Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

kynio

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    237
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez kynio

  1. kynio

    O naturze wszechświata

    Jeśli coś zapisujesz, (czyli: pokazujesz to symbolicznie innym osobom w sposób mający odzwierciedlić rzeczywistość), to korzystasz z określonych wymiarów – nadajesz rzeczy wartość – postać, rozmiar. Z racji tego, że Wszechświat jest, jaki jest (jest tyle kierunków ruchu, ile jest), żeby cokolwiek opisać w sposób pełny, prawdziwy, (czyli zgodny z rzeczywistym stanem Wszechświata, którego rzecz jest częścią nieodłączną), musisz to wyrazić w tylu wymiarach, ile istnieje, czyli, według mnie, w pięciu. W przeciwnym razie, nie przekażesz prawdy. Skoro się mylę i liczba wymiarów jest inna niż podałem, po prostu - pokaż je, podobnie jak ja pokazałem swoje. Stwierdzenie typu: „nie, bo nie” jest trochę niepoważne. Naturalnie, można zauważyć, że skoro ruch przebiega w pięciu kierunkach, to i bezruch również, więc ostatecznie, moglibyśmy mówić o dziesięciu wymiarach; bo tyle kierunków, da się w pewnym sensie wyróżnić. Ale bezruch przebiega na tej samej osi, co ruch, stanowiąc jego przeciwieństwo, więc jest to kierunek pozorny. Działa na zasadzie: skoro się nie rozwija, to się cofa i nie zajmuje dodatkowego kierunku w klasycznym tego słowa znaczeniu. Pojawia się wobec tego przeciwny zwrot ruchu, ale i tempo, ponieważ dochodzi do redukcji osi ruchu ©, przez co, wyłania się masa (w konsekwencji też czas, gdyż masa uruchamia czas, wykorzystując do swego zaistnienia oś ruchu, redukując, „zużywając” jej wartość. Czas pojawia się wtedy, gdy mamy do czynienia z układami, które można względnie porównać. W układzie wzorcowym czas nie upływa, bo brak jest różnic ruchu). Zwróć uwagę na to, że im szybciej dana masa się porusza, tym jej czas płynie wolniej, a przy c, całkowicie ustaje, natomiast masa znika. Fakt, że, pomimo, iż światło nie zużywa czasu, to jednak bezsprzecznie porusza się, daje podstawy dopuścić istnienie jeszcze jednego wymiaru, ponad czwarty, ponieważ ten ostatni przyjmuje wartość zero, gdy ruch osiąga wartość c, „znikając” masę. Gdyby sprowadzić energię wszystkich fotonów do jednej wartości (przy założeniu „rozłożenia”, klasycznie pojmowanej masy do klasycznie pojmowanej energii), to nie bylibyśmy w stanie stwierdzić o żadnym ruchu. I wówczas uzyskalibyśmy układ spoczynkowy wszelkiego ruchu – pępek Wszechświata – jego stan początkowy (tu: zero absolutne, punkt w rozumieniu braku różnic w ruchu, a nie – klasycznie rozumiany punkt geometryczny: obiekt, którego promień jest jego ziemią, czyli coś o „bardzo małym rozmiarze”). Do takiego działania, potrzebna jest jeszcze jedna oś ruchu, więc na pewno mamy pięć kierunków, co zresztą zapisujemy w sposób symboliczny, gdy opisujemy rzeczy (niekoniecznie jednak mając świadomość tego, że „nadpisujemy” jeszcze jeden kierunek). Chcesz zobaczyć pięć wymiarów? Narysuj kartezjański układ współrzędnych, opisz na końcach osi okrąg i nadaj rzeczy ruch. Co widzisz? Rozmiar okręgu ulega zmianie, gdy ulega zmianie rozmiar osi X i Y? Skąd się bierze dodatkowy obszar i jak go wyrazisz? To oczywiście układ „płaski”. Aby uzyskać pełny obraz, trzeba dodać oś Z. Wtedy zobaczysz sferę, zamiast okręgu. Ile sfera ma wymiarów? Dwa? Więc razem pięć? Teraz, zatrzymaj ruch w jakimkolwiek punkcie. Pojawi się strata ruchu – brak. Ten brak to masa. Uzyskujesz w ten trywialny sposób obiekt – ruchomą różnicę ruchu, – który nie ma nic wspólnego z geometrycznie pojmowaną rzeczą i korzysta z wymiarów pięciu, wzajemnie prostopadłych osi ruchu. Pojawia się wrażenie zaistnienia odległości, a obiekt zdaje się być trójwymiarowy, bo uległy redukcji dwa pozostałe wymiary, (doszło do lokalnego „zapadnięcia Wzorca”) generując w ten sposób masę (tempo i zwrot straty ruchu). Spójrz teraz na Wszechświat „z boku”. Nie widzisz analogii? Czy galaktyki rozbiegają się tak, jak pokazuje to układ wzorcowy? Czy nie jest tak, że większość z tego, co istnieje, to tzw. pustka?
  2. kynio

