Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Chcą zabić miliony norek, mimo że brak dowodów, iż koronawirus w nich mutuje

Rekomendowane odpowiedzi

Mutacje w koronawirusach są czymś naturalnym, zachodzić mogą również i u ludzi. Nie ma jeszcze dowodu, że koronawirus zmutował akurat w norkach – komentują w rozmowie z PAP epidemiolodzy weterynaryjni dr Tadeusz Jakubowski i prof. Jan Siemionek.

Pojawienie się na duńskich fermach koronawirusa, w tym jego niestandardowego wariantu, wpłynęło na decyzję premier Danii Mette Frederiksen o wybiciu wszystkich norek w kraju, bez względu na to, czy są chore czy zdrowe. Okazało się, że decyzja nie ma podstaw prawnych, w związku z czym do dymisji podał się minister ds. żywności Mogens Jensen. Jeszcze jesienią tamtejszy rząd chce jednak uchwalić ustawę pozwalającą na uśmiercenie wszystkich norek.

Wiadomo już, że na zakażenie wirusem SARS-CoV-2 wrażliwych jest ponad 50 gatunków zwierząt. Wśród nich są m.in. norki, tchórzofretki, koty, psy. I o ile wiadomo, że zwierzęta te mogą być zakażane przez człowieka, to nie ma obecnie dowodów, że człowiek może zakażać się od nich – mówi w rozmowie z PAP epidemiolog weterynaryjny (epizootiolog) dr Tadeusz Jakubowski z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych, wykładowca SGGW i Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. I wyjaśnia, że SARS-CoV-2 niekoniecznie musi mutować przy przekraczaniu barier międzygatunkowych.

W Danii pojawiły się opinie, że norki mutują wirusa – mówi naukowiec. I zwraca uwagę, że w opiniach tych nie dodaje się, że wirus może się mutować również u człowieka. A takim zmutowanym wirusem można zakazić norki. Nie ma żadnego dowodu, że norki zakażają człowieka zmutowanym wirusem – zauważa. Dodaje, że takie mutacje mogą równie dobrze zajść przy przenoszeniu się wirusa między ludźmi i to oni mogli tą mutacją zakazić norki. Nie ma dowodów, że kiedykolwiek w przeszłości jakieś choroby przeskakiwały z norek na ludzi. Norka jest jednym z najbezpieczniejszych zwierząt hodowanych jako zwierzęta gospodarskie – uważa ekspert.

Krajowy specjalista chorób zwierząt futerkowych, epizootiolog dr hab. Jan Siemionek, profesor z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, w rozmowie z PAP przypomina, że SARS-CoV-2 uważa się za tzw. zoonozę, czyli chorobę odzwierzęcą. Przeniosła się ona na ludzi prawdopodobnie z nietoperzy (jeszcze nie wiadomo, jakimi drogami). I zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że z człowieka może przenosić się na inny gatunek.

Tłumaczy jednak, że w koronawirusach zachodzą naturalnie mutacje, niezależnie od tego, czy przenoszą się z jednego gatunku na drugi, czy między osobnikami tego samego gatunku. Zgadza się z opinią dr. Jakubowskiego: Nie ma dowodów, że koronawirus mutował w norkach – mówi.

W Danii stwierdzono u norek pięć odmian SARS-CoV-2; Duński Statens Serum Institut oznaczył je jako klastry 1–5.

Prof. Siemionek podsumowuje, że na kilkunastu fermach norek w Holandii i u 12 osób stwierdzono mutacje (tzw. klaster 5 - przyp. PAP), które odbiegają od mutacji występujących najczęściej przy tym wirusie u ludzi. Część naukowców przestraszyła się, że w związku z tą mutacją może dojść do problemów ze skutecznością szczepionki i że zmutowane wirusy u ludzi będą trudniejsze do wykrycia przy zastosowaniu testów antygenowych. Inni naukowcy uważali zaś jednak, że na to dowodów naukowych nie ma. To spowodowało panikę w Danii. I rząd podjął decyzję, obawiając się, że norki mogą stać się tzw. zbiornikiem, rezerwuarem dla utrzymywania się zakażeń covidowych dla ludzi. Premier Danii podjęła decyzję o wybiciu norek ze wszystkich ferm – streszcza prof. Siemionek.

W czwartek duński resort zdrowia poinformował, że obserwowana na fermach norek mutacja koronawirusa, tzw. klaster 5, prawdopodobnie wyginęła.

W ocenie dr. Jakubowskiego duńska decyzja o wybiciu norek nie ma podłoża merytorycznego, popartego nauką, ale jest decyzją polityczną. Jak przypomina, rządzące tam partie lewicowe od jakiegoś czasu dążyły do tego, by zlikwidować niektóre hodowle zwierząt. W ocenie dr. Jakubowskiego COVID-19 stał się więc okazją, by szybciej doprowadzić do likwidacji hodowli norek. Jego zdaniem, jeśli parlament duński chce wybić norki, musi stworzyć do tego odpowiednie podstawy prawne.

