Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Australijscy naukowcy jako pierwsi zdobyli nagranie, które pokazuje atak rekina z perspektywy żółwia. Przebieg zdarzenia ich zaskoczył

Recommended Posts

Naukowcy z Murdoch University oraz Departamentu Bioróżnorodności, Ochrony Przyrody i Atrakcji Australii Zachodniej (WA DBCA ) jako pierwsi na świecie zdobyli nagranie, które dokumentuje, jak wygląda atak rekina z perspektywy żółwia. Artykuł na ten temat ukazał się w piśmie Ecology.

Cała interakcję uwieczniono dzięki nowym inteligentnym znacznikom, przypominającym połączenie kamery sportowej z urządzeniem monitorującym aktywność.

Jenna Hounslow, doktorantka w Instytucie Harry'ego Butlera, podkreśla, że nie ma niczego dziwnego w tym, że rekin tygrysi próbuje upolować żółwia morskiego, w końcu żółwie stanowią ważną część diety tych drapieżników. Zaskoczyło mnie jednak to, że żółw [natator] agresywnie się bronił, próbując ugryźć atakującego żarłacza.

W ramach projektu uczeni badają w Roebuck Bay w Australii Zachodniej zachowania żółwi związane z żerowaniem. Agresja i walka mogą być niedostrzeżonymi wcześniej zachowaniami żółwi morskich, gdyż dokumentowanie zwierzęcego punktu widzenia przez dłuższy czas stało się wykonalne dopiero ostatnio - podkreśla Hounslow.

Dr Sabrina Fossette z WA DBCA dodaje, że wiele aspektów cyklu życiowego żółwi australijskich (Natator depressus) pozostaje dla nauki tajemnicą. Dzięki tej nowej technologii zyskujemy niespotykany dotąd wgląd w poczynania żółwi w czasie, gdy przebywają w morzu, z dala od plaż wylęgu; to najpokaźniejsza, a jednocześnie najsłabiej poznana, część ich życia.

Przez spłaszczenie pancerza żółw morski nie jest w stanie schować do niego głowy, kończyn ani ogona, tak jak to robią jego lądowi oraz słodkowodni kuzyni. Podejrzewamy, że agresywne zachowanie to sposób na zmniejszenie ryzyka bycia zjedzonym w sytuacji, gdy pancerz nie zapewnia pełnej ochrony. W sfilmowanej sytuacji żółw był w stanie wymknąć się rekinowi niedraśnięty.

 


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites

Film wygląda jak symulator żółwia :)

Turtle Simulator ®

Edited by lester

Share this post


Link to post
Share on other sites

Myślę że są tu trzy strategie. Nie tylko samo atakowanie. Rekinowi jest łatwiej chwycić żółwia z tyłu - gdy ucieka, dlatego żółw odwraca się przodem do rekina - w tej pozycji jest mu łatwiej np. zaryć głowę w piasek. Jeszcze jednym elementem strategii może być ucieczka w zmąconej przez rekina wodzie. To oczywiście nie strategie świadome lecz instynktowne.

Share this post


Link to post
Share on other sites
52 minuty temu, Anna Błońska napisał:

Ale za to jaki groźny symulator

Niektóre gatunki to prawdziwe złodupce, potrafią odgryźć palce albo upolować przekąskę: https://youtu.be/E8rU-bLYM7Y to już chyba 3 okrążenie Internetu robi.

 

Share this post


Link to post
Share on other sites

Właśnie wyczytałem, że żółwie morskie nie chowają głowy i nóg do skorupy. Tłumaczy to kształt skorupy, która jest mniejsza i bardziej opływowa niż żółwi lądowych.

Edited by cyjanobakteria

Share this post


Link to post
Share on other sites
12 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Właśnie wyczytałem, że żółwie morskie nie chowają głowy i nóg do skorupy.

My:) również:

7 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Przez spłaszczenie pancerza żółw morski nie jest w stanie schować do niego głowy, kończyn ani ogona, tak jak to robią jego lądowi oraz słodkowodni kuzyni.

