Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Japonia jest pierwszym krajem, który zezwoli na tworzenie samodzielnie żyjących ludzko-zwierzęcych hybryd. Naukowcy będą mogli tworzyć zwierzęce embriony zawierające ludzkie komórki i wprowadzać je do organizmów zwierząt.

Hiromitsu Nakauchi, który stoi na czele zespołu z Uniwersytetu Tokijskiego i Uniwersytetu Stanforda, planuje hodowanie ludzkich komórek w embrionach myszy i szczurów, następnie wszczepianie ich do surogatek odpowiednich gatunków. Ostatecznym celem jest stworzenie zwierząt z ludzkimi organami, które będzie można przeszczepiać ludziom.

Aż do marca w Japonii obowiązywało prawo, które zakazywało utrzymywania przy życiu dłużej niż przez 14 dni zwierzęcych embrionów zawierających ludzkie komórki lub też przeszczepianie takich embrionów do surogatek. W marcu opracowano zasady zmieniające dotychczasowe przepisy, zezwalając na tworzenie hybryd, wszczepianie ich surogatkom i doprowadzanie do porodu.

W innych krajach, w tym w USA, przepisy zabraniają na doprowadzanie do porodu hybryd. Zresztą od 2015 roku w Stanach Zjednoczonych w ogóle obowiązuje moratorium na badania nad hybrydami.

Prace Nakauchiego są pierwszymi, które zostaną zaakceptowane na gruncie nowych przepisów. Zgoda powinna zostać wydana w sierpniu.

Nakauchi twierdzi, że swoje prace będzie prowadził powoli i początkowo nie będzie oprowadzał do porodu. Na początku hybrydowe embriony myszy będą utrzymywane przy życiu przez 14,5 doby. W kolejnym etapie badań hybrydy szczura z ludzkimi komórkami będą hodowane przez 15,5 doby. Ciąża u szczurów trwa około 22 dni. Nakauchi ma następnie zamiar zwrócić się o zgodę na hodowanie przez 70 dni embrionów świni zawierających ludzkie komórki.

Niektórzy bioetycy wyrażają obawy, że ludzkie komórki mogą opuścić organy, które mają z nich powstać, dostać się do rozwijającego mózgu zwierzęcia i wpłynąć na jego świadomość. Nakauchi zapewnia, że brał po uwagę taką możliwość i że na tyle kontroluje cały proces, iż komórki trafią tylko do tego organu, który ma powstać.

Naukowcy chcą tworzyć zwierzęce embriony, którym brakuje genów niezbędnych do powstania konkretnego organu, następnie wstrzykiwać w embriony ludzkie indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste, z których w ciele zwierzęcia rozwinie się ludzki organ.

Już w 2017 roku Nakauchi poinformował, że w wraz z zespołem wstrzyknęli mysie indukowane pluripotencjalne komórki macierzyste do szczurzego embrionu, który nie był w stanie wytworzyć trzustki. U szczura wytworzyła się trzustka zbudowana całkowicie z mysich komórek. Następnie trzustka ta została przeszczepiona genetycznie zmodyfikowanej myszy, u której wywołano cukrzycę. Trzustka podjęła normalną pracę.

Jednak z wyhodowaniem ludzkich organów nie będzie tak łatwo. W 2018 roku Nakauchi informował, że eksperyment z ludzkimi komórkami wszczepionymi do embrionu owcy nie powiódł się. Po 28 dniach embrion zawierał bardzo mało ludzkich komórek i nic, co przypominałoby trzustkę. Stało się tak prawdopodobnie ze względu na niewielkie powiązanie genetyczne pomiędzy człowiekiem a owcą.

Jun Wu, który na University of Texas bada ludzko-zwierzęce hybrydy mówi, że nie ma sensu doprowadzanie do porodu hybryd embrionów tak odległych gatunków jak świnia czy owca oraz człowiek, gdyż ludzkie komórki zostaną szybko z embrionów wyeliminowane. Aby pokonać tę barierę i móc hodować ludzkie organy w organizmach zwierząt odległych od nas genetycznie musimy najpierw zrozumieć mechanizmy molekularne leżące u podstaw rozwoju.

Dlatego też Nakauch chce pracować stopniowo, by dowiedzieć się, co ogranicza rozwój ludzkich komórek w zwierzęcych embrionach.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 29.07.2019 o 22:46, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Niektórzy bioetycy wyrażają obawy, że ludzkie komórki mogą opuścić organy, które mają z nich powstać, dostać się do rozwijającego mózgu zwierzęcia i wpłynąć na jego świadomość. Nakauchi zapewnia, że brał po uwagę taką możliwość i że na tyle kontroluje cały proces, iż komórki trafią tylko do tego organu, który ma powstać.

