Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Polski inżynier stworzył gaśnicę tłumiącą pożar za pomocą... dźwięku

Rekomendowane odpowiedzi

Doktor inżynier Jacek Wilk-Jakubowski z Politechniki Świętokrzyskiej jest autorem innowacyjnej gaśnicy, która gasi pożar... falami dźwiękowymi. Jego urządzenie nie tylko tłumi ogień, ale ma i tę kolosalną zaletę, że nie niszczy otoczenia w takim stopniu jak gaśnice wodne czy pianowe. Ponadto jest tańsze w eksploatacji.

Dźwiękowa gaśnica działa z odległości nienal 2 metrów i może być obsługiwana zdalnie. Człowiek nie musi więc znajdować się blisko ognia. Działanie gaśnicy polega na wykorzystaniu fali akustycznej, które zwiększa ruch powietrza na krawędzi płomieni. Tym samym zmniejsza się obszar, na którym następuje proces spalania, cząsteczki tlenu pod wpływem fali dźwiękowej zagęszczają się i rozrzedzają. W wyniku tego falującego ruchu odchylone płomienie rozrywają się na części i przestają na siebie oddziaływać, gdyż tlenu jest coraz mniej w miejscu, w którym zachodzi proces spalania. W efekcie, po zaledwie kilkunastu sekundach od uruchomienia urządzenia ogień udaje się ugasić, czytamy na stronach Politechniki Świętokrzyskiej.

Ponadto w przeciwieństwie do tradycyjnych gaśnic, ta akustyczna może działać przez długi czas, gdyż nie występuje tutaj problem wyczerpania się środka gaśniczego, nie musi być cykliczne sprawdzania pod kątem występowania odpowiedniego ciśnienia. Mankamentem jest zaś konieczność zapewnienia źródła zasilania.

Z eksperymentów przeprowadzonych przez doktora Wilka-Jakubowskiego wynika, że do gaszenia ognia najlepiej nadają się niskie dźwięki, znajdujące się na granicy słyszalności ludzkiego ucha. Wynalazca, we współpracy z Pawłem Stawczykiem i naukowcami z Uniwersytetu Technicznego w Bułgarii przeprowadził już pierwsze próby polowe prototypu. Gaśnica skutecznie tłumiła palące się ciecze i gazy.

Naukowcy przeprowadzili już wstępne rozmowy z ekspertami ds. pożarnictwa. Wynika z nich, że nowatorska gaśnica najlepiej sprawdziłaby się jako wbudowany element systemu przeciwpożarowego budynku. Mogłaby w tej roli zastąpić tradycyjne spryskiwacze.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma w artykule wideo, więc poszukałem an YT i znalazłem kilka demonstracji. Nie chcę marudzić, ale pomysł nie jest nowy. To jest ciekawa demonstracja, bo urządzenie jest najmniejsze z tych, co widziałem: https://www.youtube.com/watch?v=A0YsytN_ylU

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to może zamiast syren (albo obok) powinno się jeszcze puszczać w alarmach pożarowych buczenie.
 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie to żałosne. Kolejny raz odczuwam głębokie zażenowanie polską myślą techniczną godną wspomnianego Rowerowa. Skoro nie ma nawet demonstracji wideo, mniemam, że będzie składał wniosek patentowy. I na to idą nasze pieniądze. Dziękuję za taką innowacyjność, lepiej już dalej montujmy silniki samochodowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak widać na wszystkich filmikach  zasięg skuteczny jest dramatycznie mały, a wydaje mi się że oddalając na 50cm te cudo będzie działać odwrotnie, czyli podsycać ogień :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam i oczom nie wierzę. Całkiem nieuzasadniony "hejt" na biednego naukowca leci.

1. W artykule ze strony Politechniki Świętokrzyskiej, na który powołuje się KW, jest wyraźnie napisane

Quote

Naukowiec zainspirowany próbami przeprowadzonymi na świecie, postanowił opracować urządzenie...

czyli nikt nie twierdzi, że coś całkiem nowego doktor Wilk-Jakubowski wynalazł.

