Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Badania z ostatnich 30 lat, którymi objęto 475 000 osób, dowodzą, że mężczyźni są większymi narcyzami niż kobiety. Naukowcy z University at Buffalo przeanalizowali ponad 355 artykułów naukowych, prac doktorskich oraz innych treści naukowych i zauważyli, że to płeć brzydka ma większe inklinacje ku narcyzmowi. Narcyzm jest związany z różnymi zaburzeniami, w tym z niemożnością nawiązywania długotrwałych relacji, nieetycznym zachowaniem i gracją. Jednocześnie zwiększa samoocenę, stabilność emocjonalną, a narcyz z większym prawdopodobieństwem może zostać liderem - mówi profesor Emily Grijalva. Uczeni zauważyli, że największa różnica pomiędzy kobietami a mężczyznami istnieje w zakresie tytulatury. To sugeruje, ich zdaniem, że panowie częściej mogą wykorzystywać innych i czuć się uprawnionymi do posiadania różnych przywilejów. Druga największa różnica istniała na polu autorytetu i przywództwa. Mężczyźni są bardziej asertywni i bardziej pożądają władzy. Jednak w poziomie ekshibicjonizmu nie było różnic pomiędzy płciami, co oznacza, że mężczyźni i kobiety z równym prawdopodobieństwem są próżni i skupieni na sobie - dodaje Grijalva. Naukowcy przeprowadzili też osobną analizę dotyczącą studentów z lat 1990-2013 i nie zauważyli, by z czasem któraś z płci stawała się bardziej narcystyczna. « powrót do artykułu
  2. Żuchwa znaleziona w Ledi-Geraru w Afarze (Etiopia) cofa początki rodzaju Homo do granicy 2,8 mln lat. Wg raportu z pisma Nature, ma ona o ok. 400 tys. lat więcej od skamieniałości, którą dotąd uznawano za najstarszą. Specjaliści od dziesięcioleci poszukują afrykańskich fosyliów, dokumentujących najwcześniejsze fazy rozwoju linii Homo, lecz okazów dotyczących kluczowego okresu sprzed 2,5-3 mln lat jest bardzo mało, w dodatku często są one bardzo źle zachowane. Wskutek tego nie ma zgody co do tego, kiedy powstała linia, która ostatecznie dała początek naszemu gatunkowi. Skamieniały fragment żuchwy z pięcioma zębami (LD 350-1) odkrył w 2013 r. student Uniwersytetu Stanowego Arizony (ASU) Chalachew Seyoum. Analiza ujawniła kilka ważnych cech, w tym smukłe zęby trzonowe, czy symetryczne przedtrzonowce, które odróżniały wczesne gatunki z linii Homo, np. człowieka zręcznego (Homo habilis), od bardziej małpopodobnych wczesnych australopiteków (Australopithecus). Prymitywny, opadający podbródek łączy jednak żuchwę z Ledi-Geraru z przodkiem przypominającym słynną Lucy (przedstawicielkę gatunku Australopithecus afarensis). Żuchwa z Ledi pozwala zmniejszyć ewolucyjną przepaść między australopitekiem a wczesnym Homo. To doskonały przypadek skamieniałości przejściowej z krytycznego okresu ludzkiej ewolucji - podkreśla William H. Kimbel z ASU. Uważa się, że globalna zmiana klimatu, która sprawiała, że ok. 2,8 mln lat temu Afryka stała się bardziej sucha, stymulowała wymieranie i pojawianie się gatunków, w tym Homo. W towarzyszącym artykule nt. geologicznego i środowiskowego kontekstu żuchwy z Ledi-Geraru zespół Erin N. DiMaggio z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii ujawnił, że w zapisie kopalnym ssaków współczesnych znalezisku dominowały gatunki zamieszkujące bardziej otwarte habitaty, np. sawannę i niski busz (porównań dokonywano do stanowisk starszych australopiteków, np. Hadaru). W składzie fauny sprzed 2,8 mln lat widzimy sygnał wzrostu suchości, ale jest zbyt wcześnie, by mówić, że to zmiana klimatu odpowiada za początki Homo. Potrzebujemy większej próbki skamieniałości hominidów i dlatego kontynuujemy badania w rejonie Ledi-Geraru - podsumowuje Kaye Reed. « powrót do artykułu
  3. W ostatnich latach w USA gwałtownie rośnie liczba przypadków śmierci z powodu przedawkowania heroiny. Szczególnie szybki wzrost zanotowano w latach 2010-2013. Jeszcze w 2000 roku w Stanach Zjednoczonych przedawkowanie heroiny było przyczyną 0,7 zgonów na 100 000 obywateli. W roku 2013 odsetek ten wzrósł od 2,7 zgonów na 100 000. Najszybszy wzrost miał miejsce po 2010 roku, kiedy to co roku liczba przypadków śmiertelnych rosła o 37%. We wcześniejszej dekadzie wzrost ten wynosił 6% na rok. Naukowcy zauważyli też zmianę grupy społecznej narażonej na największe ryzyko. W 2000 roku największy odsetek zgonów (2 na 100 000) występował wśród czarnych mężczyzn w wieku 45-64 lata. W roku 2013 najbardziej narażona była grupa białych w wieku 18-44 lat (7 zgonów na 100 000). W 2013 roku z powodu przedawkowania heroiny zmarło w USA 6500 mężczyzn i 1700 kobiet. Specjaliści nie wiedzą, co jest przyczyną tak gwałtownego wzrostu liczby przypadków śmiertelnych, ale podejrzewają o to... środki przeciwbólowe. Doktor Scott Krakower ordynator oddziału psychiatrii Zucker Hillside Hospital w Nowym Jorku mówi, że pacjenci, którym lekarze przepisują środki przeciwbólowe, czasem się od nich uzależniają. Niektórzy z nich zaczynają zażywać heroinę, gdyż jest tańsza i daje szybszy odlot. Ponadto, jak zauważa Krakower, w przeszłości używanie heroiny było źle społecznie widziane, przede wszystkim dlatego, że jest to narkotyk, który się wstrzykuje. Jednak w miarę, jak stał się on coraz bardziej powszechny, jego społeczny odbiór jest łagodniejszy, więc jest coraz częściej zażywany przez osoby ze średniej i wyższej klasy średniej. « powrót do artykułu
