Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    37626
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    246

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Kraby zjadające rozmnóżki mogą utrudniać odtwarzanie lasów namorzynowych. By sprawdzić, ile kraby mogą zjeść, niektóre obszary odnowy bagien na pacyficznym i karaibskim wybrzeżu Panamy ogrodzono siatką nylonową i porównywano z podobnymi regionami, gdzie kraby mogły się swobodnie poruszać. Okazało się, że spożycie zależało od typu namorzynów (tego, czy rozmnóżki Pelliciera rhizophorae umieszczono w lesie zdominowanym przez P. rhizophorae, czy mangrowce czerwone Rhizophora mangle), a także stopnia zasolenia wody (w bardziej słonej skorupiaki jadły więcej). W najgorszym przypadku kraby zjadały aż 90% rzadkiej P. rhizophorae, zwanej też herbatą mangrową. Siewki nie mogły się zakorzenić w mulistym dnie, co skutecznie ograniczało wielkość populacji. Lasy namorzynowe to ważna część przybrzeżnych ekosystemów w tropikach. Chronią przed burzami, a nawet tsunami, zapewniają pożywienie rybom i spełniają funkcję magazynów węgla. Niestety, sporą ich część zniszczono, zastępując np. hodowlami krewetek. Naukowcy podkreślają, że namorzyny znikają w tempie 3-krotnie szybszym od lasów deszczowych. Podejmowano próby ratowania namorzynów, które dość często z nieznanych powodów kończyły się fiaskiem. Część specjalistów obwiniała kraby, ale do studium Emily Dangremond z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley właściwie nie zgromadzono dowodów eksperymentalnych. Niektórzy nie zgadzają się z teorią Dangremond, by wspomagać odtwarzanie lasów namorzynowych, usuwając kraby. Wg nich, skoro przez miliony lat ewoluowały razem, wzajemnie się potrzebują. Skorupiaki utrzymują np. niezbędne składniki odżywcze w systemie namorzynów, natleniają też osady, kopiąc norki. Poza tym pomysł ten nie spodobałby się zapewne okolicznym społecznościom, które żyją z odławiania krabów. W artykule opublikowanym na łamach pisma Hydrobiologia Dangremond wskazuje również inne rozwiązanie problemu. Skoro mangrowiec czerwony wytwarza o rząd wielkości rozmnóżek per capita więcej niż P. rhizophorae, być może uda się mu zaspokoić apetyt krabów. « powrót do artykułu
  2. Najnowsze badania pokazują, że aż 30% serwerów w centrach bazodanowych to maszyny, które tylko pobierają energię, a nie wysyłają żadnych informacji. Odsetek ten nie zmienił się od 2008 roku. Jonathan Koomey z Uniwersytetu Stanforda i Jon Tylor z firmy konsultingowej Athenesis Group przeprowadzili na zlecenie amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) badania nad wykorzystywaniem energii przez centra bazodanowe. Wykorzystali w tym celu dane z 4000 serwerów w centrach bazodanowych, które są klientami firmy TSO Logic, dostarczającej oprogramowanie do oszczędzania energii. Za nieefektywny, wyłącznie zużywający energię serwer uznawano maszynę, która przez co najmniej pół roku nie była wykorzystywana do żadnych operacji. Badania wykazały, że co trzeci serwer w centrach bazodanowych tylko zużywa energię. Wysoki odsetek takich maszyn to wskazówka, w jaki sposób centra bazodanowe są zarządzane. To nie problem techniczny, a menedżerski, mówi Koomey. Najnowsze badania potwierdzają to, co wiadomo od pewnego czasu. W 2008 roku firma McKinsey & Co. Dowiodła, że do 30% serwerów jest „funkcjonalnie martwych”. W roku 2012 firma Uptime w swoich badaniach potwierdziła ten wynik. Dwa lata później ponowne badania Uptime wykazały, że „funkcjonalnie martwych” jest 20% serwerów, jednak firma przyznała, że różnica wynika z innej metodologii, a w rzeczywistości takich „martwych” maszyn jest 20-30 procent. Istnienie tego typu „martwych serwerów” to olbrzymi problem. Zdaniem IDC w ubiegłym roku na całym świecie było zainstalowanych 41,4 miliona serwerów, a do końca bieżącego roku liczba ta ma wzrosnąć do 42,8 miliona sztuk. Maszyny zużywają olbrzymią ilość energii. Z badań Natural Resorces Defence Council (NRDC) wynika, że w 2013 roku w samych tylko Stanach Zjednoczonych centra bazodanowe zużyły 91 TWh energii i szacuje się, że do roku 2020 zapotrzebowanie wzrośnie o 53%. Tymczasem eksperci twierdzą, że samo tylko wyłączenie „martwych serwerów” oraz zwiększenie efektywności pozostałych pozwoliłoby na zaoszczędzenie aż 40% energii w centrach bazodanowych. A to tylko połowa z technicznie możliwych oszczędności. Eksperci z NRDC uważają, że głównym problemem są małe centra bazodanowe, a nie wielkie chmury obliczeniowe. « powrót do artykułu
  3. Zaburzenia seksualne u kobiet mogą być związane z niską zmiennością spoczynkowego rytmu zatokowego. Zmienność rytmu zatokowego (ang. heart rate variability, HRV) może wskazywać, jak dobrze dana osoba reaguje na zmiany fizjologiczne i środowiskowe. Niską zmienność rytmu zatokowego powiązano z depresją, lękiem i uzależnieniem od alkoholu, a także z zaburzeniami erekcji. Ponieważ HVR powiązano z wieloma problemami psychicznymi i kardiologicznymi, ciekawie jest zastosować ten marker kliniczny w badaniach na seksem. To pozwala nam ujrzeć zaburzenia seksualne kobiet w innym świetle - podkreśla Amelia Stanton z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin. HRV to wrażliwa i obiektywna miara stanu czynnościowego autonomicznego układu nerwowego. W stabilnych warunkach większy wpływ na tętno powinien mieć parasympatyczny (hamujący) układ nerwowy. By u kobiety pojawiało się pobudzenie genitalne, wystarczy umiarkowana aktywacja układu sympatycznego. Skalę Female Sexual Function Index, która pozwala ocenić 6 domen - pożądanie, podniecenie, nawilżanie, orgazm, satysfakcję i dyspareunię - zastosowano u 72 kobiet w wieku od 18 do 39 lat. Okazało się, że u pań z HVR poniżej przeciętnej występowała nie tylko ogólna dysfunkcja seksualna, ale i problemy z osiągnięciem podniecenia. « powrót do artykułu
