Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Duży ludzki mózg pojawił się dzięki fermentowanej żywności?

Rekomendowane odpowiedzi

Z jakiego powodu pojawił się duży mózg? Objętość mózgu przedstawicieli taksonu Australopithecine, z którego prawdopodobnie wyewoluował rodzaj Homo, była około 3-krotnie mniejsza, niż mózgu H. sapiens. Tkanka mózgowa jest bardzo wymagająca pod względem metabolicznym, wymaga dużych ilości energii. Co spowodowało, że w pewnym momencie zaczęła się tak powiększać? Najprawdopodobniej było to związane z dietą, a jedna z najbardziej rozpowszechnionych hipotez mówi, że to opanowanie ognia dało naszym przodkom dostęp do większej ilości kalorii. Jednak hipoteza ta ma poważną słabość.

Francusko-amerykański zespół opublikował na lamach Communications Biology artykuł pod tytułem Fermentation technology as a driver of human brain expansion, w którym stwierdza, że to nie ogień, a fermentacja żywności pozwoliła na pojawienie się dużego mózgu. Hipoteza o wpływie ognia ma pewną poważną słabość. Otóż najstarsze dowody na używanie ognia pochodzą sprzed około 1,5 miliona lat. Tymczasem mózgi naszych przodków zaczęły powiększać się około 2,5 miliona lat temu. Mamy więc tutaj różnicę co najmniej miliona lat. Co najmniej, gdyż zmiana, która spowodowała powiększanie się mózgu musiała pojawić na znacznie wcześniej, niż mózg zaczął się powiększać.

Katherina L. Bryant z Uniwersytetu Aix-Marseille we Francji, Christi Hansen z Hungry Heart Farm and Dietary Consulting oraz Erin E. Hecht z Uniwersytetu Harvarda uważają, że tym, co zapoczątkowało powiększanie się mózgu naszych przodków była fermantacja żywności. Ich zdaniem pożywienie, które przechowywali, zaczynało fermentować, a jak wiadomo, proces ten zwiększa dostępność składników odżywczych. W ten sposób pojawił się mechanizm, który – dostarczając większej ilości składników odżywczych – umożliwił zwiększanie tkanki mózgowej.

Uczone sądzą, że do fermentacji doszło raczej przez przypadek. To mógł być przypadkowy skutek uboczny przechowywania żywności. I, być może, z czasem tradycje czy przesądy doprowadziły do zachowań, które promowały fermentowaną żywność, a fermentację uczyniły bardziej stabilną i przewidywalną, dodaje Hecht.

Uzasadnieniem takiego poglądu może być fakt, że ludzkie jelito grupe jest krótsze niż u innych naczelnych, co sugeruje, iż jest przystosowane do trawienia żywności, w której składniki zostały już wcześniej wstępnie przetworzone. Ponadto fermentacja jest wykorzystywana we wszystkich kulturach.

Zdaniem uczonych, w kontekście tej hipotezy pomocne byłoby zbadanie reakcji mózgu na żywność fermentowaną i niefermentowaną oraz badania nad receptorami smaku i węchu, najlepiej wykonane za pomocą jak najstarszego DNA.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Powód zawsze jest ten sam: strategia posiadania większego mózgu okazywała się korzystna w stosunku do posiadania mniejszego. Ludzie posługują się narzędziami (niekoniecznie krzemieniem), a ich sprawne użycie wymaga niewiarygodnie dużej ilości elastycznej mocy obliczeniowej.

6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

I, być może, z czasem tradycje czy przesądy

Przesądy to raczej rodzaj tradycji. Natomiast nie rozumiem czemu wyklucza się myślenie? Ludzie i generalnie zwierzęta potrafią poznać wartość odżywczą pożywienia, więc nie da się wykluczyć że fermentacja w oczywisty dla każdego sposób była korzystna. A przynajmniej dla tych z większymi mózgami ;) 

W momencie odkrycia ognia fermentacja mogła przestać mieć znaczenie dla zwiększania dostępności pokarmu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 12.08.2024 o 21:38, peceed napisał:

Natomiast nie rozumiem czemu wyklucza się myślenie?

Nie, na pewno ludzie 2,5 miliona lat nie wymyślili, że potrzebują procesu fermentacji aby im się mózgi powiększyły. No sorry, ale nie. Ten proce musiał zajść przypadkowo, ewentualnie wspomagany takimi efektami jak odnoszone ewolucyjnie korzyści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.08.2024 o 08:02, Ergo Sum napisał:

Nie, na pewno ludzie 2,5 miliona lat nie wymyślili, że potrzebują procesu fermentacji aby im się mózgi powiększyły. No sorry, ale nie.

