Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Skała nie chciała współpracować, więc łazikowi nie udało się pobrać z niej rdzenia

Rekomendowane odpowiedzi

43 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Liczbę podałem z czapy, więc nie będę się upierał

Cóż, ja je tylko przytoczyłem z wiki, więc też nie będę :) Tu jest więcej opcji:

https://en.wikipedia.org/wiki/Colonization_of_the_Moon

Co do Starshade, te projekty o egzoplanetach mi się na prawdę podobają, zwłaszcza jeśli mielibyśmy znaleźć ślady życia/(obcych cywilizacji?) na innych planetach, albo chociaż tę "Ziemię 2", ale... no właśnie, za mojego życia to nie mamy raczej szans tam nawet wysłać sondy, która doleci w rozsądnym czasie (20 lat), a co dopiero zbadać, skolonizować etc., jak problemem jest dotarcie i przetrwanie na Księżycu.

47 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Misja na Marsa pożre koszmarne ilości pieniędzy.

Dlatego jestem za misją na Księżyc, a dopiero potem na Marsa :P Wiem, robotycznie też spoko, ale to może dopiero wtedy jak robotyka i AI osiągnie wysoki poziom. Nawet Boston Dynamics mnie rozczarował, a propos filmiku na górze, bo obok polecał się inny. Nawet nie wiedziałem, że one im się tak psują w trakcie testów, nie wspominając o hardcodowaniu parametrów :(((

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widziałem ten film. Trochę żyłują te roboty! :) Przypomina mi to SpaceX, który rozbijał SN co miesiąc aż wylądowali bokiem :) Chociaż chyba szykują się do kolejnego startu. Jeszcze 10 lat temu Big Dog miał rozmiar konia, ryrał jak ciężarówka i potykał się o własne nogi, więc nie przesadzałbym z tym rozczarowywaniem się :)

Atlas potrafi nawigować, podobnie jak Spot. To, że zrobili ustawkę z parkourem albo tańcem na jednym z wcześniejszych filmów nie oznacza, że roboty nie potrafią same nawigować w terenie. To są ekstremalne pokazy. Salta do tyłu na pewno nie ma w instrukcji użytkownika :) Spot podąża po waypointach, a resztę liczy na bieżąco w czasie rzeczywistym. Trzeba je zaprogramować, bo na razie roboty nie wiedzą, co dokładnie robić. Nie można powiedzieć, hej Spot, przebiegnij się pobrać odczyt z tego cieknącego zbiornika na paliwo, który może w każdej chwili eksplodować :) Albo, hej Atlas przynieś szpadel, będziesz kopać :)

 

Ingeniuity cyknął z daleka fotkę Perseverance :)

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

hej Spot, przebiegnij się pobrać odczyt z tego cieknącego zbiornika na paliwo, który może w każdej chwili eksplodować :) Albo, hej Atlas przynieś szpadel, będziesz kopać

No i właśnie o to mi chodzi. Jak taki atlas będzie najpierw terminował u pana Kazia na warsztacie i zrozumie polecenie "hej młody, weź no ten wihajster i pizgnij tego dyngsa aż załapie" to wtedy będzie gotowy lecieć na Marsa, a wcześniej to nie bardzo :) Więc misja załogowa na razie jest potrzebna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Weź poprawkę na to, że misja się odbędzie za wiele lat, więc AI będzie mocniejsze. Są prognozy kiedy AI osiągnie tego typu zdolności, a optymistycznie szacunki nie są wcale tak odległe (2075?). Oczywiście to wróżenie, a rozstrzał pomiędzy wariantem optymistycznym a pesymistycznym - lub na odwrót, zależy jak na to patrzeć, szansa czy zagrożenie -  jest spory. Ludzie i tak polecą, czy będzie taka potrzeba czy nie. Dwunożnego Atlasa na Marsa nikt nie wyśle na samodzielną misję, bo to zbyt ryzykowne. Utknie w regolicie albo się przewróci i będzie po ptakach. Nawet Spot może nie być wystarczająco stabilny. Łaziki, które do tej pory wysyłaliśmy mają po 6 kół. Do eksploracji jaskiń może będzie potrzebny mniejszy i sprawniejszy robot jak Spot. Z drugiej strony teraz na Marsie NASA lata helikopterem, więc może trochę przesadzam :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niech oni się lepiej skupią na jakimś sensownym manipulatorze, niezawodności i źródle zasilania. Fajnie to wygląda, ale zaraz pod ładowarkę. A puść to na Marsa i będzie musiał za sobą ciągnąć przyczepkę z panelami albo akumulatorami (tam gdzie nie ma Słońca). Ogólnie to lipa :) Zawiedziony byłem też jak zobaczyłem, że atlas dalej używa hydrauliki, myślałem, że wszystko jest elektryczne. Lipa ^2.

 

 

3 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Spot

Chyba, że idą z "duchem czasu" i zamiast robić rzeczy pożyteczne będą zarabiać jako youtuberzy, potem insta i tiktok, a atlas dalej z jakimiś kulkami zamiast dłoni.

