Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. AMD jest autorem pierwszego komercyjnie dostępnego procesora z 5-gigahercowym zegarem. Urządzenie FX-9590 to ośmiordzeniowy CPU, który ma trafić przede wszystkim do rąk graczy. Układ wykorzystuje architektruę Piledriver i został odblokowany, dzięki czemu użytkownicy mogą jeszcze bardziej podkręcić taktowanie. Procesor wykorzystuje też technologię Turbo Core 3.0, która dynamicznie optymalizuje wydajność wszystkich rdzeni i zapewnia maksymalną wydajność. FX-9590 trafi na rynbek latem bieżącego roku. AMD rozpocznie jednocześnie sprzedaż ośmiordzeniowca FX-9370 taktowanego zegarem o częstotliwości 4,7 GHz.
  2. Niepotrzebne czy nadmierne korzystanie z aplikacji naśladujących zawołania ptaków odciąga te zwierzęta od codziennych zajęć, np. karmienia młodych. Wg przedstawicieli Dorset Wildlife Trust, turyści zwiedzający rezerwat na północy wyspy Brownsea odtwarzają z komórki śpiew ptaków, by móc je zwabić i zrobić lepsze zdjęcia. Dr Hilary Wilson, która pracuje jako konsultantka dla dewelopera iSpiny, podkreśla, że w założeniu aplikacje miały być narzędziami edukacyjnym (poza kolekcjami śpiewów ptaków Chirp! stworzono też encyklopedię ornitologiczną dla Wielkiej Brytanii oraz przewodnik po odgłosach różnych zwierząt z całego świata). Z zadowoleniem przyjęliśmy rozpoczęcie dyskusji o etyce wykorzystywania nagranego śpiewu. Korzystanie z tych aplikacji w rezerwatach przyrody jest niewłaściwe. W przypadku wrażliwych gatunków może być nawet szkodliwe - podkreśla menedżer parku z Brownsea Chris Thain. Tony Whitehead z Królewskiego Towarzystwa Ochrony ptaków docenia wartość ptasich aplikacji, ale podkreśla, że powinno się stworzyć reguły korzystania z tego typu pomocy. Odtwarzanie zawołań czy śpiewu, by móc zobaczyć czy sfotografować jakiegoś ptaka, jest samolubne, bo odciąga terytorialne gatunki od obowiązków, np. karmienia piskląt. Chcieliśmy, by nasze aplikacje stały się przenośnym podręcznikami i kluczami do identyfikacji śpiewu, ale zdaliśmy sobie sprawę, że można je też wykorzystać do wywoływania reakcji ptaków. Pragniemy przestrzec, że cieszące ludzkie ucho ptasie trele pełnią de facto funkcje komunikacyjne. Sprawa jest prosta. Szanując ptaki i innych obserwatorów, należy wyciszyć urządzenie - podsumowuje Wilson.
  3. Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich (ACLU) złożyła pozew sądowy przeciwko rządowi USA. ACLU uważa, że PRISM, projekt masowego rejestrowania komunikacji obywateli, narusza Pierwszą Poprawkę zapewniającą wolność słowa i zgromadzeń oraz Czwartą Poprawkę chroniącą przed nieuzasadnionym przeszukaniem i zajęciem własności, w tym dokumentów. W pozwie wymieniono konkretne osoby, przeciwko którym jest on skierowany. Są to James Clapper, dyrektor narodowych służb wywiadowczych, Keith Alexander, dyrektor NSA, sekretarz obrony Chuck Hagel, prokurator generalny Eric Holder oraz dyrektor FBI Robert Mueller. Ten program to z pewnością jeden z największych projektów podsłuchu swoich własnych obywateli przez jakikolwiek rząd demokratyczny. To odpowiednik postawienia przed każdym Amerykaninem wymogu składania rządowi codziennego raportu o tym, gdzie byli, z kim rozmawiali, kiedy i jak długo rozmawiali - mówi Jameel Jaffer, dyrektor ds. prawnych ACLU. Pozew złożony przez ACLU nie jest pierwszym w sprawie PRISM. Przed kilkoma dniami konserwatywny aktywista i założyciel witryn Judicial Watch oraz Freedom Watch złożył pozew przeciwko NSA. W lutym bieżącego roku Sąd Najwyższy stosunkiem głosów 5:4 oddalił pozew ACLU z 2008 roku, w którym organizacja podważała konstytucyjność FISA Amendments Act, zezwalającej na szeroko zakrojone działania inwigilacyjne. Sąd Najwyższy stwierdził, że ACLU nie udowodniło, iż było monitorowane na podstawie tej ustawy. Teraz sytuacja uległa zmianie, gdyż ACLU jest klientem Verizona, a wiadomo, że Verizon udostępniał dane NSA. Co więcej, działania NSA najprawdopodobniej wykraczały poza ramy prawne, w jakich agencji zezwolił działać Kongres. Skandal wokół projektu PRISM to kolejny w ostatnich miesiącach przykład inwigilowania społeczeństwa i ograniczania swobód obywatelskich przez administrację. Niedawno wyszło na jaw, że Departament Sprawiedliwości podsłuchiwał dziennikarzy, a służby skarbowe szukały haków na przeciwników politycznych obu największych partii.