Dziekuję, bardzo się uśmiałem :) Ludzie mogli dość łatwo zauważyć, że taka sama ilość pożywienia robi się bardziej sycąca po fermentacji.
Przy czym jest też mocno prawdopodobne, że było pożywienie które nadawało się do jedzenia wyłącznie po fermentacji.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewne sfermentowane owoce są poszukiwane przez małpy czy słonie. Potem są na lekkim rauszu. Ale tu chyba o inny proces fermentacji chodzi. Peceed ma rację, że mogły się zorientować, że pewne rodzaje jedzenia sa bardziej sycące w jednym stanie niż innym. Szympansy w zoo gdy miały do wyboru gotowaną i surową marchew, wybierały gotowaną. Jednak wybór jabłek gotowane - surowe okazywał się bez różnicy (ich kaloryczność czy indeks glukemiczny są takie same). Ja się jednak zastanawiam, że nie zdarzyło mi się słyszeć o zwierzętach jedzących pokarmy sfermentowane inaczej niż alkoholowo. Ktoś coś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 18.08.2024 o 16:31, Skarbek napisał:

Ja się jednak zastanawiam, że nie zdarzyło mi się słyszeć o zwierzętach jedzących pokarmy sfermentowane inaczej niż alkoholowo.

Czyli może wielki mózg jest przydatny aby mieć tzw. "mocną głowę"  - jajogłowi mogli się bardziej nawalić i wciąż jeść ;)
Natomiast wydaje mi się że przecież mamy kwas chlebowy który nie zawiera dużych ilości alkoholu?

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Kiszonki stosuje się od zawsze. Niedaleko mojej wsi jest nawet (chyba od lat nieużywany) rodzaj silosu (wymurowana dziura w ziemi) pojemności dziesiątków m3, w którym za komuny była kiszonka dla zwierząt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posiadam bardzo długie jelito grube, więc mam skłonności do otyłości? Nie. Lepiej trawię pokarm, mniejsza porcja jedzenia wystarcza mi, bo mam lepsze geny. 

 To, że ono jest dłuższe wyszło po badaniu, lekarz użył sformuowania "wyjątkowo długie" lub "bardzo długie". W artykule jest zaś napisane: 

W dniu 12.08.2024 o 15:27, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Z jakiego powodu pojawił się duży mózg? ...  to nie ogień, a fermentacja żywności pozwoliła na pojawienie się dużego mózgu

Uczone sądzą, że do fermentacji doszło raczej przez przypadek. 

... 

Uzasadnieniem takiego poglądu może być fakt, że ludzkie jelito grupe jest krótsze niż u innych naczelnych, co sugeruje, iż jest przystosowane do trawienia żywności, w której składniki zostały już wcześniej wstępnie przetworzone. Ponadto fermentacja jest wykorzystywana we wszystkich kulturach.


« powrót do artykułu

Jest więc sugestia, że wielkość mózgu nie jest skolerowana z wielkością jelit a pokarmem. Jednak np. zwierząt wielkość mózgu wydaje się nie mieć znaczenia, ma znaczenie ilość komórek nerwowych i glejowych do reszty komórek ciała. 

Cewka nerwowa jaką jest mózg nie jest konieczna, jest to centralizacja systemu nerwowego. Czy większy mózg daje większe możliwości, czy spojrzenie "sensu largo" na rozmiar przez te uczone w rzeczywistości ma sens? 

 Fermentacja może być skolerowana z alkoholem, bo ma on dużą kaloryczność. Jednak nic więcej? Bąbelki i trochę gazu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla takich artykułów wracam na kopalnie, dziękuję

  • Pozytyw (+1) 1
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 22.08.2024 o 13:31, czernm20 napisał:

Jednak np. zwierząt wielkość mózgu wydaje się nie mieć znaczenia, ma znaczenie ilość komórek nerwowych i glejowych do reszty komórek ciała. 

To oczywiście "nie do końca prawda". Rozmiar ma znaczenie sam w sobie. Natomiast stosunek rozmiaru mózgu do rozmiaru ciała wskazuje na to, że istnieje bardzo silna presja selekcyjna na zdolności kognitywne, więc jednocześnie poprawia się "jakość" mózgu - zależność jest zatem pośrednią korelacją. Gdyby była bezpośrednia, to Amerykanie staliby się najbardziej tępym narodem świata przez ostatnie pół wieku :)
Przy czym rozmiar mózgu sam z siebie dość dobrze określa zdolności pamięciowe.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

To oczywiście "nie do końca prawda". Rozmiar ma znaczenie sam w sobie. Natomiast stosunek rozmiaru mózgu do rozmiaru ciała wskazuje na to, że istnieje bardzo silna presja selekcyjna na zdolności kognitywne, więc jednocześnie poprawia się "jakość" mózgu - zależność jest zatem pośrednią korelacją. Gdyby była bezpośrednia, to Amerykanie staliby się najbardziej tępym narodem świata przez ostatnie pół wieku :)
Przy czym rozmiar mózgu sam z siebie dość dobrze określa zdolności pamięciowe.

 

Mózg, umysł: dwie różne rzeczy. 

 Czytałem opinię zoologa, który twierdził, że wielkość mózgu nie ma znaczenia: skakun czy człowiek, mają inną ilość komórek w ciele a więc inną objętość mózgu. Gdybyś zobaczył chociażby mózg pszczoły to widziałbyś takie same struktury jak w ludzkim mózgu. Ergo, wielkość mózgu nie przekłada się na zdolności poznawcze.