2. Według artykułu, odległość skutecznego działania urządzenia to niemal 2 metry. Już to świadczy o poprawieniu konstrukcji, nad którymi pracowali inni zainteresowani tym rozwiązaniem.

 

Usprawnianie starych wynalazków to też ważna część myśli technicznej. Jak ktoś w Polsce zacznie budować windę kosmiczną, której konstrukcję oprze na kablach z nanorurek węglowych też powiecie, że to już było, nie da się, a w ogóle to "kolejny Rowerow"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Daniel O'Really napisał:

Według artykułu, odległość skutecznego działania urządzenia to niemal 2 metry.

jak tak to już miało by to sens montować w suficie. Tylko że na wszystkich filmikach gaszą opary lotnych cieczy lub strumień gazu, czyli jeden chuch,dmuch i po temacie, nie ma nagrzanej powierzchni i żaru. Może w odpowiedniej skali nadawałoby się do gaszenia szybów i pól naftowych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Daniel O'Really napisał:

Według artykułu, odległość skutecznego działania urządzenia to niemal 2 metry. Już to świadczy o poprawieniu konstrukcji, nad którymi pracowali inni zainteresowani tym rozwiązaniem.

Te 2 metry pojawiają się w większości materiałów o tych akustycznych gaśnicach - to pewnie jakieś ograniczenie wynikające z fizyki tego zjawiska i skuteczność w takim przypadku jest raczej teoretyczna (albo osiągalna w określonych, laboratoryjnych warunkach).

Swoją drogą bardzo się musi szanownemu naukowcowi nudzić, skoro uprawia "innowacje", odtwarzając projekty studentów obejrzane na YouTubie. Aż chciało by się powiedzieć: "Weź się chłopie do roboty" :P

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest zwykła odtwórczość celebrowana jako "innowacja".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz - sławojka to z pewnością innowacja bijąca na głowę załatwianie się do zwykłego dołka, ale zbijaniem sławojki niekoniecznie musi się zajmować polski naukowiec w ramach swojej niesamowitej kariery uniwersyteckiej :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Astro

  Normalnie nie chce mi się odpowiadać na twoje zaczepki, dziś jednak zrobię wyjątek

1 godzinę temu, Astro napisał:

[...] większość problemów bierze się ze spraw zupełnie drugorzędnych jak przykładowo:

1. [...] ~5. [...]

Nikt nie prosił, byś się aż tak publicznie obnażał, a jeśli jest ci to potrzebne do życia polecam Facebook lub Instagram.

Innowacja (za Wikipedią):

Cytat

nowa, wprowadzona przez człowieka, wartość lub jakość dotycząca celów lub sposobów ich realizacji

Cóż nowego mamy tutaj? Odtworzenie rozwiązań studentów?

Najwyraźniej zabrakło ci logicznego wnioskowania z przeczytanego tekstu:

W dniu 3.06.2020 o 15:26, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Doktor inżynier Jacek Wilk-Jakubowski z Politechniki Świętokrzyskiej jest autorem innowacyjnej gaśnicy

autor innowacyjnej - znaczy, że wynalazł od zera, stworzył praktyczne rozwiązanie czyichś teoretycznych rozważań (choć najlepiej własnych) lub połączył znane technologie w nową, do tej pory niespotykaną jakość osiągając znany cel w niespotykany dotąd sposób.

W dniu 3.06.2020 o 15:26, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Z eksperymentów przeprowadzonych przez doktora Wilka-Jakubowskiego wynika, że do gaszenia ognia najlepiej nadają się niskie dźwięki, znajdujące się na granicy słyszalności ludzkiego ucha. Wynalazca, we współpracy [...]

