Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Odpowiedzi dodane przez mikroos


  1. zalecałbym powściągliwość:

    Art. 196.K.K. Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega....

    Zapraszam, zgłoś to ;) tylko najpierw udowodnij, że pisząc "Pan Buk" miałem na myśli obiekt kultu religijnego :P Wątek religii powstał przecież później, kiedy zapytano mnie, czy geny i białka wzięły się same z siebie :D


  2. Co do "wiary w naukę": osobiście widzę bardzo grubą linię pomiędzy "wierzę, bo wierzę", a "wierzę, bo ktoś wykazał, dlaczego tak jest, i mi to wyjaśnił, nawet jeżel się mylił" (i tu wychodzi pierwsza różnica: w nauce istnieje świadomość możliwości popełnienia błędu, a w religii z założenia zakłada się, że jest tak jak ktoś powiedział, a sprzeciwienie się temu jest traktowane jako występek). W nauce kłamstwo jest bez porównania trudniejsze, bo każdy każdemu patrzy na ręce i w sposób mniej lub bardziej bezpośredni sposób weryfikuje prawdziwość wyników w oparciu o merytoryczne argumenty. Religia tymczasem polega na przedstawianiu arbitralnie dobranych "faktów" dokonanych, których nikt za bardzo nawet nie próbuje udowodnić.

     

    moja decyzja wydaje mi się lepsza, bo:
    1) na gruncie mojej wiedzy daleko bardziej prawdopodobna,

    Na gruncie mojej wprost przeciwnie, ale szanuję Twoje zdanie.

    2) bo mi poznawczo spina system,

    A moim zdaniem właśnie go niszczy, bo wprowadza pierwiastek kompletnej niepewności i jest "zapchajdziurą", której sensu ani istnienia nie możesz na niczym oprzeć. Zamiast tych zapchajdziur ja u siebie w systemie wartości wstawiam "nie wiem" i w sumie dobrze mi z tym.

    3) a emocjonalnie poprzez poczucie istotności, bycia kochanym i nieobojętnym daje więcej poczucia sensu (...)

    I chyba właśnie do tego sprowadza się religia. Nie do tego, że ktoś uważa ją za słuszną, ale dlatego, że sam jej dla siebie potrzebuje. Z jednej strony to podziwiam, a z drugiej - żal mi trochę takich osób, że nie są w stanie znaleźć dostatecznie silnego oparcia w rzeczywistości. Ale znów: szanuję takie nastawienie i nie zamierzam go zwalczać.


  3. Kształt spiralki ma sens wtedy, kiedy przewód jest rozciągany, a klapki są zginane. Logika podpowiada więc, że lepszym rozwiązaniem jest po prostu spłaszczony przewód. Spiralka w takim miejscu działałaby jeszcze gorzej, bo tylko krótki jej odcinek (ustawiony pod odpowiednim kątem) zginałby się w płaszczyźnie zapewniającej maksymalną elastyczność, a w pozostałych punktach spiralka zginałaby się w bliżej nieokreślone strony.


  4. Czyli religia, w dużym skrócie, polega na tym, że zakładasz coś z góry, chyba że ktoś udowodni jak krowie na rowie, że jednak się mylisz ;) Rewelacja... Dokładnie tak to wygląda także w tej sytuacji - niewiedzę zastępuje się wiarą w to, co ktoś kiedyś powiedział. Ja tymczasem wolę po prostu przyznać się do niewiedzy, zamiast wciskać samemu sobie opowiastki o tym, że ktoś usiadł i coś zrobił. Nie, żebym to krytykował, po prostu pojąć tego nie umiem :P


  5. Pamiętajmy przy tym, że ci politycy zostali wybrani, a zatem spełniali wolę wyborców. Innymi słowy, wyborcy nie mieli nic przeciwko takim działaniom.

    Twoja wiara w demokrację chyba przerodziła się w zwykłą ludzką naiwność. Ludzie nie głosowali na takie przewały, tylko na program, w którym zapowiedzi opisywanych tutaj działań nie było. Wyborcy zostali więc oszukani, a nie "nie mieli nic przeciwko takim działaniom".