  4. Trzech naukowców z Instytutu Przyszłości Ludzkości Uniwersytetu Oksfordzkiego inwestuje spore pieniądze w kriogeniczne zakonserwowanie swoich ciał lub ich części. Licząc na wskrzeszenie dzięki bardziej zaawansowanej przyszłej technologii, panowie ewidentnie zamierzają oszukać śmierć... Filozof prof. Nick Bostrom i futurysta/transhumanista Anders Sandberg zgodzili się na dekapitację i zamrożenie głowy. Stuart Armstrong, specjalista od teorii decyzji, myśli o droższym, bo trudniejszym zachowaniu całego ciała (szacuje się, że to koszt rzędu 130 tys. funtów, czyli ok. 651 tys. złotych). Naukowcy uiszczają miesięczne składki. W obliczu nadchodzącej śmierci towarzyszyć im będzie specjalna ekipa. Gdy tylko lekarz orzeknie zgon, zostaną podłączeni do aparatury podtrzymującej krążenie. Ciało będzie schładzane ciekłym azotem (najpierw do -124, a ostatecznie do -196°C), a do krwioobiegu trafią konserwanty oraz substancje zapobiegające zamarzaniu. Zabiegi te nie dopuszczą do uszkodzenia tkanek. Jeśli zamrażana będzie tylko głowa, przed obniżeniem temperatury do -124 st. Celsjusza trzeba ją będzie odciąć. Bostrom i Sandberg wybrali Alcor Life Extension Foundation z Arizony. Już teraz fundacja ma 985 członków i 117 pacjentów. Zachowujący tylko głowy "neuropacjenci" stanowią większość (w statystykach odnotowano 77 takich osób). Armstrong postawił na Cryonics Institute z Michigan. Choć życie z samą głową wydaje się co najmniej uciążliwe, Sandberg dywaguje, że do czasu wskrzeszenia zostaną zapewne opracowane metody przegrywania osobowości i wspomnień na komputer.
  5. Dwudziestokilkuletniemu mężczyźnie, który w 2011 r. przeszedł pierwszą na świecie podwójną transplantację nóg, trzeba było odjąć przeszczepione kończyny. Przez niezwiązaną z wypadkiem drogowym chorobę biorca musiał zrezygnować z zażywania leków zapobiegających odrzutowi. Z oświadczenia szpitala La Fe w Walencji wynika, że terapia schorzenia była sprawą priorytetową, a leki immunosupresyjne komplikowały sprawę. W takich przypadkach protokół przewiduje, że jeśli przeszczepiony narząd nie jest organem niezbędnym do życia, powinien być usunięty, by umożliwić leczenie poważniejszej i pilniejszej przypadłości. Pacjent nie zgodził się, by szpital informował o jego aktualnym stanie zdrowia.
  6. Tajwańscy producenci smartfonów nie są zainteresowani Windows Phone 8 z powodu wysokich opłat licencyjnych, silnej pozycji Nokii oraz słabej pozycji samego systemu. Od premiery WP8 w czwartym kwartale 2012 roku Nokia zaprezentowała już osiem modeli telefonów z tym systemem. Giganci tacy jak Samsung, HTC i Huawei również początkowo zaoferowali urządzenia z najnowszym produktem Microsoftu, jednak nie wypuścili kolejnych modeli, a Acer, Asustek i ZTE zrezygnowali ze swoich planów sprzedaży telefonów z WP8. Dostawcy z Tajwanu wskazują na kilka przyczyn takiego stanu rzeczy. Jednym z powodów jest niechęć Microsoftu do obniżenia opłat licencyjnych za system. Drugi to silna pozycja Nokii, która ma 80% rynku smartfonów z WP8, a od której tajwańscy producenci nie mogą odróżnić się np. ceną czy oferując inne funkcje niż w produktach fińskiej firmy. Trzecia przyczyna, to słaba pozycja Windows Phone na rynku. Do systemu należy nieco ponad 3% rynku sprzedaży smartfonów, zamiast spodziewanych 10%.
  7. Osteoarcheolodzy z Uniwersytetów w Pizie i Sienie zbadali kości 9 dzieci z rodu Medyceuszy i stwierdzili, że choć familia była bogata, w XVI-XVII w. jej najmłodsi członkowie cierpieli z powodu krzywicy. Zespół badał szkielety z ukrytej krypty w Bazylice San Lorenzo we Florencji. Najmłodsze dzieci były zaledwie noworodkami, najstarsze miały ok. 5 lat. Specjaliści wykryli m.in. silne wygięcie kości długich nóg. Naukowcy podejrzewają, że Medyceusze tak bardzo chronili swe dzieci, że niechcący im zaszkodzili. Maluchy prawdopodobnie rzadko przebywały na słońcu, a jeśli wychodziły na dwór, były często szczelnie opatulone ubraniami. Dodatkowo, gdy przeanalizowano dokumenty oraz zawartość izotopów 13C i 15N w kolagenie kości, okazało się, że karmienie piersią kontynuowano do ok. 2. r.ż. Łącznie z odroczeniem momentu wprowadzenia pokarmów stałych oznaczało to zwiększone ryzyko niedoboru witaminy D. Naukowcy natrafili na wejście do grobowca Jana Gastona Medyceusza, gdy z podłogi kaplicy usunięto marmurowy dysk. Wcześniej sądzono, że pełni on wyłącznie funkcje dekoracyjne, ale okazało się, że pod spodem znajdują się kamienne schody. Wielkiego Księcia Toskanii pochowano w dużym sarkofagu. Na podłodze ustawiono kilka małych trumien, archeolodzy znaleźli też porozrzucane kości (zapewne zostały one wymyte przez rzekę Arno, która wylała w 1966 r.). Jedno z dzieci okazało się Filipem, najmłodszym potomkiem Franciszka I Medyceusza i Joanny Habsburg. Badacze sugerują, że nieznaczna deformacja czaszki była skutkiem krzywicy. Autorzy artykułu z International Journal of Osteoarchaeology podkreślają, że gdy odsłania się wyłącznie twarz niemowlęcia, minimalny czas ekspozycji słonecznej powinien oscylować wokół 2 godzin tygodniowo. Prawdopodobnie wiosną i latem dzieci Medyceuszy przebywały na dworze wystarczająco długo, by zapobiec niedoborom witaminy D, jednak zimą przesiadywały raczej w pomieszczeniach i były grubo ubierane, zwłaszcza jeśli nie cieszyły się dobrym zdrowiem. Źródła historyczne opisują Filipa jako słabowitego i chorowitego chłopca, który zmagał się z nawracającymi dolegliwościami [...]. Dodatkowo w renesansie niechodzące dzieci szczelnie owijano [...]. Choć oseski powinny pozyskiwać witaminę D z mleka matek, możliwe, że i u tych ostatnich rozwijały się niedobory. Kobiety także przebywały głównie w pomieszczeniach, poza tym zgodnie z ówczesną modą, pokrywały twarz grubą warstwą pudru. Blada skóra była oznaką zdrowia i elegancji. Miała odróżniać szlachetnie urodzone od pracujących w polu wieśniaczek. Naukowcy dodają, że panie z rodu Medyceuszów często rodziły, a kolejne ciąże obniżały poziom witaminy D.