  4. Wycinając lasy nie tylko przyczyniamy się do globalnego ocieplenia, ale również zwiększamy prawdopodobieństwo wybuchu epidemii... dżumy. Czarna Śmierć niemal nie występuje na Zachodzie. W Europie w ostatnich latach nie odnotowano żadnych przypadków, w USA występuje od 1 do 17 zachorowań rocznie. Najwięcej przypadków odnotowuje się w Afryce. Światowa Organizacja Zdrowia jest informowana rocznie o 1000-2000 zachorowań, jednak eksperci są zgodni, że ich rzeczywista liczba jest znacznie większa. Dżuma występuje przede wszystkim na terenach rolniczych. Jest ona przenoszona przez pchły żerujące na gryzoniach. Badania przeprowadzone w centralnej Tanzanii pokazały, że wycinka lasów znacznie zwiększa prawdopodobieństwo zachorowania miejscowej ludności na dżumę. Okazało się bowiem, że tam, gdzie lasy wycięto pod pola uprawne odsetek gryzoni będących nosicielami dżumy był dwukrotnie wyższy niż na obszarach, gdzie lasy są chronione. Naukowcy schwytali i przetestowali ponad 100 gryzoni, ich pchły oraz patogeny. Mimo niewielkiej próbki, różnice pomiędzy gryzoniami były uderzające - mówi główny autor badań, Daniel Salkeld, epidemiolog z Uniwersytetu Stanforda. Dla ludzi najbardziej ryzykowny okazał się kontakt z rodzimym szczurem afrykańskim, mastomysem (Mastomys natalensis). Na terenach rolniczych zwierzę to nie tylko występuje 20-krotnie częściej niż na obszarach leśnych, ale – jak się okazało – aż 75% osobników jest nosicielami dżumy. Już wcześniej gatunek ten wiązano z zachorowaniami na dżumę w Kenii, Mozambiku i Demokratycznej Republice Kongo. Ponadto na terenach rolniczych pięciokrotnie częściej spotyka się wyjątkowo skuteczną w przenoszeniu dżumy pchłę z gatunku Xenopsylla brasiliensis. Naukowcy nie wiedzą, dlaczego na terenach rolniczych występuje więcej gryzoni roznoszących dżumę. Jedna z hipotez mówi, że występuje tutaj znany efekt łatwiejszego rozprzestrzeniania się chorób spowodowany spadkiem bioróżnorodności. Tam, gdzie występuje duża bioróżnorodność, pchły przenoszące dżumę często trafiają na żywiciela, który jest bardzo złym gospodarzem, gdyż szybko zdycha po zarażeniu. Gdy bioróżnorodność spada, słabsze, bardziej podatne na choroby gatunki giną, więc na danym obszarze rozprzestrzeniają się gatunki bardziej odporne będące lepszymi nosicielami. Jednak wielu naukowców, w tym sam Salkeld, nie wierzy, by było to jedyne prawdziwe wyjaśnienie. Mówi się, że gdy zmniejszamy bioróżnorodność, to rozsprzetrzeniają się choroby. Jednak to zbyt proste podejście. Tu nie chodzi o bioróżnorodność. Tu chodzi o gatunki - mówi Tony Goldberg, profesor epidemiologii z University of Winsconsin. Wycinka drzew i fragmentacja habitatów przyczyniają się do zmniejszenia liczby dużych zwierząt i drapieżników. Rośnie więc populacja gryzoni, a że na polach uprawnych mają one łatwiejszy dostęp do żywności, wzrost ten jest często bardzo gwałtowny. Jako, że rolnicy w Tanzanii przechowują swoje plony blisko domów, gryzonie wędrują do ludzkich siedzib, co zwiększa ryzyko zarażenia ludzi. Specjaliści obawiają się, że szybki wzrost liczby ludności będzie prowadził do zamieniania kolejnych obszarów leśnych w pola uprawne. To jeszcze bardziej zwiększy ryzyko wybuchu epidemii dżumy. Jednak nie tylko ta choroba „skorzysta” na zmianach. Około 60% znanych i 75% dopiero pojawiających się chorób pochodzi od zwierząt. Istnieją dziesiątki, jeśli nie setki chorób, które zostaną zmienione przez zmianę sposobu użytkowania gruntów - stwierdza Goldberg. « powrót do artykułu
  5. Chiński gigant handlu elektronicznego, Alibaba Group, chce podbić amerykański rynek chmur obliczeniowych. Należąca do Alibaby firma Aliyun, największy w Chinach gracz na rynku chmur, właśnie otworzył swoje centrum bazodanowe w Kalifornii. To pierwsza zagraniczna inwestycja tej firmy. Przedstawiciele Alibaby oświadczyli, że początkowo Aliyun skieruje swoją ofertę do chińskich firm działających w USA. Dopiero w drugiej połowie bieżącego roku zacznie walczyć o innych klientów. Chińczykom z pewnością nie będzie łatwo konkurować z takimi gigantami jak Amazon Web Services czy Microsoft Azure, jednak sam fakt otwarcia filii w Kalifornii wskazuje, że firma z Państwa Środka ma globalne ambicje. Sądzę, że to dobry pomysł, szczególnie z punktu widzenia giełdy. Każdy inwestor chce wiedzieć, czy Alibaba ma potencjał, by walczyć na rynku międzynarodowym - mówi Charlie Dai, analityk z Forrester Research. W ubiegłym roku firma Alibaba była bohaterem największego debiutu giełdowego w historii. Podczas debiutu jej wartość została wyceniona na 25 miliardów dolarów. Aliyun ma w Chinach 1,4 miliona klientów i konkuruje z Amazonem oraz Microsoftem. Dai mówi, że w USA firma będzie musiała znaleźć sposób na radzenie sobie na bardzo konkurencyjnym rynku. Może np. podkreślać swoje duże doświadczenie w obsłudze platform e-commerce. Problemem może być jednak fakt, że Alibaba wykorzystuje w chmurze swoje własne technologie. Są one całkowicie różne od technologii Amazona czy Microsoftu. Dla niektórych klientów migracja na platformę Aliyun może okazać się sporym problemem - mówi Dai. « powrót do artykułu
  6. Akumulatory litowo-jonowe to najpowszechniej używane urządzenia do przechowywania energii. Mają liczne zalety i pewną poważną wadę – małą pojemność. Dlatego też od lat specjaliści poszukują alternatywnej technologii. Od pewnego czasu prowadzone są badania nad obiecującymi pojemnymi bateriami litowo-siarkowymi, a dzięki najnowszym pracom naukowców z Bourns College of Engineering na University of California, Riverside, obietnica może zmienić się w rynkowy produkt. Akumulatory litowo-jonowe można ładować i rozładowywać setki razy zanim ich pojemność zacznie się zmniejszać. Z litowo-siarkowymi jest ten problem, że w miarę pracy z nimi stają się coraz bardziej brudne. Produkty przemian chemicznych siarki zaczynają „zatykać” akumulator. Naukowcy z UC Riverside odkryli, że można zapobiec zabrudzaniu się baterii stosując siarkowe nanokulki umieszczone na katodzie i pokryte dwutlenkiem krzemu, czyli szkłem. Grubość warstwy szkła wynosi kilkadziesiąt nanometrów i w żaden sposób nie zakłóca pracy baterii. Na razie uczeni wciąż prowadzą swoje badania. Mimo, że warstwa szkła została starannie dobrana, jest podatna na pęknięcia. To problem, z którym trzeba sobie poradzić. Naukowcy już zauważyli, że jeśli do katody doda się tlenek grafenu (mrGO), to całość jest bardziej wytrzymała. Taka bateria może być ładowana i rozładowywana 50 raz bez znaczącego spadku pojemności. Nowa bateria wciąż nie jest wystarczająco wytrzymała i stabilna, by trafić na rynek. Jednak, jako że oferuje 10-krotnie większą pojemność niż akumulatory litowo-jonowe, prace wciąż nad nią trwają. Jeśli uda się zwiększyć jej wytrzymałość do kilkuset cykli, uzyskamy produkt działający kilka lat, co wystarczy, by go skomercjalizować. « powrót do artykułu