EDIT 2:

Zresztą, my tu o jakiś pierdołach, a może oni już latają spodkami, zobaczymy co wyjdzie z tego:

https://breakingdefense.com/2021/08/pentagon-posed-to-unveil-classified-space-weapon/

https://breakingdefense.com/2021/08/what-satellite-attack-weapon-might-the-us-reveal-soon/

 

i coś do dyskusji:

https://breakingdefense.com/2021/08/what-do-you-need-humans-for-space-command-deputy-says-ai-the-future/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 23.08.2021 o 19:06, cyjanobakteria napisał:

Ja mam mieszane podejście do misji załogowej na Marsa, bo z jednej strony chętnie bym zobaczył tam bazę albo na Księżycu.

Ja nie mam takich odczuć. Załogowa misja na Marsa przyniesie trzy główne korzyści:

1. Najważniejsza. Tylko załogowa misja na Marsa oraz oczywiście czasowy lub stały pobyt na tej planecie da nam odpowiedź co do technologicznych wymagań stałej obecności człowieka w przestrzeni pozaziemskiej. I przybliży nam odpowiedź na pytanie egzystencjalne - o to czy mamy szanse na rozwój  ludzkiej cywilizacji w kierunku kształtowania naszego gatunku jako międzyplanetarnego, a w dalekiej przyszłości - międzygwiezdnego. Kiedyś musi być ten pierwszy krok.

2. Przyspieszenie oraz rozwój tych technologii, które przy rozwoju tylko misji robotycznych, nie będą miały na to większej szansy. Np. wg. raportu The Science and Technology Policy Institute’s (STPI’s) z 2019 r. , powstałego na zlecenie NASA, a mającego dać odpowiedź na pytanie czy załogowe lądowanie na Marsie jest możliwe w 2033 r., jedną z najwiekszych trudności jest sprawność systemów podtrzymania życia. To także motywacja do pracy nad bardziej wydajnymi napędami, źródłami zasilania czy też inżynierią materiałową. Przy misjach automatycznych nie będzie  na to presji. 

3.Uzyskanie kompetencji miękkich.  Nic tak nie działa na wyobraźnie przyszłych inżynierów i astronautów, jak człowiek w kosmosie. 

Ps. STPI oceniła koszt misji załogowej na Marsa w 2039 r. na 87 mld dolarów wg. cen z 2017 r., ale w przypadku rozwoju technologii księżycowych np.Gateway, już tylko na 45 mld dolarów. 

Wydaje się sporo. Ale..na rok  2022  wojskowe siły kosmiczne USA dostaną blisko 21 mld. W 2016 r. czarny (tajny) budżet Pentagonu to było 67 mld dolaów, B-), wiadomo na co poszło tylko ok 20% (min. X-37B). W ramach budżetu Pentagonu funkcjonuje także  Overseas Contingency Operations (OCO), czasami zwany budżetem wojennym. Nie podlega cięciom budżetowym, a i wojsku daje sporo swobody w wydatkach . Z tego finansuje się min. operacje zagraniczne. W 2021 r. to było 69 mld dolarów :D

Jak widać po powyższym to tylko kwestia politycznych priorytetów, bo przy politycznej woli kasa na załogowego Marsa znalazłaby się w sumach takich jak na program Apollo.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 hours ago, venator said:

Ps. STPI oceniła koszt misji załogowej na Marsa w 2039 r. na 87 mld dolarów wg. cen z 2017 r., ale w przypadku rozwoju technologii księżycowych np.Gateway, już tylko na 45 mld dolarów. 

A to jest ciekawe! Potwierdza to moje osobiste szacunki na 100 miliardów USD, które gdzieś na forum wcześniej podałem. W internecie widziałem same typu 4-6 mld, ale to wydało mi się skrajnie nierealistyczne, a źródła niewiarygodne. Armia USA ma iście kosmiczny budżet ;) Komuś trzeba zabrać, żeby wysłać ludzi na Marsa. Mogą zabrać środki z budżetu na badania kosmiczne.

 

8 hours ago, radar said:

Niech oni się lepiej skupią na jakimś sensownym manipulatorze, niezawodności i źródle zasilania. Fajnie to wygląda, ale zaraz pod ładowarkę. A puść to na Marsa i będzie musiał za sobą ciągnąć przyczepkę z panelami albo akumulatorami (tam gdzie nie ma Słońca). Ogólnie to lipa :) Zawiedziony byłem też jak zobaczyłem, że atlas dalej używa hydrauliki, myślałem, że wszystko jest elektryczne. Lipa ^2.

Nawet nie wiem co na to odpisać :) To chyba logiczne, że robią promocję swoich produktów, a do tego ocieplają wizerunek robotów, co by się ludziom mniej kojarzyły z T-1000 wypruwającym flaki :) To tak, jakbyś napisał, że firma powinna się skupić na podstawowym produkcie a nie reklamach. Muszą się skupić na produktach, ale reklama jest niezbędna chyba, że ktoś ma fanbase jak Elon Musk :) Tesla nie potrzebuje reklamy. Czuję, że jak będą mieli roboty takie, jak napisałeś, to będziesz zawiedziony, bo to będą tylko elektryki, a to przecież stara technologia z czasów Tesli i Edisona. Powinni pracować nad antygrawitacją albo inszą lewitacjią i tachionizowanym polem siłowym :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że znacząco nadinterpretujesz moje słowa :)

7 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Muszą się skupić na produktach, ale reklama jest niezbędna chyba, że ktoś ma fanbase jak Elon Musk

