Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

PIE: statystyczny Polak zużywa rocznie ok. 160 kg opakowań – mniej niż w UE

Rekomendowane odpowiedzi

Polak zużywa średnio ok.160 kg opakowań rocznie; to mniej niż średnia w UE, ale zużycie stale rośnie – podał Polski Instytut Ekonomiczny. Branża opakowań będzie jednak musiała wkrótce zmierzyć się z nowymi regulacjami dotyczącymi recyklingu odpadów.

W najnowszym wydaniu „Tygodnika Gospodarczego PIE” eksperci instytutu poinformowali, że w naszym kraju produkuje się ok. 6 mln ton opakowań rocznie. Sektor ten ma 3,4-proc. udział w całym przetwórstwie przemysłowym w Polsce – niemal dwukrotnie więcej niż średnia unijna.

W Polsce dominują opakowania z tworzyw sztucznych (około 40 proc.), które składają się po połowie z opakowań elastycznych (torebki, folie itd.) i opakowań sztywnych (butelki, pudełka itd.). Opakowania z papieru to około 37 proc., metali lekkich – 12 proc., a szkła – około 10 proc. Głównymi odbiorcami opakowań są producenci żywności, którzy odpowiadają za wykorzystanie ponad 60 proc. opakowań, branża farmaceutyczna (7 proc. udział) i kosmetyczna (6 proc.). Pozostała część zapotrzebowania na opakowania pochodzi od producentów chemii gospodarczej i innych towarów przemysłowych – napisali eksperci PIE.

Wprawdzie średnie zużycie opakowań w Unii Europejskiej na mieszkańca jest wyższe (ok. 180 kg) niż w Polsce (niecałe 160 kg), to jednak w ostatnich latach zużycie opakowań na potrzeby towarów sprzedawanych w Polsce rosło dynamicznie, o blisko 12 proc. w skali roku – podkreślił instytut.

Eksperci zwrócili uwagę, że na dalszy rozwój branży opakowań wpływ będą miały nowe regulacje Unii Europejskiej, zmierzające do ograniczenia produkcji odpadów oraz maksymalizacji odzysku materiałów w europejskich gospodarkach. Do lipca 2020 r. powinny zostać uchwalone krajowe przepisy regulujące wdrożenie przepisów wynikających z Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2018/852 w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych – czytamy.

PIE szacuje, że zmiany najmocniej odczują producenci towarów plastikowych i jednorazowego użytku. Ograniczenie dotyczące zużycia wyrobów jednorazowych dotknie około 10 proc. wolumenu produkcji brutto, głównie małych i średnich firm. Natomiast podwyżki opłat za recykling, a w niektórych przypadkach także opłat pokrywających koszty sprzątania przestrzeni publicznej, czyli tzw. rozszerzona odpowiedzialność producenta (ROP), będzie jednym z największych wyzwań dla branży – ocenił PIE.

Zdaniem ekspertów rozszerzona odpowiedzialność producenta powinna obniżyć popyt na opakowania, które trudniej poddać recyklingowi. W tym przypadku głównymi poszkodowanymi mogą być producenci opakowań plastikowych.

Na dalszy rozwój branży opakowań istotny wpływ będą mieć też zmiany preferencji konsumentów. Z jednej strony, obserwuje się rosnące zainteresowanie ekologicznymi opakowaniami oraz ograniczeniem zużycia surowców. Z sondażu ARC Rynek i Opinia wynika, że 84 proc. Polaków deklaruje, że gdyby były dostępne produkty w opakowaniach zwrotnych, chętnie by z nich korzystali – napisano. Z drugiej jednak strony, zmieniający się model życia rodziny, rosnące dochody oraz zapotrzebowanie na dania gotowe, zwiększa popyt na opakowania.

Instytut przywołał też raport „Rewolucja opakowań. Polscy producenci wobec zmian regulacji i preferencji konsumentów”, z którego wynika, że dostosowanie się branży opakowań do nowych przepisów UE będzie wymagało zdolności współpracy między podmiotami w całym łańcuchu dostaw.