Ludzki mózg to scentralizowany układ nerwowy: nie potrzebuje sam układ nerwowy cewki mózgowej do działania. 

Przykładem mogą być śluzowce, które rozwiązują zadania przestrzenne. 

Gdyby wielkość mózgu miała znaczenie to za gatunek będący koroną stworzenia należałoby uznać kaszaloty. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, czernm20 napisał:

Gdybyś zobaczył chociażby mózg pszczoły to widziałbyś takie same struktury jak w ludzkim mózgu. Ergo, wielkość mózgu nie przekłada się na zdolności poznawcze.

Jest całkiem inaczej  - mózg ma budowę mocno "fraktalną" co pozwala mu funkcjonować w podobny sposób przy różnicach w rozmiarach (masa) rzędu miliona razy, co samo w sobie jest sporą wskazówką odnośnie mechanizmów dzięki którym działa. Na przykład podejrzewam, że lokalne fragmenty kory w mózgu posiadają niezależne połączenia do rozmaitych ośrodków regulujących ich funkcjonowanie w mózgu - nawet niskopoziomowe mechanizmy (i lokalne fragmenty z punktu widzenia kory) mają bardzo rozproszony charakter.

Rozmiar w oczywisty sposób przekłada się na możliwości poznawcze, na przykład rozmiar kory wzrokowej bezpośrednio zwiększa obsługiwaną rozdzielczość obrazu.

22 minuty temu, czernm20 napisał:

Gdyby wielkość mózgu miała znaczenie to za gatunek będący koroną stworzenia należałoby uznać kaszaloty. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
36 minut temu, peceed napisał:

Jest całkiem inaczej  - mózg ma budowę mocno "fraktalną" co pozwala mu funkcjonować w podobny sposób przy różnicach w rozmiarach (masa) rzędu miliona razy, co samo w sobie jest sporą wskazówką odnośnie mechanizmów dzięki którym działa. Na przykład podejrzewam, że lokalne fragmenty kory w mózgu posiadają niezależne połączenia do rozmaitych ośrodków regulujących ich funkcjonowanie w mózgu - nawet niskopoziomowe mechanizmy (i lokalne fragmenty z punktu widzenia kory) mają bardzo rozproszony charakter.

Rozmiar w oczywisty sposób przekłada się na możliwości poznawcze, na przykład rozmiar kory wzrokowej bezpośrednio zwiększa obsługiwaną rozdzielczość obrazu.

 

@peceed 

 Mózg człowieka dzieli się na lewą korę, prawą korę i cerebellum. To ostatnie jest odpowiedzialne za ruch oraz język, odbiera informacje z największą prędkością. 

 Informacje w cerebellum są jednostronne. Tam też Descartes widział połączenie ciała z duszą i tam też jest trzecie oko, tj. oko które rozwija się u każdego człowieka tak samo jak gałka oczna. Każdy człowiek ma troje oczu, jedno tzw. oko ciemieniowe jest niewidoczne. O czym świadczy funkcjonowanie mózgu: zapewne mózg jest powiązany bezpośrednio ze wzrokiem. 

Jednak musisz liczyć się z filozofią umysłu. To trudny orzech do zgryzienia. Okazuje się, że mniejsze stworzenia potrzebują mniejszej ilości tkanki nerwowej. Temat przejadłem. 

Wydajność organizmu jest ta sama. Posiadają one język i zdolność nauki języka. Ten pierwotnie rodzi się w cerebellum, aby wtórnie jako umiejętność pojawić się w innych warstwach mózgu która jest dobrze rozwinięta u małp i delfinów. 

 Emocje są wedle mniemań dzisiejszych związane z mózgiem gadzim. Sam delfin to ssak, nie ryba. 

A jednak gdy patrzy się na głowonogi i ich cewkę nerwową, to rodzi się pytanie: skąd u tych zwierząt zdolność przeżywania snów? I dalej, czy rośliny posiadają inteligencję? 

 Maurycy Maeterlink, Charles Darwin, Francis Darwin, Schopenhauer, Maciej Trojan. Takie książki znam.

Jeszcze: Irritabitily of plants. Książka indyjskiego autora, który rośliny reagujące na dotyk poddał wpływowi substancji takich jak alkaloidy lub alkohol, aby zbadać czy zareagują tak samo jak zwierze. Czy będzie widać reakcje fizjonomiczną, realną a nie emocjonalną. Taka wystąpiła. 

Edytowane przez czernm20

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, czernm20 napisał:

Jednak musisz liczyć się z filozofią umysłu. To trudny orzech do zgryzienia. Okazuje się, że mniejsze stworzenia potrzebują mniejszej ilości tkanki nerwowej. Temat przejadłem. 

Polecam wykłady z neurokongwistyki: http://is.umk.pl/~duch/Wyklady/index.html
Zasadniczo wszystko wskazuje że czytał kolega za dużo śmieci, neurokongwistyka to jest znacznie lepsze podejście bo rozumienie jakie za nią idzie pozwala nam odtwarzać intelekt biologiczny "w ciele maszyn" za pomocą precyzyjnych modeli matematycznych.