Z tym, że się mylisz. Ja np. jestem dużo większym fanem BD niż Elona, ale oni wcale nie sprzedają swoich produktów "w sklepie". Sprzedają tylko nielicznym, zweryfikowanym, konkretnym klientom instytucjonalnym z konkretnych krajów. Oni nie muszą się reklamować na youtube (mogą oczywiście), bo ich reklama jest raczej bardzo niszowa. Natomiast do sieci trafiają coraz to nowe filmiku z "tańczącymi" robotami, poziom tiktoka, jeśli rozumiesz o co mi chodzi. Ilu ludzi i ile czasu poświęca na to czas, to ich sprawa, natomiast imho, wolałbym manipulator, choćby prosty, który by umożliwił takiemu np. prowadzenie auta, no albo chociaż na początek jazdę na hulajnodze :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, radar napisał:

Ilu ludzi i ile czasu poświęca na to czas, to ich sprawa,

To nie jest czas zmarnowany. Im więcej zwykłych ludzkich aktywności roboty będą umiały, tym większa ich użyteczność.

9 minut temu, radar napisał:

wolałbym manipulator, choćby prosty, który by umożliwił takiemu np. prowadzenie auta, no albo chociaż na początek jazdę na hulajnodze

Bez sensu :D przecież auta są już autonomiczne? Po co do nich montować ogromnego robota jak całość sterująca mieści się w pudełku po butach? Technicznie, nauka prowadzenia auta takiemu tańczącemu blaszakowi zajmie mniej czasu niż nauka tańca :D

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, radar said:

Natomiast do sieci trafiają coraz to nowe filmiku z "tańczącymi" robotami, poziom tiktoka, jeśli rozumiesz o co mi chodzi.

No bez przesady. To jest sztuka najwyższych lotów, a nie amatorskie filmy z TikToka. Po za tym wygląda, że współpracowali z Hyundai, więc to pewnie też reklama tamtej marki. Typek w obcisłych gatkach u Muska, ruszający się, jakby połknął wieszak, to był obciach.

Odpuszczam dyskusję, bo nie chce mi się brnąć w to dalej :) Nie wiem o co co Ci chodzi i czy trollujesz. To logiczne, że skupili się na nogach najpierw, bo po co robić ręce skoro nie może chodzić? Po za tym stopy są prostsze do zaprojektowania i zaimplementowania. Przyjdzie czas na ręce i lepszą autonomię. Jak zaprojektują ręce i palce, to spokojnie podwoją ilość stopni swobody. Spot potrafi otwierać drzwi za klamkę autonomicznie bez sterowania.

Po za tym nie będzie robotycznego rolnika do obsługi ciągnika, tylko sprzęt autonomiczny będzie tak wyglądał, jak na zdjęciu poniżej. Spot kosztuje około 80k USD w wersji podstawowej, bez manipulatora. Atlas będzie kosztował pewnie pół miliona, jak nie więcej.

103940100-case_driverless_tractor.jpg?v=

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Jajcenty napisał:

To nie jest czas zmarnowany. Im więcej zwykłych ludzkich aktywności roboty będą umiały, tym większa ich użyteczność.

I tak i nie, tak jak mówiłem, zahardkodowany taniec czy parkour wygląda nieźle, ale czuję niedosyt :)

1 godzinę temu, Jajcenty napisał:

Bez sensu :D przecież auta są już autonomiczne? Po co do nich montować ogromnego robota jak całość sterująca mieści się w pudełku po butach? Technicznie, nauka prowadzenia auta takiemu tańczącemu blaszakowi zajmie mniej czasu niż nauka tańca

34 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Nie wiem o co co Ci chodzi i czy trollujesz.

Chodzi mi tylko o to o czym tu rozmawiamy od początku, o misje robotyczne, których nie wykona autonomiczny ciągnik czy auto. Tzn. wykona, ale tak samo jak ten odwiert z artykułu, albo się uda albo nie. Robot, który będzie "potrafił kierować", czy generalnie robić to co człowiek będzie w stanie zastąpić człowieka w kosmosie. Jak nie wywierci, to wykopie, jak nie wykopie to nie wiem, wysadzi, zeskrobie, wydłubie, etc, etc. Tyle.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
56 minut temu, radar napisał:

Robot, który będzie "potrafił kierować", czy generalnie robić to co człowiek będzie w stanie zastąpić człowieka w kosmosie.

W sumie czemu nie. Wysłać ze dwa takie na Marsa z misją serwisowania łazików, i niech budują infrastrukturę dla ludzi - przyda się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Misja na Marsa będzie za 25 lat. Atlas nie będzie budował niczego na, bo zamiast drogiego i skomplikowanego robota do wszystkiego, lepiej jest mieć flotę wyspecjalizowanych robotów, które są mniej awaryjne, tańsze i wykonają zadania szybciej. To znaczy, mógłby to zrobić, ale będzie to nieekonomiczne. Najlepsze porównanie, jakie przychodzi mi do głowy to CPU vs GPU. CPU policzy wszystko w przeciwieństwie do GPU, za to robi to relatywnie wolno. GPU policzy tylko wybrane zadania jak geometria 3D, poligony, macierze, hashe, za to 1000x szybciej.

