Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Korzyści z posiadania starszej matki są większe, niż ryzyko związane z narodzinami w późniejszym wieku. Dzieci starszych matek są zdrowsze, wyższe i lepiej wyedukowane niż te, urodzone przez młodsze kobiety. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że w krajach rozwiniętych z roku na rok poprawia się zarówno stan edukacji, jak i medycyny. Wcześniejsze badania sugerowały, że im starsza matka, tym większe ryzyko dla zdrowia dziecka. Uznaje się bowiem, że u starszych matek zwiększa się ryzyko urodzenia dziecka z zespołem Downa, rozwojem u niego w późniejszym wieku nadciśnienia, choroby Alzheimera czy cukrzycy. Jednak, jak odkryli Mikko Myrskylä z Instytutu Badań Demograficznych im. Maksa Plancka oraz Kieron Barclay z London School of Economics, dzieci mogą też odnosić korzyści z faktu, że zostały urodzone przez starsze matki. W wielu krajach z czasem poprawia się zdrowie ogółu społeczeństwa oraz warunki socjalne. Poprzednie badania ignorowały te czynniki. Tymczasem warto zdać sobie sprawę z faktu, że np. odroczenie urodzenia dziecka o dziesięć lat oznacza, że dziecko urodzi się w lepszych warunkach. Gdy naukowcy wzięli pod uwagę i tego typu czynniki okazało się, że dzieci starszych matek są zdrowsze, wyższe i lepiej wykształcone. Uznali, że ryzyko urodzin w późniejszym wieku zostaje co najmniej zrównoważone przez korzyści. Niewykluczone zaś, że korzyści są większe niż ryzyko. Na przykład kobieta urodzona w 1950 roku, która zdecyduje się zostać matką w wieku 20 lat, rodzi dziecko w roku 1970. Jej rówieśnica, która opóźni macierzyństwo do 40. roku życia, urodzi w roku 1990. "Te 20 lat oznaczają olbrzymią różnicę" - mówi Myrskyla. Dziecko urodzone w 1990 roku z większym prawdopodobieństwem ukończy koledż bądź uniwersytet niż osoba urodzona 20 lat wcześniej. Barclay i Myrskyla wykorzystali na potrzeby swoich badań dane dotyczące 1,5 miliona Szwedek i Szwedów urodzonych w latach 1960-1991. Poszukiwali zależności pomiędzy wiekiem matki a wzrostem, sprawności fizyczną i wykształceniem. Wzrost i sprawność fizyczna to dobre wskaźniki ogólnego zdrowia, a poziom edukacji w dużej mierze determinuje życie zawodowe. Badania wykazały, że im bardziej matka odraczała decyzję o macierzyństwie, nawet gdy rodziła w wieku ponad 40 lat, jej dziecko z większym prawdopodobieństwem było wyższe, miało lepsze wyniki w szkole i kończyło uniwersytet. Na przykład gdy porównano rodzeństwa, które dzieliła duża różnica wieku, to okazało się, że dziecko urodzone, gdy matka miała ponad 40 lat kształciło się średnio o ponad rok dłużej niż w przypadku dziecka urodzonego, gdy matka miała nieco ponad 20 lat. Dzięki porównaniu rodzeństwa wychowywanego w tej samej rodzinie mogliśmy skupić się na wieku matki w chwili narodzin i wykluczyć inne czynniki, które mogły wpłynąć na wyniki - mówi Barclay. Korzyści z urodzenia się u starszej matki przeważają nad związanym z tym ryzykiem. Musimy inaczej spojrzeć na starsze matki. Rodzice są zwykle dobrze poinformowani o ryzykach związanych z późniejszymi narodzinami, niewiele jednak wiedzą o korzyściach z tego wynikających - stwierdza Myrskyla. « powrót do artykułu
  2. Amerykańscy psycholodzy zidentyfikowali 6 elementów przeprosin. Im więcej ich się uwzględni, tym przeprosiny będą skuteczniejsze. Przeprosiny naprawdę działają, ale trzeba się upewnić, że udaje się zrealizować tak dużo z 6 elementów, jak to możliwe - podkreśla Roy Lewicki z Uniwersytetu Stanowego Ohio. W 2 oddzielnych eksperymentach zespół Lewickiego oceniał, jak 755 osób zareaguje na przeprosiny obejmujące różną liczbę elementów. Wśród nich znalazły się 1) wyrażenie żalu, 2) wyjaśnienie, co poszło nie tak, 3) przyznanie się do odpowiedzialności, 4) zadeklarowanie skruchy, 5) propozycja naprawy oraz 6) prośba o wybaczenie. Choć najlepsze przeprosiny zawierają wszystkie wymienione elementy, naukowcy odkryli, że poszczególne składowe wcale nie mają takiego samego znaczenia. Nasze wyniki pokazały, że najważniejsze jest przyznanie się do odpowiedzialności. Trzeba powiedzieć, że to nasza wina, że to my popełniliśmy błąd. Na 2. miejscu uplasowało się zaoferowanie zadośćuczynienia. Przy przeprosinach istnieje zastrzeżenie, że łatwo jest coś powiedzieć. Dodając jednak, "wszystko naprawię", zobowiązujesz się zlikwidować szkody. Na 3. miejscu łącznie znalazły się: wyrażenie żalu, wyjaśnienie, co poszło źle oraz zadeklarowanie skruchy. Na końcu mamy proszenie o wybaczenie. Pierwszy eksperyment objął 333 dorosłych. Zwerbowano ich dzięki programowi Amazona MTURK. Wszyscy czytali scenariusz, w którym byli menedżerami działu księgowości zatrudniającymi nowego pracownika. W poprzedniej pracy człowiek ten źle wypełnił druk zwrot podatku, pomniejszając w ten sposób zyski kapitałowe klienta. Podczas konfrontacji kandydat przepraszał, a ochotnikom mówiono, że zastosował 1, 3 lub wszystkie wymienione wyżej elementy. Następnie badanym polecano, by na skali od 1 (wcale) do 5 (bardzo) ocenili, jak skuteczne, wiarygodne i adekwatne były takie przeprosiny. Drugie studium objęło 422 studentów. Zapoznawali się oni ze scenariuszem z 1. eksperymentu, ale zamiast dowiadywać się od naukowców, które elementy przeprosin się pojawiały, czytali teksty przeprosin ze zmienną liczbą składowych. Ponownie należało ocenić na skali, jak skuteczne, wiarygodne i adekwatne były przeprosiny. Lewicki podkreśla, że choć wyniki badań nie były identyczne, to okazały się bardzo zbliżone. W obu przypadkach im więcej elementów przeprosiny zawierały, tym wyżej je oceniano. Generalnie uczestnicy obu eksperymentów zgadzali się co do istotności poszczególnych elementów (prośba o wybaczenia zawsze okazywała się najmniej ważna). W obu studiach połowie ochotników mówiono, że błąd wiązał się z kompetencją (księgowy nie znał wszystkich kodów podatkowych), a połowie, że z uczciwością (pracownik miał świadomie źle wypełnić formularz). Dzięki temu autorzy publikacji z pisma Negotiation and Conflict Management Research zauważyli, że wartość poszczególnych elementów przeprosin była taka sama bez względu na pierwotną przyczynę czyjegoś zachowania. Okazało się jednak, że badani byli mniej skłonni przyjąć przeprosiny, gdy kandydat na stanowisko wykazał się brakiem uczciwości. Lewicki dodaje, że w opisywanym badaniu ochotnicy czytali wypowiedzi, ale w realnym życiu bardzo istotne mogą się okazać emocje, a także modulacja głosu przepraszającego. « powrót do artykułu