Zgodnie z przepisami UE producenci m.in. produktów w opakowaniach będą finansować zbieranie i zagospodarowanie odpadów opakowaniowych na poziomie znacznie wyższym niż ma to miejsce obecnie. Unijne regulacje wyznaczają też nowe cele dla ponownego użycia i recyklingu odpadów komunalnych. Do 2025 roku kraje UE zobowiązane są zagospodarować w ten sposób 55 proc. odpadów, do roku 2030 – 60 proc., a do 2035 roku – 65 proc. Obecne przepisy zobowiązują państwa członkowskie do zagospodarowania (recyklingu i ponownego użycia) 50 proc. odpadów w roku 2020.

Wyznaczono też cele dla recyklingu odpadów opakowaniowych. W odniesieniu do wszystkich opakowań, cel ten wyniesie 65 proc. do roku 2025 i 70 proc. do roku 2030. W przypadku opakowań z tworzyw sztucznych to odpowiednio: 50 i 55 proc., opakowań drewnianych: 25 i 30 proc., opakowań z metali żelaznych: 70 i 80 proc., aluminiowych: 50 i 60 proc., szklanych: 70 i 75 proc., a papierowych i kartonowych: 75 i 85 proc.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli tak, jak to ujął kiedyś Nihilo - im większy "postęp i rozwój" tym większa entropia. My zużywamy mniej opakowań, bo jesteśmy w tyle za średnią unijną (w "postępie" itd.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Plastik powinien być dozwolony tylko do produkcji trwałych produktów. Absurdem jest to, że worki na śmieci robi się z tworzyw sztucznych zamiast z materiałów ekologicznych. Podobnie powinno być z tak zwanymi zrywkami, których czas użytecznego życia jest bardzo krótki. Nakładanie wyższych opłat na opakowania to tylko dodatkowy przychód w budżecie państwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego ja plastikowych torebek (w tym zrywek) nie wyrzucam jak śmiecia. Zastępują mi one worki na śmieci, dzięki temu nie pamiętam już kiedy takie worki na śmieci kupowałem. Zakupy od dłuższego już czasu robię nosząc własne płócienne torby, ale pieczywo ze sklepu wciąż pakuję w zrywki, bo na razie sam nie mam pomysłu czym je zastąpić. Te papierowe nie zawsze spełniają potrzeby, a poza tym i tak często mają wklejone plastikowe "okienko". Oczywiście ideałem byłoby, żeby w ogóle pozbyć się plastikowych torebek i opakowań. Kiedyś ich nie było i jakoś się z tym żyło. Może stopniowo znów do tego dojdzie, ale obawiam się, że miną jeszcze dekady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pojemność takiej zrywki jest mała. Wydaje mi się, że lepiej wrzucić ją do kontenera z plastikowymi odpadami, wtedy jeden duży worek na śmieci wygeneruje mniej plastiku w środowisku, a zrywkę na coś przerobią. Gdyby ten worek na wysypisku jeszcze się nieszkodliwie rozłożył...

Te plastikowe okienka w papierowych torbach na pieczywo też mnie denerwują. Zapewne mają na celu ułatwienie ustalenia zawartości kasjerce (nie dlatego mnie denerwują ;) )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, raweck napisał:

Wydaje mi się, że lepiej wrzucić ją do kontenera z plastikowymi odpadami

Ale przecież nie inaczej robię. Jak mam w niej plastiki, to problemu nie ma. Jak mam w niej papier, to papier leci do kontenera na papier, a zrywka, jak nie podarta to czasami wraca na kolejne śmiecie, a jak się podrze (kartony często je uszkadzają) to ląduje w plastikach. Wcześniej czy później i tak leci do plastików, ale zanim tam trafi to jeszcze się przydaje.