NASA ma zamiar przeprowadzić eksperyment polegający na próbie drukowania 3D z Księżycowego regolitu. Mogliby to wykorzystać do budowy bazy w przyszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Atlas nie będzie budował niczego na, bo zamiast drogiego i skomplikowanego robota do wszystkiego, lepiej jest mieć flotę wyspecjalizowanych robotów, które są mniej awaryjne, tańsze i wykonają zadania szybciej. To znaczy, mógłby to zrobić, ale będzie to nieekonomiczne. Najlepsze porównanie,

Nie najlepsze tylko nietrafne :) Jak potrzebujesz GPU o innej architekturze to je kupujesz i masz. Na Marsie nie ma sklepów z GPU i nie dotrą tam w miesiąc i za "pół darmo" konterenem z Chin/Tajwanu.

Pytanie, czy "nieekonomiczne" uwzględnia potrzebę opracowania, zbadania, zbudowania, przetestowania i wystrzelenia kolejnej wersji tego "tańszego", wyspecjalizowanego robota jak się okaże, że "skały były niedobre"? :) Ekonomia niekoniecznie traktuje tylko o kosztach budowy i eksploatacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem zawiedziony Twoim performance na tym wątku :) Porównanie jest trafne gdyż, GPU to jest wyspecjalizowany układ (na przykład wózek widłowy), a CPU to układ generalnego zastosowania (na przykład Atlas z funkcjonalną dłonią, który podniesie jajko ale i kilkanaście kilogramów). I nie ma znaczenia skąd pochodzą. A skąd Atlas ma się znaleźć się na Marsie i ile sztuk trzeba wysłać, żeby cokolwiek zrobić? Po za tym jest awaryjny, bo jest to skomplikowany robot. Jakieś roboty na pewno polecą na Marsa, bo każda misja na Księżyc miała ze sobą łazik, bo inaczej wychwalana tu biomasa nie wykonała by założonego zadania :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że sprawa jest, hm, bardziej wielowymiarowa, bo jeszcze zależy od celu, możemy sobie postawić za cel jednorazową wizytę człowieka na Marsie i wtedy być może bardziej ekonomiczne okażą się stosunkowo proste roboty wyspecjalizowane pod tę jedną misję, a można za cel postawić zbudowanie stałej bazy i wtedy być może (aczkolwiek to straszna spekulacja, nie sprawdziło się w trochę podobnym przypadku promów kosmicznych) okaże się, że korzystniej jest wybrać roboty bardziej uniwersalne (takie "Atlasy" powiedzmy). Nawet jeśli zdecydujemy się na jednorazową misję, to i tak w okolice Marsa (na orbitę i/lub powierzchnię planety) trzeba będzie wysłać wiele ton sprzętu, myślę, że setki ton co najmniej, w takim razie pojawia się pytanie, czy skoro już wykosztowywać się na taki transport, to nie wybrać opcji ze stałą bazą. Pomieszczenia mieszkalne dla astronautów nadające się do mieszkania przez kilka lat, źródło energii - takie rzeczy w obu przypadkach są potrzebne, tego się nie przeskoczy.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak dla porównania ISS ma masę 440 ton, a Starship - drugi człon, ten który lądował bokiem - suchą masę 120 ton, średnica 9m, wysokość 50m. Starship docelowo ma być wynoszony przez Super Heavy - pierwszy człon - z tankowaniem na orbicie.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rakieta Astry opuściła wyrzutnię w bok :)

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 27.08.2021 o 12:42, cyjanobakteria napisał:

I nie ma znaczenia skąd pochodzą.

Ma, bo zmiana CPU na GPU i odwrotnie wiąże się u nas głównie z kosztem zakupu, koszt "przesyłki" jest pomijalny. Na Marsie nie.

W dniu 27.08.2021 o 12:42, cyjanobakteria napisał:

Po za tym jest awaryjny, bo jest to skomplikowany robot.

Ale ponieważ jest uniwersalny (w znaczeniu umiejętności posługiwania się narzędziami wykorzystywanymi przez ludzi, których to umiejętności oczywiście dalej nie posiada nad czym właśnie ubolewam), to jeden drugiego będzie potrafiał naprawiać (w zakresie dostępności części zamiennych), a dodatkowo będzie mógł wykonywać zadania wcześniej nieprzewidziane. Ja tam się nie upieram przy niczym, mądrzy ludzie to przekalkulują i zrobią jak uważają, nie mniej jednak wolałbym uniwersalne :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, radar said:

Ma, bo zmiana CPU na GPU i odwrotnie wiąże się u nas głównie z kosztem zakupu, koszt "przesyłki" jest pomijalny. Na Marsie nie.

Mają lecieć budować kafejkę internetową w miejscu, przy którym biegun południowy to jest kurort wypoczynkowy. Więc jak polecą tak przygotowani, to nie wróżę sukcesów ;) Koszt przesyłki nie tyle jest duży, co przesyłka jest praktycznie niemożliwa po za oknami startowymi i ich okolicami. To znaczy można wysłać, ale wyższym kosztem albo dłuższym czasem podróży albo jedno i drugie. Obecnie latają w oparciu o ang. Hohmann transfer orbit.

Perseverance robi przymiarki do kolejnego odwiertu:

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 26.08.2021 o 09:24, cyjanobakteria napisał:

 Komuś trzeba zabrać, żeby wysłać ludzi na Marsa. Mogą zabrać środki z budżetu na badania kosmiczne.