 

  • Downvote (-1) 1

Share this post


Link to post
Share on other sites
51 minutes ago, 3grosze said:

My:) również:

Haha, wydało się, że nie przeczytałem artykułu :)

Na wiki było napisane, że żółwie morskie jako jedyne tego nie robią. Widać ewolucja postawiła na prędkość i zwinność.

Share this post


Link to post
Share on other sites
W dniu 18.12.2020 o 22:03, cyjanobakteria napisał:

Widać ewolucja postawiła na prędkość i zwinność.

I wrodzone skurczysyństwo ;)

W dniu 18.12.2020 o 18:18, Ergo Sum napisał:

To oczywiście nie strategie świadome lecz instynktowne.

Nie podoba mi się ta maniera odbierania zwierzętom prawa do posiadania świadomości (chyba tylko po to by kolety lepiej smakowały) i sprytu.
Człowiek w większości nagłych ataków też nie stosuje świadomych strategii korzystając z teorii gier, tylko kieruje się odruchami. Ale zwierzęta uczą się na błędach, w przypadku stresu i pobudzenia uczą się szalenie szybko. Jeśli 10% ataków drapieżników kończy się sukcesem, to zwierzę statystycznie ma kilka okazji do nauki i do wypracowania jakichś rozwiązań. Do tego podczas podjętej obrony napastnik staje się "większą ofiarą" i żółw może korzystać z rozwiązań wyuczonych przy polowaniu.

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
14 godzin temu, peceed napisał:

I wrodzone skurczysyństwo ;)

Nie podoba mi się ta maniera odbierania zwierzętom prawa do posiadania świadomości (chyba tylko po to by kolety lepiej smakowały) i sprytu.
Człowiek w większości nagłych ataków też nie stosuje świadomych strategii korzystając z teorii gier, tylko kieruje się odruchami. Ale zwierzęta uczą się na błędach, w przypadku stresu i pobudzenia uczą się szalenie szybko. Jeśli 10% ataków drapieżników kończy się sukcesem, to zwierzę statystycznie ma kilka okazji do nauki i do wypracowania jakichś rozwiązań. Do tego podczas podjętej obrony napastnik staje się "większą ofiarą" i żółw może korzystać z rozwiązań wyuczonych przy polowaniu.

 

Mi się nie podoba praktyka przypisywania intencji dyskutantom.
Człowiek nie stosuje teorii gier bo teoria gier jest ... wadliwa - co dowiodły niedawno bardzo obszerne  eksperymenty na wielonarodowej grupie studentów. Człowiek ma strategię, którą może świadomie modyfikować. Inteligencja żółwia bazuje na innych falach w mózgu i innej przestrzeni - mówiąc prościej na intuicji. można powiedzieć że to też rodzaj myślenia ale takie "wielopokoleniowego". Ta strategia też jest modyfikowana ale na drodze ewolucji - tak jakby organizmem nie był pojedynczy żółw lecz wiele pokoleń jego i jego przodków - ród danego żółwia. To dlatego młode żółwie wychowane samotni (jak i inne zwierzęta) będą działać instynktownie prawidłowo, choć nie miały żadnego doświadczenia wcześniej.

Share this post


Link to post
Share on other sites
22 minuty temu, Ergo Sum napisał:

Mi się nie podoba praktyka przypisywania intencji dyskutantom.

A to przepraszam, choć ciężko inaczej interpretować takie wypowiedzi.

23 minuty temu, Ergo Sum napisał:

Człowiek nie stosuje teorii gier bo teoria gier jest ... wadliwa

Teoria gier nie może być wadliwa, może być jedynie niewłaściwie stosowana. Trzeba jednak dobrze określić kto jest graczem (na końcu zawsze są to geny) i jaką postać ma gra 
 

Share this post


Link to post
Share on other sites
On 12/18/2020 at 9:03 PM, cyjanobakteria said:

Widać ewolucja postawiła na prędkość i zwinność.