    O naturze wszechświata

    P.S. Przeoczyłem mc2 :-[. Przede wszystkim Einstein nie zdefiniował masy. Użył tzw. masy bezwładnej. Poza tym, zakłada możliwość przekształcenia masy w energię, (co jest błędem, i co piszę z pełną tego świadomością, i z całkowitą pewnością siebie). Nie jestem matematykiem, więc nie będę się wygłupiał i szukał na siłę jakiegoś przekształcenia. Podpieranie się cudzymi pomysłami nie jest do końca dobre, jeśli chce się znaleźć rozwiązanie. Trzeba zachować dystans (w końcu, to tylko człowiek). Mój wzór jest bardzo prosty: ruch1 – ruch = ruch2, z czego wynika: -ruch = ruch2 – ruch1, gdzie wszystkie elementy są całkowicie naturalne. Oddziałuje ruch z bezruchem. Są to rzeczy naturalnie przeciwne sobie. Żadnych „sztucznych” znaków działań. Jak to zapisać w pięciowymiarowej metryce? Pożyjemy, zobaczymy. Zapraszam do współpracy, wszystkich zainteresowanych nowymi technologiami.
  3. kynio

    O naturze wszechświata

    U mnie rzecz wygląda następująco: W układzie, prostych prostopadłych: x, y, z, czwartą i piątą współrzędną wytyczają wzajemnie prostopadłe osie, których wymiary określa promień wodzący zaczepiony w początku układu i zmieniający rozmiar z prędkością c, taki, że dla wszystkich punktów należących do wytyczonej za jego pomocą sfery, odległość od punktu zaczepienia pozostaje względnie stała. Wiem, że wszyscy są przyzwyczajeni do rozumowania przez pryzmat geometrii i siły. Nawet, jeśli ktoś podąża za Einsteinem i odrzuca istnienie siły, traktując ją, jako efekt pozorny, to pozostaje jeszcze odległość (tutaj są poważne zastrzeżenia, bo jaki Twoim zdaniem jest rozmiar pustki?) i masa (rozważana … no właśnie, potrafi ją ktoś zdefiniować?). Układ odniesienia to podstawa jakichkolwiek dyskusji. Mamy pięć wymiarów i wszystkie postrzegamy. Bryła 3D + tempo ruchu (4D) + zwrot ruchu (5D). To, czy ktoś się z tym zgadza czy nie, to jego sprawa, ale oczywistych faktów nic nie zmieni. Cały czas, obserwując świat, prowadzimy pomiar wartości masy. Tyle tylko, że nie jest to żadna rzecz pojmowana substancjalnie - geometrycznie. To samo dotyczy odległości. Mówiąc o masie, mówimy o odległości czasowej (różnicy ruchu) dzielącej zadany układ od stanu wzorcowego (totalnego lub lokalnego), który w swej istocie jest monolitem tworząc swój własny układ spoczynkowy ruchu. Książki nie trzeba kupować, (ale można ) – jest już dostępna w bibliotekach, do których każdy wydawca wysyła egzemplarz obowiązkowy (wykaz na stronie Biblioteki Narodowej).
  4. kynio