  3. Przed dwoma laty informowaliśmy, że NASA podpisała z firmą Bigelow umowę na wykonanie rozkładanych pomieszczeń mieszkalnych na postrzeby Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Za trzy dni pierwszy taki moduł zostanie zainstalowany na ISS. Bigelow Expandable Activity Module (BEAM) zostanie przycumowany do modułu Tranquility w ciągu około czterech godzin. Kontrolerzy z Johnson Space Center w Houston najpierw za pomocą ramienia Canadarm2 wyjmą BEAM z ładowni statku Dragon, a następnie umieszczą go w pobliżu doku Tranquility. Za sam montaż będą odpowiedzialni astronauci znajdujący się na ISS. BEAM, który wystartował w przestrzeń kosmiczną 8 kwietnia, ma w ładowni 2,1 metra średnicy i 2,4 metra długości. Pod koniec maja zostanie całkowicie rozłożony. jego średnica wzrośnie wówczas do 3 metrów, a długość wyniesie 4 metry. Astronauci po raz pierwszy wejdą do modułu tydzień po jego rozłożeniu. Testy BEAM potrwają dwa lata. W tym czasie astronauci będą tam wchodzili kilkanaście razy w roku na kilka godzin, by odczytać dane z czujników i osobiście ocenić warunki panujące w module. Rozkładane modułu mieszkaniowe zaprojektowano tak, by zajmowały mniej miejsca w ładowniach statków kosmicznych, a po rozłożeniu zapewniały więcej miejsca dla załogi. Celem pierwszego testu jest sprawdzenie, w jakim stopniu BEAM chroni przed promieniowaniem, obiektami zewnętrznymi oraz ekstremalnymi temperaturami panującymi w przestrzeni kosmicznej. Po zakończeniu testów BEAM zostanie odczepiony od ISS i spłonie w atmosferze. Jeśli BEAM się sprawdzą, mogą posłużyć do budowy stacji kosmicznej na Księżycu czy Marsie. NASA TV będzie prowadziła transmisję z rozkładania modułu BEAM. Rozpocznie się ona o godzinie 11:30 naszego czasu. « powrót do artykułu
  4. Wirus Zika może być związany z zaburzeniem autoimmunologicznym podobnym do stwardnienia rozsianego. Mimo, że prowadziliśmy badania na małej grupie pacjentów, sugerują one, że wirus ten wpływa na mózg w jeszcze inny sposób, niż dotychczas stwierdzono. Potrzeba jednak kolejnych badań, by stwierdzić, czy istnieje związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wirusem Zika a badanymi przez nas problemami - powiedziała doktor Maria Lucia Brito Ferreira ze szpitala w Recife. Na potrzeby badań naukowcy przyjrzeli się pacjentom, którzy pomiędzy grudniem 2014 a czerwcem 2015 zostali przyjęci z objawami przypominającymi zarażeniem arbowirusem. Do wirusów tych należą m.in. Zika czy drobnoustroje odpowiedzialne za dengę i chikungunyę. U 151 pacjentów zauważono objawy ze strony układu nerwowego, a u pacjentów pojawiły się objawy neurologiczne wskazujące na zaburzenia autoimmunologiczne. Wszystkie osoby miały gorączkę, po której wystąpiła wysypka. U niektórych pojawiło się też intensywne swędzenie, bóle stawów i zaczerwienienie oczu. U jednych objawy wystąpiły natychmiast, u innych dopiero po dwóch tygodniach. Wśród sześciu osób, u których doszło do poważnych zaburzeń, u dwóch pojawiło się ostre rozsiane zapalenie mózgu i rdzenia (ADEM). To autoimmunologiczna demielizacyjna choroba podobna do stwardnienia rozsianego. W obu przypadkach doszło do uszkodzeń substancji białej. ADEM, w przeciwieństwie do stwardnienia rosianego, to najczęściej choroba jednofazowa. Po ataku większość chorych zdrowieje całkowicie lub niemal całkowicie w ciągu 6 miesięcy. U pozostałych czterech osób doszło do rozwoju zespołu Guillaina-Barrego (GBS). To ostre zapalenie demielizacyjne, które już wcześniej łączono z wirusem Zika. Po wypisaniu ze szpitala pięć z sześciu pacjentów wciąż miało problemy z poruszaniem się, jedna doświadczyła problemów ze wzrokiem, a jedna z pamięcią i procesami myślowymi. Testy wykazały, że wszyscy ci pacjenci byli zarażeni wirusem Zika. Testy na dengę i chikungunyę wypadły negatywnie. To nie oznacza, że wszyscy ludzie zarażeni Ziką doświadczą takich problemów. Z tych, u których pojawiły się objawy neurologiczne, większość nie miała objawów ze strony mózgu. Jednak nasze badania wskazują na możliwy wpływ wirusa Zika na mózg - mówi doktor Ferreira. Pozostaje pytanie 'dlaczego' - dlaczego Zika wydaje się mieć silny związek z GBS i - potencjalnie - z innymi chorobami zapalnymi i immunologicznymi układu nerwowego - stwierdza doktor James Sejvar z Centrum Kontroli i Zapobiegania Chrobom (CDC) w Atlancie. « powrót do artykułu
  5. Czy na świecie panuje zgoda co tego, jak duża jest standardowa dawka alkoholu? W żadnym razie, a różnice i brak wiedzy utrudniają badania na ten temat. Agnieszka Kalinowski i Keith Humpreys wytypowali pulę 75 krajów, w których, jak przypuszczali na podstawie własnej wiedzy i danych Światowej Organizacji Zdrowia, istnieją definicje standardowych dawek alkoholu oraz zalecenia dotyczące bezpiecznego picia. Na postawie ustrukturowanych wyszukiwań w Internecie oraz kontaktów z agendami rządowymi i ekspertami od alkoholu z poszczególnych krajów naukowcy stwierdzili, że tylko 37 krajów przyjęło definicję standardowej porcji. Co więcej, jej wielkość różniła się aż o 250%: od 8 g w Islandii i Wielkiej Brytanii po 20 g w Austrii. Osiem gramów czystego etanolu znajdziemy w 250 ml czteroprocentowego piwa, 76 ml trzynastoprocentowego wina lub 25 ml czterdziestoprocentowego spirytusu. Znaczną zmienność stwierdzono także w zakresie zaleceń odnośnie do picia niskiego ryzyka; w przypadku norm dziennych dla kobiet i mężczyzn wynosiły one, odpowiednio, 10-42 g i 10-56 g. Gdy normy dot. tygodnia, mieściły się one w zakresie 98-140 g dla kobiet i 150-280 g dla mężczyzn. W najbardziej konserwatywnych krajach spożycie niskiego ryzyka oznacza nie więcej niż 10 g czystego etanolu dziennie dla kobiet i 20 g dla mężczyzn. Dla odmiany w Chile można pochłaniać 56 g dziennie i nadal być nieproblematycznym pijącym. W wielu krajach - Australii, Kanadzie, Danii, Francji, Meksyku, Nowej Zelandii, Polsce, Wielkiej Brytanii i Fidżi - można wypić więcej przy specjalnych okazjach. W Australii, Grenadzie, Portugalii i RPA zalecenia dot. bezpiecznego picia są takie same dla obu płci. Nowe zalecenia Wielkiej Brytanii wpisują się w ten trend. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) definiuje standardową jednostkę alkoholu jako 10 g czystego etanolu i zaleca, by kobiety i mężczyźni nie przekraczali limitu 2 standardowych porcji dziennie. Choć definicja WHO jest najczęściej używana, nie stosuje się do niej aż 50% krajów z zaleceniami dot. picia. « powrót do artykułu
  6. Najnowszy amerykański okręt wojenny, niszczyciel klasy Zumwalt, ma niezwykle mały profil radarowy. Zastosowane technologie stealth powodują, że okręt o długości 186 metrów wygląda na radarze jak jednostka długości 12-15 metrów. To, co może być niezwykle przydatne w czasie konfliktu sprawi jednak kłopoty podczas nawigowania po przyjaznych wodach. Marynarze z innych jednostek będą widzieli na radarze obiekt wielkości łodzi rybackiej. Nie będą spodziewali się spotkania z okrętem wojennym, a to rodzi ryzyko kolizji. Niszczyciele Zumwalt mają zastąpić obecnie wykorzystywane jednostki klasy Arleigh Burke, od których są dłuższe o 30 metrów. Przedstawiciele US Navy sądzą, że niszczyciele Zumwalt będą miały jeszcze mniejszy profil radarowy, gdy z niedawno zwodowanej jednostki zostanie usunięty sprzęt używany podczas testów. « powrót do artykułu
  7. Wirus Zika (ZIKV) preferencyjnie zabija rozwijające się komórki nerwowe, co może wyjaśnić, w jaki sposób wywołuje wady wrodzone mózgu, a szczególnie mikrocefalię. Zespół Patricii Garcez z Instituto D’Or de Pesquisa e Ensino (IDOR) w Rio de Janeiro badał wpływ zakażenia ZIKV na ludzkie nerwowe komórki macierzyste zróżnicowane z indukowanych pluripotencjalnych komórek macierzystych. Hodowano je albo w postaci neurosfer (kilkusetkomórkowych sferycznych bądź elipsoidalnych struktur z otoczką obfitującą w składniki macierzy zewnątrzkomórkowej), albo organoidów. Okazało się, że gdy naukowcy zakazili rozwijające się komórki ZIKV wyizolowanym od brazylijskiego pacjenta, w ciągu paru dni wirus zabił większość neurosfer. W międzyczasie w warunkach kontrolnych rosły setki neurosfer. W drugim z zastosowanych modeli rozwoju mózgu in vitro zakażenie wirusem ograniczało wzrost organoidów o 40% (tutaj także porównań dokonywano do organoidów kontrolnych). Kiedy w kolejnym etapie eksperymentu zastosowano wirus dengi (DENV), flawirus podobny do ZIKV, po 6 dniach zaobserwowano znaczącą różnicę w żywotności komórek (przeżywalność komórek zainfekowanych DENV była o wiele lepsza). Ponadto organoidy zakażone ZIKV nie rosły wcale wolniej od struktur kontrolnych. Uzyskane wyniki sugerują, że negatywny wpływ ZIKV na ludzkie nerwowe komórki macierzyste nie jest ogólną cechą flawiwirusów. Autorzy publikacji z pisma Science podkreślają, że potrzeba dalszych badań, by ocenić wpływ zakażenia ZIKV na różnych etapach rozwoju płodowego. « powrót do artykułu
  8. Słuchając śmiejących się razem ludzi, bardzo szybko potrafimy stwierdzić, czy są oni przyjaciółmi, czy nie. Zespół prof. Grega Bryanta z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles chciał zbadać rolę wspólnego śmiechu w komunikacji. W tym celu naukowcy nagrali 48 fragmentów rozmów i odtwarzali je 966 osobom z 24 społeczności: od myśliwych-zbieraczy poczynając, na studentach college'u kończąc. Śmiech nagrano w czasie rozmów par studentów (2 mężczyzn, 2 kobiet i duetów mieszanych) z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. Niektórzy się przyjaźnili, inni dopiero się poznali. Okazało się, że słuchacze ze wszystkich kultur w 61% przypadków poprawnie stwierdzali, czy rozmawiający są znajomymi, czy obcymi. Scenariuszem, przy którym ludzie najlepiej odczytywali status relacji, był jednoczesny śmiech dwóch zaprzyjaźnionych kobiet. Trafność przypuszczeń sięgała wtedy ponad 80%. W ramach wcześniejszych badań Bryant wykazał, że słuchacze potrafią odróżnić śmiech spontaniczny od wymuszonego. Jego wyniki pokazują, że poszczególne rodzaje śmiechu są związane z różnymi systemami wokalnymi i spełniają odmienne funkcje. Obecne studium sugeruje, że śmiech w parach przyjaciół jest bardziej spontaniczny i odbiorcy z całego świata są w stanie to wychwycić. Amerykanin opowiada, że był bardzo zaskoczony, jak bardzo ochotnicy, bez względu na swoje pochodzenie kulturowe, są skłonni zakładać, że śmiejące się razem kobiety to przyjaciółki. Ludzie z całego świata zakładają, że gdy kobiety śmieją się wspólnie, są przyjaciółkami. Pozostaje to w zgodzie z rezultatami innych badań, które pokazały, że rozwinięcie przyjaźni skutkujących szczerym wspólnym śmiechem zajmuje u kobiet więcej czasu niż u mężczyzn. Autorzy publikacji z pisma PNAS uważają, że uzyskane wyniki pozwalają ustalić, jak ewolucja śmiechu mogła ułatwić ewolucję współpracy. W silnie kooperujących społeczeństwach takich jak nasze zdolność poprawnego identyfikowania sojuszy innych osób jest bardzo ważna. Jeśli śmiech na to pozwala, prawdopodobnie odgrywał istotną rolę w komunikacji prowadzącej do współpracy. Gdy akademicy przeanalizowali właściwości akustyczne, okazało się, że klipy uznawane za nagrania przyjaciół cechowały się większymi nieregularnościami wysokości i głośności śmiechów oraz szybciej pojawiającymi się dźwiękami (wszystkie te zjawiska wiążą się zazwyczaj z pobudzeniem i spontanicznymi emocjami). « powrót do artykułu
