Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pierwsza załogowa misja rakiety i kapsuły SpaceX pod koniec maja

Rekomendowane odpowiedzi

Rozpoczyna się nowa era załogowej eksploracji kosmosu. Amerykańscy astronauci ponownie wystartują za pomocą amerykańskiej rakiety z amerykańskiej ziemi, oznajmiła NASA. Pierwszy od 9 lat start misji załogowej z terenu USA przewidziano na 27 maja. Wtedy to rakieta Falcon 9 wyniesie kapsułę Crew Dragon wraz z załogą, która poleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Misja Demo-2 ma wystartować o godzinie 22:32 czasu polskiego.

Demo-2 będzie ostatecznym testem całego systemu lotów załogowych SpaceX, od stanowiska startowego, rakiety, kapsuły załogowej po jej zdolności operacyjne. To jednocześnie pierwszy test systemu w przestrzeni kosmicznej z udziałem załogi.

W pierwszą załogową misję Falcona 9 i SpaceX polecą Robert Behnken i Douglas Hurley. Behnken trafił do Korpusu Astronautów NASA w 2000 roku. W marcu 2008 wziął udział w misji wahadłowca STS-123, a w lutym 2010 w misji STS-130. W ramach każdej z nich odbył trzy spacery w przestrzeni kosmicznej. W czasie Demo-2 będzie on odpowiedzialny za zbliżenie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, dokowanie, operacje po dokowaniu oraz odłączenie kapsuły od Stacji.

Douglas Hurley również jest członkiem Korpusu Astronautów od 2000 roku.  Był pilotem w czasie misji STS-127 w lipcu 2009 roku oraz ostatniej misji wahadłowców, STS-135, w lipcu 2011 roku. W czasie Demo-2 do jego obowiązków będzie należał start misji, lądowanie oraz operacje związane z podjęciem kapsuły po wylądowaniu.

Przez 24 godziny po starcie będą trwały testy systemu kontroli środowiska wewnętrznego Crew Dragona, systemu kontroli i wyświetlaczy, systemu manewrowego i wielu innych. Po tym czasie Crew Dragon będzie gotów do spotkania z MSK. Pojazd ma dokować automatycznie, jednak w razie jakichkolwiek kłopotów astronauci przejmą nad nim kontrolę. Później Behnken i Hurley wejdą na pokład Stacji Kosmicznej. Tam będą prowadzili kolejne testy Crew Dragona oraz badania naukowe we współpracy z pozostałymi członkami Expedition 63.

Crew Dragon wykorzystany w Demo-2 ma pozostać przy stacji przez około 100 dni, ale ostateczna decyzja zostanie podjęta w zależności od zapotrzebowania na kolejny start. Już w ramach zwyczajowych misji załogowych Crew Dragon ma pozostawać na orbicie, o ile NASA sobie tego zażyczy, przez co najmniej 210 dni.

Po zakończeniu Demo-2 kapsuła automatycznie odłączy się od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i powróci na Ziemię z dwoma astronautami na pokładzie. Wyląduje na Atlantyku u wybrzeży Florydy, skąd zostanie p odjęta przez statek Go Navigator firmy SpaceX i dostarczona na Przylądek Canaveral.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem Crew Dragon uzyska certyfikat NASA upoważniający SpaceX do prowadzenia długoterminowych misji na MSK.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie (i może jakieś Panie); tak żeby się Wam nie nudziło przy poniedziałku: jak to jest, że Ziemia (licząc po rowniku) zasuwa z taką dużą prędkością, a my nie obserwujemy gromow dźwiękowych? 

Jak to jest, że Ziemia i atmosfera kręcą się synchronicznie?  Co sprawia, że atmosfera zachowuje sie jak "ciało stałe" (z odchyleniami na wiatry "w te i we wte" oczywiście)?

dodam tytułem wyjaśnienia mojego pytania: a może to nie Ziemia sie kręci, ale cała przestrzeń, a Ziemia (i atmosfera) są w tej przestrzeni całkowicie nieruchome?

Edytowane przez Jarosław Bakalarz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Jarosław Bakalarz napisał:

jak to jest, że Ziemia (licząc po rowniku) zasuwa z taką dużą prędkością, a my nie obserwujemy gromow dźwiękowych? 

Bo się kręcą synchronicznie, mniej więcej.

Godzinę temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Jak to jest, że Ziemia i atmosfera kręcą się synchronicznie?

Tarcie i zapewne zachowanie pędu. Testujesz podejście sokratejskie?

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Jajcenty

Tak, testuję. Różne inne też testuję. 

Wbrew pozorom to pytanie nie jest takie głupie na jakie w pierwszej chwili może wyglądać.  Bo co by było gdyby 'brakująca ciemna materia' była jedynie 'deficytem w rozumieniu'  przyjętej geometrii przestrzeni. Jeśli to nie masa, a przestrzeń warunkowałaby skręt pól (wiry postrzegane dziś jako grawitacyjne), to może masy wcale nie brakuje.

Zakładamy bowiem, że ten ruch jest wynikiem synchronizmu (tarcia, wypadkowej zderzeń czy czego tam).  A może jest odwrotnie?

Poniedzialek to dobry czas na takie wolty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy to pisałem, to jedna rzecz przyszła mi do głowy - rosyjski program kosmiczny.

Roskosmos już oskarża SpaceX o dumping, w wyniku którego stracił sporo klientów. Jeśli teraz SpaceX wyjdzie misja załogowa, to oznacza nie tylko, że NASA przestanie latać z Roskosmosem, ale że SpaceX dodatkowo zyska na wiarygodności, a to oznacza jeszcze większy odpływ zamówień z Rosji. Coś czuję, ze nadchodzą ciężkie czasy dla Roskosmosu. Tym bardziej, że pandemia i Arabia Saudyjska nieźle Rosję przycisnęły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Roskosmos już oskarża SpaceX o dumping,

Problem Roskosmosu nazywa się Putin. Mniej lub bardziej sprawie zarządzana przez technokratów agencja, jaką był Roskosmos w latach 90-tych, mająca całkiem niezłe kontakty na Zachodzie i niezłą, radziecką spuściznę, została po 2010 r. przekształocona w upolitycznioną, sterowaną przez oficerów politycznch, biurokratyczną machinę. 

