Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Izolatory topologiczne to materiały, które mogą działać jako izolatory oraz przewodniki. W przyszłości mogą świetnie sprawdzać się w elektronice. Grupa naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles opracowała nową klasę izolatorów topologicznych, w których jedna lub obie warstwy są namagnetyzowane. W przyszłości dzięki temu mogą powstać niezwykle energooszczędne podzespoły, przydatne w wielkich systemach bazodanowych oraz tam, gdzie urządzeniom elektronicznym można zapewnić niewiele energii Profesor Kang Wang i jej zespół jako pierwsi wykazali, że nowe izolatory topologiczne mogą być przełączane za pomocą prądu elektrycznego. Wnętrze izolatorów topologicznych blokuje przepływ elektronów, ale na powierzchni mogą się one swobodnie poruszać. Najważniejszą cechą takich materiałów jest fakt, że poruszające się na powierzchni spolaryzowane elektrony nie rozpraszają się i energia nie jest tracona. Nowy izolator stworzony na UCLA składa się z dwóch warstw. Jedna z nich zawiera chrom. Poruszający się przez tę warstwę prąd pozwala na zmianę polaryzacji atomów chromu, dzięki czemu urządzenie może przechowywać dane lub wykonywać obliczenia. Co więcej, przełączanie polaryzacji wymaga 1000-krotnie mniej energii niż zużywają podobne podzespoły służące do przechowywania danych. Po raz pierwszy udało się włączyć izolator topologiczny w magnetyczną strukturę, którą można efektywnie przełączać. To prawdopodobnie pierwsza demonstracja potencjalnych praktycznych zastosowań izolatorów topologicznych - mówi Yabin Fan, jeden z autorów badań.
  2. Książka do czytania i oczyszczania wody? Czemu nie... Drinkable Book, którą można wykorzystać do obu wymienionych celów, powstała dzięki współpracy nowojorczyka Briana Gartside'a oraz naukowców z Carnegie Mellon University i Uniwersytetu Wirginii. Zaprojektowano ją dla organizacji charytatywnej Water is Life. Treść odnosi się do zasad higieny. Adresatami podręcznika są mieszkańcy krajów Trzeciego Świata. Strony z zaawansowanej technologicznie bibuły filtracyjnej pokryto nanocząstkami srebra, które mają zniszczyć pałeczki okrężnicy (Escherichia coli), przecinkowce cholery (Vibrio cholerae) czy pałeczki Salmonella enterica. Po przepuszczeniu przez filtr liczba bakterii spada o 99,9%. Jeden filtr to gwarancja ok. miesiąca czystej wody, a cała książka wystarczy aż na 4 lata. « powrót do artykułu
  3. Morskie bezkręgowce rzadko polują na ptaki morskie, wyjątkiem są ośmiornice. Dwudziestego czwartego lipca 2013 r. u podstawy kolumny Haystack Rock w Cannon Beach w Oregonie udało się jednak sfotografować i sfilmować ukwiał Anthopleura xanthogrammica w trakcie posiłku z młodego ptaka z rodzaju Phalacrocorax. Dzień później nie można już było prowadzić obserwacji, bo basen pływowy wypełnił się piaskiem, który przysypał ukwiał. Choć nie udało się zidentyfikować przynależności gatunkowej ofiary, w grę wchodzą gniazdujące na okolicznych filarach kormorany krasonolice (P. pelagicus) i modrogardłe (P. penicillatus). Warto dodać, że A. xanthogrammica jest powszechnym bezkręgowcem w tutejszej strefie pływowej, a do jego typowych ofiar należą drobne ryby czy skorupiaki. Nie wiadomo, czy w czasie połykania ptak był żywy, czy nie. Niewykluczone, że młode zostało upuszczone przez bielika amerykańskiego lub że wypadło z gniazda podczas jakiegoś zamieszania. Autorki artykułu z pisma Marine Ornithology podkreślają, że pisklę znajdowało się na wczesnym etapie wzrostu piór. Z tego powodu nie można go było zidentyfikować na tej podstawie. Lisa Sheffield Guy, Lisa Bullis Habecker i Gretel Oxwang wyjaśniają, że wykluwając się, ptaki z rodzaju Phalacrocorax nie mają piór, a puszek utrzymuje się do 10 dni od opuszczenia jaja. Połykany przez ukwiał osobnik miał bladoszarą-białawą skórę i czarny puch, co nie pasuje w 100% do żadnego dostępnego opisu piskląt możliwych gatunków. Młode znajdowało się w stanie stężenia pośmiertnego (łac. rigor mortis). Na jego ciele nie było widać śladów rozkładu czy działalności padlinożerców, np. mew. Amerykanki przypominają fakty pozwalające określić czas zgonu. Wg nich, kontrolowane badania wykazały, że u kaczek stężenie pośmiertne osiąga szczyt 1-1,5 godz. po śmierci, a po 32 godz. post mortem już właściwie nie występuje. Oznacza to, że w przypadku naszego nieszczęśnika zgon nastąpił nie dalej jak 2 doby wcześniej. Panie opowiadają o innych podobnych zdarzeniach z przeszłości. W lipcu 2003 r. hybryda mewy lodowej (Larus glaucescens) i zachodniej (L. occidentalis) spadła z Haystack Rock wprost do dużego A. xanthogrammica. Tak jak w przypadku kormorana ukwiał skrzętnie wykorzystał nadarzającą się okazję i połknął pisklę, tak że z otworu gębowego wystawały tylko stopy. Pod koniec sierpnia 2007 r. Guy, Habecker i Oxwang spotkały się z ukwiałem żerującym na porzuconej nodze mewy. Uwzględniając fakt, że obserwacje dotyczyły 10-letniego okresu, stwierdziły, że opisywane zjawisko nie jest wcale rzadkie. « powrót do artykułu