O innym zastosowaniu zrywek (i tzw. reklamówek) pisałem jeszcze tu: https://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/42483-wyrzucanie-ogryzków-zagraża-dzikiej-jabłoni/?tab=comments#comment-155610

Edytowane przez Sławko
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, ex nihilo napisał:

Tak, zauważyłem ten problem już jakiś czas temu. Nawet robiłem małe rozpoznanie w temacie zainwestowania w przetwarzanie makulatury, ale to jest jednak dość skomplikowany (przynajmniej w moim odczuciu) proces technologiczny. Tak, czy inaczej chyba lepiej tonąć w odpadach papierowych, niż plastikowych. "Trochę" szybciej się rozłożą. "Zapominam" oczywiście o szkodliwych farbach, które na nim się znajdują. No i papieru podobno nie da się przetwarzać w nieskończoność. Z poniższego artykułu wynika, że trzy/czterokrotnie:

https://www.oostdam.pl/recykling-papieru-makulatury/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy w ogóle jednorazowki się nadają do recyclingu? Wiem, że w teorii tak, bo to HDPE, ale czy firmy się tym zajmują? Wydaje się, że to skrajnie nie opłacalne i trudne technologicznie o ile śmieci nie są bardzo dobrze posegregowane. U mnie zagranicą recyclingują butelki PET/HDPE, puszki, tekturę, szkło, etc. Wszystko powinno być czyste, suche i nie zanieczyszczone tłuszczem. Większość przeźroczystych i plastikowych foli, opakowań i reklamówek się nie nadaje do recyclingu. Nie wspominając o tym, że z obserwacji znajomych w pracy wynika, że poziom segregacji pozostawia wiele do życzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, raweck napisał:

Tak, czy inaczej chyba lepiej tonąć w odpadach papierowych, niż plastikowych.

Tak, ale rzecz w tym, że obojętnie w którą stronę się obrócić, d*pa zawsze z tyłu...  To wielkie żarcie i wielkie sranie musi się skończyć, raczej nie ma innej możliwości. Recykling to tylko półśrodek, a nierzadko zaklinanie rzeczywistości. Zmienić trzeba proporcje użyteczne/odpad i zmniejszyć ilość "użytecznego", do tego, co faktycznie jest użyteczne (konieczne), bo użyteczne też kiedyś stanie się odpadem. I tu jest problem, bo przekonanie ogółu do minimalizmu jest chyba niewykonalne. Przynajmniej do czasu, aż z gówna wystawać będą tylko uszy. Więcej, więcej, więcej i więcej... No i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jaskinia w Obłazowej na Podhalu to bardzo ważne stanowisko archeologiczne z paleolitu. Prace archeologiczne prowadzone tam są od 1985 roku, a w ich trakcie dokonano odkryć, które całkowicie zmieniły poglądy na prehistorię polskiej części Karpat Zachodnich. Dzięki nim wiemy, że jaskinia była wielokrotnie zamieszkiwana przez neandertalczyków od około 100 do 40 tysięcy lat p.n.e., a przez kolejne tysiąclecia korzystał z niej H. sapiens.
      Najbardziej niezwykłym znaleziskiem w jaskini w Obłazowej jest bumerang wykonany z ciosu mamuta. Do czasu jego znalezienia sądzono, że bumerang został wynaleziony przez australijskich Aborygenów. Przedmiot z jaskini w Obłazowej jest niezwykle podobny do bumerangów z Queensland, a badania wykazały, że mógł być używany jako bumerang, który nie powracał po rzucie.
      Od dawna uważany jest za jeden z najstarszych, o ile nie najstarszy bumerang na świecie. Z nowych badań wynika zaś, że jest znacznie starszy, niż dotychczas sądzono, a to zmienia pogląd nie tylko na historię samego narzędzia, ale i na zasiedlenie jaskini przez Homo sapiens.
      Bumerang został znaleziony w Warstwie VII, a obok odkryto kość ludzkiego palca. Międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzili uczeni z Uniwersytetu Jagiellońskiego i naukowcy z Włoch, Kanady, Szwajcarii, Niemiec i Wielkiej Brytanii, datował kość na pomiędzy 34 100 a 33 310 lat przed naszą erą, czyli na okres rozwoju kultury oryniackiej. Datowanie Warstwy VII wykazało zaś, że pochodzi ona z okresu 40 860 a 36 600 lat przed naszą erą. Największą sensacją jest zaś wiek bumerangu. Narzędzie pochodzi najprawdopodobniej z okresu 40 340 a 37 330 lat przed naszą erą.
      Potwierdza to przypuszczenia, że bumerang z Podhala może być najstarszym tego typu narzędziem na świecie. Najstarszym zaś drewnianym bumerangiem jest narzędzie znalezione w Australii Południowej i datowane na od 8300 do 7000 lat przed naszą erą.
      Źródło: Boomerang and bones: Refining the chronology of the Early Upper Paleolithic at Obłazowa Cave, Poland, https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0324911