  4. Od 350 lat w katedrze w Lund spoczywa ciało zasłużonego dla miasta biskupa Pedera Winstrupa. Zwłoki biskupa są wyjątkowe – to jedne z najlepiej zachowanych XVII-wiecznych ciał. Z jakichś powodów ciało zmumifikowało się w doskonałym stanie. Tak dobrym, że wciąż widoczne są rysy twarzy duchownego, a skanowanie tomografem komputerowym ujawniło, że organy wewnętrzne są wciąż tam, gdzie być powinny. Teraz, gdy naukowcy przeskanowali trumnę ze zwłokami zmarłego w 1679 roku duchownego, odkryli jeszcze jedną tajemnicę. U stóp biskupa, ukryte w jego szatach, znajduje się dziecko, urodzone kilka miesięcy zbyt wcześnie. Wiek płodu określono na 5-6 miesięcy. Trumna ze zwłokami Winstrupa była otwierana niejednokrotnie, a niemal 100 lat temu wykonano zdjęcie, pokazujące, w jak dobrym stanie jest ciało. Nikt wcześniej nie zauważył jednak dziecka. Naukowcy pobrali próbki DNA obu ciał, by sprawdzić, czy zmarli byli spokrewnieni. Jednak Per Karsten, dyrektor muzeum na Uniwersytecie w Lund uważa, że pochówek płodu w trumnie biskupa nie ma nic wspólnego z pokrewieństwem. Zdaniem naukowca wcześniak mógł pochodzić z nieformalnego związku i zostałby pochowany w niepoświęconej ziemi. Ktoś skorzystał z okazji i ukrył go w trumnie biskupa, by dziecko miało chrześcijański pochówek. Peder Winstrup był duchownym, wykładowcą i naukowcem, jednym z założycieli Uniwersytetu w Lund. Zmarł w wieku 74 lat. Współczesne badania sugerują, że przyczyną jego śmierci było zapalenie płuc, które zakończyło jego życie po serii długotrwałych bolesnych schorzeń jak podagra, artretyzm, kamica żółciowa, miażdżyca i gruźlica. Wpływ na fatalny stan zdrowia biskupa mógł mieć jego styl życia. Osoba na jego stanowisku miała dostęp do cukru i tłustych pokarmów. Duchownego pochowano w trumnie wypełnionej ziołami, które miały maskować zapach rozkładającego się ciała. Niewykluczone, że to dzięki nim zwłoki tak świetnie się zachowały. Nie tylko zresztą one. Wspaniale zachowane zostały też szaty, w których Winstrupa złożono do trumny. « powrót do artykułu
  5. W ostatnich dwóch dekadach naukowcy byli świadkami powiększenia się populacji płomykówki z obszaru rolniczego Everglades z kilkudziesięciu do ponad czterystu par. Niestety, z sową, obecnie uznawaną za zagrożoną, konkuruje zafrykanizowana pszczoła miodna, która zajmuje budki lęgowe konstruowane dla ptaków. Zespół Richarda Raida z Uniwersytetu Florydzkiego podkreśla, że zafrykanizowane pszczoły, które tworzą kłęby rojowe nawet 8 razy do roku, przejmują sowie budki lęgowe i wykorzystują je jako ule. Płomykówki są nie tylko wysiedlane, ale i niekiedy zabijane. Przez 20 lat nie mieliśmy żadnych problemów z jakimikolwiek innymi istotami próbującymi wprowadzić się do naszych budek. W 2005 r. pojawiły się jednak zafrykanizowane pszczoły miodne, które rozprzestrzeniają się na terenie Florydy. Pszczoły te stanowią również zagrożenie dla rolników, którzy mogą przypadkowo natrafić na ukryte kolonie. Mając to wszystko na uwadze, Raid, entomolog William Kern i studentka Caroline Efstathion zajęli się projektowaniem budek atrakcyjnych dla pszczół. Domki dla płomykówek są spryskiwane insektycydem, który jest nieszkodliwy dla sów, a na hybrydy pszczelich ras działa odstraszająco. Dodatkowo pszczoły są wabione do pokrywanych syntetycznym feromonem pułapek rojowych (w naturze jest on wykorzystywany przez robotnice do oznaczenia nowego ula). Wydaje się, że rozwiązanie działa, bo kolonizacja przez pszczoły się zmniejszyła. Schwytano niemal 70 rojów. Początkowo płomykówkami zajmowano się w ramach zwykłego uczelnianego przedsięwzięcia. Z biegiem lat pomysł ewoluował do dużego UF Barn Owl Project. Płomykówki to przyjazny środowisku i tani [...] sposób kontrolowania gryzoni - podsumowują Amerykanie. « powrót do artykułu
  6. Dyrektor wykonawczy Nokii, Rajeev Suri, w wywiadzie dla niemieckiego Magazynu Managera powiedział, że fińska firma ma zamiar ponownie projektować i licencjonować telefony. Musi tylko wziąć pod uwagę umowę z Microsoftem, która pozwala jej na podjęcie takich działań w roku 2016. Będziemy rozglądać się za odpowiednimi partnerami. Microsoft produkuje telefony komórkowe. My będziemy je projektować i licencjonować naszą nazwę - mówił Suri. W przeszłości Nokia była największym producentem telefonów komórkowych. Gdy jednak pojawiła się konkurencja ze strony Apple'a i Samsunga, udziały koncernu zaczęły gwałtownie spadać. Wtedy to firma zdecydowanie się na wykonanie bezprecedensowego kroku i po raz pierwszy w historii Nokii na jej czele stanął ktoś, kto nie był obywatelem Finlandii. Nowym dyrektorem został Stephen Elop, menedżer do wynajęcia, zatrudniony wówczas w Microsofcie. Nokia i Microsoft podpisały umowę o współpracy, jednak nie przyniosła ona spodziewanych efektów, a fińska firma wciąż traciła udziały w rynku. W końcu w 2014 roku Nokia sprzedała Microsoftowi swój wydział produkcji telefonów komórkowych. Już kilka miesięcy później Finowie rozpoczęli sprzedaż własnego tabletu. A w kwietniu bieżącego roku przejęli firmę Alcatel-Lucent, wzmacniając swój wydział urządzeń sieciowych. Nokia ma też zamiar pozbyć się wydziału zajmujące się produkcją map HERE. Teraz zapowiada, przynajmniej częściowy, powrót na rynek telefonów komórkowych. « powrót do artykułu
  7. Reuter, powołując się na trzy anonimowe osoby, twierdzi, że AMD zastanawia się nad podziałem lub wydzieleniem spółek-córek. Zdaniem źródeł, koncern zatrudnił firmę konsultingową, której celem jest przeanalizowanie różnych opcji działań przedsiębiorstwa. Celem analizy ma być opracowanie planu, który pozwoli AMD na skuteczniejsze konkurowanie z Intelem. Wśród rozważanych scenariuszy ma być podział firmy lub wydzielenie spółek-córek. Jedna z opcji to podobno oddzielenie wydziałów odpowiedzialnych za układy graficzne i licencjonowanie technologii od wydziału serwerowego. Władze AMD zaprzeczają, jakoby miało dojść do podziału firmy bądź wydzielania spółek-córek. Przed laty z AMD wyodrębniono fabryki i stworzono z nich firmę Globalfoundries. Obecnie AMD, reagując na spadającą sprzedaż laptopów, coraz bardziej skupia się na rynku konsoli do gier i energooszczędnych serwerów. « powrót do artykułu
