Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Ponieważ małpy przeważnie wydają młode na świat nocą, dzięki czemu mogą się schować przed wzrokiem drapieżników, dotąd przez brak informacji naukowcy sądzili, że samice rodzą w samotności. Ostatnio jednak po kilkudziesięciu latach obserwacji udało im się nie tylko dostrzec rodzącą w dzień rokselanę złocistą (Rhinopithecus roxellana), ale i pomagającą jej inną samicę - położną. Gdy tylko u ciężarnej pojawiły się pierwsze objawy pobudzenia, od razu pojawiła się akuszerka, która zaczęła ją iskać. Wkrótce wystąpiły wyraźne skurcze. Kiedy widać było włosy na głowie młodego, położna 2 razy próbowała je wyciągnąć z kanału rodnego. Po ukazaniu się główki matka sięgnęła w dół i zaczęła wydobywać dziecko. Druga samica pomagała jej, aż młode urodziło się do końca. Później położna odwiedzała matkę, która pozwalała jej trzymać i lizać noworodka (najpierw jednak sama go nakarmiła i oczyściła). Pomocnica i kolejna samica mogły trzymać dziecko dopiero 77 min po porodzie. Kiedy młodym chciała się zająć trzecia młoda samica, matka jej na to nie pozwoliła. Akcja porodowa trwała zaledwie 4 min 10 s. Następnie matka przegryzła pępowinę i zjadła odżywcze łożysko. Poród zaobserwowany w górach Qin Ling w we wschodnich Chinach został opisany w periodyku Primates. Asysta w czasie porodu była często uważana za unikatowo ludzkie zachowanie, podkreśla Bao-Guo Li z Northwest University w Xi'an. Choć powtarza się, że "zjawisko to nie występuje zbyt często u dzikich naczelnych", w 2013 r. w piśmie Behavioural Processes ukazał się opis analogicznego postępowania u dzikich Rhinopithecus bieti, a rok później na łamach Primates publikacja dotyczącego kolejnego gatunku endemicznego dla Chin - Trachypithecus leucocephalus. Pierwsi świadkowie porodu u dzikich bonobo także zauważyli obecność 2 towarzyszek. Niewykluczone więc, że położne występują u małp częściej, niż jesteśmy skłonni zakładać. Trudności z zaobserwowaniem nie pozwalają po prostu stwierdzić, jak bardzo rozpowszechnione jest to zjawisko i czemu jedne małpy pomagają sobie, a inne nie. Wg Li, pomoc położnych zapewnia korzyści w zakresie wysiłku fizycznego, a także wsparcia społecznego i emocjonalnego. W kolejnym etapie badań, by ocenić, czy położne rzeczywiście są tak rozpowszechnione, naukowcy chcą nagrać poród nocny. Biolodzy sugerują, że o tej porze akuszerek może być jeszcze więcej. « powrót do artykułu
  2. Prezydent Brazylii Dilma Rousseff pominęła krajowy urząd kontroli leków i podpisała rozporządzenie, dające chorym na raka dostęp do "cudownego leku", o którym nie wiadomo, czy w ogóle działa. Kilka tygodni wcześniej brazylijskie ministerstwo nauki poinformowało, że w warunkach laboratoryjnych syntetyczna fosfoetanolamina nie zabija komórek rakowych. Onkolog Paulo Hoff z Uniwersytetu w Sao Paulo, komentując decyzję pani prezydent, stwierdził: to bardzo smutne. Podważa to zaufanie do agencji kontroli leków i legalizuje coś, o czy mnie wiemy, czy działa i czy nie ma skutków ubocznych. Syntetyczna fosfoetanolamina nie wyszła dotąd poza fazę badań laboratoryjnych. Prezydent Rousseff, podpisując rozporządzenie, chce poprawić swoje notowania. Grozi jej bowiem usunięcie z urzędu z powodu podejrzeń o niewłaściwe zarządzanie finansami. Dostępu do wspomnianego związku domaga się część posłów oraz ich wyborcy. Rousseff podpisała więc prawo, zgodnie z którym każdy, kto ma zdiagnozowany nowotwór, może beż recepty nabyć syntetyczną fosfoetanolaminę. Nowe przepisy wymagają również, by środek był wytwarzany w zakładzie, który ma prawo do produkcji leków dla ludzi. Obecnie w Brazylii żadna taka fabryka nie produkuje tego środka. Sam Hoff czeka, by któryś z zatwierdzonych zakładów wykonał tyle wspomnianego środka, by można było zacząć pierwszą fazę testów klinicznych na grupie 10 pacjentów. Pomimo tak wielkich trudności ze zdobyciem syntetycznej fosfoetanolaminy do Hoffa zgłaszają się pacjenci, którzy twierdzą, że ją przyjmują. Nie wiem, skąd oni ją mają, ale środek ten jest już na rynku - mówi uczony. Przez wiele lat pacjenci otrzymywali syntetyczną fosfoetanolaminę produkowaną w laboratorium Uniwersytetu w Sao Paulo. Gdy uczelnia chciała przerwać produkcję tego środka, tysiące ludzi złożyło pozwy sądowe. Niektóre sądy nakazały uniwersytetowi dostarczanie środka, jednak problem w tym, że nie jest on autoryzowaną fabryką leków. W odpowiedzi na tę sytuację brazylijskie Ministerstwo Nauki i Technologii przyznało 10 milionów reali (ok. 3 milionów USD) na badania nad syntetyczną fosfoetanolaminą. Badania laboratoryjne wykazały, że nie jest ona toksyczna dla zdrowych komórek, ale nie czyni też szkody komórkom nowotworowym. Badania na zwierzętach są w toku. Na razie wiadomo, że syntetyczną fosfoetanolaminę przyjmują tysiące osób i nie zauważono żadnych skutków ubocznych. Nikt jednak tego nie zweryfikował, nie przeprowadzono żadnych badań, a testy Hoffa będą pierwszymi tego typu. Jeśli wykażą one, że środek jest bezpieczny dla ludzi, rozpocznie się druga faza testów, z większą liczbą pacjentów, podczas której zostanie sprawdzone, czy związek ten zwalcza nowotwory. Hoff mówi, że pierwsze wyniki testów toksyczności powinien poznać w ciągu pół roku. Uczony zastrzega jednak, że wielu pacjentów może nie uwierzyć, jeśli wyniki wykażą, że środek jest toksyczny lub nie leczy raka. Hoff miał już bowiem do czynienia z pacjentami, którzy przyjmowali syntetyczną fosfoetanolaminę i nie wierzyli, że nowotwór postępuje. Uważali, że doszło do pomyłki. To stało się kwestią wiary - mówi Hoff. Jest jeszcze inny problem, na który zwraca uwagę Jailson de Andrade, sekretarz ds. badawczo-rozwojowych w Ministerstwie Nauki i Technologii. Pojawiły się bowiem doniesienia, że coraz więcej pacjentów, nawet tych na wczesnych etapach choroby, gdy nowotwór udaje się wyleczyć, rezygnuje z tradycyjnych metod leczenia i woli przyjmować niesprawdzony środek. « powrót do artykułu