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wendelstein 7-X, największy stellarator na świecie, pobił światowy rekord w kluczowym parametrze fuzji jądrowej, potrójnym iloczynie (triple product). Stellaratory to, po tokamakach, najbardziej popularna architektura reaktorów fuzyjnych. Oba rodzaje mają swoje wady i zalety, jednak stellaratory są trudniejsze do zbudowania, dlatego też świat skupia się głównie na tokamakach. Obecnie istnieje około 50 tokamaków i 10 stellaratorów.
      Znajdujący się w Greifswald w Niemczech Wendelstein 7-X został wybudowany przez Instytut Fizyki Plazmy im. Maxa Plancka. Zainwestowała w niego też Polska. Przed dwoma tygodniami, 22 maja zakończyła się tam kampania badawcza OP 2.3. W ostatnim dniu jej trwania międzynarodowy zespół pracujący przy W7-X utrzymał nową rekordową wartość potrójnego iloczynu przez 43 sekundy. Tym samym przebił najlepsze osiągnięcia tokamaków.
      Dlaczego potrójny iloczyn jest tak ważny?
      Potrójny iloczyn to jeden z kluczowych elementów opisujących wydajność i warunki potrzebne do osiągnięcia zapłonu, czyli do samopodtrzymującej się reakcji fuzji jądrowej. Jest to iloczyn trzech wielkości: gęstości plazmy (n), jej temperatury (T) oraz czasu uwięzienia energii w plazmie (τE). Żeby reakcja fuzji jądrowej była efektywna i samowystarczalna, potrójny iloczyn musi osiągnąć lub przekroczyć pewną minimalną wartość. W praktyce oznacza to konieczność osiągnięcia odpowiedniej temperatury plazmy, która jest konieczna do pokonania sił odpychających jądra atomów od siebie, osiągnięcia wysokiej gęstości, co zwiększa szanse na zderzenia między jądrami oraz osiągnięcia długiego czasu uwięzienia energii, gdyż jeśli energia ucieka zbyt szybko, plazma się schładza. Po przekroczeniu wartości granicznej iloczynu reakcja fuzji zaczyna samodzielnie się podtrzymywać, bez konieczności dogrzewania plazmy z zewnątrz.
      Dotychczas minimalną wartość potrójnego iloczynu przekroczono – zatem osiągnięto zapłon – jedynie w impulsowym inercyjnym reaktorze laserowym NIF. O osiągnięciu tym było głośno przed ponad dwoma laty. Pisaliśmy o tym w tekście Fuzja jądrowa: co tak naprawdę osiągnięto w National Ignition Facility?
      Rekordowy stellarator pokonał tokamaki
      Tokamaki są prostsze w budowie i łatwiej w nich osiągnąć wysoką temperaturę plazmy. W bardziej skomplikowanych stellaratorach łatwiej zaś plazmę ustabilizować. Tokamaki są więc bardziej popularne wśród badaczy. Stellaratory pozostają w tyle, ale w ostatnich latach dokonano w badaniach nad nimi kilku znaczących przełomów, o których wcześniej informowaliśmy.
      Czytaj:
      Jak załatać magnetyczną butelkę? Rozwiązano problem, który od 70 lat trapił fuzję jądrową
      Duży krok naprzód w dziedzinie fuzji jądrowej. Stellaratory mogą wyjść z cienia tokamaków 
      Najwyższymi osiągnięciami potrójnego iloczynu wśród tokamaków mogą pochwalić się japoński JT60U (zaprzestał pracy w 2008 roku) i europejski JET w Wielkiej Brytanii (zaprzestał pracy w 2023 r.). Oba na kilka sekund zbliżyły się do minimalnej wartości granicznej. W7-X wydłużył ten czas do 43 sekund. Pamiętamy, co prawda, że niedawno Chińczycy pochwalili się utrzymaniem reakcji przez ponad 1000 sekund, jednak nie podali wartości potrójnego iloczynu, zatem nie wiemy, czy ten kluczowy parametr został osiągnięty.
      Klucz do sukcesu: wstrzykiwanie kapsułek z wodorem
      Kluczem do sukcesu W7-X było nowe urządzenie zasilające plazmę w paliwo, które specjalnie na potrzeby tego stellaratora zostało zbudowane prze Oak Ridge National Laboratory w USA. Urządzenie schładza wodór tak bardzo, że staje się on ciałem stałym, następnie tworzy z niego kapsułki o średnicy 3 mm i długości 3,2 mm i wystrzeliwuje je w kierunki plazmy z prędkością 300 do 800 metrów na sekundę. W ten sposób reakcja jest wciąż zasilana w nowe paliwo. W ciągu wspomnianych 43 sekund urządzenie wysłało do plazmy około 90 kapsułek. Dzięki precyzyjnej koordynacji grzania plazmy i wstrzeliwania kapsułek możliwe było uzyskanie optymalnej równowagi pomiędzy ogrzewaniem, a dostarczaniem paliwa. Podczas opisywanego przez nas eksperymentu temperatura plazmy została podniesiona do ponad 20 milionów stopni Celsjusza, a chwilowo osiągnęła 30 milionów stopni.
      Ponadto wśród ważnych osiągnięć kampanii OP 2.3 warto wspomnieć o tym, że po raz pierwszy w całej objętości plazmy ciśnienie plazmy wyniosło 3% ciśnienia magnetycznego. Podczas osobnych eksperymentów ciśnienie magnetyczne obniżono do około 70%, pozwalając wzrosnąć ciśnieniu plazmy. Ocenia się, że w reaktorach komercyjnych ciśnienie plazmy w całej jej objętości będzie musiało wynosić 4–5% ciśnienia magnetycznego. Jednocześnie szczytowa temperatura plazmy wzrosła do około 40 milionów stopni Celsjusza.