  8. Japońscy eksperci opracowali technologię nazwaną przez siebie PP-SSS (privacy-protection solid-state storage). To system, który automatycznie, po wyznaczonym czasie, usuwa określone dane z dysku. System autorstwa S. Tanakamaru, H. Yamazawy i K. Takeuchiego z Uniwersytetu Chuo w praktyce wdraża zasadę o „prawie do bycia zapomnianym”. Gdy np. upłynie czas, w którym w serwisie społecznościowym chcemy przechowywać jakieś dane, zostaną one automatycznie usunięte. System korzysta z faktu, że w dyskach SSD można precyzyjnie przewidzieć prawdopodobieństwo pojawienia się błędów. Po dłuższym czasie lub określonej liczbie cykli zapisu/odczytu, elektrony zaczynają wyciekać z bramek i możliwe jest przewidzenie liczby wyciekających elektronów. Dzięki temu można celowo spowodować, by w określonym miejscu pojawiły się błędy prowadzące do zniszczenia znajdujących się tam danych. Wystarczy odpowiednio manipulować mechanizmami korekcji błędów. Japończycy eksperymentalnie potwierdzili, że ich metoda działa i prowadzi do nieodwracalnego uszkodzenia danych. Sam nośnik pozostaje sprawny i może być użyty ponownie. « powrót do artykułu
  9. Zespół pracujący pod kierunkiem Valtera Longo z University of Southern California wykazał, że okresowe stosowanie diety naśladującej post (FMD) niesie ze sobą wiele pozytywnych skutków dla zdrowia. Naukowcy podczas badań stwierdzili, że u starych myszy, które były okresowo na czterodniowej diecie niskokalorycznej, doszło do zmniejszenia ilości brzusznej tkanki tłuszczowej i zwiększenia liczby komórek progenitorowych oraz macierzystych w wielu organach, w tym w mózgu. Longo wykorzystał w swoich badaniach drożdże, myszy i ludzi. Myszy były modelem, a dzięki prostym w budowie drożdżom opisano mechanizm działania postu na poziomie komórkowym. W końcu eksperymenty na ludziach wykazały, że wyniki uzyskane u myszy można przełożyć na homo sapiens. Eksperymenty rozpoczęto na myszach w średnim wieku. Co dwa miesiące były one przez cztery dni na diecie niskokalorycznej. Okazało się, że FMD wydłuża życie, zmniejsza ryzyko nowotworów, wzmacnia układ odpornościowy, zmniejsza zapadalność na choroby związane ze stanami zapalnymi, spowalnia utratę gęstości kości oraz poprawia zdolności poznawcze myszy w starszym wieku. Co ciekawe, średnia liczba przyjmowanych kalorii była taka sama dla myszy z grupy badanej i grupy kontrolnej, co pokazuje, że to nie ogólne obniżenie liczby kalorii ma pozytywne skutki. W badaniach na ludziach wzięło udział 19 ochotników. Eksperyment prowadzono przez trzy miesiące. W każdym miesiącu badani przez 5 dni przyjmowali mniej kalorii. Okazało się, że spowodowało to zmniejszenie czynników ryzyka zapadalności na cukrzycę, nowotwory, choroby układu krążenia oraz zwiększyło oczekiwaną długość życia. Nie zauważono jednocześnie skutków ubocznych. Zmuszenie się do całkowitego postu jest dla ludzi bardzo trudne, może być też niebezpieczne. Opracowaliśmy zatem dietę, która przynosi takie same efekty jak post - mówi Longo. Opracowana przez naukowców dieta składa się ze starannie dobranej mieszaniny protein, węglowodanów, tłuszczy i mikroelementów. W czasie jej stosowania zmniejsza się ilość przyjmowanych kalorii o 34-54 procent. Uczeni zauważyli, że gdy się ją stosuje dochodzi do zmniejszenia ilości hormonu IGF-I. Jest on potrzebny w czasie rozwoju organizmu, jednak w późniejszym wieku odpowiada za starzenie się i, prawdopodobnie, za podantość na nowotwory. Zauważono też wzrost ilości hormonu IGFBP- oraz zmniejszenie biomarkerów wyznaczających ryzyko cukrzycy, chorób układu krążenia, spadek ilości tłuszczu brzusznego oraz poziomu CRP. Jednocześnie nie zauważono negatywnego wpływu na masę mięśniową i kostną. Longo już wcześniej wykazał, że post pomaga zagłodzić komórki rakowe, a jednocześnie chroni inne komórki przed negatywnym wpływem chemioterapii. Chodzi tutaj o przeprogramowanie organizmu tak, by wolniej się starzał. Jednocześnie w pewnym stopniu odmładza się dzięki komórkom macierzystym. Opracowana przez nas dieta nie jest dietą typową, gdyż nie trzeba jej bez przerwy stosować - mówi Longo. Uczestnicy badań przez 25 dni w tygodniu żywili się tak, jak zwykle. Nie mieli zmieniać swoich zwyczajów, niezależnie od tego, czy odżywiali się dobrze czy źle. Mimo to u wszystkich zauważono pozytywne skutki diety Longo. Uczony mówi, że w przypadku większości zdrowych ludzi wystarczyłoby stosowanie jego diety raz na 3-6 miesięcy, w zależności od stanu zdrowia i obwodu w pasie. U osób otyłych lub ludzi o zwiększonym ryzyku zachorowań dieta powinna być stosowana pod nadzorem lekarza nawet co dwa tygodnie. Obecnie grupa Longo prowadzi randomizowane testy kliniczne, w których bierze udział ponad 70 osób. Jeśli i tutaj otrzymamy pozytywne wyniki, to FMD może okazać się pierwszą bezpieczną i efektywną dietą rzeczywiście prowadzącą do pozytywnych zmian w zdrowiu i długości życia, którą może zalecać lekarz - mówi Longo. Niewykluczone, że jego zespół będzie starał się o oficjalne zatwierdzenie diety przez FDA. Longo ostrzega jednocześnie przed samodzielnym restrykcyjnych postów i diet. Nie każdy jest na tyle zdrowy, by przez 5 dni pościć. Dla niektórych ludzi, którzy zrobią to niewłaściwie, konsekwencje zdrowotne mogą być poważne. Dieta polegająca jedynie na spożywaniu wody może być prowadzona wyłącznie w wyspecjalizowanych klinikach. Trzeba też pamiętać, że niektóre wyjątkowo niskokaloryczne diety, szczególnie zakładające spożywanie dużej ilości białka, mogą zwiększać u kobiet ryzyko kamicy żółciowej. Z kolei dieta FMD może być stosowana wszędzie pod nadzorem lekarza o ile ściśle przestrzegamy zaleceń opracowanych na podstawie testów klinicznych - mówi uczony. « powrót do artykułu