 

  • Zasmucony 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, peceed napisał:

Polecam wykłady z neurokongwistyki: http://is.umk.pl/~duch/Wyklady/index.html
Zasadniczo wszystko wskazuje że czytał kolega za dużo śmieci, neurokongwistyka to jest znacznie lepsze podejście bo rozumienie jakie za nią idzie pozwala nam odtwarzać intelekt biologiczny "w ciele maszyn" za pomocą precyzyjnych modeli matematycznych.

 

Tak, ja te wykłady znam. To przykład filozofii umysłu. Profesor Wodzisław Duch ma dużo doktoratów i pracował dla IBM. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

To stanowi dowód, że organizm małp metabolizuje etanol. Dlaczego te zwierzęta wybierają właśnie żywność z „procentami”? – Małpy sięgają po owoce z etanolem, ponieważ zawierają one więcej kalorii niż owoce, w których jeszcze nie rozpoczęła się fermentacja – mówi Campbell. – A więcej kalorii oznacza więcej energii – dodaje.

https://www.national-geographic.pl/artykul/malpy-rutynowo-spozywaja-owoce-zawierajace-alkohol-czy-to-wyjasnia-skad-sie-wziela-ludzka-sklonnosc-do-procentow-220404010729

Dla mnie, prosty (powiedzmy) mechanizm wspierający teorie enteogenną powstania religii - sporo się naprodukowałem na tym forum na ten temat (vide - powstanie piwa, wina). 

I tu, wobec podszczypującego mnie (lub gryzącego) @Astro, duży ukłon w stronę nauk ścisłych - bez spektometrii archeo byłoby w d****. W tej materii. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Tak, w książce "Halt" jest napisane, że alkohol jest prawie tak samo wydajny jak tłuszcz, stąd wypicie piwa po przyjściu z pracy może być dobrym pomysłem: Charles Bukowski tak tłumaczył, że po pracy w fabryce alkohol jest koniecznością. 

 Jest to tani zamiennik posiłku. 

Jednak leki później działają w inny sposób, serce może stwardnieć a wątroba ulec zniszczeniu. W przeciwieństwie do spożytego cukru to od alkoholu się nie tyje a od cukru tak. 

 To cukier jest przyczyną otyłości; nie ten w napojach słodzonych a ten w ziemniakach, chlebie, kukurydzy, ryżu. Jego spożycie jest mniej kaloryczne niż zjedzenie tłustej potrawy bez cukru, niestety jednak zwiększa on masę organizmu. Jest to przyczyna otyłości. 

Tłuszcze i alkohol nie zwiększają masy organizmu, nawet jeśli jest ona metabolizowana do tłuszczu i gromadzona w zbiornikach zwanych komórkami tłuszczowymi białymi to ten tłuszcz wcześniej był spożytym cukrem. Prostym bądź złożonym. Powinno się przy odchudzaniu mówić raczej o indeksie glikemicznym, niż kaloryczności. 

Cukier tak samo powoduje cukrzycę i miażdżycę. 

 

Wszystko jak zwykle jest tajemnicą, bo tak już jest. 

Edytowane przez czernm20

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.09.2024 o 16:25, czernm20 napisał:

 Jest to tani zamiennik posiłku. 

Cytowany już  przeze  mnie Kitowicz, pisał, iż do czasu upowszechnienia się kawy słodzonej cukrem (gdzieś poł XVIII w.) w RON, podstawowym śniadaniem wszelkiej maści czeladników/wyrobników, był podpiwek. Również dzieci.  Z kolei J. Tazbir w jednym ze swoich opracowań przytaczał, że w XVII Rzeczpospolitej piwo dostarczało nawet 20% dziennego zapotrzebowania kalorycznego.

Podstawową zaś przyczyną otyłości/nadwagi jest nadpodaż kalorii...to w jaki sposób zostanie dostarczona to inna inszość.

W dniu 5.09.2024 o 16:25, czernm20 napisał:

; nie ten w napojach słodzonych

W nowoczesnych państwach, zwłaszcza w USA właśnie to jest to całe zło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, venator napisał:

Cytowany już  przeze  mnie Kitowicz, pisał, iż do czasu upowszechnienia się kawy słodzonej cukrem (gdzieś poł XVIII w.) w RON, podstawowym śniadaniem wszelkiej maści czeladników/wyrobników, był podpiwek. Również dzieci.  Z kolei J. Tazbir w jednym ze swoich opracowań przytaczał, że w XVII Rzeczpospolitej piwo dostarczało nawet 20% dziennego zapotrzebowania kalorycznego.

Podstawową zaś przyczyną otyłości/nadwagi jest nadpodaż kalorii...to w jaki sposób zostanie dostarczona to inna inszość.

W nowoczesnych państwach, zwłaszcza w USA właśnie to jest to całe zło.

Dobrze wiesz, że etanol i spirytus, a nie piwo. Piwo ma słód jęczmienny, który jest przyczyną otyłości. 

Wino zaleca nawet św. Paweł z Tarsu, mój ulubiony Apostoł. Wzywany przy lęku przed śmiercią. W liście do Tymoteusza zaleca on mu picie wina, zamiast wody od której się pochorował i przez którą cierpiał na bóle brzucha. 

