskoczeniem były dla niego rezultaty dotyczące zakażeń krwi. Poprzednie studia sugerowały, że aż w 25-43% przypadków zaczynają się one od infekcji układu moczowego, a te są przecież częstsze u kobiet.
  15. Google stał się największym lobbystą świata IT i trafił na 8. miejsce wśród firm przeznaczających największe kwoty na lobbing w Waszyngtonie. W I kwartale 2012 roku Google wydał na ten cel ponad 5 milionów dolarów, czyli więcej niż łączne wydatki Microsoftu, Apple'a, Facebooka i Amazona w tym samym czasie. W całym 2012 roku firma wydała na lobbying 18,2 miliona dolarów. Koncern starał się wpłynąć na kształt przepisów imigracyjnych, poprawek do Electronic Communications Privacy Act, przepisów mających utrudnić życie trolom patentowym oraz ustaw mających na celu utrudnienie organom ścigania dostępu do e-maili. Od 2012 roku szefem zespołu lobbystów Google'a jest Susan Molinari. Jej praca opłaca się koncernowi. To dzięki niej śledztwo, prowadzone przez dwa lata przez Federalną Komisję Handlu, zakończyło się ugodą, w ramach której Google nie poniósł żadnej kary finansowej. Obecnie dla Google'a pracuje 14 lobbystów. W bieżącym roku Google wydało na lobbing 4,1 miliona USD i znajduje się na 16. pozycji największych lobbistów.
  16. Samice mątw Sepiadarium austrinum zjadają część ejakulatu partnera. Naukowcy z Monash University oznakowali spermatofory węglem 14C i dzięki temu stwierdzili, że zdobyte w ten sposób składniki odżywcze trafiały do komórek somatycznych. Dodatkowo zapobiegliwa kochanka korzystała z nich podczas oogenezy. Nigdy wcześniej nie obserwowaliśmy czegoś takiego ani u głowonogów, ani u zwierząt z zapłodnieniem zewnętrznym - podkreśla biolog ewolucyjny Benjamin Wegener. Ejakulat większości gatunków zawiera składniki odżywcze dla plemników. Jak widać, można je także spożytkować, uzupełniając zasoby energetyczne po wyczerpującym seksie. W seksie wszystko jest energożerne, a sam akt należy do ryzykownych. Można się czymś zarazić, zostać zjedzonym przez drapieżnika, poza tym spółkowanie oznacza chwilową rezygnację z poszukiwania pokarmu. Jeśli dany osobnik potrafi wykorzystać czyjeś inwestycje reprodukcyjne, zwraca mu się wysiłek związany z uprawianiem seksu. Australijczycy zajmowali się mątwami z zatoki Port Philip w południowej części stanu Wiktoria. W zbiorniku obserwacyjnym, pary zaczynały niezwłocznie kopulować, a samica zjadała spermatofory. Dzięki temu, że S. austrinum są niemal przezroczyste, naukowcom łatwiej było określić płeć i stwierdzić, że samice rzeczywiście pożerały część ejakulatu. Ejakulat trafia do kieszeni przy dziobie samicy (ang. buccal cavity); część spermatoforów osadza się u jego podstawy. Z tego uprzywilejowanego miejsca pochodzą wszystkie plemniki wykorzystane do zapłodnienia jaj. Samica ma na to 3 tygodnie, bo później gamety zaczynają się rozkładać. Niektóre pakiety lądują jednak dalej od kieszeni. Mogąc sięgnąć do nich dziobem, samica zaczyna zdrapywanie i zjadanie. W przyszłości Australijczycy zamierzają ustalić, czy zjadanie spermy zapewnia potomstwu samicy jakieś korzyści.