Dodam jeszcze, że moim zdaniem bardziej chodzi o koszt energetyczny poruszania się w gęstym ośrodku niż ucieczkę. Żółwie w końcu mają skorupę, która stanowi solidną ochronę, nawet jak nie mogą się do niej schować.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      Ataki hakerskie czy zakłócanie komunikacji to wcale nie domena czasów najnowszych. Ofiarą jednego z nich padł równo 120 lat temu, 4 czerwca 1903 roku, sam twórca komunikacji radiowej, Giuglielmo Marconi. A dodatkowej pikanterii dodaje fakt, że ataku dokonano w czasie publicznej prezentacji, na której Marconi chciał udowodnić, że atak na jego system jest niemożliwy.
      Fale elektromagnetyczne, niezbędne do działania bezprzewodowego telegrafu, jako pierwszy wygenerował ok. 1888 roku Heinrich Hertz. Niewiele osób uznało wówczas, że urządzenie Hertza można będzie wykorzystać do zbudowania bezprzewodowego telegrafu. Po pierwsze dlatego, że maksymalna odległość, z jakiej je rejestrowano, wynosiła kilkaset metrów, po drugie zaś – urządzenie Hertza nie przypominało telegrafu. Było bardziej podobne do systemów komunikacji świetlnej, za pomocą której przesyłano informacje na statki pływające w pobliżu wybrzeża.
      Wszystko zmieniło się w 1896 roku, kiedy to Marconi dowiódł, że wygenerowane fale jest w stanie wykryć z odległości kilku kilometrów, a ponadto, wykorzystując telegraf, wysłał za ich pomocą wiadomość. Marconi stopniowo udoskonalał swój system i w ciągu kilku lat wysyłał informacje alfabetem Morse'a do statków znajdujących się setki kilometrów od wybrzeży. W ten sposób udowodnił, że stworzył bezprzewodowy telegraf, nadający się do komunikacji pomiędzy statkiem a wybrzeżem.
      Jego system miał jednak poważną wadę. Nadawał bowiem w szerokim zakresie fal radiowych. To zaś oznaczało, że komunikację może podsłuchać każdy, kto dysponuje prostym odbiornikiem.
      Problem ten był znany specjalistom. Profesor Oliver Lodge zaprezentował w 1897 roku jego teoretyczne rozwiązanie oraz opatentował urządzenie pozwalające na dostrojenie pasma nadawania do wąskiego zakresu. Proces dostrajania nazwał syntonią. Marconi początkowo nie przejmował się tym problemem, jednak bardzo szybko rzeczywistość rynkowa zmusiła go do zmiany podejścia. Głównym zainteresowanym wykorzystaniem bezprzewodowego telegrafu było wojsko. Dzięki temu, że pozwalał on na pozbycie się kabli, armia miałaby gwarancję, że wróg nie zakłóci komunikacji przecinając je. A okręty Marynarki Wojennej nie musiałyby podpływać do wybrzeża, by odebrać nowe rozkazy. Jednak wojsko chciało poufnej komunikacji, więc Marconi musiał się tym zająć. Jego system był zresztą coraz częściej krytykowany przez specjalistów właśnie z powodu nadawania w bardzo szerokim zakresie fal.
      Marconi nie mógł wykorzystać pracy Lodge'a. Po pierwsze dlatego, że była chroniona patentem. Po drugie zaś, i to był problem poważniejszy, nadajnik Lodge'a miał niewielką moc, nie nadawał się więc do długodystansowej komunikacji. Po dwóch latach intensywnych prac, metodą prób i błędów, Marconi w końcu rozwiązał problem, tworząc system długodystansowej komunikacji bezprzewodowej, w którym można było zastosować syntonię, czyli go dostroić.
      W 1900 roku wynalazca opatentował swoje rozwiązanie, a jego patent otrzymał numer 7777, dzięki czemu stał się znany jako „cztery siódemki”. Jednak patent zaskarżyli Lodge i Ferdinand Braun, którzy twierdzili, że Marconi wykorzystał ich rozwiązania. Włoch to przewidział, dlatego już wcześniej rozmawiał ze swoimi doradcami o możliwych kłopotach prawnych. Jednym z tych doradców był John Ambrose Fleming. Był to niezwykle poważany i szanowany specjalista od inżynierii i patentów. Przez lata naukowiec doradzał British Edison-Swan Company, wyrabiając sobie w środowisku świetną reputację bardzo wiarygodnego eksperta. To w dużej mierze właśnie dzięki opinii Fleminga i jego reputacji patent Marconiego przetrwał wyzwanie rzucone mu przez właścicieli innych patentów.