  7. Mieszkańcy San Antonio de los Cobres w Argentynie wykształcili tolerancję na arsen. Wg autorów, to pierwsze studium, które wykazało, że ludzie się genetycznie przystosowali do zanieczyszczonego środowiska, tu wody. Arsen występuje naturalnie w skale macierzystej w wielu miejscach świata i jest jednym z najsilniejszych karcinogenów w naszym środowisku. Ludzie stykają się z nim głównie za pośrednictwem wody i pokarmu, zwłaszcza ryżu i produktów przygotowywanych na jego bazie. Badania genetyczne przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Uppsali i Karolinska Institutet wykazały, że na przestrzeni tysięcy lat przedstawiciele tej małej andyjskiej populacji wykształcili zdolność metabolizowania arsenu, tak by zminimalizować jego wpływ na organizm. Od blisko 11 tys. lat ludzie żyjący w San Antonio de los Cobres (potomkowie ludu Atacameños) piją wodę skażoną arsenem. Zespół dr Karin Broberg, specjalistki od medycyny środowiskowej, odkrył, że 7-10.000 lat temu zaszły zmiany genetyczne, które zapewniły większą oporność na As. Obecnie tutejsza populacja może spożywać wodę zawierającą ponad 20-krotność poziomu uznawanego za bezpieczny. Szwedzi zbadali genom 124 mieszkanek San Antonio de los Cobres. Analizując skład moczu, przyglądali się też ich zdolności metabolizowania tego pierwiastka. W ten sposób autorzy publikacji z pisma Molecular Biology and Evolution wskazali kluczowe mutacje, które zwiększyły tolerancję As. Okazało się, że w porównaniu do populacji z Kolumbii i Peru, o wiele częściej występowały u nich ochronne warianty genu AS3MT, który koduje enzym - metylotransferazę arsenową (arsen podlega metylacji i jest wydalany jako mniej toksyczny metabolit). Gdy zbadano włosy mumii z regionu, stwierdzono, że wzrost jego częstości nastąpił właśnie 7-10.000 lat temu. Studium to uderzający przykład tego, jak ludzie adaptują się do lokalnych, często szkodliwych warunków. Ci, którzy przetrwali ekspozycję na arsen, żyli dłużej i mieli więcej dzieci, stąd takie rozpowszechnienie ochronnych wariantów w pewnych rejonach Andów. Nasze studium pokazuje, że istnieją nie tylko superpodatne jednostki, ale także osoby szczególnie dobrze tolerujące środowiskowe substancje toksyczne. Fenomen ten nie jest prawdopodobnie unikatowy dla arsenu, ale odnosi się również do innych toksyn z pokarmu i otoczenia, z jakimi [populacje] stykały się przez długi czas. [Co istotne] wyniki uczulają na zachowanie czujności podczas oceny ryzyk zdrowotnych i niebazowanie na danych pozyskanych od osób o silnej genetycznej tolerancji danej substancji - podkreśla Broberg. Tylko kilka innych badań wskazywało na lokalne przystosowania u ludzi, np. do dużej wysokości lub zarodźców malarii. Nasze studium uzupełnia tę listę o wykształconą w stosunkowo krótkim czasie tolerancję środowiskowego stresora, z którym populacja zetknęła się po osiedleniu w nowym rejonie - dodaje Carina Schlebusch z Uniwersytetu w Uppsali. Teraz naukowcy chcą sprawdzić, czy w innych populacjach z historyczną ekspozycją na arsen również wykształciło się takie przystosowanie. Poza tym zamierzają ustalić, czy inne toksyczne substancje ze środowiska także zwiększyły częstość występowania zapewniających oporność wariantów genetycznych. « powrót do artykułu
  8. Archeolodzy prowadzący prace w Nazarecie zidentyfikowali dom z pierwszego wieku, który w przeszłości uważano za dom Jezusa. Budynek wykonano z kamienia i zaprawy murarskiej, jest częściowo wpuszczony w skałę. Po raz pierwszy został on odkryty w latach 80. XIX wieku przez siostry nazaretanki. W 2006 roku profesor Ken Dark i jego zespół przeprowadzili badania, które wykazały, że budynek pochodzi z I wieku naszej ery. Teraz uczony mówi, że jest to ten sam budynek, o którym – kilkaset lat po Jezusie – sądzono, że wychował się w nim Zbawiciel. Z punktu widzenia dowodów archeologicznych nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy jest to dom Jezusa. Z drugiej jednak strony nie możemy też odrzucić takiej możliwości - napisał Dark w Biblical Archeology Review.. W czasach Cesarstwa Bizantyjskiego – do którego Nazaret należał do VII wieku n.e. - dom został udekorowany mozaiką a nad mi postawiono kościół, by go chronił. W XII wieku zrujnowany kościół został odremontowany przez krzyżowców. Jak zauważa Dark, wskazuje to, że zarówno mieszkańcy Bizancjum jak i krzyżowcy uważali, że mają do czynienia z domem rodzinnym Jezusa. Jeszcze do niedawna znano niewiele zabytków z Nazaretu z I wieku. Zwykle odkrywano groby. W ciągu ostatnich lat odkryto dwa domy. Rzekomy dom Jezusa został odkopany przez nazaretanki w 1880 roku. W 1936 dokładnych oględzin budynku dokonał ksiądz Henri Senes, który zanim wdział duchowne szaty był architektem. Senes pozostawił po sobie szczegółowy opis tego, co zobaczył. Jego praca pozostała jednak nieznana. Zapoznać się mogły z nią siostry oraz osoby odwiedzające klasztor. W 2006 roku nazaretanki dały archeologom pełen dostęp do domu i udostępniły im też pieczołowicie przechowane notatki Senesa. Dzięki analizie notatek i pracy archeologów wiemy, że do czasów współczesnych z rzekomego domu Jezusa przetrwały szczątki naczyń i kołowrotek. Wskazuje to, że był to budynek mieszkalny, a fakt, iż naczynia wykonano z wapienia sugeruje, że należał on do żydowskiej rodziny. Mógł więc rzeczywiście być domem Jezusa. Struktura składała się z wielu pokojów. Jeden z nich, z drzwiami, przetrwał. W innym widać resztki schodów. W najlepiej zachowanym pokoju ujawniono resztki kredowej podłogi - czytamy w artykule opisującym znalezisko. Archeolodzy dowiedzieli się też, że dom został opuszczony