Nie potrafimy nawet w pełni udowodnić świadomości u ludzi (innych od nas samych), nie wiemy jak zmierzyć świadomość, ale wszystko wskazuje na to, że do tego potrzebny jest cały, zdrowy, ludzki mózg, a przynajmniej kora. Jedno z nowszych badań wskazują, że świadomość w ludzkim mózgu charakteryzuje się aktywacją jednych obszarów kory z jednoczesną dezaktywacją innych (dalsze badania w tym temacie może w końcu pozowlą nam "mierzyć" świadomość). Wskazuje to na emergentą naturę świadomosci, więc pomysł że komórki miałby być jakimś "nosicielem" świadomości wydaje się troszkę dziecinny, może nawet śmieszny. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 07:28, Warai Otoko napisał:

Wskazuje to na emergentą naturę świadomosci, więc pomysł że komórki miałby być jakimś "nosicielem" świadomości wydaje się troszkę dziecinny, może nawet śmieszny. 

Bardziej głupi niż śmieszny. Równie głupie byłoby stwierdzenie że balon wypelniony wodorem jest słońcem bo w końcu to kawałek jego materii w trochę mniejszej skali. Świadomość jest jak reakcja łańcuchowa, można ją mierzyć i stopniować, ale jest poziom graniczny gdzie się rozpoczyna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 08:05, tempik napisał:

Bardziej głupi niż śmieszny. Równie głupie byłoby stwierdzenie że balon wypelniony wodorem jest słońcem bo w końcu to kawałek jego materii w trochę mniejszej skali. Świadomość jest jak reakcja łańcuchowa, można ją mierzyć i stopniować, ale jest poziom graniczny gdzie się rozpoczyna

Edelman twierdzi że istnieje świadomosć niższego i wyższego rzędu. Np. pies może mieć świadomosc niższego rzędu która działa w podobny sposób jak oświetlanie latarką ciemnego pomieszczenia - pies jest świadomy tylko tego czego aktualnie doświadcza, ale nie jest świadomy na metapoziomie, nie jest świadomy własnego ja (świadomosć wyższego rzędu). Nie ma pewności jakie zwierzęta poza człowiekiem mają taką świadomość (przynajmniej ja nie wiem). 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 07:28, Warai Otoko napisał:

Jedno z nowszych badań wskazują, że świadomość w ludzkim mózgu charakteryzuje się aktywacją jednych obszarów kory z jednoczesną dezaktywacją innych

Alokacja aktywności zespołów neuronów jest sprytną polityką mózgu zapewniającą mu dostawy energii i utylizację odpadów (głównie ciepła). Teoretycznie, mózg pracujący wszystkimi neuronami miałby moc ok.2000W. Ciężko to wyżywić i schłodzić.

  • Pozytyw (+1) 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 08:23, Warai Otoko napisał:

Edelman twierdzi że istnieje świadomosć niższego i wyższego rzędu.

Nie zmienia to faktu, że jest nieprzekraczalna granica(puki co nieznana) i samotny neuron nigdy świadomy nie będzie, tak samo na jadnobramkowym procesorze nigdy nie zagrasz w strzelankę 3d, a jeden gram uranu nigdy nie zapłonie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 08:48, Astro napisał:

Zwyczajnie ostatni bastion wiary - cud i tajemnica życia ma pozostać tajemnicą

Tylko o jakiej wierze tutaj myślisz? Jeśli religijnej, to nie bardzo, bo znajdą się tacy (religijni), którzy będą zdania, że kolejne odkrycia naukowe będą stopniowo potwierdzać religię - a więc "cud i tajemnica" będą coraz mniejsze, aż w końcu zanikną. Jakoś tak.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 09:38, Astro napisał:

Jasne. JP II po wiekach rehabilituje Galileusza... Można.

W drugą stronę zresztą też: najpierw ksiądz katolicki formułuje teorię Wielkiego Wybuchu i wszyscy na nią się krzywią, że "teistyczna" *), a potem ona okazuje się prawdziwa (przynajmniej na dzisiaj).

*) nie bardzo zresztą rozumiem dlaczego, ja gdy w podstawówce o niej przeczytałem, pomyślałem, że może być użyta do argumentowania, że wszystko odbyło się bez udziału Boga, tak jak w przypadku teorii ewolucji.

  W dniu 30.07.2019 o 09:38, Astro napisał:

O paranoi kościoła z Hawkingiem nie wspomnę, bo po co?

Może jestem niedoinformowany, ale nie słyszałem o czymś takim. Księża na kazaniach mówią zwykle rzeczy nudne i zrozumiałe dla prostaczków, a nie o dotyczące fizyki teoretycznej.