      System Marconiego nie był doskonały. Pojawiały się problemy. Na przykład w 1901 roku podczas wyścigu jachtów w Nowym Jorku wykorzystywano do komunikacji z jednostkami pływającymi konkurujące rozwiązania Marconiego oraz De Foresta. Okazało się, że w czasie wyścigu doszło do interferencji z jakimś trzecim, nieznanym systemem bezprzewodowej transmisji. Nie był to wielki problem, tym bardziej, że Marconi dowiódł w grudniu 1901 roku, iż jego system nadaje się do komunikacji transatlantyckiej. Jednak każde takie potknięcie wyłapywały i nagłaśniały firmy związane z komunikacją za pomocą kabli układanych na dnie Atlantyku. Czuły się one bowiem zagrożone przez bezprzewodową komunikację.
      W 1902 roku magazyn branżowy Electrician donosił, że Nevil Maskelyne, wykorzystując instrumenty, które nie były dostrojone przez Marconi Company, przechwycił w Anglii komunikację pomiędzy lądem a płynącym do Włoch jachtem „Carlo Alberto”. Maskelyne poinformował, że jest w stanie podsłuchiwać wszystkie stacje nadawacze firmy Marconiego i że zaczął podejrzewać, iż w żadnej z nich nie jest stosowany najnowszy system zapewniający poufność transmisji. Uznał, że być może system ten jest tak kosztowny, iż został zainstalowany tylko w najnowocześniejszej stacji w Poldhu. Wybrał się więc w jej okolice i ku swojemu zdumieniu z odległości ponad 20 kilometrów od stacji przechwycił jej komunikację z „Carlo Alberto”. Jeśli zatem system Marconiego tak łatwo podsłuchać, to o co chodzi z tą syntonią, o której tyle słyszeliśmy, pytał Maskelyne.
      Maskelyne pochodził z bogatej, znanej rodziny, był elektrykiem-samoukiem. Kilka lat wcześniej zainteresował się bezprzewodową telegrafią, a w 1899 roku zdobył rozgłos, prezentując technologię pozwalającą na bezprzewodowe wywołanie eksplozji prochu. Próbował też stworzyć własny system telegrafu bezprzewodowego, który – by nie naruszać patentu Marconiego – miał obywać się bez anten naziemnych. Gdy mu się to nie udało, zaczął krytykować Marconiego, stając się główną postacią wśród jego przeciwników. Wydaje się, że w pewnym momencie bardziej był zainteresowany atakowaniem Włocha, niż pracą nad własnymi wynalazkami.
      Słowa Maskelyne'a na nowo rozpaliły krytykę. Marconi postanowił udowodnić, że jego system jest odporny na interferencje z innymi rozwiązaniami. Po wielu testach zorganizowanych wspólnie z Flemingiem wynalazca ogłosił sukces. Maskelyne na łamach prasy zażądał dowodu.
      Marconi i Fleming zorganizowali odczyt w Royal Institution w Londynie. Był on połączony z pokazem. Maskelyne chciał wybrać się na wykład, ale uznał, że to zbyt dobra okazja. Postanowił podważyć zapewnienia Marconiego o braku interferencji z innymi systemami.
      Marconi znajdował się w jednej ze stacji nadawczych, a pokazem w Royal Institution kierował Fleming. Jeden z jego asystentów wspominał później, że jeszcze podczas wykładu, a przed pokazem, usłyszał stukanie telegrafu, który odbierał jakąś transmisję. Początkowo asystent pomyślał, że to załoga stacji pośredniej w Chelmsford dostraja swój sprzęt, jednak gdy w dźwiękach telegrafu Morse'a rozpoznał słowo „szczury”, wytężył słuch. Technik przy telegrafie włączył drukarkę i zaczęła wychodzić z niej taśma z tekstem, w którym znowu pojawiło się słowo „szczury”, a później wierszyk Z Włoch pewien młody przechera, ludzi całkiem sprytnie nabiera. Wierszyk miał jeszcze kilka dodatkowych linii, których technik nie zapamiętał. Mężczyzna spojrzał na widownię i ujrzał tam, siedzącego z twarzą niewiniątka, jednego z ludzi Maskelyne'a. Wiedział on, co się wydarzyło. Jednak publiczność się nie zorientowała i wykład oraz późniejszy pokaz przyjęto z aplauzem.