w I wieku. Później obszar ten wykorzystywany był jako kamieniołom, a następnie jako cmentarz. Obok domu znaleziono dwa puste groby. Jeden z nich jest częściowo umieszczony wewnątrz domu. W przeszłości czczono go jako grób Józefa, ojca Jezusa. Archeolodzy uważają jednak, że jest mało prawdopodobne, by rzeczywiście pochowano tam Józefa. Grób powstało bowiem dłuższy czas po opuszczeniu domu. Setki lat po śmierci Jezusa nad domem postawiono kościół, który został opuszczony w VIII wieku i odbudowany w XII, a następnie zniszczony w wieku XIII. Dark zauważa, że to właśnie dzięki zbudowaniu kościoła dom przetrwał w tak dobrym stanie. Kościół spełnił więc swoje zadanie i ochronił budynek, o którym sądzono, że dorastał w nim Jezus. O znaczeniu budynku świadczą nie tylko dowody archeologiczne. Dysponujemy też tekstem z 670 roku. Jego autor, opat Adomnan z klasztoru na szkockiej wyspie Iona opisuje pielgrzymkę, jaką frankijski biskup Arculf odbył do Nazaret. Wspomina, że biskup odwiedził wówczas kościół, „który kiedyś był domem, w którym Pan spędził dzieciństwo”. Badania Nazaretu i okolic wykazały też, że mieszkańcy tych obszarów mniej chętnie niż ich sąsiedzi przyjmowali rzymskie wzorce. Okolica, w której urodził się Jezus, mogła więc być miejscem, którego mieszkańcy szczególnie silnie identyfikowali się ze swoją żydowską kulturą. « powrót do artykułu
  9. Naukowcy z Uniwersytetu Południowej Kalifornii odkryli hormon, który zwalcza przyrost wagi wywołany wysokotłuszczową zachodnią dietą i normalizuje metabolizm. MOTS-c obiera na cel tkankę mięśniową, gdzie odtwarza wrażliwość na insulinę (w ten sposób przeciwdziała wywołanej dietą i zależnej od wieku insulinooporności). "To duży postęp na drodze do zidentyfikowania nowych metod terapii chorób związanych z wiekiem, takich jak cukrzyca" - przekonuje Pinchas Cohen. By określić działanie MOTS-c, Amerykanie wstrzykiwali hormon myszom karmionym wysokotłuszczową paszą. Zwykle taka dieta kończy się otyłością oraz insulinoopornością, lecz w tym przypadku się tak nie stało. Ponadto iniekcje cofnęły insulinooporność związaną z wiekiem. Ponieważ w odróżnieniu od innych hormonów MOTS-c jest kodowane w mtDNA, a nie w DNA jądrowym, wg prof. Changhana Lee, odkrycie rzuca nowe światło na mitochondria. Zaczynają się one jawić jako struktury aktywnie regulujące metabolizm. Jak ujawnia Cohen, hormon stał się własnością intelektualną pewnej firmy biotechnologicznej, a testy kliniczne z udziałem ludzi mogłyby się rozpocząć w ciągu 3 lat. « powrót do artykułu
  10. Podanie dłoni może być akceptowalnym społecznie sposobem komunikowania się za pośrednictwem zapachu. Zespół z Instytutu Nauki Weizmanna wykazał, że po uściśnięciu ręki eksperymentatora tej samej płci liczba sekund spędzanych na wąchaniu własnej prawej dłoni rosła ponad 2-krotnie. Nasze wyniki sugerują, że ludzie nie są po prostu biernie wystawieni na działanie istotnych społecznie sygnałów chemicznych. Mamy do czynienia z ich aktywnym poszukiwaniem. Gryzonie, psy oraz inne ssaki wąchają się i wąchają się wzajemnie w ramach kontaktów społecznych. Wydaje się, że w toku ewolucji ludzie utrwalili tę praktykę, tyle że na poziomie podświadomym - opowiada Idan Frumin. By sprawdzić, czy uścisk dłoni rzeczywiście przekazuje zapach ciała, eksperymentatorzy najpierw podawali ochotnikom dłoń w gumowej rękawiczce. Okazało się, że uścisk dłoni wystarczył, by przenieść na nią kilka zapachów stanowiących ważny sygnał chemiczny u ssaków. Oceniając rolę uścisków dłoni w komunikowaniu zapachów, Izraelczycy filmowali przed i po powitaniu przez naukowca 271 ochotników. W części przypadków eksperymentator podawał im rękę. Stwierdzono, że po uściśnięciu dłoni przez badacza tej samej płci ochotnicy podwajali czas poświęcany na wąchanie swojej prawej ręki. Po podaniu ręki osobie płci przeciwnej zwiększał się zaś czas wąchania lewej dłoni. Wbrew powszechnym założeniom, powonienie odgrywa ważną rolę nie tylko w kontaktach między płciami, ale i w ramach tej samej płci. W końcowej fazie eksperymentu naukowcy sprawdzali, czy wąchanie dłoni rzeczywiście służyło ocenie zapachu i nie było zwykłą reakcją stresową na nietypowe okoliczności. Mierząc przepływ powietrza przez nozdrza, stwierdzili, że badani nie poprzestawali na podniesieniu dłoni do twarzy i naprawdę węszyli. Potem zachowaniem udało się manipulować za pomocą wprowadzanych zapachów (tym razem badano tylko jedną płeć - panie). Izraelczycy wyodrębnili 3 grupy. W jednej badaczka nosiła na nadgarstku urządzenie emitujące żeński feromon estratetraenol (estra-1,3,5(10),16-tetraen-3-ol; EST). W drugiej takie samo urządzenie wydzielające męski androstadienon (AND). Zastosowano też wariant z odpowiednimi dla obu płci perfumami. Porównań dokonywano do sytuacji, gdy dłoń ściskała niepachnąca niczym dodatkowym badaczka. Okazało się, że obwąchiwanie podawanej dłoni zmniejszało się przy EST i AND, a wzrastało przy czystej dłoni i perfumach. W przypadku niepodawanej (lewej) dłoni występowało odwrotne zjawisko: EST i AND nasilały węszenie, czysta dłoń ograniczała samoeksplorację, a perfumy nie powodowały żadnej zmiany. « powrót do artykułu
  11. Badania pokazały, że ludzie wyglądają atrakcyjniej po jednym, ale już nie po dwóch drinkach. Do studium wybrano 40 studentów z Uniwersytetu w Bristolu. Sprawdzając, jak ich wygląd zmienia się wraz z ilością wypitego alkoholu, 3-krotnie robiono im zdjęcia: na trzeźwo, po wypiciu odpowiednika jednego kieliszka wina i po drugiej porcji alkoholu. Do fotografii należało zrobić neutralną minę. Później inna grupa heteroseksualnych studentów oceniała zdjęcia w parach. Zestawiano ze sobą fotografię zrobioną na trzeźwo i albo twarz po jednym, albo po dwóch drinkach. Okazało się, że zdjęcie wykonane po wypiciu jednego drinka było oceniane jako bardziej atrakcyjne niż zrobione na trzeźwo, ale już twarz zmieniona dwiema porcjami alkoholu była dla sędziów brzydsza niż trzeźwa. Jeśli to prawda, sugeruje to, że ludzie są oceniani jako bardziej atrakcyjni po spożyciu niewielkiej ilości alkoholu. Kiedy jednak wypiją jeszcze więcej, ich dobra passa się kończy - opowiada prof. Marcus Munafò. Brytyjczycy mają kilka hipotez, czemu wypicie odpowiednika kieliszka wina zwiększa atrakcyjność. Wspominają o zawsze pozytywnie ocenianym wzroście średnicy źrenic, lekkim rozluźnieniu mięśni i wskazującym na dobry stan zdrowia zaróżowieniu policzków. To nie znaczy, że alkohol jest zdrowy. Po prostu eksploatuje on [naturalny] mechanizm, uwydatniając cechy twarzy, które z innych względów postrzegamy jako atrakcyjne. « powrót do artykułu
