Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pekin cenzuruje badania nad koronawirusem. Ograniczenia publikacji nt. pochodzenia pandemii

Rekomendowane odpowiedzi

Chińskie władze nałożyły ograniczenia na publikacje dotyczące pochodzenia koronawirusa SARS-CoV-2. Zarządzenie wydały władze centralne, a dwa chińskie uniwersytety opublikowały nowe zasady na swoich witrynach. Informacje te zostały już z sieci usunięte.

Zgodnie z nowymi zasadami, wszystkie prace naukowe dotyczące COVID-19 mają przechodzić dodatkowy przegląd prze ich skierowaniem do publikacji. Szczególnemu nadzorowi będą podlegały prace dotyczące pochodzenia nowego koronawirusa. Publikacja takich artykułów ma być zatwierdzana przez urzędników rządu centralnego.

Ekspert z Hongkongu, który prowadził prace nad COVID-19 i publikował je w międzynarodowym piśmie medycznym, powiedział dziennikarzom CNN, że jeszcze w lutym jego praca nie była obłożona dodatkowymi obostrzeniami.

Nowa polityka publikacji ma pomóc władzom w Pekinie na kontrolowanie narracji dotyczącej początków pandemii. Chińscy naukowcy od końca stycznia publikują w prestiżowych międzynarodowych pismach wyniki swoich badań dotyczące COVID-19. Wnioski z niektórych z badań każą zapytać o rolę i działanie chińskiego rządu u początków epidemii i już wywołały poruszenie w chińskich mediach społecznościowych. W związku z tym Pekin postanowił przejąć kontrolę nad narracją.

Myślę, że podjęta przez chińskie władze próba kontrolowania narracji ma na celu przekonanie opinii publicznej, że pandemia nie rozpoczęła się w Chinach. W związku z tym sądzę, że nie dopuszczą oni do przeprowadzenia żadnych obiektywnych badań dotyczących początków choroby, mówi dziennikarzom anonimowy chiński naukowiec.

Z nowej dyrektywy dowiadujemy się, że artykuły naukowe dotyczące pochodzenia wirusa muszą być ściśle nadzorowane. Władze Chin nakazały, by naukowcy przed publikacją wysyłali takie artykuły do wydziału nauki i technologii Ministerstwa Edukacji. Stamtąd będą trafiały do specjalnego zespołu nadzorowanego przez Radę Państwa. Dopiero jeśli zespół ten wyrazi zgodę, artykuł może zostać opublikowany. Mniej ścisłemu nadzorowi podlegać będą inne badania dotyczące COVID-19. Mają być one przeglądane przez komitety uczelniane, które mają brać pod uwagę „wartość naukową” oraz stwierdzać, czy jest „odpowiedni czas na publikację”.

Dyrektywę opublikowano na stronach Uniwersytetu Fudan. Gdy dziennikarze CNN zadzwonili na podany w dyrektywie telefon do Ministerstwa Edukacji, dowiedzieli się, że dyrektywa taka została wydana, ale jest dokumentem wewnętrznym. Kilka godzin później dokument został zdjęty ze stron Uniwersytetu Fudan. Dyrektywa ta ukazała się, i również została usunięta, na stronach Uniwersytetu Nauk Geologicznych w Wuhan.

David Hui Shu-cheong z Chińskiego Uniwersytetu w Hongkongu, który współpracował z naukowcami z pozostałych części Chin, mówi, że jeszcze w połowie lutego nie było najmniejszych problemów. Gdy wysyłał swój artykuł do New England Journal of Medicine do 3 nad ranem doszlifowywał artykuł, a przed południem go wysłał do redakcji. Nie było wówczas najmniejszych ograniczeń, stwierdza.

Chińskie władze próbują przekonać opinię publiczną, że nie wiadomo, gdzie rozpoczęła się pandemia. Nie ograniczają się tylko do tego. Zhao Lijan, rzecznik prasowy chińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, stwierdził w ubiegłym tygodniu, że wirus pochodzi z USA i został do Chin przywieziony przez amerykańskich wojskowych.

Nowe obostrzenia dotyczą publikacji w zagranicznych czasopismach. Artykuły dotyczące COVID-19 publikowane w chińskich pismach naukowych od początku podlegają dodatkowej kontroli. Teraz to samo będzie dotyczyło wszystkich artykułów. Dlatego też ważne jest, by międzynarodowa społeczność naukowa zdawała sobie sprawę z faktu, że artykuły publikowane przez chińskich naukowców w pismach międzynarodowych, przeszły dodatkowy proces nadzoru ze strony władz.