  8. Władze USA przygotowują się do publikacji zaginionych przez dziesięciolecia dużych fragmentów wspomnień Alfreda Rosenberga, głównego ideologa nazizmu. Rosenberg był jednym z pierwszych i najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera, którego poznał przed rokiem 1923. Od początku powstania III Rzeczy był odpowiedzialny za politykę zagraniczną NSDAP, w 1934 roku został komisarzem nadzorującym edukację polityczną i ideologiczną, a od roku 1941 był ministrem ds. okupowanych terytoriów wschodnich. To Rosenberg był głównym twórcą nazistowskiej teorii rasowej, położył podstawy ideologiczne pod zagładę ludności Europy Wschodniej, opracował wizję Lebensraumu - przestrzeni życiowej, stworzył koncepcję nowej religii dla narodu niemieckiego. Został skazany w procesie norymberskim i powieszony 16 października 1946 roku. Dziennik Rosenberga może rzucić nowe światło przede wszystkim na stosunki pomiędzy liderami III Rzeszy, pomoże zrozumieć szczegóły wielu przedsięwzięć, wiadomo też, że znajdziemy w nim wiele interesujących szczegółów o kryzysie, jaki ogarnął władze III Rzeszy po ucieczce zastępcy Hitlera Rudolfa Hessa do Wielkiej Brytanii w 1941 roku. Wstępna ocena odnalezionych 400 stron pamiętnika została dokonana przez specjalistów z US Holocaust Memorial Museum, którzy stwierdzili, że dokumenty są ważne dla badań nad nazizmem, w tym dla historii Holokaustu. Dziennik Rosenberga zaginął wkrótce po procesie norymberskim. Władze USA od dawna podejrzewały, że zabrał go amerykański oskarżyciel Robert Kempner. W swoich wspomnieniach cytował on fragmenty pamiętnika. Część wspomnień Rosenberga zostala opublikowana w Niemczech. Obejmują one lata 1939-1940, jednak większość jego pamiętnika zaginęła. Kempner zmarł w 1993 roku, a po długiej batalii prawnej w 1999 roku sąd orzekł, że zgromadzone przez niego dokumenty powinny zostać przekazane Holocaust Memorial Museum. Okazało się jednak, że olbrzymia część dokumentacji zaginęła. FBI rozpoczęło śledztwo w tej sprawie i z czasem odnaleziono 150 000 stron dokumentacji, które przekazano muzeum. Pamiętnika Rosenberga nie było wśród nich. Dopiero w bieżącym roku śledczym udało się odnaleźć go w domu wykładowcy uniwersyteckiego, Herberta Richardsona, który przed laty był sekretarzem Kempnera. Odnalezione strony obejmują okres od wiosny 1936 do zimy 1944 roku. Większość z nich została zapisana osobiście przez Rosenberga.
  9. Zastępując część węglowodanów i tłuszczów zwierzęcych tłuszczami roślinnymi, np. oliwą, orzechami czy awokado, mężczyźni z rakiem prostaty mogą znacząco zmniejszyć ryzyko zgonu zarówno z powodu choroby nowotworowej, jak i jakikolwiek innej przyczyny. W badaniu naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco uwzględniono 4577 mężczyzn z nieprzerzutującym rakiem prostaty (diagnozę postawiono w latach 1986-2010; wszyscy panowie brali udział w Health Professionals Follow-up Study). Podczas studium odnotowano 1064 zgony. Główną przyczyną były choroby sercowo-naczyniowe (31%), na drugim miejscu ex aequo uplasowały się rak prostaty i inne nowotwory (21%). Spożycie zdrowych tłuszczów i orzechów zwiększa stężenie przeciwutleniaczy w osoczu, zmniejsza zaś poziom insuliny oraz natężenie stanu zapalnego. [Procesy te] mogą zahamować rozwój raka prostaty. Dotąd o korzystnym wpływie tłuszczów nienasyconych i szkodliwości tłuszczów nasyconych oraz trans wspominano w kontekście zdrowia układu sercowo-naczyniowego. Nasze badania wykazały, że tłuszcze nienasycone mogą się sprawdzić także u pacjentów z rakiem gruczołu krokowego - przekonuje dr Erin L. Richman. Autorzy artykułu z pisma JAMA Internal Medicine analizowali spożycie tłuszczów nasyconych, jednonienasyconych, wielonienasyconych i trans. Osobno rozważano tłuszcze roślinne i zwierzęce. Okazało się, że u mężczyzn, którzy zastąpili 10% kalorii z węglowodanów zdrowymi tłuszczami roślinnymi, ryzyko śmiertelnego raka prostaty spadało o 29%, a ryzyko zgonu z jakiegokolwiek powodu o 26%. Kalifornijczycy stwierdzili, że dodatkowa porcja sosu przygotowanego na bazie oleju (łyżeczka) przyczyniała się do 29-proc. spadku ryzyka śmiertelnego raka gruczołu krokowego (ogólne ryzyko śmierci obniżało się o 13%). Uzupełniając posiłek kolejną porcją (2,8 dag) orzechów, można było zmniejszyć oba wskaźniki o, odpowiednio, 18 i 11%. Zespół Richman wziął poprawkę na kilka czynników, w tym rodzaj leczenia, wskaźnik masy ciała, palenie, aktywność fizyczną, nadciśnienie, poziom cholesterolu oraz czas postawienia diagnozy.