  4. Brytyjskie Ministerstwo Obrony wydaje miliony funtów na prace nad kwantowym kompasem. Urządzenie takie ma być znacznie dokładniejsze od systemu GPS i odporne na zakłócenia. Również jego działanie jest odmienne od nawigacji satelitarnej, która polega na triangulacji danych z satelitów korygowanych przez stacje naziemne. Kwantowy kompas bardzo precyzyjnie mierzy ruch z pozycji wyjściowej i na bieżąco uaktualnia położenie. Pierwsze tego typu urządzenia mogą pojawić się już za pięć lat. Aby uświadomić sobie potencjał kwantowego kompasu dość wspomnieć, że obecnie okręty podwodne korzystają z GPS gdy są wynurzone. W zanurzeniu polegają na akcelerometrze. Po dobie spędzonej pod wodą różnica pomiędzy rzeczywistym a obliczonym położeniem może sięgać nawet kilometra. Kwantowy kompas pomyli się w tym czasie o 1 metr. Za budowę kwantowego kompasu odpowiada National Physical Laboratory (NPL). Pracujący w nim Neil Stansfield mówi, że prototypowe urządzenie, jakie jest obecnie budowane ma szerokość i wysokość pudełka od butów i długość 1 metra. Potrzebne są trzy takie urządzenia, by określić położenie w trójwymiarowej przestrzeni. Ekspert przypomina, że gdy w NPL zbudowano pierwszy zegar atomowy miał on wielkość całego pokoju. Obecnie budowane zegary zmieściłyby się w walizce. Miniaturyzacja kwantowego kompasu powinna przebiegać równie szybko. Koncepcja kwantowego kompasu bazuje na odkryciu, że atomy mogą być zamrażane za pomocą lasera. Obecnie rozwijane urządzenie nawigacyjne składa się z pojemnika w którym umieszczono od 1 do 10 milionów atomów. Za pomocą laser atomy są schładzane do temperatury miliard razy niższej niż temperatura przestrzeni kosmicznej. Są więc najzimniejszymi znanymi nam obiektami we wszechświecie. Znajdują się w stanie podstawowym, w którym są niezwykle wrażliwe na wszelkie zmiany ziemskiego pola magnetycznego czy grawitacji. Badając wywołane nimi fluktuacje można precyzyjnie określać położenie urządzenia. Naukowcy z NPL mówią, że obecnie fizyka nie zna niczego, co pozwoliłoby zakłócić pracę kwantowego kompasu. « powrót do artykułu
  5. Agencja reklamowa Publicis Sao Paulo i Fundação Pró-Sangue stworzyły plakaty z kablem do ładowania komórek, które zachęcają do oddawania krwi. "Blood Charger Poster" zawieszono w galeriach, na przystankach czy w szpitalach. Na zdjęciu widać ludzkie ramię, z którego wystaje czerwony przewód. Przy zgięciu łokcia umieszczono napis: "Jesteśmy tu, jeśli nas potrzebujesz. Czemu się nie zrewanżować? Potrzebujemy krwi". Sądząc po reakcjach, reklama społeczna przypadła odbiorcom do gustu. « powrót do artykułu
  6. Astronomowie z RPA odkryli najdalsze znane gwiazdy znajdujące się po przeciwnej stronie zgrubienia centralnego Drogi Mlecznej. Znajdują się one na skraju naszej galaktyki, w odległości 80 000 lat świetlnych od Ziemi. Odkrycie takie pozwoli sprawdzić różne teorie dotyczące galaktyk spiralnych. Nowo znalezione gwiazdy, znajdujące się na krawędzi galaktyki, powinny pomóc np. w badaniu rozkładu ciemnej manterii. Pięć nowo odkrytych gwiazd należy do klasy cefeid, pulsujących nadolbrzymów, regularnie zmieniających swoją jasność. Możliwe jest precyzyjne określenie odległości do takich gwiazd, a zatem wykorzystanie ich w roli świec standardowych. Odkrycie zostąło dokonane przez zespół pracujący pod kierunkiem profesora Michaela Feasta, który wykorzystał Southern African Large Telescope i Infrared Survey Facility do określenie odległości do gwiazd i ich lokalizacji względem Drogi Mlecznej. Dotychczas nie znano gwiazd znajdujących się w naszej galaktyce a położonych tak daleko od jej centrum.
  7. Astronomowie z RPA odkryli pierwsze znane gwiazdy Drogi Mlecznej. Znajdują się one na skraju naszej galaktyki, w odległości 80 000 lat świetlnych od Ziemi. Odkrycie takie pozwoli sprawdzić różne teorie dotyczące galaktyk spiralnych. Nowo znalezione gwiazdy, znajdujące się na krawędzi galaktyki, powinny pomóc np. w badaniu rozkładu ciemnej manterii. Pięć nowo odkrytych gwiazd należy do klasy cefeid, pulsujących nadolbrzymów, regularnie zmieniających swoją jasność. Możliwe jest precyzyjne określenie odległości do takich gwiazd, a zatem wykorzystanie ich w roli świec standardowych. Odkrycie zostąło dokonane przez zespół pracujący pod kierunkiem profesora Michaela Feasta, który wykorzystał Southern African Large Telescope i Infrared Survey Facility do określenie odległości do gwiazd i ich lokalizacji względem Drogi Mlecznej. Dotychczas nie znano gwiazd znajdujących się w naszej galaktyce a położonych tak daleko od jej centrum. « powrót do artykułu
  8. Paleontolodzy odkryli ostatnio 2 gatunki dużych roślinożernych dinozaurów. Zby atlanticus żył ok. 150 mln lat temu w górnej jurze na terenie dzisiejszej Portugalii. Leinkupal laticauda to pierwszy południowoamerykański diplodok. Odnaleziono go na terenie Argentyny. Szczątki Z. atlanticus odkopano w Paimogo, w pobliżu stanowiska, gdzie znaleziono dinozaurze jaja. Dzięki dużym gabarytom (ok. 19 m długości) zauropod mógł sobie radzić z Torvosaurus gurneyi - największym mięsożernym dinozaurem, jaki kiedykolwiek żył na terenie Europy. Nazwa Zby atlanicus to hołd złożony Georgesowi Zbyszewskiemu, legendarnemu poszukiwaczowi dinozaurów w Portugalii. Drugi człon ma związek z lokalizacją Paimogo i pięknym widokiem na Atlantyk. Przez długi czas myśleliśmy, że to [...] znany w Hiszpanii turiazaur (Turiasaurus riodevensis), lecz różnice anatomiczne okazały się wystarczające, by przeklasyfikować go nie tylko jako nowy gatunek, ale i rodzaj - wyjaśnia Octavio Mateus z Nowego Uniwersytetu Lizbońskiego, współautor artykułu opublikowanego na łamach Journal of Vertebrate Paleontology. Rozmiarów drugiego odkrytego dinozaura - L. laticauda - jeszcze nie potwierdzono, ale jako diplodok musiał być duży. Co istotne, był on najpóźniej żyjącym diplodokiem. Występował we wczesnej kredzie, a dotąd sądzono, że ta rodzina zauropodów wymarła pod koniec jury. « powrót do artykułu