Pytany, czy ma uzasadnienie wybijanie norek ze wszystkich ferm, prof. Siemionek odpowiada: Z mojego punktu widzenia to totalny błąd. Jeśli chce się wybijać zwierzęta, trzeba to robić w stadach, gdzie się stwierdziło się coś takiego (zakażenie - przyp. PAP) i monitoruje się je. Zaznacza jednak, że hodowla norek w Danii ma inną specyfikę niż w Polsce - hodowle norek skupione są bowiem w północnej części tamtego niedużego kraju. Ubój dotyczy regionów, gdzie ferma jest przy fermie – mówi. Dodaje, że koncentracja hodowli w jednym miejscu może sprzyjać przenoszeniu się jakiejkolwiek choroby. Zwraca uwagę, że w Polsce takiej koncentracji ferm norek nie ma. Badacz zaznacza, że polskie fermy norek (może poza pewnymi wyjątkami niektórych małych zakładów) to nowoczesne obiekty, na światowym poziomie pod względem bezpieczeństwa biologicznego. Nie ma możliwości wyjścia wirusa poza obręb ferm – ocenia.

Naukowiec z UWM zauważa jednak, że pracownicy ferm, aby nie stali się dla zwierząt źródłem zakażenia, powinni zachować ostrożność. Poza rękawicami powinni też nosić maski, a u personelu warto kontrolować temperaturę ciała. W przypadku zachorowań u człowieka i norek zaś – być może jego zdaniem warto przeprowadzić screeningowe badania. Zaznacza, że u norek choroba objawia się m.in. dusznością, wymiotami, biegunką. Jeśli u norek wystąpią takie symptomy, właściciel powinien zgłosić się do lekarza weterynarii, a on sam powinien być w kontakcie z Państwowym Instytutem Weterynaryjnym – PIB, który monitoruje zoonozy w Polsce. Badacz apeluje jednak o odpowiedzialne działania, aby w ramach walki z koronawirusem nie doszło do zubożenia kolejnej grupy społecznej – hodowców.

10 listopada br. polski resort rolnictwa poinformował, że służbom weterynaryjnym zlecono przeprowadzenie badań na fermach norek na obecność koronawirusa u tych zwierząt.

To eksperyment, a nie badanie urzędowe – komentuje dr Jakubowski. Zaznacza, że powiatowy lekarz weterynarii ma prawo wejść na fermy, bo one są przez niego nadzorowane, ale nie ma podstawy prawnej, aby prowadzić urzędowe badania norek na obecność SARS-CoV-2. Tłumaczy, że SARS-CoV-2 nie jest wpisane na listę chorób zakaźnych w załączniku 2. do Ustawy o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. A norki nie są wpisane na listę gatunków, za które przysługuje odszkodowanie – w przypadku poddania ich ubojowi przy okazji zwalczania chorób zakaźnych. Skoro zaś norki mogą – jak ok. 50 innych gatunków – zakazić się SARS-CoV-2, należałoby je wpisać do ustawy – uważa naukowiec.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czepianie się ferm norek kiedy chorobę przenoszą psy i koty jest idiotyzmem do kwadratu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, peceed napisał:

chorobę przenoszą psy i koty

Nie rób z KW Radia Erewań.

Psy i koty SARSem zarażają się od ludzi.

Koty zarażają, owszem, ale inne koty.

Psy nie przenoszą.

 

31 minut temu, peceed napisał:

Czepianie się ferm norek kiedy chorobę przenoszą psy i koty jest idiotyzmem do kwadratu.

Idiotyzmem do kwadratu jest porównywanie roli psów i kotów dla ludzi, z potrzebą hodowli norek!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, 3grosze napisał:

Idiotyzmem do kwadratu jest porównywanie roli psów i kotów dla ludzi, z potrzebą hodowli norek!

Hodowla na futra to w ogóle jakaś głupota jest. Mamy tyle lepszych materiałów, że nie ma potrzeby stosowania futer. Od lat używam kombinacji polaru z goreteksem i nic mnie nie rusza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie głupota tylko biznes. Niektóre gwiazdeczki show-biznesu się nadal lansują w futrach. Najzabawniejsze jest to, że "5 dla zwierząt" poróżniła tak buców z pewnej partii, bo do tej pory praktycznie nic, jak rozwalanie trójpodziału, im nie przeszkadzało. Zwierzętom futerkowym nie potrafią jednak odpuścić.

Też jestem za syntetykami. Wiem, że w Rosji się nosi futra. Podobno są lepsze niż syntetyki, ale podejrzewam, że to nie jest prawda. Wiadomo, że tam bieda aż trzeszczy, szczególnie na zimnym wschodzie, więc tanie futra może faktycznie są lepsze niż bieda-polar i bieda-goreteks.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Wiem, że w Rosji się nosi futra. Podobno są lepsze niż syntetyki, ale podejrzewam, że to nie jest prawda.

Polarnicy i himalaiści już dawno przetestowali: tylko sztucznizna!

23 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Wiem, że w Rosji się nosi futra. (...) Wiadomo, że tam bieda aż trzeszczy, szczególnie na zimnym wschodzie, więc tanie futra może faktycznie są lepsze niż bieda-polar i bieda-goreteks.

Dla Syberian odzież skórzana to wartość dodana z pozysku mięsa dziczyzny. Norki, lisy i sympatyczne szynszyle hodowane są jedynie w celu zaspokojenia chorego snobizmu.

34 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Niektóre gwiazdeczki show-biznesu się nadal lansują w futrach

Tylko rosyjskie i chińskie. Ekolobby kultury zachodniej "naszym" celebrytom już to z głowy wybiło. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, 3grosze said:

Polarnicy i himalaiści już dawno przetestowali: tylko sztucznizna!