Chińskie władze już od dłuższego czasu starają się ukryć prawdę o koronawirusie. Nie chcą ujawnić swoich dokumentów, o których pisaliśmy przed miesiącem, dotyczących początków epidemii. Takie informacje byłyby niezwykle cenne dla epidemiologów, gdyż dane o prędkości rozprzestrzeniania się epidemii na samym początku pozwalają na zbadanie jej rozwoju i dynamiki. Brak takich informacji bardzo zaciemnia ten obraz.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Takie informacje byłyby niezwykle cenne dla epidemiologów, gdyż dane o prędkości rozprzestrzeniania się epidemii na samym początku pozwalają na zbadanie jej rozwoju i dynamiki. Brak takich informacji bardzo zaciemnia ten obraz."

Panie Mariuszu - niestety, ale takie rozumowanie jest błędne -  do zbadania rozwoju i dynamiki epidemii nie potrzeba żadnych informacji o pierwszym pacjencie. Nic nie jest zaciemniane w tym znaczeniu. 

Chiny nie podają tych informacji z przyczyn czysto militarnych: rozpracowanie chińsiego pacjenta zero (w sytuacji, gdyby okazało się, że ktoś mu to 'sprzedał') to doskonały atut w sporach geopolitycznych. Taką daną można bardzo dużo ugrać u społeczeństw zachodu, bo jej upublicznienie zmiażdzyłoby każdy 'demokratyczny' rząd.  Takie działanie z nauką nie ma nic wspólnego.

PS

Z rynku krajowego: GIS właśnie podał, ze średnia "zapadalność" na wirusa wynosi w Polsce 17,4 na 100tyś mieszkańców.  Warto się zastanowić, gdzie jest naukowość w takim policzeniu ...i czego właściwie policzeniu? , bo przecież nie osób zakażonych, a ni nawet nie chorych.   Policzyli wyłacznie chorych (klinicznie) z potwierdzonymi testami ...i w sumie jakimi testami, bo brak danych o typach testów i spójnej metodologii.  Tu dopiero mamy zaciemniany obraz (jak Pan to wyżej ujął).

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Jarosław Bakalarz napisał:

"Z rynku krajowego: GIS właśnie podał, ze średnia "zapadalność" na wirusa wynosi w Polsce 17,4 na 100tyś mieszkańców.  Warto się zastanowić, gdzie jest naukowość w takim policzeniu ...i czego właściwie policzeniu? , bo przecież nie osób zakażonych, a ni nawet nie chorych.   Policzyli wyłacznie chorych (klinicznie) z potwierdzonymi testami ...i w sumie jakimi testami, bo brak danych o typach testów i spójnej metodologii.  Tu dopiero mamy zaciemniany obraz (jak Pan to wyżej ujął).

 

Tak zaciekawiony tą uwagą powyżej wrzuciłem sobie tabelkę https://www.worldometers.info/coronavirus/ do excella i dzieląc wszystkie przypadki w danym kraju na każdy przypadek śmiertelny na COVID to dla cywilizowanej części świata ten współczynnik wychodzi od 10 do 40. Biorąc że u nas jest około 28, więc liczby trzymają się kupy. (Chyba że ktoś zakłada że setki tysięcy ciał Szumowski chowa w piwnicach na Nowogrodzkiej :) ).  Ale analizując tę tabelkę głębiej na serio to spostrzeżenie iż kraje stosujące szczepienie BCG są mniej zagrożone śmiertelnością , to ta różnica cały czas się utrzymuje.

Może ktoś kto ma inne dobre pomysły wyciągnie z tych tabelek więcej wniosków, bo dzisiaj każde spostrzeżenie jest na wagę życia. Możliwe że są gdzieś one ukryte w tej tabelce poza oczywiście BCG.

Edytowane przez gucio222

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@gucio222

Tak; statystyka. Piękna nauka. To może zacznijmy od podstaw czyli metodologii:

0.  formułujemy definicję 'chorego'.

1. zbiór danych musi być spójny. Czy jest, skoro każdy kraj ma inne testy i inną ich pulę?

2. algorytm testowania jednoznaczny (jednoczuły). Nie do wykonania, gdy stosujemy różne testy.

3. testy jednolite.   Nie są; z wielu powodów. Choćby dlatego, ze część testów jest poważnie wadliwa (vide testy Eurofins); i nie wiadomo w jakim stopniu są wadliwe.