  3. Kładąc kable elektryczne w swoim ogrodzie w Wiltshire w Anglii, Luke Irwin natknął się na nietkniętą mozaikę z czasów rzymskich. Późniejsze wykopaliska odsłoniły świetnie zachowaną willę. Jak podkreślają archeolodzy, to jedna z największych takich budowli w Zjednoczonym Królestwie. Willa znajduje się w Brixton Deverill koło Warminster. W kategoriach rozmiarów i bogactwa właścicieli można ją porównać do sławnego stanowiska w Chedworth w Gloucestershire. Specjaliści znaleźli między innymi muszle hodowlanych ostryg, przewożonych tu z wybrzeża w beczkach ze słoną wodą. Na wysoki status wskazują też cenna ceramika, monety i brosze. Oprócz tego na stanowisku odkryto kości prosiąt mlecznych i upolowanych dzikich zwierząt. Natrafiliśmy na szereg artefaktów wskazujących na to, jak luksusowe życie prowadziła żyjąca tu elita - podkreśla dr David Roberts z Historic England, dodając, że willę zbudowano między circa 175 a 220 r. n.e. Wg niego, pozostawała ona nietknięta, odkąd zawaliła się 1400 lat temu. W kategoriach badawczych jest bardzo cenna. Ma niesamowity potencjał. « powrót do artykułu
  4. Microsoft pozwał do sądu rząd USA. W złożonym w piątek pozwie koncern stwierdza, że Waszyngton łamie Konstytucję USA domagając się, by firma nie informowała właścicieli kont e-mail, gdy agendy rządowe przeszukują ich skrzynki. Koncern powołuje się Pierwszą i Czwartą Poprawkę, gwarantujące - odpowiednio - wolność słowa oraz poinformowanie o przeszukaniach i zajęciach przez agendy rządowe. Problem prawny pojawia się wraz z rozwojem nowoczesnych technologii. Rząd USA opiera się na liczące sobie 30 lat ustawie Electronic Communications Privacy Act (ECPA), która traktuje firmy przechowujące dane jako podmioty pasywne, a nie podmioty chronione prawami konstytucyjnymi. Jednak, jak zauważa w pozwie Microsoft, ludzie nie zrzekają się swoich praw konstytucyjnych, gdy przenoszą prywatne informacje z fizycznych nośników w swoich domach do chmury. Koncern stwierdza, że rząd wykorzystuje "pojawienie się chmur obliczeniowych jako pretekst do zwiększenia swoich uprawnień w dziedzinie sekretnego prowadzenia śledztw". Obecnie Microsoft, i inne firmy, mogą ujawniać ogólne dane dotyczące m.in. liczby kont, do jakich rząd uzyskał dostęp. Teraz koncern chce, żeby sąd zezwolił na informowanie konkretnych osób, za każdym razem, gdy rząd uzyskuje dostęp do ich danych. « powrót do artykułu
  5. Także u zdrowych osób z grup ryzyka różnice ciśnienia krwi między rękami mogą sygnalizować podwyższone prawdopodobieństwo zgonu z powodu chorób serca. Zespół ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu w Exeter przeanalizował przypadki ponad 3 tys. osób. Pomiary ciśnienia prowadzono na obu rękach. Dotąd takie badania koncentrowały się głównie na ludziach, u których choroby serca bądź nadciśnienie już się pojawiły. Tym razem zbadano kohortę osób, które zaliczono do grupy podwyższonego ryzyka choroby sercowo-naczyniowej czy nadciśnienia. Co istotne, u nikogo nie stwierdzono epizodu żadnego z nich. Okazało się, że gdy losy badanych śledzono przez 8 lat, różnica pomiaru ciśnienia skurczowego między rękami rzędu 5 mm Hg wiązała się z niemal 2-krotnie większym ryzykiem zgonu z powodu choroby serca. Analiza uwzględniająca jedną parę pomiarów wykazała, że różnica między rękoma występuje aż u 60% kohorty (zdecydowano się na pojedynczy pomiar, by odzwierciedlić sytuację typową dla badania w gabinecie lekarza rodzinnego). Z drugiej strony wiadomo, że gdyby pomiary powtórzyć, odsetek osób z różnicą ciśnienia znacząco by się zmniejszył. Zgodnie z obecnymi zaleceniami, gdy bada się pacjenta pod kątem nadciśnienia, ciśnienie powinno być mierzone na obu ramionach. [Niestety] często nie są one realizowane przez ograniczenia czasowe albo przez brak świadomości klinicystów. [...] By uwzględnić naturalne fluktuacje w ciśnieniu krwi i potwierdzić istnienie jakiejś różnicy, ważne, by prowadzić testy jednocześnie na obu rękach. Nasze wcześniejsze badania pokazały jednak, że jeśli pomiary na obu rękach zrobi się jeden po drugim, nadal można zidentyfikować niemal wszystkie osoby, u których przy kolejnych testach różnice między ramionami się ujawnią. Nowe studium potwierdza, że osoby zidentyfikowane na podstawie jednej pary pomiarów nadal są bardziej zagrożone chorobą serca niż ludzie bez takiej różnicy - opowiada Chris Clark, dodając, że jeśli różnica zostanie potwierdzona kolejnymi pomiarami, przyszły stan zdrowia można znacząco poprawić za pomocą zmian w trybie życia. W kolejnym etapie ekipa z Exeter chce ocenić wielkość ryzyka, na jaką wskazuje różnica ciśnienia oraz stwierdzić, do jakiego stopnia można się przed nim chronić. Opisywane badanie objęło członków kohorty ze studium Aspirin for Asymptomatic Atherosclerosis (AAA). Badanie z losowaniem do grup trwało od kwietnia 1998 do października 2008 r. Prowadzili je naukowcy z Uniwersytetu w Edynburgu. Studium objęło 3350 kobiet i mężczyzn w wieku 50-75 lat ze środkowej Szkocji. W momencie jego rozpoczęcia ochotnicy nie mieli choroby sercowo-naczyniowej. Ekipa z Edynburga pomogła kolegom z Exeter przeanalizować zebrane przez siebie dane. « powrót do artykułu
  6. Specjaliści z IBM-owskiego X-Force ostrzegają przed nowym szkodliwym kodem, który atakuje głównie mieszkańców USA oraz Kanady i kradnie im każdego dnia miliony dolarów. Trojan Goznym to kod, który powstał z połączenia trojanów Gozi ISFB i Nymaim. Wydaje się, że twórcy Nymaim zrekompilowali swój kod źródłowy wykorzystując fragment kodu źródłowego Gozi ISFB i tworząc w ten sposób szkodliwy kod, który atakuje klientów ponad 24 amerykańskich i kanadyjskich banków Dotychczas szkodliwy kod ukradł miliony dolarów. X-Force nazwało tę hybrydę GozNym - czytamy w dokumentach IBM-a. Nowy trojan wziął z Nymaima jego zdolności do ukrywania się i przetrwania w komputerze, a z Gozi ISFB - będzie odpowiedzialne za atakowanie banków i umożliwiające defraudowanie pieniędzy za pomocą zainfekowanych przeglądarek" - stwierdzili eksperci. Cyberprzestępcy w ciągu kilku dni ukradli co najmniej 4 miliony dolarów. « powrót do artykułu