  9. Sztuczna inteligencja może zadziwiać nas swoimi rosnącymi możliwościami, a niektórzy przewidują, że w przyszłości zagrozi ona ludzkości. Na razie jednak roboty nie są w stanie dobrze serwować posiłków. Jak donosi chiński Dziennik Robotniczy, dwie restauracje w Guangzhou, które zatrudniały automatyczne kelnerki zostały zamknięte z powodu ich niekompetencji, a trzecia zwolniła 5 z 6 robotów. Roboty nie były w stanie nieść stabilnie zupy i innych posiłków, często się psuły. Szef zdecydował, że nigdy więcej nie będzie ich używał - mówi jeden z pracowników restauracji. Mają ograniczone możliwości. Nie przyjmują zamówień, nie naleją wody - dodaje inny. Roboty nie były tanie. Każdy z nich kosztował około 29 000 złotych, a kolejne kilkaset złotych miesięcznie pochłaniały koszty ich utrzymania. Jedynym zadaniem, z którego roboty dobrze się wywiązywały było zaprowadzenie gości do wolnego stolika. Możemy zatem nie obawiać się, że w najbliższym czasie miliony ludzi stracą pracę i zostaną zastąpieni przez roboty wykonujące proste czynności. « powrót do artykułu
  10. W ubiegłym tygodniu Teleskop Kosmiczny Keplera wszedł w tryb awaryjny (EM). To pierwsza taka sytuacja od czasu wystrzelenia teleskopu w 2009 roku. Uruchomienie trybu awaryjnego następuje w czasie najpoważniejszych problemów. NASA ogłosiła, że przywrócono normalną komunikację z urządzeniem, dzięki czemu mogło ono wyjść z trybu awaryjnego. Teraz specjaliści szukają przyczyny awarii i sprawdzają stan teleskopu. W 2013 roku Kepler uległ awarii, która spowodowała, że nie może już wykonywać swojego podstawowego zadania, czyli poszukiwania planet pozasłonecznych. Od 2014 roku urządzenie pracuje w ramach projektu K2. Przed obecną awarią teleskop miał rozpocząć w ramach K2 tzw. Campaign 9, czyli misję obserwacją z wykorzystaniem mikrosoczewkowania. Współpracujące z Keplerem naziemne obserwatoria już rozpoczęły Campaign 9, a Teleskop dołączy do nich jak tylko inżynierowie znajdą powód awarii. Specjaliści muszą się spieszyć, gdyż Campaign 9 zakończy się 1 lipca, kiedy to centrum Drogi Mlecznej nie będzie już widoczne z miejsca, w którym znajduje się teleskop. Poprzednie zadanie teleskop zakończył 23 marca. Obsługa pobrała wówczas dane, a urządzenie wprowadzono w tryb Point Rest State (PRS), w którym antena teleskopu jest skierowana w stronę Ziemi, koła zamachowe zostają unieruchomione, a teleskop działa w trybie energooszczędnym. Na około 14 godzin przed rozpoczęciem manewru, który miał ustawić Keplera w kierunku centrum Galaktyki, teleskop wszedł w tryb EM. Zespoły inżynieryjne szybko zareagowały i w czasie weekendu przywrócono normalną pracę teleskopu. « powrót do artykułu
  11. Amerykańsko-chiński zespół zaprojektował nanocząstki, które zmniejszając ekspresję sprzyjającej rozwojowi stanu zapalnego glikoproteiny CD98 z powierzchni komórek, pozwalają bezpiecznie leczyć nieswoiste zapalenia jelit (ang. inflammatory bowel diseases, IBD). Obraliśmy na cel [właśnie] CD98, bo we wcześniejszym badaniu zauważyliśmy, że w aktywowanych komórkach odpornościowych związanych z IBD dochodzi do jej nadmiernej ekspresji - wyjaśnia prof. Didier Merlin z Instytutu Nauk Biomedycznych Uniwersytetu Stanowego Georgii. W samych USA na IBD, w tym na chorobę Leśniowskiego-Crohna i wrzodziejące zapalenie jelita grubego, cierpi ok. 1,3 mln osób. Z czasem objawy się zaostrzają. U pacjentów występują przewlekłe biegunki, gorączka, krwawienie z odbytu, a także utrata apetytu i wagi. Gdy leki nie pomagają, często konieczna jest operacja. Wg Centrum Zapobiegania i Kontroli Chorób (CDC), chorzy znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka raka jelita grubego. Najnowsze studium, którego wyniki ukazały się w piśmie Colloids and Surfaces B: Biointerfaces, sugeruje, że strategie nanoterapeutyczne mogą być realną alternatywną dla obecnie stosowanych leków (zastosowanie tych ostatnich ograniczają poważne skutki uboczne). Naukowcy uzyskali swoje nanocząstki, łącząc siCD98, dwuniciową cząsteczkę RNA wyciszającą ekspresję genu CD98 w makrofagach, z chitozanem modyfikowanym kwasem urokanowym (UAC od ang. urocanic acid-modified chitosan). Okazało się, że po wprowadzeniu do makrofagów cząstki UAC/siCD98 działały przeciwzapalnie. Zespół stwierdził, że nanocząstki mają pożądaną wielkość (156,0–247,1 nm) i nie wpływają toksycznie ani na makrofagi, ani na komórki nabłonka jelita grubego. Najlepsze właściwości przeciwzapalne miały cząstki, w których stosunek UAC i SiCD98 wynosił 60:1. « powrót do artykułu
  12. Już 11 kwietnia przyszłego roku kończy się wsparcie dla systemu Windows Vista. Po tym dniu użytkownicy OS-u nie będą otrzymywali łat. Na szczęście udział rynko Visty jest bardzo mały. Użytkownicy Visty nie powinni jednak liczyć na to, że z powodu małej popularności systemu - używa go jedynie 1,41% internautów - nie będzie on atakowany. OS wciąż jest atrakcyjnym celem, gdyż zawiera kod, który wchodzi w skład nowszych wersji Windows. Dziury znalezione w Windows 7, 8 czy 10 będą prawdopodobnie obecne także w Windows Vista, zatem system ten będzie atakowany przy okazji ataków na bardziej popularne OS-y. Problem w tym, że w przeciwieństwie do nich, nie będzie łatany przez Microsoft. Użytkownicy Windows Vista nie mają prawa do bezpłatnej aktualizacji do Windows 10. Jeśli zatem chcą korzystać z najnowszej wersji systemu Microsoftu powinni albo go kupić, albo kupić Windows 7 i bezpłatnie zaktualizować do Windows 10. Kolejnym po Viście systemem, który Microsoft przestanie wspierać, będzie Windows 7. Jego użytkownicy nie muszą się jednak zbytnio martwić. Wsparcie dla niego zakończy się 14 stycznia 2020 roku. Znacznie większym problemem dla bezpieczeństwa sieci jest fakt, że wciąż aż 10,9% podłączonych do internetu komputerów korzysta z Windows XP, systemu, który Microsfot przestał wspierać przed 2 laty. « powrót do artykułu