Korupcja, problem z kontrolą jakości, efektywnością - to odpowiedź dlaczego przez ponad 10 lat regularnego finansowania z petrodolarów, Roskosmos nie wdrożył żadnego nowego projektu. Obiecany w 2009 r. następca załogowego Sojuza, miał latać w 2015 r., zmaterializuje się może pod nazwą Orzeł w 2023 r. Angara - porażka. Aneksja Krymu to kolejny krok do izolacji Rosji w dziedzinie programów kosmicznych. Klepią cały czas archaiczne już Sojuzy i Protony (te ostatnie, mocno awaryjne). Zobaczymy jak im pójdzie z ciężkim Jenisejem. Pewnie słabo. 

W ocenie aktualnego  stanu  rosyjskiej gospodarki bardzo podoba mi się zdanie rosyjskiego publicysty historycznego, Marka Sołonina (autora monumentalnej i przełomowej serii prac o klęsce Armii Czerwonej w 41'): "Nasi dziadowie i ojcowie budowali ropociągi. My je tylko eksploatujemy". 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, Astro said:

Nie tyle, że dyskusyjne, co całkowicie bezpodstawne. Przykład? Hitler (wiem, już jestem zablokowany :P).

Ależ nie jesteś; nie ma powodu.  Niemniej jest nie bezpodstawne - to zależy jedynie od skali kryzysu. Przy dużej masz potencjalnie racje; przy wielkiej, złożoność "maszyny" staje się jej  zgubą. Przykład: Rzym choćby.  Sztuką - gdy jest fatalnie - jest downsizing. To może zrobić tylko proste społeczeństwo. :-)

@venator  "Roskosmos nie wdrożył żadnego nowego projektu."   Jest i druga strona medalu: Boening, Northrop-Grummann i inne kolosy aerodynamiki, rakiet i odrzutów też nie wdrożyły. Zrobił to nie istniejący wcześniej ElonMusk.  Ot tak - z palucha.   To powinno zastanowić.

 

Edytowane przez Jarosław Bakalarz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Przy dużej masz potencjalnie racje; przy wielkiej, złożoność "maszyny" staje się jej  zgubą. Przykład: Rzym

Przy swej wielkiej złożoności, dominacja Rzymu trwała jednak  wyjątkowo długo. Choć w znaczej mierze opierałą się właśnie wokół jądra, jakim był Rzym - ten z Lacjum. Jego upadek to też proces rozłożony na wieki, o wielorakich, skomplkowanych przyczynach i nieostrych granicach. A proste społeczeństwo to też, w tym przypadku, pojęcie wieloznanczne. 

A z Rzymem było trochę jak z Roskosmosem - do jego upadku przyczyniły się głównie korupcja, brak efektywności władzy centralnej, czynniki gospodarcze i społeczne . ;)

 

21 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Jest i druga strona medalu: Boening, Northrop-Grummann i inne kolosy aerodynamiki, rakiet i odrzutów też nie wdrożyły. Zrobił to nie istniejący wcześniej ElonMusk.  Ot tak - z palucha.   To powinno zastanowić.

Nie przesadzajmy, Delta IV i Atlas V to nic? (choć to przełom wieków). Chociaż trzeba oddać sprawiedliwości, że w Atlasie unosi się radziecki duch - silnik RD 180 z Energii, jednego z symboli upadku ZSRR.

Z tym paluchem Elona także  nie przesadzajmy  - bez finasowania z NASA raczej cienko by to wyglądało. Z drugiej strony masz dużo racji. Inercja wielkich amerykanskiego przemysłu kosmicznego jest zastanwiająca. Kluczowe przykłady to SLS i JWST, a symbolem Boeing. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@venator "Przy swej wielkiej złożoności, dominacja Rzymu trwała jednak  wyjątkowo długo. Choć w znaczej mierze opierałą się właśnie wokół jądra, jakim był Rzym - ten z Lacjum. Jego upadek to też proces rozłożony na wieki, o wielorakich, skomplkowanych przyczynach i nieostrych granicach. A proste społeczeństwo to też, w tym przypadku, pojęcie wieloznanczne. A z Rzymem było trochę jak z Roskosmosem - do jego upadku przyczyniły się głównie korupcja, brak efektywności władzy centralnej, czynniki gospodarcze i społeczne "

Dominacja długo trwała i jest to prawda. Nie wiemy jednak jak by było, gdyby Rzym był tak ucyfrowiony i uprądowiony jak my obecnie. Prawodpodobnie system wysypałby sie szybciutko. Prawdą jest też, że upadł z wielu powodów: od rtęci, olowiu i arsenu poczynając po rolę "barbarzyńców" i zmiany w geopolityce kończąc. Pełne spectrum - zgoda.

Tu dochodzimy do różnic z naszą rzeczywistością - nasz świat jest znacznie rozleglejszy i znacznie bardziej obstawiony prawem, procedurami, wycyrklowanymi łańcuchami logistycznymi itp.  Taki system staje się lawinowo niespójny dużo szybciej, niż taki oparty o poborce podatkowego, konia i kopaczke do ziemniaków.

 

"Nie przesadzajmy, Delta IV i Atlas V to nic? (choć to przełom wieków). Chociaż trzeba oddać sprawiedliwości, że w Atlasie unosi się radziecki duch - silnik RD 180 z Energii, jednego z symboli upadku ZSRR. Z tym paluchem Elona także  nie przesadzajmy  - bez finasowania z NASA raczej cienko by to wyglądało. Z drugiej strony masz dużo racji. Inercja wielkich amerykanskiego przemysłu kosmicznego jest zastanwiająca. Kluczowe przykłady to SLS i JWST, a symbolem Boeing. "