     

    Czy dobrze rozumiem, że - zgodnie z Twoim tokiem myślenia - Amerykanie, głosując na Nixona, poprosili go o zorganizowanie afery Watergate i nie mieli nic przeciwko niej? Czy dobrze rozumiem?


  6. No i widzisz, właśnie do tego zmierzam - silnik elektryczny o tej masie byłby piekielnie ciężki, a do generowania pary trzeba by było zabierać kilkaset albo i kilka tysięcy ton wody.

     

    A w przypadku statków pamiętaj jeszcze o względach bezpieczeństwa - porwanie albo zatonięcie statku o napędzie atomowym mogłoby się skończyć naprawdę dużą katastrofą.


  7. Statki nie mają napędu atomowego także ze względu na koszty. Pamiętajmy o tym, że zainstalowanie reaktora kosztuje gigantyczne pieniądze, i że ta kasa musi się kiedyś zwrócić.

     

    Poza tym nie za bardzo wyobrażam sobie silnik o napędzie jądrowym dostatecznie lekki i kompaktowy, by zmieścić go w samolocie - masz jakiś pomysł?


  8. Teoretycznie może istnieć państwo które będzie te pieniądze pokrywało za obywateli, w Polsce jednak nie liczyłbym na to ;]

    Ja też bym na to nie liczył, bo jest to z prostego powodu niemożliwe: żeby państwo miało, najpierw musi zedrzeć z nas. Trochę mnie smuci ta wiara, że państwo może być płatnikiem czegokolwiek...

    Naukowcy żyją w innym świecie, już w latach 40-tych przewidywali że energia jądrowa będzie darmowa.

    Bo energia atomowa jest śmiesznie tania i to jest najczystsza prawda. Kosztowne jest natomiast utrzymywanie instalacji, która pozwoli tę energię okiełznać, dostarczyć i zabezpieczyć.

    Prawdopodobnie bardzo staniałyby koszty transportu i globalizacja totalna stałaby się faktem.

    I tak, i nie. Transport na skalę globalną nie korzysta z energii jądrowej jako takiej. Poza tym globalizacja totalna jest wciąż ograniczona ze względu na prędkości, z jakimi możemy się poruszać.

     

    To tak gwoli sprostowania ;)


  9. Właśnie do tego zmierzam - przy aktualnym zapóźnieniu i przy obecnym poziomie finansowania o takiej sytuacji możemy co najwyżej pomarzyć. Nawet jeśli Polakom uda się coś odkryć, to i tak odsprzedają pomysł lub technologię za grosze, bo wiedzą, że sami nie będą mieli funduszy na wdrożenie. Sama waga odkrycia nie wystarcza, niestety.


  10. Pfizer, we współpracy z Research Foundation of the State University of New York (właścicielem patentów na rozwiązania uczonych ze Stony Brook)

    Ciekawe czy dożyję dnia, w którym polska uczelnia dyktuje warunki farmaceutycznemu gigantowi i spogląda na niego z pozycji właściciela patentu koniecznego do realizacji dalszych badań...


  11. Zgadzam się z Panem. Po pierwsze pewna ilość alkoholu jest normalnie we krwi człowieka.

    Ale ta ilość pochodzi ze źródeł naturalnych i nie da się jej uniknąć. Tak samo naturalna jest pewna doza cyjanku we krwi, ale podanie tego środka drugiemu człowiekowi jest przestępstwem.

    A jeśli zje trohcę owoców, to znacznie więcej.

    Mózg nie posiada systemu rozróżniania pochodzenia alkoholu - niezależnie od jego źródła reaguje tak samo. Wniosek? Trzeba myśleć, zanim zaplanuje się wyjazd, a poza tym właśnie z myślą o takich sytuacjach stworzono limit 0,2.