Tak że, proszę, mógłbyś wyjaśnić dokładniej, bo jak dla mnie stosujesz za duże skróty myślowe?

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z odbiorem nauki w kontekście wiary jest tak że zawsze jest traktowana jako siła nieczysta dopóki dewotka w 19 wieku nie wsiądzie do stalowego potwora, wtedy jest cacy bo nie trzeba chodzić piechotą, antybiotyki też są be bo przecież Bóg nie bez powodu stworzył choroby, ale jak złapie się zapalenie płuc to się milknie i łyka penicylinę.

Z genetyką i klonowaniem jest identyczne, wrzask i rzucanie kłód pod nogi puki trwają badania, ale jak już zostaną opracowane rozwiązania to biskup czy papież bez zająknięcia sięgnie po te rozwiązania żeby jak najpóźniej iść do swojego Boga.

Edytowane przez tempik
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 08:32, 3grosze napisał:

Teoretycznie, mózg pracujący wszystkimi neuronami miałby moc ok.2000W. Ciężko to wyżywić i schłodzić.

No to mamy wyjaśnienie dlaczego potrzebujemy maszyn do myślenia.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:11, Astro napisał:

Dawno nie byłem, o czym wspominałem, ale pewnie tam Ziemia jest dalej płaska...

Możesz się przejść (już wspominałeś, ze to jest lepsza opcja niż niektóre dyskusje tutaj) i przekonać się, że to jednak nie tak;)

  W dniu 30.07.2019 o 10:11, Astro napisał:

Potem było zabawniej.

No tak, zapomniałem o tym zdaniu "poznamy myśli Boga", to rzeczywiście wywołało dyskusje.

OK, dzięki, zrozumiałem co miałeś na myśli, pisząc

  W dniu 30.07.2019 o 08:48, Astro napisał:

nie mają nic wspólnego z nauką i etyką. Zwyczajnie ostatni bastion wiary

gdy to pierwszy raz przeczytałem, pomyślałem o czymś innym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:19, Astro napisał:

Ok, ale nie sądzisz, że nauka nie jest od tego, żeby zmagać się z dewotami? Hmm.

Rób swoje. Reszta zrobi się sama. Zmiana musi pokonać opór

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:19, Astro napisał:

Ok, ale nie sądzisz, że nauka nie jest od tego, żeby zmagać się z dewotami?

Oczywiście nie jest od tego, pokazuję tylko jakie jest podejście do nauki od strony kościoła. Kościoła który niestety ma władzę i hamuje jak tylko może naukę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:24, tempik napisał:

Oczywiście nie jest od tego, pokazuję tylko jakie jest podejście do nauki od strony kościoła. Kościoła który niestety ma władzę i hamuje jak tylko może naukę

Nie to żebym był przeciwko nauce, ale krytyka rzeczy z boku może się przydać. Niewinne technologie jak np. ustalenie płci płodu, albo możliwość manipulacji genetycznej mogą, na dalszą metę, zaszkodzić. Nie dopuszczamy eksperymentów na ludziach, prawda? Wstecznictwo?  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:30, Jajcenty napisał:

możliwość manipulacji genetycznej mogą, na dalszą metę, zaszkodzić

W jakim sensie? Uwolnienie się od chorobowych obciążeń genetycznych(które zresztą każdy z nas ma) jest zle?

  W dniu 30.07.2019 o 10:30, Jajcenty napisał:

ustalenie płci płodu

Chodzi ci o podejrzenie na USG tajemnicy którą Bóg planował odsłonić w chwili narodzin?

Czy o sterowanie rozwojem zarodka? Jeśli to drugie to chyba byłoby to np. w Indiach dużo bardziej humanitarne niż zabijanie urodzonych dziewczynek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:47, tempik napisał:
  W dniu 30.07.2019 o 10:30, Jajcenty napisał:

możliwość manipulacji genetycznej mogą, na dalszą metę, zaszkodzić

W jakim sensie? Uwolnienie się od chorobowych obciążeń genetycznych(które zresztą każdy z nas ma) jest zle?

Może nie, ale z drugiej strony... "Pozwoli więc pan, że go zapytam, jak człowiek może czymkolwiek kierować, skoro pozbawiony jest nie tylko możliwości planowania na choćby śmiesznie krótki czas, no, powiedzmy, na tysiąc lat, ale nie może ponadto ręczyć za to, co się z nim samym stanie następnego dnia?" (Mistrz i Małgorzata) ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:38, Astro napisał:

ed: Dodam zaczepnie. Czy zlepek 16 komórek w macicy ludzkiej to życie, o które warto zginąć?