  13. Dyrektor Blackberry, John Chen zapowiedział, że jeszcze w bieżącym roku jego firma rozpocznie sprzedaż dwóch smartfonów średniej klasy z systemem Android. Jedno urządzenie zostanie wyposażone w fizyczną klawiaturę, drugie wyłącznie w pełnowymiarowy ekran dotykowy. Sprzedaż highendowego urządzenia była prawdopodobnie błędem - stwierdził Chen w wywiadzie dla witryny The National ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Wielu użytkowników korporacyjnych mówi, że chętnie kupiłoby nasze smartfony, ale 700 USD to za drogo. Są bardziej zainteresowani urządzeniami kosztującymi około 400 dolarów. Obecnie Blackberry nie ma zamiaru rozwijać nowych telefonów z własnym systemem operacyjnym BB10, jednak będzie dostarczało aktualizacje dla już sprzedanych urządzeń. W pierwszym kwartale bieżącego roku sprzedaż Blackberry zmniejszyła się o 200 milionów dolarów. Zdaniem Chena było to spowodowane tym, że pierwszy firmowy telefon z Androidem, highendowy Priv, jest zbyt drogi. « powrót do artykułu
  14. Sprzedaż pecetów wciąż spada. Jak szacuje Gartner, w I kwartale bieżącego roku klienci na całym świecie kupili 64,8 miliona tego typu komputerów, czyli o 9,6% mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Zdaniem IDC sprzedano 60,6 miliona pecetów, czyli o 11,5% mniej niż przed rokiem. Wszystko wskazuje na to, że pojawienie się Windows 10 nie ożywiło rynku komputerów osobistych. Przedsiębiorstwa wciąż prowadzą programy pilotażowe z wykorzystaniem nowego OS-u, a popyt ze strony konsumentów indywidualnych pozostaje słaby. Pecety przestają być obowiązkowym wyposażeniem nowych gospodarstw domowych, a trend ten widać szczególnie na rynkach rozwijających się. Tam priorytetem staje się posiadanie smartfonu. Na tym segmencie rynku Gartner spodziewa się, że pod koniec bieżącego roku będzie widoczne zwiększone zainteresowanie Windows 10. Być może w tym czasie poprawi się też sytuacja na rynku pecetów. Analitycy IDC uważają, że wtedy to przedsiębiorstwa zakończą testy Windows 10 i zdecydują się na kupno nowych komputerów. Dlatego też IDC przewiduje, że w bieżącym roku wydatki przedsiębiorstw na komputery stacjonarne i laptopy będą takie, jak w roku ubiegłym. Największym na świecie sprzedawcą pecetów jest Lenovo, na drugim miejscu uplasował się HP. następnie Dell i Apple. « powrót do artykułu
  15. Michael Hoffman, były szef zespołu inżynieryjnego odpowiedzialnego w Microsofcie za rozwój HoloLens powiedział, że opuścił koncern z Redmond, gdyż... widzi olbrzymi potencjał przed HoloLens. Inżynier w ubiegłym roku założył firmę Object Theory, która ma zamiar rozwijać aplikacje dla HoloLens. Hoffman podkreślił w wywiadzie, że HoloLens powstały z myślą o zastosowaniach biznesowych. Okulary co prawda nadają się do grania, ale Microsoft nie ma zamiaru sprzedawać ich jako dodatku do Xboksa, by nie ograniczać ich zastosowań w biznesie. To urządzenie dla firm. Ma ono oczywisty potencjał rozrywkowy, ale Microsoft nie chce ich sprzedawać wraz z Xboksem, gdyż wówczas nikt nie stwierdzi, że można ich używać podczas konferencji, do pomocy przy pracy w magazynie czy szpitalu. To mądra decyzja, by już na samym początku ograniczyć potencjał rozrywkowy - stwierdził Hoffman. Inżynier uznał, że HoloLens to narzędzie rewolucyjne, dlatego właśnie zdecydował się o odejściu z Microsoftu i założenie własnej firmy. Mam tę przewagę, że znam to od środka i mam na tyle duże doświadczenie w biznesie, że się odważyłem na założenie własnej firmy. Po prostu musiałem to zrobić - stwierdził. Firma Object Theory skupia się obecnie na sektorze projektowania i budownictwa. Mamy klienta z tego sektora. Zauważyliśmy, ze projekty wykonywane przez inżynierów, nie są tymi samymi, których używają zespoły konstrukcyjne. One tworzą na tej podstawie własne, znacznie bardziej szczegółowe projekty. W ten sposób powstaje wiele błędów, a to dużo kosztuje. HoloLens znakomicie ułatwiają projektowanie, gdyż pozwalają oglądać projekt w trójwymiarowej przestrzeni. « powrót do artykułu
  16. Z artykułu opublikowanego na łamach Nature Communications dowiadujemy się, że naukowcy z Federalnej Politechniki w Lozannie (EPFL) i Uniwersytetu w Genewie stworzyli grafenowy mikrochip, który może nawet 10-krotnie przyspieszyć bezprzewodowe przesyłanie danych. Nasz mikrochip to podstawowy element szybszej komunikacji bezprzewodowej działającej w zakresach niedostępnych dla obecnie używanych urządzeń - mówi Michele Tamagnone z EPFL. Nowy układ chroni źródła danych przed zewnętrznymi źródłami promieniowania, dzięki czemu znacznie zmniejsza liczbę występujących błędów, a zatem czas i zasoby potrzebne do ich korekty. Szwajcarscy naukowcy odkryli, że grafen jest w stanie filtrować promieniowanie na podobieństwo spolaryzowanego szkła. Promieniowanie jest przenoszone w formie wibracji. Grafen może przepuszczać jedynie wibracje o określonym kierunku. W ten sposób może przepuszczać niektóre rodzaje promieniowania, a blokować inne. Dzięki tej właściwości uczeni stworzyli grafenowy izolator optyczny. Co interesujące, działa on w niewykorzystywanym obecnie paśmie terahercowym. Jego wykorzystanie pozwoli w przyszłości na nawet 10-krotne przyspieszenie transferu danych bezprzewodowych. « powrót do artykułu
  17. Znaleziony na budowie wiaduktu w Malezji (Penang) pyton może być największym schwytanym dotąd wężem. Ośmiometrowego gada dostrzeżono w czwartek pod zawalonym drzewem. Jak poinformował BBC Herme Herisyam z miejscowej Obrony Cywilnej, 3 dni później zwierzę zmarło (ma to podobno związek z rozrodem). Obowiązujący rekord długości węży należy do samicy pytona siatkowego o imieniu Medusa z Full Moon Productions Inc. w Kansas. Kiedy przedstawiciele Księgi rekordów Guinnessa zmierzyli ją 12 października 2011 r. okazało się, że ma 7,67 cm. Okaz z Malezji też był prawdopodobnie pytonem siatkowym. Choć nie dokonano oficjalnych pomiarów do Księgi, Herisyam podkreśla, że 8-m samica ważyła 250 kg, a schwytanie jej zajęło aż pół godziny. « powrót do artykułu