Czyli przypisał sobie wyznaczenie praktycznego zakresu użytkowych częstotliwości, a wszystko jest tak tajne, że jedyna wskazówka gdzie ów zakres się znajduje, to dolny próg słyszalności. Cała gaśnica zaś ukryta jest w wielkim, czarnym pudle tak, by nikt tajnego rozwiązania nie mógł podejrzeć na zdjęciu i odtworzyć z wykorzystaniem inżynierii wstecznej, kradnąc tym samym doktorowi jego innowacyjne i autorskie projekty przed opatentowaniem. Chyba że aktualny stan rozwiązań technicznych jest właśnie na poziomie tego wielkiego czarnego pudła. Hmm, studenckie projekty mieściły się w ręku i ważyło około 2 kg. Rzeczywiście innowacja.

Godzinę temu, Astro napisał:

Cóż, stary widać jestem i zawsze "innowację" widziałem inaczej.

Każdemu mogą przydarzyć się problemy z poprawnym rozumieniem słów. Na szczęście na dokształcanie nigdy nie jest za późno, nawet w zaawansowanym wieku.

 

Polecam także zapoznać się z tym artykułem oraz z datą jego publikacji:

https://www.extremetech.com/extreme/132859-darpa-creates-sound-based-fire-extinguisher

Edytowane przez lester

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, tempik napisał:

Może w odpowiedniej skali nadawałoby się do gaszenia szybów i pól naftowych.

Stare.  Było nawet kilka filmów w których osią fabuły było jak najszybsze dowiezienie sprzętu do gaszenia, dostępnego pod nazwą handlową "nitrogliceryna". 
 

5 godzin temu, Daniel O'Really napisał:

Usprawnianie starych wynalazków to też ważna część myśli technicznej.

A replikacja wyników to ważna część nauki.
Od strony konstrukcyjnej to nie spodziewam się przełomu w konstrukcji głośników.
 

Godzinę temu, lester napisał:

Hmm, studenckie projekty mieściły się w ręku i ważyło około 2 kg.

Student z MIT ma znacząco lepsze warunki niż doktor z Politechniki Świętokrzyskiej, jakby ktoś się w świecie nie orientował.
To nie nauki miękkie gdzie do pracy wystarcza długopis, kartka papieru i pomieszczenie bez kosza na śmieci.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Astro napisał:

"Koneserom" muzyki z laptopów z takim g*nem naprawdę współczuję.

Nie ma powodu aby dokanałowe głośniki piezoelektryczne nie mogły osiągnąć perfekcyjnej jakości dźwięku, co najwyżej nikomu nie chce się w to bawić.

24 minuty temu, Astro napisał:

ale i ciepło zawsze. :)
Dodam, że jakoś tak zawsze wychodzi mi jak Adamowi Słodowemu. DIY. Zdecydowanie taniej.

Jestem pod wrażeniem wysokiego poziomu tzw. "sexual pride".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, Astro napisał:

Gwarantuję, że jeśli masz sprawne uszy, to wymiękniesz.

Mam bardzo sprawne uszy, ponad 10 dB czulsze niż poziom referencyjny. Dlatego korzystam ze słuchawek, które generalnie dają lepsze rezultaty niż mogą dać najlepsze głośniki o czym wie każdy rozumiejący akustykę.
Ciekawostka: brat jeszcze na studiach słyszał ultradźwięki (ok, podniósł poprzeczkę dla ultradźwięków) do 24 kHz.

39 minut temu, Astro napisał:

Żeby nie było wątpliwości, to zapytam tylko raz. Ma kolega na myśli kanał odbytniczy?

Aby kolega lepiej zapamiętał i usunął z głowy tego typu skojażenia, odpowiem trzy razy. Nie, nie, nie.
W sformułowaniu "poczuć w sobie dźwięk" chodzi o jego natężenie, a nie lokalizację źródła :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Godzinę temu, Astro napisał:

Był Pan kiedyś na jakimś koncercie muzyki klasycznej? Nie sądzę...