Daleko mi do przesady: clue mojej wypowiedzi było właśnie to, że mamy wielkie molochy militarne, które z palcem w nosie mogły poskładać odpowiednie silniki w miesiąc. Nie poskładały. Poskładał za to Elon (ktory po tajemniczej śmierci koreańskich naukowców wybił sie na świecznik, ale to inna kwestia). Wracając: "co wiedzą i mają" takie Grummanny i Boeingi o czym nie wie taki Elon. Bo przecież nie wpuściliby go na swój orgródek, gdyby widzieli spory zarobek na tych silnikach/rakietach. Tymczasem kompletnie odpuscili, jakby tam nie było ani kasy, ani 'futures'.  To jest tak strategicznie nielogiczne, że boli w oczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Daleko mi do przesady: clue mojej wypowiedzi było właśnie to, że mamy wielkie molochy militarne, które z palcem w nosie mogły poskładać odpowiednie silniki w miesiąc. Nie poskładały. Poskładał za to Elon (ktory po tajemniczej śmierci koreańskich naukowców wybił sie na świecznik, ale to inna kwestia). Wracając: "co wiedzą i mają" takie Grummanny i Boeingi o czym nie wie taki Elon. Bo przecież nie wpuściliby go na swój orgródek, gdyby widzieli spory zarobek na tych silnikach/rakietach. Tymczasem kompletnie odpuscili, jakby tam nie było ani kasy, ani 'futures'.  To jest tak strategicznie nielogiczne, że boli w oczy.

Niestety, ale w tym jest dużo logiki.

Jeszcze kilka lat temu, ULA, wspólne dziecko dwóch gigantów zbrojeniowych, intensywnie pracowało nad częściowo odzyskiwalną  rakietą Vulcan, opartą min. na technologii ACES - orbitalnego tankowania. Takie tankowanie to byłby rzeczywisty krok na przód. Zbrojeniowi giganci mieli i mają  potencjał, ale na drodzę stanął senator  Richard Shelby, szef najważniejszej senackiej komisji - ds. Środków Finansowych. Szara eminencja Waszyngtonu. Taki LM, który ma przychód w wys. 3/4 budżetu Polski poprostu się go boi. Nowatorska technologia tankowania na orbicie (planuje to też Musk) pogrzebało by SLS - przestarzałą, wielką rakietę, za to składaną  w dużej mierze w mateczniku Shelbego - Alabamie. A SLS to miejsca pracy wyborców odwiecznego senatora. ;)

Druga sprawa, że zarabia się w Amerycę dużo (i nie tylko w Ameryce) na wojskowych kontraktach. Wojsko USA, w przeciwieństwie do polskiego, dosyć wyraźnie przygląda się kosztom. Szczególnie jest uczulone na marże, tj. zysk netto firm stających do przetargu. Jeśli firma będzie za dużo zarabiać, kontraktu nie dostanie. Tak  więc takiej ULA opłaca się być mało innowacyjnym, a innowacje  w lotach w kosmos oznaczają   w znacznej mierze redukcję kosztów. Musi być droga aby przy małych, procentowo zyskach, globalnie dużo zarobić.

Nie wiele odbiega to w efekcie od polskiej klasyki:

 

Nie jest to logiczne?  :D;)

Ze SpaceX też nie jest różowo. Firma być może ociera się o bankructwo:

http://tmfassociates.com/blog/2020/03/21/why-spacex-desperately-needs-a-government-bailout/

Ps. O upadku Rzymu chętnie podykutuje ale nie róbmy OT.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@venator

Dobrze 'składasz" wątek. Myślę jednak, że nikt się pana senatora nie boi, a conajwyżej pan senator ma udziały i znajmości w tych samych kręgach, co zarząd firm zbrojeniowych. Po prostu dogadali sie.   Gdyby sie bali, to Elon tez miałby powody do strachu. Jest prawie niewypłacalny, to prawda. 

A co do marży: pamietam, jak ich lotnictwo zamówiło termosy dla pilotów. To były te same termosy, które sprzedawano w markecie za 2dol. Oni płacili 80dol. bo miały 'atest'. Ale to nadal były te same termosy. Nie były w żaden sposób dostosowywane extra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 22.04.2020 o 15:12, Jarosław Bakalarz napisał:

Dobrze 'składasz" wątek

Wybacz ale nie bardzo wiem co masz na myśli.

W dniu 22.04.2020 o 15:12, Jarosław Bakalarz napisał:

Myślę jednak, że nikt się pana senatora nie boi, a conajwyżej pan senator ma udziały i znajmości w tych samych kręgach, co zarząd firm zbrojeniowych. Po prostu dogadali sie. 

Raczysz żartować?

Senator Shelby jest szefem senackiej Komisji ds. Środków. Wg. amerykańskiej konstytucji , bez akceptacji tej komisji (oczywiście w granicach senackich), nie można wydawać żadnych środków budżetowych. Co więcej, Shelby jest szefem Podkomisji ds. Obrony. Podkomisja ogólnie nadzoruje finanse całej armii (+CIA).

Taki np. Lockeed Martin ma 75% przychodów z zamówień rządowych, zbrojeniowych. Więc tańczy jak Shelby zagra. 

A Shelby gra tak aby SLS powstała. Marshall Space Flight Center (pierwszym szefem byl sam von Braun), wiodący ośrodek w budowie SLS, jest w Alabamie.

Shelby to jedna z napotężniejszych postaci amerykanskiej polityki.

 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@venator

Miałem na myśli, że dobrze znasz temat i dobrze go opisujesz.

ad drugi akapit: Polityka pełna jest meandrów i to co widać nie zawsze jest tym, co pod stołem przechodzi. Kilka lat temu pewien pan z samego świecznika Pentagonu złożył skargę na pewną firmę (klasy Lockheeda), bo odmowili mu prawa audytu pewnego projektu, mimo ze miał wszystkie pozwolenia, certyfikaty i prawo za sobą. Pan ten złożył oficjalną skargę tam, gdzie należało. W odpowiedzi otrzymał pismo mniej więcej takie: dziękujemy za zainteresowanie, Pana skarga została zarejestrowana. I tu historia audytu sie zakończyła :-)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 21.04.2020 o 12:22, Jarosław Bakalarz napisał:

Inercja wielkich amerykanskiego przemysłu kosmicznego jest zastanwiająca. Kluczowe przykłady to SLS i JWST, a symbolem Boeing. "

Nie ma nic zastanawiające w pielęgnowaniu narzędzia do pompowania publicznych pieniędzy w prywatne ręce. SpaceX to odpowiednik młodego adwokata z żydowskiego szmoncesu: -Ojcze, to była prosta sprawa, wygrałem ją w 15 minut a ty męczyłeś się tak wiele lat.
-Coś ty narobił, ja dzięki tej sprawie opłaciłem twoje studia!