  17. Amerykańska Marynarka Wojenna finansuje m.in. badania nad... kamuflażem ryb. Dzięki temu chce udoskonalić własne obiekty pływające, jak i stworzyć technologie do wykrywania obcych jednostek. Najnowsze takie badania wykazały istnienie nowego, nieznanego dotychczas sposobu ukrywania swojej obecności w morzu. Dotychczas naukowcy sądzili, że najdoskonalszym sposobem kamuflażu w otwartych wodach jest odbijanie światła słonecznego na podobieństwo lustra. Otwarte wody to wymagające środowisko. Nie ma za czym się ukryć w trójwymiarowej przestrzeni, więc organizmy opracowały strategię pozwalającą "rozpłynąć" się w samej wodzie - mówi profesor Molly Cummings z University of Texas. Przez ostatnich kilkadziesiąt lat uczeni uważali, że optymalnym sposobem ukrywania swojej obecności w takich warunkach jest odbijanie światła. Rzeczywiście, wiele ryb ma na skórze odblaskowe elementy. Taka strategia świetnie się sprawdza jeśli chodzi o niektóre właściwości światła jak kolor czy intensywność, które są równomiernie rozpraszane wokół ryby. Jednak nie działa w świetle spolaryzowanym. Światło spolaryzowane ujawnia wiele struktur w wodzie. Ludzie tego nie widzą, ale ponad 60 gatunków ryb widzi takie światło. Mogą odbierać jego strukturę - wyjaśnia Parrish Brady, współpracownik profesor Cummings. Ryby musiały znaleźć inną strategię niż tylko odbijanie światła. Naukowcy umieścili w akwarium ryby z gatunku selen i symulowali wędrówkę Słońca po nieboskłonie. Za pomocą specjalnie skonstruowanego urządzenia badali, w jaki sposób ryby odbijają spolaryzowane światło. Okazało się, że zwierzęta były w stanie w niemal idealny sposób manipulować swoimi właściwościami odblaskowymi. Sposób, w jaki odbijały światło był bliski teoretycznemu optimum i znacznie lepszy od sposobu, w jaki odbija je lustro. Bardzo sprytne było to, że gdy symulowaliśmy Słońce w zenicie, ryba w najprostszy sposób odbiła światło. Gdy zaś światło padało pod kątem i całość była znacznie bardziej skomplikowana, seleny zmieniały właściwości w zależności od pory dnia i odbijały światło tak, by jak najlepiej wtapiać się w tło - mówi Cummings. Naukowcy chcą się teraz dowiedzieć, w jaki sposób działa niezwykły kamuflaż. Zdaniem profesor Cummings może być to mechanizm pasywny, w którym różne fragmenty skóry automatycznie reagują na kąt padania promieni słonecznych, lub też aktywny, przy którym ryba ustawia się pod odpowiednim kątem do światła.
  18. Brazylijskie Ministerstwo Zdrowia zrezygnowało z kampanii reklamowej opatrzonej hasłem "Jestem szczęśliwa, będąc prostytutką". Akcja miała być częścią szerszego programu edukacyjnego dotyczącego chorób przenoszonych drogą płciową. Urzędnikom zależało też na wyeliminowaniu uprzedzeń wobec przedstawicielek najstarszego zawodu świata. Krytycy podkreślali, że wybrane hasło gloryfikowało prostytucję. W rozmowie z mediami minister Alexandre Padilha oświadczył, że nigdy nie popierał reklamy. "Wg mnie, ministerstwo nie powinno być źródłem takiego przekazu". Kampania była testowana na witrynie ministerstwa, ale to nie oznacza, że miała zostać upubliczniona. Planując akcję antyweneryczną, zdecydowano się na o wiele bezpieczniejsze hasło "Korzystanie z prezerwatyw to nie wstyd". Choć kwestię prostytucji odsunięto chwilowo na dalszy plan, państwo będzie musiało się zmierzyć z tym problemem. Statystyki wskazują bowiem na nasilenie seksturystyki w ostatnich latach. Dodatkowo przez trudną sytuację ekonomiczną chłopcy i dziewczęta zaczynają się prostytuować w bardzo młodym wieku.