Więc jak sie ujednolica dane? Prosto:  lekarze (w wielu krajach) dostali wytyczne, by nie uzupełniać kart zgonu, bo zrobi to "komisja"?

A z innej beczki: załóżmy z dobrej woli, że jest to 17,4 na 100tyś. To daje 174 na milion, oraz "zapadalność" ok 7tyś na 40milionów (mniej więcej Polska).   Czy z powodu współczynnika 17,4 (czyli raptem 7tyś chorych) zamyka się całe państwa na klucz i kompletnie dewastuje gospodarki? . 

Czy ktoś już widzi problem z tak liczoną "zapadalnością"? 

PS.  Statystycy  już od dawna podnoszą, że raportowane jest 4-6% chorych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Tak; statystyka. Piękna nauka. To może zacznijmy od podstaw czyli metodologii:

Choroba nowa więc metodologia po łebkach. Ale zakładając że przy dzisiejszych aplikacjach społecznościowych nie dawałoby się chować po piwnicach umrzyków to ilość zgonów z powodu kaszlu i gorączki jest w miarę miarodajna. Biorąc też pod uwagę że są takie kraje które już przetestowały wszystko co się rusza - Japonia czy Korea, a gdzie choroba jest w miarę pod kontrolą to ten współczynnik wychodzi tam 50 w Korei i 60 w Japonii na jeden zgon. Oba kraje miały BCG. Wobec tego można zgrubnie założyć że u nas przewija się dwukrotnie większa liczba nosicieli niż została oficjalnie zdiagnozowana. Co by się zgadało ponieważ liczba zachorowań nie spada. więc latają gdzieś niezdiagnozowani. Ale ich liczbę z tej tabeli można w miarę określić. W przypadku kraju z  brakiem szczepień BCG to ta liczba spada do 7-8 zdiagnozowanych na jeden zgon (  Włochy, Holandia itp.) Więc takie założenie zakładałoby że u nas wszyscy są wykryci i mamy w sobie super-odporność.  Jednak zakładając że jednak BCG ma na to wpływ można się pokusić na analizę mając nawet tak skąpe dane.

W końcu gdyby wszyscy podchodzili do statystyki tak jak tu piszesz to byśmy tkwili wszyscy w miejscu czekając na pełne dane, bo zakładając że mamy nieograniczony dostęp do testów ( tych tańszych po 500zł za sztukę) to przetestowanie wszystkich gdyby założyć że wszystkich spędzimy do kupy w kilometrowych  kolejkach po testy 100.000 dziennie to testowalibyśmy cały rok 24/7 wydając na to 17 mld, nie mając pewności czy ci przetestowani już w międzyczasie czegoś nie złapali.

Coś o testach :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Statystyki są ważne, ale można je naginać jak się chce.

Chińskie władze mają tak naprawdę gotowe przynajmniej dwa scenariusze. Pierwszy to ukryć, że wirus nie pochodzi z laboratorium i zrzucić winę na naturę. A jak i to się nie uda, to zrzucić winę na inny kraj, że niby pandemia zaczęła się gdzie indziej, albo że Chiny padły ofiarą ataku. Teraz mamy właśnie próby drugiego scenariusza, bo pierwszy się sypie.

A dlaczego sądzę, że to jest wirus, który wymknął się spod kontroli z laboratorium? Bo chińska medycyna zadziwiająco szybko "wykryła", tego wirusa. U nas trwałoby to kilka miesięcy. U nich kilka tygodni i już wiedzieli o nim niemal wszytko. U nas, jak pacjent trafia do szpitala, to przez 2-3 tygodnie lekarze zastanawiają się co jest pacjentowi, że kolejne leki nie działają. U nich już wiedzieli, że to wirus i już wiedzieli jaki. A jakoś nie wierzę, żeby chińska medycyna była aż tak zaawansowana.

Polskie władze też nie są lepsze. Testów robi się u nas bardzo mało, przez co szacuję, że chorych jest u nas 10-20 razy tyle, co się oficjalnie podaje. A żeby być w zgodzie ze statystykami, to umierającym przypisuje się w kartach inne przyczyny zgonu zwłaszcza, że starsi ludzie mają często inne dolegliwości, więc jest to łatwe. U nas władza ma teraz jeden cel. Wykorzystać obecną sytuację, do przeprowadzenia oszukańczych wyborów prezydenckich. To zresztą widać na każdym kroku ich działania. Nasze zdrowie i życie nie ma dla nich żadnego znaczenia. Liczy się tylko władza. Zobaczycie, że tuż przed "wyborami" ogłoszą koniec kwarantanny - wszyscy będziemy już "bezpieczni".