Wręczasz mi kupon totolotka z prośbą o wysłanie. Kupon okazał się wygrany 10^6 zł. Niestety nie wysłałem go. Jestem Ci winien pieniądze? Kolej nie przyjedzie zgodnie z rozkładem i ludziska żądają pokrycia dziwnych niezbyt realnych strat typu utracony kontrakt. Nie sądzisz, że móglbym mieć pretensje gdyby zakończono mój żywot jeszcze na etapie mieszania substratów? Nie uważam, że 16 komórek to życie, ale widzę ciągłość między żołędziem a dębem.

  W dniu 30.07.2019 o 10:47, tempik napisał:

Jeśli to drugie to chyba byłoby to np. w Indiach dużo bardziej humanitarne niż zabijanie urodzonych dziewczynek.

Na pewno tak. Tylko w sensie społecznym problem się robi jak cholera. Za dwa pokolenia trend się odwróci i to dziewczynki będą cenniejsze. Pytanie tylko czy demograficznie wytrzymają takie wahania. 

Plastik był objawieniem i rewelacją. Zastąpił energochłonne szkło. Czasami warto zatrzymać się i pomyśleć zamiast cieszyć się wiatrem we włosach i szybkością z jaką zjeżdżamy do dołu z kupą :)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 11:19, Jajcenty napisał:

Nie uważam, że 16 komórek to życie, ale widzę ciągłość między żołędziem a dębem.

Ale tutaj jest jeszcze kwestia wpływu środowiska. IQ faktycznie jest zakodowane w tych 16 komórkach ale żeby stworzyć tego Einstaina potrzeba odpowiednich bodźców środowiskowych. Innymi słowy - człowiek nie powstaje tylko z fizycznych/biologicznych genów ale również z informacji środowsikowej (co u innych zwierząt oraz oczywiście roślin nie ma aż takiego znaczenia). Czyli te 16 komórek to jest potencjalnie jedynie fizyczna powłoka człowieka. 

Osobna kwestia, że ludzie o mniejszych zdolnosciach niż Einstain sa równie ważni, może nie w sensie jednostkowym, ale ktoś musi zasilać wszystkie grupy społeczne które utrzymują cały system. 

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 10:38, Astro napisał:

Czy zlepek 16 komórek w macicy ludzkiej to życie,

a 17? Może 18? Sęk w tym, że nie ma jasnej granicy pomiędzy 1 a urodzonym człowiekiem. Skoro ciężko taką granicę określić to najłatwiej/najbezpieczniej (?) ustalić na 1.

  W dniu 30.07.2019 o 10:38, Astro napisał:

Dlaczego z równym zacięciem nie walczymy o muszki owocowe?

Bo te 16 komórek to nie muszka owocowa. Z nich nie powstanie kotek czy piesek czy muszka, tylko dokładnie wiadomo co, tylko i wyłącznie człowiek. Więc jakby nie ma wątpliwości, że te 16 komórek to już życie. Dzieli się samo? Rośnie, rozwija? W co się rozwija? W ciasto drożdżowe? Nie, w człowieka. To nie oznaka życia? A czy zaczepnie...

  W dniu 30.07.2019 o 10:38, Astro napisał:

o które warto zginąć

to ja już się nie wypowiadam, bo za trudny temat, i tak, wiem do czego pijesz i po części można się zgodzić. Tylko argumentacja z d..y

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 17:10, Astro napisał:

Bo tu zostaje głównie wiara...

A zginąć za innego człowieka to też kwestia wiary? Albo za tysiąc? Albo za całą ludzkość?

Astro, musisz precyzyjniej zdefiniować, co rozumiesz przez "wiarę", bez tego dyskusja nie ma sensu.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 17:31, Astro napisał:

Nie potrafię zdefiniować wiary, ale podejrzewam, że to wszelkie nienaukowe podejście do sprawy

Ja też nie potrafię, ale to jest jakoś tak, że obszar obejmowany tym "nienaukowym podejściem" jest w praktyce dużo większy niż obszar obejmowany przez naukę. Nauka daje odpowiedzi w pewnych "wąskich", ścisłych sprawach. Reszta pozostaje do swobodnej interpretacji, są tacy, którzy wybierają tradycyjnie rozumianą wiarę, są tacy, którzy wybierają naciąganą interpretację nauki zwaną racjonalizmem (piszę w uproszczeniu), a oprócz tego pozostaje jeszcze b. dużo innych możliwości.

P.S. W każdym razie można też podchodzić tak, że używamy pojęcia "nienaukowe podejście" a klasycznie rozumianą"wiarę" zawężamy.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Generalnie dyskusja toczy się raczej o tym czy można decydować o zabiciu człowieka-płodu, kto i kiedy? Czy i niby dlaczego płód ma być ważniejszy od matki, m.in. w przypadku zagrożenia życia matki, ale nie tylko wtedy.