  7. Dziennikarz gazety The Oregonian, powołując się na liczne źródła, twierdzi, że Intel przygotowuje się do przeprowadzenia masowych zwolnień. Jeszcze bieżącej wiosny koncern ma ogłosić zwolnienie w niektórych działach co najmniej kilkunastu procent załogi. Do końca roku pracę stracą tysiące osób. Do pierwszych zwolnień ma dojść wkrótce po planowanym na jutro ogłoszeniu wyników finansowych za pierwszy kwartał bieżącego roku kalendarzowego. Obecnie Intel zatrudnia na całym świecie 107 000 osób. W stanie Oregon pracuje rekordowa liczba 19 500 zatrudnionych. Jest ich o 5% więcej niż przed rokiem. Intel to największy pracodawca prywatny w stanie Oregon, a jego pracownicy należą do finansowej elity stanu. Współpracujące z nim przedsiębiorstwa zatrudniają kolejne tysiące pracowników. Dlatego też mieszkańcy Oregonu są żywo zainteresowani ruchami kadrowymi w Intelu. Z obecnych doniesień wynika, że tegoroczne zwolnienia mają być znacznie większe niż w ubiegłym roku, kiedy to w USA pracę straciło ponad 1100 osób. Półprzewodnikowy gigant wciąż przynosi duże zyski przekraczające 60%, a prognozy mówią, że w bieżącym roku jego sprzedaż wzrośnie o 5%. Koncern musi jednak reagować na długoterminowe zmiany rynkowe. Od dłuższego czasu mamy do czynienia ze spadkami na rynku pecetów, tymczasem to ten rynek zapewnia Intelowi 60% przychodów. Firma musi więc zdobywać rynki poza tym, na którym dominuje. Pracy nie mogą być pewni nawet najwyżsi rangą menedżerowie. W ubiegłym roku z Intela odeszła była prezes Renee James, którą zastąpił Venkata Renduchintala z Qualcomma. W ubiegłym tygodniu ogłoszono odejście dwóch wiceprezesów. Dziennikarze The Oregonian twierdzą, że to może nie być koniec zmian na szczytach władzy. « powrót do artykułu
  8. Na przedmieściach Aten, w miejscu budowy nowej Greckiej Biblioteki Narodowej i Opery Narodowej odnaleziono masowy grób zawierających szczątki 80 mężczyzn. Archeolodzy sądzą, że pochowano tam zwolenników Kylona z Aten, który w VII wieku przed naszą erą próbował dokonać zamachu stanu i przejąć władzę. Jak czytamy w Dziejach Herodota: Był w Atenach mąż imieniem Kylon, zwycięzca w Olimpii. Miał on ambicję zostać tyranem; zjednał więc sobie zwolenników wśród równych mu wiekiem ludzi i próbował zająć Akropolis, a nie mogąc nim zawładnąć, usiadł jako błagalnik obok posągu bogini. Prytanowie naukrarów, którzy wtedy zarządzali Atenami, kazali mu razem z towarzyszami powstać, ręcząc im, że nie poniosą kary śmierci, jednak z winy Alkmeonidów zamordowano ich. Stało się to przed epoką Pizystrata. Historykom udało się ustalić, że Kylon, dwukrotny zwycięzca Igrzysk, chciał przejąć władzę w Atenach, jednak mieszkańcy miasta stawili opór. Kylon i jego zwolennicy schronili się na Akropolu. Poddali się oblegającym po uzyskaniu obietnicy zachowania życia. Jednak Megakles z rodu Alkmeonidów, który sprawował wówczas funkcję archonta eponymosa - był zatem przewodniczącym kolegium archontów - doprowadził do zamordowania zwolenników Kylona. Los samego Kylona nie jest pewny, wedle niektórych źródeł nocą przed poddaniem się, uciekł z Akropolu. Na podstawie fragmentów waz znalezionych w grobie stwierdzono, że ludzie tam spoczywający zostali pochowani w pomiędzy 675 a 650 rokiem przed Chrystusem. Zmarłym związano ręce. Na podstawie dobrego stanu uzębienia stwierdzono, że w chwili śmierci wszyscy byli młodzi i cieszyli sę dobrym zdrowiem, co tylko wzmacnia hipotezę, iż mamy do czynienia z zamordowanymi zwolennikami Kylona. « powrót do artykułu
  9. Grzbietowe włoski saharyjskich srebrnych mrówek (Cataglyphis bombycina) odbijają światło, dzięki czemu owady radzą sobie z gorącem na pustyni. To pierwsza sytuacja, gdy udało się wykazać, że całkowite wewnętrzne odbicie [zjawisko wykorzystywane w pryzmatach i światłowodach] determinuje kolor organizmu - podkreśla dr Serge Aron z Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego. Naukowcy posłużyli się skaningowym mikroskopem elektronowym (SEM). Obserwowali, co się dzieje, gdy światło dociera do włosków. Autorzy publikacji z pisma PLoS ONE porównywali też mrówki z włoskami z owadami ogolonymi miniaturowym skalpelem (mierzono odbicie światła oraz prędkość nagrzewania pod wpływem symulowanego promieniowania słonecznego). Okazało się, że owłosione C. bombycina odbijały niemal 10 razy więcej światła, a podczas symulacji ich temperatura była do 2 st. Celsjusza niższa. Badania pod mikroskopem wykazały, że włoski są pofałdowane i mają trójkątny przekrój. Biolodzy wspominają, że związany z całkowitym wewnętrznym odbiciem srebrny połysk prawdopodobnie odpowiada za kamuflaż i komunikację. Ponieważ ograniczone pochłanianie ciepła chroni przed przegrzaniem, by robić swoje, C. bombycina nie potrzebują nocy. Robotnice wychodzą z gniazda w najgorętszej części dnia - około południa - kiedy temperatury przekraczają 50 stopni. Szukają wtedy ciał zwierząt, które zmarły w wyniku przegrzania. Ograniczając aktywność do tych godzin, unikają swoich głównych wrogów - jaszczurek (te ostatnie przeczekują upał w ukryciu). C. bombycina mają o wiele dłuższe odnóża niż inne mrówki. Dzięki temu ich korpus znajduje się dalej od nagrzanej ziemi. Mogą też bardzo szybko biegać, co dodatkowo wspomaga chłodzenie. « powrót do artykułu
  10. Międzynarodowy zespół naukowy uzyskał stabilne łańcuchy karbynu w bardzo długich nanorurkach o podwójnych ścianach. Łańcuchy składają się z 6400 atomów węgla. Uczeni opracowali nowy sposób produkcji karbynu, czyli nieskończenie długich łąńcuchów atomów węgla o niezwykle interesujących właściwościach. Tym razem zdecydowano się na użycie nanorurek o podwójnych ścianach, gdyż karbyn jest bardzo niestabilny w warunkach naturalnych. Węgiel występuje w bardzo różnych formach. Może być diamentem, grafitem, grafenem, fullerenem czy karbynem. Dotychczas, pomimo trwających od 50 lat badań, nie uzyskano jedynie prawdziwego karbynu, który powinien być strukturą dwuwymiarową. Pomimo użycia różnych metod stabilizujących najdłuższym karbynem, jaki dotychczas zsyntetyzowano, jest 44-atomowy łańcuch uzyskany w 2010 roku. Teraz naukowcy z Uniwersytetu w Wiedniu, we współpracy z wieloma znanymi ośrodkami badawczymi, w tym z grupą profesora Angela Rubio z Uniwersytetu Kraju Basków, uzyskali karbyn o długości aż 6400 atomów. Ich osiągnięcie to ważny krok w kierunku stworzenia perfekcyjne liniowych łańcuchów węgla. Badania teoretyczne wykazały, że karbyn powinien mieć niezwykle interesujące właściwości mechaniczne, różne od diamentu i grafenu, a jego właściwości elektroniczne powinny pozwolić na rozwój nowych urządzeń jak np. półprzewodników magnetycznych, akumulatorów o dużej gęstości czy urządzeń spintronicznych. Jednak, jak zauważają autorzy najnowszych badań, do zbudowania takich urządzeń konieczne było opracowanie sposobu na wyciągnięcie karbynu z chroniących go nanorurek i ustabilizowanie w jakimś płynnym środowisku. « powrót do artykułu