    O naturze wszechświata

    Masa to podstawa - fakt. Problem jednak polega na tym, że ówczesne wyobrażenie na ten temat, odbiega od rzeczywistego stanu rzeczy. Nawet Einsteinowi, masa sprawiała kłopot. Nie połączył jej z tzw. czasoprzestrzenią, a da się to zrobić bardzo prosto. Wystarczy zdefiniować absolutny, pięciowymiarowy układ wzorcowy i wyrazić masę, jako różnicę ruchu, dzielącą każdy inny układ od stanu wzorcowego. Konsekwencje są bardzo ciekawe. Masa przybiera wartość ujemną i pozwala utożsamić się z grawitacją. Takie rozwiązanie umożliwia również skwantowanie grawitacji i zapobiega nieskończonemu sumowaniu masy (brak paradoksów). Pozwala też łatwo zrozumieć, nieprzekraczalnośćc. Dlaczego tak długo nie mogliśmy tego zrozumieć? Bo to, co postrzegamy (konkretnie –> ruch), „widzimy” „do góry nogami”. Bardzo podobnie, jak obraz na siatkówce oka. Naturalnie, nikt dzisiaj w to nie uwierzy, ale to już taka kolei rzeczy: - co nagle, to po diable.
  5. kynio

    O naturze wszechświata

    A ja dam prosty przykład pokazujący, że Wszechświat jest pięciowymiarowy. (…) Składając obraz sześcianu na płaszczyźnie, używamy trzech wymiarów - równocześnie. Dodając wymiar czasu, tylko, by pokazać tempo ruchu figury, nie jesteśmy w stanie jednocześnie zapisać zwrotu ruchu tej bryły. Brakuje nam na to miejsca. To, że zamieszczamy informację na płaszczyźnie i w sposób symboliczny, nie zmienia faktu, iż dopisując zwrot, naprawdę, podajemy wartość piątej współrzędnej (..). Cyt. Mechanika Czasu.
  6. Pójdę dalej i zaproponuję autograf dla każdego forumowicza Kopalni Wiedzy. Jak by nie patrzył, to na tym forum padła sugestia napisania książki
  7. Skoro już mowa o interpretacji rzeczywistości, to skorzystam z okazji, by pochwalić się (wiem, że to paskudnie wygląda, ale życie trwa zbyt krótko, żeby zawracać sobie głowę detalami), że posłuchawszy sugestii uczestnika forum, napisałem skromną (136 stron) książkę zatytułowaną: „Mechanika Czasu”. Planowany termin druku: grudzień 2010. Moim skromnym zdaniem, rozważania na temat natury Wszechświata, należy rozpocząć w zupełnie innym miejscu. Przede wszystkim należy zdać sobie sprawę z tego, że żadnych wrażeń nie jesteśmy w stanie ocenić obiektywnie. Obraz świata tworzymy we własnej wyobraźni, w wyniku przekształcenia sygnału elektrycznego, więc w potocznym tego słowa znaczeniu, niczego nie widzimy, chociaż bez wątpienia postrzegamy. W dalszej kolejności, należy ustalić absolutny układ odniesienia, pozwalający wyłonić ostateczną liczbę wymiarów (podpowiem, że wyszło mi ich pięć; co ciekawe, wszystkie wymiary bierzemy pod uwagę, gdy opisujemy obiekt, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy). Wyłonienie układu odniesienia, przy uwzględnieniu ciekawych właściwości braku (tego od: być albo nie być), umożliwia pokazanie, czym jest masa – podstawa naszego istnienia. Nie trzeba przy tym odrzucać funkcjonujących już teorii, a jedynie zmienić nasz stosunek do pojęcia ruchu i odległości. Co to ma dać? Nowe metody: transportu masy, leczenia, komunikacji – skok kwantowy w przyszłość .
  8. kynio