Na pewno ich sprzęt z najwyższej półki jest znacznie lżejszy i skuteczniejszy.

 

1 hour ago, 3grosze said:

Tylko rosyjskie i chińskie. Ekolobby kultury zachodniej "naszym" celebrytom już to z głowy wybiło.

W Polsce jest sporo gwizd i gwiazdeczek, które można znaleźć w Google paradujące w futrach. Żeby daleko nie szukać Edyta G., która ostatnio nie błysnęła intelektem, ma co najmniej jedno zdjęcie. Ale może faktycznie większość idzie na eksport, bo tak jest z mięsem z uboju rytualnego.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, cyjanobakteria napisał:

Żeby daleko nie szukać Edyta G., która ostatnio nie błysnęła intelektem, ma co najmniej jedno zdjęcie.

No to już jej 2x nie lubie.:angry:

3 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

W Polsce jest sporo gwizd i gwiazdeczek, które można znaleźć w Google paradujące w futrach

Może to jakieś archiwa? Futra są  a fe i passe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszukaj w Google: celebryci w futrach. Na szybko widziałem artykuł od fundacji Viva!, gdzie była na liście. Ogólnie nie wygląda, że jest najgorsza, bo zdjęć jest niewiele, ale na pewno brakuje jej piątej klepki, więc mała strata jeżeli omyłkowo zidentyfikowałem :)

Nie chcę mi się teraz liczyć powierzchni skóry norki i ile sztuk potrzeba na jedno futro, ale podejrzewam, że kilkadziesiąt, więc nawet jedne futro ma znaczenie.

 

FUBAR, a w polskiej wersji POPOLUPO.

Cytat

Ponad 10 mln norek zostało wybitych w duńskich hodowlach po decyzji tamtejszego rządu, który nakazał ubój w związku z obawą przed zmutowanym wirusem Sars-Cov-2. Teraz zachodnie regiony Danii mierzą się z problemem norek "wynurzających się" z płytkich grobów.

https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,26552450,dania-w-obawie-przed-koronawirusem-wybila-miliony-norek-teraz.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

futra kojarzą mi się ze złotymi zębami i gumofilcami, czyli w uproszczeniu z głębokim PRLem. Może jeszcze z cyganami obwieszonymi złotem. Generalnie same negatywne skojarzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 26.11.2020 o 18:10, 3grosze napisał:

Norki, lisy i sympatyczne szynszyle hodowane są jedynie w celu zaspokojenia chorego snobizmu.

Bez znaczenia. Organizmy żywe nie wybierają sobie, po co żyją. Wszystkie kończą marnie zazwyczaj jako pożywienie innych. Los zwierząt futerkowych nie jest jakościowo inny, podobnie jak zwierząt hodowanych na pokarm. "Ochrona" zwierząt kończy się wybiciem stad. I nie ma już ani zwierząt ani populacji.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Astro napisał:

Taka korelacja zdecydowanie nie jest chrześcijańska.

Każde porównanie wizerunków diabłów i aniołów mówi co innego, to wszystko jest oparte na prostych instynktach.

W dniu 27.11.2020 o 08:19, tempik napisał:

Może jeszcze z cyganami obwieszonymi złotem. Generalnie same negatywne skojarzenia

Złoto czy Cyganie?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, peceed napisał:
W dniu 26.11.2020 o 18:10, 3grosze napisał:

Norki, lisy i sympatyczne szynszyle hodowane są jedynie w celu zaspokojenia chorego snobizmu.

Bez znaczenia.

Jasne, bez znaczenia ale  dla apatycznych i antropocentrycznych egocentryków, którzy widzą świat przez swoje zaparowane  okularki racjonalizmu. 

22 godziny temu, peceed napisał:

Los zwierząt futerkowych nie jest jakościowo inny, podobnie jak zwierząt hodowanych na pokarm.

 Uświadomię nieświadomego: potrzeby żywieniowe ludzi, a fanaberie pseudo modowe to całkiem inny cel poświęcania życia zwierząt. 

Ten brak empatii, to z powodu anhedonii ? Jeżeli ona z deficytu dopaminy, to najprostszą receptą jest mniej seksu, a więcej nikotyny. I jakieś empatyczne zwierzątko w domu. Zdecydowanie nie kot lub pies, bo to dla zaawansowanych. Polecam szczura: będziesz mile zaskoczony jego inteligencją i familiarnością. I może to będzie Twoja pierwsza od dawna pozytywna emocja. A jak się rozkręcisz, to dopiero wtedy zabieraj głos tam , gdzie oprócz racjonalizmu istotny jest humanizm.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 29.11.2020 o 16:51, 3grosze napisał:

Ten brak empatii, to z powodu anhedonii ?

Empatię zawsze ograniczałem w miarę możliwości do gatunku ludzkiego, zgodnie z instrukcja obsługi.

W dniu 29.11.2020 o 16:51, 3grosze napisał:

potrzeby żywieniowe ludzi, a fanaberie pseudo modowe to całkiem inny cel poświęcania życia zwierząt

Nie będę narzucał swojego wartościowania innym, nie mam w sobie małego wewnętrznego faszysty rwącego się do służby przypadkowym ideologiom.