      Fleming na wieść o ataku wpadł w szał. Później poinformował o tym Marconiego. Zdecydowano się ujawnić incydent. Jednak Fleming był przekonany, że konwencjonalnymi metodami nie można było dokonać tego typu ataku. Napisał nawet w tej sprawie list do London Times. Po jego opublikowaniu Maskelyne, na łamach tej samej gazety, przyznał się do ataku i stwierdził, że dokonał go jak najbardziej konwencjonalnymi metodami. Afera poważnie zaszkodziła reputacji Fleminga, Marconi nie przedłużył z nim kontraktu. Jednak zdolny inżynier zdołał szybko odzyskać dobre imię, wniósł nowy wkład w komunikację radiową i już dwa lata później ponownie rozpoczął współpracę z Marconim.
      A tzw. afera Maskelyne'a wykazała, że interferencji z innymi systemami radiowymi można uniknąć tylko poprzez narzucenie monopolu, który zakazał produkcji urządzeń nadających w bardzo szerokim paśmie radiowym bez możliwości jego regulacji. Przyspieszyła też zmianę podejścia z takiego, w którym publiczne pokazy i wzbudzana nimi sensacja oraz rozgłos były niezbędne do osiągnięcia sukcesu, w takie, w którym istotne stały się ścisłe regulacje, przydział częstotliwości nadawania oraz ujednolicenie standardów.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      System wczesnego ostrzegania oraz zachowanie się ludności aż o 45% zmniejszyły liczbę cywilnych ofiar napaści Rosji na Ukrainę w ciągu pierwszych kilku miesięcy, informują naukowcy z University of Michigan (UMich), University of Chicago oraz Ipsos. To pierwsze badania, w których połączono innowacyjną metodologię i dogłębną wiedzę geopolityczną do przeprowadzenia analizy efektywności współczesnych systemów ostrzegania podczas ataków powietrznych. Wnioski z badań przydadzą się nie tylko Ukrainie, ale i 39 innym krajom, które stworzyły podobne systemy ostrzegania.
      Ukraina postawiła na hybrydowy system, który łączy tradycyjne syreny z aplikacją na smartfony, na którą przysyłane są alerty i zachęty do zejścia do schronu. Dotychczas jednak nikt nie zbadał efektywności takich rozwiązań.
      David Van Dijcke z UMich, Austin Wright z UChicago i Mark Polyak z Ipsosa chcieli sprawdzić, jak ludzie reagują natychmiast po alercie, czy sposób reakcji zmienia się w czasie i co powinni zrobić rządzący, by ostrzeżenia wciąż odnosiły skutek.
      Naukowcy przeanalizowali zachowanie obywateli podczas ponad 3000 alarmów lotniczych. Dane zebrali z 17 milionów smartfonów obywateli Ukrainy. Analizy wykazały, że ostrzeżenia odegrały kluczową rolę w zapewnieniu bezpieczeństwa cywilom, ale pokazały również, że z czasem ludzie coraz słabiej na nie reagują, co może mieć związek z normalizowaniem przez nich ryzyka w czasie wojny. Uczeni stwierdzili, że gdyby nie pojawiło się zjawisko „zmęczenia alarmami”, a reakcja ludzi byłaby równie silna jak na samym początku wojny, to udałoby się dodatkowo uniknąć 8–15 procent ofiar.
      Zmniejszanie się wrażliwości społeczeństwa na alarmy to powód do zmartwień. Może to bowiem prowadzić do większych strat w miarę trwania wojny, tym bardziej, że obserwujemy coraz większą liczbę ataków za pomocą pojazdów bezzałogowych, mówi profesor Wright. Przyzwyczajenie się do niebezpieczeństwa i słabsza reakcja na alerty pojawia się niezależnie od sposobu, w jaki różni ludzie adaptują się do warunków wojennych. Jednak, jak się okazuje, takie osłabienie reakcji nie jest nieuniknione.