  18. Większość przypadków osteoporozy jest związanych ze starzeniem się, jednak drugą z głównych przyczyn tej choroby jest nadczynność przytarczyc, w wyniku której dochodzi do nadmiernej produkcji parathormonu regulującego poziom wapnia. Nadczynność przytarczyc jest leczona zwykle za pomocą bisfosfonianów, które mają wzmacniać kości. Tymczasem, jak stwierdzili naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles (UCLA), leki te zwiększają ryzyko złamań, co oznacza, że ich przyjmowanie czyni więcej szkody niż nieleczenie nadczynności przytarczyc. Naukowcy zauważyli również, że u pacjentów, którym chirurgicznie usunięto nadmiernie aktywne przytarczyce, liczba złamań jest mniejsza. Główny autor badań, doktor Michael Yeh, mówi, że w USA 400 000 osób - 1 na 400 kobiet i 1 na 1200 mężczyzn - cierpi na nadczynność przytarczyc. Wcześniej nie było danych porównujących skuteczność chirurgicznego usunięcia przytarczyc z przepisywaniem leków u pacjentów z nadczynnością przytarczyc - stwierdza uczony. Yeh i jego zespół porównali dane dotyczące 6000 osób, u których w latach 1995-2010 zdiagnozowano nadczynność przytarczyc. U tych pacjentów, którzy w ogóle nie byli leczeni w ciągu 10 lat doszło średnio do 56 złamań biodra na 1000 osób. Tam, gdzie zastosowano interwencję chirurgiczną, liczba załamań biorda wyniosła 20 na 1000. Z kolei u pacjentów, którzy przyjmowali bisfosfoniany liczba złamań sięgnęła 86 na 1000. Naukowcy skupili się właśnie na złamaniach bioder, gdy to te urazy często prowadzą do śmierci, niepełnosprawności czy utraty niezależności. Podobnie wyglądały statystki dotyczące wszystkich złamań. U osób nieleczonych doszło do 206 złamań na 1000, u pacjentów po zabiegach chirurgicznych liczba złamań wynosiła 157 na 1000, a u przyjmujących bisfosfoniany 303 na 1000. Leki powodują, że na obrazach kości wyglądają na bardziej gęste, ale w ten sposób wprowadzamy się w błąd. Musimy przyjąć, że pojawiają się problemy z jakością takich kości. Nie wiemy jednak, dlaczego one występują - stwierdza Yeh. Stwierdzono również, że u osób przyjmujących bisfosfoniany zwiększone ryzyko uszkodzeń kości występuje niezależnie od stopnia rozwoju choroby. Pojawia się ono zarówno w osteopenii, jak i osteoporozie. To zaś oznacza, że albo same leki są szkodliwe, albo przyjmujące je osoby są narażone na inne czynniki ryzyka. Niezależnie od przyczyny, nie byliśmy w stanie znaleźć żadnych korzyści z przyjmowania leków, które są na rynku od ponad 20 lat - mówi Yeh. « powrót do artykułu
  19. U ludzi, którzy przez większą część tygodnia jedzą świeże owoce, ryzyko zawału i udaru jest mniejsze. W ramach studium przez 7 lat obserwowano 500 tys. dorosłych z Chin, gdzie spożycie świeżych owoców jest o wiele niższe niż w takich krajach jak Wielka Brytania czy USA. Zespół z Uniwersytetu w Oksfordzie i Chińskiej Akademii Nauk Medycznych badał pół miliona dorosłych z 10 miejsc (miast i wsi) w Chinach. Stan zdrowia ochotników oceniano przez 7 lat, śledząc rejestr zgonów oraz elektroniczną dokumentację szpitalną. Studium objęło ludzi, u których na początku nie występowały choroby sercowo-naczyniowe i którzy nie zażywali leków na nadciśnienie. Owoce to bogate źródło potasu, błonnika, przeciwutleniaczy, a także innych substancji biologicznie czynnych. Zawierają niedużo sodu. Okazało się, że spożycie owoców (głównie jabłek i pomarańczy) silnie korelowało z 4 czynnikami: wykształceniem, niższym ciśnieniem, niższym poziomem cukru we krwi, a także niepaleniem. Po wzięciu poprawki na te i inne czynniki stwierdzono, że 100-g porcja owoców dziennie wiąże się z ok. 1/3 mniejszą śmiertelnością z powodu chorób sercowo-naczyniowych. Co ważne, korelacja była podobna na wszystkich badanych obszarach, a także u kobiet i mężczyzn. Związek między spożyciem owoców i chorobami sercowo-naczyniowymi wydaje się silniejszy w Chinach, gdzie sporo osób nadal je ich stosunkowo mało. Owoce są tu spożywane niemal wyłącznie w postaci surowej, podczas gdy w krajach bogatych duża ich część ulega przetworzeniu i w wielu wcześniejszych badaniach oceniano łącznie wpływ owoców świeżych i przetworzonych - wyjaśnia dr Huaidong Du. Trudno stwierdzić, czy niższe ryzyko u osób jedzących dużo więcej owoców wiąże się z realnym efektem ochronnym. Jeśli tak, rozpowszechnione spożycie owoców w Chinach mogłoby zapobiec circa 500 tys. zgonów sercowo-naczyniowych rocznie, w tym 200 tys. przed 70. r.ż., a także jeszcze większej liczbie nieśmiertelnych udarów i zawałów - podsumowuje prof. Zhengming Chen. « powrót do artykułu
  20. Prokurator krajowy Bogdan Święczkowski zapowiedział, że w prokuraturach powstaną specjalne wydziały do zwalczania cyberprzestępczości. Chcemy, by już nie długo powstała kadra wyspecjalizowanych prokuratorów, którzy będą skutecznie zmniejszać cyberzagrożenia. Musimy pamiętać, że każdy skuteczny atak internetowy to przestępstwo i prokuratura musi mieć skuteczne narzędzia do ścigania przestępstw także w cyberprzestrzeni - stwierdził Święczkowski w wywiadzie dla Cyberdefence24. W ostatnim czasie notuje się zwiększoną aktywność przestępców w polskiej cyberprzestrzeni. Anna Sterżyńska, minister cyfryzacji, mówi, że po uruchomieniu rządowego programu 500+ w sieci pojawiło się 150 witryn podobnych do rządowej służącej do składania wniosków. Część z tych witryn miała charakter przestępczy. Stworzenie specjalnych wydziałów w prokuraturach to część większego planu, w którym swój udział mają Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Cyfryzacji oraz Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. « powrót do artykułu