W dniu 29.11.2020 o 16:51, 3grosze napisał:

Uświadomię nieświadomego:

Tak, człowiek jest drapieżnikiem.

W dniu 29.11.2020 o 16:51, 3grosze napisał:

gdzie oprócz racjonalizmu istotny jest humanizm

Nie widzę nic humanistycznego w niszczeniu całkowicie naturalnych i tradycyjnych domen działalności ludzkiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, peceed napisał:

Empatię zawsze ograniczałem w miarę możliwości do gatunku ludzkiego

To bardzo skąpo i ubogo. Brak ambicji czy możliwości?

 

23 minuty temu, peceed napisał:

Empatię zawsze ograniczałem w miarę możliwości do gatunku ludzkiego, zgodnie z instrukcja obsługi.

Ooo, pilny uczeń ojca Rydzyka.:D Czyli przesłanie Franciszka z Asyżu  za trudne do zrozumienia.:(

 

30 minut temu, peceed napisał:
W dniu 29.11.2020 o 16:51, 3grosze napisał:

potrzeby żywieniowe ludzi, a fanaberie pseudo modowe to całkiem inny cel poświęcania życia zwierząt

Nie będę narzucał swojego wartościowania innym, nie mam w sobie małego wewnętrznego faszysty rwącego się do służby przypadkowym ideologiom.

Riposta bezsensowna. 

 

31 minut temu, peceed napisał:

człowiek jest drapieżnikiem.

Był w paleolicie. Obecnie to ludy natury. Kolega jest operatorem dzidy czy procy?

 

37 minut temu, peceed napisał:

Nie widzę nic humanistycznego w niszczeniu całkowicie naturalnych i tradycyjnych domen działalności ludzkiej.

Hodowla zwierząt futerkowych jest tak samo dzisiaj  naturalna, jak kiedyś niewolnictwo, więc swoją filozofię musisz upgrejdować, bo na razie jedziesz równo z o.Rydzykiem.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, peceed said:

Nie widzę nic humanistycznego w niszczeniu całkowicie naturalnych i tradycyjnych domen działalności ludzkiej.

Tradycyjne to było, jak się odbywało na małą skalę. Teraz to jest skala przemysłowa a trupy wożą sprzętem budowlanym od JCB do płytkich (te koszty!) dołów z wapnem. Z resztą mało to jest tradycji, które są w obecnych czasach powszechnie uznawane za barbarzyństwo? Trzy grosze mnie ubiegł, ale niewolnictwo od razu przyszło mi do głowy, bo było całkowicie naturalną i tradycyjną domeną działalności ludzkiej :) Tak samo jak zabijanie wieśniaków, palenie przygranicznych wiosek i gwałcenie kobiet (w dowolnej kolejności).

Dzisiaj widziałem w wyborczej artykuł, że mieszkańcy okolicznych miejscowości chcą, aby te trupy, co zaczęły wypływać na powierzchnie, ekshumować i spalić w palarni, więc POPOLUPO ciąg dalszy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, 3grosze napisał:

Riposta bezsensowna.

Mamy czas :P

6 minut temu, 3grosze napisał:

Kolega jest operatorem dzidy czy procy?

Obsługuję i dzidy i szprychy.

7 minut temu, 3grosze napisał:

więc swoją filozofię musisz upgrejdować

Nie muszę, poczekam na wersję bez bugów.

8 minut temu, 3grosze napisał:

bo na razie jedziesz równo z o.Rydzykiem.

Nie jest możliwe ani sensowne abym miał wszystkie poglądy przeciwne do O'Rydzyka. Gdyby tak było, to nie mógłbym mieć własnych.
 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sztuczne tu, sztuczne tam, a potem narzekanie na mikroplastik. Jednolite słomki, patyczki i sztućce są be, ale kosmaty polar z poliestru, który syfi na lewo i prawo kłaczkami to już ok. Dla mnie to hipokryzja.

A ile tego badziewia lata to najlepiej widać z na filtrze suszarki do ubrań, gdy po jednym wsadzie ściąga się 1cm warstwę kłaków. Oczywiście część to bawełna, ale plastiku tam też pełno.

Edytowane przez topiq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, topiq napisał:

, ale kosmaty polar z poliestru, który syfi na lewo i prawo kłaczkami to już ok. Dla mnie to hipokryzja.

O futerkach mowa. Masz potrzebę noszenia majtek futerkowych?:blink:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minutes ago, topiq said:

Sztuczne tu, sztuczne tam, a potem narzekanie na mikroplastik. Jednolite słomki, patyczki i sztućce są be, ale kosmaty polar z poliestru, który syfi na lewo i prawo kłaczkami to już ok. Dla mnie to hipokryzja.

Symetrysta/idealista się znalazł. Kup jedną butelkę PET mniej na każdy polar na 10 lat noszenia i wyjdzie pewnie na to samo.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, topiq napisał:

A ile tego badziewia lata to najlepiej widać z na filtrze suszarki do ubrań, gdy po jednym wsadzie ściąga się 1cm warstwę kłaków. Oczywiście część to bawełna, ale plastiku tam też pełno.

No cóż, coś w tym jest. Jednak moje polary zużywają się znacznie wolniej niż np. spodnie czy koszule z bawełny. Mam więc trochę wątpliwości co do wpływu na środowisko. Ale dobrze, wracam zatem do góralskich golfów w podhalańskie wzorki ;)

 

4 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Kup jedną butelkę PET mniej na każdy polar na 10 lat noszenia i wyjdzie pewnie na to samo.