Prawda jest taka, że pieniądze w biznesie kosmicznym od początku były niewielkie. Technologia rakietowa była rozwijana na potrzeby militarne, a tam pocisk może być kilka razy droższy jeśli tylko jest mniejszy i lżejszy: oszczędza się na konstrukcji atomowych łodzi podwodnych. Kwestia bez znaczenia w rakiecie orbitalnej, zwiększając masę startową i zmniejszając udział ładunku można zmniejszyć koszty. Ale to wymaga innego podejścia przy projektowaniu od początku nastawionego na redukcję kosztów. Do tego podbój kosmosu miał znaczenie propagandowe, wcale nie chodziło o minimalizowanie wydatków, tylko aby dolecieć na Księżyc w 10 lat. 

Redukcja kosztów miała nastąpić na początku lat 70, ale "na ratunek" przyszedł wahadłowiec.
 

 

Edytowane przez peceed
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

To nie był mój komentarz. Zacytowałeś @venator. 

Błąd systemu - ja tylko zaznaczam tekst i wciskam przycisk cytowania :) 
Teraz nie da się już poprawić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 2.05.2020 o 01:22, peceed napisał:

SpaceX to odpowiednik młodego adwokata z żydowskiego szmoncesu: -Ojcze, to była prosta sprawa, wygrałem ją w 15 minut a ty męczyłeś się tak wiele lat.
-Coś ty narobił, ja dzięki tej sprawie opłaciłem twoje studia!

He, he, rzeczywiście, może tak to wyglądać. Napiszę więcej - bardzo trafne. 

 

17 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

To nie był mój komentarz. Zacytowałeś @venator. 

 .

 

6 godzin temu, peceed napisał:

Błąd systemu - ja tylko zaznaczam tekst i wciskam przycisk cytowania :) 
Teraz nie da się już poprawić.

 

@peceed 

W następnym swoim poście (z 22.04.) przedstawiłem swoje stanowisku, raczej opdobne do Twojego, z wyjątkiem pewnego ale :

W dniu 2.05.2020 o 01:22, peceed napisał:

Prawda jest taka, że pieniądze w biznesie kosmicznym od początku były niewielkie.

Właśnie ogłoszono, że jeden silnik RS-25 do rakiety SLS będzie  kosztował  100 mln $ . Marek Cyzio na  swoim blogu obliczył, że przy obecnym kursie złota, taki silnik wykonany ze szczerego złota, kosztowałby 190 mln $. NASA jest więc oszczędna, zeszła z ceny blisko połowę ;)

Silnik będzie oczywiście jednorazowy. 

Tak trochę poważniej. Broniąc trochę rządowego projektu, ok. 2010 r. kiedy SLS nabierała kształtów, to SpaceX dopiero raczkowała. Także trudno było przewidzieć sukces takiego wizjonera jak Musk. Wydaje mi się, że kluczowa jest filozofia firmy Muska. Przypomina ona nieco NASA z czasów programów Gemini/Apollo/STS. Drenaż mózgów z rynku. Młodych mózgów. 

Praca w SpaceX jest bardzo wymagająca. Przy samej produkcji Starshipa to w pierwszym tygodniu 3 dni po 12 h, 4 dni wolnego, w następnym tygodniu 4x12 h, 3 dni wolnego. Przy czym w robocie maksymalna koncentracja i wydajność. Sam Musk przyznawał, że to  praca dla młodych kawalerów. Poza produkcją, w innych działach,  także mordercze tempo. Musk, wydaje mi się,  idzie taką  drogą jak dwaj, na swój sposób  genialni tyranii - Napoleon i Hitler - rewolucję robią ludzie młodzi.

Tego brakuje NASA. Owego rewolucyjnego zapędu. Oczywiście całe te rewolucyjne działnie Muska może zakończyć się kartastrofą. Choć NASA zaczyna dostrzegać SpaceX - w programie Artemis firma Elona dostała swój kawałek tortu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, venator napisał:

Tego brakuje NASA. Owego rewolucyjnego zapędu.

Struktury, biurokracja, zależności (też polityczne) i inne takie... Poza tym NASA została chyba ustawiona jako w miarę pewna rezerwa, gdyby prywatnym się nie udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj, jeśli by Elon padł, to NASA będzie miała poważne problemy. Będzie się musiała mocno wytłumaczyć, dlaczego władowała w niego górę kasy.
Oni nie konkurują ze sobą, a współpracują. Ustawa, uchwalona w pierwszej kadencji Reagana, zobowiązuje NASA do pomocy w tworzeniu prywatnego przemysłu kosmicznego. Pod to zresztą NASA układa swoje plany. Od lat mówią, że chcą się wycofać z bliskiej przestrzeni okołoziemskiej i zostawić ją firmom prywatnym. Nie sądzę, by NASA skorzystała na upadku któregokolwiek ze swoich prywatnych partnerów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Mariusz Błoński napisał:

Oj, jeśli by Elon padł, to NASA będzie miała poważne problemy. Będzie się musiała mocno wytłumaczyć, dlaczego władowała w niego górę kasy.

Raczej nie. Nie znam oczywiście szczegółów układu NASA/SX, ale wartość technologii SX - wielokrotny użytek, paliwo metanowe, Raptory i co tam jeszcze - jest pdp już w tym momencie znacznie większa niż to, co NASA władowała w SX. A do tego cała banda ludzi, którzy nauczyli się innego sposobu pracy, bardziej efektywnego. No i sam Elon, który w razie bankructwa straci firmę, ale nie umiejętności, które można wykorzystać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.05.2020 o 04:24, venator napisał:

Także trudno było przewidzieć sukces takiego wizjonera jak Musk.