    Lata jak na Ziemi

    właściwie, szkoda czasu na dywagacje, skoro i tak brakuje informacji na ten temat. nie znamy ani masy statku, ani masy bumerangu. nie znamy też prędkości z jaką został wyrzucony i względnego kierunku ruchu obu obiektów. jedyne uzasadnienie powrotu bumerangu na statek jakie się nasuwa (przynajmniej mi) to oddziaływanie grawitacyjne (koniec końców, jedyne jakie istnieje, ponieważ wszystkie pozostałe z tegoż oddziaływania wynikają). z tego co pamiętam, bumerang na Ziemi do swego lotu wykorzystuje powietrze, a jego kształt został tak opracowany, by rzucony w odpowiedni sposób mógł zatoczyć łuk korzystając z oporu jaki stawia powietrze. w kosmosie gazu jak na lekarstwo więc kształt papierowej imitacji nic nie wnosi. można by też rozważyć opcję, która mówi, że bumerang wraca do położenia na odpowiednią dla jego parametrów orbitę, która jest akurat zbieżna z orbitą pojazdu kosmicznego. astronauci to łebskie chłopy, więc znają różne triki .
  9. tym zdaniem zepsułeś cały post. a odpowiedź brzmi: tak. zrozum w końcu podstawy fizyki kwantowej. cząsteczki mogą znajdować się w różnych miejscach jednocześnie, mogą znikać jednocześnie pojawiając się w dowolnie innych miejscach i dzieje się to niezauważalnie dla każdego innego punktu wszechświata. Pomijając taki szczegół czy to rzeczywiście jest prawdą (opis matematyczny nie oddaje stanu rzeczywistego, a jedynie pomaga go opisać. I to na dodatek nie z dowolną dokładnością.) nie ma on znaczenia, ponieważ nawet, gdyby Twoja cząstka mogła zaistnieć w tysiącu miejsc równocześnie, to zrobi to jedynie „za przyzwoleniem” wszystkich pozostałych. Cokolwiek się dzieje, dzieje się w oparciu o oddziaływanie z całą resztą Wszechświata. Z tego świata nie da się „wysiąść”. nie wiem skąd czerpiesz takie pomysły, ale na Twoim miejscu traktowałbym to ze sporym przymrużeniem oka. ktoś kto w ten sposób opisuje zachowanie cząstek najwyraźniej nie rozumie z czym ma do czynienia i to niezależnie od jego intuicji matematycznej, bo matematyką świata nie opiszesz. to, że żałujesz błędnej z perspektywy czasu decyzji jest częścią procesu. przecież nie żałowałeś jej w chwili działania. żal wynika z tego, że działanie okazało się niekorzystne z Twojego punktu widzenia w skutkach. nie mogłeś o tym wiedzieć przed podjęciem decyzji, bo nie miałeś dostatecznej informacji. to, że zmienisz zdanie w ułamku sekundy wcale nie świadczy o tym, iż robisz to z własnej woli. w końcu mózg też potrzebuje czasu na przetworzenie posiadanych informacji, do których dostęp wymaga właśnie czasu. takie pojęcia jak: "krótki, długi", są względne. rozejrzyj się wkoło. spójrz na gwiazdy, planety, chmury na niebie, itd. czy ich zachowanie jest przemyślane? powiesz, że nie, bo to przecież działanie chaotyczne. wpadają na siebie, rozbijają się, znów łączą. spójrz więc na ludzi. jadą w swoich samochodach, wpadają na siebie, rozbijają się... czy ich zachowanie jest uporządkowane? cóż to znaczy: "porządek"? no tak, przecież nie wszyscy giną w wypadkach. a czy wszystkie planety to robią?
  10. To dość trudne i skoro tak nam się dobrze gada, nie chciałbym psuć nastroju używając słów typu: „nie masz racji”, „mylisz się”, itp. Nie o to przecież chodzi, aby wykazać wyższość rozumowania tylko o ustalenie możliwie najbardziej prawdopodobnej wersji. Sam chętnie zgodzę się z opinią, która odda najlepiej rzeczywisty stan rzeczy. Aby mogło dojść do decyzji skutkującej czynem musi zostać spełniony szereg warunków. Z grubsza rzecz biorąc, musi zaistnieć przyczyna, która sprowokuje nasze działanie. Przyjmijmy, że będąc trzeźwym zostałem sprowokowany, ale zapanowałem nad sobą (wykazałem wolną wolę) i nie dopuściłem się czynu. W sytuacji jednak, gdy mój mózg został „wyposażony” w dodatkowe substancje (lub ich pozbawiony), zadziałam inaczej czyli zgodnie z sugestią, zareaguję „bezwolnie”. Jako, że moim zdaniem wolna wola ma charakter fikcyjny, uważam, iż działanie, do którego zostałem w jakiś sposób