  12. Żarłacze białe (Carcharodon carcharias) wykorzystują podczas polowania kąt padania promieni słonecznych, prawdopodobnie, by ukryć się w odbitym świetle. Wiedząc, że rekiny lubią polować o świcie i zmierzchu, zespół Charlie'ego Huveneersa z Flinders University postanowił sprawdzić, czy ma to coś wspólnego z położeniem słońca nisko nad horyzontem. Biolodzy wypłynęli na wody Australii Południowej i wabili rekiny do łodzi badawczej, zostawiając za nią ślad z rybiego tłuszczu i zmielonych ryb. Gdy pojawiał się rekin, do oceanu wrzucano 6-kg kawałek tuńczyka i obserwowano poczynania drapieżnika. Autorzy publikacji z pisma The American Naturalist nagrali 1000 podejść (37 to prawdziwe ataki) 44 różnych żarłaczy. Okazało się, że kierunek nadpływania w czasie ataku pokrywał się z położeniem słońca: rano ze wschodu, a wieczorem z zachodu. Kiedy słońce było schowane za chmurami, nie było związku między jego pozycją a kątem podchodzenia do tuńczyka. Rekiny mogą zbliżać się, zostawiając słońce za sobą, z kilku powodów. Po pierwsze, ofiara jest wtedy lepiej oświetlona, po drugie, myśliwy słabiej widoczny (chodzi nie tylko o zwężenie źrenic, ale i o przypadki przyszłych kąsków, np. ptaków, które mając głowę nad powierzchnią, są silniej oślepiane przez promienie odbijające się od wody). Po trzecie, śledząc położenie słońca i dostosowując do niego swoje zachowanie, C. carcharias unikają nadmiernej stymulacji siatkówki. « powrót do artykułu
  13. SanDisk ogłosił powstanie karty pamięci MicroSD o pojemności 200 gigabajtów. Ultra Micrsdxc UHS-I Premium Edition to, jak twierdzą Japończycy, najbardziej pojemna karta MicroSD na rynku. Urządzenie jest zgodne ze specyfikacją SDXC Class 10 UHS-I, co oznacza, że prędkość odczytu danych z karty powinna sięgać 90 MB/s. Producent twierdzi, że jego nowa karta to idealne rozwiązanie dla użytkowników smartfonów i tabletów z systemem Android. Nowa karta została objęta 10-letnią gwarancją. Powinna być dostępna w drugiej połowie roku, a jej cena wyniesie około 400 dolarów. « powrót do artykułu
  14. Apple zapowiada opublikowanie poprawki dla niedawno odkrytej dziury nazwanej roboczo „Freak”. Nazwa to skrót od „Factoring RSA-EXPORT Keys”. Luka znaleziona w przeglądarce Safari pozwala napastnikowi na szpiegowanie użytkownika Safari jak i przeglądarki używanej w Androidzie. Atak może nastąpić, gdy użytkownik odwiedzi witrynę internetową, w tym whitehouse.gov, nsa.gov czy fbi.gov. Eksperci znaleźli sposób na zmuszenie przeglądarki do wykorzystania algorytmów szyfrowania, które zostały celowo osłabione na życzenie rządu USA w latach 90. Gdy już przeglądarka wykorzystuje te słabsze algorytmy, dane mogą zostać odczytane przez napastnika w ciągu kilku godzin. Google nie ustosunkował się do informacji o dziurze. « powrót do artykułu
  15. Pandemia AIDS to pokłosie wielokrotnej transmisji małpiego wirusa niedoboru odporności SIV (od ang. simian immunodeficiency virus) do populacji ludzkiej. Źródłem dwóch grup wirusa HIV-1 - M i N - okazały się szympansy, lecz nie było pewności co do pochodzenia grup O i P. Teraz powiązano je z zachodnimi gorylami nizinnymi (Gorilla gorilla gorilla) z południowego Kamerunu. Grupa M (major lub mainstream) odpowiada za większość zakażeń HIV-1, zaś grupa O (oulier lub outgroup) jest endemiczna dla Kamerunu oraz okolicznych państw środkowo-zachodniej Afryki i powoduje circa 1-5% zakażeń. Grupa N (non-M i non-O lub new) ma związek z niewielką częścią infekcji w Kamerunie. Koniec końców w 2009 r. także w Kamerunie odkryto kolejną grupę - P (udokumentowano przypadki zaledwie 2 pacjentów). Z badań wynika, że zarówno szympansy, jak i goryle są nosicielami wirusów, które mogą pokonywać barierę gatunkową i powodować poważne epidemie - podkreśla Martine Peeters, wirusolog z Uniwersytetu w Montpellier. Naukowcy badali próbki odchodów zachodnich goryli nizinnych (2611), wschodnich goryli nizinnych, zwanych też gorylami Grauera (103) i goryli górskich (218) z południowego Kamerunu, północnego Gabonu, Demokratycznej Republiki Konga i Ugandy. Skryning prowadzono pod kątem przeciwciał anty-SIVgor oraz kwasów nukleinowych. SIVgor zidentyfikowano tylko na 4 stanowiskach z południowego Kamerunu. Wszystkie szczepy pochodziły od jednej linii szympansiego wirusa SIVcpz. Dwa w pełni zsekwencjonowane wirusy z południowo-zachodniego Kamerunu były blisko związane i zapewne stanowiły źródło grupy P wirusa HIV-1. Większość genomu 3. szczepu SIVgor ze środkowego Kamerunu przypominała zaś grupę O wirusa HIV-1. Do transmisji doszło zapewne w wyniku kontaktu z zakażoną krwią i/lub tkankami podczas polowania i sprawiania mięsa zwierząt - twierdzi Peeters. « powrót do artykułu