  21. Od 1980 do 2014 r. liczba dorosłych z cukrzycą wzrosła na świecie 4-krotnie: ze 108 do 422 mln. Najszybsze wzrosty dotyczą krajów o niskim i średnim dochodzie. Starzejąca się populacja i rosnący poziom otyłości oznaczają, że w ciągu ostatnich 35 lat liczba chorych na cukrzycę powiększyła się dramatyczne. Wskaźniki cukrzycy rosną szybko w Chinach, Indiach i wielu innych krajach z niskim i średnim dochodem. Jeśli obecne trendy się utrzymają, prawdopodobieństwo osiągnięcia globalnych celów wyznaczonych na 2025 r. przez ONZ jest [właściwie] zerowe - podkreśla prof. Majid Ezzati z Imperial College London (ICL). W studium uwzględniono dane z 751 badań, które łącznie objęły 4,4 mln dorosłych z różnych stron świata. Autorzy raportu wyliczyli współczynniki standaryzowane na wiek dla 200 krajów (wzięto poprawkę na fakt, że z wiekiem cukrzyca staje się coraz częstsza). Okazało się, że w latach 1980-2014 cukrzyca stała się częstsza zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet. U mężczyzn standaryzowany współczynnik zapadalności na cukrzycę podwoił się (z 4,3 do 9%), a u kobiet wzrósł o 2/3 (z 5 do 7,9%). Choć zaobserwowano wzrosty współczynników surowych dla wielu krajów Europy Zachodniej, współczynniki standaryzowane na wiek były relatywnie stabilne, co sugeruje, że wzrosty zapadalności na cukrzycę można de facto przypisać starzeniu się społeczeństw. Dla odmiany wskaźniki cukrzycy wzrosły znacznie w wielu państwach z niskim i średnim dochodem, w tym w Chinach, Indiach, Indonezji, Pakistanie, Egipcie i Meksyku. W żadnym kraju nie stwierdzono istotnych spadków częstości występowania cukrzycy. Studium nie różnicowało między cukrzycą typu 1. i 2., ale większość przypadków (85-95%) cukrzycy dorosłych to cukrzyca typu 2., więc zaobserwowany trend to prawdopodobnie skutek wzrostów dotyczących właśnie tej choroby. Ezzati dodaje, że najważniejszym czynnikiem ryzyka cukrzycy typu 2. jest otyłość. Autorzy publikacji z pisma The Lancet stwierdzili, że najniższe wskaźniki cukrzycy obu płci występują w Europie Północno-Zachodniej. W Szwajcarii, Austrii, Danii, Belgii i Holandii współczynniki standaryzowane na wiek były bowiem niższe niż 4% dla kobiet i równe 5-6% dla mężczyzn. Częstość występowania cukrzycy okazała się najwyższa w Polinezji i Mikronezji (standaryzowany na wiek współczynnik obu płci wynosił ponad 20%). W Samoa Amerykańskim cukrzycę ma prawie 1/3 dorosłej populacji. Największe wzrosty częstości występowania cukrzycy nastąpiły w krajach Pacyfiku. Za nimi uplasowały się Bliski Wschód i Afryka Północna z krajami takimi jak Egipt, Jordania czy Arabia Saudyjska. W 2014 r. połowa dorosłych z cukrzycą żyła w 5 krajach: Chinach, Indiach, USA, Brazylii oraz Indonezji. U mężczyzn w Chinach i Indiach standaryzowany na wiek współczynnik wzrósł ponad 2-krotnie (odpowiednio, z 3,5 do 9,9% oraz z 3,7 do 9,1%), a u kobiet o połowę i 80% (Chiny: skok z 5 do 7,6%, Indie: z 4,6 do 8,3%). W USA standaryzowany na wiek współczynnik cukrzycy u kobiet powiększył się o 50% (z 4,3 do 6,4%), a u mężczyzn o 80% (z 4,7 do 8,2%). Pakistan, Meksyk, Egipt oraz Indonezja należą obecnie do 10 krajów z największą liczbą dorosłych z cukrzycą. Standaryzowany na wiek współczynnik podwoił się w Pakistanie (u mężczyzn nastąpił wzrost z 4,9 do 12,6%, a u kobiet z 5,9 do 12,1%), Meksyku (mężczyźni: wzrost z 6,5 do 10,9%, kobiety: wzrost z 6,5 do 11,5%), a także Indonezji (mężczyźni: wzrost z 3,2 do 7,4%, kobiety: wzrost z 4,1 do 8%), a w Egipcie niemal się potroił (mężczyźni: wzrost z 6,5 do 16%, kobiety wzrost z 8 do 19,8%). « powrót do artykułu
  22. Astronomowie z Carnegie Mellon University i University of Western Ohio odkryli w niedalekiej odległości od Słońca jeden z najjaśniejszych i najmłodszych swobodnie przemieszczających się obiektów podobnych do planety. Obiekt 2MASS J1119-1137 liczy sobie zaledwie 10 milionów lat, a jego masa została oszacowana na 4-8 razy większą od masy Jowisza. Jest to więc albo olbrzymia planeta, albo niewielka gwiazda, brązowy karzeł. Zidentyfikowaliśmy 2MASS J1119-1137 dzięki niezwykłej sygnaturze dochodzącego zeń światła - mówi Kendra Kellogg, główna autorka badań. W paśmie podczerwieni emituje on więcej światła niż obiekt, który miałby więcej lat i zdążyłby ostygnąć. Główna trudność w zauważeniu tego typu obiektów polega na odróżnieniu ich od wielu innych, które mogą je przypominać. Powszechnie występujące odległe stare gwiazdy i czerwone karły mogą mieć takie same charakterystyki, jak pobliski obiekt podobny do planety - mówi Jacqueline Faherty z Carnegie. Gdy światło z odległych gwiazd przechodzi przez obłoki pyłu i dociera do naszych teleskopów, widzimy je jako bardziej czerwone, zatem wyglądają one jak niedalekie obiekty podobne do planet, ale nimi nie są - dodaje uczona. Najnowsze odkrycie zostało potwierdzone za pomocą spektrografu FLAMINGOS-2, który znajduje się w teleskopie Gemini South w Chile. Potwierdziliśmy, że 2MASS J1119-1137 to młody obiekt o niskiej masie, który znajduje się w niedużej odległości od Słońca, a nie oddalona gwiazda o zaczerwienionym świetle - cieszy się Stanimir Metchev z University of Western Ohio. Obserwacje za pomocą teleskopu Gemini wykazały jedynie, że obiekt ma mniej niż 200 milionów lat. Jeśli byłby znacznie młodszy, mógłby być swobodnie poruszającą się planetą, czymś na wzór Jowisza pozbawionego gwiazdy - dodaje. Zagadkę wieku obiektu rozwiązał Jonathan Gage z Carnegie, który wykorzystał jeden z najbardziej zaawansowanych instrumentów do spektroskopii w podczerwieni, spektrografu FIRE z teleskpu Baade w Chile. Po pomiarach efektu Dopplera i połączeniu tych danych z pomiarami ruchu obiektu na nieboskłonie uczony stwierdził, że obiekt należy do grupy najmłodszych gwiazd w naszym sąsiedztwie. Grupa składa się z około 20 gwiazd liczących sobie po 10 milionów lat. Poruszają się one razem w przestrzeni i znane są jako asocjacja TW Hydrae. 2MASS J1119-1137 znajduje się w odległości 95 lat świetlnych od Ziemi. Najjaśniejszym znanym nam obiektem podobnym do swobodnie poruszającej się planety jest natomiast PSO J318.5?22. Odkryto go zaledwie 3 lata temu. Liczy on sobie jednak 23 miliony lat i jest bardziej masywny od 2MASS J1119-1137. « powrót do artykułu