Fakt. Tego to wywalam metrami sześciennymi. Nieprawdopodobne ilość plastików produkuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Jajcenty napisał:

Nieprawdopodobne ilość plastików produkuję.

E tam, megalomania.;) Obrót surowcem robisz. Przecież do lasu nie wywozisz, tylko w  koszu na plastiki umieszczasz, a to już CAŁKIEM inny PET od tego porzuconego. Co najwyżej ślad węglowy może Cię nocami męczyć.;)

 

20 minut temu, Astro napisał:

"o." nie jest ani stopniem, ani tytułem naukowym,

Jest, abstrahując od sympatii i własnych skojarzeń, chcemy czy nie, przydomkiem kapłana zakonnika. Bracie...:)

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, 3grosze napisał:

Co najwyżej ślad węglowy może Cię nocami męczyć.

:D Nie, raczej chodzi o okrzyki: idź z plastikami! A tu człowiek w środku pisania komentarza na KW 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Astro napisał:

odsyłam jednak do Ustawy o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz o stopniach i tytule w zakresie sztuki. Ciągle jeszcze aktualna, i nic o "ojcu" tam nie ma

Żle szukasz? https://pl.wikipedia.org/wiki/Zakonnik

 Kapłana zakonnika często nazywa się ojcem (pater), a zakonników którzy nie są kapłanami nazywa się braćmi (frater).

Aha, jak zwykle mieszanie nauki z wiarą prowadzi do takich dylematów.:) Skoro nauka ma swoje tytuły, to i religie tez mają własne. 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Astro napisał:

nie widzę najmniejszego powodu by jakiegoś biznesmena tytułować na KW "ojcem"