  19. Badania starożytnego falochronu pozwoliły uczonym na poznanie tajemnic doskonałego rzymskiego betonu. W połowie XX wieku betonowe struktury projektowano tak, by przetrwały 50 lat i wiele z nich już przekroczyło tę granicę. Obecnie projektujemy budynki, które mają wytrzymać 100-120 lat - mówi szef grupy badawczej, profesor Paulo Monteiro z Lawrence Berkeley National Laboratory (Berkeley Lab). Tymczasem wspomniany falochron przez ostatnie 2000 lat był zanurzony w Morzu Śródziemnym i przetrwał fizyczne oraz chemiczne oddziaływanie jego wód. To nie oznacza, że współczesny cement nie jest dobry. Jest tak dobry, że produkujemy go 19 miliardów ton rocznie. Problem w tym, że wytwarzanie cementu portlandzkiego odpowiada za aż 7% przemysłowej emisji CO2 do atmosfery - wyjaśnia Monteiro. Cement portlandzki służy jako spoiwo współczesnych betonów. Aby go uzyskać konieczna jest temperatura 1450 stopni Celsjusza. Rzymianie wytwarzali swój doskonały cement w temperaturze 900 stopni Celsjusza, zużywając przy tym znacznie mniej paliwa. Rzymianie produkowali cement z mieszaniny wapna i skał wulkanicznych. Gatunek stosowany do struktur podwodnych składał się z wapna i popiołu wulkanicznego, a tak uzyskaną zaprawę mieszano z tufem i umieszczano w drewnianych formach. Po zanurzeniu w wodzie dochodziło do natychmiastowej gorącej reakcji. Wapno ulegało uwodnieniu i reagowało z popiołem. Powstawał wyjątkowo odporny cement. Szczęśliwie dla nas, przetrwały opisy używanego popiołu. Witruwiusz, inżynier pierwszego cesarza Imperium Oktawiana Augusta, a później Pliniusz Starszy przekazali, że najlepszy cement do zastosowań w morzu wytwarzano z popiołów wulkanicznych z okolic Zatoki Neapolitańskiej. Szczególnie ceniono ten, który znajduje się w pobliżu współczesnego miasta Pozzuoli, zwany pucolana. Obecnie wiemy, że popiół tego typu i zbudowane z niego skały wulkaniczne występują w wielu miejscach na świecie. Naukowcy wykorzystali wiele współczesnych narzędzi, takich jak np. Advanced Light Source z Berkeley Lab, eksperymentalne urządzenia z saudyjskiego Universytetu Nauki i Technologii im. Króla Abudllaha czy niemiecki synchrotron BESSY, dzięki którym poznali główne różnice pomiędzy cementem portlandzkim a cementem Rzymian. Cement portlandzki składa się z wapnia, krzemianów i hydratów (C-S-H). Tymczasem cement rzymski to mieszanka wapnia, aluminium, znacznie mniejszej ilości związków krzemu oraz hydratów (C-A-S-H). Tworzą one wyjątkowo stabilny materiał wiążący. Z najnowszych badań wynika, że to dzięki szczególnemu sposobowi w jaki aluminium zastępuje związki krzemu Rzymianom udało się uzyskać niezwykle wytrzymały cement. Inne zdumiewające odkrycie zespołu Monteiro pokazuje, że współczesnej technologii nie udało się uzyskać tego, na czym jej zależało, a co uzyskali Rzymianie. Teoretycznie struktura C-S-H w cemencie portlandzkim ma przypominać naturalnie występujący minerał tobermoryt. Niestety jego kryształów nie ma w cemencie portlandzkim. Są za to obecne w cemencie z czasów Imperium. Badania tych kryształów dowiodły, że ich połączenie z aluminium znakomicie zwiększa wytrzymałość cementu Rzymian i może być wzorcem dla cementu przyszłości. Jakby jeszcze tego było mało, w rzymskim cemencie znaleziono wiele innych minerałów, które mogą posłużyć do stworzenia cementu o wysokiej wytrzymałości nadającego się do przechowywania najbardziej niebezpiecznych odpadów. Obecnie produkuje się cementy z dodatkiem popiołów wulkanicznych czy popiołów z elektrowni. Jednak przed badaniami Monteiro nie było wiadomo, jaki jest dokładny skład doskonałego ekologicznego cementu używanego w Imperium Rzymskim. Teraz wiemy, że wapno stanowiło wagowo mniej niż 10% rzymskiego cementu, że był on wytwarzany w temperaturze znacznie niższej niż cement portlandzki, że reagowało ono z bogatym w aluminium popiołem wulkaniczym oraz z wodą morską. Pucolana jest ważna ze względu na praktyczne zastosowania. Może zastąpić nawet 40% światowego zapotrzebowania na cement portlandzki. A jej źródła są na całym świecie. Arabia Saudyjska nie posiada żadnych popiołów lotnych, ale ma całe góry pucolany - mówi Monteiro.