  10. Dzięki wyjątkowym możliwościom urządzenia Stanford Sychrotron Radiation Lightsource (SSRL) naukowcy rozwiązali tajemnicę niespodziewanego pojawienia się magnetyzmu w dwóch połączonych ze sobą materiałach i trafili na ślad, który może zmienić nasze rozumienie fizyki nadprzewodników. Wspomniane właściwości magnetyczne pojawiają się po połączeniu dwóch perowskitów, z których żaden nie ma właściwości magnetycznych. Perowskity charakteryzują się bardzo interesującymi właściwościami elektrycznymi, dlatego są przedmiotem zainteresowania ze strony naukowców, którzy mają nadzieję, że np. uda się z nich wytworzyć nadprzewodnik wysokotemperaturowy. Badane w SSRL perowskity to LAO (związek lantanu, glinu i tlenu) oraz STO (związek strontu, tytanu i tlenu). Oba są izolatorami, ale gdy połączy się je razem, to na styku obu pojawia się struktura przewodząca prąd. Co więcej, po schłodzeniu do temperatury bliskiej zeru absolutnemu połączone warstwy LAO/STO działają jak nadprzewodnik. Jakby tego było mało, pojawia się magnetyzm, czyli cecha, której nie udaje się osiągnąć w żadnym z tych materiałów z osobna, nawet jeśli są one wzbogacane celowo wprowadzanymi zanieczyszczeniami. Naukowcy chcieli dowiedzieć się, skąd biorą się właściwości magnetyczne. Wykorzystali w tym celu SSRL, który ma tę cechę, że pozwala badać konkretne atomy, np.tlenu. Dowiedliśmy, że magnetyzm pochodzi z atomów tytanu - mówi Jun-Sik Lee. Uczeni nie wiedzą, jaki mechanizm powoduje pojawienie się właściwości magnetycznych. Wpadli jednak na trop nowego intrygującego odkrycia. Właściwości magnetyczne pojawiają się, gdy atomy tytanu znajdują się w stanie podstawowym, a więc w stanie najniższej energii. Dochodzi do tego w temperaturze 10 kelwinów, czyli 10 stopni powyżej zera absolutnego. Najbardziej interygujący jest zaś fakt, że te same warunki są konieczne do uzyskania nadprzewodnictwa. To z kolei sugeruje, że LAO/STO może mieć jednocześnie właściwości magnetyczne i nadprzewodzące. To niezwykłe z punktu widzenia konwencjonalnej fizyki - mówi Lee. Współcześnie uznaje się, że pojawienie się nadprzewodnictwa jest równoznaczne ze zniesieniem pola magnetycznego. Uczeni nie byli, niestety, w stanie zbadać magnetycznych właściwości tytanu w temperaturach na tyle niskich, by LAO/STO wykazywało właściwości nadprzewodzące. Jednak ich spostrzeżenia stanowią w pewnym stopniu potwierdzenie badań Kathryn Moler ze Stanford University, która w 2011 roku na łamach Nature Physics donosiła o jednoczesnym istnieniu właściwości nadprzewodzących i magnetycznych na styku LAO/STO. Prace nad wysokotemperaturowymi przewodnikami to wielka, prężnie rozwijająca się dziedzina wiedzy. Uczeni na całym świecie mają nadzieję, że dzięki tego typu badaniom ludzkość będzie mogła w przyszłości tworzyć niezwykłe materiały o niespotykanych w naturze właściwościach.
  11. By ludzie przestali się kąpać w toksycznych wodach zalanego kamieniołomu w Harpur Hill w brytyjskim hrabstwie Derbyshire, władze musiały skorzystać z czarnego barwnika. Wcześniej zbiornik wyglądał jak błękitna laguna (wśród miejscowych był nawet znany pod tą nazwą) i przez skojarzenia z tropikami działał na pływaków jak magnes. Ustawione w zeszłym roku znaki nikogo nie zniechęcały, mimo że przestrzegały m.in. przed podrażnieniami skóry i problemami żołądkowo-jelitowymi. Rzeczniczka rady hrabstwa podkreśliła, że w lodowatej alkalicznej wodzie (pH = 11,3) można znaleźć dosłownie wszystko: od starych samochodów po martwe zwierzęta.
  12. Książki elektroniczne robią wielką karierę, a wraz z nimi coraz popularniejsze staje się przejmowanie przez autora roli wydawcy. W Wielkiej Brytanii samodzielnie publikowane książki stanowią coraz większą część rynku. Z badań firmy Bowker Market Research dowiadujemy się, że samodzielnie wydawane e-booki stanowiły 2% wszystkich książek sprzedanych w Wielkiej Brytanii. Jeśli jednak z danych usuniemy książki papierowe, to okaże się, że wśród książek elektronicznych odsetek samodzielnie wydanych dzieł wynosi aż 12%. Wzrasta on do 14% wśród książek dla dorosłych, a w takich gatunkach jak kryminały, romanse i książki humorystyczne wynosi ponad 20%. Jedynie 3% książek elektronicznych dla dzieci zostało wydanych przez samych autorów. Specjaiści zwracają uwagę, że olbrzymia większość samodzielnie wydawanych książek to dzieła kompletnie bezwartościowe, a znacznej części autorów nie udaje się niemal niczego sprzedać. Zdaniem Andrew Franklina, dyrektora Profile Books, wydawcy mają olbrzymią rolę do odegrania. Potrafią bowiem ocenić wartość książki i jej rynkowe szanse, wiedzą jak je profesjonalnie przygotować. Potwierdzeniem jego słów mogą być dane uzyskane przez Bowker Market Research. Okazuje się bowiem, że dla osób, które kupują samodzielnie wydane e-booki najważniejszym czynnikiem jest ich niska cena. Natomiast osoby, które kupiły e-booki wydane za pośrednictwem profesjonalnych wydawców, za najważniejsze uznają autora, temat, a cenę umieściły na trzecim miejscu. Kobiety kupują samodzielnie wydane książki częściej, niż mężczyźni. Stanowia one 68% klientów autorów-wydawców. Osoby, które kupują takie książki to zwykle osoby, które czytają więcej niż przeciętnie.