Wino zabija bakterie i odkaża rany. Jezus mówi, że jest "wodą źródlaną" a sama okowita to termin oznaczający "wodę życia". Alkohol pomagał przeżyć i dezyfenkował wodę pitną. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 7.09.2024 o 08:00, czernm20 napisał:

Wino zabija bakterie i odkaża rany.

Chyba "rany na duszy" :rolleyes:

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Robi się z tego wątku powoli kolejna "dieta by bastard". 

A wracając do tematu to cywilizacja najszybciej posuwała się do przodu od czasu gdy człowiek zaczął fermentować w najróżniejszy sposób płyny zawierające kwasy tłuszczowe nasycone i to jest moim zdaniem kamień milowy naszej cywilizacji dzięki którymu nasze posiłki stały się na prawdę treściwe, pożywne, a do tego rozwiązano przy okazji problem konserwacji tej żywności jako że sam proces wytwarzania czyli kontrolowana fermentacja trwał już bardzo długo.

Być może tutaj jest odpowiedź na pytanie czemu z biegiem czasu ośrodek wiodący naszej cywilizacji przesuwał się coraz bardziej ku rejonom zapewniającym jak największej liczbie ludzi warunki do kiszenia takiej żywności (czyli przynajmniej chłód podczas godzin nocnych, by przy niewielkim nakładzie kosztów móc wytworzyć infrastrukturę zdolną do utrzymania stałej temperatury).

Jeżeli badania nad dzisiejszym mikrobem pokazują że im szersze spektrum bakteryjne kolonizuje jelita tym nasz umysł lepiej działa i rozwija się to nie ma chyba nic dziwnego w tym że cywilizacja rozwinęła się tam gdzie można było zjeść ser dlugodojrzewajacy, popić tranem z wątroby ryb versus cywilizacje pierwotne w których po dziś dzień pije się mleko prosto od kozy (na strawienie którego organizm poświęca dużo więcej energii).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Vinyl napisał:

A wracając do tematu to cywilizacja najszybciej posuwała się do przodu od czasu gdy człowiek zaczął fermentować w najróżniejszy sposób płyny zawierające kwasy tłuszczowe nasycone i to jest moim zdaniem kamień milowy naszej cywilizacji dzięki którymu nasze posiłki stały się na prawdę treściwe, pożywne, a do tego rozwiązano przy okazji problem konserwacji tej żywności jako że sam proces wytwarzania czyli kontrolowana fermentacja trwał już bardzo długo.

Ale co znaczy najszybciej? 

W Europie rewolucja górnopaleolityczna (choćby okres kultury graweckiej) nastąpiła przy raczej braku dostępności (przynajmniej powszechnej) do fermentującej żywności. 

Za to był powszechny dostęp do zwierzęcego białka i tłuszczu poddanego obróbce termicznej,  dzięki dostępowi do bogatego biologicznie środowiska "zimnego stepu". I umiejętność jego wykorzystania, w przeciwieństwie do naszych kuzynów - neandertalczyków.

  To wtedy narodziło się w Europie udokumentowane archeologiczne myślenie magiczne, twardy dowód na umiejętność myślenia abstrakcyjnego naszych przodków - klucz do naszej cywilizacji.

Na terenach Żyznego Półksiężyca, ci ludzie spotkali jeszcze korzystniejsze warunki prowadzące wprost do rewolucji neolitycznej. Tyle, że już wówczas,  mózg homo sapiens  nie różnił się w zasadzie od naszego. 

 

11 godzin temu, Vinyl napisał:

lepiej działa i rozwija się to nie ma chyba nic dziwnego w tym że cywilizacja rozwinęła się tam gdzie można było zjeść ser dlugodojrzewajacy, popić tranem z wątroby ryb versus cywilizacje pierwotne w których po dziś dzień pije się mleko prosto od kozy (na strawienie którego organizm poświęca dużo więcej energii).

No tak, ale to  wojska Czyngis-chana, tolerujące laktozę i pijące kobyle mleko, podbiły Pekin ;)

11 godzin temu, Vinyl napisał:

Być może tutaj jest odpowiedź na pytanie czemu z biegiem czasu ośrodek wiodący naszej cywilizacji przesuwał się coraz bardziej ku rejonom zapewniającym jak największej liczbie ludzi warunki do kiszenia takiej żywności (czyli przynajmniej chłód podczas godzin nocnych, by przy niewielkim nakładzie kosztów móc wytworzyć infrastrukturę zdolną do utrzymania stałej temperatury).

To proszę rozwiń temat....z rewolucją przemysłową to mi się kojarzy przede wszystkim  ziemniak, a to przede wszystkim ludzkość wtedy dostała kopa (prywatnie uwielbiam kiszonki). A później nastał Fritz Haber i jego "Chleb z powietrza".