  11. Trzy miesiące temu samiec ośmiornicy Inky z Narodowego Akwarium w Napier w Nowej Zelandii wykorzystał okazję i w brawurowym stylu, pokonując nocą szczelinę w zbiorniku, kilkumetrowy kawałek podłogi i wąską rurę odpływową, uciekł do Oceanu Spokojnego. Zwierzę miało szczęście, że 50-m rura o średnicy 15 cm prowadziła właśnie do Pacyfiku, a konkretnie do Zatoki Hawke'a. Menedżer akwarium Rob Yarrall powiedział dziennikarzom, że pokrywa zbiornika Inky'ego pozostała nieco uchylona po sprzątaniu. Rano pracownicy instytucji znaleźli tylko jego ślady, które wskazywały na obraną drogę ucieczki. Nawet dość duża ośmiornica [inky ma wielkość piłki do rugby] może się ścisnąć do rozmiarów otworu gębowego - twardego fragmentu ciała - opowiada Yarrall, dodając, że dwie rogowe szczęki przypominają dziób papugi. Z 2 mieszkających w akwarium ośmiornic tylko Inky zdecydował się na ucieczkę. To pierwszy taki przypadek. Jak zapowiadają Nowozelandczycy, drugie zwierzę będzie teraz bacznie obserwowane. W wyniku walki z rybą na rafie Pania Inky ma skrócone ramiona, niewykluczone więc, że ktoś go rozpozna i jeszcze o nim usłyszymy. « powrót do artykułu
  12. W ramach ostatniego Patch Tuesday Microsoft załatał 5 dziur typu zero-day. Dwie z nich były już aktywnie wykorzystywane przez przestępców. Obie występowały w systemie Windows. W sumie koncern opublikował 12 biuletynów bezpieczeństwa, w których poprawiono 30 dziur w przeglądarkach Internet Explorer i Edge oraz w .NET Framework, Windows, Skype for Business i Microsoft Lync. Trzy luki, których przestępcy nie zdążyli wykorzystać, były obecne w IE, .NET Framework i Windows 10. Nie były one atakowane, mimo że informacja o ich istnieniu zostały podane do publicznej wiadomości. Nie wiadomo, dlaczego przestępcy ich nie wykorzystali. Atakowali natomiast dwie inne dziury, które występowały we wszystkich wspieranych wersjach Windows, a o których informacje ukazały się dopiero po rozpoczęciu ataków. Obie wspomniane dziury znajdowały się w sterowniku jądra i dawały napastnikowi możliwość zwiększenie uprawnień i uzyskania całkowitej kontroli nad komputerem. Istnienie jednej z nich odkryli specjaliści z Kaspersky Lab, drugiej - FireEye. Wśród 12 opublikowanych biuletynów bezpieczeństwa 5 zostało uznanych za krytyczne, co w terminologii Microsoftu oznacza, że łatają one dziury, które pozwalają napastnikowi na wykonanie dowolnego kodu bez współpracy ze strony użytkownika. « powrót do artykułu
  13. Zidentyfikowano 35 żyjących krewnych Leonarda da Vinci. Należy do nich Franco Zeffirelli, włoski reżyser filmowy, a także scenarzysta, producent i aktor. Ponieważ renesansowy mistrz nigdy się nie ożenił i nie pozostawił po sobie dzieci, historycy Alessandro Vezzosi, dyrektor Museo Ideale w Vinci, i Agnese Sabato szukali zstępnych (descendentów) jego rodzeństwa. Prace nad rekonstrukcją drzewa genealogicznego rozpoczęły się w 1973 r. Szczątki Leonarda zaginęły w czasie XVI-wiecznych wojen religijnych, dlatego naukowcy nie mogli się posłużyć danymi genetycznymi. Tym ważniejszy wydaje się więc fakt, że dzięki badaniom duetu cenne DNA uda się być może wyizolować 15 pokoleń później. Vezzosi i Sabato podkreślają, że większość krewnych nadal żyje w Toskanii. Długo przeszukiwaliśmy archiwa, co było pierwszym etapem szerszego naukowego dochodzenia - opowiada Vezzosi. By zrekonstruować historię rodziny Leonarda, sprawdziliśmy dokumenty i grobowce znajdujące się nawet tak daleko jak we Francji i Hiszpanii. Gazeta La Stampa donosi, że powiązania z Leonardem nie były z pewnością zaskoczeniem dla Zeffirellego, który wspominał o tym już 9 lat temu, odbierając w 2007 r. Leonardo Prize. Z mistrzem spokrewniona była rodzina od strony ojca reżysera Ottorina Corsiego. Szczegółowe ustalenia obojga historyków miały być zaprezentowane na konferencji zorganizowanej w przeddzień 564. rocznicy urodzin mistrza. « powrót do artykułu
  14. Amerykańskie CDC (Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom) oficjalnie ogłosiło, że istnieje związek przyczynowo skutkowy pomiędzy wirusem Zika a mikrocefalią u niemowląt. Dotychczas jedynie podejrzewano występowanie takiego związku. W lutym bieżącego roku amerykańscy i brazylijscy eksperci rozpoczęli najszersze z dotychczasowych badań dotyczących mikrocefalii i wirusa Zika. Teraz Tom Frieden, dyrektor CDC oświadczył, że badania te to punkt zwrotny w historii epidemii Zika. Obecnie jest jasne, że wirus ten powoduje mikrocefalię. Badacze nie znaleźli jednak fizycznego dowodu na związek pomiędzy wirusem a chorobą, jego odnalezienie będzie wymagało dłuższych badań. Zamiast tego specjaliści oparli się na kryteriach zaproponowanych w 1994 roku przez Thomasa Sheparda, pioniera teratologii, nauki, która zajmuje się badaniem potworności, nieprawidłowości i wad rozwojowych. Kryteria zaproponowane przez Sheparda pozwalają na ujawnienie związków przyczynowo-skutkowych wad rozwojowych i wskazują, czy mogą istnieć inne czynniki teratogenne. Korzystając z olbrzymiej bazy danych przypadków i prowadząc żmudne badania statystyczne, naukowcy doszli do wniosku, że to właśnie Zika jest odpowiedzialna za przypadki mikrocefalii. W przeciwieństwie jednak do niedawno ogłoszonego stanowiska Światowej Organizacji Zdrowia, CDC nie było jeszcze w stanie stwierdzić, czy wirus ten odpowiada również za zespół Guillaina-Barrego (GBS). Przedstawiciele CDC mówią, że wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. Wiadomo, że nie wszystkie ciężarne, które są zarażone wirusem, urodzą dziecko z mikrocefalią. Nie udało się jednak określić stopnia ryzyka. Wciąż też nie wiadomo, czy i jakie znaczenie ma etap ciąży, w którym doszło do zarażenia. Nie są również znane wszystkie problemy zdrowotne, jakie będą trapiły dzieci z mikrocefalią spowodowaną przez Zikę. Obecnie wydaje się, że są to problemy znacznie poważniejsze niż tam, gdzie mikrocefalia pojawia się bez udziału wirusa. CDC informuje bowiem, że skany mózgu u 23 dzieci