Edytowane przez Sławko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Sławko napisał:

Polskie władze też nie są lepsze. Testów robi się u nas bardzo mało, przez co szacuję, że chorych jest u nas 10-20 razy tyle, co się oficjalnie podaje. A żeby być w zgodzie ze statystykami, to umierającym przypisuje się w kartach inne przyczyny zgonu zwłaszcza, że starsi ludzie mają często inne dolegliwości, więc jest to łatwe. U nas władza ma teraz jeden cel. Wykorzystać obecną sytuację, do przeprowadzenia oszukańczych wyborów prezydenckich. To zresztą widać na każdym kroku ich działania. Nasze zdrowie i życie nie ma dla nich żadnego znaczenia. Liczy się tylko władza. Zobaczycie, że tuż przed "wyborami" ogłoszą koniec kwarantanny - wszyscy będziemy już "bezpieczni".

Pisząc powyżej, j że można założyć że Szumowski chowa tysiące ciał w piwnicach na Nowogrodzkiej [...]

 

 

Edytowane przez Mariusz Błoński
To forum polityczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@gucio222

Rozjechały się nam kierunki rozmowy - clue mojej wypowiedzi dotyczyło dwóch rzeczy:

1.  niespójności pomiędzy pojęciem "zakażony" i "chory" - tu rząd (nie tylko nasz) pozostawił sobie niesamowitą swobodę decydowania

2. niespójności sposobu klasyfikacji samych "chorych" w oparciu o testy (np Eurofins był fabrycznie skażony; a amerykańskie wykrywały wodę jako wirusa).

Kwestia umieralności to zupełnie inne pojęcie (nie poruszałem tego) - tu dowolność klasyfikowania 'na co umarł' wynosi dokładnie 100%. W dodatku sekcja nic nie może wykazać, bo nieboszczyk spalony.

Jeszcze w lutym np nasz rząd twierdził, że mamy jakoś tak (z pamięci piszę) 200tyś chorych na grypę. Spróbuj dojść do tego, jak powstała ta liczba, bo ja nie znam przypadku, by w ostatnich 50latach ktoś testował mnie lub kogokolwiek kogo znam, w tym kierunku. 

A jeśli masz dobrą pamięć to przypomnij sobie 'grypę', która wypalała płuca Ukraińcom z południa (jakieś 4-5 lat temu) lub 'dziwną grypę' we Włoszech dwa lata temu.

Podsumowując: wirus jest faktem, ale cała statystyka wokół tego to jaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ad1 zgadzam się z tobą jak i ad2, tylko tak jak napisałem jedyną w miarę pewną daną na ten moment są tylko zgony (mamy co mamy) . Gdy ktoś kaszle czy ma zapalenie płuc przed śmiercią to trudno to ukryć. Przy dzisiejszych mediach społecznościowych rozejście się danych szybko by wyszło na jaw  jak Niemczech. Nawet Chińczycy nie byli w stanie uszczelnić wycieku danych mimo że ich media są wielokrotnie bardziej cenzurowane niż niemieckie.

Dobrym przykładem do badań jest ten pierwszy statek (diamond princess)  gdzie mamy kompletne dane w zamkniętym środowisku. Też wychodzi że umieralność jest na poziomie jeden na 50-60 zarażonych. Badania tam były kompletne. Więc zakładając że liczba zgonów jest w miarę do wykrycia i trudna do ukrycia to mamy jakieś choćby startowe dane

Co do chorych na grypę to się też zgodzę że to ogólnie żenada. Przypomina mi się wizyta u mojego lekarza rodzinnego sprzed roku :)

- Co panu dolega ?

- Mam gorączkę.

- Proszę w związku z tym się położyć, Zapiszę panu to co poprzednim razem . Mam nadzieję że pomogło. Do kiedy wypisać zwolnienie ?

Edytowane przez wilk
Nie odpowiadamy cytatem całości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu coś o zgonach w kategorii faktów, a nie manipulacji - nowiutkie dane GUSu brytyjskiego:

Alarmujące dane brytyjskiego urzędu statystycznego ONS, który patrzy na zgony nie tylko w szpitalach (jak rządowe dane), ale wszędzie:

- liczba zgonów w tygodniu do 3 kwietnia wyższa o 6 tys. niż pięcioletnia średnia

- blisko 50 proc. śmierci w Londynie związanych z COVID-19

 

zgony GB zestawienie.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś chyba obciąłeś. Dasz źródło ?, bo z tych wykresów nic nie wynika oprócz tego gdzie umiera najwięcej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Astro napisał:

1. Grodzki.
2. Profesor.
3. Kim ty jesteś? (Gucio jakoś nie wygląda mi na tytuł naukowy).

[...]