Fantasty z kasą :)

W dniu 3.05.2020 o 19:42, Mariusz Błoński napisał:

Od lat mówią, że chcą się wycofać z bliskiej przestrzeni okołoziemskiej i zostawić ją firmom prywatnym. Nie sądzę, by NASA skorzystała na upadku któregokolwiek ze swoich prywatnych partnerów.

Sęk w tym że w kosmosie nie ma wielu pieniędzy do zarobienia. Jedyne komercyjnie użyteczne przedsięwzięcia to wynoszenie satelitów wokółziemskich, a tych nie potrzeba aż tak wiele. Idę o zakład że gdyby III Rzesza pociągnęła 10 lat dłużej to przy odpowiednich chęciach mieliby dokładnie takie same możliwości wynoszenia ładunków komercyjnych (poniżej 10 ton) na orbitę jak my teraz. Cały postęp w tej dziedzinie powinien wyrażać się w systematycznym obniżaniu kosztów.

Problemem Muska jest to, że jego super-tanie rakiety wymagają nierealnie wysokiego ruchu kosmicznego na pokrycie kosztów stałych. Nie jest to poziom absurdu jak w wypadku wahadłowców, ale tworzenie sobie prywatnej rakiety przeznaczonej do kolonizacji Marsa jest ekonomiczną aberracją. Być może SX osiąga przez to dodatkowe profity w postaci gorzej opłacanych inżynierów - akolitów, ale to wciąż nie ma sensu. Starship powinien być znacznie mniejszą rakietą wielorazowego użytku pozwalającą na obniżenie kosztu wynoszenia regularnych ładunków na orbitę i zmonopolizowanie rynku. Dodatkowe zyski można by osiągnąć poprzez sprzedaż gotowych rakiet innym podmiotom - jest wiele narodowych organizacji kosmicznych które z chęcią kupiłyby sobie taki sprzęt aby go samemu obsługiwać by uzasadnić swoje istnienie, nawet jeśli nie ma to ekonomicznego sensu, albo realizować tajne misje o znaczeniu militarnym.
 

Być może w moim rozumowaniu kryje się błąd, a Musk chce wykorzystać ostatnią szansę lotu na Marsa gdy wciąż istnieje biurokratyczny moloch który jest w stanie pozyskać na to odpowiednie fundusze w świadomości polityków jest obecne przekonanie że na kosmos można wydawać dziesiątki miliardów dolarów i jest to coś normalnego.

Z punktu widzenia NASA technologia nie zginie, SpaceX po bankructwie zmieni właściciela bo będzie swoją masą upadłościową w całości. Straci Musk. Swoją drogą nie zdziwiłbym się gdyby na licytacji prawa do firmy nie uzyskały wielomiliardowej kwoty zdolnej do pokrycia wszystkich zobowiązań ze znaczną nawiązką.

23 godziny temu, ex nihilo napisał:

No i sam Elon, który w razie bankructwa straci firmę, ale nie umiejętności, które można wykorzystać.

Elon od wielu lat jest kulą u nogi biznesów które stworzył i ich głównym problemem, jego główna wartość ma charakter wizerunkowy.
Mamy jedno przedsiębiorstwo które nie przyniosło dolara zysku przez 15 lat i drugie, którego celem jest kolonizacja Marsa. Genialne :P
Mam wrażenie że to przykład "biznesów Boltzmanna": istnieją tylko jako chwilowa fluktuacja która zaraz zaniknie.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 3.05.2020 o 19:42, Mariusz Błoński napisał:

Oj, jeśli by Elon padł, to NASA będzie miała poważne problemy. Będzie się musiała mocno wytłumaczyć, dlaczego władowała w niego górę kasy.

Ciekawe czy DARPA musiała się tłumaczyć po tym jak wtopiła 150 mln baksów w program  XSP,  gdy kontraktor   Boeing się ot tak wycofał? To duży cios dla DARPA, innej, równie istotnej dla rządu USA,  agencji.

 

W dniu 3.05.2020 o 17:31, Astro napisał:

Faktem jest, że jak młodzieniaszki wtopią, to NASA swoim zwykłym trybem (trochę więcej lat i znacznie więcej kasy)
zrobi swoje. W tym jej siła, bo jest NASA

Siła, siła starca.

Tak to wygląda. Z przyjemnym  zaskoczeniem przyjąłem lekturę w postaci pierwszej autoryzowanej biografii Neila Armstronga, "Pierwszy człowiek", pióra J amsea Hansen'a. Za ogrom wyzwań jaki stanął wtedy przed NASA ( i nie tylko) związanego z eksploracją kosmosu, zabrano się z godną pozazdroszczenia    zuchwałością , odwagą, śmiałością. Niektórzy będą upatrywać w tym zimnowojennych konotacji, ale ja jestem skłonny szukać rozwiązania  w mentalności ówczesnego pokolenia. Jak czytam o studiach nad załogowym przelotem w systemie jowiszowych  księżycy galileuszowych z 1969 r..... Czy jest teraz do odtworzenia   ówczesny entuzjazm NASA ? Bo w SpaceX on niewiątpliwie jest.

9 godzin temu, peceed napisał:

Być może w moim rozumowaniu kryje się błąd, a Musk chce wykorzystać ostatnią szansę lotu na Marsa gdy wciąż istnieje biurokratyczny moloch który jest w stanie pozyskać na to odpowiednie fundusze w świadomości polityków jest obecne przekonanie że na kosmos można wydawać dziesiątki miliardów dolarów i jest to coś normalnego.

Wielu jego entuzjastów właśnie tak uważa. Właśnie w tym  sęk.  Z  resztą Twojego postu całkowicie  się zgadzam. 

Edytowane przez venator
poprawki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, venator napisał:

Ciekawe czy DARPA musiała się tłumaczyć po tym jak wtopiła 150 mln baksów w program  XSP,  gdy kontraktor   Boeing się ot tak wycofał? To duży cios dla DARPA, innej, równie istotnej dla rządu USA,  agencji.