  9. Wygląda na to, że zwykły mankiet ciśnieniomierza może pomóc ludziom przechodzącym zawał, udar czy operowanym. Ograniczając na krótko dopływ krwi do ramienia, da się bowiem przygotować serce i inne narządy wewnętrzne do radzenia sobie z poważniejszym niedokrwieniem. Jak podkreśla Derek Yellon z Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego, technika ma spory potencjał ze względu na prostotę, niskie koszty i nieinwazyjność. Bazuje ona na warunkowaniu niedokrwiennym (ang. ischaemic conditioning), które zaobserwowano po raz pierwszy podczas eksperymentów na zwierzętach, kiedy na chwilę odcinano dopływ krwi do serca. Naukowcy stwierdzili, że uszkodzenie serca było mniejsze, jeśli wcześniej na krótko zmniejszano dostawy krwi. Wyglądało to tak, jakby mięsień trenował się w przetrzymywaniu deprywacji tlenowej. Zablokowanie przepływu krwi w jednej z kończyn, np. przez ściskanie, dawało te same rezultaty. Co ciekawe, występowały one nawet po przetoczeniu krwi, co sugeruje, że w ściskanej kończynie wydzielają się związki spełniające funkcję sygnalizacyjną. Obecnie trwają prace nad opisaniem szczegółowego mechanizmu. U ludzi stosuje się 4 cykle pompowania i spuszczania powietrza z mankietu ciśnieniomierza (oba etapy trwają po 5 minut). Kilka studiów wykazało, że w ten sposób można o ok. 1/3 zmniejszyć uszkodzenia serca po operacji wszczepienia bypassów. Wygląda też na to, że metodę warto by stosować po zawale przed wprowadzeniem do zwężonego naczynia stentu. Pozwoliłoby to organizmowi poradzić sobie z reprefuzją i reoksygenacją, które paradoksalnie nasilają uszkodzenia niedokrwienne. Ponieważ nie wszystkie badania wykazywały tak znaczną poprawę, część specjalistów czeka na wyniki testów zakrojonych na szerszą skalę. W kilku szpitalach w Indiach i Chinach już teraz stosuje się jednak warunkowanie niedokrwienne przed operacjami serca i po udarach niedokrwiennych. Badania na zwierzętach sugerują, że technika przynosi korzyści nie tylko sercu, ale i innym narządom. Obecnie testuje się ją m.in. u niedotlenionych noworodków i przed przeszczepami. « powrót do artykułu
  10. Sony przekształciło zespół pracujący nad telewizorami OLED w grupę rozwijającą technologię 4K/UltraHD TV. Japońska firma uznała, że w najbliższych latach nie będzie wystarczającego popytu na OLED. Koncern chce zamiast tego rozwijać urządzenia 4K, co ma pozwolić jego wydziałowi produkującemu telewizory na ponowne osiąganie zysków. Do niedawna Sony wraz z Panasonikiem pracowali nad OLED. Pod koniec 2013 roku współpraca została zakończona. Obecnie do Sony należy 20% rynku telewizorów 4K. W ciągu najbliższych miesięcy firma rozpocznie sprzedaż ośmiu nowych modeli. Telewizory odbierające sygnał UltraHD są droższe od modeli HD, zatem oferują wyższy margines zysku, co dla odnotowującego straty japońskiego koncernu jest niezwykle ważne. Po wycofaniu się Sony z rynku OLED ostatnim dużym producentem, który na nim pozostał, jest LG. « powrót do artykułu
  11. Fenella France odpowiedzialna w Bibliotece Kongresu USA za dział testowania i badań nad zachowaniem zbiorów prowadzi wraz z zespołem badania, których celem jest określenie, w jaki sposób niszczeją płyty CD. Dzięki nim przedstawiciele Biblioteki chcą zdobyć wiedzę potrzebną do ochrony płyt znajdujących się w kolekcji. Wszystkie współczesne formy przechowywania danych nie powstają pod kątem długowieczności. Są rozwijane bardziej pod kątem przydatności do masowej produkcji - mówi France. Zrozumienie, w jaki sposób starzeją się CD nie jest proste. Różne firmy używają różnych związków chemicznych, na które czas, światło, temperatura czy wilgotność oddziałują w różny sposób. Co więcej, nawet płyty tego samego producenta wyprodukowane w tym samym czasie mogą zachowywać się różnie. A trzeba jeszcze brać pod uwagę, że – jako iż format CD jest z nami od 30 lat – producenci zmieniali w międzyczasie sposób wytwarzania swoich płyt. Próbujemy dowiedzieć się, które z płyt w naszej kolekcji są najbardziej narażone na niebezpieczeństwo - mówi France. Testy już ujawniły, jak trudne to zadanie. Zespół pani France sprawdzał m.in. dwie identyczne kopie albumu Earthbeat Paula Wintera z 1984 roku. Nośniki przez 500 godzin poddano działaniu temperatury 80 stopni Celsjusza i wilgotności 70%. Jedna z płyt przeszła test nietknięta, z drugiej wskutek utlenienia zniknęły wszystkie dane, a sam nośnik stał się przezroczysty. Na początku wyglądały identycznie. Chciałabym, żebyśmy mogli stwierdzić: 'płyty z 1984 roku są mało wytrzymałe'. Niestety, nie jest to takie proste - stwierdziła France. Testy nie są, oczywiście, prowadzone na zbiorach bibliotecznych, a na płytach pozyskanych w inny sposób. Dlatego też wszyscy, którzy chcieliby poświęcić