Edytowane przez Mariusz Błoński
Obrażanie dyskutantów. Na razie ostrzeżenie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Astro napisał:

Człowiek uczy się całe życie.

No to teraz powiedz w temacie coś konstruktywnego [...]

Edytowane przez Mariusz Błoński
j.w.
  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a tak, obciąłem - oto brakujący wykres niżej. Zamykając mój wkład w ten artykuł: Pekin cenzuruje i każdy to rozumie, ale to co robią kraje demokratyczne  to są identyczne zwykłe fałszerstwa danych. Głupi tego nie zauważy, bo nawet nie widzi, że odseparowano definicyjnie zakażenie od choroby. Nie widzi zmian w metodologii klasyfikacji chorych, zmian testów na inne, zmian sposobu wypełniania kart, itp.

To są naprawdę wielkie fałszerstwa i to całkowicie legalne: po prostu przyjmujemy jakąś 'definicję', zezwalamy na jakiś sposób zliczania i doliczamy do do poprzednio pozyskanych danych.

Pytanie powinno brzmieć: JAKI JEST CEL.

Dla zainteresowanych wstawiam link do arta z 2010roku o grypie AH1N1 - ładnie podsumowuje pewne zjawisko, które wydaje sie byc kluczowe w sprawie:

https://www.medonet.pl/zdrowie/wiadomosci,bedzie-raport-zamiast-komisji-sledczej-ds--grypy-a-h1n1,artykul,1621133.html?utm_source=www.medonet.pl_viasg_medonet&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2  

zgony GB zestawienie 2.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, gucio222 napisał:

i dzieci UBków jak Grocki

A kto to jest ten Grocki? Nie znam gościa. A ... chyba że to twój ojciec, to już wszystko rozumiem.

2 godziny temu, gucio222 napisał:

Zresztą wtrąciłeś się do dyskusji na swoim poziomie.

Twój poziom oscyluje między trollowaniem, a zwykłym chamstwem i raczej mało jest tu osób, które potrafią zniżyć się do twojego poziomu, więc nie oczekuj tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Astro napisał:

W temacie gucio? BCG i Iran, ale wiem, że to dla ciebie zbyt trudny temat.

Gdybyś czytał ze zrozumieniem to zauważyłbyś że napisałem "dla cywilizowanej części świata ten współczynnik wychodzi od 10 do 40"

Iran obłożony wieloma restrykcjami i rządzony przez ajatollahów trudno mimo wielkiej swojej historii zaliczyć do krajów cywilizowanych.

51 minut temu, Jarosław Bakalarz napisał:

Pytanie powinno brzmieć: JAKI JEST CEL.

Nie jestem przekonany o celu. Może nie ma żadnego ? Może tylko dlatego że świat rządzony jest przez stare sklerotyczne ramole,  którzy na serio wystraszyli się że umrą, stąd ta panika ?

Wystarczy popatrzeć w średnią wieku kandydatów na prezydenta w Stanach czy ich izbę reprezentantów. U nas ciotka-klotka Kidawa czy Kaczor do młodych też nie należą.  Sejmy czy senaty w europie zachodniej to też w większości kluby geriatryczne. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Astro napisał:

Widzę nie zrozumiałeś, więc powtórzę DUŻYMI (większymi już nie potrafię) literkami: EOT.

[...]

Edytowane przez Mariusz Błoński
j.w.
  • Negatyw (-1) 3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 minutes ago, gucio222 said:

Mali ludzie z ciasnymi umysłami nigdy nie potrafią odpuścić i ich racja musi zawsze być na wierzchu

Nie wiem jaki jest twój cel na tym forum po za sianiem fermentu. Wywody, które uskuteczniasz nie trzymają się kupy i tylko obrażasz ludzi. Tracisz czas chyba, że to twoja praca. Myślę, że odnajdziesz się na forum społeczności zgromadzonym w okół pewnego radia. Możesz też napisać prawicowy artykuł na lewackiej Wikipedii i zdekonspirować spisek albo wyrównać poziom, jak masz taką potrzebę.