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Stres może spowodować, że zachorujemy, a naukowcy powoli odkrywają, dlaczego tak się dzieje. Od dłuższego już czasu wiadomo, że mikrobiom jelit odgrywa olbrzymią rolę w naszym stanie zdrowia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Wiadomo też, że jelita i mózg komunikują się ze sobą. Słabiej jednak rozumiemy szlaki komunikacyjne, łączące mózg z jelitami.
      Kwestią stresu i jego wpływu na mikrobiom postanowili zająć się naukowcy z Instytutu Cybernetyki Biologicznej im. Maxa Plancka w Tybindze. Skupili się na na słabo poznanych gruczołach Brunnera. Znajdują się one w dwunastnicy, gdzie wydzielają śluz zobojętniający treść żołądka, która do niej trafia. Ivan de Araujo i jego zespół odkryli, że myszy, którym usunięto gruczoły Brunnera są bardziej podatne na infekcje, zwiększyła się u nich też liczba markerów zapalnych. Te same zjawiska zaobserwowano u ludzi, którym z powodu nowotworu usunięto tę część dwunastnicy, w której znajdują się gruczoły.
      Okazało się, że po usunięciu gruczołów Brunnera z jelit myszy zniknęły bakterie z rodzaju Lactobacillus. W prawidłowo funkcjonującym układzie pokarmowym bakterie kwasu mlekowego stymulują wytwarzanie białek, które działają jak warstwa ochronna, utrzymująca zawartość jelit wewnątrz, a jednocześnie umożliwiając substancjom odżywczym na przenikanie do krwi. Bez bakterii i białek jelita zaczynają przeciekać i do krwi przedostają się substancje, które nie powinny tam trafiać Układ odpornościowy atakuje te substancje, wywołując stan zapalny i choroby.
      Gdy naukowcy przyjrzeli się neuronom gruczołów Brunnera odkryli, że łączą się one z nerwem błędnym, najdłuższym nerwem czaszkowym, a włókna, do którego połączone są te neurony biegną bezpośrednio do ciała migdałowatego, odpowiadającego między innymi za reakcję na stres. Eksperymenty, podczas których naukowcy wystawiali zdrowe myszy na chroniczny stres wykazały, że u zwierząt spada liczba Lactobacillus i zwiększa się stan zapalny. To zaś sugeruje, że w wyniku stresu mózg ogranicza działanie gruczołów Brunnera, co niekorzystnie wpływa na populację bakterii kwasu mlekowego, prowadzi do przeciekania jelit i chorób.
      Odkrycie może mieć duże znaczenie dla leczenia chorób związanych ze stresem, jak na przykład nieswoistych zapaleń jelit. Obecnie de Araujo i jego zespół sprawdzają, czy chroniczny stres wpływa w podobny sposób na niemowlęta, które otrzymują Lactobacillus wraz z mlekiem matki.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczestnicy słynnego eksperymentu Milgrama tak bardzo ulegali autorytetowi prowadzącego, że byli w stanie na jego polecenie zadawać silny ból innemu człowiekowi. Takie bezwzględne bezrefleksyjne posłuszeństwo może prowadzić do zbrodni. Naukowcy z Uniwersytetu SWPS powtórzyli eksperyment Milgrama, ale prowadzącym był robot. Okazało się, że ludzie są skłonni podporządkować się poleceniom robota i na jego rozkaz krzywdzić innych.
      W latach 60. XX wieku amerykański psycholog Stanley Milgram, zastanawiając się nad przyczynami, dla których ludzie w czasie II wojny światowej wykonywali zbrodnicze rozkazy, przeprowadził eksperyment, którego celem było wykazanie, na ile H. sapiens ma skłonność do ulegania autorytetom. Osobom, które brały udział w eksperymencie powiedziano, że jego celem jest zbadanie wpływu kar na skuteczność uczenia się. W eksperymencie brał udział uczestnik-nauczyciel oraz uczeń. Eksperymentator zaś kazał nauczycielowi karać ucznia aplikując mu coraz silniejszy wstrząs elektryczny. Uczeń, którym była podstawiona osoba, w rzeczywistości nie był rażonym prądem (ale uczestnik-nauczyciel o tym nie wiedział), jednak w odpowiedzi na rzekomo podawane napięcie elektryczne, krzyczał z bólu. Eksperyment wykazał, że aż 62% uczestników – ulegając autorytetowi eksperymentatora – nacisnęło w końcu na generatorze przycisk 450 V, czyli najwyższy.
      Naukowcy z Uniwersytetu SWPS postanowili sprawdzić, czy ludzie będą równie posłuszni robotowi, jak innemu człowiekowi. Przeniesienie różnych funkcji nadzoru i podejmowania decyzji na robota budzi jednak szczególnie silne emocje, ponieważ wiąże się z różnymi zagrożeniami etycznymi i moralnymi. Pojawia się pytanie, czy wspomniane wyżej posłuszeństwo wykazywane przez badanych zgodnie z paradygmatem Milgrama nadal występowałoby, gdyby to robot (zamiast człowieka, tj. profesora uczelni) kazał uczestnikom zadać elektrowstrząsy innej osobie? Celem naszego badania było udzielenie odpowiedzi na to pytanie, mówi doktor Konrad Maj.