Twoja argumentacja niestety napotyka opór, bo to trochę po goebbelsowsku,  i nie jest to próba zdyskredytowania Ciebie czy twoich poglądów na ten temat, a jedynie argumentacji, ponieważ to właśnie on zaczął "odczłowieczać" przeciwnika, łatwiej "zdeptać robaka" niż zabić człowieka. Łatwiej eksterminować "podludzi" niż strzelić do człowieka. To samo tu, "to tylko jakiś płód, nie człowiek". 

  W dniu 30.07.2019 o 17:31, Astro napisał:

to wszelkie nienaukowe podejście do sprawy.

Nawet zgoda, ale w takim razie jak nauka definiuje życie? :) Od kiedy płód "wg. nauki" staje się człowiekiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 30.07.2019 o 17:31, Astro napisał:

Nie potrafię zdefiniować wiary, ale podejrzewam, że to wszelkie nienaukowe podejście do sprawy

Definicje - lepsze/gorsze ale od czegoś można zacząć - są na wiki. w epistemologii wiara to „wszystko uznawane za prawdziwe, niezależnie czy twierdzenie jest uzasadnione”.

Maleńki problem z "uzasadnione" bo teraz trzeba przyjąć, że metoda naukowa lepiej uzasadnia albo jest jedynym dopuszczalnym uzasadnieniem. 

Jednak niepotrzebnie skręcamy w wiarę. Wystarczy pomoczyć sprawę w etyce i moralności ;P

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

P.S.2. Może po prostu przyjąć, że "pozanaukowe" (chyba lepsza nazwa, niż "nienaukowe") są: kultura, sztuka, cywilizacja, etyka, religia itp? Wszędzie tam są rzeczy wymagające jakiegoś wartościowania, a wartościowanie to już nie nauka (nauka nie wartościuje - przynajmniej tak się czasem mówi).

  W dniu 30.07.2019 o 20:31, Jajcenty napisał:

Jednak niepotrzebnie skręcamy w wiarę. Wystarczy pomoczyć sprawę w etyce i moralności ;P

Też mi się tak wydaje, słowo "wiara" chyba najwygodniej trzymać do spraw będących blisko religii, czyli tylko jednej z ww.  działek "pozanaukowych". Aczkolwiek to tylko propozycja;)

  W dniu 30.07.2019 o 20:30, radar napisał:

Od kiedy płód "wg. nauki" staje się człowiekiem?

Ano właśnie, wygląda jak sytuacja, gdy trzeba dać "pozanaukową" definicję człowieka, żeby nauka odpowiedziała, czy płód ją spełnia, czy nie.

 

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
  W dniu 31.07.2019 o 06:16, Astro napisał:

człowiek cierpi jakimś układem nerwowym, zatem brak rozwiniętego (choćby szczątkowo) układu nerwowego...