    Po drugie, ten nius to kolejny przykład, że małe ilości alkoholu działają podobnie jak: zmęczenie, wiele zwykłych leków, niewyspanie, przejedzenie się, czy nawet jakaś pogodowa niedyspozycja.

    Czyli lepiej sprawę kompletnie zaniedbać, czy tak? 

    Rozsądnym podejściej jest nie tyle rygorystyczne karanie za tylko jedne z czynników (bo pozostałych nie da się zbadać), a przez to tworzenie kuriozalnego, niekonsekwentnego prawa, postawa odpowiedzialności.

    Czyli w ogóle zlikwidujmy policję, bo pewna liczba morderstw zawsze była i zawsze będzie, niezależnie od egzekucji prawa, więc w ogóle nie bawmy się w pilnowanie porządku.

    Ciekaw badania były kiedyś we Francji (podobno, bo to z drugiej ręki) - okazało się, że jest tam np. pewna grupa kierowców, która nigdy nie wyrobiła sobie legalnego prawa jazdy. Statystyki wykazują, że powodują oni... mniej wypadków.

    Ale raczej niewielu wsiadało po kielichu do auta - tak sobie przynajmniej po cichu zgaduję. Proszę wziąć pod uwagę, że wpływ alkoholu jest całkowicie niezależny od poziomu umiejętności kierowcy, i każdego - mówiąc nieładnie - ogłupia mniej więcej w równym stopniu.

    I myślę, że odpowiedzialny człowiek, po jednym drinku będzie jechał ostrożniej, niż większość normalnie jeżdzących - co prawda bez alkoholu, ale za to z brawurą i fantacją wyprzedzający na trzeciego, czy czwartego pod górkę.

    Tylko że najpierw musimy założyć, że przed prowadzeniem piją ludzie rozsądni (co jest - mówiąc wprost - kompletną bzdurą), a po drugie, że po kielichu musieliby być równie odpowiedzialni, a do tego świadomi swojej dodatkowej słabości, jak ludzie trzeźwi (tymczasem badania pokazują wyraźnie, że przy poziomie 0,2-0,5 najczęściej czujemy się pobudzeni i przez to wydaje się nam - błędnie, rzecz jasna - że jesteśmy w stanie szybciej zareagować).

     

    Mam wrażenie, że tego typu wypowiedzi powstają albo dla zasady, z samej potrzeby buntu przeciwko zakazom i "gópiej policji - niech się zajmą bandytami!", albo z kompletnej niewiedzy na temat wpływu alkoholu ma mózg. Nie wiem, która z tych dwóch opcji jest bardziej niepokojąca.


  12. @waldi

     

    Gdyby decydowali o swoim życiu, byłbym w 100% za zniesieniem zakazu. Problem w tym, że zagrożenie tworzą nie tylko dla siebie, ale też dla wszystkich innych uczestników ruchu drogowego.

     

    @Jajcenty

     

    Mimo wszystko stan dróg też (przy czym świadomie wymieniłem go na drugim miejscu). Rzadko jest ona bezpośrednią przyczyną wypadku, ale już w razie wypadku ma ogromny wpływ na śmiertelność (chodzi mi m.in. właśnie o barierki). To potwierdzają nawet szwedzcy eksperci, którzy niedawno zostali poproszeni przez Polaków o wskazówki dot. priorytetów w walce o zmniejszanie śmiertelności na drogach. Oczywiście, że do wypadków nie dochodziłoby gdyby nie głupota (zwana elegancko niedostosowaniem prędkości do warunków), ale stan dróg też ma wpływ na śmiertelność.


  13. To nawet to, że Polaków na to nie stać. Po prostu czują się zbyt pewni siebie i są stanowczo zbyt mocno przekonani o swoich umiejętnościach za kółkiem. To widać na każdym kroku - począwszy od notorycznego przekraczania prędkości, po wymuszanie pierwszeństwa ("przecież się zmieszczę") i picie przed jazdą·


  14. @waldi

     

    Czym innym jest popijanie sobie pod wieczór w domu (co sam osobiście robię często i bardzo lubię), a czymś kompletnie innym - prowadzenie w takim stanie.