      Doktor Maj we współpracy z profesorem Dariuszem Dolińskim i doktorem Tomaszem Grzybem, powtórzył eksperyment Milgrama, ale w roli eksperymentatora osadzono robota. W grupie kontrolnej eksperymentatorem był człowiek. W badaniach wzięli udział uczestnicy, którzy nie wiedzieli, na czym polegał eksperyment Milgrama. Okazało się, że ludzie ulegają też autorytetowi robota i na jego polecenie są skłonni krzywdzić innych ludzi. Co więcej, zarejestrowano bardzo wysoki poziom posłuszeństwa. Aż 90% uczestników w obu grupach – badanej i kontrolnej – nacisnęło wszystkie przyciski na generatorze, dochodząc do wartości 150 V. Od kilku dekad z powodów etycznych te 150 V przyjmuje się za górną wartość przy eksperymencie Milgrama.
      O ile nam wiadomo, to pierwsze badanie, które pokazuje, że ludzie są skłonni szkodzić innemu człowiekowi, gdy robot nakazuje im to zrobić. Co więcej, nasz eksperyment pokazał również, że jeśli robot eskaluje żądania, instruując człowieka, aby zadawał coraz większy ból innemu człowiekowi, ludzie też są skłonni to zrobić, dodaje doktor Maj.
      Już wcześniejsze badania wykazały, że ludzie tak mocno uznają autorytet robota, że podążają za jego poleceniami, nawet gdy nie mają one sensu. Tak było np. podczas eksperymentu, w czasie którego osoby ewakuowane z – symulowanego – pożaru, podążały za poleceniami robota, mimo że wskazał im on drogę ewakuacji przez ciemne pomieszczenie bez widocznego wyjścia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowo odkryty gatunek wymarłej małpy wzmacnia hipotezę mówiącą, że najwcześniejsi przodkowie człowieka ewoluowali we wschodniej części basenu Morza Śródziemnego, w Europie i Azji, zanim wyemigrowali do Afryki, gdzie powstał nasz gatunek. Skamieniałe szczątki małp znajdowane we wschodnich częściach Śródziemiomorza stanowią oś sporu na temat pochodzenia małp afrykańskich oraz ludzi. Naukowcy nie są zgodni, jak należy klasyfikować te zwierzęta na drzewie ewolucyjnym.
      Międzynarodowy zespół naukowy uważa, że zidentyfikowany przez nich rodzaj Anadoluvius, który 8,7 miliona lat temu zamieszkiwał centralną Anatolię dowodzi, że migracje małp z regionu Morza Śródziemnego to najstarszy znany przykład rozprzestrzeniania się wczesnych homininów, ssaków z rodziny człowiekowatych, w skład którego wchodzą rodzaje Homo (m.in. człowiek współczesny), Pan (szympansy i bonobo) oraz ich wymarli przodkowie.
      Szczątki przedstawicieli tych gatunków znajdowane są wyłącznie w Europie i Anatolii, zaś powszechnie akceptowani przedstawiciele homininów są znajdowani wyłącznie w Afryce od późnego miocenu po plejstocen. Hominini mogli pojawić się w Eurazji w późnym miocenie lub rozprzestrzenić się w Eurazji od nieznanego afrykańskiego przodka. Różnorodność hominów w Eurazji sugeruje, że do ewolucji doszło na miejscu, ale nie wyklucza hipotezy o afrykańskim pochodzeniu, czytamy w artykule A new ape from Türkiye and the radiation of late Miocene hominines.
      Tradycyjny pogląd, od czasów Darwina, mówi, że tak plemię hominini (Homo, Pan), jak i podrodzina homininae (Homo, Pan, Gorilla) pochodzą z Afryki. To tam znaleziono najstarsze szczątki człowieka. Przedmiotem sporu jest jednak, czy przodkowie wielkich afrykańskich małp, które dały początek przodkom człowieka, ewoluowali w Afryce.
      Hipoteza alternatywna wobec afrykańskiej mówi, że przodkowie europejskich małp mogli przybyć z Afryki i tutaj doszło do ich ewolucji. To właśnie w Europie znajdowane są najstarsze szczątki małp, które przypominają współczesne wielkie małpy Afryki. Później, gdy klimat w Europie zmienił się na niekorzystny, małpy te wyemigrowały do Afryki i tam dały początek naszemu gatunkowi.
      Homininy ze wschodniej części Morza Śródziemnego mogą reprezentować ostatni etap specjacji, wyodrębniania się z jednego lub więcej starszych homininów Europy, podobnie jak parantrop, który prawdopodobnie wyodrębnił się od przodka podobnego do australopiteka. Ewentualnie, biorąc pod uwagę fakt, że europejskie homininy są najbardziej podobne do goryli, możemy mieć tu do czynienia z wyodrębnianiem się wczesnych przedstawicieli kladu goryli. Jest też możliwe, że europejskie homininy reprezentują linie ewolucyjne homininów z Afryki, jednak nie mamy dowodów na istnienie w Afryce pomiędzy 13 a 10 milionów lat temu wielu linii homininów, a wyniki naszych badań nie wspierają tej hipotezy, czytamy na łamach Nature.