      Rekordy pobite podczas naszych eksperymentów to znacznie więcej niż cyfry. To ważny krok w kierunku zweryfikowania przydatności samej idei stellaratorów, posumował profesor Robert Wolf, dyrektor wydziału Optymalizacji i Grzania Stellaratora w Instytucie Fizyki Plazmy im. Maxa Plancka.
      Czym jest fuzja jądrowa
      Fuzja jądrowa – reakcja termojądrowa – to obiecujące źródło energii. Polega ona na łączniu się atomów lżejszych pierwiastków w cięższe i uwalnianiu energii w tym procesie. Taki proces produkcji energii ma bardzo dużo zalet. Nie dochodzi do uwalniania gazów cieplarnianych. Na Ziemi są olbrzymie zasoby i wody, i litu, z których można pozyskać paliwo do fuzji, czyli, odpowiednio, deuter i tryt. Wystarczą one na miliony lat produkcji energii. Fuzja jądrowa jest bowiem niezwykle wydajna. Proces łączenia atomów może zapewnić nawet 4 miliony razy więcej energii niż reakcje chemiczne, takie jak spalanie węgla czy gazu i cztery razy więcej energii niż wykorzystywane w elektrowniach atomowych procesy rozpadu atomów.
      Co ważne, w wyniku fuzji jądrowej nie powstają długotrwałe wysoko radioaktywne odpady. Te, które powstają są na tyle mało radioaktywne, że można by je ponownie wykorzystać lub poddać recyklingowi po nie więcej niż 100 latach. Nie istnieje też ryzyko proliferacji broni jądrowej, gdyż w procesie fuzji nie używa się materiałów rozszczepialnych, a radioaktywny tryt nie nadaje się do produkcji broni. Nie ma też ryzyka wystąpienia podobnych awarii jak w Czernobylu czy Fukushimie. Fuzja jądrowa to jednak bardzo delikatny proces, który musi przebiegać w ściśle określonych warunkach. Każde ich zakłócenie powoduje, że plazma ulega schłodzeniu w ciągu kilku sekund i reakcja się zatrzymuje.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      We Wrocławskim Centrum Sieciowo-Superkomputerowym Politechniki Wrocławskiej uruchomiono pierwszy w Polsce i Europie Środkowo-Wschodniej komputer kwantowy, który wykorzystuje kubity nadprzewodzące w niskiej temperaturze. Maszyna Odra 5 została zbudowana przez firmę IQM Quantum Computers. Posłuży do badań w dziedzinie informatyki, dzięki niej powstaną nowe specjalizacje, a docelowo program studiów w dziedzinie informatyki kwantowej.
      Odra 5 korzysta z 5 kubitów. Waży 1,5 tony i ma 3 metry wysokości. Zwisający w sufitu metalowy walec otacza kriostat, który utrzymuje temperaturę roboczą procesora wynoszącą 10 milikelwinów (-273,14 stopnia Celsjusza).
      Rektor Politechniki Wrocławskiej, profesor Arkadiusz Wójs przypomniał, że sam jest fizykiem kwantowym i zajmował się teoretycznymi obliczeniami na tym polu. Idea, żeby w ten sposób prowadzić obliczenia, nie jest taka stara, bo to lata 80. XX w., a teraz minęło kilka dekad i na Politechnice Wrocławskiej mamy pierwszy komputer kwantowy nie tylko w Polsce, ale też
      w tej części Europy. Oby się po latach okazało, że to start nowej ery obliczeń kwantowych, stwierdził rektor podczas uroczystego uruchomienia Odry 5.
      Uruchomienie komputera kwantowego to ważna chwila dla Wydziału Informatyki i Telekomunikacji Politechniki Wrocławskiej. Jego dziekan, profesor Andrzej Kucharski, zauważył, że maszyna otwiera nowe możliwości badawcze, a w przyszłości rozważamy również uruchomienie specjalnego kierunku poświęconego informatyce kwantowej. Powstało już nowe koło naukowe związane z kwestią obliczeń kwantowych, a jego utworzenie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem ze strony studentów. Mamy niepowtarzalną okazję znalezienia się w awangardzie jeśli chodzi o badania i naukę w tym zakresie i mam nadzieję, że to wykorzystamy.
      Odra 5 będzie współpracowała z czołowymi ośrodkami obliczeń kwantowych. Dzięki niej Politechnika Wrocławska zyskała też dostęp do 20- i ponad 50-kubitowych komputerów kwantowych stojących w centrum firmy IQM w Finlandii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dostęp do internetu jest współcześnie niemalże niezbędny. Wiele codziennych spraw załatwiamy właśnie za pośrednictwem sieci, a do tego coraz więcej urządzeń potrzebuje połączenia internetowego, by w ogóle móc działać. Jak zatem przekłada się to na generalną liczbę zużywanych przez nas GB i jaka oferta może okazać się w tym wszystkim najlepsza – abonament czy internet na kartę bez limitu?
       