  16. Tajna wiedza operacyjna CIA Metody skuteczniejsze niż wykrywacz kłamstw! Trzech byłych agentów CIA. Najwybitniejsi na świecie specjaliści od demaskowania kłamstw i oszustw. Unikalne metody amerykańskiego wywiadu używane podczas przesłuchań najgroźniejszych terrorystów świata. Najsłynniejsze kłamstwa wszech czasów. Chcesz przyłapać partnera na zdradzie? Dowiedzieć się, czy Twój syn lub córka ma kontakt z narkotykami? Przyjąć godną zaufania opiekunkę dla dziecka? Wyeliminować fałszywych przyjaciół? Zdemaskować osobę, która oczernia Cię w pracy? Wiedza zawarta w tej książce odmieni Twoje życie, okaże się przydatna w każdej sytuacji. Anatomia kłamstwa to praktyczny poradnik, jak dorwać kłamcę w Twoim najbliższym otoczeniu. Philip Houston, Michael Floyd i Susan Carnicero - byli agenci CIA, założyciele QVerity (www.qverity.com), działającej na całym świecie firmy, która zajmuje się szkoleń i zapewnia usługi konsultingowe w zakresie technik wykrywania oszustw oraz weryfikacji kwalifikacji i przesłuchań. Don Tennant - dziennikarz od wielu lat zajmujący się biznesem i technologią, obecnie partner firmy QVerity. Rozpoczął pracę w Agencji Bezpieczeństwa Narodowego jako analityk problemów związanych z gospodarką międzynarodową. To cudowne, że unikalne metody agentów CIA, sprawdzone podczas przesłuchań setek podejrzanych, możemy teraz zastosować w naszym codziennym życiu. "Forbes" Z największym przekonaniem rekomenduję tę pracę wszystkim, którzy chcą podnieść swój poziom inteligencji społecznej i łatwiej wykryć kłamstwa w kontaktach w rzeczywistości realnej i wirtualnej. prof. dr hab. Zbigniew Nęcki
  17. Grobowiec faraona Seneb Kaja został odkryty w zeszłym roku przez zespół prof. Josefa Wegenera z Uniwersytetu Pensylwanii. Późniejsze badania szkieletu wykazały, że władca zginął w bitwie w wieku 35-49 lat. Odniósł poważne obrażenia stóp, kostek, okolicy lędźwiowej oraz czaszki. Seneb Kaj był faraonem z epoki Drugiego Okresu Przejściowego. Naukowcy sądzą, że należał do lokalnej dynastii z Abydos i sprawował władzę zaledwie przez 4,5 roku mniej więcej w 1650 r. p.n.e. Kąt zadania ran sugeruje, że faraon znajdował się wyżej od napastników, np. na koniu. Ciosy zostały zadane z bliska. Uderzając w nogi i dół pleców, napastnicy zrzucili Seneb Kaja, a następnie celowali toporami w głowę. Prawdopodobnie władca zginął daleko od domu, bo wydaje się, że zmumifikowano go długo po śmierci. Warto odnotować, że już w czasach Drugiego Okresu Przejściowego, a więc przed zastosowaniem w boju rydwanów, Egipcjanie dobrze radzili sobie z końmi. Dr Youssef Khalifa z egipskiego Ministerstwa Starożytności opowiada, że Seneb Kaj miał od 172 do 182 cm wzrostu. Kości miednicy i nóg sugerują, że dużo jeździł konno. Nie wiadomo, czy zginął w bitwie z Hyksosami, którzy w tym czasie okupowali Dolny Egipt. Gdyby się to w przyszłości potwierdziło, byłby pierwszym władcą, który walczył o wyparcie ich z Egiptu [...]. « powrót do artykułu
  18. Naukowcy z University of Texas i University of California w San Francisco dowiedzieli się, w jaki sposób jeden z wirusów powodujących raka radzi sobie z układem odpornościowym. Badania te mogą pomóc w opracowaniu nowych bardziej skutecznych sposobów leczenia. Wirus Epsteina-Barr (EBV), czyli ludzki herpeswirus 4 (HHV-4) to jeden z najpowszechniej występujących wirusów u ludzi. Co roku powoduje on około 200 000 przypadków zachorowań na jak chłoniaki, nowotwory żołądka czy nowotwory jamy nosowo-gardłowej. Podobnie jak wiele innych wirusów EBV wykorzystuje microRNA podczas infekcji. Zapewnia mu ono wzrost, chroni przed układem odpornościowym i zapobiega śmierci zarażonej komórki. Jennifer Cox i profesor Chris Sullivan z UT Austin odkryli, że microRNA blokuje interferon. Komórki układu odpornościowego uwalniają go, by zapobiegać infekcjom. Interferon powoduje, że komórka zarażona przez wirusa wolniej się rozwija bądź też ginie. Okazuje się jednak, że wiele wirusów z rodzaju Herpes rozwinęło niezależnie od siebie mechanizm blokujący interferon. Zaskoczyło mnie, że tak różne wirusy rozwinęły taki sam mechanizm chroniący je przed układem odpornościowym. Dla mnie, jako biologa, jest to jak znalezienie ewolucyjnego złota - mówi profesor Sullivan. Interferon jest czasem używany do leczenia chłoniaków. Jednak czasem działa, a w innych przypadkach nie. Teraz wiemy, że chłoniaki spowodowane przez EBV są mniej podatne na leczenie interferonem. To może wyjaśniać obserwowane różnice w dotychczasowych wynikach leczenia nowotworów interferonem. Nasza praca nie prowadzi do wynalezienia nowych leków, jednak fakt, że tak różne wirusy opracowały taką samą strategię przetrwania pozwoli na opracowanie nowych terapii w przyszłości - dodaje Cox. « powrót do artykułu
  19. Jedzenie orzechów ziemnych zmniejsza ryzyko śmierci z powodu zawału serca. Naukowcy z Vanderbilt University i Szanghajskiego Instytutu Raka przyglądali się zależnościom między jedzeniem fistaszków oraz innych orzechów i śmiertelnością w zróżnicowanych rasowo społecznościach o niskim dochodzie. Stwierdzili, że spożycie orzechów ziemnych wiąże się z mniejszą liczbą zgonów, zwłaszcza z powodu chorób serca. Orzechy są bogate w [...] nienasycone kwasy tłuszczowe, błonnik, witaminy, przeciwutleniacze fenolowe, argininę i inne fitozwiązki. Wszystkie z nich są uważane za korzystne dla serca, prawdopodobnie ze względu na właściwości przeciwutleniające, przeciwzapalne i sprzyjające utrzymaniu funkcji śródbłonka - podkreśla dr Xiao-Ou Shu. Choć już wcześniejsze studia łączyły spożycie orzechów z niższą śmiertelnością, badania te koncentrowały się raczej na bogatszych białych populacjach. Autorzy publikacji z JAMA Internal Medicine jako pierwsi wykazali, że wszystkie rasy mogą skorzystać na uwzględnieniu tych produktów w diecie. W naszym studium wykazaliśmy, że spożycie orzeszków ziemnych wiązało się ze zmniejszoną ogólną śmiertelnością i śmiertelnością z powodu chorób sercowo-naczyniowych w [...] czarno-białych populacjach o niskim dochodzie z USA i wśród Chińczyków obojga płci z Szanghaju. W badaniu uwzględniono ponad 70 tys. Amerykanów o pochodzeniu europejskim i afrykańskim z Southern Community Cohort Study (SCCS), którzy byli przeważnie biedni oraz ponad 130 tys. Chińczyków z 2 badań kohortowych: Shanghai Women's Health Study (SWHS) i Shanghai Men's Health Study (SMHS). Spożycie orzechów określono w oparciu o kwestionariusze wypełnione na początku studiów. Dla uczestników SCCS zgony