  20. Naukowcy z Uniwersytetu w Glasgow oraz Instytutu Ornitologii Maxa Plancka badali rytmy okołodobowe miejskich i wiejskich kosów (Turdus merula) z południa Niemiec. Okazało się, że w przypadku ptaków z miasta zegary biologiczne "tykały" szybciej. W metropolii ptaki budziły się wcześniej i odpoczywały mniej niż w lesie. Wg autorów artykułu z Proceedings of the Royal Society B, opisane różnice mogą być wynikiem zmian mikroewolucyjnych, zachodzących pod wpływem sztucznego światła czy nasilonego hałasu. Wyniki studium po raz kolejny potwierdzają, że środowisko miejskie wywiera pogłębiony wpływ na zegary biologiczne zarówno ludzi, jak i zwierząt. Zaobserwowane zmiany mogą zwiększyć zapadalność na różne choroby oraz skrócić życie. Patrząc na to zagadnienie z drugiej strony, z pomocą dzikich zwierząt specjaliści próbują ustalić, czy modyfikując działanie zegarów biologicznych, dałoby się lepiej przystosować do życia w mieście. Zespół chwytał samce kosów z Monachium i pobliskiego lasu. Ptakom zakładano nadajniki radiowe, które zapisywały ich aktywność w ciągu 10 dni. Później T. merula trzymano w światło- i dźwiękoszczelnych pomieszczeniach, gdzie w stałych warunkach mierzono rytmy okołodobowe (ptaki nie mogły się posłużyć czasowymi wskazówkami ze środowiska, naukowcy zyskiwali więc dostęp do "czystych" wskazań wewnętrznego zegara). Po zakończeniu testów kosy uwalniano. Dobowe cykle aktywności i odpoczynku zależą od rytmów biologicznych, które wyewoluowały jako przystosowanie do wschodów i zachodów słońca. Testy zaprojektowaliśmy w taki sposób, by w kontrolowanych warunkach zbadać wewnętrzne rytmy ptaków i sprawdzić, jak mają się one do chronotypu przejawianego na wolności. Chronotyp to miara [...] osobniczego czasowania w odniesieniu do wskazówek środowiskowych; to relatywna "ranność" bądź "wieczorność". Odkryliśmy, że rytmy ptaków miejskich różniły się znacznie od rytmów ptaków leśnych. Te pierwsze rozpoczynały [...] dzień ok. 30 min przed brzaskiem, a kosy z lasu uaktywniały się dopiero podczas wschodu. Kosy z Monachium kładły się ok. 9 min później, co oznacza, że każdego dnia kręciły się po otoczeniu przez dodatkowe 40 min - wyjaśnia dr Barbara Helm z Uniwersytetu w Glasgow. Helm ujawniła, że w warunkach laboratoryjnych zegary kosów z miasta działały zupełnie inaczej. W porównaniu do ptaków z lasu, "chodziły" o 50 min szybciej. Okazało się również, że były mniej trwałe (dotyczyło to zwłaszcza T. merula z dzielnicy biznesowej). Wcześniejsze badania innych naukowców zasugerowały, że u ludzi występuje silny związek między zaburzonymi wzorcami snu a zwiększoną liczbą zachorowań na depresję [...] i różne rodzaje nowotworów. Nasze prace pokazują, że przez dzielenie z nami habitatu u dzikich zwierząt także dochodzi do modyfikacji zegarów biologicznych. U gatunków śpiewających rannym ptaszkom może być łatwej znaleźć partnera, co zwiększa prawdopodobieństwo spłodzenia potomstwa i przekazania chronotypu kolejnym generacjom. Inne badania wykazały, że chronotyp jest w dużym stopniu dziedziczony - podsumowuje Davide Dominoni.