  10. Zachowania związane z siedzącym trybem życia, np. oglądanie telewizji czy praca przy komputerze, wiążą się z podwyższonym ryzykiem zaburzeń lękowych. Liczne badania wiązały siedzący tryb życia z problemami fizycznymi, w tym otyłością, chorobami serca, cukrzycą typu 2. i osteoporozą. Dotąd nie przyglądano się raczej jego wpływowi na zdrowie psychiczne. Australijczycy chwalą się, że jako pierwsi pokusili się o systematyczny przegląd relacji między lękiem a siedzącym trybem życia. [...] Jesteśmy świadkami wzrostu częstości objawów lękowych we współczesnym społeczeństwie, co wydaje się narastać równolegle do coraz bardziej dominującego siedzącego trybu życia. Chcieliśmy więc sprawdzić naukowo, czy te dwa czynniki rzeczywiście się ze sobą łączą. Ponieważ badania wykazały dodatnią korelację między siedzącym trybem życia i objawami depresyjnymi, mieliśmy kolejny powód, by dalej analizować związek między brakiem aktywności i symptomami lęku - wyjaśnia Megan Teychenne z Deakin University. Naukowcy analizowali wyniki 9 studiów dot. związków między siedzącym trybem życia i lękiem. Badania różniły się przyjętą definicją; jedni naukowcy brali pod uwagę oglądanie telewizji/korzystanie z komputera, inni zaś cały czas spędzany na siedzeniu, w tym na oglądaniu telewizji, przejazdach środkami transportu oraz pracy. Większość studiów skupiała się na dorosłych, ale dwa obejmowały również dzieci i młodzież. Cztery badania wskazały na korelację ogólnego czasu siedzenia i podwyższonego ryzyka zaburzeń lękowych. Dowody związane z czasem spędzanym przed ekranem telewizora i komputera były słabsze, ale autorzy jednego studium zademonstrowali, że w przypadku 36% uczniów liceów spędzających przed ekranem ponad 2 godziny ryzyko wystąpienia lęku było większe niż u uczniów, którzy poświęcali na to mniej czasu. Australijczycy sądzą, że zaobserwowany związek można wyjaśnić trojako: zaburzeniem wzorców snu, teorią wycofania społecznego oraz problemami metabolicznymi. Teoria wycofania społecznego postuluje, że dłuższe siedzenie może prowadzić do wycofania z życia społecznego, co już wcześniej powiązano z podwyższonym lękiem. Zespół Teychenne podkreśla, że większość studiów uwzględnionych w analizie miała charakter przekrojowy, dlatego potrzeba badań podłużnych oraz interwencyjnych, które mogłyby wykazać, czy lęk jest wywoływany przez brak aktywności. « powrót do artykułu
  11. Samuel Wasser, biolog z University of Washington, jest pionierem w dziedzinie wykorzystywania DNA do identyfikowania źródeł pochodzenia nielegalnie zdobytej kości słoniowej. Ekspert pomaga policji w walce z gangami kłusowników. W najnowszym numerze Science opublikował on wyniki swoich badań, w których stwierdza, że w ciągu ostatnich 10 lat zdecydowana większość przejętej od kłusowników kości słoniowej pochodziła z dwóch obszarów Afryki. Wasser przez lata prowadził badania odchodów, tkanek i włosów słoni żyjących w całej Afryce, dzięki czemu stworzył genetyczną mapę poszczególnych populacji. Później opracował metodę pozyskiwania DNA z kości słoniowej, co pozwala mu na określenie, gdzie zabito zwierzęta. Każdego roku kłusownicy zabijają 50 000 afrykańskich słoni. Obecnie ich populacja liczy mniej niż 500 000 sztuk. Słoniom grozi wyginięcie. Wasser bada kły zabitych słoni od 2005 roku, a od roku 2013 jego laboratorium ma znacznie więcej pracy, gdyż międzynarodowe organizacje przyjęły zasadę, że każdy przejęty duży ładunek kości słoniowej ma podlegać badaniom DNA. W swoim najnowszym artykule uczeni opisują wyniki badań dotyczących 28 wielkich ładunków kości słoniowej, każdy o wadze ponad 0,5 tony, które przejęto w latach 1996-2014. W badanej próbce znalazło się 61% wszystkich wielkich ładunków przejętych w latach 2012-2012. Uczeni stwierdzili, że 27 z 28 zbadanych ładunków to kość pochodząca od słoni zabitych w 4 obszarach Afryki.Od roku 2006 większość ładunków to kości słoni zabitych w 2 obszarach. Dzięki analizie DNA dowiadujemy się, że: - ponad 85% kości słoniowej słoni leśnych przejętej w latach 2006-2014 pochodzi z obszaru chronionego Tridom, który rozciąga się pomiędzy północno-wschodnim Gabonem, północno-zachodnią częścią Republiki Kongo, południowo-wschodnim Kamerunem oraz przyległym rezerwatem w Republice Środkowoafrykańskiej; - ponad 85% kości słoni z sawann przejętej w latach 2006-2014 pochodzi z Afryki Wschodniej, głównie z rezerwatów Selous w południowo-wschodniej Tanzanii oraz Niassa w północnym Mozambiku, - w 2011 roku kłusownictwo na sawannach przesunęło się na północ, z południowo-wschodniej Tanzanii w kierunku Parku Narodowego Ruaha i rezerwatu Rungwa w centrum kraju i stopniowo przesuwa się w kierunku Kenii. W jednym z największych przejętych transportów znaleziono kość z obu dominujących obszarów, co może świadczyć o współpracy gangów, które na nich działają. Obecnie większość działań organizacji walczących z zabijaniem słoni skupia się na próbach zmniejszenia popytu. Wasser uważa, że nie przynoszą one wystarczających skutków. Gdy każdego roku traci się 10% populacji, trzeba zrobić coś, co szybciej przynosi efekty – trzeba przyszpilić tych, którzy zabijają słonie i zatrzymać to u samego źródła. Mam nadzieję, że uzyskane przez nas wyniki zachęcą kraje, z których pochodzi większość kości słoniowej, do wzięcia większej odpowiedzialności za walkę z tym procederem, a społeczność międzynarodową zachęci do lepszej współpracy z tymi krajami - mówi Wasser. Jedną z organizacji walczących o zachowanie zagrożonych gatunków jest VETPAW (Veterans Empowered to Protect African Wildlife), która zatrudnia amerykańskich weteranów szkolących lokalnych strażników oraz wspomagających ich w walce z kłusownikami. « powrót do artykułu
  12. Żyjące w symbiozie z waleniami wąsonogi Xenobalanus globicipitis potrafią chemicznie rozpoznać skórę delfinów pręgobokich (Stenella coeruleoalba) i płyną z prądem, by przytwierdzić się do ich płetw. Naukowcy z Uniwersytetu w Walencji i Uniwersytetu Południowego Mississippi analizowali występowanie, liczebność, rozkład, ułożenie i rozmiary wąsonogów zebranych w latach 1979-2009 z 242 delfinów pręgobokich wyrzuconych na śródziemnomorskie wybrzeże Hiszpanii. Okazało się, że wąsonogi przyczepiają się wyłącznie do płetw, zwłaszcza wzdłuż krawędzi spływu, tyłem do przepływu wody. Występowanie, liczebność, gęstość i rozmiary X. globicipitis na płetwach ogonowych są znacznie większe niż na płetwach grzbietowych czy piersiowych. Na płetwie ogonowej wąsonogi wybierają raczej środkową część i powierzchnię grzbietową. Biolodzy sugerują, że wąsonogi mogą rozpoznawać chemiczną sygnaturę skóry delfina i biernie odnajdują lokalizację, poddając się wirowi tworzonemu przez przepływ wody nad i wokół płetw. Skorupiaki wybierają krawędź płetw i odwracają się od przepływu wody, bo prawdopodobnie ułatwia im to filtrowanie pokarmu i ochronę larw. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE podkreślają, że ograniczeniem ich studium jest analiza wyłącznie wąsonogów z martwych, wyrzuconych na brzeg delfinów. Potrzebne są więc dalsze badania populacji generalnej S. coeruleoalba. « powrót do artykułu