      W tych dniach, w których rząd Ukrainy publikował specjalne obwieszczenia dotyczące wojny, ludność silniej reagowała na alerty. To pokazuje, jak ważną rolę odgrywa Kijów w utrzymaniu morale i nadziei w czasie inwazji, wyjaśnia Van Dijcke.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Drony stają się coraz bardziej popularne. Nic więc dziwnego, że powstają takie interaktywne witryny jak TravelByDrone, które pozwalają wgrywać na serwer filmy z podróży dronami nad różnymi obszarami.
      Użytkownicy mogą dodawać swoje materiały wideo z YouTube'a. By inni ludzie mogli zobaczyć nagranie, najpierw musi ono przejść weryfikację przez obsługę witryny.
      Niektóre rejony są sfilmowane naprawdę szczegółowo, podczas gdy inne, np. większość Rosji czy Afryka, są wielką dronową pustką.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Co najmniej 30 000 firm i organizacji w USA padło ofiarami ataków, które zostały przeprowadzone dzięki czterem nowo odkrytym dziurom w oprogramowaniu do poczty elektronicznej microsoftowego Exchange Servera. Jak poinformował ekspert ds. bezpieczeństwa, Brian Krebs, chińscy cyberprzestępcy zarazili sieci setki tysięcy organizacji narzędziami,które dają napastnikowi całkowity zdalny dostęp do zarażonych systemów.
      Microsoft opublikował poprawki 2 marca i zachęca użytkowników Exchange Servera do ich pilnego zainstalowania. Jednocześnie jednak firma poinformowała, że pojawienie się poprawek sprowokowało chińskich cyberprzestępców – grupę, której nadano nazwę „Hafnium” – do zintensyfikowania ataków na niezałatane instalacje Exchange Servera. Eksperci ostrzegają, że przestępcy wciąż mają dostęp do serwerów zhakowanych przed zainstalowaniem łatek. Łatanie nie działa, jeśli serwery już wcześniej zostały skompromitowane. Ci, którzy wykorzystują  powinni sprawdzić, czy nie padli ofiarami ataku, oświadczył amerykański National Security Council. Brian Krebs Dodaje, że użytkownicy Outlook Web Access serwera powinni sprawdzić okres pomiędzy 26 lutego a 3 marca. To właśnie w tym czasie mogło dojść do ataków. Zaniepokojenie problemem i rosnącą liczbą ofiar wyraził też Biały Dom.
      Nowo odkryte błędy pozwalają przestępcom na zdalne wykonanie kodu. Do przeprowadzenia pierwszego ataku konieczna jest możliwość ustanowienia niezabezpieczonego połączenia z portem 443 Exchange Servera, informuje Microsoft. Wspomniane błędy odkryto w oprogramowaniu Exchange Server 2013, 2016 i 2019.
      Chińska grupa Hafnium, która przeprowadza wspomniane ataki najpierw wykorzystuje dziury typu zero-day lub ukradzione hasła, by dostać się do atakowanego systemu. Następnie instalowana jest tam powłoka, dająca przestępcom zdalny dostęp. Później system jest stopniowo infiltrowany i kradzione są z niego dane.
      Chiński rząd zapewnił, że nie stoi za atakami.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Podczas badań nad wpływem układu odpornościowego na mikrobiom jelit odkryto, że dwie molekuły – L-tyrozyna oraz jej metabolit siarczan p-krezolu (pCS) – nie tylko chronią przed astmą, ale mogą też znacząco zmniejszyć intensywność ataków. L-tyrozyna jest dostępna jako suplement diety pomagający w skupieniu uwagi, jednak dotychczas nie wiedziano, że ona i pCS mogą pomagać astmatykom.
      Naukowcy z Monash University przejrzeli literaturę specjalistyczną i stwierdzili, że poziom L-tyrozyny i siarczanu p-krezolu u dzieci cierpiących na astmę jest niższy niż u dzieci, które astmy nie mają. Później przeprowadzili badania na zwierzętach, z których wynika, że podawanie obu związków może pomóc w leczeniu zespołu ostrej niewydolności oddechowej.