      Ile zużywamy internetu? Poziom zużywanego internetu przez określone gospodarstwo domowe wcale nie jest łatwy do obliczenia. Nie ma większego problemu, aby uzyskać dane dotyczące generalnego zużycia GB, ale może być ciężko przyporządkować to do konkretnego domostwa. Wiąże się z tym m.in. kwestia różnych sposobów łączenia się z siecią – bo o ile wiemy, w jakim miejscu pracuje internet stacjonarny, o tyle problemem może być dopasowanie do niego zużywanego przez domowników np. internetu na kartę bez limitu.
      Pojawiają się jednak w tym zakresie różnego rodzaju badania, w tym m.in. te publikowane w znanych na światową skalę raportach OpenVault (firma zajmująca się rozwiązaniami z zakresu technologii szerokopasmowej i dostarczająca danych opartych na wzorcach konsumpcji właśnie łączy szerokopasmowych). Jej raporty tworzone są na podstawie wyników pochodzących od milionów klientów, którzy korzystają z internetu szerokopasmowego (głównie pochodzących z USA, choć nie tylko).
       
      Zużywanie internetu w USA Według raportu OpenVault za 3 kwartał 2024 roku, przeciętne gospodarstwo domowe w USA, które miało dostęp do szerokopasmowego internetu, zużywało miesięczne 590,1 GB danych. W porównaniu z analogicznym okresem rok wcześniej, tzn. 3 kwartałem 2023, stanowiło to wzrost o ponad 7%. Co więcej, raport wskazał też, że w badanym przedziale czasowym średnia prędkość pobierania wynosi 564 Mb/s, a wysyłania 31 Mb/s – te wyniki również mówiły o wzrostach.
      Ocenione zostały również takie kategorie użytkowników, jak „Super power”, czyli osoby zużywające 2 TB miesięcznie lub więcej, oraz „Extreme Power” – zużywające co najmniej 5 TB miesięczne. Obie te grupy uległy powiększeniu, z czego druga aż o 44% względem roku poprzedniego.
      Opisywany tu raport wskazał także na różnice w wykorzystywaniu ilości danych i prędkości internetu w zależności od dochodów gospodarstwa domowego – te o niższych dochodach odnotowują średnio najwolniejsze prędkości (530 Mb/s), zaś te w najwyższym przedziale dochodowym mają najszybsze łącza (średnio 713 Mb/s). Oczywiście zauważono także, że zużycie danych rośnie wraz ze wzrostem wielkości gospodarstwa domowego. Jedno- i dwuosobowe średnio zużywają 606 GB danych miesięcznie lub mniej, a gospodarstwa domowe z czterema lub większą liczbą członków wykorzystują średnio ponad 1 TB danych.
       