  21. Blue Lake, największe jezioro położonej na południe od Brisbane North Stradbroke Island, wydaje się odporne przez zmiany klimatyczne. Badający je naukowcy odkryli, że zmiany klimatu mające miejsce w czasie ostatnich 7500 lat praktycznie nań nie wpłynęły. Uczeni z University of Adelaide chcieli sprawdzić, w jaki sposób zmieniający się klimat wpływał na jezioro. Badali wypływ wody, jej jakość, porównywali obecny wygląd ze starymi fotografiami, badali skamieniałe pyłki i algi. Blue Lake to jedno z pięknych, rzadkich jezior Australii. Jest niezwykłe, gdyż mimo ponad 10-metrowej głębokości można zobaczyć jego dno, Jest aż tak czyste - mówi główny autor badań, doktor Cameron Barr. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, jak jest unikatowe, dopóki nie zaczęliśmy sprawdzać szerokiego zakresu markerów środowiskowych. Wiemy, że w ostatnich dekadach w regionie doszło do zmian klimatycznych i obejmowały one North Stradbroke Island, ale w tym czasie głębokość, linia brzegowa i skład chemiczny wody Blue Lake niewiele się zmieniły. Wiemy też, że około 4000 lat temu doszło tutaj do poważnych zmian, klimat stał się bardziej suchy. I znowu, jak się okazało, Blue Lake niewiele się wówczas zmieniło, co wyraźnie kontrastuje z innymi wydarzeniami w regionie spowodowanymi zmianą klimatu - mówi uczony. Barr zauważa, że jezioro stało się dla miejscowej słodkowodnej flory i fauny ważnym schronieniem przed zmianami klimatu. Dzięki odpowiedniemu zarządzaniu jezioro może pozostać praktycznie niezmienione przez setki, a może nawet tysiące lat - dodaje Barr. Zdaniem współautora badań, doktora Johna Tibby'ego, to, czego dowiedzieliśmy się o Blue Lake może wpłynąć na decyzje o wykorzystaniu podziemnych zasobów słodkiej wody z North Stradbroke Island. Jej eksploatacja to jedno z niewielu zagrożeń wiszących nad Blue Lake. Tibby uważa, że warto zastanowić się czy nie należałoby w ogóle zrezygnować z planów czerpania słodkiej wody z wyspy.
  22. Siedem lat temu wydawało się, że los pingwinów małych (Eudyptula minor) z Middle Island w Wiktorii jest już przesądzony. Z ponadtysięcznej kolonii w 2005 r. pozostały zaledwie cztery ptaki, w dodatku ze względu na bliskość stałego lądu podczas odpływu zapuszczały się tu szukające łatwego łupu lisy rude. W pewnym momencie ktoś wpadł jednak na pomysł, by zatrudnić owczarki maremma, rasę, która w Europie pilnowała owiec przed wilkami czy niedźwiedziami. Wg Nature Glenelg Trust, od tego czasu ofiarą drapieżników nie padł ani jeden pingwin, a liczebność dorosłej populacji wzrosła prawie 50-krotnie. Przed wiekami cane da pastore Maremmano-Abruzzese miały na oku grubego zwierza, teraz skupiają się na ochronie mniejszych zwierząt. Na taką obstawę mogą liczyć nie tylko pingwiny, ale i głuptaki australijskie (Morus serrator) z przylądka Point Danger w południowo-zachodniej Wiktorii. Głuptaki utworzyły tu kolonię, bo pobliska z Lawrence Rocks zaczęła pękać w szwach. Niestety, w pierwszym roku po przeprowadzce ptaki nie wyprowadziły lęgu. Nie potrafiły sobie poradzić z ludzkim towarzystwem oraz rajdami lisów i zdziczałych kotów. Wszystko zaczęło się zmieniać na lepsze, gdy ograniczono dostęp do kolonii, a odstraszaniem nieproszonych gości zajęły się właśnie owczarki. Nie wiadomo, od jak dawna pingwiny małe przybywają na Middle Island, by się rozmnożyć. W pewnym momencie zaczęły im jednak zagrażać lisy rude, który podczas odpływu pokonywały płytką wodę oddzielającą wyspę od miasta Warrnambool. Władze próbowały wyłapywać, a nawet odstrzeliwać drapieżniki, na nic się to jednak nie zdało. Wtedy do akcji wkroczył hodowca drobiu Alan Marsh, który zaproponował tańsze rozwiązanie - owczarki maremma. Skoro korzystają na tym kury, to czemu nie pingwiny? Marsh i Dave Williams uzyskali zgodę Ratusza i tak rozpoczęła się realizacja niecodziennego projektu. Dotąd nikt na świecie nie wykorzystywał owczarków maremma do celów konserwacyjnych, nie wiedzieliśmy więc, dokąd nas to zaprowadzi - podkreśla urzędnik Ian Fitzgibbon. Uzyskane wyniki robią wrażenie, nie wszystko poszło jednak tak gładko, jak mogłoby się wydawać. Pierwsze psy Oddball i Missy napełniły żołądki i zaraz potem przedostały się wpław na stały ląd. Gdy na Middle Island wysłano młodszych Electrę i Neve'a, doszło za to do kilku wypadków. Na wyspę przedostali się ludzie, którzy bawili się z czworonożnymi strażnikami. Później owczarki próbowały się bawić z pingwinami. Zestresowane ptaki zmarły. Fitzgibbon sądzi też, że spełniając swoją rolę, cane da pastore Maremmano-Abruzzese przypadkowo zabiły kilka sztuk E. minor. O tej porze roku młode pingwiny wychodzą z ukrycia i przejęte nawołują swoich polujących rodziców. Przypuszczamy, że z myślą o ochronie psy przeniosły pisklęta w pobliże swojego terytorium. Tak postępują z kurami, ale pingwiny są dzikimi istotami, dlatego nie przeżyły wywołanych stresem urazów. Aby oswoić psy z pingwinami, kolejną parę Eudy'ego i Tulę od 8. tygodnia socjalizowano z przyszłymi podopiecznymi. W czasie sezonu lęgowego psy patrolują wyspę, a przez pół roku mieszkają na farmie Marsha. Przeprowadzane co 2 tygodnie spisy pingwinów wykazały, że psy nie przeszkadzają ptakom.