  13. Były menedżer Google'a, Ben Barokas, założył nową firmę i zebrał 10 milionów dolarów na stworzenie oprogramowania blokującego programy blokujące reklamy. Barokas został pracownikiem Google'a w 2011 roku po tym, jak za 400 milionów USD sprzedał wyszukiwarkowemu gigantowi swoją poprzednią firmę Admeld. Jego nowe przedsiębiorstwo, Sourcepoint, zaoferuje rozwiązanie, dzięki któremu właściciele witryn internetowych będą mogli blokować programy blokujące reklamy. Barokas zapewnia, że jego technologia jest na tyle elastyczna, iż pozwoli na blokowanie tylko wybranych części witryn. Użytkownicy mają prawo blokować reklamy, a właściciel witryny ma prawo zablokować wyświetlanie swojej zawartości - mówi Barokas. Sourcepoint nie tylko chce zablokować oprogramowanie blokujące rekalmy, ale zaoferuje internautom wiele opcji. Użytkownicy będą mogli np. płacić witrynie za to, że nie będą oglądali reklam, będą mogli też wybrać, które reklamy odblokują, a które pozostaną zablokowane. Najpopularniejszym programem blokującym reklamy jest Adblock Plus. Nie blokuje on jednak wszystkich reklam. Ich wydawcy mogą bowiem zapłacić twórcom Adblocka za to, że reklamy nie będą blokowane. « powrót do artykułu
  14. Wyższe spożycie trans nienasyconych kwasów tłuszczowych wiąże się z gorszym funkcjonowaniem pamięciowym u mężczyzn w wieku 45 lat i młodszych. Tłuszcze trans wykorzystuje się często w produktach przetworzonych jako polepszacze smaku czy tekstury. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego analizowali dane dostarczone przez 1018 osób (kobiety i mężczyzn). Wszystkich poproszono o wypełnienie kwestionariusza dietetycznego i udział w teście pamięciowym. Średnio panowie w wieku 45 i młodsi przypominali sobie 86 słów. Każdy dodatkowy gram tłuszczów trans dziennie pogarszał jednak wynik o 0,76 wyrazu. Zgodnie z wyliczeniami, w porównaniu do podobnych mężczyzn niejedzących tłuszczów trans, panowie z najwyższym odnotowanym spożyciem mogli sobie przypomnieć aż 12 słów mniej. Związek utrzymywał się po wzięciu poprawki na wiek, poziom aktywności fizycznej, wykształcenie, pochodzenie etniczne i nastrój. Wcześniej wykazano niekorzystny wpływ tłuszczów trans na inne filary działania mózgu - zachowanie i nastrój. Zgodnie z naszym stanem wiedzy, wcześniej nie powiązano ich z pamięcią czy innymi aspektami funkcjonowania poznawczego - zaznacza dr Beatrice A. Golomb. Autorzy studium skupili się na mężczyznach z powodu małej liczby kobiet w tej grupie wiekowej. Ich uwzględnienie w analizie nie zmieniało jednak ogólnego wyniku. W starszych populacjach nie zaobserwowano związku trans nienasyconych kwasów tłuszczowych z pamięcią słowną, bo jak tłumaczy Golomb, nabywane z wiekiem urazy mózgu wpływają na wyniki testów pamięciowych, utrudniając wykrycie oddziaływań diety. Tłuszcze trans powiązano dotąd z pogorszeniem profilu lipidowego i funkcjonowania metabolicznego, insulinoopornością, stanem zapalnym czy chorobami układu sercowo-naczyniowego. Przypomnijmy, że niedawno amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) zapowiedziała, że przemysłowe tłuszcze trans, czyli utwardzone oleje roślinne, muszą zostać wycofane w ciągu 3 lat. « powrót do artykułu
  15. Samsung jest autorem najbardziej pojemnego przenośnego 2,5-calowego dysku twardego korzystającego z portu USB. Urządzenia M3 Portable i P4 Portable oferują 4 terabajty pojemności. Dotychczas taką pojemność osiągały jedynie 3,5-calowe dyski, które wymagają osobnego źródła zasilania. Wewnątrz urządzeń znajduje się dysk Spinpoint M10P 4TB. Na każdym z jego talerzy można przechować 800 GB danych, co oznacza, że charakteryzują się one największa na świecie gęstością zapisu danych. M3 Portable i P3 Portable mają zaledwie 20 milimetrów grubości, a każde z nich waży 235 gramów. Dyski trafią do sprzedaży pod koniec bieżącego miesiąca. « powrót do artykułu
  16. Francesco Maria i Stefano Galassi dowodzą na łamach pisma Urology, że rzymski bóg płodności Priap z fresku z Domu Wettiuszów w Pompejach cierpi na stulejkę, a konkretnie stulejkę całkowitą, która uniemożliwia ściąganie napletka. Wady układu moczowo-płciowego, w tym stulejkę, przedstawiano z dużą precyzją już od czasów prehistorycznych. Czemu jednak ktoś zdecydował się namalować w ten sposób boga płodności? Niewykluczone, że malarz chciał pokazać, że wada ta często występowała w Pompejach i połączył jej cechy z atrybutami tradycyjnie przypisywanym Priapowi. Gdyby stulejka była rzeczywiście rozpowszechniona w pompejańskiej populacji, wyjaśniałoby to dużą liczbę anatomicznych wotywnych artefaktów, za pomocą których prawdopodobnie próbowano pozbyć się wady. Anatomiczne wota wykonywane na terenie dzisiejszych Włoch między IV a II w. p.n.e. często przedstawiają penisy z fałdą skórną całkowicie osłaniającą żołądź, dokładnie jak u Priapa z późniejszego pompejańskiego fresku - opowiada Jessica Hughes, specjalistka od kultury antycznej z Open University. Hughes podkreśla, że choć dominująca teoria uznaje anatomiczne wota za obiekty związane z uzdrawianiem i płodnością, niekiedy artefakty te interpretuje się jako ofiary składane przez mężczyzn cierpiących na stulejkę. Wg Brytyjki, jedno wcale nie przeczy drugiemu. Komentując analizę Galassich, Hughes podpowiada, że być może powinniśmy postrzegać fresk jako wskazanie na moc boskiego ciała, którego nie imają się biologiczne ograniczenia ciała śmiertelników. « powrót do artykułu