swoje stare CD w imię nauki, mogą skontaktować się z Biblioteką Kongresu, by uzyskać informacje, w jaki sposób można przekazać materiały do testów. Badania odbywają się w Center for Library's Analytical Science Samples. To wyspecjalizowane laboratorium, w którym bada się wytrzymałość materiałów i przekłada tę wiedzę na praktyczne działanie w kierunku zachowania zasobów biblioteki. Z już przeprowadzonych testów dowiadujemy się, że wielu z nas nie potrafi obchodzić się z płytami. Na przykład najlepszą metodą trzymania płyt w ręku jest włożenia palca w środkowy otwór. Niewiele osób wie, że górna część płyty – ta zwrócona do góry podczas jej odtwarzania - jest bardziej delikatna niż dolna. Ludzie generalnie martwią się rysami na spodzie płyty, jednak w rzeczywistości można ją znacznie bardziej uszkodzić zarysowując od góry, gdyż możesz naruszyć warstwę odbijającą światło - mówi France. Nie powinniśmy także niczego przyklejać na wierzch płyty. Klej będzie wchodził w reakcje z poszczególnymi warstwami i uszkodzimy dane. Ta sama zasada obowiązuje przy podpisywaniu płyt. Chwila, w której zaczynasz pisać na płycie jest chwilą, w której rozpoczynasz jej degradację - dodaje badaczka. Członkowie jej zespołu wiedzą również, że płyty, które sami nagrywamy degradują się szybciej niż płyty nagrane przez producenta. Dzieje się tak, gdyż nagrywalne CD są wytwarzane przy użyciu materiałów organicznych, które ulegają szybszemu rozkładowi. Jeszcze innym problemem stojącym przed takimi instytucjami jak biblioteki są szybkie zmiany technologiczne. Naukowcy przyznają, że sami zbyt późno rozpoczęli prace badawcze nad zachowaniem zbiorów cyfrowych. Stało się tak, gdyż każdy był przekonany, że tego typu zbiorom nic nie grozi, przecież materiały są bardzo szeroko dystrybuowane po całym świecie. Tymczasem warto zauważyć, że dane cyfrowe są przechowywane na fizycznych nośnikach i wymagają fizycznych urządzeń do odtwarzania. A znikanie z rynku odtwarzaczy CD staje się równie dużym problemem co degradacja płyt. Podobnie jak wiele innych technologii, także i CD przechodzi powoli do historii. Niewykluczone, że w niedługim czasie płyty i odtwarzacze całkowicie znikną z naszego otoczenia. Biblioteka Kongresu USA pełni de facto rolę biblioteki narodowej USA. Obecnie w jej zbiorach znajduje się 151 milionów przedmiotów, w tym 34,5 miliona skatalogowanych książek w 470 językach, ponad 66,6 miliona manuskryptów oraz największy w Ameryce Północnej zbiór starych książek, a także największy na świecie zbiór materiałów prawnych, filmów, map i nagrań muzyki. W Bibliotece znajdziemy m.in. pierwszą wersję Deklaracji Niepodległości i jedną z czterech istniejących kompletnych kopii Biblii Gutenberga oprawionych w welin. Instytucja jest też w posiadaniu jednego z najstarszych tekstów drukowanych, buddyjskiej sutry z 770 roku n.e., natomiast w ogóle najstarszym zabytkiem pisanym w jej zbiorach jest gliniana tabliczka z 2040 roku p.n.e zapisana pismem klinowym. « powrót do artykułu
  12. Rząd Korei Południowej przeznaczy w ciągu najbliższych pięciu lat 34 miliony dolarów na opracowanie mobilnego procesora. Koreańskie Ministerstwo Handlu, Przemysłu i Energii poinformowało, że powstanie procesor średniej klasy przeznaczony dla rynek elektroniki ubieralnej i Internet of Things. Projekt procesora zostanie skomercjalizowany. Rząd w Seulu ma jednak bardziej ambitne plany. Do roku 2025 chce inwestować w rozwój wysoko wydajnego procesora dla smartfonów i tabletów. Takie działania mają spowodować, że koreańskie firmy produkujące procesory nie będą musiały płacić tantiem przedsiębiorstwom zagranicznym, takim jak ARM. « powrót do artykułu
  13. Yutaka Shikano z Chapman University i Uniwersytetu w Osace opublikował w Nature Communications artykuł pod tytułem „Efekt Aharonova-Bohma z tunelowaniem kwantowym w liniowej pułapce jonowej”. Opisuje w nim przełomowe prace, które mogą znacząco przyczynić się do rozwoju fizyki kwantowej. Efekt Aharonova-Bohma to zjawisko polegające na tym, że pole magnetyczne uwięzione w ściśle ograniczonym obszarze wywiera mierzalny wpływ na naładowaną cząstkę, która nigdy wewnątrz tego pola na była. Zjawisko to potwierdzono podczas wielu eksperymentów. Z kolei wspomniane w tytule artykułu tunelowanie to kolejne niezwykłe zjawisko kwantowe. Dzięki niemu cząstka może pokonać barierę, która jest dla niej nieprzenikalna na gruncie zasad fizyki klasycznej. Tunelowanie jest wykorzystywane w praktyce, m.in. w różnych typach mikroskopów czy w elektronice. Zjawisko to obserwowano dotychczas w dużej skali. Nie udawało się natomiast zbadać tunelowania się pojedynczej cząstki. Dokonał tego właśnie Yutaka Shikano. Podczas eksperymentów wykorzystał on pułapkę jonową, w której umieścił trzy atomy wapnia ułożone w formę trójkąta. Atomy zostały schłodzone za pomocą lasera, dzięki któremu uczeni mogli manipulować ich stanem podstawowym. Grupa Shikano zaobserwowała tunelowanie atomów tak, że utworzony z nich trójkąt zmieniał swoją pozycję w kierunku góra-dół. Gdy naukowcy zmieniali natężenie pola magnetycznego pułapki prawdopodobieństwo oscylacji trójkąta było zgodne z przewidywaniami wynikającymi z efektu Aharonova-Bohma. Fizyka teoretyczna przyniosła społeczeństwu największe korzyści osiągnięte najmniejszym kosztem. Odkrycia dokonywane podczas podstawowych badań fizycznych często prowadzą do powstania nowych gałęzi przemysłu, od elektryczności, po smartfony i satelity. Fizyka kwantowa umożliwiła postęp, dzięki któremu rozwija się nasze społeczeństwo, od postępu w elektronice po przemysł energetyki atomowej. Wpływa też ona na wiele innych dziedzin nauki, jak genetyka, medycyna czy matematyka. […] Jestem pewien, że odkrycie dokonane przez profesora Shikano i jego współpracowników znajdzie zastosowanie na wielu nowych obszarach, umożliwi ono na przykład lepsze kontrolowanie tunelujących się cząstek - stwierdził profesor Jeff Tollaksen z Institute of Quantum Studies na Chapman University. « powrót do artykułu