  13. Domy w rejonach z większą liczbą ptaków są droższe. Wpływ jest niebagatelny, bo jak wyliczył zespół Michaela Farmera z Teksańskiego Uniwersytetu Technicznego, niecodzienne skrzydlate towarzystwo sprawia, że różnica w średniej cenie sięga ponad 32 tys. dolarów (32.028). Wziąwszy poprawkę na kilka czynników, w tym wielkość domu, jego wiek, powierzchnię działki i poziom urbanizacji, Amerykanie i tak zauważyli, że nawet jeden rzadszy gatunek ptaka wystarczy, by podnieść cenę. Ogólnie im większa liczba gatunków ptaków, tym wyższe stawki. Autorzy artykułu z pisma Urban Ecosystems przyjrzeli się ponad 300 sprzedażom z lat 2008-2009. Dane pozyskano z Multiple Listing Service (dotyczyły one 17 okolic, wyodrębnionych przez Lubbock Realtor Association). Farmer, Mark C. Wallace i Michael Shiroya zliczyli wszystkie ptaki w pobliżu wystawianych posesji; osobno sumowano ptaki reprezentujące rzadsze gatunki. Na końcu Amerykanie posłużyli się Systemem Informacji Geograficznej (GIS, ang. Geographic Information System); zobrazowali w ten sposób powierzchnię okapu drzew w bezpośrednim otoczeniu domów. Pobliskie parki nie wpływały ani na skład gatunkowy/liczebność ptaków, ani na podniesienie ceny, co oznacza, że zaobserwowaną zmienność należy wyjaśnić cechami przydomowych ogródków. Czemu teren z ptakami jest aż tak cenny? Specjaliści tłumaczą, że są one bardzo wrażliwe na stan środowiska. Jeśli więc gdzieś występują, można to uznać za certyfikat dobrej jakości nieruchomości.
  14. Firma Lollyphile z Austin uzupełniła swoją i tak już nietypową ofertę lizaków o kolejny unikatowy smak - smak ludzkiego mleka. Jak wyjaśnia założyciel sklepu Jason Darling, pomysł pojawił się dzięki obserwacji przyjaciół. Okazało się bowiem, że "odzyskawszy" dziecko, matki często zaczynały od razu karmić, a na twarzach osesków błyskawicznie rozkwitała błogość. [...] Chciałem przypomnieć sobie ten smak, w końcu odkąd ostatni raz karmiono mnie piersią, upłynęło dużo czasu. Amerykanin dostał mleko od znajomych karmiących. Po spróbowaniu całej palety [smaki różniły się w zależności od diety], wybraliśmy próbkę najbliższą ideałowi. Lizaków nie produkuje się z prawdziwego ludzkiego mleka, chodziło jedynie o odtworzenie uspokajającego smaku. Gdy reporterka stacji Fox7 poprosiła niczego nieświadomych przechodniów, by określili smak lizaka, nikt, oczywiście, nie wpadł na właściwy trop. Wymieniano popcorn z masłem, wanilię czy piña coladę. Doceniwszy nieznany smak, część osób odczuwała później zażenowanie, podczas gdy inni, ciekawscy, uznali, że to intrygująca propozycja. W ciągu zaledwie 3 dni sprzedano parę tysięcy "mlecznych" lizaków. Warto dodać, że Lollyphile działa wyłącznie w Internecie. Spragnieni wrażeń mogą zamówić wersję absyntową lub imbirową z wasabi, a na klientów o bardziej tradycyjnym guście czekają np. produkty owocowe.
  15. Chiński superkomputer prawdopodobnie znowu zajmie czołowe miejsce na TOP500 - liście najpotężniejszych superkomputerów świata. Jack Dongarra, profesor z University of Tennesseee, który prowadzi aktualizowaną dwa razy w roku listę, poinformował, że maszyna Tianhe 2 osiągnęła w teście Linpack 30,65 PFlops. Co ciekawe, podczas testu uruchomiono tylko 90% zasobów superkomputera, czyli 14 336 węzłów, z których każdy dysponował 50 gigabajtami pamięci. Teoretyczna wydajność Tianhe 2 to 49,19 PFlops. O tym, czy chińska maszyna znajdzie się na pierwszym miejscu TOP500 przekonamy się już 17 czerwca, gdy zostanie opublikowana najnowsza edycja listy. Pierwszym chińskim komputerem, który trafił na czoło TOP500 był Tianhe-1A. W listopadzie 2010 roku był to najpotężniejszy superkomputer na świecie. Jednak już pół roku później stracił pozycję lidera i obecnie znajduje się na 8. miejscu. Jego najwyższa zamierzona wydajność to 2,566 petaflopsów. Obecnie liderem listy jest amerykański Titan, czyli Cray XK7 wykorzystujący 560 640 rdzeni procesora, który ma do dyspozycji łącznie 710,144 terabajtów pamięci operacyjnej. Jego najwyższa zmierzona wydajność to 17,590 TFlops. O Tianhe 2 wiadomo, że korzysta z 32 000 procesorów Ivy Bridge Xeon i 48 000 Xeon Phi. Ma niemal dwukrotnie więcej pamięci operacyjnej niż Titan. Pracuje na nim system Kylin Linux.