"Odpowiem wymijająco wprost"- kolejnym wałęsalikiem - "Nie chcem, ale muszem". Tak, jak muszę: prof. Czarnek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas pandemii SARS-CoV-2 widzieliśmy olbrzymie spektrum manifestacji klinicznych zarażenia wirusem, od infekcji bezobjawowych po zgony. Naukowcy z Instytutu Pasteura, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych we współpracy ze specjalistami z całego świata przyjrzeli się przyczynom różnic w reakcji układu odpornościowego na SARS-CoV-2 wśród różnych populacji. Wykazali, że utajona infekcja cytomegalowirusem oraz czynniki genetyczne miały swój udział w manifestacjach reakcji organizmu na koronawirusa.
      Wiemy, że głównym czynnikiem ryzyka zgonu jest zaawansowany wiek. Dodatkowymi są płeć męska, choroby współistniejące i czynniki genetyczne oraz immunologiczne. Naukowcy badający wpływ różnych czynników na odpowiedź organizmu na SARS-CoV-2 pobrali próbki krwi od 222 zdrowych ochotników zamieszkujących region od Afryki Środkowej i Europy Zachodniej po Azję Wschodnią. Wykorzystali technikę sekwencjonowania RNA do określenia, w jaki sposób 22 różne rodzaje komórek krwi reaguja na obecność koronawirusa. Następnie połączyli tak uzyskane informacje z wynikami badań układu odpornościowego i genomu osób, od których pobrano krew.
      Naukowcy zidentyfikowali około 900 genów, których reakcja na obecność wirusa była różna u różncyh populacji. Za pomocą statystycznych analiz genetycznych uczeni wykazali, że różnice te wynikają z różnic w składzie krwi. Proporcje poszczególnych typów komórek są różne u różnych populacji. Wiadomo jednak, że na skład krwi mają też wpływ czynniki zewnętrze. Jednym z nich jest infekcja cytomegalowirusem. W Afryce Środkowej jest on obecny u 99% populacji, w Azji Wschodniej u 50% ludzi, a w Europie jego nosicielem jest 32% mieszkańców. Z badań wynika, że utajona infekcja tym wirusem ma wpływ na reakcję organizmu na SARS-CoV-2.
      Ponadto zidentyfikowano około 1200 genów, których ekspresja w warunkach zarażenia SARS-CoV-2 jest różna w różnych populacjach i jest kontrolowana przez czynniki genetyczne i zależy od częstotliwości alleli regulujących te geny. Na ten czynnik miała wpływ presja selekcyjna z przeszłości. Wiemy, że czynniki zakaźne miały olbrzymi wpływ na przeżycie człowieka i wywierały silną presję selekcyjną, która ukształtowała różnice genetyczne na poziomie całych populacji. Wykazaliśmy, że presja selekcyjna z przeszłości wpłynęła na odpowiedź immunologiczną na SARS-CoV-2. Jest to widoczne szczególnie u osób pochodzących z Azji Wschodniej. Około 25 000 lat temu koronawirusy wywarły silną presję selekcyjna na te populacje, mówi Maxime Rotival.
      Na przebieg infekcji miały też wpływ geny odziedziczone po neandertalczykach. Stanowią one ok. 2% genomu mieszkańców kontynentów innych niż Afryka i mamy coraz więcej dowodów na to, że wpływają one na naszą obecność odporność na infekcję. Nie tylko zresztą na nią. Mają też wpływ na to, czy palimy papierosy i pijemy alkohol. Teraz naukowcy zidentyfikowali dziesiątki genów, które zmieniają reakcję na infekcję, a ich obecność to skutek krzyżowania się H. sapiens z neandertalczykiem.
      Wykazaliśmy istnienie związku pomiędzy dawnymi wydarzeniami mającymi wpływ na ewolucję, jak selekcja naturalna czy krzyżowanie się z neandertalczykami, a obecnymi różnicami populacyjnymi w reakcji na infekcję, dodaje profesor Lluis Quintana-Murci.
      Szczegóły badań zostały opisane w artykule Dissecting human population variation in single-cell responses to SARS-CoV-2 opublikowanym na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Od początku pandemii COVID-19 możemy oglądać w mediach zdjęcia i grafiki reprezentujące koronawirusa SARS-CoV-2. Wyobrażamy go sobie jako sferę z wystającymi białkami S. Obraz ten nie jest do końca prawdziwy, gdyż w rzeczywistości wirion – cząstka wirusowa zdolna do przetrwania poza komórką i zakażania – jest elipsoidą, która może przyjmować wiele różnych kształtów. Z rzadka jest to kształt kulisty.
      Teraz naukowcy z kanadyjskiego Queen's University oraz japońskiego Okinawa Institute of Science and Technology (OIST) przeprowadzili modelowanie komputerowe, podczas którego zbadali, jak różne kształty wirionów wpływają na zdolność SARS-CoV-2 do infekowania komórek.
      Naukowcy sprawdzali, jak wiriony o różnych kształtach przemieszczają się w płynie, gdyż to właśnie wpływa na łatwość transmisji. Gdy wirion trafi do naszych dróg oddechowych, przemieszcza się w nosie i płucach. Chcieliśmy zbadać jego mobilność w tych środowiskach, mówi profesor Eliot Fried z OIST.
      Uczeni modelowali dyfuzję rotacyjną, która określa, z jaką prędkością cząstki obracają się wokół osi prostopadłej do powierzchni błony. Cząstki bardziej gładkie i bardziej hydrodynamiczne napotykają mniejszy opór i obracają się szybciej. W przypadku koronawirusa prędkość obrotu wpływa na zdolność do przyłączenia się do komórki i jej zainfekowania. Jeśli cząstka obraca się zbyt szybko, może mieć zbyt mało czasu na interakcję z komórką i jej zarażenie. Gdy zaś obraca się zbyt wolno, może nie być w stanie przeprowadzić interakcji w odpowiedni sposób, wyjaśnia profesor Fried.
      Uczeni modelowali elipsoidy spłaszczone i wydłużone. Sfera to rodzaj elipsoidy obrotowej, która ma wszystkie trzy półosie równe. Elipsoida spłaszczona ma jedną oś krótszą od dwóch pozostałych, elipsoida wydłużona – jedną oś dłuższą od dwóch pozostałych. Możemy sobie to wyobrazić przyjmując, że elipsoida spłaszczona, to kula, która zmienia kształt tak, by stać się monetą, a elipsoida wydłużona to kula, która próbuje stać się prętem. Oczywiście w przypadku wirionów zmiany są bardzo subtelne. Aby uzyskać większy realizm, naukowcy dodali do swoich elipsoid wystające białka S, symbolizowane przez kule na powierzchni elipsoidy.