sprowokowany, zachodzi „automatycznie” w obu przypadkach (trzeźwy i oszołomiony). W przypadku trzeźwego działania (rzekomo dobrowolnego) nie dostrzegamy, że na jego ostateczny kształt złożyło się całe nasze doświadczenie życiowe (wychowanie, wiedza, wiara, itd.). Każda zmiana tej informacji w połączeniu z predyspozycjami fizycznymi, skutkuje właściwą reakcją osobniczą. (nie stanę przecież do walki wręcz z gorylem, chociaż w sytuacji ekstremalnej różnie może być ;D ). Idę więc na siłownię, ponieważ dowiedziałem się, że ładna sylwetka jest dobrze widziana przez kobiety :-* , a równocześnie budzi szacunek wśród kolegów 8) . Mam zatem powód, który zmusza moje ciało do wysiłku. To informacje zapisane w mózgu. Są to „notatki”, których nośnikiem są fizycznie istniejące substancje i jak na nie przystało, oddziałują swoją obecnością na pozostałe. Nie jest w tej chwili istotne z czego są zbudowane i jak na siebie oddziałują. Istotne jest to, że to robią. Dokładnie taki sam mechanizm dotyczy każdego, najdrobniejszego ruchu jaki wykonujemy. Różnice polegają na tym, że nie wszystkie działania jesteśmy w stanie przewidzieć. Najlepiej zrobić takie doświadczenie we własnym zakresie. Spróbuj przewidzieć, co zrobisz w określonym czasie. Przy czym zaniechanie działania to też działanie. Najlepiej rzecz widać, gdy coś krzyżuje plany. Wczoraj np. nabiłem dodatkowe kilometry z powodu objazdów. Czy mogłem z nich nie skorzystać? Niby tak. Ale czy nie okazałbym się wówczas głupcem? A mama mówiła: „tak robi głupi człowiek”. Pamięć. Jest jeszcze pewien aspekt „bardziej” fizyczny, który poddaje w wątpliwość istnienie wolnej woli. Otóż, gdyby takowa istniała, człowiek mógłby dokonywać cudów. Czym bowiem jest cud, jeśli nie łamaniem praw fizyki? Każdy element należący do naszego Wszechświata znajduje się dokładnie tam, gdzie musi. Dlaczego? Dlatego, że wszystkie pozostałe na niego oddziałują, w rezultacie ustalając jego pozycję względną. Czy zatem, którykolwiek element mógłby zmienić położenie tak, aby inne tego „nie zauważyły”? (pytanie retoryczne). A czy te elementy posiadają wolną wolę? (to chyba też retoryczne). Z jakich zatem elementów jest zbudowany mój mózg? Z takich, które mają wolną wolę? Dobrze, że mamy internet .
  11. Dirtymesucker, I co z tego, że nie wszyscy dają się złapać? Przecież ja w podtekście sugeruję, że pozostała część społeczeństwa, np. ta, która reprezentuje wymiar sprawiedliwości, też działa bezwolnie -> nie ma wpływu na swoje działanie -> łapie bandytów -> z różnym skutkiem. No to zaprzestań cokolwiek robić, albo zrób to co Ci się podoba i powiedz mi co było tego zachowania przyczyną? Bo jak zrozumiałem – zrobisz coś bez przyczyny, czyli bez wcześniejszych „ustaleń”. No, to ciekawe by nawet było. Kiedy Ty zaczniesz czytać ze zrozumieniem? Przecież pisząc, że trudno posądzić Cię o wiarę w Boga wskazuję, że w niego nie wierzysz, i wcale nie sugeruję jakobym ja to robił. Pisząc te słowa daję do zrozumienia, że ktoś kto w niego wierzy, wierzy również w to, że to on jest stwórcą wszechrzeczy, a docelowo życia. Ciebie o to nie posądzam, więc wydaje mi się, że nie powinieneś mieć problemu z zaakceptowaniem życia jako normalnego zjawiska, a nie cudownego aktu. Zdaje się, że nawet o tym coś napisałeś. Jasne, że w przeszłości ludzie mogli nazywać bogiem każdą istotę o umiejętnościach wykraczających poza ich możliwości. Założę się, że nawet dzisiaj, gdyby doszło do porównywalnej konfrontacji, znalazłaby się spora grupa, która tak samo by się zachowała. Od razu zaznaczę, że współczesnego człowieka byle co już nie zdziwi. Osobiście traktuję Boga jako pojęcie reprezentujące najwyższy autorytet moralny. Nic postaciowego. Można do niego dążyć w nieskończoność. I moim zdaniem należy. Co do nadzwyczajności zaś, to o ile coś jest zwyczajne – jest normalne. Nadzwyczajne traktowałbym jako cudowne czyli nienormalne. Niekoniecznie coś co jest zwyczajne -> normalne jest równocześnie powszechne. Co takiego widzisz