      Internet w Europie Jeśli chodzi o Stary Kontynent, u nas zużycie internetu wydaje się na niższym poziomie. Przykładowo raport OpenVault z końcówki 2022 roku wskazał, że w badanym okresie w Stanach Zjednoczonych średnie zużycie danych wynosiło 586.7 GB, zaś w Europie 268.1 GB. Co jednak ciekawe, wskazano, że w tamtym czasie większy rozwój rok do roku zaobserwowano jednak u nas (12,5% vs. 9,4% w USA).
      Warto też podkreślić, jakie malują się przed nami perspektywy. Przedstawiony w 2023 roku raport analityków z Arthur D. Little wskazał, że konsumpcja danych szerokopasmowego internetu w europejskich domach wzrośnie z poziomu 225 GB miesięcznie w 2022, nawet do 900 GB w 2030.
      Ciekawe predykcje opisała w jednym z artykułów także agencja Reuters. Podano, że w Europie Zachodniej ruch w obszarze danych mobilnych, w tym zapewne także ten związany z internetem na kartę bez limitu, w 2028 roku wzrośnie do 56 GB miesięcznie (dla porównania w 2022 roku wynosił 20 GB). W Europie Środkowo-Wschodniej ma to być zaś 37 GB vs. 14 GB w 2022. Podano także, że według GSMA (Global System for Mobile Communications Association – międzynarodowa organizacja zrzeszająca operatorów sieci komórkowych), w 2022 roku już ponad 460 milionów Europejczyków, czyli 85% populacji, miało dostęp do mobilnego internetu. Oczywiście liczby te ciągle rosną, co wynika m.in. z rosnącej popularności platform streamingowych czy gier online. Nie bez znaczenia na pewno jest też rozwijający się obszar internetu rzeczy (IoT – ang. internet od things).
       