  16. Astrofizycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine (UC Irvine) odkryli najlżejszą znaną galaktykę. Znalezienie galaktyki tak małej jak Segue 2 to jak natrafienie na słonia mniejszego od myszy - mówi kosmolog James Bullock. Naukowcy od wielu lat poszukiwali takiej galaktyki. Istnienie tego typu obiektów przewidują teorie, jednak niemożność ich odkrycia stanowiła dotąd poważną zagadkę sugerującą, że nasze teoretyczne rozumienie procesu formowania się takich struktur we wszechświecie jest niewłaściwe. Segue 2 jest galaktyką satelitarną Drogi Mlecznej, a jej odkrycie pozwala przypuszczać, iż istnieje olbrzymia liczba tego typu galaktyk, jednak dopiero teraz zyskujemy narzędzia, które pozwolą na ich zauważenie. Obecnie jedynie Keck Observatory dysponuje teleskopami na tyle potężnymi, by dostrzec Segue 2. Galaktyka została zauważona w 2009 roku podczas Sloan Digital Sky Survey. To jedna z najsłabiej świecących galaktyk. Jej blask jest zaledwie 900 razy silniejszy od światła Słońca. Dla porównania Droga Mleczna świeci 20 miliardów razy mocnej niż nasza gwiazda. Specjaliści sądzili początkowo, że jej masa jest znacznie większa niż w rzeczywistości. Jednak Evan Kirby i jego zespół przeprowadzili szczegółowe badania 25 największych gwiazd Segue 2, oszacowali ich maksymalną masę i stwierdzili, że cała galaktyka ma masę co najmniej 10-krotnie mniejszą niż przypuszczano, co czyni ją najlżejszą ze znanych galaktyk. W skład Segue 2 wchodzi około 1000 gwiazd i nieco ciemnej materii. Warto tutaj przypomnieć, że galaktyka Segue 1 jest najciemniejszą znaną galaktyką.
  17. Samce lirogonów wspaniałych (Menura novaehollandiae) często ilustrują swoje popisy wokalne układami choreograficznymi. Są one dopasowane do charakteru pieśni, można więc powiedzieć, że ptaki zachowują się jak tańczący ludzie. [...] Przy różnych "utworach" samce lirogonów poruszają się inaczej. My walcujemy do walców i salsujemy przy salsach, a M. novaehollandiae przestępują z nogi na nogę z opuszczonym na głowę ogonem, wydając dźwięki rodem z automatów do gier z lat 80. [to tzw. pieśń A] i skaczą z uniesionym ogonem, poklaskując skrzydłami do [pieśni C] - cichego "plinkety, plinkety" - opowiada Anastasia Dalziell z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego, która obserwowała zachowania godowe ptaków w lasach gór Dandenong. Naukowcy stwierdzili, że lirogony wspaniałe wykonywały pieśni w przewidywalnym porządku: zawsze zaczynały od A, potem przełączały się między B i C, a kończyły występ D. Taneczne ruchy są dowolnym ozdobnikiem - ptaki mogą śpiewać bez tańczenia. Czasem mylą kroki, przez co Dalziell zaczęła przypuszczać, że choreografia bywa dla nich sporym wyzwaniem. Lirogony próbują zrobić wrażenie na płci pięknej. Wprawki rozpoczynają jeszcze przed osiągnięciem dojrzałości płciowej. Na razie naukowcy nie potrafią stwierdzić, jakimi kryteriami oceny posługują się panie. Czasem wydawało mi się, że występ był idealny, a samica odchodziła niewzruszona, by poobserwować kolejnego kandydata. Niewykluczone, że przyszłe matki taksują zdolności pamięciowe oraz możliwości fizyczne kandydatów.
  18. Pojawianie się siwych włosów po okresach stresu lub uszkodzeniach skóry jest wynikiem wyczerpania zasobów komórek macierzystych melanocytów (ang. McSCs) z rejonu wybrzuszenia. Dr Mayumo Ito z New York University odkrył, że po uszkodzeniu skóry promieniowaniem UVB komórki macierzyste melanocytów opuszczały swoją niszę przed początkowym podziałem komórkowym, co prowadziło do uszczuplenia dostępnej puli. Dotarłszy do naskórka, McSCs różnicowały się do dojrzałych melanocytów i zapewniały pigmentową barierę anty-UV. Jak widać, różnicowanie komórek macierzystych pod wpływem uszkodzenia staje się w pewnym momencie ważniejsze od podtrzymywania puli. Bez McSCs z niszy nie da się jednak wytwarzać melaniny, stąd białe placki w zestresowanym rejonie. Warto przypomnieć, że siwienie w przebiegu starzenia to również wynik utraty McSCs. Kluczem do migracji komórek macierzystych melanocytów okazał się szlak białka błonowego - receptora melanotropiny MC1R. MC1R jest aktywowane m.in. przez hormon stresu kortykotropinę, co w pewnym stopniu wyjaśnia, czemu ludzie siwieją ze zmartwienia. Ustalenia Kalifornijczyków będzie można wykorzystać zarówno w leczeniu bielactwa, jak i w zapobieganiu hiperpigmentacji (Ito wspomina m.in. o pozapalnej hiperpigmentacji, która rozwija się po operacjach).
  19. W Genewie testowana jest nowa metoda ładowania autobusów elektrycznych. Przystanki położone pomiędzy lotniskiem a centrum wystawienniczym wyposażono w system TOSA (Trolleybus Optimisation Systeme Alimentation), który pozwala na doładowanie akumulatorów w ciągu zaledwie 15 sekund. W tym czasie pasażerowie mogą bez przeszkód wsiadać i wysiadać. Linia autobusowa, na której prowadzony jest test, liczy sobie 1820 metrów, a ładowanie odbywa się na co 3. lub co 5. przystanku. Na pętlach, gdzie pojazd zatrzymuje się na dłużej, ładowanie trwa 3.-4 minuty. Autobusy wyposażono w laserowo kontrolowane automatyczne ramiona, które samodzielnie łączą się ze stacją ładującą o mocy 400 kW. Co ciekawe, system nie przyczynia się do emisji CO2, gdyż prąd pochodzi z hydroelektrowni. Inżynierowie, którzy nadzorują testy zapewniają, że pomimo bardzo częstego ładowania, akumulatory autobusów mogą pracować przez co najmniej dekadę. System TOSA zaprojektowano na potrzeby miejsc o dużym zagęszczeniu ludności, z licznymi przystankami. Testowane autobusy mają długość 19 metrów i zabierają do 135 pasażerów. Twórca systemu, firma ABB, zapewnia, że on bardziej ekonomiczny od innych sposobów zasilania komunikacji miejskiej i bardziej elastyczny, gdyż łatwo można go przeprojektować pod kątem konkretnego zapotrzebowania.