Szczątkowy nie wystarczy. Potrzebne są jeszcze ośrodki odczuwania bólu w korze mózgowej (29-30 tydzień ciąży).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Długoterminowe badania prowadzone w Szwajcarii pokazują, że osiedla z wieloma odpowiednio zaaranżowanym drzewa zapewniają swoim mieszkańcom nie tylko lepszą jakość życia, ale również dłuższe życie. Naukowcy wykazali istnienie silnej korelacji pomiędzy terenami zielonymi, a mniejszym ryzykiem zgonu. Do zbadania pozostały szczegółowe mechanizmy korzystnego wpływu odpowiedniej pokrywy drzew na zdrowie mieszkańców.
      Drzewa oczyszczają powietrze, zapewniają cień, obniżają temperatury w upalne letnie dni i zachęcają ludzi do wyjścia na zewnątrz. Dlatego w wielu miastach prowadzone są ambitne programy sadzenia drzew i organizacji terenów zielonych. Okazuje się jednak, że dużo zależy od samego zaaranżowania tych terenów. Istnienie takiego związku odkryli naukowcy z Politechniki Federalnej w Zurychu oraz Narodowego Uniwersytetu Singapuru.
      Naukowcy przyjrzeli się danym dotyczącym zdrowia i dobrostanu ponad 6 milionów osób. Dla każdej z nich określili też pokrywę drzew w promieniu 500 metrów od miejsca jej zamieszkania, skupiając się zarówno na powierzchni zajmowanej przez drzew, jak i ich rozkładowi w przestrzeni oraz stopniowi izolacji poszczególnych zgrupowań drzew. Wykazali w ten sposób, że istnieje silna korelacja pomiędzy ilością i rozkładem przestrzennym drzew, a śmiertelnością. Osoby, które mieszkają na terenach z dużą liczbą drzew, zajmujących rozległe obszary, są w znacznie mniejszym stopniu narażone na przedwczesny zgon, niż ci, który mieszkają tam, gdzie drzewa są rzadkością. Związek ten widać szczególnie mocno na obszarach miejskich o dużym zanieczyszczeniu powietrza i wysokich temperaturach.
      Dengkai Chi, główny autor badań, mówi: Jeszcze nie potrafimy określić dokładnego związku przyczynowo-skutkowego, ale przyjrzeliśmy się takim czynnikom jak wiek, płeć, status społeczno-ekonomiczny i widzimy jasną korelację. Nasze badania pokazują, że ludzie odnoszą korzyści nie tylko z obecności drzew, ale z odpowiedniego ich rozłożenia w przestrzeni.
      Uczony dodaje, że aby w pełni wykorzystać prozdrowotny potencjał drzew miasta powinny zadbać nie tylko o jak największa ich liczbę, ale też o to, by tworzyły one ciągłe przestrzenie. Powinno się łączyć izolowane obszary zielone, tworzyć całe bulwary obsadzone drzewami. Z badań wynika, że bardziej skoncentrowane obszary zieleni mają większy pozytywny wpływ na zdrowie niż niewielkie izolowane wyspy. Wstępne wyniki badań pokazują też, że takie obszary zielone powinny znajdować się w całym mieście, by mieszkańcy mieli do nich łatwy dostęp.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe skamieniałe szczątki z Jaskini Swartkrans dowodzą, że jeden z naszych prehistorycznych kuzynów chodził w pozycji wyprostowanej, był bardzo mały i narażony na ataki drapieżników. Mowa tutaj o gatunku Paranthropus robustus, którzy żył na południu Afryki przed około 2 milionami lat. W tym samym czasie region ten zamieszkiwał Homo ergaster, nasz bezpośredni przodek.
      Już wcześniej w Jaskini Swartkrans – wykopaliska trwają tam od 1948 roku – znaleziono liczne szczątki P. robustus, dzięki czemu sporo wiemy o diecie i organizacji społecznej tego gatunku. Wiemy na przykład, że gatunek posiadał masywne szczęki i grube szkliwo zębów, co wskazuje na przystosowanie do żywności, którą trudno jest żuć. Ponadto niektóre czaszki i zęby P. robustus są wyjątkowo duże. Zdaniem naukowców pokazuje to, że samce były większe od samic, co sugeruje istnienie wśród nich poliginii, w której dominujący samiec łączy się z wieloma samicami.
      Dotychczas jednak znaleziska przynosiły głównie czaszki i zęby P. robustus, przez co nasze rozumienie postawy czy sposobu poruszania się tego gatunku było ograniczone. Właśnie się to zmieniło, gdyż znaleziono kość miedniczą, udową i piszczelową.
      Międzynarodowy zespół naukowy, na czele którego stali uczeni z University of Witwatersrand, wykazał, że wszystkie kości należały do tego samego, młodego dorosłego osobnika. Są one dowodem, że Paranthropus robustus poruszał się w pozycji pionowej. Potwierdzają też, że był bardzo mały. Osobnik ten, prawdopodobnie kobieta, miał w chwili śmierci około 1 metra wzrostu i ważył 27 kilogramów. Był więc mniejszy od najmniejszych znanych naszych przodków, takich jak Lucy (Austraopithecus afarensis) czy Hobbit z Flores (Homo floresiensis), mówi profesor Travis Pickering.