      Internet na kartę bez limitu czy abonament – co wybrać? Opisane wyżej wskaźniki zużywanych danych internetowych w USA oraz Europie mogą być ciekawym punktem odniesienia w momencie decydowania o wyborze telefonu czy internetu samego w sobie. Obecnie dostępnych jest tak wiele ofert, że naprawdę może okazać się to trudne. Wskazówki jednak pokazują, że nieograniczony dostęp do sieci jest podstawą, a łącza szerokopasmowe – w tym światłowód, jak i sieć 5G – będą się tylko rozwijać.
      Niezależnie zatem, czy zdecydujesz się na abonament, prepaid, światłowód czy mobilny internet na kartę – powinien być bez limitu. Obawiasz się, że to niemożliwe? A jednak! Przykładowo w Play każda z tych opcji współpracy może zagwarantować nielimitowane połączenie. By móc w pełni wykorzystywać potencjał nowoczesności!

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W Unii Europejskiej transport drogowy jest jedynym ważnym sektorem działalności gospodarczej, w którym emisja CO2 wciąż rośnie od 1990 roku. Niewykluczone jednak, że właśnie jesteśmy świadkami zmiany tego trendu. Międzynarodowa Rada Czystego Transportu (International Council on Clean Transportation, ICCT), niedochodowa organizacja doradczo-badawcza, opublikowała nową edycję swojego raportu Vision 2050, w którym analizuje globalne polityki dotyczące czystego transportu oraz rozwoju rynkowego.
      Analizie poddawane są trendy w sprzedaży samochodów, przepisy prawne, rozwiązania polityczne, zużycie energii, analizowane możliwe scenariusze rozwoju wydarzeń do roku 2050. W tegorocznym raporcie szczególnie skupiono się na rozwiązaniach politycznych wprowadzonych w ciągu ostatnich 3 lat. Analitycy ICCT przewidują, że w bieżącym roku emisja z transportu drogowego sięgnie na terenie UE niemal 800 milionów ton dwutlenku węgla i będzie to maksymalna wartość historyczna. Od przyszłego roku emisja z pojazdów będzie spadała i około roku 2035 zmniejszy się o około 25% w porównaniu z rokiem bieżącym.
      Z naszej analizy wynika, że europejski sektor transportowy znajduje się w historycznym punkcie przegięcia. Dekadę po podpisaniu Porozumienia Paryskiego w Europie dochodzi do zmiany i przejścia na pojazdy elektryczne, które są bardziej efektywne energetycznie i charakteryzują się znacznie mniejszą emisją. Jednak nasza analiza zawiera też ostrzeżenie, odejście od obecnych celów redukcji CO i złagodzenie wymagań wobec producentów samochodów może spowodować, że do spadku emisji nie dojdzie, stwierdził Felipe Rodriguez, zastępca dyrektora ICCT na Europę.
      Analitycy ICCT porównali stan prawny obowiązujący w Unii Europejskiej w 2021 roku z przepisami wprowadzonymi w ciągu kolejnych 3 lat. Stwierdzili, że nowe przepisy i standardy emisji dla ciężarówek w znaczący sposób zbliżają kraje UE do osiągnięcia celów Porozumienia Paryskiego. Podobny pozytywny trend widać też w skali globalnej. Być może i w skali całego globu konsumpcja paliw płynnych i emisja z transportu osiągną szczyt w 2025 roku, a później zaczną spadać. Dużo bowiem wskazuje na to, że zmniejszenie emisji z transportu w Chinach, UE i USA będzie większe, niż jej zwiększenie na pozostałych obszarach planety.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...