  20. University of Oxford poinformował, że w bazie Online Egyptological Bibliography (OEB) znajduje się już 100 000 wpisów. OEB to następca Annual Egyptological Bibliography, a celem bazy jest jak najszersza dokumentacja studiów nad starożytnym Egiptem. Bibliografię zaczęto tworzyć w Holandii w 1947 roku. Było to międzynarodowe przedsięwzięcie. Przejęliśmy je na początku 2009, gdy stało się jasne, że projekt nie może być już wspierany przez Holandię - mówi profesor John Baines. Dalsze prowadzenie OEB jest możliwe dzięki grantowi z John Fell Fund oraz przekazaniu przez Mellon Foundation 600 000 dolarów, dzięki którym cały projekt przeniesiono do niemieckiej bazy danych Algyptos. Gdy przejmowaliśmy OEB baza składała się z 43 000 wpisów, a do internetu trafiła zaledwie 18 miesięcy wcześniej. Dodaliśmy doń bibliografię publikacji od 1822 roku. To symboliczna i ważna data w egiptologii, gdyż w tym właśnie roku odczytano hieroglify - wyjaśnia Baines. Uczony dodaje, że OEB obejmuje każdy aspekt egiptologii, od lingwistyki po archeologię. Nie znam żadnej innej dziedziny, która byłaby tak szeroko udokumentowana. Dodajemy doń każdą akademicką publikację w każdym języku i nie ograniczamy się do głównych periodyków. Wielkim osiągnięciem tego projektu jest to, że jest on dostępny online. To oznacza, że może być wygodnie edytowany z każdego miejsca na świecie. Zwykle zanim tekst trafił do bazy bibliograficznej upływały 3-4 lata, teraz można to robić na bieżąco. W samym 2013 roku w OEB pojawiło się 250 nowych wpisów.
  21. Naukowcy z Uniwersytetu Alberty odkryli, że za pomocą rezonansu magnetycznego (MRI) można wykrywać wczesne oznaki uszkodzenia mięśnia sercowego przez leki przeciwnowotworowe antracykliny. Choć chemioterapia antracyklinami, np. doksorubicyną, jest skuteczna choćby w przypadku białaczki, prowadzi również do nieodwracalnych zmian w sercu. Problem polega jednak na tym, że niekiedy stają się one widoczne dopiero po kilku latach od terapii. Kanadyjczycy badali dzieci i młodych dorosłych w wieku od 7 do 19 lat. Wszyscy przeszli leczenie antracyklinami, a ich choroba się wycofała. Zespół zastosował obrazowanie T1-zależne. Okazało się, że można było w ten sposób ujawnić zmiany powstałe w wyniku włóknienia. Metoda sprawdzała się nawet u pacjentów, w przypadku których wyniki USG serca wydawały się prawidłowe. U dzieci, które przeżyły nowotwory, zmiany MRI były zależne od zastosowanej dawki antracyklin. [Co istotne] znajdowały one odzwierciedlenie w pocienieniu ściany serca oraz zmniejszeniu wydolności wysiłkowej - podkreślają doktorzy Edythe Tham i Richard Thompson.
  22. Gottfrid Svartholm Warg, jeden z założycieli serwisu The Pirate Bay, jest podejrzewany o dokonanie kilku włamań do sieci komputerowych. W ubiegłym roku Warg został zatrzymany w Kambodży i wydany Szwecji na podstawie międzynarodowego listu gończego. W 2009 roku założyciele The Pirate Bay zostali skazani na kary więzienia za naruszenie praw autorskich. Rok później odwołali się od wyroku i sąd zmniejszył im karę. Warg nie stawił się jednak na rozprawie apelacyjnej i wyjechał z kraju, więc jego wyrok został podtrzymany. Nazwisko Warga pojawiło się niedawno w mediach w kontekście włamania do duńskiej bazy zawierającej informacje o wydanych prawach jazdy. Minister sprawiedliwości potwierdził doniesienia prasy. Obecnie wiadomo też, że Warg miał włamać się do Systemu Informacyjnego Schengen, który ułatwia policji z 26 krajów wymianę informacj oraz do bazy danych duńskiej skarbówki i Agencji Modernizacji. Wspólnikiem Warga był prawdopodobnie 20-letni Duńczyk, którego zatrzymano przed kilkoma dniami. Dania zwróciła się do Szwecji o deportację Warga. Nie wiadomo, jak długo duńska policja będzie czekała na możliwość przesłuchania podejrzanego. W Szwecji czego go bowiem proces o włamanie do sieci firmy Logica.
  23. Podpuszczony przez kolegów 19-latek wypił prawie litr sosu sojowego. Wkrótce potem zapadł w śpiączkę i dosłownie otarł się o śmierć. Jak wynika z artykułu opublikowanego w Journal of Emergency Medicine, nastolatek jest pierwszą osobą, która w tak dużym stopniu przedawkowała sól i przeżyła bez trwałych zaburzeń neurologicznych. Dr David J. Carlberg zajmował się młodym mężczyzną i podkreśla, że hipernatremia, zwiększone stężenie sodu w surowicy, występuje niejednokrotnie u osób z chorobami psychicznymi (dzieje się tak przez wzmożony pociąg do soli). Jest to stan zagrażający zdrowiu i życiu, bo w wyniku osmozy woda ucieka z tkanek do krwioobiegu. W takich okolicznościach mózg może się skurczyć, występują też krwawienia. Po spożyciu sosu sojowego (a wraz z nim ok. 0,16 kg soli) u 19-latka pojawiły się drgawki, dlatego przyjaciele zabrali go niezwłocznie do szpitala. Tam podano mu leki przeciwdrgawkowe. Gdy chłopak trafił do placówki, gdzie Carlberg wtedy pracował (Centrum Medycznego Uniwersytetu Wirginii), znajdował się już w śpiączce. Nie reagował na żadne bodźce. Występowały u niego klonusy [trząsy], będące wynikiem znacznego wygórowania odruchów. W ciągu 30 min w pacjenta wpompowano 6 litrów wodnego roztworu glukozy. Poziom sodu wrócił do normy po ok. 5 godzinach. Przez kilka dni widać było wpływ drgawek na hipokamp, ale po miesiącu 19-latek funkcjonował jak przed "wypadkiem": wrócił do college'u i z powodzeniem podchodził do egzaminów. Carlberg przypuszcza, że student przeżył dzięki zdecydowanemu działaniu ekipy medycznej: poziom sodu obniżano szybciej niż w opisywanych wcześniej przypadkach. Autorzy raportu przypominają, że w starożytnych Chinach przedawkowywano sól, by popełnić samobójstwo.