      Autorzy badań mówią, że ich celem jest rozpoczęcie jeszcze w bieżącym roku testów klinicznych jednej z tych molekuł z udziałem astmatyków. Wyniki dotychczasowych badań zostały opisane na łamach Nature Immunology.
      Astma to jedna najpowszechniejszych chorób niezakaźnych na świecie, Cierpi na nią około 300 milionów osób. Profesor Benjamin J. Marsland stanął na czele amerykańsko-szwajcarskiego zespołu Monash University i Université de Lausanne, którego celem było zbadania wpływu układu odpornościowego na mikrobiom jelit. Wiemy, że mikrobiom wpływa na układ odpornościowy, jednak niewiele badań prowadzono odnośnie odwrotnej zależności.
      Naukowcy badali myszy z upośledzonym układem odpornościowym, zawierającym tylko jeden rodzaj przeciwciał. Zauważyli, że mikrobiom jelit takich myszy był zmieniony. Gdy podali zdrowym myszom bakterie z mikrobiomu myszy z upośledzonym układem immunologicznym, okazało się, że również u zdrowych myszy doszło do zmiany w układzie odpornościowym.
      Jednak największą niespodzianką było spostrzeżenie, że jeden z produktów ubocznych mikrobiomu – siarczan p-krezolu – ma głęboki silny wpływ na ochronę przed astmą, mówi Marsland. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności profesor Marsland specjalizuje się w badaniach nad astmą, więc tym łatwiej mógł zauważyć dobroczynny wpływ pCS na tę chorobę.
      Kolejne badania ujawniły, że pCS to produkt bakteryjnego metabolizmu L-tyrozyny, która jest obecna w suplementach diety pomagających w zachowaniu przytomności umysłu i skupieniu. Odkryliśmy, że podawania myszom L-tyrozyny lub pCS zapewniało znaczącą ochronę przed stanami zapalnymi płuc. pCS przebywa całą drogę pomiędzy jelitami a płucami i wpływa na działanie komórek wyścielających drogi oddechowe, zapobiegając alergicznej reakcji w przebiegu astmy, mówi Marsland.
      Przeprowadzone eksperymenty wykazały też, że oba związki pełnią rolę ochronną w zwierzęcym modelu zespołu ostrej niewydolności oddechowej. Chociaż uzyskane przez nas dane wskazują w szczególności na przydatność L-tyrozyny i pCS w redukowaniu zapalenia zależnego od komórek T2, takiego jak astma atopowa, to warto wspomnieć, że są też skuteczne przeciwko zapaleniu neutrofilowemu, które jest skutkiem odpowiedzi limfocytów Th17.
      W naszej pracy zidentyfikowaliśmy nową ścieżkę na osi jelita-płuca, którą można wykorzystać w leczeniu i zapobieganiu chorób zapalnych, takich jak astma atopowa i ciężka astma neutrofilowa. pCS i L-tyrozyna mogą być obiecującymi środkami terapeutycznymi w leczeniu chorób zapalnych, jednak ich skuteczność i bezpieczeństwo stosowania powinny być szczegółowo ocenione, podsumowują autorzy badań.
      L-tyrozna jest od dawna stosowana jako suplement diety, więc jej potencjalne wykorzystanie jako leku będzie o tyle łatwiejsze, że jest to środek bezpieczny. Inaczej ma się sprawa z pCS. Wiadomo bowiem, że u osób z chronicznymi chorobami nerek poziom tego związku jest podniesiony i podejrzewa się, że jest on toksyczny, gdyż takie osoby nie są w stanie usunąć go z organizmu. Jednak, jak zauważają naukowcy, prawdopodobnie pCS jest szkodliwy tylko u osób z upośledzoną funkcją nerek lub też jest biomarkerem takiego schorzenia.
      Zespół Marslanda już rozpoczął pracę nad formą pCS pozbawioną potencjalnego szkodliwego wpływu. Co więcej, naukowcy zauważyli, że wdychanie pCS bezpośrednio chroni płuca przed stanem zapalnym, co wskazuje na możliwość potencjalnego opracowania terapii z zastosowaniem inhalacji.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...