Z moimi słuchawkami - nie musiałem. Koncerty muzyki klasycznej były u mnie.

Godzinę temu, Astro napisał:

Słuszał Pan kiedyś wątrobą? Bo ja nie raz.

Wiemy, wiemy. Pewnie przez słuchawki... dokanałowe :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Astro napisał:

pamiętaj, po takim poczęstunku nie oczekuje się lizania... "twarzy", a zwyczajnie szacunku; pomyśl nim po dobrym dwójniaczku odpowiesz

Zawsze myślę. Problem w tym, że nie szanujesz rozmówców z którymi próbujesz dyskutować, czego wyraz dałeś choćby powyżej i w dziesiątkach innych tematów. To też jeden z powodów dlaczego nie chce mi się tutaj zbyt często komentować. Przyjdziesz, doczepisz się czegoś i nawet ciężko się odnieść, bo nie wiadomo o co tak na prawdę chodzi.

 

6 godzin temu, Astro napisał:

Tak prywatnie, to lubię Cię Lester, bo czasem piszesz bardzo rozsądnie,

Kiedyś, kilka kont temu też pisałeś bardziej rozsądnie. Zawsze lałeś wodę, ale dało się to czytać. Dziś jakby ciężko, wybacz. W końcu i mi się lekko ulało jak się mnie czepnąłęś, ale dzięki za szczerość.

 

6 godzin temu, Astro napisał:

Czy ja odnosiłem się do definicji z wiki?

Podałem definicję z wiki, żebyś mógł sobie sam sprawdzić. A innowacyjność to nie to samo co racjonalizacja, bo chyba o tym myślisz.

 

Dla mnie EOT. Szkoda mi czasu na puste potyczki słowne, które do niczego nie prowadzą a sprowadzają się li tylko do pustej semantyki i pyskówek.

 

@peceed Na polskich uczelniach też jest na prawdę duża kasa jak na nasze warunki, choćby z grantów. Jedyny problem to dostęp do niej, pilnie strzeżony przez równiejszych dla wybranych. Być może rzeczywiście doktor do nich nie należy, co nie zmienia faktu, że jego praca jest odtwórcza, a peany na stronie PŚ jak by to DARPA zgapiła od niego. Wystarczyło napisać o udanym eksperymencie innowacyjnej metody gaszenia, zamiast robić z niego autora innowacyjnego rozwiązania i badacza częstotliwości ;)

Edytowane przez lester

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, lester napisał:

Na polskich uczelniach też jest na prawdę duża kasa jak na nasze warunki, choćby z grantów.

Tak, czasy się zmieniają. Nie można jednak oczekiwać, że ludzie na drugorzędnych uniwersytetach polskich będą dokonywać przełomowych odkryć na poziomie światowego topu.
Tutaj mamy nabywanie know-how: nie wydaje mi się, aby DARPA udostępniała detale finansowanych projektów na całym świecie. Tak to niestety wygląda w przemyśle, pewne rzeczy i tak trzeba umieć odtworzyć, bo inaczej będzie trzeba je kupić.

27 minut temu, lester napisał:

Wystarczyło napisać o udanym eksperymencie innowacyjnej metody gaszenia, zamiast robić z niego autora innowacyjnego rozwiązania i badacza częstotliwości ;)

Ale to nie jego wina, po prostu naród jest spragniony sukcesów ;)  Uczciwie przyznając, teraz wszędzie na świecie pisze się w taki sam sposób o bylegie.

W dniu 3.06.2020 o 15:26, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Naukowcy przeprowadzili już wstępne rozmowy z ekspertami ds. pożarnictwa. Wynika z nich, że nowatorska gaśnica najlepiej sprawdziłaby się jako wbudowany element systemu przeciwpożarowego budynku. Mogłaby w tej roli zastąpić tradycyjne spryskiwacze.