  24. Testy broni atomowej prowadzone przed 50-60 laty przez USA, ZSRR i Wielką Brytanię zostały wykorzystane, by udowodnić, że w mózgach dorosłych ludzi wciąż zachodzi neurogeneza. Naukowcy już jakiś czas temu stwierdzili, że u dorosłych myszy powstają nowe komórki mózgowe, które zastępują stare. Nie wiadomo było jednak, czy podobny mechanizm występuje też u człowieka. Od długiego czasu uważa się, że rodzimy się z pewną liczbą neuronów i po urodzeniu nie pojawiają się nowe. Dostarczyliśmy pierwszych dowodów na istnienie przez całe życie istotnej neurogenezy w ludzkim hipokampie - mówi Jonas Frisen z Karolinska Institutet. Zaledwie od 30 lat środowisko naukowe jest zgodne co do istnienia neurogenezy w dorosłym mózgu ssaków. Nowe neurony powstają jednak tylko w dwóch miejscach - hipokampie i korze węchowej. Z przyczyn technicznych nie było dotychczas możliwe dokładne określenie neurogenezy u ludzi. Uczeni ze Szwecji opracowali innowacyjną metodę datowania neuronów. Wykorzystali fakt, że testy broni A dramatycznie zwiększyły poziom C-14 w atmosferze. W 1963 roku w życie wszedł traktat o częściowym zakazie przeprowadzania tego typu testów. Dopuszczono tylko próby podziemne. Od tamtej pory poziom atmosferycznego C-14 spada, a tempo spadku jest znane. Gdy jemy produkty roślinne i zwierzęce, wchłaniamy też C-14, który został pobrany przez rośliny i zwierzęta z atmosfery. Gdy powstaje nowy neuron w jego DNA znajduje się informacja na temat koncentracji C-14, zatem spożywając pokarmy datujemy radiowęglowo neurony. Zespół Frisena już wcześniej wykorzystał to zjawisko do udowodnienia, że w ludzkiej korze węchowej nowe neurony nie powstają. Naukowcy z Karolinska Insitutet przeprowadzili obecnie badania poziomu C-14 w DNA neuronów hipokampów 55 osób zmarłych w wieku 19-92 lat. Odkryli, że w hipokampie w ciągu całego życia dochodzi do neurogenezy. Codziennie pojawia się w nim około 1400 nowych neuronów. Wraz z wiekiem ich liczba nieco spada.
  25. Zużywając cały dostępny cukier, komórki nowotworowe upośledzają działanie układu odpornościowego. Bez dostępu do glukozy limfocyty T nie wytwarzają interferonu-gamma (IFNγ), cytokiny odgrywającej ważną rolę w zwalczaniu nowotworów oraz różnych infekcji. Limfocyty T potrafią wnikać do guzów, ale niestety, często nie są w stanie zabić komórek nowotworowych. Jedną z przyczyn wydaje się właśnie niezdolność do wytwarzania IFNγ. Niewykluczone, że wiedza o wpływie metabolizm cukru na produkcję interferonu-gamma pozwoliłaby poprawić działanie limfocytów T, a stąd już prosta droga do opracowania skutecznej metody zwalczania guzów - podkreśla dr Erika Perace z Uniwersytetu Waszyngtona w St. Louis. Amerykanka uważa, że hamowanie wytwarzania IFNγ pomogłoby z kolei w terapii chorób autoimmunologicznych, w przebiegu których limfocyty T nadmiernie pobudzają stan zapalny. Podobnie jak inne komórki, limfocyty T pozyskują energię na drodze preferowanej fosforylacji oksydacyjnej (energia jest uwalniania podczas utleniania zredukowanych nukleotydów) albo glikozy beztlenowej (przy braku tlenu powstający z glukozy kwas pirogronowy ulega przemianie w kwas mlekowy; proces ten jest mniej wydajny od fosforylacji). Podczas eksperymentu dr Chih-Hao Chang posłużył się systemem do kontroli dostępnych zasobów. Manipulując poziomem cukru w probówkach, zmuszał limfocyty T albo do fosforylacji, albo do glikolizy. Zgodnie z dotychczasowymi poglądami, namnażanie limfocytów T [np. w reakcji na nowotwór lub patogeny] wymaga glikolizy beztlenowej. Odkryliśmy, że to nieprawda: podtrzymując proces, komórki mogły się odwołać również do fosforylacji oksydacyjnej. Sytuacja komplikowała się, gdy naukowcy próbowali przełączyć limfocyty z glikolizy na fosforylację. Zaangażowane w glikolizę białka nie znikają po jej wyłączeniu. Są dość stabilnymi związkami, dlatego pozostają w komórce i biorą udział w innych procesach. W przypadku limfocytów T pojawia się jednak problem, bo jedna z protein - dehydrogenaza aldehydu 3-fosfoglicerynowego (GAPDH) - hamuje produkcję interferonu-gamma. Gdy Amerykanie umieścili limfocyty T w zlewce ze zużywającymi glukozę komórkami nowotworowymi, białe krwinki nie radziły sobie z wytwarzaniem IFNγ. Kiedy cukier podano wprost do limfocytów, produkcja prozapalnej cytokiny się podwoiła.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...