  14. Trwają obrady ONZ, których celem jest wydanie, przynajmniej czasowego, zakazu używania autonomicznych robotów bojowych. Uczestnicy spotkania chcą jak najwięcej dowiedzieć się na temat takich urządzeń, rozpoznać zagrożenia przez nie stwarzane i – jak chcą niektórzy – porozumieją się co do zakazu. Obecnie kilka armii wykorzystuje półautonomiczne roboty bojowe. Tego typu urządzenia są zawsze kontrolowane przez człowieka. Trwają jednak prace nad w pełni automatycznym systemem. Budzi to obawy wielu specjalistów. Jednym z nich jest profesor Noel Sharkey z University of Sheffield, jeden z najbardziej znanych ekspertów ds. robotyki. Moje największe obawy budzi fakt, że gdy każdy naród będzie posiadał taką broń staniemy się świadkami pełnej automatyzacji wojny. Niektórzy mówią, że takie roboty oszczędzą życie żołnierzy, gdyż będą walczyły zamiast nich. Jednak jest to prawda tylko wówczas, gdy jedna ze stron będzie w stanie wysłać roboty, by zabijały żołnierzy przeciwnika - stwierdził. Uczony obawia się, że gdy jeden kraj wyprodukuje autonomiczne maszyny bojowe, kolejne też będą chciały je mieć i rozpocznie się wyścig o to, kto wyprodukuje potężniejszą, bardziej śmiercionośną maszynę. Może powstać wiele różnych, konkurujących ze sobą autonomicznych systemów bojowych. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, w jaki sposób systemy te będą wchodziły we wzajemne interakcje - mówi Sharkey. Z kolei profesor Ronald C. Arkin z Georgia Institute of Technology podkreśla, że – przynajmniej w najbliższym czasie – roboty nie będą miały ani wolnej woli, ani zasad moralnych, zatem potencjalnie mogą przestrzegać prawa międzynarodowego tak samo lub lepiej niż ludzie, co powinno zmniejszyć liczbę przypadkowych ofiar. Jego zdaniem autonomiczne roboty bojowe powinny być programowane pod kątem konkretnych scenariuszy i powinny ściśle ich przestrzegać. Wśród ekspertów panuje zgoda, że użycie autonomicznych robotów bojowych powinno być zakazane do czasu opracowania międzynarodowych zasad ich użycia. « powrót do artykułu
  15. Sanlúcar de Guadiana w Hiszpanii i Alcoutim w Portugalii dzieli rzeka Gwadiana. Niedawno jednak firma LIMITEZERO Davida Jarmana uruchomiła nietypowe przejście graniczne: 720-m tyrolkę, którą można pomknąć nad wodą z prędkością 70-80 km/h. Jazda zajmuje ok. minuty. Po dotarciu do Portugalii można sobie zrobić 5-min spacer do mola, przy którym cumuje kursujący do Hiszpanii prom. Bilet na niego jest wliczony w koszt przejażdżki. Tyrolką mogą jeździć osoby powyżej 14. r.ż. (to wymóg prawny). Ustalono też dopuszczalne widełki wagowe: 25-110 kg. « powrót do artykułu
  16. Analiza 27 badań dotyczących rozpraszania fal na rafach koralowych ujawniła, że te naturalne bariery ratują majątek i życie 200 milionów ludzi. To dodatkowy powód, by chronić rafy ginące wskutek działalności człowieka. Wraz z globalnym ociepleniem zwiększa się poziom oceanów i mamy do czynienia z coraz bardziej gwałtownymi zjawiskami pogodowymi. Zagrażają one setkom milionów ludzi zamieszkujących morskie wybrzeża. Już teraz eksperci wymieniają kolosalne kwoty, które trzeba będzie wydać na wzmacnianie i rozbudowywanie falochronów chroniących osiedla. Tymczasem naukowcy z Uniwersytetu Stanforda, Uniwersytetu w Bolonii, Służby Geologicznej USA oraz Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz, po przeanalizowaniu badań nt. oddziaływania raf koralowych na energię fal obliczyli, że naturalne zapory są równie skuteczne, co sztuczne. Okazało się bowiem, że rafy zmniejszają energię fal średnio o 97%. Co więcej, im więcej energii niesie ze sobą fala, tym bardziej jest ona rozpraszana, a wzrost ten nie jest proporcjonalny. Już na pierwszy rzut oka widać, że energia fal przedostających się przez lagunę chronioną rafą jest znacznie mniejsza niż energia fali uderzającej o zewnętrzną część fali, jednak stopień rozproszenia energii wyliczony dla różnych lokalizacji i budowy rafy jest zaskakujący. Dochodzi do olbrzymiej redukcji energii. Fala traci większość energii przechodząc przez rafę - mówi profesor Fiorenza Micheli z należącej do Stanforda Hopkins Marine Station. Uczeni wyliczyli, że 100-200 milionów ludzi mieszka na terenach położonych na wysokości nie większej niż 10 metrów nad poziomem morza i w odległości nie większej niż 50 kilometrów od rafy koralowej. Mieszkańcy wybrzeży są najbardziej narażeni na niebezpieczeństwo związane z rosnącym poziomem oceanów. Ci, którzy mieszkają w okolicach raf koralowych są przez