urodzonych w Pernambuco pomiędzy lipcem a grudniem ubiegłego roku, u których za mikrocefalię prawdopodobnie odpowiadał wirus, ujawniły ekstremalnie poważne uszkodzenia mózgu, skutkujące bardzo złymi prognozami dotyczącymi funkcjonowania neurologicznego. To bezprecedensowa sytuacja. Nigdy wcześniej w historii nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, by ugryzienie komara miało tak katastrofalne następstwa - mówi doktor Frieden. Po ogłoszeniu raportu CDC nie zmieniło swoich dotychczasowych zaleceń. Wiemy, że komary roznoszą wiele chorób, zatem kobiety ciężarne, oraz inne osoby, powinny unikać ich ugryzień - mówi doktor Sonja Rasmussen, główna autorka raportu. Zalecenia pozostają więc te same: noszenie długich spodni i koszul z długim rękawem, używanie środków odstraszających komary, unikanie zbiorników stojącej wody. Oficjalne uznanie przez CDC związku pomiędzy wirusem Zika a mikrocefalią może pomóc z walce z tą chorobą. Biały Dom oznajmił, że prezydent Obama podpisze specjalne rozporządzenie, zgodnie z którym firmy pracujące nad lekami i szczepionkami przeciwko wirusowi Zika będą mogły liczyć na ulgi ze strony państwa. Administracja prezydencka zwróci się do Kongresu z wnioskiem o przyznanie z funduszy nadzwyczajnych 1,9 miliarda USD na walkę z wirusem. « powrót do artykułu
  15. Stosowane jako leki przeciwcukrzycowe związki o działaniu antyutleniającym sprzyjają przerzutowaniu nowotworów, w badanym przypadku raków jelita grubego i wątroby. Naukowcy przetestowali 2 klasy leków dla diabetyków - hipoglikemizujące inhibitory dipeptydylopeptydazy 4 sitagliptynę i saksagliptynę, a także stosowany w terapii neuropatii cukrzycowej kwas α-liponowy (ALA) - i zauważyli, że w mysim modelu raków jelita grubego i wątroby wszystkie substancje przyspieszały metastazję. Choć na razie nie wiadomo, czy podobne zjawiska zachodzą u ludzi, autorzy publikacji z pisma Science Translational Medicine uważają, że lepiej zachować ostrożność, przepisując przeciwutleniacze diabetykom z grup podwyższonego ryzyka nowotworu. Uważa się, że cukrzyca podwyższa ryzyko wielu nowotworów, z drugiej zaś strony liczba diabetyków na świecie rośnie. Mimo to niewiele wiadomo o tym, jak leki przeciwcukrzycowe wpływają na nowotwory. Chcąc to zmienić, zespół Huia Wanga przeprowadził eksperymenty i odkrył, że wymienione wyżej klasy leków nie podwyższają co prawda ryzyka nowotworu, ale przyspieszają przerzutowanie istniejących guzów. Wszystko wskazuje na to, że przeciwutleniacze chronią komórki nowotworowe przed stresem oksydacyjnym, zwiększając ich zdolność do migracji oraz inwazji. Eksperymenty na komórkach pokazały, że leki aktywowały szlak sygnałowy jądrowego czynnika 2 (Nrf2), co ostatecznie wyzwalało ekspresję białek związanych z metastazją. Analiza próbek guzów wątroby pacjentów wykazała, że ekspresja Nrf2 korelowała z przerzutowaniem guza. « powrót do artykułu
  16. Biolodzy z Duke University rozwikłali zagadkę, czemu binturong orientalny (Arctictis binturong) pachnie popcornem z masłem. Okazuje się, że w jego moczu znajduje się związek, stanowiący składnik aromatu nie tylko prażonej kukurydzy, ale i tostów czy gotowanego ryżu. Wcześniej naukowcy próbowali szukać odpowiedzi, badając wydzielinę gruczołów zapachowych spod ogona binturonga. Jak można się domyślić, niewiele to dało. Tym razem autorzy publikacji z pisma The Science of Nature - Naturwissenschaften analizowali próbki moczu, uzyskane w czasie rutynowego badania 33 zwierząt z Carolina Tiger Rescue, azylu z Pittsboro w Karolinie Północnej. Próbki zbadano za pomocą chromatografii gazowej ze spektrometrią mas (GC-MS). W ten sposób w urynie zidentyfikowano 29 związków. W każdej próbce znajdowała się 2-acetylo-1-pirolina (2-AP), która zapewnia popocornowi dobrze wszystkim znany, przyjemny zapach. Co więcej, 2-AP należała do substancji, które z czasem zaczynały dominować. Naukowcy przekonali się o tym, gdy przesyłkę z moczem przetrzymano na gorącej płycie lotniska (wonna przesyłka miała trafić do Thomasa Goodwina z Hendrix College w Arkansas). Samce wydzielają więcej 2-AP niż samice. Fakt, że związek ten występował u wszystkich binturongów, w dodatku w stosunkowo dużych stężeniach, oznacza, że może to być sygnał pt. byłem/byłam tu. Poza tym może on pozwalać zidentyfikować płeć osobnika - wyjaśnia Lydia Greene. 2-acetylo-1-pirolina powstaje w ziarnach kukurydzy w czasie pękania, gdy ciepło uruchamia reakcję Maillarda (reakcję między cukrami redukującymi i aminokwasami). Christine Drea, profesor antropologii ewolucyjnej z Duke University, podkreśla, że temperatury konieczne do uzyskania 2-AP przewyższają temperatury osiągane fizjologicznie przez większość zwierząt. Jak więc otrzymać woń gotowania bez gotowania? Podejrzewając, że charakterystyczny zapach moczu, którym binturongi pokrywają swoje łapy i ogony, bierze się z czegoś w jedzeniu, naukowcy przeszukali pod kątem obecności 2-AP ich karmę. Choć to jedyna gotowana rzecz w ich menu, niczego nie znaleziono... Bardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest, że 2-AP powstaje, gdy mocz wchodzi w kontakt z bakteriami oraz innymi mikroorganizmami ze skóry, sierści lub jelita. Drea wyjaśnia, że na tej samej zasadzie bakterie produkują związki zapachowe, rozkładając pot. « powrót do artykułu
  17. Astronomowie z Uniwersytetu Fryderyka Aleksandra w Erlangen odkryli gwiazdy podwójne poruszające się z prędkością niemal wystarczającą do ucieczki z galaktyki. Obecnie znamy około 20 gwiazd hiperprędkościowych, czyli poruszających się na tyle szybko, że mogą uciec z Drogi Mlecznej. Wszystkie one to gwiazdy pojedyncze. PB 3877 jest pierwszym znanym układem podwójnym poruszającym się z tak znaczną prędkością. Ponadto wyniki badań stoją w sprzeczności z przyjętym poglądem mówiącym, że gwiazdy hiperprędkościowe są przyspieszane przez supermasywne czarne dziury w centrach galaktyk. Niemieccy naukowcy, we współpracy z kolegami z Caltechu (California Institute of Technology), wykazali bowiem, że PB 3877 nie może pochodzić z centrum galaktyki. Jako, że nie znamy innego, niż obecność czarnej dziury, mechanizmu przyspieszenia gwiazd do hiperprędkości uczeni spekulują, że PB 3877 może pochodzić z innej galaktyki. Już w 2011 roku podejrzewano, że PB 3877 porusza się z olbrzymią prędkością. Teraz postanowiono to dokładniej sprawdzić i wykorzystano w tym celu teleskopy Keck II i Very Large Telescope. Gdy przyjrzeliśmy się nowym danym zauważyliśmy, ku naszemu zdziwieniu, słabe linie absorpcyjne, które nie pochodziły od gorętszej gwiazdy. Okazało się, że chłodniejsza z gwiazd - podobnie jak wcześniej gorętsza - ma dużą prędkość radialną. To dowód, że mamy do czynienia z pierwszym hiperprędkościowym układem podwójnym - mówi Thomas Kupfer z Caltechu. Powierzchnia gorętszego składnika układu ma temperaturę pięciokrotnie większą niż temperatura powierzchni Słońca, tymczasem chłodniejsza z gwiazd ma powierzchnię tysiące stopni zimniejszą niż Słońce. Odległość PB 3877 od Ziemi wynosi 18 000 lat świetlnych. Masy gorącego i chłodnego składnika to - odpowiednio - 0,5 i 0,7 masy Słońca. « powrót do artykułu