Niekoniecznie. To tylko kwestia woli politycznej. Niezapominaj, że USA mają maszyny drukarskie które wypluwają w kosmicznym tempie zielone.

Same "czeki Bidena" czyli amerykańskie 1400+ (1400 dolarów przelewu na konto  otrzyma 85% Amerykanów) będzie kosztowało USA  raptem 1,9 bln dolarów. ;)

Więc te 87 mld to co to jest? Gdy będzie wola polityczna, jak za Keneedyego, to pieniądze się znajdą i to w znacznie większej ilości. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz mi się przypomniało, że w tym roku Musk obchodził 50-te urodziny. Można oczekiwać, że będzie żył jeszcze ze 25 lat, czy jaka jest tam oczekiwana długość życia w USA. Ciekawe jak to rozegrają z NASA, bo plan Muska jest zorientowany na lot na Marsa, a czas to jest chyba najcenniejszy zasób jakiego nie mają za dużo w SpaceX. W sumie dotyczy to wszystkich miliarderów, którzy stanęli do wyścigu kosmicznego, przy czym Bezos ma 57 lat, a Branson 71, ale on się chyba na poważnie nie ściga, co najwyżej na LEO. Bezos ma taki kapitał, że sam byłby w stanie sfinansować 2-3 misje na Marsa :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezos zaczyna być hamulcowym rozwoju branży kosmicznej, a jego głównym narzędziem walki z konkurencją zaczynają być kancelarie prawnicze. Ostatnio oprotestował prośbę SpaceX o zgodę na kolejne satelity Starlink. Sami ze swą konstelacją są w czarnym lesie, a nośnik dla ich satelitów czyli rakiety Atlas V i Vulcan, nie wróżą niskich kosztów. Coś nie tak jest z BO, niby potężny kapitał, ale szału nie robią.

Dla mnie coraz większym rozczarowaniem jest zaś Virgin Galactic. Uziemione przez FAA, a cały projekt, jego filozofia, stawia coraz większe pytanie o jego sens i wykonalność. 

Gorsze jest to, że to co robi VG możemy nazwać dosadnie po polsku - tupolewizm. Jeden z głównych pilotów testowch VG, Mark "Vorger" Stucky, za krytykę firmy, łamanie procedur, został zwolniony tydzień po historycznym locie Bransona. Stucky jest niezwykle ciekawą postacią, charyzmatycznym pilotem o olbrzymim doświadzeniu. Pilotował "niemalże wszystko", od lotni po SR-71 Blackbird. Zabrakło mu łutu szczęścia (dwa razy był w ścisłej czołowce) aby zostać pilotem wahadłowca. W czasie drugiej wojny w Iraku, gdzie ponownie został wojskowym pilotem, zainteresował się projektem Rutan'a, SpaceShipOne. W kosmos, tzn. ten amerykański,czyli powyżej 80 km,  udało mu się polecieć jako pilot SpaceShipTwo.

I zastanawiam się na ile to właśnie Stucky miał wpływ na taki, a nie inny kształt samolotu kosmicznego VG? Stucky jest uosobieniem postaci pilota-oblatywacza, jaki w barwny sposób opisał w swojej bestselerowej książce reporterskiej Tom Wolfe - "Gwiezdna eskadra", która w Polsce została ostatnio ponownie wydana pod tytułem "Najlepsi. Kowboje którzy polecieli w kosmos".

Zachęcam do przeczytania, bo pozwola głębiej spojrzeć na filozofie i kształt amerykańskiego programu lotów załogowych. Otóż SpaceShipTwo firmy VG to powrót do korzeni rakietowych samolotów kosmicznych, do programu X-15, spełnienie marzeń takich pilotów jak Stucky, o ręcznie sterowanym samolocie kosmicznym.

SpaceShipTwo ma bardzo małą ingerencje automatyki, statek nie ma nawet autopliota!  2014 r., katastrofa spowodowana niezozumiałym błędem pilota. Pierwszy, historyczny lot testowy z "pasażerami" z lipca tego roku i piloci łamią kluczowe procedury bezpieczeństwa! O ile w eksperymentalnym programie, wojskowym w dodatku, X-15, takie jechanie po bandzie czasem było wręcz niezbędne, aby przepłynąć niezbadane wody, o tyle w samoloie do kosmicznej turystyki...wygląda to słabo. 

Stucky jako rasowy pilot myśliwski i pilot-oblatywcz lubił stąpać po cienkiej lini, ale dzieki olbrzymiemu doświadczeniu i wiedzy teoretycznej, wydaje się, że potrafił znaleźć złoty środek.

Jeśli nawet taki Stucky został jednak  zwolniony za krytykę niektórych poczynań firmy, to ja się poważnie zastanawiam nad bezpieczeństwem lotów. ...