nie chronieni. Najwięcej raf koralowych chroniących ludzi znajduje się na Oceanie Spokojnym. Aż pięć krajów najlepiej chronionych przez rafy to kraje mające pacyficzne wybrzeża. Naukowcy ze Stanforda zauważają, że ochrona raf koralowych to najtańszy sposób na zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom wybrzeża. Najdroższym ze sposobów jest budowa opasek brzegowych. Tańsze są falochrony, których budowa kosztuje średnio 19 791 USD za metr. Tymczasem średni koszt projektu odrodzenia zniszczonej już rafy koralowej to zaledwie 1290 dolarów za metr. Co więcej, rafa koralowa będzie rosła wraz ze wzrostem poziomu wody, gdy tymczasem opaski brzegowe i falochrony trzeba podwyższać wydając kolejne pieniądze. Odbudowa raf przynosi też dodatkowe korzyści. Nie tylko chronią one wybrzeże, ale również wspomagają bioróżnorodność, poprawiają jakość wody, wspomagają rozwój rybołówstwa i turystyki - mówi profesor Micheli. « powrót do artykułu
  17. Naukowcy odkryli naturalną cząsteczkę, pochodną kwasów omega-3, którą można wykorzystać w leczeniu insulinooporności i cukrzycy typu 2. Naśladuje ona wpływ ćwiczeń fizycznych na regulację poziomu cukru we krwi. Od jakiegoś czasu wiadomo, że kwasy omega-3 mogą pomóc w zmniejszeniu insulinooporności wywołanej dietą obfitującą w tłuszcze nasycone. W ramach wcześniejszego studium dr André Marette z Université Laval przypisał to zjawisko bioaktywnemu lipidowi - protektynie D1. Drążąc dalej to zagadnienie, Kanadyjczycy odkryli, że inny członek tej samej rodziny - protektyna DX (PDX) - wyzwala produkcję i uwalnianie interleukiny-6 (IL-6) w komórkach mięśniowych. To istotne, bo taka reakcja występuje również w czasie ćwiczeń fizycznych. Znajdując się w krwiobiegu, IL-6 kontroluje poziom glukozy na 2 sposoby: sygnalizuje wątrobie, by ograniczyła produkcję glukozy i oddziałuje bezpośrednio na mięśnie, by zwiększyć wychwyt cukru. By zademonstrować związek między PDX oraz IL-6, naukowcy posłużyli się transgenicznymi myszami, u których nie występował gen Il6. U tych zwierząt PDX miała niewielki wpływ na stężenie glukozy we krwi. W podobnych testach prowadzonych na otyłych szczurach protektyna DX w bardzo dużym stopniu zwiększała insulinowrażliwość. Mechanizm działania PDX reprezentuje nową strategię terapeutyczną, nakierowaną na poprawę kontroli glikemii. Skuteczność protektyny dorównuje niektórym obecnie przepisywanym lekom. Mimo że PDX naśladuje częściowo wpływ ruchu, Marette podkreśla, że cząsteczka nie może być zastępnikiem aktywności fizycznej, bo ta ostatnia zapewnia korzyści sercowo-naczyniowe i hormonalne, które wykraczają daleko poza metaboliczny wpływ na mięśnie. Marette i Université Laval wypełnili wniosek patentowy na PDX i jej zastosowania terapeutyczne. Następnym krokiem jest dla nas zademonstrowanie przeciwcukrzycowego działania u ludzi i znalezienie receptora PDX. « powrót do artykułu
  18. Frima FirstEye informuje, że irańska grupa hakerska Ajax Security Team sięga po bardziej ambitne cele niż dotychczas. W grudniu Irańczycy przestali atakować witryny WWW i od tego czasu wykorzystywany przez nich botnet zaczął rozpowszechniać szkodliwe oprogramowanie, skupiają się przede wszystkim na antyrządowej opozycji. FirstEye zdobyła też dowody wskazujące, że Ajax Security Team obrał za cel amerykańskie firmy zbrojeniowe. Specjaliści z FirstEye podkreślają, że nie ma bezpośredniego dowodu, by hakerzy działali na zlecenie rządu w Teheranie, jednak skądinąd wiadomo, że Iran próbuje zwiększyć swoje możliwości ofensywne w cyberprzestrzeni. Ewolucja działań irańskich hakerów bliźniaczo przypomina zmiany, jakie wcześniej zaszły w chińskich „patriotycznych” grupach hakerskich. One również początkowo skupiały się na atakowaniu witryn WWW, które nie podobały się rządowi w Pekinie. Jednak po jakimś czasie zajęły się cyberszpiegostwem, które z jednej strony pozwala na rozwijanie swoich umiejętności, a z drugiej – przynosi więcej korzyści materialnych. Ajax Security Team atakuje też dysydentów. Jako, że irański internet jest cenzurowany, wiele osób wykorzystuje narządzie antycenzorskie jak Psiphon czy Ultrasurf. Hakerzy z Ajaksa zarazili te narzędzia szkodliwym kodem i dystrybuują je wśród Irańczyków w kraju i za granicą. « powrót do artykułu
  19. Termity zagrażają Palacio de López, siedzibie prezydenta i rządu Paragwaju. Uszkadzają drewnianą strukturę, podłogi i obicia, które wspierają niektóre części budowli - opowiada architekt Gustavo Glavinich z Ministerstwa Robót Publicznych, dodając, że zniszczeniu uległa większość zachodniego skrzydła. Resztę opanowały nie tylko termity, ale i nietoperze. W 2012 r. zainwestowaliśmy 5 mln dol., by ocalić części pałacu z biurem prezydenckim, kancelarią wojskową i aulą, ponieważ jednak później projektu nie kontynuowano, los innych rejonów Palacio de López nie rysuje się w różowych barwach. Glavinich sugeruje, by natychmiast zająć się termitami i tymczasowo przeprowadzić biura ze skrzydła zachodniego do aneksu. Pałac zbudowano w Asunción na zamówienie pierwszego prezydenta Paragwaju Carlosa Antonia Lópeza. Miał on być rezydencją dla jego najstarszego syna - generała Francisca Solano Lópeza. Prace rozpoczęły się w 1857 r. Kierował nimi angielski architekt Alonso Taylor. « powrót do artykułu