  18. Doktor Grant Lipman opracował niezwykle prosty i tani sposób na unikanie pęcherzy u osób uprawiających bieganie. Przed 10 laty pracował on ze sportowcami z całego świata, którzy każdego dnia biegali po 40-80 kilometrów. Uczony wspomina, że najczęściej sportowcy skarżyli mu się, że byliby w stanie przebiec większy dystans, gdyby nie bóle i kontuzje związane z pęcherzami na stopach. Lipman, który obecnie jest profesorem medycyny ratunkowej, postanowił wraz z kolegami znaleźć skuteczne i proste rozwiązanie problemu. Okazało się, że najlepszym sposobem jest... papierowy plaster, który przed treningiem należy nakleić na miejsce, w którym zwykle tworzą się pęcherze. Prowadzone przez Lipmana badania wykazały, że po zastosowaniu tego środka pęcherze tworzą się znacznie rzadziej, a jeśli już powstaną, to nie są odrywane wraz z plastrem, który ma dość słaby klej. Badania nad zapobieganiem tworzeniu się pęcherzy trwają od 30 czy 40 lat i dotychczas nie znaleziono skutecznego prostego rozwiązania - mówi Lipman. Uczony wspomina, że przed laty ktoś mu powiedział, że papierowy plaster zapobiega pęcherzom. Niedawno naukowiec postanowił to sprawdzić. W 2014 roku Lipman, Brian Krabak z University of Washington i grupa innych naukowców zaangażowała do współpracy 128 biegaczy biorących udział w 155-milowym ultramaratonie RacingThePlanet. Zawody składają się z sześciu etapów, w czasie których zawodnicy biegli przez pustynie na całym świecie - od Gobi poprzez pustynie Jordanii czy Madagaskaru. Każdy z zawodników używał plastrów tylko na jednej stopie. Druga służyła jako stopa kontrolna. Plastry przyklejał albo sam zawodnik, albo lekarz. Część z nich trafiała na obszary, w których zawodnikom tworzyły się zwykle pęcherze, a część tam, gdzie wcześniej pęcherze nie powstawały. Przyklejano pojedynczą warstwę taśmy. Testy wykazały, że u 98 ze 128 zawodników pęcherze nie pojawiły się tam, gdzie przyklejono plastry. Natomiast u 81 zawodników pojawiły się tam, gdzie plastrów nie było. To niezwykle tania i prosta metoda zapobiegania pęcherzom. Rolkę plastra można zabrać ze sobą wszędzie - mówi Lipman. « powrót do artykułu
  19. Dodanie kawy do diety osób z niealkoholową stłuszczeniową chorobą wątroby (ang. non-alcoholic fatty liver disease, NAFLD) może pomóc odwrócić typowe dla niej procesy. Zespół Vincenza Lembo z Uniwersytetu w Neapolu odkrył, że codzienna dawka kawy (odpowiednik 6 filiżanek espresso dla człowieka ważącego 70 kg) poprawia kilka kluczowych markerów NAFLD u myszy karmionych wysokotłuszczową paszą. Oprócz tego gryzonie mniej przybierają na wadze. Naukowcy wykazali, że kawa chroni przed NAFLD, podwyższając poziom zonuliny-1 (ZO-1). Białko to zmniejsza przepuszczalność jelit (specjaliści uważają, że przepuszczalność jelit przyczynia się do uszkodzenia wątroby i pogarsza NAFLD). Wcześniejsze badania pokazały, że kawa może odwrócić uszkodzenia związane z NAFLD, ale my jako pierwsi zademonstrowaliśmy modyfikacje w zakresie przepuszczalności jelita. Wyniki pokazują także, że kawa może niwelować inne związane z NAFLD problemy, takie jak zwyrodnienie balonowate. Na przestrzeni 12 tygodni naukowcy przyglądali się 3 grupom myszy. Jedną z nich karmiono standardową paszą, drugiej podawano karmę wysokotłuszczową, a trzeciej karmę wysokotłuszczową oraz roztwór kawy bezkofeinowej. Naukowcy zaobserwowali, że kawa znacząco zmniejszyła poziom cholesterolu i aminotrasferazy alaninowej (enzymu, którego poziom we krwi rośnie przy uszkodzeniu wątroby), a także stłuszczenie oraz zwyrodnienie balonowate. Zespół podejrzewa, że suplementacja kawą może wpływać na jelitowe połączenia ścisłe. « powrót do artykułu
  20. Naukowcy z Uniwersyteu ITMO w Sankt Petersburgu opracowali nowy system komunikacji kwantowej i dowiedli, że są w stanie wysłać za jego pomocą pojedynczy foton na odległość co najmniej 250 kilometrów. Podczas przekazywania sygnałów kwantowych wykorzystujemy tak zwane poboczne częstotliwości. To unikatowe podejście daje nam wiele korzyści, jak na przykład znaczne uproszczenie architektury urządzeń oraz dużą pojemność kanału komunikacyjnego. Jeśli chodzi o prędkość przekazywania danych i odległość, na jaką możemy je wysłać, nasz system dorównuje najlepszym systemom komunikacji kwantowej - mówi Artur Gleim, który kieruje Centrum Informacji Kwantowej na Uniwersytecie ITMO. Z kolei Robert Collins z Instytutu Fotoniki i Nauk Kwantowych z Heriot-Watt University, który jest jednym z autorów badań, prace te mogą być ważnym punktem zwrotnym na całym polu kryptografii i komunikacji kwantowej. Takie podejście może w przyszłości umożliwić bezproblemowe współdziałanie wielu strumieni danych o różnej długości fali przekazywanych w pojedynczym kablu optycznym. Te kwantowe dane będzie można wysyłać za pomocą współczesnych światłowodów obok już istniejących w nich konwencjonalnych danych - stwierdza Collins. Nowy system wykorzystuje laser, który jest skierowany na urządzenie o nazwie elektro-optyczny modulator fazy. Urządzenie rozbija światło lasera na niezależne fale. Na końcu kanału transmisyjnego znajduje się odbiornik, który w zależności od relatywnego przesunięcia fazy wzmacnia lub znosi fale. Generowany w ten sposób wzór jest przekładany na zera i jedynki, z których tworzony jest klucz kwantowy. Niezwykle ważnym osiągnięciem jest uzyskanie wysokiej stabilności całego sygnału. Wszystkie fazy doświadczają w przewodzie przypadkowych zmian. Ale zmiany te są zawsze identyczne. W wyniku całego procesu odbiornik otrzymuje to, co zostało wysłane przez nadajnik - mówi Oleg Bannik z ITMO. « powrót do artykułu