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdyby większość ciemnej materii istniała nie w postaci w formie cząstek, a mikroskopijnych czarnych dziur, to mogłyby one wpływać na orbitę Marsa tak, że bylibyśmy w stanie wykryć to za pomocą współczesnej technologii. Zatem zmiany orbity Czerwonej Planety mogłyby posłużyć do szukania ciemnej materii, uważają naukowcy z MIT, Uniwersytetu Stanforda i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. A wszystko zaczęło się od odrodzenia hipotezy z lat 70. XX wieku i pytania o to, co stałoby się z człowiekiem, przez którego przeszłaby miniaturowa czarna dziura.
      Pomysł, że większość ciemnej materii, której wciąż nie potrafimy znaleźć, istnieje w postaci miniaturowych czarnych dziur, narodził się w latach 70. Wysunięto wówczas hipotezę, że u zarania wszechświata z zapadających się chmur gazu powstały niewielkie czarne dziury, które w miarę ochładzania się i rozszerzania wszechświata, rozproszyły się po nim. Takie czarne dziury mogą mieć wielkość pojedynczego atomu i masę największych znanych asteroid. W ostatnich latach hipoteza ta zaczęła zdobywać popularność w kręgach naukowych.
      Niedawno jeden z autorów badań, Tung Tran, został przez kogoś zapytany, co by się stało, gdyby taka  pierwotna czarna dziura przeszła przez człowieka. Tran chwycił za coś do pisania i wyliczył, że gdyby tego typu czarna dziura minęła przeciętnego człowieka w odległości 1 metra, to osoba taka zostałaby w ciągu 1 sekundy odrzucona o 6 metrów.  Badacz wyliczył też, że prawdopodobieństwo, by taki obiekt znalazł się w pobliżu kogokolwiek na Ziemi jest niezwykle małe.
      Jednak Tung postanowił sprawdzić, co by się stało, gdyby miniaturowa czarna dziura przeleciała w pobliżu Ziemi i spowodowała niewielkie zmiany orbity Księżyca. Do pomocy w obliczeniach zaprzągł kolegów. Wyniki, które otrzymaliśmy, były niejasne. W Układzie Słonecznym mamy do czynienia z tak dynamicznym układem, że inne siły mogłyby zapobiec takim zmianom, mówi uczony.
      Badacze, chcąc uzyskać jaśniejszy obraz, stworzyli uproszczoną symulację Układu Słonecznego składającego się z wszystkich planet i największych księżyców. Najdoskonalsze symulacje Układu biorą pod uwagę ponad milion obiektów, z których każdy wywiera jakiś wpływ na inne. Jednak nawet nasza uproszczona symulacja dostarczyła takich danych, które zachęciły nas do bliższego przyjrzenia się problemowi, wyjaśnia Benjamin Lehmann z MIT.
      Na podstawie szacunków dotyczących rozkładu ciemnej materii we wszechświecie i masy miniaturowych czarnych dziur naukowcy obliczyli, że taka wędrująca we wszechświecie czarna dziura może raz na 10 lat trafić do wewnętrznych regionów Układu Słonecznego. Wykorzystując dostępne symulacje rozkładu i prędkości przemieszczania się ciemnej materii w Drodze Mlecznej, uczeni symulowali przeloty tego typu czarnych dziur z prędkością około 241 km/s. Szybko odkryli, że o ile efekty przelotu takiej dziury w pobliżu Ziemi czy Księżyca byłyby trudne do obserwowania, gdyż ciężko byłoby stwierdzić, że widoczne zmiany wywołała czarna dziura, to w przypadku Marsa obraz jest już znacznie jaśniejszy.
      Z symulacji wynika bowiem, że jeśli pierwotna czarna dziura przeleciałaby w odległości kilkuset milionów kilometrów od Marsa, po kilku latach orbita Czerwonej Planety zmieniłaby się o około metr. To wystarczy, by zmianę taką wykryły instrumenty, za pomocą których badamy Marsa.
      Zdaniem badaczy, jeśli w ciągu najbliższych dziesięcioleci zaobserwujemy taką zmianę, powinniśmy przede wszystkim sprawdzić, czy nie została ona spowodowana przez coś innego. Czy to nie była na przykład nudna asteroida, a nie ekscytująca czarna dziura. Na szczęście obecnie jesteśmy w stanie z wieloletnim wyprzedzeniem śledzić tak wielkie asteroidy, obliczać ich trajektorie i porównywać je z tym, co wynika z symulacji dotyczących pierwotnych czarnych dziur, przypomina profesor David Kaiser z MIT.
      A profesor Matt Caplan, który nie był zaangażowany w badania, dodaje, że skoro mamy już obliczenia i symulacje, to pozostaje najtrudniejsza część – znalezienie i zidentyfikowanie prawdziwego sygnału, który potwierdzi te rozważania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Na łamach Science Advances opisano rewolucyjny scenariusz terraformowania Marsa i ogrzania jego powierzchni. Pomysł, przedstawiony przez naukowców z University of Chicago, Northwestern University oraz University of Central Florida, polega na uwolnieniu do atmosfery odpowiednio przygotowanych cząstek pyłu, które ogrzałyby Czerwoną Planetę o ponad 50 stopni Fahrenheita (ok. 28 stopni Celsjusza). Opisana metoda może być 5000 razy bardziej efektywna, niż dotychczas proponowane.