To zupełnie inna sprawa. DARPA po prostu przyznaje kontrakty różnym firmom na różne rzeczy. NASA robi podobnie. Ale SpaceX to nie jest po prostu odbiorca zamówień. To jedna z firm, która ma tworzyć amerykański prywatny przemysł kosmiczny. A to oznacza, że NASA podjęła strategiczną decyzję o wieloletnim związaniu się z nią i jej wspomaganiu. Więc i większa odpowiedzialność oraz poważniejsze pytania, jeśli nie wyjdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy doszło do nieudanego wystrzelenia satelitów z konstelacji Starlink. W wyniku awarii satelity znalazły się na bardzo niskiej orbicie i wkrótce spłoną w atmosferze. Firma SpaceX zapewnia, że nie stanowią one zagrożenia. Pierwsze Starlinki trafiły na orbitę w 2019 roku. Obecnie konstelacja składa się z ponad 6000 niewielkich satelitów znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO).
      Dwadzieścia satelitów Starlink zostało wystrzelonych przed 4 dniami na pokładzie rakiety Falcon 9 z Vandenberg Space Force Base. Pierwszy stopień rakiety spisał się bez zarzutu, wynosząc na orbitę drugi stopień i satelity. Następnie oddzielił się od nich i z powodzeniem wylądował. Było to już 329. udane lądowanie rakiety nośnej przeprowadzone przez SpaceX.
      Pierwsze uruchomienie silników 2. stopnia przebiegło zgodnie z planem, jednak pojawił się wyciek ciekłego tlenu. W związku z tym silnik Merlin, który miał wynieść satelity na prawidłową orbitę, nie spełnił swojego zadania.
      Co prawda satelity zostały prawidłowo zwolnione, ale znajdują się na orbicie o dużym mimośrodzie, która w najniższym punkcie znajduje się zaledwie 135 kilometrów nad Ziemią. To ponaddwukrotnie niżej, niż powinny się znaleźć. Na tej wysokości pojazdy doświadczają znacznego tarcia o atmosferę, przez co z każdym obiegiem tracą 5 kilometrów wysokości w apogeum (najwyższym punkcie orbity). Oddziaływanie atmosfery na satelity jest tak silne, że ich silniki nie poradzą sobie z wyniesieniem pojazdów na prawidłową orbitę. Dlatego wkrótce satelity wejdą w atmosferę i w niej spłoną.
      SpaceX oświadczyła, że nie zagrażają one ani innym satelitom, ani ludziom na Ziemi. To przypomina nam, jak wymagające technicznie są loty w kosmos. Dotychczas przeprowadziliśmy 364 udane starty rakiet Falcon – które bezpiecznie dostarczały astronautów, ładunki i tysiące satelitów Starlink na orbitę – co czyni z rodziny Falcon jedną z najlepszych serii rakiet nośnych w historii, czytamy w firmowym oświadczeniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      AKTUALIZACJA: Inżynierowe SpaceX nie poradzili sobie z problemami z ciśnieniem w rakiecie Super Heavy. Test został odwołany.
      Dzisiaj o godzinie 15:00 czasu polskiego ma odbyć się testowy lot najpotężniejszej rakiety w dziejach, systemu Starship firmy SpaceX. Pojazd załogowy został zintegrowany z rakietą Super Heavy i czeka na stanowisku startowym. Start może odbyć się pomiędzy godziną 15:00 a 16:30, chociaż Elon Musk nie wyklucza, że zostanie odwołany. SpaceX bardzo ostrożnie podchodzi to pierwszego testu tak potężnej rakiety. Mimo, że system jeszcze nie został sprawdzony, NASA już podpisała ze SpaceX wielomiliardową umowę przewidującą, że w przyszłości Starship będzie woził astronautów na Księżyc w ramach programu Artemis.
      Plan pierwszego testu zakłada, że Starship wzniesie się na wysokość około 240 kilometrów nad powierzchnię Ziemi. Znajdzie się więc w przestrzeni kosmicznej, której granicę umownie wyznacza linia Karmana na wysokości 100 km nad Ziemią.
      Starship składa się z pojazdu załogowego o tej samej nazwie oraz rakiety nośnej Super Heavy, która korzysta z 33 silników. Całość ma wysokość 120 metrów. Już pierwsza wersja tego zestawu wielokrotnego użytku ma wynosić na niską orbitę okołoziemską (LEO) ładunek o masie od 100 do 150 ton. Po rozbudowie Starship będzie wynosił na LEO nawet 250-tonowe ładunki.
      Siła ciągu całości wynosi imponujące 75 900 kN. Starship jest nie tylko potężniejszy od najnowszego systemu NASA – SLS – o maksymalnym ciągu 41 000 kN, który będzie zdolny wynieść na LEO masę 130 ton. To również najpotężniejszy system rakietowy w historii. Obecnie miano najpotężniejszej rakiety w dziejach należy do Saturna V. Zawiozła ona ludzi na Księżyc i była w stanie wynieść na LEO ładunek o masie 140 ton.
      SpaceX przez rok czekała na zgodę Federal Aviation Administration na przeprowadzenie dzisiejszego testu. Firma musiała spełnić wysokie wymagania dotyczące m.in. bezpieczeństwa osób i infrastruktury naziemnej. W teście będą brali udział urzędnicy FAA, którzy sprawdzą, czy SpaceX spełniła wszystkie wymagania.
      NASA i SpaceX zawarły umowę, która przewiduje, że w roku 2025 Starship może wziąć udział w misji Artemis III. Plan przewiduje, że astronauci zostaną wystrzeleni w kapsule Orion za pomocą systemu SLS i – być może – przesiądą się do Starshipa, który będzie oczekiwał na orbicie Księżyca. To właśnie Starship ma lądować na Srebrnym Globie. Przedstawiciele SpaceX mówią, że zanim ich pojazd będzie gotowy do zabrania na pokład ludzi, będą chcieli przeprowadzić 100 testów orbitalnych. W tej chwili nie wiadomo, czy uda się to założenie spełnić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Systemy podtrzymywania życia, woda, żywność, habitaty, instrumenty naukowe i wiele innych elementów będzie niezbędnych do przeprowadzenia załogowej misji na Marsa. Jednym z najważniejszych z nich są systemy produkcji energii. Te obecnie stosowane w misjach kosmicznych są albo niebezpieczne – wykorzystują rozpad pierwiastków promieniotwórczych – albo też niestabilne wraz ze zmianami pór dnia i roku, bo korzystają z energii słonecznej.