Na miejscu naukowców pokazałbym najpierw gdzie i dlaczego nie może to zadziałać a nie zaczynać od produkcji seryjnej (bo tak to niemalże wygląda).
Na razie nie zaprezentowano działania na żadnym klasycznym pożarze, nie pokazano nawet jak zachowuje się stos papieru.
Brakuje też informacji o natężeniu dźwięku.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Koty to jedne z najpopularniejszych zwierząt domowych, towarzyszą ludziom od tysięcy lat, wydawałoby się więc, że powinniśmy wiedzieć o nich wszystko. Jednak dopiero teraz naukowcy dowiedzieli się, jak koty... mruczą. Dotychczas sposób wydawania tego dźwięku stanowił zagadkę, gdyż zwierzęta o krótkich strunach głosowych rzadko wydają niskie dźwięki. Tymczasem u kotów niskie mruczenie (w zakresie 20-30 Hz) jest czymś powszechnym. Okazało się, że posiadają one w krtani inne struktury, umożliwiające mruczenie.
      Rodzaj dźwięku, do wydawania którego zdolne jest zwierzę, zwykle zależy od rozmiarów strun głosowych. Zwykle im większe zwierzę, tym dłuższe struny głosowe, a co za tym idzie – możliwość wydawania niższych dźwięków. Kot domowy należy do niewielkich zwierząt, ma więc krótkie struny głosowe. Za ich pomocą wydaje wysokie dźwięki, miauczenie czy skrzeczenie. Jednak potrafi też nisko mruczeć.
      Obowiązująca obecnie hipoteza – zwana hipotezą AMC – mówiła, że zdolność kotów do mruczenia jest całkowicie uzależniona od „aktywnego kurczenia mięśni”. Christian T. Herbst z Uniwersytetu Wiedeńskiego i jego koledzy z Austrii, Szwajcarii i Czech postanowili przetestować tę hipotezę. Przeprowadzili więc sekcję tchawic ośmiu kotów domowych, które zostały uśpione z powodu różnych chorób. Odkryli, że z tchawicy można uzyskać niski dźwięk, gdy przechodzi przez nią powietrze, zatem skurcze mięśni nie są tutaj potrzebne. Naukowcy zauważyli, że powstanie niskich dźwięków (25-30 Hz) jest możliwe dzięki obecności tkanki łącznej w kocich strunach głosowych. Tkanka ta była znana już wcześniej, ale dotychczas nikt nie łączył jej z mruczeniem. Herbst nie wyklucza jednak, że skurcze mięśni są potrzebne do wzmocnienia pomruku.
      Teraz, skoro już dowiedzieliśmy się, jak koty mruczą, do rozwiązania zostaje zagadka, po co to robią.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponad miliard nastolatków i młodych dorosłych jest potencjalnie zagrożonych utratą słuchu, czytamy na łamach British Medical Journal Global Health. Ryzyko związane jest z częstym używaniem przez nich słuchawek i uczestnictwem w koncertach i innych wydarzeniach związanych ze słuchaniem głośnej muzyki.
      Światowa Organizacja Zdrowia ocenia, że obecnie 430 milionów ludzi na świecie ma uszkodzony słuch. Szczególnie narażeni są użytkownicy osobistych urządzeń nagłaśniających, takich jak słuchawki. Już wcześniej opublikowane badania wykazały, ze użytkownicy takich urządzeń bardzo często ustawiają głośność nawet na 105 decybeli. Do tego należy dodać uczestnictwo w wydarzeniach związanych z puszczaniem głośno muzyki, na których średnia głośność wynosi od 104 do 112 dB. Tymczasem bezpieczny poziom dźwięku wynosi 80 dB dla dorosłych i 75 dB dla dzieci.