      Średnia temperatura na powierzchni Marsa wynosi -60 stopni Celsjusza, jej podniesienie o 28 stopni byłoby olbrzymią zmianą, pozwalającą na istnienie mikroorganizmów i wody w stanie ciekłym na dużych obszarach planety.
      Tym, co wyróżnia nową metodę jest wykorzystanie materiałów łatwo dostępnych ma Marsie. Wcześniej proponowane sposoby albo zakładały import materiałów z Ziemi, albo prowadzenie na Czerwonej Planecie działalności górniczej i wydobywanie rzadkich minerałów.
      Podniesienie temperatury planety trwałoby wiele dekad. Nie spowodowałoby, oczywiście, że przebywający na Marsie ludzie mogliby pozbyć się skafandrów czy oddychać tamtejszą atmosferą. Jednak położyłoby podwaliny, pod taki rozwój wydarzeń. Pozwoliłoby na istnienie wody w stanie ciekłym, istnienie mikroorganizmów oraz uprawę roślin, które stopniowo uwalniałyby tlen do atmosfery.
      Podstawowym krokiem na drodze ku uczynieniu Marsa bardziej zdatnym do życia, jest podniesienie temperatury. Można zrobić to samo, co ludzie niechcący zrobili na Ziemi, wypuścić do atmosfery materiał, który zwiększy naturalny efekt cieplarniany, utrzymując energię Słońca przy powierzchni planety. Problem w tym, że – niezależnie czym byłby taki materiał – potrzebne są jego gigantyczne ilości. Dotychczasowe propozycje zakładały albo przywożenie gazów z Ziemi, albo wydobywanie na Marsie potrzebnych materiałów. Jedno i drugie jest niezwykle kosztowne i trudne do zrealizowania. Autorzy najnowszych badań zastanawiali się, czy można do ogrzania Marsa wykorzystać jakiś obecny na miejscu łatwo dostępny materiał.
      Z dotychczasowych badań wiemy, że marsjański pył jest pełen żelaza i aluminium. Cząstki tego pyłu nie są w stanie ogrzać planety. Ich skład i rozmiary są takie, że po uwolnieniu do atmosfery doprowadziłyby do schłodzenia powierzchni Marsa.
      Naukowcy wysunęli hipotezę, że gdyby pył ten miał inny kształt, być może zwiększałby, a nie zmniejszał, efekt cieplarniany.
      Stworzyli więc cząstki o kształcie pręcików i rozmiarach komercyjnie dostępnego brokatu. Są one w stanie zatrzymywać uciekającą energię cieplną i rozpraszają światło słoneczne w stronę powierzchni planety.
      Sposób, w jaki światło wchodzi w interakcje z obiektami wielkości mniejszej niż długość fali, to fascynujące zagadnienie. Dodatkowo można tak przygotować nanocząstki, że pojawią się efekty optyczne wykraczające poza to, czego możemy spodziewać się po samych tylko rozmiarach cząstek. Uważamy, że możliwe jest zaprojektowanie nanocząstek o jeszcze większe efektywności, a nawet takich, których właściwości optyczne zmieniają się dynamicznie, mówi współautor badań, Ansari Mohseni.
      A profesor Edwin Kite dodaje, że zaproponowana metoda wciąż będzie wymagała użycia milionów ton materiału, ale to i tak 5000 razy mniej, niż zakładały wcześniejsze propozycje. To zaś oznacza, że jest ona tańsza i łatwiejsza w użyciu. Ogrzanie Marsa do tego stopnia, by na jego powierzchni istniała ciekła woda, nie jest więc tak trudne, jak dotychczas sądzono, dodaje Kite.
      Z obliczeń wynika, że gdyby wspomniane cząstki były stale uwalniane w tempie 30 litrów na sekundę, to z czasem średnia temperatura na powierzchni Marsa mogłaby wzrosnąć o 28 stopni Celsjusza, a pierwsze efekty takich działań byłyby widoczne już w ciągu kilku miesięcy. Efekt cieplarniany można by też odwrócić. Wystarczyłoby zaprzestać uwalniania cząstek, a w ciągu kilku lat sytuacja wróciłaby do normy.
      Autorzy propozycji mówią, że potrzebnych jest jeszcze wiele badań. Nie wiemy na przykład dokładnie, w jakim tempie uwolnione cząstki krążyłyby w atmosferze. Ponadto na Marsie występuje woda i chmury. W miarę ogrzewania atmosfery mogłoby dochodzić do kondensacji pary wodnej na uwolnionych cząstkach i ich opadania wraz z deszczem. Klimatyczne sprzężenia zwrotne są bardzo trudne do modelowania. Żeby zaimplementować naszą metodę musielibyśmy mieć więcej danych z Marsa i Ziemi. Musielibyśmy też pracować powoli i mieć pewność, że skutki naszych działań są odwracalne, dopiero wtedy moglibyśmy zyskać pewność, że to zadziała, ostrzega Kite. Ponadto, jak podkreśla uczony, badacze skupili się na aspektach związanych z podniesieniem temperatury do poziomu użytecznego dla istnienia mikroorganizmów i potencjalnej uprawy roślin, a nie na stworzeniu atmosfery, w której ludzie będą mogli oddychać.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Właściciele psów z Béziers w regionie Oksytania we Francji będą zobowiązani do przeprowadzenia testów genetycznych swoich pupili. Zwierzętom zostaną pobrane próbki śliny, które posłużą do wystawienia paszportów genetycznych. W ten sposób tutejszy mer, Robert Ménard, chce walczyć z plagą niesprzątania psich odchodów. Jak policzono, w samym centrum służby sprzątają miesięcznie ponad 1000 kup. Zdarza się, że jest ich znacznie więcej.