  17. Strategie walki z nowotworami polegają na zabiciu nieprawidłowych komórek. Jednak, jak dowiadujemy się z najnowszego numeru Cell, być może uda się zwalczać nowotwory powodując, by nieprawidłowo rozwijające się komórki zmieniły się w komórki zdrowe. Naukowcy odkryli, że u myszy z ludzkim rakiem jelita grubego wystarczyło przywrócić normalne funkcjonowanie pojedynczego genu, by w ciągu zaledwie 4 dni doszło do zatrzymania wzrostu guza i powrotu jelita do normalnego funkcjonowania. W ciągu 2 tygodni guz zniknął i przez wiele kolejnych miesięcy nie doszło do nawrotu choroby. Rak jelita grubego zabija około 700 000 ludzi rocznie i jest drugim zbierającym największe żniwo nowotworem w krajach rozwiniętych. Zaawansowany nowotwór jelita grubego leczy się chemioterapią, która jest toksyczna i w dużej mierze nieefektywna, jednak od dekady jest to podstawowa metoda walki z tą chorobą - mówi Scott Lowe z Memorial Sloan Kettering Cancer Center. W około 90% przypadków raka jelita grubego mamy do czynienia z guzami zawierającymi mutacje w genie Apc (gruczolakowaty polip okrężnicy). Prawidłowo funkcjonujący Apc bierze udział w hamowaniu wzrostu komórek. Naukowcy przypuszczają, że mutacje takie mogą rozpoczynać nowotwór, ale nie jest pewne, czy przyczyniają się do wzrostu i przetrwania guza, gdy już dojdzie do rozwoju choroby. Chcieliśmy wiedzieć, czy naprawienie błędów w Apc już po tym, jak rozwinął się nowotwór, wystarczy do powstrzymania rozwoju guza i rozpoczęcia procesu jego zanikania - mówi inny z autorów badań, Lukas Dow z Weill Cornell Medical College. Próby naprawy uszkodzonego czy utraconego genu w komórkach nowotworowych zwykle prowadzą do wywołania jego zbyt dużej aktywności, co wywołuje problemy w zdrowych komórkach. Lukas i jego koledzy wykorzystali precyzyjną technikę, dzięki której najpierw stłumiono aktywność Apc. Zgodnie z przewidywaniami doprowadziło to do aktywizacji szlaku sygnałowego Wnt, odpowiedzialnego za kontrolę migracji i przetrwania komórek. Po reaktywowaniu Apc, aktywność Wnt powróciła do prawidłowego poziomu, guz przestał się rozprzestrzeniać, a komórki zaczęły prawidłowo działać. W ciągu 2 tygodni guz zniknął i przez kolejnych 6 miesięcy nie doszło do nawrotu choroby. Co ważne, terapia była skuteczna u myszy ze śmiertelnym nowotworem, zawierającym mutacje Kras i p53, które są znajdowane u połowy pacjentów. Reaktywacja Apc nie będzie prawdopodobnie działała w przypadku innych nowotworów, jednak najnowsze odkrycie ma olbrzymie znaczenie. Wiele laboratoriów na całym świecie próbuje zidentyfikować mutacje napędzające nowotwory. Jeśli uda się określić, jakie typy zmian i mutacji wywołują rozrost guza, będzie nam łatwiej opracować indywidualne metody leczenia - mówi Dow. W następnym etapie naukowcy chcą sprawdzić, jakie skutki wywołuje reaktywacja Apc w przypadku nowotworów, które dały przeżuty. Obecnie nie jesteśmy w stanie ponownie aktywować Apc u pacjentów z nowotworem jelita grubego, a wcześniejsze badania sugerują, że całkowite blokowanie szlaku sygnałowego Wnc może być bardzo szkodliwe dla zdrowych komórek. Jednak nasze badania wskazują, że niewielka molekuła, której celem będzie modulowanie, ale nie blokowanie, szlaku sygnałowego Wnt może mieć podobne efekty, co reaktywacja Apc. Konieczne jest przeprowadzenie badań, pozwalających stwierdzić, czy inhibicja Wnt lub podobne działania będą miały długoterminowe skutki kliniczne - stwierdza Lowe. « powrót do artykułu
  18. Dwaj uczniowie hongkońskiego liceum (Church of Christ in China Tam Lee Lai Fun Memorial Secondary School) wynaleźli klamkę, która samodezynfekuje się po każdym dotknięciu i otworzeniu drzwi. Testy laboratoryjne ujawniły, że system eliminuje niemal 100% bakterii (99,8%). Siedemnastoletni Sun Ming "Simon" Wong i 18-letni King Pong "Michael" Li zdawali sobie sprawę, że klamki, blaty, poręcze czy uchwyty wózków w sklepie są siedliskami bakterii. Przejrzawszy dostępne materiały, chłopcy odkryli, że tlenek tytanu(IV) ma właściwości bakteriobójcze, dlatego postanowili go zemleć na drobny pył i pokryć nim uchwyt. Stwierdzili też, że TiO2 skuteczniej spełnia swoją funkcję, gdy naświetli się go ultrafioletem. Ponieważ klamki są wykorzystywane głównie w pomieszczeniach, młodzi Chińczycy musieli opracować energooszczędne sztuczne źródło UV. Wymyślili więc, by uchwyt mający postać cylindra z przezroczystego szkła osadzić w dwóch wspornikach, a w jednym z nich umieścić silną diodę LED; w ten sposób upewnili się, że promieniowanie ultrafioletowe dotrze do powłoki z tlenku tytanu. Co ciekawe, dioda jest zasilana dzięki otwieraniu drzwi. Simon i Michael pomyśleli bowiem o niewielkiej skrzyni z przekładniami, gdzie ruch jest konwertowany na moc elektryczną. Później wystarczy doprowadzić do wspornika z diodą drobny przewód i gotowe... Chłopcy zaprezentowali swój wynalazek na tegorocznym konkursie ISEF (Intel International Science and Engineering Fair). Wg nich, koszt wyprodukowania klamki to zaledwie 13 dol. « powrót do artykułu
  19. Przez wiele lat jednym z głównym problemów internetu była niekompatybilność przeglądarek. Właściciel najpopularniejszej z nich – Microsoft – stosował własne rozwiązania, które często były odmienne od proponowanych standardów. Wydaje się, że taka taktyka odeszła do przeszłości. Microsoft od kilku lat w coraz większym stopniu stara się przestrzegać standardów. Pierwszym krokiem w tym kierunku był zastosowany w Internet Explorerze silnik Trident. Teraz, wraz z przeglądarką Edge, która zadebiutuje wraz z Windows 10 koncern zrywa z dziedzictwem IE. Silnik Edge jest niezwykle podobny do silnika WebKit. Edge wspiera 45 nowych standardów sieciowych i wprowadzono w nim tysiące poprawek, by upewnić się, że będzie działał poprawnie. Nowe podejście Microsoftu najlepiej chyba wyrażono w firmowym oświadczeniu, w którym czytamy, że „jedyne różnice w renderowaniu pomiędzy Edge i WebKitem wynikają z obecności błędów”. Wydaje się, że obecnie największym problemem Microsoftu będzie uświadomienie jak największej liczbie developerów, że nie muszą już pisać osobnego kodu pod Edge. Na przykład niektóre witryny obsługują znaną z WebKita funkcję User Agent String, rozpoznają Edge, ale zamiast wysłać do niej ten sam kod, który wysyłają Chrome'owi, przysyłają kod dla Internet Explorera. W innych przypadkach developerzy niepotrzebne piszą dla Edge kod, w którym uwzględniają problemy znane z Internet Explorera, co prowadzi do jeszcze większej liczby problemów przy renderowaniu. Dlatego też w ciągu najbliższych miesięcy wielokrotnie zapewne usłyszymy apele Microsoftu, by developerzy pracowali zgodnie ze standardami. « powrót do artykułu