     

    Istnieją zresztą bardzo konkretne badania, z których wynika, że przy poziomie 0,2-0,5 większość osób czuje się bardziej czujna i myśli, że szybciej reaguje (i tym samym często pozwala sobie na więcej niż zwykle), podczas gdy testy na czas reakcji pokazują coś dokładnie odwrotnego. Taki stan jest podwójnie niebezpieczny i właśnie dlatego uważam, że 0,2 to poprawnie ustanowiony limit.


  15. 1.palacze szkodzą całemu otoczeniu - od dzieci zatruwanych w łonach matek po nakłady na leczenie raka - tak Z NASZYCH PODATKÓW!!! (przy okazji: widziałem pod centrum onkologii kretynów(-ki) 'wychodzących na dymka' - po co to to leczyć???!!!, a palący lekarz?? - od razu powinien utracić uprawnienia do wykonywania zawodu)

    Powtarzam jeszcze raz: aspekt finansowy to zupełnie osobna sprawa i z tym się zgadzam. Natomiast przy fizycznej izolacji palaczy od niepalących wpływ na niepalących jest minimalny, więc zamiast zakazu wystarczy IMHO izolacja (i nawet jako radykalny przeciwnik palenia jestem w stanie zaakceptować ten stopień ekspozycji.

    2.pijacy za kółkiem to POTENCJALNI mordercy, tak jak ja jestem POTENCJALNYM gwałcicielem i mordercą (opróch ch* w spodniach, w kieszeni noszę scyzoryk)

    Ale powtarzam Tobie jeszcze raz: jeśli wbiegniesz w tłum na lotnisku z maczetą albo granatem, to nikt nie będzie pytał, czy chciałeś użyć, czy tylko sobie biegałeś. Zostaniesz zgarnięty za posiadanie niebezpiecznego narzędzia i używanie go w sposób bezpośrednio zagrażający innym. Dokładnie tak samo jest z pijakami za kółkiem. W tym przypadku sytuacją analogiczną do posiadania penisa byłoby picie alkoholu, natomiast odpalenie samochodu byłoby w tej sytuacji analogiczne raczej do rozpięcia rozporka i szukania ofiary.


  16. Ciekawe , tylko że w dokumentach nie piszą o zwiększonej liczbie wypadków przy 0,5 promila a tylko o zwiększeniu ryzyka wypadku, który to wniosek jest wyciągany na podstawie wydłużenie czasu reakcji
    Pewnie powiesz mi, że to żaden dowód?
    a jak wiemy czas reakcji potrafi wydłużyć nawet niewyspanie dzień wcześniej , nie wspominając o podnoszonych czynnikach w powyższym badaniu czyli np 4godzinnej nocnej jeździe.

    No ba, a życie powoduje śmierć, więc zalegalizujmy morderstwa! Poza tym weź pod uwagę, że ilość alkoholu jest łatwo mierzalna, dlatego trzeba mierzyć chociaż ten parametr. Z kolei w przypadku kierowców zawodowych stosuje się tachografy, na których zapisana jest m.in. długość okresu odpoczynku. Jak więc widzisz, podejmowane są starania także w tym kierunku

    Co do liczby krajów to sie zgodzę , dlatego wspomniałem o krajach wysokorozwiniętych jak USA , Germany, UK , Francja i inne które powinny być przykładem dla naszych ustawodawców.

    I w których jest kultura picia, a kierowcy jeżdżą bez brawury typowej dla polskich supermenów. Poza tym skoro się powołujesz na takie przykłady, to pamiętaj, że w Niemczech w razie wypadku możesz mieć najwyżej 0,3, a jeśli masz więcej, to odpowiadasz za czyn jak PRZESTĘPCA (a nie w związku z wykroczeniem), z kolei krajem o najniższej śmiertelności na drogach jest Szwecja, w której limit wynosi 0,2.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...