      Autorzy najnowszych badań postanowili sprawdzić, jak bardzo rozpowszechnione wśród młodzieży i młodych dorosłych jest słuchanie nadmiernie głośnych dźwięków. Przejrzeli więc badania opublikowane w językach angielskim, francuskim, hiszpańskim i rosyjskim, które dotyczyły osób w wieku 12–34 lat. Poszukiwano tych badań, w których pod uwagę uwagę wzięto rzeczywistą zmierzoną głośność dźwięków oraz czas narażenia na ich oddziaływanie. Pod uwagę wzięto 33 badania. Część z nich uwzględniała pomiary dotyczące użycia urządzeń osobistych, część uczestnictwa w głośnych imprezach, a część zawierała dane o obu rodzajach narażenia na głośne dźwięki. W sumie badaniami objęto 19 046 uczestników i uwzględniono w nich 17 pomiarów dotyczących używania urządzeń oraz 18 pomiarów odnośnie uczestnictwa w głośnych imprezach.
      Z badań wynika, że na zbyt głośne szkodliwe dla słuchu dźwięki naraża się 24% młodzieży i 48% młodych dorosłych. To oznacza, że na utratę słuchu narażonych jest od 670 milionów do 1,35 miliarda osób.
      Oczywiście badania mają swoje ograniczenia. Ich autorzy nie brali pod uwagę np. różnic demograficznych w poszczególnych krajach, czy rozwiązań prawnych wprowadzonych w celu ochrony słuchu. Niemniej jednak pokazują one, jak bardzo poważny jest to problem. Ze szczegółami badań można zapoznać się w artykule Prevalence and global estimates of unsafe listening practices in adolescents and young adults: a systematic review and meta-analysis.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wiele gatunków zwierząt podszywa się pod inne gatunki, na przykład po to, by odstraszyć potencjalnych drapieżników. Zwykle w ten sposób przekazują sygnały wizualne. Na przykład wąż z gatunku Lampropeltis elapsoides jest – jak wszystkie lancetogłowy – niejadowity. Jednak ubarwieniem i wzorem przypomina jadowitą koralówkę arlekin. Teraz naukowcy odkryli pierwszy przypadek ssaka, który wydaje dźwięki podobne do owadów, by uniknąć ataku ze strony drapieżnika.
      Gdy myślimy o mimikrze, pierwsze co przychodzi do głowy, jest kolor. Jednak w tym przypadku główną rolę odgrywa dźwięk, mówi Danilo Russo, ekolog z Uniwersytetu Neapolitańskiego im. Fryderyka II. Jest on współautorem badań, w ramach których zauważono, że nocek duży wydaje odgłosy podobne do odgłosów szerszenia, by odstraszyć sowy.
      Nocki nie tylko używają echolokacji podczas polowań, ale też komunikują się między sobą za pomocą szerokiego wachlarza dźwięków. Russo, który badał je na potrzebny pewnego projektu naukowego, zauważył, że schwytane nietoperze wydają pod wpływem stresu dźwięk podobny do brzęczenia szerszenia.
      Uczony wraz z kolegami rozpoczął więc nowy projekt badawczy, w ramach którego porównał dźwięki wydawane przez szerszenie z dźwiękami wydawanymi przez zestresowane nocki. Większość częstotliwości nie była do siebie zbyt podobna. Jednak gdy naukowcy porównali tylko te częstotliwości, które słyszą sowy – jedne z głównych wrogów nocków – okazało się, że dźwięki są bardzo do siebie podobne.
      Chcąc sprawdzić swoje podejrzenia, naukowcy odtwarzali trzymanym w niewoli sowom dźwięki wydawane zazwyczaj przez nietoperze. Ptaki zbliżały się wówczas do głośników. Gdy jednak z głośników dobiegały dźwięki wydawane przez szerszenie, sowy zwykle się odsuwały. wiele sów odsuwało się również wtedy, gdy z głośników płynęły dźwięki zestresowanych nocków. Obserwacja taka potwierdza podejrzenie, że nocki – naśladując szerszenie – próbują odstraszyć sowy.