  20. Stosowanie alkoholu i substancji psychoaktywnych przez prehistorycznych Europejczyków było ściśle regulowane i ograniczone do rytuałów pogrzebowych. Jak wyjaśnia Elisa Guerra-Doce z Uniwersytetu w Valladolid, uznawano wtedy, że intoksykacja stanowi nieodłączną część komunikacji ze światem duchów. Autorka artykułu z Journal of Archaeological Method and Theory podkreśla, że choć zażywanie substancji psychoaktywnych towarzyszy ludzkości praktycznie od zawsze, naukowcy dopiero ostatnio zaczęli się przyglądać kontekstom historycznym i kulturowym, w których je w Europie stosowano. Wykorzystanie alkoholu i narkotyków roślinnych - takich jak opium z maku czy grzybki halucynogenne - było ściśle regulowane oraz powiązane z systemem wierzeń i uświęconymi rytuałami pogrzebowymi wielu przedindustrialnych społeczeństw. [...] Wierzono, że te substancje wspomagają komunikację ze światem duchów. Guerra-Doce analizowała 4 rodzaje dowodów: 1) makroskamieniałości liści, owoców lub nasion psychoaktywnych roślin, 2) psychoaktywne alkaloidy znalezione w prehistorycznych artefaktach i szkieletach, 3) pozostałości prawdopodobnych napojów alkoholowych oraz 4) artystyczne przedstawienia scen picia i psychoaktywnych roślin. Z tego powodu archeolog przyglądała się np. kawałkom maku lekarskiego z zębów dorosłego mężczyzny ze stanowiska neolitycznego w Hiszpanii, spalonym nasionom konopi z mis znalezionych w Rumunii, śladom piwa jęczmiennego z kilku naczyń ceramicznych z Półwyspu Iberyjskiego, a także abstrakcyjnym przedstawieniom rytualnego wykorzystania grzybków halucynogennych z włoskich Alp. Co ciekawe, ślady psychoaktywnych substancji znajdowano głównie w grobach lub na stanowiskach rytualnych. Spożywano je, by zmienić zwykły stan świadomości lub wejść w trans. Nie znamy szczegółów rytuałów, ale hipoteza jest taka, że [...] substancje stanowiły pokarm dla przenoszących się w zaświaty albo były daniną dla bóstw podziemia. Uwzględniając fakt, że substancje psychoaktywne miały pozwalać nawiązać łączność ze światem duchów, Guerra-Doce sądzi, że ich wykorzystanie było ściśle regulowane. Istotne jest to, że nie spożywano ich w celach hedonistycznych. « powrót do artykułu
  21. Rosja zagroziła USA sankcjami, które mogą negatywnie odbić się na współpracy obu krajów w przestrzeni kosmicznej. To odpowiedź na sankcje Zachodu po zaatakowaniu Ukrainy przez Rosję. Na początku kwietnia informowaliśmy, że NASA poleciła swoim pracownikom i kontrahentom zerwanie wszelkich kontaktów z rosyjskimi agendami rządowymi. Wyjątek uczyniono tylko dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, która nie może działać bez współpracy obu państw. Ponadto Amerykanie są uzależnieni od Rosji w dziedzinie wysyłania ludzi na ISS, a rosyjscy astronauci często trenują w ośrodkach szkoleniowych NASA. Rosnące napięcie pomiędzy Zachodem a Rosją zagroziło jednak i tej ograniczonej współpracy. Szczególnie dotkliwy dla Rosjan stał się wprowadzony przez USA zakaz eksportowania licencji oraz unieważnienie już udzielonych licencji na produkty wysokich technologii, które są używane m.in. przez rosyjską armię. Rosjanie zagrozili właśnie, że nie zgodzą się na przedłużenie misji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej poza rok 2020 oraz zabronią USA wykorzystywania silników rakietowych NK-33 oraz RD-180 do wynoszenia satelitów wojskowych. Jak wcześniej informowaliśmy, NASA chciałaby przedłużyć pracę ISS do 2024 roku. Rosjanie stwierdzili, że rosyjski segment stacji może działać bez segmentu amerykańskiego, ale amerykański bez rosyjskiego działać nie może.
  22. W Zatoce Weneckiej odkryto nowy gatunek meduzy. Zwierzęta widywano od września 2013 do marca 2014 r. Doniesienia na temat ich występowania w północnym Adriatyku pojawiały się w związku z obywatelskim projektem naukowym PERSEUS Jellyfish Spotting Campaign. Jak wspomina Ferdinando Boero z Uniwersytetu w Salento, ludzie mówili, że gatunku nie ma w naszych tablicach krążkopławów z tego regionu i nie wiedzieli co to. Liczba meduz sięgała tysięcy. Rybacy mieli je w sieciach. Nie mogli przez to łowić. Analizy morfologiczne kilku egzemplarzy wskazały, że to nowy gatunek z rodzaju Pelagia. Wygląda on inaczej od meduzy świecącej (Pelagia noctiluca). Badanie molekularne podjednostki I oksydazy cytochromowej i sekwencjonowanie fragmentu 28S rybosomalnego DNA tylko potwierdziły wcześniejsze ustalenia. Nazwą Pelagia benovici uhonorowano zmarłego kolegę Adama Benovicia. Nowy gatunek należy do rzędu płatowatogębych (Semaeostomeae). Nie wiadomo, jak P. benovici dostała się do północnego Adriatyku i w okolice Laguny Weneckiej, ale naukowcy podejrzewają, że zawleczono ją w wodzie balastowej statków. « powrót do artykułu