  21. Wcześniej naukowcy wykazali, że różne typy bakterii jelitowych mogą odgrywać istotną rolę w zapobieganiu i wywoływaniu otyłości oraz innych chorób. Najnowsze badanie zespołu z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles sugeruje, że analogiczną metodę można by wykorzystać, by zmniejszyć ryzyko pewnych nowotworów. W raporcie z pisma PLoS ONE zaprezentowano dowody, że przeciwzapalne, korzystne dla zdrowia bakterie mikrobiomu mogą spowolnić lub zahamować rozwój niektórych nowotworów. Amerykanie przekonują, że w przyszłości lekarze będą w stanie ograniczyć czyjeś ryzyko nowotworu, analizując liczebność i typy bakterii jelitowych i następnie przepisując probiotyki, które podwyższą liczebność bakterii o właściwościach przeciwzapalnych. "To nieinwazyjne i raczej proste do wykonania" - uważa prof. Robert Schiestl. Zespół Schiestla wyizolował bakterię Lactobacillus johnsonii 456 - najliczniejszą z korzystnych bakterii, która ma właściwości przydatne poza medycyną. Ponieważ to szczep Lactobacillus, daje świetny jogurt, kefir, kombuczę czy kiszoną kapustę. W opisywanym studium bakteria ograniczała uszkodzenia DNA i znacząco zmniejszała stan zapalny. To bardzo ważne osiągnięcie, zważywszy, że stan zapalny odgrywa kluczową rolę w wielu chorobach, w tym w nowotworach, chorobach neurodegeneracyjnych, serca, a także procesie starzenia. Wcześniejsze badania Schiestla dostarczyły pierwszych dowodów, że istnieje związek między mikrobiomem jelita a chłoniakiem. Najnowsze studium pokazuje, w jaki sposób mikrobiom może odroczyć początek nowotworu. W obu wspomnianych badaniach Amerykanie pracowali z myszami z mutacją w genie ATM. Przez to gryzonie były podatne na zespół ataksja-teleangiektazja. Co istotne, wiąże się on z predyspozycją do zmian nowotworowych, zwłaszcza o typie chłoniaka oraz białaczki. Myszy dzielono na 2 grupy. Jednej podawano wyłącznie bakterie przeciwzapalne, a drugiej bakterie przeciw- i prozapalne, które zwykle koegzystują w jelitach. Kalifornijczycy wykazali, że u gryzoni z większą liczbą korzystnych bakterii tworzenie chłoniaka trwało dłużej. W ramach najnowszego eksperymentu analizowano metabolity z mysiego moczu i odchodów. Okazało się, że zwierzęta, którym podawano wyłącznie bakterie przeciwzapalne, wytwarzały związki znane z zapobiegania nowotworom. U gryzoni tych wydajniejszy był metabolizm tłuszczów i oksydacyjny, co wg badaczy, stanowi kolejny czynnik zmniejszający ryzyko nowotworu. Akademicy zaobserwowali, że u zwierząt dostających wyłącznie korzystne bakterie chłoniaki tworzyły się o połowę wolniej. Ponadto gryzonie żyły 4-krotnie dłużej. Nasze wyniki sugerują, że mikrobiom jelit oddziałuje i zmienia centralny metabolizm węgla niezależnie od genotypu. Mamy nadzieję, że w przyszłości zastosowanie suplementów z probiotykami będzie wpływać chemoprewencyjnie na zdrowych ludzi. Ta sama mikroflora mogłaby też zmniejszyć częstość występowania guzów w populacjach podwyższonego ryzyka. « powrót do artykułu
  22. Naukowcy poszukujący niehormonalnej antykoncepcji dla mężczyzn poinformowali o dokonaniu znaczącego postępu. Odkryli sposób na wyprodukowanie w dużej ilości enzymu, który powstrzymuje plemniki przed poruszaniem się w kierunku jaja. Enzym ten naturalnie występuje wyłącznie w spermie. Opracowanie niehormonalnej antykoncepcji dla mężczyzn daje nadzieję na zalezienie skutecznego środka antykoncepcyjnego, który były pozbawiony wad związanych z hormonalną antykoncepcją dla kobiet. Kamień milowy, o którym mowa, to wyprodukowanie i wyizolowanie całego enzymu kinazy w ilościach wystarczających do przeprowadzenia badań nad lekiem. Wyizolowanie pełnego aktywnego enzymu pozwoli nam sprawdzić, w jaki sposób leki łączą się z enzymem na całej jego powierzchni. Dzięki temu będziemy mogli znaleźć inhibitory o selektywnym działaniu na spermę - mówi doktor John Herr z University of Virginia. Enzym, o którym mowa, występuje jedynie w spermatoidach. Biorąc go na cel naukowcy chcą upośledzić mobilność plemników, a jeśli uda się je unieruchomić, to do zapłodnienia nie dojdzie. Uzyskanie odpowiedniego enzymu nie było łatwe, gdyż chodzi tutaj o kinazę, która odgrywa swoją rolę dopiero na ostatnim etapie tworzenia spermy. Ponadto enzym nie może działać w żadnym innym miejscu organizmu, dzięki czemu uniknie się skutków ubocznych. Obecnie na rynku istnieją leki działające na kinazy. Wykorzystuje się je m.in. w leczeniu białaczki. Tutaj mamy jednak do czynienia z możliwością opracowania pierwszego niehormonalnego leku antykoncepcyjnego dla mężczyzn. Jako, że ma być on przyjmowany przez zdrowe osoby, konieczna jest niezwykła precyzja, by uniknąć wszelkich skutków ubocznych. « powrót do artykułu
  23. U niektórych osób występuje super-DNA, które mimo istnienia mutacji, chroni przed chorobami genetycznymi, w tym mukowiscydozą. Przeanalizowanie ponad 589 tys. genomów było pierwszym etapem wdrożonego w 2014 r. Resilience Project. Związani z nim naukowcy mają nadzieję, że dzięki zbadaniu dużej liczby zdrowych dorosłych uda się odkryć jednostki, na które nie wpływają warianty genetyczne wywołujące u innych choroby. Analiza genomu odpornych ludzi może z kolei wskazać naturalne mechanizmy ochronne, które dałoby się wykorzystać w terapii. Większość badań genomicznych koncentruje się na znalezieniu przyczyny choroby, lecz my dostrzegamy duże szanse w odkryciu, co utrzymuje ludzi w zdrowiu. Miliony lat ewolucji wytworzyły o wiele więcej ochronnych mechanizmów, niż dziś jesteśmy w stanie zrozumieć. Scharakteryzowanie zawiłości naszych genomów doprowadzi ostatecznie do ujawnienia elementów sprzyjających zdrowiu w sposób, jakiego sobie nawet nie wyobrażaliśmy - podkreśla dr Eric Schadt ze Szkoły Medycyny Icahna Szpitala Mount Sinai. W ramach studium akademicy z kilku instytucji analizowali DNA z 12 uzyskanych wcześniej zestawów danych. Za pomocą nowego panelu celowanego sekwencjonowania prowadzili skryning 874 genów pod kątem 584 chorób. Choroby