      Akustyczne podszywanie się przez nocki pod szerszenie ma sporo sensu. Jako, że latają one w nocy mimikra za pomocą kolorów zapewne by nie zadziałała. Wydawanie odpowiednich dźwięków może zaś uratować nockowi życie, gdyż wiadomo, że sowy starają się unikać szerszeni.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przemysł samochodowy od dawna próbuje stworzyć indywidualne strefy odsłuchowe dla pasażerów samochodów osobowych. W strefach takich każda osoba mogłaby słuchać ulubionej muzyki nie używając przy tym słuchawek i nie przeszkadzając innym w odbiorze ich muzyki.
      Naukowcy ze Stellantis i Laboratoire d’Acoustique de l’Universite du Mans informują właśnie na łamach The Journal of the Acoustical Society of America, że stworzyli algorytm, który na bieżąco tworzy takie strefy w kabinie samochodu i dopasowuje je do zmieniających się warunków. Dzięki temu każdy może np. słuchać innej muzyki nie używając słuchawek i nie przeszkadzając współpasażerom. Algorytm koordynuje działanie różnych źródeł dźwięku w samochodzie tak, by powstawały „jasne” strefy odsłuchowe o dobrej jakości dźwięku oraz strefy „ciemne”, gdzie jakość dźwięku jest gorsza.
      Prywatne strefy odsłuchowe są tworzone za pomocą zestawu głośników i filtrów odpowiednio dostrajających dźwięk i jego rozchodzenie się w kabinie. Zorganizowanie takich predefiniowanych stref w samochodzie możliwe jest już od pewnego czasu, problem jednak w tym, że by się one nie sprawdziły. Wystarczy bowiem zmiana temperatury, zmiana liczby osób w samochodzie czy pozycji siedzeń, by zdefiniowane z góry strefy nie spełniały swojej roli.
      Specjaliści ze Sellantisa i Universite du Mans poradzili sobie z tym problemem umieszczając w samochodzie mikrofony próbkujące dźwięk w czasie rzeczywistym. Specjalny algorytm analizuje dane z mikrofonów i dostraja pracę filtrów, gdy wykryje zmiany w środowisku akustycznym kabiny. Na przykład wówczas, gdy zmieni się pozycja fotela. Głośniki znajdują się w zagłówkach, a specjalne filtry pracują tak, by w określonej strefie zapewnić dobrą jakość dźwięku, a jednocześnie, by dźwięk ten był jak najsłabszy poza tą strefą, mówi jeden z autorów badań, Lucas Vindrola.
      System jest w stanie uzyskać różnicę głośności pomiędzy dwoma przednimi fotelami na poziomie 30 decybeli. To taka różnica, jak pomiędzy normalną rozmową a szeptem. Co więcej, potrafi utrzymać tę różnicę nawet jeśli fotele zostaną przesunięte nawet o 12 cm. Trzeba za to zapłacić umieszczeniem mikrofonów w kabinie, by algorytm mógł działać. Wyniki były bardzo obiecujące, nawet gdy ograniczyliśmy liczbę mikrofonów, dodaje Vindrola. Jego zdaniem taki system może znaleźć też zastosowanie w innych miejscach, np. w muzeach.
      Na razie system ma poważne ograniczenia. Działa w zakresie od 100 do 1000 herców czyli od basów po dźwięk standardowej ludzkiej mowy. W następnym etapie badań naukowcy chcą zwiększyć zakres do 10 000 herców.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Płetwale błękitne to największe zwierzęta na Ziemi, ale jednocześnie jedne z najtrudniejszych do zauważenia. Są też niezwykle rzadkie. Szacuje się, że okres polowań na wieloryby przetrwało mniej niż 0,15% populacji płetwali błękitnych. Tym bardziej cieszy fakt, że prawdopodobnie na Oceanie Indyjskim żyje duża nieznana dotychczas grupa karłowatych płetwali błękitnych.