nadzwyczajnego w wodzie? To, że potrafi występować w tylu różnych stanach? Z jej punktu widzenia to zwyczajne. Jeśli piszę, że życie nie jest nadzwyczajne, to rozumiem, że nie jest cudem. Co do przyczyny i skutku to weź jeszcze raz coś wysmaruj, bo nie mogę się połapać. Tylko powoli i z namysłem. Tymeknafali, Dzięki za słowa otuchy. Doceniam je. Nic się jednak nie martw, jestem już dorosłym osobnikiem i byle co mnie nie załamie. Z dirtymesuckerem już chyba dziesiątki razy spierałem się o różne drobiazgi. Znamy się jak łyse konie. On nie jest zły. Ma naturę buntownika, zresztą podobnie jak ja. leszczo, zwierzęta potrafią się komunikować. rośliny także.
  12. Rzuć kamyk, a rozpęta się burza ;D. Dirtymesucker, To, że ktoś dokonuje zabójstwa nie zależy od jego woli, ale równocześnie to, że kilkadziesiąt następnych lat spędzi w odosobnieniu również. Jak widzisz sprawa dość prosta. „namnażanie mentalne” to nie to samo co kodowanie genetyczne. Chcesz powiedzieć, że posługując się np. pismem nie powielasz wzorca przekazanego Ci przez innych ludzi-nauczycieli? Tudzież, specyficzny rodzaj prowadzenia konwersacji? Gdyby Słońce nie było gwiazdą to by nie świeciło. Reprezentuję stan, który robi to co robi. Zachłysnąłeś się ludzką inteligencją i zdaje Ci się, że to nie może być zwykłe zjawisko, a przecież czytając Twoje posty trudno uwierzyć abyś wierzył w istnienie Boga. Sebaci, Nie twierdzę, że można przewidzieć z dowolną dokładnością przyszłość. Wręcz przeciwnie, to niewykonalne. Tym niemniej zdarzenia są nieuniknione. Nasza ułomność w tym zakresie (przewidywania) nie oznacza, że istnieje możliwość zmiany tego co stać się musi. Każda bowiem ingerencja i tak jest częścią procesu. Śniło Ci się, że zginiesz w wypadku samochodowym, więc pozostajesz w domu i giniesz w wyniku trzęsienia Ziemi. Twój sen jest częścią procesu, w konsekwencji prowadzący do określonego zdarzenia. Cokolwiek zrobisz wynika z przeszłych zdarzeń. Też uważam, że zwierzęta myślą. Na swój sposób, ale zawsze. Z mojego punktu widzenia nasze mniemanie o możliwości wpływu na kształt procesu myślenia prowadzi do błędnych wniosków. Odnosimy wrażenie, że myślimy w sposób całkowicie niezależny, a tymczasem nie jesteśmy w stanie abstrahować od czynników ten proces kształtujących (wrażenia zmysłowe, pamięć). Dlatego też twierdzę, że myślenie to nic nadzwyczajnego. Z naszej perspektywy niezwykle skomplikowany proces, który jako, że reprezentuje istotę ludzką, uważany za „lepszy”. Gdybyśmy spróbowali ustalić jak przebiega ten proces, to okazałoby się, że „na dnie” leży zależność związana z oddziaływaniem grawitacyjnym. Wolna wola to złudzenie. Nasz umysł próbuje przewidzieć przyszłość, a im bardziej mu się to udaje tym bardziej jest skłonny twierdzić, iż realizuje własne pragnienia.
  13. No, nie wiem. To nie jest takie proste do wyjaśnienia w ramach postu. Z mojego punktu widzenia życie jest procesem właściwym dla danych warunków. Nic nadzwyczajnego. Nie tylko nic nadzwyczajnego, ale również rzecz nieunikniona w przypadku, gdy takie warunki zaistnieją. To proces, który zachodzi na takiej samej zasadzie, na jakiej zachodzi każdy proces fizyczny. Przy czym proces, który ogólnie kojarzymy z myśleniem i tzw. „świadomością”, nie jest w żaden sposób uprzywilejowany. Człowiek ma wrażenie, że „świadomie” wpływa na swoje otoczenie. To jednak złudzenie, zresztą jak wiele innych, które przysłaniają prawdziwy obraz. W rzeczy samej, wolna wola to fikcja. Wobec powyższego również zjawisko nieśmiertelności nabiera nieco innego zabarwienia. Są różne sposoby przenoszenia informacji o zdarzeniu (człowiek to zdarzenie). Jedną z metod jest oczywiście przenoszenie informacji w kodzie genetycznym, ale kopiowanie informacji o budowie ciała nie wyczerpuje wszystkich możliwości. Inną formą jest „namnażanie mentalne”. Taki termin ukułem dla metody, która umożliwia przenoszenie informacji o „stanie ducha”. Żadna z tych metod nie jest co prawda doskonała i nie gwarantuje