      Wybór miejsca lądowania każdej z misji marsjańskich to skomplikowany proces. Eksperci muszą bowiem określić miejsca, których zbadanie może przynieść jak najwięcej korzyści i w których w ogóle da się wylądować. W przypadku misji załogowych sytuacja jeszcze bardziej się skomplikuje, gdyż dodatkowo będą musiały być to miejsca najlepiej nadające się do życia, np. takie, w których można pozyskać wodę.
      Grupa naukowców pracujących pod kierunkiem Victorii Hartwick z NASA wykorzystała najnowsze modele klimatyczne Marsa do przeanalizowania potencjału produkcji energii z wiatru na Czerwonej Planecie. Dotychczas podczas rozważań nad produkcją energii na Marsie nie brano pod uwagę atmosfery. Jest ona bowiem bardzo rzadka w porównaniu z atmosferą Ziemi.
      Ku swojemu zdumieniu naukowcy zauważyli, że pomimo rzadkiej marsjańskiej atmosfery wiejące tam wiatry są na tyle silne, by zapewnić produkcję energii na dużych obszarach Marsa.
      Badacze odkryli, że w niektórych proponowanych miejscach lądowania prędkość wiatru jest wystarczająca, by stanowił on jedyne lub uzupełniające – wraz z energią słoneczną bądź jądrową – źródło energii. Pewne regiony Marsa są pod tym względem obiecujące, a inne – interesujące z naukowego punktu widzenia – należałoby wykluczyć biorąc pod uwagę jedynie potencjał energii wiatrowej lub słonecznej. Okazało się jednak, że energia z wiatru może kompensować dobową i sezonową zmienność produkcji energii słonecznej, szczególnie na średnich szerokościach geograficznych czy podczas regionalnych burz piaskowych. Co zaś najważniejsze, proponowane turbiny wiatrowe zapewnią znacznie bardziej stabilne źródło energii po połączeniu ich z ogniwami fotowoltaicznymi.
      Naukowcy przeanalizowali hipotetyczny system, w którym wykorzystane zostają panele słoneczne oraz turbina Enercon E33. To średniej wielkości komercyjny system o średnicy wirnika wynoszącej 33 metry. Na Ziemi może ona dostarczyć 330 kW mocy. Z analiz wynika, że na Marsie dostarczałaby średnio 10 kW.
      Obecnie szacuje się, że 6-osobowa misja załogowa będzie potrzebowała na Marsie minimum 24 kW mocy. Jeśli wykorzystamy wyłącznie ogniwa słoneczne, produkcja energii na potrzeby takiej misji będzie większa od minimum tylko przez 40% czasu. Jeśli zaś dodamy turbinę wiatrową, to odsetek ten wzrośnie do 60–90 procent na znacznych obszarach Marsa. Połączenie wykorzystania energii słonecznej i wiatrowej mogłoby pozwolić na przeprowadzenie misji załogowej na tych obszarach Czerwonej Planety, które wykluczono ze względu na słabą obecność promieniowania słonecznego. Te regiony to np. obszary polarne, które są interesujące z naukowego punktu widzenia i zawierają wodę.
      Autorzy badań zachęcają do prowadzenia prac nad przystosowaniem turbin wiatrowych do pracy w warunkach marsjańskich. Tym bardziej, że wykorzystanie wiatru może wpłynąć na produkcję energii w wielu miejscach przestrzeni kosmicznej. Hartwick mówi, że jest szczególnie zainteresowana potencjałem produkcji energii z wiatru w takich miejscach jak Tytan, księżyc Saturna, który posiada gęstą atmosferę, ale jest zimny. Odpowiedź na tego typu pytania będzie jednak wymagała przeprowadzenia wielu badań interdyscyplinarnych.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Fragment rakiety SpaceX uderzy w marcu w Księżyc, przewidują eksperci. Rakieta została wystrzelona w 2015 roku i wyniosła na orbitę satelitę NASA Deep Space Climate Observatory (DSCOVR). Po wypełnieniu misji jej drugi stopień znajdował się na chaotycznej orbicie. Astronom Bill Gray obliczył, że obecnie znajduje się on na kursie kolizyjnym ze Srebrnym Globem. Już w styczniu ten kosmiczny śmieć przeleciał blisko Księżyca, co zmieniło jego orbitę, mówi Gray.
      Uczony pracuje nad Project Pluto, oprogramowaniem, które pozwala na obliczanie trajektorii asteroidów i innych obiektów. Program ten jest używany w wielu finansowanych przez NASA projektach.
      Niedługo po tym, gdy okazało się, że fragment rakiety przeleciał w pobliżu Księżyca, Gray obliczył, że 4 marca rozbije się on po jego niewidocznej stronie, pędząc z prędkością 9000 km/h. Obliczenia Graya zostały potwierdzone obserwacjami astronomów-amatorów. Śledzę kosmiczne odpadki od około 15 lat. Tutaj będziemy mieli do czynienia z pierwszym przypadkiem, w którym stworzony przez człowieka obiekt uderzy w Księżyc w sposób niezaplanowany, mówi Gray.
      Astronom Jonathan McDowell nie wyklucza jednak, że do takich zdarzeń już dochodziło. W latach 60., 70. i 80. ludzkość pozostawiła na odległych orbitach okołoziemskich co najmniej 50 obiektów, których nie śledziliśmy. Teraz obserwujemy niektóre z nich. Ale wielu nie możemy znaleźć, nie ma ich tam, gdzie je zostawiliśmy, dodaje.
      Nie będziemy mogli obserwować w czasie rzeczywistym upadku fragmentu rakiety SpaceX na Księżyc. Jednak ważący cztery tony odpadek wybije w powierzchni Srebrnego Globu krater, który będzie można zauważyć za pomocą należącego do NASA Lunar Reconnaissance Orbitera lub indyjskeigo Chandrayaana-2. Jego zbadanie powie nam więcej o geologii Księżyca.