      Przez małe rozmiary ciała P. robustus był też narażony na ataki dzikich zwierząt, jak tygrys szablozębny czy wielka hiena, które występowały w okolicy. Takie przypuszczenie potwierdzają ślady znalezione na kościach. Są one identyczne ze śladami, jakie współczesne lamparty pozostawiają na szczątkach swoich ofiar. Wydaje się więc, że ta konkretna kobieta padła ofiarą drapieżnika. Co jednak nie znaczy, że jako gatunek P. robustus nie radził sobie z zagrożeniami. Musimy bowiem pamiętać, że przetrwał on ponad milion lat, a jego szczątki są znajdowane w towarzystwie kościanych i kamiennych narzędzi.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zwierzęta są nie tylko mieszkańcami Ziemi, ale też jej architektami, kształtującymi krajobraz, w którym żyją. Termity tworzą wysokie kopce i rozległe podziemne korytarze, hipopotamy drążą ścieżki i kanały, a bobry tworzą rozległe mokradła. Dotychczas jednak badania nad zwierzęcymi architektami krajobrazu skupiały się na konkretnych pojedynczych gatunkach. Profesor Gemma Harvey i jej zespół z Queen Mary University w Londynie opublikowali na łamach PNAS pierwszą globalną syntezę wiedzy o takich gatunków. Uczeni zidentyfikowali 603 gatunki, rodzaje i rodziny, które wpływają na procesy toczące się na powierzchni Ziemi.
      Setki gatunków owadów, ssaków, ryb, ptaków czy płazów w znaczący sposób kształtują swoje środowisko. Najczęściej są to przykłady bardzo nieoczywiste. Okazuje się na przykład, że łososie podczas tarła przemieszczają tyle osadów, ile przemieszcza się podczas powodzi. Zwierzęta słodkowodne odgrywają zresztą olbrzymią rolę w kształtowaniu środowiska. Mimo, że wody słodkie zajmują jedynie 2,4% powierzchni planety, to żyje w nich ponad 30% ze zidentyfikowanych gatunków zwierzęcych architektów.
      Autorzy badań ostrożnie obliczają, że energia włożona przez te gatunki w kształtowanie terenu wynosi co najmniej 76 000 GJ, czyli tyle, co energia setek tysięcy potężnych powodzi. To daje wyobrażenie, jak wielką rolę odgrywają zwierzęta. A jest to liczba z całą pewnością znacząco zaniżona, gdyż mamy poważne luki w wiedzy, szczególnie tej dotyczące obszarów tropikalnych i subtropikalnych, gdzie bioróżnorodność jest naprawdę duża, a liczba przeprowadzonych badań ograniczona.
      Dużą rolę w kształtowaniu krajobrazu odgrywają na przykład termity, których kopce w Brazylii pokrywają tysiące kilometrów kwadratowych terenu. Termity czy inni architekci krajobrazu – mrówki – są jednak bardzo rozpowszechnione. Około 1/3 ze wspomnianych w pracy gatunków to gatunki rzadkie, endemiczne lub zagrożone. Jeśli one znikną, dojdzie też do zatrzymania procesów, których są autorami. Będzie to nie tylko strata dla ludzkości, która nigdy nie pozna istoty tych procesów, ale też olbrzymie zagrożenie dla ekosystemów, dla których wiele z tego typu zjawisk odgrywa kluczową rolę.
      Nasze badania pokazują, że rola zwierząt w kształtowaniu krajobrazu Ziemi jest znacznie większa, niż sądziliśmy. Od bobrów tworzących mokradła, po mrówki budujące kopce z Ziemi, procesy te mają kluczowe znaczenie dla środowiska. Doprowadzając do utraty bioróżnorodności ryzykujemy ich utratę, mówi profesor Harvey.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pochodzenie języka wciąż stanowi tajemnicę. Nie wiemy, kiedy nasi przodkowie zaczęli mówić, czy jesteśmy jedynym gatunkiem na Ziemi zdolnym do złożonej komunikacji głosowej. Nie wiemy też, czy jesteśmy jedynym gatunkiem hominina, który posługiwał się zaawansowaną mową. Wiemy za to, że nasi najbliżsi kuzyni, neandertalczycy, posiadali struktury anatomiczne konieczne do produkcji mowy oraz wariant genu łączony ze zdolnością mówienia. Jednak dotychczasowe badania sugerują, że ich zdolności językowe były bardzo ograniczone w porównaniu z naszymi. Co więc spowodowało, że potrafimy posługiwać się niezwykle złożoną mową? Niewykluczone, że tę zdolność zawdzięczamy... wariantowi pewnego białka.
      W Nature Communications ukazał się interesujący artykuł autorstwa naukowców z The Rockefeller University, w którym opisują oni swoje badania nad ludzkim wariantem proteiny NOVA1. To specyficzne dla neuronów białko zaangażowane w dojrzewanie i metabolizm RNA. Jest ono niezbędne do prawidłowego rozwoju. U człowieka współczesnego występuje właściwa tylko dla naszego gatunku zmiana. Na 197. aminokwasie NOVA1 u Homo sapiens występuje walina tam, gdzie u denisowian i neandertalczyków znajduje się izoleucyna.