przeniesienia całkowitej informacji o osobniku (choć cała informacja jest przenoszona w czasie, ale z powodu rozproszenia trudna do złożenia), zapewnia jednak przetrwanie w stopniu umożliwiającym rozpoznanie. Każdy z nas jest mieszaniną fizyczno-mentalną różnych ludzi. Nie tylko tzw. rodziców, którzy przecież też nie pochodzą znikąd, ale również całej rzeszy ludzi, którzy wnieśli wkład w nasz rozwój umysłowy i behawioralny. W takim kontekście, nawet ktoś kto z założenia nie spodziewa się potomstwa (np. kapłan), „namnaża” swoją świadomość (też behawioryzm) poprzez „implantację” w umysłach innych ludzi. Mam nadzieję, że było w miarę krótko i zwięźle.
  14. no jasne . przecież to nie są jednakowe elementy. coś na zasadzie: "grubszy potrzebuje więcej miejsca" . tym niemniej określenie: "oddziaływanie elektromagnetyczne" nie mówi nam z czego jest ono zbudowane. wyrażenia typu: pole, siła, energia... itp. to ogólniki właściwie nic nie mówiące. jasne, że nie wypada krytykować naukowców za to, że czegoś nie wiedzą. jakby nie było, starają się coś zrozumieć, a nie jest to takie proste. wystarczy spróbować ;D . wiązanie jednak musi być i coś je stanowi (u mnie to: NIC -> BRAK -> GRAWITON). fizyka tłumaczy oddziaływanie jako skutek działania :-\ cząstek elementarnych, mających je rzekomo przenosić. taka cząstka odpowiada za to, a taka za tamto. problem tylko w tym jak tego dokonuje ???
  15. naturalnie, "coś" co znalazłoby się "poza czasem", nie podlegałoby zmianom. czas to tylko pojęcie, które umożliwia umiejscowienie - i to jest istotne - zdarzenia w stosunku do innych zdarzeń. gdyby nie było innych zdarzeń, nie można by było porównać badanego do pozostałych, a więc ustalić jakie ono było (cokolwiek uznamy za: "jakie to było"). dzięki temu, że Wszechświat nie jest symetryczny, możliwe jest zaistnienie jakiegokolwiek zdarzenia. zdarzenie bowiem to po prostu wyrażenie zależności. przy czym, dowolny obiekt fizyczny jest zdarzeniem -> procesem podlegającym zmianom. z powyższych wynika, że nie jest możliwe, aby "coś" co znalazłoby się "poza czasem", mogło choćby w stopniu najmniejszym "oglądać" zdarzenia zachodzące w naszym Wszechświecie, ponieważ "ogląd" jest procesem -> zdarzeniem, które wchodzi w "reakcję" z oglądanym obiektem. zatem obiekt "oglądający" nie mógłby reagować na zmianę "oglądaną". nie wiem czy może istnieć obiekt "poza czasem" w ogólnym tego słowa znaczeniu. to zależy jak duży obszar będziemy rozważali. jeśli przyjmiemy za obiekt rozważań Wszechświat i ustalimy, że jest on nieskończony, to trudno będzie znaleźć miejsce dla "poza czasu". jeśli zaś założymy, że upływ czasu dotyczy osobno każdego wymiaru (to tylko taki przykład i nic ponadto), wówczas dowolny wymiar znajdzie się "poza czasem" względem pozostałych. oczywiście, poszczególne wymiary nie mogłyby się wzajemnie "widzieć", bo to rodziłoby paradoks. ja zupełnie inaczej interpretuję takie pojęcie jak: "życie", więc i nieśmiertelność
  16. czas jest pojęciem wyrażającym zmianę. "coś poza czasem" nie podlega zmianie.
  17. Kyniu czy ja jestem wszech-wiedzący?? Tak tylko pytam, z ciekawości . Przecież nikt tak naprawdę nie jest w stanie stwierdzić w sposób jednoznaczny jak „wygląda” atom. Model Bohra, to tylko model -> pewne wyobrażenie -> porównanie do rzeczy znanych (takich jak np. ruchy planet). Ktoś kto nigdy nie rozważał alternatywnych koncepcji przyjmuje rzecz na wiarę, jako, że brzmi dość wiarygodnie 8). Coś jednak łączy jądro atomowe z rzeczonym elektronem, czymkolwiek on jest. „Wybicie” elektronu do tak szczególnego położenia względem jądra wymusza zmianę wielkości tego co je doń „mocuje”. Zgodnie z moją „wizją”, to całkiem spore NIC. Pomyślałem, że masz jakiś inny pomysł na wiązania międzycząstkowe. Trudno sobie wyobrazić ( i pewnie żaden fizyk tego nie potrafi) z czego jest zbudowana „siła” ;D.
  18. a "nitka-pręcik" z czego są zbudowane?
  19. no, chyba nie do końca "na stałe", skoro można je od atomu oddzielić .
  20. kynio