określano dzięki danym z Narodowego Indeksu Zgonów i rządowej agencji odpowiedzialnej za ubezpieczenia społeczne (Social Security Administration, SSA). W przypadku uczestników SWHS/SMHS zgony stwierdzano w ramach wizyt domowych i analizując zawartość Shanghai Vital Statistics Registry. W sumie doliczono się ponad 14 tys. zgonów. Średnio losy uczestników SCCS śledzono przez 5,4 roku, SMHA przez 6,5 roku, a SWHS aż 12,2 roku. Akademicy zauważyli, że dla wszystkich grup etnicznych i płci spożycie orzeszków ziemnych wiązało się ze zmniejszoną śmiertelnością, zwłaszcza z powodów sercowo-naczyniowych. Gdy porównano najwyższy i najniższy kwartyl spożycia, okazało się, że ta pierwsza była obniżona o 17-21%, a druga aż o 23-38%. Ponieważ orzeszki ziemne są tańsze od orzechów drzewnych, zwiększenie ich spożycia stanowi, wg Shu, ekonomiczne podejście do poprawy zdrowia sercowo-naczyniowego. Współautor studium dr William Blot podkreśla, że dane pochodzą z badań obserwacyjnych, a nie randomizowanych testów klinicznych, dlatego nie można mieć pewności, że to orzechy ziemne per se odpowiadają za stwierdzaną obniżoną śmiertelność. Dodaje on jednak, że odkrycia studium stanowią poparcie dla wcześniejszych badań, które sugerowały, że jedzenie orzechów jest dobre dla zdrowia [...]. « powrót do artykułu
  20. Z fizyki wiemy, że światło ma naturę korpuskularno-falową, czyli jest jednocześnie falą i cząstką. Dotychczas jednak nie udało się jednocześnie zaobserwować obu właściwości światła. Dokonali tego dopiero naukowcy ze szwajcarskiej Politechniki Federalnej w Lozannie (EPFL – Ecole Polytechnique Federale de Lausanne). Zespół Fabrizio Carbone'a przeprowadził eksperyment, dzięki któremu zaobserwowano światło zachowujące się jednocześnie jak fala i cząstka. Najpierw do niewielkiego metalicznego nanokabla wpuszczono laserowy impuls światła. Światło dodało energii naładowanym cząsteczkom w nanokablu, powodując, że zaczęły one wirować. Jako, że światło podróżowało w dwóch przeciwnych kierunkach, w pewnym momencie się spotykało i tworzyło falę, która wyglądała, jakby stała w miejscu. Fala ta stała się źródłem światła dla eksperymentu. Następnie naukowcy wystrzelili w pobliżu nanokabla strumień elektronów, które posłużyły do zobrazowania stojącej fali światła. Gdy elektrony trafiły na tę falę przyspieszały lub zwalniały. Zespół Carbone'a wykorzystał następnie superszybki mikroskok, dzięki którym udało się określić, w którym miejscu elektrony zwalniały, a gdzie przyspieszały. W ten sposób otrzymano obraz stojącej fali, która jednocześnie była zbiorem cząstek. Eksperyment ten po raz pierwszy pokazuje, że możemy bezpośrednio zaobserwować naturę światła. Otwiera on też nowe możliwości przed badaniami na polu komputerów kwantowych - mówi Carbone. « powrót do artykułu
  21. Niedobór białka GLUT1, które transportuje glukozę przez barierę krew-mózg (BKM), wydaje się nasilać chorobę Alzheimera. Zespół z Uniwersytetu Południowej Kalifornii uważa, że obranie na cel tego białka może zapobiec lub spowolnić dysfunkcje naczyniowo-neuronalne i degenerację w przebiegu alzheimera. Nasze wyniki sugerują, że niedobory GLUT1 w barierze krew-mózg to nie tyle objaw alzheimera, co zjawisko prowadzące do serii pogarszających chorobę urazów naczyniowych - opowiada dr Berislav V. Zloković. Dotąd specjaliści wiedzieli, że alzheimeryzm cechuje się wczesnym spadkiem transportu glukozy, któremu towarzyszy zmniejszona ekspresja GLUT1 w BKM, ale nie było wiadomo, czy spadki GLUT1 wpływają na patogenezę choroby. W ramach nowego studium ekipa Zlokovicia wykorzystała transgeniczne myszy wytwarzające nadmierne ilości prekursora amyloidu APP, by wykazać, że GLUT1 jest konieczne do podtrzymania właściwej sieci naczyń kapilarnych, przepływu krwi oraz integralności bariery krew-mózg. Okazało się, że niedobór białka prowadził do zmniejszonego wychwytu glukozy już w 2. tygodniu życia, a do wieku 6 miesięcy rozwijały się dysfunkcje neuronalne (komórki nerwowe były np. mniej aktywne i dochodziło do ich stopniowego obumierania) oraz deficyty behawioralne. Występował też podwyższony poziom beta-amyloidu, przy jednoczesnym mniej skutecznym jego usuwaniu. Oprócz tego zespół stwierdził, że niedobór GLUT1 w śródbłonku naczyń inicjował rozpad bariery krew-mózg. To ważne spostrzeżenie, gdyż powszechnie uważa się, że rozpad bariery krew-mózg ułatwia odkładanie złogów beta-amyloidu. W przyszłości naukowcy zamierzają rozpoznać szlaki metaboliczne, za pośrednictwem których niedobory GLUT1 w barierze krew-mózg wpływają na metabolizm mózgu. Chcą też sprawdzić, czy wczesna utrata GLUT1 (w okresie płodowym) wpływa na ośrodkowy układ nerwowy inaczej niż jego niedobór na późniejszych etapach życia. « powrót do artykułu
  22. Zmiany klimatyczne mogą wywoływać gwałtowne zjawiska pogodowe. Jak się okazuje, mogą również prowadzić do wojen. Tak przynajmniej twierdzą autorzy artykułu opublikowanego w PNAS, zdaniem których wojna w Syrii to m.in. skutek ocieplania się klimatu. Konflik w Syrii i powstałe w jego wyniku Państwo Islamskie, to jeden z najpoważniejszych problemów obecnej polityki międzynarodowej. W latach 2006-2011 Syria doświadczyła największych znanych nam susz. Wiele rodzin rolniczych utraciło swoje zbiory, co zmusiło je do migracji do miast. To tylko zwiększyło już istniejące napięcia społeczne wywołane przez coraz większą liczbę uchodźców z Iraku, wyjaśnia współautor artykułu Richard Seager z Columbia University. Z powodu suszy wzrosły ceny żywności, więcej osób popadło w nędzę. Nie twierdzimy, że sama susza spowodowała wojnę. Mówimy, że nałożyła się ona na już istniejące napięcia, przez co przekroczona została granica, poza którą był otwarty konflikt zbrojny. Warto też przypomnieć, że susza była tak dotkliwa przez działania człowieka w tym regionie - dodaje Seager. Uczony wyjaśnia, że cały Bliski Wschód stoi w obliczu coraz poważniejszych niedoborów