      Przyjęliśmy też założenie, że każde z białek S ma ten sam ładunek elektryczny, przez co odpychają się od siebie, to zaś powoduje, że są równomiernie rozłożone na całej powierzchni elipsoidy, dodaje doktor Vikash Chaurasia z OIST.
      Analizy wykazały, że im bardziej kształt wirionu odbiega od kształtu kuli, tym wolniej się on obraca. To może oznaczać, że łatwiej mu będzie przyłączyć się do komórki i ją zarazić. Autorzy badań przyznają, że ich model jest uproszczony, jednak pozwala nam lepiej zrozumieć właściwości koronawirua i jedne z czynników wpływających na łatwość, z jaką nas zaraża.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jednym z wielkich wyzwań współczesnej medycyny jest zrozumienie, dlaczego niektórzy pacjenci nie reagują na leczenie onkologiczne. Guzy nowotworowe takich osób wykazują wielolekooporność, co znacząco ogranicza opcje terapeutyczne. Naukowcy z Hiszpańskiego Narodowego Centrum Badań Onkologicznych (CNIO, Centro Nacional de Investigaciones Oncológicas) znaleźli właśnie jedną z przyczyn tej lekooporności i opisali potencjalną strategię walki z guzami niepoddającymi się leczeniu.
      Przeprowadzone przez nich badania pokazują, dlaczego terapie nie skutkują w przypadku niektórych guzów oraz pokazują słabe punkty tych opornych nowotworów. Teraz wiemy, że te słabe punkty można wykorzystać za pomocą już istniejących leków, mówi Oscar Fernandez-Capetillo, który stał na czele zespołu badawczego.
      Hiszpanie znaleźli mutacje, w wyniku których dochodzi do dezaktywacji genu FBXW7, co z kolei powoduje, że guzy nowotworowe stają się niewrażliwe na większość dostępnych terapii. Jednak w tym samym czasie dezaktywacja genu FBXW7 powoduje, że komórki nowotworu stają się wrażliwe na leki wywołujące zintegrowaną odpowiedź na stres (ISR).
      Autorzy badań zauważają, że FBXW7 jeden z 10 genów, które ulegają najczęstszym mutacjom w komórkach nowotworowych, a pojawienie się jego zmutowanej wersji jest powiązane z bardzo małymi szansami na przeżycie nowotworu.
      Hiszpańscy naukowcy wykorzystali technologię CRISPR i mysie komórki macierzyste, by poszukać mutacji odpowiedzialnych za oporność na leki antynowotworowe czy ultrafiolet. Bardzo szybko wpadli na trop FBXW7, co sugerowało, że mutacja tego genu odpowiada za pojawienie się wielolekooporności. Przeanalizowali wówczas bazy danych z informacjami dotyczącymi oporności ponad 1000 linii komórkowych nowotworów na tysiące środków. Potwierdzili w ten sposób, że komórki ze zmutowanym FBXW7 są oporne na większość leków. Z kolei analizy bazy Cancer Therapeutics Response Portal ujawniły, że zmniejszenie ekspresji FBXW7 było powiązane z gorszymi wynikami leczenia.
      Poszukując związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy zmniejszoną ekspresją FBXW7 a wielolekoopornością naukowcy przyjrzeli się mitochondriom. Odkryli, że w komórkach z deficytem FBXW7 występuje nadmiar białek mitochondrialnych, o których wiemy, że są powiązane z występowaniem lekooporności. Stwierdzili też, że mitochondria w takich komórkach są poddane dużemu stresowi. I to właśnie ten stres może pomóc w przełamaniu lekooporności.
      Mitochondria to pozostałości bakterii, które przed miliardami lat połączyły się z prymitywnymi komórkami eukariotycznymi. Powstaje więc pytanie, czy antybiotyki zabijające bakterie, mogłyby zabijać też komórki nowotworowe, w których występuje nadmiar białek mitochondrialnych. Wskazówki na ten temat pojawiały się już w przeszłości. Zauważono bowiem, że pewne antybiotyki pomagały niektórym pacjentom nowotworowym. Były to jednak izolowane przypadki, naukowcy nie byli w stanie określić, dlaczego akurat w tych nielicznych przypadkach antybiotyki były skuteczne. Hiszpanie poszli tym tropem i wykazali, że tygecyklina jest toksyczna dla komórek z deficytem FBXW7.
      Jednak jeszcze ważniejsze było odkrycie, jak na takie komórki działa tygecyklina. Hiszpanie wykazali, że zabija ona komórki poprzez nadmierną aktywację zintegrowanej odpowiedzi na stres (ISR). A później dowiedli, że inne antybiotyki zdolne do aktywowania ISR, również są toksyczne dla komórek ze zmutowanym FBXW7.
      Trzeba w tym miejscu dodać, że wiele z takich leków jest obecnie używanych w terapiach przeciwnowotworowych, sądzono jednak, że działają za pomocą innych mechanizmów. Nasze badania pokazują, że aktywowanie zintegrowanej odpowiedzi na stres może być sposobem na przełamanie oporności na chemioterapię. Jednak pozostało jeszcze wiele do zrobienia. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, które leki najlepiej aktywują ISR i działają najsilniej, którzy pacjenci mogą odnieść największe korzyści z ich stosowania. W najbliższej przyszłości będziemy pracowali nad tymi odpowiedziami, dodaje Fernandez-Capetillo.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ludzie są jednym z niewielu gatunków, których samice żyją długo po utracie zdolności do rozmnażania się. To zaskakująca cecha, gdyż biologia większości zwierząt jest zoptymalizowana pod kątem przekazania genów. O tym, jaką korzyść może odnosić nasz gatunek z długiego życia kobiet pisaliśmy niedawno. Jednak w jaki sposób cecha ta w ogóle pojawiła się u H. sapiens? Naukowcy z Kalifornii twierdzą, że istnienie babek możemy zawdzięczać m.in. ... rzeżączce.
      Uczeni z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego (UCSD) już 7 lat temu odkryli u ludzi unikatowy zestaw mutacji genetycznych, chroniących przed demencją i spadkiem zdolności poznawczych. Teraz na łamach Molecular Biology and Evolution opisują swoje badania nad jednym z tych genów i nad próbą opisania jego historii ewolucyjnej.