te, w większości metaboliczne, neurologiczne lub rozwojowe, ujawniają się w dzieciństwie i dają ciężkie objawy. Badano genomy dorosłych, u których nigdy nie zdiagnozowano żadnej z nich. Koniec końców zidentyfikowano 13 zdrowych osób z wariantami genetycznymi związanymi z 8 chorobami: mukowiscydozą, zespołem Smitha-Lemliego-Opitza, rodzinną dysautonomią, pęcherzowym oddzielaniem się naskórka, zespołem Pfeiffera, autoimmunologicznym zespołem niedoczynności wielogruczołowej, karłowatością krótkokończynową (dysplazją kampomeliczną) i atelosteogenezją. Choroby te są tak poważne, że jest wysoce nieprawdopodobne, by ktoś miał objawy, które nie zostałyby jasno odnotowane w dokumentacji medycznej. Jednym z minusów studium było to, że przez zasady poddawanych metaanalizie badań nie można się było skontaktować z żadną z wytypowanych 13 osób. Nie dało się więc o nic dopytać. [...] Planujemy badanie prospektywne z bardziej użytecznymi zasadami wydawania zgody - dodaje prof. Stephen Friend. Studium wskazuje na potrzebę skuteczniejszej standaryzacji generowania i analizy danych genetycznych [...] - podsumowuje niezaangażowany w projekt dr Vik Bajaj. « powrót do artykułu
  24. Grupa naukowców i przedsiębiorców zawiązała koalicję, której celem jest wysłanie niewielkich pojazdów kosmicznych w podróż międzygwiezdną. Ich zdaniem możliwe jest, by pojazd napędzany żaglem słonecznym dotarł do Alfa Centauri w ciągu około 20 lat. Aby tego dokonać musiałby poruszać się z prędkością wynoszącą 20% prędkości światła. Grupa Breakthrough Starshot zakłada, że za pomocą skoncentrowanego promienia laserowego wystrzelonego z Ziemi można by przyspieszyć pojazd wielkości telefonu komórkowego, wyposażony w żagiel oraz elektronikę. Dzięki takiemu rozwiązaniu pojazd mógłby, ich zdaniem, opuścić Układ Słoneczny w ciągu zaledwie trzech dni. Warto tutaj przypomnieć, że sonda New Horizon potrzebowała na dotarcie do Plutona aż 9 lat, a Voyagerowi-1 opuszczenie Układu Słonecznego zajęło ok. 35 lat. Początkowy budżet Breakthrough Starshot wynosi 100 milionów dolarów i ma on zapewnić jedynie prace badawczo-rozwojowe i zbudowanie pojazdu. Celem programu jest zaś wykazanie, że ludzkość może wysłać flotyllę niewielkich pojazdów w podróż międzygwiezdną. To ambitny projekt, ale nie znamy żadnych fizycznych przeszkód, które uniemożliwiłyby jego realizację - mówi Avi Loeb, fizyk teoretyczny z Uniwersytetu Harvarda, który doradza Breakthrough Prize Foundation. To organizacja, która jest finansowana m.in. przez rosyjskiego milionera Jurija Milnera. Sukces projektu zależy wyłącznie od nas - dodaje Loeb. Pojazd Breakthrough Starshot mają opuścić Ziemię na pokładzie konwencjonalnej rakiety. Na orbicie zostaną zwolnione z ładowni i rozwiną żagle. Za wysłanie pojazdów w podróż odpowiadać ma zespół potężnych laserów, które co 1-2 dni wezmą na cel jeden pojazd i "popchną" go w kierunku Alfa Centauri. Projektem Breakthrough Starshot są zainteresowani, obok Milnera, także Mark Zuckerberg czy Stephen Hawking. Na czele projektu stanie Pete Worden, emerytowany dyrektor Ames Research Center. Worden mówi, że już skontaktował się z NASA, Europejską Agencją Kosmiczną i innymi podobnymi organizacjami, które chce zachęcić do pomocy, a być może nawet do stałej współpracy na zasadach partnerskich. « powrót do artykułu
  25. Naukowcy z Katowic i Lublina opracowali technologię oczyszczania z promieniotwórczych pierwiastków wód z kopalnianych wyrobisk. Pilotażowa instalacja, której skuteczność w usuwaniu radu szacuje się wstępnie na 45 proc., ruszyła w kopalni Ziemowit w Lędzinach. Promieniotwórcze pierwiastki powszechnie występują w przyrodzie. Znajdują się także w górotworze. Słone wody kopalniane rozpuszczają je; wypompowane z podziemnych wyrobisk na powierzchnię mogę powodować skażenie wód powierzchniowych – stąd konieczność ich oczyszczania. Instalacja stworzona przez naukowców z Głównego Instytutu Górnictwa (GIG) w Katowicach i Politechniki Lubelskiej wykorzystuje do tego naturalne i syntetyczne zeolity - glinokrzemiany, charakteryzujące się wysoką zdolnością adsorpcji jonów i gazów. Zeolity syntetyczne są wytwarzane na Politechnice Lubelskiej. W pilotażowej instalacji oczyszczania wód kopalnianych z naturalnych nuklidów promieniotwórczych proces oczyszczania oparty jest na adsorpcji izotopów radu przez specjalnie dobrane mieszaniny syntetycznego i naturalnego zeolitu. Zeolity, zwane również sitami molekularnymi, dzięki swoim właściwościom mogą być wykorzystywane do usuwania różnego typu zanieczyszczeń, np. właśnie nuklidów promieniotwórczych z wód, także kopalnianych. Badania wykazały, że specjalnie dobrana mieszanka zeolitu naturalnego i sztucznego znaczne polepsza parametry procesu oczyszczania. Do końca tego roku naukowcy będą kontynuować badania z wykorzystaniem pilotażowej instalacji, analizując efektywność oczyszczania wód kopalnianych z radu z wykorzystaniem zeolitów. Efekty projektu mają być w przyszłości stosowane nie tylko w kopalniach węgla, ale też w innych branżach, gdzie wody zawierają naturalne promieniotwórcze pierwiastki. Zakładamy, że nowa technologia będzie mogła być zastosowana nie tylko w kopalniach węgla, ale także do oczyszczania wód o podwyższonych stężeniach naturalnych nuklidów promieniotwórczych w innych działach gospodarki, np. w kopalniach miedzi czy górnictwie ropy naftowej i gazu, gdzie także występują wody radowo-siarczanowe – wskazała szefowa Śląskiego Centrum Radiometrii Środowiskowej GIG, prof. Małgorzata Wysocka. Naukowcy oceniają, że projekt ma duży potencjał rozwoju – podobne instalacje mogą np. posłużyć do oczyszczania wód pitnych z ujęć podziemnych. Instalacja składa się ze stanowisk modułowych, z zeolitem umieszczonym w specjalnych kartridżach z tworzywa sztucznego. Pozwala to na elastyczne prowadzenie procesu oczyszczania oraz upraszcza wymianę złoża zeolitowego w kartridżach. Wstępne testy wskazały, że wydajność usuwania radu w instalacji sięga 45 proc. Projekt zakończy się w przyszłym roku. Jego partnerem przemysłowym jest spółka Kopex-ex-coal. Koordynatorem projektu jest katowicki GIG. Przedsięwzięcie jest realizowane w ramach Programu Badań Stosowanych Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...