wody. Globalne ocieplenie powoduje, że szybciej odparowuje ta woda, która znajduje się w glebie i na jej powierzchni, a dodatkowo spowodowało ono, że podczas pory deszczowej wieją słabsze wiatry, które przynosiły wilgoć znad Morza Śródziemnego. Specjaliści już od lat zauważają, że wyższe temperatury i susze niosą ze sobą ryzyko wybuchu konfliktów zbrojnych. W 2009 roku zauważono, że na przestrzeni ostatnich 30 lat istniała korelacja pomiędzy wzrostem temperatury w Afryce subsaharyjskiej, a prawdopodobieństwem wybuchu konfliktów. Z kolei w 2011 roku ukazały się badania, których autorzy uznali, że wzrost cen żywności spowodowany globalnym ociepleniem przyczynił się do wybuchu rewolucji w Egipcie. Zmiany klimatyczne są postrzegane jako coraz większe zagrożenie. W listopadzie ubiegłego roku Pentagon opublikował raport, w którym ocieplenie klimatu uznano za zagrażający bezpieczeństwu USA czynnik zwiększający ryzyko wybuchu konfliktów. Globalne ocieplenie prowadzi do konfliktów nie tylko w już niespokojnych regionach. W Kalifornii rośnie napięcie pomiędzy politykami z południa i północy stanu. Dotyczy ono praw do korzystania z zasobów wody pitnej z rzek, topniejących śniegów i podziemnych zbiorników. Ocieplający się klimat powoduje, że i tam wody jest coraz mniej. « powrót do artykułu
  23. Wysłana przez NASA sonda Dawn znajduje się już w pobliżu planety karłowatej Ceres. Gdy w piątek, 6 marca, wejdzie na jej orbitę, zapisze się w historii jako pierwszy wysłany przez człowieka pojazd, który odwiedził i badał planetę karłowatą. Najnowsze obrazy przysłane przez Dawn pokazują, że na powierzchni Ceres znajdują się liczne kratery oraz wyjątkowo jasne obszary. W miarę, jak Dawn będzie zbliżał się do planety, naukowcy będą analizowali kolejne zdjęcia, próbując dowiedzieć się czegoś na temat tego obiektu. Badanie Ceres pozwala na prześledzenie historii kosmosu. Daje możliwość odczytania najwcześniejszych rozdziałów historii Układu Słonecznego. Dane z Ceres mogą dostarczyć przełomowych informacji na temat formowania się Układu Słonecznego - mówi Jim Green, dyrektor Planetary Science Division w kwaterze głównej NASA. Od grudnia ubiegłego roku Dawn powoli zbliża się do Ceres. Od 25 stycznia dostarcza najdokładniejszych z dostępnych fotografii. Im bliżej planety, tym jego zdjęcia są lepsze. Ceres została odkryta w 1801 roku przez ojca Giuseppe Piazziego. Z czasem, gdy w okolicy odkrywano kolejne obiekty, uznano, że znajduje się ona w pasie asteroid. Od 2006 roku Ceres, podobnie jak Pluton, jest uznawana za planetę karłowatą. Sonda Dawn, wystrzelona we wrześniu 2007 roku, najpierw przez 14 miesięcy (w latach 2011-2012) badała asteroidę Vesta. Teraz zbliża się do największego obiektu w pasie asteroid. Średnica Ceres wynosi 950 kilometrów, a jej powierzchnia jest równa 38% powierzchni USA. Szacuje się, że 25% masy Ceres stanowi woda. « powrót do artykułu
  24. W kwietniu ubiegłego roku Microsoft zakończył – i tak wyjątkowo długie – wsparcie dla systemu Windows XP. Wygląda jednak na to, że jego użytkownicy nie mają zamiaru rezygnować z przestarzałego OS-u, dla którego nie są już publikowane poprawki bezpieczeństwa. Co więcej, z danych zarówno Net Applications jak i StatCounter wynika, że ostatnio rynek Windows XP nieco się... powiększył. Zwykle dane obu firm znacznie się od siebie różnią. Jednak nie tym razem. Z danych Net Applications wynika, że w lutym, w porównaniu ze styczniem, Windows XP używało o 0,2% osób więcej. Identyczne informacje przekazuje StatCounter. Widać jednak wyraźną różnicę w ogólnych szacunkach wielkości rynku tego systemu. Według Net Applications jest on obecnie zainstalowany na 19,2% komputerów. Zdaniem StatCounter odsetek ten wynosi 12,2%. Obie firmy zgadzają się za to, że najpopularniejszym systemem operacyjnym jest Windows 7 i obie twierdzą, że jest on zainstalowany na około 55% pecetów. Nie zgadzają się z kolei co do udziałów Windows 8.1. Net Applications twierdzi, że do systemu tego należy 10,5% rynku, a zdaniem StatCounter jest to 14,8%. Przedsiębiorstwa zauważają, że udziały najnowszego OS-u Microsoftu przestały rosnąć. Jest to prawdopodobnie spowodowane oczekiwaniem klientów na premierę Windows 10. « powrót do artykułu
  25. We krwi aligatora amerykańskiego (Alligator mississippiensis) odkryto peptydy antydrobnoustrojowe, które zapewniają gadom ochronę przed infekcjami. Aligatory zadają sobie wzajemnie rany i wychodzą z nich często bez komplikacji, choć środowisku, w którym żyją, daleko do sterylności - zaznacza Barnet Bishop z Uniwersytetu George'a Masona w Fairfax. W 2008 r. chemicy z Luizjany odkryli, że już niewielkie ilości aktywnych białek z leukocytów aligatorów amerykańskich uśmiercają cały szereg bakterii, w tym metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA), oraz 6 z 8 szczepów bielnika białego (Candida albicans). Wcześniejsze studium tego samego zespołu wykazało także, że białka z krwi gada mogą pomóc w zwalczaniu wirusa HIV. Badania zademonstrowały, że w grę wchodzą enzymy, które rozkładają pewien rodzaj lipidu. Najnowsze badania ekipy Bishopa ujawniły, że enzymy nie są jedyną bronią aligatorów, Amerykanom udało się bowiem wyizolować wspomniane na początku peptydy antydrobnoustrojowe. Ponieważ są one dodatnio naładowane, naukowcy opracowali nanocząstki, które umożliwiają ich elektrostatyczne wychwycenie ze złożonej mieszaniny białek surowicy. W sumie wyłapano 45 peptydów, ale zsyntetyzowano i oceniono właściwości tylko ośmiu. Pięć uśmiercało część pałeczek okrężnicy (Escherichia coli), a trzy pozostałe zabijały większość E. coli i wykazywały pewną aktywność w stosunku do pałeczek ropy błękitnej (Pseudomonas aeruginosa) i gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus). W niedalekiej przyszłości naukowcy chcą się zająć innymi krokodylami, w tym gawialem gangesowym i krokodylem syjamskim. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...