      Porównanie genomu ludzkiego i szympansiego pokazało, że posiadamy unikatową wersję genu receptora CD33 obecnego w komórkach układu odpornościowego. Standardowy receptor CD33 wiąże się z kwasem sjalowym. To cukier, którym pokryte są komórki ludzkiego organizmu. Gdy komórka układu odpornościowego wyczuje za pomocą CD33 kwas sjalowy, rozpoznaje komórę organizmu i nie atakuje jej.
      Receptor CD33 jet też obecny w komórkach mikrogleju w mózgu. To makrofagi biorące udział w odpowiedzi immunologicznej i odgrywającą ważną rolę w usuwaniu uszkodzonych komórek mózgu oraz płytek amyloidowych zaangażowanych w pojawianie się choroby Alzheimera. Jednak standardowe receptory CD33, przyłączając się do kwasu sjalowego uszkodzonych komórek i płytek tłumią działanie mikrogleju, zwiększając ryzyko demencji.
      I tutaj właśnie pojawia się nowy wariant genu. W pewnym momencie ewolucji w naszych organizmach pojawiła się zmutowana forma CD33, której brakuje miejsca przyłączania się do kwasu sjalowego. Zmutowany receptor nie reaguje więc na obecność tego cukru w uszkodzonych komórkach i płytkach amyloidowych, dzięki czemu mikroglej może je usuwać. Skądinąd wiemy, że wyższy poziom zmutowanych CD33 jest powiązany z lepszą ochroną przeciwko pojawieniu się choroby Alzheimera.
      Profesor Ajit Varki i jego koledzy z UCSD postanowili sprawdzić, kiedy zmutowany wariant CD33 się pojawił. Odkryli istnienie silnej pozytywnej presji selektywnej, której istnienie wskazuje, że jakiś czynnik napędza ewolucję genu tak, że jest ona szybsza niż spodziewana. Zauważyli też, że zmutowanego CD33 nie mieli ani neandertalczycy ani denisowianie. To było dla nas zaskoczeniem, gdyż większość genów, którymi różnimy się od szympansa, jest obecna także u neandertalczyków. To zaś sugerowało, że mądrość i opieka ze strony zdrowych dziadków mogła być tym, co dało nam przewagę nad innymi homininami, mówi Varki.
      Przeprowadzone badania sugerują, że elementem, który dał nam tę przewagę i który w tak decydujący sposób wpłynął na naszą ewolucję mogły być takie patogeny jak dwoinka rzeżączki (Neisseria gonorrhoeae) oraz paciorkowiec bezmleczności (Streptococcus agalactiae). Bakterie te chowają się w otoczce z kwasu sjalowego. Więc na podobieństwo wilka w owczej skórze są w stanie oszukać układ odpornościowy. Dlatego też Varki, profesor patologii Pascal Gagneux i ich zespół sugerują, że presja ze strony tych patogenów spowodowała, że pojawił się wariant CD33, który potrafił rozpoznać niebezpieczne bakterie. Przypuszczenie to potwierdzili odkrywając, że jedna ze specyficznych dla ludzi mutacji powoduje, że układ odpornościowy jest w stanie rozpoznać przeciwnika.
      Jako, że oba wspomniane patogeny przenoszone są drogą płciową, naukowcy sądzą, że najpierw ludzie nabyli zmutowany wariant CD33 by chronił nas przed zachorowaniem w okresie rozrodczym. Z czasem mutacja ta została przejęta przez mózg w celu ochrony go przed demencją. Możliwe, że CD33 to jeden z wielu genów wybranych w trakcie ewolucji do ochrony przed patogenami. Później zaś nasze organizmy ponownie go wybrały, ze względu na ochronę przed demencją i innymi chorobami związanymi z wiekiem, mówi Gagneux.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Tajlandii opisali przypadek weterynarza, który zaraził się COVID-19 od swojego pacjenta. Tym samym dostarczyli pierwszego dowodu, że kot przekazał człowiekowi SARS-CoV-2. Zaznaczają przy tym, że tego typu przypadki są prawdopodobnie niezwykle rzadkie.
      Eksperci mówią, że przypadek jest bardzo dobrze udokumentowany. Są jednocześnie zdziwieni, że zdobycie dowodu trwało tak długo. Biorąc pod uwagę rozmiary pandemii, zdolność SARS-CoV-2 do przeskakiwania pomiędzy gatunkami oraz bliskie kontakty ludzi z kotami można było przypuszczać, że znacznie szybciej naukowcy znajdą przykład transmisji pomiędzy ludźmi a ich domowymi pupilami.
      Badania przeprowadzone już na początku pandemii wykazały, że koty mogą rozprzestrzeniać wirusa i zarażać inne koty. Z czasem zaczęły napływać raporty, w których przedstawiciele poszczególnych krajów informowali o dziesiątkach zarażonych kotów. Jednak udowodnienie, że kot zaraził człowieka lub człowiek kota jest trudne. Dlatego też Marion Koopmans, wirolog z Uniwersytetu Erazma w Rotterdamie mówi, że badania z Tajlandii to interesujące studium przypadku i dobry przykład tego, jak powinno wyglądać śledzenie drogi rozprzestrzeniania się wirusa.
      Dowód, że kot zaraził człowieka zdobyto w dość przypadkowy sposób. W sierpniu ubiegłego roku do jednego ze szpitali przyjęto ojca i syna, u których test wykazał obecność SARS-CoV-2. Zbadano też ich kota. Podczas pobierania próbek od zwierzęcia, kot kichnął w twarz pani weterynarz. Miała ona co prawda maseczkę oraz rękawiczki, ale oczy nie były chronione. Trzy dni później u weterynarz pojawiły się objawy COVID-19. Potwierdzono u niej infekcję. Tymczasem nikt z jej bliskich kontaktów nie był zarażony. Przeprowadzono więc badania genetyczne wirusa obecnego u weterynarz i u kota, który na nią kichnął. Sekwencja RNA była identyczna. Specjaliści podkreślają, że do zarażenia ludzi przez koty dochodzi prawdopodobnie rzadko. Koty rozprzestrzeniają niewiele wirionów i robią to tylko przez kilka dni.
      Naukowcy dodają, że przypadki przekazania SARS-CoV-2 ludziom przez zwierzęta są niezwykle rzadkie i nie odgrywają żadnej roli w rozprzestrzenianiu się pandemii. Ludzie są największym źródłem wirusa.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...