  23. Czteroletnia wojna szympansów z Parku Narodowego Gombe Stream z początku lat 70. XX w. ujawniła podobieństwa rozpadu ludzkich i szympansich społeczeństw. Jane Goodall bada tutejsze szympansy od 1966 r. Na początku lat 70. prymatolog zauważyła, że grupa podzieliła się na pół. Agresja była tak skrajna i utrzymywała się tak długo, że Brytyjka zdecydowała się nazwać ten stan rzeczy wojną. By stwierdzić, co do niej doprowadziło, zespół Josepha Feldbluma z Duke University postanowił przeanalizować zapiski Goodal ze stacji karmienia szympansów. Wcześniej naukowcy oceniali siłę więzów 2 osobników, bazując na długości spędzanego razem czasu. Notatki Goodall są jednak tak szczegółowe, że można np. stwierdzić, czy szympansy przybyły na jedzenie w tym samym czasie i z tego samego kierunku. W ramach studium Amerykanie wprowadzali do komputera dane z kilku okresów między 1968 a 1972 r. Model sieci społecznej pokazał, że grupa była zjednoczona do 1971 r. Wtedy nastąpił rozpad na grupy z południa i północy. Choć nie wiadomo, co dokładnie się stało, ma to z dużym prawdopodobieństwem związek z samcem o imieniu Leakey, który zmarł pod koniec 1970 r. Wydaje się, że spełniał on rolę łącznika między dwiema podgrupami. Po nim samcem alfa został Humphrey, ale był on słabym przywódcą i nastawali na niego bracia z południa Charlie i Hugh. Gdy inne szympansy zaczęły popierać którąś z frakcji, nastąpił rozłam i rozgorzała walka. W ciągu 4 lat grupa Humphreya zniszczyła grupę braci, stosując metodę podkradania się na terytorium wroga (samce wybierały ofiarę i ją biły). Feldblum wyjaśnia, że na podstawie przedwojennych preferencji można było przewidzieć, za którą frakcją opowie się dany osobnik. Amerykanie wskazują na uderzające podobieństwa między rozwojem wydarzeń w Gombe a klasycznym studium Wayne'a W. Zachary'ego z 1977 r. (chodzi o dynamikę związków w 34-osobowej uniwersyteckiej drużynie karate; wyniki badania opublikowano w Journal of Anthropological Research). Wojny szympansie praktycznie nie wybuchają, ale prymatolodzy mają nadzieję zdobyć więcej informacji nt. ewolucji ludzkich społeczeństw, badając czepiaki. « powrót do artykułu
  24. Barry Clifford, archeolog podwodny znany przede wszystkim z odnalezienia pierwszego wraku statku pirackiego, twierdzi, że najprawdopodobniej odnalazł Santa Marię, okręt flagowy Krzysztofa Kolumba. Wszelkie geograficzne, topograficzne i archeologiczne dowody wskazują, że to Santa Maria - stwierdził Clifford. Wrak znaleziono u wybrzeży Haiti dzięki wcześniejszym pracom innych zespołów archeologicznych. W 2003 roku natrafiono na szczątki sugerujące lokalizację fortu założonego przez Kolumba. Dzięki temu Clifford, posiłkując się dziennikiem odkrywcy, mógł określić prawdopodobne miejsce zatonięcia Santa Marii. Co ciekawe zespół Clifforda sfotografował wrak już wiele lat temu, jednak dopiero nowe dane i badania dostarczyły – zdaniem odkrywcy – dowodów, że mamy do czynienia z Santa Marią. Wrak znajduje się w takim położeniu względem fortu, jaki opisał Kolumb w dzienniku. Miejsce znalezienia wraku zgadza się też z rozkładem prądów morskich, które niosły okręt bezpośrednio przed zatonięciem. Pozostałości balastu odpowiadają zaś balastowi stosowanemu na jednostkach wielkości Santa Marii. Clifford, poszukując okrętu Kolumba, analizował zdjęcia wykonane przez lata przez jego zespół. Na taj podstawie, identyfikując różne anomalie występujące na dnie, zawęził obszar poszukiwań okrętu. Gdy w końcu określono jego lokalizację, postanowiono przeprowadzić badania terenowe. Okazało się, że miejsce spoczynku wraku zostało obrabowane. Brakuje m.in. widocznego na zdjęciu obiektu, które zidentyfikowano jako działo z epoki Kolumba. Jestem przekonany, że pełne prace na wraku dostarczą pierwszych dowodów archeologicznych na odkrycie Ameryki przez Kolumba - mówi Clifford. Ekspert nie wyklucza, że uda się wydobyć pozostałości Santa Marii i umieścić je w którymś z haitańskich muzeów. Myślę, że jeśli tak się stanie, to wrak może odegrać dużą rolę w przyszłym rozwoju turystyki na Haiti - dodał. Santa Maria została zbudowana w drugiej połowie XV wieku. W 1492 roku popłynęła z Krzysztofem Kolumbem do Ameryki. Zatonęła 25 grudnia tego samego roku po wpłynięciu na rafy. Gdy Kolumb zdał sobie sprawę, że okrętu nie da się uratować, kazał wykorzystać odzyskane zeń drewno do budowy fortu. « powrót do artykułu
  25. Naukowcy z Uniwersytetu w Grenadzie i firmy BIOSEARCH SA stworzyli wzorowane na bakteriach magnetycznych magnetyczne probiotyki, które po spożyciu z pokarmem mogłyby pomagać w diagnozowaniu chorób układu pokarmowego, np. nowotworów żołądka. W naturze bakterie wychwytują żelazo z otoczenia i przekształcają je w rodziny minerałów magnetycznych. Są one zbudowane z tlenku żelaza lub siarczku żelaza i wyglądają jak miniaturowe struny korali. Mikroorganizmy posługują się nimi jak igłą kompasu. Hiszpanie próbowali odtworzyć ich właściwości magnetyczne, nie budowę. Dwa gatunki bakterii probiotycznych - Lactobacillus fermentum i Bifidobacteria breve - stanowiły bioplatformę. Na ich zewnętrznej powierzchni aranżowano superparamagnetyczne nanocząstki magemitu. W temperaturze pokojowej tworzyły one fazę ferromagnetyczną. Po osadzeniu na bakteriach temperatura blokowania, powyżej której pod wpływem wzbudzania termicznego spin molekuły może swobodnie się obracać, wzrastała o ponad 100 K. Akademicy podkreślają, że nowa opatentowana przez BIOSEARCH SA technologia może znaleźć zastosowanie np. w rezonansie magnetycznym lub onkologii (komórki nowotworowe wykazują dużą wrażliwość na podwyższenie temperatury, stąd pomysł na wykorzystanie ablacji magnetycznej). « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...