      Uczeni z Rockefellera postanowili zbadać wpływ tej zmiany na fizjologię. Stworzyli więc myszy posiadające specyficzny dla ludzi wariant NOVA1 i przeanalizowali zmiany molekularne i behawioralne, jakie to za sobą pociągnęło.
      Stwierdzili, że ten specyficzny dla nas wariant spowodował pojawienie się u myszy zmian w regionach mózgu odpowiedzialnych za wokalizację. Te zmiany na poziomie molekularnym miały swoje konsekwencje w zachowaniu zwierząt. Wokalizacje zarówno młodych, jak i dorosłych myszy były inne niż naturalne. Nasze odkrycie sugeruje, że ten specyficzny dla ludzi wariant NOVA1 może być częścią procesów ewolucyjnych, jakie zaszły u naszego przodka, i możliwe jest że procesy te brały udział w rozwoju języka mówionego, stwierdzają autorzy badań.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przodek człowieka, żyjący 3,5 miliona lat temu australopitek, był wegetarianinem. Do takich wniosków doszli naukowcy z Instytutu Chemii im. Maxa Plancka w Niemczech oraz University of Witwatersrand w RPA. Badania izotopów azotu zawartych w szkliwie skamieniałych zębów siedmiu australopiteków ujawniły, że nie jedli oni w ogóle mięsa lub spożywali jego minimalne ilości.
      W powszechnej opinii konsumpcja białka zwierzęcego, szczególnie mięsa, była tym czynnikiem, który stanowił punkt zwrotny w historii człowieka. To właśnie dostęp do tego typu żywności miał umożliwić ewolucję dużego mózgu. W przyswojeniu białka miało zaś pomagać opanowanie ognia. Jednak przekonanie, że mięso miało odegrać olbrzymią rolę w rozwoju ludzkiego mózgu, opiera się bardziej na hipotezach, niż dowodach. Te bowiem bardzo trudno zdobyć. Podobnie zresztą jak jakiekolwiek dowody na konkretną dietę naszych przodków. Poszukiwanie w kolagenie dowodów starszych niż 200 000 lat jest bowiem bardzo trudne. Ostatnio zresztą pojawiły się badania, których autorzy stwierdzają, że do wyewoluowania dużego mózgu nie przyczyniło się zwiększenie dostępności składników odżywczych za pomocą opanowania ognia, a dzięki kiszeniu żywności.
      Uczeni z RPA i Niemiec dostarczyli właśnie dowodów, że australopiteki – a to od nich prawdopodobnie pochodzi rodzaj Homo – które żyły na południu Afryki 3,7–3,3 miliona lat temu, żywiły się wyłącznie lub niemal wyłącznie roślinami.
      Badacze przeanalizowali stabilne izotopy ze szkliwa zębów siedmiu australopiteków, którzy zamieszkiwali jaskinie Sterkfontein w pobliżu Johannesburga, stanowiące część Kolebki ludzkości. Porównali dane izotopowe z ich zębów z izotopami ze szkliwa współczesnych im zwierząt, w tym małp, antylop, hien czy wielkich kotów.
      Szkliwo to najtwardsza tkanka organizmów ssaków. Może przez miliony lat przechowywać informacje o diecie zwierzęcia, mówi główna autorka badań, geochemiczka Tina Lüdecke. Informacja te przechowywana jest w postaci stabilnych izotopów azotu, 14N i 15N. Im zwierzę znajduje się wyżej w łańcuchu pokarmowym, tym większy jest w jego organizmie stosunek cięższego 15N do lżejszego 14N. U zwierząt mięsożernych jest on więc wyższy, niż u zwierząt roślinożernych.
      Stosunek obu izotopów azotu jest od dawna używany do badania diety ludzi i zwierząt z przeszłości. Jednak dotychczas jego badanie było możliwe dla kilkudziesięciu tysięcy lat wstecz. Lüdecke wykorzystała nowatorską technikę opracowaną w laboratorium Alfredo Martíneza-Garcíi w Instytucie Chemii im. Maxa Plancka. Pozwala ona na badanie stosunku izotopów azotu w szkliwie sprzed milionów lat.
      Badacze odkryli, że stosunek wspomnianych izotopów w szkliwie zębów australopiteków był różny, ale u wszystkich niski, podobny do izotopów ze szkliwa współczesnych im roślinożerców i znacznie niższy od wyników uzyskanych ze szkliwa mięsożerców. Na tej podstawie naukowcy doszli do wniosku, że dieta australopiteków oparta była wyłącznie lub prawie wyłącznie na roślinach. Nie można jednoznacznie wykluczyć, że australopiteki okazjonalnie jadły białko zwierzęce – jajka czy owady – jednak z pewnością nie polowały regularnie na większe zwierzęta.
      Lüdecke i jej zespół planują poszerzyć zakres swoich badań. Chcą zebrać więcej informacji o diecie różnych gatunków homininów, z różnych miejsc i różnego czasu. Chcieliby się dowiedzieć, kiedy w diecie naszych przodków pojawiło się mięso, jak zmieniało się jego spożycie oraz czy i jaką rolę odegrało ono w ewolucji człowieka.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...