      Ménard, były dziennikarz, współzałożyciel organizacji Reporterzy bez Granic, podkreśla, że zarówno mieszkańcy, jak i turyści mają już dość takich widoków. Zamierza przeprowadzić 2-letni eksperyment, który potrwa do lipca 2025 r., by wyśledzić i karać osoby niesprzątające po swoich psach.
      Zgodnie z planem, właściciele psów będą musieli zabrać je do weterynarza lub umówić się z którymś z miejskich lekarzy. Pobranie próbki śliny ma być darmowe. Na podstawie badań genetycznych zostanie wydany dokument. Jeśli ktoś zostanie zatrzymany w centrum bez paszportu, zapłaci mandat w wysokości 38 euro.
      Nieposprzątane odchody będą zbierane i testowane. Wyniki trafią do policji, która porówna wyniki z danymi z bazy. Zidentyfikowany właściciel zwierzęcia otrzyma rachunek za sprzątanie ulicy w wysokości nawet 122 euro.
      Po raz pierwszy Ménard proponował zebranie danych genetycznych ok. 1500 psów z centrum Béziers już w 2016 r. Jego wniosek został jednak odrzucony przez miejscowy sąd administracyjny jako atak na wolność osobistą.
      Tym razem przedstawiony lokalnej prefekturze projekt paszportu genetycznego nie wzbudził obiekcji (w ciągu 2 miesięcy nie złożono zażaleń).
      Ménard uważa, że podobne rozwiązania powinny zostać wprowadzone poza Béziers. Wg niego, należy karać osoby, które nie potrafią się zachować. Mer dodał, że głównym problemem nie są turyści, ale mieszkańcy miasta.
      Przez pierwsze 3 miesiące ma obowiązywać taryfa ulgowa (mogą na nią liczyć również przyjezdni) - władze zapowiadają elastyczne podejście i pouczenia dla nieprzestrzegających zasad.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Analiza danych z misji InSight wykazała, że jądro Marsa jest całkowicie płynne. Ma więc inną budowę niż jądro Ziemi, gdzie stałe jądro wewnętrzne otoczone jest przez płynne jądro zewnętrzne. Dotychczas nikt nie był w stanie stwierdzić, jaki jest stan skupienia jądra Czerwonej Planety. Udało się to dopiero uczonym z USA, Belgii, Niemiec i Francji, którzy podczas swoich badań wykorzystali dane z InSight.
      Zrozumienie struktury wewnętrznej oraz atmosfery Marsa jest niezbędne do opisania historii tworzenia się i ewolucji planety. Wysłana w 2018 roku InSight zebrała unikatowe dane na temat jej budowy zewnętrznej. Misja zakończyła się w grudniu ubiegłego roku, ale naukowcy z całego świata wciąż analizują przysłane przez nią dane.
      Na ich podstawie badacze stwierdzili, że pod płaszczem, które w całości jest ciałem stałym, znajduje się jądro o średnicy 1835 ± 55 km i średniej gęstości 5955–6290 kg/m3. Nasze analizy danych z InSight stanowią argument przeciwko istnieniu stałego jądra wewnętrznego i pokazują kształt jądra wskazując, że głęboko w płaszczu istnieją wewnętrzne anomalie masy. Znaleźliśmy też dowody na powolny wzrost tempa ruchu obrotowego Marsa, który może być powodowany długoterminowym trendem w wewnętrznej dynamice Marsa lub wpływem jego atmosfery i pokryw lodowych, czytamy w artykule opublikowanym na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Weteran badań Marsa, łazik Curiosity, od pewnego czasu wykonuje zdjęcia chmur na Czerwonej Planecie. Niedawno przysłał na Ziemię wyjątkowe obrazy, w tym pierwszą sfotografowaną na Marsie tak wyraźną śreżogę, czyli promienie słoneczne przeświecające przez warstwę chmur.
      Większość chmur na Marsie znajduje się na wysokości nie większej niż 60 km. Jednak chmury na najnowszych obrazach wydają się być znacznie wyżej, gdzie jest wyjątkowo zimno. Dlatego naukowcy przypuszczają, że tworzy je zamarznięty dwutlenek węgla.
      Obserwując kiedy, gdzie i na jakich wysokościach formują się marsjańskie chmury, naukowcy mogą dowiedzieć się więcej na temat składu atmosfery Czerwonej Planety, jej temperatury oraz wiejących w niej wiatrów.
      Przed kilkoma tygodniami łazik sfotografował nawet chmury iryzujące. Iryzacja oznacza, że cząstki znajdujące się w danej części chmury są identycznej wielkości. Patrząc na zmiany koloru, widzimy zmiany wielkości cząstek, a to pokazuje nam ewolucję chmury w czasie, wyjaśnia Mark Lemmon ze Space Science Institute w Boulder.
      Łazik Curiosity trafił na Marsa w sierpniu 2012 roku. Pracuje w kraterze Gale i dotychczas przebył ponad 29 kilometrów po powierzchni Czerwonej Planety. Bada tam pierwiastki niezbędne do powstania życia, poszukuje śladów procesów biologicznych, przygląda się składowi powierzchni Marsa, prowadzi badania ewolucji atmosfery, obiegu wody i promieniowania na powierzchni planety. To czwarty z pięciu łazików, jakie NASA wysłała na Marsa i, obok Perseverance, jeden z dwóch obecnie działających.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...