  20. W Nowej Zelandii odkryto nowy gatunek nietoperza sprzed 16 mln lat, który poruszał się na czterech kończynach i ważąc ok. 40 g, był 3-krotnie większy od przeciętnego współczesnego nietoperza. Skamieniałości znaleziono na Wyspie Południowej w skałach osadowych pozostałych po jeziorze Manuherikia. Znajdowało się ono w subtropikalnym lesie deszczowym wczesnego miocenu. Mystacina miocenalis, bo o nim mowa, jest spokrewniony z Mystacina tuberculata, endemitem, który nadal występuje w lasach Nowej Zelandii. Nasze odkrycie pokazuje, że nietoperze [z rodzaju] Mystacina występują na Nowej Zelandii od ponad 16 mln lat, rezydując w habitatach z bardzo podobną florą i zasobami pożywienia - zaznacza prof. Suzanne Hand z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii. Dwa z trzech rodzimych lądowych ssaków Nowej Zelandii to właśnie nietoperze z rodzaju Mystacina. Nazywa się je nietoperzami kopiącymi, bo żerują nie tylko w powietrzu, ale i na ziemi, ryjąc pod ściółką z liści. Wykorzystując wszystkie 4 kończyny, potrafią nawet wspinać się po stokach. Choć od dawna przypuszczano, że Mystacina występują tu dłużej, dotąd najstarsza skamieniałość miała "zaledwie" 17,5 tys. lat i pochodziła z jaskini na Wyspie Południowej. Najnowsze odkrycie zrewiduje zapewne teorię, kiedy ta grupa zwierząt przeprawiła się na te tereny z dzisiejszej Australii. Odkrycie pomaga nam zrozumieć zdolność nietoperzy do ustanawiania populacji na wyspach oraz wskazuje na warunki klimatyczne, które są to do tego konieczne. M. miocenalis ma podobne zęby do współczesnego krewnego, co sugeruje rozbudowaną dietę zawierającą nektar, pyłek, owoce, owady i pająki. Kości przednich kończyn także miały struktury przystosowane do chodzenia. Gabaryty nietoperzy są ograniczone wymogami lotu i echolokacji. By polować w ciemności na owady, trzeba być małym, szybkim i dokładnym. Nietypowo duże rozmiary M. miocenalis sugerują, że mniej polował on w locie i [raczej] wybierał cięższe ofiary z ziemi. Jadał [zapewne] większe owoce niż [...] żyjący kuzyn. Związane ze skamieniałością nietoperza mioceńskie ekosystemy obejmowały rodzaje drzew, które są dziś wykorzystywane do gniazdowania kolonii Mystacina. Większość jadanych przez M. miocenalis roślin także jest współcześnie reprezentowana. Podobnie mają się sprawy ze stawonogami, w tym chrząszczami, mrówkami i pająkami, na które przemieszczając się po ziemi, nietoperze nadal polują. « powrót do artykułu
  21. Microsoft informuje, że w ciągu pierwszych 6 miesięcy bieżącego roku ponad 3 miliony osób padły ofiarą oszustów podających się za pracowników wielkich firm technologicznych. Oszuści nawiązują kontakt telefoniczny, podając się często za pracowników Microsoftu, i informują ich o rzekomych problemach z komputerem. Twierdzą, że rozwiązanie problemu wymaga, by użytkownik dał im dostęp do komputera i zapłacił za usługę. Innym sposobem jest zarażenie komputera adware'em, które informuje o rzekomych problemach i wyświetla numer telefonu, pod który należy zadzwonić, by je rozwiązać. Zdaniem Microsoftu, oszuści to często amerykańskie przedsiębiorstwa, które komunikują się z ofiarami za pośrednictwem zagranicznych centrów telefonicznych. « powrót do artykułu
  22. Szwajcarscy naukowcy odkryli mechanizm, za pośrednictwem którego fruktoza prowadzi do przerostu i niewydolności serca. W ostatnich dziesięcioleciach fruktoza podbiła rynek spożywczy. Jak wyjaśniają naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu, głównie dlatego, że postrzegano ją jako mniej szkodliwą od glukozy. Fruktoza nie prowadzi bowiem do takich wzrostów poziomu cukru oraz wyrzutów insuliny jak glukoza, jest też od niej słodsza. Minusem jest jednak to, że wątroba szybko przetwarza fruktozę w tłuszcz. Dlatego ludzie, którzy spożywają dużo tego cukru, tyją, ponadto rozwija się u nich nadciśnienie, dyslipidemia ze stłuszczeniem wątroby oraz insulinooporność. Na domiar złego ostatnio Wilhelm Krek i Peter Mirtschink odkryli mechanizm molekularny, który pokazuje, że fruktoza to najważniejszy czynnik odpowiadający za niekontrolowany rozrost mięśnia sercowego. W przebiegu nadciśnienia dochodzi do rozrostu ciężej pracującego serca. Kardiomiocyty potrzebują więcej tlenu, a w pewnym momencie następuje przełączenie na alternatywne źródło energii. Zamiast czerpać ją z kwasów tłuszczowych, komórki prowadzą glikolizę. Jeśli komórki mięśniowe serca mają dostęp nie tylko do glukozy, ale i fruktozy, uruchamia się zgubny ciąg reakcji. Szwajcarzy zademonstrowali, że w warunkach niedotlenienia (hipoksji) czynnik transkrypcyjny HIF-1α powoduje, że kardiomiocyty zaczynają wytwarzać ketoheksokinazę C (ketoheksokinaza to główny enzym szlaku metabolizmu fruktozy, który występuje w dwóch izoformach: KHK-A i KHK-C; HIF-1α powoduje przełączenie z KHK-A na KHK-C). KHK-C ma duże powinowactwo do fruktozy, a wytwarzanie tej izoformy nasila glikolizę. Ponieważ metabolizm fruktozy nie jest regulowany ujemnym sprzężeniem zwrotnym, uruchamia się błędne koło prowadzące do niewydolności serca. Naukowcy prowadzili badania nie tylko na modelu mysim, ale i na próbkach pobranych w czasie operacji od pacjentów z przerostem serca i zwężeniem zastawki aorty. W ten sposób Szwajcarzy wykazali, że u ludzi w kardiomiocytach naprawdę występuje więcej cząsteczek HIF-1α i KHK-C. Gdy u gryzoni, które cierpiały na przewlekłe nadciśnienie, wyłączono enzym KHK, zahamowało to przerost serca. Jak wyjaśnia Krek, KHK-A i KHK-C są kodowane przez ten sam gen. Występowanie dwóch izoform to wynik splicingu alternatywnego. W normalnych warunkach KHK-C produkują niemal wyłącznie hepatocyty, inne narządy produkują głównie KHK-A. Szwajcarzy jako pierwsi wykazali, że wystawione na oddziaływanie stresorów serce również jest w stanie wytwarzać KHK-C. W takich warunkach (przy niedotlenieniu) HIF-1α aktywuje uczestniczący w splicingu czynnik SF3B1 (podjednostkę 1. czynnika 3B odpowiedzialnego za splicing RNA). Ponieważ mutacja SF3B1 występuje w wielu nowotworach, np. przewlekłej białaczce limfocytowej, można podejrzewać, że fruktoza ma wpływ także na wzrost guzów. Mirtschink dodaje, że ludzie nie powinni unikać owoców, ale nadmiernie słodzonych napojów, soków z cukrami dodanymi, a także gotowych dań, w których fruktoza pełni funkcję nośnika smaku. Tylko ten nadmiar fruktozy może pomóc w uruchomieniu opisanego mechanizmu. W dodatku musi występować stresor w postaci choroby zastawki czy nadciśnienia. « powrót do artykułu