      Autorzy badań informują, że wciąż prowadzą analizy, zauważają przy tym, że badania Anadoluvius wskazują, iż zróżnicowanie wielkich małp we wschodniej części Morza Śródziemnego jest większe niż sądzono i że doszło tutaj do podziału na wiele taksonów, na długo zanim pojawiły się one w Afryce.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Loma Linda University, uczelni wyższej prowadzonej przez Adwentystów Dnia Siódmego, przedstawili pierwsze dowody wskazujące, że towarzystwo grzechotnika wpływa uspokajająco na innego grzechotnika. Przeprowadzone badania pokazały, że u zestresowanego węża mamy do czynienia ze zjawiskiem społecznego przekazu emocji – buforowania społecznego – czyli sytuacji w której obecność towarzysza zmniejsza stres. Zjawisko to jest szeroko opisywane głównie u ludzi i innych ssaków. Teraz wiemy, że występuje też u węży.
      Gdy zwierzęta doświadczają silnego lub chronicznego stresu dochodzi do wydzielania hormonów, zmieniających prace układu nerwowego, odpornościowego i zachowanie. Niektóre zwierzęta potrafią modulować reakcję na stres w obecności innych przedstawicieli swojego gatunku. To buforowanie społecznego nie było dotychczas dokładnie badane w przypadku gadów czy innych zwierząt prowadzących samotny tryb życia.
      Lukę tę postanowili uzupełnić naukowcy z Loma Linda University. Wykazaliśmy, że gdy dwa węże są razem i doświadczają stresu, nawzajem buforują swoją reakcję. Podobnie jak ludzie, którzy lepiej radzą sobie, gdy wspólnie doświadczają stresu. Nigdy wcześniej nie zaobserwowano takiego zjawiska u żadnego gatunku gada, mówi doktorantka Chelsea Martin, główna autorka badań.
      Naukowcy prowadzili eksperymenty na 25 przedstawicielach gatunku Crotalus helleri. Zwierzętom przymocowano elektrody monitorujące pracę serca, a testy prowadzono według trzech scenariuszy: gdy umieszczano je w wiadrze same, gdy razem z nimi leżała gruba lina i gdy był tam drugi wąż. Po 20 minutach w zakrytym wiadrze, gdy zwierzę się uspokoiło, naukowcy celowo je stresowali i obserwowali, jak wpływało to na ich puls, jak długo wracał on do normy i jak długo zwierzę porusza grzechotką.
      Okazało się, że buforowanie społeczne nie tylko ma miejsce u węży, ale nie ma różnicy pomiędzy osobnikami żyjącymi na nizinach, które zwykle zimują samotnie, a tymi z gór, zimującymi z innymi wężami. Nie zauważono też różnicy między samcami a samicami, które w czasie ciąży gromadzą się, a następnie pozostają ze swoim potomstwem.
      Eksperyment pokazuje, że grzechotniki wcale nie są takimi samotnikami, za jakie się je uważa. Towarzystwo innego węża ma na nie pozytywny wpływ.
      W kolejnym etapie badań naukowcy chcą sprawdzić, czy na buforowanie społeczne u grzechotników ma wpływ kontakt fizyczny (poczas omawianych badań zwierzęta miały ze sobą kontakt) oraz ewentualna wcześniejsza znajomość.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tim Shaddock, 51-latek z Sydney, i jego suczka Bella zostali uratowani po 2 miesiącach dryfowania po Pacyfiku: żywili się surowymi rybami i pili deszczówkę. W kwietniu mężczyzna wyruszył z La Paz w Meksyku do Polinezji Francuskiej. Po jakimś czasie burza uszkodziła elektronikę i system komunikacyjny jego katamaranu.
      Człowiek i pies zostali uratowani, gdy dryfującą jednostkę zobaczyła przypadkowo załoga helikoptera towarzyszącego tuńczykowcowi MARÍA DELIA. Stan Shaddocka i Belli określono jako dobry. Na lądzie miała zostać przeprowadzona pogłębiona diagnostyka.
      Fizjolog prof. Mike Tipton z Uniwersytetu w Porthsmouth, specjalista od przetrwania na morzu, podkreślił w wypowiedzi dla programu Weekend Today stacji Nine Network, że historia Australijczyka to połączenie szczęścia i umiejętności.
      Tim wiedział, że w ciągu upalnego dnia należy się chronić, bo ostatnią rzeczą, jakiej nam trzeba w sytuacji zagrożenia odwodnieniem, jest pocenie się. Kluczowe było także zapewnienie źródła słodkiej wody. Ekspert porównał uratowanie Shaddocka do znalezienia igły w stogu siana. Ludzie muszą pamiętać, jak mała jest jednostka pływająca i jak wielki jest ocean [...].
      Prof. Tipton dodał, że życie z dnia na dzień wymagało pozytywnego nastawienia; wydaje się więc, że obecność Belli pomogła Australijczykowi w przetrwaniu. Istotne było również posiadanie planu i racjonowanie wody oraz pożywienia. Specjalista wyjaśnia, że teraz Shaddock będzie musiał powoli wracać do normalnej diety.
       


      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...