Edytowane przez cyjanobakteria
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 14.04.2020 o 09:36, Sławko napisał:

A dlaczego sądzę, że to jest wirus, który wymknął się spod kontroli z laboratorium? Bo chińska medycyna zadziwiająco szybko "wykryła", tego wirusa. U nas trwałoby to kilka miesięcy. U nich kilka tygodni i już wiedzieli o nim niemal wszytko.

W Wuhan znajduje się specjalistyczne laboratorium, więc identyfikacja i rozpoznanie zagrożenia na pewno jest łatwiejsza. Skoro jest takie laboratorium w rejonie to i miasto ma jakiś plan strategiczny na wypadek, a gdyby tak... Jak to u nas wygląda, wolę się nie wypowiadać. 

Jak dla mnie scenariusz jest następujący, najpierw nieudana wojna gospodarcza, następnie desperacka wirusowa. Chiny są już doświadczone po SARS 1, więc wystarczyło odbić piłeczkę. Oczywiście to są luźne przemyślenia, więc nie trzeba ich traktować poważnie. 

Edytowane przez M61
Literówka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy znaleźli pierwsze bezpośrednie dowody wskazujące, że wirusy dróg oddechowych, takie jak SARS-CoV-2 czy wirus grypy, mogą obudzić uśpione komórki raka piersi i doprowadzić do pojawienia się przerzutów. Wyniki przeprowadzonych na myszach badań znajdują poparcie w obserwacjach, z których wynika, że u osób chorujących na raka piersi częściej pojawiały się przerzuty i częściej osoby takie umierały, jeśli zaraziły się SARS-CoV-2. Z naszych badań wynika, że osoby, które chorowały na nowotwory, mogą odnieść korzyści z działań zapobiegających zarażeniem wirusami dróg oddechowych, np. poprzez szczepienie się i przedyskutowanie z lekarzem innych metod ochrony, mówi współautor badań, profesor Juli Aguirre-Ghiso z Albert Einstein College of Medicine.
      Rak piersi to drugi najbardziej rozpowszechniony nowotwór na świecie. W jego przypadku do większości zgonów dochodzi w wyniku przerzutowania guza, a przerzuty pojawiają się zwykle po długim okresie remisji, kiedy to nie obserwuje się żadnych oznak choroby. Zrozumienie mechanizmu, który powoduje, że rozsiane komórki nowotworowe powodują po okresie uśpienia wzrost guzów nowotworowych, jest niezwykle ważne dla walki z przerzutami. Autorzy najnowszych badań wykazali, że u myszy wirus grypy i SARS-CoV-2 powodują, że znajdujące się w płucach rozsiane komórki nowotworowe raka płuc tracą fenotyp prowadzący do uśpienia i w ciągu kilku dni od infekcji dochodzi do ich proliferacji, a w ciągu 2 tygodni pojawiają się liczne przerzuty.
      Ta dramatyczna zmiana powiązana jest z interleukiną-6 (IL-6). Zidentyfikowanie IL-6 jako głównego czynnika reaktywującego rozsiane komórki nowotworowe sugeruje, że wykorzystanie inhibitorów IL-6 lub innych celowanych immunoterapii u osób z nowotworami, może zapobiegać wznowie choroby lub zmniejszyć ryzyko jej ponownego pojawienia się, mówi Aguirre-Ghiso.
      Pandemia COVID-19 była unikatową okazją do zbadania wpływu infekcji wirusem dróg oddechowych na choroby nowotworowe. Autorzy badań przeanalizowali dwie duże bazy danych i znaleźli dowody na poparcie swojej hipotezy mówiącej, że wirusy dróg oddechowych są powiązane ze wznowami chorób nowotworowych u osób w fazie remisji.
      Jedną z analizowanych baz była UK Biobank. Znajdują się w niej m.in. dane ponad 500 tysięcy osób, które przed pandemią cierpiały na nowotwory lub inne choroby. Naukowcy z Uniwersytetu w Utrechcie i Imperial College London skupili się na osobach, u których nowotwór wykryto na ponad 5 lat przed pandemią. Tak długi czas oznaczał, że u osób tych najprawdopodobniej nastąpiła remisja. Zidentyfikowali w ten sposób 487 osób, które w przeszłości miały nowotwory, a u których w czasie pandemii zdiagnozowano COVID-19. Grupę kontrolną stanowiło 4350 osób, które miały w przeszłości nowotwory, a które nie zachorowały na COVID-19. Po wykluczeniu osób, które zmarły na COVID okazało się, że u pacjentów nowotworowych ryzyko zgonu w wyniku raka było niemal 2-krotnie większe po infekcji. Najbardziej wyraźnie było to widać w ciągu pierwszego roku od infekcji, mówi doktor Roel Vermeulen. Szybkie postępy choroby nowotworowej u osób, które zaraziły się SARS-CoV-2 były podobne do szybkich postępów obserwowanych u myszy laboratoryjnych.