  23. Amerykańskie władze przygotowują się do opracowania zaleceń, na podstawie których do ruchu dopuszczono by autonomiczne samochody. Tymczasem przedstawiciele przemysłu motoryzacyjnego apelują, by władze się nie spieszyły, gdyż może się to skończyć dopuszczeniem do ruchu niebezpiecznych pojazdów. Narodowa Administracja Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) poinformowała w styczniu, że pracuje nad "modelową polityką stanową" dopuszczającą autonomiczne samochody. Dokument taki mógłby z czasem stać się postawą do opracowania ogólnokrajowego prawa. W ostatni piątek NHTSA wysłuchała opinii zainteresowanych stron. Na przesłuchaniu stawił się m.in. Paul Scullion, dyrektor ds. bezpieczeństwa Association of Global Automakers. To organizacja skupiająca Aston Martina, Toyotę, Ferrari, Hondę, Subaru, Suzuki, Hondę Isuzu, Kia, Hyundaya, Maserati, MacLarena i Nissana. Scullion radził, by zamiast opracowywać ogólne zalecenia zajęto się tworzeniem szczegółowych przepisów. To długotrwały proces, ale nie bez przyczyny opracowuje się takie przepisy bezpieczeństwa - mówił Scullion. Inni uczestnicy spotkania również argumentowali przeciwko dopuszczaniu na drogi autonomicznych samochodów podkreślając, że ich systemy są bardzo niedoskonałe, mogą mylić się w przypadku złej pogody, nie radzą sobie tam, gdzie poziome oznakowanie dróg jest w złym stanie i nie potrafią rozpoznać poleceń wydawanych przez kierującego ruchem policjanta. Tymczasem dyrektor NHTSA Mark Rosekind argumentował, że wydanie zaleceń jest koniecznością, gdyż po drogach porusza się coraz więcej autonomicznych i półautonomicznych samochodów. Na szybkie przyjęcie nowych przepisów naciska też Google, którego lobbiści starają się przekonać Kongres, by wyposażył NHTSA w większe uprawnienia tak, by agencja mogła dopuszczać do ruchu samochody bez kierownicy czy pedałów. « powrót do artykułu
  24. Jeden z rzeczników generalnych Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości stwierdził, że samo linkowanie do materiału chronionego prawem autorskim nie jest przestępstwem. Opinia rzecznika nie jest dla Trybunału wiążąca, jednak zwykle jest ona przezeń podtrzymywana. Hiperlinki umieszczone na witrynie ułatwiają dotarcie do innych witryn oraz chronionych prawem treści dostępnych na tych witrynach, czytamy w opinii. W jej dalszej części uczyniono rozróżnienie pomiędzy publikowaniem takich treści, a ułatwianiem dotarcia do nich. Hiperlinki, które prowadzą, nawet bezpośrednio, do chronionych treści nie powodują, ze są one dostępne, gdy zostały już one udostępnione na innej witrynie, a odnośnik służy tylko łatwiejszemu dotarciu do nich. Rzecznik wyjaśnia następnie, że udostępnianie chronionej treści to działanie tej osoby, która zainicjowała dostęp do treści", a jej udostępnienie powinno odbywać się za zgodą właściciela praw autorskich. Z tego wynika, że samo linkowanie nie stanowi naruszenia praw autorskich. Jest nim za to publikowanie chronionych treści bez zgody właściciela tych praw. « powrót do artykułu
  25. Niskie dawki litu przedłużają życie muszek owocowych. Lit jest wykorzystywany w psychiatrii w leczeniu zaburzeń nastroju, ale w wysokich dawkach wywołuje poważne skutki uboczne. Nie wiadomo do końca, jak wpływa na mózg, ale u owocówek wydłuża życie, blokując GSK-3 (kinazę syntazy glikogenu 3) i aktywując inną cząsteczkę - czynnik transkrypcyjny Nrf2 (występuje on nie tylko u muszek, ale i u ssaków). Reakcja występująca u muszek jest bardzo zachęcająca. Naszym następnym krokiem będzie obranie GSK-3 na cel u wyższych zwierząt. [Ostatecznym] celem jest, oczywiście, opracowanie procedury do zastosowania u ludzi - podkreśla prof. Linda Partridge z Instytutu Zdrowego Starzenia Uniwersyteckiego College'u Londyńskiego (UCL). Autorzy publikacji z pisma Cell Reports zauważyli, że podawane w dorosłości i później niskie dawki litu przedłużały życie samców i samic bez względu na ich geny, a wysokie je skracały. Niewielkie ilości Li nie wywoływały skutków ubocznych; owady normalnie żerowały i miały zdrowe potomstwo. Gdy 160 dorosłym Drosophila melanogaster podawano różne dawki litu, okazało się, że niższe dozy wydłużały życie muszek średnio o 16, a maksymalnie o 18% (w porównaniu do grupy kontrolnej zażywającej chlorek sodu). Korzyści z podawania litu obserwowano już przy jednorazowej aplikacji. Stwierdzono, że muszki, którym pod koniec życia jednokrotnie podano Li, żyły maksymalnie o 13% dłużej, a młode owady, którym lit aplikowano przez 15 dni przed przestawieniem ich do końca życia na NaCl, także ginęły później. Odkryliśmy, że niskie dawki [litu] nie tylko wydłużają życie, ale i chronią przed stresem oraz blokują produkcję tłuszczu na diecie wysokocukrowej. Niskie dawki zabezpieczają też przed szkodliwym wpływem wyższych, toksycznych, stężeń litu, a także innych substancji, takich jak pestycyd parakwat - dodaje dr Ivana Bjedov z Instytutu Badań nad Nowotworami UCL. Aby poprawić jakość i długość naszego życia, musimy opóźnić początek chorób związanych z wiekiem i wydłużyć najzdrowszy jego etap. Kluczową rzeczą jest zidentyfikowanie celu dla leków. Skupiając się na GSK-3, możemy odkryć nowe sposoby kontrolowania procesu starzenia u ssaków, w tym u ludzi - podsumowuje dr Jorge Iván Castillo-Quan, kiedyś kolega Partridge z Instytutu, teraz pracownik Harvardzkiej Szkoły Medycznej. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...