    Niezwykły Jason-2

    nie uczę się na pamięć danych, ale też odnoszę wrażenie, że różnice poziomów są sporo większe niż podaje Kopalnia Wiedzy ??? chodzi mi naturalnie o różnice poziomów oceanów w różnych miejscach planety, a nie pomiędzy poszczególnymi falami
  21. kynio

    Patent na UFO

    swoją drogą facet się lekko frajerzy. za patent będzie musiał płacić. na dodatek, za każdy następny okres więcej. jeśli nie zdążą go zrealizować w ciągu dwudziestu lat to wynalazek stanie się własnością społeczną. ale jemu pewnie chodziło o zwrócenie na siebie uwagi .
  22. zdaje się, że nazwisko Ci się kiepsko wklepało . poza tym, najgorzej jest wówczas, gdy piszemy o czymś czego nie rozumiemy ;D ukochany paradoks, jakże ładnie brzmi to słowo, szkoda tylko, że nic nie wyjaśnia : ja się nie mogę pogubić, bo wiem o czym piszę, czytaj: rozumiem.
  23. w zeszłym roku przerwałem spożywanie czereśni dopiero po "odkryciu" jakiego dokonał mój syn ;D. oprócz wrażeń psychologicznych nie przypominam sobie, aby coś mi smak popsuło ;D
×
×
  • Dodaj nową pozycję...