      Drugą z wykorzystanych baz danych była U.S. Flatiron Health. Tutaj uczeni skupili się na danych kobiet ze zdiagnozowanym nowotworem piersi. Porównali częstotliwość przerzutów u 36 216 pań, u których nie zdiagnozowano COVID-19 z częstotliwością przerzutów u 532 kobiet, które na COVID-19 zachorowały. Losy pacjentek śledzono przez 52 miesiące. Okazało się, że kobiety, które zachorowały na COVID-19 były narażone na niemal 50% wyższe ryzyko pojawienia się przerzutów nowotworowych do płuc. To wskazuje, że osoby w remisji choroby nowotworowej są narażone na większe ryzyko przerzutów po infekcjach dróg oddechowych. Bardzo ważne jest tutaj podkreślenie, że podczas badań skupiliśmy się na okresie sprzed dostępności szczepionek przeciwko COVID-19, dodaje Vermeulen.
      Uczeni planują poszerzyć zakres swoich badań na inne rodzaje nowotworów. Będą prowadzili zarówno eksperymenty laboratoryjne, jak i analizowali kolejne bazy danych. Infekcje układu oddechowego to stały element naszego życia, dlaczego chcemy dobrze zrozumieć ich długoterminowe konsekwencje, stwierdził doktor James DeGregori, dyrektor Centrum Nowotworów University of Colorado.
      Szczegóły badań zostały opisane na łamach Nature.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Odkryty w południowo-zachodnich Chinach zestaw drewnianych narzędzi sprzed 300 tysięcy lat daje nam wgląd w życie, dietę oraz warunki środowiskowe, w jakich żyli ówcześni ludzie. To niezwykłe znalezisko. I to podwójnie niezwykłe. Dotychczas znaliśmy jedynie dwa zestawy drewnianych narzędzi z paleolitu, jeden odkryty w Europie i jeden z Afryki. Służyły do polowań. Tutaj zaś mamy narzędzia do pracy w ziemi. W skład zestawu wchodzi 35 narzędzi wykonanych głównie z sosny i gatunków drzew o twardym drewnie Znajdują się w nim kije do kopania, haki oraz niewielkie narzędzia ręczne.
      Odkrycia dokonano na stanowisku Gantangquing. Drewniane narzędzia znaleziono w towarzystwie narzędzi kamiennych, młotków wykonanych z poroża i kości ze śladami nacięć. Wiek stanowiska określono na 361–250 tysięcy lat, a drewniane narzędzia znaleziono w warstwach sprzed około 300 tysięcy lat. To wyjątkowe odkrycie, gdyż pokazuje moment w historii, gdy wcześni ludzie używali zaawansowanych drewnianych narzędzi do pozyskiwania pożywienia spod ziemi. Przygotowanie takich przedmiotów wymagało takiego poziomu zaawansowania i rzemiosła, które przeczą założeniu, jakoby homininy z tamtych terenów nie korzystały z zaawansowanych narzędzi, mówi profesor Bo Li z University of Wollongong.
      W zestawie widzimy narzędzia o różnym przeznaczeniu. Dwa duże kije do kopania przypominają te z Poggetti Vecchi we Włoszech, datowane na 171 tysięcy lat. Cztery unikatowe haki mogły służyć do przecinania korzeni. Badania śladów zużycia wykazały celowe polerowanie i obecność materiału, wskazującego na wykopywanie bulw i korzeni. To wskazuje, że ich użytkownicy spożywali dietę roślinną, w tym orzechy, owoce kiwi i bulwy roślin wodnych. To też pokazuje różnice w diecie pomiędzy współcześnie żyjącymi grupami ludźmi. O ile na współczesnych stanowiskach w Europie (jak Schöningen w Niemczech) widzimy dowody świadczące o polowaniu na duże zwierzęta, w subtropikalnym Gantanquing mamy unikatowe ślady strategii przetrwania polegającej na diecie roślinnej, dodaje Li.
      Źródło: 300,000-year-old wooden tools from Gantangqing, southwest China, https://www.science.org/doi/10.1126/science.adr8540