      Dotychczas ludzie celowo rozbijali obiekty na Srebrnym Globie. Robiono tak w ramach misji Apollo, by testować sejsmometry. W 2009 roku NASA celowo skierowała jeden ze stopni rakiety nośnej na biegun południowy Księżyca, szukając tam wody.
      Zdecydowana większość rakiet nie dociera jednak tak daleko. SpaceX odzyskuje pierwszy stopień rakiety nośnej, a drugi kieruje w stronę Ziemi, by rozpadł się i spłonął w atmosferze. Jednak specjaliści spodziewają się, że w przyszłości coraz więcej śmieci będzie opadało na powierzchnię Księżyca. USA i Chiny przygotowują się bowiem do coraz bardziej intensywnych prac na orbicie Srebrnego Globu i na jego powierzchni. Stany Zjednoczone już teraz planują budowę stacji na orbicie Księżyca.
      Specjaliści coraz częściej apelują o sprzątanie kosmicznych śmieci. Zwracają też uwagę, że odpadów pozostawionych na dalszych orbitach nikt nawet nie śledzi. W tej chwili nikt się tym nie zajmuje. Myślę, że najwyższy czas, by uregulować tę kwestię, mówi McDowell.
      Kosmiczne śmieci już stanowią poważny problem na niskich orbitach. Tylko należący do amerykańskiego Departamentu Obrony Space Surveillance Network śledzi obecnie ponad 27 000 odpadków krążących ponad naszymi głowami. A to tylko duże odpadki. Szacuje się, że na w pobliżu Ziemi krąży też około 500 tysięcy odpadków wielkości około centymetra oraz 100 milionów fragmentów wielkości pomiędzy milimetrem a centymetrem.
      Większość z tych pozostałości jest zbyt małych, by je śledzić. Są jednak na tyle duże i poruszają się z tak olbrzymią prędkością – na niskiej orbicie okołoziemskiej wynosi ona ponad 25 000 km/h – że stanowią coraz poważniejsze zagrożenie dla misji kosmicznych. We wrześniu 2020 roku na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ogłoszono alarm i została ona przesunięta, by uniknąć zderzenia z takim odpadkiem. To nie był zresztą pierwszy raz, gdy na ISS przeprowadzano taką operację.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Szef NASA, Bill Nelson, poinformował dziennikarzy, że załogowa misja na Księżyc zostanie zorganizowana „nie wcześniej niż w roku 2025”. Tym samym będzie o co najmniej rok opóźniona w stosunku do terminu wyznaczonego przez administrację prezydenta Trumpa. Misji już wcześniej groziło opóźnienie, gdyż pojawiło się wiele różnych problemów, a na ostateczną decyzję o przesunięciu jej terminu główny wpływ miał spór sądowy pomiędzy NASA a firmą Blue Origin Jeffa Bezosa.
      Firma Bezosa wystąpiła do sądu po tym, jak NASA zdecydowała, że to SpaceX wybuduje księżycowy lądownik HLS Starship. Straciliśmy niemal 7 miesięcy na spory sądowe i to spowodowało, że musieliśmy przesunąć termin załogowej misji na rok 2025 lub lata późniejsze, stwierdził Nelson. U.S. Court of Federal Claims, który rozpatruje tego typu sprawy, nie dopatrzył się nieprawidłowości w rozstrzygnięciu konkursu i oddalił skargę Blue Origin. Mogliśmy więc powrócić do rozmów ze SpaceX, stwierdził Nelson.
      Obecnie NASA planuje, że pierwsza misja bezzałogowa, Artemis 1, zostanie wystrzelona w lutym 2022, a pierwsza misja załogowa, Artemis 2, w ramach której astronauci polecą poza orbitę Księżyca, odbędzie się w roku 2024. Pojazd z astronautami ma znaleźć się 65 000 kilometrów za Księżycem. Nigdy wcześniej ludzie nie wybrali się tak daleko w przestrzeń kosmiczną.
      Misją załogową na Księżyc będzie zaś Artemis 3. Zostanie ona przeprowadzona za pomocą SLS i kapsuły Orion. Orion spotka się na niskiej orbicie okołoziemskiej z HLS Starship. Astronauci przesiądą się do pojazdu SpaceX i polecą na Księżyc. Zanim jednak Artemis 3 wystartuje, SpaceX będzie musiała przeprowadzić bezzałogoty test HLS Starship włącznie z lądowaniem na Księżycu.
      Nelson poinformował jednocześnie o znaczny wzroście kosztów rozwoju kapsuły Orion. Planowano, że w latach 2012–2024 pochłonie ona 6,7 miliarda USD. Teraz wiemy, że kwota ta wzrosła do 9,3 miliarda. Dodał, że Kongres kongres będzie musiał przyznać NASA dodatkowe fundusze. Chiński program kosmiczny rozwija się coraz szybciej i rośnie prawdopodobieństwo, że chińscy taikonauci będą mogli wylądować na Księżycu wcześniej, niż zakładano. Mamy do czynienia z coraz bardziej agresywnym i coraz lepszym chińskim programem kosmicznym. NASA, a wierzę, że i rząd USA, chcą, byśmy to my jako pierwsi powrócili na Księżyc po przerwie trwającej pół wieku.
      Państwo Środka, w którym za program kosmiczny odpowiada armia, inwestuje olbrzymie sumy w jego rozwój. Chiny chcą mieć do roku 2022 stację kosmiczną ze stałą obecnością człowieka, wysłały na Księżyc łaziki, z których jeden trafił na niewidoczną z Ziemi stronę Srebrnego Globu. Zapowiadają też wysłanie człowieka na Księżyc w roku 2029.
      NASA chce wykorzystać Księżyc w roli przystanku dla załogowej misji na Marsa. Na orbicie Księżyca ma powstać niewielka stacja kosmiczna Lunar Gateway, która będzie pełniła rolę huba komunikacyjnego, laboratorium naukowego, tymczasowego miejsca zamieszkania oraz miejsca przechowywania łazików i innych robotów. Stacja będzie stopniowo rozbudowywana, a mieszkający na niej astronauci będą pracowali na powierzchni Księżyca. W końcu w latach 30. Lunar Gateway i infrastruktura zbudowana na powierzchni Księżyca zostaną wykorzystane podczas załogowej misji na Marsa.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...