  23. Naukowcy z University of Illinois nie wykluczają, że jedną z przyczyn wymierania kolonii pszczół w USA jest sposób ich karmienia przez hodowców. Zdanie autorów studium opublikowanego w PNAS (Proceedings of the National Academy of Sciences) stosowane przez pszczelarzy zastępniki miodu, takie jak syrop kukurydziany, nie posiadają składników potrzebnych układowi odpornościowemu pszczół. Osłabione w ten sposób zwierzęta nie radzą sobie z pestycydami i pasożytami. Ostatnia zima była szczególnie ciężka dla pszczół. Departament Rolnictwa i Inspekcja Pszczelarska poinformowały, że na przełomie lat 2012-2013 wyginęło ponad 30% kolonii. Rok wcześniej było to 22%. Odsetek traconych kolonii zmienia się z roku na rok, jednak wyraźny jest stały, rosnący trend. Z podobnym zjawiskiem mamy do czynienia w Europie.
  24. Ding-dong! Kto tam? Mrówki! Tak można by streścić zdarzenia, do których doszło niedawno w Offenburgu. Siedemdziesięciopięcioletnia kobieta wezwała o 3 nad ranem policję. Przestraszona staruszka twierdziła, że ktoś raz po raz dzwoni do jej drzwi. Przybyli na miejsce funkcjonariusze nikogo nie zauważyli, ale nie dali za wygraną i zaczęli się przyglądać mechanizmowi dzwonka. Okazało się, że zagnieździły się w nim mrówki. Z biegiem czasu ich konstrukcja tak bardzo się rozrosła, że doprowadziło to przypadkowego zamykania obwodu. W oficjalnych komunikatach nie podano, jaki gatunek upodobał sobie dzwonek Niemki, ale blogerzy zaczęli dywagować, że może chodzić o faraonki (Monomorium pharaonis) lub Lasius neglectus. I jedne, i drugie odczuwają pociąg do elektryki.
  25. Zynga, do niedawna gwiazda online'owych gier, zapowiedziała zwolnienie 580 osób i zamknięcie biur w Nowym Jorku, Dallas i Los Angeles. Od czasu, gdy w grudniu 2011 roku akcje Zyngi trafiły na giełdę, ich wartość spadła o 64%. Akcjonarusze nie są pewni, czy firma jest w stanie zapewnić sobie odpowiednie przychody z gier. Zynga zyskała olbrzymią popularność dzięki Facebookowi i grom takim jak FarmVille czy CityVille. Teraz zwolni 18% załogi, co pozwoli jej zaoszczędzić 80 milionów dolarów rocznie. Firmie coraz trudniej jest zarabiać pieniądze w sytuacji, gdy coraz więcej użytkowników serwisów społecznościowych korzysta z nich za pomocą urządzeń przenośnych. Dlatego też jej szefostwo przewiduje, że w bieżącym kwartale Zynga zanotuje stratę netto rzędu 28,5-39 milionwo dolarów. Dodatkowo 24-26 milionów wyda na restrukturyzację i związane z nią zwolnienia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...