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewidoczna z Ziemi strona Księżyca zawiera znacznie mniej wody, niż część widoczna – donoszą chińscy naukowcy. Takie zaskakujące wnioski płyną z badań próbek bazaltu zebranych przez misję Chang'e-6. Wyniki badań, opublikowane na łamach Nature, pozwolą lepiej zrozumieć ewolucję ziemskiego satelity.
      Dostarczone na Ziemię próbki zawierały mniej niż 2 mikrogramy wody w gramie. Nigdy wcześniej nie zanotowano tak mało H2O na Księżycu. Wcześniejsze badania próbek ze strony widocznej z Ziemi zawierały nawet do 200 mikrogramów wody na gram.
      Naukowcy potrafią mierzyć zawartość wody w materiale z dokładnością do 1–1,5 części na milion. Już widoczna strona Księżyca jest niezwykle sucha. A ta niewidoczna całkowicie zaskoczyła naukowców. Nawet najbardziej suche pustynie na Ziemi zawierają około 2000 części wody na milion. To ponad tysiąckrotnie więcej, niż zawiera jej niewidoczna z Ziemi część Księżyca, mówi główny autor badań, profesor Hu Sen z Instytutu Geologii i Geofizyki Chińskiej Akademii Nauk.
      Obecnie powszechnie przyjęta hipoteza mówi, że Księżyc powstał w wyniku kolizji Ziemi z obiektem wielkości Marsa. Do zderzenia doszło 4,5 miliarda lat temu, a w wyniku niezwykle wysokich temperatur, będących skutkiem zderzenia, Księżyc utracił wodę i inne związki lotne. Debata o tym, jak dużo wody pozostało na Księżycu, trwa od dekad. Dotychczas jednak dysponowaliśmy wyłącznie próbkami ze strony widocznej z Ziemi.
      Chińska misja Chang'e-6 została wystrzelona w maju 2024 roku, wylądowała w Basenie Południowym – Aitken i w czerwcu wróciła z niemal 2 kilogramami materiału. To pierwsze w historii próbki pobrane z niewidocznej części Księżyca.
      Zespół profesora Hu wykorzystał 5 gramów materiału, na który składało się 578 ziaren o rozmiarach od 0,1 do 1,5 milimetra. Po przesianiu i dokładnej analizie okazało się, że 28% z nich stanowi bazalt. I to on właśnie został poddany badaniom.
      Ilość wody w skałach księżycowych to bardzo ważny test hipotezy o pochodzeniu Księżyca. Jeśli w skałach byłoby 200 części wody na milion lub więcej, byłoby to poważne wyzwanie dla obecnie obowiązującej hipotezy i naukowcy musieliby zaproponować nowy model powstania Księżyca, wyjaśnia profesor Hu. Wyniki badań jego zespołu stanowią więc potwierdzenie tego, co obecnie wiemy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas badań prowadzonych przed rozpoczęciem prac budowlanych w pobliżu Kantonu, znaleziono najmniejsze znane jaja nieptasich dinozaurów. Sześć sfosylizowanych jajek stanowi obecnie część skały budującej formację Tangbian. Pochodzi ona z górnej kredy, sprzed 80 milionów lat. Jaja są nieregularnie ułożone, trudno więc stwierdzić, czy wszystkie znajdowały się w jednym gnieździe. Jaja są owalne, a ich dłuższa oś liczy zaledwie 29 milimetrów.
      Naukowcy, którzy badali jaja, stwierdzili na łamach Historical Biology, że prawdopodobnie należą one do nieznanego dotychczas nieptasiego terapoda, którego nazwali Minioolithus ganzhouensis. Eksperci wykluczyli, by należał on do troodonów, owiraptorozaurów, ani dromeozaurów. Obecnie nie wiadomo, jakie rozmiary mógł osiągnąć ten gatunek.
      Jaja zachowały się w świetnym stanie. Badania za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego ujawniły, że ich wewnętrzna struktura jest niemal nienaruszona. To dzięki temu udało się ustalić, że posiadają one unikatowy zestaw cech, które nie pasują do żadnego znanego gatunku.
      Dzięki analizie ewolucyjnej znanych skamieniałych jaj, doszliśmy do wniosku, że pochodzą one od niewielkiego terapoda, mówi profesor Han Fenglu z Chińskiej Akademii Nauk i dodaje, że ich odkrycie zwiększa naszą wiedzę na temat ewolucji i metod reprodukcyjnych dinozaurów z późnej kredy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...