      Płetwale błękitne dzielą się na trzy podgatunki. Dwa z nich osiągają długość 28–30 metrów. Natomiast płetwal błękitny karłowaty dorasta do 24 metrów długości. Naukowcy z australijskiego Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (UNSW) najprawdopodobniej zidentyfikowali nieznaną dotychczas populację. A dokonali tego dzięki... systemowi do wykrywania prób jądrowych.
      Organizacja CTBTO (Comprehensive Nuclear-Test-Ban Treaty Organization), która dba o przestrzeganie międzynarodowego zakazu prób z bronią jądrową, używa od 2002 roku sieci zaawandowanych hydrofonów, które mają wykrywać dźwięki potencjalnych prób jądrowych. Nagrania z hydrofonów, które wyłapują wiele innych dźwięków, są dostępne dla naukowców i wykorzystywane w badaniach środowiska morskiego.
      Naukowcy z UNSW, którzy analizowali takie nagrania, zauważyli silny nietypowy sygnał pochodzący od wieloryba. Gdy bliżej mu się przyjrzeli okazało się, że sygnał ten to odgłos grupy płetwali błękitnych karłowatych, ale nie należy on do żaden z grup, które wcześniej zaobserwowano na tym obszarze. Na samym środku Oceanu Indyjskiego znaleźliśmy nieznaną dotychczas populację płetwali błękitnych karłowatych. Nie wiemy, ile zwierząt jest w tej grupie, ale musi ich być bardzo dużo, biorąc pod uwagę liczbę zarejestrowanych odgłosów, mówi profesor Tracey Rogers.
      Płetwale błękitne na półkuli południowej jest bardzo trudno badań. Żyją one z daleka od wybrzeży i nie wyskakują na powierzchnię, nie robią takich spektakularnych pokazów jak humbaki. Bez tych nagrań nie mielibyśmy pojęcia o tej populacji, dodaje profesor Rogers.
      Bioakustyk, doktor Emmanuelle Leroy, która pierwsza zauważyła sygnał od płetwali, mówi, że najpierw spostrzegła horyzontalne linie na spektrogramie. Linie te na konkretnych częstotliwościach pokazują, że mamy do czynienia z silnym sygnałem, dużą emisją energii, stwierdza. Uczona, chcąc sprawdzić, czy to nie jakiś przypadkowy sygnał, przejrzała wraz z zespołem całość danych zebranych przez CTBTO w ciągu 18 lat. Okazało się, że sygnał się powtarza.
      Każdego roku rejestrowane były tysiące takich sygnałów. Tworzą one główny element krajobrazu dźwiękowego oceanu. Nie mogły pochodzić od pary waleni, musiały pochodzić od całej populacji, cieszy się uczona.
      Specjaliści oceniają, że odgłosy wydawane przez płetwale błękitne mogą rozchodzić się w wodzie na odległość 200–500 kilometrów. Mają one odmienną strukturę niż śpiew innych waleni. Humbaki są jak wykonawcy jazzu. Cały czas zmieniają swój śpiew. Płetwale błękitne to tradycjonaliści. Wydają proste ustrukturyzowane dźwięki, wyjaśnia profesor Rogers. Jednak mimo tej prostoty, dźwięki różnią się miedzy sobą. Różne populacje płetwali błękitnych karłowatych zamieszkujących Ocean Indyjski wydają różne odgłosy.
      Wciąż nie wiemy, czy rodzą się z takimi różnicami czy się ich uczą, mówi Rogers. To fascynujące, że na Oceanie Indyjskim mamy populacje, które cały czas wchodzą w kontakt pomiędzy sobą, a wciąż zachowują różnice w wydawanych odgłosach. Ich śpiew jest jak odcisk palca, który pozwala nam śledzić te populacje, gdy przemierzają tysiące kilometrów, dodaje uczona.
      Nowa populacja zyskała nazwę „Chagos” od archipelagu, w pobliżu którego po raz pierwszy zarejestrowano jej odgłosy. Analiza danych wykazała, że przemieszcza się ona od wybrzeży Sri Lanki po północne wybrzeża Australii Zachodniej.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...