  23. Intelligent Environments to brytyjska firma, która opracowała pierwszy system haseł opierający się na emoji, czyli powstałego w Japonii zestawu emotikonów i ideogramów. Hasło dostępu, np. do banku, tworzymy z zestawu 44 emoji. Brytyjczycy zapewniają, że jest to znacznie bardziej bezpieczne niż 4-cyfrowe numery PIN, gdyż wykorzystanie emoji oznacza, że jest 480 razy więcej permutacji. System uniemożliwia też stosowanie często używanych i łatwych do odgadnięcia haseł, jak np. rok urodzenia. Badania dowodzą również, że ludziom łatwiej jest zapamiętać zestaw obrazków niż np. cyfr czy liter. „Zapamiętujemy więcej informacji, jeśli są przedstawione w formie obrazkowej, dlatego hasło oparte na emoji jest lepsze niż tradycyjny PIN” - mówi Tony Buzan, jeden z twórców Emoji Passcode. Firma Intelligent Environments prowadzi obecnie negocjacje z bankami. Niewykluczone, że klienci niektórych z nich będą mogli korzystać z najnowszego systemu już w przyszłym roku. « powrót do artykułu
  24. Microsoft przeprowadził zmiany organizacyjne. W ich wyniku z firmy odchodzi Stephen Elop, były szef Nokii, który wraz z wykupieniem przez Microsoft wydziału telefonów komórkowych Nokii trafił – po raz drugi w karierze – do giganta z Redmond. W ramach zmian zmniejszono liczbę głównych wydziałów inżynieryjnych z czterech do trzech. Wydział Devices, którym zarządzał Elop, został włączony do kierowanego przez Terry'ego Myersona wydziału odpowiedzialnego za systemy operacyjne. Dwa pozostałe wydziały Microsoftu to Cloud & Enterprise kierowane przez Scotta Guthriego oraz Applications & Services, na którego czele stoi Qi Lu. Do wydziału Guthriego włączono też – stanowiące dotychczas osobną grupę – oprogramowanie dla biznesu, CMR i ERP. Analitycy mają różne opinie co do ostatnich zmian w Microsofcie. Patric Moorhead, główny analityk w Moor Insights & Strategy zauważa, że Myerson ma teraz pod sobą olbrzymi wydział. Jest niemal zbyt duży, by nim skutecznie zarządzać - mówi. Z kolei Rob Helm z Directions on Microsoft uważa, że ostatnie ruchy oznaczają, iż microsoftowy wydział odpowiedzialny za sprzęt będzie głównym i najlepszym klientem grupy odpowiedzialnej za Windows. Zdaniem Moorheada ostatnie zmiany to kontynuacja olbrzymiej restrukturyzacji firmy, zapoczątkowanej w lipcu 2013 roku przez Steve'a Ballmera. Reorganizacja tak naprawdę nigdy się nie kończy. Koncerny z działów IT są bez przerwy reorganizowane - mówi analityk. I znowu Helm ma inne zdanie. Uważa on, że ostatnie wydarzenia w Microsofcie to prawdziwy początek „epoki Nadelli”. Satya Nadella został dyrektorem wykonawczym Microsoftu w lutym 2014 roku. Zastąpił na tym stanowisku Steve'a Ballmera. Helm zauważa, że Nadelli doradzali ludzie, którzy wcześniej byli bliskimi współpracownikami Gatesa czy Ballmera. Z czasem przechodzili oni do innych zadań czy zmieniali miejsce pracy. Dla Helma ostatnie zmiany to część tego samego procesu. Nadella rozpoczął swoje rządy w firmie takiej, jaką zorganizowali jego poprzednicy. Teraz zostawia w niej swój własny ślad - stwierdza Helm. Wiadomo, że w ciągu najbliższych miesięcy z Microsoftu odejdzie kilku weteranów. Będą wśród nich m.in. Eric Rudder odpowiedzialny za zaawansowane technologie i edukację, Kirill Tatarinov, który kierował działem produkującym oprogramowanie Dynamics oraz Mark Penn, szef wymierzonej w Google'a kampanii reklamowej Scroogled. Penn zakłada fundusz inwestycyjny Stagwell Group, który został finansowo wsparty m.in. przez Ballmera. « powrót do artykułu
  25. Kobiety żyjące w chronicznym stresie mają niższy poziom białka kloto, hormonu regulującego starzenie (nadaktywny gen kloto wydłuża życie) i poprawiającego funkcjonowanie poznawcze. W ramach studium zespół z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Francisco (UCSF) porównywał matki dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu z kobietami z niskim poziomem stresu. Dodatkowo Amerykanie ustalili, że panie z klinicznie istotnymi objawami depresji miały niższy poziom kloto we krwi niż zestresowane kobiety, które nie doświadczały takich symptomów. Nasze wyniki sugerują, że kloto, które jak wiemy, jest bardzo ważne dla zdrowia, może stanowić ogniwo łączące przewlekły stres z przedwczesną chorobą oraz zgonem. Ponieważ nasze studium ma charakter obserwacyjny, nie możemy powiedzieć, że stres doprowadził do obniżonego stężenia kloto. Korelacja otwiera jednak drogę do badań, które łącznie obejmą starzenie, zdrowie psychiczne i choroby związane z wiekiem - podkreśla dr Aric Prather. Gen kloto (nazwany tak od imienia mojry Kloto, prządki nici żywota) został odkryty w 1997 r. przez dr. Kuro-o i współpracowników. Ekspresja białka zachodzi w wielu tkankach, zwłaszcza w splocie naczyniówkowym w mózgu, przytarczycach i cewkach dystalnych nerek. U zwierząt, np. myszy, pozbawionych genu kloto występują objawy starzenia, takie jak zwapnienia naczyń, a także utrata masy kostno-mięśniowej. Przy większej ilości kloto życie ulega wydłużeniu. W ramach wcześniejszych badań dr Dena Dubal wykazała, że wariant genu występujący u 1 na 5 osób wiąże się z wyższym stężeniem kloto we krwi, lepszym funkcjonowaniem poznawczym i powiększeniem pewnego regionu w korze przedczołowej. Nosiciele allelu wydają się żyć dłużej i rzadziej zapadają na choroby związane z wiekiem. Zespół Dubal stwierdził na modelu mysim, że podwyższanie poziomu kloto poprawia funkcje poznawcze i zwiększa oporność na toksyny związane z alzheimerem. Obecne studium objęło 90 opiekunek dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu (doświadczały one silnego stresu) oraz 88-osobową grupę kontrolną z niskim poziomem stresu. Badanymi były głównie kobiety w wieku trzydziestu kilku i czterdziestu kilku lat. Wszystkie były zdrowe. Poziom kloto obniża się z wiekiem, ale w tym badaniu stosunkowo młodych osób spadki występowały wyłącznie w grupie kobiet żyjących w silnym stresie. Naukowcy dywagują, że niższy poziom kloto może się przyczyniać do stresu i depresji, bo białko to wpływa na wiele powiązanych z nimi molekularnych, komórkowych i nerwowych szlaków. Ważne, by ustalić, czy wyższy poziom kloto może zapewnić korzyści starzejącemu się ciału i umysłowi. Jeśli tak, podwyższające poziom hormonu długowieczności leki bądź interwencje [...] miałyby wielki wpływ na ludzki życie. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...